[Piłka nożna] Ekstraklasa, I i II liga
Wit - Pon Maj 18, 2009 6:52 pm
Jastrzębski trener w bramce zatrzymał Podbeskidzie
Marcin Fejkiel 2009-05-17, ostatnia aktualizacja 2009-05-17 19:31:39.0
Stojacy z konieczności w bramce GKS-u Jastrzębie 44-letni trener Jarosław Matusiak sprostał zadaniu. Gdyby nie jego parada w ostatniej minucie meczu, bielszczanie zapewne wywieźliby komplet punktów
Spotkanie pomiędzy aspirującym do ekstraklasy Podebeskidziem a starającym się uniknąć baraży Jastrzębiem niespodziewanie skończyło się remisem. Zaskoczenie jest tym większe, że borykającym się z ogromnymi problemami finansowymi jastrzębianom przed sobotnim spotkaniem przybył jeszcze kłopot. Ze składu wypadli podstawowi bramkarze (kontuzja Jakuba Kafki, pauza za czerwoną kartkę Pawła Zarzyckiego).
Szkoleniowiec GKS-u Jerzy Wyrobek obawiając się, że trzeci w kolejce do gry między słupkami 22-latek Jacek Widenka (pozyskany zimą z IV-ligowej Polonii Łaziska) nie wytrzyma ciśnienia, postawił na swojego asystenta Jarosława Matusiaka.
44-letni trener bramkarzy, który dwadzieścia lat temu grał z Jastrzębiem w I lidze, nie zawiódł, choć na nadmiar pewności siebie nie narzekał. - Miałem tremę jak diabli. Gdybym powiedział, że wychodząc na murawę się nie bałem, byłbym... idiotą - zdradził potem Matusiak.
- Trzeba Jarkowi podziękować za odważną decyzję, że w ogóle zgodził się wystąpić. Nie ustrzegł się błędów, ale miał też udane parady - uśmiechał się po meczu Wyrobek.
Matusiak miał żal do siebie o pierwszą straconą bramkę (24. min), którą w po rzucie rożnym za kołnierz wpakował mu również...Matusiak, tyle że Łukasz - pomocnik bielskiej ekipy.
- Po co, ty stary capie wychodziłeś? Gdybyś stał na linii, dostałbyś tę piłkę do rąk - wyrzucał sobie bramkarz GKS-u.
Do tego momentu gospodarze prezentowali się solidniej od górali (groźny strzał Bartosza Woźniaka oraz trafienie w poprzeczkę Jacka Wiśniewskiego). Po stracie bramki nadal konsekwentnie parli na bramkę Łukasza Merdy i w 35. min dopięli swego. Witold Wawrzyczek (tym razem wystąpił w roli stopera) w swoim stylu huknął z rzutu wolnego i piłka szczęśliwie dla jastrzębian zatrzepotała w siatce. Radość jego i kolegów z zespołu była jednak wyjątkowo krótka, bowiem bielszczanie po rozpoczęciu akcji od środka, błyskawicznie przedarli się pod pole karne gospodarzy, gdzie w gąszczu nóg sprytem wykazał się Zimbabwejczyk Clemence Matawu. - Ręce opadają! Tak ciężko idzie nam strzelanie bramek, a za to tracimy je jak z automatu - wściekał się pomocnik GKS-u Mariusz Adaszek.
Co ciekawe, jastrzębian do walki najbardziej zmobilizował...GKS Katowice. Jeszcze przed meczem do piłkarzy Wyrobka dotarła informacja, że ich główny konkurent w walce o ominięcie strefy barażowej ograł potentata ligi - Widzew Łódź.
I chociaż to Podbeskidzie dyktowało warunki w drugiej połowie, jastrzębianie osiągnęli cel. Na wysokości zadania po raz drugi stanął Wawrzyczek. Kiedy w 81. min. sędzia podyktował za faul na Adaszku rzut wolny dla Jastrzębia, publiczność momentalnie wskazała, kto powinien być jego egzekutorem. Nieśmiertelne "Gitara, Gitara, Gitara!" poniosło się po stadionie, a 36-latek tym razem nietypowym, bo płaskim strzałem po ziemi wywołał euforię na trybunach!
Podbeskidzie zerwało się jeszcze do ataków. Mieczysław Sikora w doliczonym czasie gry miał znakomitą okazję, by wyrwać punkty Jastrzębiu, ale jego strzał kapitalnie wybronił trener Matusiak. Bielszczanie byli załamani. - Przyjechaliśmy po zwycięstwo, ale zagraliśmy bardzo słaby mecz. Zwłaszcza ja. W ogóle mi dziś nie szło. Remis oznacza dla nas stratę dwóch punktów. Miejmy nadzieję, że ten wynik nie przesądzi o sprawie awansu do ekstraklasy - rzucił Krzysztoif Chrapek, napastnik Podbeskidzia. Zasmucony trener Marcin Brosz długo stał samotnie w korytarzu budynku klubowego. - Czy na wyjazdach tracimy połowę swojej wartości? Poczekajmy z tą oceną do meczu z Katowicami - uciął Brosz.
GKS Jastrzębie 2 (1)
Podbeskidzie Bielsko-Biała 2 (2)
Bramki: 0:1 Ł. Matusiak (24.), 1:1 Wawrzyczek (35. wolny), 1:2 Matawu (36.), 2:2 Wawrzyczek (82. wolny)
GKS J.: Matusiak - Cichy Ż Cz, Wiśniewski, Wawrzyczek, Woźniak - Feruga, Kostecki (60. Gill), Adaszek Ż, Wieczorek (79. Chrabąszcz) - Żbikowski, Kukulski Ż(66. Janeczek).
Podbeskidzie: Merda - Cienciała, Szmatiuk, Konieczny, Osiński - Matawu (81. Sikora), Matusiak, Jarosz (85. Zaremba), Żmudziński (70. Chmiel) - Matusz, Chrapek.
Sędziował: Marcin Szrek (Kielce).
Widzów: 2000.
SPUTNIK - Pon Maj 18, 2009 6:59 pm
Do tego momentu gospodarze prezentowali się solidniej od górali
jakich górali ?
Wit - Pon Maj 18, 2009 8:46 pm
podbeskidzkich
.................
Armia kibiców Lecha zablokuje śląskie ulice?
Wojciech Todur 2009-05-14, ostatnia aktualizacja 2009-05-14 10:54:28.0
Ponad 8 tys. kibiców z Poznania, którzy będą wspierać swój zespół podczas finału Pucharu Polski, dotrze na Stadion Śląski na piechotę. Nie będą jednak szli ze stolicy Wielkopolski, ale z przystanku kolejowego na katowickim Załężu.
Finałowy mecz Ruchu z Lechem już w najbliższy wtorek o godz. 20. - Przed nami wyzwanie, które przewyższa trudnością organizację spotkań reprezentacji Polski. Dużo pracy, a czasu mało - podkreśla Krzysztof Szymonek, zastępca komendanta policji w Chorzowie. Dużym problemem będzie przetransportowanie na stadion 8,5 tys. kibiców Lecha, którzy wybierają się na Śląsk czterema specjalnymi pociągami. Składy PKP dojadą do stacji Katowice Załęże. A co dalej? - Możliwości były dwie - przewóz kibiców autokarami lub przemarsz pieszej kolumny. Postawiliśmy na to drugie rozwiązanie - informuje Szymonek.
Zdaniem policji przemarsz z Załęża na Stadion Śląski powinien trwać około godziny. Na pewno nie obejdzie się bez zamknięcia kilku ulic. Kierowcy mają jak w banku, że korki ich nie ominą! - Newralgicznym miejscem będzie skrzyżowanie ulic Chorzowskiej i Bocheńskiego. W tym miejscu bez blokady się nie obędzie - podkreślają policjanci. Dodajmy, że kibice z Poznania przyjadą z własnymi służbami porządkowymi, które mają pomóc formować kolumnę pieszych i sprawnie kierować jej ruchem.
Jest już przesądzone, że mecz obejrzy maksymalnie 25 tys. widzów. PZPN, który jest organizatorem finału, nie wystąpi - jak planował jeszcze w poniedziałek - do władz Chorzowa z wnioskiem o pozwolenie na organizację imprezy na 35 tys. widzów. Oznacza to, że fani Ruchu nie dostaną dodatkowej puli biletów i zasiądzie ich na trybunach najwyżej 15 tys. W czwartek o godz. 13 na Cichej rozpocznie sie sprzedaż biletów.
Bramy Śląskiego zostaną otwarte już o godz. 16. Kibice Ruchu będą wchodzić na stadion przez wejścia od numeru 4 do 7, a Lecha przez bramy 1 i 2. Zakazane są większe bagaże, plecaki, napoje w butelkach, drzewce flag czy parasole. O bezpieczeństwo kibiców ma zadbać ponad tysiąc ochroniarzy i policjanci z całego garnizonu śląskiego.
Już dzień przed meczem kibice obu klubów będą musieli zadeklarować, jakiej treści transparenty chcą wywiesić na stadionie. - Będą nad tym czuwać kierownicy bezpieczeństwa obu klubów. W dniu finału kibice nie wniosą na obiekt transparentu, którego nie było na wcześniej zatwierdzonej liście [niewykluczone, że uzupełnią ją zdjęcia flag na płycie CD - przyp. red.]. Chcemy w ten sposób uniknąć wywieszania obraźliwych i zakazanych haseł - podkreśla Krzysztof Smulski, kierownik bezpieczeństwa finałowego spotkania.
Już dziś wiadomo, że drużyny Ruchu i Lecha będą też wspierać kibice zaprzyjaźnionych drużyn. Prawdopodobnie 1,5 tys. wejściówek trafi do fanów Widzewa, którzy przyjadą na Śląsk dopingować niebieskich. Warto też dodać, że chociaż organizatorem spotkania jest PZPN, to w przypadku chuligańskich burd odpowiedzialność i ewentualne kary mogą spaść na barki klubów.
Wit - Sob Maj 23, 2009 6:45 am
PIŁKA NOŻNA Dziś przedostatnia kolejka ekstraklasy
dziś
180 minut gry - to czas, po którym rozstrzygnie się los śląskich drużyn w ekstraklasie. Każdą z nich czekają jeszcze dwie kolejki, pierwsza z nich rozegrana zostanie dziś o godzinie 17. Przed tymi decydującymi meczami wszyscy obliczają, ile punktów wystarczy do uniknięcia degradacji. Wydaje się, że bezpieczna cyfra to 32, choć dla świętego spokoju warto mieć większy dorobek.
Po porażce w Zabrzu piłkarzom Odry zależy na wywalczeniu u siebie trzech punktów, co przypieczętuje ich utrzymanie.
- Gramy o zwycięstwo, to należy się kibicom - zapewnia trener Ryszard Wieczorek. - To ostatni mecz w tym sezonie przed własną publiczności i zrobimy wszystko, aby zakończył się naszym zwycięstwem.
Ze składu wypadł z powodu kontuzji przywodziciela Piotr Gierczak. - Tak to już jest, że w każdym meczu kogoś brakuje - dodaje szkoleniowiec. - Wcześniej wypadł Malinowski, Kuranty i trzeba było szukać zastępców.
Trener Wieczorek, jest przekonany, że jeśli jego podopieczni zagrają na tym poziomie co z Cracovią, to trzy punkty pozostaną na pewno w Wodzisławiu.
Gliwiczanie skomplikowali sobie sytuację po porażce ze Śląskiem Wrocław 0:1. Zaraz po tym meczu zapewniali, że wygrają z Odrą i w ten sposób utrzymają się w ekstraklasie. Ten wyjazd będzie dla "Piastunek" inny niż wszystkie. - Graliśmy w Wodzisławiu jesienią i częściowo na wiosnę, więc to nie będzie dla nas kolejny mecz wyjazdowy, bo bardzo dobrze znamy stadion Odry - podkreśla kapitan Jarosław Kaszowski.
Dwaj piłkarze Piasta, Damian Seweryn i Mariusz Muszalik mają dodatkową mobilizację, bo grali w Odrze. Szczególnie nabuzowany będzie Seweryn, bo zimą trener Wieczorek zrezygnował z jego usług. - Teraz dla mnie liczy się tylko Piast. Chcemy postawić w Wodzisławiu kropkę nad "i", aby nie doszło do sytuacji, że będziemy musieli walczyć o utrzymanie do ostatniej kolejki - mówi Seweryn.
W ramach odreagowania stresów drużyna Piasta wczoraj wieczorem miała w planie wypad do... kina. Ostatnie godziny przed meczem gliwiczanie spędzają w Kamieniu.
Ruch podejmuje na Stadionie Śląskim ŁKS, a działacze chcąc zapewnić odpowiednie wsparcie piłkarzom obniżyli ceny biletów na ten mecz do 5 zł.
- Utrzymanie się w ekstraklasie jest dla nas w tym sezonie priorytetem. Jeśli wygramy z łodzianami, to powinniśmy już spokojni pojechać na ostatni mecz do Warszawy z Legią - powiedział trener Ruchu Waldemar Fornalik.
Chorzowianie zagrają dziś poważnie osłabieni. Kontuzje wykluczają z gry Marcina Zająca, Macieja Sadloka i Gabora Strakę. Chory jest Marcin Nowacki, a pod znakiem zapytania stoi występ Wojciecha Grzyba.
- Łodzianie są groźni, jeśli pierwsi strzelą gola. Jeżeli jednak to my zdobędziemy gola jako pierwsi, to powinniśmy odnieść pierwsze w tym roku zwycięstwo na Śląskim - stwierdził pomocnik Ruchu Michał Pulkowski,
Piłkarze Górnika Zabrze w spotkaniu, który może wyłonić pierwszego spadkowicza, zmierzą się dziś w Krakowie z Cracovią. Jeśli ekipa Henryka Kasperczaka zwycięży dziś 2:0, lub wyżej - co najmniej dwiema bramkami - będzie mogła być pewna, że rywale na mecie sezonu nie zdołają już ich wyprzedzić, remis pozostawi sprawę otwartą przed ostatnią kolejką, ale zepchnie oba zespoły na krawędź ekstraklasowego bytu, natomiast porażka będzie oznaczała, że zabrzanie na pewno już Cracovii nie miną, a na zakończenie będą musieli pokonać Polonię Warszawa i dodatkowo liczyć na korzystne dla siebie wyniki innych rywali.
- Spodziewamy się bardzo twardego meczu, w którym nikt nie cofnie nogi. Będzie ostro, ale tak być musi, bo balansujemy na ostrzu noża - zapowiada Adam Banaś.
Zabrzan mogą też martwić statystyki - w wyjazdowych meczach zanotowali tylko jedno zwycięstwo i to na Stadionie Śląskim! Oficjalna internetowa strona Górnika wyliczyła też, że z sześciu spotkań tego zespołu, jakie w tym sezonie prowadził Hubert Siejewicz, zabrzanie wygrali tylko raz, właśnie w Wielkich Derbach Śląska, natomiast aż czterokrotnie schodzili z boiska pokonani.
- To nie sędzia gra, tylko my. Jesteśmy w sytuacji wisielca, który ciągle dotyka ziemi palcami stóp, nie możemy pozwolić, żeby nam ten stołek wykopali -barwnie mówi asystent Kasperczaka, Antoni Szymanowski.
Polonia Bytom zagra z Jagiellonią, która nie wygrała na wyjeździe od 1 grudnia 2007 roku, kiedy pokonała w Chorzowie właśnie bytomski zespół. Gości prowadzi były trener bytomian Michał Probierz. Możliwe, że dojdzie dziś w Bytomiu do pojedynku bliźniaków - Łukasza Gikiewicza (napastnika Polonii) i Rafała (bramkarza "Jagi").
- Nie liczymy punktów, niczego nie kalkulujemy, chcemy po prostu wygrać i mieć sto procent pewności, co do naszego utrzymania się w ekstraklasie - zapowiada Jacek Trzeciak kapitan "niebiesko-czerwonych".
--------------------------------------------------------------------------------
Ruch - ŁKS
Przypuszczalny skład
Ruch Pilarz - Jakubowski, Grodzicki, Adamski, Brzyski - Grzyb, Pulkowski, Baran, Balaż - Jezierski, Janoszka.
Nieobecni Zając, Sadlok, Straka (kontuzje), Nowacki (choroba)
Sędziuje Jacek Walczyński (Lublin)
Nasz typ wygrana Ruchu.
--------------------------------------------------------------------------------
Polonia - Jagiellonia
Przypuszczalny skład
Polonia Pesković - Hricko, Klepczyński, Killar, Sokolenko - Trzeciak, Grzyb, Brzęczek, Bażik, Radzewicz - Zieliński.
Nieobecni Jaromin, Mróz, Surowiak (kontuzje)
Sędziuje Włodzimierz Bartos (Łódź)
Nasz typ wygrana Polonii
--------------------------------------------------------------------------------
Odra - Piast
Przypuszczalne składy
Odra Stachowiak - Pielorz, Kowalczyk, Dymkowski, Szary - Woś, Kuranty, Malinowski, Małkowski - Moskal, Korzym.
Piast Kasprzik - Kaszowski, Glik, Kowalski, Michniewicz - Seweryn, Muszalik, Wilczek, Sedlacek - Smektała, Olszar.
Nieobecni Gierczak, Rygel (kontuzje) - Bojarski (kontuzja)
Sędziuje Mirosław Górecki (Katowice)
Nasz typ remis
--------------------------------------------------------------------------------
Cracovia - Górnik
Przypuszczalny skład
Górnik Nowak - Bonin, Banaś, Pazdan, Magiera - Madejski, Strąk, Przybylski, Kołodziej, Pitry - Szczot.
Nieobecni Zahorski, Gorawski (kontuzje)
Sędziuje Hubert Siejewicz (Białystok)
Nasz typ remis i... czerwone kartki
Leszek Jaźwiecki, Tomasz Kuczyński, Rafał Musioł, - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/sport/1003172.html
Wit - Nie Maj 24, 2009 10:09 pm
W skrócie echa weekendu
EXklasa (została ostatnia kolejka)
Ruch, Polonia B i Piast już bezpieczne.
Odra i Górnik nadal zagrożone. Odrze wystarczy punkt w Gdyni, natomiast Górnik musi liczyć na splot korzystnych okoliczności i na zwycięstwo z Polonią W.
I Liga (2 mecze)
Bielsko ma szanse na baraże o awans,
przed barażami przed spadkiem bronią się katowicka GieKSa i Jastrzębie. Arcyważne ostatnie mecze
II liga
GKS Tychy i Zagłębie Sosnowiec bronią sie przed spadkiem w barażach
III liga
Cidry czyli Ruch Radzionków awansował do II ligi
Relacje ze szpili jutro w wątkach klubowych
Wit - Pon Maj 25, 2009 5:54 pm
Król Krzysiu Pierwszy z Bielska-Białej
Marcin Hetnał 2009-05-25, ostatnia aktualizacja 2009-05-25 11:28:24.0
Czegoś takiego nie pamiętają najstarsi kibice. Grad goli i hat-trick Krzysztofa Chrapka w pierwszej połowie były ozdobą meczu w Bielsku-Białej, gdzie pretendujące do awansu Podbeskidzie zdemolowało Tura Turek aż 9:0!
Podbeskidzie zagrało koncertowy mecz, a wśród znakomicie dysponowanych zawodników wyróżnił się Chrapek. Filigranowy napastnik strzelił pięć goli i dodał do nich dwie asysty. Niewiele brakło, by zaliczył hat-tricki w obu połowach!
Mecz zaczął się od minuty ciszy upamiętniającej trzecią rocznicę śmierci Kazimierza Górskiego. Potem trybuny nie milkły już ani na chwilę. Góralom wcale nie brakło nieobecnych na boisku Clemensa Matawu (kontuzja) i Damiana Świerblewskiego (ślub). Od pierwszych minut wypracowali bezdyskusyjną przewagę i raz za razem bombardowali bramkę Witolda Sabeli.
Szczęśliwa okazał się 13. minuta, gdy worek z golami rozwiązał bohater spotkania. Chrapek otrzymał równoległe podanie od Piotra Malinowskiego i wpakował z pięciu metrów piłkę do b ramki wślizgiem. Cztery minuty później dołożył drugiego gola obiegając interweniującego bramkarza gości. W 36. minucie wykonywał rzut różny. Zamiast posłać piłkę pod bramkę dograł na 25 metr do niepilnowanego Macieja Szmatiuka, który spokojnie przymierzył i huknął jak z armaty. Czwartego gola wbił Turowi "do szatni" - w 45 minucie.
Druga połowa rozpoczęła się nieco sennie. Bieg wydarzeń przyspieszyła druga żółta i w efekcie czerwona kartka dla Petra Kasp ĂĄka, który ściął wpadającego w pole karne Chrapka. Wolnego na gol zamienił sam poszkodowany. Siedem minut później wypracował bramkową sytuację dla Martina Matusa., który płaskim strzałem nie dał szans Sabeli.
Dwie minuty później padł gol numer 6. Mieczysław Sikora strzelił swego pierwszego gola dla Podbeskidzia posyłając piłkę między nogami bramkarza. Chwilę później Piotra Malinowskiego powalił na murawę w polu karnym jeden z obrońców. Sędzia wskazał na jedenasty metr i swojego piątego gola zdobył Chrapek. Cztery minuty później schodził z boiska wśród wiwatujących kibiców. Godnym zmiennikiem okazał się Damian Chmiel, który na 10 minut przed końcem zdobył dziewiątego gola dla Podbeskidzia. Była to również jego debiutancka bramka. Na trybunach trwała fiesta, jakby mecz już gwarantował awans do ekstraklasy. Raz po raz płynęła meksykańska fala a kibice skandowali: trzy-sześć-dziewięć-mało!
- Chcieliśmy się zrehabilitować. W Jastrzębiu kibice dopingowali nas cudownie a my tylko zremisowaliśmy. Dziś udało nam się zrewanżować . Nieważne kto strzela, ważne, że drużyna wygrywa. Mam nadzieję, że się nie "wypstrykałem" i uda mi się coś strzelić w następnych meczach. W piłce punkty dostaje się za zwycięstwa nie za liczbę goli - mówił po meczu skromnie Chrapek, który ostatni raz strzelił pięć goli w jednym meczu w lidze okręgowej.
- Wygraliśmy i to jest w naszej sytuacji najważniejsze, teraz myślimy już o meczu z GKS-em Katowice. Cieszy mnie, że dajemy radość kibicom. A martwi, że nie będzie ich z nami w Jaworznie (na mecz z GKS-em nie zostaną wpuszczeni kibice gości). Bo ta nasza bielska publiczność to nie dwunasty, ale nawet piętnasty zawodnik - żartował trener Marcin Brosz.
Podbeskidzie nie może już liczyć na bezpośredni awans, ale wobec porażki korony Kielce z Zagłębiem Lubin, klub umocnił się na pozycji barażowej.
- Wszystkim nam zależy na awansie i zrobimy wszystko, by się udało- obiecał Sławomir Cienciała.
Piłkarze Podbeskidzia zadedykowali swoje wysokie zwycięstwo trenerowi bramkarzy Markowi Matuszkowi, któremu niedawno zmarł ojciec
Rekord za rekordem
Był to mecz rekordowy z kilku względów: najwyższa w historii wygrana Podbeskidzia (do tej pory był to wynik 4:0) oraz najwyższa wygrana w tym sezonie w I lidze. Na listę strzelców wpisało się aż pięciu bielskich piłkarzy. Krzysztof Chrapek powiększył swoje bramkowe konto do 18 trafień. Królem strzelców jednak raczej nie zostanie, gdyż na dwie kolejki przed końcem rozgrywek prowadzi w tej klasyfikacji Iljan Micanski (25 goli).
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Tur Turek 9:0 (4:0)
Bramki: 1:0 Chrapek (13.), 2:0 Chrapek (17.), 3:0 Szmatiuk (36.), 4:0 Chrapek (45.), 5:0 Chrapek (55.) 6:0 Matus (61.) 7:0 Sikora (63.) 8:0 Chrapek (70.) 9:0 Chmiel (80.)
Podbeskidzie: Merda - Cienciała, Szmatiuk, Konieczny, Osiński - Sikora, Matusiak (70. Zaremba), Jarosz, Malinowski - Matus Ż (62. Ocholeche), Chrapek (74. Chmiel)
Tur: Sabela - Bartos, Madera Ż, Imbiorowicz (78. Różycki), Kasprak Ż,CZ - Skokowski, Bieniek, Hyży, Pruchnik, Stachowiak - Sędziak (85. Izydorczyk),
Sędziował: Łukasz Bartosik (Kraków). Widzów: 3100.
Wit - Wto Maj 26, 2009 9:53 pm
PIŁKA NOŻNA Ekstraklasa - Komu spadek, komu baraż, komu utrzymanie?
dziś
Falowanie i spadanie - finisz piłkarskiej ekstraklasy przypomina tekst utworu Maanamu "Raz-dwa-raz-dwa". Broniące się przed degradacją zespoły, które w ostatnich tygodniach uporczywie walczyły o każdy punkt, w najbliższą sobotę czeka bój ostateczny i decydujący. Ostateczny układ dołu tabeli będzie się rozstrzygał aż na sześciu stadionach: w Zabrzu, gdzie Górnik zmierzy się z warszawską Polonią, w Gliwicach w meczu Piasta z Lechią Gdańsk, w Gdyni w starciu Arki z Odrą Wodzisław, w Łodzi, podczas spotkania ŁKS z Polonią Bytom oraz w Poznaniu, w konfrontacji Lecha z Cracovią.
Obecnie strefa zagrożona spadkiem (miejsca 15-16) oraz barażami (14) wygląda tak:
11. ŁKS 29 32 25-43
12. Odra 29 32 22-38
13. Cracovia 29 29 22-38
14. Lechia 29 29 28-44
15. Górnik 29 29 20-32
16. Arka 29 27 25-38
Z całej tej grupy tylko ŁKS może być pewny, że nie spadnie automatycznie: grozi mu tylko udział w barażu, i to w niemal nieprawdopodobnym układzie innych wyników: np. jeśli sam przegra z Polonią Bytom, Odra nie polegnie w Gdyni, wygrają Lechia i Cracovia, nie zwycięży natomiast Górnik.
Generalnie dla rozpatrzenia możliwych wariantów konieczne jest zestawienie wyników uzyskanych między poszczególnymi zagrożonymi spadkiem drużynami. Oto "ściąga" do tej zabawy:
ŁKS -Odra 0:0 i 1:0, ŁKS - Cracovia 4:3 i 0:2, ŁKS - Lechia 2:1 i 1:2, ŁKS - Górnik 2:0 i 0:2, Odra - Cracovia 2:1 i 0:0, Odra - Lechia 1:0 i 1:3, Odra - Górnik 0:0 i 0:2, Cracovia - Lechia 3:1 i 0:2, Cracovia - Górnik 2:0 i 0:0, Lechia - Górnik 1:0 i 0:2, Cracovia - Arka 0:0 i 1:2, Lechia - Arka 2:1 i 1:0, Górnik - Arka 2:2 i 0:1.
Przyjrzyjmy się najbardziej "efektownym" kombinacjom, w których mała tabelka - uwzględniająca tylko spotkania pomiędzy drużynami, które zgromadziły taką samą liczbę punktów - będzie się składała z największej liczby zespołów.
W maksymalnym wariancie pięć drużyn zdobędzie po 32 punkty (ŁKS przegra z Polonią Bytom, Odra na Arce, Cracovia pokona Lecha, Lechia wygra w Gliwicach, a Górnik z Polonią Warszawa). Wtedy mała tabelka będzie wyglądała tak:
1. Cracovia 8 14 12-8
2. ŁKS 8 13 10-10
3. Lechia 8 12 11-9
4. Górnik 8 11 5-6
5. Odra 8 6 3-8
Z ekstraklasy spadają Odra i Arka, Górnik gra w barażach
• Możliwy jest także układ, w którym cztery drużyny zgromadzą po 30 punktów (Cra-covia remisuje na Lechu, Lechia w Gliwicach, Górnik z Polonią, a Arka zwycięża Odrę.
1. Lechia 6 12 7-6
2. Cracovia 6 8 6-5
3. Arka 6 8 6-6
4. Górnik 6 5 4-6
Do I ligi spadają Arka i Górnik, Cracovia gra w barażach.
Pomniejszych kombinacji jest znacznie więcej, więc warto skupić się jedynie na tym, co może spotkać Odrę Wodzisław i Górnika Zabrze w przypadku innych niż omówione rozstrzygnięć.
• Odra na pewno nie spadnie jeśli w Gdyni wygra lub zremisuje. W przypadku porażki będzie musiała pilnie nasłuchiwać wieści z innych stadionów. Aby ograniczyć liczbę możliwości zakładamy, że ŁKS jednak nie przegra z bytomianami, a wtedy: Odra spadnie, jeśli zwyciężą Cracovia, Lechia i Górnik (ten ostatni w barażach), natomiast w barażach zagra przy zwycięstwach Lechii i Górnika lub Cracovii i Górnika.
• Zabrzanie są w sytuacji niemal krytycznej. Przy porażce z walczącą o udział w europejskich pucharach Polonią Warszawa mogą zagrać w barażach, jeśli Cracovia nie przegra na Lechu, Lechia polegnie w Gliwicach, a Arka nie pokona Odry. Remis da Górnikowi utrzymanie w zestawieniu np. z porażką Cracovii, remisem Lechii i co najwyżej remisem Arki, bo jeśli ta ostatnia zwycięży to ekipa Henryka Kasperczaka zagra w barażach. Przy najczarniejszym scenariuszu nawet w przypadku zwycięstwa Górnik zostanie zdegradowany jeśli komplet punktów zgarną także Cracovia i Lechia, Odra nie przegra w Gdyni i ŁKS nie ulegnie Polonii.
To tylko niektóre z możliwych rozwiązań ostatniej kolejki ekstraklasy. Najstarsi kibice nie pamiętają zapewne podobnego galimatiasu...
Rafał Musioł - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/sport/1003965.html
Wit - Wto Maj 26, 2009 9:56 pm
PIŁKA NOŻNA Awans do II ligi na 90-lecie Ruchu Radzionków
dziś
Tak jak po pamiętnym awansie do ekstraklasy w 1998 roku, kibice Ruchu Radzionków również w sobotnią noc czekali na swoich piłkarzy, aby fetować sukces. "Cidry" zapewniły już sobie awans do II ligi, a prezes klubu Tomasz Baran, chce, aby za rok radzionkowska drużyna cieszyła się z wejścia do I ligi! - Taką przyjęliśmy strategię i nic się nie zmieniło - zapewnia szef Ruchu.
Zespół trenera Rafała Góraka na trzy kolejki przed końcem sezonu przypieczętował awans, po wyjazdowej wygranej ze Skalnikiem Gracze 2:0. Choć przed tym meczem nikt głośno w klubie nie mówił o tej wielkiej szansie, to dla piłkarzy przygotowano koszulki "Awans jest nasz", które ubrali po ostatnim gwizdku sędziego.
- O sukcesie zdecydował talent tych chłopaków i zaangażowanie w dążeniu do celu. Moja osoba, to zaledwie jakiś mały procent, tego, że oni są już w drugiej lidze. Wielu trenerów w Polsce poprowadziłoby ten zespół do awansu - tak skromnie oceniał swój wkład szkoleniowiec "Cidrów".
Zabawa z kibicami w centrum miasta trwała do trzeciej nad ranem, nie brakowało szampana i chóralnych śpiewów. Jednak po niedzielnym odpoczynku, wczoraj wrócono do ciężkiej pracy. Dziś piłkarze zagrają w Będzinie z Sarmacją w meczu Pucharu Polski.
- Przygotowujemy się do uzyskania licencji na grę w II lidze. Musimy poprawić niektóre elementy naszego stadionu - tłumaczy sekretarz klubu, Wojciech Cieszyński.
Obiekt "Cidrów" od lat znajduje się w specyficznej sytuacji, bo leży na terenie Bytomia. - Stadion jest przez nas dzierżawiony. Wszystkie prace modernizacyjne spadają na klub. Warunkiem licencyjnym jest posiadanie tysiąca siedzisk na trybunach. Teraz mamy ich około 260, po instalacji, będzie ponad tysiąc krzesełek - dodaje Wojciech Cieszyński.
Awans przypadł w roku, w którym Ruch Radzionków obchodzi 90-lecie istnienia. Na lato przygotowywane są uroczystości z tej okazji, które mają być połączone z oficjalną fetą z okazji wygrania III ligi. - Przed pierwszym meczem w nowym sezonie odbędzie się festyn dla kibiców.
300 tys. zł
taką premię otrzyma zdobywca Remes Pucharu Polski. Przegrany dostanie 200 tys. zł
Tomasz Kuczyński - POLSKA Dziennik Zachodni
http://tarnowskiegory.naszemiasto.pl/sport/1003960.html
Wit - Sob Maj 30, 2009 4:06 pm
PIŁKA NOŻNA Dwie nasze drużyny będą dziś walczyć o uniknięcie spadku
dziś
Tak źle w najświeższej historii piłki jeszcze z Górnikiem Zabrze nie było: nawet zwycięstwo w meczu z Polonią Warszawa (początek, podobnie jak pozostałych spotkań, o godz. 17.00) może nie dać mu utrzymania. Na pocieszenie należy jednak dodać, że również porażka nie musi oznaczać degradacji, pod warunkiem, że Cracovia nie przegra na Lechu, Lechia polegnie w Gliwicach, a Arka nie pokona Odry. Sytuację dodatkowo gmatwa fakt, że licencji na przyszły sezon nie otrzymał ŁKS Łódź i na chwilę obecną to on jest pierwszym spadkowiczem z ekstraklasy. Tyle tylko, że podobnie ostateczne decyzje wydawane przez Komisję Licencyjną nigdy jeszcze ostatecznymi się nie okazywały i zdegradowane w ten sposób kluby doświadczały cudownego zmartwychwstania. Wczoraj zarząd PZPN postanowił, że sprawa ŁKS będzie jeszcze raz rozpatrywana przez Komisję Licencyjną.
- Nie zastanawiamy się nad tym, co będzie z ŁKS, sprawę utrzymania trzeba załatwić na boisku, wygrywając z Polonią i liczyć, że nie będziemy świadkami kolejki cudów - mówi drugi trener Górnika, Jerzy Kowalik.
Dla zabrzan dzisiejsze spotkanie będzie grą o wszystko, ale także dla rywali stawka jest niebagatelna: miejsce gwarantujące udział w europejskich pucharach, sięgająca 1,3 mln zł premia od wła-ściciela klubu, przedłużenie kontraktu z trenerem Jackiem Grembockim...
Komplet widzów na trybunach z pewnością będzie dwunastym zawodnikiem Górnika. Pozostałych jedenastu wybierze Henryk Kasperczak. Wśród nich na pewno nie będzie ofensywnej trójki: pauzującego za kartki Przemysława Pitrego oraz kontuzjowanych Da-miana Gorawskiego i Tomasza Zahorskiego. Reszta, nawet poobijani Adam Banaś i Dariusz Kołodziej, chcą grać w tym najważniejszym z najważniejszych spotkań Górnika w ostatnich latach.
W Gliwicach śmieją się, że pierwszy raz w historii polskiej piłki nożnej drużynie Piasta będą kibicowali też fani Górnika. "Piastunki" pokonując Lechię mogą bardzo pomóc zabrzańskiej drużynie w utrzymaniu się w ekstraklasie. Gliwicki beniaminek jest już spokojny o ligowy byt, tym bardziej, że Komisja Odwoławcza PZPN przyznała klubowi licencję na nowy sezon.
- Górnik najlepiej sobie sam pomoże, jak wygra z Polonią Warszawa - mówi bramkarz Piasta Grzegorz Kasprzik, prywatnie kibic 14-krotnego mistrza Polski. - My gramy przede wszystkim dla siebie. Chcemy wygraną zakończyć sezon.
Ostatnio dużo mówiło się o tajemniczej chorobie Sebastiana Olszara, który musiał przejść badania, w tym kardiologiczne. Wczoraj strona internetowa Piasta podała, że z napastnik czuje się dobrze i jest do dyspozycji trenera Dariusza Fornalaka. - Nie ma żadnej tajemniczej choroby, to są jakieś bzdury! - nie kryje irytacji klubowy lekarz Marek Wójcik. - Olszar ma po prostu problemy z wydolnością i dlatego przechodzi kompleksowe badania.
Wodzisławianie na mecz do Gdyni wyjechali już w czwartek rano. Gdyby nie ostatnie dwie porażki, które mocno skomplikowały sytuację Odry w tabeli, wyjazd potraktowano by turystycznie. O wizycie na plaży nie ma mowy, podopieczni Ryszarda Wieczorka koncentrują się przed najważniejszym dla nich meczem tego sezonu. Szkoleniowiec chcąc uniknąć rozprężenia poprosił nawet swoich zawodników o ... wyłączenie telefonów. Trenerowi Odry wypadły dwa ważne ogniwa. Za kartki pauzują Jacek Kowalczyk i Marcin Malinowski. Wcześniej kontuzja kolana wyeliminowała z gry Piotra Gierczaka.
Bytomska Polonia zapewniła sobie pozostanie w ekstraklasie, dzięki zwycięstwu nad Jagiellonią. Do Łodzi na mecz z ŁKS-em jedzie więc bez stresu.
- Dzięki temu zespół będzie mógł zagrać z większym luzem psychicznym. Postaramy się rozegrać dobry mecz i udanie zakończyć sezon - podkreśla trener bytomian Jurij Szatałow.
Niewykluczone, że w sobotę ostatnie spotkanie ligowe zaliczy były reprezentant Polski, Jerzy Brzęczek, który zastanawia się nad zakończeniem kariery.
Piłkarze Ruchu od wtorku rozpoczynają urlopy. Wcześniej czeka ich jednak mecz z Legią.- Najważniejszy cel, czyli utrzymanie się w ekstraklasie, już osiągnęliśmy, dlatego z Legią zagramy na luzie. Dla kilku piłkarzy ten mecz może być jednak decydujący jeśli chodzi o ich przyszłość w Chorzowie - stwierdził trener "niebieskich" Waldemar Fornalik.
Chorzowianie chcieliby zająć jak najwyższe miejsce w tabeli, bo to wiąże się z wyższą premią od Ekstraklasy SA, a wiadomo, że w klubie się nie przelewa. - W Pucharze Polski dwa razy wygraliśmy z Legią, więc do tego meczu warszawianie na pewno podejdą bardzo ambicjonalnie, ale my też będziemy walczyć i nasłuchiwać wieści z Krakowa i Poznania, bo przecież zdobycie przez Lecha kosztem Wisły mistrzostwa Polski dałoby nam przepustkę do Ligi Europejskiej - dodał Fornalik.
Górnik - Polonia W.
Przypuszczalny skład
Górnik: Nowak - Bonin, Banaś, Pazdan, Magiera - Szczot, Strąk, Przybylski, Kołodziej, Madejski - Jarka.
Nieobecni: Pitry (kartki), Gorawski, Zahorski (kontuzje)
Sędziuje: Tomasz Mikulski (Lublin)
Nasz typ: remis
Piast - Lechia
Przypuszczalne skład
Piast: Kasprzik - Kaszowski, Kowalski, Glik, Michniewicz - Seweryn, Muszalik, Wilczek, Sedlacek - Smektała, Olszar.
Nieobecny Bojarski (kontuzja)
Sędziuje: Marcin Szulc (Warszawa)
Nasz typ: wygrana Piasta
Arka - Odra
Przypuszczalny skład
Odra: Stachowiak - Kokoszka, Markowski, Dymkowski, Szary - Woś, Kuranty, Kwiek, Wodecki, Małkowski - Moskal
Nieobecni: Malinowski, Kowalczyk (kartki), Gierczak, Rygel (kontuzje)
Sędziuje: Paweł Gil (Lublin)
Nasz typ: remis
ŁKS - Polonia
Przypuszczalny skład
Polonia: Pesković - Hricko, Klepczyński, Dziółka, Sokolenko - Trzeciak, Grzyb, Bażik, Brzęczek, Tomasik - Zieliński.
Nieobecni: Killar (kartki), Wojsyk, Mróz, Jaromin,Szufryn (kontuzje)
Sędziuje: Piotr Wasielewski (Kalisz)
Nasz typ: remis
Legia - Ruch
Przypuszczalny skład
Ruch: Pilarz - Nykiel, Grodzicki, Adamski, Brzyski - Grzyb, Baran, Pulkowski, Nowacki, Balaż - Jezierski
Nieobecni Zając, Sadlok, Straka (kontuzje)
Sędziuje: Dawid Piasecki (Słupsk)
Nasz typ: remis
Leszek Jaźwiecki, Tomasz Kuczyński, Rafał Musioł,J - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/sport/1006140.html
Kris - Wto Cze 02, 2009 9:08 am
"Cierpi cały polski futbol"
Przegląd Sportowy
9 minut temu
Prezes Ekstraklasy SA Andrzej Rusko żałuje, że mimo zakończenia rozgrywek, wciąż nie jest znany ostateczny kształt ligowej tabeli. "Boli, że nie wyciągamy wniosków z poprzednich lat i cierpi na tym wizerunek polskiego futbolu" - przyznał.
"Rozgrywki piłkarskiej ekstraklasy były w tym sezonie niesamowicie emocjonujące, trzymały w napięciu dosłownie do ostatnich gwizdków sędziów i to na kilku stadionach. Emocji mogły nam pozazdrościć najlepsze ligi europejskie, szkoda tylko, że wciąż nie znamy ostatecznego kształtu tabeli" - powiedział PAP Andrzej Rusko.
"Mimo zakończenia rozgrywek nie wiemy, kto spada z ligi, kto gra w barażach. Wydawałoby się, że kwestia licencji została ostatecznie rozstrzygnięta, po czym decyzja zarządu PZPN na nowo otworzyła sprawę ŁKS Łódź. Nie chcę zrzucać całej winy na związek, ale już trzeci rok z rzędu mamy podobne zamieszanie. Boli, że jako środowisko piłkarskie nie wyciągamy wniosków i cierpi cały polski futbol" - dodał.
l
Jak podkreślił, w trudnej sytuacji są zwłaszcza kluby, które nie wiedzą, czy zachowały ligowy byt, czy mają się szykować do baraży, czy spadły z ligi, ale i Ekstraklasa SA, która rozpoczęła przygotowania do nowego sezonu.
"Deklaracje, że podobne sytuacje już się nie powtórzą okazały się bez pokrycia" - przyznał.
Rusko zwrócił uwagę, że ciągle ostatecznego rozwiązania nie znalazła sprawa karania klubów za korupcję. "Mam nadzieję, że w końcu PZPN podczas zjazdu w czerwcu ostatecznie rozwiąże tę kwestię. To powinno nam ułatwić rozmowy z potencjalnymi sponsorami" - dodał.
Innym problemem są piłkarze, których coraz więcej otrzymuje prokuratorskie zarzuty. "Nie chcemy, by na drugi dzień po wyjściu z prokuratury tacy zawodnicy trafiali na boisko. Możliwe są dwa rozwiązania. Albo wycofują się z udziału w rozgrywkach, albo składają stosowne oświadczenia, w których deklarują swoją niewinność, ale podpierają to poręczeniem majątkowym. W przypadku udowodnienia winy przez sąd poręczenie by przepadało" - zauważył Rusko.
Przed rokiem Ekstraklasa SA odrzuciła ofertę Orange i do tej pory nie znalazła nowego sponsora. "Prowadzimy ciągle rozmowy, chcemy znaleźć sponsora strategicznego, ale noża na gardle nie mamy. W zimie pozyskaliśmy sponsora technicznego, a nowy kontrakt telewizyjny zapewnił klubom znacznie większe środki niż w poprzednim sezonie" - wyjaśnił.
Obecny kontrakt na sprzedaż praw telewizyjnych obowiązywać będzie jeszcze dwa lata, ale spółka prowadząca rozgrywki najwyższej klasy już myśli o "nowym rozdaniu".
"Co prawda właściciel Wisły Kraków Bogusław Cupiał podczas ceremonii wręczania pucharu za mistrzostwo Polski żartował, że środki z Canal Plus są małe. Kluby nie mają jednak prawa narzekać, choć wciąż dostają mniej niż wynosi średnia europejska. Mam nadzieję, że do tego poziomu dorównamy w kolejnym rozdaniu, w 2011 roku, kiedy znacznej poprawie ulegnie infrastruktura, powstaną nowe stadiony, a wobec zbliżającego się Euro-2012 polski futbol będzie w centrum zainteresowania" - wyjaśnił.
Rusko przyznał, że nie zamierza powielać decyzji PZPN i najbliższy kontrakt ponownie zostanie podpisany na trzy, a nie na dziesięć lat, jak w przypadku piłkarskiej centrali.
"Na podpisanie kontraktu na dłuższy okres niż 3,5 roku nie pozwalają nam przede wszystkim przepisy Unii Europejskiej. Poza tym uważam, że to optymalne rozwiązanie. Już jesienią rozpoczniemy przygotowania do nowego przetargu, m.in. poprzez sondowanie rynku" - dodał.
Prezes Ekstraklasy SA cieszy się, że po rocznej przerwie do ligi wrócą stabilne finansowo drużyny Widzewa Łódź i Zagłębia Lubin. "To w naszym kraju uznane marki i dobrze, że będą występować w ekstraklasie. Pod względem marketingowym szkoda natomiast Górnika Zabrze. To cenna spółka, znana powszechnie marka, ale takie są reguły sportu. Górnik długo był czerwoną latarnią ligi i ostatecznie nie zdołał się uratować. Znając jednak właścicieli tego klubu, zrobią wszystko, by za rok wrócić do ekstraklasy" - zakończył Andrzej Rusko.
Nowy sezon piłkarskiej ekstraklasy rozpocznie się 31 lipca.
źródło informacji: INTERIA.PL/PAP
http://sport.interia.pl/pilka-nozna/eks ... ol,1316609
Kris - Czw Cze 04, 2009 11:25 am
ŁKS spada! Cracovia w barażu
26 minut temu
Komisja Odwoławcza ds. Licencji PZPN po raz drugi odmówiła przyznania ŁKS Łódź licencji na grę w piłkarskiej ekstraklasie w sezonie 2009/2010 - poinformował jej przewodniczący Zbigniew Lewicki.
Przed tygodniem Komisja Odwoławcza, której decyzja powinna być ostateczna, odmówiła wydania licencji ŁKS, ale do ponownego rozpatrzenia sprawy zobowiązał ją uchwałą zarząd PZPN.
Brak licencji dla ŁKS oznacza, że łódzki zespół zostanie przeniesiony na ostatnie miejsce w tabeli ekstraklasy. Oprócz niego, najwyższą klasę rozgrywkową bezpośrednio opuści Górnik Zabrze, a w barażach zagra Cracovia.
http://sport.interia.pl/pilka-nozna/eks ... ji,1318156
Wit - Czw Cze 04, 2009 7:44 pm
ŁKS zdegradowany, Arka i Cracovia ocalone?
Jarosław Bińczyk, Jerzy Walczyk, Łódź, Marcin Dajos, Gdańsk, Andrzej Klemba, Szymon Opryszek, Kraków 2009-06-04, ostatnia aktualizacja 2009-06-04 21:18:40.0
Wszystko wskazuje na to, że ŁKS będzie pierwszym klubem w historii polskiej piłki, który zostanie zdegradowany z ekstraklasy z powodu braku licencji. Czy dzięki temu ocaleją Arka Gdynia oraz Cracovia?
Po raz drugi PZPN nie przyznał licencji klubowi z ekstraklasy. Pierwszym był w 2004 roku Widzew Łódź, który jednak i tak zajął ostatnie miejsce w tabeli. Teraz jego los podzielił ŁKS, ale skończył rozgrywki na siódmej pozycji, najwyższej od 1998 roku, kiedy wywalczył mistrzostwo Polski.
W Łodzi do ostatniej chwili łudzono się, że powtórzy się sytuacja sprzed roku, kiedy w dziwnych okolicznościach uprawniono do gry w najwyższej lidze Polonię Bytom. Wtedy popierający klub działacze PZPN nie zawahali się zmienić decyzji komisji licencyjnej, która odrzuciła wniosek bytomian. Argumentami były m.in. wielkie tradycje klubu.
Łodzianie po ratunek do sądu
ŁKS aż takiego poparcia nie miał. Jak powiedział "Gazecie Wyborczej" jeden z prominentnych ludzi w związku, nikt nie chciał za niego umierać. - Cracovia tylko czekała, żeby pozwać nas do sądu, a minister mógł wykorzystać okazję, żeby wprowadzić kuratora - usłyszeliśmy. Mimo to zarząd PZPN dał ŁKS trzecią szansę. Zaapelował do komisji odwoławczej, by jeszcze raz - wbrew przepisom - zajęła się jego wnioskiem.
Klub zatrudnił kancelarię notarialną, której szefem jest Eugeniusz Stanek, były działacz związku. Uzupełniono brakujące dokumenty, tłumacząc, że wcześniej zostały wysłane pocztą, dlatego nie dotarły na czas. Poparcie dla ŁKS wysłał do związku Włodzimierz Tomaszewski, wiceprezydent Łodzi.
Dodatkowe posiedzenie odbyło się w czwartek. Komisja zdania nie zmieniła. - Nasza decyzja jest ostateczna i nieodwołalna - mówi jej członek Piotr Tenczyński. Przyczyną była fatalna sytuacja finansowa klubu, a przede wszystkim brak wiarygodnego biznesplanu. - ŁKS próbował nas przekonać, że pieniądze zdobędzie ze sprzedaży napoju energetycznego. Tyle że musiałaby go pić prawie cała Polska - mówi nasz informator w PZPN.
W efekcie ŁKS spada na ostatnie miejsce w tabeli i z ligi. Co to oznacza dla klubu? - Ogromne kłopoty, które mogą doprowadzić do upadku spółki - mówią działacze. Dotąd pieniądze pochodziły przede wszystkim z praw do transmisji telewizyjnych. ŁKS jako jedyny w ekstraklasie nie miał sponsora na koszulkach - piłkarze reklamowali firmę Tomasza Kłosa, menedżera klubu.
Dotychczasowi udziałowcy - Daniel Goszczyński i Grzegorz Klejman - nie będą w stanie utrzymać silnego zespołu. W tym sezonie budżety czołowych pierwszoligowców przekraczały pięć milionów złotych. ŁKS tyle wydawał w ekstraklasie.
Klub jednak nie rezygnuje. Zapowiada skargę do wojewódzkiego sądu administracyjnego. - W piątek kancelaria adwokacka złoży formalny wniosek - mówi Dariusz Cychol, doradca prezesa Romana Gałuszki. Łodzianie mogą się też odwołać do UEFA, ale ta jeszcze nikomu nie przyznała racji w sprawach licencji.
Arka i Cracovia ocalone?
Na decyzji komisji najbardziej zyskała Arka, która utrzymała się w ekstraklasie, choć miała bić się o nią w barażach. Gdynianie się jednak do nich szykują. - O wszystkim dowiadujemy się z mediów, musimy czekać na oficjalne, pisemne stanowisko PZPN - tłumaczy wiceprezes Piotr Burlikowski.
Kiedy pismo nadejdzie? Tego nikt nie wie. Ani w klubie, ani w PZPN.
Grzegorz Niciński, napastnik Arki: - Jestem umiarkowanym optymistą. Oczywiście, to dla nas dobra wiadomość, ale nauczeni sytuacją z początku rozgrywek wiemy, że musimy czekać na ostateczne decyzje. ŁKS może się jeszcze odwołać, dlatego nadal trenujemy.
- ŁKS ma jeszcze prawo szukać szansy w sądzie administracyjnym, UEFA, jest komórka przypadków nagłych w PZPN. Dopóki nie będzie decyzji czarno na białym, że zostajemy w ekstraklasie, trzeba szykować się do barażów - mówi trener Marek Chojnacki, rekordzista pod względem liczby występów w ekstraklasie. Wszystkie 452 spotkania rozegrał w barwach... ŁKS.
Zyskała też zdegradowana dotąd Cracovia. Zagra w barażach. - Musimy bardzo szybko się pozbierać po huśtawce nastrojów, jakie przeżyliśmy: od rozpaczy przez zwątpienie po happy end - mówi prezes i główny sponsor klubu Janusz Filipiak.
Piłkarze po ostatniej kolejce odpoczywali trzy dni. W tym czasie klub imał się różnych metod, by zostać w ekstraklasie. Groził pozwami do sądu o zadośćuczynienie, bo - zdaniem działaczy - do spadku przyczynili się sędziowie krzywdzącymi decyzjami. Gdy okazało się, że baraże kosztem ŁKS są bardzo prawdopodobne, do PZPN listy z prośbami o poszanowanie prawa wysyłali prezydent Krakowa, a także kluby - Cracovia i Arka.
Ale mało kto w Krakowie wierzył, że łodzianie nie dostaną licencji. - Nie dawałem nam nawet połowy szans - przyznał w czwartek Filipiak. - Dla mnie jako biznesmena oczywiście lepiej sponsorować klub z ekstraklasy. W I lidze budżet byłby mniejszy, ale stracilibyśmy pieniądze za transmisje telewizyjne.
Piłkarze cieszyli się w szatni tuż przed treningiem, choć... - Nutka niepewności pozostanie, dopóki nie wyjdziemy na boisko 13 czerwca [pierwszy mecz barażowy]. Ale chyba wreszcie prawo jest respektowane i zagramy w barażu - powiedział trener Artur Płatek. - Szczęście, którego nam wcześniej w lidze brakowało, wreszcie się do nas uśmiechnęło. Teraz trzeba szansę wykorzystać.
Cracovia w piątek zagra sparing z Widzewem, który właśnie do ekstraklasy awansował. W piątek rozstrzygnie się też, kto będzie ich rywalem w barażu - Podbeskidzie Bielsko-Biała, Korona Kielce czy Znicz Pruszków.
http://www.sport.pl/sport/1,65025,66895 ... lone_.html
...................
Cóż...sądziłem, że będzie powtórka z rozrywki i ŁKS licencje jednak dostanie, ale widocznie nie ma pleców...nieważne. Waże jest to jak swoją sytuację spier...dzielił Górnik w ostatnich meczach. Beznadziejne Arka i Cracvia mogą się utrzymać, a Górniki lecą....eh, szkoda gadać
Kris - Czw Cze 04, 2009 10:10 pm
Masz rację Wit, wystarczyło jedną porażkę zamienić na zwycięstwo, a tak ... jeszcze jest kara finansowa
___________________
Dotkliwa kara dla Górnika
Czwartek, 4 czerwca (19:35)
Pięć klubów piłkarskiej ekstraklasy ukarała Komisja Ligi. Najdotkliwiej odczuje to Górnik Zabrze, zapłacić będą musiały także warszawska Polonia i Legia, Arka Gdynia oraz Piast Gliwice.
Za wtargnięcie kibiców na płytę boiska i próbę przedostania się do szatni zawodników po meczu ostatniej kolejki między Górnikiem i Polonią zabrzanie będą musieli zapłacić 30 tys. zł.
Warszawska Polonia za wniesienie i odpalenie przez fanów środków pirotechnicznych, brak właściwego zabezpieczenia zejścia sędziów i zawodników do szatni w spotkaniu z Lechem Poznań ukarana została dziesięcioma tys. zł.
Za takie samo przewinienie, ale w konfrontacji z Ruchem Chorzów stołeczna Legia zapłaci cztery tys. zł. Jeszcze mniej, bo dwa tys. zł będzie musiała uiścić Arka Gdynia za podobny incydent w meczu z Odrą Wodzisław.
Za brak zabezpieczenia porządku podczas i po meczu z Lechią Gdańsk Piast Gliwice ukarany został grzywną trzech tys. zł.
źródło informacji: INTERIA.PL/PAP
http://sport.interia.pl/pilka-nozna/eks ... ka,1318492
Wit - Pią Cze 05, 2009 12:43 pm
Podbeskidzie przed historyczną szansą
Piotr Płatek 2009-06-04, ostatnia aktualizacja 2009-06-04 17:23:30.0
Bilety już wyprzedane. W piątek mecz sezonu w Bielsku-Białej. Trzy punkty zapewnią Podbeskidziu upragniony baraż o ekstraklasę.
W ostatnim meczu poprzedniego sezonu Podbeskidzie wygrało u siebie ze Zniczem Pruszków i pozbawiło rywali niemal pewnego awansu do ekstraklasy. Dziś wielki rewanż. Znowu w ostatniej kolejce, znowu w Bielsku, znowu Podbeskidzie kontra Znicz. Tym razem stawka jest wielka dla obu zespołów. Podbeskidzie w razie zwycięstwa będzie pewne gry w barażu o ekstraklasę, Zniczowi trzy punkty mogą też przynieść sukces. - Tamten mecz wszyscy mamy w pamięci. Gol z karnego Martina Matusza pozbawił Znicz ekstraklasy. A teraz znowu gramy z nimi. Życie przynosi takie rewelacje, że aż trudno uwierzyć - wzdycha Marcin Brosz, trener Podbeskidzia.
Jeszcze pod koniec kwietnia Znicz był liderem tabeli, miał aż 6 punktów przewagi nad Podbeskidziem. Wtedy na futbolowy Pruszków zwalił się prawdziwy kataklizm, drużyna w sześciu kolejnych meczach zanotowała pięć porażek i remis! Zwolniony został trener Dariusz Kubicki, na jego miejsce zatrudniono Krzysztofa Chrobaka. Pojawiły się plotki, że Znicz nie myśli o awansie, że ewentualna ekstraklasa przerosłaby możliwości niewielkiego klubu. - To nieprawda. Oni bardzo chcą awansować! Jeździ pan starym gruchotem, a jest okazja przesiąść się do limuzyny. Kto by nie chciał? Dla tych chłopaków to wielka szansa na życiowy awans - przekonuje Jacek Grembocki, który był trenerem Znicza i doskonale pamięta porażkę sprzed roku.
- Karny był, bo nasz zawodnik przypadkowo dotknął piłkę ręką. Brakło nam wtedy szczęścia, sam na sam był Robert Lewandowski, a w doliczonym czasie gry znakomitą okazję zmarnował Igor Lewczuk. Ale jestem przekonany, że tym razem Znicz w Bielsku wygra. Wie pan dlaczego? Bo nic w życiu dwa razy się nie zdarza - podkreśla Grembocki, który niedawno wprowadził do europejskich pucharów Polonię Warszawa.
Znicz wie jak wygrywać na wyjazdach. Drużyna z Pruszkowa w całej pierwszej lidze ma najlepszy bilans na obcych boiskach, wygrała na wyjazdach aż 8 razy. - Karty są wciąż w naszych rękach. Jeśli wygramy, wtedy bez oglądania się na przeciwników awansujemy do barażu - przekonuje Jerzy Wolas, prezes Podbeskidzia.
Trener Brosz zwykle jest ostrożny w przedmeczowych opiniach. Tym razem jednak nawet młody szkoleniowiec zapowiada wielką walkę. - Za daleko zaszliśmy, by teraz zatrzymywać się w połowie drogi. Chcemy ten sezon zakończyć sukcesem - mówi Brosz, który będzie miał do dyspozycji wszystkich zawodników. Kontuzjowany wcześniej Clemence Matawu trenuje normalnie, Słowak Martin Matus, który utykał po ostatnich derbach z GKS-em Katowice, jest już w pełni sił. Do zajęć po operacji barku wrócił nawet Jarosław Białek. Ten ostatni jednak na boiska wróci zapewne w nowym sezonie.
W ekipie Podbeskidzia wiele będzie zależało od dyspozycji Rafała Jarosza. Doświadczony pomocnik, który ma za sobą ponad 150 meczów w ekstraklasie, swoimi podaniami otwiera drogę do bramek dla bielskich napastników. - Oni pamiętają mecz sprzed roku, ale i my też pamiętamy. Będzie ciekawie. Nastroje są bojowe. Przed nami najważniejszy mecz sezonu i liczę na trzy punkty - zapewnia Jarosz. Czy presja nie sparaliżuje górali? - Presja to nieodłączna część naszego zawodu. Adrenalina musi być - zapewnia pomocnik, który przed laty grał w ekstraklasie w barwach klubów z Zabrza, Wodzisławia i Radzionkowa.
Okrojone z powodu przebudowy trybuny stadionu przy ulicy Rychlińskiego wypełnią trzy tysiące widzów. Mecz będzie transmitowany przez TVP Sport. Początek godzina 17.30.
Michał Gomoła - Pią Cze 05, 2009 5:40 pm
Katowicka Gieksa zostaje w I lidze, Podbeskidzie BB po raz kolejny traci szanse na awans, tym razem kosztem Korony Kielce.
m19 - Pią Cze 05, 2009 7:10 pm
Ciekawe co teraz z Podbeskidziem, szykuje się chyba mała rewolucja, bo Chrapka, Brosza, Merde może być trudno utrzymać, Mailnowski też pewnie wróci...
Generalnie szkoda ich.
Swoją drogą ktoś wie co się dzieje z Sachą w Cracovii, bo kompletnie o nim słuch zaginął - kontuzja >?
Wit - Wto Cze 09, 2009 12:51 pm
Podbeskidzie bez barażu. Zemsta Znicza
Piotr Płatek 2009-06-05, ostatnia aktualizacja 2009-06-05 22:25:23.0
Podbeskidzie bez barażu. - Byliśmy tak blisko, a okazało się, że to bardzo daleko - mówił po remisie ze Zniczem załamany Maciej Szmatiuk, obrońca bielszczan.
Los bywa okrutny. Rok temu w ostatniej kolejce pierwszej ligi Podbeskidzie pokonało Znicza i pozbawiło pruszkowian awansu do ekstraklasy. W piątek oba zespoły zagrały ponownie, dodatkowo ktoś w PZPN-ie wyznaczył tego samego arbitra, który przed rokiem podyktował zwycięski rzut karny dla miejscowych. Lublinianin Paweł Gil punktualnie o 17.30 wyprowadził obie drużyny na boisko przy dźwiękach muzyki z serialu "Janosik".
Kibice szczelnie wypełnili trybuny, kto nie dostał biletu, oglądał mecz zza płotu. - To nie jest zwykły dzień, to nie jest zwykły mecz. Dziś piszemy historię - zapowiedział spiker.
Pisanie historii nie wyszło miejscowym zbyt dobrze. Gospodarze przez większość spotkania dominowali na boisku. Próbowali różnych sposobów, by zdobyć upragnionego gola: pressingu, akcji szybkiego Krzysztofa Chrapka, strzałów Łukasza Matusiaka i Pawła Żmudzińskiego, rzutów wolnych Clemence Matawu czy wreszcie kontrataków Krzysztofa Zaremby lub Piotra Malinowskiego. Wszystko na nic. W końcówce meczu wszyscy spoglądali na zegarki i nasłuchiwali wieści z meczu Dolcanu Ząbki z Koroną Kielce. Tam jednak przez całą drugą połowę prowadzili kielczanie, a taki wynik pozbawiał zespół z Bielska szans na baraże.
W końcówce gry jasne było, że Znicz nie ma już szans na baraże, ale kto liczył, że pruszkowianie odpuszczą, srogo się zawiódł. Goście zagrali sportowo, wielu z nich było żądnych rewanżu za ubiegłoroczną porażkę w Bielsku. W kilku starciach aż iskrzyło, bo żaden z piłkarzy nie chciał odstawić nogi. - To jest taka nasza mała zemsta - z satysfakcją powiedział po ostatnim gwizdku Daniel Kokosiński, obrońca Znicza.
- Nie awansowaliśmy, ale klub, miasto mogą być dumne i głowy możemy nosić wysoko - tylko tyle powiedział tego wieczoru smutny trener gospodarzy Marcin Brosz.
Wszystko wskazuje na to, że Podbeskidzie w takim składzie nie przetrwa letniej przerwy. Czołowym zawodnikom kończą się kontrakty, bardzo ciężko będzie zatrzymać najlepszego napastnika Krzysztofa Chrapka oraz bramkarza Łukasza Merdę. Kontrakt kończy się także Broszowi, o którego już wcześniej dopytywało się kilka klubów ekstraklasy. - Zostań z nami, zostań z nami - skandowali w stronę trenera kibice. Brosz nie chciał mówić o swojej przyszłości.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Znicz Pruszków 0:0
Podbeskidzie: Merda - Cienciała, Szmatiuk, Konieczny, Osiński - Malinowski, Jarosz, Matusiak (60. Chmiel), Żmudziński (72. Matawu) - Zaremba (81. Ziajka), Chrapek Ż.
Znicz: Bieniek - Rybaczuk, Klepczarek Ż, Kokosiński Ż, Januszewski - Rybaczuk (63. Florian), Osoliński, Ekwueme Ż, Kaczmarek Ż - Chałas, Feliksiak
Sędziował: Paweł Gil (Lublin). Widzów: 3500
Prezes Podbeskidzia: Odchodzę!
Piotr Płatek 2009-06-07, ostatnia aktualizacja 2009-06-07 23:01:19.0
Szef Podbeskidzia Bielsko-Biała zrezygnował. - Pora na zmiany - zapowiada Jerzy Wolas.
Podbeskidzie na finiszu pierwszoligowych rozgrywek przegrało walkę o baraże do ekstraklasy. W klubie szykują się duże zmiany. Już zrezygnował szef bielskiego klubu. - Pewien układ się wyczerpał. Pół roku temu na zebraniu zarządu zapowiedziałem, że po sezonie odchodzę. Musi przyjść ktoś, kto będzie w stanie pracować w klubie przez 24 godziny. Ja mam inne obowiązki i nie dam rady wszystkiego pogodzić - wyjaśnia Wolas, który prezesem Podbeskidzia jest od trzech lat.
Nie wiadomo, co dalej z trenerem, bo kontrakt właśnie kończy się Marcinowi Broszowi. 36-letnim szkoleniowcem interesuje się Górnik Zabrze. - Mam nadzieję, że Marcin zostanie i podpisze nową umowę. Jeśli jednak Górnik stanie do walki, to nie mamy szans - przyznaje Wolas. - W ciągu kilku najbliższych dni zamierzam porozmawiać z trenerem. Musimy mieć jasność w tej sprawie.
W Podbeskidziu szykuje się rewolucja w składzie. Blisko połowie zawodników z pierwszej drużyny kończą się kontrakty z klubem. - To Szmatiuk, Jarosz, Szymański, Żmudziński, Matus, Dancik, Brzezina plus wypożyczeni Matawu i Shereni - wylicza prezes Wolas.
To nie koniec, bo bramkarz Łukasz Merda ma w kontrakcie możliwość odejścia za kwotą odstępnego, a najlepszy napastnik Krzysztof Chrapek będzie zapewne mógł przebierać w ofertach, bo już wcześniej interesowały się nim Legia Warszawa, Widzew Łódź i Górnik Zabrze. Obecny prezes jednak uspokaja kibiców. - Nie ma obaw, że klub upadnie. Nie zostawimy Podbeskidzia na pastwę losu. Prezydent miasta zapowiedział, że nadal będzie nam pomagał, a ja wciąż chcę działać w zarządzie - deklaruje Wolas.
Wit - Wto Cze 09, 2009 12:53 pm
Prezes GKS-u Tychy przegrał z szalikowcami
Rozmawiał Wojciech Todur 2009-06-08, ostatnia aktualizacja 2009-06-09
13:16:43.0
Prezes GKS-u Tychy przekonał się, że nie warto ufać szalikowcom. - Możecie o mnie mówić, że jestem naiwniakiem. Chciałem zbudować azyl na piłkarskim bagnie. Po trzyletniej przygodzie z klubem uważam, że jestem na to za słaby - przyznaje Łukasz Jachym.
Szef tyskiego klubu jest rozgoryczony. Podczas piątkowego meczu II ligi pomiędzy GKS-em i Zagłębiem po raz pierwszy za czasów jego prezesury na stadionie doszło do chuligańskich burd. Policja musiała użyć broni gładkolufowej. Wcześniej dzieci i kobiety, których nie brakowało na trybunach, zmuszone były oglądać gorszący obrazek, gdy po koronie stadionu spacerował kompletnie pijany, rozebrany do naga mężczyzna.
Wcześniej Jachym bardzo mocno stawiał na współpracę z kibicami. Zaprosił do zarządu przedstawiciela fanów, słuchał pomysłów kibiców, którzy zaproponowali m.in. obniżenie stadionowych płotów. - W klubie nie ma chyba ani jednej rzeczy, o której nie wiedzą kibice. Od spraw finansowych, przez sportowe, aż po plany na przyszłość - wszystko jest zawsze jasne i przejrzyste. Ta otwartość jest podstawowym budulcem dobrych relacji i mamy nadzieję, że nigdy to się nie zmieni - mówił "Gazecie". Teraz ma dosyć. - W piątek wieczorem usiadłem przy piwie i pomyślałem, że gdyby w wyniku interwencji policji ktoś stracił oko, to nie siedziałbym teraz w fotelu, tylko w prokuraturze - wzdycha.
30-letni Jachym to wielki kibic, z biało-czerwoną flagą z napisem "Tychy" zjeździł cały świat. Jest prezesem Stowarzyszenia Sympatyków Reprezentacji Polski "Biało-Czerwoni". Przyjaźni się z Jerzym Dudkiem. Liczył, że wprowadzi GKS Tychy do ekstraklasy. Marzył, że w 2021 roku, na 50-lecie klubu, tyszanie powalczą o mistrzostwo Polski. - Moje marzenia rozbiły się o rzeczywistość. To, co wydarzyło się w piątek, przetrąciło mi kręgosłup. Chciałem zbudować klub wolny od afer, w którym nie oszukuje się kibiców. Położyłem na szali swój autorytet i przegrałem. Gdy zobaczyłem na koronie stadionu tego rozebranego mężczyznę, oniemiałem. Kto go rozebrał? Przecież to zezwierzęcenie! - nie kryje oburzenia Jachym.
Zarząd klubu przeprosił za incydent i w specjalnym oświadczeniu zapowiedział, że w lipcu - podczas walnego zgromadzenia członków klubu - poda się do dymisji. - Moja decyzja jest nieodwołalna. Dla mnie GKS był jak małżeństwo, a ja nie chcę dzielić życia z niezrównoważoną kobietą, która jednego dnia będzie cię kochać, a drugiego zdradzi - mówi.
Gdy Jachym postawił na bliską współpracę z kibicami, "Gazeta" przestrzegała, że to się może źle skończyć. - Nie wpuściliśmy kibiców do klubu, jak sugerowała "Gazeta", po prostu chcieliśmy być z nimi szczerzy. Zapracować w ten sposób na ich szacunek. Teraz wiem, że byłem naiwny. Moje pomysły nie mogły trafić do ludzi, dla których niszczenie własnego stadionu jest czymś normalnym - podkreśla Jachym.
Na internetowym forum klubu kibice proponują, żeby przeprosić prezesa, inni uważają, że Jachym chce tylko wstrząsnąć środowiskiem kibiców, a o odejściu tak naprawdę nie myśli. - Chcę odejść. Nie będę wypowiadał kibicom wojny. Zeznawał na policji. Myślałem, że kibice kupią moje marzenia i pomogą mi. Wchodziłem na forum, dyskutowałem z nimi. Teraz myślę, że słuchało mnie 10-15 procent. Reszta myśli po swojemu. Nie dostrzegli, że chciałem zbudować azyl na piłkarskim bagnie, które pielęgnuje PZPN - mówi Jachym.
Część kibiców uważa, że prezes wykorzystał burdę jako pretekst do odejścia z klubu. - Powtarzają, że gdy sprawy miały się dobrze, to siedziałem cicho. To powiem, jak było w czasach, gdy zostałem prezesem. Rosły długi, na wypłaty mieliśmy 4 tysiące i 100 złotych miesięcznie, a w szatni jeden komplet strojów! Jeżeli mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, to nie mam sobie nic do zarzucenia. Klub ma solidne zaplecze finansowe, awansował do drugiej ligi, za moich czasów nie dotknęła nas korupcja - wyjaśnia prezes.
Jachym nie wyklucza, że nadal będzie sponsorować GKS. - I może w końcu dożyję czasów, gdy kibice zrozumieją, co znaczy kochać swój klub, a rodzice z dziećmi nie będą się obawiać, że do ich sektora nagle wkroczy starający się zaprowadzić spokój oddział prewencji. Nawet wiem, co jest potrzebne, żeby tak właśnie się stało. Dobre prawo, które zatrzyma chuliganów przed stadionami i nowoczesna infrastruktura. Na to jednak wpływu nie mam - kończy Jachym.
Wit - Wto Cze 09, 2009 1:01 pm
GKS Jastrzębie gra w Otwocku o życie
Marcin Fejkiel2009-06-08, ostatnia aktualizacja 2009-06-08 18:30
GKS Jastrzębie staje do ostatecznej batalii o utrzymanie się w I lidze. We wtorek zespół Jerzego Wyrobka zagra na wyjeździe swój pierwszy mecz barażowy ze Startem Otwock, prowadzonym przez byłego piłkarza m.in. Górnika Zabrze i GKS-u Katowice Dariusza Dźwigałę. Rewanż w piątek w Jastrzębiu.
Przed piątkowym meczem z GKS-em Katowice, niektórzy działacze jastrzębskiego klubu byli pewni swego i zapowiadali, że zdobędą punkt na wagę utrzymania w lidze bez konieczności gry w barażach. To jednak niedoceniani katowiczanie - kosztem podpiecznych Jerzego Wyrobka - zagwarantowali sobie wcześniejsze urlopy. - To co? Miałem publicznie powiedzieć, że nie damy rady Katowicom? Wtedy moja praca w klubie nie miałaby żadnego sensu - tłumaczy się teraz kierownik jastrzębskiej drużyny Jan Śleziak, którego porażka zmusiła jednak do rozpoczęcia w sobotę poszukiwań noclegu dla piłkarzy przed wtorkowym meczem ze Startem Otwock.
- Wszystko pozajmowane! Dopiero w niedzielę znalazłem hotel w miejscowości Baniocha. Do Otwocka mamy stamtąd niecałe 30 kilometrów - mówi z ulgą Śleziak.
Piłkarze w weekend odbyli dwa treningi. Po niedzielnych zajęciach zawodników odwiedził w szatni prezes klubu Joachim Langer. - Próbował zrobić awanturę, ale nie daliśmy się sprowokować. Zamiast wesprzeć w ciężkim momencie, to jeszcze nas podłamał - kręci głową obrońca GKS-u Marcin Bednarek.
Langer miał głównie pretensje do Jacka Wiśniewskiego o wypowiedź po spotkaniu z Katowicami, która podważała m.in. jakość treningów w GKS-ie. - Atmosfera była podła. Trzeba było otworzyć okno, bo inaczej byśmy chyba nie wytrzymali - przyznaje kapitan jastrzębskiej jedenastki Jakub Kafka.
Szkoleniowiec GKS-u poczuł się urażony słowami Wiśniewskiego. - Tej klasy zawodnik musi rozsądniej dobierać słowa. Zapraszam na trening. Nie wstydzę się tego, co robię. Zresztą Jacek kończy kurs trenerski i być może niedługo będzie miał okazję popracować w tym zawodzie. Może uda mu się lepiej poukładać prowadzony przez siebie zespół - mówi trener Wyrobek. Wiśniewski zdążył już uderzyć się w piersi. - Poniosły mnie emocje. Nie mam uwag do pracy trenera Wyrobka. Przyszedłem do Jastrzębia głównie ze względu na jego osobę. Chodziło mi tylko o ten jeden, ostatni trening przed meczem z Katowicami - wyjaśnia zawodnik, który 30 czerwca zamierza skrócić o rok swój pobyt w Jastrzębiu. - Prezes już w niedzielę wyrzucał mnie z drużyny. Potem zmieniał zdanie. Mimo to złożyłem aneks do kontraktu, by rozstać się wcześniej - mówi "Wiśnia".
Jak w takiej atmosferze dobrze przygotować się do barażu? - Nie ma co ukrywać: morale drużyny podupadło - mówi wprost Bednarek. - Jak się sypie, to na całego. Trzeba się jednak zebrać. Nie ma innej możliwości - uważa Kafka.
Jastrzębianie nie wiedzą zbyt wiele o rywalu. - Nikogo nie chcę obrazić, ale skoro gramy ligę wyżej, to musi być różnica w poziomie gry na naszą korzyść - sądzi Kafka.
Sztab szkoleniowy ma płytę z meczami rywali. - Dostaliśmy ją od... GKS-u Katowice, który poważnie szykował się do baraż y - wyjaśnia kierownik Śleziak.
Trenerem Startu jest były piłkarz m.in. Górnika Zabrze i GKS Katowice Dariusz Dźwigała, który z Wyrobkiem współpracował w Pogoni Szczecin. - Stać nas na nawiązanie równorzędnej walki. Nie ma szans, że się przestraszymy - przekonuje Dźwigała, któremu udało się awansować z IV do nowej II ligi. - Sprowadziłem do zespołu doświadczonych piłkarzy, jak Sebastian Kęska czy Rafał Szwed. Przyszli nie dla pieniędzy, ale by pomóc dawnemu koledze. Mamy też sporo chłopaków z niższych lig, ale uzdolnionych i głodnych sukcesu - zapewnia Dźwigała. Bramkarzem zespołu jest znany z występów w Podbeskidziu Dawid Bułka.
Oba kluby łączy ciężka sytuacja finansowa. - Żyjemy z miesiąca na miesiąc. Posiadamy jeden z najniższych budżetów w lidze. Nie mamy premii meczowych, nie dostaliśmy premii za awans do II ligi. W przypadku awansu do I ligi też prawdopodobnie ich nie będzie - zdradza Dźwigała.
- No to zagra bieda z nędzą. Ciekawe co z tego wyjdzie? - mówi gorzko Bednarek.
Po co zatem biedny Start tak zaciekle atakuje zaplecze ekstraklasy? - Zarówno dla mnie jako młodego trenera, jak i chłopaków to szansa na reklamę. Fajnie byłoby też zagrać niedługo przeciwko Górnikowi Zabrze - mówi Dźwigała.
Jakie atuty pozostały jastrzębianom przed barażami? - Liczę na doświadczenie moich piłkarzy - rzuca trener Wyrobek. - Teraz już nie chodzi o jakąś wielką piłkę. Nieważne jak, ale trzeba uratować ligę dla Jastrzębia - deklaruje Kafka.
Tequila - Wto Cze 09, 2009 5:26 pm
9 czerwca 2009, 18:54:32 - MichalMKS
Baraż o I ligę: Start 1-1 Jastrzębie
9 czerwca 2009, 17:00 - Otwock
Start Otwock 1-1 GKS Jastrzębie (Jastrzębie Zdrój)
Krzysztof Kuźmińczuk 44 - Robert Żbikowski 69
----------------
9 czerwca 2009, 18:53:58 - MichalMKS
Baraż o I ligę: Ślęza 0-5 GKP
9 czerwca 2009, 17:00 - Wrocław (stadion Śląska)
Ślęza Wrocław 0-5 GKP Gorzów Wielkopolski
Emil Drozdowicz 30, 48, Mouhamadou TraorĂŠ 51, 56, Mateusz Piątkowski 90
Wit - Wto Cze 09, 2009 9:41 pm
Tyski prezydent nie wierzy w dymisję Jachyma
tod2009-06-09, ostatnia aktualizacja 2009-06-09 19:58
Andrzej Dziuba, prezydent Tychów, będzie namawiał Łukasza Jachyma, by ten nie rezygnował z funkcji prezesa tyskiego klubu.
Działacz, który marzył o tym, że poprowadzi GKS do mistrzostwa Polski, zawiódł się na kibicach. - Przetrącili mi kręgosłup - stwierdził Jachym po piątkowych burdach na tyskim stadionie. Jachym zapowiedział, że 16 lipca cały klubowy zarząd poda się do dymisji. Na łamach "Gazety" stwierdził, że chce odejść, a jego decyzja jest nieodwołalna.
- To przykra sytuacja. Wiem, ile serca wkładał w pracę dla dobra GKS-u. Jego marzenia powoli zaczynały się spełniać, a tu taka wpadka. To podcina skrzydła. Ale nie dziwię mu się, sam zareagowałbym tak samo - mówi Dziuba, który przypomina, że problem chuligaństwa omijał ostatnio tyski sport. - Wszyscy pamiętamy, jak wielkim wydarzeniem był mecz Pucharu Polski z Wisłą Kraków. Na własną odpowiedzialność - wbrew opinii policji - wydałem wtedy zgodę na organizację imprezy masowej. Piłkarze i 8 tys. kibiców stworzyli świetne widowisko. Dziś miałbym już wątpliwości, czy warto ryzykować i podpisać podobny dokument. Widać, praca nad kibicami nigdy nie ma końca - dodaje prezydent.
Jachym podkreśla, że nie da się budować profesjonalnego klubu bez nowoczesnego stadionu. Prezydent zapowiada, że Tychy wkrótce zyskają taki obiekt. - Jesteśmy na etapie wyboru projektanta. Na placu boju pozostało pięć firm. To już ostateczna rozgrywka - podkreśla Dziuba, który wierzy, że Jachym jeszcze zmieni zdanie i pozostanie prezesem GKS-u. - Jego odejście byłoby olbrzymią stratą dla tyskiego sportu. Już widać efekty jego ciężkiej pracy, żal byłoby to zmarnować. Na pewno porozmawiam z Łukaszem. Będę go namawiał, żeby został - zapewnia prezydent.
...............
fakt....Tychy mogły by zawalczyć o I ligę conajmniej, prosportowy klimat w mieście, będzie stadion, kibicowsko dobra ekipa
Wit - Wto Cze 09, 2009 9:44 pm
GKS Jastrzębie pozostanie w I lidze?
Marcin Fejkiel 2009-06-09, ostatnia aktualizacja 2009-06-09 21:03:30.0
Po remisie 1:1 w pierwszym meczu barażowym z drugoligowym Startem Otwock zespół Jerzego Wyrobka jest bliższy pozostania na zapleczu ekstraklasy. Do pełni szczęścia wystarczy GKS-owi bezbramkowy remis w piątkowym rewanżu.
Mecz w Otwocku ułożył się idealnie dla gospodarzy, którzy tuż przed przerwą objęli prowadzenie. Obrońca GKS-u Bartosz Woźniak niefortunnie wybił piłkę na 16. metr, dopadł do niej pomocnik Startu Krzysztof Kuźmińczuk i potężnym strzałem nie dał szans zasłoniętemu przez kolegów bramkarzowi Jakubowi Kafce.
W drugiej połowie gospodarze opadli z sił, co wykorzystali jastrzębianie. Remis, który znacznie przybliża GKS do utrzymania się w I lidze, zapewnił im pięknym trafieniem niezawodny Robert Żbikowski. - Marcin Bednarek wrzucił piłkę w kierunku pola karnego, Kamil Kostecki lekko ją podbił, a ja przyjąłem na 18. metrze tyłem do bramki. Uderzyłem z półobrotu, piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do siatki. Ładny gol. Szkoda, że z reguły strzelam takie tylko na wyjeździe - relacjonował Żbikowski. Napastnik GKS-u narzekał po meczu na pracę sędziów. - Poziom piłkarzy w Polsce jest słaby, ale sędziowania okrutny. Nie możemy się żalić, ale każda sytuacja na styku była gwizdana przeciwko nam. Czwartą z rzędu żółtą kartkę zobaczył Krzysiek Kukulski, przez co nie zagra w rewanżu - denerwował się Żbikowski.
Trener Wyrobek przyjął rezultat z satysfakcją. - Mogło być lepiej, ale remis też cieszy. Trzeba jednak szanować zespół Startu. Jesteśmy teraz w nieco lepszej sytuacji, ale nie można lekceważyć tego przeciwnika. Musimy bacznie uważać na ich stałe fragmenty gry. Jacek Wiśniewski mógł zostać bohaterem meczu, ale dwa razy w sytuacjach sam na sam zawiódł. Nie jestem zadowolony z jego postawy - ocenił Wyrobek.
Start Otwock 1 (1)
GKS Jastrzębie 1 (0)
Bramki: 1:0 Kuźmińczuk (43.), 1:1 Żbikowski (68.).
Start: Bułka - Bobrowski, Jędrzejczyk Ż, Warszawski, Karaś - Kęska, Wysocki (64. Sobótka Ż), Kuźmińczuk (88. Choiński), Stańczuk Ż - Okafor-Agu Ż, Uzoma (90. Augustyniak).
GKS: Kafka - Cichy, Wiśniewski, Wawrzyczek, Woźniak - Feruga (68. Kostecki), Copik (46. Gill), Wieczorek, Bednarek - Kukulski Ż (68. Adaszek), Żbikowski.
Sędziował: Michał Mularczyk (Skierniewice).
Widzów: 2000.
Wit - Wto Cze 09, 2009 9:51 pm
Spadek Górnika Zabrze to koszmar dla Ruchu Chorzów
Wojciech Todur 2009-06-09, ostatnia aktualizacja 2009-06-09 20:54:07.0
Niebiescy już tęsknią za rywalem, który nieoczekiwanie spadł z ekstraklasy. - Stracimy pieniądze, stracimy olbrzymie zainteresowanie mediów. Same minusy - podkreśla Dariusz Smagorowicz, przewodniczący Rady Nadzorczej Ruchu Chorzów.
Ruch dopłacał do organizacji większości spotkań, które rozgrywał na Stadionie Śląskim (mówiło się nawet o 100 tys. zł). Tylko mecze z Górnikiem Zabrze, czyli Wielkie Derby Śląska, były dla chorzowskiego klubu szansą na znaczny zastrzyk gotówki.
Tymczasem za granicą wpływy z organizacji spotkań piłkarskich to zwykle olbrzymie wpływy dla budżetów klubów i miast. Gdy rok temu w Wiedniu odbywał się finał mistrzostw Europy, stolica Austrii zarobiła na nim 100 mln euro! Czołowe angielskie kluby na organizacji tylko jednego ligowego meczu zarabiają więcej, niż działacze większości naszych drużyn mają do wydania przez rok. Zysk Arsenalu Londyn po jednym meczu na Emirates Stadium szacuje się na 15 mln zł.
- Nie rozumiem śląskich kibiców, którzy zacierają ręce po spadku Górnika. Przychody Ruchu tylko z tego jednego spotkania sięgały miliona złotych. Teraz tych pieniędzy zabraknie w klubowym budżecie - mówi Smagorowicz. Za takie pieniądze Ruch mógłby kupić skutecznego napastnika. Przypomnijmy, że około miliona złotych kosztował Robert Lewandowski, którego Lech Poznań pozyskał rok temu ze Znicza Pruszków.
Marek Szczerbowski, dyrektor Stadionu Śląskiego, też tęskni za Górnikiem w ekstraklasie. - Śląska piłka potrzebuje silnego Górnika. Dzięki meczom drużyn z Chorzowa i Zabrza nasz region bardzo zyskiwał na wizerunku. Kiedy o meczu polskiej ligi mówiło się w całej Europie? Kiedy kibice reklamowali spotkanie naszej ekstraklasy podczas derbów Madrytu? Wieści ze Stadionu Śląskiego wdzierały się do wszystkich serwisów informacyjnych. Podczas ostatnich derbów także, niestety, z powodu chuligańskich burd, co jednak nie zmienia faktu, że derby napędzały koniunkturę na piłkę nożną - podkreśla. Smagorowicz przypomina, że dzięki meczom Ruchu z Górnikiem chorzowski klub zarabiał też na transmisjach telewizyjnych - a to każdorazowo zastrzyk prawie 150 tys. zł. Tyle w przybliżeniu kosztuje roczne utrzymanie solidnego ligowca z Cichej.
Górnik napędzał też znakomitą frekwencję na innych śląskich stadionach. W Bytomiu na trybunach podczas jego występu usiadło ponad 6 tys. osób, w Wodzisławiu rekordowe 7, w Gliwicach ponad 4 (nadkomplet) tys.
Grzegorz Kita, pochodzący z Czeladzi, właściciel Sport Management Polska - firmy zajmującej się m.in. konsultingiem i marketingiem sportowym, dostrzega kolejne straty związane ze spadkiem Górnika. - Wielkie Derby Śląska zapracowały na medialną markę, którą przebiły derby Warszawy czy Krakowa. Działacze Ruchu nie obawiali się wykorzystać wielkości Stadionu Śląskiego i to zaiskrzyło. Powstał produkt, który żył obok rozgrywek ligowych. Pojawili się sponsorzy, którzy chcieli dawać pieniądze tylko na to wydarzenie [ostatnio Tauron - przyp. red.]. Jeżeli ten sukces udałoby się powtarzać rok w rok, to tylko wpływy od głównego sponsora spotkania mogłyby sięgać nawet 500 tys. zł. Na spadku Górnika stracą też sami piłkarze. Na Śląsk zjeżdżali menedżerowie z całej Europy. Dla większości zawodników to była jedyna szansa, by się wypromować - uważa Kita, ale nie zgadza się, że na spadku Górnika straci cała śląska piłka. - Tak by było, gdyby śląskie kluby decydowały o poziomie rozgrywek. Na razie jednak przeważnie walczą o utrzymanie. Za określeniem "śląska piłka" kryje się dziś słabość. Spadek Górnika ani jego szybki awans tego nie zmieni - dodaje.
Po cichu mówi się, że WDŚ mogłoby zastąpić pierwszoligowe spotkanie GKS-u Katowice z Górnikiem. - To może być udana próba, ale to na pewno nie będzie to samo, co Wielkie Derby. Działacze klubu z Katowic są chętni do rozmów. Poczekajmy na terminarz rozgrywek i wtedy okaże się, czy mecz nie będzie kolidował z modernizacją Śląskiego. Myślę, że takie wydarzenie mogłoby zgromadzić na trybunach nawet 30 tys. widzów - uważa dyrektor Szczerbowski.
..........
no ba....będzie GKS-KSG
Wit - Śro Cze 10, 2009 4:49 pm
Dzisiejszą decyzją Sądu Najwyższego w sprawie Widzewa pojawił się cień szansy dla ekstraklasy dla Bielska. Pzpn wraz z wszelkimi trybunałami funduje nam kolejny raz emocjonującą przerwę miedzy sezonami
Z powodu Widzewa i ŁKS baraże zostaną przesunięte?
Sport.pl 2009-06-10, ostatnia aktualizacja 2009-06-10 17:55:29.0
Jak się nieoficjalnie dowiedział Sport.pl w piątek ma się zebrać Komisja ds. nagłych PZPN, która zdecyduje o przesunięciu baraży o grę w Ekstraklasie.
Baraże powinny zostać rozegrane w sobotę i w środę, ale nie wiadomo, kto ma w nich zagrać. 14 drużyną Ekstraklasy jest obecnie Cracovia Kraków, która zajęła przedostatnie miejsce w lidze, ale awansowała "oczko" wyżej z powodu nieuzyskania licencji na grę w Ekstraklasie przez ŁKS. Łódzki klub odwołał się jednak do sądu i czeka na jego decyzję.
Również drugi zespół baraży nie jest pewny. Trzecią drużyną I ligi jest obecnie Korona Kielce, ale wobec uchylenia przez Sąd Najwyższy zeszłorocznej decyzji Trybunału Arbitrażowego przy PKOL o niekaraniu Widzewa degradacją, może się zdarzyć, że drugi z łódzkich klubów, zwycięzca rozgrywek I ligi, nie awansuje do Ekstraklasy, a na trzecie miejsce awansuje Podbeskidzie Bielsko-Biała.
Jak twierdzą wysocy działacze PZPN w najbardziej ekstremalnej wersji baraże mogą zostać rozegrane dopiero tuż przed startem nowego sezonu, a na pewno po zjedzie związku, zaplanowanym na 27 czerwca.
http://www.sport.pl/pilka/1,65050,67097 ... iete_.html
Podbeskidzie zagra w barażu ekstraklasę?
Piotr Płatek 2009-06-11, ostatnia aktualizacja 2009-06-12 12:56:09.0
Podbeskidzie w barażu o ekstraklasę? Najprawdopodobniej w piątek zdecyduje w tej sprawie Komisja ds. Nagłych przy PZPN.
Na środowy wyrok Sądu Najwyższego w sprawie karnych degradacji Widzewa Łódź z wielkim zainteresowaniem oczekiwano w Bielsku-Białej. Decyzja została przyjęta z radością, bo oznacza, że Podbeskidzie najprawdopodobniej zagra w barażach. - Konsultowaliśmy się z prawnikami w PZPN i wszystko wskazuje na to, że zagramy w barażu - mówi Jerzy Wolas, szef Podbeskidzia. - Jeśli miało być sprawiedliwie to nie mogło być inaczej. Tak o decyzji Sądu mówią w Kielcach, tak uważamy też my - dodaje.
W Bielsku wiedzieli o terminie posiedzenia Sądu Najwyższego i specjalnie w gotowości utrzymywano piłkarzy. - Zawodnicy są w treningu. Teraz dodatkowo w ich serca wlało się sporo optymizmu - zapewnia prezes. Ostateczną decyzję w tej sprawie ma podjąć Komisja ds. Nagłych PZPN, która zbierze się prawdopodobnie w piątek.
Największa niewiadoma to ...trener Marcin Brosz. Nie od dziś wiadomo, że młody szkoleniowiec jest jednym z najpoważniejszych kandydatów do stanowiska trenera Górnika Zabrze, a niewykluczone, że ma też inne oferty. Brosz miał do środy zdecydować czy przedłuży kontrakt w Bielsku. Wieczorem ze szkoleniowcem rozmawiał Władysław Szypuła, dyrektor i wiceprezes Podbeskidzia. Okazuje się, że trener postawił bardzo twarde warunki finansowe.
- W tej sytuacji nad sprawą przedłużenia kontraktu będzie musiał zdecydować Zarząd, który zapewne zbierze się w poniedziałek - twierdzi prezes Wolas. Raczej mało prawdopodobne jest, by warunki szkoleniowca zostały zaakceptowane.
Pewne jest, że w ewentualnych barażach Podbeskidzie poprowadzi Brosz, który ma kontrakt w Bielsku do końca czerwca.
Kris - Śro Cze 10, 2009 6:06 pm
kiedy będzie normalnie?
m20 - Śro Cze 10, 2009 6:38 pm
W tej akurat sprawie mocno namieszał sąd...
Ale gdzie np. jest sponsor dla Ekstraklasy ? Za nami jeden sezon bez, przed nami 3 sezony do Euro2012, bum na piłke już widać za zakrętem, a oni nic nie robią.
Wit - Śro Cze 10, 2009 8:13 pm
Sąd to akurat wyprostował, to namieszał Trybunał PKOL...inna sprawa, dlaczego na werdykt musieliśmy czekać blisko rok. Widzew powinien jak Sosnowiec spaść do rok temu do II ligi...i tak wiele na tym zamieszaniu zyskali.
ARTURO - Śro Cze 10, 2009 8:37 pm
Widać ,że są równi i równiejsi
qlomyoth - Śro Cze 10, 2009 9:09 pm
Spadek Górnika Zabrze to koszmar dla Ruchu Chorzów
Wojciech Todur 2009-06-09, ostatnia aktualizacja 2009-06-09 20:54:07.0
Dżizas, kolejny "największy kibic Górnika".
Niech się lepiej zajmie ratowaniem swojego interesu (Pronox) zamiast pitoleniem od rzeczy w mediach.
Żenua.
EDIT: jeśli nagle dla Smagarowicza tak ważny jest ten milion, który klub zarobił na derbach, to może niech opowie w mediach jak to przed sezonem zrezygnowano na rzecz owsiakowego serca z bańki, którą niedoszły sponsor dawał za miejsce na przodzie koszulek? Albo niech opowie jak wygląda sytuacja z gadżetami klubowymi, gdzie klub też mógłby zarabiać grubą kasę. Itd, itp.
No, ale jak to mówi faworyta Klimka i Smagarowicza, Sobstylowa - "jest fajnie".
Michał Gomoła - Śro Cze 10, 2009 9:10 pm
Widać ,że są równi i równiejsi
Zawsze tak było i zawsze tak będzie, można powiedzieć, że to naturalne.
nielott - Śro Cze 10, 2009 10:31 pm
Sąd to akurat wyprostował, to namieszał Trybunał PKOL...inna sprawa, dlaczego na werdykt musieliśmy czekać blisko rok.
Odpowiedź jest bardzo prosta... zbyt dużo spraw, zbyt mało sędziów. Niestety ale ta prawda obowiązuje na każdy szczeblu sądownictwa - od wielu lat nic się nie zmieniło w zakresie ilości etatów a spraw, coraz to bardziej skomplikowanych, przybywa. Do Sądu Najwyższego trafiają przede wszystkim pytania prawne od sądów niższej instancji w kwestii wykładni prawa i nie zdziwiłbym się, gdyby one miały pierwszeństwo. Do tego dochodzi duża ilość kasacji - a parę lat temu obniżono chyba poziom wartości przedmiotu sporu dla którego można wnosić kasację. Z tego co wiem, to roczne oczekiwanie nie jest w cale najdłuższym możliwym terminem.
Generalnie rzecz biorąc, kwestia klubu piłkarskiego to nie jest najważniejsza sprawa, zwłaszcza porównując to do kasacji, którą ma zamiar wnieść Centrozap, gdzie wartość odszkodowania którego się domaga to 100 mln złotych.zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl romanbijak.xlx.pl
Strona 6 z 18 • Wyszukano 748 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18
Wit - Pon Maj 18, 2009 6:52 pm
Jastrzębski trener w bramce zatrzymał Podbeskidzie
Marcin Fejkiel 2009-05-17, ostatnia aktualizacja 2009-05-17 19:31:39.0
Stojacy z konieczności w bramce GKS-u Jastrzębie 44-letni trener Jarosław Matusiak sprostał zadaniu. Gdyby nie jego parada w ostatniej minucie meczu, bielszczanie zapewne wywieźliby komplet punktów
Spotkanie pomiędzy aspirującym do ekstraklasy Podebeskidziem a starającym się uniknąć baraży Jastrzębiem niespodziewanie skończyło się remisem. Zaskoczenie jest tym większe, że borykającym się z ogromnymi problemami finansowymi jastrzębianom przed sobotnim spotkaniem przybył jeszcze kłopot. Ze składu wypadli podstawowi bramkarze (kontuzja Jakuba Kafki, pauza za czerwoną kartkę Pawła Zarzyckiego).
Szkoleniowiec GKS-u Jerzy Wyrobek obawiając się, że trzeci w kolejce do gry między słupkami 22-latek Jacek Widenka (pozyskany zimą z IV-ligowej Polonii Łaziska) nie wytrzyma ciśnienia, postawił na swojego asystenta Jarosława Matusiaka.
44-letni trener bramkarzy, który dwadzieścia lat temu grał z Jastrzębiem w I lidze, nie zawiódł, choć na nadmiar pewności siebie nie narzekał. - Miałem tremę jak diabli. Gdybym powiedział, że wychodząc na murawę się nie bałem, byłbym... idiotą - zdradził potem Matusiak.
- Trzeba Jarkowi podziękować za odważną decyzję, że w ogóle zgodził się wystąpić. Nie ustrzegł się błędów, ale miał też udane parady - uśmiechał się po meczu Wyrobek.
Matusiak miał żal do siebie o pierwszą straconą bramkę (24. min), którą w po rzucie rożnym za kołnierz wpakował mu również...Matusiak, tyle że Łukasz - pomocnik bielskiej ekipy.
- Po co, ty stary capie wychodziłeś? Gdybyś stał na linii, dostałbyś tę piłkę do rąk - wyrzucał sobie bramkarz GKS-u.
Do tego momentu gospodarze prezentowali się solidniej od górali (groźny strzał Bartosza Woźniaka oraz trafienie w poprzeczkę Jacka Wiśniewskiego). Po stracie bramki nadal konsekwentnie parli na bramkę Łukasza Merdy i w 35. min dopięli swego. Witold Wawrzyczek (tym razem wystąpił w roli stopera) w swoim stylu huknął z rzutu wolnego i piłka szczęśliwie dla jastrzębian zatrzepotała w siatce. Radość jego i kolegów z zespołu była jednak wyjątkowo krótka, bowiem bielszczanie po rozpoczęciu akcji od środka, błyskawicznie przedarli się pod pole karne gospodarzy, gdzie w gąszczu nóg sprytem wykazał się Zimbabwejczyk Clemence Matawu. - Ręce opadają! Tak ciężko idzie nam strzelanie bramek, a za to tracimy je jak z automatu - wściekał się pomocnik GKS-u Mariusz Adaszek.
Co ciekawe, jastrzębian do walki najbardziej zmobilizował...GKS Katowice. Jeszcze przed meczem do piłkarzy Wyrobka dotarła informacja, że ich główny konkurent w walce o ominięcie strefy barażowej ograł potentata ligi - Widzew Łódź.
I chociaż to Podbeskidzie dyktowało warunki w drugiej połowie, jastrzębianie osiągnęli cel. Na wysokości zadania po raz drugi stanął Wawrzyczek. Kiedy w 81. min. sędzia podyktował za faul na Adaszku rzut wolny dla Jastrzębia, publiczność momentalnie wskazała, kto powinien być jego egzekutorem. Nieśmiertelne "Gitara, Gitara, Gitara!" poniosło się po stadionie, a 36-latek tym razem nietypowym, bo płaskim strzałem po ziemi wywołał euforię na trybunach!
Podbeskidzie zerwało się jeszcze do ataków. Mieczysław Sikora w doliczonym czasie gry miał znakomitą okazję, by wyrwać punkty Jastrzębiu, ale jego strzał kapitalnie wybronił trener Matusiak. Bielszczanie byli załamani. - Przyjechaliśmy po zwycięstwo, ale zagraliśmy bardzo słaby mecz. Zwłaszcza ja. W ogóle mi dziś nie szło. Remis oznacza dla nas stratę dwóch punktów. Miejmy nadzieję, że ten wynik nie przesądzi o sprawie awansu do ekstraklasy - rzucił Krzysztoif Chrapek, napastnik Podbeskidzia. Zasmucony trener Marcin Brosz długo stał samotnie w korytarzu budynku klubowego. - Czy na wyjazdach tracimy połowę swojej wartości? Poczekajmy z tą oceną do meczu z Katowicami - uciął Brosz.
GKS Jastrzębie 2 (1)
Podbeskidzie Bielsko-Biała 2 (2)
Bramki: 0:1 Ł. Matusiak (24.), 1:1 Wawrzyczek (35. wolny), 1:2 Matawu (36.), 2:2 Wawrzyczek (82. wolny)
GKS J.: Matusiak - Cichy Ż Cz, Wiśniewski, Wawrzyczek, Woźniak - Feruga, Kostecki (60. Gill), Adaszek Ż, Wieczorek (79. Chrabąszcz) - Żbikowski, Kukulski Ż(66. Janeczek).
Podbeskidzie: Merda - Cienciała, Szmatiuk, Konieczny, Osiński - Matawu (81. Sikora), Matusiak, Jarosz (85. Zaremba), Żmudziński (70. Chmiel) - Matusz, Chrapek.
Sędziował: Marcin Szrek (Kielce).
Widzów: 2000.
SPUTNIK - Pon Maj 18, 2009 6:59 pm
Do tego momentu gospodarze prezentowali się solidniej od górali
jakich górali ?
Wit - Pon Maj 18, 2009 8:46 pm
podbeskidzkich
.................
Armia kibiców Lecha zablokuje śląskie ulice?
Wojciech Todur 2009-05-14, ostatnia aktualizacja 2009-05-14 10:54:28.0
Ponad 8 tys. kibiców z Poznania, którzy będą wspierać swój zespół podczas finału Pucharu Polski, dotrze na Stadion Śląski na piechotę. Nie będą jednak szli ze stolicy Wielkopolski, ale z przystanku kolejowego na katowickim Załężu.
Finałowy mecz Ruchu z Lechem już w najbliższy wtorek o godz. 20. - Przed nami wyzwanie, które przewyższa trudnością organizację spotkań reprezentacji Polski. Dużo pracy, a czasu mało - podkreśla Krzysztof Szymonek, zastępca komendanta policji w Chorzowie. Dużym problemem będzie przetransportowanie na stadion 8,5 tys. kibiców Lecha, którzy wybierają się na Śląsk czterema specjalnymi pociągami. Składy PKP dojadą do stacji Katowice Załęże. A co dalej? - Możliwości były dwie - przewóz kibiców autokarami lub przemarsz pieszej kolumny. Postawiliśmy na to drugie rozwiązanie - informuje Szymonek.
Zdaniem policji przemarsz z Załęża na Stadion Śląski powinien trwać około godziny. Na pewno nie obejdzie się bez zamknięcia kilku ulic. Kierowcy mają jak w banku, że korki ich nie ominą! - Newralgicznym miejscem będzie skrzyżowanie ulic Chorzowskiej i Bocheńskiego. W tym miejscu bez blokady się nie obędzie - podkreślają policjanci. Dodajmy, że kibice z Poznania przyjadą z własnymi służbami porządkowymi, które mają pomóc formować kolumnę pieszych i sprawnie kierować jej ruchem.
Jest już przesądzone, że mecz obejrzy maksymalnie 25 tys. widzów. PZPN, który jest organizatorem finału, nie wystąpi - jak planował jeszcze w poniedziałek - do władz Chorzowa z wnioskiem o pozwolenie na organizację imprezy na 35 tys. widzów. Oznacza to, że fani Ruchu nie dostaną dodatkowej puli biletów i zasiądzie ich na trybunach najwyżej 15 tys. W czwartek o godz. 13 na Cichej rozpocznie sie sprzedaż biletów.
Bramy Śląskiego zostaną otwarte już o godz. 16. Kibice Ruchu będą wchodzić na stadion przez wejścia od numeru 4 do 7, a Lecha przez bramy 1 i 2. Zakazane są większe bagaże, plecaki, napoje w butelkach, drzewce flag czy parasole. O bezpieczeństwo kibiców ma zadbać ponad tysiąc ochroniarzy i policjanci z całego garnizonu śląskiego.
Już dzień przed meczem kibice obu klubów będą musieli zadeklarować, jakiej treści transparenty chcą wywiesić na stadionie. - Będą nad tym czuwać kierownicy bezpieczeństwa obu klubów. W dniu finału kibice nie wniosą na obiekt transparentu, którego nie było na wcześniej zatwierdzonej liście [niewykluczone, że uzupełnią ją zdjęcia flag na płycie CD - przyp. red.]. Chcemy w ten sposób uniknąć wywieszania obraźliwych i zakazanych haseł - podkreśla Krzysztof Smulski, kierownik bezpieczeństwa finałowego spotkania.
Już dziś wiadomo, że drużyny Ruchu i Lecha będą też wspierać kibice zaprzyjaźnionych drużyn. Prawdopodobnie 1,5 tys. wejściówek trafi do fanów Widzewa, którzy przyjadą na Śląsk dopingować niebieskich. Warto też dodać, że chociaż organizatorem spotkania jest PZPN, to w przypadku chuligańskich burd odpowiedzialność i ewentualne kary mogą spaść na barki klubów.
Wit - Sob Maj 23, 2009 6:45 am
PIŁKA NOŻNA Dziś przedostatnia kolejka ekstraklasy
dziś
180 minut gry - to czas, po którym rozstrzygnie się los śląskich drużyn w ekstraklasie. Każdą z nich czekają jeszcze dwie kolejki, pierwsza z nich rozegrana zostanie dziś o godzinie 17. Przed tymi decydującymi meczami wszyscy obliczają, ile punktów wystarczy do uniknięcia degradacji. Wydaje się, że bezpieczna cyfra to 32, choć dla świętego spokoju warto mieć większy dorobek.
Po porażce w Zabrzu piłkarzom Odry zależy na wywalczeniu u siebie trzech punktów, co przypieczętuje ich utrzymanie.
- Gramy o zwycięstwo, to należy się kibicom - zapewnia trener Ryszard Wieczorek. - To ostatni mecz w tym sezonie przed własną publiczności i zrobimy wszystko, aby zakończył się naszym zwycięstwem.
Ze składu wypadł z powodu kontuzji przywodziciela Piotr Gierczak. - Tak to już jest, że w każdym meczu kogoś brakuje - dodaje szkoleniowiec. - Wcześniej wypadł Malinowski, Kuranty i trzeba było szukać zastępców.
Trener Wieczorek, jest przekonany, że jeśli jego podopieczni zagrają na tym poziomie co z Cracovią, to trzy punkty pozostaną na pewno w Wodzisławiu.
Gliwiczanie skomplikowali sobie sytuację po porażce ze Śląskiem Wrocław 0:1. Zaraz po tym meczu zapewniali, że wygrają z Odrą i w ten sposób utrzymają się w ekstraklasie. Ten wyjazd będzie dla "Piastunek" inny niż wszystkie. - Graliśmy w Wodzisławiu jesienią i częściowo na wiosnę, więc to nie będzie dla nas kolejny mecz wyjazdowy, bo bardzo dobrze znamy stadion Odry - podkreśla kapitan Jarosław Kaszowski.
Dwaj piłkarze Piasta, Damian Seweryn i Mariusz Muszalik mają dodatkową mobilizację, bo grali w Odrze. Szczególnie nabuzowany będzie Seweryn, bo zimą trener Wieczorek zrezygnował z jego usług. - Teraz dla mnie liczy się tylko Piast. Chcemy postawić w Wodzisławiu kropkę nad "i", aby nie doszło do sytuacji, że będziemy musieli walczyć o utrzymanie do ostatniej kolejki - mówi Seweryn.
W ramach odreagowania stresów drużyna Piasta wczoraj wieczorem miała w planie wypad do... kina. Ostatnie godziny przed meczem gliwiczanie spędzają w Kamieniu.
Ruch podejmuje na Stadionie Śląskim ŁKS, a działacze chcąc zapewnić odpowiednie wsparcie piłkarzom obniżyli ceny biletów na ten mecz do 5 zł.
- Utrzymanie się w ekstraklasie jest dla nas w tym sezonie priorytetem. Jeśli wygramy z łodzianami, to powinniśmy już spokojni pojechać na ostatni mecz do Warszawy z Legią - powiedział trener Ruchu Waldemar Fornalik.
Chorzowianie zagrają dziś poważnie osłabieni. Kontuzje wykluczają z gry Marcina Zająca, Macieja Sadloka i Gabora Strakę. Chory jest Marcin Nowacki, a pod znakiem zapytania stoi występ Wojciecha Grzyba.
- Łodzianie są groźni, jeśli pierwsi strzelą gola. Jeżeli jednak to my zdobędziemy gola jako pierwsi, to powinniśmy odnieść pierwsze w tym roku zwycięstwo na Śląskim - stwierdził pomocnik Ruchu Michał Pulkowski,
Piłkarze Górnika Zabrze w spotkaniu, który może wyłonić pierwszego spadkowicza, zmierzą się dziś w Krakowie z Cracovią. Jeśli ekipa Henryka Kasperczaka zwycięży dziś 2:0, lub wyżej - co najmniej dwiema bramkami - będzie mogła być pewna, że rywale na mecie sezonu nie zdołają już ich wyprzedzić, remis pozostawi sprawę otwartą przed ostatnią kolejką, ale zepchnie oba zespoły na krawędź ekstraklasowego bytu, natomiast porażka będzie oznaczała, że zabrzanie na pewno już Cracovii nie miną, a na zakończenie będą musieli pokonać Polonię Warszawa i dodatkowo liczyć na korzystne dla siebie wyniki innych rywali.
- Spodziewamy się bardzo twardego meczu, w którym nikt nie cofnie nogi. Będzie ostro, ale tak być musi, bo balansujemy na ostrzu noża - zapowiada Adam Banaś.
Zabrzan mogą też martwić statystyki - w wyjazdowych meczach zanotowali tylko jedno zwycięstwo i to na Stadionie Śląskim! Oficjalna internetowa strona Górnika wyliczyła też, że z sześciu spotkań tego zespołu, jakie w tym sezonie prowadził Hubert Siejewicz, zabrzanie wygrali tylko raz, właśnie w Wielkich Derbach Śląska, natomiast aż czterokrotnie schodzili z boiska pokonani.
- To nie sędzia gra, tylko my. Jesteśmy w sytuacji wisielca, który ciągle dotyka ziemi palcami stóp, nie możemy pozwolić, żeby nam ten stołek wykopali -barwnie mówi asystent Kasperczaka, Antoni Szymanowski.
Polonia Bytom zagra z Jagiellonią, która nie wygrała na wyjeździe od 1 grudnia 2007 roku, kiedy pokonała w Chorzowie właśnie bytomski zespół. Gości prowadzi były trener bytomian Michał Probierz. Możliwe, że dojdzie dziś w Bytomiu do pojedynku bliźniaków - Łukasza Gikiewicza (napastnika Polonii) i Rafała (bramkarza "Jagi").
- Nie liczymy punktów, niczego nie kalkulujemy, chcemy po prostu wygrać i mieć sto procent pewności, co do naszego utrzymania się w ekstraklasie - zapowiada Jacek Trzeciak kapitan "niebiesko-czerwonych".
--------------------------------------------------------------------------------
Ruch - ŁKS
Przypuszczalny skład
Ruch Pilarz - Jakubowski, Grodzicki, Adamski, Brzyski - Grzyb, Pulkowski, Baran, Balaż - Jezierski, Janoszka.
Nieobecni Zając, Sadlok, Straka (kontuzje), Nowacki (choroba)
Sędziuje Jacek Walczyński (Lublin)
Nasz typ wygrana Ruchu.
--------------------------------------------------------------------------------
Polonia - Jagiellonia
Przypuszczalny skład
Polonia Pesković - Hricko, Klepczyński, Killar, Sokolenko - Trzeciak, Grzyb, Brzęczek, Bażik, Radzewicz - Zieliński.
Nieobecni Jaromin, Mróz, Surowiak (kontuzje)
Sędziuje Włodzimierz Bartos (Łódź)
Nasz typ wygrana Polonii
--------------------------------------------------------------------------------
Odra - Piast
Przypuszczalne składy
Odra Stachowiak - Pielorz, Kowalczyk, Dymkowski, Szary - Woś, Kuranty, Malinowski, Małkowski - Moskal, Korzym.
Piast Kasprzik - Kaszowski, Glik, Kowalski, Michniewicz - Seweryn, Muszalik, Wilczek, Sedlacek - Smektała, Olszar.
Nieobecni Gierczak, Rygel (kontuzje) - Bojarski (kontuzja)
Sędziuje Mirosław Górecki (Katowice)
Nasz typ remis
--------------------------------------------------------------------------------
Cracovia - Górnik
Przypuszczalny skład
Górnik Nowak - Bonin, Banaś, Pazdan, Magiera - Madejski, Strąk, Przybylski, Kołodziej, Pitry - Szczot.
Nieobecni Zahorski, Gorawski (kontuzje)
Sędziuje Hubert Siejewicz (Białystok)
Nasz typ remis i... czerwone kartki
Leszek Jaźwiecki, Tomasz Kuczyński, Rafał Musioł, - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/sport/1003172.html
Wit - Nie Maj 24, 2009 10:09 pm
W skrócie echa weekendu
EXklasa (została ostatnia kolejka)
Ruch, Polonia B i Piast już bezpieczne.
Odra i Górnik nadal zagrożone. Odrze wystarczy punkt w Gdyni, natomiast Górnik musi liczyć na splot korzystnych okoliczności i na zwycięstwo z Polonią W.
I Liga (2 mecze)
Bielsko ma szanse na baraże o awans,
przed barażami przed spadkiem bronią się katowicka GieKSa i Jastrzębie. Arcyważne ostatnie mecze
II liga
GKS Tychy i Zagłębie Sosnowiec bronią sie przed spadkiem w barażach
III liga
Cidry czyli Ruch Radzionków awansował do II ligi
Relacje ze szpili jutro w wątkach klubowych
Wit - Pon Maj 25, 2009 5:54 pm
Król Krzysiu Pierwszy z Bielska-Białej
Marcin Hetnał 2009-05-25, ostatnia aktualizacja 2009-05-25 11:28:24.0
Czegoś takiego nie pamiętają najstarsi kibice. Grad goli i hat-trick Krzysztofa Chrapka w pierwszej połowie były ozdobą meczu w Bielsku-Białej, gdzie pretendujące do awansu Podbeskidzie zdemolowało Tura Turek aż 9:0!
Podbeskidzie zagrało koncertowy mecz, a wśród znakomicie dysponowanych zawodników wyróżnił się Chrapek. Filigranowy napastnik strzelił pięć goli i dodał do nich dwie asysty. Niewiele brakło, by zaliczył hat-tricki w obu połowach!
Mecz zaczął się od minuty ciszy upamiętniającej trzecią rocznicę śmierci Kazimierza Górskiego. Potem trybuny nie milkły już ani na chwilę. Góralom wcale nie brakło nieobecnych na boisku Clemensa Matawu (kontuzja) i Damiana Świerblewskiego (ślub). Od pierwszych minut wypracowali bezdyskusyjną przewagę i raz za razem bombardowali bramkę Witolda Sabeli.
Szczęśliwa okazał się 13. minuta, gdy worek z golami rozwiązał bohater spotkania. Chrapek otrzymał równoległe podanie od Piotra Malinowskiego i wpakował z pięciu metrów piłkę do b ramki wślizgiem. Cztery minuty później dołożył drugiego gola obiegając interweniującego bramkarza gości. W 36. minucie wykonywał rzut różny. Zamiast posłać piłkę pod bramkę dograł na 25 metr do niepilnowanego Macieja Szmatiuka, który spokojnie przymierzył i huknął jak z armaty. Czwartego gola wbił Turowi "do szatni" - w 45 minucie.
Druga połowa rozpoczęła się nieco sennie. Bieg wydarzeń przyspieszyła druga żółta i w efekcie czerwona kartka dla Petra Kasp ĂĄka, który ściął wpadającego w pole karne Chrapka. Wolnego na gol zamienił sam poszkodowany. Siedem minut później wypracował bramkową sytuację dla Martina Matusa., który płaskim strzałem nie dał szans Sabeli.
Dwie minuty później padł gol numer 6. Mieczysław Sikora strzelił swego pierwszego gola dla Podbeskidzia posyłając piłkę między nogami bramkarza. Chwilę później Piotra Malinowskiego powalił na murawę w polu karnym jeden z obrońców. Sędzia wskazał na jedenasty metr i swojego piątego gola zdobył Chrapek. Cztery minuty później schodził z boiska wśród wiwatujących kibiców. Godnym zmiennikiem okazał się Damian Chmiel, który na 10 minut przed końcem zdobył dziewiątego gola dla Podbeskidzia. Była to również jego debiutancka bramka. Na trybunach trwała fiesta, jakby mecz już gwarantował awans do ekstraklasy. Raz po raz płynęła meksykańska fala a kibice skandowali: trzy-sześć-dziewięć-mało!
- Chcieliśmy się zrehabilitować. W Jastrzębiu kibice dopingowali nas cudownie a my tylko zremisowaliśmy. Dziś udało nam się zrewanżować . Nieważne kto strzela, ważne, że drużyna wygrywa. Mam nadzieję, że się nie "wypstrykałem" i uda mi się coś strzelić w następnych meczach. W piłce punkty dostaje się za zwycięstwa nie za liczbę goli - mówił po meczu skromnie Chrapek, który ostatni raz strzelił pięć goli w jednym meczu w lidze okręgowej.
- Wygraliśmy i to jest w naszej sytuacji najważniejsze, teraz myślimy już o meczu z GKS-em Katowice. Cieszy mnie, że dajemy radość kibicom. A martwi, że nie będzie ich z nami w Jaworznie (na mecz z GKS-em nie zostaną wpuszczeni kibice gości). Bo ta nasza bielska publiczność to nie dwunasty, ale nawet piętnasty zawodnik - żartował trener Marcin Brosz.
Podbeskidzie nie może już liczyć na bezpośredni awans, ale wobec porażki korony Kielce z Zagłębiem Lubin, klub umocnił się na pozycji barażowej.
- Wszystkim nam zależy na awansie i zrobimy wszystko, by się udało- obiecał Sławomir Cienciała.
Piłkarze Podbeskidzia zadedykowali swoje wysokie zwycięstwo trenerowi bramkarzy Markowi Matuszkowi, któremu niedawno zmarł ojciec
Rekord za rekordem
Był to mecz rekordowy z kilku względów: najwyższa w historii wygrana Podbeskidzia (do tej pory był to wynik 4:0) oraz najwyższa wygrana w tym sezonie w I lidze. Na listę strzelców wpisało się aż pięciu bielskich piłkarzy. Krzysztof Chrapek powiększył swoje bramkowe konto do 18 trafień. Królem strzelców jednak raczej nie zostanie, gdyż na dwie kolejki przed końcem rozgrywek prowadzi w tej klasyfikacji Iljan Micanski (25 goli).
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Tur Turek 9:0 (4:0)
Bramki: 1:0 Chrapek (13.), 2:0 Chrapek (17.), 3:0 Szmatiuk (36.), 4:0 Chrapek (45.), 5:0 Chrapek (55.) 6:0 Matus (61.) 7:0 Sikora (63.) 8:0 Chrapek (70.) 9:0 Chmiel (80.)
Podbeskidzie: Merda - Cienciała, Szmatiuk, Konieczny, Osiński - Sikora, Matusiak (70. Zaremba), Jarosz, Malinowski - Matus Ż (62. Ocholeche), Chrapek (74. Chmiel)
Tur: Sabela - Bartos, Madera Ż, Imbiorowicz (78. Różycki), Kasprak Ż,CZ - Skokowski, Bieniek, Hyży, Pruchnik, Stachowiak - Sędziak (85. Izydorczyk),
Sędziował: Łukasz Bartosik (Kraków). Widzów: 3100.
Wit - Wto Maj 26, 2009 9:53 pm
PIŁKA NOŻNA Ekstraklasa - Komu spadek, komu baraż, komu utrzymanie?
dziś
Falowanie i spadanie - finisz piłkarskiej ekstraklasy przypomina tekst utworu Maanamu "Raz-dwa-raz-dwa". Broniące się przed degradacją zespoły, które w ostatnich tygodniach uporczywie walczyły o każdy punkt, w najbliższą sobotę czeka bój ostateczny i decydujący. Ostateczny układ dołu tabeli będzie się rozstrzygał aż na sześciu stadionach: w Zabrzu, gdzie Górnik zmierzy się z warszawską Polonią, w Gliwicach w meczu Piasta z Lechią Gdańsk, w Gdyni w starciu Arki z Odrą Wodzisław, w Łodzi, podczas spotkania ŁKS z Polonią Bytom oraz w Poznaniu, w konfrontacji Lecha z Cracovią.
Obecnie strefa zagrożona spadkiem (miejsca 15-16) oraz barażami (14) wygląda tak:
11. ŁKS 29 32 25-43
12. Odra 29 32 22-38
13. Cracovia 29 29 22-38
14. Lechia 29 29 28-44
15. Górnik 29 29 20-32
16. Arka 29 27 25-38
Z całej tej grupy tylko ŁKS może być pewny, że nie spadnie automatycznie: grozi mu tylko udział w barażu, i to w niemal nieprawdopodobnym układzie innych wyników: np. jeśli sam przegra z Polonią Bytom, Odra nie polegnie w Gdyni, wygrają Lechia i Cracovia, nie zwycięży natomiast Górnik.
Generalnie dla rozpatrzenia możliwych wariantów konieczne jest zestawienie wyników uzyskanych między poszczególnymi zagrożonymi spadkiem drużynami. Oto "ściąga" do tej zabawy:
ŁKS -Odra 0:0 i 1:0, ŁKS - Cracovia 4:3 i 0:2, ŁKS - Lechia 2:1 i 1:2, ŁKS - Górnik 2:0 i 0:2, Odra - Cracovia 2:1 i 0:0, Odra - Lechia 1:0 i 1:3, Odra - Górnik 0:0 i 0:2, Cracovia - Lechia 3:1 i 0:2, Cracovia - Górnik 2:0 i 0:0, Lechia - Górnik 1:0 i 0:2, Cracovia - Arka 0:0 i 1:2, Lechia - Arka 2:1 i 1:0, Górnik - Arka 2:2 i 0:1.
Przyjrzyjmy się najbardziej "efektownym" kombinacjom, w których mała tabelka - uwzględniająca tylko spotkania pomiędzy drużynami, które zgromadziły taką samą liczbę punktów - będzie się składała z największej liczby zespołów.
W maksymalnym wariancie pięć drużyn zdobędzie po 32 punkty (ŁKS przegra z Polonią Bytom, Odra na Arce, Cracovia pokona Lecha, Lechia wygra w Gliwicach, a Górnik z Polonią Warszawa). Wtedy mała tabelka będzie wyglądała tak:
1. Cracovia 8 14 12-8
2. ŁKS 8 13 10-10
3. Lechia 8 12 11-9
4. Górnik 8 11 5-6
5. Odra 8 6 3-8
Z ekstraklasy spadają Odra i Arka, Górnik gra w barażach
• Możliwy jest także układ, w którym cztery drużyny zgromadzą po 30 punktów (Cra-covia remisuje na Lechu, Lechia w Gliwicach, Górnik z Polonią, a Arka zwycięża Odrę.
1. Lechia 6 12 7-6
2. Cracovia 6 8 6-5
3. Arka 6 8 6-6
4. Górnik 6 5 4-6
Do I ligi spadają Arka i Górnik, Cracovia gra w barażach.
Pomniejszych kombinacji jest znacznie więcej, więc warto skupić się jedynie na tym, co może spotkać Odrę Wodzisław i Górnika Zabrze w przypadku innych niż omówione rozstrzygnięć.
• Odra na pewno nie spadnie jeśli w Gdyni wygra lub zremisuje. W przypadku porażki będzie musiała pilnie nasłuchiwać wieści z innych stadionów. Aby ograniczyć liczbę możliwości zakładamy, że ŁKS jednak nie przegra z bytomianami, a wtedy: Odra spadnie, jeśli zwyciężą Cracovia, Lechia i Górnik (ten ostatni w barażach), natomiast w barażach zagra przy zwycięstwach Lechii i Górnika lub Cracovii i Górnika.
• Zabrzanie są w sytuacji niemal krytycznej. Przy porażce z walczącą o udział w europejskich pucharach Polonią Warszawa mogą zagrać w barażach, jeśli Cracovia nie przegra na Lechu, Lechia polegnie w Gliwicach, a Arka nie pokona Odry. Remis da Górnikowi utrzymanie w zestawieniu np. z porażką Cracovii, remisem Lechii i co najwyżej remisem Arki, bo jeśli ta ostatnia zwycięży to ekipa Henryka Kasperczaka zagra w barażach. Przy najczarniejszym scenariuszu nawet w przypadku zwycięstwa Górnik zostanie zdegradowany jeśli komplet punktów zgarną także Cracovia i Lechia, Odra nie przegra w Gdyni i ŁKS nie ulegnie Polonii.
To tylko niektóre z możliwych rozwiązań ostatniej kolejki ekstraklasy. Najstarsi kibice nie pamiętają zapewne podobnego galimatiasu...
Rafał Musioł - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/sport/1003965.html
Wit - Wto Maj 26, 2009 9:56 pm
PIŁKA NOŻNA Awans do II ligi na 90-lecie Ruchu Radzionków
dziś
Tak jak po pamiętnym awansie do ekstraklasy w 1998 roku, kibice Ruchu Radzionków również w sobotnią noc czekali na swoich piłkarzy, aby fetować sukces. "Cidry" zapewniły już sobie awans do II ligi, a prezes klubu Tomasz Baran, chce, aby za rok radzionkowska drużyna cieszyła się z wejścia do I ligi! - Taką przyjęliśmy strategię i nic się nie zmieniło - zapewnia szef Ruchu.
Zespół trenera Rafała Góraka na trzy kolejki przed końcem sezonu przypieczętował awans, po wyjazdowej wygranej ze Skalnikiem Gracze 2:0. Choć przed tym meczem nikt głośno w klubie nie mówił o tej wielkiej szansie, to dla piłkarzy przygotowano koszulki "Awans jest nasz", które ubrali po ostatnim gwizdku sędziego.
- O sukcesie zdecydował talent tych chłopaków i zaangażowanie w dążeniu do celu. Moja osoba, to zaledwie jakiś mały procent, tego, że oni są już w drugiej lidze. Wielu trenerów w Polsce poprowadziłoby ten zespół do awansu - tak skromnie oceniał swój wkład szkoleniowiec "Cidrów".
Zabawa z kibicami w centrum miasta trwała do trzeciej nad ranem, nie brakowało szampana i chóralnych śpiewów. Jednak po niedzielnym odpoczynku, wczoraj wrócono do ciężkiej pracy. Dziś piłkarze zagrają w Będzinie z Sarmacją w meczu Pucharu Polski.
- Przygotowujemy się do uzyskania licencji na grę w II lidze. Musimy poprawić niektóre elementy naszego stadionu - tłumaczy sekretarz klubu, Wojciech Cieszyński.
Obiekt "Cidrów" od lat znajduje się w specyficznej sytuacji, bo leży na terenie Bytomia. - Stadion jest przez nas dzierżawiony. Wszystkie prace modernizacyjne spadają na klub. Warunkiem licencyjnym jest posiadanie tysiąca siedzisk na trybunach. Teraz mamy ich około 260, po instalacji, będzie ponad tysiąc krzesełek - dodaje Wojciech Cieszyński.
Awans przypadł w roku, w którym Ruch Radzionków obchodzi 90-lecie istnienia. Na lato przygotowywane są uroczystości z tej okazji, które mają być połączone z oficjalną fetą z okazji wygrania III ligi. - Przed pierwszym meczem w nowym sezonie odbędzie się festyn dla kibiców.
300 tys. zł
taką premię otrzyma zdobywca Remes Pucharu Polski. Przegrany dostanie 200 tys. zł
Tomasz Kuczyński - POLSKA Dziennik Zachodni
http://tarnowskiegory.naszemiasto.pl/sport/1003960.html
Wit - Sob Maj 30, 2009 4:06 pm
PIŁKA NOŻNA Dwie nasze drużyny będą dziś walczyć o uniknięcie spadku
dziś
Tak źle w najświeższej historii piłki jeszcze z Górnikiem Zabrze nie było: nawet zwycięstwo w meczu z Polonią Warszawa (początek, podobnie jak pozostałych spotkań, o godz. 17.00) może nie dać mu utrzymania. Na pocieszenie należy jednak dodać, że również porażka nie musi oznaczać degradacji, pod warunkiem, że Cracovia nie przegra na Lechu, Lechia polegnie w Gliwicach, a Arka nie pokona Odry. Sytuację dodatkowo gmatwa fakt, że licencji na przyszły sezon nie otrzymał ŁKS Łódź i na chwilę obecną to on jest pierwszym spadkowiczem z ekstraklasy. Tyle tylko, że podobnie ostateczne decyzje wydawane przez Komisję Licencyjną nigdy jeszcze ostatecznymi się nie okazywały i zdegradowane w ten sposób kluby doświadczały cudownego zmartwychwstania. Wczoraj zarząd PZPN postanowił, że sprawa ŁKS będzie jeszcze raz rozpatrywana przez Komisję Licencyjną.
- Nie zastanawiamy się nad tym, co będzie z ŁKS, sprawę utrzymania trzeba załatwić na boisku, wygrywając z Polonią i liczyć, że nie będziemy świadkami kolejki cudów - mówi drugi trener Górnika, Jerzy Kowalik.
Dla zabrzan dzisiejsze spotkanie będzie grą o wszystko, ale także dla rywali stawka jest niebagatelna: miejsce gwarantujące udział w europejskich pucharach, sięgająca 1,3 mln zł premia od wła-ściciela klubu, przedłużenie kontraktu z trenerem Jackiem Grembockim...
Komplet widzów na trybunach z pewnością będzie dwunastym zawodnikiem Górnika. Pozostałych jedenastu wybierze Henryk Kasperczak. Wśród nich na pewno nie będzie ofensywnej trójki: pauzującego za kartki Przemysława Pitrego oraz kontuzjowanych Da-miana Gorawskiego i Tomasza Zahorskiego. Reszta, nawet poobijani Adam Banaś i Dariusz Kołodziej, chcą grać w tym najważniejszym z najważniejszych spotkań Górnika w ostatnich latach.
W Gliwicach śmieją się, że pierwszy raz w historii polskiej piłki nożnej drużynie Piasta będą kibicowali też fani Górnika. "Piastunki" pokonując Lechię mogą bardzo pomóc zabrzańskiej drużynie w utrzymaniu się w ekstraklasie. Gliwicki beniaminek jest już spokojny o ligowy byt, tym bardziej, że Komisja Odwoławcza PZPN przyznała klubowi licencję na nowy sezon.
- Górnik najlepiej sobie sam pomoże, jak wygra z Polonią Warszawa - mówi bramkarz Piasta Grzegorz Kasprzik, prywatnie kibic 14-krotnego mistrza Polski. - My gramy przede wszystkim dla siebie. Chcemy wygraną zakończyć sezon.
Ostatnio dużo mówiło się o tajemniczej chorobie Sebastiana Olszara, który musiał przejść badania, w tym kardiologiczne. Wczoraj strona internetowa Piasta podała, że z napastnik czuje się dobrze i jest do dyspozycji trenera Dariusza Fornalaka. - Nie ma żadnej tajemniczej choroby, to są jakieś bzdury! - nie kryje irytacji klubowy lekarz Marek Wójcik. - Olszar ma po prostu problemy z wydolnością i dlatego przechodzi kompleksowe badania.
Wodzisławianie na mecz do Gdyni wyjechali już w czwartek rano. Gdyby nie ostatnie dwie porażki, które mocno skomplikowały sytuację Odry w tabeli, wyjazd potraktowano by turystycznie. O wizycie na plaży nie ma mowy, podopieczni Ryszarda Wieczorka koncentrują się przed najważniejszym dla nich meczem tego sezonu. Szkoleniowiec chcąc uniknąć rozprężenia poprosił nawet swoich zawodników o ... wyłączenie telefonów. Trenerowi Odry wypadły dwa ważne ogniwa. Za kartki pauzują Jacek Kowalczyk i Marcin Malinowski. Wcześniej kontuzja kolana wyeliminowała z gry Piotra Gierczaka.
Bytomska Polonia zapewniła sobie pozostanie w ekstraklasie, dzięki zwycięstwu nad Jagiellonią. Do Łodzi na mecz z ŁKS-em jedzie więc bez stresu.
- Dzięki temu zespół będzie mógł zagrać z większym luzem psychicznym. Postaramy się rozegrać dobry mecz i udanie zakończyć sezon - podkreśla trener bytomian Jurij Szatałow.
Niewykluczone, że w sobotę ostatnie spotkanie ligowe zaliczy były reprezentant Polski, Jerzy Brzęczek, który zastanawia się nad zakończeniem kariery.
Piłkarze Ruchu od wtorku rozpoczynają urlopy. Wcześniej czeka ich jednak mecz z Legią.- Najważniejszy cel, czyli utrzymanie się w ekstraklasie, już osiągnęliśmy, dlatego z Legią zagramy na luzie. Dla kilku piłkarzy ten mecz może być jednak decydujący jeśli chodzi o ich przyszłość w Chorzowie - stwierdził trener "niebieskich" Waldemar Fornalik.
Chorzowianie chcieliby zająć jak najwyższe miejsce w tabeli, bo to wiąże się z wyższą premią od Ekstraklasy SA, a wiadomo, że w klubie się nie przelewa. - W Pucharze Polski dwa razy wygraliśmy z Legią, więc do tego meczu warszawianie na pewno podejdą bardzo ambicjonalnie, ale my też będziemy walczyć i nasłuchiwać wieści z Krakowa i Poznania, bo przecież zdobycie przez Lecha kosztem Wisły mistrzostwa Polski dałoby nam przepustkę do Ligi Europejskiej - dodał Fornalik.
Górnik - Polonia W.
Przypuszczalny skład
Górnik: Nowak - Bonin, Banaś, Pazdan, Magiera - Szczot, Strąk, Przybylski, Kołodziej, Madejski - Jarka.
Nieobecni: Pitry (kartki), Gorawski, Zahorski (kontuzje)
Sędziuje: Tomasz Mikulski (Lublin)
Nasz typ: remis
Piast - Lechia
Przypuszczalne skład
Piast: Kasprzik - Kaszowski, Kowalski, Glik, Michniewicz - Seweryn, Muszalik, Wilczek, Sedlacek - Smektała, Olszar.
Nieobecny Bojarski (kontuzja)
Sędziuje: Marcin Szulc (Warszawa)
Nasz typ: wygrana Piasta
Arka - Odra
Przypuszczalny skład
Odra: Stachowiak - Kokoszka, Markowski, Dymkowski, Szary - Woś, Kuranty, Kwiek, Wodecki, Małkowski - Moskal
Nieobecni: Malinowski, Kowalczyk (kartki), Gierczak, Rygel (kontuzje)
Sędziuje: Paweł Gil (Lublin)
Nasz typ: remis
ŁKS - Polonia
Przypuszczalny skład
Polonia: Pesković - Hricko, Klepczyński, Dziółka, Sokolenko - Trzeciak, Grzyb, Bażik, Brzęczek, Tomasik - Zieliński.
Nieobecni: Killar (kartki), Wojsyk, Mróz, Jaromin,Szufryn (kontuzje)
Sędziuje: Piotr Wasielewski (Kalisz)
Nasz typ: remis
Legia - Ruch
Przypuszczalny skład
Ruch: Pilarz - Nykiel, Grodzicki, Adamski, Brzyski - Grzyb, Baran, Pulkowski, Nowacki, Balaż - Jezierski
Nieobecni Zając, Sadlok, Straka (kontuzje)
Sędziuje: Dawid Piasecki (Słupsk)
Nasz typ: remis
Leszek Jaźwiecki, Tomasz Kuczyński, Rafał Musioł,J - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/sport/1006140.html
Kris - Wto Cze 02, 2009 9:08 am
"Cierpi cały polski futbol"
Przegląd Sportowy
9 minut temu
Prezes Ekstraklasy SA Andrzej Rusko żałuje, że mimo zakończenia rozgrywek, wciąż nie jest znany ostateczny kształt ligowej tabeli. "Boli, że nie wyciągamy wniosków z poprzednich lat i cierpi na tym wizerunek polskiego futbolu" - przyznał.
"Rozgrywki piłkarskiej ekstraklasy były w tym sezonie niesamowicie emocjonujące, trzymały w napięciu dosłownie do ostatnich gwizdków sędziów i to na kilku stadionach. Emocji mogły nam pozazdrościć najlepsze ligi europejskie, szkoda tylko, że wciąż nie znamy ostatecznego kształtu tabeli" - powiedział PAP Andrzej Rusko.
"Mimo zakończenia rozgrywek nie wiemy, kto spada z ligi, kto gra w barażach. Wydawałoby się, że kwestia licencji została ostatecznie rozstrzygnięta, po czym decyzja zarządu PZPN na nowo otworzyła sprawę ŁKS Łódź. Nie chcę zrzucać całej winy na związek, ale już trzeci rok z rzędu mamy podobne zamieszanie. Boli, że jako środowisko piłkarskie nie wyciągamy wniosków i cierpi cały polski futbol" - dodał.
l
Jak podkreślił, w trudnej sytuacji są zwłaszcza kluby, które nie wiedzą, czy zachowały ligowy byt, czy mają się szykować do baraży, czy spadły z ligi, ale i Ekstraklasa SA, która rozpoczęła przygotowania do nowego sezonu.
"Deklaracje, że podobne sytuacje już się nie powtórzą okazały się bez pokrycia" - przyznał.
Rusko zwrócił uwagę, że ciągle ostatecznego rozwiązania nie znalazła sprawa karania klubów za korupcję. "Mam nadzieję, że w końcu PZPN podczas zjazdu w czerwcu ostatecznie rozwiąże tę kwestię. To powinno nam ułatwić rozmowy z potencjalnymi sponsorami" - dodał.
Innym problemem są piłkarze, których coraz więcej otrzymuje prokuratorskie zarzuty. "Nie chcemy, by na drugi dzień po wyjściu z prokuratury tacy zawodnicy trafiali na boisko. Możliwe są dwa rozwiązania. Albo wycofują się z udziału w rozgrywkach, albo składają stosowne oświadczenia, w których deklarują swoją niewinność, ale podpierają to poręczeniem majątkowym. W przypadku udowodnienia winy przez sąd poręczenie by przepadało" - zauważył Rusko.
Przed rokiem Ekstraklasa SA odrzuciła ofertę Orange i do tej pory nie znalazła nowego sponsora. "Prowadzimy ciągle rozmowy, chcemy znaleźć sponsora strategicznego, ale noża na gardle nie mamy. W zimie pozyskaliśmy sponsora technicznego, a nowy kontrakt telewizyjny zapewnił klubom znacznie większe środki niż w poprzednim sezonie" - wyjaśnił.
Obecny kontrakt na sprzedaż praw telewizyjnych obowiązywać będzie jeszcze dwa lata, ale spółka prowadząca rozgrywki najwyższej klasy już myśli o "nowym rozdaniu".
"Co prawda właściciel Wisły Kraków Bogusław Cupiał podczas ceremonii wręczania pucharu za mistrzostwo Polski żartował, że środki z Canal Plus są małe. Kluby nie mają jednak prawa narzekać, choć wciąż dostają mniej niż wynosi średnia europejska. Mam nadzieję, że do tego poziomu dorównamy w kolejnym rozdaniu, w 2011 roku, kiedy znacznej poprawie ulegnie infrastruktura, powstaną nowe stadiony, a wobec zbliżającego się Euro-2012 polski futbol będzie w centrum zainteresowania" - wyjaśnił.
Rusko przyznał, że nie zamierza powielać decyzji PZPN i najbliższy kontrakt ponownie zostanie podpisany na trzy, a nie na dziesięć lat, jak w przypadku piłkarskiej centrali.
"Na podpisanie kontraktu na dłuższy okres niż 3,5 roku nie pozwalają nam przede wszystkim przepisy Unii Europejskiej. Poza tym uważam, że to optymalne rozwiązanie. Już jesienią rozpoczniemy przygotowania do nowego przetargu, m.in. poprzez sondowanie rynku" - dodał.
Prezes Ekstraklasy SA cieszy się, że po rocznej przerwie do ligi wrócą stabilne finansowo drużyny Widzewa Łódź i Zagłębia Lubin. "To w naszym kraju uznane marki i dobrze, że będą występować w ekstraklasie. Pod względem marketingowym szkoda natomiast Górnika Zabrze. To cenna spółka, znana powszechnie marka, ale takie są reguły sportu. Górnik długo był czerwoną latarnią ligi i ostatecznie nie zdołał się uratować. Znając jednak właścicieli tego klubu, zrobią wszystko, by za rok wrócić do ekstraklasy" - zakończył Andrzej Rusko.
Nowy sezon piłkarskiej ekstraklasy rozpocznie się 31 lipca.
źródło informacji: INTERIA.PL/PAP
http://sport.interia.pl/pilka-nozna/eks ... ol,1316609
Kris - Czw Cze 04, 2009 11:25 am
ŁKS spada! Cracovia w barażu
26 minut temu
Komisja Odwoławcza ds. Licencji PZPN po raz drugi odmówiła przyznania ŁKS Łódź licencji na grę w piłkarskiej ekstraklasie w sezonie 2009/2010 - poinformował jej przewodniczący Zbigniew Lewicki.
Przed tygodniem Komisja Odwoławcza, której decyzja powinna być ostateczna, odmówiła wydania licencji ŁKS, ale do ponownego rozpatrzenia sprawy zobowiązał ją uchwałą zarząd PZPN.
Brak licencji dla ŁKS oznacza, że łódzki zespół zostanie przeniesiony na ostatnie miejsce w tabeli ekstraklasy. Oprócz niego, najwyższą klasę rozgrywkową bezpośrednio opuści Górnik Zabrze, a w barażach zagra Cracovia.
http://sport.interia.pl/pilka-nozna/eks ... ji,1318156
Wit - Czw Cze 04, 2009 7:44 pm
ŁKS zdegradowany, Arka i Cracovia ocalone?
Jarosław Bińczyk, Jerzy Walczyk, Łódź, Marcin Dajos, Gdańsk, Andrzej Klemba, Szymon Opryszek, Kraków 2009-06-04, ostatnia aktualizacja 2009-06-04 21:18:40.0
Wszystko wskazuje na to, że ŁKS będzie pierwszym klubem w historii polskiej piłki, który zostanie zdegradowany z ekstraklasy z powodu braku licencji. Czy dzięki temu ocaleją Arka Gdynia oraz Cracovia?
Po raz drugi PZPN nie przyznał licencji klubowi z ekstraklasy. Pierwszym był w 2004 roku Widzew Łódź, który jednak i tak zajął ostatnie miejsce w tabeli. Teraz jego los podzielił ŁKS, ale skończył rozgrywki na siódmej pozycji, najwyższej od 1998 roku, kiedy wywalczył mistrzostwo Polski.
W Łodzi do ostatniej chwili łudzono się, że powtórzy się sytuacja sprzed roku, kiedy w dziwnych okolicznościach uprawniono do gry w najwyższej lidze Polonię Bytom. Wtedy popierający klub działacze PZPN nie zawahali się zmienić decyzji komisji licencyjnej, która odrzuciła wniosek bytomian. Argumentami były m.in. wielkie tradycje klubu.
Łodzianie po ratunek do sądu
ŁKS aż takiego poparcia nie miał. Jak powiedział "Gazecie Wyborczej" jeden z prominentnych ludzi w związku, nikt nie chciał za niego umierać. - Cracovia tylko czekała, żeby pozwać nas do sądu, a minister mógł wykorzystać okazję, żeby wprowadzić kuratora - usłyszeliśmy. Mimo to zarząd PZPN dał ŁKS trzecią szansę. Zaapelował do komisji odwoławczej, by jeszcze raz - wbrew przepisom - zajęła się jego wnioskiem.
Klub zatrudnił kancelarię notarialną, której szefem jest Eugeniusz Stanek, były działacz związku. Uzupełniono brakujące dokumenty, tłumacząc, że wcześniej zostały wysłane pocztą, dlatego nie dotarły na czas. Poparcie dla ŁKS wysłał do związku Włodzimierz Tomaszewski, wiceprezydent Łodzi.
Dodatkowe posiedzenie odbyło się w czwartek. Komisja zdania nie zmieniła. - Nasza decyzja jest ostateczna i nieodwołalna - mówi jej członek Piotr Tenczyński. Przyczyną była fatalna sytuacja finansowa klubu, a przede wszystkim brak wiarygodnego biznesplanu. - ŁKS próbował nas przekonać, że pieniądze zdobędzie ze sprzedaży napoju energetycznego. Tyle że musiałaby go pić prawie cała Polska - mówi nasz informator w PZPN.
W efekcie ŁKS spada na ostatnie miejsce w tabeli i z ligi. Co to oznacza dla klubu? - Ogromne kłopoty, które mogą doprowadzić do upadku spółki - mówią działacze. Dotąd pieniądze pochodziły przede wszystkim z praw do transmisji telewizyjnych. ŁKS jako jedyny w ekstraklasie nie miał sponsora na koszulkach - piłkarze reklamowali firmę Tomasza Kłosa, menedżera klubu.
Dotychczasowi udziałowcy - Daniel Goszczyński i Grzegorz Klejman - nie będą w stanie utrzymać silnego zespołu. W tym sezonie budżety czołowych pierwszoligowców przekraczały pięć milionów złotych. ŁKS tyle wydawał w ekstraklasie.
Klub jednak nie rezygnuje. Zapowiada skargę do wojewódzkiego sądu administracyjnego. - W piątek kancelaria adwokacka złoży formalny wniosek - mówi Dariusz Cychol, doradca prezesa Romana Gałuszki. Łodzianie mogą się też odwołać do UEFA, ale ta jeszcze nikomu nie przyznała racji w sprawach licencji.
Arka i Cracovia ocalone?
Na decyzji komisji najbardziej zyskała Arka, która utrzymała się w ekstraklasie, choć miała bić się o nią w barażach. Gdynianie się jednak do nich szykują. - O wszystkim dowiadujemy się z mediów, musimy czekać na oficjalne, pisemne stanowisko PZPN - tłumaczy wiceprezes Piotr Burlikowski.
Kiedy pismo nadejdzie? Tego nikt nie wie. Ani w klubie, ani w PZPN.
Grzegorz Niciński, napastnik Arki: - Jestem umiarkowanym optymistą. Oczywiście, to dla nas dobra wiadomość, ale nauczeni sytuacją z początku rozgrywek wiemy, że musimy czekać na ostateczne decyzje. ŁKS może się jeszcze odwołać, dlatego nadal trenujemy.
- ŁKS ma jeszcze prawo szukać szansy w sądzie administracyjnym, UEFA, jest komórka przypadków nagłych w PZPN. Dopóki nie będzie decyzji czarno na białym, że zostajemy w ekstraklasie, trzeba szykować się do barażów - mówi trener Marek Chojnacki, rekordzista pod względem liczby występów w ekstraklasie. Wszystkie 452 spotkania rozegrał w barwach... ŁKS.
Zyskała też zdegradowana dotąd Cracovia. Zagra w barażach. - Musimy bardzo szybko się pozbierać po huśtawce nastrojów, jakie przeżyliśmy: od rozpaczy przez zwątpienie po happy end - mówi prezes i główny sponsor klubu Janusz Filipiak.
Piłkarze po ostatniej kolejce odpoczywali trzy dni. W tym czasie klub imał się różnych metod, by zostać w ekstraklasie. Groził pozwami do sądu o zadośćuczynienie, bo - zdaniem działaczy - do spadku przyczynili się sędziowie krzywdzącymi decyzjami. Gdy okazało się, że baraże kosztem ŁKS są bardzo prawdopodobne, do PZPN listy z prośbami o poszanowanie prawa wysyłali prezydent Krakowa, a także kluby - Cracovia i Arka.
Ale mało kto w Krakowie wierzył, że łodzianie nie dostaną licencji. - Nie dawałem nam nawet połowy szans - przyznał w czwartek Filipiak. - Dla mnie jako biznesmena oczywiście lepiej sponsorować klub z ekstraklasy. W I lidze budżet byłby mniejszy, ale stracilibyśmy pieniądze za transmisje telewizyjne.
Piłkarze cieszyli się w szatni tuż przed treningiem, choć... - Nutka niepewności pozostanie, dopóki nie wyjdziemy na boisko 13 czerwca [pierwszy mecz barażowy]. Ale chyba wreszcie prawo jest respektowane i zagramy w barażu - powiedział trener Artur Płatek. - Szczęście, którego nam wcześniej w lidze brakowało, wreszcie się do nas uśmiechnęło. Teraz trzeba szansę wykorzystać.
Cracovia w piątek zagra sparing z Widzewem, który właśnie do ekstraklasy awansował. W piątek rozstrzygnie się też, kto będzie ich rywalem w barażu - Podbeskidzie Bielsko-Biała, Korona Kielce czy Znicz Pruszków.
http://www.sport.pl/sport/1,65025,66895 ... lone_.html
...................
Cóż...sądziłem, że będzie powtórka z rozrywki i ŁKS licencje jednak dostanie, ale widocznie nie ma pleców...nieważne. Waże jest to jak swoją sytuację spier...dzielił Górnik w ostatnich meczach. Beznadziejne Arka i Cracvia mogą się utrzymać, a Górniki lecą....eh, szkoda gadać
Kris - Czw Cze 04, 2009 10:10 pm
Masz rację Wit, wystarczyło jedną porażkę zamienić na zwycięstwo, a tak ... jeszcze jest kara finansowa
___________________
Dotkliwa kara dla Górnika
Czwartek, 4 czerwca (19:35)
Pięć klubów piłkarskiej ekstraklasy ukarała Komisja Ligi. Najdotkliwiej odczuje to Górnik Zabrze, zapłacić będą musiały także warszawska Polonia i Legia, Arka Gdynia oraz Piast Gliwice.
Za wtargnięcie kibiców na płytę boiska i próbę przedostania się do szatni zawodników po meczu ostatniej kolejki między Górnikiem i Polonią zabrzanie będą musieli zapłacić 30 tys. zł.
Warszawska Polonia za wniesienie i odpalenie przez fanów środków pirotechnicznych, brak właściwego zabezpieczenia zejścia sędziów i zawodników do szatni w spotkaniu z Lechem Poznań ukarana została dziesięcioma tys. zł.
Za takie samo przewinienie, ale w konfrontacji z Ruchem Chorzów stołeczna Legia zapłaci cztery tys. zł. Jeszcze mniej, bo dwa tys. zł będzie musiała uiścić Arka Gdynia za podobny incydent w meczu z Odrą Wodzisław.
Za brak zabezpieczenia porządku podczas i po meczu z Lechią Gdańsk Piast Gliwice ukarany został grzywną trzech tys. zł.
źródło informacji: INTERIA.PL/PAP
http://sport.interia.pl/pilka-nozna/eks ... ka,1318492
Wit - Pią Cze 05, 2009 12:43 pm
Podbeskidzie przed historyczną szansą
Piotr Płatek 2009-06-04, ostatnia aktualizacja 2009-06-04 17:23:30.0
Bilety już wyprzedane. W piątek mecz sezonu w Bielsku-Białej. Trzy punkty zapewnią Podbeskidziu upragniony baraż o ekstraklasę.
W ostatnim meczu poprzedniego sezonu Podbeskidzie wygrało u siebie ze Zniczem Pruszków i pozbawiło rywali niemal pewnego awansu do ekstraklasy. Dziś wielki rewanż. Znowu w ostatniej kolejce, znowu w Bielsku, znowu Podbeskidzie kontra Znicz. Tym razem stawka jest wielka dla obu zespołów. Podbeskidzie w razie zwycięstwa będzie pewne gry w barażu o ekstraklasę, Zniczowi trzy punkty mogą też przynieść sukces. - Tamten mecz wszyscy mamy w pamięci. Gol z karnego Martina Matusza pozbawił Znicz ekstraklasy. A teraz znowu gramy z nimi. Życie przynosi takie rewelacje, że aż trudno uwierzyć - wzdycha Marcin Brosz, trener Podbeskidzia.
Jeszcze pod koniec kwietnia Znicz był liderem tabeli, miał aż 6 punktów przewagi nad Podbeskidziem. Wtedy na futbolowy Pruszków zwalił się prawdziwy kataklizm, drużyna w sześciu kolejnych meczach zanotowała pięć porażek i remis! Zwolniony został trener Dariusz Kubicki, na jego miejsce zatrudniono Krzysztofa Chrobaka. Pojawiły się plotki, że Znicz nie myśli o awansie, że ewentualna ekstraklasa przerosłaby możliwości niewielkiego klubu. - To nieprawda. Oni bardzo chcą awansować! Jeździ pan starym gruchotem, a jest okazja przesiąść się do limuzyny. Kto by nie chciał? Dla tych chłopaków to wielka szansa na życiowy awans - przekonuje Jacek Grembocki, który był trenerem Znicza i doskonale pamięta porażkę sprzed roku.
- Karny był, bo nasz zawodnik przypadkowo dotknął piłkę ręką. Brakło nam wtedy szczęścia, sam na sam był Robert Lewandowski, a w doliczonym czasie gry znakomitą okazję zmarnował Igor Lewczuk. Ale jestem przekonany, że tym razem Znicz w Bielsku wygra. Wie pan dlaczego? Bo nic w życiu dwa razy się nie zdarza - podkreśla Grembocki, który niedawno wprowadził do europejskich pucharów Polonię Warszawa.
Znicz wie jak wygrywać na wyjazdach. Drużyna z Pruszkowa w całej pierwszej lidze ma najlepszy bilans na obcych boiskach, wygrała na wyjazdach aż 8 razy. - Karty są wciąż w naszych rękach. Jeśli wygramy, wtedy bez oglądania się na przeciwników awansujemy do barażu - przekonuje Jerzy Wolas, prezes Podbeskidzia.
Trener Brosz zwykle jest ostrożny w przedmeczowych opiniach. Tym razem jednak nawet młody szkoleniowiec zapowiada wielką walkę. - Za daleko zaszliśmy, by teraz zatrzymywać się w połowie drogi. Chcemy ten sezon zakończyć sukcesem - mówi Brosz, który będzie miał do dyspozycji wszystkich zawodników. Kontuzjowany wcześniej Clemence Matawu trenuje normalnie, Słowak Martin Matus, który utykał po ostatnich derbach z GKS-em Katowice, jest już w pełni sił. Do zajęć po operacji barku wrócił nawet Jarosław Białek. Ten ostatni jednak na boiska wróci zapewne w nowym sezonie.
W ekipie Podbeskidzia wiele będzie zależało od dyspozycji Rafała Jarosza. Doświadczony pomocnik, który ma za sobą ponad 150 meczów w ekstraklasie, swoimi podaniami otwiera drogę do bramek dla bielskich napastników. - Oni pamiętają mecz sprzed roku, ale i my też pamiętamy. Będzie ciekawie. Nastroje są bojowe. Przed nami najważniejszy mecz sezonu i liczę na trzy punkty - zapewnia Jarosz. Czy presja nie sparaliżuje górali? - Presja to nieodłączna część naszego zawodu. Adrenalina musi być - zapewnia pomocnik, który przed laty grał w ekstraklasie w barwach klubów z Zabrza, Wodzisławia i Radzionkowa.
Okrojone z powodu przebudowy trybuny stadionu przy ulicy Rychlińskiego wypełnią trzy tysiące widzów. Mecz będzie transmitowany przez TVP Sport. Początek godzina 17.30.
Michał Gomoła - Pią Cze 05, 2009 5:40 pm
Katowicka Gieksa zostaje w I lidze, Podbeskidzie BB po raz kolejny traci szanse na awans, tym razem kosztem Korony Kielce.
m19 - Pią Cze 05, 2009 7:10 pm
Ciekawe co teraz z Podbeskidziem, szykuje się chyba mała rewolucja, bo Chrapka, Brosza, Merde może być trudno utrzymać, Mailnowski też pewnie wróci...
Generalnie szkoda ich.
Swoją drogą ktoś wie co się dzieje z Sachą w Cracovii, bo kompletnie o nim słuch zaginął - kontuzja >?
Wit - Wto Cze 09, 2009 12:51 pm
Podbeskidzie bez barażu. Zemsta Znicza
Piotr Płatek 2009-06-05, ostatnia aktualizacja 2009-06-05 22:25:23.0
Podbeskidzie bez barażu. - Byliśmy tak blisko, a okazało się, że to bardzo daleko - mówił po remisie ze Zniczem załamany Maciej Szmatiuk, obrońca bielszczan.
Los bywa okrutny. Rok temu w ostatniej kolejce pierwszej ligi Podbeskidzie pokonało Znicza i pozbawiło pruszkowian awansu do ekstraklasy. W piątek oba zespoły zagrały ponownie, dodatkowo ktoś w PZPN-ie wyznaczył tego samego arbitra, który przed rokiem podyktował zwycięski rzut karny dla miejscowych. Lublinianin Paweł Gil punktualnie o 17.30 wyprowadził obie drużyny na boisko przy dźwiękach muzyki z serialu "Janosik".
Kibice szczelnie wypełnili trybuny, kto nie dostał biletu, oglądał mecz zza płotu. - To nie jest zwykły dzień, to nie jest zwykły mecz. Dziś piszemy historię - zapowiedział spiker.
Pisanie historii nie wyszło miejscowym zbyt dobrze. Gospodarze przez większość spotkania dominowali na boisku. Próbowali różnych sposobów, by zdobyć upragnionego gola: pressingu, akcji szybkiego Krzysztofa Chrapka, strzałów Łukasza Matusiaka i Pawła Żmudzińskiego, rzutów wolnych Clemence Matawu czy wreszcie kontrataków Krzysztofa Zaremby lub Piotra Malinowskiego. Wszystko na nic. W końcówce meczu wszyscy spoglądali na zegarki i nasłuchiwali wieści z meczu Dolcanu Ząbki z Koroną Kielce. Tam jednak przez całą drugą połowę prowadzili kielczanie, a taki wynik pozbawiał zespół z Bielska szans na baraże.
W końcówce gry jasne było, że Znicz nie ma już szans na baraże, ale kto liczył, że pruszkowianie odpuszczą, srogo się zawiódł. Goście zagrali sportowo, wielu z nich było żądnych rewanżu za ubiegłoroczną porażkę w Bielsku. W kilku starciach aż iskrzyło, bo żaden z piłkarzy nie chciał odstawić nogi. - To jest taka nasza mała zemsta - z satysfakcją powiedział po ostatnim gwizdku Daniel Kokosiński, obrońca Znicza.
- Nie awansowaliśmy, ale klub, miasto mogą być dumne i głowy możemy nosić wysoko - tylko tyle powiedział tego wieczoru smutny trener gospodarzy Marcin Brosz.
Wszystko wskazuje na to, że Podbeskidzie w takim składzie nie przetrwa letniej przerwy. Czołowym zawodnikom kończą się kontrakty, bardzo ciężko będzie zatrzymać najlepszego napastnika Krzysztofa Chrapka oraz bramkarza Łukasza Merdę. Kontrakt kończy się także Broszowi, o którego już wcześniej dopytywało się kilka klubów ekstraklasy. - Zostań z nami, zostań z nami - skandowali w stronę trenera kibice. Brosz nie chciał mówić o swojej przyszłości.
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Znicz Pruszków 0:0
Podbeskidzie: Merda - Cienciała, Szmatiuk, Konieczny, Osiński - Malinowski, Jarosz, Matusiak (60. Chmiel), Żmudziński (72. Matawu) - Zaremba (81. Ziajka), Chrapek Ż.
Znicz: Bieniek - Rybaczuk, Klepczarek Ż, Kokosiński Ż, Januszewski - Rybaczuk (63. Florian), Osoliński, Ekwueme Ż, Kaczmarek Ż - Chałas, Feliksiak
Sędziował: Paweł Gil (Lublin). Widzów: 3500
Prezes Podbeskidzia: Odchodzę!
Piotr Płatek 2009-06-07, ostatnia aktualizacja 2009-06-07 23:01:19.0
Szef Podbeskidzia Bielsko-Biała zrezygnował. - Pora na zmiany - zapowiada Jerzy Wolas.
Podbeskidzie na finiszu pierwszoligowych rozgrywek przegrało walkę o baraże do ekstraklasy. W klubie szykują się duże zmiany. Już zrezygnował szef bielskiego klubu. - Pewien układ się wyczerpał. Pół roku temu na zebraniu zarządu zapowiedziałem, że po sezonie odchodzę. Musi przyjść ktoś, kto będzie w stanie pracować w klubie przez 24 godziny. Ja mam inne obowiązki i nie dam rady wszystkiego pogodzić - wyjaśnia Wolas, który prezesem Podbeskidzia jest od trzech lat.
Nie wiadomo, co dalej z trenerem, bo kontrakt właśnie kończy się Marcinowi Broszowi. 36-letnim szkoleniowcem interesuje się Górnik Zabrze. - Mam nadzieję, że Marcin zostanie i podpisze nową umowę. Jeśli jednak Górnik stanie do walki, to nie mamy szans - przyznaje Wolas. - W ciągu kilku najbliższych dni zamierzam porozmawiać z trenerem. Musimy mieć jasność w tej sprawie.
W Podbeskidziu szykuje się rewolucja w składzie. Blisko połowie zawodników z pierwszej drużyny kończą się kontrakty z klubem. - To Szmatiuk, Jarosz, Szymański, Żmudziński, Matus, Dancik, Brzezina plus wypożyczeni Matawu i Shereni - wylicza prezes Wolas.
To nie koniec, bo bramkarz Łukasz Merda ma w kontrakcie możliwość odejścia za kwotą odstępnego, a najlepszy napastnik Krzysztof Chrapek będzie zapewne mógł przebierać w ofertach, bo już wcześniej interesowały się nim Legia Warszawa, Widzew Łódź i Górnik Zabrze. Obecny prezes jednak uspokaja kibiców. - Nie ma obaw, że klub upadnie. Nie zostawimy Podbeskidzia na pastwę losu. Prezydent miasta zapowiedział, że nadal będzie nam pomagał, a ja wciąż chcę działać w zarządzie - deklaruje Wolas.
Wit - Wto Cze 09, 2009 12:53 pm
Prezes GKS-u Tychy przegrał z szalikowcami
Rozmawiał Wojciech Todur 2009-06-08, ostatnia aktualizacja 2009-06-09
13:16:43.0
Prezes GKS-u Tychy przekonał się, że nie warto ufać szalikowcom. - Możecie o mnie mówić, że jestem naiwniakiem. Chciałem zbudować azyl na piłkarskim bagnie. Po trzyletniej przygodzie z klubem uważam, że jestem na to za słaby - przyznaje Łukasz Jachym.
Szef tyskiego klubu jest rozgoryczony. Podczas piątkowego meczu II ligi pomiędzy GKS-em i Zagłębiem po raz pierwszy za czasów jego prezesury na stadionie doszło do chuligańskich burd. Policja musiała użyć broni gładkolufowej. Wcześniej dzieci i kobiety, których nie brakowało na trybunach, zmuszone były oglądać gorszący obrazek, gdy po koronie stadionu spacerował kompletnie pijany, rozebrany do naga mężczyzna.
Wcześniej Jachym bardzo mocno stawiał na współpracę z kibicami. Zaprosił do zarządu przedstawiciela fanów, słuchał pomysłów kibiców, którzy zaproponowali m.in. obniżenie stadionowych płotów. - W klubie nie ma chyba ani jednej rzeczy, o której nie wiedzą kibice. Od spraw finansowych, przez sportowe, aż po plany na przyszłość - wszystko jest zawsze jasne i przejrzyste. Ta otwartość jest podstawowym budulcem dobrych relacji i mamy nadzieję, że nigdy to się nie zmieni - mówił "Gazecie". Teraz ma dosyć. - W piątek wieczorem usiadłem przy piwie i pomyślałem, że gdyby w wyniku interwencji policji ktoś stracił oko, to nie siedziałbym teraz w fotelu, tylko w prokuraturze - wzdycha.
30-letni Jachym to wielki kibic, z biało-czerwoną flagą z napisem "Tychy" zjeździł cały świat. Jest prezesem Stowarzyszenia Sympatyków Reprezentacji Polski "Biało-Czerwoni". Przyjaźni się z Jerzym Dudkiem. Liczył, że wprowadzi GKS Tychy do ekstraklasy. Marzył, że w 2021 roku, na 50-lecie klubu, tyszanie powalczą o mistrzostwo Polski. - Moje marzenia rozbiły się o rzeczywistość. To, co wydarzyło się w piątek, przetrąciło mi kręgosłup. Chciałem zbudować klub wolny od afer, w którym nie oszukuje się kibiców. Położyłem na szali swój autorytet i przegrałem. Gdy zobaczyłem na koronie stadionu tego rozebranego mężczyznę, oniemiałem. Kto go rozebrał? Przecież to zezwierzęcenie! - nie kryje oburzenia Jachym.
Zarząd klubu przeprosił za incydent i w specjalnym oświadczeniu zapowiedział, że w lipcu - podczas walnego zgromadzenia członków klubu - poda się do dymisji. - Moja decyzja jest nieodwołalna. Dla mnie GKS był jak małżeństwo, a ja nie chcę dzielić życia z niezrównoważoną kobietą, która jednego dnia będzie cię kochać, a drugiego zdradzi - mówi.
Gdy Jachym postawił na bliską współpracę z kibicami, "Gazeta" przestrzegała, że to się może źle skończyć. - Nie wpuściliśmy kibiców do klubu, jak sugerowała "Gazeta", po prostu chcieliśmy być z nimi szczerzy. Zapracować w ten sposób na ich szacunek. Teraz wiem, że byłem naiwny. Moje pomysły nie mogły trafić do ludzi, dla których niszczenie własnego stadionu jest czymś normalnym - podkreśla Jachym.
Na internetowym forum klubu kibice proponują, żeby przeprosić prezesa, inni uważają, że Jachym chce tylko wstrząsnąć środowiskiem kibiców, a o odejściu tak naprawdę nie myśli. - Chcę odejść. Nie będę wypowiadał kibicom wojny. Zeznawał na policji. Myślałem, że kibice kupią moje marzenia i pomogą mi. Wchodziłem na forum, dyskutowałem z nimi. Teraz myślę, że słuchało mnie 10-15 procent. Reszta myśli po swojemu. Nie dostrzegli, że chciałem zbudować azyl na piłkarskim bagnie, które pielęgnuje PZPN - mówi Jachym.
Część kibiców uważa, że prezes wykorzystał burdę jako pretekst do odejścia z klubu. - Powtarzają, że gdy sprawy miały się dobrze, to siedziałem cicho. To powiem, jak było w czasach, gdy zostałem prezesem. Rosły długi, na wypłaty mieliśmy 4 tysiące i 100 złotych miesięcznie, a w szatni jeden komplet strojów! Jeżeli mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, to nie mam sobie nic do zarzucenia. Klub ma solidne zaplecze finansowe, awansował do drugiej ligi, za moich czasów nie dotknęła nas korupcja - wyjaśnia prezes.
Jachym nie wyklucza, że nadal będzie sponsorować GKS. - I może w końcu dożyję czasów, gdy kibice zrozumieją, co znaczy kochać swój klub, a rodzice z dziećmi nie będą się obawiać, że do ich sektora nagle wkroczy starający się zaprowadzić spokój oddział prewencji. Nawet wiem, co jest potrzebne, żeby tak właśnie się stało. Dobre prawo, które zatrzyma chuliganów przed stadionami i nowoczesna infrastruktura. Na to jednak wpływu nie mam - kończy Jachym.
Wit - Wto Cze 09, 2009 1:01 pm
GKS Jastrzębie gra w Otwocku o życie
Marcin Fejkiel2009-06-08, ostatnia aktualizacja 2009-06-08 18:30
GKS Jastrzębie staje do ostatecznej batalii o utrzymanie się w I lidze. We wtorek zespół Jerzego Wyrobka zagra na wyjeździe swój pierwszy mecz barażowy ze Startem Otwock, prowadzonym przez byłego piłkarza m.in. Górnika Zabrze i GKS-u Katowice Dariusza Dźwigałę. Rewanż w piątek w Jastrzębiu.
Przed piątkowym meczem z GKS-em Katowice, niektórzy działacze jastrzębskiego klubu byli pewni swego i zapowiadali, że zdobędą punkt na wagę utrzymania w lidze bez konieczności gry w barażach. To jednak niedoceniani katowiczanie - kosztem podpiecznych Jerzego Wyrobka - zagwarantowali sobie wcześniejsze urlopy. - To co? Miałem publicznie powiedzieć, że nie damy rady Katowicom? Wtedy moja praca w klubie nie miałaby żadnego sensu - tłumaczy się teraz kierownik jastrzębskiej drużyny Jan Śleziak, którego porażka zmusiła jednak do rozpoczęcia w sobotę poszukiwań noclegu dla piłkarzy przed wtorkowym meczem ze Startem Otwock.
- Wszystko pozajmowane! Dopiero w niedzielę znalazłem hotel w miejscowości Baniocha. Do Otwocka mamy stamtąd niecałe 30 kilometrów - mówi z ulgą Śleziak.
Piłkarze w weekend odbyli dwa treningi. Po niedzielnych zajęciach zawodników odwiedził w szatni prezes klubu Joachim Langer. - Próbował zrobić awanturę, ale nie daliśmy się sprowokować. Zamiast wesprzeć w ciężkim momencie, to jeszcze nas podłamał - kręci głową obrońca GKS-u Marcin Bednarek.
Langer miał głównie pretensje do Jacka Wiśniewskiego o wypowiedź po spotkaniu z Katowicami, która podważała m.in. jakość treningów w GKS-ie. - Atmosfera była podła. Trzeba było otworzyć okno, bo inaczej byśmy chyba nie wytrzymali - przyznaje kapitan jastrzębskiej jedenastki Jakub Kafka.
Szkoleniowiec GKS-u poczuł się urażony słowami Wiśniewskiego. - Tej klasy zawodnik musi rozsądniej dobierać słowa. Zapraszam na trening. Nie wstydzę się tego, co robię. Zresztą Jacek kończy kurs trenerski i być może niedługo będzie miał okazję popracować w tym zawodzie. Może uda mu się lepiej poukładać prowadzony przez siebie zespół - mówi trener Wyrobek. Wiśniewski zdążył już uderzyć się w piersi. - Poniosły mnie emocje. Nie mam uwag do pracy trenera Wyrobka. Przyszedłem do Jastrzębia głównie ze względu na jego osobę. Chodziło mi tylko o ten jeden, ostatni trening przed meczem z Katowicami - wyjaśnia zawodnik, który 30 czerwca zamierza skrócić o rok swój pobyt w Jastrzębiu. - Prezes już w niedzielę wyrzucał mnie z drużyny. Potem zmieniał zdanie. Mimo to złożyłem aneks do kontraktu, by rozstać się wcześniej - mówi "Wiśnia".
Jak w takiej atmosferze dobrze przygotować się do barażu? - Nie ma co ukrywać: morale drużyny podupadło - mówi wprost Bednarek. - Jak się sypie, to na całego. Trzeba się jednak zebrać. Nie ma innej możliwości - uważa Kafka.
Jastrzębianie nie wiedzą zbyt wiele o rywalu. - Nikogo nie chcę obrazić, ale skoro gramy ligę wyżej, to musi być różnica w poziomie gry na naszą korzyść - sądzi Kafka.
Sztab szkoleniowy ma płytę z meczami rywali. - Dostaliśmy ją od... GKS-u Katowice, który poważnie szykował się do baraż y - wyjaśnia kierownik Śleziak.
Trenerem Startu jest były piłkarz m.in. Górnika Zabrze i GKS Katowice Dariusz Dźwigała, który z Wyrobkiem współpracował w Pogoni Szczecin. - Stać nas na nawiązanie równorzędnej walki. Nie ma szans, że się przestraszymy - przekonuje Dźwigała, któremu udało się awansować z IV do nowej II ligi. - Sprowadziłem do zespołu doświadczonych piłkarzy, jak Sebastian Kęska czy Rafał Szwed. Przyszli nie dla pieniędzy, ale by pomóc dawnemu koledze. Mamy też sporo chłopaków z niższych lig, ale uzdolnionych i głodnych sukcesu - zapewnia Dźwigała. Bramkarzem zespołu jest znany z występów w Podbeskidziu Dawid Bułka.
Oba kluby łączy ciężka sytuacja finansowa. - Żyjemy z miesiąca na miesiąc. Posiadamy jeden z najniższych budżetów w lidze. Nie mamy premii meczowych, nie dostaliśmy premii za awans do II ligi. W przypadku awansu do I ligi też prawdopodobnie ich nie będzie - zdradza Dźwigała.
- No to zagra bieda z nędzą. Ciekawe co z tego wyjdzie? - mówi gorzko Bednarek.
Po co zatem biedny Start tak zaciekle atakuje zaplecze ekstraklasy? - Zarówno dla mnie jako młodego trenera, jak i chłopaków to szansa na reklamę. Fajnie byłoby też zagrać niedługo przeciwko Górnikowi Zabrze - mówi Dźwigała.
Jakie atuty pozostały jastrzębianom przed barażami? - Liczę na doświadczenie moich piłkarzy - rzuca trener Wyrobek. - Teraz już nie chodzi o jakąś wielką piłkę. Nieważne jak, ale trzeba uratować ligę dla Jastrzębia - deklaruje Kafka.
Tequila - Wto Cze 09, 2009 5:26 pm
9 czerwca 2009, 18:54:32 - MichalMKS
Baraż o I ligę: Start 1-1 Jastrzębie
9 czerwca 2009, 17:00 - Otwock
Start Otwock 1-1 GKS Jastrzębie (Jastrzębie Zdrój)
Krzysztof Kuźmińczuk 44 - Robert Żbikowski 69
----------------
9 czerwca 2009, 18:53:58 - MichalMKS
Baraż o I ligę: Ślęza 0-5 GKP
9 czerwca 2009, 17:00 - Wrocław (stadion Śląska)
Ślęza Wrocław 0-5 GKP Gorzów Wielkopolski
Emil Drozdowicz 30, 48, Mouhamadou TraorĂŠ 51, 56, Mateusz Piątkowski 90
Wit - Wto Cze 09, 2009 9:41 pm
Tyski prezydent nie wierzy w dymisję Jachyma
tod2009-06-09, ostatnia aktualizacja 2009-06-09 19:58
Andrzej Dziuba, prezydent Tychów, będzie namawiał Łukasza Jachyma, by ten nie rezygnował z funkcji prezesa tyskiego klubu.
Działacz, który marzył o tym, że poprowadzi GKS do mistrzostwa Polski, zawiódł się na kibicach. - Przetrącili mi kręgosłup - stwierdził Jachym po piątkowych burdach na tyskim stadionie. Jachym zapowiedział, że 16 lipca cały klubowy zarząd poda się do dymisji. Na łamach "Gazety" stwierdził, że chce odejść, a jego decyzja jest nieodwołalna.
- To przykra sytuacja. Wiem, ile serca wkładał w pracę dla dobra GKS-u. Jego marzenia powoli zaczynały się spełniać, a tu taka wpadka. To podcina skrzydła. Ale nie dziwię mu się, sam zareagowałbym tak samo - mówi Dziuba, który przypomina, że problem chuligaństwa omijał ostatnio tyski sport. - Wszyscy pamiętamy, jak wielkim wydarzeniem był mecz Pucharu Polski z Wisłą Kraków. Na własną odpowiedzialność - wbrew opinii policji - wydałem wtedy zgodę na organizację imprezy masowej. Piłkarze i 8 tys. kibiców stworzyli świetne widowisko. Dziś miałbym już wątpliwości, czy warto ryzykować i podpisać podobny dokument. Widać, praca nad kibicami nigdy nie ma końca - dodaje prezydent.
Jachym podkreśla, że nie da się budować profesjonalnego klubu bez nowoczesnego stadionu. Prezydent zapowiada, że Tychy wkrótce zyskają taki obiekt. - Jesteśmy na etapie wyboru projektanta. Na placu boju pozostało pięć firm. To już ostateczna rozgrywka - podkreśla Dziuba, który wierzy, że Jachym jeszcze zmieni zdanie i pozostanie prezesem GKS-u. - Jego odejście byłoby olbrzymią stratą dla tyskiego sportu. Już widać efekty jego ciężkiej pracy, żal byłoby to zmarnować. Na pewno porozmawiam z Łukaszem. Będę go namawiał, żeby został - zapewnia prezydent.
...............
fakt....Tychy mogły by zawalczyć o I ligę conajmniej, prosportowy klimat w mieście, będzie stadion, kibicowsko dobra ekipa
Wit - Wto Cze 09, 2009 9:44 pm
GKS Jastrzębie pozostanie w I lidze?
Marcin Fejkiel 2009-06-09, ostatnia aktualizacja 2009-06-09 21:03:30.0
Po remisie 1:1 w pierwszym meczu barażowym z drugoligowym Startem Otwock zespół Jerzego Wyrobka jest bliższy pozostania na zapleczu ekstraklasy. Do pełni szczęścia wystarczy GKS-owi bezbramkowy remis w piątkowym rewanżu.
Mecz w Otwocku ułożył się idealnie dla gospodarzy, którzy tuż przed przerwą objęli prowadzenie. Obrońca GKS-u Bartosz Woźniak niefortunnie wybił piłkę na 16. metr, dopadł do niej pomocnik Startu Krzysztof Kuźmińczuk i potężnym strzałem nie dał szans zasłoniętemu przez kolegów bramkarzowi Jakubowi Kafce.
W drugiej połowie gospodarze opadli z sił, co wykorzystali jastrzębianie. Remis, który znacznie przybliża GKS do utrzymania się w I lidze, zapewnił im pięknym trafieniem niezawodny Robert Żbikowski. - Marcin Bednarek wrzucił piłkę w kierunku pola karnego, Kamil Kostecki lekko ją podbił, a ja przyjąłem na 18. metrze tyłem do bramki. Uderzyłem z półobrotu, piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do siatki. Ładny gol. Szkoda, że z reguły strzelam takie tylko na wyjeździe - relacjonował Żbikowski. Napastnik GKS-u narzekał po meczu na pracę sędziów. - Poziom piłkarzy w Polsce jest słaby, ale sędziowania okrutny. Nie możemy się żalić, ale każda sytuacja na styku była gwizdana przeciwko nam. Czwartą z rzędu żółtą kartkę zobaczył Krzysiek Kukulski, przez co nie zagra w rewanżu - denerwował się Żbikowski.
Trener Wyrobek przyjął rezultat z satysfakcją. - Mogło być lepiej, ale remis też cieszy. Trzeba jednak szanować zespół Startu. Jesteśmy teraz w nieco lepszej sytuacji, ale nie można lekceważyć tego przeciwnika. Musimy bacznie uważać na ich stałe fragmenty gry. Jacek Wiśniewski mógł zostać bohaterem meczu, ale dwa razy w sytuacjach sam na sam zawiódł. Nie jestem zadowolony z jego postawy - ocenił Wyrobek.
Start Otwock 1 (1)
GKS Jastrzębie 1 (0)
Bramki: 1:0 Kuźmińczuk (43.), 1:1 Żbikowski (68.).
Start: Bułka - Bobrowski, Jędrzejczyk Ż, Warszawski, Karaś - Kęska, Wysocki (64. Sobótka Ż), Kuźmińczuk (88. Choiński), Stańczuk Ż - Okafor-Agu Ż, Uzoma (90. Augustyniak).
GKS: Kafka - Cichy, Wiśniewski, Wawrzyczek, Woźniak - Feruga (68. Kostecki), Copik (46. Gill), Wieczorek, Bednarek - Kukulski Ż (68. Adaszek), Żbikowski.
Sędziował: Michał Mularczyk (Skierniewice).
Widzów: 2000.
Wit - Wto Cze 09, 2009 9:51 pm
Spadek Górnika Zabrze to koszmar dla Ruchu Chorzów
Wojciech Todur 2009-06-09, ostatnia aktualizacja 2009-06-09 20:54:07.0
Niebiescy już tęsknią za rywalem, który nieoczekiwanie spadł z ekstraklasy. - Stracimy pieniądze, stracimy olbrzymie zainteresowanie mediów. Same minusy - podkreśla Dariusz Smagorowicz, przewodniczący Rady Nadzorczej Ruchu Chorzów.
Ruch dopłacał do organizacji większości spotkań, które rozgrywał na Stadionie Śląskim (mówiło się nawet o 100 tys. zł). Tylko mecze z Górnikiem Zabrze, czyli Wielkie Derby Śląska, były dla chorzowskiego klubu szansą na znaczny zastrzyk gotówki.
Tymczasem za granicą wpływy z organizacji spotkań piłkarskich to zwykle olbrzymie wpływy dla budżetów klubów i miast. Gdy rok temu w Wiedniu odbywał się finał mistrzostw Europy, stolica Austrii zarobiła na nim 100 mln euro! Czołowe angielskie kluby na organizacji tylko jednego ligowego meczu zarabiają więcej, niż działacze większości naszych drużyn mają do wydania przez rok. Zysk Arsenalu Londyn po jednym meczu na Emirates Stadium szacuje się na 15 mln zł.
- Nie rozumiem śląskich kibiców, którzy zacierają ręce po spadku Górnika. Przychody Ruchu tylko z tego jednego spotkania sięgały miliona złotych. Teraz tych pieniędzy zabraknie w klubowym budżecie - mówi Smagorowicz. Za takie pieniądze Ruch mógłby kupić skutecznego napastnika. Przypomnijmy, że około miliona złotych kosztował Robert Lewandowski, którego Lech Poznań pozyskał rok temu ze Znicza Pruszków.
Marek Szczerbowski, dyrektor Stadionu Śląskiego, też tęskni za Górnikiem w ekstraklasie. - Śląska piłka potrzebuje silnego Górnika. Dzięki meczom drużyn z Chorzowa i Zabrza nasz region bardzo zyskiwał na wizerunku. Kiedy o meczu polskiej ligi mówiło się w całej Europie? Kiedy kibice reklamowali spotkanie naszej ekstraklasy podczas derbów Madrytu? Wieści ze Stadionu Śląskiego wdzierały się do wszystkich serwisów informacyjnych. Podczas ostatnich derbów także, niestety, z powodu chuligańskich burd, co jednak nie zmienia faktu, że derby napędzały koniunkturę na piłkę nożną - podkreśla. Smagorowicz przypomina, że dzięki meczom Ruchu z Górnikiem chorzowski klub zarabiał też na transmisjach telewizyjnych - a to każdorazowo zastrzyk prawie 150 tys. zł. Tyle w przybliżeniu kosztuje roczne utrzymanie solidnego ligowca z Cichej.
Górnik napędzał też znakomitą frekwencję na innych śląskich stadionach. W Bytomiu na trybunach podczas jego występu usiadło ponad 6 tys. osób, w Wodzisławiu rekordowe 7, w Gliwicach ponad 4 (nadkomplet) tys.
Grzegorz Kita, pochodzący z Czeladzi, właściciel Sport Management Polska - firmy zajmującej się m.in. konsultingiem i marketingiem sportowym, dostrzega kolejne straty związane ze spadkiem Górnika. - Wielkie Derby Śląska zapracowały na medialną markę, którą przebiły derby Warszawy czy Krakowa. Działacze Ruchu nie obawiali się wykorzystać wielkości Stadionu Śląskiego i to zaiskrzyło. Powstał produkt, który żył obok rozgrywek ligowych. Pojawili się sponsorzy, którzy chcieli dawać pieniądze tylko na to wydarzenie [ostatnio Tauron - przyp. red.]. Jeżeli ten sukces udałoby się powtarzać rok w rok, to tylko wpływy od głównego sponsora spotkania mogłyby sięgać nawet 500 tys. zł. Na spadku Górnika stracą też sami piłkarze. Na Śląsk zjeżdżali menedżerowie z całej Europy. Dla większości zawodników to była jedyna szansa, by się wypromować - uważa Kita, ale nie zgadza się, że na spadku Górnika straci cała śląska piłka. - Tak by było, gdyby śląskie kluby decydowały o poziomie rozgrywek. Na razie jednak przeważnie walczą o utrzymanie. Za określeniem "śląska piłka" kryje się dziś słabość. Spadek Górnika ani jego szybki awans tego nie zmieni - dodaje.
Po cichu mówi się, że WDŚ mogłoby zastąpić pierwszoligowe spotkanie GKS-u Katowice z Górnikiem. - To może być udana próba, ale to na pewno nie będzie to samo, co Wielkie Derby. Działacze klubu z Katowic są chętni do rozmów. Poczekajmy na terminarz rozgrywek i wtedy okaże się, czy mecz nie będzie kolidował z modernizacją Śląskiego. Myślę, że takie wydarzenie mogłoby zgromadzić na trybunach nawet 30 tys. widzów - uważa dyrektor Szczerbowski.
..........
no ba....będzie GKS-KSG
Wit - Śro Cze 10, 2009 4:49 pm
Dzisiejszą decyzją Sądu Najwyższego w sprawie Widzewa pojawił się cień szansy dla ekstraklasy dla Bielska. Pzpn wraz z wszelkimi trybunałami funduje nam kolejny raz emocjonującą przerwę miedzy sezonami
Z powodu Widzewa i ŁKS baraże zostaną przesunięte?
Sport.pl 2009-06-10, ostatnia aktualizacja 2009-06-10 17:55:29.0
Jak się nieoficjalnie dowiedział Sport.pl w piątek ma się zebrać Komisja ds. nagłych PZPN, która zdecyduje o przesunięciu baraży o grę w Ekstraklasie.
Baraże powinny zostać rozegrane w sobotę i w środę, ale nie wiadomo, kto ma w nich zagrać. 14 drużyną Ekstraklasy jest obecnie Cracovia Kraków, która zajęła przedostatnie miejsce w lidze, ale awansowała "oczko" wyżej z powodu nieuzyskania licencji na grę w Ekstraklasie przez ŁKS. Łódzki klub odwołał się jednak do sądu i czeka na jego decyzję.
Również drugi zespół baraży nie jest pewny. Trzecią drużyną I ligi jest obecnie Korona Kielce, ale wobec uchylenia przez Sąd Najwyższy zeszłorocznej decyzji Trybunału Arbitrażowego przy PKOL o niekaraniu Widzewa degradacją, może się zdarzyć, że drugi z łódzkich klubów, zwycięzca rozgrywek I ligi, nie awansuje do Ekstraklasy, a na trzecie miejsce awansuje Podbeskidzie Bielsko-Biała.
Jak twierdzą wysocy działacze PZPN w najbardziej ekstremalnej wersji baraże mogą zostać rozegrane dopiero tuż przed startem nowego sezonu, a na pewno po zjedzie związku, zaplanowanym na 27 czerwca.
http://www.sport.pl/pilka/1,65050,67097 ... iete_.html
Podbeskidzie zagra w barażu ekstraklasę?
Piotr Płatek 2009-06-11, ostatnia aktualizacja 2009-06-12 12:56:09.0
Podbeskidzie w barażu o ekstraklasę? Najprawdopodobniej w piątek zdecyduje w tej sprawie Komisja ds. Nagłych przy PZPN.
Na środowy wyrok Sądu Najwyższego w sprawie karnych degradacji Widzewa Łódź z wielkim zainteresowaniem oczekiwano w Bielsku-Białej. Decyzja została przyjęta z radością, bo oznacza, że Podbeskidzie najprawdopodobniej zagra w barażach. - Konsultowaliśmy się z prawnikami w PZPN i wszystko wskazuje na to, że zagramy w barażu - mówi Jerzy Wolas, szef Podbeskidzia. - Jeśli miało być sprawiedliwie to nie mogło być inaczej. Tak o decyzji Sądu mówią w Kielcach, tak uważamy też my - dodaje.
W Bielsku wiedzieli o terminie posiedzenia Sądu Najwyższego i specjalnie w gotowości utrzymywano piłkarzy. - Zawodnicy są w treningu. Teraz dodatkowo w ich serca wlało się sporo optymizmu - zapewnia prezes. Ostateczną decyzję w tej sprawie ma podjąć Komisja ds. Nagłych PZPN, która zbierze się prawdopodobnie w piątek.
Największa niewiadoma to ...trener Marcin Brosz. Nie od dziś wiadomo, że młody szkoleniowiec jest jednym z najpoważniejszych kandydatów do stanowiska trenera Górnika Zabrze, a niewykluczone, że ma też inne oferty. Brosz miał do środy zdecydować czy przedłuży kontrakt w Bielsku. Wieczorem ze szkoleniowcem rozmawiał Władysław Szypuła, dyrektor i wiceprezes Podbeskidzia. Okazuje się, że trener postawił bardzo twarde warunki finansowe.
- W tej sytuacji nad sprawą przedłużenia kontraktu będzie musiał zdecydować Zarząd, który zapewne zbierze się w poniedziałek - twierdzi prezes Wolas. Raczej mało prawdopodobne jest, by warunki szkoleniowca zostały zaakceptowane.
Pewne jest, że w ewentualnych barażach Podbeskidzie poprowadzi Brosz, który ma kontrakt w Bielsku do końca czerwca.
Kris - Śro Cze 10, 2009 6:06 pm
kiedy będzie normalnie?
m20 - Śro Cze 10, 2009 6:38 pm
W tej akurat sprawie mocno namieszał sąd...
Ale gdzie np. jest sponsor dla Ekstraklasy ? Za nami jeden sezon bez, przed nami 3 sezony do Euro2012, bum na piłke już widać za zakrętem, a oni nic nie robią.
Wit - Śro Cze 10, 2009 8:13 pm
Sąd to akurat wyprostował, to namieszał Trybunał PKOL...inna sprawa, dlaczego na werdykt musieliśmy czekać blisko rok. Widzew powinien jak Sosnowiec spaść do rok temu do II ligi...i tak wiele na tym zamieszaniu zyskali.
ARTURO - Śro Cze 10, 2009 8:37 pm
Widać ,że są równi i równiejsi
qlomyoth - Śro Cze 10, 2009 9:09 pm
Spadek Górnika Zabrze to koszmar dla Ruchu Chorzów
Wojciech Todur 2009-06-09, ostatnia aktualizacja 2009-06-09 20:54:07.0
Dżizas, kolejny "największy kibic Górnika".
Niech się lepiej zajmie ratowaniem swojego interesu (Pronox) zamiast pitoleniem od rzeczy w mediach.
Żenua.
EDIT: jeśli nagle dla Smagarowicza tak ważny jest ten milion, który klub zarobił na derbach, to może niech opowie w mediach jak to przed sezonem zrezygnowano na rzecz owsiakowego serca z bańki, którą niedoszły sponsor dawał za miejsce na przodzie koszulek? Albo niech opowie jak wygląda sytuacja z gadżetami klubowymi, gdzie klub też mógłby zarabiać grubą kasę. Itd, itp.
No, ale jak to mówi faworyta Klimka i Smagarowicza, Sobstylowa - "jest fajnie".
Michał Gomoła - Śro Cze 10, 2009 9:10 pm
Widać ,że są równi i równiejsi
Zawsze tak było i zawsze tak będzie, można powiedzieć, że to naturalne.
nielott - Śro Cze 10, 2009 10:31 pm
Sąd to akurat wyprostował, to namieszał Trybunał PKOL...inna sprawa, dlaczego na werdykt musieliśmy czekać blisko rok.
Odpowiedź jest bardzo prosta... zbyt dużo spraw, zbyt mało sędziów. Niestety ale ta prawda obowiązuje na każdy szczeblu sądownictwa - od wielu lat nic się nie zmieniło w zakresie ilości etatów a spraw, coraz to bardziej skomplikowanych, przybywa. Do Sądu Najwyższego trafiają przede wszystkim pytania prawne od sądów niższej instancji w kwestii wykładni prawa i nie zdziwiłbym się, gdyby one miały pierwszeństwo. Do tego dochodzi duża ilość kasacji - a parę lat temu obniżono chyba poziom wartości przedmiotu sporu dla którego można wnosić kasację. Z tego co wiem, to roczne oczekiwanie nie jest w cale najdłuższym możliwym terminem.
Generalnie rzecz biorąc, kwestia klubu piłkarskiego to nie jest najważniejsza sprawa, zwłaszcza porównując to do kasacji, którą ma zamiar wnieść Centrozap, gdzie wartość odszkodowania którego się domaga to 100 mln złotych.
Strona 6 z 18 • Wyszukano 748 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18