[Katowice] Promocja i wizerunek MIASTA (czesc II)
Safin - Wto Maj 01, 2007 12:33 am
Witam serdzecznie.
Zaczynamy druga już część słynnego, 68 stronicowego tematu pod tytułem "[Katowice] Promocja i wizerunek w Polsce i na swiecie ".
Tutaj mamy pierwszą stronę tamtego tematu, a dla mniej wytrwałych podaję tutaj ostatnią 68 stronę tego molocha. Powodzenia!
I przypominam, że ten temat dotyczy wyłącznie miasta Katowice. Jasne że jest ciezko, bo reputacja nie zna granic administracyjnych za bardzo, ale dla tych artykułów które bardziej dotyczą całego regionu czy województwa, polecam ten wojewódzko-Śląski temat.
Za podziałem przemawiały dwie kwestie:
a) cheć poprawy czytelności i atrakcyjności forum
b) dookreślenie tego popularnego lecz zarazem mocno rozmytego tematu.
Zatem, jazda!
IMHO jest nadal bardzo źle. Mają nas za brudnych górników. Kampania promująca UŚ nie dużo da, bo z załozenia wydaje sie byc błędna. Jakie "Markowe" uczelnie ze Śląska/Katowice ma znać ktoś z Pomorza, skoro dla niego same Katowice kojazą się z tragediami, przestępczością oraz węglem?
Kto zajmuje się w Katowicach promocją i reputacją miasta? Mam na myśli pełną nazwe tego wydziału...?
d-8 - Wto Maj 01, 2007 5:42 am
(...) Mają nas za brudnych górników. (...)
Kto zajmuje się w Katowicach promocją i reputacją miasta? Mam na myśli pełną nazwe tego wydziału...?
1. mają nas za 'kopidołów' - w Lodzi w kazdym razie taki termin o nas nadal jest zywy
choc to sie powoli i systematycznie zmienia, aczkolwiek za wolno chyba...
2. promocją miasta... hmmm wlasnie sprawdzam strone UM, ale 'wydzialu promocji' nie moge sie jakos doszukac w spisie wydzialow...
no i jakos mnie to wcale nie dziwi
gojik - Wto Maj 01, 2007 7:41 am
a ja się ostatnio mile rozczarowałem...
byłem tu w Anglii w pubie, na meczu, i zagadał nas taki Szkot, no i pyta skąd jesteśmy, my że z Polski, a on ale skąd, no że z południa, ze śląska, no to on dalej wierci, ale jakie miasto? no to mówie mu że z Katowic, a on na to taki tekst: Aaaa.... Katowice!!! graliśmy z Wami, z "DżiKejEs" w pucharach- wygraliśmy
ostatnio jak byłem u znajomej Polski - nie daleko - poczym strasznie mu było przełknąć słowo Wodzisław Śląski to odwiedziłem te Wasze Katowice, "nice city", ale wypadałoby je troche odświeżyć no i potem już poszło gładko, przy piwie
maciek - Wto Maj 01, 2007 8:55 am
a ja się ostatnio mile rozczarowałem...
Przepraszam, że pytam ale wytłumacz mi jak można się "mile rozczarować"? Na czym polega ten stan umysłu, ducha, czym się objawia?
salutuj - Wto Maj 01, 2007 8:57 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
absinth - Wto Maj 01, 2007 9:47 am
Hollywoodzki sukces studentów z Katowic
(IAR, MS/1 maja 2007 08:47)
Sukces odnieśli w Los Angeles trzej studenci wydziału operatorskiego Uniwersytetu Śląskiego.
Kilkunastu czołowych operatorów filmowych z Hollywood bardzo wysoko oceniło prace Pawła Dyllusa, Adama Palenty i Kacpra Fertacza. Polacy zaprezentowali swoje etiudy w siedzibie Eastman Kodak w Fabryce Snów, takim sławom sztuki operatorskiej jak Laszlo Kovacs - autor zdjęć między innymi do "Orłów Temidy", i "Easy Ridera", czy Wiliam Fraker, operator filmu "Rosemary's Baby" Polańskiego.
Laszlo Kovacs (czyt. Laslo Kowacz) powiedział po pokazie etiud, że trzej młodzi Polacy to już doświadczeni filmowcy: - nie nazwałbym ich studentami, oni są już artystami- ocenił Kovacs. Wiliam Fraker podkreślał, że cała trójka młodych operatorów potrafi świetnie przekazywać emocje za pomocą obrazu. Hollywoodzcy operatorzy radzili młodszym kolegom, by nie zrażając się trudnościami, realizowali swoje marzenia, a wówczas droga do Hollywood będzie przed nimi otwarta.
Po udanym pokazie, Polacy zostali zaproszeni by obserwować przy pracy operatora filmów "Babel" i "Tajemnice Brokeback Mountain", Rodrigo Prieto.
Studenci są gośćmi 8. Festiwalu Polskich Filmów w Los Angeles, podczas którego Paweł Dyllus otrzymał nagrodę z najlepsze zdjęcia do etiudy "Sezon na kaczki".
Wit - Wto Maj 01, 2007 10:04 am
Pisałem to już kiedyś...10 lat z rzędu gry w europejskich pucharach katowickiej GieKSy przyniosło pewnie więcej efektu w rozpoznawalności miasta i niż jakaś kosztowna akcja promocyjna. Tym bardziej, ze "Katowice" jest podstawową częścią klubu i pamiętam, że dawniej właśnie tą część bardziej akcentowano, a nie GKS.
Cóż....szkoda, że ten wypracowany kiedyś kapitał z biegem lat się kończy, a szans na nowe sukceswy GKS póki co nie widać
Safin - Wto Maj 01, 2007 10:20 am
Zgadza sie z Witem. Wogóle to klub się nazywał "Katowice" a GKS to tylko akronim od Górniczy Klub Sportowy - klubów z GKS jest w polsce kilka. Dla mnie naciska na GieKSe jest taki troche jak by Katalonczycy wolali FC FC FC a nie Barcelona...
A z tym ze 10 lat pod rzad to racja. To była potężna promocja. Swego czasu na cały kraj lansowal sie Kraków , grając z sukcesami[krótko] w UEFA. Przez futbol w naszym kraju można bardzo wysoko sie wybić.
MarcoPolo - Wto Maj 01, 2007 10:26 am
Racja, tez sie spotkalem z tym.
MedicoFantastico - Wto Maj 01, 2007 5:16 pm
to nie zadne odkrycie ze pilka to jeden z najefektywniejszych sposobow promocji...kto normalnie uslyszalby o Newcastle?swoja droga porownanie Katosow do tego miasta jest jak najbardziej ze wszech miar uzasadnione...a prosze-od gorniczeko kurwidołka do pierwszego klubu Santiego z filmu GOL;)naprawde korzystnie tam to miasto zostalo przedstawione(filmowo)...takze promocja przez pilke motyw stary jak swiat i w dodatku skuteczny:>nie mówiąc już o pamiętnej stronie tytułowej z dodatku do GW "Duma Polski- GROCLIN GRODZISK WIELKOPOLSKI" :D:D:D
Safin - Wto Maj 01, 2007 5:40 pm
1. Prosze nie przeklinac. Bo i po co?
2. Właśnie z tą skutecznoscią bywa różnie. Newcastle czy Manchester się wybitnie wypromowały, ale też sa miasta które takich osiągniec nie mają, choć wpakowaly dużo kasy w piłke. O tym tez w duzej mierze decyduje siła ligi.
Wit - Wto Maj 01, 2007 6:51 pm
Tu chodzi bardziej o to, że w rozgrywkach europejskich w przypadku GieKSy akcentowano nazwę Katowice jako nazwę klubu, równie mocno jak nie mocniej niż GKS. Podobnie kojarzone są Barcelona, Milan, Manchaster.
gojik - Śro Maj 02, 2007 9:24 pm
a ja się ostatnio mile rozczarowałem...
Przepraszam, że pytam ale wytłumacz mi jak można się "mile rozczarować"? Na czym polega ten stan umysłu, ducha, czym się objawia?
gojik - Śro Maj 02, 2007 9:26 pm
Pisałem to już kiedyś...10 lat z rzędu gry w europejskich pucharach katowickiej GieKSy przyniosło pewnie więcej efektu w rozpoznawalności miasta i niż jakaś kosztowna akcja promocyjna. Tym bardziej, ze "Katowice" jest podstawową częścią klubu i pamiętam, że dawniej właśnie tą część bardziej akcentowano, a nie GKS.
Cóż....szkoda, że ten wypracowany kiedyś kapitał z biegem lat się kończy, a szans na nowe sukceswy GKS póki co nie widać
i właśnie dlatego tak jestem za budową tego nowego obiektu (stadionu)
sory za OT -> nie chce powielać tematu dobrze znanego
PS miało to być w jednym poście
Kris - Sob Maj 05, 2007 5:10 pm
Nie tak dawno pisałem o "masie bilbordów" w Katowicach promujących Gdańsk. Nie minęło 2 tygodnie i z ofensywą "na naszych terenie" atakuje Kraków.
W zeszłym roku także również była ich wielka promocja.
A my? ...
Władze patrzą i dalej nie widzą problemu. Może nie widzą nic wielkiego w wydaniu pieniędzy na promocję Katowic.
A oto główny "bilbord" promujący super klimat w Krakowie
KRAKÓW ŚWIĘTUJE. TRUDNO WRÓCIĆ DO SIEBIE
Neptun reprezentuje Gdańsk, Syrenka - Warszawę i o dziwo uwzględniono też Toruń (Kopernik)
Szkoda, że nas nie uwzględniono. Przecież do Krakowa jeździ od nas sporo osób?
d-8 - Sob Maj 05, 2007 5:38 pm
ten spot Krakowa z Neptunem, Syreka i Kopernikiem widzialem na wyborczej - spoko jest
nas nie uwzgledniono, bo w sumie... z reszta Wrocek tez nie jest uwzgledniony - mozna na pocieszenie zaznaczyc
a teraz zestawmy tak obiektywnie ten krakowski spot z tymi reklamowkami 'gosilesia' - i ocenmy sobie jak sie co przedstawia, pomyslowosc na realizacje takiej reklamowki, odbior, odczucia po obejrzeniu itd...
Safin - Sob Maj 05, 2007 7:57 pm
Tak obiektywnie to nadal nie jestem pewien ktory jest lepszy. Ale też tak obiektywnie, to jestem pewien ze Kraków ilosciowo bije nas o kilka długości.
I tak na koniec-Katowice sa lekko w innej sytuacji niz pozostałe miasta. A nawet w Bardzo innej. wrocław, Szczecin, Poznań i inne "wolnostojące" miasta w Polsce musza sciagać ludzi juz teraz, na gwał bo sie zakisza w niżu demograficznym. Śląskie uczelnie mają ten komfort, ze mogą uciułać troszke z Kato, troche z Świętochłowic, cośtam z Bytomia itd. Bliskość aglomeracji ciągle dla wielu jest głownym powodem pozostania w miescie,a dojeżdzania na uniwersytet jest tańsze niż przeprowadzka. Dlatego UŚ jeszcze nie lamentuje tak bardzo ze brak mu chetnych. Do czasu...
Duzo gorzej z doroślejszymi chłopcami. Ci przeażenia mobilnościa radnych, czympredzej uciekaja do tych wysychajacych miast jak Wrocław, gdyż u nas padliby z głodu. Pomimo potencjału.
bobtrebor - Pon Maj 07, 2007 9:21 am
Uszok ściąga studentów ale dzieciaki z podstawówek i gimnazjów dostają tylko kopy w ..., w zeszłym roku zlikwidował szkołę integracyjną na Bocheńskiego i podgryza społeczną, która jeszcze tam istnieje a teraz żałosne podchody na Stawowej
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,4110291.html
jacek_t83 - Pon Maj 07, 2007 9:25 am
a mi ostatnio kolezanka z Opola powiedziala ze w Katowicach nie mozna podziwiac architektury bo trzeba patrzec pod nogi zeby nie wejsc w gowno.
a na moje dzisiejsze pytanie jak jej sie Bytom podobal (wczoraj byla) stwierdzila "jeszcze wiecej gowien niz w Katowicach"
taki oto mamy wizerunek
bobtrebor - Pon Maj 07, 2007 9:27 am
sama esencja, chyba sobie dam to do stopki
rasgar - Pon Maj 07, 2007 10:37 am
Hollywoodzki sukces studentów z Katowic
(IAR, MS/1 maja 2007 08:47)
Sukces odnieśli w Los Angeles trzej studenci wydziału operatorskiego Uniwersytetu Śląskiego.
Kilkunastu czołowych operatorów filmowych z Hollywood bardzo wysoko oceniło prace Pawła Dyllusa, Adama Palenty i Kacpra Fertacza. Polacy zaprezentowali swoje etiudy w siedzibie Eastman Kodak w Fabryce Snów, takim sławom sztuki operatorskiej jak Laszlo Kovacs - autor zdjęć między innymi do "Orłów Temidy", i "Easy Ridera", czy Wiliam Fraker, operator filmu "Rosemary's Baby" Polańskiego.
Laszlo Kovacs (czyt. Laslo Kowacz) powiedział po pokazie etiud, że trzej młodzi Polacy to już doświadczeni filmowcy: - nie nazwałbym ich studentami, oni są już artystami- ocenił Kovacs. Wiliam Fraker podkreślał, że cała trójka młodych operatorów potrafi świetnie przekazywać emocje za pomocą obrazu. Hollywoodzcy operatorzy radzili młodszym kolegom, by nie zrażając się trudnościami, realizowali swoje marzenia, a wówczas droga do Hollywood będzie przed nimi otwarta.
Po udanym pokazie, Polacy zostali zaproszeni by obserwować przy pracy operatora filmów "Babel" i "Tajemnice Brokeback Mountain", Rodrigo Prieto.
Studenci są gośćmi 8. Festiwalu Polskich Filmów w Los Angeles, podczas którego Paweł Dyllus otrzymał nagrodę z najlepsze zdjęcia do etiudy "Sezon na kaczki".
Szok :|
Ale ten czas leci - wydaje sie jakby jeszcze wczoraj Pablo był jednym z wesołych stałych bywalcół Guga...
Congratz M8
macu - Śro Maj 09, 2007 12:57 pm
Taki oto wizerunek. Niemcy wybierający się na urlop do Polski dowiadują się o regionie śląskim ze stolicą we Wrocławiu. Możnaby powiedzieć, że autor jest twardogłowym historykiem, z tym, że niestety wyszczegółowił różna miasta Dolnego Śląska, a z naszego regionu dał tylko Ustroń. Czarna plama:-(
MarcoPolo - Śro Maj 09, 2007 6:50 pm
Ja przede wszystkim gratuluje Adamowi Palencie - znajomi sa z Ciebie dumni, Slask jest z Ciebie dumny!
absinth - Czw Maj 10, 2007 7:31 am
Katowice wabią studentów
Miasto markowych uczelni – tak od połowy maja Katowice chcą się promować w Polsce. – To chybione hasło – uważają specjaliści public relations
Katowice: 21 wyższych uczelni, ponad 80 tys. studentów. To czyni nas jednym z największych ośrodków akademickich w Polsce.
Mimo to dotąd nie potrafiliśmy się tym chwalić, dopiero wielkie akcje promocyjne uczelni Wrocławia i Poznania zmusiły miasto do działania. W połowie miesiąca ma ruszyć wielka akcja promocyjna, która obejmie południową Polskę, z wyłączeniem Wrocławia i Krakowa.
Liczymy na niezdecydowanych
– Z tymi ośrodkami akademickimi i tak nie możemy konkurować – przyznaje Waldemar Bojarun z Biura Promocji Miasta.
Billboardy, CityLighty na przystankach, reklamy prasowe i radiowe z hasłem „Studiuj w Katowicach”, „Miasto markowych uczelni” pojawią się za to w 30 mniejszych miejscowościach. Kampania będzie też prowadzona w Internecie.
Dlaczego dopiero w połowie maja? – Nam też się to wydało dziwne, ale termin wybraliśmy w porozumieniu z uczelniami – mówi Bojarun.
To fragment szerszej kampanii promocji miasta. W pierwszym etapie Katowice chcą się pokazać jako ośrodek akademicki.
Idzie niż
Kampania powstała przy współpracy m.in. z Uniwersytetem Śląskim. – Nie narzekamy na ilość studentów, którzy się starają o miejsca na uczelni, ale musimy zmierzyć się z sytuacją niżu demograficznego i kampanii promocyjnych innych ośrodków akademickich. Ważne, żebyśmy mieli nie tylko wielu, ale też najlepszych studentów – mówi Agnieszka Skołucka, kierownik działu współpracy, promocji i karier UŚ.
Hasło kampanii jest jej zdaniem trafione. – Jesteśmy markową uczelnią, jak najbardziej zasłużyliśmy na to miano. Uniwersytet dobrze się rozwija, mamy świetną kadrę, studentów, atmosferę, nasz wizerunek jest pozytywny, więc dlaczego nie? – uważa Skałucka. Kampania potrwa dwa tygodnie, ma kosztować ok. 150 – 200 tys. zł.
Wioleta Niziołek
Specjalnie dla „Echa Miasta”
Przekaz mało wiarygodny
Rafał Czechowski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Public Relations:
Przekaz kampanii jest mało wiarygodny. Wabikiem ma być „markowość uczelni”, ale to wabik iluzoryczny. Jak spojrzeć na rankingi, to katowickie uczelnie wypadają w nich słabo, nie licząc chwilowej świetności GWSH w kategorii uczelni niepublicznych. W tym wypadku zagrałbym raczej tym, że Katowice to miasto wielkich możliwości, a karierę zaczyna się tu już na studiach. To obiektywnie bardziej prawdziwe.
wn
Jak to robią inni?
Rok temu Wrocław zorganizował kampanię pod hasłem: „Wrocław Cię wykształci”, billboardom towarzyszyły spotkania z młodzieżą, na których pracownicy uczelni przekonywali do studiów we Wrocławiu. Poznań w tym roku zorganizował kampanię „Akademicki Poznań”. Akcja reklamowa ma przyciągać młodych ludzi do Poznania. Spot reklamowy jest emitowany w mediach, na najpopularniejszych stronach internetowych, na antenie telewizji MTV i Viva.
==============================================
no coz...
komentowalismy to juz na forum w takim samym duchu jak Rafal Czechowski z Polskiego Stowarzyszenia PR...
na prawde robi sie smutno przypatrujac sie ostatnim poczynaniom katowickiego UM
ale oczywiscie rozwijamy sie ...w zolwim tempie
d-8 - Czw Maj 10, 2007 6:32 pm
Jesteśmy markową uczelnią, jak najbardziej zasłużyliśmy na to miano. Uniwersytet dobrze się rozwija, mamy świetną kadrę, studentów, atmosferę, nasz wizerunek jest pozytywny, więc dlaczego nie? – uważa Skałucka.
miglanc - Czw Maj 10, 2007 8:30 pm
Przepraszam ta Pani ma na mysli Uniwersytet Slaski?!
.... aaaaaaa juz wiem - chodzi o Uniwersytet Slaski w Opavie
O naszej Alma Mater mozna duzo mowiec, ale wizerunek i atmosfera to sa odlegle od marzen. coz moze sie to poprawi.
hermit - Czw Maj 10, 2007 9:26 pm
spokojnie, jak dla sporadycznego i przypadkowego telewidza jakim jestem kampania poznańskia jest również do, no do niczego.
mogą ŚAM reklamować - studiując na niej najlepiej się region zwiedza
d-8 - Czw Maj 10, 2007 9:54 pm
spokojnie, jak dla sporadycznego i przypadkowego telewidza jakim jestem kampania poznańskia jest również do, no do niczego.
mogą ŚAM reklamować - studiując na niej najlepiej się region zwiedza
bo nie jestes targetem tej kampanii
mysle, ze przez 18-latka ona moze byc oceniana jako 'spoko'
salutuj - Czw Maj 10, 2007 10:28 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
SPUTNIK - Nie Maj 13, 2007 12:52 pm
zgadnijcie kto nie znalazł czasu na rozmowę z autorem ?
http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34397,4 ... &startsz=x
kropek - Nie Maj 13, 2007 1:00 pm
zgadnijcie kto nie znalazł czasu na rozmowę z autorem ?
http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34397,4 ... &startsz=x
Taaaa.
Tez to czytalem, Uszok jako chyba jedyny nie znalazl czasu na rozmowe z autorem tego tekstu.
Oczywisci ten artykul jest na temat wszystkiego i niczego, ale ...
No chyba, ze wlasnie prowadzil rozmowy z jakims inwestorem
salutuj - Nie Maj 13, 2007 1:03 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
d-8 - Nie Maj 13, 2007 1:44 pm
"Uszok nie znalazł czasu, by powiedzieć nam, dlaczego wybrał taki samochód."
hmmmm
opcja 1 - UM chce zerwac z wizerunkiem miasta gorniczego - stad brak odpowiedzi
opcja 2 - pan prezydent sie obrazil ( zwyczajowo ) na GW poniewaz nie napisala ostatnio wystarczajacej ilosci psalmow pochwalnych dot. jego osoby a nawet wrecz przeciwnie
kropek - Nie Maj 13, 2007 2:00 pm
^^^ Zdecydowanie A
jacek_t83 - Pon Maj 14, 2007 1:11 pm
Katowice walczą z Krakowem
14.05.2007
Miasto wielkich wydarzeń – takim hasłem na billboardach Katowice chcą w tym roku kusić Polaków
Niektóre miasta od dawna wiedzą, co znaczy dobra promocja. W tym roku już dwa z nich przypuściły atak billboardowy. Najpierw Gdańsk. Na plakatach w całej Polsce, w tym na Śląsku, pojawiły się twarze dziewczyny i chłopaka na tle zabytków miasta. Hasło: „Odważ się, zobacz sam”.
Ostatnio reklamuje się też Kraków. Na plakatach: Neptun, Syrenka i Kopernik, wyraźnie zmartwieni siedzą na Rynku w Krakowie. Hasło: „Kraków świętuje, ciężko wrócić do siebie”. Od 1 do 10 czerwca najświetniejsze urodziny w Polsce”.
Dowiedzieliśmy się, że Katowice nie chcą pozostać w tyle. O kampanii „Studiuj w Katowicach. Miasto markowych uczelni” pisaliśmy tydzień temu. To jednak nie wszystko. Wkrótce ma ruszyć kolejna. Hasło: „Miasto wielkich wydarzeń”.
fot. archiwum
W naszym mieście bardzo dużo się dzieje i trzeba się tym przed innymi chwalić Wśród wydarzeń, które miasto chce promować na billboardach, jest m.in. Rawa Blues Festiwal (październik)
– My też mamy się czym pochwalić. W Katowicach wiele się dzieje i są to wydarzenia unikatowe w skali kraju – uważa Waldemar Bojarun, szef Biura Promocji Miasta.
Jednym z wydarzeń, jest Międzynarodowy Konkurs Dyrygencki im. G. Fitelberga. Należy do trzech najważniejszych polskich międzynarodowych konkursów wykonawczych obok Konkursu Pianistycznego im. F. Chopina w Warszawie i Konkursu Skrzypcowego im. H. Wieniawskiego w Poznaniu. Odbywa się co cztery lata, kolejny wypada w tym roku jesienią.
Inne wydarzenia, które miasto chce promować na billboardach, to Rawa Blues Festiwal (październik) i Liga Światowa (turniej finałowy w Spodku w lipcu).
Michał Sobiło z katowickiej agencji Imago PR uważa, że to dobry pomysł: – Na pewno lepszy niż poprzedni z „markowymi” uczelniami, które markowe nie są – mówi.
– Kampania wpisuje się już w strategię, którą zaproponowała krakowska agencja Eskadra, dotyczącą promocji Śląska poprzez promocję dużych wydarzeń. Rzeczywiście u nas wiele się dzieje i to dobry pomysł, żeby się tym chwalić. Konkurs dyrygencki jest może niszowy, ale dobrze jest podkreślać, że nie tylko w Krakowie i Warszawie mają miejsce takie wydarzenia – uważa Sobiło.
Dodaje jednak, że kampania musiałaby być prowadzona intensywnie w jakimś okresie, np. przez miesiąc promować kilka największych wydarzeń. I powtarzana przynajmniej przez dwa lata. – Reklama ma to do siebie, że działa w danym momencie i szybko zostaje zapomniana. Dzięki systematycznym reklamom powoli zacznie się kształtować obraz aglomeracji jako miejsca, gdzie dużo się dzieje – mówi Sobiło.
Wioleta Niziołek
wioleta.niziolek@echomiasta.pl
Bruno_Taut - Pon Maj 14, 2007 3:51 pm
Jaaa, a te wielkie wydarzenia to gyburstag pana prezydenta, złote gody wiceprezydenta Kocurka i pierwsza komunia wnuczki pani wcieprezydent Siejny.
Hehehe. No i ewentualny awans klubu z Bukowej do II ligi.
absinth - Pon Maj 14, 2007 4:02 pm
ee tam akurat tu sie mamy czym pochwalic
gala boksu w Spodki, Liga Swiatowa, czy tez wielkie koncerty na Stadionie Slaskim no ale u nas pewnie nikt sie tym nie bedzie promowal bo to juz przeciez z dobre 400 metrow za granicami miasta...
Bruno_Taut - Pon Maj 14, 2007 4:33 pm
Boks - przyjeżdża Oscar de la Hoya? Siatkówka - sport niszowy. Koncerty - są wszędzie, gdzie mieszka sporo ludzi.
Safin - Pon Maj 14, 2007 4:43 pm
Marudzisz Bruno. Dużo sie dzieje, ale tak jakośc nie umiemy sie tym chwalić. Zreszta to czy duzo czy mało to kwestia ocenna. Ale to czy sie mówi dobrze, czy źle to kwestia promocji
A w krakowie sie duzo dzieje?? Święto Zupy!
absinth - Pon Maj 14, 2007 4:44 pm
wiesz mysle, ze jak patrzec na Polske to akurat pod tym wzgledem calkiem niezle stoimy
Bruno_Taut - Pon Maj 14, 2007 4:50 pm
Marudzisz Bruno. Dużo sie dzieje, ale tak jakośc nie umiemy sie tym chwalić. Zreszta to czy duzo czy mało to kwestia ocenna. Ale to czy sie mówi dobrze, czy źle to kwestia promocji
A w krakowie sie duzo dzieje?? Święto Zupy!
Dzieje się tyle, co w życiu seksualnym Matki Teresy.
Co mogłoby się dziać:
- Stadion Śląski - finał Pucharu UEFA
- Spodek - koncert z udziałem któregoś ze sławnych tenorów (a najlepiej niech przyjadą wszyscy)
- Plac Sejmu Śląskiego - próba bicia rekordu Guinessa w robieniu klusek śląskich
- Nowe Muzeum Śląskie - inauguracyjna wystawa z obrazem Adolpha Menzla "Walcownia w Królewskiej Hucie" jako główną atrakcją
- ruiny Uthemanna - koncert J. M. Jarre'a z bajerami
Johnny Cash nie przyjedzie, bo nie żyje. Ale mogę się mylić.
kropek - Pon Maj 14, 2007 6:01 pm
Miejmy nadzieje, ze oprocz "swieta krupnioka na Chebziu" uwzglednia takie eventy jak np.
koncerty na Śląskim, wszystkie imprezy w Spodku itp.
Konkurs dyrygentow jest oczywiscie bardzo prestizowy, ale watpie by sciagnal on do Kato tlumy ludzi.
Ale trzeba przyznac, "Miasto wielkich wydarzen", akurat do Katowic pasuje idealnie.
No to czekamy na pierwsze efekty kampanii.
Safin - Pon Maj 14, 2007 6:01 pm
a masz jakies nowe informacje nt zycia seksualnego wspomnianej ?
Jasne ze nie dzieje sie wystarczająco dużo.
Jednak akurat w kwestii promocji nikogo to teraz nie obchodzi.
Best RHCP, PJ, Linkin Park, Festiwal filmów Kultowych[w sumie jesli idzie o kino to IMO wymiatamy w skali krajowej], Kilka masówek w WPKiW. spodek też coś tam da, a akurat Siatkowka to juz dawno nie jest "sport niszowy", szczególnie gdy Biało czerwoni grają w Spodku.
Pozatym, czy kogoś naprawde interesuje czy Calgon działa? Nie...wazne ze "dłuższe życie każdej pralki to C A L G O N ! "
czym innym rozliczanie mienrych władz lokalnych-brutalne, czym innym promocja-przerysowana, byle skuteczna
Ale jeżeli, dajmy na to RAŚ, załatwiłby którąs z wspomnianych przez Ciebie imprez, to nic tylko chwalic i sie cieszyc
salutuj - Pon Maj 14, 2007 6:07 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
Bruno_Taut - Pon Maj 14, 2007 7:25 pm
:o a masz jakies nowe informacje nt zycia seksualnego wspomnianej ?
Jasne ze nie dzieje sie wystarczająco dużo.
Jednak akurat w kwestii promocji nikogo to teraz nie obchodzi.
Best RHCP, PJ, Linkin Park, Festiwal filmów Kultowych[w sumie jesli idzie o kino to IMO wymiatamy w skali krajowej], Kilka masówek w WPKiW. spodek też coś tam da, a akurat Siatkowka to juz dawno nie jest "sport niszowy", szczególnie gdy Biało czerwoni grają w Spodku.
Pozatym, czy kogoś naprawde interesuje czy Calgon działa? Nie...wazne ze "dłuższe życie każdej pralki to C A L G O N ! "
czym innym rozliczanie mienrych władz lokalnych-brutalne, czym innym promocja-przerysowana, byle skuteczna
Ale jeżeli, dajmy na to RAŚ, załatwiłby którąs z wspomnianych przez Ciebie imprez, to nic tylko chwalic i sie cieszyc
My możemy załatwić kampanię reklamową pod hasłem "Śląski Belfast".
absinth - Pon Maj 14, 2007 8:56 pm
Jednak akurat w kwestii promocji nikogo to teraz nie obchodzi.
Best RHCP, PJ, Linkin Park,
na Brunie to nie robi wrazenia bo on slucha country
babaloo - Pon Maj 14, 2007 9:04 pm
Jednak akurat w kwestii promocji nikogo to teraz nie obchodzi.
Best RHCP, PJ, Linkin Park,
na Brunie to nie robi wrazenia bo on slucha country
Bruno_Taut - Wto Maj 15, 2007 5:21 am
Nie mów, że Ty nie odróżniasz.
d-8 - Wto Maj 15, 2007 5:27 am
Siatkówka - sport niszowy. Koncerty - są wszędzie, gdzie mieszka sporo ludzi.
nie, no bez przesady - widziales jak wyglada spodek na meczach siatki ? uwazasz ze to jest zainteresowanie niszowe ? kaman ! bez przesady!
a jesli chodzi o koncerty - to po takim komentarzu mozna by powiedziec, ze w zyciu na koncertach duzych nie byles , albo inaczej - przyzwyczailes sie do duzej ilosci dobrych koncertow dlatego, ze mieszkasz w Kato.
porozmawiaj sobie z mieszkancami innych duzych miast w PL, nawet z wawy- to wskaza Ci na 100% Katowice jako miejsce tych najlepszych, najwiekszych a o ich czestotliwosci beda mowic wylacznie z zazdroscia.
d-8 - Wto Maj 15, 2007 5:29 am
[- ruiny Uthemanna - koncert J. M. Jarre'a z bajerami
a na to bym sie pisal. ale tylko w maseczce
Bruno_Taut - Wto Maj 15, 2007 5:52 am
Moda na siatkówkę jest czymś tymczasowym, wynikającym z niezłych występów reprezentacji Polski. Na tej zasadzie ludzie zaczęli chodzić na skoki narciarskie. Mecze ligowe nie przyciągają specjalnych tłumów, a sławni siatkarze nie stają się ikonami popkultury.
Wit - Wto Maj 15, 2007 8:08 am
Ja bym nie umniejszał znaczenia siatkówki jako dyscypliny sportowej. W Polsce śmiało można ją uznać jako sport nr 3 pod względem zainteresowania kibiców i trwa to przynajmniej od dekady. Siatkarski świat to widzi i docenia. Fakt, że duze siatkarskie imprezy organizowane są m.in w Katowicach, wart jest podkreślenia i jest promocją miasta.
Bruno_Taut - Wto Maj 15, 2007 9:05 am
Liczy się tylko fussball. No może jeszcze cymbergaj.
meszuge - Wto Maj 15, 2007 10:26 am
Johny Cash w dalszym ciągu nie żyje (12 sep 2003)
A co do sportu - spodka, bo to jest niemal organiczny związek, podklejony dobrymi koncertami to jest to jedyny, rozpoznawalny element Katowic.
Myślałem o kulinarnym trademarku, zainspirowanym akcją warzenia klusek, ale to też nie jest nasze (katowickie) jak obwarzanki (Kraków), rogale marcińskie (Poznań) itp..
Brakuje nam nawet kiełbasy (katowickiej rzecz jasna)..
Tak półżartem, to w Ostravie (bratnim bądź co bądź mieście) w markecie widziałem Katowickie rurki - u nas greckie - czyli z bita śmietaną...
Może to podłapać ???
zasnuty - Wto Maj 15, 2007 11:54 am
Mecze ligowe nie przyciągają specjalnych tłumów bo nasze drużyny z Polskiej Ligii Siatkówki:
a) są z małych i średnich miast (wyjątek - akademicy z wawy i bardzo słaba gwardia wroclaw, ktora sie z PLS pożegna po tym sezonie), więc tam nie dość, że hale są relatywnie małe i zwykle, niestety, stare i niezadbane (jest na szczescie kilka chlubnych wyjątków), to i widownia nie może być duża - bo ile ludzi moze przyjsc na mecz, jezeli miasto jest niewielkie?
b) ich hale są malutkie, więc ludzi nawet gdyby chcialo, to się dużo nie zmieści.
a sławni siatkarze nie stają się ikonami popkultury.
Bruno_Taut - Wto Maj 15, 2007 1:30 pm
Ja może rozpoznałbym jednego z nich, a sportu oglądam sporo. I sądzę, że wiele osób o zainteresowaniach sportowych siatkarzy specjalnie nie kojarzy. W reklamach zbyt często nie występują, bo nie są takimi ikonami jak Małysz, Jędrzejczak czy niektórzy piłkarze. W sportach indywidualnych łatwiej stać się powszechnie rozpoznawalnym (przykład - Korzeniowski; trudno wyobrazic sobie bardziej niszową dyscyplinę niż chód). Wśród zespłowych w Europie króluje piłka nożna, a dalej długo nic nie ma. Fajnie, że są te mecze akurat w Spodku, ale wydarzeń piłkarskich to nie zastąpi.
Wit - Wto Maj 15, 2007 1:56 pm
Siatkarki są rozpoznawalne
Bruno_Taut - Wto Maj 15, 2007 7:11 pm
I tu bez wahania jestem skłonny uznać wyższość amatorek siatkówki nad piłkarkami nożnymi.
miglanc - Wto Maj 15, 2007 7:25 pm
To chyba zalezy odpokolenia, bo wsrod mlodzierzy siatkarze sa rozpoznawani i znani chyba nawet lepiej niz pilkarze.
Bruno_Taut - Wto Maj 15, 2007 7:39 pm
To znamy chyba inną młodzież.
Safin - Wto Maj 15, 2007 7:48 pm
No bruno ma sporo racji, ale odbieglismy od tematu. W końcu nie kazdy zna Gruszke[z twarzy czy klubów] a Żurawskiego...
salutuj - Wto Maj 15, 2007 10:13 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
absinth - Śro Maj 16, 2007 9:35 am
Jaaa, a te wielkie wydarzenia to gyburstag pana prezydenta, złote gody wiceprezydenta Kocurka i pierwsza komunia wnuczki pani wcieprezydent Siejny.
Hehehe. No i ewentualny awans klubu z Bukowej do II ligi.
tia
Koncertowy maraton gwiazd w Polsce
Takiego bogactwa występów światowych gwiazd jak w tym roku u nas jeszcze nie było. Wbrew obawom bilety sprzedają się dobrze
...Polskim paradoksem jest stosunkowo słaba pozycja Warszawy na koncertowej mapie kraju. Zazwyczaj w stolicy odbywa się najwięcej wydarzeń muzycznych
[...]
- Warszawa ma jednak swoje atuty - zauważa Marek Szpendowski. - Lekko snobującą się, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, publiczność gotową zapłacić więcej za oryginalne wydarzenia.
[...]
Mimo to gwiazdy wybierają w Polsce głównie Śląsk, gdzie jest jedyna duża w kraju hala i stadion. Nieopodal niego, w chorzowskim parku rozrywki, ma być zorganizowany nowy festiwal rockowy. Duże zaludnienie, autostrada i bliskość granic poparte dobrym programem - mają stanowić gwarancję, że za pięć lat w Chorzowie bawić się będzie w sierpniu 70 tysięcy fanów.
JACEK CIEŚLAK
==========================================================
tylko jedna uwaga
promowac aglomeracje jako calosc a nie tylko Katowice
i wowczas imo bedzie widac ze tu w tej sferze dzieje sie najwiecej w kraju
Bruno_Taut - Śro Maj 16, 2007 9:46 am
Primo, gdzie tu mowa o Katowicach.
Secundo, owe kocerty są jedymi z ilu koncertów każdego z zespołów?
absinth - Śro Maj 16, 2007 9:52 am
Primo, gdzie tu mowa o Katowicach.
Secundo, owe kocerty są jedymi z ilu koncertów każdego z zespołów?
ad1.
=================================================
tylko jedna uwaga
promowac aglomeracje jako calosc a nie tylko Katowice
i wowczas imo bedzie widac ze tu w tej sferze dzieje sie najwiecej w kraju
ad.2
owe koncerty na Slasku sa jednym z 1 koncertow jakie te zespoly maja zagrac w Polsce
babaloo - Śro Maj 16, 2007 9:59 am
Secundo, owe kocerty są jedymi z ilu koncertów każdego z zespołów?
OK. Zgadzam się, że brakuje oryginalnych wydarzeń. W stylu Ca ira (zresztą nudnego ) Watersa w Poznaniu. Trzeba zmotywować władze by zrobiły wielki koncert na Placu Sejmu Śląskiego dla Wojciecha Kilara albo Henryka Mikołaja Góreckiego. Koncert połaczony z jakimiś bajerami dla gawiedzi (multimedia, sztuczne ognie). Mies, kiedyś promował ten pomysł ale potem sprawa ucichła.
Fajny jest pomysł finału pucharu UEFA na Stadionie Śląskim,
Przydałoby się też jakieś industrialne mega widowisko.
absinth - Śro Maj 16, 2007 10:10 am
Trzeba zmotywować władze by zrobiły wielki koncert na Placu Sejmu Śląskiego dla Wojciecha Kilara albo Henryka Mikołaja Góreckiego. Koncert połaczony z jakimiś bajerami dla gawiedzi (multimedia, sztuczne ognie). Mies, kiedyś promował ten pomysł ale potem sprawa ucichła.
tak to by byl swietny pomysl, troche jak koncert Jarre'a w stoczni gdanskiej
ale z uwagi na koszty tu musialyby wziac udzial tez podmioty takie jak PKE czy Bank Slaski jako prywatni sponsorzy
kiedys moze tecos takiego by bylo zrobic przy nowym Muzeum Slaskim
z jednej strony industrial z drugiej, mam nadzieje nowoczesna bryla...
blisko centrum...
no ale to melodia przyszlosci...;/
swoja droga Mies cos zniknal...
Bruno_Taut - Śro Maj 16, 2007 11:40 am
Pilnuje bytomskiego lwa po groźbach Pawła, który zapowiedział wywiezienie go nocą z Warszawy.
Safin - Śro Maj 16, 2007 3:54 pm
Dla przykładu RHCP nie grali jeszce nigdy w Polsce. U2 jak przyleciało, to tez tylko na chwilke oczywiscie na Śląsk.
A koncertu Kilar&Gorecki nam bardzo trzeba!
Bartek - Śro Maj 16, 2007 3:59 pm
Przydałoby się też jakieś industrialne mega widowisko.
O tak, na terenach muzeum Śląskiego za parę lat można by co roku organizować tego typu widowiska
Adam W - Czw Maj 17, 2007 10:35 am
Bardzo fajne pomysły i wskazania znalazłem w tym wątku - świetne jako brainstormingowa baza przedsięwzięć promocyjnych.
Miastu brakuje jednak ramy w postaci programu lub planu komunikacji. W ten sposób bez ładu i składu można organizować różnego rodzaju akcje czy kampanie promocyjne, jak np. tę dotyczącą promocji katowickich szkół wyższych. W mojej ocenie chybiony dobór instrumentów dotarcia (outdoor), wątpliwy do osiągnięcia cel (przyciągnięcie studentów z ościennych województw) i timing (druga połowa maja). Całość ma kosztować ok. 200 tys. zł. Nie wiem też jak autorzy tego przedsięwzięcia będą ewaluowali efektywność kampanii - przydałoby się określenie stanu wyjściowego (np. analiza miejsca zamieszkania kandydatów na studia w 2006) i zestawienie z listą tegorocznych zgłoszeń. Na tej podstawie możnaby określić jednostkowy koszt dotarcia.
Oglądam sporo reklam innych miast w Katowicach i w TV - i w porównaniu z nimi ta kampania mnie mierzi.
Dla wyjaśnienia pytałem PMK podczas sesji kwietniowej o to, kiedy taki program komunikacji/promocji miasta zostanie przygotowany i konkretnej odpowiedzi niestety nie otrzymałem. Widać pan prezydent nie widzi potrzeby efektywnej i planowej komunikacji...
absinth - Czw Maj 17, 2007 11:39 am
ciesze sie, ze zaczal sie Pan udzielac takze w innych watkach
nie da sie ukryc, ze forum to nieprzebrana kopalnia pomyslow, ze tak nieskromnie powiem
co do pomyslow na promocje etc zapraszam do pierwszego watku temu poswieconemu (link w pioerwszym poscie tego watku)
SPUTNIK - Nie Maj 20, 2007 8:06 pm
Nowy Śląsk
1 marzec 2007
Pączkują nam tematy w publicznej dyskusji nad przyszłością regionu. Są spory o rynek w Katowicach i architekturę śródmieścia, o życie kulturalno-nocne, o sposób zorganizowania metropolii, o PR władz regionu i miast. Że wymienię tylko najważniejsze wątki. Pomieszanie sporów powoduje, że wątki te się plącze i bez składu ni ładu jedne uzasadnia drugimi.
1. Kwestia rynku w Katowicach. Jego powstanie/modernizacja ma rzekomo wpłynąć na zaktywizowanie życia kulturalnego. Tymczasem rynek dużego miasta ma tyle wspólnego z kulturą, co pierogi leniwe z leniwcami. Życie kulturalne Warszawy, Krakowa czy Wrocławia nie toczy się na rynku. Takie miasta, jak Londyn, Berlin, Amsterdam rynku w ogóle nie mają. Rynki w dużych miastach służą za okna wystawowe dużym sklepom, tudzież za ogródki piwne restauracji w stylu Sphinks. Życie nocno-kulturalne miast toczy się w dzielnicach, gdzie czynsze są dwu-, trzykrotnie niższe od tych na centralnych placach. Najciekawsze miejsca zlokalizowane są na różnych Pragach i Powiślach, Shoreditch i Brixton, Kreuzbergu i Friedrichshain. Nędzna architektura nie stoi na przeszkodzie dla rozkwitu życia kulturalnego. To, co powstanie w centrum Katowic, nie wpłynie na to czy w mieście będzie się dużo działo, czy nie. Właściciel klubu czy galerii nigdy nie uzyska przychodu, który pokryje czynsz za lokal sąsiadujący z biurem firmy KPMG czy sklepem Reserved. Natomiast klub na Załężu, dzięki groszowym opłatom czynszowym, będzie mógł sobie pozwolić na sprowadzenie np. Boards of Canada. W każdym mieście jest Powiśle i Friedrichshain. Mają je Katowice. Ma i Chorzów – w kwartale ulic obok teatru Rozrywki. Polityka wynajmu (a dużą ilością budynków na Załężu administruje miasto) winna być nastawiona na chętnych do otwarcia klubu, galerii, sklepu niezależnego projektanta mody. Do tego miastu nie są potrzebne pieniądze. Mówienie o braku kasy to wymówka ludzi bez wyobraźni.
2. Bieda, że aż piszczy. Śląsk jest drugim najbogatszym regionem w Polsce, o drugim najwyższym wskaźniku średniej płacy, czwartym najniższym bezrobociu. Czy są na Śląsku biedni ludzie? Biedne dzielnice? Są. I to dużo. Ale uzasadnianie braku oferty kulturalnej biedą niektórych dzielnic jest nadużyciem. Co najwyżej mało sprytnym graniem na emocjach. Ale tak można zbywać wszystkich: „Popatrzcie państwo na Bobrek. To jest prawdziwy problem.” Może się jednak okazać, że za kilkadziesiąt lat tylko Bobrek zostanie do porządzenia, bo cała reszta wyjedzie.
3. Wizerunek. Niestety leży. Władze nie mają wizji swoich miast, nie wiedzą, jak prezentować je na zewnątrz, czym się wyróżnić. Mówi się o śląskiej skromności, niechęci do chwalenia się. Za kontrprzykład pada zazwyczaj Wrocław. Tam szum medialny podkręcany jest za cenę śmieszności. Expo2012? Nikt nie mówi, że to nie Expo tylko „małe Expo”. Co to jest „małe Expo”? Kto wcześniej organizował? Czy przyniosło jakiś pożytek? Głośno o stadionie, który nie istnieje, na który nie ma pieniędzy, na którym nie będzie miał kto grać. Cicho natomiast o głównej drodze do Wrocławia – zjeździe z A4 do centrum miasta od wschodu. Powiedzieć, że to droga koszmar to mało powiedzieć. Taki PR to dobry PR. Ale co mi po nim, jak strach wjechać do miasta. Władze śląskich miast mają na swym koncie sukcesy. Drogi i chodniki Katowic i Chorzowa na warunki polskie są bardzo dobre. Miasta są coraz ładniejsze i czystsze. I co? I koniec. Bo wyobraźnia panów Uszoka i Kopla nie sięga dalej niż miotła i walec. Postawmy ich na czele zakładów oczyszczania miasta lub zarządu dróg i mostów. Pomóżmy chłopom dopełnić powołania.
4. Włączanie kwestii antagonizmów śląsko-zagłębiowskich przy omawianiu sprawy związku metropolitarnego. Znowu, jak ryba i ryboflawina. To czy DTŚ będzie odśnieżana w całości przez firmę z Będzina czy Zabrza ma się nijak do kongresówki, gwary i KPP. Różnice mentalne i kulturowe istnieją, i mam nadzieję istnieć będą, ale nie mają żadnego wpływu na kolor biletów KZK GOP.
Dyskusja potrzebuje nowej metodologii. Nie gadania o historycznych wartościach, ewentualnej krzywiźnie ścian ewentualnych budynków na ewentualnym rynku. Potrzebuje recept na konkretne dolegliwości. Mała ilość klubów, galerii, niezależnych teatrów? Jakie zachęty można stworzyć TERAZ, by powstawało ich więcej? Itd. z każdą kolejną kwestią.
http://www.ultramaryna.pl/kopaczewski/?p=29#more-29
autor: Grzegorz Kopaczewski
d-8 - Nie Maj 20, 2007 9:16 pm
Bo wyobraźnia panów Uszoka i Kopla nie sięga dalej niż miotła i walec. Postawmy ich na czele zakładów oczyszczania miasta lub zarządu dróg i mostów. Pomóżmy chłopom dopełnić powołania.
dosc trafne spostrzezenie. na prawde!
a poza tym spoko text, z ktorym w sumie prawie w calosci sie zgadzam.
Safin - Nie Maj 20, 2007 9:26 pm
Tez mnie sie spodobał ten cyatat. A cały tekst bardzo dobry.
Tomek - Pon Maj 21, 2007 7:10 am
To, co powstanie w centrum Katowic, nie wpłynie na to czy w mieście będzie się dużo działo, czy nie. Właściciel klubu czy galerii nigdy nie uzyska przychodu, który pokryje czynsz za lokal sąsiadujący z biurem firmy KPMG czy sklepem Reserved.
Bingo!Pisałem o tym w innym wątku - postawienie wysokiej klasy biurowców nijak się ma do "przywrócenia centrum mieszkańcom" i sprawienia, że zaczną chodzić w tam gdzie dotychczas nie chodzili bo "przytłaczała ich otwarta przestrzeń".
salutuj - Pon Maj 21, 2007 7:50 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
miglanc - Pon Maj 21, 2007 10:21 am
W Biurowcach powstana miejsca pracy dla klasy sredniej - a to klasa srednia jest odbiorca miejskiej kultury, wiec tak czy siak jest to dla zycia knajpianego istotne. Natomiast zgadzam sie ze dzielnica artyysyczna powinno byc raczej Zaleze.
Safin - Pon Maj 21, 2007 11:05 am
A jak pisałem, ze wokół nowego centrum biurowców,[które moze w dopiero 2020 powstanie] nie obrośnie knajpami i kulturą, to mnie tlukliście ze marudze. Teraz jednak powoli wraca inna wizja-promowanie Załęża jako Katowickiego Monmartu... ale do tego potrzeba więcej niż "walec i miotła" czyli powolny remont nawierzchni na ul Gliwickiej. UM nie tylko tego nie widzi, ale nawet nie ma szans by obecne "Kocurki, Zychy i Uszoki" kiedykolwiek to zobaczyły. Z całym szacunkiem dla tych panów, ale marnujemy przez nich czas [a tymsamym pieniadze]
NP dobre drogi trzeba było reklamowac wtedy, gdy reszta kraju takich nie miała. Czyli wczoraj, przedwczoraj, dziś i do przyszłego wtorku. Gdy zatwierdzi sie oficjalne plany budowy dróg pod Euro 2012, to dla inwestora czy odbiorcy kampani PR wsio ryba czy Ślask ma je od wczoraj czy tez od jutra, jak jego kochany Wro...
miglanc - Pon Maj 21, 2007 12:01 pm
Poza tym po co komu drogi do nikad?
SPUTNIK - Pon Maj 21, 2007 12:09 pm
heh , no to cigniemy ten offtop
a propos dróg do nikad
Zgorzkniały starzec na autobanie
2 maj 2007
Śląsk ostatnimi dniami coraz bardziej przypomina mi zgorzkniałego starca, który wszystkim wokół ma za złe, że nie chcą po raz setny słuchać przebrzmiałych opowieści o świetnej przeszłości. To taki starzec, który kiedyś odkrył, że jak się doda mąki do białej farby, to ściany będą bielsze. I teraz wnuczce, na jej nowym mieszkaniu, dosypuje poznańskiej do Duluxa, by sufit był jak świeży śnieg. Na nic zdadzą się tłumaczenia, błagania, płacz. Dziadek wie swoje, swoje przez 70 lat życia wymalował i na dobre mu wyszło. Dziadek ma doświadczenie i nie będzie mu tu gówniara i baba tłumaczyć.
Tak samo odpowiada Śląsk, czyli ci, którzy uznają, że w imieniu Śląska mówią, na wszelkie wobec Śląska uwagi. Że pijaństwo, że Lipiny, że złodziejstwo? „Przed wojną śląscy robotnicy mieli aspiracje klasy średniej. W niedzielę wkładali cylindry i czytali prasę w dwóch językach” – padnie odpowiedź aktywisty Ruchu Autonomii Śląska. „Na Śląskim grał Di Stefano i Jaszyn” – odpowie Antoni Piechniczek na zarzut, że pakujemy górę publicznych pieniędzy w coś, co niebawem będzie kompletnie nieprzydatne.
Dotychczas się okłamywałem, że taki typ myślenia nie jest tu powszechny, że wypiera go śląska przyziemność, że właściwy jest raczej dalej na wschód czy północ, wśród bardziej duchowo ukierunkowanych ludów. Wszak od zawsze największe potępienie formułowane było w Polsce trzema uduchowionymi słowami: „W ojczyźnie papieża?!”
I teraz tu, na Śląsku, w ojczyźnie przyziemności, racjonalności i małej wyobraźni, sięgamy po argumenty symboliczne (cylinder), poetyckie (Jaszyn), historiozoficzne (Śląsk polską Afryką – Kutz). Obawiam się, że nie świadczy to o nagłej pogoni śląskiego ducha za światem idei i metafory. Raczej o naszej bezsilności w wyścigu do przyszłości. Uciekły nam inne miasta. Nie trzeba socjologicznego zmysłu, by to zauważyć. Ale zamiast gonić mówimy o przedwojennych cylindrach. Robimy żarty z ambitnych planów tych, którzy już nam odskoczyli (dyrektor Stadionu Śląskiego). Za to wiemy, dlaczego nam odskoczyli. Bo się na nas zawzięli! Bo razem zawiązali antyśląski spisek. Tak! ONI robią wszystko, by nas, którzy całe życie na nich harowali, sprzątali, zmywali, odkurzali, gotowali, prali, prasowali rzucić na kolana. Nawet przez myśl nam nie przechodzi, że oni są z przodu, bo z przodu chcieli być. Bo taki mieli plan. Bo takie mają ambicje. Ambicje rodzą się z wyobraźni. Nasza wyobraźnia roztrzaskała się na ekranach dźwiękowych wzdłuż autostrady i uleciała do wysokości szklanego baldachimu zwanego szumnie „nowoczesnym dachem stadionowym”.
Słowo skandal nie schodzi z ust osób komentujących decyzje o pominięciu mojego miasta w organizacji Euro. Według mnie skandalem była postawa władz Chorzowa, które do porażki doprowadziły. I skandalem byłoby, gdyby tak słabo przygotowana kandydatura przeszła tylko dlatego, że Di Stefano i Jaszyn.
Czasem, po zajęciach z domowej psychologii, myślę sobie, że to wszystko przez te nasze wyjazdy do efu w latach komuny. Każdy z nas miał tam przecież znajomych, rodzinę. Jedyne przywiezione stamtąd trwałe wrażenie owocowało plastycznym opisem mitycznych niemieckich autoban. Legendarnych autoban. Autoban po samo niebo. Pól elizejskich zachodnich Niemiec. Że po sześć pasów z każdej strony. Że 300 na godzinę. Że jak lustro. A po tych lustrach same mercedesy. A Polizei tylko w BMW. I tylko w nowych.
I tak zrodziło się wielkie śląskie marzenie. Mieć skrawek efu u siebie. Choćby tylko sto kilometrów reichu.
No i zabraliśmy się za budowę reichu. Refleksja „po co” nikogo dotąd nie naszła. Odpowiedź wszak zawarta jest w działaniu. Zresztą przejedź sie chopie do efu, to będziesz wiedzioł. I tak rósł nasz domowy RFN. Z powodzeniem, trzeba przyznać. Ekrany dźwiękowe lśnią wzdłuż A4 i DTŚ, pod rondem suniesz jak na obwodnicy Bochum. Tylko, że nawet w Bochum po coś tą autobanę stawiano. Za autobaną stała myśl architektoniczna, społeczna, stała kultura, szerszy plan. A u nas? Coś mi mówi, że jedyną motywacją tych, co te autobany tak sławią, było: „I jak Achim zaś na święta z Essen przyjedzie, to żeby mi tu nie pierdoloł, że zaś zawieszenie w golfie urwoł”.
autor: Grzegorz Kopaczewski
salutuj - Pon Maj 21, 2007 12:27 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
kickut - Pon Maj 21, 2007 12:35 pm
Trzy ostatnie akapity są dla mnie nie do przyjęcia. Że niby droga pod rondem jest nie potrzebna?? A jak jej nie było to korki ciągnęły sie pod Dąb.. Zgadzam sie z tym, że nie ma w całosci kompleksowych planów do wszystkiego, ale w Niemczech też tak przecież jest. Np s-bahna w Bochum - kończy się estakadą w powietrzu tuż za politechniką.
U nas jedna droga o parametrach DTŚ jest naprawdę potrzebna. Tak samo jak jedna autostrada na zachód.
Bruno_Taut - Pon Maj 21, 2007 12:37 pm
Hmmm, jako autor jednej z cytoanych wypowiedzi stwierdzam z ubolewaniem, że w przypadku niekórych felietonistów zapał pisarski wyprzedza umiejętnośc czytania ze zrozumieniem.
miglanc - Pon Maj 21, 2007 12:38 pm
No tu juz sie troche zagalopowal. Przyczyny takiego marazmu jaki panuje w slaskich glowach sa znacznie glebsze i maja dluzsza historie. Ja sadze ze na to sklada sie cala historia tego regionu - najpierw szybka insdustrializacja, w czasie ktorej niemiecka arystokracja wychodowala sobie slaskiego robotnika. Zamknela go w pieknych osiedlach typu Nikiszowiec, ale w zamian rzadala poddanstwa i lojalnosci. Niemcy ksztaltowali ten slaski ludek, tak by mial male ambicje. Ale te ambicje byly, czego wyrazem byly plebiscyt i powstania, a potem epoka autonomii. PRL powrocil do starych zwyczajow odgornego zarzadzania Slaskiem - tylko ze w przeciwienstwie do czasow pruskich bylo to zarzadzanie nieefektywne. Stad kult RFN jako przciwwaga Polski.
Tu zawsze bylo tak ze jest WLADZA, ktora jest dobrodziejstwem dla ludu. Niemiecki arsystokrata, komunistyczny wojewodza byli istotami boskimi. Do dnia dzisiejszego panuje kult Redena, czy Zietka. Jesli arystokrata lub administrator byl bogiem, to dyrektor kopalni byl Cesarzem, Czlowiek zwykly nie mial do tego zaszczytu dostepu. U nas wladza szczelnie oddziela sie od ludu, co widac nawet dzis w postawie naszych samorzadow. (niech zwyklty mieszkaniec miasta sprobuje sie dostac do prezydenta) Widac to w architekturze Katowic- te wielkie gigantomanskie gmaszyska jak budynek Sejmu Slaskiego, Centrali Zaopatrzenia Hutnictwa, cala Aleja Korfantego. To wszystko mialo pokazac maloosc jednostki wobec WLADZY, ktora na Slaksu zawsze jest BOSKA.
Ponad 100 lat takich stosunkow spolecznych zabilo w Slazakach ambicje i indywidualizm. W Gazecie Wybiorczej jest artykul pokazujacy, ze szczytem ambicji Slazaka jest 2,9 tys zl netto. U nas tak bylo - nie idz do technikum ino do "oksofordu" i po trzech latach mosz dobro robota na grubie. Matura tu byla abstrakcja, a studia to wrecz psychiczna aberracja. Tu liczyla sie dobro robota i 2900 netto.
Wszystko co najciekawsze na Slasku spadalo tu z zewnatrz - Te wszystkie Gieschewaldy, Zillmanny, Redeny, Tauty, Mendelssony, Grazynskie, Schrayery, Michejdy. To wszystko sa blogoslawienstwa jakie na nas SPADALY dzieki WLADZY.
Z drugiej strony chwalimy sie wielkimi Slazakami - noblistami, Bienkiem, Janoshem, sportowcami, filmowcami. Ale jak zauwazyl Kutz. ich wszystkich laczy jedna rzecz - aby osiagnac sukces musieli ze Slaska emigrowac.
SPUTNIK - Pon Maj 21, 2007 12:39 pm
Trzy ostatnie akapity są dla mnie nie do przyjęcia. Że niby droga pod rondem jest nie potrzebna?? A jak jej nie było to korki ciągnęły sie pod Dąb.. Zgadzam sie z tym, że nie ma w całosci kompleksowych planów do wszystkiego, ale w Niemczech też tak przecież jest. Np s-bahna w Bochum - kończy się estakadą w powietrzu tuż za politechniką.
U nas jedna droga o parametrach DTŚ jest naprawdę potrzebna. Tak samo jak jedna autostrada na zachód.
no dtś jest , ale już grundman powstała ot tak , chyba tylko dlatego żeby się dotacje z unii nie zmarnowały . Dopiero teraz pojawiają sie mniej lub bardzij udane plany przedłużenia jej tu lub ówdzie.
miglanc - Pon Maj 21, 2007 12:59 pm
A propos kultu Niemiec jaki tu na Slasku wystepuje i jaki jest celowo przez niektore organizacje wykorzystywany. Musze przyznac szczerze, ze napawa mnie on obrzydzeniem. Slazacy ubostwiajac Niemcy wcale nie chcan niemieckeij samorzadnosci i niemieckiego spoleczenstwa obywatelskiego. Slazacy chca powrotu BOSKICH NIEMCOW, ktorzy robili Slazakom dobrze. Slazacy chca sobie znalezc nowego dobrego opiekuna, bo "gorole nas okradli".
Sam bylem na spotkaniu w Domu Wspolpracy Polsko - Niemieckiej poswieconemu organizacjom pozarzadowym. Wyjatkowo przygnebiajacy byl to widok. Slascy reprezentnaci to byly jakies grupki ludzi DOMAGAJACYCH sie od wladzy dotacji, pomocy i opieki. Bylo bardzo niewieleu ludzi ze Slaska i wszyscy przyszli tylko po to by sie wyzalic na wladze w obecnosci obecnosc prof. Buzka. W tym samym czasie Niemcy prezentowlai jak swietnie dziala spoleczenstwo obywtaelskie u nich. Prof. Buzek namawial do nasladowania ich w tym wzgledzie. Ale nikogo z Slazakow (oprocz nas z SMM) to nie obchdozilo. Bo Slazacy nie chca sluchac Niemcow mowiacych "bierzcie sprawy w swoje rece". Slazacy chca powrotu Hochbergow, Thiele-Winklerow i Gieschego.
Takim jestesmy mentlanym zapupiem.
Wroclaw przejal zrujnowane dziedzictwo Breslau. Wroclawianie byli przez dlugi okres po wojnie pozostawieni sami sobie (wladza ludowa nie inwestowala w Ziemie Zachodnie). Dzieki temu potrafili sie zorganizowac i odbudowac te piekne miasto. Dzis maja bardzo ambitne spoleczenstwo, ktore rzadzi sie oddolnie. Wszyscy zachwycamy sie Zdrojewskim i Dutkiewiczem - ale to tylko szczyt gory, ktory wyrsol z oddolnego obywatelskiego fermentu jaki tam sie tlil juz w latach PRL.
Bruno_Taut - Pon Maj 21, 2007 1:11 pm
No, wyszukałem ten fragment, który pojawił się w felietonie Michała Smolorza.
"Jerzy Gorzelik (...), sformułował bardzo trafną diagnozę: na początku ubiegłego wieku aspiracje wykwalifikowanych śląskich robotników sięgały klasy średniej, robotnicy nosili się jak mieszczanie, po powrocie z pracy brali do ręki skrzypce i w sąsiedzkich kwartetach grali Mozarta i Beethovena; wychodząc w niedzielę do kościoła, ubierali się uroczyście, na głowy zakładali cylindry, do ręki brali laseczki. Sto lat później jest dokładnie na odwrót - śląscy inteligenci mają dziś aspiracje plebejskie, popadli wręcz w szmirowatą "ludomanię". Nie chcą być nośnikami wysokiej kultury, nie chcą pielęgnować elegancji i charme'u, na - pożal się Boże - salonach królują szmira i tandeta. I tym właśnie oczekiwaniom odpowiada oferta większości samorządów, nie tylko Katowic."
Konkluzja bliska w gruncie rzeczy tezie Miglanca. Wykorzystanie cytatu przez pana Kopaczewskiego to świetny przykład manipulowania tekstem w ten sposób, by nadać mu odwrotne do pierwotnego znaczenie. Od komentarza się powstrzymam, mając na sercu przykazanie miłości bliźniego.
salutuj - Pon Maj 21, 2007 1:12 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
miglanc - Pon Maj 21, 2007 1:25 pm
No nie powiedzialbym zeby wszedzie bylo tak smao. W Polsce sa regiony gdzie ejst to silniejsze, sa gdzie ejst to slabsze.
@Bruno ja bym powiedzial ze najlepszy dla nas okres to byly lata autonomii bo wtedy istaniala szansa na stworzenie jakiesj samrozadnosci. Nawet jesli sanacja to tlamsila to mimo wszystko dobrze rokowalo.
Co do ambicji i kultury to w felietonach Kopaczewskiego widze jedna rzecz z ktora absolutnie sie nie zgadzam. On ma taka, postawe domagania sie od wladz czegos. Ja jestem zdania, ze kulture tworzy sie mimo wladz. To ludzie sami musza sie zorganizowac. I widze, ze sie zaczynaja organizowac - mamy przyklady pozytywne - Szyb Wislno, Off Festiwal, Teatr Korez. Jest tego malo nie dlatego, ze nie ma blogoslawienstwa wladz, tylko dlatego, ze jest taka ,a nie inna mentlanosc spoleczenstwa.
absinth - Pon Maj 21, 2007 1:32 pm
od wladzy trzeba oczekiwac tego zeby nie przeszkadzala
i druga rzecz zeby poddawala sie pozytywnym impulsom plynacym z inicjatyw oddolnych
a tak to zasadniczo zgadzam sie z miglancem
SPUTNIK - Pon Maj 21, 2007 1:47 pm
od siebie dodam , że co prawda nie wymagam od "władzy" mecenatu bo w dłuższej perspektywie prowadzi to raczej do wypaczen , niemniej jest miło gdy "władza" dostrzega potrzebę inicjowania i propagowania dużych wydarzeń z pogranicza kultury masowej i promocji
btw.
zgadzam się z dotychczas się zgadzającymi
jakiez to forum zgodne dzisiaj
babaloo - Pon Maj 21, 2007 2:07 pm
^^^ A ja nie do końca się zgadzam z Miglancem. Tak jak pisze Miglanc jest jak słusznie zauważył Salutuj, z większym lub mniejszym natężeniem, wszędzie na wschód od Łaby.
Co do Śląska, to przypomnijcie sobie ostatni raport Wyborczej z którego wynikało, że w Katowicach działa znacznie więcej organizacji pozarządowych niz w innych stolicach regionów. Z tego co wiem mamy też wysoki wskaźnik ludzi prowadzących działalnośc gospodarczą i wpisów do rejestru przedsiębiorców. Tak więc nie jesteśmy tak całkiem dupowaci.
Miglanc pisze o postawie roszczeniowej i rzeczywiscie ona może byc widoczna, ale jest związana z totalną zmianą układu stosunków gospodarczych i społecznych osttnich lat, dużo głębszą niz w innych regionach. Może rzeczywiście jak ktoś miał hutniczy klubik, a huta padła, to nie może sobie poradzic w nowej rzeczywistosci bo przy hucie nigdy nie martwił się o pieniądze. Ale to wiąże się z tym, że u nas całe dzielnice były przez bardzo długi czas związane z jednym zakładem. Jak on padł to stała się klapa. Gdzie indziej tego nie było. Ale sporo takich miejsc sobie całkiem nieźle poradziło. Może lepiej, niż by sobie poradzili w innych regionach. Ponadto, w żadnym innym regionie stosunki gospodarcze nie były tak przesiąknięte komuną. To ciągle ma bardzo daleko idące skutki.
Pomimo tego, uważam, że dajemy radę. Jako Śląsk można nawet powiedzieć, że dajemy sobie nienajgorzej radę w kwestii wybierania władz. To, że w Katowicach jest kiepsko, nie znaczy, że wszędzie na Śląsku. Wiele miast Śląska, jest w czołówce rankingów najlepiej zarządzanych miast. Na pewno ten odsetek jest wyższy niż w innych regionach. Śląsk na pewne duzo lepiej stoi niż Dolnośląskie, choć Katowice gorzej niz Wrocław.
Acha, i ja się nie będę wypierał tego, że Polska nas nie lubi. To się nie objawia jakimś szczególnym, zorganizowanym działaniem wbrew Śląskowi. Ale dla przecietnego Polaka Śląsk to czarna dziura obok Krakowa, która nachapała się za Gierka. I jeżeli ma wybrać Śląsk, a inny region, to wybierze ten inny region. Pewnie, że nasza promocja leży. Ale nawet, gdyby była na wyższym poziomie, to nie zmienilibyśmy tak łatwo tego obrazu. A ten obraz utrwala się też w umysłach ludzi mieszkających na Śląsku, bo przecież oglądają tą samą teklewizję, co gdzie indziej. Przekłada się też na decyzje, a raczej kompletny brak zainteresowania tym regionem na szczeblu centralnym
absinth - Pon Maj 21, 2007 2:15 pm
Z tego co wiem mamy też wysoki wskaźnik ludzi prowadzących działalnośc gospodarczą i wpisów do rejestru przedsiębiorców.
akurat pod tym wzgledem wypadalismy raczej slabiej na tle innych miast...
babaloo - Pon Maj 21, 2007 2:23 pm
akurat pod tym wzgledem wypadalismy raczej slabiej na tle innych miast...
Nie pamietam tego akurat z raportu Wyborczej, ale wcześniej były chyba jakieś raporty atrakcyjnosci inwestycyjnej regionów i z tego to wynikało. W każdym razie głowy nie dam .....
Acha i jeszcze podsumowując, chodziło mi o to, żebyśmy nie odbijali sie tak od ściany do ściany. Bo u nas (nie mówię o forum ale ogólnie o atmosferze w regionie) jest tak, że albo jesteśmy najlepsi albo tacy słabi, że tylko czekać na armagedon. Ani jedno ani drugie stanowisko nie prowadzi do konstruktywnych przedsięwzięc.
salutuj - Pon Maj 21, 2007 2:27 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
SPUTNIK - Pon Maj 21, 2007 2:29 pm
akurat pod tym wzgledem wypadalismy raczej slabiej na tle innych miast...
Nie pamietam tego akurat z raportu Wyborczej, ale wcześniej były chyba jakieś raporty atrakcyjnosci inwestycyjnej regionów i z tego to wynikało. W każdym razie głowy nie dam .....
Acha i jeszcze podsumowując, chodziło mi o to, żebyśmy nie odbijali sie tak od ściany do ściany. Bo u nas (nie mówię o forum ale ogólnie o atmosferze w regionie) jest tak, że albo jesteśmy najlepsi albo tacy słabi, że tylko czekać na armagedon. Ani jedno ani drugie stanowisko nie prowadzi do konstruktywnych przedsięwzięc.
babaloo - Pon Maj 21, 2007 2:39 pm
generalnie to statystyki dla nas powinny być liczone w skali aglomeracji. wtedy się okaże że bezrobocie wynosi pewnie z 12% ilość stowarzyszeń na mieszkańca niższa od krk i wro a przeciętne wynagrodzenie też na poziomie łódzkim.
Tylko, że mówiliśmy o Śląsku, a nie aglomeracji. W większosci regionów niewiele sie dzieje poza stolicami. To one spijają śmietankę. U nas, nie ma takiej róznicy między Katowicami, a pozostałą częścią regionu. Może ja wprowadziłem nieco zamieszania, bo dałem przykład organizacji pozarządowych z Katowic, a o innych danych nie słyszałem. W każdym razie teza Miglanca dotyczyła Śląska.
absinth - Pon Maj 21, 2007 3:06 pm
akurat pod tym wzgledem wypadalismy raczej slabiej na tle innych miast...
z tego co pamiętam to wyglądało to tak ze jest najwięcej bo i ludzi jest dużo więc na głowę mieszkańca wypada to nieco słabiej. Analogicznie jeśli chodzi o liczbę siedzib firm/koncernów.
kickut - Pon Maj 21, 2007 3:08 pm
Trzy ostatnie akapity są dla mnie nie do przyjęcia. Że niby droga pod rondem jest nie potrzebna?? A jak jej nie było to korki ciągnęły sie pod Dąb.. Zgadzam sie z tym, że nie ma w całosci kompleksowych planów do wszystkiego, ale w Niemczech też tak przecież jest. Np s-bahna w Bochum - kończy się estakadą w powietrzu tuż za politechniką.
U nas jedna droga o parametrach DTŚ jest naprawdę potrzebna. Tak samo jak jedna autostrada na zachód.
no dtś jest , ale już grundman powstała ot tak , chyba tylko dlatego żeby się dotacje z unii nie zmarnowały . Dopiero teraz pojawiają sie mniej lub bardzij udane plany przedłużenia jej tu lub ówdzie.
babaloo - Pon Maj 21, 2007 3:25 pm
akurat pod tym wzgledem wypadalismy raczej slabiej na tle innych miast...
z tego co pamiętam to wyglądało to tak ze jest najwięcej bo i ludzi jest dużo więc na głowę mieszkańca wypada to nieco słabiej. Analogicznie jeśli chodzi o liczbę siedzib firm/koncernów.
SPUTNIK - Pon Maj 21, 2007 4:38 pm
"zbudujmy węzeł - może się kiedyś naprawdę przyda".
jak dla mnie nieco naciągana teoria
salutuj - Pon Maj 21, 2007 4:39 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
miglanc - Pon Maj 21, 2007 6:39 pm
Sadze ze jest u nas lepiej niz w regionach Polski Zachodniej i Polnocnej - gdzie zanizaja im gminy popgrowskie ktore maja bardzo bierne spoleczenstwo. Takze w roznych wiejskich obszarach jest z tym gorzej(aczkowliek sa wyjatki). Wybijaja sie duze aglomeracje. Mam wrazenie, ze GOP jednak wypada troche slabiej niz inne duze miasta. Mamy gorzej wszyksztalconych mieszkancow i to ma wplyw na aktywnosc spolecznosci lokalnej.
Natomiast w tej masie jaka jest GOP widoczny jest ferment, z ktorego pwostaja bardzo ciekawe rzeczy i tu chyba w skali kraju bedziemy sie po jakim czasie wyrozniac. Ja sadze ze w sotatnich latach mieszkancy np Katowic sie zaczynaja przebudzac z letargu.
Kris - Śro Maj 23, 2007 6:45 pm
Katowice stolicą nowoczesnej sztuki
Przemysław Jedlecki
2007-05-23, ostatnia aktualizacja 2007-05-23 20:02
Na ulicach Katowic staną nowoczesne rzeźby i instalacje studentów i pracowników Akademii Sztuk Pięknych. - Upiększymy miasto - obiecuje rektor uczelni prof. Marian Oslislo.
- W mieście niewiele się dzieje. Taka iskra może się przydać - mówi o projekcie "Hot Art" jego autorka Marlena Pardel. Namalowane fluorescencyjnymi farbami iskry byłyby widoczne tylko w nocy
Na pomysł ustawienia nowoczesnych rzeźb i multimedialnych instalacji wpadł wojewoda Tomasz Pietrzykowski. Marzy mu się bowiem, żeby Katowice stały się miejscem tętniącym życiem. Oczyma wyobraźni już widzi, jak po śródmieściu spacerują turyści podziwiający dzieła sztuki. Mają one stanąć na skwerach, w biurowcach, a nawet na skrzyżowaniach ulic. Pomysł spodobał się Piotrowi Uszokowi, prezydentowi Katowic, i prof. Marianowi Oslislo, który jest rektorem Akademii Sztuk Pięknych w mieście.
- Nam chodzi o to, żeby upiększyć to miasto i żeby ASP zaistniała w świadomości mieszkańców - mówi prof. Oslislo.
W środę razem z Uszokiem i Pietrzykowskim zaprezentował pierwsze projekty osób związanych z ASP, które mogą pojawić się w mieście. Jeden z nich to "Alfabet miasta".
- W różnych punktach mogą się pojawić znaki w rozmaitych czcionkach, wraz z opisami. Do tego można przy nich umieścić wiersze zaczynające się na poszczególne litery. W ten prosty sposób powstałby szlak designu - przekonywał Oslislo.
Własne pomysły zaprezentowała też Marlena Pardel, absolwentka ASP. Jeden z jej pomysłów to "Hot Art.", czyli instalacja imitująca... pożar.
- W mieście niewiele się dzieje. Taka iskra może się przydać - mówiła półżartem. Namalowane fluorescencyjnymi farbami byłyby widoczne tylko w nocy. Inny jej projekt nosi nazwę "Miasto w interakcji" i zachęca do wspólnej zabawy z twórcami. Polega on na tym, że przed budynkami są umieszczane ich dodatkowe fragmenty, np. nieistniejące ramy okienne. Przyczepione do słupków są widoczne tylko z niektórych miejsc.
- Całość uzupełniałaby mapka z ulicami, na których można odnaleźć takie wizualne zagadki - dodaje.
Decyzja, kiedy rzeźby staną na ulicach, zapadnie w najbliższym czasie.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,4164994.html
absinth - Śro Maj 23, 2007 6:49 pm
brawo
pomysl jest doskonaly, bo sprawdzony w innych europejskich miastach
tylko, ze moze bardziej sam news pasuje do tematu "jak upiekszyc miasto"
wiec tam tez go wrzucam
Kris - Śro Maj 23, 2007 6:56 pm
Niech władze - jeśli same nie chcą i nie potrafią pozwolą działać innym . Nie podcinać skrzydeł!!!
Dziś art. GW o tym co my na forum już dawno wiemy. Katowice nie mają liderów-menedzerów. I niestety nie umiemy dorównywać innym miastom
Katowicom potrzebny jest sprawny menedżer
Tomasz Malkowski
2007-05-23, ostatnia aktualizacja 2007-05-23 16:34
Stoisko Katowic na targach w Cannes. Na zdjęciu architekt Tomasz Konior (z prawej) rozmawia z jednym z gości
Do przebudowy śródmieścia stolicy województwa są potrzebni nie tylko architekci, ale przede wszystkim wysokiej klasy menedżerowie, którzy przyciągną dużych inwestorów. Tymczasem władze miasta nie robią nic, żeby ich pozyskać.
Między wielkimi miastami w Polsce trwa ostra walka o zagranicznych inwestorów. Katowice, podobnie jak inne miasta aglomeracji górnośląskiej, konkurują głównie z Wrocławiem i Krakowem. - Macie potencjał ludzki, ale nad Śląskiem ciąży fatum, że tutaj nic nie ma. Inwestorzy wolą Wrocław, bo jest tam gdzie wyjść po pracy - mówi Paweł Panczyj, prezes Agencji Rozwoju Aglomeracji Wrocławskiej.
Przebudowa śródmieścia powinna więc być priorytetem dla Katowic. Bez tego miasto nie ma szans na duże inwestycje. Zeszłoroczny konkurs architektoniczny przyniósł wizję modernizacji przestrzeni między Rynkiem a Spodkiem. Jego zwycięzca - architekt Tomasz Konior mówi jednak, że do powodzenia całego przedsięwzięcia jest potrzebny sztab operacyjny. - Musi powstać jak najszybciej i składać się z najlepszych specjalistów. To on będzie zajmował się rozmowami z inwestorami, mediacjami między różnymi stronami, szukaniem najlepszych rozwiązań finansowych i organizacyjnych. Myślę, że kierownikiem projektu powinien być ktoś, kto miał doświadczenie przy podobnej przebudowie któregoś z dużych miast europejskich - mówi Konior. Niestety, na razie miastu nie udało się zdobyć takiego menedżera, w konkursie na to stanowisko nie było żadnych ofert.
Tymczasem we Wrocławiu miasto powołało spółkę akcyjną - Agencję Rozwoju Aglomeracji Wrocławskiej. Jej głównym zadaniem jest właśnie szukanie inwestorów i pomaganie mu w zdobywaniu wszelkich pozwoleń. - Staramy się wprowadzać zasadę jednych drzwi, czyli stworzyć miejsce, gdzie zainteresowany inwestowaniem we Wrocławiu może załatwić różne sprawy. Co więcej, my te drzwi staramy się zanieść każdemu inwestorowi. Dostaje od nas własnego project managera, który prowadzi daną firmę aż do zakończenia inwestycji, zajmuje się zdobyciem dla niej pozwoleń, informacji, nawiązuje kontakty z agencjami nieruchomości, uczelniami czy firmami rekrutacyjnymi - tłumaczy prezes Panczyj.
Na podobnych zasadach funkcjonuje Centrum Promocji Gospodarczej w Urzędzie Miejskim w Krakowie. - Każdy klient otrzymuje od nas opiekuna, który pomaga przez cały proces inwestycyjny. Na jego pomoc mogą liczyć też istniejące już firmy, bo przecież stale się rozwijają, budują biurowce, poszukują nowych, wykwalifikowanych pracowników. Inwestorzy stale są informowani o swoich sprawach, nie czują się zawieszeni w próżni, jak to zwykle bywało w urzędach - mówi Beata Górska-Nieć, kierowniczka centrum obsługi inwestycji w CPG.
Takie rozwiązania przynoszą sukcesy. Wrocław wygrał z Poznaniem rywalizację o potentata informatycznego Hewlett-Packard, a tylko w ostatnich miesiącach miasto podpisało umowy z gigantem internetowym, amerykańskim Google, na utworzenie centrum badawczo- rozwojowego, oraz z Credit Suisse na utworzenie centrum finansowo-operacyjnego. - Jako spółka komunalna jesteśmy częściowo niezależni od gry politycznej i dajemy inwestorom poczucie stabilności - dodaje Panczyj.
Waldemar Bojarun, rzecznik katowickiego magistratu, zapewnia, że miasto jest przyjazne dla inwestorów. - Nie ma może u nas menedżerów, ale każdy dostaje od nas wszelką pomoc i potrzebne informacje.
Ważna jest także spójna polityka planowania przestrzennego. - Mamy już na ukończeniu ramowy plan zagospodarowania przestrzennego całej aglomeracji. Im więcej terenów objętych planami, tym stają się one dostępniejsze i atrakcyjniejsze dla inwestorów - podkreśla Grzegorz Roman, dyrektor departamentu architektury i rozwoju we wrocławskim magistracie.
We Wrocławiu nad planami pracuje kilkudziesięcioosobowy zespół Biura Rozwoju Miasta, podczas gdy w Urzędzie Miejskim w Katowicach raptem kilka osób. Dlatego w stolicy województwa śląskiego ciągle większość terenów to białe plamy. Miasto zleca opracowanie planów zewnętrznym firmom, co wydłuża ich powstawanie, bo dochodzi do niego proces przetargowy. Jednak Bojarun nie widzi tu problemu. - Często przygotowujemy plan już pod konkretnego inwestora, to łatwiejsze niż zmiana planu. Oni sobie chwalą taki model. A że nasze biuro jest małe? Gdybyśmy zatrudnili 40 planistów, to po jakimś czasie pokryliby planami całe miasto i trzeba by większość z nich zwolnić.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,4160474.html
salutuj - Śro Maj 23, 2007 9:30 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
salutuj - Sob Maj 26, 2007 10:27 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
brysiu - Nie Maj 27, 2007 9:01 am
SZTUKA TWORZENIA MIAST.
nfrastruktura kontaktów międzyludzkich jako zapominany czynnik przyciągający inwestorów
Adam Fularz
Ostatnio po jednej z konferencji uczestniczyłem w kuluarowych rozmowach samorządowców z inwestorami. Prezydent miasta Nowej Soli opowiadał anegdotę o tym, jak to stracił inwestorów, ponieważ ci wybrali Wrocław. O wyborze lokalizacji przeważył głos tych managerów, którzy woleli miasto, ”gdzie o pierwszej w nocy wyjdą na ulice i będzie tłum ludzi” i gdzie oferta kultury jest bardziej bogata.
W wielu polskich miastach brakuje czegoś, co określić można jako kreatywne środowisko. W Polsce znane już są teorie autorstwa dr Charlesa Landry’ego, autora książki „Sztuka tworzenia miast” („The Art Of City-Making”), znanego eksperta Banku Światowego od rewitalizacji miast i metropolii, mającego na swym koncie 450 zrealizowanych projektów w blisko 50 krajach świata. W jego książce „Miasto kreatywne” („The Creative City”) pisze on, że dla bogacenia się miasta nieodzowna jest twórcza atmosfera i podaje na dowód swej tezy wiele przekonywujących przykładów. Twórcza atmosfera przyciąga, wg teorii dowodzonych na kartach jego dzieł, kapitał ludzki, a w ślad za nim podąża kapitał finansowy.
Aby twórcza atmosfera w ogóle miała szansę zaistnieć, wymaga ona odpowiedniej twardej infrastruktury: deptaków, stref pieszych, terenów rekreacyjnych, ławek, fontann, kawiarni, klubów, ogródków kawiarnianych. Świetnym przykładem tej polityki jest Kraków, gdzie po prostu istnieje ogromna liczba tego typu infrastruktury, często bardzo atrakcyjnej, jak np. ogródków kawiarnianych i piwnych w pełnych zieleni podwórcach kamienic czy pełne ławek Planty czy Błonia. Wiele miast oferujących mieszkańcom zdegradowane, nieatrakcyjne, pozbawione roślinności przestrzenie miejskie już tej infrastruktury kontaktów międzyludzkich o dobrej jakości de facto nie posiada - są to co najwyżej wybiegi dla psów. Wg Landry’ego miasta te skazane są na upadek, ponieważ nie przyciągną kapitału ludzkiego.
Do tej infrastruktury zalicza się wg Landry’ego przede wszystkim infrastruktura miękka - oprócz instytucji zaliczają się do niej także normy i społeczne zwyczaje. Jedne z nich mogą przyspieszać rozwój, inne go blokować. Czynnikiem blokującym rozwój jest wg Landry’ego uprzedzenie do obcych (ksenofobia), a czynnikami wspomagającymi rozwój ”tolerancja, otwartość, zaufanie.”
Głównym z kluczowych warunków sukcesu metropolii jest kultura, będąca częścią infrastruktury miękkiej. Kultura przyciąga bowiem związaną z nią bohemę artystyczną, powoduje jej aktywizację. Kultura buduje twórczą atmosferę miasta. Tam, gdzie kwitnie życie kulturalne, ludzie chcą się spotykać i rodzą się nowe pomysły. To bohema zaraża ludzi twórczą inspiracją, innowacyjnością, nonkonformizmem prowokującym zmiany. Miasta bez kultury zastygają w rozwoju. To za radą Landry’ego wiele miast żyjących w stagnacji zdecydowało się inwestować w teatry, muzea, galerie, festiwale, by ściągnąć bohemę i tworzyć atmosferę dla spotkań.
Duże korporacje międzynarodowe ze względu na swych pracowników wolą się lokować w miastach, których otoczka kulturalna tworzy imidż miasta kreatywnego. Wybierają miasta, w których sądzą, iż znajdą bardziej kreatywnych, pomysłowych, utalentowanych pracowników. Kreatywność jest dziś jedną z najbardziej poszukiwanych cech pracowników. Ponadto chcą lokować się w miastach, w których ich kadra będzie czuła się na tyle dobrze, by nie myśleć o zmianie pracodawcy i wybrania lepszego ośrodka.
Żyjemy w czasach postmodernizmu, sztuki minimalistycznej. To okres w którym popularne są inne, bardziej postmaterialistyczne i mocno zdywersyfikowane koncepcje życia. Dawne religie zastępuje wyznaniowy patchwork - indywidualny zlepek fragmentów różnych wyznań. Kultury zazębiają się, przenikają się mieszając się w podobnym stopniu jak religie.
Inwestorzy, szczególnie ci zagraniczni, poszukują ośrodków, w których nie napotkają wrogości dla swego odmiennego trybu życia, innej wiary czy zwyczajów. Poszukują ośrodków o rozbudowanym i różnorodnym życiu kulturalnym - i preferują te z ulicami pełnymi ulicznego gwaru i pełnych ogródków kawiarnianych od miast z wymarłymi centrami zdegradowanymi np. nadmiernym ruchem samochodowym, miast, których mieszkańcy nie znają innych kultur, są ksenofobicznie nastawieni do obcych.
Leeds położony na północy Anglii może być przykładem miasta, które przez moment było klubową stolica kraju, do dziś jest mekką dla fanów imprez muzyki klubowej tej części kraju i jednocześnie jest trzecim centrum finansowym Królestwa. Niedawno wybrano go najlepszym brytyjskim miastem do prowadzenia biznesu. Wielu managerów jeździ nawet z Londynu na imprezy w tym mieście. Co wieczór dzieje się kilkadziesiąt imprez klubowych, nie wspominając o pozostałej ofercie.
Miasto podkreśla na każdym kroku swoją wielokulturowość. Symptomem tego może być np. przyjazny stosunek do rastafarian tworzących większą część sceny muzyki klubowej tego postindustrialnego miasta, objawiający się nawet w chronieniu ich imprez, korowodów i festynów przez miejscową policję nader nieczułą na „nielegalne” wonie roztaczające się wokół nich, rzecz zupełnie nie do pomyślenia w Polsce. Utrzymuje się centra, w których muzycy mogą nagrywać swoją twórczość, promuje dj-ing udostępniając nawet wszystkim chętnym do nauki sprzęt didżejski na specjalnych stoiskach ustawianych podczas różnych imprez masowych. Dzięki udostępnieniu tego kosztownego sprzętu młodzież ma szansę zaznajomić się np. z techniką odtwarzania muzyki z płyt winylowych. Kulturę wspiera się całościowo, zaczynając od samych podstaw. Miasto wydało wiele zespołów o światowej sławie, np. Iration Steppaz, Chumbawamba, Forward Russia.
O ile wielokulturowy Wrocław jest przykładem miasta skutecznie przyciągającego kapitał ludzki i finansowy, o tyle tego antyprzykładem jest Zielona Góra. Miasto traci mieszkańców, szczególnie tych młodych. Aż jedna trzecia ankietowanych osób do 30 roku życia wyraziła niezadowolenie z mieszkania w nim, jedna czwarta za główny mankament miasta uznała brak oferty kulturalnej ich interesującej, stawiając kulturę nawet ponad rynek pracy, bardzo nieatrakcyjny w tym pozbawionym dziś przemysłu mieście.
Aż 66 % osób do 30 roku życia mocno lub bardzo mocno doskwiera słaba oferta kulturalna lub jej brak. 36 % osób poparło tezę, iż jeśli chodzi o kulturę, to w mieście jest fatalnie, osoby te nie mają, gdzie się udać i nudzą się. Co czwarta osoba wyjeżdża raz w miesiącu i częściej poza to miasto w celach rozrywkowych. Również co czwarta osoba planuje opuścić to miasto, gdy tylko będzie mogła, 30 % pozostałoby w nim, gdyby miało takie same możliwości pracy i rozrywki jak w innych miastach. Dalsze 30 % rozważa taką możliwość. Jedynie 16 % osób ankietowanych nie zamierza opuścić tego miasta. Ocenę ankietowanych na temat ilości osób, które już opuściły to miasto przedstawiono w tabeli 1. Są to dane szokujące, ale podobne symptomy jak w Zielonej Górze występują w wielu innych miastach kraju.
W Zielonej Górze dodatkowo kryzys kulturalny pogłębiają znikome nakłady na kulturę (na tę bardziej współczesną i popularną muzyczną czy taneczną część kultury przeznaczono jedynie 77 tys. PLN z ponad 300 mln budżetu miasta), podczas gdy gro z kilku mln środków na kulturę przeznaczono na finansowanie etatów pracujących w domach kultury. Miejskie placówki kultury są obsadzone przez osoby niekompetentne, nie potrafiące współpracować z osobami czy organizacjami z zewnątrz. Dla przykładu, ustosunkowanie się do propozycji reaktywowania festiwalu reggae w Zielonej Górze zajęło osobom odpowiedzialnym za miejską kulturę ponad półtora miesiąca. Uzyskanie jakiejkolwiek odpowiedzi, nawet negatywnej, wymagało licznych ponagleń. Miasto ongiś organizujące festiwal o międzynarodowym zasięgu (Festiwal Piosenki Radzieckiej) dziś nie organizuje nic poza niewielkim koncertem coverów szlagierów sprzed lat. Tamtejszy amfiteatr przez długie lata był ruiną, inwestycja w jego remont była nietrafiona: do dziś nie zadaszono go, co uniemożliwia przeprowadzanie w nim imprez o większym budżecie z uwagi na ryzyko niepogody.
Władze tego miasta poleciły dodatkowo w 2007 roku zrywać wszystkie plakaty z muzyką klubową, pozostawiając jedynie możliwość rozplakatowywania imprez na słupach odpłatnie oblepianych przez mający monopol miejscowy ośrodek kultury i nie udostępnił bezpłatnych słupów i tablic tak jak to czynią inne miasta. Wysoki koszt typowego rozplakatowania (od 200 do 400 PLN) powoduje dalszą zapaść życia kulturalnego Zielonej Góry. Dodatkowo do tego dochodzi represyjny stosunek tamtejszych władz np. do rastafarian, także i w tym mieście tworzących lwią część oferty muzycznej.
Centrum Zielonej Góry wieczorami wymiera, brak jest przechodniów, tego tłumu tak widocznego wieczorami np. w centrum Wrocławia. Nieliczni managerowie klubów mają wytaczane procesy sądowe za zakłócanie ciszy nocnej. Brakuje dzielnicy rozrywki, nieliczne kluby wyniosły się na przedmieścia czy nawet poza administracyjne granice miasta. To miasto nie ma salonu towarzyskiego w postaci ogródków kawiarnianych czy piwnych - nawet jeśli nieliczne takie przybytki istnieją, są one otoczone brzydkimi budynkami i ulokowane w pozbawionym zieleni, zaniedbanym, od lat nie remontowanym centrum miasta wyłożonym płytkami sprzed 40 lat. Zielona Góra jest dobrym antyprzykładem „sztuki tworzenia miast” wg Landry’ego.
Tabela 1. Odpowiedzi ankietowanych młodych mieszkańców Zielonej Góry na pytanie „Oceń procentowo, oszacuj jaki procent twoich znajomych opuścił to miasto?”
1) 27.39% [43] 30-49%
2) 25.48% [40] 10-29%
3) 19.11% [30] 50-70 %
4) 17.83% [28] Poniżej 10%
5) 8.92% [14] Powyżej 70 %
Źródła:
[1] Witryny internetowe www.charleslandry.com oraz www.comedia.org.uk
[2] Badanie jakości życia osób młodych w mieście Zielona Góra, wyniki ankiety on-line: http://www.ankietka.pl/wyniki/1030/zobacz.html
[3] Żakowski Jacek, Edwin Bendyk „Miłuj geja swego” w tyg. Polityka, 23/2005 (2507)
absinth - Nie Maj 27, 2007 9:19 am
fantastyczny artykul
powinien go sobie wydrukowac kazdy z urzednikow naszego Urzedu Miasta i czytac kilka razy dziennie.
swoja droga ciekaw jestem jaka jest praktyka naszych wladz wobec ogrodkow piwnych i knajp w ogole, albo czy takowa wogole istnie...
z tego co mowil miglanc zdaje sie, we Wroclawiu jest tak, ze im dluzej jest otwarty lokal tym mniej sie placi za koncesje na alkohol i kolo sie samo napedza...
salutuj - Nie Maj 27, 2007 10:03 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
rasgar - Nie Maj 27, 2007 10:05 am
A może wartoby drukować w 32 kopiach każdy taki artykuł i wysyłać radnym + el presidente. Tak w ramach społecznego czynu edukacyjnego.
Jestem w stanie co miesiąc wpłacać na fundusz na druk + oprawezanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl romanbijak.xlx.pl
Strona 1 z 15 • Wyszukano 1643 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15
Safin - Wto Maj 01, 2007 12:33 am
Witam serdzecznie.
Zaczynamy druga już część słynnego, 68 stronicowego tematu pod tytułem "[Katowice] Promocja i wizerunek w Polsce i na swiecie ".
Tutaj mamy pierwszą stronę tamtego tematu, a dla mniej wytrwałych podaję tutaj ostatnią 68 stronę tego molocha. Powodzenia!
I przypominam, że ten temat dotyczy wyłącznie miasta Katowice. Jasne że jest ciezko, bo reputacja nie zna granic administracyjnych za bardzo, ale dla tych artykułów które bardziej dotyczą całego regionu czy województwa, polecam ten wojewódzko-Śląski temat.
Za podziałem przemawiały dwie kwestie:
a) cheć poprawy czytelności i atrakcyjności forum
b) dookreślenie tego popularnego lecz zarazem mocno rozmytego tematu.
Zatem, jazda!
IMHO jest nadal bardzo źle. Mają nas za brudnych górników. Kampania promująca UŚ nie dużo da, bo z załozenia wydaje sie byc błędna. Jakie "Markowe" uczelnie ze Śląska/Katowice ma znać ktoś z Pomorza, skoro dla niego same Katowice kojazą się z tragediami, przestępczością oraz węglem?
Kto zajmuje się w Katowicach promocją i reputacją miasta? Mam na myśli pełną nazwe tego wydziału...?
d-8 - Wto Maj 01, 2007 5:42 am
(...) Mają nas za brudnych górników. (...)
Kto zajmuje się w Katowicach promocją i reputacją miasta? Mam na myśli pełną nazwe tego wydziału...?
1. mają nas za 'kopidołów' - w Lodzi w kazdym razie taki termin o nas nadal jest zywy
choc to sie powoli i systematycznie zmienia, aczkolwiek za wolno chyba...
2. promocją miasta... hmmm wlasnie sprawdzam strone UM, ale 'wydzialu promocji' nie moge sie jakos doszukac w spisie wydzialow...
no i jakos mnie to wcale nie dziwi
gojik - Wto Maj 01, 2007 7:41 am
a ja się ostatnio mile rozczarowałem...
byłem tu w Anglii w pubie, na meczu, i zagadał nas taki Szkot, no i pyta skąd jesteśmy, my że z Polski, a on ale skąd, no że z południa, ze śląska, no to on dalej wierci, ale jakie miasto? no to mówie mu że z Katowic, a on na to taki tekst: Aaaa.... Katowice!!! graliśmy z Wami, z "DżiKejEs" w pucharach- wygraliśmy
ostatnio jak byłem u znajomej Polski - nie daleko - poczym strasznie mu było przełknąć słowo Wodzisław Śląski to odwiedziłem te Wasze Katowice, "nice city", ale wypadałoby je troche odświeżyć no i potem już poszło gładko, przy piwie
maciek - Wto Maj 01, 2007 8:55 am
a ja się ostatnio mile rozczarowałem...
Przepraszam, że pytam ale wytłumacz mi jak można się "mile rozczarować"? Na czym polega ten stan umysłu, ducha, czym się objawia?
salutuj - Wto Maj 01, 2007 8:57 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
absinth - Wto Maj 01, 2007 9:47 am
Hollywoodzki sukces studentów z Katowic
(IAR, MS/1 maja 2007 08:47)
Sukces odnieśli w Los Angeles trzej studenci wydziału operatorskiego Uniwersytetu Śląskiego.
Kilkunastu czołowych operatorów filmowych z Hollywood bardzo wysoko oceniło prace Pawła Dyllusa, Adama Palenty i Kacpra Fertacza. Polacy zaprezentowali swoje etiudy w siedzibie Eastman Kodak w Fabryce Snów, takim sławom sztuki operatorskiej jak Laszlo Kovacs - autor zdjęć między innymi do "Orłów Temidy", i "Easy Ridera", czy Wiliam Fraker, operator filmu "Rosemary's Baby" Polańskiego.
Laszlo Kovacs (czyt. Laslo Kowacz) powiedział po pokazie etiud, że trzej młodzi Polacy to już doświadczeni filmowcy: - nie nazwałbym ich studentami, oni są już artystami- ocenił Kovacs. Wiliam Fraker podkreślał, że cała trójka młodych operatorów potrafi świetnie przekazywać emocje za pomocą obrazu. Hollywoodzcy operatorzy radzili młodszym kolegom, by nie zrażając się trudnościami, realizowali swoje marzenia, a wówczas droga do Hollywood będzie przed nimi otwarta.
Po udanym pokazie, Polacy zostali zaproszeni by obserwować przy pracy operatora filmów "Babel" i "Tajemnice Brokeback Mountain", Rodrigo Prieto.
Studenci są gośćmi 8. Festiwalu Polskich Filmów w Los Angeles, podczas którego Paweł Dyllus otrzymał nagrodę z najlepsze zdjęcia do etiudy "Sezon na kaczki".
Wit - Wto Maj 01, 2007 10:04 am
Pisałem to już kiedyś...10 lat z rzędu gry w europejskich pucharach katowickiej GieKSy przyniosło pewnie więcej efektu w rozpoznawalności miasta i niż jakaś kosztowna akcja promocyjna. Tym bardziej, ze "Katowice" jest podstawową częścią klubu i pamiętam, że dawniej właśnie tą część bardziej akcentowano, a nie GKS.
Cóż....szkoda, że ten wypracowany kiedyś kapitał z biegem lat się kończy, a szans na nowe sukceswy GKS póki co nie widać
Safin - Wto Maj 01, 2007 10:20 am
Zgadza sie z Witem. Wogóle to klub się nazywał "Katowice" a GKS to tylko akronim od Górniczy Klub Sportowy - klubów z GKS jest w polsce kilka. Dla mnie naciska na GieKSe jest taki troche jak by Katalonczycy wolali FC FC FC a nie Barcelona...
A z tym ze 10 lat pod rzad to racja. To była potężna promocja. Swego czasu na cały kraj lansowal sie Kraków , grając z sukcesami[krótko] w UEFA. Przez futbol w naszym kraju można bardzo wysoko sie wybić.
MarcoPolo - Wto Maj 01, 2007 10:26 am
Racja, tez sie spotkalem z tym.
MedicoFantastico - Wto Maj 01, 2007 5:16 pm
to nie zadne odkrycie ze pilka to jeden z najefektywniejszych sposobow promocji...kto normalnie uslyszalby o Newcastle?swoja droga porownanie Katosow do tego miasta jest jak najbardziej ze wszech miar uzasadnione...a prosze-od gorniczeko kurwidołka do pierwszego klubu Santiego z filmu GOL;)naprawde korzystnie tam to miasto zostalo przedstawione(filmowo)...takze promocja przez pilke motyw stary jak swiat i w dodatku skuteczny:>nie mówiąc już o pamiętnej stronie tytułowej z dodatku do GW "Duma Polski- GROCLIN GRODZISK WIELKOPOLSKI" :D:D:D
Safin - Wto Maj 01, 2007 5:40 pm
1. Prosze nie przeklinac. Bo i po co?
2. Właśnie z tą skutecznoscią bywa różnie. Newcastle czy Manchester się wybitnie wypromowały, ale też sa miasta które takich osiągniec nie mają, choć wpakowaly dużo kasy w piłke. O tym tez w duzej mierze decyduje siła ligi.
Wit - Wto Maj 01, 2007 6:51 pm
Tu chodzi bardziej o to, że w rozgrywkach europejskich w przypadku GieKSy akcentowano nazwę Katowice jako nazwę klubu, równie mocno jak nie mocniej niż GKS. Podobnie kojarzone są Barcelona, Milan, Manchaster.
gojik - Śro Maj 02, 2007 9:24 pm
a ja się ostatnio mile rozczarowałem...
Przepraszam, że pytam ale wytłumacz mi jak można się "mile rozczarować"? Na czym polega ten stan umysłu, ducha, czym się objawia?
gojik - Śro Maj 02, 2007 9:26 pm
Pisałem to już kiedyś...10 lat z rzędu gry w europejskich pucharach katowickiej GieKSy przyniosło pewnie więcej efektu w rozpoznawalności miasta i niż jakaś kosztowna akcja promocyjna. Tym bardziej, ze "Katowice" jest podstawową częścią klubu i pamiętam, że dawniej właśnie tą część bardziej akcentowano, a nie GKS.
Cóż....szkoda, że ten wypracowany kiedyś kapitał z biegem lat się kończy, a szans na nowe sukceswy GKS póki co nie widać
i właśnie dlatego tak jestem za budową tego nowego obiektu (stadionu)
sory za OT -> nie chce powielać tematu dobrze znanego
PS miało to być w jednym poście
Kris - Sob Maj 05, 2007 5:10 pm
Nie tak dawno pisałem o "masie bilbordów" w Katowicach promujących Gdańsk. Nie minęło 2 tygodnie i z ofensywą "na naszych terenie" atakuje Kraków.
W zeszłym roku także również była ich wielka promocja.
A my? ...
Władze patrzą i dalej nie widzą problemu. Może nie widzą nic wielkiego w wydaniu pieniędzy na promocję Katowic.
A oto główny "bilbord" promujący super klimat w Krakowie
KRAKÓW ŚWIĘTUJE. TRUDNO WRÓCIĆ DO SIEBIE
Neptun reprezentuje Gdańsk, Syrenka - Warszawę i o dziwo uwzględniono też Toruń (Kopernik)
Szkoda, że nas nie uwzględniono. Przecież do Krakowa jeździ od nas sporo osób?
d-8 - Sob Maj 05, 2007 5:38 pm
ten spot Krakowa z Neptunem, Syreka i Kopernikiem widzialem na wyborczej - spoko jest
nas nie uwzgledniono, bo w sumie... z reszta Wrocek tez nie jest uwzgledniony - mozna na pocieszenie zaznaczyc
a teraz zestawmy tak obiektywnie ten krakowski spot z tymi reklamowkami 'gosilesia' - i ocenmy sobie jak sie co przedstawia, pomyslowosc na realizacje takiej reklamowki, odbior, odczucia po obejrzeniu itd...
Safin - Sob Maj 05, 2007 7:57 pm
Tak obiektywnie to nadal nie jestem pewien ktory jest lepszy. Ale też tak obiektywnie, to jestem pewien ze Kraków ilosciowo bije nas o kilka długości.
I tak na koniec-Katowice sa lekko w innej sytuacji niz pozostałe miasta. A nawet w Bardzo innej. wrocław, Szczecin, Poznań i inne "wolnostojące" miasta w Polsce musza sciagać ludzi juz teraz, na gwał bo sie zakisza w niżu demograficznym. Śląskie uczelnie mają ten komfort, ze mogą uciułać troszke z Kato, troche z Świętochłowic, cośtam z Bytomia itd. Bliskość aglomeracji ciągle dla wielu jest głownym powodem pozostania w miescie,a dojeżdzania na uniwersytet jest tańsze niż przeprowadzka. Dlatego UŚ jeszcze nie lamentuje tak bardzo ze brak mu chetnych. Do czasu...
Duzo gorzej z doroślejszymi chłopcami. Ci przeażenia mobilnościa radnych, czympredzej uciekaja do tych wysychajacych miast jak Wrocław, gdyż u nas padliby z głodu. Pomimo potencjału.
bobtrebor - Pon Maj 07, 2007 9:21 am
Uszok ściąga studentów ale dzieciaki z podstawówek i gimnazjów dostają tylko kopy w ..., w zeszłym roku zlikwidował szkołę integracyjną na Bocheńskiego i podgryza społeczną, która jeszcze tam istnieje a teraz żałosne podchody na Stawowej
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,4110291.html
jacek_t83 - Pon Maj 07, 2007 9:25 am
a mi ostatnio kolezanka z Opola powiedziala ze w Katowicach nie mozna podziwiac architektury bo trzeba patrzec pod nogi zeby nie wejsc w gowno.
a na moje dzisiejsze pytanie jak jej sie Bytom podobal (wczoraj byla) stwierdzila "jeszcze wiecej gowien niz w Katowicach"
taki oto mamy wizerunek
bobtrebor - Pon Maj 07, 2007 9:27 am
sama esencja, chyba sobie dam to do stopki
rasgar - Pon Maj 07, 2007 10:37 am
Hollywoodzki sukces studentów z Katowic
(IAR, MS/1 maja 2007 08:47)
Sukces odnieśli w Los Angeles trzej studenci wydziału operatorskiego Uniwersytetu Śląskiego.
Kilkunastu czołowych operatorów filmowych z Hollywood bardzo wysoko oceniło prace Pawła Dyllusa, Adama Palenty i Kacpra Fertacza. Polacy zaprezentowali swoje etiudy w siedzibie Eastman Kodak w Fabryce Snów, takim sławom sztuki operatorskiej jak Laszlo Kovacs - autor zdjęć między innymi do "Orłów Temidy", i "Easy Ridera", czy Wiliam Fraker, operator filmu "Rosemary's Baby" Polańskiego.
Laszlo Kovacs (czyt. Laslo Kowacz) powiedział po pokazie etiud, że trzej młodzi Polacy to już doświadczeni filmowcy: - nie nazwałbym ich studentami, oni są już artystami- ocenił Kovacs. Wiliam Fraker podkreślał, że cała trójka młodych operatorów potrafi świetnie przekazywać emocje za pomocą obrazu. Hollywoodzcy operatorzy radzili młodszym kolegom, by nie zrażając się trudnościami, realizowali swoje marzenia, a wówczas droga do Hollywood będzie przed nimi otwarta.
Po udanym pokazie, Polacy zostali zaproszeni by obserwować przy pracy operatora filmów "Babel" i "Tajemnice Brokeback Mountain", Rodrigo Prieto.
Studenci są gośćmi 8. Festiwalu Polskich Filmów w Los Angeles, podczas którego Paweł Dyllus otrzymał nagrodę z najlepsze zdjęcia do etiudy "Sezon na kaczki".
Szok :|
Ale ten czas leci - wydaje sie jakby jeszcze wczoraj Pablo był jednym z wesołych stałych bywalcół Guga...
Congratz M8
macu - Śro Maj 09, 2007 12:57 pm
Taki oto wizerunek. Niemcy wybierający się na urlop do Polski dowiadują się o regionie śląskim ze stolicą we Wrocławiu. Możnaby powiedzieć, że autor jest twardogłowym historykiem, z tym, że niestety wyszczegółowił różna miasta Dolnego Śląska, a z naszego regionu dał tylko Ustroń. Czarna plama:-(
MarcoPolo - Śro Maj 09, 2007 6:50 pm
Ja przede wszystkim gratuluje Adamowi Palencie - znajomi sa z Ciebie dumni, Slask jest z Ciebie dumny!
absinth - Czw Maj 10, 2007 7:31 am
Katowice wabią studentów
Miasto markowych uczelni – tak od połowy maja Katowice chcą się promować w Polsce. – To chybione hasło – uważają specjaliści public relations
Katowice: 21 wyższych uczelni, ponad 80 tys. studentów. To czyni nas jednym z największych ośrodków akademickich w Polsce.
Mimo to dotąd nie potrafiliśmy się tym chwalić, dopiero wielkie akcje promocyjne uczelni Wrocławia i Poznania zmusiły miasto do działania. W połowie miesiąca ma ruszyć wielka akcja promocyjna, która obejmie południową Polskę, z wyłączeniem Wrocławia i Krakowa.
Liczymy na niezdecydowanych
– Z tymi ośrodkami akademickimi i tak nie możemy konkurować – przyznaje Waldemar Bojarun z Biura Promocji Miasta.
Billboardy, CityLighty na przystankach, reklamy prasowe i radiowe z hasłem „Studiuj w Katowicach”, „Miasto markowych uczelni” pojawią się za to w 30 mniejszych miejscowościach. Kampania będzie też prowadzona w Internecie.
Dlaczego dopiero w połowie maja? – Nam też się to wydało dziwne, ale termin wybraliśmy w porozumieniu z uczelniami – mówi Bojarun.
To fragment szerszej kampanii promocji miasta. W pierwszym etapie Katowice chcą się pokazać jako ośrodek akademicki.
Idzie niż
Kampania powstała przy współpracy m.in. z Uniwersytetem Śląskim. – Nie narzekamy na ilość studentów, którzy się starają o miejsca na uczelni, ale musimy zmierzyć się z sytuacją niżu demograficznego i kampanii promocyjnych innych ośrodków akademickich. Ważne, żebyśmy mieli nie tylko wielu, ale też najlepszych studentów – mówi Agnieszka Skołucka, kierownik działu współpracy, promocji i karier UŚ.
Hasło kampanii jest jej zdaniem trafione. – Jesteśmy markową uczelnią, jak najbardziej zasłużyliśmy na to miano. Uniwersytet dobrze się rozwija, mamy świetną kadrę, studentów, atmosferę, nasz wizerunek jest pozytywny, więc dlaczego nie? – uważa Skałucka. Kampania potrwa dwa tygodnie, ma kosztować ok. 150 – 200 tys. zł.
Wioleta Niziołek
Specjalnie dla „Echa Miasta”
Przekaz mało wiarygodny
Rafał Czechowski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Public Relations:
Przekaz kampanii jest mało wiarygodny. Wabikiem ma być „markowość uczelni”, ale to wabik iluzoryczny. Jak spojrzeć na rankingi, to katowickie uczelnie wypadają w nich słabo, nie licząc chwilowej świetności GWSH w kategorii uczelni niepublicznych. W tym wypadku zagrałbym raczej tym, że Katowice to miasto wielkich możliwości, a karierę zaczyna się tu już na studiach. To obiektywnie bardziej prawdziwe.
wn
Jak to robią inni?
Rok temu Wrocław zorganizował kampanię pod hasłem: „Wrocław Cię wykształci”, billboardom towarzyszyły spotkania z młodzieżą, na których pracownicy uczelni przekonywali do studiów we Wrocławiu. Poznań w tym roku zorganizował kampanię „Akademicki Poznań”. Akcja reklamowa ma przyciągać młodych ludzi do Poznania. Spot reklamowy jest emitowany w mediach, na najpopularniejszych stronach internetowych, na antenie telewizji MTV i Viva.
==============================================
no coz...
komentowalismy to juz na forum w takim samym duchu jak Rafal Czechowski z Polskiego Stowarzyszenia PR...
na prawde robi sie smutno przypatrujac sie ostatnim poczynaniom katowickiego UM
ale oczywiscie rozwijamy sie ...w zolwim tempie
d-8 - Czw Maj 10, 2007 6:32 pm
Jesteśmy markową uczelnią, jak najbardziej zasłużyliśmy na to miano. Uniwersytet dobrze się rozwija, mamy świetną kadrę, studentów, atmosferę, nasz wizerunek jest pozytywny, więc dlaczego nie? – uważa Skałucka.
miglanc - Czw Maj 10, 2007 8:30 pm
Przepraszam ta Pani ma na mysli Uniwersytet Slaski?!
.... aaaaaaa juz wiem - chodzi o Uniwersytet Slaski w Opavie
O naszej Alma Mater mozna duzo mowiec, ale wizerunek i atmosfera to sa odlegle od marzen. coz moze sie to poprawi.
hermit - Czw Maj 10, 2007 9:26 pm
spokojnie, jak dla sporadycznego i przypadkowego telewidza jakim jestem kampania poznańskia jest również do, no do niczego.
mogą ŚAM reklamować - studiując na niej najlepiej się region zwiedza
d-8 - Czw Maj 10, 2007 9:54 pm
spokojnie, jak dla sporadycznego i przypadkowego telewidza jakim jestem kampania poznańskia jest również do, no do niczego.
mogą ŚAM reklamować - studiując na niej najlepiej się region zwiedza
bo nie jestes targetem tej kampanii
mysle, ze przez 18-latka ona moze byc oceniana jako 'spoko'
salutuj - Czw Maj 10, 2007 10:28 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
SPUTNIK - Nie Maj 13, 2007 12:52 pm
zgadnijcie kto nie znalazł czasu na rozmowę z autorem ?
http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34397,4 ... &startsz=x
kropek - Nie Maj 13, 2007 1:00 pm
zgadnijcie kto nie znalazł czasu na rozmowę z autorem ?
http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34397,4 ... &startsz=x
Taaaa.
Tez to czytalem, Uszok jako chyba jedyny nie znalazl czasu na rozmowe z autorem tego tekstu.
Oczywisci ten artykul jest na temat wszystkiego i niczego, ale ...
No chyba, ze wlasnie prowadzil rozmowy z jakims inwestorem
salutuj - Nie Maj 13, 2007 1:03 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
d-8 - Nie Maj 13, 2007 1:44 pm
"Uszok nie znalazł czasu, by powiedzieć nam, dlaczego wybrał taki samochód."
hmmmm
opcja 1 - UM chce zerwac z wizerunkiem miasta gorniczego - stad brak odpowiedzi
opcja 2 - pan prezydent sie obrazil ( zwyczajowo ) na GW poniewaz nie napisala ostatnio wystarczajacej ilosci psalmow pochwalnych dot. jego osoby a nawet wrecz przeciwnie
kropek - Nie Maj 13, 2007 2:00 pm
^^^ Zdecydowanie A
jacek_t83 - Pon Maj 14, 2007 1:11 pm
Katowice walczą z Krakowem
14.05.2007
Miasto wielkich wydarzeń – takim hasłem na billboardach Katowice chcą w tym roku kusić Polaków
Niektóre miasta od dawna wiedzą, co znaczy dobra promocja. W tym roku już dwa z nich przypuściły atak billboardowy. Najpierw Gdańsk. Na plakatach w całej Polsce, w tym na Śląsku, pojawiły się twarze dziewczyny i chłopaka na tle zabytków miasta. Hasło: „Odważ się, zobacz sam”.
Ostatnio reklamuje się też Kraków. Na plakatach: Neptun, Syrenka i Kopernik, wyraźnie zmartwieni siedzą na Rynku w Krakowie. Hasło: „Kraków świętuje, ciężko wrócić do siebie”. Od 1 do 10 czerwca najświetniejsze urodziny w Polsce”.
Dowiedzieliśmy się, że Katowice nie chcą pozostać w tyle. O kampanii „Studiuj w Katowicach. Miasto markowych uczelni” pisaliśmy tydzień temu. To jednak nie wszystko. Wkrótce ma ruszyć kolejna. Hasło: „Miasto wielkich wydarzeń”.
fot. archiwum
W naszym mieście bardzo dużo się dzieje i trzeba się tym przed innymi chwalić Wśród wydarzeń, które miasto chce promować na billboardach, jest m.in. Rawa Blues Festiwal (październik)
– My też mamy się czym pochwalić. W Katowicach wiele się dzieje i są to wydarzenia unikatowe w skali kraju – uważa Waldemar Bojarun, szef Biura Promocji Miasta.
Jednym z wydarzeń, jest Międzynarodowy Konkurs Dyrygencki im. G. Fitelberga. Należy do trzech najważniejszych polskich międzynarodowych konkursów wykonawczych obok Konkursu Pianistycznego im. F. Chopina w Warszawie i Konkursu Skrzypcowego im. H. Wieniawskiego w Poznaniu. Odbywa się co cztery lata, kolejny wypada w tym roku jesienią.
Inne wydarzenia, które miasto chce promować na billboardach, to Rawa Blues Festiwal (październik) i Liga Światowa (turniej finałowy w Spodku w lipcu).
Michał Sobiło z katowickiej agencji Imago PR uważa, że to dobry pomysł: – Na pewno lepszy niż poprzedni z „markowymi” uczelniami, które markowe nie są – mówi.
– Kampania wpisuje się już w strategię, którą zaproponowała krakowska agencja Eskadra, dotyczącą promocji Śląska poprzez promocję dużych wydarzeń. Rzeczywiście u nas wiele się dzieje i to dobry pomysł, żeby się tym chwalić. Konkurs dyrygencki jest może niszowy, ale dobrze jest podkreślać, że nie tylko w Krakowie i Warszawie mają miejsce takie wydarzenia – uważa Sobiło.
Dodaje jednak, że kampania musiałaby być prowadzona intensywnie w jakimś okresie, np. przez miesiąc promować kilka największych wydarzeń. I powtarzana przynajmniej przez dwa lata. – Reklama ma to do siebie, że działa w danym momencie i szybko zostaje zapomniana. Dzięki systematycznym reklamom powoli zacznie się kształtować obraz aglomeracji jako miejsca, gdzie dużo się dzieje – mówi Sobiło.
Wioleta Niziołek
wioleta.niziolek@echomiasta.pl
Bruno_Taut - Pon Maj 14, 2007 3:51 pm
Jaaa, a te wielkie wydarzenia to gyburstag pana prezydenta, złote gody wiceprezydenta Kocurka i pierwsza komunia wnuczki pani wcieprezydent Siejny.
Hehehe. No i ewentualny awans klubu z Bukowej do II ligi.
absinth - Pon Maj 14, 2007 4:02 pm
ee tam akurat tu sie mamy czym pochwalic
gala boksu w Spodki, Liga Swiatowa, czy tez wielkie koncerty na Stadionie Slaskim no ale u nas pewnie nikt sie tym nie bedzie promowal bo to juz przeciez z dobre 400 metrow za granicami miasta...
Bruno_Taut - Pon Maj 14, 2007 4:33 pm
Boks - przyjeżdża Oscar de la Hoya? Siatkówka - sport niszowy. Koncerty - są wszędzie, gdzie mieszka sporo ludzi.
Safin - Pon Maj 14, 2007 4:43 pm
Marudzisz Bruno. Dużo sie dzieje, ale tak jakośc nie umiemy sie tym chwalić. Zreszta to czy duzo czy mało to kwestia ocenna. Ale to czy sie mówi dobrze, czy źle to kwestia promocji
A w krakowie sie duzo dzieje?? Święto Zupy!
absinth - Pon Maj 14, 2007 4:44 pm
wiesz mysle, ze jak patrzec na Polske to akurat pod tym wzgledem calkiem niezle stoimy
Bruno_Taut - Pon Maj 14, 2007 4:50 pm
Marudzisz Bruno. Dużo sie dzieje, ale tak jakośc nie umiemy sie tym chwalić. Zreszta to czy duzo czy mało to kwestia ocenna. Ale to czy sie mówi dobrze, czy źle to kwestia promocji
A w krakowie sie duzo dzieje?? Święto Zupy!
Dzieje się tyle, co w życiu seksualnym Matki Teresy.
Co mogłoby się dziać:
- Stadion Śląski - finał Pucharu UEFA
- Spodek - koncert z udziałem któregoś ze sławnych tenorów (a najlepiej niech przyjadą wszyscy)
- Plac Sejmu Śląskiego - próba bicia rekordu Guinessa w robieniu klusek śląskich
- Nowe Muzeum Śląskie - inauguracyjna wystawa z obrazem Adolpha Menzla "Walcownia w Królewskiej Hucie" jako główną atrakcją
- ruiny Uthemanna - koncert J. M. Jarre'a z bajerami
Johnny Cash nie przyjedzie, bo nie żyje. Ale mogę się mylić.
kropek - Pon Maj 14, 2007 6:01 pm
Miejmy nadzieje, ze oprocz "swieta krupnioka na Chebziu" uwzglednia takie eventy jak np.
koncerty na Śląskim, wszystkie imprezy w Spodku itp.
Konkurs dyrygentow jest oczywiscie bardzo prestizowy, ale watpie by sciagnal on do Kato tlumy ludzi.
Ale trzeba przyznac, "Miasto wielkich wydarzen", akurat do Katowic pasuje idealnie.
No to czekamy na pierwsze efekty kampanii.
Safin - Pon Maj 14, 2007 6:01 pm
a masz jakies nowe informacje nt zycia seksualnego wspomnianej ?
Jasne ze nie dzieje sie wystarczająco dużo.
Jednak akurat w kwestii promocji nikogo to teraz nie obchodzi.
Best RHCP, PJ, Linkin Park, Festiwal filmów Kultowych[w sumie jesli idzie o kino to IMO wymiatamy w skali krajowej], Kilka masówek w WPKiW. spodek też coś tam da, a akurat Siatkowka to juz dawno nie jest "sport niszowy", szczególnie gdy Biało czerwoni grają w Spodku.
Pozatym, czy kogoś naprawde interesuje czy Calgon działa? Nie...wazne ze "dłuższe życie każdej pralki to C A L G O N ! "
czym innym rozliczanie mienrych władz lokalnych-brutalne, czym innym promocja-przerysowana, byle skuteczna
Ale jeżeli, dajmy na to RAŚ, załatwiłby którąs z wspomnianych przez Ciebie imprez, to nic tylko chwalic i sie cieszyc
salutuj - Pon Maj 14, 2007 6:07 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
Bruno_Taut - Pon Maj 14, 2007 7:25 pm
:o a masz jakies nowe informacje nt zycia seksualnego wspomnianej ?
Jasne ze nie dzieje sie wystarczająco dużo.
Jednak akurat w kwestii promocji nikogo to teraz nie obchodzi.
Best RHCP, PJ, Linkin Park, Festiwal filmów Kultowych[w sumie jesli idzie o kino to IMO wymiatamy w skali krajowej], Kilka masówek w WPKiW. spodek też coś tam da, a akurat Siatkowka to juz dawno nie jest "sport niszowy", szczególnie gdy Biało czerwoni grają w Spodku.
Pozatym, czy kogoś naprawde interesuje czy Calgon działa? Nie...wazne ze "dłuższe życie każdej pralki to C A L G O N ! "
czym innym rozliczanie mienrych władz lokalnych-brutalne, czym innym promocja-przerysowana, byle skuteczna
Ale jeżeli, dajmy na to RAŚ, załatwiłby którąs z wspomnianych przez Ciebie imprez, to nic tylko chwalic i sie cieszyc
My możemy załatwić kampanię reklamową pod hasłem "Śląski Belfast".
absinth - Pon Maj 14, 2007 8:56 pm
Jednak akurat w kwestii promocji nikogo to teraz nie obchodzi.
Best RHCP, PJ, Linkin Park,
na Brunie to nie robi wrazenia bo on slucha country
babaloo - Pon Maj 14, 2007 9:04 pm
Jednak akurat w kwestii promocji nikogo to teraz nie obchodzi.
Best RHCP, PJ, Linkin Park,
na Brunie to nie robi wrazenia bo on slucha country
Bruno_Taut - Wto Maj 15, 2007 5:21 am
Nie mów, że Ty nie odróżniasz.
d-8 - Wto Maj 15, 2007 5:27 am
Siatkówka - sport niszowy. Koncerty - są wszędzie, gdzie mieszka sporo ludzi.
nie, no bez przesady - widziales jak wyglada spodek na meczach siatki ? uwazasz ze to jest zainteresowanie niszowe ? kaman ! bez przesady!
a jesli chodzi o koncerty - to po takim komentarzu mozna by powiedziec, ze w zyciu na koncertach duzych nie byles , albo inaczej - przyzwyczailes sie do duzej ilosci dobrych koncertow dlatego, ze mieszkasz w Kato.
porozmawiaj sobie z mieszkancami innych duzych miast w PL, nawet z wawy- to wskaza Ci na 100% Katowice jako miejsce tych najlepszych, najwiekszych a o ich czestotliwosci beda mowic wylacznie z zazdroscia.
d-8 - Wto Maj 15, 2007 5:29 am
[- ruiny Uthemanna - koncert J. M. Jarre'a z bajerami
a na to bym sie pisal. ale tylko w maseczce
Bruno_Taut - Wto Maj 15, 2007 5:52 am
Moda na siatkówkę jest czymś tymczasowym, wynikającym z niezłych występów reprezentacji Polski. Na tej zasadzie ludzie zaczęli chodzić na skoki narciarskie. Mecze ligowe nie przyciągają specjalnych tłumów, a sławni siatkarze nie stają się ikonami popkultury.
Wit - Wto Maj 15, 2007 8:08 am
Ja bym nie umniejszał znaczenia siatkówki jako dyscypliny sportowej. W Polsce śmiało można ją uznać jako sport nr 3 pod względem zainteresowania kibiców i trwa to przynajmniej od dekady. Siatkarski świat to widzi i docenia. Fakt, że duze siatkarskie imprezy organizowane są m.in w Katowicach, wart jest podkreślenia i jest promocją miasta.
Bruno_Taut - Wto Maj 15, 2007 9:05 am
Liczy się tylko fussball. No może jeszcze cymbergaj.
meszuge - Wto Maj 15, 2007 10:26 am
Johny Cash w dalszym ciągu nie żyje (12 sep 2003)
A co do sportu - spodka, bo to jest niemal organiczny związek, podklejony dobrymi koncertami to jest to jedyny, rozpoznawalny element Katowic.
Myślałem o kulinarnym trademarku, zainspirowanym akcją warzenia klusek, ale to też nie jest nasze (katowickie) jak obwarzanki (Kraków), rogale marcińskie (Poznań) itp..
Brakuje nam nawet kiełbasy (katowickiej rzecz jasna)..
Tak półżartem, to w Ostravie (bratnim bądź co bądź mieście) w markecie widziałem Katowickie rurki - u nas greckie - czyli z bita śmietaną...
Może to podłapać ???
zasnuty - Wto Maj 15, 2007 11:54 am
Mecze ligowe nie przyciągają specjalnych tłumów bo nasze drużyny z Polskiej Ligii Siatkówki:
a) są z małych i średnich miast (wyjątek - akademicy z wawy i bardzo słaba gwardia wroclaw, ktora sie z PLS pożegna po tym sezonie), więc tam nie dość, że hale są relatywnie małe i zwykle, niestety, stare i niezadbane (jest na szczescie kilka chlubnych wyjątków), to i widownia nie może być duża - bo ile ludzi moze przyjsc na mecz, jezeli miasto jest niewielkie?
b) ich hale są malutkie, więc ludzi nawet gdyby chcialo, to się dużo nie zmieści.
a sławni siatkarze nie stają się ikonami popkultury.
Bruno_Taut - Wto Maj 15, 2007 1:30 pm
Ja może rozpoznałbym jednego z nich, a sportu oglądam sporo. I sądzę, że wiele osób o zainteresowaniach sportowych siatkarzy specjalnie nie kojarzy. W reklamach zbyt często nie występują, bo nie są takimi ikonami jak Małysz, Jędrzejczak czy niektórzy piłkarze. W sportach indywidualnych łatwiej stać się powszechnie rozpoznawalnym (przykład - Korzeniowski; trudno wyobrazic sobie bardziej niszową dyscyplinę niż chód). Wśród zespłowych w Europie króluje piłka nożna, a dalej długo nic nie ma. Fajnie, że są te mecze akurat w Spodku, ale wydarzeń piłkarskich to nie zastąpi.
Wit - Wto Maj 15, 2007 1:56 pm
Siatkarki są rozpoznawalne
Bruno_Taut - Wto Maj 15, 2007 7:11 pm
I tu bez wahania jestem skłonny uznać wyższość amatorek siatkówki nad piłkarkami nożnymi.
miglanc - Wto Maj 15, 2007 7:25 pm
To chyba zalezy odpokolenia, bo wsrod mlodzierzy siatkarze sa rozpoznawani i znani chyba nawet lepiej niz pilkarze.
Bruno_Taut - Wto Maj 15, 2007 7:39 pm
To znamy chyba inną młodzież.
Safin - Wto Maj 15, 2007 7:48 pm
No bruno ma sporo racji, ale odbieglismy od tematu. W końcu nie kazdy zna Gruszke[z twarzy czy klubów] a Żurawskiego...
salutuj - Wto Maj 15, 2007 10:13 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
absinth - Śro Maj 16, 2007 9:35 am
Jaaa, a te wielkie wydarzenia to gyburstag pana prezydenta, złote gody wiceprezydenta Kocurka i pierwsza komunia wnuczki pani wcieprezydent Siejny.
Hehehe. No i ewentualny awans klubu z Bukowej do II ligi.
tia
Koncertowy maraton gwiazd w Polsce
Takiego bogactwa występów światowych gwiazd jak w tym roku u nas jeszcze nie było. Wbrew obawom bilety sprzedają się dobrze
...Polskim paradoksem jest stosunkowo słaba pozycja Warszawy na koncertowej mapie kraju. Zazwyczaj w stolicy odbywa się najwięcej wydarzeń muzycznych
[...]
- Warszawa ma jednak swoje atuty - zauważa Marek Szpendowski. - Lekko snobującą się, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, publiczność gotową zapłacić więcej za oryginalne wydarzenia.
[...]
Mimo to gwiazdy wybierają w Polsce głównie Śląsk, gdzie jest jedyna duża w kraju hala i stadion. Nieopodal niego, w chorzowskim parku rozrywki, ma być zorganizowany nowy festiwal rockowy. Duże zaludnienie, autostrada i bliskość granic poparte dobrym programem - mają stanowić gwarancję, że za pięć lat w Chorzowie bawić się będzie w sierpniu 70 tysięcy fanów.
JACEK CIEŚLAK
==========================================================
tylko jedna uwaga
promowac aglomeracje jako calosc a nie tylko Katowice
i wowczas imo bedzie widac ze tu w tej sferze dzieje sie najwiecej w kraju
Bruno_Taut - Śro Maj 16, 2007 9:46 am
Primo, gdzie tu mowa o Katowicach.
Secundo, owe kocerty są jedymi z ilu koncertów każdego z zespołów?
absinth - Śro Maj 16, 2007 9:52 am
Primo, gdzie tu mowa o Katowicach.
Secundo, owe kocerty są jedymi z ilu koncertów każdego z zespołów?
ad1.
=================================================
tylko jedna uwaga
promowac aglomeracje jako calosc a nie tylko Katowice
i wowczas imo bedzie widac ze tu w tej sferze dzieje sie najwiecej w kraju
ad.2
owe koncerty na Slasku sa jednym z 1 koncertow jakie te zespoly maja zagrac w Polsce
babaloo - Śro Maj 16, 2007 9:59 am
Secundo, owe kocerty są jedymi z ilu koncertów każdego z zespołów?
OK. Zgadzam się, że brakuje oryginalnych wydarzeń. W stylu Ca ira (zresztą nudnego ) Watersa w Poznaniu. Trzeba zmotywować władze by zrobiły wielki koncert na Placu Sejmu Śląskiego dla Wojciecha Kilara albo Henryka Mikołaja Góreckiego. Koncert połaczony z jakimiś bajerami dla gawiedzi (multimedia, sztuczne ognie). Mies, kiedyś promował ten pomysł ale potem sprawa ucichła.
Fajny jest pomysł finału pucharu UEFA na Stadionie Śląskim,
Przydałoby się też jakieś industrialne mega widowisko.
absinth - Śro Maj 16, 2007 10:10 am
Trzeba zmotywować władze by zrobiły wielki koncert na Placu Sejmu Śląskiego dla Wojciecha Kilara albo Henryka Mikołaja Góreckiego. Koncert połaczony z jakimiś bajerami dla gawiedzi (multimedia, sztuczne ognie). Mies, kiedyś promował ten pomysł ale potem sprawa ucichła.
tak to by byl swietny pomysl, troche jak koncert Jarre'a w stoczni gdanskiej
ale z uwagi na koszty tu musialyby wziac udzial tez podmioty takie jak PKE czy Bank Slaski jako prywatni sponsorzy
kiedys moze tecos takiego by bylo zrobic przy nowym Muzeum Slaskim
z jednej strony industrial z drugiej, mam nadzieje nowoczesna bryla...
blisko centrum...
no ale to melodia przyszlosci...;/
swoja droga Mies cos zniknal...
Bruno_Taut - Śro Maj 16, 2007 11:40 am
Pilnuje bytomskiego lwa po groźbach Pawła, który zapowiedział wywiezienie go nocą z Warszawy.
Safin - Śro Maj 16, 2007 3:54 pm
Dla przykładu RHCP nie grali jeszce nigdy w Polsce. U2 jak przyleciało, to tez tylko na chwilke oczywiscie na Śląsk.
A koncertu Kilar&Gorecki nam bardzo trzeba!
Bartek - Śro Maj 16, 2007 3:59 pm
Przydałoby się też jakieś industrialne mega widowisko.
O tak, na terenach muzeum Śląskiego za parę lat można by co roku organizować tego typu widowiska
Adam W - Czw Maj 17, 2007 10:35 am
Bardzo fajne pomysły i wskazania znalazłem w tym wątku - świetne jako brainstormingowa baza przedsięwzięć promocyjnych.
Miastu brakuje jednak ramy w postaci programu lub planu komunikacji. W ten sposób bez ładu i składu można organizować różnego rodzaju akcje czy kampanie promocyjne, jak np. tę dotyczącą promocji katowickich szkół wyższych. W mojej ocenie chybiony dobór instrumentów dotarcia (outdoor), wątpliwy do osiągnięcia cel (przyciągnięcie studentów z ościennych województw) i timing (druga połowa maja). Całość ma kosztować ok. 200 tys. zł. Nie wiem też jak autorzy tego przedsięwzięcia będą ewaluowali efektywność kampanii - przydałoby się określenie stanu wyjściowego (np. analiza miejsca zamieszkania kandydatów na studia w 2006) i zestawienie z listą tegorocznych zgłoszeń. Na tej podstawie możnaby określić jednostkowy koszt dotarcia.
Oglądam sporo reklam innych miast w Katowicach i w TV - i w porównaniu z nimi ta kampania mnie mierzi.
Dla wyjaśnienia pytałem PMK podczas sesji kwietniowej o to, kiedy taki program komunikacji/promocji miasta zostanie przygotowany i konkretnej odpowiedzi niestety nie otrzymałem. Widać pan prezydent nie widzi potrzeby efektywnej i planowej komunikacji...
absinth - Czw Maj 17, 2007 11:39 am
ciesze sie, ze zaczal sie Pan udzielac takze w innych watkach
nie da sie ukryc, ze forum to nieprzebrana kopalnia pomyslow, ze tak nieskromnie powiem
co do pomyslow na promocje etc zapraszam do pierwszego watku temu poswieconemu (link w pioerwszym poscie tego watku)
SPUTNIK - Nie Maj 20, 2007 8:06 pm
Nowy Śląsk
1 marzec 2007
Pączkują nam tematy w publicznej dyskusji nad przyszłością regionu. Są spory o rynek w Katowicach i architekturę śródmieścia, o życie kulturalno-nocne, o sposób zorganizowania metropolii, o PR władz regionu i miast. Że wymienię tylko najważniejsze wątki. Pomieszanie sporów powoduje, że wątki te się plącze i bez składu ni ładu jedne uzasadnia drugimi.
1. Kwestia rynku w Katowicach. Jego powstanie/modernizacja ma rzekomo wpłynąć na zaktywizowanie życia kulturalnego. Tymczasem rynek dużego miasta ma tyle wspólnego z kulturą, co pierogi leniwe z leniwcami. Życie kulturalne Warszawy, Krakowa czy Wrocławia nie toczy się na rynku. Takie miasta, jak Londyn, Berlin, Amsterdam rynku w ogóle nie mają. Rynki w dużych miastach służą za okna wystawowe dużym sklepom, tudzież za ogródki piwne restauracji w stylu Sphinks. Życie nocno-kulturalne miast toczy się w dzielnicach, gdzie czynsze są dwu-, trzykrotnie niższe od tych na centralnych placach. Najciekawsze miejsca zlokalizowane są na różnych Pragach i Powiślach, Shoreditch i Brixton, Kreuzbergu i Friedrichshain. Nędzna architektura nie stoi na przeszkodzie dla rozkwitu życia kulturalnego. To, co powstanie w centrum Katowic, nie wpłynie na to czy w mieście będzie się dużo działo, czy nie. Właściciel klubu czy galerii nigdy nie uzyska przychodu, który pokryje czynsz za lokal sąsiadujący z biurem firmy KPMG czy sklepem Reserved. Natomiast klub na Załężu, dzięki groszowym opłatom czynszowym, będzie mógł sobie pozwolić na sprowadzenie np. Boards of Canada. W każdym mieście jest Powiśle i Friedrichshain. Mają je Katowice. Ma i Chorzów – w kwartale ulic obok teatru Rozrywki. Polityka wynajmu (a dużą ilością budynków na Załężu administruje miasto) winna być nastawiona na chętnych do otwarcia klubu, galerii, sklepu niezależnego projektanta mody. Do tego miastu nie są potrzebne pieniądze. Mówienie o braku kasy to wymówka ludzi bez wyobraźni.
2. Bieda, że aż piszczy. Śląsk jest drugim najbogatszym regionem w Polsce, o drugim najwyższym wskaźniku średniej płacy, czwartym najniższym bezrobociu. Czy są na Śląsku biedni ludzie? Biedne dzielnice? Są. I to dużo. Ale uzasadnianie braku oferty kulturalnej biedą niektórych dzielnic jest nadużyciem. Co najwyżej mało sprytnym graniem na emocjach. Ale tak można zbywać wszystkich: „Popatrzcie państwo na Bobrek. To jest prawdziwy problem.” Może się jednak okazać, że za kilkadziesiąt lat tylko Bobrek zostanie do porządzenia, bo cała reszta wyjedzie.
3. Wizerunek. Niestety leży. Władze nie mają wizji swoich miast, nie wiedzą, jak prezentować je na zewnątrz, czym się wyróżnić. Mówi się o śląskiej skromności, niechęci do chwalenia się. Za kontrprzykład pada zazwyczaj Wrocław. Tam szum medialny podkręcany jest za cenę śmieszności. Expo2012? Nikt nie mówi, że to nie Expo tylko „małe Expo”. Co to jest „małe Expo”? Kto wcześniej organizował? Czy przyniosło jakiś pożytek? Głośno o stadionie, który nie istnieje, na który nie ma pieniędzy, na którym nie będzie miał kto grać. Cicho natomiast o głównej drodze do Wrocławia – zjeździe z A4 do centrum miasta od wschodu. Powiedzieć, że to droga koszmar to mało powiedzieć. Taki PR to dobry PR. Ale co mi po nim, jak strach wjechać do miasta. Władze śląskich miast mają na swym koncie sukcesy. Drogi i chodniki Katowic i Chorzowa na warunki polskie są bardzo dobre. Miasta są coraz ładniejsze i czystsze. I co? I koniec. Bo wyobraźnia panów Uszoka i Kopla nie sięga dalej niż miotła i walec. Postawmy ich na czele zakładów oczyszczania miasta lub zarządu dróg i mostów. Pomóżmy chłopom dopełnić powołania.
4. Włączanie kwestii antagonizmów śląsko-zagłębiowskich przy omawianiu sprawy związku metropolitarnego. Znowu, jak ryba i ryboflawina. To czy DTŚ będzie odśnieżana w całości przez firmę z Będzina czy Zabrza ma się nijak do kongresówki, gwary i KPP. Różnice mentalne i kulturowe istnieją, i mam nadzieję istnieć będą, ale nie mają żadnego wpływu na kolor biletów KZK GOP.
Dyskusja potrzebuje nowej metodologii. Nie gadania o historycznych wartościach, ewentualnej krzywiźnie ścian ewentualnych budynków na ewentualnym rynku. Potrzebuje recept na konkretne dolegliwości. Mała ilość klubów, galerii, niezależnych teatrów? Jakie zachęty można stworzyć TERAZ, by powstawało ich więcej? Itd. z każdą kolejną kwestią.
http://www.ultramaryna.pl/kopaczewski/?p=29#more-29
autor: Grzegorz Kopaczewski
d-8 - Nie Maj 20, 2007 9:16 pm
Bo wyobraźnia panów Uszoka i Kopla nie sięga dalej niż miotła i walec. Postawmy ich na czele zakładów oczyszczania miasta lub zarządu dróg i mostów. Pomóżmy chłopom dopełnić powołania.
dosc trafne spostrzezenie. na prawde!
a poza tym spoko text, z ktorym w sumie prawie w calosci sie zgadzam.
Safin - Nie Maj 20, 2007 9:26 pm
Tez mnie sie spodobał ten cyatat. A cały tekst bardzo dobry.
Tomek - Pon Maj 21, 2007 7:10 am
To, co powstanie w centrum Katowic, nie wpłynie na to czy w mieście będzie się dużo działo, czy nie. Właściciel klubu czy galerii nigdy nie uzyska przychodu, który pokryje czynsz za lokal sąsiadujący z biurem firmy KPMG czy sklepem Reserved.
Bingo!Pisałem o tym w innym wątku - postawienie wysokiej klasy biurowców nijak się ma do "przywrócenia centrum mieszkańcom" i sprawienia, że zaczną chodzić w tam gdzie dotychczas nie chodzili bo "przytłaczała ich otwarta przestrzeń".
salutuj - Pon Maj 21, 2007 7:50 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
miglanc - Pon Maj 21, 2007 10:21 am
W Biurowcach powstana miejsca pracy dla klasy sredniej - a to klasa srednia jest odbiorca miejskiej kultury, wiec tak czy siak jest to dla zycia knajpianego istotne. Natomiast zgadzam sie ze dzielnica artyysyczna powinno byc raczej Zaleze.
Safin - Pon Maj 21, 2007 11:05 am
A jak pisałem, ze wokół nowego centrum biurowców,[które moze w dopiero 2020 powstanie] nie obrośnie knajpami i kulturą, to mnie tlukliście ze marudze. Teraz jednak powoli wraca inna wizja-promowanie Załęża jako Katowickiego Monmartu... ale do tego potrzeba więcej niż "walec i miotła" czyli powolny remont nawierzchni na ul Gliwickiej. UM nie tylko tego nie widzi, ale nawet nie ma szans by obecne "Kocurki, Zychy i Uszoki" kiedykolwiek to zobaczyły. Z całym szacunkiem dla tych panów, ale marnujemy przez nich czas [a tymsamym pieniadze]
NP dobre drogi trzeba było reklamowac wtedy, gdy reszta kraju takich nie miała. Czyli wczoraj, przedwczoraj, dziś i do przyszłego wtorku. Gdy zatwierdzi sie oficjalne plany budowy dróg pod Euro 2012, to dla inwestora czy odbiorcy kampani PR wsio ryba czy Ślask ma je od wczoraj czy tez od jutra, jak jego kochany Wro...
miglanc - Pon Maj 21, 2007 12:01 pm
Poza tym po co komu drogi do nikad?
SPUTNIK - Pon Maj 21, 2007 12:09 pm
heh , no to cigniemy ten offtop
a propos dróg do nikad
Zgorzkniały starzec na autobanie
2 maj 2007
Śląsk ostatnimi dniami coraz bardziej przypomina mi zgorzkniałego starca, który wszystkim wokół ma za złe, że nie chcą po raz setny słuchać przebrzmiałych opowieści o świetnej przeszłości. To taki starzec, który kiedyś odkrył, że jak się doda mąki do białej farby, to ściany będą bielsze. I teraz wnuczce, na jej nowym mieszkaniu, dosypuje poznańskiej do Duluxa, by sufit był jak świeży śnieg. Na nic zdadzą się tłumaczenia, błagania, płacz. Dziadek wie swoje, swoje przez 70 lat życia wymalował i na dobre mu wyszło. Dziadek ma doświadczenie i nie będzie mu tu gówniara i baba tłumaczyć.
Tak samo odpowiada Śląsk, czyli ci, którzy uznają, że w imieniu Śląska mówią, na wszelkie wobec Śląska uwagi. Że pijaństwo, że Lipiny, że złodziejstwo? „Przed wojną śląscy robotnicy mieli aspiracje klasy średniej. W niedzielę wkładali cylindry i czytali prasę w dwóch językach” – padnie odpowiedź aktywisty Ruchu Autonomii Śląska. „Na Śląskim grał Di Stefano i Jaszyn” – odpowie Antoni Piechniczek na zarzut, że pakujemy górę publicznych pieniędzy w coś, co niebawem będzie kompletnie nieprzydatne.
Dotychczas się okłamywałem, że taki typ myślenia nie jest tu powszechny, że wypiera go śląska przyziemność, że właściwy jest raczej dalej na wschód czy północ, wśród bardziej duchowo ukierunkowanych ludów. Wszak od zawsze największe potępienie formułowane było w Polsce trzema uduchowionymi słowami: „W ojczyźnie papieża?!”
I teraz tu, na Śląsku, w ojczyźnie przyziemności, racjonalności i małej wyobraźni, sięgamy po argumenty symboliczne (cylinder), poetyckie (Jaszyn), historiozoficzne (Śląsk polską Afryką – Kutz). Obawiam się, że nie świadczy to o nagłej pogoni śląskiego ducha za światem idei i metafory. Raczej o naszej bezsilności w wyścigu do przyszłości. Uciekły nam inne miasta. Nie trzeba socjologicznego zmysłu, by to zauważyć. Ale zamiast gonić mówimy o przedwojennych cylindrach. Robimy żarty z ambitnych planów tych, którzy już nam odskoczyli (dyrektor Stadionu Śląskiego). Za to wiemy, dlaczego nam odskoczyli. Bo się na nas zawzięli! Bo razem zawiązali antyśląski spisek. Tak! ONI robią wszystko, by nas, którzy całe życie na nich harowali, sprzątali, zmywali, odkurzali, gotowali, prali, prasowali rzucić na kolana. Nawet przez myśl nam nie przechodzi, że oni są z przodu, bo z przodu chcieli być. Bo taki mieli plan. Bo takie mają ambicje. Ambicje rodzą się z wyobraźni. Nasza wyobraźnia roztrzaskała się na ekranach dźwiękowych wzdłuż autostrady i uleciała do wysokości szklanego baldachimu zwanego szumnie „nowoczesnym dachem stadionowym”.
Słowo skandal nie schodzi z ust osób komentujących decyzje o pominięciu mojego miasta w organizacji Euro. Według mnie skandalem była postawa władz Chorzowa, które do porażki doprowadziły. I skandalem byłoby, gdyby tak słabo przygotowana kandydatura przeszła tylko dlatego, że Di Stefano i Jaszyn.
Czasem, po zajęciach z domowej psychologii, myślę sobie, że to wszystko przez te nasze wyjazdy do efu w latach komuny. Każdy z nas miał tam przecież znajomych, rodzinę. Jedyne przywiezione stamtąd trwałe wrażenie owocowało plastycznym opisem mitycznych niemieckich autoban. Legendarnych autoban. Autoban po samo niebo. Pól elizejskich zachodnich Niemiec. Że po sześć pasów z każdej strony. Że 300 na godzinę. Że jak lustro. A po tych lustrach same mercedesy. A Polizei tylko w BMW. I tylko w nowych.
I tak zrodziło się wielkie śląskie marzenie. Mieć skrawek efu u siebie. Choćby tylko sto kilometrów reichu.
No i zabraliśmy się za budowę reichu. Refleksja „po co” nikogo dotąd nie naszła. Odpowiedź wszak zawarta jest w działaniu. Zresztą przejedź sie chopie do efu, to będziesz wiedzioł. I tak rósł nasz domowy RFN. Z powodzeniem, trzeba przyznać. Ekrany dźwiękowe lśnią wzdłuż A4 i DTŚ, pod rondem suniesz jak na obwodnicy Bochum. Tylko, że nawet w Bochum po coś tą autobanę stawiano. Za autobaną stała myśl architektoniczna, społeczna, stała kultura, szerszy plan. A u nas? Coś mi mówi, że jedyną motywacją tych, co te autobany tak sławią, było: „I jak Achim zaś na święta z Essen przyjedzie, to żeby mi tu nie pierdoloł, że zaś zawieszenie w golfie urwoł”.
autor: Grzegorz Kopaczewski
salutuj - Pon Maj 21, 2007 12:27 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
kickut - Pon Maj 21, 2007 12:35 pm
Trzy ostatnie akapity są dla mnie nie do przyjęcia. Że niby droga pod rondem jest nie potrzebna?? A jak jej nie było to korki ciągnęły sie pod Dąb.. Zgadzam sie z tym, że nie ma w całosci kompleksowych planów do wszystkiego, ale w Niemczech też tak przecież jest. Np s-bahna w Bochum - kończy się estakadą w powietrzu tuż za politechniką.
U nas jedna droga o parametrach DTŚ jest naprawdę potrzebna. Tak samo jak jedna autostrada na zachód.
Bruno_Taut - Pon Maj 21, 2007 12:37 pm
Hmmm, jako autor jednej z cytoanych wypowiedzi stwierdzam z ubolewaniem, że w przypadku niekórych felietonistów zapał pisarski wyprzedza umiejętnośc czytania ze zrozumieniem.
miglanc - Pon Maj 21, 2007 12:38 pm
No tu juz sie troche zagalopowal. Przyczyny takiego marazmu jaki panuje w slaskich glowach sa znacznie glebsze i maja dluzsza historie. Ja sadze ze na to sklada sie cala historia tego regionu - najpierw szybka insdustrializacja, w czasie ktorej niemiecka arystokracja wychodowala sobie slaskiego robotnika. Zamknela go w pieknych osiedlach typu Nikiszowiec, ale w zamian rzadala poddanstwa i lojalnosci. Niemcy ksztaltowali ten slaski ludek, tak by mial male ambicje. Ale te ambicje byly, czego wyrazem byly plebiscyt i powstania, a potem epoka autonomii. PRL powrocil do starych zwyczajow odgornego zarzadzania Slaskiem - tylko ze w przeciwienstwie do czasow pruskich bylo to zarzadzanie nieefektywne. Stad kult RFN jako przciwwaga Polski.
Tu zawsze bylo tak ze jest WLADZA, ktora jest dobrodziejstwem dla ludu. Niemiecki arsystokrata, komunistyczny wojewodza byli istotami boskimi. Do dnia dzisiejszego panuje kult Redena, czy Zietka. Jesli arystokrata lub administrator byl bogiem, to dyrektor kopalni byl Cesarzem, Czlowiek zwykly nie mial do tego zaszczytu dostepu. U nas wladza szczelnie oddziela sie od ludu, co widac nawet dzis w postawie naszych samorzadow. (niech zwyklty mieszkaniec miasta sprobuje sie dostac do prezydenta) Widac to w architekturze Katowic- te wielkie gigantomanskie gmaszyska jak budynek Sejmu Slaskiego, Centrali Zaopatrzenia Hutnictwa, cala Aleja Korfantego. To wszystko mialo pokazac maloosc jednostki wobec WLADZY, ktora na Slaksu zawsze jest BOSKA.
Ponad 100 lat takich stosunkow spolecznych zabilo w Slazakach ambicje i indywidualizm. W Gazecie Wybiorczej jest artykul pokazujacy, ze szczytem ambicji Slazaka jest 2,9 tys zl netto. U nas tak bylo - nie idz do technikum ino do "oksofordu" i po trzech latach mosz dobro robota na grubie. Matura tu byla abstrakcja, a studia to wrecz psychiczna aberracja. Tu liczyla sie dobro robota i 2900 netto.
Wszystko co najciekawsze na Slasku spadalo tu z zewnatrz - Te wszystkie Gieschewaldy, Zillmanny, Redeny, Tauty, Mendelssony, Grazynskie, Schrayery, Michejdy. To wszystko sa blogoslawienstwa jakie na nas SPADALY dzieki WLADZY.
Z drugiej strony chwalimy sie wielkimi Slazakami - noblistami, Bienkiem, Janoshem, sportowcami, filmowcami. Ale jak zauwazyl Kutz. ich wszystkich laczy jedna rzecz - aby osiagnac sukces musieli ze Slaska emigrowac.
SPUTNIK - Pon Maj 21, 2007 12:39 pm
Trzy ostatnie akapity są dla mnie nie do przyjęcia. Że niby droga pod rondem jest nie potrzebna?? A jak jej nie było to korki ciągnęły sie pod Dąb.. Zgadzam sie z tym, że nie ma w całosci kompleksowych planów do wszystkiego, ale w Niemczech też tak przecież jest. Np s-bahna w Bochum - kończy się estakadą w powietrzu tuż za politechniką.
U nas jedna droga o parametrach DTŚ jest naprawdę potrzebna. Tak samo jak jedna autostrada na zachód.
no dtś jest , ale już grundman powstała ot tak , chyba tylko dlatego żeby się dotacje z unii nie zmarnowały . Dopiero teraz pojawiają sie mniej lub bardzij udane plany przedłużenia jej tu lub ówdzie.
miglanc - Pon Maj 21, 2007 12:59 pm
A propos kultu Niemiec jaki tu na Slasku wystepuje i jaki jest celowo przez niektore organizacje wykorzystywany. Musze przyznac szczerze, ze napawa mnie on obrzydzeniem. Slazacy ubostwiajac Niemcy wcale nie chcan niemieckeij samorzadnosci i niemieckiego spoleczenstwa obywatelskiego. Slazacy chca powrotu BOSKICH NIEMCOW, ktorzy robili Slazakom dobrze. Slazacy chca sobie znalezc nowego dobrego opiekuna, bo "gorole nas okradli".
Sam bylem na spotkaniu w Domu Wspolpracy Polsko - Niemieckiej poswieconemu organizacjom pozarzadowym. Wyjatkowo przygnebiajacy byl to widok. Slascy reprezentnaci to byly jakies grupki ludzi DOMAGAJACYCH sie od wladzy dotacji, pomocy i opieki. Bylo bardzo niewieleu ludzi ze Slaska i wszyscy przyszli tylko po to by sie wyzalic na wladze w obecnosci obecnosc prof. Buzka. W tym samym czasie Niemcy prezentowlai jak swietnie dziala spoleczenstwo obywtaelskie u nich. Prof. Buzek namawial do nasladowania ich w tym wzgledzie. Ale nikogo z Slazakow (oprocz nas z SMM) to nie obchdozilo. Bo Slazacy nie chca sluchac Niemcow mowiacych "bierzcie sprawy w swoje rece". Slazacy chca powrotu Hochbergow, Thiele-Winklerow i Gieschego.
Takim jestesmy mentlanym zapupiem.
Wroclaw przejal zrujnowane dziedzictwo Breslau. Wroclawianie byli przez dlugi okres po wojnie pozostawieni sami sobie (wladza ludowa nie inwestowala w Ziemie Zachodnie). Dzieki temu potrafili sie zorganizowac i odbudowac te piekne miasto. Dzis maja bardzo ambitne spoleczenstwo, ktore rzadzi sie oddolnie. Wszyscy zachwycamy sie Zdrojewskim i Dutkiewiczem - ale to tylko szczyt gory, ktory wyrsol z oddolnego obywatelskiego fermentu jaki tam sie tlil juz w latach PRL.
Bruno_Taut - Pon Maj 21, 2007 1:11 pm
No, wyszukałem ten fragment, który pojawił się w felietonie Michała Smolorza.
"Jerzy Gorzelik (...), sformułował bardzo trafną diagnozę: na początku ubiegłego wieku aspiracje wykwalifikowanych śląskich robotników sięgały klasy średniej, robotnicy nosili się jak mieszczanie, po powrocie z pracy brali do ręki skrzypce i w sąsiedzkich kwartetach grali Mozarta i Beethovena; wychodząc w niedzielę do kościoła, ubierali się uroczyście, na głowy zakładali cylindry, do ręki brali laseczki. Sto lat później jest dokładnie na odwrót - śląscy inteligenci mają dziś aspiracje plebejskie, popadli wręcz w szmirowatą "ludomanię". Nie chcą być nośnikami wysokiej kultury, nie chcą pielęgnować elegancji i charme'u, na - pożal się Boże - salonach królują szmira i tandeta. I tym właśnie oczekiwaniom odpowiada oferta większości samorządów, nie tylko Katowic."
Konkluzja bliska w gruncie rzeczy tezie Miglanca. Wykorzystanie cytatu przez pana Kopaczewskiego to świetny przykład manipulowania tekstem w ten sposób, by nadać mu odwrotne do pierwotnego znaczenie. Od komentarza się powstrzymam, mając na sercu przykazanie miłości bliźniego.
salutuj - Pon Maj 21, 2007 1:12 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
miglanc - Pon Maj 21, 2007 1:25 pm
No nie powiedzialbym zeby wszedzie bylo tak smao. W Polsce sa regiony gdzie ejst to silniejsze, sa gdzie ejst to slabsze.
@Bruno ja bym powiedzial ze najlepszy dla nas okres to byly lata autonomii bo wtedy istaniala szansa na stworzenie jakiesj samrozadnosci. Nawet jesli sanacja to tlamsila to mimo wszystko dobrze rokowalo.
Co do ambicji i kultury to w felietonach Kopaczewskiego widze jedna rzecz z ktora absolutnie sie nie zgadzam. On ma taka, postawe domagania sie od wladz czegos. Ja jestem zdania, ze kulture tworzy sie mimo wladz. To ludzie sami musza sie zorganizowac. I widze, ze sie zaczynaja organizowac - mamy przyklady pozytywne - Szyb Wislno, Off Festiwal, Teatr Korez. Jest tego malo nie dlatego, ze nie ma blogoslawienstwa wladz, tylko dlatego, ze jest taka ,a nie inna mentlanosc spoleczenstwa.
absinth - Pon Maj 21, 2007 1:32 pm
od wladzy trzeba oczekiwac tego zeby nie przeszkadzala
i druga rzecz zeby poddawala sie pozytywnym impulsom plynacym z inicjatyw oddolnych
a tak to zasadniczo zgadzam sie z miglancem
SPUTNIK - Pon Maj 21, 2007 1:47 pm
od siebie dodam , że co prawda nie wymagam od "władzy" mecenatu bo w dłuższej perspektywie prowadzi to raczej do wypaczen , niemniej jest miło gdy "władza" dostrzega potrzebę inicjowania i propagowania dużych wydarzeń z pogranicza kultury masowej i promocji
btw.
zgadzam się z dotychczas się zgadzającymi
jakiez to forum zgodne dzisiaj
babaloo - Pon Maj 21, 2007 2:07 pm
^^^ A ja nie do końca się zgadzam z Miglancem. Tak jak pisze Miglanc jest jak słusznie zauważył Salutuj, z większym lub mniejszym natężeniem, wszędzie na wschód od Łaby.
Co do Śląska, to przypomnijcie sobie ostatni raport Wyborczej z którego wynikało, że w Katowicach działa znacznie więcej organizacji pozarządowych niz w innych stolicach regionów. Z tego co wiem mamy też wysoki wskaźnik ludzi prowadzących działalnośc gospodarczą i wpisów do rejestru przedsiębiorców. Tak więc nie jesteśmy tak całkiem dupowaci.
Miglanc pisze o postawie roszczeniowej i rzeczywiscie ona może byc widoczna, ale jest związana z totalną zmianą układu stosunków gospodarczych i społecznych osttnich lat, dużo głębszą niz w innych regionach. Może rzeczywiście jak ktoś miał hutniczy klubik, a huta padła, to nie może sobie poradzic w nowej rzeczywistosci bo przy hucie nigdy nie martwił się o pieniądze. Ale to wiąże się z tym, że u nas całe dzielnice były przez bardzo długi czas związane z jednym zakładem. Jak on padł to stała się klapa. Gdzie indziej tego nie było. Ale sporo takich miejsc sobie całkiem nieźle poradziło. Może lepiej, niż by sobie poradzili w innych regionach. Ponadto, w żadnym innym regionie stosunki gospodarcze nie były tak przesiąknięte komuną. To ciągle ma bardzo daleko idące skutki.
Pomimo tego, uważam, że dajemy radę. Jako Śląsk można nawet powiedzieć, że dajemy sobie nienajgorzej radę w kwestii wybierania władz. To, że w Katowicach jest kiepsko, nie znaczy, że wszędzie na Śląsku. Wiele miast Śląska, jest w czołówce rankingów najlepiej zarządzanych miast. Na pewno ten odsetek jest wyższy niż w innych regionach. Śląsk na pewne duzo lepiej stoi niż Dolnośląskie, choć Katowice gorzej niz Wrocław.
Acha, i ja się nie będę wypierał tego, że Polska nas nie lubi. To się nie objawia jakimś szczególnym, zorganizowanym działaniem wbrew Śląskowi. Ale dla przecietnego Polaka Śląsk to czarna dziura obok Krakowa, która nachapała się za Gierka. I jeżeli ma wybrać Śląsk, a inny region, to wybierze ten inny region. Pewnie, że nasza promocja leży. Ale nawet, gdyby była na wyższym poziomie, to nie zmienilibyśmy tak łatwo tego obrazu. A ten obraz utrwala się też w umysłach ludzi mieszkających na Śląsku, bo przecież oglądają tą samą teklewizję, co gdzie indziej. Przekłada się też na decyzje, a raczej kompletny brak zainteresowania tym regionem na szczeblu centralnym
absinth - Pon Maj 21, 2007 2:15 pm
Z tego co wiem mamy też wysoki wskaźnik ludzi prowadzących działalnośc gospodarczą i wpisów do rejestru przedsiębiorców.
akurat pod tym wzgledem wypadalismy raczej slabiej na tle innych miast...
babaloo - Pon Maj 21, 2007 2:23 pm
akurat pod tym wzgledem wypadalismy raczej slabiej na tle innych miast...
Nie pamietam tego akurat z raportu Wyborczej, ale wcześniej były chyba jakieś raporty atrakcyjnosci inwestycyjnej regionów i z tego to wynikało. W każdym razie głowy nie dam .....
Acha i jeszcze podsumowując, chodziło mi o to, żebyśmy nie odbijali sie tak od ściany do ściany. Bo u nas (nie mówię o forum ale ogólnie o atmosferze w regionie) jest tak, że albo jesteśmy najlepsi albo tacy słabi, że tylko czekać na armagedon. Ani jedno ani drugie stanowisko nie prowadzi do konstruktywnych przedsięwzięc.
salutuj - Pon Maj 21, 2007 2:27 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
SPUTNIK - Pon Maj 21, 2007 2:29 pm
akurat pod tym wzgledem wypadalismy raczej slabiej na tle innych miast...
Nie pamietam tego akurat z raportu Wyborczej, ale wcześniej były chyba jakieś raporty atrakcyjnosci inwestycyjnej regionów i z tego to wynikało. W każdym razie głowy nie dam .....
Acha i jeszcze podsumowując, chodziło mi o to, żebyśmy nie odbijali sie tak od ściany do ściany. Bo u nas (nie mówię o forum ale ogólnie o atmosferze w regionie) jest tak, że albo jesteśmy najlepsi albo tacy słabi, że tylko czekać na armagedon. Ani jedno ani drugie stanowisko nie prowadzi do konstruktywnych przedsięwzięc.
babaloo - Pon Maj 21, 2007 2:39 pm
generalnie to statystyki dla nas powinny być liczone w skali aglomeracji. wtedy się okaże że bezrobocie wynosi pewnie z 12% ilość stowarzyszeń na mieszkańca niższa od krk i wro a przeciętne wynagrodzenie też na poziomie łódzkim.
Tylko, że mówiliśmy o Śląsku, a nie aglomeracji. W większosci regionów niewiele sie dzieje poza stolicami. To one spijają śmietankę. U nas, nie ma takiej róznicy między Katowicami, a pozostałą częścią regionu. Może ja wprowadziłem nieco zamieszania, bo dałem przykład organizacji pozarządowych z Katowic, a o innych danych nie słyszałem. W każdym razie teza Miglanca dotyczyła Śląska.
absinth - Pon Maj 21, 2007 3:06 pm
akurat pod tym wzgledem wypadalismy raczej slabiej na tle innych miast...
z tego co pamiętam to wyglądało to tak ze jest najwięcej bo i ludzi jest dużo więc na głowę mieszkańca wypada to nieco słabiej. Analogicznie jeśli chodzi o liczbę siedzib firm/koncernów.
kickut - Pon Maj 21, 2007 3:08 pm
Trzy ostatnie akapity są dla mnie nie do przyjęcia. Że niby droga pod rondem jest nie potrzebna?? A jak jej nie było to korki ciągnęły sie pod Dąb.. Zgadzam sie z tym, że nie ma w całosci kompleksowych planów do wszystkiego, ale w Niemczech też tak przecież jest. Np s-bahna w Bochum - kończy się estakadą w powietrzu tuż za politechniką.
U nas jedna droga o parametrach DTŚ jest naprawdę potrzebna. Tak samo jak jedna autostrada na zachód.
no dtś jest , ale już grundman powstała ot tak , chyba tylko dlatego żeby się dotacje z unii nie zmarnowały . Dopiero teraz pojawiają sie mniej lub bardzij udane plany przedłużenia jej tu lub ówdzie.
babaloo - Pon Maj 21, 2007 3:25 pm
akurat pod tym wzgledem wypadalismy raczej slabiej na tle innych miast...
z tego co pamiętam to wyglądało to tak ze jest najwięcej bo i ludzi jest dużo więc na głowę mieszkańca wypada to nieco słabiej. Analogicznie jeśli chodzi o liczbę siedzib firm/koncernów.
SPUTNIK - Pon Maj 21, 2007 4:38 pm
"zbudujmy węzeł - może się kiedyś naprawdę przyda".
jak dla mnie nieco naciągana teoria
salutuj - Pon Maj 21, 2007 4:39 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
miglanc - Pon Maj 21, 2007 6:39 pm
Sadze ze jest u nas lepiej niz w regionach Polski Zachodniej i Polnocnej - gdzie zanizaja im gminy popgrowskie ktore maja bardzo bierne spoleczenstwo. Takze w roznych wiejskich obszarach jest z tym gorzej(aczkowliek sa wyjatki). Wybijaja sie duze aglomeracje. Mam wrazenie, ze GOP jednak wypada troche slabiej niz inne duze miasta. Mamy gorzej wszyksztalconych mieszkancow i to ma wplyw na aktywnosc spolecznosci lokalnej.
Natomiast w tej masie jaka jest GOP widoczny jest ferment, z ktorego pwostaja bardzo ciekawe rzeczy i tu chyba w skali kraju bedziemy sie po jakim czasie wyrozniac. Ja sadze ze w sotatnich latach mieszkancy np Katowic sie zaczynaja przebudzac z letargu.
Kris - Śro Maj 23, 2007 6:45 pm
Katowice stolicą nowoczesnej sztuki
Przemysław Jedlecki
2007-05-23, ostatnia aktualizacja 2007-05-23 20:02
Na ulicach Katowic staną nowoczesne rzeźby i instalacje studentów i pracowników Akademii Sztuk Pięknych. - Upiększymy miasto - obiecuje rektor uczelni prof. Marian Oslislo.
- W mieście niewiele się dzieje. Taka iskra może się przydać - mówi o projekcie "Hot Art" jego autorka Marlena Pardel. Namalowane fluorescencyjnymi farbami iskry byłyby widoczne tylko w nocy
Na pomysł ustawienia nowoczesnych rzeźb i multimedialnych instalacji wpadł wojewoda Tomasz Pietrzykowski. Marzy mu się bowiem, żeby Katowice stały się miejscem tętniącym życiem. Oczyma wyobraźni już widzi, jak po śródmieściu spacerują turyści podziwiający dzieła sztuki. Mają one stanąć na skwerach, w biurowcach, a nawet na skrzyżowaniach ulic. Pomysł spodobał się Piotrowi Uszokowi, prezydentowi Katowic, i prof. Marianowi Oslislo, który jest rektorem Akademii Sztuk Pięknych w mieście.
- Nam chodzi o to, żeby upiększyć to miasto i żeby ASP zaistniała w świadomości mieszkańców - mówi prof. Oslislo.
W środę razem z Uszokiem i Pietrzykowskim zaprezentował pierwsze projekty osób związanych z ASP, które mogą pojawić się w mieście. Jeden z nich to "Alfabet miasta".
- W różnych punktach mogą się pojawić znaki w rozmaitych czcionkach, wraz z opisami. Do tego można przy nich umieścić wiersze zaczynające się na poszczególne litery. W ten prosty sposób powstałby szlak designu - przekonywał Oslislo.
Własne pomysły zaprezentowała też Marlena Pardel, absolwentka ASP. Jeden z jej pomysłów to "Hot Art.", czyli instalacja imitująca... pożar.
- W mieście niewiele się dzieje. Taka iskra może się przydać - mówiła półżartem. Namalowane fluorescencyjnymi farbami byłyby widoczne tylko w nocy. Inny jej projekt nosi nazwę "Miasto w interakcji" i zachęca do wspólnej zabawy z twórcami. Polega on na tym, że przed budynkami są umieszczane ich dodatkowe fragmenty, np. nieistniejące ramy okienne. Przyczepione do słupków są widoczne tylko z niektórych miejsc.
- Całość uzupełniałaby mapka z ulicami, na których można odnaleźć takie wizualne zagadki - dodaje.
Decyzja, kiedy rzeźby staną na ulicach, zapadnie w najbliższym czasie.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,4164994.html
absinth - Śro Maj 23, 2007 6:49 pm
brawo
pomysl jest doskonaly, bo sprawdzony w innych europejskich miastach
tylko, ze moze bardziej sam news pasuje do tematu "jak upiekszyc miasto"
wiec tam tez go wrzucam
Kris - Śro Maj 23, 2007 6:56 pm
Niech władze - jeśli same nie chcą i nie potrafią pozwolą działać innym . Nie podcinać skrzydeł!!!
Dziś art. GW o tym co my na forum już dawno wiemy. Katowice nie mają liderów-menedzerów. I niestety nie umiemy dorównywać innym miastom
Katowicom potrzebny jest sprawny menedżer
Tomasz Malkowski
2007-05-23, ostatnia aktualizacja 2007-05-23 16:34
Stoisko Katowic na targach w Cannes. Na zdjęciu architekt Tomasz Konior (z prawej) rozmawia z jednym z gości
Do przebudowy śródmieścia stolicy województwa są potrzebni nie tylko architekci, ale przede wszystkim wysokiej klasy menedżerowie, którzy przyciągną dużych inwestorów. Tymczasem władze miasta nie robią nic, żeby ich pozyskać.
Między wielkimi miastami w Polsce trwa ostra walka o zagranicznych inwestorów. Katowice, podobnie jak inne miasta aglomeracji górnośląskiej, konkurują głównie z Wrocławiem i Krakowem. - Macie potencjał ludzki, ale nad Śląskiem ciąży fatum, że tutaj nic nie ma. Inwestorzy wolą Wrocław, bo jest tam gdzie wyjść po pracy - mówi Paweł Panczyj, prezes Agencji Rozwoju Aglomeracji Wrocławskiej.
Przebudowa śródmieścia powinna więc być priorytetem dla Katowic. Bez tego miasto nie ma szans na duże inwestycje. Zeszłoroczny konkurs architektoniczny przyniósł wizję modernizacji przestrzeni między Rynkiem a Spodkiem. Jego zwycięzca - architekt Tomasz Konior mówi jednak, że do powodzenia całego przedsięwzięcia jest potrzebny sztab operacyjny. - Musi powstać jak najszybciej i składać się z najlepszych specjalistów. To on będzie zajmował się rozmowami z inwestorami, mediacjami między różnymi stronami, szukaniem najlepszych rozwiązań finansowych i organizacyjnych. Myślę, że kierownikiem projektu powinien być ktoś, kto miał doświadczenie przy podobnej przebudowie któregoś z dużych miast europejskich - mówi Konior. Niestety, na razie miastu nie udało się zdobyć takiego menedżera, w konkursie na to stanowisko nie było żadnych ofert.
Tymczasem we Wrocławiu miasto powołało spółkę akcyjną - Agencję Rozwoju Aglomeracji Wrocławskiej. Jej głównym zadaniem jest właśnie szukanie inwestorów i pomaganie mu w zdobywaniu wszelkich pozwoleń. - Staramy się wprowadzać zasadę jednych drzwi, czyli stworzyć miejsce, gdzie zainteresowany inwestowaniem we Wrocławiu może załatwić różne sprawy. Co więcej, my te drzwi staramy się zanieść każdemu inwestorowi. Dostaje od nas własnego project managera, który prowadzi daną firmę aż do zakończenia inwestycji, zajmuje się zdobyciem dla niej pozwoleń, informacji, nawiązuje kontakty z agencjami nieruchomości, uczelniami czy firmami rekrutacyjnymi - tłumaczy prezes Panczyj.
Na podobnych zasadach funkcjonuje Centrum Promocji Gospodarczej w Urzędzie Miejskim w Krakowie. - Każdy klient otrzymuje od nas opiekuna, który pomaga przez cały proces inwestycyjny. Na jego pomoc mogą liczyć też istniejące już firmy, bo przecież stale się rozwijają, budują biurowce, poszukują nowych, wykwalifikowanych pracowników. Inwestorzy stale są informowani o swoich sprawach, nie czują się zawieszeni w próżni, jak to zwykle bywało w urzędach - mówi Beata Górska-Nieć, kierowniczka centrum obsługi inwestycji w CPG.
Takie rozwiązania przynoszą sukcesy. Wrocław wygrał z Poznaniem rywalizację o potentata informatycznego Hewlett-Packard, a tylko w ostatnich miesiącach miasto podpisało umowy z gigantem internetowym, amerykańskim Google, na utworzenie centrum badawczo- rozwojowego, oraz z Credit Suisse na utworzenie centrum finansowo-operacyjnego. - Jako spółka komunalna jesteśmy częściowo niezależni od gry politycznej i dajemy inwestorom poczucie stabilności - dodaje Panczyj.
Waldemar Bojarun, rzecznik katowickiego magistratu, zapewnia, że miasto jest przyjazne dla inwestorów. - Nie ma może u nas menedżerów, ale każdy dostaje od nas wszelką pomoc i potrzebne informacje.
Ważna jest także spójna polityka planowania przestrzennego. - Mamy już na ukończeniu ramowy plan zagospodarowania przestrzennego całej aglomeracji. Im więcej terenów objętych planami, tym stają się one dostępniejsze i atrakcyjniejsze dla inwestorów - podkreśla Grzegorz Roman, dyrektor departamentu architektury i rozwoju we wrocławskim magistracie.
We Wrocławiu nad planami pracuje kilkudziesięcioosobowy zespół Biura Rozwoju Miasta, podczas gdy w Urzędzie Miejskim w Katowicach raptem kilka osób. Dlatego w stolicy województwa śląskiego ciągle większość terenów to białe plamy. Miasto zleca opracowanie planów zewnętrznym firmom, co wydłuża ich powstawanie, bo dochodzi do niego proces przetargowy. Jednak Bojarun nie widzi tu problemu. - Często przygotowujemy plan już pod konkretnego inwestora, to łatwiejsze niż zmiana planu. Oni sobie chwalą taki model. A że nasze biuro jest małe? Gdybyśmy zatrudnili 40 planistów, to po jakimś czasie pokryliby planami całe miasto i trzeba by większość z nich zwolnić.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,4160474.html
salutuj - Śro Maj 23, 2007 9:30 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
salutuj - Sob Maj 26, 2007 10:27 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
brysiu - Nie Maj 27, 2007 9:01 am
SZTUKA TWORZENIA MIAST.
nfrastruktura kontaktów międzyludzkich jako zapominany czynnik przyciągający inwestorów
Adam Fularz
Ostatnio po jednej z konferencji uczestniczyłem w kuluarowych rozmowach samorządowców z inwestorami. Prezydent miasta Nowej Soli opowiadał anegdotę o tym, jak to stracił inwestorów, ponieważ ci wybrali Wrocław. O wyborze lokalizacji przeważył głos tych managerów, którzy woleli miasto, ”gdzie o pierwszej w nocy wyjdą na ulice i będzie tłum ludzi” i gdzie oferta kultury jest bardziej bogata.
W wielu polskich miastach brakuje czegoś, co określić można jako kreatywne środowisko. W Polsce znane już są teorie autorstwa dr Charlesa Landry’ego, autora książki „Sztuka tworzenia miast” („The Art Of City-Making”), znanego eksperta Banku Światowego od rewitalizacji miast i metropolii, mającego na swym koncie 450 zrealizowanych projektów w blisko 50 krajach świata. W jego książce „Miasto kreatywne” („The Creative City”) pisze on, że dla bogacenia się miasta nieodzowna jest twórcza atmosfera i podaje na dowód swej tezy wiele przekonywujących przykładów. Twórcza atmosfera przyciąga, wg teorii dowodzonych na kartach jego dzieł, kapitał ludzki, a w ślad za nim podąża kapitał finansowy.
Aby twórcza atmosfera w ogóle miała szansę zaistnieć, wymaga ona odpowiedniej twardej infrastruktury: deptaków, stref pieszych, terenów rekreacyjnych, ławek, fontann, kawiarni, klubów, ogródków kawiarnianych. Świetnym przykładem tej polityki jest Kraków, gdzie po prostu istnieje ogromna liczba tego typu infrastruktury, często bardzo atrakcyjnej, jak np. ogródków kawiarnianych i piwnych w pełnych zieleni podwórcach kamienic czy pełne ławek Planty czy Błonia. Wiele miast oferujących mieszkańcom zdegradowane, nieatrakcyjne, pozbawione roślinności przestrzenie miejskie już tej infrastruktury kontaktów międzyludzkich o dobrej jakości de facto nie posiada - są to co najwyżej wybiegi dla psów. Wg Landry’ego miasta te skazane są na upadek, ponieważ nie przyciągną kapitału ludzkiego.
Do tej infrastruktury zalicza się wg Landry’ego przede wszystkim infrastruktura miękka - oprócz instytucji zaliczają się do niej także normy i społeczne zwyczaje. Jedne z nich mogą przyspieszać rozwój, inne go blokować. Czynnikiem blokującym rozwój jest wg Landry’ego uprzedzenie do obcych (ksenofobia), a czynnikami wspomagającymi rozwój ”tolerancja, otwartość, zaufanie.”
Głównym z kluczowych warunków sukcesu metropolii jest kultura, będąca częścią infrastruktury miękkiej. Kultura przyciąga bowiem związaną z nią bohemę artystyczną, powoduje jej aktywizację. Kultura buduje twórczą atmosferę miasta. Tam, gdzie kwitnie życie kulturalne, ludzie chcą się spotykać i rodzą się nowe pomysły. To bohema zaraża ludzi twórczą inspiracją, innowacyjnością, nonkonformizmem prowokującym zmiany. Miasta bez kultury zastygają w rozwoju. To za radą Landry’ego wiele miast żyjących w stagnacji zdecydowało się inwestować w teatry, muzea, galerie, festiwale, by ściągnąć bohemę i tworzyć atmosferę dla spotkań.
Duże korporacje międzynarodowe ze względu na swych pracowników wolą się lokować w miastach, których otoczka kulturalna tworzy imidż miasta kreatywnego. Wybierają miasta, w których sądzą, iż znajdą bardziej kreatywnych, pomysłowych, utalentowanych pracowników. Kreatywność jest dziś jedną z najbardziej poszukiwanych cech pracowników. Ponadto chcą lokować się w miastach, w których ich kadra będzie czuła się na tyle dobrze, by nie myśleć o zmianie pracodawcy i wybrania lepszego ośrodka.
Żyjemy w czasach postmodernizmu, sztuki minimalistycznej. To okres w którym popularne są inne, bardziej postmaterialistyczne i mocno zdywersyfikowane koncepcje życia. Dawne religie zastępuje wyznaniowy patchwork - indywidualny zlepek fragmentów różnych wyznań. Kultury zazębiają się, przenikają się mieszając się w podobnym stopniu jak religie.
Inwestorzy, szczególnie ci zagraniczni, poszukują ośrodków, w których nie napotkają wrogości dla swego odmiennego trybu życia, innej wiary czy zwyczajów. Poszukują ośrodków o rozbudowanym i różnorodnym życiu kulturalnym - i preferują te z ulicami pełnymi ulicznego gwaru i pełnych ogródków kawiarnianych od miast z wymarłymi centrami zdegradowanymi np. nadmiernym ruchem samochodowym, miast, których mieszkańcy nie znają innych kultur, są ksenofobicznie nastawieni do obcych.
Leeds położony na północy Anglii może być przykładem miasta, które przez moment było klubową stolica kraju, do dziś jest mekką dla fanów imprez muzyki klubowej tej części kraju i jednocześnie jest trzecim centrum finansowym Królestwa. Niedawno wybrano go najlepszym brytyjskim miastem do prowadzenia biznesu. Wielu managerów jeździ nawet z Londynu na imprezy w tym mieście. Co wieczór dzieje się kilkadziesiąt imprez klubowych, nie wspominając o pozostałej ofercie.
Miasto podkreśla na każdym kroku swoją wielokulturowość. Symptomem tego może być np. przyjazny stosunek do rastafarian tworzących większą część sceny muzyki klubowej tego postindustrialnego miasta, objawiający się nawet w chronieniu ich imprez, korowodów i festynów przez miejscową policję nader nieczułą na „nielegalne” wonie roztaczające się wokół nich, rzecz zupełnie nie do pomyślenia w Polsce. Utrzymuje się centra, w których muzycy mogą nagrywać swoją twórczość, promuje dj-ing udostępniając nawet wszystkim chętnym do nauki sprzęt didżejski na specjalnych stoiskach ustawianych podczas różnych imprez masowych. Dzięki udostępnieniu tego kosztownego sprzętu młodzież ma szansę zaznajomić się np. z techniką odtwarzania muzyki z płyt winylowych. Kulturę wspiera się całościowo, zaczynając od samych podstaw. Miasto wydało wiele zespołów o światowej sławie, np. Iration Steppaz, Chumbawamba, Forward Russia.
O ile wielokulturowy Wrocław jest przykładem miasta skutecznie przyciągającego kapitał ludzki i finansowy, o tyle tego antyprzykładem jest Zielona Góra. Miasto traci mieszkańców, szczególnie tych młodych. Aż jedna trzecia ankietowanych osób do 30 roku życia wyraziła niezadowolenie z mieszkania w nim, jedna czwarta za główny mankament miasta uznała brak oferty kulturalnej ich interesującej, stawiając kulturę nawet ponad rynek pracy, bardzo nieatrakcyjny w tym pozbawionym dziś przemysłu mieście.
Aż 66 % osób do 30 roku życia mocno lub bardzo mocno doskwiera słaba oferta kulturalna lub jej brak. 36 % osób poparło tezę, iż jeśli chodzi o kulturę, to w mieście jest fatalnie, osoby te nie mają, gdzie się udać i nudzą się. Co czwarta osoba wyjeżdża raz w miesiącu i częściej poza to miasto w celach rozrywkowych. Również co czwarta osoba planuje opuścić to miasto, gdy tylko będzie mogła, 30 % pozostałoby w nim, gdyby miało takie same możliwości pracy i rozrywki jak w innych miastach. Dalsze 30 % rozważa taką możliwość. Jedynie 16 % osób ankietowanych nie zamierza opuścić tego miasta. Ocenę ankietowanych na temat ilości osób, które już opuściły to miasto przedstawiono w tabeli 1. Są to dane szokujące, ale podobne symptomy jak w Zielonej Górze występują w wielu innych miastach kraju.
W Zielonej Górze dodatkowo kryzys kulturalny pogłębiają znikome nakłady na kulturę (na tę bardziej współczesną i popularną muzyczną czy taneczną część kultury przeznaczono jedynie 77 tys. PLN z ponad 300 mln budżetu miasta), podczas gdy gro z kilku mln środków na kulturę przeznaczono na finansowanie etatów pracujących w domach kultury. Miejskie placówki kultury są obsadzone przez osoby niekompetentne, nie potrafiące współpracować z osobami czy organizacjami z zewnątrz. Dla przykładu, ustosunkowanie się do propozycji reaktywowania festiwalu reggae w Zielonej Górze zajęło osobom odpowiedzialnym za miejską kulturę ponad półtora miesiąca. Uzyskanie jakiejkolwiek odpowiedzi, nawet negatywnej, wymagało licznych ponagleń. Miasto ongiś organizujące festiwal o międzynarodowym zasięgu (Festiwal Piosenki Radzieckiej) dziś nie organizuje nic poza niewielkim koncertem coverów szlagierów sprzed lat. Tamtejszy amfiteatr przez długie lata był ruiną, inwestycja w jego remont była nietrafiona: do dziś nie zadaszono go, co uniemożliwia przeprowadzanie w nim imprez o większym budżecie z uwagi na ryzyko niepogody.
Władze tego miasta poleciły dodatkowo w 2007 roku zrywać wszystkie plakaty z muzyką klubową, pozostawiając jedynie możliwość rozplakatowywania imprez na słupach odpłatnie oblepianych przez mający monopol miejscowy ośrodek kultury i nie udostępnił bezpłatnych słupów i tablic tak jak to czynią inne miasta. Wysoki koszt typowego rozplakatowania (od 200 do 400 PLN) powoduje dalszą zapaść życia kulturalnego Zielonej Góry. Dodatkowo do tego dochodzi represyjny stosunek tamtejszych władz np. do rastafarian, także i w tym mieście tworzących lwią część oferty muzycznej.
Centrum Zielonej Góry wieczorami wymiera, brak jest przechodniów, tego tłumu tak widocznego wieczorami np. w centrum Wrocławia. Nieliczni managerowie klubów mają wytaczane procesy sądowe za zakłócanie ciszy nocnej. Brakuje dzielnicy rozrywki, nieliczne kluby wyniosły się na przedmieścia czy nawet poza administracyjne granice miasta. To miasto nie ma salonu towarzyskiego w postaci ogródków kawiarnianych czy piwnych - nawet jeśli nieliczne takie przybytki istnieją, są one otoczone brzydkimi budynkami i ulokowane w pozbawionym zieleni, zaniedbanym, od lat nie remontowanym centrum miasta wyłożonym płytkami sprzed 40 lat. Zielona Góra jest dobrym antyprzykładem „sztuki tworzenia miast” wg Landry’ego.
Tabela 1. Odpowiedzi ankietowanych młodych mieszkańców Zielonej Góry na pytanie „Oceń procentowo, oszacuj jaki procent twoich znajomych opuścił to miasto?”
1) 27.39% [43] 30-49%
2) 25.48% [40] 10-29%
3) 19.11% [30] 50-70 %
4) 17.83% [28] Poniżej 10%
5) 8.92% [14] Powyżej 70 %
Źródła:
[1] Witryny internetowe www.charleslandry.com oraz www.comedia.org.uk
[2] Badanie jakości życia osób młodych w mieście Zielona Góra, wyniki ankiety on-line: http://www.ankietka.pl/wyniki/1030/zobacz.html
[3] Żakowski Jacek, Edwin Bendyk „Miłuj geja swego” w tyg. Polityka, 23/2005 (2507)
absinth - Nie Maj 27, 2007 9:19 am
fantastyczny artykul
powinien go sobie wydrukowac kazdy z urzednikow naszego Urzedu Miasta i czytac kilka razy dziennie.
swoja droga ciekaw jestem jaka jest praktyka naszych wladz wobec ogrodkow piwnych i knajp w ogole, albo czy takowa wogole istnie...
z tego co mowil miglanc zdaje sie, we Wroclawiu jest tak, ze im dluzej jest otwarty lokal tym mniej sie placi za koncesje na alkohol i kolo sie samo napedza...
salutuj - Nie Maj 27, 2007 10:03 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
rasgar - Nie Maj 27, 2007 10:05 am
A może wartoby drukować w 32 kopiach każdy taki artykuł i wysyłać radnym + el presidente. Tak w ramach społecznego czynu edukacyjnego.
Jestem w stanie co miesiąc wpłacać na fundusz na druk + oprawe
Strona 1 z 15 • Wyszukano 1643 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15