ďťż
[Gospodarka] Kryzys czyli końca nie widać



SPUTNIK - Wto Lis 18, 2008 12:54 pm


Indeks biznesu PKPP Lewiatan - październik 2008

Indeks Biznesu PKPP Lewiatan stracił w październiku siedem punktów w notowaniu kwartalnym, indeks roczny stracił tylko dwa punkty. Oczekuje się wyraźnego spowolnienia dynamiki wzrostu gospodarczego w czwartym kwartale. Notowania rocznego indeksu ciągle jeszcze pozwalają liczyć na uzyskanie rocznego tempa wzrostu gospodarczego powyżej 5 proc., ale gdyby spadkowa tendencja utrzymała się, to przyszłoroczne tempo wzrostu może szybko spaść do poziomu sprzed dwóch lat.

Indeks kwartalny, półroczny i roczny
Indeks Biznesu PKPP Lewiatan stracił w październiku siedem punktów w notowaniu kwartalnym, schodząc do poziomu 58 pkt. i w ten sposób po raz pierwszy od dwóch lat znalazł się poniżej indeksu rocznego, który tym razem stracił tylko dwa punkty, obniżając się do 61 pkt. Oczekuje się wyraźnego spowolnienia dynamiki wzrostu gospodarczego w czwartym kwartale, co może obniżyć tempo wzrostu do poziomu sprzed dwóch lat, gdyby ta spadkowa tendencja utrzymała się w przyszłym roku. Na razie roczny indeks ciągle jeszcze pozwala liczyć na uzyskanie rocznego tempa wzrostu gospodarczego powyżej 5 proc., głównie dzięki dobrej pierwszej połowie roku. Największe spadki dotknęły indeksy popytu, przy niewielkim korektach indeksu makroekonomicznego i indeksu finansów. Wydaje się, że fundamenty makroekonomiczne gospodarki i kondycja finansowa przedsiębiorstw pozostają silne, a światowy kryzys finansowy odczujemy przede wszystkim poprzez zahamowanie dynamiki popytu krajowego i zagranicznego. Stagnacja czy nawet recesja u naszych partnerów handlowych wpłynie na ograniczenie eksportu, a zawirowania na rynkach finansowych paraliżują rynek międzybankowy, co grozi załamaniem podaży kredytu, a dalej ograniczeniem wydatków inwestycyjnych przedsiębiorstw i konsumpcji gospodarstw domowych. W konsekwencji światowego kryzysu finansowego gospodarce grozi przede wszystkim załamanie popytu, który napędzał dobrą koniunkturę przez ostatnie dwa lata.

Indeksy szczegółowe
Przedstawiają wpływ poszczególnych czynników na oczekiwany poziom koniunktury. Dotyczą popytu globalnego, finansów, sytuacji makroekonomicznej i politycznej.

Indeks popytu globalnego (ocenia konsumpcję krajową, eksport, inwestycje krajowe i zagraniczne)
Indeks kwartalny popytu stracił aż jedenaście punktów spadając z 74 do 63 pkt., a w ciągu dwóch ostatnich miesięcy odnotował rekordową stratę łącznie 20 punktów. Chociaż sprzedaż detaliczna utrzymuje się jeszcze na przyzwoitym poziomie, a fundusz płac nadal silnie rośnie, podobnie jak eksport, to rosną też zapasy i maleje portfel zamówień, a przedsiębiorstwa ograniczają produkcję spodziewając się spowolnienia dynamiki popytu w najbliższym okresie. Maleje więc dynamika produkcji sprzedanej przemysłu. Jednocześnie wydaje się, że powoli kończy się boom budowlany, bo ceny mieszkań przestały rosnąć, a banki szykują się do poważnego zaostrzenia kryteriów udzielania kredytu hipotecznego. Na skutek narastającego kryzysu i awersji do ryzyka na rykach finansowych można się spodziewać, że ograniczenia kredytowe dotkną nie tylko kredyty hipoteczne, ale także konsumpcyjne i inwestycyjne przedsiębiorstw, co w efekcie istotnie wpłynie na ograniczenie dynamiki popytu krajowego. To z kolei efektem niejako drugiej rundy wyhamuje dynamikę produkcji i zatrudnienia, a dalej płac i funduszu płac, czyli jeszcze bardziej ograniczy popyt wewnętrzny. Na utrzymanie dotychczasowej dynamiki eksportu też nie można liczyć wobec pogłębiającej się stagnacji w gospodarce światowej. W końcu, jako bezpośredni skutek kryzysu na międzynarodowych rynkach finansowych, należy oczekiwać zahamowania napływu inwestycji zagranicznych do kraju.

Indeks finansów (ocenia rentowność i płynność finansową przedsiębiorstw, zmiany realnej podaży kredytu oraz stopy procentowej)
Indeksy finansów uległy niewielkiej korekcie w dół. Sytuacja finansowa zarówno przedsiębiorstw jak i banków po okresie ponad dwuletniego boomu jest bardzo dobra. Przedsiębiorstwa osiągają wysoką rentowność i dysponują komfortem wysokiej płynności. Krajowe banki osiągnęły w pierwszym półroczu solidny wzrost aktywów i rekordowe zyski, podczas gdy banki na zachodzie w tym samym czasie liczyły już straty. Krajowy system finansowy jest jednak ściśle powiązany z rynkiem światowym przez bankowe powiązania kapitałowe i finansowanie pasywów na zagranicznych rynkach międzybankowych. Dlatego światowy kryzys finansowy może osłabić wewnętrzną stabilność krajowego systemu bankowego, co już obserwujemy jako paraliż płynności krajowego rynku międzybankowego. Bez energicznej interwencji banku centralnego grozi to załamaniem kredytu, a w konsekwencji przeniesieniem kryzysu na sektor przedsiębiorstw. Można mieć tylko nadzieję, że wysoka płynność w sektorze przedsiębiorstw oraz niski poziom monetyzacji zamortyzują potencjalne skutki takiego rozwoju sytuacji.

Indeks makroekonomiczny (obejmuje inflację, deficyt finansów publicznych, stopę bezrobocia, oraz stopień konkurencyjności gospodarki)
Indeks makroekonomiczny w notowaniu kwartalnym uległ niewielkiemu obniżeniu o trzy punkty, a indeks roczny nawet poprawił się o jeden punkt. Równowaga makroekonomiczna gospodarki jak dotąd nie uległa pogorszeniu. Nadal maleje bezrobocie, deficyt budżetowy jest pod kontrolą, a inflacja przestała wzrastać i maleje. Niepokojąco rośnie jedynie deficyt obrotów bieżących, chociaż nie przekroczył jeszcze granicy alarmowej 5 proc. Należy się spodziewać, że ostatnie osłabienie złotówki i spodziewane osłabienie popytu krajowego przyhamuje dynamikę importu i złagodzi narastanie deficytu handlowego. Jednocześnie bank centralny posiada wystarczające rezerwy walutowe na pokrycie importu do pół roku.

Indeks polityczny (ocenia wpływ czynników politycznych)
Indeks oceny sytuacji politycznej zanotował kolejny niewielki spadek o dwa punkty w notowaniu kwartalnym i półrocznym, oraz o trzy punkty w notowaniu rocznym. Rosną obawy, czy bieżące konflikty na scenie politycznej nie osłabią skuteczności rządu w reagowaniu na aktualne wyzwania gospodarcze.

Tekst z wykresami

Indeks Biznesu Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych jest wskaźnikiem koniunktury gospodarczej w kraju, obliczanym i publikowanym miesięcznie od początku 2003 r. Powstaje na podstawie prognoz czołówki ekonomistów polskich oceniających koniunkturę na bieżący kwartał, półrocze i cały rok. Liczony jest w skali 100-punktowej, w której 50 odpowiada prognozie wzrostu gospodarczego w granicach 3,5 % PKB rocznie.
EKSPERCI, których prognozy uwzględnia Indeks Biznesu PKPP: Tadeusz Chrościcki, Ryszard Kokoszczyński, Maciej Krzak, Małgorzata Krzysztoszek, Stanisław Kubielas, Mateusz Szczurek, Bohdan Wyżnikiewicz, Leszek Zienkowski.

Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan
Warszawa, 27 października 2008 r.

http://www.pkpplewiatan.pl/index.php?ID ... _id=218731




absinth - Wto Lis 18, 2008 1:48 pm
krotki artykul o tym jak katowicve moglyby skorzystc na kryzysie i nie skorzystaja z powodu braku powierzchni biurowej pod centra BPO



Firmy outsourcingowe skorzystają na kryzysie
Tomasz Boguszewicz 18-11-2008, ostatnia aktualizacja 18-11-2008 08:29

Trzy czwarte polskich firm z branży finansowej zleca część pracy na zewnątrz. Niemal wszystkie pozostałe myślą o takim rozwiązaniu – wynika z badań

Z możliwości zlecania części zadań firmy na zewnątrz w Polsce najintensywniej korzysta branża finansowa – wynika z badań rynku outsourcingu przeprowadzonych na zlecenie firmy ArchiDoc. Z usług podmiotów zewnętrznych korzysta aż 73 proc. tego typu przedsiębiorstw.

Na zewnątrz najczęściej zlecane jest zarządzanie dokumentacją, rozwiązania informatyczne, windykacja i obsługa klienta. Co ciekawe, z badania wynika, że 10,3 proc. przebadanych instytucji finansowych zleca na zewnątrz zadania finansowe, czyli elementy swojej podstawowej działalności: rachunkowość, finanse czy księgowość.

– Outsourcowanie zadań finansowych przez instytucje tej branży tylko pozornie jest zaskakujące – uważa Marek Juraś, analityk finansowy DM BZWBK. – Wynika to z faktu, że wiele oddziałów globalnych instytucji finansowych, np. banków, prowadzi część swoich zadań w wyspecjalizowanych ośrodkach, np. w Indiach.

ArchiDoc w swoim raporcie przewiduje rozwój rynku outsourcingu. – Jego największą zaletą jest zmniejszenie kosztów – czytamy w raporcie. Zgadza się z tym Robert Gwiazdowski, szef Centrum im. Adama Smitha: – Firmie, która potrzebuje np. call center, taniej jest zlecić obsługę tego zadania na zewnątrz, niż zbudować własne i przeszkolić pracowników. To dotyczy całej branży outsourcingu – twierdzi Gwiazdowski. Według niego popularności zlecania zadań na zewnątrz nie zmniejszy nawet niższa jakość takich rozwiązań, co widać szczególnie na przykładzie call center, często obsługiwanych przez słabo przeszkolonych pracowników. – Obecnie cięcie kosztów jest ważniejsze niż jakość dostarczanych usług – twierdzi także Marek Juraś z DM BZWBK. – Branża outsourcingu rzeczywiście może skorzystać na kryzysie. Wiele firm skupia się na kosztach – powiedział „Rz” analityk.

Widać to po deklaracjach badanych dotyczących planowanego zlecania zadań na zewnątrz. Aż 13 proc. ma taki zamiar w najbliższym czasie. Podobne plany ma także co piąta firma branży produkcyjnej.
Rzeczpospolita



Wit - Śro Lis 19, 2008 8:39 pm
wrzucę tu, choć treść pasuje do kilku wątków i jest raczej o inwestycjach publicznych:

Wrocław oszczędza, a nasze miasta inwestują
Anna Malinowska, Ewa Furtak2008-11-19, ostatnia aktualizacja 2008-11-19 20:43



Z powodu kryzysu Wrocław zaciska pasa. Władze zrezygnowały z części planowanych na przyszły rok inwestycji. W naszych miastach alarmu nie ma.
Skutki kryzysu odczuło już Jaworzno. Holenderska firma wycofała się z projektu budowy parku technologicznego, bo nie dostała kredytu. Nie podpisze więc z miastem umowy na zakup gruntów. Konsekwencje są bolesne, bo do miejskiego budżetu nie wpłynie prawie 19 mln zł. Miasto będzie próbowało po raz kolejny ogłosić przetarg na sprzedaż gruntów.

Problemy ma także Rybnik. - Skutki kryzysu odczuliśmy dosłownie parę dni temu. Mamy do sprzedania dwie bardzo atrakcyjne działki w samym centrum. Na jednej miały powstać mieszkania, punkty usługowe, na drugiej centrum kongresowo-hotelowe. Myśleliśmy, że ziemia pójdzie jak świeże bułeczki. Okazało się, że nie wpłynęła ani jedna oferta! To oczywiście jeszcze nie tragedia, ale bardzo wyraźny sygnał, że niedobrze się dzieje - przyznaje Krzysztof Jaroch, rzecznik prasowy rybnickiego magistratu. Urzędnikom żywieckiego powiatu nie udało się znaleźć inwestorów chętnych do wybudowania aquaparku, który miał przyciągnąć turystów.

Czy miasta naszego regionu - śladem Wrocławia - będą obcinać wydatki?

W gliwickim magistracie zapewniają: pieniądze na najważniejsze inwestycje nie zostały obcięte. - Nie ograniczyliśmy wydatków na budowę pływalni o parametrach olimpijskich, na basen w Sośnicy ani na halę Podium - wylicza Marek Jarzębowski, rzecznik urzędu miejskiego. W przyszłorocznym budżecie obcięto jednak wydatki na szeroko rozumianą poprawę estetyki. - Mieliśmy ochotę zamienić niektóre ulice w deptaki, ale musimy z tych planów zrezygnować - przyznaje Jarzębowski.

Grupa cieszyńskich radnych chce obciąć budżety niektórych jednostek samorządowych - straży miejskiej czy Śląskiego Zamku Sztuki i Przedsiębiorczości. Oznaczałoby to zwolnienia pracowników, na co nie chce się zgodzić burmistrz. Jednak radni będą bronić swoich racji. Budżet będzie omawiany na sesji 27 listopada.

Bielsko-Biała oszczędzać nie zamierza. A wręcz przeciwnie. - Planujemy wydać na inwestycje 35 proc. budżetu. To byłby rekord - mówi Tomasz Ficoń, rzecznik prasowy bielskiego magistratu. Jednak projekt budżetu przygotowany przez prezydenta od kilku dni analizują radni. - Szczególnie przyjrzymy się planowanym wpływom. Trzeba wziąć pod uwagę, że może wzrosnąć bezrobocie, a ceny nieruchomości nadal będą lecieć w dół - przestrzega radny Roman Matyja. Od sytuacji gospodarczej zależeć mogą losy m.in. rewitalizacji bielskiej starówki. Miasto sprzedaje zaniedbane kamienice prywatnym inwestorom, którzy mają przywrócić im dawny blask. - Zastanawiałem się nad zainwestowaniem pieniędzy w którąś z kamienic. Niestety, muszę zacisnąć pasa. W ciągu miesiąca straciłem kilku ważnych klientów. Na remont musiałbym zaciągnąć kredyt, boję się ryzykować - mówi nam jeden z bielskich przedsiębiorców.

W dosyć komfortowej sytuacji są Katowice. Budżet na przyszły rok został zaplanowany z rozmachem ze względu na niski poziom zadłużenia i nadwyżkę pieniędzy z lat minionych. - Na razie nie ma powodów do paniki. Mamy do czynienia ze spowolnieniem gospodarczym. Na inwestycje w przyszłym roku przeznaczyliśmy aż 500 mln zł. To najwięcej w historii Katowic! Nie rezygnujemy też z rewitalizacji miasta. Oczywiście, jeśli dojdzie do załamania gospodarki, wszystkie inwestycje zostaną zatrzymane w pierwszej kolejności - zapowiada Arkadiusz Godlewski, wiceprezydent Katowic.

W Sosnowcu podobnie jak w Katowicach - stawiają na inwestycje. W przyszłym roku przeznaczono na nie 240 mln zł, też najwięcej w historii miasta.

Rekordową kwotę 30 mln zł chce wydać na inwestycje bielskie starostwo; m.in. na drogi. - Oczywiście, bylibyśmy nieodpowiedzialni, gdybyśmy nie brali pod uwagę kryzysu, ale trzeba na to spojrzeć także z innej strony. W razie załamania gospodarczego to właśnie praca przy realizacji samorządowych inwestycji pomoże przetrwać niektórym lokalnym firmom - uważa Mirosław Szemla, bielski wicestarosta.
.......................


Przestoje i przymusowe urlopy wstępem do zwolnień
15.11.2008
Kryzys finansowy już odbija się na kondycji polskiej gospodarki. W tej sytuacji wiele firm zapowiada zwolnienia. W sumie tylko w dużych przedsiębiorstwach w najbliższym czasie pracę straci blisko 7,5 tys. osób.

Zwolnienie 1200 osób zapowiedziała Krośnieńska Huta Szkła. Inny potentat z branży szklarskiej, Huta Irena z Inowrocławia, chce zwolnić 350 osób. Paged Meble likwiduje swoje trzy zakłady - pracę straci 700 osób. Zwolnienia będą także w Tele-Fonice Kable. Tam z pracą może się pożegnać 900 osób. To tylko kilka przykładów z ostatnich dni. Ale redukcje zatrudnienia mogą już wkrótce dotknąć także inne branże, do niedawna notujące świetne wyniki. Dotyczy to m.in. banków czy firm związanych z motoryzacją. Kłopoty przeżywa branża budowlana, co z kolei pociąga za sobą problemy agencji pośredniczących w obrocie nieruchomościami.

Spokojni do niedawna o swe posady bankowcy zaczynają rozglądać się za nowym pracodawcą. - W związku ze spadkiem liczby udzielanych kredytów banki mogą bowiem zwalniać analityków i pracowników, którzy zajmują się bieżącą obsługą wniosków - mówi nam Paweł Majtkowski, analityk Expandera.

Stagnację przeżywa także nasz przemysł motoryzacyjny. Gliwicki Opel na dwa tygodnie wstrzymał produkcję. To jednak dopiero przedsmak tego, co może czekać tę branżę. Następnym krokiem mogą być przymusowe urlopy załóg, a później nawet zwolnienia z pracy. Produkujący naczepy i wywrotki wieluński Wielton zwolni 200 osób. Z kolei MAN w Niepołomicach zamierza zredukować zatrudnienie o 150 osób. Firma zrezygnowała niedawno z uruchomienia planowanej wcześniej drugiej zmiany. Przestoje w fabrykach samochodów (nie tylko polskich) przyhamowały także popyt na opony. Rzecznik Michelin Polska Ewa Konopka także zapowiada przestoje. W zakładzie w Olsztynie francuski koncern zatrudnia ponad %074 tys. pracowników, głównie chemików. Część z nich na pewno pójdzie na przymusowe urlopy, część zostanie na razie skierowana do prac porządkowych. Oficjalnie o zwolnieniach na razie jeszcze się nie mówi, ale pracownicy zaczynają obawiać się o pracę.

Także w branży hotelarskiej zapowiadają się poważne cięcia w zatrudnieniu. Turystyka przyjazdowa do Polski spadła w stosunku do ubiegłego roku o 10 proc., a pogłębiająca się recesja zapewne pogorszy ten wynik. Obok hoteli zmuszone do redukcji personelu mogą być też ośrodki szkoleniowe, spa czy farmy piękności.

Najgorzej jednak wygląda sytuacja w branży budowlanej i obrotu nieruchomościami. Deweloperzy zaczęli wstrzymywać inwestycje. Cieśle, murarze czy dekarze za chwilę nie będą mieli pracy.

M. Stańczyk H. Sadowski - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/922716.html



absinth - Czw Lis 20, 2008 9:05 am
Samochodowy kryzys rozlewa się po Europie
20-11-2008, ostatnia aktualizacja 20-11-2008 02:18

Nowe cięcia w oplu. Europejskie fabryki będą pracować tylko 30 godzin w tygodniu, a zakład w Gliwicach – na dwie zmiany

W obliczu rosnącego zagrożenia bankructwem koncernu General Motors, do którego należy Opel AG, niemiecka firma wprowadziła drastyczne cięcia w produkcji. Nowe ograniczenia dotyczą także fabryki Opla w Gliwicach. Ale GM nie składa broni i walczy o przetrwanie. – To nieprawda, że dzisiejszy kryzys to wina obecnych szefów koncernów – stwierdził prezes GM Rick Wagoner w wypowiedzi udostępnionej „Rz”.

Amerykańskie kłopoty są coraz bardziej odczuwalne na naszym kontynencie. Nie wystarczają same przerwy w pracy, dlatego zakład w Saragossie i fabryki niemieckie, a także fabryka Saaba będą pracować tylko przez 30 godzin w tygodniu. Z kolei zakład w Gliwicach, gdzie jutro ma się skończyć kolejna przerwa produkcyjna, przejdzie z pracy trzyzmianowej na dwuzmianową. Zatrudnieni na trzeciej zmianie będą wykonywali prace zlecane dotychczas na zewnątrz firmy. – Żaden z pracowników zatrudnionych na stałą umowę nie zostanie zwolniony z powodu ograniczenia produkcji – zapewnił Przemysław Byszewski, rzecznik Opla w Polsce. Koncern dementował wczoraj pogłoski, jakoby zamierzał się pozbyć niektórych z niemieckich fabryk. Mimo to producent baterii słonecznych Solar Power wyraził gotowość kupna czterech z nich.

Oplowi, mimo kłopotów ze sprzedażą, nie grozi krach finansowy. Władze niemieckie obiecały już, że w razie potrzeby koncern otrzyma gwarancje kredytowe na finansowanie nowych inwestycji. Rząd w Berlinie postawił jednak warunek: ani jedno euro z miliarda, jakie Opel ma otrzymać, nie tylko nie może trafić na konta firmy matki za oceanem, co więcej, musi pozostać w Niemczech. Tym bardziej że problemy finansowe Opla to skutek kłopotów GM, który nie jest w stanie zwrócić firmie córce właśnie miliarda euro.

Motoryzacyjny kryzys zatacza coraz szersze kręgi. O pomoc państwową zwróciło się wczoraj do rządu Gordona Browna brytyjskie stowarzyszenie producentów samochodów. Natomiast członkowie Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Aut żądają od KE wsparcia w wysokości 40 mld euro.

Najgorzej jest jednak za oceanem. GM, Ford i Chrysler przekonują, że jeśli nie otrzymają natychmiast pomocy, po prostu zbankrutują. Chodzi o 25 mld dol. – Nam chodzi o znacznie więcej niż ratowanie Detroit – przekonywał wczoraj kongresmenów prezes GM Rick Wagoner. – Chodzi o uratowanie gospodarki USA przed zapaścią – mówił. Upadek koncernów oznaczałby zagrożenie dla pół miliona miejsc pracy i kolejnych 2 mln w firmach związanych z motoryzacją.

Niepokój o losy motoryzacyjnych gigantów widoczny był wczoraj w trakcie sesji na Wall Street. Notowania GM spadły o prawie 10 proc. do poziomu najniższego od 66 lat, a Forda o 25 proc. (są najtańsze od 1982 r.).

Odchodząca administracja, choć przyznaje, że amerykańskie koncerny samochodowe znalazły się w zapaści, to jednak uważa, że ich bezpośrednie wsparcie nie wchodzi w rachubę. Krytycy firm z Detroit twierdzą, że same są sobie winne, bo produkowały auta paliwożerne, których nikt już nie chciał kupować. Jeśli więc państwo miałoby pomóc motoryzacji, która tonie, powinny być to „kamizelki ratunkowe, a nie łodzie”.

Część kongresmenów domaga się również rezygnacji prezesów GM, Forda i Chryslera. Jednak zdaniem analityków tylko oni są w stanie wyciągnąć firmy z kryzysu. Większość w Kongresie uważa, że dla gospodarki amerykańskiej byłoby lepiej, gdyby państwo pomogło, ale pod warunkiem że koncerny zmienią styl prowadzenia biznesu.

– To nieprawda, że nic nie robiliśmy – przekonywał Rick Wagoner. – Od 2000 r. tylko w USA ograniczyliśmy zatrudnienie o 52 proc., ze 177 tys. do 94 tys. Liczba stanowisk kierowniczych zmniejszyła się o 45 proc. Nasze auta są nagradzane, a w roku 2010 w USA z naszych taśm zjedzie chevy volt. Powiększamy też rodzinę aut hybrydowych – mówił Wagoner.

GM, Forda i Chryslera dosięgnęły w tym roku trzy plagi. Pierwsza to horrendalnie drogie paliwa, szczególnie wysokie przy tanim dolarze. Druga – drastyczne pogorszenie nastrojów konsumentów, którzy – tracąc domy – rzadko myślą o kupowaniu nowego auta. Wreszcie zapaść na rynkach kredytowych. Banki osłabione kłopotami ostrożnie finansują zakupy aut. Te wszystkie plagi dotknęły nie tylko wielką trójkę, ale i Toyotę stawianą dotąd za wzór. Wczoraj Japończycy informowali o konieczności cięcia produkcji w USA o 15 proc.

Tak źle nie było nawet w czasie poprzednich recesji. Tym razem zapaść jest tak głęboka, że odbudowanie amerykańskiego rynku może potrwać kilka lat. Czy wielka trójka tego doczeka?

Wielomarkowi na czele

Grupa PGD otwiera tegoroczną listę największych firm dilerskich w Polsce. W ciągu 12 miesięcy, do września, salony PGD w sześciu miastach sprzedały prawie 8,6 tys. aut pięciu marek. Za PGD uplasowały się także wielomarkowe i działające w różnych miastach: Carservis (5,1 tys.) oraz KPI Retail powstały z połączenia należących do Kulczyk Tradex Auto Premium, Sunny i Auto Viva (5 tys.). W pierwszej dziesiątce jest aż osiem wielomarkowych grup. W pięćdziesiątce stanowią one połowę, jednak w skali całego rynku ledwie 5 – 6 proc. Listę przygotowały Samar i DCG Dealer Consulting na potrzeby PIM. Nie uwzględnia ona salonów należących do producentów aut.

mz

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

d.walewska@rp.pl
Rzeczpospolita




absinth - Pią Lis 21, 2008 9:49 am
wrzuce tu
art o ogolnej perspektywie na rynku pow biurowych w Europie



W Londynie banki opuszczają biurowce
Piotr Mazurkiewicz 21-11-2008, ostatnia aktualizacja 21-11-2008 03:11

Popyt na biura po trzech kwartałach spadł o 70 proc., źle jest m.in. w Moskwie i Brukseli. Kryzys zmusi wiele banków do sprzedawania swoich biurowców

Banki to od lat jedni z największych najemców biur, zwłaszcza w dużych miastach. Jednak od początku roku sytuacja gwałtownie się pogorszyła. Ostatnio podobna sytuacja miała miejsce w latach 90., kiedy pękła bańka internetowa, i firmy z tej branży też masowo opuszczały biurowce.

Jak podaje firma doradcza Cushman & Wakefield, do końca października w londyńskim City popyt na biura wyniósł niespełna 47 tys. mkw., podczas gdy w podobnym okresie 2007 r. było to ponad 152 tys. mkw. Z biur w City zrezygnował już choćby JP Morgan. W Madrycie popyt spadł z 61,4 tys. mkw. w ubiegłym roku do 9 tys. mkw. obecnie, źle jest też w Moskwie i Brukseli.

Znacznie bardziej odporne na kryzys okazały się rynki biurowe w Paryżu czy Frankfurcie, gdzie popyt na biura cały czas jeszcze rośnie. Nieznaczny wzrost C&W zaobserwował również w Warszawie, gdzie po trzech kwartałach popyt banków na biura wyniósł 86,5 tys. mkw. Rekordzistą był Bank Pekao, który wynajął prawie 40 tys. mkw.

Zdaniem analityków w całej Europie coraz więcej banków będzie zmuszonych do sprzedawania swoich nieruchomości – C&W szacuje wartość całego portfela na 63 mld euro.

– Nieruchomości stanowią największy koszt dla banków i tylko te podmioty, które będą w stanie efektywnie zarządzać posiadanymi portfelami, będą w stanie przetrwać obecny kryzys – uważa Guy Douetil z C&W.

Biurowce często zajmowane przez banki zostały już zmuszone do obniżania czynszów – w londyńskim City w ciągu trzech ostatnich miesięcy ceny wynajmu spadły o 4,2 proc. Mniejsze inwestycje banków mogą też doprowadzić do spadku cen w innych lokalizacjach. – Obserwowany w ciągu ostatnich dwóch, trzech lat znaczny wzrost czynszów przy ulicach handlowych polskich miast może zostać spowolniony w 2009 r. z powodu ograniczania planów ekspansji banków, które były w ostatnich latach jego głównym generatorem – mówi Katarzyna Michnikowska, starszy analityk z C&W.

Branża wynajmuje coraz mniej nowych powierzchni. Analitycy spodziewają sięfali sprzedaży bankowych biurowców, które warte sąaż 63 mld euro.

Rzeczpospolita



Iluminator - Pią Lis 21, 2008 4:23 pm
"Ostatnio podobna sytuacja miała miejsce w latach 90., kiedy pękła bańka internetowa, i firmy z tej branży też masowo opuszczały biurowce."

Przepraszam bardzo, ale bańka internetowa pękła w 2000 roku, więc ktoś chyba się ładnie pomylił:





absinth - Pią Lis 21, 2008 10:10 pm
Wstrzymano budowę najwyższego budynku w Europie
IAR - 21-11-2008 13:42

W Moskwie wstrzymano budowę wieży "Rosja", która ma być najwyższym budynkiem w Europie. Przedstawiciel firmy Russian Land, mającej realizować inwestycję, poinformował, że jest to związane z kryzysem finansowym.
Jak podaje IAR, wieża "Rosja" ma być zbudowania w tworzonym moskiewskim centrum biznesowym, gdzie powstaje cała dzielnica drapaczy chmur. Wieża o wysokości 612 m miała być zbudowana do 2012 r.

Szałwa Czygiryńskij z firmy Russian Land poinformował, że jego firmie trudno realizować projekty w obecnej sytuacji gospodarczej, gdy stawki procentowe są wysokie i brak kredytów - informuje IAR.

jak podali wlasnie na BBC World podobno prawie w ogole nie bylo na chwile obecna zainteresowania najmem powierzchni przez najemcow



absinth - Sob Lis 22, 2008 11:55 am


W zaledwie 5 dni na bruk trafiło 80 tys. osób

...W samej tylko Wielkiej Brytanii na przestrzeni ostatnich dwóch tygodni pracę straciło 30 tys. osób.

Richard Adkerson, prezes Freeport-McMoRan Copper & Gold, największego notowanego na giełdzie producenta miedzi, który zwolnił w Stanach Zjednoczonych 600 pracowników [...]
Za ponad połową zwolnień z tego tygodnia odpowiada amerykański bank Citigroup, który zwiększył skalę redukcji swojego personelu do 52 tys.

[...]

Największy japoński producent samochodów Toyota ogłosił w piątek, że zwalnia w Japonii połowę swoich pracowników tymczasowych, czyli 3 tys. osób. Mazda nie przedłużyła umów z 1,3 tys. tymczasowych pracowników, a Isuzu ogranicza produkcję, co wiąże się ze zwolnieniem 1,4 tys. pracowników tymczasowych i etatowych. Na robotników czasowych przypada ok. jednej trzeciej wszystkich zwolnień w Japonii. Skutki redukcji zatrudnienia przez międzynarodowe banki zaczynają również odczuwać azjatyckie centra biznesowe. Likwidację 500 etatów, głównie w Hong-Kongu, ogłosił HSBC. Morgan Stanley pożegnał się z ok. 100 osobami ze swojego biura w Hong-Kongu, liczącego ok. 1,7 tys. pracowników. Standard Chartered zwalnia 527 osób w swoim głównym biurze w Korei Południowej.

Fala zwolnień nie omija Europy. W czwartek angielsko-szwedzki koncern farmaceutyczny AstraZeneca wręczył wymówienia 1,4 tys. pracownikom i jednocześnie zamyka fabryki w Hiszpanii, Szwecji i Belgii. Brytyjski producent silników Rolls Royce planuje zwolnić w sumie 2 tys. robotników. Szwedzki Sandvik redukuje zatrudnienie o 2,3 tys. osób. Największy austriacki producent stali Voestalpine nie przedłuży tymczasowych umów z 2,1 tys. pracownikami, a francuski producent samochodów Peugeot-Citroen tnie liczbę zatrudnionych o 2,7 tys.

Air France-KLM ujawnił, że opóźnia odbiór nowych, oszczędnych samolotów, ponieważ grupa woli trzymać gotówkę. Według Międzynarodowego Stowarzyszenia Transportu Lotniczego, globalny ruch lotniczy we wrześniu spadł po raz pierwszy od pięciu lat.

W tym tygodniu Air New Zealand ogłosił plany cięcia 200 etatów, a niemiecka Lufthansa ma podobne zamiary w odniesieniu do 500 pracowników regionalnego przewoźnika CityLine.

W Stanach Zjednoczonych liczba Amerykanów ubiegających się o zasiłek dla bezrobotnych jest największa od ćwierćwiecza, a zwolnienia mają miejsce w praktycznie każdym sektorze gospodarki.

Poza falą redukcji w sektorze finansowym, miejsca pracy likwiduje Pepsi Bottling Group (3,15 tys. osób, z czego 750 w Ameryce Północnej), producent półprzewodników Lam (600), największy amerykański producent dropiu Pilgrim’s Pride (335), Boeing w swojej fabryce wojskowej w Wichita Kansas (800), producent maszyn do gier komputerowych International Games Technology (460) oraz Sara Lee, który zamyka fabrykę produkującą w Chicago koszerne hot-dogi i mięso.

Tysiące miejsc pracy likwidowane jest w małych. Według danych Automatic Data Processing, największej na świecie firmy zajmującej się outsourcingiem płac, małe firmy w Stanach Zjednoczonych zatrudniające 49 lub mniej osób, zwolniły w październiku 25 tys. pracowników.

Autor: Andrew Taylor in London



absinth - Pon Lis 24, 2008 1:46 pm
Deloitte: banki będą zwalniać m.in. analityków kredytowych
(ISB, dd/24.11.2008, godz. 13:51)
W polskim sektorze bankowym spodziewane są zwolnienia oraz zamrożenia rekrutacji, wynika z analizy firmy doradczej Deloitte. Instytucje finansowe wycofują się z wcześniejszych deklaracji i będą ograniczać nakłady na rozwój pracowników, redukować wynagrodzenia i zamrażać podwyżki.

"Spodziewamy się selektywnych zwolnień" - powiedział dziennikarzom partner Deloitte Artur Kaźmierczak. Według niego, grupą szczególnie narażoną na zwolnienia będą m.in. analitycy kredytowi.

Zdaniem ekspertów Deloitte, kryzys na rynku pracowników potrwa znacznie dłużej niż kryzys finansowy. Kapitał ludzki będzie trudniejszy do odtworzenia, dlatego też banki, które wykażą się właściwym podejściem do swojej kadry, mogą liczyć na większy sukces, gdy powróci koniunktura. "Nie mówimy, że banki nie powinny w ogóle zwalniać" - dodał Kaźmierczak.

Natomiast eksperci Deloitte podkreślają, że banki powinny dołożyć wszelkich starań, aby zachować lojalność pracowników. W przeciwnym razie mogą przegrać walkę o dobrych pracowników, co znacznie osłabi ich pozycję w dłuższym okresie.

Zdaniem partnera Deloitte Marcina Zdrala, banki powinny w pierwszej kolejności rezygnować z planów rozwojowych, a dopiero potem analizować swoje zasoby ludzkie. "Utrata pracownika kosztuje banki dużo więcej niż tylko jego pensja" - dodał Zdral.

Instytucje zwalniające masowo swoich pracowników będą narażone na koszty związane z ponowną rekrutacją, niższą efektywność oraz utratę kompetencji.

Według ekspertów Deloitte, znaczenie kapitału ludzkiego dla wyniku finansowego przejawia się w osiąganej marży, zyskach oraz relacjach z klientami. Natomiast wzrost zaangażowania pracowników o 5% przekłada się na 3% wzrostu lojalności klientów. (ISB)

http://banki.onet.pl/1868206,wiadomosci.html



absinth - Śro Lis 26, 2008 9:51 am
z onet.pl

Międzynarodowy koncern szykuje wielkie zwolnienia w Polsce
(Puls Biznesu, dd/26.11.2008, godz. 07:54)
ArcelorMittal szykuje wielkie zwolnienia. W czterech hutach posady straci ponad tysiąc osób. To jedno z najbardziej radykalnych cięć w polskich firmach - czytamy w "Pulsie biznesu".

Do Urzędu Pracy w Dąbrowie Górniczej trafiło pismo, w którym zarząd ArcelorMittal Poland informuje, że przeprowadzi zwolnienia grupowe - chodzi o 980 osób. Wcześniej do UP wpłynęło pismo z dąbrowskiego oddziału Huty Katowice o planowanym zwolnieniu 200 osób. O redukcji zatrudnienia o 127 osób poinformowała także spółka Milterm, świadcząca usługi na rzecz AMP.

ArcelorMittal poinformował najpierw o ograniczeniu produkcji o 15 proc., teraz mówi się o spadku do 30 proc. Z informacji "PB" wynika, że największe ograniczenie produkcji w Europie ma nastąpić w Polsce. Już wygaszono dwa wielkie piece w Krakowie i Dąbrowie Górniczej.

Zarząd AMP planuje, że oszczędności przyniosą rocznie 300 mln euro. Średnia płaca w spółce wynosi 4,5 tys. zł brutto, ale ok. 60 proc. załogi ma 3,6 tys. brutto. Zwalniani pracownicy mają otrzymać odprawy, na razie nie wiadomo jakiej wysokości.

Więcej w "Pulsie Biznesu".



Wit - Czw Lis 27, 2008 1:58 pm


Firmy w regionie będą zwalniać ludzi
dziś
Przedsiębiorcy w regionie szykują się do redukcji zatrudnienia. To niestety efekt światowej recesji, która coraz bardziej odbija się również na kondycji przemysłu zlokalizowanego w województwie śląskim.

Najwięcej osób odejdzie z hut stali należących do koncernu ArcelorMittal Poland, właściciela zakładów w Dąbrowie Górniczej, Sosnowcu i Świętochłowicach. Ich załogi w przyszłym roku zmniejszą się o 980 osób. Odejdą głównie pracownicy administracyjno-biurowi i osoby uprawnione do emerytur lub świadczeń przedemerytalnych.

- To nie z powodu kryzysu - zaprzecza Andrzej Krzyształowski, rzecznik ArcelorMittal Poland. Jednocześnie przyznaje, że firma jednak zmaga się z recesją. - Z kryzysem radzimy sobie w inny sposób: pracownicy wybierają urlopy, rezygnujemy z usług firm zewnętrznych - dodaje Krzyształowski.

Zwolnienia zapowiada też świadcząca usługi na rzecz koncernu Mittal firma Milterm. Zatrudnienie straci połowa pracowników częstochowskiej fabryki włókienniczej Stradom i cała załoga bielskiego Bielkonu. Redukcje nie ominą nawet Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Sosnowcu.

Czy planowane zwolnienia pogorszą sytuację na rynku pracy w naszym regionie? Z danych opublikowanych wczoraj przez Główny Urząd Statystyczny wynika, że w ciągu ostatniego roku bezrobocie w województwie śląskim spadło aż o 31,5 procenta - to był rekord w skali całego kraju. Niestety, od kilku miesięcy liczba ofert pracy stale spada. Co gorsza, już w październiku zamiar zwolnień grupowych deklarowało sześć razy więcej firm aniżeli rok wcześniej. Dyrekcje siedemnastu zakładów z całego regionu zgłosiły do urzędów pracy zamiar zwolnienia 1171 pracowników.

Mimo niepokojących danych eksperci dalecy są jeszcze od kreślenia czarnych scenariuszy dla województwa śląskiego. - Na razie zwolnienia grupowe nie są jeszcze plagą. Nim pracodawcy będą zwalniać, najpierw raczej wstrzymają się z zatrudnianiem kolejnych osób i poszukają oszczędności. Z pewnością jednak skończył się czas, kiedy pracownicy dyktowali warunki. Dla firm jest to natomiast dobry moment na szukanie wartościowych pracowników - ocenia Joanna Piec-Gajewska z portalu Praca.pl.

Firmy z naszego regionu coraz częściej myślą o zwolnieniach grupowych. O ile w lipcu takie zamiary w stosunku do 59 pracowników deklarował jeden pracodawca, to już w sierpniu liczba zagrożonych stanowisk pracy podskoczyła do 622, we wrześniu sięgnęła 841, a w październiku dyrekcje siedemnastu zakładów z całego regionu zgłosiły do Powiatowych Urzędów Pracy zamiar zwolnienia 1171 pracowników. Dla porównania, przed rokiem taka groźba dotyczyła tylko 185 zatrudnionych.

O zwolnieniach myślą głównie przedsiębiorcy prywatni, którzy w październiku deklarowali chęć rozstania się z przeszło 950 pracownikami. Ponad połowę z tej liczby stanowią osoby zatrudnione w firmach częstochowskich. Wiadomo, że z powodu załamania się rynku tkanin technicznych i wzrostu cen surowców o 180 osób zmniejszy się załoga fabryki włókienniczej Stradom. Kolejnym 50 zaproponowano zmianę warunków zatrudnienia.

Spore redukcje w sektorze prywatnym szykują się też w Katowicach i Dąbrowie Górniczej, gdzie świadcząca usługi na rzecz ArcelorMittal Poland firma Milterm zamierza zwolnić ponad 120 osób. W podobnej sytuacji mogą się znaleźć firmy pracujące dla gliwickiej fabryki Opla. Przedstawiciele General Motors Poland oficjalnie przyznają, iż w związku z ograniczaniem produkcji i przejściem od stycznia na pracę w systemie dwuzmianowym dla zachowania pracy dla własnych ludzi będą rezygnować z usług zewnętrznych podmiotów. W Bielsku-Białej wypowiedzenia czekają całą trzystuosobową załogę zakładów odzieżowych Bielkon. W postawionej w stan upadłości przędzalni w Zawierciu przeszło 300 osób od kilku miesięcy nie dostaje pensji - one również spodziewają się wypowiedzeń. Wśród 215 zagrożonych - wedle październikowych zapowiedzi - pracowników sektora publicznego większość to 160 osób zatrudnionych w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. św. Barbary w Sosnowcu.

- To mniej niż dziesięć procent ogółu zatrudnionych. Zwolnienia nie dotyczą personelu medycznego, a jedynie administracji i służb pomocniczych. Wśród pracowników szpitala "biały personel" przeważa w stosunku 2:1. Tymczasem optymalna proporcja wynosi 4:1 - tłumaczy Mirosław Rusecki, rzecznik szpitala.

Przedstawiciele Wojewódzkiego Urzędu Pracy uspokajają wskazując, że zapowiedzi zwolnień nie zawsze są realizowane. Od początku roku w "pośredniakach" zarejestrowało się ponad 3300 bezrobotnych, którzy stracili pracę w ramach redukcji, a tymczasem groźby takie dotyczyły niemal 4900 osób.

- Zakład może odstąpić od zwolnień np. po negocjacji ze związkami. W niektórych przypadkach przedsiębiorstwo zostaje przejęte przez inny podmiot, a pracownicy są przyjmowani w nowej firmie, która powstała na bazie likwidowanej - wskazuje Aleksandra Skalec, rzeczniczka Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Katowicach.

O ile chętnych do zwalniania przybywa, to skłonnych dać pracę przedsiębiorców jest coraz mniej. Czynią to niemal wyłącznie spółki handlowe, jak np. Fashion House w Sosnowcu.

Od stycznia do urzędów pracy trafiło niemal 3 tys. mniej ofert zatrudnienia aniżeli w analogicznym okresie roku ubiegłego. W ujęciu miesięcznym ten odwrót szczególnie widoczny jest w październiku - pracodawcy zgłosili do PUP-ów o 2 tys. mniej ofert zatrudnienia niż we wrześniu i niemal o 6 tys. mniej niż w październiku roku ubiegłego.

Jest jednak szansa na odwrócenie niekorzystnych tendencji. Jeśli zadziałają mechanizmy przewidziane w antykryzysowym planie Komisji Europejskiej, już w niedługim czasie także polska gospodarka powinna się podnieść, a rynek pracy ponownie się otworzy. Wówczas pracownicy będą na wagę złota. - Kryzys minie najdalej w drugim półroczu przyszłego roku - przepowiada Andrzej Krzyształowski, rzecznik ArcelorMittal Poland. - Do tego czasu musimy zachować naszych specjalistów.

Komu nie grozi brak pracy

Wojewódzki Urząd Pracy na bieżąco monitoruje rynek zatrudnienia.

Bez problemu pracę powinni znaleźć spawacze. Według danych WUP w Katowicach za pierwsze półrocze, na jednego fachowca, potrafiącego spawać łukiem elektrycznym przypadało średnio ponad pięć ofert zatrudnienia (dla spawaczy gazowych ponad 3,5 propozycji). Poszukiwani byli też robotnicy gospodarczy, kierowcy operatorzy wózków jezdniowych, elektromonterzy instalacji, operatorzy maszyn i cieśle.

W 23 zawodach odnotowano natomiast nadwyżki poszukujących pracy w stosunku do propozycji zatrudnienia. Kłopot ze znalezieniem posady mieli m.in. sprzedawcy, ekonomiści, ślusarze, robotnicy przemysłowi w przemyśle przetwórczym, krawcy, cukiernicy, tokarze, fryzjerzy czy mechanicy samochodowi.

--------------------------------------------------------------------------------

Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopy procentowe, byśmy mogli więcej kupować

Rada Polityki Pieniężnej obniżyła wczoraj stopy procentowe o 0,25 pkt proc., by ożywić słabnącą gospodarkę i podtrzymać konsumpcję. Polacy zaczynają już zaciskać pasa, a to może się odbić na wzroście gospodarczym. - W październiku sprzedaż detaliczna wzrosła tylko o 7,9 proc. - podał wczoraj GUS. Dla porównania w lutym konsumpcja rosła w tempie 23 proc., w czerwcu - 14 proc.

Wczorajsza obniżka stóp procentowych jest pierwszą od ponad 32 miesięcy. Od dziś podstawowa stopa referencyjna wyniesie 5,75 proc., redyskonta weksli - 6 proc., lombardowa - 7,25 proc., a oprocentowania lokaty terminowej przyjmowanej przez NBP od banków - 4,25 proc.

Dzięki obniżce stóp banki będą mogły ograniczyć oprocentowanie kredytów. Oznacza to, że więcej pieniędzy pozostanie w kieszeniach Polaków. Gdyby obniżka była znaczna - wzrosłaby też skłonność do zaciągania kredytów, stałyby się one bardziej dostępne. Niższe oprocentowanie kredytów to też dobra wiadomość dla firm - pozwoli zmniejszyć koszty i zwiększyć inwestycje.

Jednak zdaniem analityków, żeby pobudzić sprzedaż i skłonić konsumentów do utrzymania wysokiej dynamiki konsumpcji, obecna obniżka jest zbyt mała. Dlatego w najbliższym okresie przewidują całą serię obniżek. - Spodziewam się, że do końca przyszłego roku łącznie RPP zdecyduje się ciąć stopy o około 1,5 pkt proc. - szacuje Wojciech Matysiak, główny ekonomista BGŻ.

Rada jest ostrożna, bo obawia się, że zbyt duże cięcie stóp mogłoby doprowadzić do wzrostu inflacji.

Zwolennicy większych cięć argumentują jednak, że sprzedaż nie rośnie już tak szybko jak kilka miesięcy temu, a pogarszającą się sytuację polskich firm widać gołym okiem: w październiku produkcja przemysłowa wzrosła tylko o 0,2 proc. Z wczorajszych danych GUS wynika, że w niektórych branżach zanotowano dramatyczny spadek popytu. W najgorszej sytuacji są sprzedawcy samochodów - ich sprzedaż w październiku była aż o 11,3 proc. niższa niż w ubiegłym roku. Realnie spadła też konsumpcja żywności i paliw.

Dzieje się tak głównie dlatego, że niekorzystne wieści o stanie gospodarki świata, o trudnościach eksporterów i o cięciach zatrudnienia w coraz większej liczbie firm w Polsce negatywnie wpływają na nastroje konsumenckie. Jak podał GUS, wskaźnik wyprzedzający ufności konsumenckiej, który pokazuje, czego spodziewają się Polacy w ciągu najbliższego roku, spadł do poziomu najgorszego od ponad dwóch lat - 19,5 pkt, podczas gdy jeszcze przed rokiem wynosił 4,4.

Zdaniem ekonomistów, m.in. Stanisława Gomułki, polscy konsumenci nie odczuli jeszcze spowolnienia gospodarczego na Zachodzie: wciąż rośnie u nas zatrudnienie, pracę ma już prawie 16 milionów Polaków, czyli o 300 tys. więcej niż w II kwartale, a w październiku bezrobocie spadło do 8,8 proc.

Ekonomiści uważają, że po świętach jednak na dobre zaczniemy zaciskać pasa. - W przyszłym roku sprzedaż detaliczna będzie rosła na poziomie zaledwie 6 procent rocznie, płace też będą rosły w tempie jednocyfrowym, a nie dwucyfrowym jak obecnie - spodziewa się Wojciech Matysiak.

Tymczasem to, jaka będzie konsumpcja, ma wielkie znaczenie dla rozwoju gospodarki. To ona jest w prawie dwóch trzecich odpowiedzialna za tempo wzrostu PKB. - Im więcej będą wydawać Polacy, tym wyższe będzie tempo wzrostu gospodarczego. Jeśli popyt będzie spadał, firmy będą ciąć zatrudnienie, ostrożniej będą też inwestować - mówi Wojciech Matysiak.

Inne kraje duży nacisk w swoich planach antykryzysowych kładą na działania podtrzymujące konsumpcję. Wielka Brytania tnie podatki: już od najbliższego poniedziałku na 13 miesięcy obniży podatek VAT z 17,5 do 15 proc., powiększy także ulgi podatkowe dla osób najmniej zarabiających.

Premier Donald Tusk powiedział wczoraj, że polski rząd na razie nie planuje cięć w podatku VAT, bo oznaczałoby to zmniejszenie wpływów do budżetu. - Obniżanie VAT-u w Polsce byłoby związane z pytaniem, skąd wziąć pieniądze na zobowiązania państwa wobec obywateli - powiedział Tusk.

Jednak stymulująco na sprzedaż może działać obniżka podatków dochodowych. Od stycznia wprowadzone zostaną tylko dwie stawki: 18 i 32 proc. zamiast obecnych trzech: 19, 30 i 40 proc. Łącznie w kieszeniach podatników pozostanie około 8 mld zł. Na przykład w kieszeni osoby, która zarabia średnią krajową pensję ok. 3 tys. zł, pozostanie ok. 270 zł w skali roku. Najwięcej zyskają najlepiej zarabiający. Np. osoba, która zarabia ok. 5 tys. zł, zyska nawet ponad 1 tys. zł.

--------------------------------------------------------------------------------

Europa rzuca miliardy na pomoc

Komisja Europejska przedstawiła wczoraj szczegóły swojego planu, który ma uchronić unijną gospodarkę przed skutkami spowolnienia gospodarczego. Dzisiaj plan walki z osłabieniem ujawni polski rząd. Z naszych informacji wynika, że jego najważniejszym punktem ma być uproszczenie procedur wykorzystania unijnych pieniędzy na inwestycje.

Plan Tuska współgra z projektem walki z kryzysem, który przygotowała KE. Będzie on kosztować 200 mld euro, czyli równowartość 1,5 proc. unijnego PKB. Około 170 mld euro z tej kwoty ma pochodzić ze składek państw, które zdecydują się uczestniczyć w planie ratunkowym. Resztę, czyli 30 mld, wyłoży budżet Unii Europejskiej oraz Europejski Bank Inwestycyjny odpowiedzialny za finansowanie unijnych projektów.

Ponad 200 mld euro zostanie przeznaczonych na:

Wsparcie dla motoryzacji

KE przewiduje, że 5 mld euro dostaną koncerny samochodowe, które są największym pracodawcą w Europie. Dziś w następstwie drastycznego spadku sprzedaży ograniczają produkcję i zwalniają ludzi. Dzięki temu zastrzykowi KE chce ochronić ok. 12 milionów miejsc pracy.

Pomoc ma niebagatelne znaczenie także dla Polski, w której sektor motoryzacyjny wytwarza aż 4 proc. PKB i zapewnia około 50 proc. naszego eksportu. O pomoc z budżetu i zwolnienia podatkowe już w tej chwili stara się m.in. gliwicki Opel.

Rozruszanie inwestycji

to kolejny punkt walki z kryzysem. KE zakłada stworzenie w całej Europie nowych miejsc pracy. Część z nich powstanie dzięki szybszemu uruchomieniu środków z funduszy strukturalnych. Polska gospodarka też na tym skorzysta, pod warunkiem że będzie w stanie pieniądze te szybko wykorzystać. Dlatego niezbędne są uproszczenia procedur i przyspieszenie rozliczania środków unijnych.

Obniżenie stawek VAT

KE będzie przekonywać kraje Unii, by obniżyły stawki podatku VAT o 1 pkt proc. Ma to wpłynąć na obniżkę cen w sklepach i zwiększenie konsumpcji. Zdaniem ekonomisty Marka Zubera obniżka jest potrzebna, bo VAT hamuje wzrost gospodarczy. Może ona jednak zmniejszyć wpływy do budżetu, co znacząco zwiększy deficyt.

Michał Wroński, Joanna Pieńczykowska, Łukasz Pałk - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/928030.html



absinth - Pią Lis 28, 2008 9:52 am


Coraz więcej zwolnień w firmach
Adam Woźniak 28-11-2008, ostatnia aktualizacja 28-11-2008 02:00

Rośnie liczba spółek planujących cięcie zatrudnienia. Tylko w październiku 104 przedsiębiorstwa zapowiedziały zwolnienie 6,2 tys. osób



Rusza fala grupowych zwolnień. Z informacji zebranych przez „Rz” wynika, że liczba zakładów, które zgłosiły taki zamiar tylko w październiku, jak również skala planowanych redukcji są kilkakrotnie wyższe niż w podobnym okresie 2007 r. A to dopiero początek. Wojewódzkie urzędy pracy alarmują bowiem, że w listopadzie zgłoszeń planowanych zwolnień może być dużo więcej.

Pod względem skali zwolnień grupowych przoduje na razie Śląsk. W ubiegłym miesiącu zamiar pozbycia się 1171 pracowników zgłosiło tam 17 zakładów. To ponad sześciokrotnie więcej niż w październiku 2007 r., kiedy tylko dwie firmy zdecydowały się zwolnić 185 osób. Na dodatek w ciągu pierwszych dziesięciu miesięcy tego roku liczba planowanych zwolnień sięgnęła już 4880 osób – o ponad 3 tys. więcej niż w całym 2007 r. Tymczasem niedawno nadeszła wiadomość, że blisko 1 tys. osób zamierza zwolnić ze swoich hut (trzy w województwie śląskim, jedna w Małopolsce) ArcelorMittal, a prawie pół tysiąca będzie musiało odejść ze spółek pracujących na rzecz gliwickiej fabryki General Motors.

Podobnej wielkości zwolnienia zapowiedzieli już przedsiębiorcy zarejestrowani w województwie mazowieckim. W październiku dziewięć firm zgłosiło plany wypowiedzenia pracy 1128 osobom, podczas gdy rok wcześniej były to cztery firmy i jedynie 159 osób. Łącznie od początku roku do końca września przewidziano zredukowanie zatrudnienia w ramach zwolnień grupowych o 5793 pracowników. W przypadku zgłoszeń na Mazowszu zwolnienia mogą jednak objąć zatrudnionych także w innych regionach: w Warszawie ulokowane są centrale wielu firm, które tu zgłaszają planowane redukcje. Taka sytuacja dotyczy teraz np. firmy Cemex (łącznie 250 osób), Narodowego Banku Polskiego (343) i spółki British American Tobacco (122).

Jednak zarówno województwo śląskie, jak i mazowieckie mają stosunkowo niski poziom bezrobocia – 6,7 proc. na Śląsku (dane za wrzesień) i 7,2 proc. na Mazowszu (w październiku). Zwolnienia nie wpłyną więc tak mocno na rynek pracy. Inaczej może być w regionach z wyższą stopą bezrobocia. Przykładowo 759 osób z 11 przedsiębiorstw ma być zwolnionych w województwie lubelskim, gdzie bezrobocie we wrześniu przekraczało 10 proc. Blisko połowa tam zwalnianych pracuje w Fabryce Łożysk Tocznych w Kraśniku.

Około pół tysiąca osób obejmą zwolnienia w województwie warmińsko–mazurskim, gdzie bezrobocie przekracza 15 proc. W październiku przed rokiem (stopa bezrobocia wynosiła wtedy 18,8 proc.) zwolnienia grupowe planowała zaledwie jedna firma (zamierzała pozbyć się tylko 29 osób). Po porównaniu tych dwóch miesięcy okazuje się zatem, że liczba zwalnianych wzrosła tam aż 17-krotnie. Kłopoty ze znalezieniem pracy mogą się także pogłębić w świętokrzyskim (12,9-proc. bezrobocie), gdzie dwa zakłady zgłosiły w październiku zamiar zwolnienia 417 osób (w tym czasie przed rokiem w ogóle nie zapowiadano zwolnień grupowych). Sytuacja pogorszyła się jesienią, bo do października zgłoszeń było niewiele.

Problemy z grupowymi zwolnieniami będą rosnąć w listopadzie. Dyrektorzy wojewódzkich urzędów pracy przyznają, że z urzędów powiatowych, choć jeszcze nie przygotowały podsumowujących miesiąc raportów, już napływają sygnały o kolejnych zgłoszeniach lub zamiarach ich złożenia. Taka sytuacja ma miejsce w województwie podkarpackim, gdzie w ubiegłym miesiącu tylko jedna firma zgłosiła chęć zmniejszenia załogi o 40 osób. Jednak na początku listopada zwolnienia zapowiedział Krosglass planujący zredukować stan zatrudnienia o blisko połowę. Ponadto część firm, także tych dużych, jeszcze się waha, na razie ograniczając się do przerw w produkcji (np. zatrudniający blisko 4 tys. osób Michelin Polska w Olsztynie lub fabryka Opla w Gliwicach). Przedsiębiorcy chcący ograniczyć produkcję szukają także, przynajmniej na początek, innych rozwiązań: nie przedłużają umów o pracę zawartych na czas określony, a także rezygnują z pracowników tymczasowych wynajmowanych w agencjach pracy.

Nie wszystkie plany zwolnień muszą być jednak zrealizowane. W dużych firmach silne związki zawodowe mogą wpłynąć na ograniczenie skali redukcji. We wrocławskim Whirlpoolu zmniejszono w ten sposób skalę zwolnień z 475 do 395 osób. Wręczanie wypowiedzeń w znaczniej części firm będzie się też przeciągać. ArcelorMittal przewidział na to np. czas do końca przyszłego roku. Podobne rozciągnięcie zwolnień w czasie zapowiada Krosglass.

Przedsiębiorcy zaznaczają, że jeśli sytuacja ekonomiczna ulegnie w tym czasie poprawie, mogą z części zwolnień zrezygnować. Skalę grupowych redukcji mogą także zmniejszyć odprawy, którymi niektóre firmy zachęcają do dobrowolnych odejść (np. Whirlpool, Delphi). Na takie rozwiązanie stać jednak firmy bogate, gdyż oferowane rekompensaty nierzadko stanowią kilkunastokrotność miesięcznego wynagrodzenia. Przykładowo w Telekomunikacji Polskiej, z której w latach 2009-2011 może w taki sposób odejść 4,9 tys. osób, średnia odprawa wyniesie 47 tys. zł.

Oficjalna strona Ministerstwa Pracy

www.mpips.gov.pl
Rzeczpospolita



Wit - Sob Lis 29, 2008 3:20 pm


Plan rządu na kryzys
wczoraj
Doradcy premiera kończą prace nad pierwszym w historii programem ratunkowym dla polskiej gospodarki, której grozi w najbliższych latach poważne spowolnienie.

Dokument pod nazwą "Działania Polski wobec kryzysu finansowego - pakiet stabilności i rozwoju" ma przede wszystkim przyspieszyć odblokowanie kredytów bankowych dla małych i średnich firm oraz uprościć korzystanie z funduszy unijnych. Pakiet jest opracowywany we współpracy z kilkoma ministerstwami - Rozwoju Regionalnego, Gospodarki, Finansów i Pracy. Z naszych informacji wynika, że upublicznienie pakietu zostało przesunięte z wczoraj na pierwszą połowę grudnia.

- Nad wieloma elementami programu jeszcze się zastanawiamy, trzeba przeprowadzić rzetelną dyskusję np. w sprawie pomocy rządowej dla konkretnych branż - mówi naszej gazecie Grzegorz Wlazło, doradca wiceministra gospodarki Adama Szejnfelda.

Wiemy już, co do tej pory udało się uzgodnić rządowym ekspertom:

Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK) dostanie 1-2 mld zł pomocy od rządu na poręczanie kredytów dla firm. Dzięki temu przedsiębiorcy będą mogli uzyskać poręczenie do wysokości 50 proc. jego wartości z linii poręczeniowej BGK. Rząd chce, by pomoc dla banku zwiększyła udzielanie kredytów o 20 mld zł.

Korzystające z dotacji unijnych firmy i samorządy mają dostawać dużo większe zaliczki na inwestycje. Dziś przedsiębiorca, który podpisał umowę na dotację, najpierw za własne pieniądze lub kredyt musiał zrealizować inwestycję, np. kupić maszynę. Dopiero potem dostawał zwrot części kosztów. Teraz rząd chce wprowadzić zaliczki wynoszące od 10 do 15 proc. wartości inwestycji.

Inwestycje informatyczne i telekomunikacyjne (np. budowa światłowodu) miałyby być realizowane wspólnie z samorządami w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego (PPP). Dziś firmy informatyczne i telekomunikacyjne mają dużo wolnych pieniędzy na inwestycje, ale nie wiedzą, jak konstruować umowy z samorządami w ramach PPP.

Pracodawcy, którzy zamierzaliby przeprowadzić zwolnienia grupowe, mieliby możliwość zamiast nich czasowo obniżyć wymiar pracy pracownikom i proporcjonalnie obniżyć im wynagrodzenia.

Według ekspertów na czas kryzysu potrzeba dużo bardziej konkretnego programu. Zdaniem Krzysztofa Rybińskiego, byłego prezesa NBP, plan powinien przewidywać gwarancje rządowe dla wszystkich banków, które dziś boją się udzielać kredytów. By pobudzić gospodarkę, trzeba byłoby, jak twierdzi Rybiński, wpisać do planu konkretne inwestycje informatyczne lub telekomunikacyjne.

- Najlepiej byłoby, gdyby ustalono, że np. w latach 2009-2011 zostanie położonych tyle a tyle światłowodów, które pobudzą inwestycje. Plan rządu to dziś niestety głównie ogólniki - twierdzi Rybiński.

Tomasz Ł.Rożek - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/928512.html
....................
Program pomocy za 200 mld euro
wczoraj
Rząd i niezależni analitycy sceptycznie podchodzą do udziału Polski w ogłoszonym w środę przez Komisję Europejską programie ratunkowym.

Większość z planowanych 200 mld euro na ożywienie gospodarki ma pochodzić ze składek państw, które zdecydują się na udział we wspólnych działaniach. Ostateczny kształt programu ma być zatwierdzony na szczycie Unii 11 i 12 grudnia.

Jeśli polski rząd zgodzi się wziąć udział w unijnym planie antykryzysowym, to wydatki budżetu w przyszłym roku wzrosną o ok. 15-18 mld zł. Program zakłada, że każde państwo członkowskie odda do wspólnej kasy 1,2 proc. PKB. Oznacza to, że każdy podatnik zapłaci za ratowanie unijnej gospodarki od 600 do 700 zł. - Ta spora kwota i polski rząd będzie musiał się zastanowić, gdzie jej szukać - mówi Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Bank Polska.

- Nie ma szans, abyśmy przystąpili do tego programu w pełnym wymiarze - uważa Piotr Kuczyński, główny analityk firmy Xelion. Do pomysłu sceptycznie podchodzi bowiem rząd. Ministerstwo Finansów nie chce zwiększać deficytu budżetowego. Również premier Tusk wypowiadał się negatywnie na temat unijnego pakietu antykryzysowego. - Rząd wydaje się zakładać, że plan nie jest potrzebny, a gospodarka sama da sobie radę - podkreśla Kuczyński.

Choć szefowie państw członkowskich zgadzają się, że unijny plan jest potrzebny, to budzi on sporo wątpliwości. Nie wiadomo, czy w formie pomocy Polska dostałaby więcej, bo jak na razie kryzys nie wyrządził nam takich szkód, jak np. w Niemczech czy Wielkiej Brytanii. Mimo to eksperci uważają, że powinniśmy do niego przystąpić. - To kwestia prestiżu Polski. Jeśli przystąpimy do planu, pokażemy, że jesteśmy w gronie państw, które w trudnej sytuacji nie skąpią pomocy - podkreśla Wiśniewski. Już teraz wiadomo jednak, że nie będzie łatwo wprowadzić go w życie. Potrzebna jest bowiem zgoda wszystkich 27 państw członkowskich. A małe kraje będą miały ogromny problem ze znalezieniem pieniędzy.

Tomasz Dominiak - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/928509.html



absinth - Pon Gru 01, 2008 1:40 pm
nie lubie poniedzialkow czyli zalew niezbyt optymistycznych newsow ze swiata:



Rekordowy spadek koniunktury przemysłu Chin
ksta 01-12-2008, ostatnia aktualizacja 01-12-2008 12:49

- Indeks PMI, określający koniunkturę w sektorze przemysłowym Chin, spadł w listopadzie z 44,6 do 38,8 pkt - podała Chińska Federacja Logistyki

[...]

Zamówienia eksportowe spadły w listopadzie z 41,1 do 29 pkt. Wskaźnik produkcji spadł z 44,3 do 35,5 pkt, a indeks nowych zamówień zniżkował z 41,7 do 32,3 pkt.

W Estonii będzie głębsza recesja
ksta 01-12-2008, ostatnia aktualizacja 01-12-2008 13:33

Sprzedaż detaliczna w Estonii spadła w październiku szósty miesiąc z rzędu. To sygnał, że recesja w gospodarce tego kraju może się pogłębić

Sprzedaż detaliczna, bez aut i paliw, spadła o 7 proc., po spadku we wrześniu o 6 proc.

Ponadto, wskaźnik zaufania wśród estońskich firm i konsumentów spadł w listopadzie do najniższego poziomu w historii. Ministerstwo Finansów Estonii szacuje, że gospodarka może w 2008 r. skurczyć się o 2,2 proc. i o 3,5 proc. w 2009 r.
PAP

Upadł London Scottish Bank
j.a. 01-12-2008, ostatnia aktualizacja 01-12-2008 12:07

Działający od ponad stu lat, specjalistyczny bank London Scottish ogłosił w poniedziałek, że przeszedł pod administrację syndyka masy upadłościowej

Rosja: historycznie niski wskaźnik koniunktury w przemyśle
j.a. 01-12-2008, ostatnia aktualizacja 01-12-2008 10:57

Wskaźnik koniunktury w sektorze przemysłowym Rosji PMI spadł w listopadzie mocniej niż podczas załamania finansowego w 1998 r. - podał w poniedziałek VTB Bank Europe

PMI strefy euro najniżej w historii
ksta 01-12-2008, ostatnia aktualizacja 01-12-2008 10:52

Indeks PMI aktywności przemysłu w strefie euro, spadł w listopadzie z 41,1 do 35,6 pkt - podał instytut Markit. Analitycy prognozowali spadek indeksu do 36,2 pkt

- Spadek jest dramatyczny. (...) Te dane są najlepszym dowodem, że polska gospodarka wyhamowuje. W świetle tych danych, nowa rządowa prognoza wzrostu na poziomie 3,7 proc. wydaje się bardzo optymistyczna - uważa Piotr Kalisz, starszy ekonomista Citi Banku Handlowego.

PAP

Spadek sprzedaży detalicznej w Niemczech
ksta 01-12-2008, ostatnia aktualizacja 01-12-2008 09:07

Sprzedaż detaliczna w Niemczech spadła o 1,5 proc. rocznie, po wzroście we wrześniu o 2,4 proc. Oczekiwano spadku zaledwie o 0,3 proc.

Względem września sprzedaż w Niemczech w październiku spadła o 1,6 proc. Ekonomiści spodziewali się tymczasem wzrostu sprzedaży o 0,5 proc.
PAP

Budowa mieszkań w odwrocie
Marcin Zwierzchowski , Wojciech Iwaniuk 01-12-2008, ostatnia aktualizacja 01-12-2008 09:01

Część spółek budujących lokale może wkrótce balansować na granicy płynności. Przyszły rok przyniesie kontynuację fatalnego okresu dla giełdowych deweloperów – wynika z ankiety „Rz”

Kryzysowy scenariusz
Zbigniew Lentowicz 01-12-2008, ostatnia aktualizacja 01-12-2008 01:41

Firmy ograniczają produkcję. ArcelorMittal Poland, największy na naszym rynku dostawca stali, zmniejszył tegoroczne plany wytwórcze aż o jedną trzecią

Cięcia u cementowego giganta
Beata Drewnowska , qk 01-12-2008, ostatnia aktualizacja 01-12-2008 01:12

Globalny kryzys gospodarczy uderza w koncern Cemex. Wstrzymał w Polsce inwestycję za 400 mln euro i planuje zwolnienia – dowiedziała się „Rz”

[...]Rozpoczęcie inwestycji za za 150 mln euro wstrzymuje także firma Górażdże Cement. – Czekamy na decyzję w sprawie handlu emisjami – mówi Andrzej Balcerek, prezes firmy.

http://www.rp.pl/artykul/78213,227178_C ... anta_.html

Wydawcy tną koszty, bo reklamodawcy zaczynają oszczędzać
Magdalena Lemańska 01-12-2008, ostatnia aktualizacja 01-12-2008 00:42

Spowolnienie na rynku reklamowym wymusza Zmiany planów. Kolejni wydawcy ogłaszają projekty cięć

http://www.rp.pl/artykul/67344,227163_W ... edzac.html

Branżę dóbr luksusowych czeka recesja
Anita Błaszczak 29-11-2008, ostatnia aktualizacja 30-11-2008 00:19

Pierwszy raz od sześciu lat sprzedaż produktów luksusowych w przyszłym roku spadnie – twierdzi międzynarodowa firma doradcza Bain & Company

http://www.rp.pl/artykul/158168,226366_ ... cesja.html



absinth - Śro Gru 03, 2008 2:17 pm


Inwestorzy wstrzymują się z decyzjami
Adam Woźniak 03-12-2008, ostatnia aktualizacja 03-12-2008 05:00

Kryzys zniechęca przedsiębiorców. Liczba nowych inwestycji, które mogłyby ruszyć z początkiem przyszłego roku, zmalała w porównaniu z ub. rokiem o prawie 30 proc.

Topnieje liczba chętnych do inwestowania w specjalnych strefach ekonomicznych. Z informacji zebranych przez „Rz” wynika, że w 14 strefach przygotowanych jest łącznie 47 projektów inwestycyjnych, które mogą zostać domknięte jeszcze w pierwszym kwartale przyszłego roku. Tymczasem w grudniu ubiegłego roku takich projektów było 68. Jest ich więc mniej o blisko jedną trzecią. W dodatku w niektórych strefach ta dysproporcja jest większa.

– Przed końcem 2007 roku finalizowaliśmy przygotowania do uruchomienia czterech dużych inwestycji. Teraz nie mamy ani jednej – przyznaje Mariusz Błędowski, dyrektor mieleckiego oddziału Agencji Rozwoju Przemysłu zarządzającej strefą Euro-Park Mielec.

Jeszcze w ubiegłym tygodniu do uruchomienia tam zakładu szykował się inwestor z Niemiec. W poniedziałek zrezygnował.

Tylko jeden projekt dopinany jest w Legnickiej SSE. Rok temu o tej porze finalizowano cztery. W Tarnobrzeskiej SSE także jest jeden, choć przed rokiem było ich pięć. Strefa Łódzka kończy przygotowywanie co prawda sześciu inwestycji, ale w grudniu 2007 roku finalizowała 11. Natomiast w Wałbrzyskiej SSE liczba domykanych projektów nie tylko spadła z siedmiu do czterech, ale także zmalała ich skala: – Przed rokiem były to duże, znaczące inwestycje. Teraz z dużych szykuje się tylko jedna – oznajmia Mirosław Greber, prezes WSSE.

Szefowie spółek zarządzających strefami są zgodni: kryzys zniechęca przedsiębiorców do inwestowania. Zdaniem Piotra Wojaczka, szefa Katowickiej SSE, liczba projektów inwestycyjnych i nakładów kapitałowych może w tej największej ze stref spaść w przyszłym roku nawet o 40 proc. Z kolei strefa kostrzyńsko-słubicka, która wydawała w ostatnich latach średnio po 25 zezwoleń, w przyszłym wyda ich mniej o połowę.

W strefach przyznają, że sytuację dodatkowo pogarsza brak rozporządzeń do znowelizowanej latem ustawy o SSE. Rząd ma się nimi zająć 9 grudnia. Rozporządzenia mają przede wszystkim pozwolić na powiększenie obszaru stref z 12 do 20 tys. hektarów. – Gdyby weszły w życie wcześniej, np. w październiku, część przedsiębiorców mogłaby już podjąć decyzję. Inwestycje byłyby zaklepane. Ale teraz wszyscy się wstrzymują i czekają na rozwój sytuacji – tłumaczy Marek Koprowski z Suwalskiej SSE.

Dużo większym problemem będzie jednak zaostrzenie w rozporządzeniach rygorów dotyczących ustanawiania stref na gruntach prywatnych. Wielkość nakładów oraz liczba mających powstać miejsc pracy zostały tak wyśrubowane, że wielu inwestorów będzie to zniechęcać. Tymczasem – jak twierdzi Teresa Kamińska, prezes Pomorskiej SSE – w obecnej sytuacji kryteria powinno się raczej łagodzić. Przyszły rok będzie bowiem dla wielu firm bolesny z powodu gwałtownego zmniejszenia sprzedaży. – Teraz firmy będą więcej myśleć o tym, jak przetrwać, niż jak się rozwijać – dodaje Andrzej Mikosz, dyrektor Deloitte.
Rzeczpospolita



absinth - Czw Gru 04, 2008 12:07 pm


Spadek nowych ofert pracy o jedną trzecią
ksta 04-12-2008, ostatnia aktualizacja 04-12-2008 11:37

Ministerstwo Pracy szacuje, że stopa bezrobocia wzrosła w listopadzie o 0,2 pkt. proc. wobec października i wyniosła 9,0 proc.

- Tak, jak się spodziewaliśmy bezrobocie w listopadzie lekko wzrosło w porównaniu z październikiem. Cały czas monitorujemy sytuację. Wzrost poziomu bezrobocia w listopadzie uwarunkowany jest czynnikami o charakterze sezonowym - uważa Czesława Ostrowska, wiceminister pracy i polityki społecznej.

Według danych resortu liczba bezrobotnych ogółem wyniosła 1 393 968 osób. Spadła natomiast liczba ofert pracy.

- Zauważyliśmy 32 proc. spadek ofert pracy. Ofert zgłoszonych było w tym miesiącu około 61 tysięcy - powiedziała Ostrowska.

Tradycyjnie największy poziom bezrobocia zarejestrowano w województwie warmińsko-mazurskim - 15,8 proc.
Reuters



absinth - Pią Gru 05, 2008 9:52 am


Stają budowy na Ukrainie
Marcin Zwierzchowski 04-12-2008, ostatnia aktualizacja 05-12-2008 05:37



Kryzys finansowy i wiążący się z nim kłopot z uzyskaniu finansowania na inwestycje budowlane nie omija Ukrainy. Po pięciu latach wzrostów w dwucyfrowym tempie, trzy kwartały tego roku przynoszą już prawie 10-proc. spadek wartość robót budowlano-montażowych — wyliczają analitycy z firmy PMR

Ukraińskie banki są mniej skłonne do kredytowania deweloperów, ale i pożyczania pieniędzy indywidualnym klientom na zakup mieszkania. Na to nałożyły się rosnące ceny materiałów budowlanych czy słaba kondycja finansowa firm budowlanych.

W efekcie, po trzech kwartałach tego roku wartość robót budowlano-montażowych sięgnęła 52 mld UAH, czyli ok. 10,5 mld dolarów. To o 9,6 proc. mniej niż przed rokiem. W niektórych obwodach, jak ługański czy winnicki, wartość wykonanych robót spada już o jedną czwartą. Są też jednak i takie miejsca, jak Sewastopol na Krymie, gdzie zanotowano wzrost aż o 17,3 proc.


— W ostatnich tygodniach na Ukrainie stanęło wiele budów. Firmy nie mogą uzyskać finansowania — potwierdza Zbigniew Bachman, dyrektor Polskiej Izby Przemysłowo-Handlowej Budownictwa, który niedawno odwiedził ten kraj.

Z kolei Robert Obekton, analityk rynku budowlanego z PMR dodaje, że w całym 2008 roku wartość produkcji budowlanej na Ukrainie spadnie o ponad 12 proc. Jego zdaniem kłopoty z finansowaniem projektów budowlanych przeniosą się także na przyszły rok. 
Mimo kryzysu, rośnie w tym roku łączna powierzchnia mieszkań oddanych do użytku (o prawie 6 proc.). — To jednak związane z kończeniem projektów rozpoczętych w latach ubiegłych lub na początku 2008 r., które miały zapewnione finansowanie. Nowych inwestycji rozpoczyna się natomiast niewiele, a znaczna ilość realizowanych już projektów została zamrożona — twierdzi ekspert z PMR. 
Kłopoty z finansowaniem dotykają nie tylko sektora mieszkaniowego.

Robert Obekton uważa jednak, że gdy tylko uspokoi się sytuacja gospodarcza i polityczna, inwestycje związane z Euro 2012 nabiorą rozpędu. Ukraińska strona zobowiązała się do budowy i modernizacji dróg, linii kolejowych i lotnisk oraz realizacji projektów sportowych i hotelowych.

Rzeczpospolita

Kryzys zamraża Syberię
Iwona Trusewicz 05-12-2008, ostatnia aktualizacja 05-12-2008 05:41

[...]
Półtoramilionowy Nowosybirsk to największe miasto Syberii i trzecie w całej Rosji. Wielki ośrodek przemysłu maszynowego, elektronicznego i skórzanego. W październiku i listopadzie pracę straciło tu 2400 osób. Według oficjalnych danych władz miasta w ciągu najbliższych dwóch miesięcy jeszcze 188 przedsiębiorstw zwolni następne 3000 ludzi. Z tego tysiąc to załoga upadającej kompanii lotniczej Sybir.

Od początku roku nowosybirskie firmy zwolniły prawie 12 tysięcy ludzi. To o 65 proc. więcej niż przed rokiem

[...]

Wszystkim syberyjskim krajom i obwodom nie dopinają się budżety na przyszły rok. W Kraju Zabajkalskim (stolica Czyta) przychody zabezpieczą tylko 69 proc. wydatków. W Kraju Chabarowskim wpływy z podatków od firm będą mniejsze o ok. 20 proc. W Kraju Ałtajskim deficyt budżetowy skoczył do 13,5 proc. (w tym roku 1,5 proc.). W obwodzie irkuckim władze zmniejszyły o 30 proc. finansowanie programów celowych. W Kraju Zabajkalskim wstrzymano realizację 36 programów, w tym dwóch o znaczeniu krajowym. Pieniędzy zabraknie m.in. na tanie mieszkania dla młodych małżeństw, program „Zdrowy noworodek” czy pomoc dla rolnictwa. Władze Tomska wstrzymały budowę nowych obiektów w mieście.

Prywatni przedsiębiorcy ratują się, zwalniając ludzi i wstrzymując produkcję. W obwodzie omskim 44 proc. pracodawców zapowiedziało zwolnienia. Od grudnia, wg danych „Nowej Gaziety”, zaczną się redukcje nauczycieli, a od stycznia – pracowników kultury i służby zdrowia. Omski ratusz zwolni 10 proc. urzędników.

W obwodzie irkuckim w związku z bankructwem wielkiego Bajkalskiego Kombinatu Celulozowo-Papierniczego pracę straci 1500 ludzi. W Chabarowsku kompania lotnicza Dalawia zwolni połowę z 2800 pracowników. Wyliczankę można kontynuować: we Władywostoku (Kraj Primorski) 2000 ludzi zwolniła fabryka metalurgiczna. Stanęło też 20 innych zakładów. W Kraju Krasnojarskim od stycznia zacznie się też rozwiązywanie jednostek rosyjskiej armii. Bez pracy zostaną tysiące skierowanych do cywila wojskowych.

W stolicy Ałtajskiego Kraju Barnaule od listopada nie wychodzą lokalne gazety, bo wydawca zbankrutował.
[...]

Rzeczpospolita

Bankierzy tracą grunt pod nogami
Iwona Trusewicz , el 05-12-2008, ostatnia aktualizacja 05-12-2008 04:41

Na świecie w bankowości pracę straciło już ponad 100 tys. osób. Do końca zwolnień jeszcze daleko

[...]

Pracodawcy – jak nigdy dotąd – zamiast premii i bonusów wręczają kolejnym pracownikom tzw. różowe paski, czyli wymówienia. Analitycy szacują, że do końca tego roku – po stratach i odpisach na straty sektora wynoszących już 970 mld dol. – redukcje zatrudnienia w sektorze bankowym i ubezpieczeniowym wyniosą łącznie nawet 200 tys. osób. Rekordzistą w zwolnieniach jest Citigroup.



absinth - Śro Gru 10, 2008 9:52 am
Im Westen nichts Neues



Recesja ogarnia świat
Mirosław Kuk 10-12-2008, ostatnia aktualizacja 10-12-2008 03:32

Szykuje się najgorszy rok w gospodarce od kilkudziesięciu lat. Problemy nie omijają krajów rozwiniętych, a wzrost bezrobocia to tylko kwestia czasu

Japonia – druga co do wielkości światowa gospodarka – znajduje się w gorszej kondycji, niż wskazywały pierwotne szacunki. W trzecim kwartale spadek PKB zamiast 0,1 proc. wyniósł 0,5 proc. Gospodarka japońska, podobnie jak niemiecka, jest wyjątkowo silnie uzależniona od eksportu i globalne spowolnienie mocno daje się jej we znaki. Zdaniem ekonomistów PKB w Japonii może notować ujemne wartości w ujęciu kwartalnym aż do pierwszego kwartału przyszłego roku. Gdyby tak się stało, oznaczałoby to najgorsze cztery kwartały japońskiej gospodarki po II wojnie światowej.

Będzie gorzej

– Biorąc pod uwagę prawdopodobne dalsze osłabienie eksportu, gospodarka w czwartym kwartale skurczy się jeszcze bardziej – mówił Reutersowi Tatsushi Shikano, ekonomista japońskiego Mitsubishi UFJ Securities. Oprócz słabnącego popytu na świecie japońskim eksporterom życie utrudnia umacniająca się waluta tego kraju.

Wczoraj Bank Światowy obniżył prognozę wzrostu globalnego PKB na 2009 r. z 2,5 proc. do 0,9 proc. Jego zdaniem znacznie pogorszyły się perspektywy wzrostu gospodarczego zarówno państw bogatych, jak i rozwijających się i nie można wykluczyć bardzo głębokiej globalnej recesji.

Jeżeli globalna recesja doprowadzi do szybkiego wzrostu bezrobocia, przyczyni się też do spadku konsumpcji i wydłuży okres dekoniunktury na świecie. Na razie z rynków pracy na całym świecie dochodzą złe wiadomości. Wczoraj opublikowano dane dotyczące bezrobocia w Szwajcarii. W listopadzie liczba bezrobotnych wzrosła o ponad 7 tys., do 107 tys. W ujęciu rocznym był to pierwszy od 2004 r. wzrost liczby bezrobotnych, a stopa bezrobocia w Szwajcarii wynosi obecnie 2,7 proc. wobec 2,5 proc. w październiku. W ostatnich tygodniach o zwolnieniach informowały m.in. banki, w tym drugi co do wielkości bank w Szwajcarii Credit Suisse.

Każdy dzień przynosi też rewizje prognoz gospodarczych. Austriacki bank centralny prognozuje w 2009 r. recesję na poziomie 0,3 proc., zaledwie drugą od 1945 r. Jeszcze w czerwcu spodziewał się, że gospodarka wzrośnie w 2009 r. o 1,7 proc. Recesja spodziewana jest także w Finlandii – tam jeszcze kilka miesięcy temu bank centralny prognozował wzrost na poziomie 1,3 proc. w 2009 r. Obecnie spodziewane jest skurczenie się gospodarki o 0,5 proc.

„Mimo dobrej sytuacji naszego systemu finansowego Finlandia nie jest odizolowana od globalnej sytuacji gospodarczej” – napisał fiński bank centralny.

Ministerstwo Finansów Danii poinformowało wczoraj, że wzrost gospodarczy w 2009 r. będzie także ujemny i wyniesie 0,2 proc. Do odbicia duńskiej gospodarki dojdzie w 2010 r., ale i tak nie uniknie ona wzrostu stopy bezrobocia z obecnych 1,7 proc. do 3,4 proc. w 2010 r.

Niższy wzrost u sąsiadów

Także bliżej Polski coraz częściej rewidowane są prognozy wzrostu na przyszły rok. Słowacki bank centralny ocenia, że w 2009 r. PKB tego kraju wzrośnie o 4,7 proc. wobec oczekiwanych do niedawna 6,6 proc. Ale wielu ekonomistów i tak jest bardzo sceptycznych co do tego, jak słowacka gospodarka, zdominowana przez przemysł motoryzacyjny, poradzi sobie z globalnym spowolnieniem.

Również w Czechach – bardzo silnie powiązanych handlowo z Niemcami – wyraźnie pogarszają się nastroje. Wczoraj Edward Janota, wiceminister finansów, powiedział, że dobrze byłoby, gdyby w przyszłym roku wzrost gospodarczy wyniósł 2 proc. Oficjalna prognoza rządu czeskiego to ciągle 3,7 proc.

W głęboką recesję wpadły już kraje bałtyckie – do niedawna cieszące się dwucyfrową dynamiką wzrostu PKB. We wtorek okazało się, że łotewska gospodarka skurczyła się w trzecim kwartale o ponad 4 proc. w ujęciu rocznym., a estońska o 3,5 proc., najmocniej od 14 lat.

Sony ogłasza drastyczne cięcie zatrudnienia
Tomasz Boguszewicz 10-12-2008, ostatnia aktualizacja 10-12-2008 03:26

[...]

Likwidacja 16 tys. etatów, która dokona się do marca 2010 r., to największe zwolnienia w historii japońskiego koncernu. Sony zapowiedziało wycofanie się z najbardziej kosztownych przedsięwzięć

[...]

To kolejny gigant branży elektronicznej, który zmaga się z gwałtownie spadającym popytem. Kilkanaście dni temu jego rywal Panasonic zredukował swoją roczną prognozę zysków aż o 90 proc. Na koniec marca 2009 r., kiedy Panasonic zakończy swój rok finansowy, ma on wynieść zaledwie 315 dol. Także prezes konkurencyjnego Samsunga Woosik Chu przyznał, że popyt we wszystkich segmentach rynku w czwartym kwartale 2008 r. jest „bardzo słaby”. – Mamy kłopoty z osiąganiem jakichkolwiek zysków ze sprzedaży telewizorów LCD – stwierdził szef Samsunga.

W branży oprócz Sony największe redukcje zaplanował producent komputerów Hewlett-Packard (24,6 tys. osób), amerykański telekom AT&T (12 tys.), Dell Computer (8,9 tys.) i BT (dawny British Telecom – 10 tys.).

Łącznie, po wczorajszej decyzji Sony, na świecie na skutek kryzysu gospodarczego zlikwidowanych zostanie przynajmniej 248,5 tys.
Rzeczpospolita

Media zwalniają z powodu kryzysu
Magdalena Lemańska 10-12-2008, ostatnia aktualizacja 10-12-2008 03:08

Firmy tną wydatki reklamowe. Odbija się to na kondycji wydawców. Tylko w tym roku pracę w branży w USA straciło 30 tys. osób. W Polsce zaczyna się to samo

Informacje zza oceanu są porażające. Ponad tysiąc osób zwolniły w ubiegłym tygodniu w USA tylko dwie firmy: Viacom i NBC Universal. Pierwsza pożegnała się z 850 pracownikami (to 7 proc. całej załogi), druga wymówiła posady 500 pracownikom (3 proc. wszystkich zatrudnionych). Kolejne 600 pracowników zwalnia spółka Time Inc. (właściciel magazynu „Time”), aż 1,5 tys. ludzi zamierza wyrzucić Yahoo!, a Gannet Company (wydawca „USA Today”) musi zredukować zatrudnienie o 1,8 tys. osób. W poniedziałek bankructwo ogłosił zadłużony po uszy koncern Tribune, wydawca m.in. „Chicago Tribune” i „LA Times”. Z kolei „The New York Times” rozważa wzięcie kredytu pod zastaw swojej siedziby.

Dane podane właśnie przez prestiżowy amerykański magazyn „Advertising Age” nie wróżą mediom za oceanem dobrego roku. Według pisma zatrudnienie w amerykańskim przemyśle mediowym w tym roku już skurczyło się o ok. 3,5 proc., czyli o ponad 30 tys. etatów.

To skutek coraz mniej optymistycznych prognoz dla rynku reklamy. Agencja ratingowa Fitch przewiduje, że przyszły rok będzie pod tym względem najsłabszy od czasu kryzysowego 2001 roku. Według ZenithOptimedia w przyszłym roku globalnie nie ma już mowy o wzroście wartości reklamowego rynku – wydatki na świecie w porównaniu z tegorocznymi spadną o 0,2 proc., zamiast wzrosnąć o 4 proc., jak jeszcze w październiku szacowali analitycy ZenithOptimedia.

W Polsce eksperci wciąż oczekują zwyżek na reklamowym rynku, ale firmy mediowe i tak tną koszty – zwykle zwalniając pracowników.

– Zwolnienia w Polsce to kwestia czasu. Rynek reklamowy żywo reaguje na zmiany gospodarcze. A to musi się odbić na zatrudnieniu w sektorze mediowym. Redukcje będą mniej drastyczne niż osiem lat temu, ale będą szybsze. Firmy będą się starały wyprzedzić kryzysową sytuację – ocenia Maciej Chodorowski z zarządu firmy CR Media Consulting, która co kwartał podsumowuje reklamowy rynek w Polsce.

[...]



absinth - Śro Gru 10, 2008 11:12 pm
Im Westen nichts Neues

Czechy: przemysł motoryzacyjny zwolni ponad 13 tys. pracowników
(PAP, ak/10.12.2008, godz. 22:16)
Z powodu globalnego kryzysu finansowego czeskie fabryki samochodów i ich poddostawcy zwolnią do połowy przyszłego roku 13,5 tys. pracowników - poinformował w środę na konferencji prasowej szef Związku Przemysłu Motoryzacyjnego Antonin Szipek.

Producenci samochodów zmniejszą zatrudnienie o około 3100 ludzi, a ich kooperanci o 10,4 tys. ludzi. Po redukcjach w branży pracować będzie łącznie 124,6 tys. ludzi.

W Hiszpanii 800 tys. budowlańców straci pracę
(IAR, ak/10.12.2008, godz. 18:43)
Co najmniej 830 tysięcy pracowników hiszpańskiego sektora budowlanego straci pracę - informuje tamtejsze Stowarzyszenie Biur Nieruchomości i Firm Budowlanych.

Do niedawna budownictwo było najważniejszą gałęzią przemysłu w Hiszpanii. Jego zyski stanowiły 14 procent Produktu Krajowego Brutto. Dzisiaj jest sektorem przynoszącym najwięcej strat, którego upadek jest jedną z głównych przyczyn hiszpańskiego kryzysu.

W ciągu roku o ponad połowę spadła liczba nowopowstających domów. Pracę straciło już prawie pół miliona osób. Na razie nie znaleziono wyjścia z sytuacji. Mimo spadku cen o ponad 20 procent, w Hiszpanii na włascicieli czeka ponad milion 200 tysięcy nowych mieszkań.



Cuma - Czw Gru 11, 2008 9:34 pm
Jak długo ten kryzyz może trwać? Wiem że tego sie nie da przewidzieć, ale odnosze wrażenie że pojęcie o tych wszystkich procesach, o których istnieniu nawet zwykły śmiertelnik nie wie więc pewnie macie jakieś szacunki



macu - Czw Gru 11, 2008 10:25 pm
Pierwsza informacja o końcu kryzysu pojawi się jak zwykle na tym forum. A zatem obserwuj



Iluminator - Pią Gru 12, 2008 7:24 am
Zależy w jakim segmencie rynku

Najszybciej powinna zareagować giełda papierów wartościowych. I już w pewien sposób zareagowała:

http://stooq.pl/c/?s=wig20&d=20081211&c ... a=ln&b.png

Pytanie brzmi jak długo będą trwać wzrosty, bo dzisiaj pewnie będzie kolejny dzień spadkowy.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • romanbijak.xlx.pl



  • Strona 3 z 15 • Wyszukano 582 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15
    Copyright (c) 2009 | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.