ďťż
[Gospodarka] Kryzys czyli końca nie widać



Iluminator - Śro Wrz 24, 2008 7:17 am
Ogłaszam początek końca kryzysu Na to właśnie czekałem.



Buffett kupuje akcje Goldman Sachs
24.09.2008 07:22

Jeden z najbardziej prominentnych inwestorów na świecie stawia 5 mld USD, że system finansowy USA nie upadnie. Poprzez swoją spółkę Berkshire Hathaway przeznaczy tą kwotę na kupno akcji uprzywilejowanych Goldman Sachs.

Analitycy oceniają, że jest to ogromny kredyt zaufania ze strony Warrena Buffetta. Inwestor posiada także warranty kupna akcji Goldman Sachs za następne 5 mld USD. Bank ogłosił także późno we wtorek, że chce pozyskać 2,5 mld USD w drodze oferty publicznej akcji.

Te wiadomości rozgrzały nadzieje inwestorów. W handlu elektronicznym Goldman Sachs drożał o prawie 8 proc. W górę poszła wartość kontraktów na indeksy amerykańskich rynków akcji.

----------------------
Perturbacje na rynkach światowych, wpływają również na naszą gospodarkę, dlatego właśnie stwierdziłem, że warto tą informację tu umieścić. Uważam, że jest to moment przełomowy. Dla niewtajemniczonych, polecam pogooglować o aktorach tego spektaklu w USA i myślę, że wnioski przyjdą same.




Cuma - Śro Wrz 24, 2008 1:05 pm
oby



absinth - Wto Wrz 30, 2008 8:08 am


Inwestorzy na całym świecie rzucili się w poniedziałek w poszukiwaniu bezpiecznych inwestycji, gdy amerykańska Izba Reprezentantów odrzuciła wart 700 miliardów dolarów plan ratunkowy. Światowe banki centralne przeprowadziły gigantyczną, zakrojoną na globalną skalę operację płynnościową.

Republikanie w Izbie początkowo głosowali przeciwko ustawie w stosunku dwa do jednego, zaś podzieleni Demokraci w stosunku trzy do dwóch ją poparli. Podejmując desperacką próbę uratowania pakietu ratunkowego, liderzy Kongresu próbowali proceduralnych manewrów, które pozwoliłyby na ponowne głosowanie ustawy jeszcze tego samego dnia.

W zasadzie, po przeprowadzeniu kolejnych negocjacji można by doprowadzić do nowego głosowania, ale polityczni liderzy z obu stron przestrzegali, że będzie to bardzo trudne.

Giełdy zareagowały gwałtownym spadkiem. Indeks S&P 500 – który już wcześniej zniżkował za sprawą zorganizowanej przez władze sprzedaży banku Wachovia i serii akcji ratunkowych w Europie, które pogłębiły obawy co do kondycji sektora bankowego – spadł o 7,2 procent. Dow Jones w pewnym momencie tracił 700 punktów, co stanowi największe jednorazowe tąpnięcie w historii.

Ceny surowców, z ropą na czele, zanurkowały z powodu obaw o coraz silniejsze globalne spowolnienie. Jeszcze przed głosowaniem funt stracił ponad dwa procent i obniżył się do 1,8063 dolara, co stanowi największy jednorazowy spadek od 1993 roku. Euro spadło o 1,38 procent, do 1,4411 dolara.

Gdy w Kongresie trwał polityczny dramat, Wachovia, szósty pod względem wielkości bank w USA został przejęty przez Citgroup. W transakcji pomagał amerykański rząd, który w zamian za to otrzymał wart 12 miliardów dolarów pakiet w największym banku w kraju.

W Europie niemiecki rząd został gwarantem wartej 35 miliardów euro akcji ratunkowej dla Hypo Real Estate, banku hipotecznego, który pożyczał również pieniądze władzom samorządowym. W Islandii tamtejszy rząd przejął kontrolę nad Glitnirem, trzecim pod względem wielkości bankiem w tym kraju. W Wielkiej Brytanii znacjonalizowany został Bradford & Bingley, bank hipoteczny z portfelem kredytowym wynoszącym 52 miliardy funtów.

Wcześniej, w niedzielę wieczorem, trzy europejskie rządy kosztem 11,2 miliarda euro uratowały belgijsko-holenderską grupę Forits. Operacja ta spowodowała gwałtowny spadek akcji banków, bo inwestorzy starali się przewidzieć, kto może być następną ofiarą kryzysu. Belgijsko-francuski bank Dexia spadł o 30 procent do 7,07 euro z powodu obaw, że planuje on podnieść kapitał. Niemiecki Commerzbank stracił 25 procent, do 10,95 euro, a ING 18,2 procent, do 14,34 euro. W Londynie Royal Bank of Scotland, partner Fortisa przy przejęciu ABN Amro spadł o prawie 13 procent.

Do największego spadku doszło jednak w Irlandii, gdzie giełda odnotowała największy procentowy spadek w ciągu dnia od ponad ćwierćwiecza.

Bankowcy twierdzą, że ostatnie upadki banków w Stanach Zjednoczonych sprawiły, że obligatariusze zdali sobie sprawę, że mogą ponieść straty. To wybiło inwestorom z głowy pomysł wspierania jakiejkolwiek instytucji finansowej, która może być zagrożona.

Amerykańska Rezerwa Federalna ponad dwukrotnie zwiększyła kwotę w dolarach, którą pożycza innym bankom centralnym – w tym Europejskiemu Bankowi Centralnemu, Bankowi Japonii, Bankowi Anglii i Szwajcarskiemu Bankowi Narodowemu – po to by one mogły z kolei pożyczyć swoim lokalnym bankom do 620 miliardów dolarów. Fed jednocześnie radykalnie zwiększył swoją akcję płynnościową na rodzimym rynku.

Amerykański bank centralny podwoił wielkość swoich aukcji kredytowych do 300 miliardów dolarów i potroił wartość tych, które są oferowane w formie pożyczek dwunasto, a nie czterotygodniowych. Fed podał również, że do końca roku na pomoc instytucjom finansowym przeznaczy kolejne 150 miliardów dolarów.

Gigantyczna, zakrojona na skalę globalną operacja płynnościowa ma rozładować niecodzienne napięcia na międzynarodowych rynkach pieniężnych, które w ostatnich dniach de facto zamarły, pogrążając co słabsze instytucje finansowe. Pomysł polega na tym, by zagwarantować bankom niezdolnym do przedłużenia zapadalności swojego długu, że zawsze, w razie potrzeby, będą mogły sięgnąć po dolary z banku centralnego.

Oprócz zwiększenia, wspólnie z amerykańską Rezerwą Federalną, płynności w dolarach, Europejski Bank Centralny wpompował w rynki pieniężne dodatkowe 120 miliardów euro na okres 38 dni – to ostatnia z prób, by utrzymać rynkowe stopy procentowe w zgodzie z własnymi kosztami pieniądza. Decyzja ta była jednak bardziej reakcją na ogólne warunki rynkowe niż na konkretne napięcie spowodowane ratowaniem Fortisa.

Przedstawiciel rządu w Berlinie, pytany o ogólną sytuację, powiedział FT: “Stąpamy po krawędzi. To naprawdę bardzo, bardzo poważna sytuacja i nie mamy pojęcia, co przyniesie jutro. Katastrofa, której właśnie uniknęliśmy dzięki temu wykupowi, wciąż może się wydarzyć. Nikt nie wie, co się zdarzy”.

Decydenci apelują o spokój. Mari Draghi, prezes Banku Włoch powiedział w Amsterdamie, że “reakcja władz, przez które rozumiem rządy i banki centralne, jest szeroko zakrojona, klarowna i wystarczająco mocna”.

Autorzy: Peter Thal Larsen - Londyn, Krishna Guha - Waszyngton i Michael Steen - Amsterdam; Współpraca: Ralph Atkins - Frankfurt i Neil Hume i Javier Blas – Londyn
© The Financial Times Limited 2008



d-8 - Wto Wrz 30, 2008 9:57 am
cała ta gadka o niejakim "kryzysie" to jedno wielkie fanzolenie i zapełnianie kolumn dzienników, portali internetowych i innych tego typu.

tra la la




absinth - Wto Wrz 30, 2008 10:43 am

cała ta gadka o niejakim "kryzysie" to jedno wielkie fanzolenie i zapełnianie kolumn dzienników, portali internetowych i innych tego typu.

tra la la


to zupełnie tak jak o nowych inwestycjach w Kato



SPUTNIK - Wto Wrz 30, 2008 2:17 pm

cała ta gadka o niejakim "kryzysie" to jedno wielkie fanzolenie i zapełnianie kolumn dzienników, portali internetowych i innych tego typu.


no dokładnie !

te wszystkie upadki korporacji kredytów hipotecznych i banków inwestycyjnych to po prostu z nudów. żaden golf nie dpstarczy radzie nadzorczej takich emocji co spuszczenie banku z pierwszej piątki

a więc bierzmy kredyty i bawmy się bo kryzysu nie ma i nie będzie !

vivat Piotr! vivat Waldemar !

big yo terefere




absinth - Wto Wrz 30, 2008 6:56 pm
do poczytania

http://www.rp.pl/artykul/9157,197161_Kr ... ojowy.html

http://www.rp.pl/artykul/61991,196566_D ... szylo.html



miglanc - Wto Wrz 30, 2008 10:06 pm
Jednak Slask i Katowice moim zdaniem ten kryzys udezy slabiej niz inne regiony. Raz ze u nas deweloperka jest slaba i bankowosc nie tak rozwinieta jak w Warszawie. Dwa ze nasza gospdoarka opiera sie glownie na miejscowym kapitale, a ten jest mniej podatny na takie fluktuacje.



MarcoPolo - Śro Paź 01, 2008 6:27 am
Po za tym Piotr i Waldemar przez długie lata jak tylko umieli, przygotowywali nas na kryzys, serwujac go nam na codzien, nie pozwolili by ten dzisiejszy byl dla nas szokiem. Chwala im za to!



Bartek - Śro Paź 01, 2008 6:30 am
Kryzys to ma Waldemar w szafie bo co go widzę w TV to występuje w tym samym krawacie



d-8 - Śro Paź 01, 2008 7:27 am

cała ta gadka o niejakim "kryzysie" to jedno wielkie fanzolenie i zapełnianie kolumn dzienników, portali internetowych i innych tego typu.


no dokładnie !

te wszystkie upadki korporacji kredytów hipotecznych i banków inwestycyjnych to po prostu z nudów. żaden golf nie dpstarczy radzie nadzorczej takich emocji co spuszczenie banku z pierwszej piątki

a więc bierzmy kredyty i bawmy się bo kryzysu nie ma i nie będzie !

vivat Piotr! vivat Waldemar !

big yo terefere




d-8 - Śro Paź 01, 2008 7:27 am

Po za tym Piotr i Waldemar przez długie lata jak tylko umieli, przygotowywali nas na kryzys, serwujac go nam na codzien, nie pozwolili by ten dzisiejszy byl dla nas szokiem. Chwala im za to!

taaak !

vivat ! vivat ! zuchy chłopaki ! vivat !



Iluminator - Śro Paź 01, 2008 1:09 pm


Soros: zrekapitalizować system bankowy.

Awaryjny plan, obecnie rozpatrywany przez Kongres, jest źle pomyślany – a ściślej, w ogóle nie przemyślany.

Kongres starał się poprawić to, co pierwotnie zgłosił Departament Skarbu - wynikł z tego amalgamat złożony z przygotowanego w Departamencie programu wykupu złych aktywów (tzw. Tarp) i zupełnie odrębnego programu zastrzyku kapitałowego.

W ramach tego drugiego rząd ma zainwestować i ustabilizować osłabione banki a następnie odnieść zyski dzięki dalszej poprawie stanu gospodarki. Zastrzyk kapitałowy miał stopniowo kosztować podatnika coraz mniej, a w końcu nawet przynosić dla niego dochód.

Dwa tygodnie temu Departament Skarbu nie miał gotowego planu, dlatego musiał prosić pozostawienie mu całkowitej swobody w wydawaniu pieniędzy. Ale ogólna idea sprowadzała się do zapewnienia pomocy systemowi bankowemu przez uwolnienie banków od toksycznych papierów i umieszczenie tychże w funduszu będącym własnością państwa. Dzięki temu aktywa te nie wylądowałyby na rynku po obniżonych cenach. Po ustabilizowaniu wartości swoich inwestycji banki miały osiągnąć zdolność do pozyskiwania kapitału w postaci nowych emisji akcji.

Koncepcja ta była najeżona trudnościami. Toksyczne papiery, o których mowa, są różnorodne a podczas każdej aukcji sprzedający byliby skłonni wciskać rządowemu funduszowi najgorsze śmieci. Co więcej, program odnosi się tylko do połowy podstawowego problemu, czyli niedostępności kredytu. Nie robi za to prawie nic, by pomóc właścicielom domów spłacać zobowiązania hipoteczne i zatrzymać proces wywłaszczeń. W sytuacji, gdy rynek nieruchomości nie sięgnął jeszcze dna, jeśli rząd podbije ceny papierów wartościowych powiązanych z kredytem hipotecznym, to prawie na pewno stracą na tym podatnicy. Jeśli zaś rząd nie zapłaci, to system bankowy nie odczuje ulgi i nie będzie w stanie ściągnąć nowego kapitału z sektora prywatnego.

Program faworyzujący w znacznym stopniu Wall Street kosztem zwykłych ludzi był politycznie nie do przyjęcia. Demokraci, mający przewagę w Kongresie, przerobili go tak, by penalizował instytucje finansowe, które będą chciały z niego skorzystać. Republikanie nie chcieli być gorsi i dorzucili wymóg, by sprzedawane papiery były ubezpieczane od strat przez instytucję, która je wystawia na aukcję. Pakiet ratunkowy w obecnym stanie stanowił mieszaninę kilku strategii. Istnieje obecnie niebezpieczeństwo, że program wykupu aktywów nie zostanie w pełni wykorzystany z powodu uciążliwych warunków dołączonych po drodze.

Niemniej jednak istniała dramatyczna potrzeba pakietu ratunkowego a ten głosowany przez Kongres pomimo swoich wad zmieniłby bieg wypadków. Jeszcze w poniedziałek 22 września Sekretarz Skarbu Hank Paulson miał nadzieję, że uda mu się nie sięgać po pieniądze podatnika. Dlatego pozwolił upaść bankowi Lehman Brothers. Zgłoszony przez niego Tarp wychodzi z założenia, że potrzeba użyć publicznych funduszy i w razie gdyby obecny program nie zadziałał, pojawią się inne. Przekroczyliśmy Rubikon.

Ponieważ Tarp nie został dobrze przemyślany, zapewne wzbudzi negatywną reakcję wierzycieli Ameryki. Uznają go za próbę napompowania długu. Może pojawić się wznowiona presja na dolara a rząd będzie musiał więcej zapłacić za swoje zadłużenie. Te negatywne konsekwencje można osłabić skuteczniej wykorzystując pieniądze podatnika.

Sposób Soros'a na pokonanie kryzysu
Zamiast po prostu kupować toksyczne aktywa, większość pieniędzy powinno się przeznaczyć na rekapitalizację systemu bankowego. Fundusze wstrzyknięte na poziomie kapitału są efektywniejsze od tych, które zasilają firmę na poziomie bilansu i to co najmniej 12 razy bardziej. To sprawia, że rząd de facto dysponuje 8400 mld dol., aby ożywić przepływ kredytów. W praktyce efekt byłby jeszcze większy, bowiem nadejście funduszy rządowych przyciągnęłoby także kapitał prywatny. W rezultacie mielibyśmy szybszą regenerację gospodarki, na czym mogliby skorzystać podatnicy.

Oto jak można to przeprowadzić. Sekretarz skarbu musiałby polegać na audytorach banków a nie zlecać implementację programu wykupu firmom z Wall Street. Oni zaś mieliby ustalić, ile dodatkowego kapitału potrzebuje każdy bank, aby uzyskać odpowiednią do wymogów kapitalizację. Jeśli kierownictwo danego banku nie byłoby w stanie pozyskać nowych udziałów od sektora prywatnego, mogłoby się zwrócić o pomoc z Tarp.

Tarp inwestowałby w preferencyjne akcje z powiększonym prawem głosu. Miałyby one niską dywidendę, tak by dla banków było nadal opłacalne udzielanie pożyczek, ale udziałowcy banku płaciliby poważną cenę za pomoc, bowiem ich wpływ na walnym zgromadzeniu byłby rozwodniony. Mieliby jednak prawo obejmować emisje na warunkach takich jak Tarp. Prawa do akcji podlegałyby obrotowi a zadaniem Sekretarza Skarbu byłoby takie ustawienie jego warunków, by miały one dodatnią wartość.

Prywatni inwestorzy w tym i moja osoba, zapewne podejmą okazję stwarzaną przez taki program. Zrekapitalizowane banki miałyby prawo podwyższyć swoje lewarowanie, a więc wznowiłyby udzielanie pożyczek. Limity lewarowania można by narzucić później, kiedy gospodarka wyzdrowieje. Przy takim sposobie działania potrzeba by mniej niż 500 mld dol. publicznych pieniędzy do zrekapitalizowania systemu bankowego.

Należałoby zadbać o nowe nadzwyczajne przepisy idące na pomoc właścicielom domów. Mogłyby one na przykład nakazywać Departamentowi Skarbu zapewnienie taniego finansowania dla hipotecznych papierów wartościowych, których warunki uległy renegocjacji. Firmom hipotecznym trzebaby zakazać pobierania opłat od wywłaszczeń, ale za to mogłyby one oczekiwać, że właściciele papierów hipotecznych będą stwarzać zachęty do renegocjacji – tak jak to już robią Fannie Mae i Freddie Mac.

Banki uznane za niewypłacalne nie mogłyby dostać dokapitalizowania w ramach tego programu i zostałyby przejęte przez federalny urząd ubezpieczeń depozytowych (FDIC). Ten z kolei powinien zostać tymczasowo dokapitalizowany o 200 mld dol. w zamian za zniesienie limitu gwarantowanych depozytów (obecnie wynosi 100 tys. dol.). Zmiana awaryjnych przepisów w tym duchu byłaby sprawiedliwsza, rokowałaby większe szanse na sukces i na dłuższą metę oznaczałaby niższe koszty dla podatnika.

Autor: George Soros
Autor jest prezesem Soros Fund Management

-------------------------------
Tym kim Buffet jest dla dużej części inwestorów (głównie fundamentalnych), tym Soros jest dla spekulantów - największy i najbogatszy spekulant gospodarczy, udało mu się ograć na rynku walutowym bank centralny UK.



absinth - Pią Paź 03, 2008 7:35 am
do poczytani
http://www.rp.pl/artykul/132582,199474_ ... mina_.html



MarcoPolo - Pią Paź 03, 2008 8:07 am
Widze Absinth, ze nabyles lwowski akcent.



absinth - Sob Paź 04, 2008 11:26 am
jesli ktos spodziewal sie jakies apokalipsy to pewnie sie zawiedzie, ale to sa realne skutki calego zamieszania, ktre beda mialy takze wplyw na rynek developerski.

Inna rzecz czy to matematyka czy bardziej psychologia, ale to juz raczej drugorzedna sprawa

w miare klarownie jest to opisane w tym artykule:

"Banki boją się pożyczać
Mirosław Kuk , Monika Krześniak , ł.d. 04-10-2008, ostatnia aktualizacja 04-10-2008 03:05

[...]Niechęć do wzajemnego pożyczania sobie pieniędzy przez instytucje finansowe to skutek kryzysu. W sytuacji gdy najwięksi potentaci upadają niemal z dnia na dzień, branżą rządzi nieufność. A w konsekwencji rosną poziomy rynkowych stóp procentowych, które z kolei służą wyliczaniu oprocentowania przez banki. Także te działające w Polsce.

Najpopularniejszy wskaźnik dla złotówki – trzymiesięczny WIBOR – wzrósł we wrześniu o 20 pkt bazowych, do 6,7 proc. I może rosnąć dalej. Według wyliczeń Comperii wzrost tej stopy do 7 proc. przy pożyczce na poziomie 300 tys. zł rozłożonej na 30 lat podniósłby ratę kredytu o ponad 60 zł, z 2227 zł. Na podwyżkę ceny pieniądza na rynku najszybciej, niemal automatycznie, reagują kredyty hipoteczne, ale w dalszej kolejności mogą wzrosnąć koszty kredytów konsumpcyjnych.

W spokojniejszych czasach stawka Wibor jest determinowana przez oczekiwania na zmiany stóp procentowych. – Dziś poziom WIBOR jest wyraźnie powyżej stopy interwencyjnej, więc tu działają czynniki niezwiązane z oczekiwaniami na działania RPP – mówi Piotr Bielski, ekonomista BZ WBK. – Wzrost WIBOR we wrześniu był reakcją na wydarzenia na świecie m.in. upadek Lehman Brothers i kłopoty Fortisu – mówi Agnieszka Decewicz, analityk Banku Pekao.

Ekonomiści oczekują, że do końca roku WIBOR nieznacznie wzrośnie, ale w 2009 powinien się obniżyć do ok. 6,5 proc. w połowie roku. To jednak nie oznacza, że koszt kredytu się obniży – marże pobierane przez banki będą wciąż rosły. – Nawet jeżeli sytuacja się unormuje, to już nie wrócimy do czasów sprzed początku kryzysu. Pieniądz nie będzie już tak tani. Sektor bankowy będzie żył w warunkach permanentnej konieczności zapewnienia finansowania akcji kredytowej. Nie ma wątpliwości, że stopniowo marże będą rosły, zarówno w przypadku kredytów dla firm, jak i mieszkaniowych – mówi Łukasz Tarnawa, ekonomista PKO BP.

Marże kredytów hipotecznych podniosły już m.in. GE Money Bank i Polbank. Jeśli marża na złotowych kredytach hipotecznych zostanie podniesiona średnio o 0,25 pkt proc., to przy jednoczesnym wzroście stóp rynkowych do 6,95 proc. miesięczna rata kredytu będzie wyższa o ponad 100 zł. Dlatego podwyżki rat mogą dotknąć także posiadaczy kredytów we frankach, mimo że analitycy nie przewidują wzrostu stóp procentowych dla tej waluty. Obecnie marża dla kredytów we frankach wynosi ok. 1,4 pkt proc., ale gdyby wzrosła o ćwierć punktu proc., to oprocentowanie podniosłoby się średnio do poziomu 4,5, a rata o blisko 50 zł.

Wzrost kosztów to niejedyny kłopot dla osób zadłużających się na mieszkanie. Jak już pisaliśmy w środowym wydaniu „Rz”, banki zaostrzają kryteria udzielania kredytów, a np. Dom Bank wprowadził ograniczenie dotyczące maksymalnej relacji pożyczanej kwoty do wartości nieruchomości ze 110 do 90 proc. Z nieoficjalnych informacji wynika, że podobne ograniczenie wprowadzi także Millennium. Z kolei sposób liczenia zdolności kredytowej zaostrzyły mBank i Multibank.
Rzeczpospolita"



absinth - Pon Paź 06, 2008 1:11 pm
Kryzys uderza w Ukrainę. Huty wygaszają piece
ksta 06-10-2008, ostatnia aktualizacja 06-10-2008 14:01

- Światowy kryzys uderza w ukraińskie huty, które wygaszają piece i obawiają się całkowitego wstrzymania produkcji - alarmuje dziennik "Kommiersant-Ukraina"

- W związku ze spadkiem cen na rynkach światowych ukraińskie kombinaty metalurgiczne nie mogą już dłużej konkurować z chińskimi i rosyjskimi producentami stali. Z uwagi na problemy ze sprzedażą w magazynach zalega już miesięczna produkcja - podaje dziennik.

Wygaszono 17 z 36 pieców hutniczych na Ukrainie.

- Jeśli rząd nie podejmie działań interwencyjnych, branży hutniczej zagrożą masowe zwolnienia - napisał dziennik.

Na Ukrainie działa 16 hut stali. W 2007 r. wyprodukowały one 35,6 mln ton żeliwa i 42,8 mln ton stali. Gałąź metalurgiczna wytwarza 27 procent ukraińskiego PKB. Pracuje w niej ponad pół miliona ludzi.
PAP

Banki ciągną w dół IT
Tomasz Boguszewicz 06-10-2008, ostatnia aktualizacja 06-10-2008 11:16

Światowy kryzys finansowy odbije się na kondycji polskich spółek IT. Branża musi się liczyć ze spadkiem marż, bo banki były jednymi z ich najważniejszych klientów

Za oceanem prezesi informatycznych potentatów nie mają wątpliwości, że nadchodzą ciężkie czasy. Nawet prezes Microsoftu Steve Ballmer przyznał, że spadek zamówień dla branży IT jest nieunikniony. W szczególności będzie to dotyczyć kontraktów z bankami i firmami branży finansowej.

Jak szacuje firma badawcza MGI Research, na sektor finansowy przypada około jednej piątej globalnych wydatków na IT. Ten wskaźnik jest jeszcze wyższy (ok. 30 proc.) w przypadku najbardziej zaawansowanych i najdroższych rozwiązań. Z kolei według szacunków Gartner Research aż 25 proc. produkowanych na świecie co roku najnowocześniejszych serwerów trafia do instytucji finansowych. Forrester Research skorygował właśnie w dół swoją prognozę wzrostu wydatków na IT na amerykańskim rynku. Ma on wynieść w 2009 r. 6,1 proc., a nie, jak wcześniej szacowano, 9,4 proc.Po ujawnieniu pesymistycznych prognoz popytu na komputery w 2009 r. analitycy obniżyli rekomendacje dla Apple Computer. Hewlett-Packard planuje zwolnienie ponad 20 tys. pracowników. Dell wprowadza oszczędności i rozważa sprzedaż swoich wszystkich fabryk (w tym polskiej), by przerzucić montaż komputerów na podwykonawców.

[...]

Nie wiadomo jeszcze, jak sytuacja na rynkach finansowych wpłynie na plany polskich liderów technologii. Za partnerami za granicą rozgląda się też Adam Góral, szef Asseco Poland. Jeszcze w tym roku na warszawskiej giełdzie ma się pojawić kolejna spółka z grupy: Asseco South Eastern Europe. – Mimo że znaczna część naszych produktów skierowana jest do sektora finansowego, to nie boimy się kryzysu. Banki trzymają się u nas dobrze, rynek się rozwija, nie ma powodów do obaw – uspokaja Katarzyna Drewnowska, PR manager grupy Asseco. W piątek firma poinformowała o wartym 110 mln zł przedłużeniu do 2011 r. umowy na usługi informatyczne dla PZU SA.

– Branża IT w Polsce prawdopodobnie będzie musiała zweryfikować swoje plany w sytuacji trudniej dostępnych kredytów. Choć prezesi tego nie przyznają, prawdopodobnie już pogodzili się z koniecznością obniżenia marż – powiedział „Rz” inwestor związany z branżą technologiczną. W tej sytuacji trudne może być powtórzenie wyników z 2007 r., kiedy przychody branży wzrosły o 30,3 proc.

Rzeczpospolita



absinth - Wto Paź 07, 2008 8:09 am
Będą limity na kredyty
Eliza Więcław , Monika Krześniak 07-10-2008, ostatnia aktualizacja 07-10-2008 02:19

Światowy kryzys finansowe uderzy w polskie przedsiębiorstwa. Marże kredytowe są już dwa, a nawet trzy razy wyższe. Banki zaczną też ograniczać finansowanie firm

Według informacji “Rz” BRE Bank dostał już nowe wskazówki dotyczące finansowania przedsiębiorstw od swojego głównego inwestora, czyli niemieckiego Commerzbanku. Polska spółka ma wprowadzić limit na kredyty, ma on wynosić 80 mln zł. – Nie wprowadzamy ograniczeń w przyznawaniu kredytów korporacyjnych. Z uwagi na obecną sytuację na rynkach finansowych, zmieniamy jedynie wewnętrzną procedurę zatwierdzania pożyczek dla firm, które od pewnego poziomu będą musiały być akceptowane przez menedżerów wyższego szczebla w centrali banku – tłumaczy nowe zasady Bernd Loewen, członek zarządu BRE ds. bankowości inwestycyjnej.

Żaden z szefów banków nie chce się przyznać, że limity wprowadził lub też to zrobi. – Kryzys zaczyna mieć wpływ także na naszą rzeczywistość. Jeżeli ktoś mówi, że nas to nie dotyczy, to się mocno myli – mówi Maciej Stańczuk, prezes WestLB. Jego zdaniem, banki będą ograniczać akcje kredytową dla przedsiębiorstw. – Stawki referencyjne, jak WIBOR czy LIBOR, które są podstawą do określania oprocentowania kredytu, straciły związek z rzeczywistymi kosztami pozyskania pieniądza przez bank. Refinansowanie kredytu może kosztować obecnie bank nawet trzy razy tyle, co dostaje od klienta – tłumaczy Maciej Stańczuk. Malejące zainteresowanie udzielaniem kredytów mogą odczuć szczególnie klienci tych banków, którzy uzależnieni są od pożyczania pieniędzy od innych banków albo od właściciela.

W większości działających w Polsce banków doszło obecnie do sytuacji, że udzieliły one więcej kredytów niż mają depozytów. Najlepszym tego przykładem jest BRE Bank. Podobnie jak BPH czy GE Money jego portfel depozytów na koniec pierwszego półrocza tego roku był mniejszy niż kredytów.

Analitycy uważają, że banki będą dużo ostrożniejsze w finansowaniu dużych transakcji. – W dzisiejszej sytuacji może być problem z kredytami konsorcjalnymi, udzielanymi na bardzo duże projekty, rzędu kilkuset milionów złotych – mówi Tomasz Bursa, analityk Espirito Santo Investment.

Będąc największym beneficjentem wsparcia finansowego we Wspólnocie, możemy być pewni, że przynajmniej część firm dostanie stamtąd pieniądze na inwestycje. Problem w tym, że aby skorzystać z tych funduszy, potrzebne są własne środki, czyli często kredyty bankowe. A o kredyty już teraz zaczyna być trudniej, a jeśli nawet się je dostanie, to są po prostu droższe.
[...]

Banki podwyższają marże

Banki podwyższają swoje marże, czyli część oprocentowania kredytów hipotecznych dla klientów indywidualnych. Wczoraj mBank i MultiBank podniosły je średnio o 0,5 pkt proc. Z informacji „Rz” wynika również, że o podniesieniu marż kredytowych zdecydował Bank Millennium, a skala podwyżki sięga 0,3 – 0,4 pkt proc. Wcześniej kredyty podrożały m.in. w GE Money Banku i Polbanku. Dodatkowo banki zaczęły ograniczać maksymalną relację kwoty kredytu do wartości zabezpieczenia. Na taki krok zdecydował się Dom Bank (do 90 proc.), a w przypadku kredytów we frankach szwajcarskich także Bank Millennium – również do 90 proc.

Rzeczpospolita



absinth - Wto Paź 07, 2008 4:17 pm


Stanęła fabryka Opla w Gliwicach

Jest przerwa w produkcji do przyszłego poniedziałku - powiedział dziennikarce RMF FM Wojciech Osoś, PR manager General Motors Poland. Jak zaznaczył, zatrzymanie pracy zakładów ma związek ze zmniejszeniem popytu na nowe samochody w Europie.
Pracownicy normalnie przychodzą do pracy. W tym czasie wykonują inne obowiązki, mają szkolenia. Przygotowują też rzeczy związane z wprowadzeniem do produkcji kolejnego modelu; będzie miało to miejsce na przełomie 2009 i 2010 r. - stwierdził Osoś. Jak podkreślił, do kolejnej przerwy w produkcji dojdzie w dniach 20-31 października.

Wcześniej niemiecka prasa poinformowała o wstrzymaniu produkcji w zakładach GM w Bochum. W poniedziałek mają zostać wyłączone na trzy tygodnie taśmy w fabryce w Eisenach. Podobne kroki ogłosiła także Skoda. Oba koncerny zapewniają, że na razie nie ma mowy o zwolnieniach. Inaczej jest w Fordzie – koncern ten nie tylko częściowo zatrzymał produkcję, ale także zapowiedział redukcję zatrudnienia.

Popyt na nowe samochody na najważniejszych rynkach Europy ostatnio znacząco się zmniejszył. W Wielkiej Brytanii aż o 21 proc. spadła sprzedaż pojazdów. Jednocześnie plotki głoszą, że w czasie, kiedy światowy rynek kredytowy został sparaliżowany w związku z kryzysem "toksycznych" kredytów, branża motoryzacyjna, obok surowcowej i metalowej, budzi szczególną nieufność banków.



Wit - Śro Paź 08, 2008 1:02 pm
Opel, Bytom też ma problemy...



Opel w Gliwicach przerwał produkcję
dziś
Stanęła fabryka Opla w Gliwicach. Coraz mniejsze zamówienia, zwłaszcza eksportowe, mają branże: budowlana, meblarska, odzieżowa. I chociaż nasze oszczędności, jak twierdzą bankowcy i politycy, są bezpieczne, to kryzys finansowy dotarł już do Polski.

Produkcję przerwano także w zakładach Opla w Bochum, a w Eisenach załoga pójdzie na trzytygodniowe urlopy od przyszłego poniedziałku. W Gliwicach przerwa potrwa do 13 października, ale to nie koniec.

- Od 20 do 31 października planujemy kolejną przerwę. Czasami trzeba szybko zwiększyć produkcję, a czasami ją ograniczyć. Wszystko zależy od sytuacji na rynku. Niestety, pesymizm na rynkach finansowych przełożył się na zachowanie konsumentów, którzy wstrzymują się z zakupem nowych samochodów - twierdzi Wojciech Osoś, rzecznik fabryki Opla w Gliwicach.

Mniej spokoju wykazują gliwiccy związkowcy. - Kilka lat temu też zatrzymywaliśmy produkcję na parę dni, ale nie aż na trzy tygodnie. Mówiąc szczerze tak źle jak teraz jeszcze nie było - twierdzi Sławomir Ciebiera, przewodniczący Solidarności w Oplu.

O przerwaniu produkcji nie myśli fabryka Fiata. - Realizujemy bez przeszkód plany produkcji. O żadnych ograniczeniach nie mówi także Ford, którego nowy maluch, kolejna generacja modelu Ka, od dwóch tygodni zjeżdża z taśm produkcyjnych zakładów - twierdzi Bogusław Cieślar, rzecznik Fiat Auto Poland w Tychach.

Fabryki samochodów z naszego regionu niemal całą produkcję sprzedają za granicę. Tak więc każde ograniczenie w zakładach wytwarzających auta, pociąga za sobą zmniejszenie produkcji u ich dostawców. Ci często mają swoje siedziby w woj. śląskim, a to może wpłynąć na zatrudnienie w tych firmach.

- U nas na razie nie ma zwolnień, ale nie przedłużono umów 40 pracownikom zatrudnionym na czas określony. Dla mnie jest to równoznaczne ze zwolnieniami - dodaje Sławomir Ciebiera.

Strach w Europie pogrąża Śląsk

Po poniedziałkowej panice na światowych giełdach, wczoraj przyszło delikatne uspokoje- nie. Indeksy na europejskich parkietach momentami wychodziły nawet na plus. Pomogły kolejne interwencje banków centralnych i zapewnienia rządów, że nie dopuszczą do krachu na rynkach.

Długo wydawało się, że kryzys w USA, Europie Zachodniej i na światowych giełdach nie dotyczy Polski. Okazuje się jednak, że skutki zapaści już odczuwają nasze firmy i ich pracownicy. Od wczoraj nie pracuje fabryka Opla w Gliwicach. Powodem jest zbyt niski popyt na nowe samochody.

W czasie przerwy 3-tysięczna załoga brać będzie udział w pracach niezwiązanych z bieżącą produkcją, a więc w szkoleniach i przygotowaniach do rozpoczęcia wytwarzania kolejnego nowego modelu - Astry IV, która ma wejść do produkcji na przełomie 2009 i 2010 roku. W ciągu pierwszych 7 miesięcy tego roku wyprodukowano w Gliwicach 135,1 tys. aut, czyli %07o 18 proc. więcej niż w tym samym okresie ubiegłego roku. W drugim półroczu na powtórzenie tego wyniku nie ma szans.

Skutki kryzysu finansowego na Zachodzie odczuwają także mniejsze śląskie firmy. Przykłady można mnożyć. W Chorzowie działa Kuźnia Artystyczna \"Umex\". Jeszcze niedawno większość produkcji trafiała do Niemiec, Holandii, Szwajcarii. Teraz eksport przestał być atrakcyjny. Podobnie jest z Zakładami Odzieżowymi Bytom. Sygnał alarmowy przyszedł wraz z zawirowaniem na rynku walutowym.

- Wycofał się odbiorca z Anglii, bo spadek wartości funta spowodował nieopłacalność współpracy - mówi Ewa Kozik z działu eksportu ZO Bytom. %07- Nadal wysyłamy ubrania męskie do Niemiec i Danii, ale w ostatnim czasie zdarzają się opóźnienia w płatnościach.

Cienko przędą także mniejsze firmy odzieżowe. Grzegorz Prądyński, właściciel szwalni w Zawierciu, wraz z siecią zagłębiowskich małych firm tekstylnych otrzymał właśnie informację, że jego niemiecki kontrahent ma u siebie trudności z uzyskaniem kredytu. W związku z tym płatność za zagłębiowskie płaszcze i garsonki się opóźni.

- Nie dali nam rady Chińczycy, za to mogą nas położyć Amerykanie i Niemcy - mówi Prądyński.

Kryzys na poziomie firm przekłada się bezpośrednio na kłopoty z płatnościami. Nasze firmy produkujące meble, czy dostarczające komponenty na potrzeby niemieckiego rynku, zaczynają coraz częściej upominać się o zapłatę. Według szacunków Centrum Badań Przemysłowych w Mediolanie, w ubiegłym roku wyeksportowaliśmy meble za około 5,5 mld euro, z czego większość w Unii Europejskiej - za około 4,4 mld euro. Teraz branża meblarska odczuwa zmniejszenie popytu na rynkach światowych.

Chociaż wczoraj rynek wydawał się uspokojony, eksperci przestrzegają, że do końca kryzysu nam jeszcze daleko. Mamy bowiem do czynienia ze strachem i paniką. - Obecna sytuacja przypomina walkę z siedmiogłowym smokiem. Gdy jedną głowę próbuje się odciąć, trzy kolejne odrastają %07- mówi obrazowo Katarzyna Siwek, analityk firmy doradczej Expander.

Właśnie tak było wczoraj. Z jednej strony, by uspokoić rynki, Europejski Bank Centralny wpompował w rynek międzybankowy kolejnych 50 mld dol. Z drugiej jednak strony rząd Islandii musiał przejąć kontrolę nad bankiem Landsbanki Islands. Premier Islandii Geir Haarde stwierdził wczoraj, że z powodu kryzysu bankowego jego kraj może być pierwszym, który sam zbankrutuje.

W Gliwicach dotknął nas amerykański kryzys

Ze Sławomirem Ciebierą, szefem zakładowej \"S\" w Oplu, rozmawia Agata Pustułka

Co się dzieje w firmie?

Mamy przestój, jakiego jeszcze nie było. Spadło zainteresowanie kupnem naszych aut. Swoje zrobił też wzrost cen paliwa. Poza tym padamy ofiarą amerykańskiego krachu. Opel jest przecież amerykańską firmą i trudno spodziewać się, by nie dotknęły nas skutki wydarzeń za oceanem. Nie pozwolimy jednak skrzywdzić ludzi.

Wiem, że odbyła się telekonferencja Europejskiej Rady Zakładowej skupiającej związkowców z zakładów Opla w całej Europie. Jak wygląda sytuacja u innych?

W Hiszpanii, gdzie zapowiedziano zwolnienia, i w Belgii jest najgorzej. U nas póki co nie ma zwolnień, ale nie przedłużono umów 40 pracownikom zatrudnionym na czas określony.

Cały czas monitorujemy sytuację. Do związków w gliwickim Oplu należy około 30 proc. załogi, dlatego nie jesteśmy tak potężni jak związki w Niemczech, gdzie związkowcami jest aż 80 proc. załogi. Nie zamierzamy jednak stać z założonymi rękami. Będziemy popierać działania, które zmienią sytuację firmy na lepszą, ale absolutnie nie zgodzimy się na oszczędności na ludziach.

Czy przypomina sobie pan podobną sytuację?

Kilka lat temu też zatrzymywaliśmy produkcję na parę dni, ale nie na trzy tygodnie. Mówiąc szczerze, tak źle jeszcze nie było.

P. Myszor, Ł. Pałka, B. Sypuła, Współpr:AGA,PIM - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/907115.html



absinth - Śro Paź 08, 2008 1:22 pm
jesli Opel wstrzymuje produkcje, a na Zachodzie takze inne fabryki w branzy moto to mozna sie obawiac, ze spowolnienie bedzie czekalo takze licznych kooperantow branzy wytwarzajacuch podzespoly etc, a tych przeciez w naszej KSSE troche jest...



Prince - Śro Paź 08, 2008 7:51 pm
Z drugiej strony powiedzmy sobie szczerze, może to troche subiektywne odczucie ale jak dla mnie to Opel jest marką podupadającą. Chociaż tutaj kieruje sie raczej swoim gustem i odczuciami. Bądź co bądź nowego Opla bym nie kupił....



absinth - Śro Paź 08, 2008 8:04 pm

cała ta gadka o niejakim "kryzysie" to jedno wielkie fanzolenie i zapełnianie kolumn dzienników, portali internetowych i innych tego typu.

tra la la


no prosze i okazało się, że Dominik miał rację

To właściciele mediów doprowadzili do upadku paru najwiekszych na swiecie banków i korporacji finansowych zeby samemu na tym zarobic

2008-10-08 13:50:14

Kryzys na rynkach podwaja zyski gazet finansowych

Rynek się zmienia pod wpływem kryzysu finansowego. Klienci się ograniczają, a instytucje finansowe wydają coraz więcej na ratowanie swojego wizerunku.

Magazyn AdAge wypytał klientów o to, w jaki sposób zawirowania na rynkach wpłynęły na ich codzienne życie. 78 proc. z nich przyznaje, że w ciągu ostatnich kilku tygodni zmienili swoje zwyczaje zakupowe.

Aż 86 proc. ankietowanych przyznaje, że budżetowe cięcia wydatków dotyczyły zwłaszcza wydatków na restauracje. 83 proc. ograniczyło do minimum wydatki na rozrywkę.

Na ubraniach zdecydowanie zaczęło oszczędzać 72proc. Amerykanów, na podróżach - 68 procent.

Z kryzysu paradoksalnie korzystają za to gazety, zwłaszcza biznesowe.

Jak pisze AdAge, liczba reklam instytucji finansowych publikowanych w prasie podwoiła się w ciągu ostatnich dni - od, średnio, 10 do 22 w przypadku Wall Street Journal. W USA Today sprzedaje się średnio o 6 stron reklam więcej.
http://manager.money.pl/news/artykul/kryzys;na;rynkach;podwaja;zyski;gazet;finansowych,156,0,375452.html

Mamy tez pierwszą rzeczywistą ofiarę kryzysu

Szef Lehman Brothers pobity na siłowni

Im głębszy staje się kryzys finansowy, tym bardziej puszczają nerwy inwestorom. W USA zanotowano już pierwszy przypadek ataku na menadżera, który doprowadził swoją firmę do bankructwa.

Sytuacja miała podobno miejsce w siłowni należącej do upadłego banku Lehman Brothers – informuje RMF FM. Mimo że firma zbankrutowała a na Wall Street mało kto myśli teraz o relaksie, prezes postanowił pobiegać na ruchomej bieżni. Kiedy zawzięcie ćwiczył z sąsiedniej maszyny podniósł się tzw. biały kołnierzyk – makler lub analityk kredytowy.

Mężczyzna podszedł do prezesa i dał mu w twarz. Nie było to jednak symboliczne spoliczkowanie, a raczej bokserski prawy sierpowy. Znacząca jest też reakcja świadków tego zdarzenia, którzy mówili: "Za tę arogancję należało mu się".

Upadłych firm i banków jest więcej. Może więc i ich prezesi powinni zacząć się bać.
http://ww.hotmoney.pl/artykul/4448/1/sz ... lowni.html



absinth - Czw Paź 09, 2008 9:28 am
i jeszcze troche ku pokrzepieniu serc


Rosja w długach, pieniędzy nie ma nawet Gazprom
Iwona Trusewicz 09-10-2008, ostatnia aktualizacja 09-10-2008 03:21

Problemy rosyjskiego sektora finansowego przeniosły się na pozostałe części gospodarki. Aby ratować deweloperów, władze Moskwy skupią od nich mieszkania

W ratowanie rosyjskiej gospodarki angażuje się już nie tylko rząd, i parlament, ale także samorządy. Władze Moskwy chcą odkupić od deweloperów mieszkania o łącznej powierzchni 0,5 mln mkw. (jedna czwarta całego rocznego budownictwa stolicy). Ma to uratować branżę budowlaną przed narastaniem niespłaconych długów i bankructwami.

Władze rosyjskiej stolicy stawiają jednak twarde warunki. Wykup ma dotyczyć tylko firm, które budują w standardzie ekonomicznym, czyli dla najbiedniejszych. Samorządowcy oczekują ponadto, że deweloperzy sprzedadzą lokale taniej o co najmniej 30 proc. I tak koszt całej operacji wyniósłby ok. 2 mld dolarów.

– Moskiewscy deweloperzy przegrzali rynek kosmicznymi cenami. Teraz stoją pod ścianą, bo kredyty drożeją, a klientów jest o 70 – 80 proc. mniej – tłumaczy „Rz” Dmitrij Iwanow z moskiewskiego biura nieruchomości Agent 002.

Cała rosyjska gospodarka zmaga się z brakiem pieniędzy. – Problemy z płynnością mogą się pogłębić w związku z koniecznością spłat zagranicznych zobowiązań. Wynoszą one dla rosyjskich banków i korporacji odpowiednio 171 mld dol. i 265 mld dol. Tylko w IV kwartale muszą one spłacić odpowiednio 15 mld i 24 mld dol. – dowodził prezydent Stowarzyszenia Rosyjskich Banków Garegin Tosunian.

Coraz większe kłopoty ma rosyjski przemysł. O kredyty na spłatę zagranicznych długów wystąpiły do rządu trzy największe koncerny naftowe – Gazprom, Łukoil i Rosnieft. Magnitogorski Kombinat Metalurgiczny obniżył produkcję o 15 proc. w związku ze spadkiem zamówień o 40 proc. i zwolnił 3000 osób (10 proc. załogi). Do piątku wstrzymano produkcję samochodu Łada Gazela koncernu Gaz. Największy producent ciężarówek Kamaz (59 tys. osób) pracuje tylko cztery dni w tygodniu. We wrześniu produkcja ciężarówek spadła o 23 proc. rok do roku.

Duma przyjęła wczoraj część rządowego pakietu antykryzysowego. Między innymi podwyższono gwarancję depozytów bankowych z 400 tys. do 700 tys. rubli (27,5 tys. dol). Banki komercyjne będą mogły zaciągać niskooprocentowane kredyty na spłatę zagranicznego zadłużenia. Na ten cel Bank Rosji ma wyłożyć 50 mld dol.



Kryzys dotyka firm z całego świata
Piotr Rudzki 09-10-2008, ostatnia aktualizacja 09-10-2008 03:08

Sytuacja na rynkach zmusza firmy do szukania oszczędności. Przedsiębiorstwa zmniejszają koszty, tnąc zatrudnienie i zamówienia

Włochy

Fiat: załoga na urlop

Fiat skieruje na przymusowy urlop 1700 pracowników fabryki w Belo Horizonte (Brazylia). To efekt zmniejszania produkcji w reakcji na mniejszą sprzedaż. Urlopy zaczną się 13 października i będą trwać 10 – 20 dni. Produkcja zmaleje o 13 proc. Bez redukcji załogi powstałoby 70 tys. pojazdów.

UniCredit: cięcie etatów

UniCredit, największy włoski bank, zlikwiduje w 2009 r. 700 etatów w dziale bankowości inwestycyjnej w ramach obniżania kosztów w związku z kryzysem finansowym. W czerwcu bank zapowiedział likwidację 300 etatów w ciągutrzech lat. Chce zmniejszyć zatrudnienie na zachodzie Europy i zwiększać na wschodzie.

Niemcy

BMW: sprzedaż maleje

O 14,6 proc. – do 121 621 sztuk – spadła we wrześniu sprzedaż aut trzech marek BMW (BMW, Mini, Rolls-Royce), bo kryzys finansowy zahamował popyt, zwłaszcza w USA.

Gorączka złota

Gorączka złota zapanowaław Niemczech. Konsumenci pozbywają się papierów wartościowych i kupują sztabki i złote monety. Szef firmyPeo Aurum, Heiko Ganss poinformował, że większość dilerów przestała przyjmować zlecenia kupna kruszcu, bo wyczerpali swe zapasy.

USA

General Motors szuka gotówki

Koncern może sprzedać swą siedzibę Renaissance Centerw Detroit – podał „Detroit News”. Byłoby to rozwiązanie zastępcze, jeśli koncernowinie uda się pożyczyć 500 mln dolarów od miejskiego funduszu emerytalnego.

Oszczędności w Citigroup

Citigroup ograniczy drastycznie działalność w pionie kredytów hipotecznych. Liczba maklerów zajmujących się tymi kredytami zmaleje w USA do 1 tys. z 9,5 tys., ponadto z działu hipotecznego odejdzie 500 osób.

Szwecja

Volvo zwalnia pracowników

Volvo Cars, filia Forda, zapowiedziała dalsze zmniejszenie liczącej 24,4 tys. pracowników załogi. Pracę straci 3,4 tys. osób – w sumie w tym roku redukcje sięgną więc 6 tysięcy. Trudne czasy dla motoryzacji i chwiejna koniunktura zmusiły Szwedów do rozstania się z 2,7 tys. pracowników w Szwecji, z 700 za granicą i do anulowania umów z 700 konsultantami.

Rosja

Aeroflot tnie zamówienia

Aerofłot może zrezygnować z kupna samolotów A320 i A330, jeśli kryzys finansowy się pogłębi – stwierdził prezes Walerij Okułow. Na razie, dzięki wcześniej uzyskanym kredytom, jest w stanie dotrzymywać umów kupna.

Dania

Danska Bank w tarapatach

Danska Bank, największa grupa finansowa w Danii, stracił w ciągu dwóch ostatnich dni jedną trzecią wartości rynkowej. Powodem spadku akcji jest duże zaangażowanie się w rządowy pakiet pomocy bankom na sumę 4,69 mld euro.

—afp, dpa, reuters,
Rzeczpospolita



Iluminator - Pią Paź 10, 2008 7:14 am


7 powodów, by się nie bać się kryzysu
10.10.2008 00:21

Dość tego narzekania! Polska to nie USA, Rosja, Irlandia, ani tym bardziej Islandia. „Puls Biznesu” wie, dlaczego nasze firmy ominie czarny scenariusz, którym niektórzy zaczynają straszyć

1. Zapewniony dostępu do kapitału

Polski system finansowy jest zdrowy. Według zapewnień NBP, „toksyczne” papiery z amerykańskiego rynku kredytów hipotecznych stanowią mniej niż 2 proc. aktywów banków w Polsce. Dlatego nie mają poważnych kłopotów z płynnością i nie zaprzestaną udzielania kredytów dla firm. Dostęp do kapitału będzie łatwiejszy niż na zachodzie Europy, choć pożyczki prawdopodobnie zdrożeją.

2. Silny popyt w kraju

Koniunkturę w polskiej gospodarce od kilku lat napędza przede wszystkim krajowy popyt konsumpcyjny. Szybko rosnące pensje pracowników i spadające bezrobocie spowodowały, że Polacy ruszyli na zakupy. Roczna dynamika wzrostu sprzedaży detalicznej przez ponad dwa i pół roku nie spadła poniżej dwucyfrowego poziomu. W dodatku zadłużenie gospodarstw domowych w Polsce jest znacznie niższe niż na zachodzie. Popyt gwałtownie więc nie spadnie.

3. Dobra sytuacja finansowa firm

Ostatnie trzy lata dobrej koniunktury sprawiły, że znacznie poprawiły się wskaźniki obrazujące sytuację finansową firm. W 2007 r. zysk netto wzrósł aż o 25 proc., a rentowność sprzedaży osiągnęła 5 proc. Szybko rosły też oszczędności firm, a firmom nie grozi utrata płynności, co potwierdzają jej rosnące wskaźniki. Jeszcze kilka miesięcy temu wielu ekonomistów twierdziło, że firmy dysponują zbyt dużą gotówką i mogą spokojnie pozbyć się jej części. Oszczędności pomogą firmom w trudnych czasach.

4. Taniejąca ropa

Zawirowania w światowej gospodarce sprawiły, że spekulanci zaczęli wycofywać się z rynku ropy naftowej. Jeszcze w lipcu za baryłkę ropy płacono 145 USD, wczoraj kosztowała już tylko 89 USD. Ten spadek – choć często z dużym opóźnieniem – przekłada się na niższe koszty transportu i cen w ogóle oraz sprawia, że gospodarstwa domowe mają więcej pieniędzy do wydania.

5. Osłabiający się złoty

W kwietniu euro kosztowało 3,45 zł, a przez trzy kolejne miesiące jego cena spadła poniżej 3,20 zł. Tak silny złoty sprawił, że eksporterzy mieli nóż na gardle, ponieważ umocnienie nałożyło się na spadek koniunktury w strefie euro oraz rosnące koszty pracy i materiałów. Kryzys sprawił, że dziś kurs EUR/PLN znów zbliżony jest do poziomu z kwietnia i – według ekonomistów – w następnych miesiącach złoty dalej będzie tracił. Ku uciesze eksporterów.

6. Pomoc z Unii

Przez najbliższe lata Polska ma do wydania 230 mld zł z funduszy unijnych. Znakomita większość tych pieniędzy zostanie wydana na inwestycje w firmach i projekty infrastrukturalne. Cokolwiek działoby się w światowym systemie finansowym, Polska będzie inwestować i utrzyma wzrost gospodarczy.

7. Stabilny rynek mieszkaniowy

Ostatnie kryzysy w USA, Hiszpanii czy Irlandii były spowodowane m.in. tym, że gwałtownie w dół spadły ceny nieruchomości. Bańka nadmuchiwała się tam przez kilka lat i z hukiem pękła. Ekonomiści zapewniają, że u nas wzrost cen mieszkań trwał krócej, dlatego gwałtowne załamanie nie jest w Polsce możliwe.



absinth - Pią Paź 10, 2008 7:43 am


Banki nie idą na rękę budowlance
Agnieszka Stefańska , Grażyna Błaszczak , Marcin Zwierzchowski 10-10-2008, ostatnia aktualizacja 10-10-2008 02:01

Coraz trudniej dostać kredyt na budowę. Marże bankowców w ciągu dwóch miesięcy skoczyły od 50 do 100 proc.

Wszystkiemu winien jest kryzys finansowy, który dociera do Polski. – Finansowanie inwestycji autostradowych to koszt kilku miliardów złotych, jeszcze do niedawna można było takie pieniądze uzyskać w sumie od kilku banków, teraz do konsorcjum trzeba by ich zaprosić parokrotnie więcej – mówi Mieczysław Skołożyński wiceprezes Stalexport Autostrady.

– Mamy świadomość, że dzisiaj musimy się liczyć z wyższymi kosztami, jeżeli chcemy uzyskać kredyt, jednak to inwestycje infrastrukturalne oparte na racjonalnych założeniach projektowych są jednymi z najbezpieczniejszych, więc jeżeli na coś banki będą mimo wszystko pożyczać pieniądze, to właśnie na budowę dróg – podsumowuje Skołożyński. Marże jednak zaczynają rosnąć. O ile jeszcze niedawno oprocentowanie inwestycji infrastrukturalnych wynosiło 1 – 1,2 proc., o tyle w tej chwili banki chcą od 1,5 do nawet 2 proc. W przypadku kredytu zaciągniętego na budowę autostrady to znacząca różnica.

O kredyt na inwestycje wartą 1,3 mld euro będzie się ubiegać spółka Autostrada Wielkopolska, która ma wybudować trasę A2 z Nowego Tomyśla do Świecka. – Zgodnie z harmonogramem umowę musimy podpisać do marca tego roku, więc rozmowy z bankami zaczniemy dopiero w styczniu – mówi Robert Nowak, wiceprezes spółki. – Banki nie chcą już w tym roku udzielać dużych kredytów na długi okres.

W przypadku dróg budowanych systemem tradycyjnym, przez Generalną Dyrekcję, kryzys, z jakim borykają się instytucje finansowe, może przełożyć się na wzrost kosztów budowy. – Skok kosztów pozyskania pieniądza przełoży się na wzrost cen oferowanych w przetargach ogłaszanych przez GDDKiA – mówi Marek Michałowski, prezes Budimeksu i Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.

To dlatego wykonawcy i podwykonawcy dróg chcą, by rząd wypłacał im zaliczki na realizację inwestycji. Daje im to dostęp do tańszego pieniądza i będą w mniejszym stopniu uzależnieni od pożyczek bankowych. – Na razie prawo nam na coś takiego nie pozwala. Zgłosiliśmy propozycje zmiany do nowelizacji ustawy o finansach publicznych, która pozwalałaby na zaliczkowanie – mówi Lech Witecki, generalny dyrektor Dróg Krajowych i Autostrad.

Będzie mniej projektów

O ile kredyty dla drogowców zaczynają być droższe, to dla deweloperów – coraz trudniej dostępne.

– Coraz częściej spotykam się z sytuacją, gdy inwestor chce realizować projekt, ale nie może uzyskać finansowania – potwierdza Mirosław Motyka, prezes Budopolu Wrocław. – Nie jest to jeszcze zjawisko nagminne, ale coraz częstsze.

Jacek Bielecki, dyrektor Polskiego Związku Firm Deweloperskich przyznaje, że prawdopodobieństwo ograniczenia finansowania projektów deweloperskich przez banki jest w tej chwili bardzo duże. – W konsekwencji wiele inwestycji nie ruszy – zapowiada Bielecki. Zaznacza, że nie da się na razie wyliczyć skutków zmiany podejścia banków.

Podobny problem dotyczy całej Europy. – W tej chwili banki wszędzie zamykają finansowanie projektów deweloperskich – mówi dr Christian Schnell, partner kancelarii prawnej BSJP. – Najwyraźniej widać to w małych krajach, jak Holandia czy kraje bałtyckie. Banki wycofują się nawet z podpisanych już umów przedwstępnych.

Minorowe nastroje

Zawiedzione miny mieli uczestnicy zakończonych we wtorek Expo Real w Monachium, jednych z największych targów nieruchomości w Europie. Przedstawiciele banków przyznawali, że będą zatrzymywać jak najwięcej gotówki. I tak będą robili przynajmniej do końca 2009 r. W tym czasie chcą udzielać kredytów tylko swoim najlepszym klientom. I to wyłącznie wtedy, gdy jest zdrowa relacja kapitału własnego do finansowania zewnętrznego. Pieniądze dostają bardzo drogo i raczej krótkoterminowo.

– Nawet fundusze, które mają gotówkę, nie chcą jej wydawać – mówi dr Schnell. – Bo z kolei mówią, że na rynku jeszcze „nie leje się krew”. Trzeba poczekać na superokazje. Twierdzą, że będzie można dużo taniej przejmować projekty.

Część deweloperów rezygnuje też z projektów mieszkaniowych na rzecz budowy powierzchni biurowych.

Grażyna Błaszczak

polecam jeszcze to:
http://www.rp.pl/artykul/9157,202704_Kr ... eet__.html



Iluminator - Pią Paź 10, 2008 8:14 am


Deweloperzy rezygnują z rozpoczynania inwestycji
2008-10-10, 06:13

Wprawdzie budownictwo nadal notuje wyższe tempo wzrostu niż inne dziedziny gospodarki, ale nawet tu widać, że gospodarka hamuje. W czerwcu notowano prawie 21-proc. wzrost produkcji budowlanej, a już w sierpniu ten wskaźnik spadł poniżej 6 proc.
– W ostatnich miesiącach mamy w budownictwie wyraźne spowolnienie wzrostu – mówi prof. Zofia Bolkowska z Wyższej Szkoły Zarządzania i Prawa. Według niej optymizmu wśród przedsiębiorców jest coraz mniej. 6-proc. wzrost produkcji budowlano-montażowej nie jest wprawdzie niski, ale dla specjalistów z branży stanowi zaskoczenie, że w obliczu tak wielkich inwestycji infrastrukturalnych budownictwo zaczyna tak szybko hamować.

Zdaniem ekspertów, aby zdążyć z wszystkimi inwestycjami infrastrukturalnymi przed Euro 2012, budownictwo powinno zwiększać produkcję w tempie co najmniej 20 proc. rocznie. Już teraz wiadomo, że w roku 2008 do tego wyniku nawet się nie zbliży.
– W tym roku zrealizujemy chyba najbardziej pesymistyczne prognozy mówiące o 12-proc. wzroście w całym budownictwie – twierdzi Zofia Bolkowska.

Ceny spadają

– Na branżę budowlaną ma wpływ trudna sytuacja na zagranicznych rynkach – twierdzi Zbigniew Bachman, dyrektor Polskiej Izby Przemysłowo-Handlowej Budownictwa. W wielu krajach zachodnich ceny nieruchomości spadają i odbije się to na kondycji firm budowlanych. Przedsiębiorcy przestali zatrudniać nowych ludzi w nadziei na wygranie du żych przetargów przy budowie dróg czy przy innych inwestycjach. W tej chwili w budownictwie pracuje ok. 392 tys. osób. Z drugiej strony, koszty pracy nadal szybko rosną. Od początku roku zwiększyły się one o ponad 16 proc., ale i mamy do czynienia z coraz mniejszą dynamiką wzrostu płac. Przedsiębiorcy budowlani na własnej skórze odczuwają, że miesięczna wartość robót budowlanych spadła drugi miesiąc z rzędu, poniżej 6 miliardów złotych, a przecież w III kwartale występował zawsze szczyt robót budowlanych.

Deweloperzy jednak rezygnują z rozpoczynania nowych inwestycji mieszkaniowych, a wielu z nich, ze względu na problemy ze zbytem, wstrzymuje już rozpoczęte inwestycje. Mniej wydaje się też pozwoleń budowlanych.

Duża konkurencja na rynku

Sami przedsiębiorcy podkreślają, że obecnie największą barierą wzrostu produkcji w budownictwie są wysokie koszty zatrudnienia i konkurencja. Prezesi firm budowlanych twierdzą, że rozpisanych jest niewiele przetargów budowlanych i startuje w nich czasem nawet kilkanaście firm. Przeciętna płaca w budownictwie jest obecnie wyższa niż średnia dla całej branży przemysłowej i wynosi 3,3 tys. zł miesięcznie brutto. Są to jednak wartości średnie i oficjalne. Zarobki budowlańców w Warszawie i kilku innych dużych miastach mogą być wyższe, a gdzie indziej, w praktyce, nawet takich zarobków nie można uzyskać. Na pewno też w szarej strefie, pracuje wiele tysięcy osób i zarabia mniej niż wynosi przeciętna średnia płaca.

– Produkcja materiałów budowlanych nieznacznie wzrasta lub wręcz spada, ale biorąc pod uwagę obecną sytuację na rynku, nie brakuje żadnych materiałów budowlanych – mówi Zofia Bolkowska.

Materiały budowlane tanieją

Ceny większości materiałów budowlanych w ostatnich miesiącach spadły. Potwierdzają to sami sprzedawcy. Tanieje nawet stal – dodaje ekspert.

– Parę tygodni temu 1 t stali zbrojonej kosztowała nawet 2,8 tys. zł, a teraz ok. 2,2 tys. zł – mówi Andrzej Ciepiela, dyrektor Polskiej Unii Dystrybutorów Stali. Eksperci podkreślają, że na rynku pojawiły się firmy sprzedające stal nawet poniżej kosztów jej zakupu w hutach.

– Najczęściej są to firmy litewskie i łotewskie i prawdopodobnie nie płacą one VAT – twierdzi dyrektor Ciepiela.

Na pewno niektórzy producenci materiałów izolacyjnych będą chcieli wykorzystać sytuację w związku z wprowadzeniem od przyszłego roku świadectw energetycznych, by zwiększyć sprzedaż i być może także podnieść ceny. Popyt może jednak nie być tak duży, a trzeba mieć też świadomość, że nie będzie zakazu sprzedaży nieruchomości bez świadectwa energetycznego. Na to, że sytuacja w budownictwie szybko się pogarsza, wskazuje też coraz bardzie obniżający się wskaźnik wzrostu cen robót budowlanych. Już w tej chwili średnie ceny w budownictwie nie nadążają za ogólnym poziomem inflacji, czego nie mieliśmy od dwóch lat. Do deweloperów zgłasza się coraz więcej wykonawców, którzy szukają pracy i gotowi są ją wykonywać nawet za niższe niż przed rokiem stawki, rezygnując z części swojej marży.

Roman Grzyb

Gazeta Prawna 10.10.2008 (199)- Moje nieruchomości - str. D 2



absinth - Pią Paź 10, 2008 8:35 am
koniec balu...

na rozluznienie troche czarnego humoru

















Iluminator - Pią Paź 10, 2008 2:25 pm
Uratować nas może jedynie spokój. Już nic mnie nie zdziwi. Takie spadki mogą potrwać jeszcze przez tydzień lub dwa (tzw. wyczerpanie trendu) i mocne odpicie i po krachu.

Sam poważnie myślę, czy teraz nie kupić jakiś akcji Ciągle jednak nie widzę spółek z kapitalizacją równą rocznym zyskom, hehe



absinth - Pią Paź 10, 2008 3:17 pm

Uratować nas może jedynie spokój

Berlusconi chyba tez doszedł do tego wniosku

Berlusconi Says Idea of Closing World's Markets Being Discussed

By Steve Scherer

Oct. 10 (Bloomberg) -- Italian Prime Minister Silvio Berlusconi said European Union and Group of Eight leaders are discussing the idea of closing the world's financial markets while they ``rewrite the rules of international finance.''

``The idea of suspending the markets for the time it takes to rewrite the rules is being discussed,'' Berlusconi said today after a Cabinet meeting in Naples, Italy.



MarcoPolo - Pią Paź 10, 2008 5:38 pm
Mysle ze ciekawa strona, ciekawe artykuly.

http://www.mises.pl/830

Mateusz Machaj: Anatomia kryzysu

dodano: 05.10.2008 21:24

Nieruchomości, nieruchomości

Standardowa historia, którą słyszymy w mediach, opisująca aktualny kryzys, dotyczy oczywiście rynku nieruchomości. Ponieważ banki udzielały kredytów w sposób całkowicie nierozważny i nieodpowiedzialny, w tej chwili obserwujemy tego przykre konsekwencje. Nie jest to jednakże pełny obrazek historii, który powinien zostać przedstawiony. Czy rzeczywiście dlatego że niektórzy ludzie nie spłacają kredytów, to wszystkie spółki muszą tracić na wartości? Czy rzeczywiście powinny upadać banki inwestycyjne? Czy rzeczywiście powinny upadać banki detaliczne? A wreszcie, czy przez to, że jakiś pracownik w Stanach nie spłaca kredytu za mieszkanie, cały światowy system finansowy musi wariować, w tym odległa Polska i inne kraje Europy?
Te pytania wyraźnie podpowiadają nam, że chociaż u podstaw aktualnych problemów leży problem „bańki” na rynku nieruchomości, to jednak aktualne problemy są rezultatem dużo poważniejszych czynników. Gdyby problemem był tylko rynek nieruchomości, wtedy w gospodarce wystąpiłby jakiś zastój, ale przecież nie załamanie. Jeden sektor zacząłby przeżywać kłopoty, ale nie musiałoby to za sobą pociągać przykrych poważnych konsekwencji dla pozostałych sektorów.
............



kiwele - Pią Paź 10, 2008 7:59 pm
Caly ten watek powinien, w obecnym goracym okresie, byc bardzo starannie dokumentowany, by byl dobra referencja na pozniej.
Takze artykuly obce, nie tylko po angielsku.
Mogloby dojsc kilku nowych Forumowiczow, bieglych w materii, by ulzyc tradycyjnym "wolom roboczym" tego Forum.



absinth - Sob Paź 11, 2008 5:10 pm
Z moich dzisiejszych rozmów z developerami na targach mieszkaniowych wynika, ze "oprocz tego co juz budujemy, lub co od dawna mamy zaplnowane i wkrotce zaczniemy budowe nie planujemy kolejnych inwestycji, sam Pan widzi co sie dzieje"



Iluminator - Sob Paź 11, 2008 7:57 pm


Berlusconi chyba tez doszedł do tego wniosku

Berlusconi Says Idea of Closing World's Markets Being Discussed

By Steve Scherer

Oct. 10 (Bloomberg) -- Italian Prime Minister Silvio Berlusconi said European Union and Group of Eight leaders are discussing the idea of closing the world's financial markets while they ``rewrite the rules of international finance.''

``The idea of suspending the markets for the time it takes to rewrite the rules is being discussed,'' Berlusconi said today after a Cabinet meeting in Naples, Italy.


Berlusconi przez ostatnie kilka dni dobitnie się ośmieszył, różnymi dziwnymi tezami.


Caly ten watek powinien, w obecnym goracym okresie, byc bardzo starannie dokumentowany, by byl dobra referencja na pozniej.
Takze artykuly obce, nie tylko po angielsku.
Mogloby dojsc kilku nowych Forumowiczow, bieglych w materii, by ulzyc tradycyjnym "wolom roboczym" tego Forum.


Teraz to już jest dawno za późno. Cała sprawa już wyszła na jaw w październiku/listopadzie 2007 Trzeba by umieścić artykuły np. z portalu money.pl, mądrych analityków, którzy wywodzili się, dlaczego ten kryzys będzie marginalny i nie odbije się znacząco na gospodarce. A już jako wisienkę na torcie umieścić wywiad z prezesem GPW z grudnia 2007, w którym tłumaczył, że na giełdzie nie będzie bessy (spadków) przez najbliższe lata i snuł piękny obraz, silnego rynku kapitałowego w Polsce.

Z okazji zjazdu G7, jeden znany inwestor powiedział, że niech Ci panowie sobie pójdą do baru na kilka głębszych i zostawią rynki w spokoju. I myślę, że jest to dobre podsumowanie na aktualny moment



kiwele - Sob Paź 11, 2008 8:41 pm


Berlusconi chyba tez doszedł do tego wniosku

Berlusconi Says Idea of Closing World's Markets Being Discussed

By Steve Scherer

Oct. 10 (Bloomberg) -- Italian Prime Minister Silvio Berlusconi said European Union and Group of Eight leaders are discussing the idea of closing the world's financial markets while they ``rewrite the rules of international finance.''

``The idea of suspending the markets for the time it takes to rewrite the rules is being discussed,'' Berlusconi said today after a Cabinet meeting in Naples, Italy.


Berlusconi przez ostatnie kilka dni dobitnie się ośmieszył, różnymi dziwnymi tezami.


Caly ten watek powinien, w obecnym goracym okresie, byc bardzo starannie dokumentowany, by byl dobra referencja na pozniej.
Takze artykuly obce, nie tylko po angielsku.
Mogloby dojsc kilku nowych Forumowiczow, bieglych w materii, by ulzyc tradycyjnym "wolom roboczym" tego Forum.


Teraz to już jest dawno za późno. Cała sprawa już wyszła na jaw w październiku/listopadzie 2007 Trzeba by umieścić artykuły np. z portalu money.pl, mądrych analityków, którzy wywodzili się, dlaczego ten kryzys będzie marginalny i nie odbije się znacząco na gospodarce. A już jako wisienkę na torcie umieścić wywiad z prezesem GPW z grudnia 2007, w którym tłumaczył, że na giełdzie nie będzie bessy (spadków) przez najbliższe lata i snuł piękny obraz, silnego rynku kapitałowego w Polsce.

Z okazji zjazdu G7, jeden znany inwestor powiedział, że niech Ci panowie sobie pójdą do baru na kilka głębszych i zostawią rynki w spokoju. I myślę, że jest to dobre podsumowanie na aktualny moment



MarcoPolo - Nie Paź 12, 2008 8:11 am
Pocieszajace jest jedynie to, ze nastepny okres konunktury przypadnie w Katowicach na nie-Uszoka.



absinth - Nie Paź 12, 2008 2:34 pm


NINJA, czyli pół prawdy
(Bank/09.10.2008, godz. 18:57)
Winę za obecne załamanie gospodarcze w Stanach Zjednoczonych ponoszą tylko i wyłącznie politycy. Jeśli sami tego nie zrozumieją, Ameryce grozi krach na niespotykaną dotąd skalę. Niestety, dostanie się i Polsce.

Oficjalnie, czyli na potrzeby mediów, powodem krachu instytucji finansowych jest „kryzys kredytów hipotecznych”. A co w takim razie było przyczyną kryzysu tych kredytów? To też wydaje się jasne: niewypłacalność dłużników. Miliony Amerykanów nie spłaca swoich długów. Banki nie dostają swoich pieniędzy. Są zagrożone. Co prawda, problemy z dłużnikami nie pojawiły się od dzisiaj, jak to się jednak stało, że nagle tak dużo ich nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań. Tym bardziej że skutkiem zaległości w spłacie jest foreclosure, czyli procedura przymusowego przejęcia zadłużonej nieruchomości przez bank; dłużnik traci swój dom, mieszkanie, pieniądze. Trudno więc podejrzewać, żeby powodem wstrzymania spłaty kredytu był jakiś bunt dłużników czy też chęć dokuczenia bankom. A zatem co? I na to pytanie media mają dość prostą odpowiedź: NINJA. Akronim ten pochodzi od amerykańskiego terminu określającego złego kredytobiorcę: „no income, no job, no assetts” (brak dochodu, brak pracy, brak majątku). Jak to się stało, że banki udzieliły kredytu tak wielu dłużnikom nieposiadającym pracy, dochodu i majątku?

Tajemnicze kredyty

I tutaj problem się komplikuje. Do niedawna na to pytanie nie podawano żadnej odpowiedzi albo tłumaczono wymijająco: panował boom na rynku nieruchomości i każdy chciał z niego skorzystać, głównie jednak spekulanci. Problem w tym, że rzadko sama potrzeba pożyczkobiorcy wystarczy do otrzymania kredytu. Banki nie są instytucjami samoobsługowymi. Do otrzymania kredytu konieczna jest ich zgoda, oparta na wnikliwej analizie możliwości finansowych dłużnika. Skoro tak wielu z nich nie spełniało kryteriów dobrego kredytu, na jakiej podstawie banki im go udzieliły? W tej kwestii do niedawna panowało milczenie. Dopiero w ostatnich dniach września pojawiła się na You Tube wypowiedź wyjaśniająca sprawę. Udzielił jej senator z Connecticut, Christoher J. Dodd, nazywając sprawę po imieniu, a brzmi ono: CRA, czyli Community Reinvestment Act. Jest to ustawa, przyjęta przez Kongres w 1997 r. za prezydentury Billa Clintona, której celem była ochrona „kredytobiorców mniejszościowych”, czyli ludności kolorowej, ubogiej, znajdującej się w złych warunkach materialnych, przed złym traktowaniem jej przez banki.

Wypowiedź senatora Dodda wywołała konsternację. Padła bowiem z ust przedstawiciela Partii Demokratycznej, szczególnie wrażliwej na losy mniejszości. Mimo to coś w niej było na rzeczy. Ameryka, w tym i amerykańskie banki od dawna sparaliżowane są ustawodawstwem antydyskryminacyjnym, zakazującym wynajmowania lokali przedstawicielom mniejszości, zwalniania ich z pracy czy odmowy udzielenia kredytu – bez względu na to, jak racjonalne byłyby przyczyny tej odmowy. Jednakże powoływanie się na CRA to tylko półprawda. Wprawdzie wśród ofiar foreclosure jest wielu przedstawicieli „dyskryminowanych mniejszości”, nie oni stanowią większość kredytobiorców z grupy NINJA i grupy zalegających dłużników. Jeśli zatem nie oni są winni, to kto?

Cała prawda

Prawdziwe korzenie kryzysu są głębsze i mają głównie charakter polityczny. Należą do nich: kosztowna wojna na Środkowym Wschodzie (300 mln dolarów dziennie), rozrzutna polityka w zakresie finansów publicznych podnosząca deficyt budżetowy do niewyobrażalnych rozmiarów (30 bilionów dolarów), interwencjonizm, czyli ręczne sterowanie gospodarką przez polityków i będąca jego konsekwencją luźna polityka monetarna FED. Z jednej strony, George W. Bush, po swoim wątpliwym zwycięstwie wyborczym w 2000 r. chciał Amerykanów kupić, już to darmowymi lekami dla emerytów, już koncesjami dla rolnictwa i przemysłu oraz świadczeniami socjalnymi na niespotykaną dotąd skalę, z drugiej zaś po zamachu z 11 września 2001 potrzebne były ogromne pieniądze na wojnę z terroryzmem. O ile Stany Zjednoczone stać by było na każdy z tych wydatków z osobna, o tyle prowadzenie ich równocześnie jest dla gospodarki tego kraju ponad siły. Skutkiem nałożenia się welfare na warfare było pojawienie się inflacji.

I to jest główne nieszczęście!

Jeśli bank centralny, powołany do kontrolowania płynności na rynku pieniężnym, pompuje do banków komercyjnych miliardy dolarów, licząc im za te pieniądze niewiele powyżej 1 proc. w skali rocznej, a czasem nawet mniej, to trzeba naprawdę dużej wyobraźni, odpowiedzialności albo pesymizmu, by z takiej okazji zrezygnować. Ekspansja kredytowa zapoczątkowana przez prezesa banku centralnego USA, czyli Rezerwy Federalnej (FED), Alana Greenspana, a później z powodzeniem kontynuowana przez jego następcę, Bena Bernanke miała posłużyć całej gospodarce. Tymczasem przysłużyła się wyłącznie politykom, którzy z powodzi monetarnej korzystali, finansując wojnę i socjal, właśnie welfare i warfare.

Banki zalane tanim pieniądzem oferowały kredyty za pół darmo, i to każdemu, nawet NINJA, patrząc przez palce na perspektywy ewentualnej niewypłacalności. A przecież już ponad pół wieku temu Ludwik von Mises, a później Murray N. Rothbard ostrzegali, że drukowanie pieniędzy bez oparcia ich na oszczędnościach i realnych dobrach jest wysoce ryzykowne. Nie dość, że daje to przedsiębiorcom zły sygnał co do kondycji gospodarki, to na dodatek wywołuje inflację. Bo to nie wysokie ceny ropy naftowej, jak to się gładko mówi w radiu, tv i na większości uniwersytetów, wywołują inflację, lecz inflacja wywołuje wysokie ceny ropy i wszystkiego innego. To wzrost inflacji zmusił w końcu FED (w połowie 2007 r.) do powstrzymania podaży pieniądza, i tym samym do podniesienia oprocentowania kredytów, a ponieważ w okresie boomu gros kredytów udzielanych na kupno nieruchomości miało oprocentowanie zmienne, z chwilą korekty ceny pieniądza, koszty obsługi wzrosły powyżej zdolności finansowych wielu kredytobiorców. Ci ostatni tracili domy, banki zaś płynność. Zamiast pozostawić wtedy rynek samemu sobie, aby dokonał oczyszczenia gospodarki z podmiotów, które dobrowolnie i świadomie podjęły błędne decyzje, nie dają sobie rady, więc muszą upaść, rząd wraz z FED zaczął to wszystko ratować; najpierw poprzez wzrost płynności, czyli ponowną obniżkę stóp bazowych, następnie poprzez bezpośrednią pomoc finansową dla zagrożonych instytucji, aż wreszcie nacjonalizując upadające firmy.

Jeśli Biały Dom ma tak wielkie serce, to zamiast rabować biednych i dawać bogaczom, mógł pomóc niewypłacalnym posiadaczom nieruchomości i podarować im pieniądze na spłatę hipoteki – tak jak daruje firmom finansowym. W ten sposób ci ostatni uratowaliby swe domy, a banki otrzymały swoje pieniądze. Rozwiązanie równie szkodliwe, ale znacznie bardziej „ludzkie”.

Socjalizm w natarciu

Inflacja wzrosła do poziomu nie notowanego od 12 lat. Co gorsza, biznes, który zwykle nie zna kulisów programów ratunkowych i skomplikowanych interwencji monetarnych uznał, że skoro pieniądz jest taki tani i jest go tak dużo, znaczy gospodarka jest rozgrzana i będzie się rozwijać. Nastąpiła seria błędnych decyzji inwestycyjnych, w wyniku których straty poniosła także motoryzacja, potem transport, budownictwo i parę innych sektorów. Jednocześnie wprowadzeni w błąd inwestorzy giełdowi kupowali papiery nadal, doprowadzając do ich sztucznej aprecjacji. Popularnym wehikułem inwestycyjnym stały się zsekurytyzowane długi hipoteczne. Kiedy dłużnicy przestali je spłacać, obligacje, których długi hipoteczne były zastawem, stały się kawałkiem papieru. Gdy rynek poznał prawdę; kiedy dowiedział się, że te papierowe „papiery” stanowią główny majątek takich potentatów finansowych, jak Lehman Brothers, Merrill Lynch, AIG i wielu innych, parkiety zaczęły się walić. I wtedy politycy, którzy nie tak dawno uspokajali Amerykę, że „finanse kraju są pod kontrolą”, postanowili wpompować w gospodarkę jeszcze więcej papieru, za które chcą ratować banki, powiększając deficyt budżetowy, osłabiając pieniądz i rabując zwykłych ludzi z dorobku ich życia. Dobitnym przykładem takiej polityki jest chociażby nacjonalizacja banków Fannie Mae, Freddie Mac, upaństwowienie giganta ubezpieczeniowego AIG, oraz quasi-nacjonalizacja (w następstwie bankructwa) banku Washington Mutual. W konsekwencji wielu biznesmenów jest dziś przekonanych, że bez względu na to, jak dobrze (czy źle) pokierują swoimi firmami, rząd i tak weźmie za to odpowiedzialność. Za tę ich beztroskę musi zapłacić podatnik, któremu wmawia się, że jest to kryzys kapitalizmu. Tymczasem zrzucanie winy za kryzys na kapitalizm to absurd. Istotą kapitalizmu jest wolność, konkurencja, poszanowanie własności prywatnej, równość szans, a nie redystrybucja, czyli zabieranie jednym i dawanie drugim. To czystej wody socjalizm!

Jan M. Fijor

Więcej w Miesięczniku Finansowym BANK



Iluminator - Nie Paź 12, 2008 8:18 pm

Ogłaszam początek końca kryzysu

Buffett kupuje akcje Goldman Sachs
24.09.2008 07:22

Jeden z najbardziej prominentnych inwestorów na świecie stawia 5 mld USD, że system finansowy USA nie upadnie. Poprzez swoją spółkę Berkshire Hathaway przeznaczy tą kwotę na kupno akcji uprzywilejowanych Goldman Sachs.

Analitycy oceniają, że jest to ogromny kredyt zaufania ze strony Warrena Buffetta. Inwestor posiada także warranty kupna akcji Goldman Sachs za następne 5 mld USD. Bank ogłosił także późno we wtorek, że chce pozyskać 2,5 mld USD w drodze oferty publicznej akcji.

Te wiadomości rozgrzały nadzieje inwestorów. W handlu elektronicznym Goldman Sachs drożał o prawie 8 proc. W górę poszła wartość kontraktów na indeksy amerykańskich rynków akcji.

----------------------
Perturbacje na rynkach światowych, wpływają również na naszą gospodarkę, dlatego właśnie stwierdziłem, że warto tą informację tu umieścić. Uważam, że jest to moment przełomowy. Dla niewtajemniczonych, polecam pogooglować o aktorach tego spektaklu w USA i myślę, że wnioski przyjdą same.


Cytuję pierwszy post w tym temacie (przypadkowo mój), a to dlatego, że opisywany w nim Buffett zarobił na kryzysie już około 8 mld dolarów i stał się najbogatszym człowiekiem według Forbsa, wyprzedzając Billa Gatesa.

Wysuwam tezę, że krachu nie ma, bo na krachu tracą wszyscy, a widać ktoś zarabia



absinth - Nie Paź 12, 2008 9:27 pm
i jeszcze troche optymistycznych artykulow

Wielka Brytania: Jutro wielkie nacjonalizowanie banków

Mimo niedzieli w Londynie trwają przygotowania do jutrzejszej operacji częściowej nacjonalizacji banków. Jutro banki będą mogły skorzystać z rządowej oferty wsparcia finansowego w zamian za pakiety akcji uprzywilejowanych.

Pokieraszowany w ostatnich dniach na giełdzie Royal Bank of Scotland poprosi zapewne rząd o gwarancje dla nowej emisji akcji wartych 15 miliardów funtów. Największy w Wielkiej Brytanii kredytodawca hipoteczny - bank HBOS - wystąpi o dokapitalizowanie w wysokości 10 miliardów funtów, bank Lloyds-TSB poprosi o 7 miliardów, a bank Barclays o 3 miliardy. Prezesi i dyrektorzy czterech banków uzgadniają teraz szczegółowe warunki otrzymania pomocy rządowej z urzędnikami ministerstwa skarbu oraz Urzędu Usług Finansowych, który nadzoruje rynek bankowy.

Przewiduje się, że po udzieleniu pomocy rząd brytyjski stanie się właścicielem prawie trzech czwartych banku HBOS oraz połowy Royal Bank of Scotland. Jak podaje Sunday Telegraph, nie wyklucza się, że na czas jutrzejszej operacji we wszystkich państwach G-7 wstrzymany zostanie obrót akcjami banków.
http://news.money.pl/artykul/wielka;brytania;jutro;wielkie;nacjonalizowanie;bankow,210,0,376274.html[/QUOTE]

Brytyjska prasa: Wiele krajów zagrożonych bankructwem
ask, IAR
2008-10-11, ostatnia aktualizacja 2008-10-11 20:40
Szereg krajów zagrożonych jest bankructwem spowodowanym "finansową paniką", która ogarnęła Azję, Europę Wschodnią i Amerykę Łacińską - alarmuje Daily Telegraph.

Zdaniem gazety "rozwiała się iluzja", że Brazylia, Rosja, Indie i Chiny "są wystarczająco silne, żeby przetrzymać obecny kryzys.

Gazeta pisze, że wśród państw narażonych na krach jest "uzbrojony w broń nuklerną Pakistan, który wykrwawia się z rezerw zagranicznych w alarmującym tempie". Może się okazać, że wkrótce nie będzie w stanie sfinansować swojego importu i spłacić zaciągniętych kredytów.

Daily Telegraph dodaje, że również system bankowy Ukrainy rozpada się, huty zamykają się z braku zamówień, a kryzys polityczny pogarsza się z dnia na dzień.

Na kryzysie traci również Kazachstan, który zaciągnął pożyczki pod spodziewane dochody z taniejącej ropy naftowej i teraz obawia się bankructwa.

Według analityków, na których powołuje się Daily Telegraph, sytuacja Kazachstanu jest "wyraźną wskazówką tego, co może stać się z Rosją, jeśli ceny ropy spadną jeszcze bardziej".
http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,5800116,Brytyjska_prasa__Wiele_krajow_zagrozonych_bankructwem.html[/QUOTE]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • romanbijak.xlx.pl



  • Strona 1 z 15 • Wyszukano 526 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15
    Copyright (c) 2009 | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.