ďťż
[Katowice] Promocja i wizerunek MIASTA (czesc II)



maciek - Pon Cze 15, 2009 10:13 am

Gdyby to tylko kwestie estetyczne byly to byloby swietnie. Niestety znaczna czesc Katowic - przktycznie wszystkie dzielnice wybudowane przed 1922 rokiem sa dzisiaj obszarami biednymi. Wiele uwagi poswieca sie upadlym dzielnicom takim jak Nikiszowiec, a moim zdnaiem powinno sie juz mowic o upadlym miescie bo Katowice pod wzgledem struktury spolecznej wygladaja zle. Niksie bezrobocie i wysoka srednia pensja jakosc zupelnie nie przekladaja sie na stan tego miasta i to zarowno taknki mieszkaniowej jak i co wazniejsze - ludnosci.

Co gorsza Katowice sa dopiero na poczatku procesu urban decay, a w tej chwili nie widze trendow przeciwstawnych. Osiedla z czasow PRL z czasem tez beda podupadaly, gdyz co zamozniejszi beda sie wyprowadzac, a mieszkania beda tam taniec.


Zgadza się - nie można wymienić chodnika i liczyć na cuda. Ten proces ma wiele czynników i nie można o żadnym zapominać. A tkanka społeczna Centrum Katowic jest jaka jest, ale jak się nic nie robi to dalej taka będzie. Ale powiedzmy sobie szczerze USZOK tego nie kapuje, on tego nie jest w stanie objąć swoim umysłem po prostu.




Michał Gomoła - Pon Cze 15, 2009 2:17 pm


Oj, ale chyba trochę przesadzasz.. co prawda z okien pociągu widzi co widzi, ale jak już z niego wyjdzie to zobaczy wielkomiejski, doskonale zadbany dworzec, potem bardzo ładnie utrzymany i co najważniejsze schludny plac Szewczyka, a potem to już w ogóle bo wyłożona granitem 3go Maja, dojdzie sobie do Ryneczku, przejdzie kawałkiem Warszawskiej utrzymanej w modernistycznym stylu chaosu ( te połączenie asfaltu z torami i behatonem jest wręcz genialne ), skręci w Staromiejską z jej wspaniałą małą architekturą i kostką najwyższej jakości, trafi na 'Mały Rynek' z przyzwoicie utrzymanym i ,co ważniejsze, tętniącym życiem Starym Dworcem, przy 'odrobinie' szczęścia trafi na Mariacką..

I zupełnie obiektywnie - jak ktoś może wyjechać nie zachwycony naszym miastem?

Masz rację, ale wydaje mi się, że gdyby tereny przy torach, przy Uniwersytecie itd wyglądały przynajmniej tak, jak wspomniana przez ciebie Staromiejska, to może wprawdzie nikt nie zaliczyłby Katowic do 7 cudów świata, ale też Katowice przestałyby się kojarzyć przyjezdnym, a może zwlaszcza"przejezdnym" z jakąś "krainą mordoru " po wojnie nuklearnej.



absinth - Pon Cze 15, 2009 3:06 pm

Gdyby to tylko kwestie estetyczne byly to byloby swietnie. Niestety znaczna czesc Katowic - przktycznie wszystkie dzielnice wybudowane przed 1922 rokiem sa dzisiaj obszarami biednymi. Wiele uwagi poswieca sie upadlym dzielnicom takim jak Nikiszowiec, a moim zdnaiem powinno sie juz mowic o upadlym miescie bo Katowice pod wzgledem struktury spolecznej wygladaja zle. Niksie bezrobocie i wysoka srednia pensja jakosc zupelnie nie przekladaja sie na stan tego miasta i to zarowno taknki mieszkaniowej jak i co wazniejsze - ludnosci.

Co gorsza Katowice sa dopiero na poczatku procesu urban decay, a w tej chwili nie widze trendow przeciwstawnych. Osiedla z czasow PRL z czasem tez beda podupadaly, gdyz co zamozniejszi beda sie wyprowadzac, a mieszkania beda tam taniec.


Takie rzeczy niestety nie sa niemoliwe i dzieja sie. W Polsce pewnie nie na taka skale jak w Stanach, ale prognozy demografow w stosunu do Kato zakladaja ze ogolnie stracimy okolo 40% mieszkancow w stosunku do maximum z lat 80 do 2030r.

polecam ten film o Detroit. Niegdys przemyslowej potedze i 4 najwiekszym miescie w USA. Obecnie po stracie 900tys mieszkancow... (tj ok 50%) miasto jest dopiero 10 pod wzgledem liczby mieszancow. zreszta warto obejrzec chocby pierwsze 5 minut filmu. Puste ulice centrum i opuszczone wiezowce..
http://vimeo.com/2371774/

niestety, ale wszedzie na swiecie miasta poprzemyslowe nie maja latwo



Michał Gomoła - Pon Cze 15, 2009 3:11 pm
Z tym, że nie musimy podzielić losu Detroit, weźmy za przykład Bilbao. Niestety, jeżeli polityka władz nadal będzie się opierać na 'zrównoważonym rozwoju' i budowaniu TBS-ów to możemy powoli pakować walizki..




absinth - Pon Cze 15, 2009 3:24 pm
Oczywiscie, ze nie, ale to wymaga zdanie sobie sprawy z tego w jakiej sytuacji jestesmy jakie sa zagrozenia i szanse miasta i odwaznych dzialan. Swoja droga Bilbao tez stracilo ok 20% mieszkancow w stosunku do szczytowego momentu w latach 80.
Niestety, ale tak ma kazde poprzemyslowe miasto.
Niezle sie w sumie wybronil na przyklad Pittsburgh. Choc i tak stracil 50% mieszkancow to jednak miasto sie jakos trzyma. Po upadku przemyslu ciezkiego przelozylui akcenty na hi tech i robotyke, biotechnologie i finanse. Co nie zmienia faktu, ze jak zwraca uwage R. Florida i tak jego pozycja znacznie ucierpiala. Nie jest zaliczany do miast ktore sa kolem napedowym gospodarki i ktore przyciagaja nowych mieszkancow.

edit.

Polecam:
http://books.google.ms/books?id=G7-sgUN ... pl#PPP9,M1

warto przeczytac o tym czym sa miasta kreatywne i w ktorym miejscu w kolejsce jestesmy patrzac na to jak wygladamy



miglanc - Pon Cze 15, 2009 5:08 pm
Gospodarka Pittsburga nadal opiera sie na przemysle stalowym, bo ta branza jest jednak gospdoarce niezbedna i nie da sie tego outsourcingowac do Chin. Wspolczesna metalurgia zreszta to nie piece martenowskie, ale wiele innowacyjnych dziedzin.

Podobnie Essen i bilbao opieraja sie na duzych koncernach stalowych i nie przeszkadza im to byc ciekaywmi miastami. Musimy sie pozbyc tego urpzedzenia dla "molochow komunistycznych".



Bruno_Taut - Pon Cze 15, 2009 7:29 pm
To komuniści wymyślili huty? Oj, Miglanc. Naczytałeś się "Jak hartowała się stal" i innych "Pieców Magnitogorska" i masz teraz jakieś skrzywienie.



miglanc - Pon Cze 15, 2009 7:48 pm
@Bruno przykro mi ze musze zgasic te misterna riposte, ale najwyrazniej przeoczyles cudzyslow w moim poscie.



Bruno_Taut - Pon Cze 15, 2009 8:14 pm
Mimo ujęcia w cudzysłów owo skojarzenie wstrząsnęło mną jako synem wieloletniego pracownika Centrum Informatyki i Badań Ekonomicznych Hutnictwa.



absinth - Pon Cze 15, 2009 8:35 pm

Gospodarka Pittsburga nadal opiera sie na przemysle stalowym,

?

obecnie to nie za bardzo sie opiera. Pare cytatow

"Pittsburgh used to be the center of the steel industry. Yet, as was the case with many cities across Pennsylvania, the need for steel mills diminished. Suddenly the city was faced with an identity crisis. Slowly (and painfully according to Fineman), residents of the city picked themselves up through local initiative and has helped the city emerge as a leader in education, technology, medicine and manufacturing."

plus lista zatrudnionych w/g dzialow gospodarki dla metro area Pittsburgha

"The following is a summary of data regarding the Pittsburgh metropolitan area labor force, 2004 annual averages.

Size of nonagricultural labor force: 1,134,700

Number of workers employed in . . .

construction and mining: 58,900

manufacturing: 103,300

trade, transportation and utilities: 233,700

information: 24,100

financial activities: 69,600

professional and business services: 138,900

educational and health services: 213,500

leisure and hospitality: 105,100

other services: 59,500

government: 128,100"

ciezko na tej podstawie powiedziec zeby gospodarka tego miasta opierala se na metalurgii. jesli idzie o najwiekszych pracodawcow:

Largest employers Number of employees
UPMC Health Systems 26,700
U.S. Government 20,400
Commonwealth of Pennsylvania 15,900
West Penn Allegheny Health Systems 10,200
University of Pittsburgh 10,100
Mellon Financial Corp. 8,404
PNC Financial Services Group, Inc. 6,959
Allegheny County 6,695
USX Corp. 6,300
Giant Eagle, Inc. 5,700
Highmark Blue Cross Blue Shield 5,600
Eat'n' Park Hospitality Group 4,600
Verizon Communications 4,400
USAirways Group, Inc. 4,000

ten z branzy metalurgicznej pogrubiona czcionka



miglanc - Pon Cze 15, 2009 8:51 pm
@absinth Dane o zatrudnieniu nie sa tutaj adekwatne. Kazde miasto w 80 - 90% zatrudnia w 3 sektorze taki juz jest charakter obecnej gospdoarki. W USA rosnie banka na sluzbie zdrowia, teraz wydaja ten cel 16% PKB dlatego maja takie wielkie zatrudnienie w tej branzy. Jednak to nie sluzba zdrowia, ani nie firmy prawnicze, uniwersytet czy adminstracja stanowia to na czym opiera sie gospodarka.

Podstawa jest zawsze wytworczosc, gdyz 3 sektor po upadku firm z pierwszego i drugiego sektora tez upada. Pittsburg caly czas opiera sie na branzach stalowej i chemicznej nawet jesli nie zatrudnia wielu ludzi w fabrykach. Jednak w tym miescie sa siedziby przemyslowych spolek (tam jest siedziba US Steel), a cala branza uslugowa obsluguje duzy okregu przemyslowego wokol miasta.

Sytuacja jest podobna w Katowicach ktore coraz bardziej zamieniaja sie w osrodek uslugowy dla okolicznego przemyslu.

(zdaje sobie wszak sprawe ze ten 3 sektor to tez w duzej mierze efekt kredytow, za ktore potem sobie wszyscy nawazjem usluguja, ale to juz jest czysty keynesizm i nie wiem jak dlugo pociagnie)



absinth - Pon Cze 15, 2009 9:21 pm

Pittsburg caly czas opiera sie na branzach stalowej

a w czym sie przejawia konkretnie to opieranie sie gospodarki miasta na przemysle stalowym? Pytam serio.


nawet jesli nie zatrudnia wielu ludzi w fabrykach.

No nie zatrudnia. W samym miescie w liczba miejsc pracy w przemysle metalurgicznym spadla z 80 tys do 4 tys. Miedzy 1980 a 1986 w przemysle stalowym i powiazanym z nim branzach wytworczych zlikwidowano 110 tys miejsc pracy.

By far, the largest employment sector for the Pittsburgh area is in health, educational, and social services. Though heavy manufacturing continues to play a part, it employs only 12.3 percent of the work force as of May 2005. Health care, construction, and education all added jobs in 2004. Financial analysts predict continued modest growth in 2005, with finance, business services, and health care again providing key support. Research is now the third largest industry; the Pittsburgh area is home to 150 laboratories and over 7,500 scientists and engineers. Service, hospitality, and tourism jobs are growing fast as well, adding more than 10,000 jobs in these sectors since 1994, and 5,400 jobs in May 2005 alone. Education and state government employment declined slightly during that same month.



miglanc - Pon Cze 15, 2009 10:05 pm
Caly czas maja siedziby spolek z tej branzy ktore po prostu przeniosly produkcje poza granice miasta. Obecnie Pittsburg to jak widzisz z danych glownie budzetowka lub branze pol-panstwowe: edukacja, sluzba zdrowia, administracja federalna, administracja stanowa. Do tego obsluga biznesu i transport. W duzej mierze te uslugi nastawione sa na osrodki przemyslowe okolicy.



maciek - Wto Cze 16, 2009 5:56 am
^ Nie porównywałbym miast amerykańskich do naszego przypadku. Tam po prostu jest inaczej niż w naszej części świata. Prędzej przykład Ruhry, czy Bilbao. W stanach wsadzenie rodziny do samochodu, czy samolotu i podróż parę tysięcy kilometrów, bo tatuś dostał pracę nie jest niczym nadzwyczajnym. U nas to jest i będzie wielkie wydarzenie rodzinne.



absinth - Wto Cze 16, 2009 3:10 pm

Obecnie Pittsburg to jak widzisz z danych glownie budzetowka lub branze pol-panstwowe: edukacja, sluzba zdrowia, administracja federalna, administracja stanowa. Do tego obsluga biznesu i transport.

no wlasnie to widze, i dlatego zastaawia mnie dzie Ty widzisz ta metalurgie jako branze na ktorej opiera sie gospodarka miasta


W duzej mierze te uslugi nastawione sa na osrodki przemyslowe okolicy.

ale te dane przedstawiaja wlasnie okolice
"The following is a summary of data regarding the Pittsburgh metropolitan area labor force, 2004 annual averages.

Size of nonagricultural labor force: 1,134,700

Number of workers employed in . . .

construction and mining: 58,900

manufacturing: 103,300

trade, transportation and utilities: 233,700

information: 24,100

financial activities: 69,600

professional and business services: 138,900

educational and health services: 213,500

leisure and hospitality: 105,100

other services: 59,500

government: 128,100"




Kris - Wto Cze 16, 2009 8:46 pm

polecam ten film o Detroit. Niegdys przemyslowej potedze i 4 najwiekszym miescie w USA. Obecnie po stracie 900tys mieszkancow... (tj ok 50%) miasto jest dopiero 10 pod wzgledem liczby mieszancow. zreszta warto obejrzec chocby pierwsze 5 minut filmu. Puste ulice centrum i opuszczone wiezowce..


^ Nie porównywałbym miast amerykańskich do naszego przypadku. Tam po prostu jest inaczej niż w naszej części świata. Prędzej przykład Ruhry, czy Bilbao. W stanach wsadzenie rodziny do samochodu, czy samolotu i podróż parę tysięcy kilometrów, bo tatuś dostał pracę nie jest niczym nadzwyczajnym. U nas to jest i będzie wielkie wydarzenie rodzinne.

Zgadza się

W Europie miasta ratuje się za wszelką cenę. W Ameryce, kiedy w mieście dzieje się coś złego, na przykład podupada przemysł, nikt nie robi z tego tragedii. Mieszkańcy po prostu porzucają domy i zaczynają życie od nowa gdzie indziej.

Zresztą polecam cały tekst o martwych miastach w USA



absinth - Wto Cze 16, 2009 8:56 pm
Napisze najklarowniej jak potrafie

Rożnica nie dotyczy trendu, różnica dotyczy skali trendu.

To nie jest tak, ze my mamy zapewniona swietlana przyszlosc jako miasto bo... bo tak, bo potencjal, bo my kiedys to i tamto. Tylko obserwujac trendy dotyczace miast poprzemyslowych 9a takim poki co jestesmy) mozna sie spodziewac ze bedziemy mieli nielekko - ciezej niz inne "zwykle" miasta. Oczywiscie mozemy liczyc, ze nas to ominie i bedziemy wyjatkiem od reguly, ale jesli mozna na cos liczyc to tylko na siebie i trzeba prowadzic taka polityke miejska, ktora bedzie wyprzedzac te trendy.
Przede wszystkim to zdac sobie sprawe z mozliwych zagrozen, nie po to, zeby przyjac fatalistyczna wizje w ciemnych barwach, ale po to zeby zawcasu zapobiegac takim potencjalym niebezpieczenstwom.



miglanc - Wto Cze 16, 2009 9:38 pm


no wlasnie to widze, i dlatego zastaawia mnie dzie Ty widzisz ta metalurgie jako branze na ktorej opiera sie gospodarka miasta
Traktujesz dane o zatrudnieniu jako wskaznik tego, co wytwarza dochod narodowy, a to podejscie keynesowskie Pittsburg jest nadal siedziba wielkich przemyslowych koncenrow, choc jak widze glownie fabryk i zakladow chemicznych.

A spadek liczby mieszkancow w granicah administracyjnych miasta nie oznacza kryzysu ekonomicznego miasta. W USA to glownie efekt ucieczki na przedmiescia. W Europie ten trend jest tez widoczny zwlaszcza w Niemczech i Wielkiej Brytanii. Wszystkie niemieckie miasta zgodnie z prognozami maja stracic mieszkancow - cala republika ma stracic 15 mln mieszkancow z powodu kryzysu demograficznego.

Manchester akurat mozna uznac za pozytywny przyklad rewitalizacji miasta. Od lat '80 to miasto jest modne i dzis ma pozycje drugiego po Londynie osrodka Wielkiej Brytanii. Liczba mieszkancow w Manchesterze jest bardzo mylaca, gdyz granica administracyjna tego miasta przebiega przez samo srodmiescie. Liczba mieszkancow miasta Manchester spadala szybko od lat 30 jednak aglomeracja wtedy rosla. Greater Manchester liczy obecnie ponad 2,5 mln mieszkancow. Najwiecej mieli w latach '60 - 2,7 mln. Kryzys to miasto przezylo w latach '70 kiedy liczba mieszkancow aglomeracji spadla o 200 tys. Jednak w obecnej dekadzie znowu maja wzrost populacji.

Mysle ze akurat na tym miescie mozna sie w wielu sprawach wzorowac.



Kris - Śro Cze 17, 2009 2:26 pm
Wg Rocznika Statystycznego 2008 ludność mieszkańców Katowic wynosi 312, 2 tys (dane z 2007)
dla porównania 2002 - 327 tys; 2003- 324 tys; 2004 - 321 tys; 2005 - 318,791 tys.

Wynika z tego, że średnio z Katowic ubywa 3000 mieszkańców. Jeśli taka będzie tendencja to za 4-5 lat Katowice nie będą już 300 tysięcznym miastem.

Ale to UM nie martwi, może będzie to problem kogoś innego. Nieciekawa perspektywa



Michał Gomoła - Śro Cze 17, 2009 2:44 pm
Ale to UM nie martwi, może będzie to problem kogoś innego.



Wit - Śro Cze 17, 2009 2:55 pm
Katowice, miasto wielkiej klapy, czyli 3 mln. zł na promocję nie starczyły!
dziś
Tylko 10 miejsce w trzynastopozycyjnej stawce zajęły działania promocyjne Katowic "Katowice, miasto wielkich wydarzeń" i "Studiuj w Katowicach".

W badaniach przeprowadzonych przez agencję Ciszewski PR wśród polskich dziennikarzy najlepiej wypadła promocja Wrocławia. Oceniano jakość działań promocyjnych i informacji udzielanych przez urzędy miejskie, szybkość ich udzielania i jakość materiałów promocyjnych.

RP/PolskaDziennikZachodni.pl - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/1013115.html

..........................
za "miasto wielkich wydarzeń" powinni z miejsca ostatnią lokatę dostać




Michał Gomoła - Śro Cze 17, 2009 3:00 pm
Kogo to dziwi? Przetarg na sporządzenie billboardu raz na jakiś czas ma zmienić wizerunek miasta? Wejdźcie sobie na stronę www.studiujwkatowicach.pl i podziwiajcie tę amatorkę, to się w głowie nie mieści przecież..



absinth - Śro Cze 17, 2009 3:45 pm

Wg Rocznika Statystycznego 2008 ludność mieszkańców Katowic wynosi 312, 2 tys (dane z 2007)
dla porównania 2002 - 327 tys; 2003- 324 tys; 2004 - 321 tys; 2005 - 318,791 tys.

Wynika z tego, że średnio z Katowic ubywa 3000 mieszkańców. Jeśli taka będzie tendencja to za 4-5 lat Katowice nie będą już 300 tysięcznym miastem.

Ale to UM nie martwi, może będzie to problem kogoś innego. Nieciekawa perspektywa


W/g najnowszych danych za rok 2008 Katowice miały 309 621 mieszkańców
http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus ... 2_2008.pdf

strona 44



koniaq - Śro Cze 17, 2009 3:51 pm
no to za dwa lata bedzie ponizej 300 tys



maciek - Śro Cze 17, 2009 6:28 pm
Dziś rano słyszałem, że Warszawa przestała być najniebezpieczniejszym miastem. Po czym redaktor RMF FM powiedział, "A co na to mieszkańcy Katowic?". Czy coś wiadomo? Czy to mamy jednak pierwsze miejsce ?



Kris - Śro Cze 17, 2009 6:41 pm

Wg Rocznika Statystycznego 2008 ludność mieszkańców Katowic wynosi 312, 2 tys (dane z 2007)
dla porównania 2002 - 327 tys; 2003- 324 tys; 2004 - 321 tys; 2005 - 318,791 tys.

Wynika z tego, że średnio z Katowic ubywa 3000 mieszkańców. Jeśli taka będzie tendencja to za 4-5 lat Katowice nie będą już 300 tysięcznym miastem.

Ale to UM nie martwi, może będzie to problem kogoś innego. Nieciekawa perspektywa


W/g najnowszych danych za rok 2008 Katowice miały 309 621 mieszkańców
http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus ... 2_2008.pdf

strona 44



absinth - Śro Cze 17, 2009 8:35 pm
Ogłoszenie z dnia 2009-06-09

Katowice: Wykonanie Studium Wykonalności projektu Budowa portalu korporacyjnego Urzędu Miasta Katowice

Numer ogłoszenia: 90787 - 2009



absinth - Pią Cze 19, 2009 3:18 pm


Lubię miasta z potencjałem

rozmawia Marcin Cichoński

Trzeba mieć pomysł na miasto, a tego w wielu miejscach brakuje – mówi socjolog i kulturoznawca doktor Elżbieta Anna Sekuła z Instytutu Kultury i Komunikowania Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej

W którym polskim mieście chciałaby pani żyć?
W Katowicach. Lubię miasta, w których jest coś do zrobienia.

To powinna pani mieszkać w Radomiu. Tam jest gigantyczne bezrobocie, a młodzi ludzie uciekają z niego, jak tylko skończą szkołę średnią.
Chciałabym, by miasto miało potencjał. A takiego – szczerze mówiąc – w Radomiu nie widzę. Katowice mają to co Warszawa, ale nie są tak przepełnione. Lubię też Gdańsk i Wrocław, bo ważny jest klimat miasta. Ale klimat to nie wszystko. Z takich miast wraca się już po tygodniu

Co panią najbardziej zaskoczyło w wynikach naszego rankingu?
To badanie oparte jest na bardzo „życiowych” kryteriach, jak dostępność miejsc w żłobkach czy przedszkolach [dotychczas badania ankietowe pokazywały wyniki zadowolenia mieszkańców z życia – przyp. red.]. Ciekawe jest to, że wysoką pozycję zajął Rzeszów. Trzeba jednak pamiętać, że choć w Rzeszowie jest na przykład duża dostępność do takich rozrywek jak kina czy teatry, wielu jego mieszkańców – co wynika z ankiet – narzeka na jakość oferty kulturalnej. To zresztą problem wielu polskich miast. Nawet jeśli teoretycznie są przyjazne, czyli mają wszystko, co miasto mieć powinno (teatry, baseny, dobry transport publiczny), ich oferta dla ludzi nie jest różnorodna i atrakcyjna. W efekcie ludzie uciekają do dużych ośrodków.

Czy polskie miasta są pani zdaniem dobrze zarządzane?
W Warszawie zarządzanie jest fatalne. Wyraźnie brakuje pomysłu na miasto. Nikt nie zadaje sobie pytania, czy chcemy mieć tu Wenecję, Los Angeles, czy Nowy Jork. Oczywiście mówię o pewnej koncepcji rozwoju. Ostatnio usłyszałam od znajomego taki pomysł, by radni zarządzający Warszawą mieli potem 10-letni okres karencji na sprawowanie funkcji publicznych. Wtedy nie traktowaliby ich jako politycznej trampoliny. Sądzę, że to świetna propozycja i powinna zostać natychmiast wdrożona w życie.

A pozostałe miasta? Dlaczego jest nam tak daleko do tętniących życiem zachodnich ośrodków?
Na pewno nie mamy jeszcze tak rozwiniętej kultury miejskiej jak Holendrzy czy Niemcy. Chodzi mi o poziom „uobywatelnienia” mieszkańców. W Berlinie przy rozbudowie miasta powstał złożony system konsultacji społecznych. Miasto na wielu płaszczyznach konsultowało podejmowane zmiany, a ludzie chcieli się na ten temat wypowiadać. W Hadze na przykład funkcjonują towarzystwa i fundacje, które podpowiadają miastu konkretne rozwiązania, a potem – pamiętając o tym, że to miasto ma realizować pewne zadania, a nie ludzie – organizacje te pełnią funkcję strażnika, który sprawdza i nadzoruje, czy wszystko przebiega zgodnie założeniami.
W Polsce rozwojowi takiego trendu – mam na myśli zaangażowanie w sprawy miasta – przeszkadza ucieczka do dzielnic sypialni. Ludzie wracają przykładowo na Tarchomin o godzinie 18 czy 19 i nigdzie już nie wychodzą. Zmęczeni, po godzinie jazdy samochodem nie mają już na nic ochoty.

Rozmawiał Marcin Cichoński
Przekrój" 24/2009



rasgar - Pią Cze 19, 2009 8:04 pm
hmmm przyjemnie kiedy ktoś jeszcze w to miasto wierzy...

Żeby tak jeszcze sytuacja pozwoliła aby liczba takich osób wzrastała szybciej niz liczba tych, którzy tę wiarę tracą



maciek - Sob Cze 20, 2009 8:04 am
^ Ja bym wolał, żeby to przestało być oparte na wierze a zaczęło być oparte na faktach. Pamiętajmy o jednej cholernie ważnej rzeczy: katowice są stolicą mocno zaludnionego woj. i są sercem jedynej tak silnie zaludnionej konurbacji w kraju. Gdyby tego nie było bylibyśmy Rzeszowem, bzdura, bylibyśmy daleko za Rzeszowem. Nic nie zawdzięczamy USZOKowi, bo on to po prostu dostał na talerzu i nie potrafi na tym nic ugrać.

I jeszcze jedno, fragment wywiadu z prez. Rzeszowa (link):
Prawdziwe są opowieści, że codziennie spaceruje pan po mieście i gdy tylko zauważy nieprawidłowości, dzwoni do odpowiedzialnych służb?
– To prawda. Lubię piękno. Dlatego na każdym kroku dbam o miasto.
Kiedy ostatnio pan był w Rzeszowie?



miglanc - Sob Cze 20, 2009 12:20 pm
Nie wiem skad ta pogarda dla Rzeszowa. To jedno z najszybciej rozwijajacych sie miast kraju i stolica naprawde dynamicznego regionu. Maja te swoja Doline Lotnicza i wiele preznych firm.



Iluminator - Nie Cze 21, 2009 8:31 pm
Ja całkowicie zgadzam się z opinią zawartą w tym artykule. Katowice mają bardzo duży potencjał. Głęboko w to wierzę. Niestety musimy się wcześniej zmierzyć z kilkoma problemami, a rozwiązania podsuwane przez pewne ruchy polityczne nie rozwiążą problemu.



Bruno_Taut - Nie Cze 21, 2009 9:18 pm
Muszę Cię zmartwić. Bohaterka tego wywiadu napisała rozprawę doktorską na temat tego "pewnego ruchu politycznego", przedstawiając go w bardzo pozytywnym świetle. Uważaj otwierając lodówkę.



Iluminator - Wto Cze 23, 2009 9:15 am
"Ja całkowicie zgadzam się z opinią zawartą w tym artykule."

Czytanie ze zrozumieniem się kłania



Bruno_Taut - Wto Cze 23, 2009 11:02 am

"Ja całkowicie zgadzam się z opinią zawartą w tym artykule."

Czytanie ze zrozumieniem się kłania


Którym? Cytowany był wywiad w "Przekroju", gdzie autorka pracy o RAŚ mówi m.in. o potencjale Katowic. Zatem o co chodzi?



Bartek - Wto Cze 23, 2009 11:17 am

"Ja całkowicie zgadzam się z opinią zawartą w tym artykule."

Czytanie ze zrozumieniem się kłania


Którym? Cytowany był wywiad w "Przekroju", gdzie autorka pracy o RAŚ mówi m.in. o potencjale Katowic. Zatem o co chodzi?



aliveinchains - Wto Cze 23, 2009 12:18 pm
Katowice powinny postawić przede wszystkim na rewitalizację tkanki miejskiej z XIX i I poł XX wieku…swoje działania powinno się skupić wokół placu Miarki i odchodzących ulic oraz dworca tego starego jak i „nowego”. Powinno się pomyśleć o większej ilości przyjaznych przejściach dla pieszych pod nasypem kolejowym, a sam nasyp jakoś „zrewitalizować” np. ekran akustyczny porośnięty zielenią.
Kolejna sprawa to infrastruktura dla studentów, miasteczko akademickie blisko centrum – temat ucichł, bo znalazły się ciekawsze, może bardziej medialne sposoby ożywienia miasta: budowa centrum w miejscu „rynku” oraz rewitalizacja Nikiszowca. Wielu z mieszkańców Silesii dało się nabrać na wizję wielokondygnacyjnych szklanych domów. A wyszło co wyszło. Obwinia się głównie Uszoka i jego zauszników. Słusznie, bo babarają się z planem zagospodarowania i wydawaniem WZiZT. Z drugiej strony nie ma konkretnych inwestorów. Bo gdyby tacy byli to nie byłoby tej modernistycznej „pierzeji” oddzielającej Korfantego od superjednostki, czy od Altusa…niebyłoby już hotelu Silesia. Co wiecej jeśli nawet znaleźli się inwestorzy do budowania wysokościowców poza terenem objętym konkursem, to mimo że były to firmy poważne typu Trigranit, Skanska, nie przyniosło to konkretnych posunięć w realizacji inwestycji.
Smutne, to fakt…pocieszające jest jednak to że na Katowicach i Silesii życie się nie kończy, można ciekawie żyć w innych miejscach w RP. A dysputy z ekspertami z Bilbao, Sewilli, Barcelony są zupełnie bez sensu, bo Katowice ciężko jest porównać do w/w.



Michał Gomoła - Wto Cze 23, 2009 12:32 pm
Bilbao, Sewilli, Barcelony są zupełnie bez sensu, bo Katowice ciężko jest porównać do w/w.



aliveinchains - Wto Cze 23, 2009 12:59 pm



Widać nie zrozumiałeś. Jasne,że z ekspertami z Barcelony czy Sewilli nie ma sensu rozmawiać, bo to zupełnie inne miasta, natomiast Bilbao zmagało się ( i w sumie zmaga nadal ) z podobnymi problemami co Katowice i jak widać wychodzi z nich zwycięsko.


GOP poprzez KSSE też nie popadł w totalna ruinę, również utrzymywanie pewnych kopalń ma dla społeczeństwa aglomeracji wiele plusów.
Zauważ, że nie jedyne Katowice w Polsce i w Europie maja problemy z upadkiem jednej czy wielu gałezi przemysłu, które są zastępowane przez inne nowoczesniejsze ( w tym usługi). Katowice nawet maja tę przewagę nad takim Bilbao, czy z naszego podwórka Rzeszowem, Kilecami, czy Bielskiem-Biała, że jest już stolicą 2,8 mln aglomeracji! To jest wartość i szansa sama w sobie a do sukcesu wydawałoby się wystarczy lekko popchnać drzwi...



miglanc - Pią Cze 26, 2009 8:36 am

Katowice powinny postawić przede wszystkim na rewitalizację tkanki miejskiej z XIX i I poł XX wieku…swoje działania powinno się skupić wokół placu Miarki i odchodzących ulic oraz dworca tego starego jak i „nowego”. Powinno się pomyśleć o większej ilości przyjaznych przejściach dla pieszych pod nasypem kolejowym, a sam nasyp jakoś „zrewitalizować” np. ekran akustyczny porośnięty zielenią.
Kolejna sprawa to infrastruktura dla studentów, miasteczko akademickie blisko centrum – temat ucichł, bo znalazły się ciekawsze, może bardziej medialne sposoby ożywienia miasta: budowa centrum w miejscu „rynku” oraz rewitalizacja Nikiszowca. Wielu z mieszkańców Silesii dało się nabrać na wizję
Pomysl z przeniesieniem centrum miasta na okolice Placu Miarki jest rownie fatalny jak robienie deptaku z Mariackiej. Te dwa miejsca polozone sa w rejonach ktore nie maja w chwili obecnej duzego natezenia ruchu pieszego, a ludzi nie da sie zmusic do spacerowania po miescie. Trzbeaby zupelnie przebudowac centrum miasta i poprzesadzac wazne placowki w inne miejsca by zmienic zachowania ludzi.

Tymczasem istnieje szeroka ulica, w samym centrum miasta, z ladna architektura, duzym ruchem pieszym i pieknymi mieszczanskimi tradycjami. To jest ulica 3 Maja - prawdziwe serce Katowic od samego poczatku tego miasta. Ulica ta zawsze stanowila glowny szlak ruchu pieszego, a wszelkie proby przeniesienia centrum miasta w inny region konczyly sie porazka - nie udalo sie to w lata '30 kiedy ekipa Grazynskiego chciala stworzyc nowe centrum po poludniowej stronie miasta, nie udalo sie to w latach '60 kiedy zbudowano Aleje Korfantego i nie udalo sie to tez panu prezydentowi Uszokowi z jego deptakiem na Mariackiej.

3 Maja tymczasem tetni zyciem az do poznych godzin nocnych, spelnia swa wazna role w miescie, przyciaga inwestorow. To na tej ulicy, a nie na uszokowym deptaku powstaja nowe kluby nocne, nowe kawiarnie, nowe sklepy... Ulica jest zapomniana przez dycydentow, zawalona parkujacymi samochodami, brudna i niedoceniona przez ludzi, ktorzy Katowice obserwuja zza szyb samochodu.


Wielu z mieszkańców Silesii dało się nabrać na wizję wielokondygnacyjnych szklanych domów. A wyszło co wyszło.Gdyby to tylko naiwni Hanysi wierzyli w boom deweloperski, to nie byloby swiatowego kryzysu!


Obwinia się głównie Uszoka i jego zauszników. Słusznie, bo babarają się z planem zagospodarowania i wydawaniem WZiZT. Z drugiej strony nie ma konkretnych inwestorów. Bo gdyby tacy byli to nie byłoby tej modernistycznej „pierzeji” oddzielającej Korfantego od superjednostki, czy od Altusa…niebyłoby już hotelu Silesia. Co wiecej jeśli nawet znaleźli się inwestorzy do budowania wysokościowców poza terenem objętym konkursem, to mimo że były to firmy poważne typu Trigranit, Skanska, nie przyniosło to konkretnych posunięć w realizacji inwestycji.
Smutne, to fakt…pocieszające jest jednak to że na Katowicach i Silesii życie się nie kończy, można ciekawie żyć w innych miejscach w RP. A dysputy z ekspertami z Bilbao, Sewilli, Barcelony są zupełnie bez sensu, bo Katowice ciężko jest porównać do w/w.
Inwestorzy zainteresowali sie miastem Katowce jakos tak rok - dwa lata pozniej niz innymi duzymi miastami. Wynikalo to z totalenego braku promocji miasta. Kiedy juz sie zainteresowali, wykupili za grube miliony dzialki w miescie z autentycznym zamiarem inwestowaznia, niestety przyszedl kryzys i pozamiatal. Mimo to nowe biurowce i mieszkania w tym miescie powstaja, jednak nie w centrum. Tu zas wynika z braku przygotowania centrum miasta dla inwestowania, za co wine ponosi niemrawosc wladz miejskich, ktore od 4 lat nie ptorafia zrobic planow przestrzennych, wedlug konkursow architektonicznych jakie za spore pieniadze zorganizowaly swego czasu.

Masz racje ze sa inne miasta - takze na Gornym Slasku sa miasta znacznie lepiej zarzadzane i przyjemniejsze do zycia i pracy niz Katowice.



nrm3 - Wto Cze 30, 2009 12:32 pm
http://www.katowice.eu/forum

Platforma konsultacji społecznych - to jakiś żart. Myślę sobie poczekam, może to jakaś beta, poprawią tą atrapę. Ale gdzie tam. Jestem ciekaw czy ktoś wziął za "to coś" pieniądze.

Cóż jaka jakość techniczna "platformy" taka merytoryczna. Czasu trochę zleciało i już dzisiaj widać, że miasto postarało się o kolejny niewypał :/

Widzę, że Marcin też jest zachwycony - http://pilsniak.pl/blog/krakow-jak-obam ... sza-klasa/



maciek - Śro Lip 01, 2009 6:08 pm

Oj słabo się Katowice promują, oj słabiutko
pj
2009-07-01, ostatnia aktualizacja 2009-07-01 15:48

Katowice słabo się promują - wynika z audytu firmy Ciszewski PR. - Wiemy, że mamy sporo do zrobienia - odpowiadają katowiccy urzędnicy.

Pracownicy Ciszewski PR przepytali 28 dziennikarzy z Polski o ocenę promowania się 16 miast (Biała Podlaska, Bydgoszcz, Gdańsk, Gdynia, Katowice, Lublin, Łódź, Olsztyn, Opole, Poznań, Rzeszów, Suwałki, Szczecin, Toruń, Warszawa i Wrocław).

- Chcemy zwrócić uwagę, że miasta wydają nieraz spore pieniądze na pojedyncze akcje, o których szybko się zapomina - mówi Sebastian Hejnowski z Ciszewski PR.

REKLAMY GOOGLE

Najlepiej oceniono promocję Wrocławia. Katowice znalazły się na dziesiątym miejscu. Nieco lepiej, bo na połowę stawki, oceniono jakość materiałów prasowych przygotowywanych w katowickim magistracie. Najgorzej oceniono zaś szybkość ich prezentacji. Słabiej oceniono tylko Suwałki i Białą Podlaską.

Okazało się też, że w 2008 roku Katowice wydały na promocję 3 mln zł. To prawie siedem razy mniej niż dwukrotnie większy Wrocław (ponad 20 mln zł). Więcej wydały też Gdynia (ponad 10 mln zł) i Bydgoszcz (ponad 8 mln zł).

- W tym roku wydamy około 5 mln zł. Cały czas staramy się poprawiać nasz wizerunek - zapewnia Waldemar Bojarun, rzecznik magistratu. - Nie jest łatwo promować Katowice, które przez lata były uważane tylko za przemysłowe miasto. Organizujemy jednak wiele imprez kulturalnych i sportowych, które mają zmienić nasz wizerunek - dodaje Bojarun.

Jakbyście nazwali takiego człowieka, który wygaduje takie farmazony, który bierze Waszą kasę z podatków, odpowiada za promocję, nie udaje mu się nic poza gadaniem pierdół? Może PASOŻYT to właściwie określenie. Nie wiem, mam na końcu języka coś bardziej dosadnego, ale powiem Wam nóż mi się w kieszeni otwiera.



Kris - Śro Lip 01, 2009 7:35 pm
Nie jest łatwo promować Katowice



absinth - Śro Lip 01, 2009 9:09 pm
wrzucam tu. celowo



Wiejjj do Gdyni!
Rzeczpospolita 25-06-2009, ostatnia aktualizacja 25-06-2009 14:03

Z roku na rok Gdynia staje się coraz bardziej fascynującym miejscem w naszym kraju. W tym młodym mieście wciąż czuje się energię, która pojawiła się 83 lata temu.

Lato w naturalny sposób przyciąga ludzi do Gdyni, także dlatego, że wakacyjnych atrakcji z roku na rok jest tu coraz więcej. Wybór jest ogromny. Dla jednych Gdynia staje się miastem muzycznych festiwali, dla innych może być miejscem wyjątkowych przeżyć teatralnych, muzycznych lub sportowych. Jest też marina, która ma ofertę dla miłośników żeglarstwa w każdej formie, od wyczynowego do amatorskiego, przyciąga płetwonurków i chętnych do kąpieli w basenach.

Kto chce pojeździć na rowerze, też znajdzie wspaniałe trasy po morenowych wzgórzach, komu w głowie przygoda na quadach – również ją znajdzie. Liczne muzea i centra naukowe zajmą tych, którzy chcieliby bardziej wnikliwie poznać świat. Można patrzeć na nadmorskie krajobrazy, poznać okoliczne wybrzeże aż po Hel, popływać tramwajami wodnymi.

„Wiejjj do Gdyni!” – hasło tegorocznej kampanii promocyjnej miasta ma tego lata niezwykle silne wsparcie. Już się działo i jeszcze będzie się działo!

W lipcu mieszkańcy i turyści będą mieli okazję bawić się niemal codziennie. W gdyńskiej przestrzeni kulturalnej po raz ósmy zagości Heineken Open’er Festival. Na 75 hektarach w Babich Dołach znów zabrzmi muzyka w formie, jaką młodzi i starzy lubią najbardziej. A to tylko początek – potem miasto zaprasza na jubileuszową piątą edycję Ladies’ Jazz Festival by Seat – zapowiadany jako festiwal premier. Kto zostanie dłużej, zobaczy i usłyszy World Culture Festival Globaltica 2009, a w sierpniu Festival Beach Party – najkrócej określany jako Ibiza w Gdyni. Na plaży będą światła, wybuchy, taniec i mnóstwo muzyki do tańca. Komu mało, ma szansę wcześniej pójść na Festiwal Rytmu i Ognia FROG 2009 – atrakcje na plaży zapewnione do świtu.

O zlocie największych żaglowców świata wiadomo od dawna, ale wkrótce po nim miasto zaprosi na kolejne żeglarskie wydarzenie – Gdynia Sailing Days 2009, czyli regaty w klasach olimpijskich zaliczane do rankingu Światowej Federacji Żeglarskiej ISAF. Na początku sierpnia podczas Letnich Targów Sportów Wodnych Wiatr i Woda można będzie zobaczyć z bliska najpiękniejsze jachty, łodzie motorowe i najnowocześniejszy osprzęt. Kibice koszykówki nie zapomną o ważnej imprezie – w Gdyni zorganizowane zostaną mistrzostwa Europy kobiet do lat 20. W połowie sierpnia odbędzie się Maraton Solidarności na trasie Gdańsk – Gdynia, dzień później warto zobaczyć mistrzostwa Polski w aquathlonie, połączeniu biegu i pływania.

Również w lipcu warto pamiętać o przyjściu na Gdynia Design Days – drugą edycję międzynarodowego przeglądu prac utalentowanych projektantów w krajach nadbałtyckich. Scena Letnia Teatru Miejskiego im. Witolda Gombrowicza zaprasza na wakacyjne spektakle do Orłowa. W Teatrze Muzycznym i w parku Kolibki zaplanowano Festiwal Szekspirowski.

Nawet gdy lato będzie się kończyć, Gdynia nie uśnie. We wrześniu czeka na widzów Festiwal Polskich Filmów Fabularnych, na kolarzy górskich IV MTB Gdynia Maraton, na melomanów Festiwal Muzyki Sakralnej. Nie można zapomnieć także, że w mieście przez okrągły rok jest gdzie pójść i co oglądać: od Akwarium Gdyńskiego, przez statek muzeum ORP „Błyskawica” i inne muzea: Marynarki Wojennej, Miasta Gdyni, Motoryzacji. Czeka na chętnych park przygody w Kolibkach, park golfowy, Trójmiejski Park Krajobrazowy, czekają statki wycieczkowe. Wiejjj do Gdyni! – na nudę zabraknie czasu.
Rzeczpospolita

Najciekawszy weekend w Europie
Rzeczpospolita 26-06-2009, ostatnia aktualizacja 26-06-2009 17:27

Zlot wielkich żaglowców i Heineken Open’er Festival – ten sam termin, podobne emocje, niezwykłe wzruszenia.

Trudno nie zauważyć, że od 2 do 5 lipca w Gdyni będzie aż gęsto od wydarzeń. To naprawdę będzie najciekawszy weekend w Europie. Z jednej strony atrakcje zlotu wspaniałych jednostek, z drugiej przeżycia artystyczne, na które niektórzy czekali cały rok.

W tym roku na 72 hektarach lotniska na Babich Dołach po raz ósmy odbędzie się festiwal, który pod względem rozmachu i poziomu artystycznego nie ma równych w Polsce. Został uznany przez brytyjski dziennik „The Times” za jeden z dwudziestu najlepszych festiwali w Europie. Każda edycja festiwalu jest wyjątkowa, ta będzie szczególnie istotna – w 2009 roku Heineken Open’er Festival będzie trwał, jak The Tall Ships Races – aż 4 dni.

Każdy dzień wypełniony będzie potężną dawką muzyki oraz wieloma działaniami pozamuzycznymi. Pierwszy dzień to tak zwany opening day, który będzie stanowił wyjątkowe wprowadzenie do głównej części festiwalu. Potem muzyka zawładnie wszystkim. W Gdyni wystąpi ponad 120 artystów. Dostaną do swej dyspozycji wiele festiwalowych scen – od Main Stage przez Tent Stage, World Stage, Young Talents Stage, Beat Stage i wreszcie Alter Space – dla nowych, niebanalnych działań artystycznych.

Występ w Heineken Open’er Festival 2009 potwierdzili między innymi: Kings of Leon, Arctic Monkeys, Placebo, The Prodigy, Moby, Duffy, Lily Allen, Basement Jaxx, Q-Tip, Madness, The Kooks, Pendulum, The Ting Tings, White Lies, Crystal Castles, Santigold, M83, Gossip, Emiliana Torrini, Buraka Som Sistema, HjaltalĂ­n i Speed Caravan. Żagle i muzyka – to połączenie zawsze się sprawdzało.
Rzeczpospolita



qlomyoth - Śro Lip 01, 2009 9:25 pm
Czy ten pierwszy to artykuł sponsorowany??
Czy też dziennikarz, który to puścił pochodzi z Gdyni??



Cuma - Śro Lip 01, 2009 9:52 pm
Sorki że znowu OT robie ale troche nawiązuje do artykułów. Mianowicie czy taki szary obywatel ma jakieś szanse na ingerencje w impreze miejską? Żeby uczynić ją lepszą, większą? I jak sie za to zabrać? Najpierw do UM, czy może na własną rękę korespondować z artystami i iść do UM z gotową ofertą?



Kris - Wto Lip 07, 2009 8:18 pm
EUROPEJSKA ŚMIETANKA POLITYCZNA W KATOWICACH?
Adam Sierak, 2009-07-07 21:05

Katowice jak Bruksela? Może jeszcze nie teraz, ale za 2 lata to już całkiem realne. W 2011 roku Polska przejmuje przewodnictwo w Unii Europejskiej. Jednym z miast, w którym będą spotykać się najważniejsi w Zjednoczonej Europie, są właśnie Katowice. Areną, na której będzie zmagać się międzynarodowa śmietanka polityczna, ma być znany z innych rozgrywek - Spodek.

Za dwa lata w katowickim Spodku najważniejsze decyzje mają podejmować najważniejsi w Europie. - Katowice posiadają tak duży potencjał intelektualny i sprawczy - tyle energii, że na pewno do tego czasu będziemy gotowi przyjąć nawet, no nie wiem, króla - stwierdza Elżbieta Cebula, mieszkanka Katowic. Królewskie warunki za Polskiej prezydencji w Unii Europejskiej mają panować w dziesięciu miastach w całym kraju. Miast-gospodarzy jest sporo, ale jest w tym pewna myśl. - To jest nasza propozycja na promocję Polski.To jest nasze 5 minut w Unii Europejskiej. Po prostu chcemy to jak najlepiej wykorzystać - wyjaśnia Monika Janus z Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej.

Nic więc dziwnego, że ci którzy splendoru będą mogli w przyszłości doświadczyć, muszą teraz zakasać rękawy. - Czekamy, oczywiście, na potwierdzenie tych informacji, a co za tym idzie za wytyczne, które będą musiały obowiązywać wszystkie miasta, które będą się włączały w polską prezydencję w 2011 roku - przyznaje Waldemar Bojarun, rzecznik UM w Katowicach.

Na liście rekomendowanych do organizacji spotkań miast z tego regionu są tylko Katowice. Ale i pozostałe mają spore ambicje. - My nie będziemy konkurować z Katowicami, nie będziemy konkurować z Chorzowem.Wspólnie w ramach Związku Metropolitalnego, zgłosiliśmy Spodek, Stadion Śląski i właśnie sosnowieckie centrum targowo-wystawiennicze Expo-Silesia - podkreśla Grzegorz Dąbrowski z sosnowieckiego magistratu.

A taka, a nie inna baza ma wzmocnić śląski potencjał na politycznej mapie Europy. - Myśmy wytypowali kilka miejsc na Podbeskidziu - jeżeli chodzi o hotele, centra konferencyjne - mówi Zygmunt Łukaszczyk, wojewoda śląski.

- Sprawą kluczową na przyszłość to będzie nie tyle dobra opinia wśród polityków, którzy tu zjadą, tylko pozyskanie sympatii dla Śląska w środowisku dziennikarskim - uważa Bohdan Dzieciuchowicz, specjalista ds. wizerunku. W tym przypadku, nie liczba wolnych foteli będzie miała decydujące znaczenie, a raczej braki, które juz teraz widoczne są z bliska. - Miejsc, gdzie mogliby, na przykład, wyjść. Czy to będzie teatr, który na przykład już jest zamknięty? Nie ma w tej chwili właściwie gdzie się wybrać - stwierdza Maria Maciejowska, mieszkanka Katowic. Teraz więc kolejne zadanie: by całą Europę ugościć na europejskim poziomie.
http://www.tvs.pl/informacje/12555/



Kris - Pią Lip 10, 2009 6:55 am
Władze Katowic nie oszczędzają na promocji stolicy aglomeracji
dziś

W Katowicach nie żałują pieniędzy na promocję. Czy jednak lekka ręka samorządowców do wydawania kasy mieszkańcom się opłaca? Jak na razie efektów tych wydatków niestety nie widać.

Duże pieniądze władze miasta przeznaczyły między innymi na promocję własnych poczynań. Chodzi o konsorcjum firm Imago PR i Media Partner, które zajmują się promocją przebudowy centrum Katowic. Ten PR kosztuje miasto ponad 695 tys. zł. Co w zamian? Cykl konferencji dla dziennikarzy o tym, na jakim etapie jest przebudowa.

Wymierne korzyści ma za to przynieść zatrudnienie specjalistycznej firmy, która pomoże miastu w walce o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Gra jest warta świeczki, bo to nie tylko prestiżowy tytuł, ale i całkiem duża suma pieniędzy, za którą miasto będzie mogło się przez rok promować. Pod warunkiem jednak, że firma będzie solidna i będzie co reklamować. Ile urzędnicy zapłacą za profesjonalne przygotowanie do walki o tytuł? Nie wiadomo.

- Sprawa jest w przygotowaniu i nie wiemy, jaka to będzie firma. Nie wiadomo także, w jaki sposób będzie wyłoniona - mówi Dagmara Ignor z biura prasowego w urzędzie miasta.

Działań promocyjnych w mieście nie brakuje. Była już kampania "Katowice miasto wielkich wydarzeń", inwestycja - ok. 90 tys. zł - w nową witrynę miasta i ok. 5 tys. zł w logo Katowic. W międzyczasie podsumowano pieniędzy wydane na promocję - w zeszłym roku to ok. 3 mln zł. Mimo znacznych wydatków wszystkie te działania zostały w czerwcu tego roku słabo ocenione w badaniach przeprowadzonych przez agencję Ciszewski PR. Katowice w rankingu najlepiej promujących się miast zajęły 10. miejsce na 13. możliwych.

Słabe noty włodarzy Katowic nie zrażają. Na dodatek mamy jeszcze urzędnicze konsultacje. Ostatnio od 22 kwietnia do 8 czerwca w katowickich dzielnicach odbyło się 25 spotkań z mieszkańcami w sprawie stanu kanalizacji. Ich organizacja pochłonęła ok. 60 tys. Kosztuje także organizacja cyklicznych spotkań prezydenta Piotra Uszoka z mieszkańcami. Od początku roku było już ich kilkanaście. Teraz są nowe pomysły, jak promować Katowice. Piotr Uszok powołał w Urzędzie Miasta nową komórką organizacyjną - referat kongresów i konferencji. Czy to mnożenie biurokracji, czy może strzał w dziesiątkę i referat stanie się lekiem na słabą promocję miasta, okaże się niebawem. Zadaniem pracowników nowego referatu (jak na razie to cztery osoby oddelegowane z wydziału zagranicznego), jest nawiązanie i rozwijanie współpracy oraz prowadzenie rozmów z partnerami, którzy w Katowicach chcieliby zorganizować kongresy i konferencje. - Referat powstał, aby przyciągać kongresy do naszego miasta. Interesują nas te największe, branżowe, które wymagają dużej powierzchni i będą skupiały po kilka, albo kilkanaście tysięcy uczestników. Kongres w Katowicach to reklama dla miasta, duże pieniądze dla hotelarzy i sektora usług - tłumaczy Jakub Jarząbek z biura prasowego Urzędu Miasta w Katowicach.

Powstanie referatu znacznie wyprzedza budowę Międzynarodowego Centrum Kongresowego, w którym największe kongresy mogłyby się odbywać. Obecnie sprawa budowy Centrum jest zaledwie na etapie projektowania.

- W przyszłym roku mogłyby ruszyć prace budowlane. Organizację tych największych międzynarodowych kongresów planuje się z kilkuletnim wyprzedzeniem - dodaje Jarząbek.

Referat jest jednostką miejską, docelowo ma mieć siedzibę w kosztującym 47 mln euro Międzynarodowym Centrum Kongresowym i uniezależnić się od miasta. Najbliższą imprezą, w której organizację przyłączy się referat, będą wrześniowe Międzynarodowe Targi Górnicze, które odbędą się w Spodku.
Justyna Przybytek - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/1022195.html



absinth - Sob Lip 11, 2009 6:31 pm
Ogłoszenie z dnia 2009-07-06

Katowice: Wykonanie studium wykonalności projektu Budowa portalu korporacyjnego Urzędu Miasta Katowice

Numer ogłoszenia: 105951 - 2009;



Wit - Czw Lip 16, 2009 7:08 pm
Katowiccy urzędnicy nie słuchają dobrych rad
Przemysław Jedlecki2009-07-16, ostatnia aktualizacja 2009-07-16 20:40



Śląski dzień z Gortatem będzie niepowtarzalny - zapewniali katowiccy urzędnicy. Nalegali, by trening z koszykarzem odbył się przed Spodkiem. Chcieli, by w mieście wielkich wydarzeń każdy mógł podejść i porozmawiać z graczem NBA.

Zapomnieli, że diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach. Gdy zaprasza się gwiazdę, warto zapytać, jakie ma życzenia. Piosenkarz może sobie zażyczyć swojej ulubionej wody mineralnej, a sportowiec specjalnej diety. To normalne, że takie prośby się spełnia. Gortat niczego nie chciał, ale warto go było zapytać, czy może grać na betonie. Nikt nie zapytał. Efekt? Zamiast udanej promocji wielkiego wydarzenia mamy zgrzyt i pokaz urzędniczej amatorszczyzny. Imprezę na szybko przeniesiono do małej sali przy Spodku, a ludzie, którzy przyszli oglądać koszykarza przed obiektem, nie kryli zaskoczenia, bo plac, który miał być pełny, był pusty.

Na szczęście jest jeszcze czas na promocję koszykarskich mistrzostw Europy i naprawienie błędów. Można by zacząć od wywieszenia reklamy z informacją o zbliżających się mistrzostwach w widocznym miejscu w centrum miasta. Tam gdzie wisi teraz, między drzewami na Dolinie Trzech Stawów, zauważą go tylko spostrzegawczy rowerzyści.

Nie wierzę, że urzędnicy wyciągną naukę z czwartkowych zdarzeń. Oni nigdy nie słuchają. W mieście wielkich wydarzeń dobre rady odbijają się jak groch od ściany. Albo jak piłka od betonu.



d-8 - Sob Lip 18, 2009 4:28 pm
nie wiem czy było... ?



Śląsk wcale nie jest brzydki

wtorek 17 lutego 2009 16:15
Katowice ładniejsze od Krakowa?



Księżycowy krajobraz i gęsty dym przesłaniający widok. Tak się powszechnie sądzi o Górnym Śląsku. Tyle, że to nieprawda. Mało kto o tym wie, że w granicach Katowic znajdują się dwa rezerwaty leśne, a kamienic w centrum śląskiej stolicy nie powstydziłby się nawet Kraków.

Zielonymi płucami Polski Katowice pewnie już nigdy nie będą, ale warto wiedzieć, że to stolica jednego z najbardziej zalesionych w Polsce województw, a w granicach miasta utworzono nawet dwa rezerwaty. W Lesie Murckowskim można obejrzeć pozostałości Puszczy Śląskiej, a w rezerwacie Ochojec reliktowe liczydła górskie. Oprócz tego w mieście jest kilkadziesiąt pomników przyrody, a ekolodzy przekonują, że do objęcia ochroną kwalifikuje się kolejnych… kilkaset.

Katowicka dzielnica Nikiszowiec to prawdziwa perełka

fot. Marek Kopeć

Mimo to o wiele częściej od biologów przyjeżdżają do Katowic architekci. Nieźle w stolicy Górnego Śląska ma się bowiem… secesja. Kamienice z tego okresu można podziwiać w wielu punktach miasta. Skąd tu secesja? Katowice są niemal jej rówieśnikiem. Jako miasto legitymują się krótkim, niespełna 150-letnim stażem. Największa polska aglomeracja w połowie XIX w. jeszcze była wsią! Ale z tradycjami. Najstarsze bowiem wzmianki o mieście na tym terenie pochodzą aż z II w. n.e. Na mapie Ptolemeusza figuruje miejscowość o nazwie Leucaristus, niemal dokładnie w środku górnośląskiej aglomeracji. Za to trochę na uboczu znajdują się dwie niezwykłe, wyjątkowe w skali Europy, górnicze dzielnice - Giszowiec i Nikiszowiec. Oba osiedla powstały mniej więcej w tym samym czasie około 1910 r. Giszowiec urzeczywistniał modną wówczas ideę miasta ogrodu, tym bardziej niezwykłą, że była to jej wersja robotnicza.

Atmosfera na Giszowcu była niezwykła, o czym można się przekonać, oglądając dzieła członków Grupy Janowskiej, górników malarzy samouków, zafascynowanych wiedzą tajemną. Członkowie grupy z traktatów magicznych, alchemicznych i astrologicznych oraz podań i legend śląskich stworzyli osobliwą mitologię, którą przenieśli następnie na płótna. Najbardziej znanymi twórcami Grupy Janowskiej byli Teofil Ociepka, jeden z przywódców janowskich okultystów oraz "śląski Van Gogh" - Ewald Gawlik. Ich prace można obejrzeć na miejscu w Izbie Śląskiej pełniącej rolę giszowieckiego muzeum.

W przeciwieństwie do bliźniaczego Giszowca Nikiszowiec ma charakter zdecydowanie miejski. Jego budowniczowie inspirowali się renesansem florenckim. Fasady domów wykonano z czerwonej cegły, każdą zaopatrzono w efektowne dekoracje. Zabudowa tworzy zwartą formę. Sąsiadujące ze sobą kamienice połączone są nadwieszkami przypominającymi okazałe, dekoracyjne bramy. Niektóre wyglądają jak łuki triumfalne, inne pojawiają się nagle, zaskakując przechodniów. Na osiedlu często można spotkać fotografików, a także filmowców. Oprócz studentów katowickiej filmówki, swoje filmy realizowali tu Kazimierz Kutz, Lech Majewski i Jan Kidawa-Błoński. Nagrodzona na festiwalu w Gdyni "Barbórka" Macieja Pieprzycy też rozgrywa się na magicznym Nikiszowcu. Dlaczego? "Bo chciałem pokazać, że Śląsk jest piękny" - tłumaczy reżyser.

Informacje praktyczne

JAK DOJECHAĆ

Najprostszym i najszybszym środkiem transportu jest niewątpliwie pociąg. Podróż pospiesznym np. z Warszawy czy Wrocławia trwa ok. 3 godzin. Z Poznania - ok. 5 godzin. Połączenia można sprawdzić na stronie internetowej PKP (www.pkp.pl). Istnieje możliwość dojechania również autobusem. Tej opcji jednak nie polecamy - połączenia są często z przesiadkami, a podróż trwa ponad 6 godzin.

Arkadiusz Braumberger
źródło: http://www.dziennik.pl/podroze/warto-po ... kowa_.html



absinth - Sob Lip 18, 2009 4:33 pm
bylo



koniaq - Sob Lip 18, 2009 4:36 pm
dominiku chyba sie starzejesz bo bylo bardzo dawno temu xO



d-8 - Nie Lip 19, 2009 9:49 am

dominiku chyba sie starzejesz bo bylo bardzo dawno temu xO

być może, ale i tak wyglądasz starzej ode mnie poza tym każdemu mogło umknąć a ponowne wklejenie można potraktować jako miłe przypomnienie ;-)



Emenefix - Nie Lip 19, 2009 11:06 am
Fajnie, że i Dziennik coś skrobnął i wspomniał o rezerwatach

Ale foto główne? WTF!? aparat na dachu auta ?



Kris - Wto Lip 21, 2009 2:59 pm
KATOWICKIE BALKANY
TVS, 2009-07-20 21:15

Dziesięć balkanów. Taki nominał będzie miała moneta promująca Katowice. Na jej awersie znalazł się herb miasta oraz napis "Katowice miasto wielkich wydarzeń". Z kolei rewers zdobi katowicki Spodek. Monetę przygotowała dla miasta Miejska Poczta Doręczeniowa w Rybniku.
http://www.tvs.pl/informacje/13186/



szpic - Śro Lip 22, 2009 11:52 am
z tego co pisze dzisiejszy Dziennik Zachodni.
Na finalach Eurobasketu ma byc Juan Carlos ( Krol Hiszpanii) ponoc zarezerwowal cala kopule

Mam nadzieje ze nikt tego nie spieprzy i bedzie ladna promocja miasta!



maciek - Śro Lip 22, 2009 11:59 am

z tego co pisze dzisiejszy Dziennik Zachodni.
Na finalach Eurobasketu ma byc Juan Carlos ( Krol Hiszpanii) ponoc zarezerwowal cala kopule

Mam nadzieje ze nikt tego nie spieprzy i bedzie ladna promocja miasta!


Oby Siejna i Bojarun się o tym nie dowiedzieli, bo znów zechcą brać sprawy w swoje ręce i z króla Hiszpanii zrobi się kabaret Rak. Prawie to samo a jednak nie to samo



Wit - Czw Lip 23, 2009 8:02 pm
Katowice mają swoją monetę
am 2009-07-23, ostatnia aktualizacja 2009-07-23 21:29:26.0



W katowickim Centrum Informacji Turystycznej można już kupić balkana, pamiątkową monetę wartą 10 zł. Na awersie ma herb Katowic, rewers przedstawia Spodek. Niestety, nie będzie można nią płacić

5 tys. monet wybiła Poczta Miejska w Rybniku. Wczoraj balkany przewieziono do Katowic. - Pomyślałem, że zbliżające się mistrzostwa Europy w koszykówce będą dobą okazją na powstanie takiego gadżetu - mówi Tomasz Bodach z rybnickiej poczty.

Monety można kupić w Centrum Informacji Turystycznej przy katowickim rynku. - Odebrałem już mnóstwo telefonów od kolekcjonerów. Ci spoza miasta pytali często: kim był ten Balkan? - śmieje się Jakub Jarząbek z biura prasowego magistratu.

Nazwa nawiązuje do kolejki, która przed wojną kursowała między dzielnicami Giszowiec i Nikiszowiec. Wąskotorówka przewoziła ludzi bezpłatnie. Miała trzy kilometry długości i sześć przystanków. Była jedną z najnowocześniejszych kolejek w Europie. Nie wiadomo, skąd się wzięła jej nazwa. Być może z żartobliwych porównań z Orient Expressem kursującym między Paryżem a Konstantynopolem.

Po wojnie między dzielnicami zaczęły kursować autobusy komunikacji miejskiej. Kolejkę przejęła kopalnia Wieczorek, z czasem bez konserwacji i napraw zaczęła niszczeć. Ostatni kurs "Balkana" odbył się w noc sylwestrową 1976 roku. Starsi mieszkańcy obu dzielnic do dziś z łezką w oku wspominają kolejkę.

W zeszłym roku mieszkańcy Nikiszowca urządzili Jarmark Bożonarodzeniowy. Każdy uczestnik wymieniał pieniądze na talony, które nazwano właśnie balkanami. - Otrzymaliśmy zgodę, by użyć tej samej nazwy. Jest świetna, bo promuje dwie najładniejsze dzielnice miasta. Pod koniec roku chcemy zlecić wybicie kolejnej katowickiej monety o wyższym nominale, która przedstawiałaby wagoniki sławnej kolejki - mówi Jarząbek.


................
heh....stali czytelnicy naszego forum pewnie zauważyli, że sporo miast wydaje swoją okolicznościową monetę....nie mniej w przeciwięstwie do Kato, tamtymi można było normalnie płacić



absinth - Pon Lip 27, 2009 6:12 pm
wrzuce tu, schadenfreude?







Kris - Śro Sie 05, 2009 4:19 pm
UROKLIWY ZAKĄTEK Z DROBNYMI NIEDOGODNOŚCIAMI
Alicja Waliszewska, 2009-08-04 19:43

"Jest takie miejsce u zbiegu dróg, gdzie się spotyka z zachodem wschód..." - prawdopodobnie Jan Pietrzak nie miał na myśli tego szczególnego miejsca w Katowicach, które mimo wszystko świetnie do opisu pasuje. Urokliwy zakątek idealny, żeby wypocząć. Ściąga miesięcznie dziesiątki obcokrajowców, którzy liczą na upragniony wypoczynek . Miejsce nadawałoby się na to idealnie, gdyby nie kilka "drobnych" niedogodności.

Oazą spokoju to miejsce nazwać raczej trudno. Choć na pierwszy rzut oka okoliczności przyrody wypoczynkowi sprzyjają, to rzeczywistość szybko i skutecznie to wrażenie weryfikuje. - Gdy zamkniesz drzwi, to jest w porządku. Można w nocy spokojnie zasnąć. To nie problem . Pewnie dlatego, że jesteśmy zmęczeni po wyprawie. Ponadto wieczorem wypijamy kieliszek wina i to wystarczy, żeby szybko zasnąć - mówi Adri van der Kran. Na katowickim kempingu sposób na dobry sen trzeba opracować szybko. Nie ma innego wyjścia, bo to jedyne takie miejsce w Katowicach, gdzie można zaparkować.

Małżeństwu Kramerów hałas dobiegający z drogi jednak nie przeszkadza. Jak mówią tam skąd pochodzą jest dużo większy. Ale naiwny ten kto myśli, że to jedyna nietypowa atrakcja. - Co jest najgorsze to te samoloty. Zwłaszcza w ostatnią sobotę i niedzielę. Latały nad głowami prawie cały dzień. I to naprawdę utrudniało wypoczynek - przyznaje Klaus Kramer. Warto dodać upragniony wypoczynek. Zwłaszcza po długiej podróży.

Jak się okazuje, aby na niego zasłużyć potrzeba świętej cierpliwości. Przeglądając mapę trafi się na kemping bez pudła. Życie jednak bywa o wiele bardziej brutalne. - Jakość autostrady jest świetna. Tyle tylko, że to miejsce nie sposób znaleźć. Szukaliśmy go półtorej godziny. To było nieprawdopodobne. Tym bardziej, że używaliśmy nawigacji - stwierdza Theo Roman, turysta z Holandii.

Jednak wielu nie ma tyle cierpliwości. Zmieniają plany i uciekają do Krakowa. A ci, którzy decydują się zostać sprytnie usprawiedliwiają swój pobyt. - Szum dróg jest zawsze irytujący, ale ja rozumiem, że miasta muszą się rozwijać, muszą rosnąć. To jest bardzo ważne dla społeczeństwa - uważa Francesca Baldowino, turystka z Włoch.

I to jeden z powodów dla których obcokrajowcy przybywają to tego niezwykłego miejsca. - Chcą zobaczyć jak się ten kraj zmienił, bo wyjechali w młodym wieku zagranicę. I po prostu chcą sprawdzić, co się zmieniło. Jak teraz wygląda to państwo - wyjaśnia Sebastian Górski, Camping 215.

I zaskakujące jak bardzo tym oczekiwaniom wychodzi naprzeciw właśnie to miejsce w Katowicach.
http://www.tvs.pl/informacje/14123/



Piotr - Śro Sie 05, 2009 7:43 pm
Nie wiem czy oglądaliście, ale spieszę donieść, że wieczorem w Wiadomościach na Polsacie, był sobie materiał otym jaką to beznadziejną instytucją jest ZUS i nagle " ni z gruszki ni z pietruszki" pokazali jakieś dziwaczne zestawienie. Otóż podobno według jakiejś tam sondy 3 " rzeczy", które Polacy darzą największą sympatią to
1. Kościół 2. Kraków 3. Wrocław. Natomiast 3 " rzeczy najbardziej nielubiane przez Polaków to 3. Katowice 2. urząd skarbowy 3. ZUS.
Nie wiem, może jestem przeczulony, ale na prawdę się wk.....em.



rasgar - Śro Sie 05, 2009 9:14 pm

Nie wiem czy oglądaliście, ale spieszę donieść, że wieczorem w Wiadomościach na Polsacie, był sobie materiał otym jaką to beznadziejną instytucją jest ZUS i nagle " ni z gruszki ni z pietruszki" pokazali jakieś dziwaczne zestawienie. Otóż podobno według jakiejś tam sondy 3 " rzeczy", które Polacy darzą największą sympatią to
1. Kościół 2. Kraków 3. Wrocław. Natomiast 3 " rzeczy najbardziej nielubiane przez Polaków to 3. Katowice 2. urząd skarbowy 3. ZUS.
Nie wiem, może jestem przeczulony, ale na prawdę się wk.....em.


WTF...

Chciałbym poznać z imienia i nazwiska redaktora przygotowującego ten materiał, oraz rzekome źródła na które się powoływał.
I byłbym BARDZO zainteresowany wysłaniem otwartej prośby o wyjaśnienie, gdyby dane mi dziś było piastować jakieś stanowisko w UM.



Wit - Nie Sie 09, 2009 7:23 pm
Jak zmarnowaliśmy U2
Józef Krzyk 2009-08-09, ostatnia aktualizacja 2009-08-09 19:48:37.0



Koncert zespołu U2 na Stadionie Śląskim ściągnął do nas dziesiątki tysięcy ludzi z całej Polski. Zupełnie tego nie wykorzystaliśmy, bo Katowice odwróciły się do nich plecami

To miało być kulturalne wydarzenie roku w naszym regionie. Nie zawiedli muzycy i dopisała publiczność. Takich tłumów od wielu lat nie ściągnęła na Śląsk żadna impreza kulturalna ani sportowa. Jednak zaraz po koncercie ludzie wsiedli w auta lub pociągi i wrócili do siebie. Wielu z nich może nawet nie zdążyło pomyśleć, że tuż pod bramą stadionu zaczynają się Katowice. Nie zapamiętają, bo niby i z czego, miasta aspirującego do tytułu kulturalnej stolicy Europy. Pretendującego do rangi metropolii, a tak naprawdę, co pokazało się w dniu koncertu, mającego więcej wspólnego z zapyziałą wioską, gdzie ludzie nie potrafią wykorzystać pchającej się w ręce okazji.

Nie, tym razem trudno mieć o coś pretensje do władz miasta. Prezydent Piotr Uszok, dyżurny chłopiec do bicia krytykowany z powodu tego wszystkiego, co dzieje się albo i nie dzieje się w rządzonym przez niego mieście, zrobił to, co do niego należało. Na odnowionej jakiś czas temu Mariackiej zorganizował koncert, na który przyszły tłumy ludzi. Pytanie, co mieszkańcy Katowic zrobili tego dnia dla swojego miasta?

Rzecz jasna, nic nie mogło tego dnia równać się w supergrupą z Irlandii, ale można było powalczyć o niecodziennie zaglądających do nas gości i klientów. Niektórzy z nich, zwabieni podawanymi przez urzędników informacjami, kierowali na Mariacką pierwsze kroki prosto z kolejowego dworca. I czym prędzej wsiadali w tramwaj na stadion, bo Mariacka i jej okolice wcale na nikogo nie czekały. Właściciele restauracji, barów, kawiarni i sklepów w centrum Katowic, narzekający stale na to, że jakaś wraża siła pozbawia ich klientów, nie zrobili kompletnie nic, żeby wykorzystać nadarzającą się sposobność do zarobku. Kto by im zabronił wywieszania w oknach lokali plakatów zespołu? Albo słownej żonglerki z wykorzystaniem imion muzyków czy tytułów śpiewanych przez nich piosenek? Tak się na świecie robi, byle nie naruszyć granic dobrego smaku, i nikt nie czepia się wtedy o prawa autorskie ani nie żąda tantiem. Mogły być lody w barwach irlandzkiej flagi, drinki Bono, sałatka Beautiful Day i zniżka na wszystko za okazaniem biletu na koncert. Mogły być imprezy i zabawy przy muzyce zespołu. Można było uczniów dorabiających na wakacje posłać w miasto, by zmierzającym pod stadion fanom U2 rozdawali kanapki oraz wizytówki z nazwami i adresami lokali. Z takiego zaproszenia niejeden by pewnie skorzystał. Po koncercie zamiast prosto do domu przyjechałby do Katowic. Starczy tych przykładów, przecież to handlowcy i restauratorzy powinni mieć pomysł na ściągnięcie klientów. Skoro go nie mają i zmarnowali szansę z U2, niech pretensje mają do siebie.

Przypominają mi przedstawicieli firmy obuwniczej wysłanych do Afryki. "Tu nic nie da się zrobić, bo wszyscy chodzą boso" - zatelegrafował pierwszy do szefa, a drugi tymczasem pisał: "Jest wspaniały interes do zrobienia, tu wszyscy chodzą boso!".

W całej tej sprawie nie o zmarnowany biznes chodzi jednak najbardziej. Katowice, które obruszają się, gdy mieszkańcy innych miast traktują je z pobłażaniem, dały dowód, że lekceważące uśmieszki mają mocne podstawy. Czy miejsce odwracające się plecami do odbywającego się tuż za rogatkami koncertu może marzyć o byciu europejską stolicą kultury?

Za kilka lat, gdy za sprawą Euro 2012 nowe stadiony, gdzie też się pewnie da zorganizować koncerty, będą miały Wrocław, Poznań, Gdańsk i Warszawa, szanse na ściągnięcie do nas gwiazdy mogącej się równać z U2 i tysięcy spragnionych rozrywki ludzi będą znacznie mniejsze.

Ale może to i dobrze, przecież w Katowicach nikt na nich nie czeka.



maciek - Pon Sie 10, 2009 12:26 pm
W tej chwili na głównej stronie ONET.PL w bardzo widocznym miejscu jest link do tego:

SENTYMENTALNY GISZOWIEC & NIKISZOWIEC Z DRESZCZYKIEM



Wit - Wto Sie 18, 2009 8:10 pm
Katowice dadzą kulturalny pakiet na cały rok
Anna Malinowska 2009-08-18, ostatnia aktualizacja 2009-08-18 20:35:44.0



Katowice w ramach hasła "Miasto wielkich wydarzeń" będą się reklamowały na terenie całej Polski. Co miesiąc pojawią się billboardy promujące jakąś imprezę. Czy rzeczywiście zasługują na miano wielkich i czy ściągną do miasta tłumy zainteresowanych?

Kampania będzie kosztowała 1 mln 125 tys. zł. Połowę tej kwoty daje Unia Europejska. Plakaty pojawią się w przyszłym roku w największych miastach w Polsce. W październiku magistrat ogłosi przetarg na wybór agencji reklamowej, która przygotuje koncepcję graficzną kampanii. Zgodnie z wymogami konkursu promować można tylko wydarzenia miejskie związane z kulturą. - Z wielkich wydarzeń wypadł w tym projekcie sport oraz koncerty gwiazd muzycznych organizowane na Stadionie Śląskim. Nawet gdyby w przyszłym roku miał zagrać zespół z podobnej półki jak ostatnio U2, to do promocji się nie kwalifikuje, ponieważ stadion nie należy do Katowic - wyjaśnia Małgorzata Domagalska z biura funduszy europejskich.

Czym zatem urzędnicy zamierzają się pochwalić?

Wśród wydarzeń, które już pewnej marki się dorobiły, jak Festiwal Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje" czy festiwal Rawa Blues, znalazły się imprezy dużo mniej rozpoznawalne, jak Międzynarodowy Festiwal Młodych Laureatów Konkursów Muzycznych. Nie ma na liście konkursu dyrygentów im. Fitelberga, który wcześniej w ramach projektu "Katowice miasto wielkich wydarzeń" był mocno reklamowany. Powód jest prozaiczny - budynek Filharmonii Śląskiej będzie w przyszłym roku gruntownie remontowany.

- Mamy ciekawe imprezy, które wymagają nagłośnienia. Są interesujące, ale ludzie po prostu nie wiedzą, że się odbywają - mówi Arkadiusz Godlewski, wiceprezydent Katowic. - Spośród innych miast wyróżnia nas to, że nie będziemy reklamować jednego wydarzenia, ale dajemy je w 12-miesięcznym pakiecie. Mieszkańcy innych regionów będą się mogli przekonać, że co miesiąc w Katowicach dzieje się coś interesującego - dodaje Godlewski.

Ale niektórzy specjaliści od promocji uważają, że wybór wydarzeń może budzić wątpliwości. - Szkoda, że konkurs nie dotyczył również sportu, bo wtedy może rzeczywiście udałoby się skompletować listę imprez, które można określić mianem "wielkie" - mówią.

Jednak zdaniem Rafała Czechowskiego, szefa PR-owskiej firmy Imago, tak przygotowana kampania może odnieść pewien skutek: - Jeśli przez rok, w każdym miesiącu, będzie prezentowane jakieś nowe wydarzenie, to być może uda się złamać pewien stereotyp dotyczący Katowic. Że to nie tylko miasto z ciężkim przemysłem, ale dzieją się w nim również ciekawe rzeczy związane z kulturą. Taka zmiana wizerunku jest dla miasta bardzo potrzebna.

Również Kazimierz Kutz, poseł i reżyser, podkreśla, że obrany przez władze Katowic kierunek może przynieść pozytywny efekt. Choć nie ukrywa swoich wątpliwości dotyczących wydarzeń określonych jako wielkie: - W tak ułożonym harmonogramie brakuje mi naszych dwóch wielkich orkiestr. Poza tym nazwy niektórych zaproponowanych wydarzeń niewiele mi mówią. Ale żeby nikt nie powiedział, że znowu się czepiam! Może wreszcie w tym mieście kultura wróci do łask. Dobrze, że promowane będą imprezy teatralne, ale niech miasto nie zapomni, że w Katowicach wciąż nie buduje się teatru z prawdziwego zdarzenia.

Tomasz Nawrocki, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego, ma z kolei zastrzeżenia do samego hasła promującego Katowice. - Jeśli w mieście dzieją się wielkie rzeczy, to nie trzeba o tym pisać ani nikogo przekonywać. One po prostu dzieją się, a ludzie przyjeżdżają. W Katowicach nie dzieje się, niestety, aż tak dużo, żeby obdarować każdy miesiąc roku. Na pewno nie postawiłbym znaku równości między Interpretacjami i Katowickim Karnawałem Komedii, który oczywiście jest bardzo potrzebnym wydarzeniem. Tłumów gości raczej się nie spodziewam, ale Katowice mogą zyskać lepszy wizerunek. To dobrze, bo na tle innych miast Polski postrzegani jesteśmy jak pustynia kulturalna - uważa.

Kalendarz promocji

Styczeń - Katowicki Karnawał Komedii

Luty - Festiwal Sztuki Filmowej "Celuloid, człowiek, cyfra"

Marzec - Festiwal Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje"

Kwiecień - Śląski Festiwal Jazzowy

Maj - Międzynarodowy Festiwal Teatrów A'PART

Czerwiec - Międzynarodowy Festiwal Teatrów Lalek "Katowice- dzieciom"

Lipiec - Międzynarodowy Festiwal Sztuki Naiwnej "Nikisz-For"

Sierpień - Międzynarodowy Letni Ogród Teatralny

Wrzesień - Festiwal Nowa Muzyka

Październik - Międzynarodowy konkurs wiedzy o Chopinie

Listopad - Festiwal Rawa Blues

Grudzień - Międzynarodowy Festiwal Młodych Laureatów Konkursów Muzycznych
.................................

Będzie reklama wydarzeń kulturalnych
dziś
Katowiccy urzędnicy lubują się w przedsięwzięciach promocyjnych. Tym razem jednak na kosztowne zabiegi marketingowe pozyskali całkiem sporą sumę - ponad 560 tys. zł unijnej kasy na promocję wydarzeń kulturalnych w mieście. Całkowity koszt projektu pod nazwą "Katowice - miasto wielkich wydarzeń", to ponad 1,1 mln zł.

Za te pieniądze będzie można promować dwanaście wydarzeń, które w przyszłym roku będą się odbywały w naszym mieście. Chodzi między innymi o trzeci katowicki Karnawał Komedii, Festiwal Sztuki Reżyserskiej Interpretacje, Festiwal Jazzowy, Międzynarodowy Festiwal Teatrów Lalek "Katowice - dzieciom", Międzynarodowy Festiwal Sztuki Naiwnej "Nikisz - For", Międzynarodowy Letni Ogród Teatralny.

Promocja ma być prowadzona w czterech etapach w miastach aglomeracji śląskiej oraz wybranych miastach wojewódzkich.

LOTA - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/1038660.html



mark40 - Śro Sie 19, 2009 8:45 pm
Miesiące gazecie poprzeskakiwały o jeden. LOT odbywa sie w lipcu nie w sierpniu, Nowa Muzyka w sierpniu (bo chyba nie planują we wrzesniu) tak samo Rawa Blues w pazdzierniku a nie listopadzie.

Rzeczywscie trudno, zeby Katowice promowały sie stadionem ślaskim. To tak jakby Gdańsk promował sie Openerem



absinth - Śro Sie 19, 2009 10:17 pm

Rzeczywscie trudno, zeby Katowice promowały sie stadionem ślaskim. To tak jakby Gdańsk promował sie Openerem

Taka to wlasnie ta nasza "metropolia"...

heh



koniaq - Czw Sie 20, 2009 6:27 am
smieszne to jest...



jacek_t83 - Czw Sie 20, 2009 10:08 am
śmieszne jest to, że na dniach pszczyny są lepsze kapele niż na urodzinach katowic hehe



Michał Gomoła - Czw Sie 20, 2009 11:58 am
tylko pytanie co robi tu "Październik - Międzynarodowy konkurs wiedzy o Chopinie". No i umówmy się, że 1.2 mln zł to bardzo mało jak na całoroczną kampanię..



mark40 - Czw Sie 20, 2009 3:08 pm


Taka to wlasnie ta nasza "metropolia"...

heh






Michał Gomoła - Czw Sie 20, 2009 9:40 pm
Przyjemna ta reklama



Wit - Pon Sie 24, 2009 11:13 am
Promocja kultury w Katowicach? Najpierw trzeba mieć co promować
Marcin Jacobson2009-08-23, ostatnia aktualizacja 2009-08-23 19:58



Z dużym zainteresowaniem, ale i rosnącym osłupieniem przeczytałem "Kulturalny pakiet na rok" (katowickie wydanie "GW" 10.08.2009 r.). Prawdopodobnie przeszedłbym nad nim do porządku dziennego, tak jak to uczyniłem, czytając informację o z góry skazanej na niepowodzenie promocji regionu sprzed chyba roku (Śląskie Pełne Energii), gdyby nie "Kalendarz promocji", który przebrał jednak przysłowiową miarkę.

Pomysł, by miasto lub region promować przez kulturę, nie jest nowy. Od kilku lat z doskonałym skutkiem realizuje go Wrocław, z powodzeniem wdraża Trójmiasto, Poznań i kilka innych ośrodków. Warunek jest jeden - najpierw należy dorobić się imprez pretendujących do miana ogólnopolskiego wydarzenia. Rzecz w tym, że w Katowicach nie jest z tym najlepiej.

Festiwal Teatrów A Part, Tauron i Rawa Blues bez dwóch zdań spełniają te wymogi. Nikisz-For, Festiwal Młodych Laureatów i festiwale filmowe mają potencjał. Inna rzecz, że dwa festiwale filmowe miesiąc po miesiącu to poważny błąd strategiczny. A reszta? Festiwal Teatrów Lalkowych w żaden sposób nie wyróżnia się na tle konkurencji. Karnawał Komedii i Ogród Teatralny mają co najmniej kilka bardziej znanych odpowiedników w kraju. Śląski Festiwal Jazzowy przy dwóch bielskich festiwalach wygląda jak ubogi krewny. Z kolei konkurs wiedzy o Chopinie dla przeciętnego zjadacza kultury jest atrakcyjny jak konkurs wędkowania w przerębli.

Na bezrybiu i rak ryba, więc rozumiem, że niektóre imprezy znalazły się w kalendarzu z tego właśnie powodu. Skoro tak jest, to dlaczego nie ma w nim Metalmanii albo najstarszego w kraju dyktanda?

Zgadzam się z koniecznością zmiany stereotypu - nie szare, pozbawione fantazji miasto przemysłowe, a barwny, tętniący kulturą ośrodek - ale zróbmy to z głową. Najpierw wytypujmy lub wymyślmy imprezy, które są lub mogą być wydarzeniami na skalę kraju, Europy, ba, świata, a dopiero potem twórzmy kalendarz promocji.



miglanc - Pon Sie 24, 2009 3:53 pm
Powoli zaczyna mnie mierzic ta kampania narzekactwa w wydaniu lokalnej Gazety Wyborczej. Krakow i Wroclaw tez nie maja wiele naprawde dobrywch wydarzen kulturalnych do zaoferowania. W Krakowi ktory ma opinie polskiej stolicy kultury odbywaja sie najwyzej 4 festiwale ktore sa wazne w skali Polski. Mimo to Krakow promuje sie wszedzie jako miasto festiwalowe na plakatach wymieniajac zarowno te kilka naprawde dobrych jak i kilkanascie srednich festiwali. Dokladnie tak samo robi Wroclaw i Trojmiasto, ktore pod wzgledem kultury naprawde nie maja do zaoferowania jakis oszalamiajacych atrakcji ktorych nie byloby w Katowicach. Kazde sredniej wielkosci miasto ma zaledwie pare naprawde wybitnych imprez i kilkanscie porzadnych. I to wystarczy by sie wypromowac. Katowice nie sa tu wcale uposledzone.

Slaski festiwal Jazzowy to impreza na srednim poziomie, choc tegoroczna edycja w moim odcuzciu nie byla wiele slabsza od imprez w Bielsku - Bialej. Natomiast Cykl Jazz i Okolice organizowany przez GCK to cos czego Katowicom cala Polska zazdrosci.

Problem jest w czym innym. Katowice nie powinny sie promowac samodzielnie ale razem z cala "metropolia" Bo jesli do imprez katowickich dodamy "Off festiwal", koncerty w Chorzowie, gliwickie imprezy teatralne i szereg mniejszych imprez w calej aglomeracji to juz jest zbior wydarzen przy ktorym oferta takiego Wroclawia, czy Poznania wypada slabo.

Nie ma co psioczyc, tylko wreszcie zaczal wspolpracowac w ramach tej "metropolii".

Z jednym sie zgodze - utrata Metallmanii to dla Katowic hanba!



maciek - Pon Sie 24, 2009 7:29 pm
^ Metalmani nie było w tym roku z powodu remontu Spodka. Nie wierzę, żeby tę imprezę przeniesiono do Warszungi na stałe.



MefistoTT - Pon Sie 24, 2009 8:58 pm
miglanc.
Ile to w Katowicach jest porządnych wydarzeń?
To wszystko są niestety jarmarczne festiwaliki.
Nawet jeśli, któryś z festiwali prezentuje porządny poziom artystyczny wtedy zawodzi organizacja i promocja.
Jedyne co mi przychodzi do głowy jako stricte katowickie wydarzenie-festiwal to Nowa Muzyka, która się mocno stara.

Miasto nie promuje wydarzeń kulturalnych. Nie organizuje żadnych ważnych festiwali nie angażuje się w kulturę. Nasze wydarzenia kulturalne są często poniżej średniej o której mówisz. Zresztą wystarczy zobaczyć co miasto planuje na urodziny miasta. Taki jest poziom kultury i wiedzy na jej temat władz miasta.

Można też porównać dwa biura. Krakowskie Biuro Festiwalowe i Estradę Śląską - co organizuje jedno biuro a co drugie, jaki budżet ma jedno i drugie biuro.

Chciałbym mieć tyle festiwali co Kraków (www.6zmyslow.pl), nawet jeśli ich poziom i wartość jest sztucznie nakręcona... u nas nawet sztucznie nie próbuje się niczego kreować. Na razie panuje średniactwo.

Racja, jako aglomeracja możemy mówić o jakimś poziomie wydarzeń - ale musimy jeszcze poczekać, żeby jakieś kroki zostały podjęte w tym aspekcie



maciek - Wto Sie 25, 2009 7:44 am

2009-08-24, ostatnia aktualizacja 2009-08-24 13:09
Michał Smolorz: Górnośląskie sny o potędze
Zrobił się lekki szumek po opublikowaniu informacji, że Górnośląskie Towarzystwo Lotnicze SA nie chce już inwestować w rozwój ruchu pasażerskiego na lotnisku w Pyrzowicach - stawia teraz na cargo, czyli przewóz towarów. Wszyscy odczytali podtekst: przegraliśmy konkurencję z podkrakowskimi Balicami. Mimo wielkich inwestycji, mimo szumnych kampanii nie udał się nam "drugi Frankfurt nad Menem".

Było to wiadome już wcześniej, gdy kolejne linie lotnicze ogłaszały rezygnację z obsługi Pyrzowic. Piszę to bez cienia Schadenfreude, wręcz przeciwnie: kibicowałem GTL-owi od początku jego istnienia, gdy za czasów wojewody Czecha garstka entuzjastów snuła wizję świetlanej przyszłości dla prowincjonalnego lotniska wojskowego, na którym stał wówczas żałosny baraczek udający terminal pasażerski. Dziś cała infrastruktura jest imponująca i jeśli nasz port lotniczy przegrywa, to nie z powodu jakichś zaniedbań inwestycyjnych czy marketingowych.

Błąd tkwił w założeniach. Zresztą niejeden gracz rynkowy go popełnił i zapewne wielu następnych też nim zgrzeszy. Zwodnicza jest bowiem teza, że skoro mamy kilkumilionowy region, potencjalną metropolię, to automatycznie mamy gigantyczny rynek zbytu dla wszelkich towarów i usług, nic, tylko zacierać ręce i robić interesy. Pamiętamy starą anegdotę, jak to do Afryki wyjechali wspólnie przedstawiciel polskiej fabryki obuwia i czeski handlowiec koncernu Ba a. Nasz wysłannik przysłał telegram tej treści: "Nie ma szans na sprzedaż butów, bo wszyscy tu chodzą boso". Czech napisał coś zgoła przeciwnego: "Mamy tu gigantyczny rynek zbytu, bo wszyscy chodzą boso!". Niby oczywista jest pochwała handlowej inwencji, ale może jednak rację miał Polak, może tamtejsi nie chcą chodzić w butach?

Na takim właśnie niezrozumieniu śląskiego rynku przejechało się już wielu inwestorów. Bo niby wszystko jest oczywiste: wielkie skupisko ludności, tętniące życiem miasta, miliony potencjalnych klientów. Niestety, śląski rynek jest bardzo ubogi, płytki i mało chłonny, przeważa tu klientela o małych wymaganiach, statyczna, nieruchliwa, konserwatywna. Wszystkie miasta śląskiej konurbacji pod względem społecznym nie są miastami, lecz gigantycznymi osadami plebejskimi, pozbawionymi klasy średniej, dobrze rozumianego mieszczaństwa, które jest głównym motorem napędzającym rynek. Dlatego o 18 w Katowicach, Bytomiu czy Chorzowie życie zamiera, szynkarze wcześnie zamykają knajpy, po zmroku nie ma szans na pulsującą aktywność kultury - i to nie jest zła wola magistratów, tylko znikome potrzeby mieszkańców. Jeden z krytykowanych urzędników powiedział mi kiedyś z kpiną: "Jest pan niezadowolony ze swego miasta? A ilu jest podobnych panu niezadowolonych? Tysiąc? Dwa tysiące? Pozostałym 330 tysiącom jest dobrze w tym gnuśnym smrodku". Po namyśle musiałem mu przyznać rację.

Dlatego już kilka sieci handlowych wycofało się z naszego rynku, dlatego w ich ślady poszły wielkie linie lotnicze, dlatego żadna z wielkich agencji reklamowych nie lokuje tu pieniędzy, co wywołuje trudności finansowe lokalnych mediów. Nadawca radiowy i telewizyjny może tu zyskać wielkie audytorium, pysznić się doskonałą oglądalnością i słuchalnością, lecz nijak nie przekłada się to na wpływy z reklam, które są dlań podstawowym źródłem przychodów. Ta wiedza już poszła w świat: doradcy finansowi wielkich banków niemieckich stanowczo odradzają lokowanie kapitału na Górnym Śląsku, gdyż w najlepszym razie daje on znikomą rentowność, a najczęściej powoduje straty. Co widać - niemieckiego kapitału jest tu tyle, co kot napłakał.

Nie zmieni tego żadna krzykliwa kampania reklamowa, żadne mamienie "pozytywną energią". Najpierw trzeba przebudować strukturę społeczną i nawyki mieszkańców regionu, a to jest zadanie na dwa pokolenia, którego jeszcze nikt nie podjął.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • romanbijak.xlx.pl



  • Strona 11 z 15 • Wyszukano 2710 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15
    Copyright (c) 2009 | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.