ďťż
[Gospodarka] Kryzys czyli końca nie widać



absinth - Wto Lut 03, 2009 6:01 pm
bedzie slodko-gorzko



Islandia nad Tamizą
Dariusz Rosiak 31-01-2009, ostatnia aktualizacja 31-01-2009 01:00

Jeszcze dwa lata temu brytyjska gospodarka była najszybciej rozwijającą się wśród państw G7. W ubiegłym tygodniu poważni komentatorzy zastanawiali się, czy kraj tylko stoi na progu bankructwa, czy już jest bankrutem

Oficjalne statystyki rządowe mówią, że gospodarka Wielkiej Brytanii spełnia techniczne warunki recesji (dwa kolejne kwartały ujemnego wzrostu gospodarczego), Komisja Europejska przewiduje, że w roku 2009 spadek gospodarczy wyniesie 2,8 proc. Lider opozycji sugerował, by rząd zwrócił się o pomoc w spłacie zadłużenia kraju (697,5 mld funtów, czyli 47,5 proc. PKB na koniec 2008 roku) do Międzynarodowego Funduszu Walutowego, a jeden z najbardziej znanych na świecie inwestorów finansowych Jim Rogers zaklinał ludzi: „Sprzedawajcie wszystkie funty, jakie macie. To już koniec”.

Nic dziwnego: mimo ogłoszenia przez rząd drugiego w ciągu niecałych trzech miesięcy pakietu pomocy finansowej akcje banków leciały na łeb na szyję, funt osiągnął najniższy od 2001 roku poziom w stosunku do dolara, 40 tysięcy Brytyjczyków bierze udział w barterowej wymianie usług i dóbr prowadzonej przez firmy internetowe – popularność tych usług rośnie z dnia na dzień. Kilka miast, m.in. Lewes w hrabstwie East Sussex, wypuściło nawet na rynek własne waluty komplementarne wobec funta: w Lewes można takiej waluty używać w 130 sklepach i firmach w mieście. Londyn ochrzczony został nowym mianem – Reykjavik nad Tamizą – w nawiązaniu do ponurego losu największej jak dotąd ofiary kryzysu finansowego – Islandii.

Ponura statystyka

Według analityka z City od początku kryzysu spadek wyceny kapitału Wielkiej Brytanii (cen akcji, zasobów funduszy emerytalnych i inwestycyjnych oraz cen nieruchomości) wyniósł około 1,2 bln funtów, czyli teoretycznie każdy z 31 mln płacących podatki Brytyjczyków umoczył w ciągu ostatnich kilku miesięcy prawie 40 tysięcy funtów.

Tę ponurą statystykę można kontynuować (ponad 75 tysięcy nowych bezrobotnych, setki sklepów znikających z krajobrazu miast, w tym bankructwo legendarnej sieci Woolworths, prognozy deficytu budżetowego na poziomie nawet 9 proc. itd.), ale wniosek jest prosty: Wielka Brytania zmieniła się z prymusa europejskiej i światowej gospodarki w kolejnego „chorego człowieka Europy”. Fakt, że w sali szpitalnej obok Brytyjczyków leżą inne narody (z nielicznymi wyjątkami właściwie cały kontynent), stanowi marne pocieszenie. Przecież gdy Blair obejmował urząd premiera w 1997 roku, czasy gospodarczych rollercoasterów, w których po boomie następuje załamanie, miały odejść do przeszłości.

Nowa Partia Pracy kierowana przez Blaira i jego kanclerza skarbu Gordona Browna pokazywała całemu światu, jak demokratyczna lewica potrafi utrzymać stały wzrost gospodarczy w kraju, kreować nowe miejsca pracy, dbać o własną walutę, kontrolować deficyt budżetowy i godzić dwie skłonności Brytyjczyków, które od wieków stanowiły o wielkości tego narodu: dążenie do bogacenia się oraz poczucie społecznej solidarności i odpowiedzialności za gospodarkę. Gdy Brown przejmował urząd od Blaira w 2007 roku, miało być jeszcze lepiej – w końcu to on kierował brytyjską gospodarką za czasów nowej Labour Party. A tu taki pasztet...

Zmarnowany pakiet Browna

Przyszedłem do polityki, bo chciałem walczyć z plagą bezrobocia w mojej okolicy i nie będę siedział z założonymi rękami, gdy ludzie dochodzą do ściany po tym, jak kilku bankierów popełniło nieodpowiedzialne błędy” – mówił premier Brown w ubiegłym tygodniu po zapowiedzi kolejnego pakietu pomocy dla banków. Brown był nie tylko zmęczony pogrążającym kraj kryzysem, ale też wyraźnie poirytowany informacjami na temat zachowania banków w ostatnich latach.

Październikowa akcja Browna, czyli pomoc dla banków w wysokości 37 mld funtów, przyniosła sukces w tym sensie, że najprawdopodobniej umożliwiła przetrwanie co najmniej dwóch wielkich instytucji brytyjskich: RBS/NatWest i Lloyds/HBOS. Upadek tych banków byłby szokiem, którego skutków nikt w Wielkiej Brytanii nie chciał weryfikować, nic więc dziwnego, że październikowy pakiet Browna przyjęty został z uznaniem nie tylko przez zagrożone banki, ale i przez większość ekspertów. Problem polega jednak na tym, że gotówka przekazana bankom nie została przez nie wykorzystana do otwarcia kanałów kredytowych dla brytyjskich firm, co było zamierzeniem premiera. Banki przyjęły założenie – zapewne słuszne z punktu widzenia ich udziałowców, choć niekoniecznie brytyjskich przedsiębiorców – że nowy kapitał powinien zostać wykorzystany jako zabezpieczenie przed przyszłymi stratami. Część komentatorów uważa dziś, że cały pakiet był wadliwie przygotowany, rząd nie wymógł nawet na bankach pełnej deklaracji na temat posiadanych przez nie toksycznych długów.

Po kilku tygodniach było jasne, że tysiące małych, średnich i dużych firm brytyjskich ciągle pozbawione są możliwości zaciągania kredytów. Rząd odkrył – i to, jak pisał dziennik „The Guardian”, doprowadziło ponoć Browna do furii – że tylko 20 proc. linii kredytowych kilku największych banków brytyjskich jest otwartych dla brytyjskich klientów, reszta to kredyty dla firm zagranicznych. Najbardziej oburzające Brytyjczyków dane nadeszły z Royal Bank of Scotland, który pożyczył wcześniej 2,5 mld funtów rosyjskiemu oligarsze Leonidowi Bławatnikowi. RBS stracił te pieniądze, bo jedna z firm Bławatnika LyondellBasell znalazła się na skraju bankructwa.

Podobne umowy RSB zawarł z innym rosyjskim oligarchą Olegiem Deripaską, który wykorzystał kredyt w wysokości prawie 3 mld z RBS na zakup firmy metalurgicznej Norilsk Nickel. W tym samym czasie RSB zanotował straty w wysokości około 30 mld funtów.

Brown i jego kanclerz skarbu Alistair Darling po raz drugi w ciągu trzech miesięcy najchętniej wysłaliby szefów RBS i innych równie marnych menedżerów bankowych na Syberię, ale zamiast tego... ofiarowali im w ubiegłym tygodniu kolejny pakiet pomocy, podkreślając przy tym przez zaciśnięte zęby, że nie chodzi o dobro banków, ale o brytyjską gospodarkę i los milionów zwykłych ludzi zagrożonych recesją.

Jądrem nowego pomysłu rządu Browna ma być system ubezpieczeń dla banków na kredyty udzielane w przyszłości (część strat z przeszłości – tych, które są jeszcze nieznane – również byłaby objęta rządowymi gwarancjami). Według projektu banki przejęłyby odpowiedzialność za straty do 10 proc. sumy, a resztę płaciłby podatnik. Nikt nie wie dokładnie, o jakie sumy mogłoby chodzić – eksperci mówią, że wartość ubezpieczenia mogłaby sięgnąć nawet 200 mld funtów, ale podatnicy płaciliby tylko, gdyby do strat rzeczywiści doszło. Teoretycznie – jeśli straty banków się nie zmaterializują, jak oczekuje rynek – cały pakiet mógłby nic nie kosztować, a równocześnie dawać bankom większe poczucie bezpieczeństwa przy udzielaniu kredytów.

Nikt nie chce nacjonalizacji

Zasadnicze pytanie zadawane przez wielu brytyjskich komentatorów brzmi: czy rząd pozostanie – tak jak po akcji w październiku ubiegłego roku – pasywnym inwestorem czekającym, aż normalność sama wróci do systemu, czy też aktywnie włączy się w jego restrukturyzację. Jedną z najważniejszych konsekwencji ubiegłotygodniowego pakietu jest podwyższenie udziałów państwa w RSB/NatWest z 58 do 70 proc. W Lloydsie rząd posiada 42 proc. udziałów. Dlaczego nie miałby zakupić 100 proc. akcji i znacjonalizować RBS, przynajmniej na jakiś czas?

Jest kilka powodów. Po pierwsze Brown zdaje sobie sprawę, że rząd nie dysponuje wystarczającą ilością menedżerów bankowych. Ewentualna nacjonalizacja musiałaby więc pozostawić na stanowiskach obecną kadrę, co w dużym stopniu podważa sens całej operacji. Po drugie przejęcie przez państwo na własność Royal Bank of Scotland rozdęłoby deficyt budżetowy do poziomu ponad 100 proc. PKB – RBS jest ogromnym globalnym bankiem z bilansem aktywów i pasywów wyższym niż cała brytyjska gospodarka. Najważniejszy jest jednak trzeci powód – powód ideologiczny. Dla dzisiejszych labourzystów nacjonalizacja banków byłaby powrotem do lat 70., epoki, która skończyła się dla nich ostatecznie z nadejściem Tony’ego Blaira. Nikt w Wielkiej Brytanii nie chce socjalizmu w starym stylu, a nawet najwięksi socjaliści są zwolennikami wolnego rynku, co najwyżej w wersji wysoko regulowanej. Można przypuszczać, że premier Brown zrobi wszystko, co w jego mocy, by uniknąć nacjonalizacji. I tak szuka rozwiązań kompletnie obcych duchowi Nowej Partii Pracy, zapowiadając np. podwyżkę podatku dla najbogatszych do 45 proc. Współczesna polityka brytyjska na naszych oczach przestaje stanowić tabu.

Clarke wraca do łask

A jak obecny kryzys ma się do polityki partyjnej w kraju? Labourzyści mają teoretycznie czas na rozpisanie wyborów do czerwca 2010. Jednak wielu komentatorów z Westminsteru sugeruje, że Brown może poważnie się zastanawiać nad zorganizowaniem wyborów już na wiosnę. Paradoksem jest bowiem fakt, że politycznie Partia Pracy na kryzysie zyskuje. O ile jeszcze kilka miesięcy temu torysi Davida Camerona prowadzili w sondażach kilkunastoma punktami, obecnie ich przewaga skurczyła się do 3 – 5 proc., a Gordon Brown zwiększył swoje osobiste notowania. Konserwatyści nie mają w trakcie kryzysu żadnych solidnych pomysłów własnych, a w obliczu kryzysu politycznego dotychczasowe słabości Browna – brak charyzmy i nudna przewidywalność – nie są aż tak widoczne.

Debata na temat przyspieszonych wyborów może jednak się okazać nieco przedwczesna. Jeśli rzeczywiście z cyklu gospodarczego wynikłoby, że na wiosnę 2010 roku Wielka Brytania – podobnie jak inne kraje Zachodu – zaczęłaby wychodzić z recesji, Brown mógłby się obsadzić w roli narodowego zbawcy, którego słuszne rozwiązania sprzed roku zdały egzamin.

Cameron nie pozostaje jednak bezczynny i szuka niekonwencjonalnych rozwiązań. Wielkim zaskoczeniem ostatniego tygodnia było przywrócenie do łask jednego z najwybitniejszych polityków konserwatywnych ostatnich lat Kennetha Clarke’a.

Clarke – znany z ciętego dowcipu, talentu oratorskiego oraz zamiłowania do jazzu, cygar i butów firmy Hush Puppies – to legenda Partii Konserwatywnej. W roku 1990 jako pierwszy torys zasugerował premier Thatcher, by zrezygnowała ze stanowiska, potem jako kanclerz skarbu w gabinecie Johna Majora doprowadził do spadku stóp procentowych, inflacji i bezrobocia po recesji lat 1990 – 1991. Był też ministrem zdrowia i spraw wewnętrznych, jednak jego zdecydowanie proeuropejska postawa (jest zwolennikiem przyjęcia przez Wielką Brytanię euro i traktatu lizbońskiego) zablokowała mu drogę do fotela lidera partii. W gabinecie cieni Clarke będzie pełnił funkcję ministra przemysłu, a Brytyjczycy ostrzą sobie zęby na jego starcia z labourzystowskim ministrem przemysłu Peterem Mandelsonem – legendą swojej własnej partii.

Decyzja o włączeniu Kennetha Clarke’a do gabinetu cieni obarczona jest dużym ryzykiem dla lidera torysów – Clarke nie zmieni swoich proeuropejskich poglądów, a wygłaszaniem ich może wywołać ferment w partii – jednak świadczy także o tym, jak bardzo David Cameron potrzebuje wsparcia polityków z dużym autorytetem, zwłaszcza w sprawach gospodarczych.

Kryzys zmienił oblicze brytyjskiej polityki i to, co jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się pewnikiem, np. zdecydowane zwycięstwo torysów w wyborach albo dogmatyczne przywiązanie Partii Pracy do reguł wolnego rynku w każdej dziedzinie gospodarki, dziś już takie pewne nie jest. Polityka brytyjska staje się mniej przewidywalna, za to bardziej ciekawa.
Rzeczpospolita
http://www.rp.pl/artykul/61991,256263_I ... amiza.html

Zazdroszczę optymistom
Kuba Kurasz 30-01-2009, ostatnia aktualizacja 30-01-2009 21:18

Zazdroszczę wszystkim, którzy jeszcze wierzą, że pesymistyczne prognozy wzrostu naszej gospodarki w tym roku się nie spełnią, a kryzys ominie nas szerokim łukiem. Zazdroszczę tym, którzy wierzą, że uda się rządowi Donalda Tuska wykorzystać pieniądze unijne, by przyspieszyć budowy dróg i autostrad oraz na tyle ściąć wydatki, iż nie będzie musiał w trakcie roku nowelizować napiętego budżetu.

* Polska zaczyna ciąć wydatki

Zazdroszczę także wszystkim, którzy uważają, że ograniczenie oferty kredytowej banków oraz znaczny wzrost marż wraz ze spadkiem popytu na nasze produkty w Unii Europejskiej nie spowoduje istotnego spadku inwestycji przedsiębiorstw.

Chciałbym wierzyć, że nie będzie zwolnień w międzynarodowych i naszych polskich spółkach, które przy mniejszym popycie w Europie będą redukować produkcję i zatrudnienie. Że pracy nie straci kolejnych pół miliona osób i stopa bezrobocia na koniec roku nie skoczy do 12,5 proc. z 9,5 proc. dziś.

Podziwiam tych, którzy dają wiarę, że polska waluta, która w ciągu pierwszych trzech kwartałów ubiegłego roku umacniała się w imponującym tempie, a zaczęła równie szybko słabnąć, już wkrótce nie przekroczy psychologicznego poziomu 4,5 do euro.

Chciałbym zrozumieć te osoby, które biorą za dobrą monetę, że niedorozwój naszych rynków finansowych w porównaniu z centrami globalnego obiegu pieniądza, takimi jak londyńskie City czy nowojorska Wall Street, zagwarantuje uniknięcie strat z toksycznych instrumentów finansowych. I te osoby, które do tej pory nie zauważyły, jakie spustoszenie wśród polskich przedsiębiorstw i banków spowodowały bardzo nowoczesne sposoby zabezpieczania się przed ryzykiem kursowym, czyli opcje walutowe (straty z tego tytułu są szacowane teraz na grubo ponad 5 mld zł).

Niestety, nie mogę być takim optymistą. Pierwszy kwartał tego roku może być dla nas wszystkich bardzo dotkliwy. Skala wzrostu produktu krajowego brutto według większości ekonomistów być może będzie najniższa od kilku lat i nie przekroczy 1,5 proc. Zwolnienia mogą się nasilić, bo firmy będą nadal cięły koszty. Złoty zaś może dalej tracić, więc raty kredytów we frankach, które spłaca niecały milion Polaków, będą rosnąć. Wrodzony pragmatyzm podpowiada mi, że dopiero w trzecim kwartale 2009 r. zaczniemy się odbijać od dna.

Ale bardzo bym chciał, aby się wtedy okazało, że ten mój pragmatyzm był w rzeczywistości całkiem nieuzasadnionym pesymizmem.

Skomentuj na blog.rp.pl/kurasz
Rzeczpospolita
http://www.rp.pl/artykul/9158,256184_Ku ... istom.html

Kryzysem niech się martwią inni
Danuta Walewska 30-01-2009, ostatnia aktualizacja 30-01-2009 01:30

Kryzys finansowy bezlitośnie obnażył słabości gospodarki światowej. W Polsce kryzys nigdy nie będzie tak głęboki jak załamanie, które przeżywamy teraz w USA - mówi Irving Kahn, prezes Kahn Brothers

Rz: Wiem, że wszyscy pana o to pytają, więc i ja nie oprę się pokusie: na czym polegają główne różnice pomiędzy wielką depresją, która zaczęła się w 1929 roku, a dzisiejszym kryzysem?

Irving Kahn: Główne podobieństwo, że ucierpieli inwestorzy, którzy stracili pieniądze po gwałtownym załamaniu rynku akcji. Ale dzisiaj kryzys jest o wiele bardziej rozległy. Przy tym praktycznie w każdym kraju, który został nim dotknięty, symptomy są różne. Nawet dobrzy ekonomiści starają się obecnie znaleźć dla niego wspólny mianownik. A wspólnego mianownika po prostu nie ma. Kryzys finansowy bezlitośnie obnażył słabości gospodarki światowej. Na przykład w Polsce kryzys nigdy nie będzie tak głęboki jak załamanie, które przeżywamy teraz w USA. W Polsce nie było na rynku „złego pieniądza”, który w kółko był pożyczany. Nie ma też takiej chciwości, która doprowadziła do tego, że ci, którzy chcieli zarobić, tracili wszystko.

Co sprawia, że obecny kryzys jest tak ostry?

Kiedy zacząłem pracować na Wall Street na początku 1929 roku, rynek był tak malutki, że cała giełda mogła zostać zamknięta na 12 miesięcy. Dzisiaj mamy rynek światowy, a pieniądz najczęściej nie ma narodowości.

Czy wyobraża pan sobie, że można by zamknąć Wall Street na 12 miesięcy?

Ja w ogóle nie potrafię wyobrazić sobie, co będzie za 12 miesięcy. Wiem tylko jedno: zanim rynek zacznie rosnąć, przez kilka miesięcy będziemy mieli stagnację. Nie wierzę również, że największy spadek mamy już za sobą. Inwestorów cechuje instynkt stadny. Kiedy ktoś pozbywa się akcji, zaczyna się masowa wyprzedaż.

Przy tym widać wyraźnie, że firmy, instytucje finansowe obawiają się podjąć jakiekolwiek decyzje dotyczące swojej działalności. Naturalnie poza cięciami zatrudnienia i drastycznymi oszczędnościami. Jak pan sądzi, jak długo potrwa ten stan zamrożenia?

Dwa, trzy kwartały. Po tym czasie spadki powinny wyhamować.

Pana portfel inwestycyjny to około miliarda dolarów. Czy dużo pan stracił w kryzysie?

Straciliśmy znacznie mniej, ponieważ załamanie rynku przewidziałem już dwa lata temu i wyszliśmy z niektórych inwestycji. Dzięki temu, kiedy wszyscy gorączkowo poszukiwali gotówki, mieliśmy jej pod dostatkiem.

Czy kupił pan również „złe” papiery z rynku nieruchomości?

Nigdy w życiu. To nie inwestycje dla nas, ale dla młodych, agresywnych ludzi, którzy bawią się papierami, nie mając pojęcia, co się działo na rynkach w przeszłości. Gdybym powiedział, że w ciągu siedmiu miesięcy może pani zarobić 10 proc. od zainwestowanego kapitału, a pani by była taka głupia, żeby mi uwierzyć, to sama mogłaby się pani winić za utratę pieniędzy.

Co pan teraz mówi swoim klientom?

Że muszą być cierpliwi. I że w żadnym wypadku nie wolno im kupować papierów opartych na obligacjach z rynku nieruchomości, bo swoich pieniędzy nigdy już nie zobaczą. Ludzie praktycznie od 2000 roku obawiają się inwestować. Stracili na bańce IT, stracili w 2008 roku. Niestety, nie mieliśmy dobrych regulatorów, a Alan Greenspan nie był dobrym prezesem Fedu. Dla niego pożyczanie pieniędzy było jak najbardziej na miejscu. A przy tym ludzie nie uczą się niczego. Nie wyciągnęli żadnych wniosków z kryzysu w 1929 r., z tego też nic się nie nauczą.

Pan szuka na rynku tanich akcji. Dzisiaj wszystkie właściwie są tanie. Jak pan znajduje tanie i dobre?

Jest ich bardzo mało. Ale im bardziej rynek będzie szedł w dół, tym więcej będzie okazji. Moja ulubiona spółka to chiński Nam Tai Electronics produkująca sprzęt gospodarstwa domowego. W zeszłym roku jej akcje staniały o 32 proc., ale to nadal mój faworyt.

Jak pana zdaniem zmieni się rynek po tym kryzysie?

Jeszcze dzisiaj wielcy gracze obawiają się pożyczania pieniędzy. Wiedzą też, że wejdą w życie nowe regulacje, które zmienią branże. To spowoduje, że pojawi się przestrzeń dla „butikowych” banków inwestycyjnych, które wejdą w nową niszę. To będzie zdrowy układ.

Jaki będzie, pana zdaniem, efekt pakietu ratunkowego prezydenta Obamy?

Obama wie, co zrobić z pieniędzmi. Sam pochodzi z biednej rodziny i wie, jak gospodarka działa na dole. Prezydent Bush dbał o bogatych – koncerny naftowe, banki, firmy ubezpieczeniowe. Na co poszły pieniądze Paulsona? Na odnowienie gabinetów, przejęcie konkurencji. Pieniądze Obamy pójdą tam, gdzie gospodarka będzie wiedziała, co z nimi zrobić. Biednych nie stać na chowanie gotówki, więc te pieniądze wrócą na rynek. To właśnie dlatego w drugiej połowie roku będziemy już mieli ożywienie.

Jakie inwestycje wydają się panu teraz bezpieczne?

Przede wszystkim obligacje państwowe. Na przykład dzisiaj polskie papiery to dobra inwestycja. Polska to duży kraj, dodatkowo dostaje środki z Unii Europejskiej i musi rosnąć, czy jest kryzys, czy go nie ma. Rząd musi się starać jak najbardziej ograniczać deficyt budżetowy, żeby zapewnić firmom finansowanie. Jeśli będzie dość mądry, by to zrobić, nie macie się czego obawiać. Polacy chcą i potrafią pracować, a rząd powinien zrobić wszystko, aby im to umożliwić. Kryzysem niech martwią się inni.

http://www.rp.pl/artykul/132583,255790_ ... nni__.html




salutuj - Śro Lut 04, 2009 8:30 am

@absinth, gdybys czasem przetknal te straszna litanie jakimis artykulami analitycznymi, zarowno powaznie proroczymi jak i szybko sie deaktualizujacymi, takze po angielsku.

Moja analiza - narodowi socjaliści w kilku krajach dojdą do władzy :-)



Prince - Śro Lut 04, 2009 8:52 am


Moja analiza - narodowi socjaliści w kilku krajach dojdą do władzy :-)


Ja się tego właśnie obawiam, bo dojście socjalistów do władzy nigdy w historii i zaowocowało czymś dobrym .



Michał Gomoła - Śro Lut 04, 2009 10:21 am
Nigdy? Przecież zachodnia Europa wyrosła na socjalizmie i doktrynie 'państwa dobrobytu', nie powiesz mi chyba, że źle im się żyje?




absinth - Śro Lut 04, 2009 10:24 am
dzis bedzie przekladaniec troche optymistycznych i troche nieciekawych info, zwlaszcza dot. zaostrzenia polityki kredytowej bankow (czyt. ograniczenia akcji kredytowej)



Złoty kontynuuje osłabienie z wtorku
ksta 04-02-2009, ostatnia aktualizacja 04-02-2009 09:54

Kurs polskiej waluty spadł do 4,69 za euro, najniższego poziomu od maja 2004 r. Dalsze osłabienie jest możliwe

Do historycznie najsłabszego poziomu 4,9330 za euro z lutego 2004 r. złotemu brakuje obecnie 5,4 proc. Polska waluta straciła od historycznego rekordu siły wobec euro osiągniętego w lipcu 46 proc. wartości, a tylko w tym tygodniu osłabiła się o 6 proc.

Budżet odchudzony w tydzień
Aleksandra Fandrejewska , Anna Cieślak-Wróblewska , Zbigniew Lentowicz 04-02-2009, ostatnia aktualizacja 04-02-2009 09:25

Rząd znalazł prawie 20 mld zł oszczędności. Ale tylko połowę w administracji. Pozostałe pieniądze chce znaleźć finansując wielkie inwestycje drogowe ze środków pozabudżetowych

[...]
Najwięcej oszczędności znalazło się w wydatkach MON (prawie 2 mld zł), MSWiA (1,2 mld zł) oraz nauce i szkolnictwie wyższym (ok. 900 mln zł). Ale rząd zdecydował się też na zablokowanie ok. 1,9 mld zł wydatków wojewodów oraz zmniejszenie o pół miliarda wydatków administracyjnych ZUS.
[...]
Oszczędności w MON obawiają się pracownicy zbrojeniówki. Obecne cięcia oznaczają dla branży co najmniej 40-proc. ograniczenie tegorocznych zamówień.
[...]
– Ucierpi prawie 100 tysięcy ludzi związanych bezpośrednio i pośrednio ze zbrojeniówką. To prowadzi do społecznej katastrofy, która będzie kosztowniejsza dla rządu niż doraźne oszczędności – ostrzega Głowacki.
[...]
http://www.rp.pl/artykul/132586,258363_ ... zien_.html

Panasonic zamyka fabryki
ksta 04-02-2009, ostatnia aktualizacja 04-02-2009 09:15

Japoński gigant sprzętu elektronicznego Panasonic zlikwiduje 15 tysięcy etatów i zamknie 27 fabryk. Spółka spodziewa się pierwszej straty od 6 lat

Po Sony, Hitachi czy Toshibie - Panasonic jest kolejną japońską grupą elektroniczną, która dozna poważnych strat.

W tym roku fiskalnym Panasonic spodziewa się straty netto. Powodem jest gwałtowny spadek sprzedaży w ciągu trzech ostatnich kwartałów 2008 r.

Należąca do Panasonica grupa Osaka, która liczyła na zysk roczny wysokości 30 mld jenów (250 mln euro), obecnie spodziewa się ponad 10-krotnie wyższych strat (380 mld jenów, czyli 3,17 mld euro).

W IV kwartale sprzedaż Panasonica spadła o 20 proc. rocznie
[...]
14 z 27 przeznaczonych do zamknięcia fabryk leży za granicą.
http://www.rp.pl/artykul/19417,258505_P ... ryki_.html

Kapitał ucieka z Polski
Mirosław Kuk , Wojciech Iwaniuk 04-02-2009, ostatnia aktualizacja 04-02-2009 07:06

Polska giełda dołuje z powodu dramatycznej wyprzedaży złotego. Frank szwajcarski jest najdroższy w historii, a WIG20 jest najniżej od pięciu lat

WIG20 stracił wczoraj 4,78 proc., a ceny akcji na warszawskiej giełdzie spadały najmocniej na świecie. W tym samym czasie główne europejskie indeksy rosły po około 2 proc.

Na rynku walutowym euro podrożało wczoraj o 12 groszy i kosztowało 4,62 zł. Amerykański dolar wyceniany był na 3,57 zł, a szwajcarski frank na 3,12 zł.
[...]
http://www.rp.pl/artykul/19421,258412_K ... lski_.html

Inwestycje rosną mimo kryzysu
Adam Woźniak , aft 03-02-2009, ostatnia aktualizacja 04-02-2009 06:59

Największe polskie firmy oraz instytucje publiczne zamierzają w tym roku wydać blisko 85 mld zł - wynika z szacunków "Rz". Kluczowe będą inwestycje publiczne

Inwestycyjną lokomotywą będzie państwo wsparte unijnymi pieniędzmi. Po latach zaniedbań ma zdecydowanie ruszyć program budowy nowoczesnych dróg. Sporo wydamy też na modernizację energetyki.

Mimo ogłoszonych we wtorek oszczędności w resorcie infrastruktury, na drogi wydamy 30 mld zł.
[...]
Blisko 4 mld zł, w większości środków unijnych, przeznaczono na modernizację i remont kolei. To 800 mln zł więcej niż przed rokiem.
[...]
O 5 mld zł więcej przeznaczą na inwestycje samorządy. W ubiegłym roku wydały 30 – 35 mld zł
[...]
http://www.rp.pl/artykul/117341,258273_ ... zysu_.html

Coraz trudniej o uzyskanie kredytu
Mirosław Kuk 04-02-2009, ostatnia aktualizacja 04-02-2009 03:54

Banki zaostrzyły kryteria przyznawania pożyczek firmom i gospodarstwom domowym. W pierwszym kwartale 2009 r. będzie podobnie, choć już w nieco mniejszej skali – wynika z raportu NBP

W ostatnim kwartale 2008 r. ok. 80 proc. banków zaostrzyło kryteria przyznawania kredytów, a w przypadku sektora małych i średnich firm odsetek ten wynosił aż 90 proc. – wynika z przeprowadzonej wśród 30 banków ankiety NBP.

Banki oceniają, że w pierwszym kwartale 2009 r. zaostrzenie polityki będzie jeszcze silniejsze, przy czym w większym stopniu ma ono dotyczyć kredytów długoterminowych.

[...]
Marcin Mróz, ekonomista Fortis Banku.

Jego zdaniem wzrost gospodarczy w tym roku wyniesie 1,4 proc., ale zastrzega, że może być niższy, jeśli banki będą nadal utrudniać dostęp do pieniędzy.
[...]
Jedna trzecia banków oczekuje dalszego zaostrzenia polityki dla kredytów mieszkaniowych, choć ich zdaniem będzie ono nieznaczne. Już w czwartym kwartale 85 proc. banków zaostrzyło warunki udzielania tych kredytów, w tym także te, które w ankiecie sprzed trzech miesięcy nie zapowiadały takiego ruchu. 75 proc. banków znacząco podwyższyło marże, a 90 proc. wymagany wkład własny.
[...]
http://www.rp.pl/artykul/67572,258381_C ... dytu_.html

Kryzys oszczędza Dolinę Lotniczą
Zbigniew Lentowicz 04-02-2009, ostatnia aktualizacja 04-02-2009 03:52

Lotniczy potentat Goodrich za 131 mln zł zbuduje fabrykę pod Rzeszowem, w sąsiedztwie nowych zakładów niemieckiego producenta silników samolotowych MTU

[...]
http://www.rp.pl/artykul/19417,258379_K ... nicza.html

Zegarki wolniej płyną ze Szwajcarii
Piotr Mazurkiewicz , dpa 04-02-2009, ostatnia aktualizacja 04-02-2009 03:50

W ubiegłym roku ponad 600 szwajcarskich manufaktur i firm wysłało za granicę zegarki warte 17 mld franków. W tym roku eksport może spaść o 14 proc.

[...]
Spadki, jakie obserwowaliśmy pod koniec roku, będą kontynuowane w przyszłych miesiącach – mówi Philippe Pegoraro, ekonomista federacji. – W tym roku eksport może spaść o 14 proc. wobec wcześniej prognozowanych 10 proc. – wtóruje mu Jon Cox, analityk z Kepler Capital.
[...]
http://www.rp.pl/artykul/19417,258380_Z ... arii_.html

Warszawski rynek biurowy dalej rośnie
Piotr Mazurkiewicz 04-02-2009, ostatnia aktualizacja 04-02-2009 03:42

Mimo spowolnienia w wielu segmentach rynku nieruchomości w stolicy ciągle buduje się biurowce. W ubiegłym roku trafiło na rynek 252,5 tys. mkw. takich powierzchni, 2009 r. będzie pod tym względem o prawie 24 proc. lepszy

[...]
http://www.rp.pl/artykul/158168,258411_ ... snie_.html

[/b]Optymizm na lotniskach[/b]
Agnieszka Stefańska 04-02-2009, ostatnia aktualizacja 04-02-2009 01:49

Polskie Porty Lotnicze wierzą, Że Światowy kryzys je ominie. Ale w 2008 r. odprawiły zaledwie o 8 proc. pasażerów więcej niż w 2007 r. – ponad 20 mln osób

[...]
Spowolnienie odczuła branża lotnicza na całym świecie. Jak podaje Międzynarodowe Stowarzyszenie Portów Lotniczych (Airports Council International – ACI) w 2008 roku liczba wykonywanych lotów w Europie wzrosła zaledwie o 0,1 proc. Największe europejskie rynki, takie jak hiszpański czy angielski, spadły o ok. 2 proc. Statystyki zawyża między innymi Polska, ze wzrostem powietrznego ruchu o ok. 9,8 proc., i Turcja, która obsłużyła o ok. 8 proc. rejsów więcej.

Utrata pasażerów i zmniejszenie liczby rejsów zaczęło się już w trzecim kwartale zeszłego roku. – Na razie trudno prognozować, jak będzie wyglądał ruch w Polsce w 2009 roku – mówi Katarzyna Krasnodębska, rzecznik ULC. – Jeżeli odnotujemy wzrost na polskich lotniskach, będzie on niewielki – dodaje.
[...]
http://www.rp.pl/artykul/19470,258378_O ... ach__.html

Górnikom kryzys niestraszny
Karolina Baca 04-02-2009, ostatnia aktualizacja 04-02-2009 01:39

W 2009 r. ruszy największa od 20 lat inwestycja w polskim górnictwie. Łączne wydatki zaplanowane przez kopalnie do końca roku sięgają 1,2 mld zł

Katowicki Holding Węglowy rozpocznie w tym roku budowę pierwszego w Polsce tzw. frontu rezerwowego.
[...]
Wartość tego projektu wynosi ok. 500 mln zł. KHW będzie też budować nowe pokłady w Staszicu i kopalni Murcki. Koszt każdego z tych przedsięwzięć to ok. 100 mln zł.
[...]
Największe inwestycje szykują się w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, która ogłosi przetarg na wiercenie szybu w polu Bzie-Dębina. Budowa ruszy w tym roku, potrwa 48 miesięcy, będzie kosztowała 200 mln zł. Do końca roku ma się zacząć rozbudowa kopalni Zofiówka. Cała inwestycja, największa w polskim górnictwie od 20 lat, ma kosztować 3 mld zł.

Mniejsze projekty planują także inne zakłady. Kopalnia Bogdanka rozbudowuje pole Stefanów 2. Mimo kryzysu w tym roku przeznaczy na to ok. 150 mln zł.
[..]
http://www.rp.pl/artykul/117341,258376_ ... aszny.html

Spółki chemiczne szykują się do inwestycji i przejęć
Adam Woźniak 04-02-2009, ostatnia aktualizacja 04-02-2009 01:35

Nowe przedsięwzięcia sprowadzą się do inwestycji przynoszących szybki zwrot. Firmy zamierzają na nie przeznaczyć 2 mld zł

Choć kryzys wyjątkowo mocno dotyka branżę, chemia zamierza inwestować w energetykę, przedsięwzięcia pozwalające na szybki zwrot nakładów oraz te segmenty produkcji, które w zmienionej sytuacji na rynku przynoszą najwyższe zyski.
[...]
Zakłady Azotowe Puławy zaplanowały na bieżący rok obrotowy wydanie 230 mln zł. To mniej niż wcześniejsze plany inwestycyjne Puław, które miały w 2009 roku sięgnąć 330 mln zł.
[..]
http://www.rp.pl/artykul/19420,258373_S ... zejec.html

USA: kampania przeciw zatrudnianiu imigrantów
Bloomberg , Danuta Walewska , reuters 04-02-2009, ostatnia aktualizacja 04-02-2009 01:32

Koalicja związków pracowników i organizacji antyimigracyjnych rozpoczęła telewizyjną kampanię, która ma powstrzymać zatrudnienie w USA 1,5 mln cudzoziemców

W spocie Koalicja na rzecz Przyszłości Amerykańskiego Robotnika (CWAF) przekonuje: – W ostatnim roku pracę straciło 2,5 miliona Amerykanów. Teraz – mimo ogromu bezrobotnych – nasz rząd wciąż jest za tym, by cudzoziemcy zabrali nam kolejne 1,5 mln miejsc pracy. Twoje może być następne.

Organizacja obawia się kolejnych fatalnych skutków recesji gospodarczej w USA. Jej przedstawiciele przekonują, że zadaniem rządu w trudnych czasach powinno być dbanie przede wszystkim o własnych obywateli. Dlatego domaga się od władz, aby drastycznie ograniczały wydawanie wiz H-1B, które otrzymywali wykształceni pracownicy zatrudniani w wielu sektorach amerykańskiej gospodarki, w tym także w przemyśle.
[...]
Protesty przeciwko obcej sile roboczej miały już miejsce w Grecji, Rosji, Francji oraz Chinach.
http://www.rp.pl/artykul/19420,258370_U ... antow.html



absinth - Śro Lut 04, 2009 10:27 am

Nigdy? Przecież zachodnia Europa wyrosła na socjalizmie i doktrynie 'państwa dobrobytu', nie powiesz mi chyba, że źle im się żyje?

wyrosła na kapitalizmie, do ktorego doczepiono socjalizm i nazwano to spoleczna gospodarka rynkowa

to tak jak z jemiołą, jesli drzewo-żywiciel, na którym rośnie nie jest zdrowe i nie dostarcza mu soków, to i z jemioły nic nie bedzie, ale sama jemioła bez drzewa rosnąć nie może


Ssawki jemioły zagłębiające się w pędzie żywiciela



qlomyoth - Śro Lut 04, 2009 11:50 am
Leopard upada. Będą kolejne bankructwa
Aneta Zadroga2009-02-04, ostatnia aktualizacja 2009-02-04 11:40


Jeden z największych krakowskich deweloperów - Leopard - zgłosił wniosek o upadłość. Zamiast o syndyka występuje jednak o likwidatora, bo to daje szansę dokończenia jednej z inwestycji. - To może być początek serii upadłości, które szykują się w tym roku - oceniają analitycy.

http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/ ... uctwa.html

Tak w skrócie - Leopard to ci, co kazali swoim klientom robić zrzutę na pokrycię swoich długów za pomocą szantażu.



Wit - Śro Lut 04, 2009 12:45 pm
Jak kryzys, to ludzie biegiem do hipermarketu
Rozmawiał Tomasz Głogowski2009-02-03, ostatnia aktualizacja 2009-02-03 22:57



Zbliża się burza, na niebie widać już błyskawice, ale jeszcze nie pada. Jak zacznie lać, to będzie już za późno, więc na kryzys musimy się zawczasu przygotować - mówi profesor Andrzej Barczak z Akademii Ekonomicznej w Katowicach, który został nowym doradcą wojewody śląskiego do spraw kryzysu.

Tomasz Głogowski: Pani profesorze, nie ma Pan czasem wrażenia, że kryzys istnieje tylko w mediach, a rzeczywistość jest lepsza, niż się wydaje?

Prof. Andrzej Barczak, nowy doradca wojewody śląskiego do spraw kryzysu: Jeżeli chodzi o ścisłość, to kryzysu w Polsce nie ma wcale, bo żeby o nim mówić, muszą być spełnione przynajmniej dwie rzeczy: przez trzy kolejne miesiące musi być ujemna stopa wzrostu gospodarczego i musi nastąpić gwałtowny wzrost bezrobocia. Ani jedno, ani drugie jeszcze nie nastąpiło, więc do podręcznikowej definicji kryzysu dużo jeszcze brakuje. Ale to nie znaczy, że wszystko jest w porządku. Są już pierwsze sygnały, że gospodarka zwalnia, a firmy w naszym regionie mają kłopoty ze sprzedażą tego, co produkują. Zbliża się burza, na niebie widać już błyskawice, ale jeszcze nie pada. Jak zacznie lać, to będzie już za późno, więc na kryzys musimy się zawczasu przygotować.

Ale jako przeciętni obywatele niewiele chyba możemy zrobić w obliczu globalnej gospodarki?

- Możemy zachowywać się tak jak do tej pory. Z ciekawości podczas ostatniego weekendu obserwowałem ludzi w hipermarketach. I zauważyłem, że... kupowali na potęgę. Ale to dobrze. Po pierwsze, nie rezygnujmy z zakupów, bo konsumpcja nakręca sprzedaż i produkcję. Nie szalejmy w sklepach, nie pozbywajmy się zaskórniaków, ale nie rezygnujmy ze wszystkiego, co planowaliśmy kiedyś kupić. Nie zgadzajmy się jednak na marnotrawstwo. Jeżeli nie ma nas w pokoju, to gaśmy światło, jeżeli trochę cieknie nam kran, to podstawmy miskę, i już zaoszczędzimy trochę wody. Zachowujmy się rozsądnie i racjonalnie.

Czy na Śląsku jesteśmy w gorszej, czy w lepszej sytuacji niż reszta kraju?

- W lepszej, bo oprócz dużych firm mamy sporo małych i średnich przedsiębiorstw. A to one są motorem całej gospodarki, to w nich pracuje najwięcej ludzi. Małe i średnie firmy są bardziej elastyczne, potrafią szybciej reagować na zmieniające się otoczenie. I to będzie klucz to sukcesu. Jeżeli w katowickiej strefie ekonomicznej istnieje fabryka, która produkuje, dajmy na to, fotele dla Fiata, który ogranicza zamówienia, to ta fabryka musi błyskawicznie szukać innych klientów albo spróbować produkcji innego asortymentu. Musi szybko zareagować.

A co poradziłby Pan pracodawcom, którzy zastanawiają się, co robić w czasie kryzysu?

- Nie zwalniać pracowników, bo za dwa, trzy kwartały sytuacja się zmieni i ponowne zatrudnienie ludzi będzie dużo droższe. Niech ograniczą wydatki reprezentacyjne, mniej pieniędzy przeznaczają na promocję i różne zbytki, ale utrzymają poziom zatrudnienia. To się opłaci. I warto inwestować w szkolenie ludzi. Wyszkolony pracownik jest bardziej wydajny.



absinth - Śro Lut 04, 2009 3:53 pm
Wrzucam z nadzieja, ze wrzucam to jako dane historyczne

EUR/PLN 4.67
USD/PLN 3.60
CHF/PLN 3.13



Prince - Śro Lut 04, 2009 4:27 pm

Nigdy? Przecież zachodnia Europa wyrosła na socjalizmie i doktrynie 'państwa dobrobytu', nie powiesz mi chyba, że źle im się żyje?

Absinth ładnie Ci to wytłumaczył:)

Chciałbym tylko dodać, że polityka socjalna państw zachodnich łącznie z USA jest nazbyt rozbudowana. Taką sytuacje mamy już co najmniej od lat 70tyh. Problem w tym, że na szeroko rozumianą pomoc socjalną idą coraz większe środki które nie trafiają do bezpośrednio-potrzebujących. Głównie dzieje się tak dlatego, że wielką tego część pochłania rozbudowana przy tym administracja. Tworzy się czarna dziura, pochłaniająca ogromne pieniądze i sprawiająca, że tak naprawdę jesteśmy przez to coraz ubożsi, a same pieniądze są marnotrawione. Jeszcze większa rozbudowa tego systemu może być już katastrofalna w skutkach.

Musisz też zobaczyć ile państwo zabiera nam przy tym dochodów. Nazbyt rozbudowany system podatkowy zabiera nam teraz 18% podatku. Większość pieniędzy wydajemy na towary i usługi a te opodatkowane są na poziomie 22% to już łącznie wynosi 40% tego co zarabiamy. Gdy dodasz do tego składki zdrowotną, rentową, emerytalną i wypadkową wyjdzie ponad 60% dochodów. Nie licząc innych opłat, ceł które także czasami pośrednio płacimy.

Jaką jakość usług otrzymujemy w zamian wszyscy wiemy. A co dzieje się z tak ogromnymi kwotami. Oczywiście spora ich część jest marnotrawiona.

Tak więc większa rozbudowa systemu socjalnego może doprowadzić nas do zapaści. W tym też upatrywałbym ogromne przyczyny obecnego stanu światowej gospodarki.

Niestety sporo polityków i rządzących tym światem, właśnie dzięki tej niedoskonałości systemu, zbudowali swoje fortuny i za nic nie doprowadzą do jego zmiany…



Sabino Arana - Śro Lut 04, 2009 5:37 pm
@ Prince

Teza ze polityka spoleczna w USA jest rozbudowana jest dosc śmiała W Europie Zachodniej obecnie welfare state polega na tym zeby bezrobotnego wesprzec materialnie,zeby jemu i jego rodzinie sie dobrze w bezrobociu zyło a tymczasem powinno byc odwrotnie , bezrobocie powinno byc maksymalnie przykre dla czlowieka a panstwo powinno sie skupiac na motywowaniu , wsparciu przy szukaniu pracy , przekwalifikowaniu , doksztalcaniu i tylko na tym .



miglanc - Śro Lut 04, 2009 5:58 pm
W USA welfare jest bardzo rozbudowane, tam mozna niezle zyc na zasilkach. Amerykanski neoliberalizm nie polegal na korwinowskich urojeniach, tylko na okradaniu reszty swiata poprzez zadluzenie i eksport papierow bezwartosciowych, dzieki ktorym finansowali sobie mega - konsumpcje (przy bardzo niskiej produktywnosci wlasnej gospodarki), wycieczki do roznych Irakow czy Afganistanow oraz wlasnie welfare state. Teraz to rabnelo, bo okazalo sie ze swiat zostal wyssany do cna i nie stac nas juz dluzej na dotowanie american dream.



Prince - Śro Lut 04, 2009 6:04 pm

@ Prince

Teza ze polityka spoleczna w USA jest rozbudowana jest dosc śmiała W Europie Zachodniej obecnie welfare state polega na tym zeby bezrobotnego wesprzec materialnie,zeby jemu i jego rodzinie sie dobrze w bezrobociu zyło a tymczasem powinno byc odwrotnie , bezrobocie powinno byc maksymalnie przykre dla czlowieka a panstwo powinno sie skupiac na motywowaniu , wsparciu przy szukaniu pracy , przekwalifikowaniu , doksztalcaniu i tylko na tym .


To co piszesz ma w sobie sporo racji ale to tylko część.

Rozbudowana polityka socjalna, nie polega tylko na osłonach socjalnych.

Moim zdaniem powinno się pójść dalece delej, by system stał się zwyczajnie zdrowszy.

Trzeba zlikwidować właściwie wszystkie składki. Opieka zdrowotna, system emerytur itd powinno opierać się na prywatnych i dobrowolnych ubezpieczeniach. Tak iż każdy pracujący sam powinnien sobie w własnym zakresie to zapewnić. Rola państwa powinna sie ograniczać do stworzenia prawnych możliwości i czuwania nad tym by nie dochodziło tutaj do nadużyć, ewentualnie nad czuwaniem by te firmy wywiązywały się z swoich obowiązków.

Dodatkowo system edukacji również powinnien być wpełni prywatny. To wszystko dałoby możliwości pełniejszego wykorzystania ludzi i kapitału, tak iż każdy by zyskiwał, a nie żywił bezużyteczny system.

Moim zdaniem Państwo trzeba odchudzić z wszystkiego z czego tylko można.

Wiadomo, że pod pastwem zawsze będą sądy, policja czy straż pożarna, ale właściwie reszta mogłaby pójść w prywatne ręce. Oczywiście przy tym potrzeba zmniejszenia podatków.
I żeby nie było zdaje sobie w 100% sprawę, że to największa political fiction. Poza tym pomysły jako takie znowu zaczerpnąłem od mojego ulubionego ekonomisty Miltona Friedmana, który już dawno o tym pisał...
Polecam dzieło "Wolny wybór" by w pełni zrozumieć jak to wygląda.



salutuj - Śro Lut 04, 2009 6:19 pm

Wrzucam z nadzieja, ze wrzucam to jako dane historyczne

EUR/PLN 4.67
USD/PLN 3.60
CHF/PLN 3.13


A ja mam nadzieję, że nie.
Poza osobistymi korzyściami, myslę że gminy uzyskujące dofinansowanie w Euro mogą je zrealizowac teraz i monotwać nawet złote śrubki w swych inwestycjach ;-)



salutuj - Śro Lut 04, 2009 6:22 pm

@ Prince

Teza ze polityka spoleczna w USA jest rozbudowana jest dosc śmiała W Europie Zachodniej obecnie welfare state polega na tym zeby bezrobotnego wesprzec materialnie,zeby jemu i jego rodzinie sie dobrze w bezrobociu zyło a tymczasem powinno byc odwrotnie , bezrobocie powinno byc maksymalnie przykre dla czlowieka a panstwo powinno sie skupiac na motywowaniu , wsparciu przy szukaniu pracy , przekwalifikowaniu , doksztalcaniu i tylko na tym .


To co piszesz ma w sobie sporo racji ale to tylko część.

Rozbudowana polityka socjalna, nie polega tylko na osłonach socjalnych.

Moim zdaniem powinno się pójść dalece delej, by system stał się zwyczajnie zdrowszy.

Trzeba zlikwidować właściwie wszystkie składki. Opieka zdrowotna, system emerytur itd powinno opierać się na prywatnych i dobrowolnych ubezpieczeniach. Tak iż każdy pracujący sam powinnien sobie w własnym zakresie to zapewnić. Rola państwa powinna sie ograniczać do stworzenia prawnych możliwości i czuwania nad tym by nie dochodziło tutaj do nadużyć, ewentualnie nad czuwaniem by te firmy wywiązywały się z swoich obowiązków.

Dodatkowo system edukacji również powinnien być wpełni prywatny. To wszystko dałoby możliwości pełniejszego wykorzystania ludzi i kapitału, tak iż każdy by zyskiwał, a nie żywił bezużyteczny system.

Moim zdaniem Państwo trzeba odchudzić z wszystkiego z czego tylko można.

Wiadomo, że pod pastwem zawsze będą sądy, policja czy straż pożarna, ale właściwie reszta mogłaby pójść w prywatne ręce. Oczywiście przy tym potrzeba zmniejszenia podatków.
I żeby nie było zdaje sobie w 100% sprawę, że to największa political fiction. Poza tym pomysły jako takie znowu zaczerpnąłem od mojego ulubionego ekonomisty Miltona Friedmana, który już dawno o tym pisał...
Polecam dzieło "Wolny wybór" by w pełni zrozumieć jak to wygląda.



Prince - Śro Lut 04, 2009 6:29 pm

@ Prince

Teza ze polityka spoleczna w USA jest rozbudowana jest dosc śmiała W Europie Zachodniej obecnie welfare state polega na tym zeby bezrobotnego wesprzec materialnie,zeby jemu i jego rodzinie sie dobrze w bezrobociu zyło a tymczasem powinno byc odwrotnie , bezrobocie powinno byc maksymalnie przykre dla czlowieka a panstwo powinno sie skupiac na motywowaniu , wsparciu przy szukaniu pracy , przekwalifikowaniu , doksztalcaniu i tylko na tym .


To co piszesz ma w sobie sporo racji ale to tylko część.

Rozbudowana polityka socjalna, nie polega tylko na osłonach socjalnych.

Moim zdaniem powinno się pójść dalece delej, by system stał się zwyczajnie zdrowszy.

Trzeba zlikwidować właściwie wszystkie składki. Opieka zdrowotna, system emerytur itd powinno opierać się na prywatnych i dobrowolnych ubezpieczeniach. Tak iż każdy pracujący sam powinnien sobie w własnym zakresie to zapewnić. Rola państwa powinna sie ograniczać do stworzenia prawnych możliwości i czuwania nad tym by nie dochodziło tutaj do nadużyć, ewentualnie nad czuwaniem by te firmy wywiązywały się z swoich obowiązków.

Dodatkowo system edukacji również powinnien być wpełni prywatny. To wszystko dałoby możliwości pełniejszego wykorzystania ludzi i kapitału, tak iż każdy by zyskiwał, a nie żywił bezużyteczny system.

Moim zdaniem Państwo trzeba odchudzić z wszystkiego z czego tylko można.

Wiadomo, że pod pastwem zawsze będą sądy, policja czy straż pożarna, ale właściwie reszta mogłaby pójść w prywatne ręce. Oczywiście przy tym potrzeba zmniejszenia podatków.
I żeby nie było zdaje sobie w 100% sprawę, że to największa political fiction. Poza tym pomysły jako takie znowu zaczerpnąłem od mojego ulubionego ekonomisty Miltona Friedmana, który już dawno o tym pisał...
Polecam dzieło "Wolny wybór" by w pełni zrozumieć jak to wygląda.



salutuj - Śro Lut 04, 2009 6:33 pm
to zależy. znam osoby które nawet własne śniadanie obiad i kolację odliczają od dochodu :-)



miglanc - Śro Lut 04, 2009 7:06 pm


Wolność w której dysponujemy 30% może 40% swoich dochodów tak jak chcemy, to jest wolność???

Ja cie prosze nie siej herezji
To poszukaj sobie pracy w Irlandii i UK a potem w Skandynawii. Ciekawe gdzie predzej znajdziesz.

I nie chodzi tu o socjal - chlopiec do bicia dla neoliberalow. Kwestie redystrybucji to dla gospodarki pikus. Liczy sie to na czym opieramy rozwoj, na produkcji i know - how, ktora wymaga pewnej opieki ze strony pantwa (jak w Skandywnaii, Korei Pd, Japonii czy Niemczech) czy na kredytach i zyciu ponad stan jak w USA, Irlandii czy Hiszpanii. Polska niestety zalicza sie do tej drugiej grupy i dostanie po dupie.

Problem "liberalizmu" i "socjalizmu" to kwestie drugorzedne. Welfare state mozna finansowac albo z wysokich podatkow jak w Europie Zachodniej, albo z deficytu budzetowego jak to robia Anglosasi i Polska.



salutuj - Śro Lut 04, 2009 7:36 pm

I nie chodzi tu o socjal - chlopiec do bicia dla neoliberalow. Kwestie redystrybucji to dla gospodarki pikus. Liczy sie to na czym opieramy rozwoj, na produkcji i know - how, ktora wymaga pewnej opieki ze strony pantwa (jak w Skandywnaii, Korei Pd, Japonii czy Niemczech) czy na kredytach i zyciu ponad stan jak w USA, Irlandii czy Hiszpanii. Polska niestety zalicza sie do tej drugiej grupy i dostanie po dupie.

Oj tu miglanc pudło - w Szwecji czy Norwegii panstwo wręcz zachęca do kredytów - kto zaciąga kredyty płaci niższe podatki.
Tam jest bomba, która kiedyś eksploduje - nie dość, że socjal spory, to własnie ludzie zaciągają kredyty by niższe podatki płacić.

Myślę (wierzę), że Polska nie będzie w takiej sytuacji jak Irlandia czy Norwegia. Paradoksalnie socjalny system jest bardziej odporny, gdyż nie ma takiego przegrzania gospodarki, jak w państwach bałtyckich.
Natomiast Polacy zaciągają kredyty (mentalność postaw się a zastaw się) choc cieszy w miarę chłodne podejście banków. Niektórzy Polacy zaczną częściej zaciągać kredyty w takich placówkach typu provident (chwilówki, na dowód etc) ten system na pewno odbije się rykoszetem, ale nie uderzy raczej w gospodarkę ponad to, że ci ludzie zbiednieją po prostu i będą musieli jeszcze bardziej oszczędzać.



Prince - Śro Lut 04, 2009 7:41 pm
Szczerze nie widzę aż takich różnic pomiędzy Skandynawią Niemcami Japonią a UK i USA. Szczególnie, że w niemczech również sukcesywnie ogranicza się socjal i to od ładnych paru lat.

Poza tym kryzys dopadł wszystkie te państwa, może do tej drugiej grupy dotarł z opóźnieniem ale to nie znaczy, że będzie inaczej.

Poza tym różnice są tylko w pomocy socjalnej, reszta jest taka sama.



miglanc - Śro Lut 04, 2009 8:21 pm
@Salutuj chyba pomieszales kredyty konsumpcyjne z inwestycyjnymi. Norwegia ma zabezpieczenie w postaci czarnej mazi spod morz i ogromne rezerwy. To zrodzilo im zludzenie omnipotencji.

Co do Polski to kredyty konsumpcyjne, nawet te smieciowe nie sa takim problemem jak zapasc na rynku kredytow inwestycyjnych. Wiele firm moze teraz upasc bo odmowiono im finansowania.

@Prince dokladnie! Socjal to tylko papierek lakmusowy wykorzystywany w "debacie politycznej" caly ten spor jest wydumany. Mechanizm chorobowy jest ten sam i tam gdzie stosuje sie "neoliberalizm" i tam gdzie niby "soojaldemoracja".

Choc i tak sadze ze panstwa eksporterzy lepiej sobie poradza bo maja wiecej realnej gospodarki.



Prince - Śro Lut 04, 2009 8:29 pm
No ale ja o tym wiem, przecież napisałem, że i w USA jest nazbyt rozbudowana polityka socjalna. To jest problem globalny tak samo państw opiekuńczych jak i tych z pozoru nie. Z reszatą wujaśniłem co uważam za polityke socjalną...

Uważam też, że to jest właśnie główny problem gospodarek na świecie, ale o tym też pisałem.



salutuj - Śro Lut 04, 2009 8:34 pm

@Salutuj chyba pomieszales kredyty konsumpcyjne z inwestycyjnymi. Norwegia ma zabezpieczenie w postaci czarnej mazi spod morz i ogromne rezerwy. To zrodzilo im zludzenie omnipotencji.

Co do Polski to kredyty konsumpcyjne, nawet te smieciowe nie sa takim problemem jak zapasc na rynku kredytow inwestycyjnych. Wiele firm moze teraz upasc bo odmowiono im finansowania.

@Prince dokladnie! Socjal to tylko papierek lakmusowy wykorzystywany w "debacie politycznej" caly ten spor jest wydumany. Mechanizm chorobowy jest ten sam i tam gdzie stosuje sie "neoliberalizm" i tam gdzie niby "soojaldemoracja".

Choc i tak sadze ze panstwa eksporterzy lepiej sobie poradza bo maja wiecej realnej gospodarki.


Gdzie pisałeś o inwestycyjnych, bo przeoczyłem chyba.
W Norwegii konsumpcyjne pozwalają odliczyć się od dochodu.

Co do Polski to jak upadną firmy, która finansowały z kredytowania to nie jest nic strasznego. Konkurowanie na kredyt to tak jakby sprzedawać po kosztach :-)
Niech te firmy co gospodarnie i skromnie budowały mają swoją szansę, a te co chciwie próbowały na kredyt niech upadają - wolny rynek i zdrowy rynek.

Upadek tych firm nie jest tak zły w skutkach jak "papiery śmieciowe", gdzie głównym problemem jest niewypłacalność konsumentów.



salutuj - Śro Lut 04, 2009 8:36 pm
Natomiast całkowicie zgadzam się z tym, że Norwegia może po prostu ratować się sprzedając drożej surowce.

Ale to nie jest roztropna polityka :-)



absinth - Śro Lut 04, 2009 8:40 pm

Wrzucam z nadzieja, ze wrzucam to jako dane historyczne

EUR/PLN 4.67
USD/PLN 3.60
CHF/PLN 3.13


A ja mam nadzieję, że nie.
Poza osobistymi korzyściami, myslę że gminy uzyskujące dofinansowanie w Euro mogą je zrealizowac teraz i monotwać nawet złote śrubki w swych inwestycjach ;-)



salutuj - Śro Lut 04, 2009 8:42 pm

Wrzucam z nadzieja, ze wrzucam to jako dane historyczne

EUR/PLN 4.67
USD/PLN 3.60
CHF/PLN 3.13


A ja mam nadzieję, że nie.
Poza osobistymi korzyściami, myslę że gminy uzyskujące dofinansowanie w Euro mogą je zrealizowac teraz i monotwać nawet złote śrubki w swych inwestycjach ;-)



absinth - Śro Lut 04, 2009 8:48 pm
z pewnoscia cos sie da, natomiast w polaczeniu z ograniczeniem akcji kredytowej przez banki, jezeli czesc kwoty przypadajaca na wklad wlasny beneficjenta mialaby pochodzic z kredytu, to w sytuacji obecnej nie przedsawia sie to juz az tak rozowo.

No coz, kto ma gotowke jest teraz krolem, najlepiej jeszcze zdywersyfikowana co do walut



miglanc - Śro Lut 04, 2009 8:54 pm

Gdzie pisałeś o inwestycyjnych, bo przeoczyłem chyba.
W Norwegii konsumpcyjne pozwalają odliczyć się od dochodu.

Co do Polski to jak upadną firmy, która finansowały z kredytowania to nie jest nic strasznego. Konkurowanie na kredyt to tak jakby sprzedawać po kosztach :-)
Niech te firmy co gospodarnie i skromnie budowały mają swoją szansę, a te co chciwie próbowały na kredyt niech upadają - wolny rynek i zdrowy rynek.

Upadek tych firm nie jest tak zły w skutkach jak "papiery śmieciowe", gdzie głównym problemem jest niewypłacalność konsumentów.
I tak i nie. Nie kady kredyt jest zly, czasem pozwala na dokonanie pewnej inwestycji jesli akurat teraz nie mamy wystarczajaco gotowki. Oczywiscie to dziala w przypadku firm ktore maja zdrowa sytuacje i stabilny dochod. Zreszta bez kredytow trudnow ogole wyobrazic sobie powstawanie nowych firm. Jakis hanikap musi byc.

Natomiast papiery smieciowe to juz inna para kaloszy i proceder iscie mafijny. Banka spekulacyjna jaka zrobily amerykanskie banki, w zmowie z agencjami ratingowymi i administracja Busha to byl rozboj w bialy dzien. Norwegia to kieszonkowiec przy tym.



salutuj - Śro Lut 04, 2009 9:22 pm

z pewnoscia cos sie da, natomiast w polaczeniu z ograniczeniem akcji kredytowej przez banki, jezeli czesc kwoty przypadajaca na wklad wlasny beneficjenta mialaby pochodzic z kredytu, to w sytuacji obecnej nie przedsawia sie to juz az tak rozowo.

No coz, kto ma gotowke jest teraz krolem, najlepiej jeszcze zdywersyfikowana co do walut

Banki muszą z czegoś żyć, kredyt dany samorządom i państwom to najlepsze co może być w cięzkich czasach :-)

(o ile państwo nie jest bankrutem)



Prince - Śro Lut 04, 2009 9:38 pm

z pewnoscia cos sie da, natomiast w polaczeniu z ograniczeniem akcji kredytowej przez banki, jezeli czesc kwoty przypadajaca na wklad wlasny beneficjenta mialaby pochodzic z kredytu, to w sytuacji obecnej nie przedsawia sie to juz az tak rozowo.

No coz, kto ma gotowke jest teraz krolem, najlepiej jeszcze zdywersyfikowana co do walut

Banki muszą z czegoś żyć, kredyt dany samorządom i państwom to najlepsze co może być w cięzkich czasach :-)

(o ile państwo nie jest bankrutem)



Sabino Arana - Śro Lut 04, 2009 9:55 pm

W USA welfare jest bardzo rozbudowane, tam mozna niezle zyc na zasilkach. Amerykanski neoliberalizm nie polegal na korwinowskich urojeniach, tylko na okradaniu reszty swiata poprzez zadluzenie i eksport papierow bezwartosciowych, dzieki ktorym finansowali sobie mega - konsumpcje (przy bardzo niskiej produktywnosci wlasnej gospodarki), wycieczki do roznych Irakow czy Afganistanow oraz wlasnie welfare state. Teraz to rabnelo, bo okazalo sie ze swiat zostal wyssany do cna i nie stac nas juz dluzej na dotowanie american dream.

Ale skąd ta pewność ze USA nie moze nadal świata ssać?. Mysle ze moze i bedzie . Przez ostatnie miesiace wszyscy strasza co to sie z tą Ameryka nie stanie jak Chiny przestana ja kredytowac, jak narazie nic szokujacego sie nie dzieje ,a wypowiedzi premiera Chin Wen Jabiao na szczycie w Davos byly spokojne i bardzo wywazone . Mamy globalizacje , podkopywanie pozycji USA(a raczej szerzej,NAFTY) to jak rzucenie granatem w zatloczonej celi,Chiny tego granatu nie rzuca skoro w celi siedza,a chinczycy to bardzo pragmatyczny narod .
Ekonomia to nie nauka tylko wiedza plus zbior ideologii niektorzy idelodzy to fanatycy,stad te wizje krachu ,niemal religijne . Ludzie wierzyli w komunizm , w koniec swiata w roku 2000 , w ufo , teraz ich podnieca upadek babilonu .


nie chodzi tu o socjal - chlopiec do bicia dla neoliberalow. Kwestie redystrybucji to dla gospodarki pikus. Liczy sie to na czym opieramy rozwoj, na produkcji i know - how, ktora wymaga pewnej opieki ze strony pantwa (jak w Skandywnaii, Korei Pd, Japonii czy Niemczech) czy na kredytach i zyciu ponad stan jak w USA, Irlandii czy Hiszpanii. Polska niestety zalicza sie do tej drugiej grupy i dostanie po dupie.

Problem "liberalizmu" i "socjalizmu" to kwestie drugorzedne. Welfare state mozna finansowac albo z wysokich podatkow jak w Europie Zachodniej, albo z deficytu budzetowego jak to robia Anglosasi i Polska..


No wlasnie ,to jest sedno sprawy. Tylko nie rozumiem dlaczego zaliczyles USA do tej drugiej grupy.Ten kraj jest niekwestionowanym liderem innowacji,technologii i wiedzy. Bije cały świat w ilości patentow , liczbie i prestizu osrodkow akademickich , badań naukowych itp. przez ostatnie pół wieku wytycza kierunek rozwoju świata , w tym kontekscie Chiny i Indie sa jak narazie tylko bystrymi powielaczami , bija swiatlem odbitym . USA produkuje , rekami głodnych azjatów ale jednak . Najwazniejsze ze ma MIT , Harvard , Yale czy Princeton . Stany sa nadal spoleczenstwem gotowym do wyzwań ,niezblazowanym,widac to bylo chocby po zaprzysiezeniu Obamy, entuzjazm to tez wazna rzecz .



salutuj - Śro Lut 04, 2009 9:56 pm

z pewnoscia cos sie da, natomiast w polaczeniu z ograniczeniem akcji kredytowej przez banki, jezeli czesc kwoty przypadajaca na wklad wlasny beneficjenta mialaby pochodzic z kredytu, to w sytuacji obecnej nie przedsawia sie to juz az tak rozowo.

No coz, kto ma gotowke jest teraz krolem, najlepiej jeszcze zdywersyfikowana co do walut

Banki muszą z czegoś żyć, kredyt dany samorządom i państwom to najlepsze co może być w cięzkich czasach :-)

(o ile państwo nie jest bankrutem)



absinth - Czw Lut 05, 2009 9:36 am

Banki muszą z czegoś żyć, kredyt dany samorządom i państwom to najlepsze co może być w cięzkich czasach :-)

(o ile państwo nie jest bankrutem)


Banki poki co robia tak, ze pieniadze, ktore, w duzym uproszczeniu, dostaly od NBP za wczesniejszy wykup obligacji, zamiast skierowac jako kredyt na rynek, postanowily skierowac spowrotem do NBP, bo tam jest bezpieczniej

inna rzecz, ze ie tylko samorzady czy panstwo sa beneficjentem pomocy unijnej, spora czesc trafia do przedsiebiorstw, a te czesto na wklad wlasny braly kredyt, teraz moga miec z tym spory klopot

ale co tam:



Zagrożone budownictwo
ACW 05-02-2009, ostatnia aktualizacja 05-02-2009 07:20

Firmy mają coraz więcej kłopotów z płynnością. A to może spowodować falę upadłości

Możemy być świadkami spektakularnych upadłości w sektorze budowlanym – twierdzi Tomasza Strus, dyrektor z Euler Hemes, w raporcie o upadłościach w 2008 r.

W 2008 r. bankructwo ogłosiło o 34 proc. więcej firm budowlanych niż rok wcześniej. Pogłębia się problem z płynnością. Sprzedawcy materiałów budowlanych aż 46 proc. płatności nie otrzymują w terminie, a 10,5 proc. to już długi trudne do odzyskania (powyżej czterech miesięcy).
[...]
http://www.rp.pl/artykul/19417,258905_B ... losci.html

W styczniu sprzedaż w USA spadła o 37 proc[size]
Marcin Zwierzchowski 05-02-2009, ostatnia aktualizacja 05-02-2009 02:04

Amerykańscy dilerzy znaleźli klientów na niecałe 657 tys. pojazdów. To najgorszy miesięczny wynik w USA od 27 lat, wyliczył Automotive News.

Pierwszy raz w historii miesięczna sprzedaż w Chinach była wyższa niż w USA – mówi Mike DiGiovanni, szef marketingu i analityków GM. Ze wstępnych danych wynika bowiem, że sprzedaż w Chinach sięgnęła 790 tys. sztuk. DiGiovanni dodaje, że u amerykańskich dilerów był to najgorszy styczeń od 1963 r.

W styczniu w najtrudniejszej sytuacji była tzw. wielka trójka z Detroit. Sprzedaż aut Chryslera spadła o prawie 55 proc., GM o niemal 49 proc, a Forda o 41,6 proc. Ale i japońscy konkurenci rodzimych producentów odczuwają załamanie rynku. W przypadku Toyoty o 31,7 proc., Hondy – prawie 28 proc., a Nissana – o niemal 30 proc.

Na plusie były zaledwie dwa koncerny: Hyundai i Subaru.
[...]
Kolejne złe wieści przychodzą z Japonii. Przyciśnięty skutkami kryzysu koncern Mitsubishi wycofał się z uczestnictwa w Rajdzie Dakar. Imprezie, w której w 26 startach Mitsubishi zwyciężało 12 razy (przy okazji ustanawiając jeszcze jeden rekord – wygrywając siedem lat z rzędu). To kolejny japoński koncern (po Subaru i Suzuki, które wycofały się z rajdowych mistrzostwa świata oraz Hondzie – odeszła z Formuły 1), który z powodu kryzysu rezygnuje z udziału w najważniejszych sportowych seriach świata.

Trudno się dziwić decyzji. Wczoraj Mitsubishi ogłosiło, że w roku rozrachunkowym kończącym się 31 marca spodziewa się 60 mld jenów straty netto, podczas gdy wcześniej zapowiadało 20 mld zysku. Z kolei Mazda ogłosiła, że w tym samym okresie oczekuje straty operacyjnej 25 mld jenów (wcześniej zapowiadała zysk 50 mld jenów).
http://www.rp.pl/artykul/240264,258903_ ... iata_.html

[size=18]Koniec polskiej fabryki mentosów
b.d. , pap 05-02-2009, ostatnia aktualizacja 05-02-2009 01:58

Perfetti Van Melle rezygnuje z produkcji cukierków i gum w naszym kraju. Będzie je sprowadzać do Polski z zagranicznych fabryk

Wikingowie obudzili się ze snu
Aleksandra Rybińska 05-02-2009, ostatnia aktualizacja 05-02-2009 01:46

Z islandzkiego dobrobytu niewiele pozostało. Nikt nie jest pewny jutra. Inflacja pożera pensje, a bezrobocie zaledwie w ciągu kilku miesięcy skoczyło o połowę. – Rozliczymy bankowców i polityków – grzmi nowe stowarzyszenie Głos Ludu. 33 winnych już znalazło

[...]
W centrum Rejkjawiku przy samym porcie w niebo sterczą betonowe ściany przyszłego centrum konferencyjnego, które miało być ozdobą miasta. Budowa stoi, bo brakuje pieniędzy na jego dokończenie. Wokół centrum roi się od nowo zbudowanych luksusowych osiedli mieszkalnych. One również stoją puste. Nikt nie ma pieniędzy na zakup mieszkania.

Islandczycy kryzysowe frustracje rozładowują w soboty. Przed parlamentem w centrum Rejkjawiku zbierają się setki ludzi i bijąc w garnki i patelnie, łyżkami domagają się reform. I tak regularnie od kilku tygodni.
[...]
W urzędzie pracy przy ulicy Borgartun panuje tłok. Według szacunków ministerstwa gospodarki bezrobocie wzrosło w Islandii o 45 procent. Prawie 18 tysięcy Islandczyków jest dziś bezrobotnych, a rząd zapowiada zmniejszenie wszystkich świadczeń społecznych o co najmniej 5 procent.

– Byłem tokarzem, ale firma, w której pracowałem, zbankrutowała. Nie wiem, co mam robić. Mam cztery osoby na utrzymaniu – opowiada 46-letni Oleif. W kolejce po zasiłek stoi już od czterech godzin. Podobnie jak 55-letnia Sigurd, która pracowała jako sprzedawczyni w sklepie z ubraniami. – Kiedyś łatwo było znaleźć nową pracę. Teraz nie ma na to szans. Kto mnie zatrudni w moim wieku? – skarży się. Sigurd wzięła kredyty na samochód i dom, w japońskich jenach. Nie jest w stanie ich spłacić.
[...]
http://www.rp.pl/artykul/85110,258875_W ... _snu_.html

Ciężko ranne tygrysy
Mirosław Kuk 05-02-2009, ostatnia aktualizacja 05-02-2009 01:43

Łotwa, Litwa i Estonia były przez wiele lat stawiane za wzór. Zapaść światowego systemu finansowego obnażyła kruche podstawy sukcesu tych państw

Wszystkie trzy kraje nadbałtyckie bardzo mocno odczują kryzys gospodarczy– recesja na Łotwie według prognoz Komisji Europejskiej sięgnie 7 proc., a na Litwie i w Estonii odpowiednio 4 i 4,7 proc. Pocieszeniem jest to, że gospodarki tych krajów wkrótce wrócą do względnej równowagi makroekonomicznej, bo zarówno inflacja, jak i deficyt na rachunku bieżącym tych trzech krajów mają się obniżyć – z poziomów dwucyfrowych do jednocyfrowych.

Marne to jednak pocieszenie dla mieszkańców tych krajów, którzy przez długie lata cieszyli się kilkudziesięcioprocentowymi wzrostami płac, a dziś cierpią – stopa bezrobocia wkrótce sięgnie 8 – 10 proc.

Co spowodowało kryzys tak ogromny, że w przypadku Łotwy potrzebna była pomoc Międzynarodowego Funduszu Walutowego?
[...]
Mimo że kryzys trwa już kilka miesięcy, nie widać, by mieszkańcy zdążyli się z nim oswoić. Przed dwoma tygodniami na Łotwie wybuchły zamieszki, z Estonii wczoraj dochodziły informacje o masowym wykupowaniu euro w obawie przed dewaluacją tamtejszej korony. W wielu punktach zabrakło europejskiej waluty, choć jeszcze kilka lat temu wydawało się, że to właśnie Estonia pierwsza wejdzie do eurolandu.

Trudno jednak dziwić się frustracji społeczeństw bałtyckich, które w ostatnich latach korzystały z bogactwa, choć – jak się okazuje – wypracowanego dzięki kredytom. Teraz przyszedł czas na zaciskanie pasa – wydatki na Łotwie mają być ograniczone o miliard euro, a rząd szuka dochodów i dlatego podwyższył m.in. stawkę podatku VAT.
http://www.rp.pl/artykul/19420,258873_C ... grysy.html

Kryzys zmieni reguły gry w biznesie
ab 05-02-2009, ostatnia aktualizacja 05-02-2009 01:09

Obecny kryzys zmieni zasady działania gospodarki rynkowej oraz metody i narzędzia zarządzania w przedsiębiorstwach – przewiduje zdecydowana większość światowych menedżerów

[...]
Co to oznacza dla firm? Prawie 80 proc. menedżerów spodziewa się, że kryzys wymusi zmiany metod i narzędzi zarządzania w przedsiębiorstwach, przy czym co czwarty przewiduje, że będą one trwałe. Te opinie mogą być efektem innych, oczekiwanych przez ponad 90 proc. szefów firm, zmian: w sposobach regulacji rynków finansowych (trudniej o kredyty) oraz w praktykach i zwyczajach konsumpcji. Ta ostatnia zmiana (m.in. wzrost znaczenia odpowiedzialności społecznej firm) zdaniem ponad 25 proc. menedżerów będzie trwała.
[...]
http://www.rp.pl/artykul/158168,258864_ ... nesie.html

Największy koncern medialny świata ma kłopoty
j.a. 04-02-2009, ostatnia aktualizacja 04-02-2009 18:05

Time Warner miał w IV kwartale 16 mld dolarów straty netto. Powodem jest zmniejszenie przychodów ze sprzedaży reklam w magazynach oraz sprzedaży płyt DVD

Rok wcześniej spółka osiągnęła zysk netto wynoszący 1,03 mld dol.,czyli 28 centów na akcję.
[...]
http://www.rp.pl/artykul/67344,258707_N ... opoty.html

Roubini: Europejskie 'emerging markets' czeka kryzys walutowy
ksta 04-02-2009, ostatnia aktualizacja 04-02-2009 17:09

- Kraje rozwijające się Europy Środkowo-Wschodniej to "przepis na katastrofę" - ocenia Nouriel Roubini, profesor New York University

Roubini widzi zagrożenie w deficytach na rachunku obrotów bieżących czy reżimie stałych kursów wymiany.

- Będziemy mieć kryzys finansowy we wschodzącej Europie, bo wszystkie te kraje wyglądają jak wschodnia Azja albo Ameryka Łacińska 10 lat temu - dodał.

- Krajom z reżimami walutowymi jak Rosji, Kazachstanowi, krajom nadbałtyckim, Bułgarii i Rumunii w sytuacji obecnego zamieszania na rynkach grozi kryzys walutowy - uważa Roubini. - Rosja zrobiła błąd broniąc rubla wtedy, gdy był on nie do obronienia.

Dodał, że Kazachstan, który zdewaluował dziś walutę o 18 proc. wygląda jak "mała wersja" Islandii z bankami zaciągającymi pożyczki za granicą
http://www.rp.pl/artykul/85110,258667_R ... utowy.html

Kondycja amerykańskich usług lepsza od oczekiwań
ksta 04-02-2009, ostatnia aktualizacja 04-02-2009 15:04

Indeks ISM dla amerykańskiego sektora usług wzrósł z 32 do 35,6 pkt, wobec oczekiwanych 32,4 punkta

http://www.rp.pl/artykul/175189,258604_ ... iwan_.html

ADP: W USA ubyło w styczniu mniej etatów niż prognozowano
ksta 04-02-2009, ostatnia aktualizacja 04-02-2009 14:43

W amerykańskim sektorze prywatnym ubyły w styczniu 522 tysiące miejsc pracy, wobec oczekiwanych 530 – wynika z raportu prywatnej agencji zatrudnienia ADP. W grudniu po korekcie ubytek etatów w tym sektorze wynosił 659 tysiące
http://www.rp.pl/artykul/175207,258595_ ... wano_.html

Słowacja drastycznie tnie prognozę wzrostu
ksta 04-02-2009, ostatnia aktualizacja 04-02-2009 12:57

Produkt Krajowy Brutto Słowacji wzrośnie nie o 4,6 a o 2,4 proc. – oświadczył Jan Pociotek, słowacki minister finansów

Wczoraj bank centralny Słowacji obniżył prognozę wzrostu PKB z zakładach z 4,7 do 2,1 proc.
[...]
http://www.rp.pl/artykul/175204,258557_ ... rostu.html

Strefa euro: Skromniejsze zakupy w grudniu[/b]
ksta 04-02-2009, ostatnia aktualizacja 04-02-2009 11:40

Grudniowa sprzedaż detaliczna w strefie euro w ujęciu miesiąc do miesiąca nawet nie drgnęła. Rocznie spadła o 1,6 proc.
[...]
http://www.rp.pl/artykul/175208,258530_ ... dniu_.html



salutuj - Czw Lut 05, 2009 10:19 am

Banki muszą z czegoś żyć, kredyt dany samorządom i państwom to najlepsze co może być w cięzkich czasach :-)

(o ile państwo nie jest bankrutem)


Banki poki co robia tak, ze pieniadze, ktore, w duzym uproszczeniu, dostaly od NBP za wczesniejszy wykup obligacji, zamiast skierowac jako kredyt na rynek, postanowily skierowac spowrotem do NBP, bo tam jest bezpieczniej




Prince - Pią Lut 06, 2009 8:51 am
Tego jeszcze nie było. Wzrost bezrobocia o 98%!

Wzrost bezrobocia o 98%! (Associated Press)

Prawdziwa tragedia w USA. Bezrobocie w największych ośrodkach miejskich wzrosło w ciągu roku o niemal 100%. Oczekuje się, że w styczniu bezrobocie w USA osiągnie 17-letnie maksimum – donosi agencja Associated Press.

Zwolnienia zapowiedziano nawet w branżach, które do tej pory wydawały się odporne na kryzys – komputerowej i farmaceutycznej. W 2009 roku w USA znikną 3 miliony miejsc pracy.

W grudniu bezrobocie wzrosło w 363 z 369 dużych obszarów metropolitalnych w porównaniu z rokiem poprzednim. Region Elkhart-Goshen w stanie Indiana jest liderem pod względem wzrostu liczby niezatrudnionych. W ciągu roku, od grudnia 2007 bezrobocie skoczyło tam o ponad 10% (do 15,3%)!

http://www.hotmoney.pl/artykul/6407/1/p ... bocia-o-98

To jeszcze dzisiejsze kursy walut z Money.pl:

1 USD 3.6112 +0.12 %
1 EUR 4.6455 -0.62 %
1 CHF 3.1137 -0.57 %
1 GBP 5.2279 +0.51 %



absinth - Pią Lut 06, 2009 9:53 am
No to lecimy

[img]

Inwestorzy będą zwalniać
Adam Woźniak 06-02-2009, ostatnia aktualizacja 06-02-2009 01:43

Firmy w specjalnych strefach ekonomicznych przymierzają się do cięcia etatów. Przepisy pozwalające im na redukcje zatrudnienia mają być uchwalone przez Sejm jeszcze w pierwszej połowie tego roku

Ministerstwo Gospodarki. Chce pozwolić firmom na obniżenie zatrudnienia poniżej minimum wyznaczonego w zezwoleniu. Teraz przedsiębiorcy nie mogą tego robić. W przeciwnym razie musieliby zwrócić otrzymaną pomoc publiczną. – Nie dłużej niż na dwa lata, nie więcej niż o 20 – 30 proc. w stosunku do wielkości bazowej – zastrzega jednak Teresa Korycińska, wicedyrektor Departamentu Instrumentów Wsparcia.

[...]
Dotyczy to zwłaszcza branży motoryzacyjnej. Pod koniec ubiegłego tygodnia 300 osób z 2 tys. zatrudnionych zwolnił tyski Lear Corporation, który szyje poszycia siedzeń samochodowych. W spółce pracowało jednak więcej pracowników, niż zobowiązała się zatrudnić, inwestując w strefie. Nie poniosła więc żadnych konsekwencji. Ale jej odbiorcy – m.in. BMW, Volvo, Saab – dalej tną zamówienia i dotychczasowe zwolnienia wkrótce mogą nie wystarczyć. Zresztą inne branże także chcą redukować etaty. Z takim wnioskiem wystąpił ulokowany w Kobierzycach pod Wrocławiem koncern elektroniczny LG Philips.
[...]
http://www.rp.pl/artykul/19420,259461_I ... niac_.html

PKP Cargo zapowiada zmniejszenie zatrudnienia
Agnieszka Stefańska 06-02-2009, ostatnia aktualizacja 06-02-2009 01:42

Spółka zwolni w tym roku ok. 20 proc. załogi. Redukcja będzie ją kosztować ponad 200 milionów złotych

Z obowiązku świadczenia pracy zostało już zwolnionych ok. 3 tys. pracowników państwowej spółki. Otrzymują 60 proc. wynagrodzenia. Do końca roku spośród 36 tys. zatrudnionych pracę ma stracić ok. 7 tys.
[...]
Jedno z założeń nowej strategii przewiduje, że PKP Cargo ograniczy naprawy swojego taboru w zakładach zewnętrznych. Będzie korzystać z własnych.
[...]
Planowane w PKP Cargo zwolnienia są z jednej strony wynikiem restrukturyzacji firmy, z drugiej – efektem spowolnienia gospodarczego. – Ruch na wschodniej granicy np. w Żurawicy i Medyce, gdzie zatrudniamy 400 osób, praktycznie zamarł – mówi Wojciech Balczun.
http://www.rp.pl/artykul/19470,259460_P ... enia_.html

Rodzimi producenci coraz mocniej odczuwają kryzys
Marcin Zwierzchowski 06-02-2009, ostatnia aktualizacja 06-02-2009 01:38

Eksport polskiego przemysłu motoryzacyjnego mógł w 2008 r. przekroczyć 18 mld euro – prognozuje AutomotiveSuppliers.pl

[...]
Jeszcze we wrześniu, licząc rok do roku, wartość eksportu wyraźnie rosła (o prawie 30 proc.). W całym roku jedynie w sierpniu wynik był nieznacznie gorszy, ale to specyficzny miesiąc, kiedy większość fabryk ma przerwy wakacyjne. – W październiku przemysł motoryzacyjny w Polsce wyeksportował towary wartości blisko 1,4 mld euro. O 14,52 proc. mniej niż rok wcześniej – mówi Rafał Orłowski, analityk AutomotiveSuppliers.pl.

Za taką sytuację odpowiada załamanie rynku w Europie Zachodniej, gdzie trafia ponad 88 proc. eksportu aut i prawie 85 proc. części i akcesoriów.
[...]
W Polsce sprzedaż samochodów osobowych i dostawczych spadła w styczniu o 5,3 proc. w ujęciu rocznym (do ok. 30,5 tys. sztuk) – podał wczoraj Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego. W porównaniu z grudniem spadek sięgnął 12,7 proc.
http://www.rp.pl/artykul/240264,259457_ ... ryzys.html

Protesty przeciw obcokrajowcom
Aneta Stabryła , pap 06-02-2009, ostatnia aktualizacja 06-02-2009 01:37

Napięcia na rynku pracy. Związki w całej Europie żądają zmian w prawie

Pracownicy kontraktowi zatrudnieni w elektrowniach atomowych w Sellafield i Heysham protestowali wczoraj przeciwko sprowadzaniu z zagranicy budowlańców, którzy zabierają zajęcie bezrobotnym robotnikom brytyjskim.

Pierwszy taki strajk rozpoczął się w zeszły czwartek w rafinerii naftowej w Lindsey. Następnego dnia dołączyły do nich dwie dalsze rafinerie, dwa terminale naftowo-gazowe oraz dwie elektrownie. We wszystkich tych obiektach prace budowlane już trwają lub są planowane.

Prawdopodobnie będą kolejne protesty, np. przed londyńską siedzibą francuskiego koncernu Alstom
[...]
http://www.rp.pl/artykul/243283,259456_ ... wcom_.html

Komórki sprzedają się coraz gorzej
PR , afp , ł.d. 06-02-2009, ostatnia aktualizacja 06-02-2009 01:32

Ponad 1,18 mld telefonów komórkowych kupiono na świecie w ubiegłym roku – wynika z szacunków firmy badawczej IDC. W Polsce sprzedaż spadała

[...]
Sprzedaż telefonów komórkowych na świecie zmalała w IV kwartale o 12,6 proc., do 289 mln sztuk.

– W końcu roku doszło do nałożenia się na siebie słabego popytu konsumenckiego, chwiejnych kursów walutowych oraz utrudnionego dostępu do kredytów i nastąpiło odwrócenie dotychczasowej tendencji: zamiast świątecznego szczytu sprzedaży pojawił się spadek – uzasadnił wyniki analityk IDC Ramón Llamas. Jego zdaniem jeśli ta sytuacja się utrzyma, wzrost sprzedaży na rynku komórkowym pojawi się pod koniec roku lub dopiero w przyszłym.
[...]
http://www.rp.pl/artykul/19417,259453_K ... orzej.html

Gorsze nastroje klientów banków
Eliza Więcław 06-02-2009, ostatnia aktualizacja 06-02-2009 01:25

Obawy o miejsca pracy. Polacy uważają, że mimo kryzysu nie będą mieć problemów z regulowaniem swoich należności – wynika z badania SGH

[...]
Nie najlepiej przedstawiają się prognozy dotyczące zakupu dóbr trwałego użytku (sprzęt RTV-AGD, samochody, mieszkania). Są porównywalne do stanu sprzed trzech lat.

To, co niepokoi Polaków, to możliwość utraty pracy. Najbardziej baliśmy się bezrobocia w 2000 i 2001 roku. Dziś ten strach nie jest tak duży, ale identyczny jak w 2002 r.

Polaków martwi także kryzys finansowy, obawiają się, że w jego konsekwencji pogorszy się ich sytuacja finansowa. Taką opinię wypowiedziało jesienią zeszłego roku 21,5 proc. badanych. W minionym miesiącu już blisko 30 proc. Tylko trochę konsekwencji zawirowań na światowym rynku boi się 38,8 proc., a 10, 4 proc. optymistycznie patrzy w przyszłość.
[...]
http://www.rp.pl/artykul/19420,259450_G ... nkow_.html

Dwucyfrowego wzrostu nie będzie
Danuta Walewska 06-02-2009, ostatnia aktualizacja 06-02-2009 01:21

Analitycy chwalą chiński pakiet antykryzysowy. Juan będzie obok dolara i euro najważniejszą walutą świata

Wbrew temu, co jeszcze do niedawna zapowiadali ekonomiści, to nie Stany Zjednoczone, ale Chiny jako pierwsze wyjdą z kryzysu. Nie uda się im jednak osiągnąć dwucyfrowego wzrostu PKB, do którego przyzwyczaiły już świat. A 6-proc. przyrost gospodarki w I połowie tego roku, jak wynika z ostatnich prognoz, to znacznie mniej niż 1,5 proc., jaki zakładają optymiści dla Polski.

[...]
Całkowita wartość chińskiego pakietu pomocowego już przekracza bilion dolarów. Pieniądze zostały przeznaczone na dziesięć kluczowych dziedzin – infrastrukturę transportową, poprawę jakości życia na wsi, tanie mieszkania i wsparcie najmniej zarabiających. Te środki mają zostać wydane najpóźniej do końca przyszłego roku, a władze energicznie zachęcają do ich wykorzystania, zapewniając, że dodatkowe środki w razie potrzeby mogą zostać szybko uruchomione.

Natomiast w najszybszym ożywieniu gospodarki lokomotywą powrotu do wzrostu ma być konsumpcja. Nie będzie to trudne, bo z jednej strony rząd szybko zdecydował się na dofinansowanie budżetów gospodarstw domowych poprzez najróżniejsze dodatkowe wypłaty, talony i cięcia podatków. Z drugiej strony wiadomo, że Chińczycy uwielbiają robić zakupy i z pewnością są najwdzięczniejszymi konsumentami na świecie.
[...]

Chiny są największym klientem firm surowcowych

W Chinach z powodu kryzysu gospodarczego pracę straciło ponad 20 mln ludzi, którzy przyjechali do miast.

To tyle, ile wynosi na przykład ludność Rumunii, Australii lub Syrii. Większość z nich wraca teraz na wieś, gdzie o pracę jest jeszcze trudniej. Kłopoty mają pracownicy budowlani, bo po zakończeniu wielkich projektów olimpijskich trudno znaleźć budowy o takim rozmachu. Kolejna duża impreza, światowe Expo w Szanghaju, która odbędzie się w 2010 roku, będzie bowiem dużo mniejsza niż igrzyska.

Oficjalne dane o zatrudnieniu wykazują bezrobocie na poziomie 4 proc., jednak szacuje się, że może ono sięgać nawet 10 proc.

Jeśli uda się władzom chińskim pobudzić gospodarkę, będzie to miało wpływ także na rynek surowców na świecie. W ostatnich latach Chiny były największym klientem zarówno firm paliwowych, jak i stalowych czy wytwórców miedzi, takich jak lubiński kombinat KGHM Polska Miedź.
[...]
http://www.rp.pl/artykul/175204,259449_ ... dzie_.html

PKB Czech zmniejszy się w 2009 r. o 0,3 proc.
j.a. 05-02-2009, ostatnia aktualizacja 05-02-2009 18:01

Bank centralny Czech prognozuje skurczenie się gospodarki kraju o 0,3 proc. w 2009 roku, zmieniając wcześniejszą prognozę, zakładającą wzrost na poziomie 2,9 proc.

Bank spodziewa się inflacji na poziomie bliskiej zeru pod koniec2009 roku, a blisko celu inflacyjnego 2 proc. w połowie 2010 roku.
[...]
http://www.rp.pl/artykul/19420,259262_P ... proc_.html

Fitch ściął prognozę wzrostu PKB Polski do 1,2 proc.
j.a. 05-02-2009, ostatnia aktualizacja 05-02-2009 17:38

Oczekiwane spowolnienie wzrostu gospodarczego w Polsce i trudniejszy dostęp do finansowania w formie pożyczek bankowych i obligacji negatywnie wpłyną na polski sektor przedsiębiorstw w 2009 roku - wynika z raportu Fitch Ratings

Kolejnym wyzwaniem jest wyraźne osłabienie złotego wobec euro i dolara od września 2008 roku, które także negatywnie wpływa na spółki, uważa agencja ratingowa.

Fitch oczekuje, że tempo wzrostu Produktu Krajowego Brutto Polski wyhamuje do 1,2 procent w 2009 roku z 4,8 procent w roku poprzednim.
[...]
http://www.rp.pl/artykul/19420,259250_F ... proc_.html

Jim Rogers, były partner Sorosa: Rosja może się rozpaść
i.t. 05-02-2009, ostatnia aktualizacja 05-02-2009 16:45

Jim Rogers inwestor i były partner w interesach Georga Sorosa zapowiedział z wywiadzie dla telewizji Bloomberg, że nie planuje inwestycji w Rosji, bo to kraj niestabilny i może się rozpaść
[...]

- Zaczynam intensywnie zastanawiać się czy nie zagrać przeciwko rublowi - dodał Rogers.
http://www.rp.pl/artykul/19420,259193_J ... zpasc.html

USA: Spadek zamówień w przemysle mocniejszy od prognoz
j.a. 05-02-2009, ostatnia aktualizacja 05-02-2009 16:04

Zamówienia w przemyśle USA spadły w grudniu o 3,9 procent wobec spadku o 6,5 procent po korekcie w listopadzie - podał amerykański Departament Handlu

Analitycy prognozowali, że zamówienia w grudniu spadną o 3,0 procent.
http://www.rp.pl/artykul/19420,259164_U ... noz__.html

Unilever niepewny o przyszłość
b.d. 05-02-2009, ostatnia aktualizacja 05-02-2009 15:48

Unilever niepewny o przyszłość Właściciel marek Knorr i Dove wycofał się z podania prognoz na 2009 rok. Nie jest w stanie przewidzieć jak mocno uderzy w niego kryzys

[...]
http://www.rp.pl/artykul/19417,259153_U ... osc__.html

30 tysięcy niespodziewanych bezrobotnych Amerykanów
ksta 05-02-2009, ostatnia aktualizacja 05-02-2009 15:09

Liczba nowo zarejestrowanych amerykańskich bezrobotnych wzrosła w zeszłym tygodniu do 626 tysięcy

Analitycy oczekiwali zmniejszenia grona osób pierwszy raz ubiegających się o zasiłek o 30 tysięcy osób. Średnia czterotygodniowa wzrosła jednak z 543,25 tysiąca do 582,25 tysiąca.
http://www.rp.pl/artykul/175207,259143_ ... anow_.html

Interwencja na złotym może być niebezpieczna
ksta 05-02-2009, ostatnia aktualizacja 05-02-2009 14:22

- Interwencje walutowe mogą być skuteczne tylko w przypadku dobrej diagnozy sytuacji na rynku walutowym - uważa Katarzyna Zajdel-Kurowska

[...]
- Już przy dzisiejszym kursie, koszty obsługi zadłużenia zagranicznego są o około 700 mln zł wyższe niż w przyjętej ustawie budżetowej. Ale pamiętajmy, że plan jest roczny, a sytuacja jeszcze może się zmienić – odniosła się wiceminister do słabnącego złotego.
[...]
http://www.rp.pl/artykul/215270,259133_ ... czna_.html

Duży spadek zamówień dla niemieckiego przemysłu
ksta 05-02-2009, ostatnia aktualizacja 05-02-2009 12:12

Zamówienia w przemyśle Niemiec spadły w grudniu o 6,9 proc. miesięcznie. Analitycy spodziewali się spadku o 2,5 proc. W listopadzie spadek wynosił 5,3 proc.
http://www.rp.pl/artykul/175189,259085_ ... yslu_.html

Deutsche Bank na minusie
b.d. 05-02-2009, ostatnia aktualizacja 05-02-2009 11:24

Kryzys finansowy uderzył w największy niemiecki bank. Jego szef nie widzi końca załamania światowej gospodarki

W 2008 roku strata netto Deutsche Banku wyniosła 3,9 mld euro. Poprzedni rok zakończył on 6,5 mld euro zysku. Pod kreską bank był także w ostatnim kwartale ubiegłego roku.
[...]
http://www.rp.pl/artykul/67572,259065_D ... usie_.html

Mniej inwestycji w szpitalach
Sylwia Szparkowska 05-02-2009, ostatnia aktualizacja 05-02-2009 04:36

Ministerstwo Zdrowia zmniejszyło swój budżet o 360 mln zł

To mniejsze ograniczenia, niż zapowiadano wcześniej; z 4,6 mld zł budżetu resortu obcięto 336 mln zł. – To trochę mniej niż oczekiwane od nas 10 proc. budżetu – mówi Jakub Gołąb, rzecznik ministerstwa.

Resort zdrowia chce zrezygnować z dofinansowywania niektórych inwestycji prowadzonych głównie przez szpitale kliniczne i instytuty. Zaoszczędzi na tym 154 mln zł. – Nie rozpoczynamy nowych przedsięwzięć, ale dajemy pieniądze na zakończenie już realizowanych – zapewnia Gołąb.
[...]
http://www.rp.pl/artykul/132586,258950_ ... lach_.html

Stopy w Czechach są już niższe niż w strefie euro
Bloomberg , qk 06-02-2009, ostatnia aktualizacja 06-02-2009 01:50

W strefie euro stopy procentowe się nie zmieniły, w Anglii i Czechach spadły o 0,5 pkt proc.
[...]
http://www.rp.pl/artykul/19420,259463_S ... _euro.html

i na koniec (?) kilka dosc interesujacych zdan, nieci na marginesie obecnego kryzysu

"Zdaniem ekonomistów niezależnie od tego, jak zakończy się amerykańsko-chiński spór kursowy, juan i tak będzie się umacniał. Górna granica aprecjacji w ciągu kilku lat może sięgnąć nawet 40 proc. A to już zmieni obraz chińskiej gospodarki z „najtańszej fabryki świata” na dojrzałą gospodarkę, której wzrost napędzają konsumenci."



absinth - Pią Lut 06, 2009 10:01 am
no jednak nie koniec

z bbc

Sharp to cut 1,500 jobs in Japan

The Japanese electronics maker Sharp has become the latest in the sector to announce it is shedding jobs because of falling demand for flat panel TVs.
[...]
Sales of its flat screen panels have been hit by a slump in global demand for computers.

Sharp, which also makes mobile phones, has also cut its sales forecast in this sector for 2008/2009.

Weak economy hits British Airways

British Airways has announced that it made a loss of £70m in the nine months to 31 December, bruised by further economic weakness and the weak pound.

In same the period a year earlier, BA had made a profit before tax of £816m.

Advertising slump hits News Corp

News Corp has made a $6.4bn (£4.4bn) quarterly loss, as falling advertising revenues forced it to cut $8.4bn from the value of assets.

The media giant's net loss for the three months to 31 December compares with a profit of $832m a year earlier.

Revenues at the firm, which owns BSkyB, 20th Century Fox, and the New York Post and Sun newspapers, were down 8.4%.



salutuj - Pią Lut 06, 2009 11:00 am
ja myślę że nie ma co się napalać i conajmniej przez 3 miesiace będą kolejne takie newsy :-)



salutuj - Pon Lut 09, 2009 8:23 am
W sumie wrzucam to tu - może będzie to historyczny zwrot/moment na to jak Ukraina wpadnie w objęcia Rosji:

http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/ ... Rosji.html

W Kijowie zawrzało. Rząd Julii Tymoszenko chce pożyczyć 5 mld dol. od rządu Rosji, aby uzupełnić w tym roku niedobory budżetu Ukrainy - ujawnił w sobotę tygodnik "Dzerkało Tyżnia". W zamian Kijów miałby zrezygnować z roszczeń do części majątku po b. ZSRR, rozstrzygnąć po myśli Moskwy spory dotyczące rosyjskiego majątku na Ukrainie, a także przejąć długi ukraińskich firm zaciągane za granicą na konto całego ZSRR. "Dzerkało Tyżnia" ujawniło też, że minister finansów Wiktor Pynzennik przebywający na leczeniu dopiero od dziennikarzy dowiedział się, że urzędnicy jego resortu pod koniec zeszłego tygodnia negocjowali z Moskwą.

- Rosja pozytywnie odpowiedziała na naszą prośbę o kredyt - przyznała w sobotę wieczorem Tymoszenko. Twierdziła, że prasa podaje nieprawdziwe warunki kredytu od Rosji. Ale żadnych szczegółów nie ujawniła.

Kredyt Rosji dla Ukrainy stanowi część pakietu porozumień, które premier Tymoszenko i premier Rosji Władimir Putin uzgodnili w styczniu wraz z porozumieniem o zakończeniu gazowego konfliktu - twierdzi portal internetowy Ukrainska Prawda. Pożyczka umożliwi spłatę rachunków za rosyjski gaz, którego cena dla Ukrainy wzrośnie w tym roku prawie o jedną trzecią - ocenia dziennik "Ukraina Mołoda". - Po podwyżce cen gazu państwowy koncern Naftohaz powinien dostać z budżetu prawie 2 mld dol. rekompensaty za dostawy po zaniżonych cenach dla firm ciepłowniczych. Tymczasem w budżecie zaplanowano tylko jedną ósmą potrzebnych pieniędzy - ostrzega Bohdan Sokołowski doradzający prezydentowi Wiktorowi Juszczence w sprawach bezpieczeństwa energetycznego.

A Naftohaz potrzebuje wielkich pieniędzy. Kilka dni temu koncern zapowiedział, że chce pożyczyć 3 mld dol., aby do jesieni sprowadzić od Gazpromu zapasy na przyszłą zimę.

Sama Rosja też ma problemy finansowe. Z powodu kryzysu deficyt jej budżetu może w tym roku przekroczyć 6 proc. PKB. Na jego pokrycie władze w Moskwie przeznaczą państwowe rezerwy walutowe. Szkopuł w tym, że od czasu wojny z Gruzją do końca stycznia 2009 r. rezerwy Rosji zmalały z 596,6 mld dol. do 387 mld dol. Nie da się ich odbudować, bo gwałtownie spadły ceny ropy naftowej - głównego źródła dochodów Rosji.

Mimo problemów Rosja nie szczędzi pieniędzy dla sojuszników. W zeszłym tygodniu Moskwa obiecała Białorusi, że w lutym wypłaci drugą połowę z 2 mld dol. kredytu przyznanego w grudniu, a ponadto kolejny kredyt, tym razem w rublach - o równowartości ponad 2,8 mld dol. Także w zeszłym tygodniu 2 mld dol. kredytu i 150 mln dol. pomocy dostał Kirgistan. Zaraz po podpisaniu tej umowy z Rosją władze Kirgistanu zapowiedziały, że wyrzucą USA z bazy lotniczej - głównego punktu dostaw dla NATO w Afganistanie. W zeszłym tygodniu Rosja postanowiła jeszcze przekazać 7,5 mld dol. na fundusz antykryzysowy, głównie dla b. republik ZSRR w Azji Środkowej.



Wit - Śro Lut 11, 2009 12:19 pm
W województwie rośnie liczba bezrobotnych
Przemysław Jedlecki2009-02-10, ostatnia aktualizacja 2009-02-11 02:37



Tak dużego wzrostu bezrobocia nie było w regionie od lat. Tylko w styczniu w województwie śląskim przybyło 15 tys. bezrobotnych. Specjaliści ostrzegają, że będzie jeszcze gorzej

W grudniu zeszłego roku zwolnienia grupowe zapowiedziało 18 firm w województwie śląskim (dotyczyłyby w sumie 1,8 tys. osób). Okazało się, że to dopiero początek problemów. W styczniu o zwolnieniach powiedziało ponad dwadzieścia firm w regionie. Pracę może stracić prawie 2 tys. osób. W Tychach ma zwalniać Isuzu, a pobliski Lear Corporation Poland II już wypowiedział pracę trzystu osobom. Z kolei w Gliwicach Mecalux planuje zwolnić 220 osób, a Huta CMC Zawiercie - 210.

Przemysław Koperski, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Katowicach, mówi, że tylko w styczniu w woj. śląskim przybyło 15 tys. bezrobotnych. - W tej chwili w całym województwie jest ich 138 tys. To nie tylko efekt zwolnień grupowych. Wiele firm nie przedłuża umów czasowych, nie wszystkie zwolnienia są traktowane jako grupowe - mówi Koperski.

Przyznaje, że tak dużego wzrostu bezrobocia nie było w regionie od lat. - Na razie mamy ponad 9 tys. ofert pracy. To znaczy, że firmy nadal szukają pracowników, ale sądzę, że zwolnień grupowych, niestety, będzie przybywać. Sytuacja może się poprawić dopiero w drugim półroczu - ocenia Koperski.

Podobnego zdania jest prof. Andrzej Barczak, doradca wojewody do spraw kryzysu. - Na szczęście zwolnienia przypadają w momencie, w którym WUP ma unijne pieniądze na szkolenia. Problem w tym, że nie ma na nie zbyt wielu chętnych. Do ludzi nie dotarło jeszcze, że za chwilę może być źle. Nawet ci, którzy mają pracę, powinni myśleć o podniesieniu kwalifikacji i zrobieniu dodatkowych kursów. To wzmocni ich pozycję na rynku, a w razie zwolnienia szybciej znajdą nową posadę - radzi prof. Barczak.

Własne recepty na kryzys ma też dr Jan Olbrycht, poseł Parlamentu Europejskiego, były marszałek województwa. Uważa, że miasta Górnośląskiego Związku Metropolitalnego powinny powołać tzw. fundusz urbanizacyjny, z którego mogłyby potem pożyczać pieniądze na miejskie inwestycje. - Należy też przyśpieszyć inwestycje za unijne pieniądze. Chodzi o to, żeby nie leżały bezczynnie. Kryzys wymaga uruchomienia gotówki - mówi Olbrycht.

Urząd marszałkowski, który decyduje o wydawaniu unijnych pieniędzy, planuje przyśpieszenie procedur związanych z przyznawaniem dotacji. Bogusław Śmigielski, marszałek województwa, niedługo ogłosi szczegóły tego planu.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • romanbijak.xlx.pl



  • Strona 8 z 15 • Wyszukano 735 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15
    Copyright (c) 2009 | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.