[Piłka nożna] Ekstraklasa, I i II liga
Wit - Czw Paź 23, 2008 6:07 pm
Wrzucę tu, przegląd stadionowych inwestycji w regionie.
PIŁKA NOŻNA Tu na razie są ścierniska...
dziś
W Gliwicach stanie taki stadion jak w niemieckim Paderborn, obiekt w Zabrzu wzorowany jest na słynnej Allianz Arena w Monachium, w Wodzisławiu stadionowym zapleczem będzie kompleks rozrywkowo-handlowy. Czy w najbliższych latach doczekamy się ligowych stadionów z prawdziwego zdarzenia? Coś się wreszcie ruszyło, choć zanim zasiądziemy na wygodnych krzesełkach pod nowoczesnymi dachami, minie jeszcze trochę czasu.
Oglądając wstępne projekty i wizualizacje stadionów można tylko się rozmarzyć i westchnąć: "jakby było pięknie". Jednak wprowadzanie marzeń do rzeczywistości, bywa bardzo trudne. Firma P.A Nova Gliwice przygotowała wizualizację obiektu o nazwie "Galeria Odra" w Wodzisławiu. Już wiadomo, że w takiej formie obiekt nie powstanie. - Ta przymiarka do projektu nie uwzględniała kwestii własności tych terenów - tłumaczy rzecznika wodzisławskiego magistratu, Barbara Chrobok. - Koncepcja jest taka, że chcemy sprzedać teren obok stadionu pod centrum handlowo-rozrywkowe. Nie zamierzamy jednak oddać w prywatne ręce samego obiektu sportowego. Przecież wtedy nie mielibyśmy wpływu na to kto może na nim trenować i rozgrywać mecze. Za pieniądze uzyskane po sprzedaży terenu, chcemy postawić drugą krytą trybunę, wykonać też mniejsze stadionowe remonty. Do końca grudnia poznany odpowiedź dwóch poważnych inwestorów, zainteresowanych wybudowaniem galerii. Przetarg na projekt nowej trybuny to kwestia przyszłego roku. Musimy najpierw wiedzieć jakimi środkami dysponujemy.
W Zabrzu wybrano już projekt nowego stadionu, który pomieści prawie 32 tysiące widzów. Obiekt ma być gotowy do 2011 roku, a jego koszt to około 200 milionów złotych.
- Obecnie jesteśmy na etapie weryfikacji wszystkich wydatków, postanowiłam osobiście pilnować tego tematu - informuje prezydent Zabrza Małgorzata Mańka-Szulik. - Spotykam się z zespołami roboczymi, w środę m.in. porównywaliśmy koszt krzesełek na stadionach w Klagen-furcie, Brnie i Zurychu. Są porównywalne do naszych. Po wykonanych u nas odwiertach, wiadomo że teren jest stabilny, nie będziemy musieli wydać więcej pieniędzy na wzmocnienie konstrukcji. Tą są szczegóły, które musimy znać, aby nie było niespodzianki, co do kosztów budowy stadionu.
Po zaakceptowaniu przez radnych na listopadowej sesji RM wydatków na Górnik Allianz Arenę (taka jest robocza nazwa stadionu), będzie można ogłosić przetarg na realizację projektu. Prace pełną parą ruszą wiosną 2010 roku.
W Gliwicach liczą, że budowa nowego stadionu na 10 tysięcy widzów rozpocznie się w lutym przyszłego roku. W następnym sezonie piłkarze Piasta mogliby już grać u siebie, choć zakończenie całej inwestycji (wstępny koszt to 50 mln zł) jest planowane na 2010 rok. Przygotowaniem projektu zajmuje się firma Bremer AG, której dziełem jest Paragon Arena w Paderborn. - Ten stadion jest jak bajka. Byłoby wspaniale, gdyby u nas też taki powstał - przyznaje menedżer Piasta, Janusz Bodzioch.
Przy Cichej w Chorzowie na razie chwalą się wybudowaniem boiska treningowego z murawą przywiezioną ze Stadionu Śląskiego. Cicho jest natomiast na temat powstania nowego stadionu dla "niebieskich". Teraz waży się sprawa instalacji podgrzewanej murawy. Od nowego sezonu klub nie będzie już mógł we wniosku licencyjnym do PZPN wskazywać dwóch obiektów (obecnie tym drugim, z podgrzewaną płytą,, jest dla Ruchu Stadion Śląski). Przedstawiciele chorzowskiego MORiS-u spotkają z władzami miasta, aby przedstawić koszty instalacji podgrzewania. Wydatek z miejskiej kasy muszą zatwierdzić jeszcze chorzowscy radni. W styczniu przyszłego roku powinien zostać ogłoszony przetarg, czyli jest szansa, że na nowy sezon podgrzewana murawa będzie gotowa.
W Bytomiu zamknięto drugi etap modernizacji, czyli postawienie zadaszenia nad tysiącem krzesełek. Stadion przy ulicy Olimpijskiej w pełni spełnia wymogi licencyjne PZPN, choć każdy kto był tam choć raz, dobrze wie, że obiektowi daleko do Europy.
- Na przyszły rok planowane jest zamknięcie projektu rozbudowy stadionu, który docelowo stanie się obiektem typowo piłkarskim - zapowiada dyrektor bytomskiego OSiR-u, Damian Gaweł.
Dzięki grze piłkarzy Zagłębia w ekstraklasie, sosnowiecki Stadion Ludowy wzbogacił się o oświetlenie i podgrzewaną murawę. Choć drużyna karnie znalazła się w drugiej lidze, modernizacja obiektu trwa nadal. - Robimy właśnie zadaszenie nad 1080 miejscami, remontowana jest kanalizacja, przebudowywane główne wejście i kasy, odnawiana elewacja budynku klubowego - wylicza Zbigniew Drążkiewicz, dyrektor MOSiR-u.
Wszystkie prace mają się zakończyć do 20 grudnia. Jednocześnie prowadzone są przymiarki projektowe do przebudowy całego obiektu i budowy nowych trybun. Możliwe, że już w przyszłym roku Stadion Ludowy zacznie się zmieniać na dobre.
Tomasz Kuczyński - POLSKA Dziennik Zachodni
http://gliwice.naszemiasto.pl/sport/913321.html
..............................................
Generalnie większość informacji pojawiła się wątkach klubowych lub danego miasta. Dla mnie nowe jest info o wyłączeniu stadionu Odry z projektu galerii.
Poza tym nie ma info o pracach na Estadio Bukowa (montowane jupitery) i Bielsku (remont murawy)
Wit - Czw Lis 06, 2008 1:07 am
Tonący okręt: GKS Jastrzębie
Marcin Tadus, 2008-11-05 21:18
Wiele lat GKS Jastrzębie czekał na powrót do 1 ligi. Po półtora roku może się jednak okazać, że długo to on w niej miejsca nie zagrzeje. Dlaczego? I o co tak na prawdę chodzi w Jastrzębiu?
Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o... O wiadomo co. O Pieniądze. Czy piłkarze GKS-u Jastrzębie otrzymują wynagrodzenie za grę i osiągane wyniki? DUR|00:20 100% : Proszę o następne pytanie - odpowiada Witold Wawrzyczek, GKS Jastrzębie - Czy od dawna ich nie otrzymujecie? - proszę o następne pytanie - czy poza premiami chodzi też o pensje? - znowu muszę powiedzieć... proszę o następne pytanie. Chce Wam się grać? - Myślę, że chce.
To, że piłkarzom GKS-u chce się jeszcze grać jest godne podziwu. Podopieczni trenera Jerzego Wyrobka prawdopodobnie od początku sezonie nie otrzymują premii za wyniki, a od jakiegoś czasu włodarze klubowi nie mają z czego wypłacać nawet podstawowych pensji. Taki obrót wydarzeń nie ułatwia jastrzębianom walki na piłkarskim boisku. Czy ułatwia, czy nie... Ja uważam, że naszym obowiązkiem jest grać. Na pewno jest to problem nie tylko u nas, ale również w wielu innych klubach. Dlatego mamy przed sobą 2 spotkania do rozegrania i na nich się koncentrujemy - powiedział Jerzy Wyrobek, trener GKS-u Jastrzębie. Pytanie tylko co się stanie z klubem, z zespołem po rozegraniu tych ostatnich dwóch spotkań przed zimową przerwą. Zobaczymy co się będzie w ogóle działo organizacyjnie w klubie, bo może być różnie. Może być tak, że ten klub się skończy w grudniu. Jest to realne. Zobaczymy co się wydarzy za dwa miesiące tutaj- mówi Robert Żbikowski.
Zanim dowiemy się, jakie losy spotkają GKS Jastrzębie, zawodnicy trenera Wyrobka muszą jeszcze rozegrać spotkania ze Zniczem Pruszków i Wisłą Płock. Piłkarzom poza pieniędzmi przydałoby się także wsparcie od kibiców. Jeżeli mam okazję zwrócić się zwrócić do kibiców, szczególnie na spotkaniach u siebie, żeby nas dopingowali, bo na pewno są nam pomocni i przydałby nam się doping, a z tych ostatnich spotkań u siebie została ich garstka - mówi Witold Wawrzyczek.
GKS w sobotę zagra w Pruszkowie, a 15 listopada u siebie z płocką Wisła. Jaki to będzie koniec rundy w wykonaniu jastrzębian i ich kibiców, i czy nastaną lepsze czasy dla klubu po rundzie jesiennej? Odpowiedź poznamy niebawem.
http://www.tvs.pl/informacje/6157/
Wit - Czw Lis 13, 2008 9:21 am
Nowemu trenerowi GKS-u Tychy głos się łamał
Wojciech Todur2008-11-12, ostatnia aktualizacja 2008-11-12 23:43
Mirosław Smyła poprowadził w środę po raz pierwszy trening piłkarzy GKS-u Tychy. Dotychczasowy trener Damian Galeja będzie w klubie odpowiadał za szkolenie dzieci.
39-letni Smyła wpadł w oko działaczom GKS-u jeszcze w poprzednim sezonie. GKS zremisował wtedy z prowadzonym przez niego Orłem Psary/Babienica po ciężkim boju. - Liczymy, że wraz z nowym trenerem wróci radość z gry, a nasi piłkarze znowu zaczną strzelać gole i wygrywać - tłumaczy wiceprezes klubu Grzegorz Morkis.
Gdy w niedzielne popołudnie Smyła zadzwonił do prezesa Orła Adolfa Więcka, ten już przypuszczał, że szykuje się coś niedobrego. - Głos mu się łamał. Pytał, czy może do mnie przyjechać - opowiada prezes. We wtorek trener i działacz - po siedmiu latach współpracy - podali sobie ręce przed meczem ze Skalnikiem Gracze. Smyła był już wtedy pewny, że w środę rozpocznie pracę w Tychach. - Żeby pan to widział - ja, stary chłop, a rozpłakałem się jak dziecko. Kibice śpiewali Mirkowi "Sto lat", prosili, żeby z nami został - dodaje.
Damian Galeja, który stracił pracę na rzecz Smyły, nie ma żalu do działaczy. W klubie mówią, że gdy zespół dopadł kryzys, piłkarze coraz częściej traktowali go jak starszego kolegę, a nie trenera. - Po siódmej kolejce coś się zacięło. Zaczęła nas prześladować nieskuteczność. Zabrakło dwóch, trzech goli i nikt by teraz nie zawracał sobie głowy zmianą trenera - mówi Galeja.
Smyła poprowadził już pierwszy trening. Na trenerskiej ławce zadebiutuje w niedzielę, gdy do Tychów przyjedzie lider z Kluczborka. - Pewnie, że mogłem iść na łatwiznę i zacząć pracę dopiero po tym trudnym meczu. Uznałem jednak, że muszę poznać zespół w prawdziwym boju - tłumaczy. Przez najbliższe dni Smyła będzie jeszcze pomagał prowadzić zespół Orła, a w sobotę pojedzie nawet ze swoją byłą drużyną na mecz do Chróścic. Nowy trener GKS-u w piłkę uczył się grać w Polonii Bytom, karierą zakończył w MKS-ie Myszków po poważnej kontuzji stawu skokowego. - Współpracowałem z Marcinem Broszem, Michałem Probierzem i Dariuszem Fornalakiem, z którym wprowadziłem Polonię do ekstraklasy - wylicza.
Szkoleniowiec ma licencję trenera I klasy, ale uprawnienia do samodzielnej pracy w drugiej lidze uzyska najprawdopodobniej dopiero w grudniu. Dlatego w meczu z MKS-em Kluczbork do protokołu ma być jeszcze wpisany Galeja. - Znamy się z Damianem nie od dziś. Podczas kursów trenerskich w Warszawie siedzimy nawet w jednej ławce - uśmiecha się Smyła.
Trener ma już na oku kilku piłkarzy, którzy zimą wzmocnią tyski zespół. Czy będzie wśród nich Bartosz Polis, najskuteczniejszy napastnik Orła? - Obiecał mi, że nikogo nam nie podbierze. Zresztą Polis wcale nie jest taki dobry, ostatnio przestrzelił karnego - przypomina prezes Więcek. - Nic na siłę, ale jeżeli dogadają się kluby, to dlaczego nie. W Orle jest kilka perełek - kończy Smyła.
.................
http://www.tvs.pl/informacje/6303/
Wit - Pon Lis 17, 2008 11:56 pm
Podsumowanie rundy jesiennej
Marcin Tadus, 2008-11-17 14:57
To już koniec zmagań w tym roku dla pierwszo i drugoligowych piłkarzy. W weekend rozegrano ostatnie spotkania rundy jesiennej. Jak wygląda sytuacja naszych zespołow po 19. kolejkach w I i II lidze?
Krótko mówiąc: nieciekawie. Tylko jedna drużyna z naszego regionu w pełni realizuje nakreślony przed sezonem plan i na wiosnę będzie walczyła o awans do ekstraklasy. Mowa oczywiście o "Góralach" z Podbeskidzia. W weekend podopieczni trenera Marcina Brosza pokonali w Czechowicach-Dziedzicach Odrę Opole 2:0 i w sumie zgromadzili tej jesieni 36 punktów. Czy w marcu Podbeskidzie rozpocznie marsz do upragnionej ekstraklasy? - Jest to na pewno wysoko zawieszona poprzeczka na następną rundę, ale wydaję mi się, że nikt nie jest na straconej pozycji. Tak jak Znicz jeszcze atakuje i Flota -stwierdził Sławomir Cienciała, Podbeskidzie Bielsko.
Pozostałe dwa nasze zespoły w I lidze zawodzą. Zwłaszcza katowicki GKS. Przed sezonem działacze Gieksy marzyli o ekstraklasie, ale już po pierwszych kilku kolejkach jasne było, że marzenia marzeniami, a wyniki wynikami. W trakcie rundy jesiennej Jana Żurka na trenerskiej ławce zastąpił Adam Nawałka. Na razie efektów brak, katowiczanie na dnie pierwszej ligi.
Źle się również dzieje w drugim GKS-ie. Tym z Jastrzębia. Nieoficjalnie mówi się, że piłkarze nie otrzymują wynagrodzenia od kilku miesięcy. I nie chodzi tylko o premie, ale także i o podstawowe pensje. Pomimo tych problemów jastrzębianie zdobyli 8 punktów więcej od katowiczan i zajmują 10. lokatę. - Zobaczymy co się będzie w ogóle działo organizacyjnie w klubie, bo może on zakończyć swoją działalność w grudniu. Jest to realne - powiedział Robert Żbikowski, GKS Jastrzębie.
Niewiele lepiej mają się nasi drugoligowcy. Bez radości w Sosnowcu i Tychach. Zagłębie miało walczyć o I ligę pomimo ujemnych 4 punktów, ale 5 porażek w 19 spotkaniach mocno ogranicza szanse sosnowiczan. Do lidera, Gawina Królewska Wola - Zagłebie traci aż 12 punktów. - Na pewno mogliśmy zdobyć więcej punktów niż zdobyliśmy. Przed przyjściem trenera Copjaka mieliśmy kilka niepotrzebnych porażek - oznajmił Rafał Bałecki, Zagłębie Sosnowiec. Zagłebie zajmuje 8. miejsce w tabeli. Oczko wyżej plasuje się Raków Częstochowa, natomiast GKS Tychy jest dopiero 12. Seria 8 spotkań bez zwycięstwa spowodowała, że na trenerskiej ławce Damiana Galeję przed ostatnią kolejką zastąpił Mirosław Smyła. Na zakończenie rundy tyszanie pokonali Kluczbork 2:0. - Cieszymy się, że może w pewnym stopniu zmazaliśmy te niepowodzenia w tej rundzie. Chociaż na pewno nie będziemy kończyli tej rundy w dobrych nastrojach - powiedział Mirosław Wania, GKS Tychy.
Nasze drużyny poza Podbeskidziem zimy zatem spokojnie nie prześpią. Od połowy marca Podbeskidzie walczyć będzie o ekstraklasę, pozostałe drużyny tylko o środek tabeli, a nawet utrzymanie.
http://www.tvs.pl/informacje/6415/
...................................
j jeszcze relacja ze wspomnianego meczu GKSu Tychy:
PIŁKA NOŻNA GKS Tychy - MKS Kluczbork 1:0
17.11.2008
Po ośmiu meczach bez zwycięstwa piłkarze GKS Tychy wreszcie wygrali.
Podopieczni debiutującego w roli szkoleniowca tyskiej drużyny Mirosława Smyły pokonali lidera, a zwycięskiego gola strzelił inny Mirosław - Wania. Asystę przy golu zaliczył 35-letni Krzysztof Bizacki.
- Zagraliśmy podobnie jak w poprzednich spotkaniach, z tym, że wtedy nam nic nie wychodziło. Może przyjście nowego trenera nieco nas odmieniło, dodało nam nowej motywacji - tłumaczył po meczu szczęśliwy strzelec. - Nieco inaczej wyobrażaliśmy sobie tę rundę. Wyszło jak wyszło. Dobrze, że przynajmniej w ostatnim meczu zachowaliśmy czyste konto.
Nowy szkoleniowiec GKS przed meczem z liderem zdążył przeprowadzić zaledwie cztery treningi.
- To nam musiało wystarczyć,by lepiej się poznać - przyznał trener Smyła. - Nikt w takim czasie nie dokona cudów. Cieszę się, że moi piłkarze stanęli na wysokości zadania, dali z siebie 120 procent. Tym zaangażowaniem dali mi ogromnego kopa do dalszej pracy.
Trener Smyła dokładnie analizował grę zespołu z Kluczborka i wybrał dobrą taktykę. Piłkarze MKS w niczym nie przypominał zespołu, który przewodzi tabeli.
- Po prostu spaliśmy na boisku - denerwował się trener gości Andrzej Polak. - Momentami nie poznawałem swoich zawodników. Z takim zespołem jak GKS, nie można tak grać.
Piłkarze MKS tłumaczyli, że miał na to wpływ mocno przebudowany skład. Z powodu kontuzji i choroby nie mogło zagrać w Tychych kilku zawodników z podstawowej jedenastki.
- Można tak się tłumaczyć, jednak zagraliśmy bardzo słabo i w tej sytuacji nie mogliśmy liczyć na korzystniejszy wynik - przyznał obrońca gości Tomasz Jagieniak.
W drugiej połowie piłkarze z Kluczborka ruszyli bardziej do przodu, ale praktycznie tylko raz poważnie zagrozili bramce GKS. W 73 min. Rafał Niziołek wpadł w pole karne, gdzie w ostatniej chwili zablokował go Jarosław Zadylak.
GKS Tychy - MKS Kluczbork 1:0 (1:0)
Bramka 1:0 Mirosław Wania (27)
Sędziował Paweł Płoskonka (Tarnów).
Widzów: 1000.
Tychy: Suchański - K. Kozłowski (65. Mańka), Kopczyk, Masternak, ZadylakI - Wania, Odrobiński, Matysek, Kasprzyk (89. Uniejewski) - Wesecki (84. Wróbel), Bizacki.
Kluczbork: Stodoła - Cieślak, Gierak, Jagieniak, LuberdaI - Hober (63. Niziołek), Sobotta (82. Stępień), GlanowskiI, KazimierowiczI, Nitkiewicz (67. Jasiński) - Sobota.
Leszek Jaźwiecki - POLSKA Dziennik Zachodni
http://tychy.naszemiasto.pl/sport/923305.html
Wit - Pią Lis 21, 2008 12:49 am
PIŁKA NOŻNA Czapki z głów przed Podbeskidziem
18.11.2008
Po tym, jak w ubiegłym sezonie tylko ujemne punkty przeszkodziły Podbeskidziu awansować do ekstraklasy, było jasne, że w tym roku drużyna z Bielska-Białej będzie jednym z faworytów rozgrywek. I zespół trenera Marcina Brosza nie zawodzi.
- Czapki z głów przed tymi chłopakami, sztabem trenerskim i medycznym - nie kryje uznania Jerzy Wolas, prezes Podbeskidzia.
Bielszczanie zdobyli tej jesieni najwięcej punktów w historii występów na tym szczeblu rozgrywek. A przecież latem z Podbeskidzia odszedł Dariusz Kołodziej, który wcześniej strzelił 14 goli w sezonie, Martin Matus i Paweł Żmudziński z powodu kontuzji nie byli w najwyższej formie, a w ostatnich meczach z powodu urazu wypadł ze składu bramkarz Łukasz Merda. Bez filarów drużyny gra Podbeskidzia nie straciła ani na sile, ani na jakości.
Atutem Górali jest wyrównana kadra, z której każdy piłkarz w razie potrzeby może wskoczyć do pierwszego składu. Przykładem jest Bernard Obiado Ocholeche, który czekał na swoją szansę aż 17 kolejek. Miejsce w wyjściowej jedenastce Nigeryjczyk wywalczył sobie dopiero w dwóch ostatnich meczach.
- Gdyby ktoś z zewnątrz przyszedł i zobaczył naszą gierkę wewnętrzną, nie wiedziałby, kto jest podstawowym zawodnikiem, a kto walczy o miejsce w składzie - argumentuje szkoleniowiec Górali. I dodaje, że ponad 20-osobowa silna i zdyscyplinowana kadra to atut, którego nie mają inne zespoły.
Dysponując takimi piłkarzami Brosz ma spore pole manewru. Mało komu udało się trafnie wytypować jedenastkę, która zaczęła mecz. A przed spotkaniem w Płocku nawet najwierniejsi kibice Podbeskidzia przecierali oczy ze zdumienia - bielszczanie zagrali bez Matusa, Grzegorza Patera czy Krzysztofa Zaremby, za to z debiutującym w zespole Ocholeche, Jurajem Dancikiem w roli prawego obrońcy i ... 21-letnim kapitanem Mariuszem Sachą. Mecz pokazał, że Marcin Brosz to fachowiec wysokiej klasy - Podbeskidzie rozbiło Wisłę na jej stadionie 3:0.
Góralom zdarzyły się także kuriozalne występy. Takim był niewątpliwie mecz w Łęcznej, gdzie Podbeskidzie wygrywało już 2:0, by ostatecznie przegrać 2:3 i spotkanie z Turem Turek (1:2). Oba wyjazdy do dziś odbijają się czkawką.
Szef bielskiego klubu przyznaje, że przed sezonem wspólnie z trenerami zakładał wywalczenie 34-35 punktów. Ilość 36 punktów jest, jego zdaniem, gigantycznym kapitałem przed rundą wiosenną.
- Chcemy awansować. Wiemy, że wyprzedzają nas kluby z większymi budżetami i piłkarskimi tradycjami. Ale będziemy walczyć do końca, jak rok temu. Nie chcemy mieć później wyrzutów sumienia, że w którymś momencie odpuściliśmy - zaznacza Jerzy Wolas.
Zdaniem trenera
Matematycznie rundę oceniam dobrze: 36 punktów w 19 meczach daje dobrą średnią.
Jakościowo gra też wyglądała nieźle. Nie mieliśmy wpadek, bardzo słabych meczów. Dużym plusem była ustabilizowana forma. Jeśli się wahała to minimalnie. W meczach, w których nie punktowaliśmy maksymalnie, brakowało wykończenia. Ilość punktów jest adekwatna do gry. Zespół wykonał dobrą robotę.
Łukasz Klimaniec - POLSKA Dziennik Zachodni
http://bielskobiala.naszemiasto.pl/sport/923632.html
Wit - Pią Lis 21, 2008 1:18 am
PIŁKA NOŻNA W grze Jastrzębia były wzloty i upadki
19.11.2008
Przed sezonem kibice GKS Jastrzębie podzielili się na dwie grupy. Optymiści byli zadowoleni z przyjścia trenera Jerzego Wyrobka i wiązali z tym nadzieje, że ich drużyna wreszcie włączy się do walki o czołowe lokaty.
Pesymiści kręcili głowami i uważali, że żadnej poprawy gry nie będzie. Po pierwszej części sezonu racja stoi na razie po stronie tych drugich. Zespół z Jastrzębia grał w kratkę, dobre spotkania przeplatając słabymi.
- Rzeczywiście w naszej grze były wzloty i upadki - potwierdza to szkoleniowiec GKS. - Ale taki mamy zespół, takie są jego możliwości. Praktycznie nie było wzmocnień, brakowało zawodników, którzy potrafiliby poderwać pozostałych do walki.
Na tle tej szarzyzny jaśniej błyszczał jedynie bramkarz Jakub Kafka. W kilku spotkaniach Czech uratował zespół od porażki lub wyższej przegranej. Sam jednak meczu nie był w stanie wygrać. Bolą przede wszystkim punkty stracone na własnym boisku.
- Popełniliśmy zbyt dużo prostych błędów, które przeciwnik bezlitośnie wykorzystał - denerwuje się szkoleniowiec GKS. - Prowadzimy z Turem, ale potem robimy rywalom prezenty i schodzimy pokonani. Takich spotkań było więcej. Prześladowały nas też kontuzje i to akurat w takim momencie, kiedy łapaliśmy właściwy rytm. Jesienią GKS zanotował dwa spektakularne zwycięstwa z Koroną i Widzewem, na dodatek odniesione na boiskach rywali. Przydarzyły się jednak także przykre porażki z Zagłębiem Lubin (1:4) czy Górnikiem Łęczna (1:2).
- Z Zagłębiem zagraliśmy przyzwoite spotkanie, prowadziliśmy, ale znowu popełniliśmy błędy i musieliśmy obejść się smakiem - żałuje punktów w tych spotkaniach trener Wyrobek.
Niewątpliwie na postawę zespołu wpływ miała także sytuacja panująca już od dłuższego czasu w klubie. Piłkarze muszą upominać się o swoje wypłaty, prezes Joachim Langer stara się, obiecuje, ale nie bardzo mu to wychodzi. Zniechęcony sternik GKS nie chce już słuchać więcej obelg pod swoim adresem i zapowiedział swoją rezygnację. W piątek, 21 listopada, odbędzie się nadzwyczajne zebranie sprawozdawczo-wyborcze klubu. Na nim ma dojść do oficjalnej dymisji Langera. Tylko czy to coś zmieni?
Trener Wyrobek zapowiada, że trzeba wzmocnić zespół, jeśli chce się on włączyć do walki o czołowe miejsca. I zapomnieć jak najszybciej o fatalnej końcówce pierwszej rundy.
Zdaniem trenera
Nie była to dla nas zbyt udana runda, dlatego oceniam ją na trójkę z plusem.
Niepokojące jest to, że straciliśmy dużo punktów na własnym boisku, a także utrata w 19. spotkaniach aż 30. bramek. Jest nad czym pracować. Naszym celem na wiosnę będzie ograniczenie start w tyle, bo to wiąże się z lepszymi wynikami. Na plus można zaliczyć zwycięstwa z możnymi tej ligi czyli z Koroną i Widzewem, a także remisy w Płocku i Pruszkowie. To oznaka, że w tym zespole drzemie jakiś potencjał.
GKS Jastrzębie w liczbach
10 miejsca w tabeli zajmują po rundzie jesiennej piłkarze GKS
23 to dorobek punktowy drużyny, zgromadzony w 19 meczach
21-30 to bilans bramkowy. Najskuteczniejszym piłkarzem jest Robert Żbikowski (5 goli)
7 zwycięstwo zanotowali podopieczni trenera Wyrobka, w tym cztery na własnym boisku z Odrą, Motorem, Dolcanem i Stalą Stalowa Wola
2 remisy mają na swym koncie jastrzębianie, oba przywiezione z wyjazdów do Płocka i Pruszkowa
10 porażek ponieśli piłkarze GKS, w tym aż sześć na własnym boisku ze Zniczem, Zagłębiem, Łęczną, Kmitą, Turem i Wisłą Płock.
3 punkty do swojego dorobku dopisali piłkarze GKS za walkower z GKS Katowice
Leszek Jaźwiecki - POLSKA Dziennik Zachodni
http://jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl/sport/924260.html
Wit - Nie Lis 23, 2008 12:38 am
Prezes GKS-u Jastrzębie chciał odejść, ale dał się ubłagać
Marcin Fejkiel2008-11-22, ostatnia aktualizacja 2008-11-22 00:13
Czekający na zaległe pieniądze piłkarze GKS-u odmówili wczoraj gry w sparingu. Tymczasem prezes Joachim Langer, który miesiąc temu zapowiadał wycofanie się z klubu, zmienił zdanie. Postanowił jednak dokończyć trwającą jeszcze blisko dwa lata kadencję. Klub nałożył na piłkarzy bardzo ostre kary
Piłkarze ostatnią pensję dostali za sierpień, i to częściowo. Przed południem mieli wyjechać na mecz do Karwiny, ale zdesperowani, na znak protestu odmówili. W zamian chcieli uczestniczyć w zwykłym treningu, jednak Langer im zakazał. Piłkarze poszli na kopalnię, gdzie przebywał Langer (na co dzień pracuje tam jako wiceprzewodniczący związku zawodowego "Solidarność") i poprosili o pisemne poświadczenie tej decyzji. Prezes odmówił, więc niepodpisany dokument zostawili w klubowym sekretariacie.
Po południu odbyło się w klubie nadzwyczajne zebranie sprawozdawczo-wyborcze. Langer zrezygnował z prezesury miesiąc temu po przykrych dla niego wydarzeniach podczas meczu z Turem Turek, kiedy tysięczna publika lżyła go i domagała się odejścia. Wczoraj okazało się jednak, że nie ma nikogo chętnego na jego miejsce! Dlatego z sali padła propozycja, żeby został, i... zgłoszono jego kandydaturę. - Nie zgadzam się. Nie pozwolę, by mnie szkalowano i nazywano k... - odparł Langer i na sali zapanowała... konsternacja. Obrady dwukrotnie przerywano. Starsi członkowie klubu zaczęli błagać Langera, żeby się jeszcze zastanowił. - Prezesie, niech pan zostanie. Ten klub to pańska krwawica! - wołali. Najbardziej zdesperowany był chyba członek komisji skrutacyjnej, uchwał i wniosków Mirosław Janiszewski. - Chimek, zostań! Nie bądź ciotą! - wołał Janiszewski.
Było jasne, że jeśli Langer nie zmieni stanowiska, rządy w klubie przejmie miasto. Prezydent musiałby wystąpić do wojewody o wyznaczenie kuratora. Gdyby nie udało się znaleźć kandydata na prezesa, wyznaczono by likwidatora.
- Nie mogę złożyć rezygnacji, a potem jej wycofać. Muszę z tego wyjść z twarzą - twierdził początkowo Langer. Z każdą minutą jednak miękł. - Cóż, chyba nikt nie chce tutaj kuratora. Miesiąc czasu i w Jastrzębiu nie byłoby piłki... - zastanawiał się.
Po ostatniej, trwającej aż 40 minut przerwie prezes powrócił na salę i ogłosił, że jednak pozostaje.
- Byłem przekonany, że grupa kibiców, która wywierała taką presję na zarząd, znajdzie kogoś, kto poprowadzi klub ku lepszym czasom - stwierdził z satysfakcją Langer. - Nie ukrywam, że podjąłem jedną z najtrudniejszych decyzji w swoim życiu. Uwzględniając jednak liczne prośby ze strony sponsorów, prezydenta oraz innych ludzi, którym leży na sercu dobro jastrzębskiej piłki, postanowiłem wycofać swoją rezygnację - zaznaczył. Rezygnację wycofali też pozostali członkowie zarządu - Mirosław Szwarga i Jan Pytlik.
Obecni na zebraniu piłkarze byli dalecy od euforii. Langer zapowiedział, że wyciągnie wobec nich ostre konsekwencje. - Po raz trzeci za mojej kadencji piłkarze odmówili świadczenia pracy. To wielki wstyd - grzmiał Langer. Zarząd klubu już nałożył na zawodników (powołanych na mecz) karę w wysokości wszystkich zaległych premii meczowych z sezonu 2007/2008 i 2008/2009! Postanowił także wystawić wszystkich piłkarzy na listę transferową, a tym, którym z końcem roku skończy się kontrakt, nie zostanie on przedłużony [jest tylko jeden taki piłkarz - Marcin Karwot, przyp. autora].
Jednocześnie prezes ostatecznie wypłacił wczoraj zawodnikom zaległą część wynagrodzenia za sierpień i zaliczkę za wrzesień. Gdyby do 10 grudnia nie otrzymali tych pieniędzy, mieliby podstawę do rozwiązania kontraktu z winy kluby (trzy kolejne miesiące bez pensji).
- Zostaliśmy totalnie ograni przez prezesa. Nakładając karę, pozbył się on blisko półmilionowego długu - mówili zniechęceni piłkarze.
Dodajmy, że Langer częściowo ujawnił też stan zadłużenia klubu: 290 tys. zł to zaległości wobec urzędu skarbowego, 100 tys. wobec firmy ochroniarskiej. - O premiach nie powiem, bo to wewnętrzna sprawa klubu - stwierdził.
Wit - Czw Lis 27, 2008 12:58 am
PIŁKA NOŻNA Piłkarze poszli na wojnę
wczoraj
Piłkarze GKS Jastrzębie przebywają od poniedziałku na urlopach, ale nadal głośno mówi się o karach, jakie zostały na nich nałożone w ubiegłym tygodniu. Za odmowę wyjazdu na sparingowy mecz do Karwiny, prezes Joachim Langer odebrał piłkarzom zaległe premie za cały poprzedni i obecny sezon. Zawodnicy są oburzeni i zapowiadają, że czują się oszukani i pójdą z tym do sądu.
- Mają prawo się odwoływać - ze spokojem mówi prezes Langer. - Niebawem wyślę pisma do Wydziału Dyscypliny PZPN, w których będzie uzasadnienie tych kar. Oni już po raz trzeci łamią regulamin.
Prezes przyznaje, że są zaległości wobec piłkarzy (zwłoka dotyczy półtora miesiąca), jednak przed świętami wszystko będzie uregulowane. Zawodnicy nie wierzą swojemu prezesowi. - Już wiele razy nas oszukiwał, mówił że są pieniądze, a potem ich nie było - mówią zgodnie.
Podobno sprawę do sądu skierował już Bartłomiej Grabczyński, inni jeszcze zwlekają. W poniedziałek większość z nich odebrała pensje za sierpień i zaliczki za wrzesień. Pozostałym zostaną wysłane przekazem pocztowym.
- Ustalenia były nieco inne - burzy się bramkarz Jakub Kafka. - Nie dziwię, że w szatni jest gorąco.
Na swoje pieniądze czeka również Witold Warzyczek. Wychowanek Odry Wodzisław już raz przeżył podobną sytuację, kiedy był piłkarzem Szczakowianki. - Wtedy też nie szedłem na wojnę, swoje pieniądze jednak dostałem - mówi "Gitara". - Mam nadzieję, że prezes przemyśli to, wszyscy trochę ochłoniemy i dojdziemy do porozumienia.
Obie strony twardo stoją przy swoich stanowiskach i nie zamierzają ustąpić. Piłkarze liczą, że na ich konta wpłyną należne im pieniądze, w przeciwnym razie będą wnioskowali o rozwiązanie kontraktu. Czy prezes Langer się ugnie?
Leszek Jaźwiecki - POLSKA Dziennik Zachodni
http://jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl/sport/927448.html
Wit - Pią Lis 28, 2008 8:53 pm
Nieco spóźnione podsumowanie 3 ligi, gdzie mistrzem jesieni został Ruch Radzionków:
Byle do wiosny
Rafał Kędzior, 2008-11-21 16:52
Przed trwającym sezonem piłkarskim doszło do reorganizacji rozgrywek. Zmiany miały na celu poprawe poziomu zwłaszcza w niższych ligach. 3 Liga, która de facto jest IV klasą rozgrywkową w Polsce miała stać się bardziej atrakcyjna. Czy runda jesienna w 3 lidze śląsko-opolskiej taka była?
Z rundy jesiennej zadowoleni mogą być kibice Ruchu Radzionków. Drużyna Rafała Góraka, rozpoczęła sezon od nieoczekiwanej porażki w pierwszej kolejce z Orłem Babienica Psary. Była to jednak jedyna porażka Cidrów w tej rundzie.
Zadowoleni mogą też być w Leśnicy, bowiem drugi w tabeli jest tamtejszy LZS. Także 8 punktów straty do lidera z Radzionkowa ma trzeci w tabeli BKS Bielsko Biała. Postawa drużyny z Podbeskidzia jest tym większym zaskoczeniem, że bielszczanie w tej rundzie nie mieli własnego boiska. Główna płyta stadionu miejskiego jest remontowana, podopieczni Mariusza Mandli trenowali więc w okolicznych wioskach. Cieszyć może także postawa Walki Zabrze, która jest czwarta.
Niespodzianką in minus jest z kolei postawa Rozwoju Katowice. Nie pomogła nawet zmiana trenera. W trakcie rundy Piotra Stacha zastąpił Krzysztof Izydor, ale niewiele to pomogło. Dość powiedzieć, że najlepszym strzelcem drużyny jest obrońca Przemysław Gałecki z 3 bramkami na koncie.
Teraz jednak każda z drużyn ma przed sobą długą przerwę zimową i także od tego jak ten okres zostanie przepracowany będzie zależało kogo w 3 lidze zobaczymy za rok.
http://www.tvs.pl/informacje/6524/
..................
Ruch mistrzem
21.11.2008
Ruch Radzionków zremisował na własnym boisku z BKS Stal Bielsko Biała 1:1 w meczu XV kolejki rozgrywek o mistrzostwo III ligi grupy śląsko-opolskiej. Zdecydowanym faworytem spotkania był liderujący od wielu kolejek Ruch. Jednak już w pierwszej minucie goście mogli objąć prowadzenie, kiedy to po strzale głową Damiana Chmiela, piłka o centymetry minęła prawy słupek bramki strzeżonej przez Jacka Jankowskiego. W 13 minucie w polu karnym gości został sfaulowany Adam Kompała i sędzia nakazał wykonanie rzutu karnego. Pewnym wykonawcą okazał się Sebastian Gielza i Ruch objął prowadzenie 1:0. Jego piłkarze cieszyli się nim tylko kwadrans. Po jednym z kolejnych rzutów rożnych Stal wyrównała. Po raz drugi piłkę w siatce gospodarzy ulokowali goście w 80 minucie, ale sędziowie dopatrzyli się spalonego. - Cóż, na pewno mój zespół stać na więcej. Świadczy o tym zresztą tabela. Jesteśmy najlepszą drużyną rundy jesiennej, strzeliliśmy najwięcej bramek i straciliśmy ich najmniej. Tylko sześć. Czy to za mało, aby się cieszyć? Zespół wypełnił swoje, a jedynym problem to są młodzieżowcy - komentował po me-czu Rafał Górak, trener Ruchu.
- Moim zdaniem byliśmy bliżsi zwycięstwa niż gospodarze. Czy był spalony przy strzelonej przez nas drugiej bramce? Sędzia zagwizdał i jest już po sprawie. A czy był karny? Cóż, gdyby nie faul mojego zawodnika, jestem pewien, że Kompała zdobyłby bramkę. Więc po prawdzie stało się sprawiedliwości zadość - dodał Marek Mandla, trener Stali.
KS RUCH RADZIONKÓW - BKS STAL BIELSKO BIAŁA 1:1 (1:1)
BRAMKI: Gielza (13, karny) - Suchowski (28)
RUCH: Jacek Jankowski - Marcin Żmuda, Dawid Domański, Tomasz Rzepka, Marcin Trzcionka - Piotr Giel, Marcin Dziewulski, Tomasz Stranc (63, Marek Suker), Marcin Kocur (76, Marcin Kowalski) - Adam Kompała, Sebastian Gielza (67, Robert Lasek).
Stanisław Wawszczak - POLSKA Dziennik Zachodni
http://tarnowskiegory.naszemiasto.pl/sport/924574.html
.......................
PIŁKA NOŻNA Zmiany kadrowe w Podbeskidziu - klub opuszczają Grzegorz Pater i Łukasz Gorszkow, najbardziej doświadczeni piłkarze
28.11.2008
O rozwiązaniu kontraktów za porozumieniem stron z Gorszkowem i Paterem klub poinformował w poniedziałek. Wcześniej szefowie Podbeskidzia postanowili nie przedłużać umowy z Marcinem Hirszem i rozpoczęli negocjacje w sprawie rozwiązania kontraktu z Jackiem Paczkowskim.
Grzegorz Pater to najbardziej utytułowany piłkarz, jaki grał do tej pory w Podbeskidziu. Cztery razy z Wisłą Kraków zdobywał mistrzostwo Polski, raz Puchar Polski, a w eliminacjach Ligi Mistrzów strzelił dwa gole słynnej Barcelonie (w meczu przegranym przez Wisłę 3:4). Do Bielska trafił w lipcu 2004 roku, gdy ówczesne władze klubu zatrudniły trenera Jana Żurka. Pater był pierwszym głośnym transferem Podbeskidzia. Oprócz niego w zespole grali inni piłkarze o tzw. głośnych nazwiskach: Paweł Sibik, Adam Kompała, Daniel Dubicki. Sezon zakończył się fiaskiem, a "gwiazdy" szybko odeszły z Bielska-Białej. Pater jednak został. Wiele razy udowadniał swoją piłkarską wartość, imponował doświadczeniem i boiskowym sprytem. Nade wszystko potrafił doskonale podawać piłkę do partnerów.
Wystarczy przypomnieć choćby mecze z Wartą Poznań, gdzie dopiero po wejściu Patera i jego dwóch dośrodkowaniach Podbeskidzie wygrało mecz lub niedawne spotkanie wyjazdowe z Dolcanem Ząbki, w którym podanie popularnego "Grzeli" otworzyło Zarembie drogę do bramki.
Grzegorz Pater jednak coraz rzadziej pojawiał się na murawie. W minionej rundzie wystąpił w 11 spotkaniach, w których aż dziewięciokrotnie wchodził na boisko z ławki rezerwowych. Na murawie spędził w sumie 381 minut, niewiele więcej niż Sebastian Ziajka, czy... Łukasz Gorszkow.
Gorszkow to drugi obok Patera niezwykle doświadczony piłkarz (grał m.in. w GKS Katowice, KSZO Ostrowiec, Wiśle Kraków, Groclinie Dyskobolii). W minionej rundzie miał okazję zagrać tylko w czterech meczach, z czego w jednym spędził na murawie pełne 90 minut.
Odejścia piłkarzy to jedno. Wiadomo, że w okresie zimowym powrócą z wypożyczenia Damian Chmiel, Joachim Mikler i Andrzej Maślorz, którzy będą trenować z zespołem Marcina Brosza.
Szefowie Podbeskidzia przedłużyli kontrakt z Tomaszem Górkiewiczem, nie zamierzają też sprzedawać Krzysztofa Chrapka i Mariusza Sachy. Bo priorytetem jest awans do ekstraklasy.
Łukasz Klimaniec - POLSKA Dziennik Zachodni
http://bielskobiala.naszemiasto.pl/sport/928108.html
qlomyoth - Pią Lis 28, 2008 9:02 pm
Ruch mistrzem
Chciałbym takich nagłówków w prasie po zakończeniu następnego sezonu
Wit - Nie Gru 07, 2008 11:29 pm
Wisła i Cracovia blisko Jaworzna, więc GieKSa blisko Zabrza
Wojciech Todur, pacz2008-12-07, ostatnia aktualizacja 2008-12-07 14:44
Krakowskie kluby nie ustają w poszukiwaniu obiektu, na którym mogłyby rozgrywać swoje mecze, w czasie gdy ich stadiony będą remontowane. - Bardzo realne, że przeniesiemy się do Jaworzna - powiedział nam w piątek nieoficjalnie działacz Wisły Kraków. To oznacza, że nie wiadomo, gdzie wiosną będzie grać GKS Katowice
Informację o planach krakowskich klubów udało nam się potwierdzić w Jaworznie. - Rozmowy trwają. Wszystko zmierza w dobrym kierunku - mówi osoba, która zna kulisy sprawy.
Cracovia i Wisła szukają rezerwowych obiektów od wielu miesięcy. W pewnym momencie wydawało się, że Cracovia przeniesie się na sosnowiecki Stadion Ludowy. Janusz Filipiak, właściciel i sponsor klubu, rozmawiał na ten temat z władzami miasta i Krzysztofem Szatanem, właścicielem Zagłębia. Obiekt w Sosnowcu co prawda nie spełnia wymogów licencyjnych z powodu braku zadaszonej trybuny, ale taka konstrukcja właśnie powstaje (stalowy stelaż już stoi) i wiosną ma być gotowa.
Przeprowadzka do Sosnowca stała się jednak mało realna, gdy oba krakowskie kluby zgodnie stwierdziły, że bliżej im na Suche Stawy i obiekt Hutnika Kraków.
Chociaż ekstraklasowe drużyny były gotowe ponieść koszty przystosowania stadionu Hutnika do wymogów licencyjnych związanych z grą w najwyższej klasie rozgrywkowej, ten pomysł storpedowali fani drużyny z Nowej Huty. Stowarzyszenie kibiców Suche Stawy wydało specjalne oświadczenie, w którym skrytykowało ten pomysłowi.
Czy uda się w Jaworznie? Obiekt przy ul. Krakowskiej też nie spełnia wymogów licencyjnych - dwa największe problemy to brak podgrzewanej murawy i sztucznego oświetlenia.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że koszty przystosowania obiektu (przede wszystkim montaż jupiterów) wezmą na siebie Cracovia i Wisła! Gdy rozmawiano o ewentualnej przeprowadzce na Suche Stawy, doraźny remont obiektu Hutnika miał pochłonąć 6-8 mln zł. W Jaworznie powinno być taniej (nie trzeba montować m.in. dachu i krzesełek). Z nieoficjalnych informacji wynika, że uda się też uzyskać zgodę PZPN-u, aby Wisła i Cracovia mogły zagrać marcowe mecze bez podgrzewanej murawy (może trzeba będzie zmienić gospodarza?).
Jeżeli Jaworzno dojdzie do porozumienia z krakowskimi klubami, problem będzie miał GKS Katowice, który też planuje remont obiektu i też liczył na przeprowadzkę na Krakowską! Katowicki klub podpisał co prawda umowę na grę w Jaworznie, ale ta obowiązywała tylko przez rundę jesienną. GKS myśli już więc o innych stadionach. Klub chciałby rozgrywać wiosenne mecze albo na stadionie Górnika Zabrze, albo Rozwoju Katowice. Ostatecznością jest Stadion Śląski.
Powrót po sześciu latach?
Jeżeli Jaworzno podpisze umowę z Cracovią i Wisłą na użyczenie stadionu, to ekstraklasowa piłka wróci na obiekt przy ul. Krakowskiej po sześciu latach (tyle czasu minie w przyszłym roku) przerwy. Wtedy to jeden jedyny sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej rozegrała Szczakowianka, który opuściła ekstraklasę po pamiętnej aferze barażowej, gdy klub z Jaworzna oskarżono o ustawienie meczów ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki.
.............
Na Śląskim niech krakusy grają
Wit - Wto Gru 09, 2008 8:40 am
Jaworzno jest gotowe przyjąć Wisłę i Cracovię
Wojciech Todur2008-12-08, ostatnia aktualizacja 2008-12-08 22:37
Działacze krakowskich klubów są już po pierwszych rozmowach na temat przeprowadzki na stadion w Jaworznie. - To dobry pomysł, na którym możemy dużo zyskać - przekonuje Paweł Silbert, prezydent miasta
Wisła i Cracovia prawdopodobnie już za kilka tygodni będą musiały się wyprowadzić ze swoich stadionów. - Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to tradycyjny noworoczny trening będzie ostatnim dniem, gdy będzie można grać w piłkę na obiekcie przy ul. Kałuży. Prezydent zapowiada, że kopnie wtedy piłkę, a potem stadion zrównają buldożery - mówi Marek Mazurczak, rzecznik prasowy Cracovii. Stadion Wisły też czeka na budowlańców, którzy mają postawić nową trybunę. - Nieoficjalnie mówi się, że nie obejdzie się bez obniżenia płyty boiska i wycięcia dwóch masztów podtrzymujących jupitery - dodaje Adrian Ochalik, rzecznik prasowy Wisły.
Dlatego krakowskie kluby szukają obiektów zastępczych. Próbowali w Sosnowcu, Chorzowie (Stadion Śląski), a ostatnio na Suchych Stawach (gra tam krakowski Hutnik). Teraz najbliżej im do Jaworzna. - Z naszej strony jest wstępna zgoda, ale na temat umowy muszą się jeszcze wypowiedzieć zarządy obu klubów - tłumaczy Mirosław Ciołczyk, dyrektor jaworznickiego MCKiS-u, który zarządza obiektem.
Żeby ekstraklasa wróciła do Jaworzna, stadion przy ul. Krakowskiej musi zyskać sztuczne oświetlenie. Koszty mają ponieść Wisła i Cracovia. - To nie jest problem. Jesteśmy przygotowani na taki wydatek - zapewnia Ochalik.
Gdy kluby rozmawiały o przeprowadzce na Suche Stawy, pojawił się pomysł, by na obiekt przenieść jupitery ze stadionu Cracovii.- Na ten temat jeszcze nie dyskutowaliśmy. Oczywiście, że wolelibyśmy nowe jupitery, ale jeżeli używane będą w dobrym stanie, to chyba nikt nie będzie się upierał - dodaje Ciołczyk.
Do startu ligi (koniec lutego) na obiekcie w Jaworznie na pewno nie zostanie zamontowany system podgrzewający murawę. - Na to nie ma już czasu. Jeżeli zima będzie łagodna, to problem rozwiąże się sam. W przeciwnym przypadku Wisła i Cracovia będą musiały znaleźć inny stadion na jeden, dwa mecze lub zmienić gospodarza - wyjaśnia Ciołczyk.
Innych większych remontów obiekt w Jaworznie nie wymaga. - Jego przystosowanie do wymogów ekstraklasy jest znacznie tańsze niż stadionu Hutnika - przyznaje Ochalik. - Zostałaby kosmetyka. Wykonanie schodów za 30 tys. zł czy uzupełnienie ogrodzenia - dodaje Ciołczyk.
Wisła i Cracovia, a za nimi ich kibice, nie zawitają do Jaworzna bez zgody policji. - Komendant jaworznickiej policji wstępnie wyraził zgodę. Jest pomysł, by w ochronę spotkań zaangażował się też garnizon z Małopolski - mówi prezydent Silbert.
- To miłe, że Jaworzno jest nam aż tak przychylne. Pomysł z przeprowadzką do Jaworzna podoba się naszemu właścicielowi [Bogusław Cupiał pochodzi z pobliskiego Sławkowa - przyp. red.], bo to jego rodzinne strony. Nie ukrywam, że za Jaworznem lobbuje też Rysiek Czerwiec [pochodzący z Jaworzna skaut Wisły - przyp. red.] - zdradza Ochalik.
Strony twierdzą, że umowa o współpracy musi zostać sfinalizowana najpóźniej do świąt. - Potem już nie zdążymy z pracami remontowymi - podkreśla Ciołczyk.
Wisła i Cracovia mogą się jeszcze wycofać z rozmów - stanie się tak, jeżeli władze Krakowa nie dotrzymają terminów rozpoczęcia remontu obiektu Cracovii, a przetarg na budowę trybuny na stadionie Wisły wygra firma, która zapowiada, że poradzi sobie bez wycinania jupiterów i obniżania murawy.
Pisaliśmy już, że w przypadku jeżeli Jaworzno dojdzie do porozumienia z krakowskimi klubami, problem będzie miał GKS Katowice, który również liczył na tymczasową przeprowadzkę na Krakowską. - GKS mógł grać w Jaworznie jesienią, ale nie skorzystał z takiej możliwości. Zależy nam na wizerunku spokojnego miasta, a ostatni występek katowickich pseudokibiców [burdy podczas meczu z GKS-em Jastrzębie - przyp. red.] nie zachęca do kontynuowania współpracy. Na takiej reklamie nam nie zależy - kończy Silbert.
Dla Gazety
Jędrzej Jędrych
prezes Górnika Zabrze
Ewentualna gra piłkarzy GKS-u Katowice na stadionie Górnika to raczej pytanie do władz miasta, które jest właścicielem obiektu. Ja nie miałbym nic przeciwko temu. Ważne jest również to, że kibice naszych klubów darzą się sympatią. Nikt jednak nie zwrócił się do nas w tej sprawie.
m20 - Wto Gru 09, 2008 8:33 pm
Najlepszy polski sędzia, kandydat do wyjazdu na MŚ, zatrzymany!
nSport/ŁW /10:06
Grzegorz G., międzynarodowy sędzia z Radomia, został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne - poinformował nSport.
Uznawany za najlepszego polskiego sędziego G. był kandydatem do prowadzenia spotkań w finałach piłkarskich mistrzostw świata w Republice Południowej Afryki. Od kilku lat sędziował mecze międzypaństwowe oraz w europejskich pucharach.
Wraz z Grzegorzem G. CBA zatrzymało jego asystenta Tomasza S.
Jak powiedział PAP szef oddziału Prokuratury Krajowej we Wrocławiu Edward Zalewski, mężczyźni jeszcze we wtorek mają zostać przewiezieni do Wrocławia.
Według informacji IAR zarzuty, które Grzegorz G. ma usłyszeć jutro, mają dotyczyć przestępstw popełnionych w sezonach 2003 - 2005
Śledztwo w sprawie korupcji w polskim futbolu toczy się od maja 2005 r. Do tej pory prokuratura postawiła zarzuty ok. 170 osobom: działaczom sportowym, sędziom, obserwatorom PZPN, m.in. dwóm członkom zarządu PZPN Witowi Ż. i Kazimierzowi F.
W grudniu ub. roku przed wrocławskim sądem rozpoczął się pierwszy proces w tej sprawie. Na ławie oskarżonych zasiadło 17 osób, w tym Ryszard F., pseud. Fryzjer - domniemany organizator całego procederu.
Dotychczas w procesach zostało skazanych 17 osób.
***
Grzegorz G. jest najbardziej znanym polskim sędzią zatrzymanym do tej pory w związku z korupcją w polskiej piłce nożnej.
35-letni Grzegorz G., z zawodu nauczyciel wychowania fizycznego, jest arbitrem międzynarodowym (licencja FIFA od 2001 roku) i pierwszym polskim sędzią zawodowym (razem z dwoma asystentami). W październiku znalazł się na liście 38 kandydatów do prowadzenia meczów na mistrzostwach świata, które w 2010 roku odbędą się w Republice Południowej Afryki.
Nominacja dla G. była efektem dobrych występów na arenie międzynarodowej w ostatnich kilkunastu miesiącach. Sędziował m.in. MŚ do lat 17 oraz mecze w eliminacjach mistrzostw świata i Europy, a także Ligi Mistrzów i Pucharu UEFA. W tegorocznych mistrzostwach Europy był sędzią technicznym spotkań Turcja -Czechy, Holandia - Francja i Hiszpania - Rosja.
W ubiegłym sezonie ekstraklasy G. prowadził mecze ekstraklasy jako pierwszy sędzia zawodowy. Obecnie są cztery profesjonalne trójki arbitrów. Wprowadzenie sędziów kontraktowych miało prowadzić do profesjonalizacji rozgrywek. Ich miesięczne zarobki wynoszą 12 tys. złotych brutto + vat oraz 1500 złotych + vat za każdy mecz (asystenci mają niższe stawki).
------------------------------------------------------------------------
Nie powiem, żebym był w szoku, ale dla mnie to zatrzymanie jest dużo głośniejsze od zatrzymania Wójcika. Najbardziej znany polski sędzia, pierwszy który przeszedł na zawodowstwo, etc...
Abstrachując od wszystkiego dużo do myślenia daje też brak reakcji FIFA/UEFA- dzien po dniu zatrzymują sędziów międzynarodowych z jednego kraju a oni dalej udają ślepych ...
Wit - Czw Gru 25, 2008 11:47 pm
Wisła i Cracovia nie zagrają w Jaworznie
tod 2008-12-23, ostatnia aktualizacja 2008-12-23 20:46
Krakowskie kluby - Wisła i Cracovia - nie zagrają wiosną ligowych meczów na stadionie przy ulicy Krakowskiej.
Drużyny z ekstraklasy szukają zastępczych obiektów, gdyż ich stadiony czekają gruntowne remonty. Działacze Wisły i Cracovii zwrócili się o pomoc do Jaworzna. Rozmowy były już zaawansowane, ale ostatecznie nie zostały sfinalizowane.
Nasz informator twierdzi, że Wisła z Cracovią użyły Jaworzna jako karty przetargowej, która ma doprowadzić do tego, że krakowskie kluby przeniosą się jednak na obiekt miejscowego Hutnika (ten pomysł storpedowali wcześniej kibice).
- Nie wnikam w to. Prawdą jest jednak, że rozmawiałem z prezesem Wisły, który podziękował za gościnę. Prezes stwierdził, że Wiśle może uda się jeszcze zagrać wiosną na własnym obiekcie - mówi Mirosław Ciołczyk, dyrektor jaworznickiego MCKiS-u, który zarządza stadionem przy ul. Krakowskiej. - Nie ma tematu przenosin samej Cracovii. Jednego klubu nie byłoby stać na dostosowanie naszego obiektu do wymogów licencyjnych [montaż światła - przyp. red.]. Cieszę się, że z Wisłą nawiązaliśmy naprawdę dobry i kontakt i jest duża szansa, że krakowski klub jednak zagra wiosną na Krakowskiej. Może to będzie spotkanie towarzyskie, a może mecz w ramach rozgrywek o Puchar Ekstraklasy? - zdradza Ciołczyk.
Decyzja krakowskich klubów oznacza, że szansę na gościnę w Jaworznie znowu ma GKS Katowice, który też szuka zastępczego obiektu na czas remontu. - Wróciliśmy do rozmów - przyznaje Ciołczyk.
19duGens64 - Pią Gru 26, 2008 12:56 am
Wisła i Cracovia nie zagrają w Jaworznie
Oby, oby
Wit - Wto Sty 06, 2009 7:44 pm
Hiszpański piłkarz chce wzmocnić GKS Jastrzębie
Marcin Fejkiel2009-01-05, ostatnia aktualizacja 2009-01-05 19:34
Pierwszy trening Jastrzębiaw poniedziałek się nie odbył z powodu obfitych opadów śniegu. Piłkarze spotkali się za to z prezesem Joachimem Langerem, który rozmowy o wypłatach zaległych pensji przesunął jednak o tydzień. Tyle że 10 stycznia mija trzeci miesiąc, od kiedy gracze nie dostają swoich wynagrodzeń. To daje im podstawę do rozwiązania kontraktów z winy klubu.
Polecamy: W Jastrzębiu może się zrobić niebezpiecznie
Mimo że trening się nie odbył, w siedzibie klubu ruch był jak na tureckim targu. Wreszcie pojawił się prezes Joachim Langer. Cześć piłkarzy ustawiała się w kolejce do jego biura, żeby wreszcie rozwiązać kontrakty, inni wręcz przeciwnie - czekali w pełnej gotowości na rozmowy o podjęciu w Jastrzębiu pracy.
Największą niespodzianką była obecność w klubie nowego piłkarza z Hiszpanii. Eduard Garcia Rodriguez, zwany Edu, kilka lat temu ożenił się w z Polką i obecnie oboje mieszkają w pobliskich Pawłowicach. Ostatnim klubem Edu był hiszpański IV-ligowiec Ajamonte. Od przyszłego tygodnia Hiszpan będzie trenować z GKS-em.
Wiesław Materzok, reprezentujący chorwackiego menedżera Milana Martinovicia, przywiózł do Jastrzębia czterech zawodników. Są to Czesi Patryk Miko (MFK Karvina), Jakub Vavra (MFK Karvina), Radek Janecka (HFK Olomouc) oraz Jacek Widenka (Polonia Łaziska). - Wszyscy są wolnymi piłkarzami, którzy bez problemów powinni dać sobie radę w Jastrzębiu. Od przyszłego tygodnia będą trenować wraz z zespołem. Potem prawdopodobnie podpiszemy roczne umowy - twierdzi Materzok.
Nowymi zawodnikami pierwszoligowca mają również zostać boiskowi weterani: dwóch 35-latków - Jacek Wiśniewski (ostatnio Wisła Płock) i Ireneusz Kościelniak (Beskid Skoczów), a także 31-letni Tomasz Copik (Odra Opole).
- Dałem słowo trenerowi Wyrobkowi, że przyjadę. Mam w Jastrzębiu kilku znajomych, jak chociażby Witek Wawrzyczek czy Robert Żbikowski. Wiem, co się ostatnio działo w klubie, ale mam nadzieję, że to wszystko zostanie wyprostowane. Przez dziewięć lat gry w Górniku Zabrze przyzwyczaiłem się do takich problemów. Prezes GKS-u dał mi słowo, że płynność finansowa klubu wróci. Mnie przede wszystkim zależało, żeby grać, więc jakichś większych obaw nie mam. Ważne, że do Jastrzębia mam blisko z Ornontowic, gdzie mieszkam - komentował Wiśniewski.
Jest natomiast przesądzone, że GKS opuszczają napastnicy Marek Kubisz oraz Marcin Narwojsz, którzy rozwiązali swoje kontrakty za porozumieniem stron. - Czy coś na tym straciłem? Wie pan, z tego klubu nikt nie wychodzi z zyskiem. Najważniejsze jednak, że jestem już wolnym zawodnikiem - cieszył się, wyjeżdżając z klubowego parkingu Kubisz. Ma on wkrótce trafić do Ruchu Radzionków.
Prezes Langer unikał w poniedziałek dłuższej rozmowy z dziennikarzami. - W klubie wszystko jest w porządku. Dajcie nam spokojnie popracować, a GKS będzie grał dalej - rzucił tylko Langer, który wszelkie decyzje dotyczące wypłaty zaległych pieniędzy wobec piłkarzy odroczył do przyszłego poniedziałku.
10 stycznia minie jednak trzeci miesiąc, od kiedy zawodnicy nie otrzymali swoich pensji. Daje im to podstawę do złożenia wniosków w PZPN-ie o rozwiązanie kontraktów z winy klubu. - 12 stycznia to my dopiero mamy poznać jakieś szczegóły odnośnie tych spraw finansowych. Co w tej sytuacji? Ja czekam cierpliwie, nie podjąłem jeszcze żadnej decyzji. Kontrakt mam ważny do czerwca - oświadczył bramkarz GKS-u Czech Jakub Kafka.
Z działaczami nie porozumiał się Mariusz Adaszek. - Nie mam zamiaru zrzekać się zaległych pieniędzy, a chcąc rozwiązać kontrakt polubownie, musiałbym to zrobić. Póki co, muszę więc się pojawić na przyszłotygodniowym treningu - powiedział 30-letni zawodnik.
Dodajmy, że GKS odwołał także swój wyjazd na czterodniowy turniej halowy w Niemczech, który rozpoczyna się 9 stycznia. - Organizator imprezy wycofał się z wcześniejszego zaproszenia - powiedział Wyrobek.
...............
PIŁKA NOŻNA Zostali w szatni
06.01.2009
Wczoraj przygotowania do rundy wiosennej mieli wznowić piłkarze pierwszoligowego GKS Jastrzębie. Zawodnicy stawili się punktualnie na zbiórkę w klubie, ale nie wyszli na zajęcia.
- W związku z opadami śniegu podjęliśmy decyzję o przełożeniu inauguracji przygotować o tydzień - wyjaśnia dyrektor sportowy GKS Mirosław Szwarga. - Każdy z zawodników otrzymał indywidualną rozpiskę zajęć, jakie mają w tym czasie wykonać. Mam nadzieję, że za tydzień pogoda nie pokrzyżuje już naszych planów. Liga rusza dopiero w połowie marca, więc mogliśmy sobie pozwolić na taki manewr.
Nieoficjalnie mówi się, że zimowa aura nie była jedynym powodem przełożenia zajęć jastrzębskiej ekipy. Piłkarza nadal nie otrzymali obiecanych pensji i premii. Zaległości miały być wypłacone do końca roku. Prezes Joachim Langer takie deklaracje składał już wcześniej kilka razy. Na konto piłkarzy nie wpłynęły jednak do tej pory żadne pieniądze.
- Na pewno wszystko zostanie uregulowane, nikt nie odbierze piłkarzom zarobionych pieniędzy - uspokaja dyrektor Szwarga. - Opóźnienia są, sami też czekamy na jakieś wpłaty, które umożliwią nam regulację zaległości.
Piłkarze powoli tracą jednak cierpliwość. Wczoraj za porozumieniem stron umowę z jastrzębskim klubem rozwiązali Marcin Narwojsz i Marek Kubisz.
- Większość piłkarzy chce postąpić tak jak my, przyjąć ofertę innego klubu, która wcale nie musi być lepsza. Byle tylko wyrwać się z Jastrzębia - mówi Kubisz.
Wcześniej umowy z GKS rozwiązali Łukasz Pielorz (został już piłkarzem Odry Wodzisław), a także Kamil Wilczek (trafił do Piasta Gliwice). Z Jastrzębia chcą odejść Mariusz Adaszek, Jakub Kafka, Adam Wrzask, a za nimi pozostali. Jeśli do 10 stycznia nie otrzymają zarobionych i obiecanych pieniędzy (wówczas minie 3-miesięczny okres zaległości), będą mogli odejść bez zgody klubu. Być może stąd bierze się przełożenie rozpoczęcia zajęć.
Wczoraj w klubie pojawił się były piłkarze Górnika Zabrze, Szczakowianki Jaworzno, Cracovii, a ostatnio Wisły Płock Jacek Wiśniewski. 35-letni obrońca po rozmowie z działaczami podpisał kontrakt na 1,5 roku.
- Grałem z Jackiem w jednej drużynie w Szczakowiance i jego przyjście jest sporym wzmocnieniem - uważa o rok starszy od "Wiśni" Witold Wawrzyczek.
Niewykluczone także, że do GKS dołączy także Eduardo Garcia Rodriguez Edu, który grał ostatnio w Ayamonte CF (III liga). Po ślubie z Polką hiszpański obrońca chce występować w naszym kraju. Wczoraj Edu by w Jastrzębiu i rozmawiał z działaczami. Dyrektor Szwarga dodaje, że do przygotowań włączeni zostaną także utalentowani piłkarze z MOSiR Jastrzębie.
Zmiany w GKS
Już odeszli z GKS:
Marek Kubisz (szuka klubu),
Marcin Narwojsz (szuka klubu),
Łukasz Pielorz (Odra Wodzisław),
Kamil Wilczek (Piast Gliwice),
Grzegorz Tomala (podjął pracę na kopalni),
Marcin Karwot (szuka klubu)
Noszą się z zamiarem odejścia:
Marcin Adaszek,
Adam Wrzask
Przychodzą:
Jacek Wiśniewski
(Wisła Płock)
W kręgu zainteresowań:
Eduardo Garcia Rodriguez Edu (III liga hiszpańska),
Jacek Widenka (Polonia Łaziska)
Leszek Jaźwiecki - POLSKA Dziennik Zachodni
http://jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl/sport/943542.html
Wit - Pon Sty 19, 2009 10:35 pm
Prezes Ruchu: Zbudujmy nowy stadion
Rozmawiał Wojciech Todur 2009-01-19, ostatnia aktualizacja 2009-01-19 17:14
Jestem człowiekiem, który nie zatrzymuje się w pół drogi. Pewnie, że chciałbym ekstraklasę. Stąpam jednak twardo po ziemi i wiem, że na dziś ani mnie, ani miasta na grę z najlepszymi nie stać. Ale już I liga to bardzo realna sprawa. Taki jest mój cel - mówi Tomasz Baran, prezes Ruchu Radzionków.
Gdy wokół słychać o kryzysie, o piłkarzach, którzy z utęsknieniem czekają na wypłatę pensji, na Śląsku jest klub, który planuje kolejne awanse. Jeszcze osiem lat temu Ruch grał w ekstraklasie, teraz na jubileusz 90-lecia klubu piłkarze z Radzionkowa pewnie zmierzają do II ligi. Za sukcesem Ruchu, który nie tak dawno był bliski bankructwa, stoi Tomasz Baran - były piłkarz, a dziś prezes.
Wojciech Todur: Jak Pan traktuje piłkę nożną?
Tomasz Baran: Jak hobby, na którym nie da się zarobić (śmiech).
Działacze Ruchu długo Pana namawiali, zanim zgodził się Pan być prezesem?
- Najbardziej pracował nade mną Andrzej Urzędniczok, ówczesny prezes klubu. Na początku nie byłem przekonany do tego pomysłu. Życie dzieliłem między rodzinę i pracę i Ruchu nie potrzebowałem do szczęścia. Decyzję na "tak" pomogły mi podjąć... wspomnienia. Ja wciąż mam przed oczami niezapomniane mecze w ekstraklasie, spotkania, w których sam zakładałem koszulkę Ruchu. To było co prawda takie amatorskie granie, ale jednak zawsze granie. Prezesem zostałem w listopadzie 2007 roku.
Ciężko było pożegnać się z własnymi pieniędzmi i przekazać je na zespół?
- Trzeba kochać piłkę, trafić na grupę fajnych ludzi i aż tak ciężko nie jest. Nigdy nie zainwestowałbym w klub kosztem rodziny czy pracy. W pewnym momencie uznałem jednak, że mam na koncie tyle, że mogę się podzielić.
Pana firma działa w branży surowców wtórnych, która ma mocno odczuć światowy kryzys. Piłkarze Ruchu powinni się bać?
- Czy ja wiem? Rzeczywiście, moją branżę dotyka kryzys, bo problemy ma całe hutnictwo. Może przez to nie będzie tak spektakularnych transferów, może trzeba będzie trochę zacisnąć pasa? Nie ma jednak obaw - przetrwamy! Bywało już gorzej.
Mówi Pan, że dobrze pamięta mecze Ruchu w ekstraklasie? A debiut?
- Pan żartuje (śmiech)? Oczywiście, że widziałem, jak nasi chłopcy zlali Widzew aż 5:0! Stadion był wypełniony po brzegi. I wie pan co? Ci ludzie wrócą! W Radzionkowie jest mnóstwo - jak ja to mówię - uśpionych kibiców. Będzie awans, będą zwycięstwa i oni wrócą.
Tuż za miedzą, w Bytomiu, jest Polonia, która gra w ekstraklasie. Czy Radzionków ma takie same ambicje?
- Jestem człowiekiem, który nie zatrzymuje się w pół drogi. Pewnie, że chciałbym ekstraklasę. Stąpam jednak twardo po ziemi i wiem, że na dziś ani mnie, ani miasta na grę z najlepszymi nie stać. Ale już I liga to bardzo realna sprawa - taki jest mój cel.
Jak Pan sądzi, dlaczego Ruchowi nie udało się pójść drogą Odry Wodzisław i zostać w ekstraklasie na lata?
- Była kopalnia, były pieniądze, był zespół, były wyniki. Gdy kopalni zabrakło, dla klubu nie było żadnej alternatywy. Bez pieniędzy nie ma niczego...
Zakłada Pan, że w przyszłości zacznie zarabiać na piłce?
- Nieee. Myślę, że dołączyłem do grona wiecznych filantropów (śmiech). Mam jednak pewne pomysły na usprawnienie organizacji klubu. Chcę powołać do życia spółkę z o.o. - miasto i moja firma stałyby się jej udziałowcami. Może z czasem dołączyłby do nas trzeci podmiot? Wtedy to już byłoby idealnie! Na razie jednak mam bardziej przyziemne marzenia - tylu kibiców na trybunach, żeby zarobić na organizację spotkania (śmiech).
W ubiegłym roku pozyskał Pan Adama Kompałę, teraz Marka Kubisza, a myśli Pan jeszcze o Piotrze Gierczaku. Po każdym takim transferze przez szatnie śląskich drużyn przetacza się szmer podniecenia i pytanie: „Czy wiesz, ile oni dostali w Radzionkowie!?”.
- Ha, ha, ha!!! Zaręczam panu, że oni nie przyszli do Ruchu dla wielkich pieniędzy. U mnie nikt nie ma 10 czy nawet 7 tys. zł pensji. W cenie jest za to solidność, zaufanie. Gdy mówię zawodnikowi, że zarobi 2-3 tys. zł, to ma jak w banku, że 30. każdego miesiąca te pieniądze będą na jego koncie.
Gdy pojawił się temat Kubisza, to nie pytałem go, ile zarabiał w Jastrzębiu. U mnie ma mniej, ale pewne. Ja się nie migam, nigdy nie uciekam przed zawodnikami. Proszę spytać piłkarzy, czy kiedykolwiek ktoś u mnie narzekał na kasę.
A już miałem zapytać, czy nie boi się Pan kominów płacowych...
- No właśnie boję się. Każdy komin prędzej czy później zacznie pękać, a na koniec się przewróci. Duże pieniądze w klubie nie są najważniejsze. Ważne przede wszystkim, żeby nie były wirtualne. A to, niestety, w wielu polskich klubach jest normą.
Sięga Pan po doświadczonych piłkarzy. To Pana pomysł na budowę drużyny?
- Trzeba stawiać i na starych, i na młodych. Na jednego doświadczonego zawodnika w Ruchu przypada trzech, czterech młokosów. Uważam, że to zdrowe proporcje. Młodzież musi się przecież od kogoś uczyć.
Jest jakiś polski klub, może jego działacze, który Panu imponuje?
- Hmmm... Powiem szczerze, dla mnie największym fenomenem jest to, co wydarzyło się w Bytomiu. Bez pieniędzy, bez sportowego zaplecza Polonia przeszła drogę z III ligi do ekstraklasy. To jest ewenement na skalę całej Polski!
Pan docenia to, co wydarzyło się w Bytomiu, ale kibice Ruchu i Polonii żyją już jak pies z kotem. Czy to z ich powodu do Ruchu nie trafił bramkarz Rafał Jarzombek?
- Chciał z nami trenować, ale uznałem, że nie ma co podejmować ryzyka. To przecież synek z Radzionkowa, ale odszedł do Polonii, gdy miał 14 lat, i część kibiców wciąż mu to wypomina. To jest margines, ale po co narażać chłopaka na niepotrzebny stres? Gdy ten problem dotyczył Grześka Żmii, wiedziałem, iż jest to na tyle doświadczony piłkarz, że bez problemu sobie poradzi. Teraz jednak uznałem, że nie ma co kusić losu.
Sponsoruje Pan klub sam czy też może Pan liczyć na pomoc miasta?
- Władze Radzionkowa bardzo nam pomagają. Dostaliśmy stypendia, rocznie 300 tys. zł. To bardzo dużo, biorąc pod uwagę, że nasz roczny budżet to około miliona złotych. Liczymy jeszcze na dofinansowanie grup młodzieżowych. Kolejne 70 tys. zł to będzie poważny zastrzyk gotówki.
Co ze stadionem? Bez nowego stadionu Ruch nie wyrwie się z piłkarskiego przeciętniactwa.
- No tu jest problem. Nie chcę o tym gadać, gadać i gadać. Ja nie mam czasu na gadanie. Zacznijmy działać! Wybierzmy działkę, projekt, poszukajmy pieniędzy i do pracy!
Remontowanie dzisiejszego stadionu Ruchu nie wchodzi w rachubę?
- Nie. Stadion nie leży w Radzionkowie, tylko w Stroszku, dzielnicy Bytomia. Bytom nam nie pomoże, bo przecież nie będzie ładował kasy w stadion obcego klubu. Radzionków też nie ma w tym interesu, bo stadion nie leży na jego terenie. Rozmawiamy o dwóch lokalizacjach nowego obiektu. Pierwsza to teren za byłą jednostką wojskową, druga - na przedłużeniu drogi Unii Europejskiej. Mnie bardziej podoba się pierwsza lokalizacja. Na 5 ha zmieści się tam ładny kameralny stadion na 7-8 tys. osób, który zapełni się do ostatniego miejsca w każdą sobotę.
Czy w dalszym Ruch może stracić stadion z powodu starych długów?
Na razie mamy względny spokój. Stadion był wystawiony na sprzedaż przez komornika, bodaj we wrześniu ubiegłego roku. Nie znalazł się jednak żaden chętny, a w myśl przepisów następna licytacja może odbyć się za dwa lata. Sytuacja jest dla nas uciążliwa. Długi powstały w czasach, gdy Ruch grał jeszcze w ekstraklasie i zarządzał nim Górniczy Klub Sportowy. Obecne władze klubu, który nazywa się Klub Sportowy nie mają z nimi nic wspólnego.
Ponoć zaczynał Pan grać w piłkę w Szombierkach. Nie myślał Pan, żeby zainwestować w równie zasłużoną piłkarską firmę?
- Tam zaczynałem, ale wychowałem się jednak w Radzionkowie. Albo Ruch, albo nic. Z tym miejscem, z tym klubem wiąże mnie masa wspomnień. Po spadku do II ligi odsunąłem się trochę na bok, ale teraz znowu żyję razem z klubem.
Jest Pan prezesem kibicem? Jeździ Pan na mecze?
- Na wszystkie. Także wyjazdowe! Jestem też na sparingach, a często na treningach. Jeden z moich kolegów powiedział mi kiedyś: "Tomek. Zobaczysz, wydoją cię, a na koniec zostawią!". Mylił się! Nie zawiodłem się na żadnym z tych chłopaków. Poświęcam im wiele wolnego czasu. Żona nie była na początku zadowolona, ale myślę, że już się przyzwyczaiła. Jednego tylko nie poświęcę dla Ruchu - niedzieli. Ten dzień jest tylko dla mojej rodziny. Wyłączam wtedy telefon i nie ma mnie dla nikogo.
Wit - Pon Lut 02, 2009 11:08 pm
Podbeskidzie: trzech niespełnionych muszkieterów
Piotr Płatek2009-01-30, ostatnia aktualizacja 2009-01-30 19:39
Czy zimowe transfery gwarantują Podbeskidziu walkę o ekstraklasę? Wszystko zależeć będzie od formy trzech niespełnionych dotychczas piłkarzy.
W Bielsku-Białej gmina przygotowała już podgrzewaną murawę, teraz spieszy się ze stawianiem masztów sztucznego oświetlenia. Mają być gotowe późnym latem. Wtedy Podbeskidzie miałoby już grać w ekstraklasie. Czy te optymistyczne oczekiwania są realne? Podbeskidzie ma ledwie dwa punkty straty do liderującego w tabeli Widzewa, tylko o punkt ustępuje Zagłębiu Lubin i Koronie Kielce. Cała trójka to jeszcze niedawno ekipy ekstraklasy, potentaci finansowi i sportowi. Pierwsza część sezonu pokazała, że klub ze stolicy Podbeskidzia stać na walkę z klubami możniejszymi.
Zimą Podbeskidzie opuścił Mariusz Sacha (sprzedany do Cracovii), za dalsze usługi podziękowano natomiast duetowi doświadczonych ligowców - Grzegorzowi Paterowi i Łukaszowi Gorszkowowi. Obaj w minionej rundzie grali już wyłącznie jako dublerzy, i w dodatku rzadko. Ta strata nie powinna być zatem kluczowa.
Czy zatem po zimowych transferach ekipa Marcina Brosza będzie silniejsza? Zdaje się, że tak. Przede wszystkim po trudnych negocjacjach zatrzymano Łukasza Merdę, czołowego bramkarza pierwszoligowego zaplecza. Sprowadzono trzech zawodników, którzy powinni wzmocnić ofensywną siłę zespołu i zapewnić stabilność w środku pola.
Najciekawsze wydaje się zakontraktowanie Piotra Malinowskiego z Górnika Zabrze. Jeden z najszybszych pomocników naszej ekstraklasy potrzebuje chyba przetarcia właśnie na zapleczu i niewykluczone, że transfer do Bielska może być zbawienny dla obu stron. Malinowski nabierze doświadczenia, a Podbeskidzie zyska superszybkiego skrzydłowego, który nieraz mieszał już na boiskach ekstraklasy.
Podobnie wygląda sprawa kontraktu Mieczysława Sikory. W ostatnich latach ten napastnik z Ustronia często zmieniał kluby, grywał "ogony" w ekstraklasie, nigdzie jednak na dłużej zadomowić się nie potrafił. Teraz być może przed nim jedna z ostatnich szans na pokazanie prawdziwych umiejętności.
I jeszcze trzeci z niespełnionych muszkieterów - Jarosław Białek. Jest bliski przejścia do Podbeskidzia, warunki kontraktu już uzgodnił. Dwa lata temu przebojem wdarł się do składu Górnika Zabrze, potem jednak już tylko spadał. Zaliczył epizod w Zagłębiu Sosnowiec, trafił do Resovii Rzeszów, a ostatnie miesiące spędził u... Świętego Patryka (Saint Patrick Athletic FC) w przeciętnym klubie irlandzkim.
Trener Brosz twierdzi, że dobiera swoich zawodników pod względem cech charakteru. Ta trójka ma gwarantować walkę i maksymalne zaangażowanie. Podbeskidzie daje im szanse, jednocześnie to oni są szansą Podbeskidzia na pierwszy w historii awans do ekstraklasy. Za kilka miesięcy będzie jasne, czy Sikora, Malinowski i Białek byli dobrą inwestycją bielskiego klubu...
Póki co już w sobotę Podbeskidzie zagra ważny sparing z Odrą Wodzisław, a następnie ruszy na pierwszy tej zimy obóz - do leżącego pod Łodzią Gutowa.
Tequila - Pią Lut 06, 2009 7:06 pm
I liga: klub wycofał się z rozgrywek
Zarząd Klubu Sportowego Kmita Zabierzów podjął decyzję na piątkowym posiedzeniu o wycofaniu drużyny piłkarskiej z rozgrywek pierwszej ligi z powodu trudnej sytuacji finansowej klubu. Próby znalezienia sponsora strategicznego nie dały efektu.[/size]
Od nowego sezonu piłkarze Kmity, którzy ubiegłoroczne rozgrywki zakończyli na dwunastej pozycji w tabeli, będą mogli występować w czwartej lidze.
http://sport.onet.pl/0,1248759,1912075, ... omosc.html
------------
Czyli GKS -w tej chwili automatycznie wskoczył na przedostatnie miejsce w tabeli I ligi.
martin13 - Pią Lut 06, 2009 7:17 pm
Czyli GKS -w tej chwili automatycznie wskoczył na przedostatnie miejsce w tabeli I ligi.
Jeden rywal w walce o utrzymanie mniej A strata do reszty bezpośrednich rywali z doła tabeli nie jest na tyle duża, żeby nie można było jej odrobić.
Wit - Wto Lut 10, 2009 2:17 pm
Dwa tysiące złotych miesięcznie za grę w I lidze
Marcin Fejkiel 2009-02-09, ostatnia aktualizacja 2009-02-09 21:40
Działaczom GKS-u Jastrzębie udało się w poniedziałek zakontraktować trzech zawodników. Są nimi: Krzysztof Kukulski oraz Czesi David Gill i Radek Janecek. Obaj obcokrajowcy mają zarabiać ponad dwa tys. złotych miesięcznie
Po rundzie jesiennej z pierwszoligowym klubem z Jastrzębia rozstało się aż ośmiu zawodników. Łukasz Pielorz i Kamil Wilczek wybrali oferty klubów ekstraklasy (Odra Wodzisław i Piast Gliwice), Tomasz Ciemięga zakończył karierę, dołączając jednocześnie do sztabu szkoleniowego GKS-u, Grzegorzowi Tomali i Marcinowi Karwotowi z końcem 2008 roku wygasły kontrakty, pozostali zaś skorzystali z propozycji klubów z niższych lig (Marek Kubisz - Ruchu Radzionków, Kamil Gorzała - Beskidu Skoczów, a Marcin Narwojsz - Górnika Polkowice).
Trener Jerzy Wyrobek przekonywał, że kadrowe ubytki zostaną w całości uzupełnione. Pomimo fatalnej sytuacji finansowej klubu (zaległości w wypłacie wynagrodzeń), działaczom GKS-u udaje się kontraktować kolejnych graczy. Po pozyskaniu doświadczonych ligowców: Tomasza Copika oraz Jacka Wiśniewskiego, wczoraj umowy z klubem podpisali trzej zawodnicy.
Największą satysfakcję dało im pozyskanie napastnika Krzysztofa Kukulskiego (na rok), gdyż od początku przygotowań do rundy wiosennej klub miał spory kłopot ze znalezieniem wartościowego partnera w ataku dla Roberta Żbikowskiego. Piłkarz wcześniej rozwiązał za porozumieniem stron swój kontrakt w Piaście Gliwice. - Mam nadzieję, że to będzie nasz strzał w dziesiątkę! - wierzy Mirosław Szwarga, dyrektor sportowy GKS-u.
Roczne umowy z klubem zawarli w poniedziałek także piłkarze z Czech: obrońca David Gill (MFK Karvina) oraz pomocnik Radek Janecek (HFK Olomouc). - Chłopcy słyszeli o sytuacji finansowej klubu, ale zależy im bardzo, żeby się wypromować. Wszyscy przyszli do Jastrzębia za darmo. Będą grać za ponad 2 tys. zł. Ich kontrakty są niskie, ale dzięki temu realne do spełnienia przez klub - mówi menedżer Wiesław Materzok, który sprowadził zawodników do Jastrzębia. Wkrótce do rodaków ma dołączyć Jakub Vavra, który zostanie wypożyczony do GKS-u z Karwiny. - Czesi mieli drobne obawy związane z grą u nas, ale skoro się zgodzili, to widocznie nam zaufali. Na sprowadzanie lepszych piłkarzy nie było na stać - przyznaje Szwarga.
Opcja rocznego wypożyczenia wchodzi w grę także w przypadku piłkarza Ruchu Chorzów Daniela Ferugi. - Zawodnik zaakceptował nasze warunki. Trzeba jeszcze porozumieć się z dyrektorem Ruchu Mirosławem Mosórem - mówi Szwarga.
W środę bramkarzem GKS-u zostanie Jacek Widenka z Polonii Łaziska. Po wtorkowym sparingu z czeskim trzecioligowcem FC Hlucin, trener Wyrobek zadecyduje o przydatności do gry pozostałych testowanych zawodników, czyli Hiszpana Eduardo Montańesa Rodrigueza Edu (ostatnio Ayamonte CF) oraz Bogdana Swarzyńskiego (Górnik Brzeszcze). Jak mówi czeski bramkarz GKS-u Jakub Kafka, istnieje groźba, że rywale zbojkotują mecz kontrolny, gdyż Hlucin zalega zawodnikom z wypłatami. - Dostałem takie sygnały - potwierdza Kafka.
Jastrzębski klub wypłacił piłkarzom w terminie pensję za styczeń. - Resztę zaległości [zaległe pobory za listopad oraz grudzień - przyp.red.] prezes obiecał uregulować do pierwszego meczu w rundzie wiosennej - mówią piłkarze GKS-u.
.................
PIŁKA NOŻNA GKS Jastrzębie - Kupili Hiszpana Edu
Wczoraj roczny kontrakt z GKS Jastrzębie podpisał hiszpański obrońca Eduardo Garcia Rod-rigez czyli Edu.
- Od dłuższego czasu Hiszpan trenował z nami. Trener Jerzy Wyrobek obserwował go uważnie i wczoraj podjął decyzję - wyjaśnił dyrektor sportowy GKS Mirosław Szwarga. - Edu coraz lepiej czuje się w naszej drużynie. Początkowo były problemy z komunikacją, ale poznaje coraz więcej słówek i z każdym dniem powinno być tylko lepiej.
26-letni Hiszpan ma za sobą występy w Segunda B czyli odpowiedniku obecnej polskiej drugiej ligi. Jego żoną jest Polka, mieszkanka pobliskich Pawłowic.
Do końca tygodnia powinna także wyjaśnić się sprawa Bogdana Swarzyńskiego z Górnika Brzeszcze.
- Trener Wyrobek dał sobie jeszcze kilka dni czasu, zwłaszcza, że teraz wyjeżdża na dwa dni - dodaje dyrektor Szwarga. - Nadal jesteśmy nim zainteresowani.
Kontrakt z klubem próbuje rozwiązać natomiast 33-letni obrońca Tomasz Ciemięga. Nowego pracodawcy ciągle szuka także Adam Wrzask, choć nadal jest w kadrze GKS.
Leszek Jaźwiecki - POLSKA Dziennik Zachodni
http://jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl/sport/962581.html
Kris - Śro Lut 18, 2009 9:19 am
Przebiją Wisłę, Legię i Lecha
Środa, 18 lutego (07:15)
Niebawem Śląsk może stać się najbogatszym klubem w Polsce - twierdzi "Przegląd Sportowy", który poznał szczegóły planu inwestycyjnego Zygmunta Solorza we wrocławski klub.
Śląsk, przy wsparciu drugiego na liście najbogatszych Polaków biznesmena, ma wybudować jedno z największych w kraju centrów handlowych. Zyski z tego przedsięwzięcia będą przeznaczane na piłkę nożną. Śląsk dzięki temu zarobi około 40 milionów złotych rocznie. W ten sposób klubowy budżet za dwa sezony powinien sięgać 70-80 milionów złotych. Niezależnie od zysków z centrum handlowo-usługowego, należy bowiem do niego doliczyć rosnące w obliczu EURO 2012 zyski ze sprzedaży praw telewizyjnych oraz wpływy od sponsorów i reklamodawców.
Wrocławianie dysponowaliby tym samym około dwa razy większymi pieniędzmi, niż mają obecne czołowe polskie kluby, jak Lech, Wisła czy Legia.
W czwartek Rada Miejska Wrocławia będzie głosowała nad przekazaniem klubowi piłkarskiemu w 30-letnią dzierżawę siedmiohektarowej działki w pobliżu przyszłego stadionu na Maślicach. Klub zaciągnie około 150 milionów euro kredytu na budowę galerii handlowej na tym terenie. Ponieważ Śląsk nie posiada majątku, który pozwoliłby na zabezpieczenie tak ogromnej pożyczki, gwarancje spłaty przedstawi bankowi Polsat. Biznesplan zakłada, że centrum osiągnie zyski na poziomie 80 milionów rocznie.
źródło informacji: Przegląd Sportowy/INTERIA.PL
http://sport.interia.pl/pilka-nozna/eks ... ha,1261582
Kris - Czw Lut 19, 2009 11:09 pm
Wisła z bogatym sponsorem!
Autor informacji: Michał Białoński
Czwartek, 19 lutego (08:14)
Firma bukmacherska Bet-at-home została sponsorem strategicznym Wisły Kraków SA. Strony związał dwuletni kontrakt wartości kilku mln zł. To wielki sukces działu marketningu Wisły i to w dobie kryzysu finansowego.
Umowa zakłada, że mistrzowie Polski będą reklamować Bet-at-home na koszulkach (w miejscach reklamy Tele-Foniki), a także na banerach reklamowych w centralnej części boiska.
Bet-at-home.com jest licencjonowanym koncernem hazardowym z siedzibami w Austrii i na Malcie. Firma w tym roku obchodzi dziesięciolecie powstania. Z roku na rok ma coraz więcej klientów. Na jej stronie jest zarejestrowanych ponad 1,5 mln osób (dane z oficjalnej strony).
Bet-at-home było obecna już w gronie partnerów Wisły, teraz jednak zwiększyła swoje zaangażowanie.
Właścicielem i zarazem sponsorem generalnym "Białej Gwiazdy" pozostaje Tele-Fonika. Sponsorem głównym klubu z Reymonta jest Salwator, a sponsorem technicznym jest Umbro, które ubiera zawodników Wisły.
- Jeszcze nigdy Wisła nie miała takiej sytuacji, by wspierali ją nie tylko sponsor generalny, główny i techniczny, ale także strategiczny - podkreśla Grzegorz Falk, dyrektor marketingu Wisły.
źródło informacji: INTERIA.PL
http://sport.interia.pl/pilka-nozna/eks ... 262195,812
Wit - Nie Lut 22, 2009 6:03 pm
Wielka szansa Podbeskidzia i trenera Brosza
Rozmawiał: Piotr Płatek2009-02-17, ostatnia aktualizacja 2009-02-17 22:35
Marcin Brosz podczas krótkiej kariery trenerskiej zdążył już świętować awanse z Polonią Bytom i Koszarawą Żywiec. Jeśli w tym sezonie powtórzy taki sukces z Podbeskidziem, wejdzie do elity polskich szkoleniowców.
Podbeskidzie jest po rundzie jesiennej na czwartym miejscu pierwszoligowej tabeli. Ma tylko dwa punkty straty do lidera. - Nie lubię używać słowa awans i pompować tego balonu. Mamy grać na maksa, a wtedy wszystkie cele będą realizowane - powtarza ostrożnie 36-letni trener. W Bielsku-Białej zamontowano podgrzewaną murawę boiska, trwają prace nad sztucznym oświetleniem, w planach jest budowa nowoczesnego stadionu.
Piotr Płatek: Podbeskidzie, inaczej niż większość zespołów, przygotowania do nowej rundy zaczęło już w połowie grudnia. Skąd taki pomysł?
Marcin Brosz, trener Podbeskidzia: - To rozwiązanie sprawdziło się w poprzednim sezonie. Przede wszystkim chodzi tu o to, że u nas zbyt mało się gra. Nasze rozwiązanie ma też zminimalizować kontuzje piłkarzy. Pomysł powstał w oparciu o moje obserwacje, ale także o rozmowy z lekarzami i fizjoterapeutami. To ich rady były decydujące. Poprzedni sezon pokazał, że kontuzje nas omijały, więc teraz znów tego próbujemy.
Wiele ekip zimowy okres spędza w ciepłych krajach. Nie żałujecie, że was tam nie ma? To kwestia finansów?
- Nie mam pojęcia, ile kosztuje taki zagraniczny obóz. Pewnie jest nieco droższy od takich, na które my jeździmy. Ale nie tylko w oszczędnościach rzecz. Mamy swój pomysł na ten okres. Zaplanowaliśmy dwa obozy po 6 dni, oba dość blisko domu. Plusem zgrupowania w Turcji czy na Cyprze na pewno byliby silniejsi sparingpartnerzy. Ale my nie narzekamy.
Kluczowe zimowe transfery Podbeskidzia mają jedną wspólną cechę - postawiliście na zawodników dotąd niespełnionych.
- To trafna uwaga. Mietek Sikora już był kiedyś w Podbeskidziu, dajemy mu szansę, by skończył tamtą robotę. Jarkowi Białkowi w Irlandii rozpadł się klub, teraz ma swoje pięć minut u nas. Piotrek Malinowski musi udowodnić, że jest zawodnikiem na poziomie ekstraklasy. I jeszcze Mateusz Cieluch - dajemy mu szansę powrotu do piłki. Ci chłopcy mają coś do udowodnienia i liczę, że pokażą swoje umiejętności.
Ciężko będzie zastąpić Mariusza Sachę, który odszedł do Cracovii?
- To na pewno duży ubytek, ale szansę dostaną kolejni zawodnicy. Mariuszowi życzę w ekstraklasie jak najlepiej. My tej zimy gramy dwa sparingi z Cracovią, to nieformalna część umowy jego transferu.
Podobno hasło "awans do ekstraklasy" jest u was przemilczane?
- Nie lubię używać słowa "awans", nie chcę pompować balonu, który przed laty był pompowany i wiadomo jak to wyszło. My po prostu musimy grać najlepiej, jak potrafimy, grać na maksa. Jeśli to nam się uda, wtedy wszystkie cele będą realizowane.zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl romanbijak.xlx.pl
Strona 4 z 18 • Wyszukano 696 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18
Wit - Czw Paź 23, 2008 6:07 pm
Wrzucę tu, przegląd stadionowych inwestycji w regionie.
PIŁKA NOŻNA Tu na razie są ścierniska...
dziś
W Gliwicach stanie taki stadion jak w niemieckim Paderborn, obiekt w Zabrzu wzorowany jest na słynnej Allianz Arena w Monachium, w Wodzisławiu stadionowym zapleczem będzie kompleks rozrywkowo-handlowy. Czy w najbliższych latach doczekamy się ligowych stadionów z prawdziwego zdarzenia? Coś się wreszcie ruszyło, choć zanim zasiądziemy na wygodnych krzesełkach pod nowoczesnymi dachami, minie jeszcze trochę czasu.
Oglądając wstępne projekty i wizualizacje stadionów można tylko się rozmarzyć i westchnąć: "jakby było pięknie". Jednak wprowadzanie marzeń do rzeczywistości, bywa bardzo trudne. Firma P.A Nova Gliwice przygotowała wizualizację obiektu o nazwie "Galeria Odra" w Wodzisławiu. Już wiadomo, że w takiej formie obiekt nie powstanie. - Ta przymiarka do projektu nie uwzględniała kwestii własności tych terenów - tłumaczy rzecznika wodzisławskiego magistratu, Barbara Chrobok. - Koncepcja jest taka, że chcemy sprzedać teren obok stadionu pod centrum handlowo-rozrywkowe. Nie zamierzamy jednak oddać w prywatne ręce samego obiektu sportowego. Przecież wtedy nie mielibyśmy wpływu na to kto może na nim trenować i rozgrywać mecze. Za pieniądze uzyskane po sprzedaży terenu, chcemy postawić drugą krytą trybunę, wykonać też mniejsze stadionowe remonty. Do końca grudnia poznany odpowiedź dwóch poważnych inwestorów, zainteresowanych wybudowaniem galerii. Przetarg na projekt nowej trybuny to kwestia przyszłego roku. Musimy najpierw wiedzieć jakimi środkami dysponujemy.
W Zabrzu wybrano już projekt nowego stadionu, który pomieści prawie 32 tysiące widzów. Obiekt ma być gotowy do 2011 roku, a jego koszt to około 200 milionów złotych.
- Obecnie jesteśmy na etapie weryfikacji wszystkich wydatków, postanowiłam osobiście pilnować tego tematu - informuje prezydent Zabrza Małgorzata Mańka-Szulik. - Spotykam się z zespołami roboczymi, w środę m.in. porównywaliśmy koszt krzesełek na stadionach w Klagen-furcie, Brnie i Zurychu. Są porównywalne do naszych. Po wykonanych u nas odwiertach, wiadomo że teren jest stabilny, nie będziemy musieli wydać więcej pieniędzy na wzmocnienie konstrukcji. Tą są szczegóły, które musimy znać, aby nie było niespodzianki, co do kosztów budowy stadionu.
Po zaakceptowaniu przez radnych na listopadowej sesji RM wydatków na Górnik Allianz Arenę (taka jest robocza nazwa stadionu), będzie można ogłosić przetarg na realizację projektu. Prace pełną parą ruszą wiosną 2010 roku.
W Gliwicach liczą, że budowa nowego stadionu na 10 tysięcy widzów rozpocznie się w lutym przyszłego roku. W następnym sezonie piłkarze Piasta mogliby już grać u siebie, choć zakończenie całej inwestycji (wstępny koszt to 50 mln zł) jest planowane na 2010 rok. Przygotowaniem projektu zajmuje się firma Bremer AG, której dziełem jest Paragon Arena w Paderborn. - Ten stadion jest jak bajka. Byłoby wspaniale, gdyby u nas też taki powstał - przyznaje menedżer Piasta, Janusz Bodzioch.
Przy Cichej w Chorzowie na razie chwalą się wybudowaniem boiska treningowego z murawą przywiezioną ze Stadionu Śląskiego. Cicho jest natomiast na temat powstania nowego stadionu dla "niebieskich". Teraz waży się sprawa instalacji podgrzewanej murawy. Od nowego sezonu klub nie będzie już mógł we wniosku licencyjnym do PZPN wskazywać dwóch obiektów (obecnie tym drugim, z podgrzewaną płytą,, jest dla Ruchu Stadion Śląski). Przedstawiciele chorzowskiego MORiS-u spotkają z władzami miasta, aby przedstawić koszty instalacji podgrzewania. Wydatek z miejskiej kasy muszą zatwierdzić jeszcze chorzowscy radni. W styczniu przyszłego roku powinien zostać ogłoszony przetarg, czyli jest szansa, że na nowy sezon podgrzewana murawa będzie gotowa.
W Bytomiu zamknięto drugi etap modernizacji, czyli postawienie zadaszenia nad tysiącem krzesełek. Stadion przy ulicy Olimpijskiej w pełni spełnia wymogi licencyjne PZPN, choć każdy kto był tam choć raz, dobrze wie, że obiektowi daleko do Europy.
- Na przyszły rok planowane jest zamknięcie projektu rozbudowy stadionu, który docelowo stanie się obiektem typowo piłkarskim - zapowiada dyrektor bytomskiego OSiR-u, Damian Gaweł.
Dzięki grze piłkarzy Zagłębia w ekstraklasie, sosnowiecki Stadion Ludowy wzbogacił się o oświetlenie i podgrzewaną murawę. Choć drużyna karnie znalazła się w drugiej lidze, modernizacja obiektu trwa nadal. - Robimy właśnie zadaszenie nad 1080 miejscami, remontowana jest kanalizacja, przebudowywane główne wejście i kasy, odnawiana elewacja budynku klubowego - wylicza Zbigniew Drążkiewicz, dyrektor MOSiR-u.
Wszystkie prace mają się zakończyć do 20 grudnia. Jednocześnie prowadzone są przymiarki projektowe do przebudowy całego obiektu i budowy nowych trybun. Możliwe, że już w przyszłym roku Stadion Ludowy zacznie się zmieniać na dobre.
Tomasz Kuczyński - POLSKA Dziennik Zachodni
http://gliwice.naszemiasto.pl/sport/913321.html
..............................................
Generalnie większość informacji pojawiła się wątkach klubowych lub danego miasta. Dla mnie nowe jest info o wyłączeniu stadionu Odry z projektu galerii.
Poza tym nie ma info o pracach na Estadio Bukowa (montowane jupitery) i Bielsku (remont murawy)
Wit - Czw Lis 06, 2008 1:07 am
Tonący okręt: GKS Jastrzębie
Marcin Tadus, 2008-11-05 21:18
Wiele lat GKS Jastrzębie czekał na powrót do 1 ligi. Po półtora roku może się jednak okazać, że długo to on w niej miejsca nie zagrzeje. Dlaczego? I o co tak na prawdę chodzi w Jastrzębiu?
Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o... O wiadomo co. O Pieniądze. Czy piłkarze GKS-u Jastrzębie otrzymują wynagrodzenie za grę i osiągane wyniki? DUR|00:20 100% : Proszę o następne pytanie - odpowiada Witold Wawrzyczek, GKS Jastrzębie - Czy od dawna ich nie otrzymujecie? - proszę o następne pytanie - czy poza premiami chodzi też o pensje? - znowu muszę powiedzieć... proszę o następne pytanie. Chce Wam się grać? - Myślę, że chce.
To, że piłkarzom GKS-u chce się jeszcze grać jest godne podziwu. Podopieczni trenera Jerzego Wyrobka prawdopodobnie od początku sezonie nie otrzymują premii za wyniki, a od jakiegoś czasu włodarze klubowi nie mają z czego wypłacać nawet podstawowych pensji. Taki obrót wydarzeń nie ułatwia jastrzębianom walki na piłkarskim boisku. Czy ułatwia, czy nie... Ja uważam, że naszym obowiązkiem jest grać. Na pewno jest to problem nie tylko u nas, ale również w wielu innych klubach. Dlatego mamy przed sobą 2 spotkania do rozegrania i na nich się koncentrujemy - powiedział Jerzy Wyrobek, trener GKS-u Jastrzębie. Pytanie tylko co się stanie z klubem, z zespołem po rozegraniu tych ostatnich dwóch spotkań przed zimową przerwą. Zobaczymy co się będzie w ogóle działo organizacyjnie w klubie, bo może być różnie. Może być tak, że ten klub się skończy w grudniu. Jest to realne. Zobaczymy co się wydarzy za dwa miesiące tutaj- mówi Robert Żbikowski.
Zanim dowiemy się, jakie losy spotkają GKS Jastrzębie, zawodnicy trenera Wyrobka muszą jeszcze rozegrać spotkania ze Zniczem Pruszków i Wisłą Płock. Piłkarzom poza pieniędzmi przydałoby się także wsparcie od kibiców. Jeżeli mam okazję zwrócić się zwrócić do kibiców, szczególnie na spotkaniach u siebie, żeby nas dopingowali, bo na pewno są nam pomocni i przydałby nam się doping, a z tych ostatnich spotkań u siebie została ich garstka - mówi Witold Wawrzyczek.
GKS w sobotę zagra w Pruszkowie, a 15 listopada u siebie z płocką Wisła. Jaki to będzie koniec rundy w wykonaniu jastrzębian i ich kibiców, i czy nastaną lepsze czasy dla klubu po rundzie jesiennej? Odpowiedź poznamy niebawem.
http://www.tvs.pl/informacje/6157/
Wit - Czw Lis 13, 2008 9:21 am
Nowemu trenerowi GKS-u Tychy głos się łamał
Wojciech Todur2008-11-12, ostatnia aktualizacja 2008-11-12 23:43
Mirosław Smyła poprowadził w środę po raz pierwszy trening piłkarzy GKS-u Tychy. Dotychczasowy trener Damian Galeja będzie w klubie odpowiadał za szkolenie dzieci.
39-letni Smyła wpadł w oko działaczom GKS-u jeszcze w poprzednim sezonie. GKS zremisował wtedy z prowadzonym przez niego Orłem Psary/Babienica po ciężkim boju. - Liczymy, że wraz z nowym trenerem wróci radość z gry, a nasi piłkarze znowu zaczną strzelać gole i wygrywać - tłumaczy wiceprezes klubu Grzegorz Morkis.
Gdy w niedzielne popołudnie Smyła zadzwonił do prezesa Orła Adolfa Więcka, ten już przypuszczał, że szykuje się coś niedobrego. - Głos mu się łamał. Pytał, czy może do mnie przyjechać - opowiada prezes. We wtorek trener i działacz - po siedmiu latach współpracy - podali sobie ręce przed meczem ze Skalnikiem Gracze. Smyła był już wtedy pewny, że w środę rozpocznie pracę w Tychach. - Żeby pan to widział - ja, stary chłop, a rozpłakałem się jak dziecko. Kibice śpiewali Mirkowi "Sto lat", prosili, żeby z nami został - dodaje.
Damian Galeja, który stracił pracę na rzecz Smyły, nie ma żalu do działaczy. W klubie mówią, że gdy zespół dopadł kryzys, piłkarze coraz częściej traktowali go jak starszego kolegę, a nie trenera. - Po siódmej kolejce coś się zacięło. Zaczęła nas prześladować nieskuteczność. Zabrakło dwóch, trzech goli i nikt by teraz nie zawracał sobie głowy zmianą trenera - mówi Galeja.
Smyła poprowadził już pierwszy trening. Na trenerskiej ławce zadebiutuje w niedzielę, gdy do Tychów przyjedzie lider z Kluczborka. - Pewnie, że mogłem iść na łatwiznę i zacząć pracę dopiero po tym trudnym meczu. Uznałem jednak, że muszę poznać zespół w prawdziwym boju - tłumaczy. Przez najbliższe dni Smyła będzie jeszcze pomagał prowadzić zespół Orła, a w sobotę pojedzie nawet ze swoją byłą drużyną na mecz do Chróścic. Nowy trener GKS-u w piłkę uczył się grać w Polonii Bytom, karierą zakończył w MKS-ie Myszków po poważnej kontuzji stawu skokowego. - Współpracowałem z Marcinem Broszem, Michałem Probierzem i Dariuszem Fornalakiem, z którym wprowadziłem Polonię do ekstraklasy - wylicza.
Szkoleniowiec ma licencję trenera I klasy, ale uprawnienia do samodzielnej pracy w drugiej lidze uzyska najprawdopodobniej dopiero w grudniu. Dlatego w meczu z MKS-em Kluczbork do protokołu ma być jeszcze wpisany Galeja. - Znamy się z Damianem nie od dziś. Podczas kursów trenerskich w Warszawie siedzimy nawet w jednej ławce - uśmiecha się Smyła.
Trener ma już na oku kilku piłkarzy, którzy zimą wzmocnią tyski zespół. Czy będzie wśród nich Bartosz Polis, najskuteczniejszy napastnik Orła? - Obiecał mi, że nikogo nam nie podbierze. Zresztą Polis wcale nie jest taki dobry, ostatnio przestrzelił karnego - przypomina prezes Więcek. - Nic na siłę, ale jeżeli dogadają się kluby, to dlaczego nie. W Orle jest kilka perełek - kończy Smyła.
.................
http://www.tvs.pl/informacje/6303/
Wit - Pon Lis 17, 2008 11:56 pm
Podsumowanie rundy jesiennej
Marcin Tadus, 2008-11-17 14:57
To już koniec zmagań w tym roku dla pierwszo i drugoligowych piłkarzy. W weekend rozegrano ostatnie spotkania rundy jesiennej. Jak wygląda sytuacja naszych zespołow po 19. kolejkach w I i II lidze?
Krótko mówiąc: nieciekawie. Tylko jedna drużyna z naszego regionu w pełni realizuje nakreślony przed sezonem plan i na wiosnę będzie walczyła o awans do ekstraklasy. Mowa oczywiście o "Góralach" z Podbeskidzia. W weekend podopieczni trenera Marcina Brosza pokonali w Czechowicach-Dziedzicach Odrę Opole 2:0 i w sumie zgromadzili tej jesieni 36 punktów. Czy w marcu Podbeskidzie rozpocznie marsz do upragnionej ekstraklasy? - Jest to na pewno wysoko zawieszona poprzeczka na następną rundę, ale wydaję mi się, że nikt nie jest na straconej pozycji. Tak jak Znicz jeszcze atakuje i Flota -stwierdził Sławomir Cienciała, Podbeskidzie Bielsko.
Pozostałe dwa nasze zespoły w I lidze zawodzą. Zwłaszcza katowicki GKS. Przed sezonem działacze Gieksy marzyli o ekstraklasie, ale już po pierwszych kilku kolejkach jasne było, że marzenia marzeniami, a wyniki wynikami. W trakcie rundy jesiennej Jana Żurka na trenerskiej ławce zastąpił Adam Nawałka. Na razie efektów brak, katowiczanie na dnie pierwszej ligi.
Źle się również dzieje w drugim GKS-ie. Tym z Jastrzębia. Nieoficjalnie mówi się, że piłkarze nie otrzymują wynagrodzenia od kilku miesięcy. I nie chodzi tylko o premie, ale także i o podstawowe pensje. Pomimo tych problemów jastrzębianie zdobyli 8 punktów więcej od katowiczan i zajmują 10. lokatę. - Zobaczymy co się będzie w ogóle działo organizacyjnie w klubie, bo może on zakończyć swoją działalność w grudniu. Jest to realne - powiedział Robert Żbikowski, GKS Jastrzębie.
Niewiele lepiej mają się nasi drugoligowcy. Bez radości w Sosnowcu i Tychach. Zagłębie miało walczyć o I ligę pomimo ujemnych 4 punktów, ale 5 porażek w 19 spotkaniach mocno ogranicza szanse sosnowiczan. Do lidera, Gawina Królewska Wola - Zagłebie traci aż 12 punktów. - Na pewno mogliśmy zdobyć więcej punktów niż zdobyliśmy. Przed przyjściem trenera Copjaka mieliśmy kilka niepotrzebnych porażek - oznajmił Rafał Bałecki, Zagłębie Sosnowiec. Zagłebie zajmuje 8. miejsce w tabeli. Oczko wyżej plasuje się Raków Częstochowa, natomiast GKS Tychy jest dopiero 12. Seria 8 spotkań bez zwycięstwa spowodowała, że na trenerskiej ławce Damiana Galeję przed ostatnią kolejką zastąpił Mirosław Smyła. Na zakończenie rundy tyszanie pokonali Kluczbork 2:0. - Cieszymy się, że może w pewnym stopniu zmazaliśmy te niepowodzenia w tej rundzie. Chociaż na pewno nie będziemy kończyli tej rundy w dobrych nastrojach - powiedział Mirosław Wania, GKS Tychy.
Nasze drużyny poza Podbeskidziem zimy zatem spokojnie nie prześpią. Od połowy marca Podbeskidzie walczyć będzie o ekstraklasę, pozostałe drużyny tylko o środek tabeli, a nawet utrzymanie.
http://www.tvs.pl/informacje/6415/
...................................
j jeszcze relacja ze wspomnianego meczu GKSu Tychy:
PIŁKA NOŻNA GKS Tychy - MKS Kluczbork 1:0
17.11.2008
Po ośmiu meczach bez zwycięstwa piłkarze GKS Tychy wreszcie wygrali.
Podopieczni debiutującego w roli szkoleniowca tyskiej drużyny Mirosława Smyły pokonali lidera, a zwycięskiego gola strzelił inny Mirosław - Wania. Asystę przy golu zaliczył 35-letni Krzysztof Bizacki.
- Zagraliśmy podobnie jak w poprzednich spotkaniach, z tym, że wtedy nam nic nie wychodziło. Może przyjście nowego trenera nieco nas odmieniło, dodało nam nowej motywacji - tłumaczył po meczu szczęśliwy strzelec. - Nieco inaczej wyobrażaliśmy sobie tę rundę. Wyszło jak wyszło. Dobrze, że przynajmniej w ostatnim meczu zachowaliśmy czyste konto.
Nowy szkoleniowiec GKS przed meczem z liderem zdążył przeprowadzić zaledwie cztery treningi.
- To nam musiało wystarczyć,by lepiej się poznać - przyznał trener Smyła. - Nikt w takim czasie nie dokona cudów. Cieszę się, że moi piłkarze stanęli na wysokości zadania, dali z siebie 120 procent. Tym zaangażowaniem dali mi ogromnego kopa do dalszej pracy.
Trener Smyła dokładnie analizował grę zespołu z Kluczborka i wybrał dobrą taktykę. Piłkarze MKS w niczym nie przypominał zespołu, który przewodzi tabeli.
- Po prostu spaliśmy na boisku - denerwował się trener gości Andrzej Polak. - Momentami nie poznawałem swoich zawodników. Z takim zespołem jak GKS, nie można tak grać.
Piłkarze MKS tłumaczyli, że miał na to wpływ mocno przebudowany skład. Z powodu kontuzji i choroby nie mogło zagrać w Tychych kilku zawodników z podstawowej jedenastki.
- Można tak się tłumaczyć, jednak zagraliśmy bardzo słabo i w tej sytuacji nie mogliśmy liczyć na korzystniejszy wynik - przyznał obrońca gości Tomasz Jagieniak.
W drugiej połowie piłkarze z Kluczborka ruszyli bardziej do przodu, ale praktycznie tylko raz poważnie zagrozili bramce GKS. W 73 min. Rafał Niziołek wpadł w pole karne, gdzie w ostatniej chwili zablokował go Jarosław Zadylak.
GKS Tychy - MKS Kluczbork 1:0 (1:0)
Bramka 1:0 Mirosław Wania (27)
Sędziował Paweł Płoskonka (Tarnów).
Widzów: 1000.
Tychy: Suchański - K. Kozłowski (65. Mańka), Kopczyk, Masternak, ZadylakI - Wania, Odrobiński, Matysek, Kasprzyk (89. Uniejewski) - Wesecki (84. Wróbel), Bizacki.
Kluczbork: Stodoła - Cieślak, Gierak, Jagieniak, LuberdaI - Hober (63. Niziołek), Sobotta (82. Stępień), GlanowskiI, KazimierowiczI, Nitkiewicz (67. Jasiński) - Sobota.
Leszek Jaźwiecki - POLSKA Dziennik Zachodni
http://tychy.naszemiasto.pl/sport/923305.html
Wit - Pią Lis 21, 2008 12:49 am
PIŁKA NOŻNA Czapki z głów przed Podbeskidziem
18.11.2008
Po tym, jak w ubiegłym sezonie tylko ujemne punkty przeszkodziły Podbeskidziu awansować do ekstraklasy, było jasne, że w tym roku drużyna z Bielska-Białej będzie jednym z faworytów rozgrywek. I zespół trenera Marcina Brosza nie zawodzi.
- Czapki z głów przed tymi chłopakami, sztabem trenerskim i medycznym - nie kryje uznania Jerzy Wolas, prezes Podbeskidzia.
Bielszczanie zdobyli tej jesieni najwięcej punktów w historii występów na tym szczeblu rozgrywek. A przecież latem z Podbeskidzia odszedł Dariusz Kołodziej, który wcześniej strzelił 14 goli w sezonie, Martin Matus i Paweł Żmudziński z powodu kontuzji nie byli w najwyższej formie, a w ostatnich meczach z powodu urazu wypadł ze składu bramkarz Łukasz Merda. Bez filarów drużyny gra Podbeskidzia nie straciła ani na sile, ani na jakości.
Atutem Górali jest wyrównana kadra, z której każdy piłkarz w razie potrzeby może wskoczyć do pierwszego składu. Przykładem jest Bernard Obiado Ocholeche, który czekał na swoją szansę aż 17 kolejek. Miejsce w wyjściowej jedenastce Nigeryjczyk wywalczył sobie dopiero w dwóch ostatnich meczach.
- Gdyby ktoś z zewnątrz przyszedł i zobaczył naszą gierkę wewnętrzną, nie wiedziałby, kto jest podstawowym zawodnikiem, a kto walczy o miejsce w składzie - argumentuje szkoleniowiec Górali. I dodaje, że ponad 20-osobowa silna i zdyscyplinowana kadra to atut, którego nie mają inne zespoły.
Dysponując takimi piłkarzami Brosz ma spore pole manewru. Mało komu udało się trafnie wytypować jedenastkę, która zaczęła mecz. A przed spotkaniem w Płocku nawet najwierniejsi kibice Podbeskidzia przecierali oczy ze zdumienia - bielszczanie zagrali bez Matusa, Grzegorza Patera czy Krzysztofa Zaremby, za to z debiutującym w zespole Ocholeche, Jurajem Dancikiem w roli prawego obrońcy i ... 21-letnim kapitanem Mariuszem Sachą. Mecz pokazał, że Marcin Brosz to fachowiec wysokiej klasy - Podbeskidzie rozbiło Wisłę na jej stadionie 3:0.
Góralom zdarzyły się także kuriozalne występy. Takim był niewątpliwie mecz w Łęcznej, gdzie Podbeskidzie wygrywało już 2:0, by ostatecznie przegrać 2:3 i spotkanie z Turem Turek (1:2). Oba wyjazdy do dziś odbijają się czkawką.
Szef bielskiego klubu przyznaje, że przed sezonem wspólnie z trenerami zakładał wywalczenie 34-35 punktów. Ilość 36 punktów jest, jego zdaniem, gigantycznym kapitałem przed rundą wiosenną.
- Chcemy awansować. Wiemy, że wyprzedzają nas kluby z większymi budżetami i piłkarskimi tradycjami. Ale będziemy walczyć do końca, jak rok temu. Nie chcemy mieć później wyrzutów sumienia, że w którymś momencie odpuściliśmy - zaznacza Jerzy Wolas.
Zdaniem trenera
Matematycznie rundę oceniam dobrze: 36 punktów w 19 meczach daje dobrą średnią.
Jakościowo gra też wyglądała nieźle. Nie mieliśmy wpadek, bardzo słabych meczów. Dużym plusem była ustabilizowana forma. Jeśli się wahała to minimalnie. W meczach, w których nie punktowaliśmy maksymalnie, brakowało wykończenia. Ilość punktów jest adekwatna do gry. Zespół wykonał dobrą robotę.
Łukasz Klimaniec - POLSKA Dziennik Zachodni
http://bielskobiala.naszemiasto.pl/sport/923632.html
Wit - Pią Lis 21, 2008 1:18 am
PIŁKA NOŻNA W grze Jastrzębia były wzloty i upadki
19.11.2008
Przed sezonem kibice GKS Jastrzębie podzielili się na dwie grupy. Optymiści byli zadowoleni z przyjścia trenera Jerzego Wyrobka i wiązali z tym nadzieje, że ich drużyna wreszcie włączy się do walki o czołowe lokaty.
Pesymiści kręcili głowami i uważali, że żadnej poprawy gry nie będzie. Po pierwszej części sezonu racja stoi na razie po stronie tych drugich. Zespół z Jastrzębia grał w kratkę, dobre spotkania przeplatając słabymi.
- Rzeczywiście w naszej grze były wzloty i upadki - potwierdza to szkoleniowiec GKS. - Ale taki mamy zespół, takie są jego możliwości. Praktycznie nie było wzmocnień, brakowało zawodników, którzy potrafiliby poderwać pozostałych do walki.
Na tle tej szarzyzny jaśniej błyszczał jedynie bramkarz Jakub Kafka. W kilku spotkaniach Czech uratował zespół od porażki lub wyższej przegranej. Sam jednak meczu nie był w stanie wygrać. Bolą przede wszystkim punkty stracone na własnym boisku.
- Popełniliśmy zbyt dużo prostych błędów, które przeciwnik bezlitośnie wykorzystał - denerwuje się szkoleniowiec GKS. - Prowadzimy z Turem, ale potem robimy rywalom prezenty i schodzimy pokonani. Takich spotkań było więcej. Prześladowały nas też kontuzje i to akurat w takim momencie, kiedy łapaliśmy właściwy rytm. Jesienią GKS zanotował dwa spektakularne zwycięstwa z Koroną i Widzewem, na dodatek odniesione na boiskach rywali. Przydarzyły się jednak także przykre porażki z Zagłębiem Lubin (1:4) czy Górnikiem Łęczna (1:2).
- Z Zagłębiem zagraliśmy przyzwoite spotkanie, prowadziliśmy, ale znowu popełniliśmy błędy i musieliśmy obejść się smakiem - żałuje punktów w tych spotkaniach trener Wyrobek.
Niewątpliwie na postawę zespołu wpływ miała także sytuacja panująca już od dłuższego czasu w klubie. Piłkarze muszą upominać się o swoje wypłaty, prezes Joachim Langer stara się, obiecuje, ale nie bardzo mu to wychodzi. Zniechęcony sternik GKS nie chce już słuchać więcej obelg pod swoim adresem i zapowiedział swoją rezygnację. W piątek, 21 listopada, odbędzie się nadzwyczajne zebranie sprawozdawczo-wyborcze klubu. Na nim ma dojść do oficjalnej dymisji Langera. Tylko czy to coś zmieni?
Trener Wyrobek zapowiada, że trzeba wzmocnić zespół, jeśli chce się on włączyć do walki o czołowe miejsca. I zapomnieć jak najszybciej o fatalnej końcówce pierwszej rundy.
Zdaniem trenera
Nie była to dla nas zbyt udana runda, dlatego oceniam ją na trójkę z plusem.
Niepokojące jest to, że straciliśmy dużo punktów na własnym boisku, a także utrata w 19. spotkaniach aż 30. bramek. Jest nad czym pracować. Naszym celem na wiosnę będzie ograniczenie start w tyle, bo to wiąże się z lepszymi wynikami. Na plus można zaliczyć zwycięstwa z możnymi tej ligi czyli z Koroną i Widzewem, a także remisy w Płocku i Pruszkowie. To oznaka, że w tym zespole drzemie jakiś potencjał.
GKS Jastrzębie w liczbach
10 miejsca w tabeli zajmują po rundzie jesiennej piłkarze GKS
23 to dorobek punktowy drużyny, zgromadzony w 19 meczach
21-30 to bilans bramkowy. Najskuteczniejszym piłkarzem jest Robert Żbikowski (5 goli)
7 zwycięstwo zanotowali podopieczni trenera Wyrobka, w tym cztery na własnym boisku z Odrą, Motorem, Dolcanem i Stalą Stalowa Wola
2 remisy mają na swym koncie jastrzębianie, oba przywiezione z wyjazdów do Płocka i Pruszkowa
10 porażek ponieśli piłkarze GKS, w tym aż sześć na własnym boisku ze Zniczem, Zagłębiem, Łęczną, Kmitą, Turem i Wisłą Płock.
3 punkty do swojego dorobku dopisali piłkarze GKS za walkower z GKS Katowice
Leszek Jaźwiecki - POLSKA Dziennik Zachodni
http://jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl/sport/924260.html
Wit - Nie Lis 23, 2008 12:38 am
Prezes GKS-u Jastrzębie chciał odejść, ale dał się ubłagać
Marcin Fejkiel2008-11-22, ostatnia aktualizacja 2008-11-22 00:13
Czekający na zaległe pieniądze piłkarze GKS-u odmówili wczoraj gry w sparingu. Tymczasem prezes Joachim Langer, który miesiąc temu zapowiadał wycofanie się z klubu, zmienił zdanie. Postanowił jednak dokończyć trwającą jeszcze blisko dwa lata kadencję. Klub nałożył na piłkarzy bardzo ostre kary
Piłkarze ostatnią pensję dostali za sierpień, i to częściowo. Przed południem mieli wyjechać na mecz do Karwiny, ale zdesperowani, na znak protestu odmówili. W zamian chcieli uczestniczyć w zwykłym treningu, jednak Langer im zakazał. Piłkarze poszli na kopalnię, gdzie przebywał Langer (na co dzień pracuje tam jako wiceprzewodniczący związku zawodowego "Solidarność") i poprosili o pisemne poświadczenie tej decyzji. Prezes odmówił, więc niepodpisany dokument zostawili w klubowym sekretariacie.
Po południu odbyło się w klubie nadzwyczajne zebranie sprawozdawczo-wyborcze. Langer zrezygnował z prezesury miesiąc temu po przykrych dla niego wydarzeniach podczas meczu z Turem Turek, kiedy tysięczna publika lżyła go i domagała się odejścia. Wczoraj okazało się jednak, że nie ma nikogo chętnego na jego miejsce! Dlatego z sali padła propozycja, żeby został, i... zgłoszono jego kandydaturę. - Nie zgadzam się. Nie pozwolę, by mnie szkalowano i nazywano k... - odparł Langer i na sali zapanowała... konsternacja. Obrady dwukrotnie przerywano. Starsi członkowie klubu zaczęli błagać Langera, żeby się jeszcze zastanowił. - Prezesie, niech pan zostanie. Ten klub to pańska krwawica! - wołali. Najbardziej zdesperowany był chyba członek komisji skrutacyjnej, uchwał i wniosków Mirosław Janiszewski. - Chimek, zostań! Nie bądź ciotą! - wołał Janiszewski.
Było jasne, że jeśli Langer nie zmieni stanowiska, rządy w klubie przejmie miasto. Prezydent musiałby wystąpić do wojewody o wyznaczenie kuratora. Gdyby nie udało się znaleźć kandydata na prezesa, wyznaczono by likwidatora.
- Nie mogę złożyć rezygnacji, a potem jej wycofać. Muszę z tego wyjść z twarzą - twierdził początkowo Langer. Z każdą minutą jednak miękł. - Cóż, chyba nikt nie chce tutaj kuratora. Miesiąc czasu i w Jastrzębiu nie byłoby piłki... - zastanawiał się.
Po ostatniej, trwającej aż 40 minut przerwie prezes powrócił na salę i ogłosił, że jednak pozostaje.
- Byłem przekonany, że grupa kibiców, która wywierała taką presję na zarząd, znajdzie kogoś, kto poprowadzi klub ku lepszym czasom - stwierdził z satysfakcją Langer. - Nie ukrywam, że podjąłem jedną z najtrudniejszych decyzji w swoim życiu. Uwzględniając jednak liczne prośby ze strony sponsorów, prezydenta oraz innych ludzi, którym leży na sercu dobro jastrzębskiej piłki, postanowiłem wycofać swoją rezygnację - zaznaczył. Rezygnację wycofali też pozostali członkowie zarządu - Mirosław Szwarga i Jan Pytlik.
Obecni na zebraniu piłkarze byli dalecy od euforii. Langer zapowiedział, że wyciągnie wobec nich ostre konsekwencje. - Po raz trzeci za mojej kadencji piłkarze odmówili świadczenia pracy. To wielki wstyd - grzmiał Langer. Zarząd klubu już nałożył na zawodników (powołanych na mecz) karę w wysokości wszystkich zaległych premii meczowych z sezonu 2007/2008 i 2008/2009! Postanowił także wystawić wszystkich piłkarzy na listę transferową, a tym, którym z końcem roku skończy się kontrakt, nie zostanie on przedłużony [jest tylko jeden taki piłkarz - Marcin Karwot, przyp. autora].
Jednocześnie prezes ostatecznie wypłacił wczoraj zawodnikom zaległą część wynagrodzenia za sierpień i zaliczkę za wrzesień. Gdyby do 10 grudnia nie otrzymali tych pieniędzy, mieliby podstawę do rozwiązania kontraktu z winy kluby (trzy kolejne miesiące bez pensji).
- Zostaliśmy totalnie ograni przez prezesa. Nakładając karę, pozbył się on blisko półmilionowego długu - mówili zniechęceni piłkarze.
Dodajmy, że Langer częściowo ujawnił też stan zadłużenia klubu: 290 tys. zł to zaległości wobec urzędu skarbowego, 100 tys. wobec firmy ochroniarskiej. - O premiach nie powiem, bo to wewnętrzna sprawa klubu - stwierdził.
Wit - Czw Lis 27, 2008 12:58 am
PIŁKA NOŻNA Piłkarze poszli na wojnę
wczoraj
Piłkarze GKS Jastrzębie przebywają od poniedziałku na urlopach, ale nadal głośno mówi się o karach, jakie zostały na nich nałożone w ubiegłym tygodniu. Za odmowę wyjazdu na sparingowy mecz do Karwiny, prezes Joachim Langer odebrał piłkarzom zaległe premie za cały poprzedni i obecny sezon. Zawodnicy są oburzeni i zapowiadają, że czują się oszukani i pójdą z tym do sądu.
- Mają prawo się odwoływać - ze spokojem mówi prezes Langer. - Niebawem wyślę pisma do Wydziału Dyscypliny PZPN, w których będzie uzasadnienie tych kar. Oni już po raz trzeci łamią regulamin.
Prezes przyznaje, że są zaległości wobec piłkarzy (zwłoka dotyczy półtora miesiąca), jednak przed świętami wszystko będzie uregulowane. Zawodnicy nie wierzą swojemu prezesowi. - Już wiele razy nas oszukiwał, mówił że są pieniądze, a potem ich nie było - mówią zgodnie.
Podobno sprawę do sądu skierował już Bartłomiej Grabczyński, inni jeszcze zwlekają. W poniedziałek większość z nich odebrała pensje za sierpień i zaliczki za wrzesień. Pozostałym zostaną wysłane przekazem pocztowym.
- Ustalenia były nieco inne - burzy się bramkarz Jakub Kafka. - Nie dziwię, że w szatni jest gorąco.
Na swoje pieniądze czeka również Witold Warzyczek. Wychowanek Odry Wodzisław już raz przeżył podobną sytuację, kiedy był piłkarzem Szczakowianki. - Wtedy też nie szedłem na wojnę, swoje pieniądze jednak dostałem - mówi "Gitara". - Mam nadzieję, że prezes przemyśli to, wszyscy trochę ochłoniemy i dojdziemy do porozumienia.
Obie strony twardo stoją przy swoich stanowiskach i nie zamierzają ustąpić. Piłkarze liczą, że na ich konta wpłyną należne im pieniądze, w przeciwnym razie będą wnioskowali o rozwiązanie kontraktu. Czy prezes Langer się ugnie?
Leszek Jaźwiecki - POLSKA Dziennik Zachodni
http://jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl/sport/927448.html
Wit - Pią Lis 28, 2008 8:53 pm
Nieco spóźnione podsumowanie 3 ligi, gdzie mistrzem jesieni został Ruch Radzionków:
Byle do wiosny
Rafał Kędzior, 2008-11-21 16:52
Przed trwającym sezonem piłkarskim doszło do reorganizacji rozgrywek. Zmiany miały na celu poprawe poziomu zwłaszcza w niższych ligach. 3 Liga, która de facto jest IV klasą rozgrywkową w Polsce miała stać się bardziej atrakcyjna. Czy runda jesienna w 3 lidze śląsko-opolskiej taka była?
Z rundy jesiennej zadowoleni mogą być kibice Ruchu Radzionków. Drużyna Rafała Góraka, rozpoczęła sezon od nieoczekiwanej porażki w pierwszej kolejce z Orłem Babienica Psary. Była to jednak jedyna porażka Cidrów w tej rundzie.
Zadowoleni mogą też być w Leśnicy, bowiem drugi w tabeli jest tamtejszy LZS. Także 8 punktów straty do lidera z Radzionkowa ma trzeci w tabeli BKS Bielsko Biała. Postawa drużyny z Podbeskidzia jest tym większym zaskoczeniem, że bielszczanie w tej rundzie nie mieli własnego boiska. Główna płyta stadionu miejskiego jest remontowana, podopieczni Mariusza Mandli trenowali więc w okolicznych wioskach. Cieszyć może także postawa Walki Zabrze, która jest czwarta.
Niespodzianką in minus jest z kolei postawa Rozwoju Katowice. Nie pomogła nawet zmiana trenera. W trakcie rundy Piotra Stacha zastąpił Krzysztof Izydor, ale niewiele to pomogło. Dość powiedzieć, że najlepszym strzelcem drużyny jest obrońca Przemysław Gałecki z 3 bramkami na koncie.
Teraz jednak każda z drużyn ma przed sobą długą przerwę zimową i także od tego jak ten okres zostanie przepracowany będzie zależało kogo w 3 lidze zobaczymy za rok.
http://www.tvs.pl/informacje/6524/
..................
Ruch mistrzem
21.11.2008
Ruch Radzionków zremisował na własnym boisku z BKS Stal Bielsko Biała 1:1 w meczu XV kolejki rozgrywek o mistrzostwo III ligi grupy śląsko-opolskiej. Zdecydowanym faworytem spotkania był liderujący od wielu kolejek Ruch. Jednak już w pierwszej minucie goście mogli objąć prowadzenie, kiedy to po strzale głową Damiana Chmiela, piłka o centymetry minęła prawy słupek bramki strzeżonej przez Jacka Jankowskiego. W 13 minucie w polu karnym gości został sfaulowany Adam Kompała i sędzia nakazał wykonanie rzutu karnego. Pewnym wykonawcą okazał się Sebastian Gielza i Ruch objął prowadzenie 1:0. Jego piłkarze cieszyli się nim tylko kwadrans. Po jednym z kolejnych rzutów rożnych Stal wyrównała. Po raz drugi piłkę w siatce gospodarzy ulokowali goście w 80 minucie, ale sędziowie dopatrzyli się spalonego. - Cóż, na pewno mój zespół stać na więcej. Świadczy o tym zresztą tabela. Jesteśmy najlepszą drużyną rundy jesiennej, strzeliliśmy najwięcej bramek i straciliśmy ich najmniej. Tylko sześć. Czy to za mało, aby się cieszyć? Zespół wypełnił swoje, a jedynym problem to są młodzieżowcy - komentował po me-czu Rafał Górak, trener Ruchu.
- Moim zdaniem byliśmy bliżsi zwycięstwa niż gospodarze. Czy był spalony przy strzelonej przez nas drugiej bramce? Sędzia zagwizdał i jest już po sprawie. A czy był karny? Cóż, gdyby nie faul mojego zawodnika, jestem pewien, że Kompała zdobyłby bramkę. Więc po prawdzie stało się sprawiedliwości zadość - dodał Marek Mandla, trener Stali.
KS RUCH RADZIONKÓW - BKS STAL BIELSKO BIAŁA 1:1 (1:1)
BRAMKI: Gielza (13, karny) - Suchowski (28)
RUCH: Jacek Jankowski - Marcin Żmuda, Dawid Domański, Tomasz Rzepka, Marcin Trzcionka - Piotr Giel, Marcin Dziewulski, Tomasz Stranc (63, Marek Suker), Marcin Kocur (76, Marcin Kowalski) - Adam Kompała, Sebastian Gielza (67, Robert Lasek).
Stanisław Wawszczak - POLSKA Dziennik Zachodni
http://tarnowskiegory.naszemiasto.pl/sport/924574.html
.......................
PIŁKA NOŻNA Zmiany kadrowe w Podbeskidziu - klub opuszczają Grzegorz Pater i Łukasz Gorszkow, najbardziej doświadczeni piłkarze
28.11.2008
O rozwiązaniu kontraktów za porozumieniem stron z Gorszkowem i Paterem klub poinformował w poniedziałek. Wcześniej szefowie Podbeskidzia postanowili nie przedłużać umowy z Marcinem Hirszem i rozpoczęli negocjacje w sprawie rozwiązania kontraktu z Jackiem Paczkowskim.
Grzegorz Pater to najbardziej utytułowany piłkarz, jaki grał do tej pory w Podbeskidziu. Cztery razy z Wisłą Kraków zdobywał mistrzostwo Polski, raz Puchar Polski, a w eliminacjach Ligi Mistrzów strzelił dwa gole słynnej Barcelonie (w meczu przegranym przez Wisłę 3:4). Do Bielska trafił w lipcu 2004 roku, gdy ówczesne władze klubu zatrudniły trenera Jana Żurka. Pater był pierwszym głośnym transferem Podbeskidzia. Oprócz niego w zespole grali inni piłkarze o tzw. głośnych nazwiskach: Paweł Sibik, Adam Kompała, Daniel Dubicki. Sezon zakończył się fiaskiem, a "gwiazdy" szybko odeszły z Bielska-Białej. Pater jednak został. Wiele razy udowadniał swoją piłkarską wartość, imponował doświadczeniem i boiskowym sprytem. Nade wszystko potrafił doskonale podawać piłkę do partnerów.
Wystarczy przypomnieć choćby mecze z Wartą Poznań, gdzie dopiero po wejściu Patera i jego dwóch dośrodkowaniach Podbeskidzie wygrało mecz lub niedawne spotkanie wyjazdowe z Dolcanem Ząbki, w którym podanie popularnego "Grzeli" otworzyło Zarembie drogę do bramki.
Grzegorz Pater jednak coraz rzadziej pojawiał się na murawie. W minionej rundzie wystąpił w 11 spotkaniach, w których aż dziewięciokrotnie wchodził na boisko z ławki rezerwowych. Na murawie spędził w sumie 381 minut, niewiele więcej niż Sebastian Ziajka, czy... Łukasz Gorszkow.
Gorszkow to drugi obok Patera niezwykle doświadczony piłkarz (grał m.in. w GKS Katowice, KSZO Ostrowiec, Wiśle Kraków, Groclinie Dyskobolii). W minionej rundzie miał okazję zagrać tylko w czterech meczach, z czego w jednym spędził na murawie pełne 90 minut.
Odejścia piłkarzy to jedno. Wiadomo, że w okresie zimowym powrócą z wypożyczenia Damian Chmiel, Joachim Mikler i Andrzej Maślorz, którzy będą trenować z zespołem Marcina Brosza.
Szefowie Podbeskidzia przedłużyli kontrakt z Tomaszem Górkiewiczem, nie zamierzają też sprzedawać Krzysztofa Chrapka i Mariusza Sachy. Bo priorytetem jest awans do ekstraklasy.
Łukasz Klimaniec - POLSKA Dziennik Zachodni
http://bielskobiala.naszemiasto.pl/sport/928108.html
qlomyoth - Pią Lis 28, 2008 9:02 pm
Ruch mistrzem
Chciałbym takich nagłówków w prasie po zakończeniu następnego sezonu
Wit - Nie Gru 07, 2008 11:29 pm
Wisła i Cracovia blisko Jaworzna, więc GieKSa blisko Zabrza
Wojciech Todur, pacz2008-12-07, ostatnia aktualizacja 2008-12-07 14:44
Krakowskie kluby nie ustają w poszukiwaniu obiektu, na którym mogłyby rozgrywać swoje mecze, w czasie gdy ich stadiony będą remontowane. - Bardzo realne, że przeniesiemy się do Jaworzna - powiedział nam w piątek nieoficjalnie działacz Wisły Kraków. To oznacza, że nie wiadomo, gdzie wiosną będzie grać GKS Katowice
Informację o planach krakowskich klubów udało nam się potwierdzić w Jaworznie. - Rozmowy trwają. Wszystko zmierza w dobrym kierunku - mówi osoba, która zna kulisy sprawy.
Cracovia i Wisła szukają rezerwowych obiektów od wielu miesięcy. W pewnym momencie wydawało się, że Cracovia przeniesie się na sosnowiecki Stadion Ludowy. Janusz Filipiak, właściciel i sponsor klubu, rozmawiał na ten temat z władzami miasta i Krzysztofem Szatanem, właścicielem Zagłębia. Obiekt w Sosnowcu co prawda nie spełnia wymogów licencyjnych z powodu braku zadaszonej trybuny, ale taka konstrukcja właśnie powstaje (stalowy stelaż już stoi) i wiosną ma być gotowa.
Przeprowadzka do Sosnowca stała się jednak mało realna, gdy oba krakowskie kluby zgodnie stwierdziły, że bliżej im na Suche Stawy i obiekt Hutnika Kraków.
Chociaż ekstraklasowe drużyny były gotowe ponieść koszty przystosowania stadionu Hutnika do wymogów licencyjnych związanych z grą w najwyższej klasie rozgrywkowej, ten pomysł storpedowali fani drużyny z Nowej Huty. Stowarzyszenie kibiców Suche Stawy wydało specjalne oświadczenie, w którym skrytykowało ten pomysłowi.
Czy uda się w Jaworznie? Obiekt przy ul. Krakowskiej też nie spełnia wymogów licencyjnych - dwa największe problemy to brak podgrzewanej murawy i sztucznego oświetlenia.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że koszty przystosowania obiektu (przede wszystkim montaż jupiterów) wezmą na siebie Cracovia i Wisła! Gdy rozmawiano o ewentualnej przeprowadzce na Suche Stawy, doraźny remont obiektu Hutnika miał pochłonąć 6-8 mln zł. W Jaworznie powinno być taniej (nie trzeba montować m.in. dachu i krzesełek). Z nieoficjalnych informacji wynika, że uda się też uzyskać zgodę PZPN-u, aby Wisła i Cracovia mogły zagrać marcowe mecze bez podgrzewanej murawy (może trzeba będzie zmienić gospodarza?).
Jeżeli Jaworzno dojdzie do porozumienia z krakowskimi klubami, problem będzie miał GKS Katowice, który też planuje remont obiektu i też liczył na przeprowadzkę na Krakowską! Katowicki klub podpisał co prawda umowę na grę w Jaworznie, ale ta obowiązywała tylko przez rundę jesienną. GKS myśli już więc o innych stadionach. Klub chciałby rozgrywać wiosenne mecze albo na stadionie Górnika Zabrze, albo Rozwoju Katowice. Ostatecznością jest Stadion Śląski.
Powrót po sześciu latach?
Jeżeli Jaworzno podpisze umowę z Cracovią i Wisłą na użyczenie stadionu, to ekstraklasowa piłka wróci na obiekt przy ul. Krakowskiej po sześciu latach (tyle czasu minie w przyszłym roku) przerwy. Wtedy to jeden jedyny sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej rozegrała Szczakowianka, który opuściła ekstraklasę po pamiętnej aferze barażowej, gdy klub z Jaworzna oskarżono o ustawienie meczów ze Świtem Nowy Dwór Mazowiecki.
.............
Na Śląskim niech krakusy grają
Wit - Wto Gru 09, 2008 8:40 am
Jaworzno jest gotowe przyjąć Wisłę i Cracovię
Wojciech Todur2008-12-08, ostatnia aktualizacja 2008-12-08 22:37
Działacze krakowskich klubów są już po pierwszych rozmowach na temat przeprowadzki na stadion w Jaworznie. - To dobry pomysł, na którym możemy dużo zyskać - przekonuje Paweł Silbert, prezydent miasta
Wisła i Cracovia prawdopodobnie już za kilka tygodni będą musiały się wyprowadzić ze swoich stadionów. - Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to tradycyjny noworoczny trening będzie ostatnim dniem, gdy będzie można grać w piłkę na obiekcie przy ul. Kałuży. Prezydent zapowiada, że kopnie wtedy piłkę, a potem stadion zrównają buldożery - mówi Marek Mazurczak, rzecznik prasowy Cracovii. Stadion Wisły też czeka na budowlańców, którzy mają postawić nową trybunę. - Nieoficjalnie mówi się, że nie obejdzie się bez obniżenia płyty boiska i wycięcia dwóch masztów podtrzymujących jupitery - dodaje Adrian Ochalik, rzecznik prasowy Wisły.
Dlatego krakowskie kluby szukają obiektów zastępczych. Próbowali w Sosnowcu, Chorzowie (Stadion Śląski), a ostatnio na Suchych Stawach (gra tam krakowski Hutnik). Teraz najbliżej im do Jaworzna. - Z naszej strony jest wstępna zgoda, ale na temat umowy muszą się jeszcze wypowiedzieć zarządy obu klubów - tłumaczy Mirosław Ciołczyk, dyrektor jaworznickiego MCKiS-u, który zarządza obiektem.
Żeby ekstraklasa wróciła do Jaworzna, stadion przy ul. Krakowskiej musi zyskać sztuczne oświetlenie. Koszty mają ponieść Wisła i Cracovia. - To nie jest problem. Jesteśmy przygotowani na taki wydatek - zapewnia Ochalik.
Gdy kluby rozmawiały o przeprowadzce na Suche Stawy, pojawił się pomysł, by na obiekt przenieść jupitery ze stadionu Cracovii.- Na ten temat jeszcze nie dyskutowaliśmy. Oczywiście, że wolelibyśmy nowe jupitery, ale jeżeli używane będą w dobrym stanie, to chyba nikt nie będzie się upierał - dodaje Ciołczyk.
Do startu ligi (koniec lutego) na obiekcie w Jaworznie na pewno nie zostanie zamontowany system podgrzewający murawę. - Na to nie ma już czasu. Jeżeli zima będzie łagodna, to problem rozwiąże się sam. W przeciwnym przypadku Wisła i Cracovia będą musiały znaleźć inny stadion na jeden, dwa mecze lub zmienić gospodarza - wyjaśnia Ciołczyk.
Innych większych remontów obiekt w Jaworznie nie wymaga. - Jego przystosowanie do wymogów ekstraklasy jest znacznie tańsze niż stadionu Hutnika - przyznaje Ochalik. - Zostałaby kosmetyka. Wykonanie schodów za 30 tys. zł czy uzupełnienie ogrodzenia - dodaje Ciołczyk.
Wisła i Cracovia, a za nimi ich kibice, nie zawitają do Jaworzna bez zgody policji. - Komendant jaworznickiej policji wstępnie wyraził zgodę. Jest pomysł, by w ochronę spotkań zaangażował się też garnizon z Małopolski - mówi prezydent Silbert.
- To miłe, że Jaworzno jest nam aż tak przychylne. Pomysł z przeprowadzką do Jaworzna podoba się naszemu właścicielowi [Bogusław Cupiał pochodzi z pobliskiego Sławkowa - przyp. red.], bo to jego rodzinne strony. Nie ukrywam, że za Jaworznem lobbuje też Rysiek Czerwiec [pochodzący z Jaworzna skaut Wisły - przyp. red.] - zdradza Ochalik.
Strony twierdzą, że umowa o współpracy musi zostać sfinalizowana najpóźniej do świąt. - Potem już nie zdążymy z pracami remontowymi - podkreśla Ciołczyk.
Wisła i Cracovia mogą się jeszcze wycofać z rozmów - stanie się tak, jeżeli władze Krakowa nie dotrzymają terminów rozpoczęcia remontu obiektu Cracovii, a przetarg na budowę trybuny na stadionie Wisły wygra firma, która zapowiada, że poradzi sobie bez wycinania jupiterów i obniżania murawy.
Pisaliśmy już, że w przypadku jeżeli Jaworzno dojdzie do porozumienia z krakowskimi klubami, problem będzie miał GKS Katowice, który również liczył na tymczasową przeprowadzkę na Krakowską. - GKS mógł grać w Jaworznie jesienią, ale nie skorzystał z takiej możliwości. Zależy nam na wizerunku spokojnego miasta, a ostatni występek katowickich pseudokibiców [burdy podczas meczu z GKS-em Jastrzębie - przyp. red.] nie zachęca do kontynuowania współpracy. Na takiej reklamie nam nie zależy - kończy Silbert.
Dla Gazety
Jędrzej Jędrych
prezes Górnika Zabrze
Ewentualna gra piłkarzy GKS-u Katowice na stadionie Górnika to raczej pytanie do władz miasta, które jest właścicielem obiektu. Ja nie miałbym nic przeciwko temu. Ważne jest również to, że kibice naszych klubów darzą się sympatią. Nikt jednak nie zwrócił się do nas w tej sprawie.
m20 - Wto Gru 09, 2008 8:33 pm
Najlepszy polski sędzia, kandydat do wyjazdu na MŚ, zatrzymany!
nSport/ŁW /10:06
Grzegorz G., międzynarodowy sędzia z Radomia, został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne - poinformował nSport.
Uznawany za najlepszego polskiego sędziego G. był kandydatem do prowadzenia spotkań w finałach piłkarskich mistrzostw świata w Republice Południowej Afryki. Od kilku lat sędziował mecze międzypaństwowe oraz w europejskich pucharach.
Wraz z Grzegorzem G. CBA zatrzymało jego asystenta Tomasza S.
Jak powiedział PAP szef oddziału Prokuratury Krajowej we Wrocławiu Edward Zalewski, mężczyźni jeszcze we wtorek mają zostać przewiezieni do Wrocławia.
Według informacji IAR zarzuty, które Grzegorz G. ma usłyszeć jutro, mają dotyczyć przestępstw popełnionych w sezonach 2003 - 2005
Śledztwo w sprawie korupcji w polskim futbolu toczy się od maja 2005 r. Do tej pory prokuratura postawiła zarzuty ok. 170 osobom: działaczom sportowym, sędziom, obserwatorom PZPN, m.in. dwóm członkom zarządu PZPN Witowi Ż. i Kazimierzowi F.
W grudniu ub. roku przed wrocławskim sądem rozpoczął się pierwszy proces w tej sprawie. Na ławie oskarżonych zasiadło 17 osób, w tym Ryszard F., pseud. Fryzjer - domniemany organizator całego procederu.
Dotychczas w procesach zostało skazanych 17 osób.
***
Grzegorz G. jest najbardziej znanym polskim sędzią zatrzymanym do tej pory w związku z korupcją w polskiej piłce nożnej.
35-letni Grzegorz G., z zawodu nauczyciel wychowania fizycznego, jest arbitrem międzynarodowym (licencja FIFA od 2001 roku) i pierwszym polskim sędzią zawodowym (razem z dwoma asystentami). W październiku znalazł się na liście 38 kandydatów do prowadzenia meczów na mistrzostwach świata, które w 2010 roku odbędą się w Republice Południowej Afryki.
Nominacja dla G. była efektem dobrych występów na arenie międzynarodowej w ostatnich kilkunastu miesiącach. Sędziował m.in. MŚ do lat 17 oraz mecze w eliminacjach mistrzostw świata i Europy, a także Ligi Mistrzów i Pucharu UEFA. W tegorocznych mistrzostwach Europy był sędzią technicznym spotkań Turcja -Czechy, Holandia - Francja i Hiszpania - Rosja.
W ubiegłym sezonie ekstraklasy G. prowadził mecze ekstraklasy jako pierwszy sędzia zawodowy. Obecnie są cztery profesjonalne trójki arbitrów. Wprowadzenie sędziów kontraktowych miało prowadzić do profesjonalizacji rozgrywek. Ich miesięczne zarobki wynoszą 12 tys. złotych brutto + vat oraz 1500 złotych + vat za każdy mecz (asystenci mają niższe stawki).
------------------------------------------------------------------------
Nie powiem, żebym był w szoku, ale dla mnie to zatrzymanie jest dużo głośniejsze od zatrzymania Wójcika. Najbardziej znany polski sędzia, pierwszy który przeszedł na zawodowstwo, etc...
Abstrachując od wszystkiego dużo do myślenia daje też brak reakcji FIFA/UEFA- dzien po dniu zatrzymują sędziów międzynarodowych z jednego kraju a oni dalej udają ślepych ...
Wit - Czw Gru 25, 2008 11:47 pm
Wisła i Cracovia nie zagrają w Jaworznie
tod 2008-12-23, ostatnia aktualizacja 2008-12-23 20:46
Krakowskie kluby - Wisła i Cracovia - nie zagrają wiosną ligowych meczów na stadionie przy ulicy Krakowskiej.
Drużyny z ekstraklasy szukają zastępczych obiektów, gdyż ich stadiony czekają gruntowne remonty. Działacze Wisły i Cracovii zwrócili się o pomoc do Jaworzna. Rozmowy były już zaawansowane, ale ostatecznie nie zostały sfinalizowane.
Nasz informator twierdzi, że Wisła z Cracovią użyły Jaworzna jako karty przetargowej, która ma doprowadzić do tego, że krakowskie kluby przeniosą się jednak na obiekt miejscowego Hutnika (ten pomysł storpedowali wcześniej kibice).
- Nie wnikam w to. Prawdą jest jednak, że rozmawiałem z prezesem Wisły, który podziękował za gościnę. Prezes stwierdził, że Wiśle może uda się jeszcze zagrać wiosną na własnym obiekcie - mówi Mirosław Ciołczyk, dyrektor jaworznickiego MCKiS-u, który zarządza stadionem przy ul. Krakowskiej. - Nie ma tematu przenosin samej Cracovii. Jednego klubu nie byłoby stać na dostosowanie naszego obiektu do wymogów licencyjnych [montaż światła - przyp. red.]. Cieszę się, że z Wisłą nawiązaliśmy naprawdę dobry i kontakt i jest duża szansa, że krakowski klub jednak zagra wiosną na Krakowskiej. Może to będzie spotkanie towarzyskie, a może mecz w ramach rozgrywek o Puchar Ekstraklasy? - zdradza Ciołczyk.
Decyzja krakowskich klubów oznacza, że szansę na gościnę w Jaworznie znowu ma GKS Katowice, który też szuka zastępczego obiektu na czas remontu. - Wróciliśmy do rozmów - przyznaje Ciołczyk.
19duGens64 - Pią Gru 26, 2008 12:56 am
Wisła i Cracovia nie zagrają w Jaworznie
Oby, oby
Wit - Wto Sty 06, 2009 7:44 pm
Hiszpański piłkarz chce wzmocnić GKS Jastrzębie
Marcin Fejkiel2009-01-05, ostatnia aktualizacja 2009-01-05 19:34
Pierwszy trening Jastrzębiaw poniedziałek się nie odbył z powodu obfitych opadów śniegu. Piłkarze spotkali się za to z prezesem Joachimem Langerem, który rozmowy o wypłatach zaległych pensji przesunął jednak o tydzień. Tyle że 10 stycznia mija trzeci miesiąc, od kiedy gracze nie dostają swoich wynagrodzeń. To daje im podstawę do rozwiązania kontraktów z winy klubu.
Polecamy: W Jastrzębiu może się zrobić niebezpiecznie
Mimo że trening się nie odbył, w siedzibie klubu ruch był jak na tureckim targu. Wreszcie pojawił się prezes Joachim Langer. Cześć piłkarzy ustawiała się w kolejce do jego biura, żeby wreszcie rozwiązać kontrakty, inni wręcz przeciwnie - czekali w pełnej gotowości na rozmowy o podjęciu w Jastrzębiu pracy.
Największą niespodzianką była obecność w klubie nowego piłkarza z Hiszpanii. Eduard Garcia Rodriguez, zwany Edu, kilka lat temu ożenił się w z Polką i obecnie oboje mieszkają w pobliskich Pawłowicach. Ostatnim klubem Edu był hiszpański IV-ligowiec Ajamonte. Od przyszłego tygodnia Hiszpan będzie trenować z GKS-em.
Wiesław Materzok, reprezentujący chorwackiego menedżera Milana Martinovicia, przywiózł do Jastrzębia czterech zawodników. Są to Czesi Patryk Miko (MFK Karvina), Jakub Vavra (MFK Karvina), Radek Janecka (HFK Olomouc) oraz Jacek Widenka (Polonia Łaziska). - Wszyscy są wolnymi piłkarzami, którzy bez problemów powinni dać sobie radę w Jastrzębiu. Od przyszłego tygodnia będą trenować wraz z zespołem. Potem prawdopodobnie podpiszemy roczne umowy - twierdzi Materzok.
Nowymi zawodnikami pierwszoligowca mają również zostać boiskowi weterani: dwóch 35-latków - Jacek Wiśniewski (ostatnio Wisła Płock) i Ireneusz Kościelniak (Beskid Skoczów), a także 31-letni Tomasz Copik (Odra Opole).
- Dałem słowo trenerowi Wyrobkowi, że przyjadę. Mam w Jastrzębiu kilku znajomych, jak chociażby Witek Wawrzyczek czy Robert Żbikowski. Wiem, co się ostatnio działo w klubie, ale mam nadzieję, że to wszystko zostanie wyprostowane. Przez dziewięć lat gry w Górniku Zabrze przyzwyczaiłem się do takich problemów. Prezes GKS-u dał mi słowo, że płynność finansowa klubu wróci. Mnie przede wszystkim zależało, żeby grać, więc jakichś większych obaw nie mam. Ważne, że do Jastrzębia mam blisko z Ornontowic, gdzie mieszkam - komentował Wiśniewski.
Jest natomiast przesądzone, że GKS opuszczają napastnicy Marek Kubisz oraz Marcin Narwojsz, którzy rozwiązali swoje kontrakty za porozumieniem stron. - Czy coś na tym straciłem? Wie pan, z tego klubu nikt nie wychodzi z zyskiem. Najważniejsze jednak, że jestem już wolnym zawodnikiem - cieszył się, wyjeżdżając z klubowego parkingu Kubisz. Ma on wkrótce trafić do Ruchu Radzionków.
Prezes Langer unikał w poniedziałek dłuższej rozmowy z dziennikarzami. - W klubie wszystko jest w porządku. Dajcie nam spokojnie popracować, a GKS będzie grał dalej - rzucił tylko Langer, który wszelkie decyzje dotyczące wypłaty zaległych pieniędzy wobec piłkarzy odroczył do przyszłego poniedziałku.
10 stycznia minie jednak trzeci miesiąc, od kiedy zawodnicy nie otrzymali swoich pensji. Daje im to podstawę do złożenia wniosków w PZPN-ie o rozwiązanie kontraktów z winy klubu. - 12 stycznia to my dopiero mamy poznać jakieś szczegóły odnośnie tych spraw finansowych. Co w tej sytuacji? Ja czekam cierpliwie, nie podjąłem jeszcze żadnej decyzji. Kontrakt mam ważny do czerwca - oświadczył bramkarz GKS-u Czech Jakub Kafka.
Z działaczami nie porozumiał się Mariusz Adaszek. - Nie mam zamiaru zrzekać się zaległych pieniędzy, a chcąc rozwiązać kontrakt polubownie, musiałbym to zrobić. Póki co, muszę więc się pojawić na przyszłotygodniowym treningu - powiedział 30-letni zawodnik.
Dodajmy, że GKS odwołał także swój wyjazd na czterodniowy turniej halowy w Niemczech, który rozpoczyna się 9 stycznia. - Organizator imprezy wycofał się z wcześniejszego zaproszenia - powiedział Wyrobek.
...............
PIŁKA NOŻNA Zostali w szatni
06.01.2009
Wczoraj przygotowania do rundy wiosennej mieli wznowić piłkarze pierwszoligowego GKS Jastrzębie. Zawodnicy stawili się punktualnie na zbiórkę w klubie, ale nie wyszli na zajęcia.
- W związku z opadami śniegu podjęliśmy decyzję o przełożeniu inauguracji przygotować o tydzień - wyjaśnia dyrektor sportowy GKS Mirosław Szwarga. - Każdy z zawodników otrzymał indywidualną rozpiskę zajęć, jakie mają w tym czasie wykonać. Mam nadzieję, że za tydzień pogoda nie pokrzyżuje już naszych planów. Liga rusza dopiero w połowie marca, więc mogliśmy sobie pozwolić na taki manewr.
Nieoficjalnie mówi się, że zimowa aura nie była jedynym powodem przełożenia zajęć jastrzębskiej ekipy. Piłkarza nadal nie otrzymali obiecanych pensji i premii. Zaległości miały być wypłacone do końca roku. Prezes Joachim Langer takie deklaracje składał już wcześniej kilka razy. Na konto piłkarzy nie wpłynęły jednak do tej pory żadne pieniądze.
- Na pewno wszystko zostanie uregulowane, nikt nie odbierze piłkarzom zarobionych pieniędzy - uspokaja dyrektor Szwarga. - Opóźnienia są, sami też czekamy na jakieś wpłaty, które umożliwią nam regulację zaległości.
Piłkarze powoli tracą jednak cierpliwość. Wczoraj za porozumieniem stron umowę z jastrzębskim klubem rozwiązali Marcin Narwojsz i Marek Kubisz.
- Większość piłkarzy chce postąpić tak jak my, przyjąć ofertę innego klubu, która wcale nie musi być lepsza. Byle tylko wyrwać się z Jastrzębia - mówi Kubisz.
Wcześniej umowy z GKS rozwiązali Łukasz Pielorz (został już piłkarzem Odry Wodzisław), a także Kamil Wilczek (trafił do Piasta Gliwice). Z Jastrzębia chcą odejść Mariusz Adaszek, Jakub Kafka, Adam Wrzask, a za nimi pozostali. Jeśli do 10 stycznia nie otrzymają zarobionych i obiecanych pieniędzy (wówczas minie 3-miesięczny okres zaległości), będą mogli odejść bez zgody klubu. Być może stąd bierze się przełożenie rozpoczęcia zajęć.
Wczoraj w klubie pojawił się były piłkarze Górnika Zabrze, Szczakowianki Jaworzno, Cracovii, a ostatnio Wisły Płock Jacek Wiśniewski. 35-letni obrońca po rozmowie z działaczami podpisał kontrakt na 1,5 roku.
- Grałem z Jackiem w jednej drużynie w Szczakowiance i jego przyjście jest sporym wzmocnieniem - uważa o rok starszy od "Wiśni" Witold Wawrzyczek.
Niewykluczone także, że do GKS dołączy także Eduardo Garcia Rodriguez Edu, który grał ostatnio w Ayamonte CF (III liga). Po ślubie z Polką hiszpański obrońca chce występować w naszym kraju. Wczoraj Edu by w Jastrzębiu i rozmawiał z działaczami. Dyrektor Szwarga dodaje, że do przygotowań włączeni zostaną także utalentowani piłkarze z MOSiR Jastrzębie.
Zmiany w GKS
Już odeszli z GKS:
Marek Kubisz (szuka klubu),
Marcin Narwojsz (szuka klubu),
Łukasz Pielorz (Odra Wodzisław),
Kamil Wilczek (Piast Gliwice),
Grzegorz Tomala (podjął pracę na kopalni),
Marcin Karwot (szuka klubu)
Noszą się z zamiarem odejścia:
Marcin Adaszek,
Adam Wrzask
Przychodzą:
Jacek Wiśniewski
(Wisła Płock)
W kręgu zainteresowań:
Eduardo Garcia Rodriguez Edu (III liga hiszpańska),
Jacek Widenka (Polonia Łaziska)
Leszek Jaźwiecki - POLSKA Dziennik Zachodni
http://jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl/sport/943542.html
Wit - Pon Sty 19, 2009 10:35 pm
Prezes Ruchu: Zbudujmy nowy stadion
Rozmawiał Wojciech Todur 2009-01-19, ostatnia aktualizacja 2009-01-19 17:14
Jestem człowiekiem, który nie zatrzymuje się w pół drogi. Pewnie, że chciałbym ekstraklasę. Stąpam jednak twardo po ziemi i wiem, że na dziś ani mnie, ani miasta na grę z najlepszymi nie stać. Ale już I liga to bardzo realna sprawa. Taki jest mój cel - mówi Tomasz Baran, prezes Ruchu Radzionków.
Gdy wokół słychać o kryzysie, o piłkarzach, którzy z utęsknieniem czekają na wypłatę pensji, na Śląsku jest klub, który planuje kolejne awanse. Jeszcze osiem lat temu Ruch grał w ekstraklasie, teraz na jubileusz 90-lecia klubu piłkarze z Radzionkowa pewnie zmierzają do II ligi. Za sukcesem Ruchu, który nie tak dawno był bliski bankructwa, stoi Tomasz Baran - były piłkarz, a dziś prezes.
Wojciech Todur: Jak Pan traktuje piłkę nożną?
Tomasz Baran: Jak hobby, na którym nie da się zarobić (śmiech).
Działacze Ruchu długo Pana namawiali, zanim zgodził się Pan być prezesem?
- Najbardziej pracował nade mną Andrzej Urzędniczok, ówczesny prezes klubu. Na początku nie byłem przekonany do tego pomysłu. Życie dzieliłem między rodzinę i pracę i Ruchu nie potrzebowałem do szczęścia. Decyzję na "tak" pomogły mi podjąć... wspomnienia. Ja wciąż mam przed oczami niezapomniane mecze w ekstraklasie, spotkania, w których sam zakładałem koszulkę Ruchu. To było co prawda takie amatorskie granie, ale jednak zawsze granie. Prezesem zostałem w listopadzie 2007 roku.
Ciężko było pożegnać się z własnymi pieniędzmi i przekazać je na zespół?
- Trzeba kochać piłkę, trafić na grupę fajnych ludzi i aż tak ciężko nie jest. Nigdy nie zainwestowałbym w klub kosztem rodziny czy pracy. W pewnym momencie uznałem jednak, że mam na koncie tyle, że mogę się podzielić.
Pana firma działa w branży surowców wtórnych, która ma mocno odczuć światowy kryzys. Piłkarze Ruchu powinni się bać?
- Czy ja wiem? Rzeczywiście, moją branżę dotyka kryzys, bo problemy ma całe hutnictwo. Może przez to nie będzie tak spektakularnych transferów, może trzeba będzie trochę zacisnąć pasa? Nie ma jednak obaw - przetrwamy! Bywało już gorzej.
Mówi Pan, że dobrze pamięta mecze Ruchu w ekstraklasie? A debiut?
- Pan żartuje (śmiech)? Oczywiście, że widziałem, jak nasi chłopcy zlali Widzew aż 5:0! Stadion był wypełniony po brzegi. I wie pan co? Ci ludzie wrócą! W Radzionkowie jest mnóstwo - jak ja to mówię - uśpionych kibiców. Będzie awans, będą zwycięstwa i oni wrócą.
Tuż za miedzą, w Bytomiu, jest Polonia, która gra w ekstraklasie. Czy Radzionków ma takie same ambicje?
- Jestem człowiekiem, który nie zatrzymuje się w pół drogi. Pewnie, że chciałbym ekstraklasę. Stąpam jednak twardo po ziemi i wiem, że na dziś ani mnie, ani miasta na grę z najlepszymi nie stać. Ale już I liga to bardzo realna sprawa - taki jest mój cel.
Jak Pan sądzi, dlaczego Ruchowi nie udało się pójść drogą Odry Wodzisław i zostać w ekstraklasie na lata?
- Była kopalnia, były pieniądze, był zespół, były wyniki. Gdy kopalni zabrakło, dla klubu nie było żadnej alternatywy. Bez pieniędzy nie ma niczego...
Zakłada Pan, że w przyszłości zacznie zarabiać na piłce?
- Nieee. Myślę, że dołączyłem do grona wiecznych filantropów (śmiech). Mam jednak pewne pomysły na usprawnienie organizacji klubu. Chcę powołać do życia spółkę z o.o. - miasto i moja firma stałyby się jej udziałowcami. Może z czasem dołączyłby do nas trzeci podmiot? Wtedy to już byłoby idealnie! Na razie jednak mam bardziej przyziemne marzenia - tylu kibiców na trybunach, żeby zarobić na organizację spotkania (śmiech).
W ubiegłym roku pozyskał Pan Adama Kompałę, teraz Marka Kubisza, a myśli Pan jeszcze o Piotrze Gierczaku. Po każdym takim transferze przez szatnie śląskich drużyn przetacza się szmer podniecenia i pytanie: „Czy wiesz, ile oni dostali w Radzionkowie!?”.
- Ha, ha, ha!!! Zaręczam panu, że oni nie przyszli do Ruchu dla wielkich pieniędzy. U mnie nikt nie ma 10 czy nawet 7 tys. zł pensji. W cenie jest za to solidność, zaufanie. Gdy mówię zawodnikowi, że zarobi 2-3 tys. zł, to ma jak w banku, że 30. każdego miesiąca te pieniądze będą na jego koncie.
Gdy pojawił się temat Kubisza, to nie pytałem go, ile zarabiał w Jastrzębiu. U mnie ma mniej, ale pewne. Ja się nie migam, nigdy nie uciekam przed zawodnikami. Proszę spytać piłkarzy, czy kiedykolwiek ktoś u mnie narzekał na kasę.
A już miałem zapytać, czy nie boi się Pan kominów płacowych...
- No właśnie boję się. Każdy komin prędzej czy później zacznie pękać, a na koniec się przewróci. Duże pieniądze w klubie nie są najważniejsze. Ważne przede wszystkim, żeby nie były wirtualne. A to, niestety, w wielu polskich klubach jest normą.
Sięga Pan po doświadczonych piłkarzy. To Pana pomysł na budowę drużyny?
- Trzeba stawiać i na starych, i na młodych. Na jednego doświadczonego zawodnika w Ruchu przypada trzech, czterech młokosów. Uważam, że to zdrowe proporcje. Młodzież musi się przecież od kogoś uczyć.
Jest jakiś polski klub, może jego działacze, który Panu imponuje?
- Hmmm... Powiem szczerze, dla mnie największym fenomenem jest to, co wydarzyło się w Bytomiu. Bez pieniędzy, bez sportowego zaplecza Polonia przeszła drogę z III ligi do ekstraklasy. To jest ewenement na skalę całej Polski!
Pan docenia to, co wydarzyło się w Bytomiu, ale kibice Ruchu i Polonii żyją już jak pies z kotem. Czy to z ich powodu do Ruchu nie trafił bramkarz Rafał Jarzombek?
- Chciał z nami trenować, ale uznałem, że nie ma co podejmować ryzyka. To przecież synek z Radzionkowa, ale odszedł do Polonii, gdy miał 14 lat, i część kibiców wciąż mu to wypomina. To jest margines, ale po co narażać chłopaka na niepotrzebny stres? Gdy ten problem dotyczył Grześka Żmii, wiedziałem, iż jest to na tyle doświadczony piłkarz, że bez problemu sobie poradzi. Teraz jednak uznałem, że nie ma co kusić losu.
Sponsoruje Pan klub sam czy też może Pan liczyć na pomoc miasta?
- Władze Radzionkowa bardzo nam pomagają. Dostaliśmy stypendia, rocznie 300 tys. zł. To bardzo dużo, biorąc pod uwagę, że nasz roczny budżet to około miliona złotych. Liczymy jeszcze na dofinansowanie grup młodzieżowych. Kolejne 70 tys. zł to będzie poważny zastrzyk gotówki.
Co ze stadionem? Bez nowego stadionu Ruch nie wyrwie się z piłkarskiego przeciętniactwa.
- No tu jest problem. Nie chcę o tym gadać, gadać i gadać. Ja nie mam czasu na gadanie. Zacznijmy działać! Wybierzmy działkę, projekt, poszukajmy pieniędzy i do pracy!
Remontowanie dzisiejszego stadionu Ruchu nie wchodzi w rachubę?
- Nie. Stadion nie leży w Radzionkowie, tylko w Stroszku, dzielnicy Bytomia. Bytom nam nie pomoże, bo przecież nie będzie ładował kasy w stadion obcego klubu. Radzionków też nie ma w tym interesu, bo stadion nie leży na jego terenie. Rozmawiamy o dwóch lokalizacjach nowego obiektu. Pierwsza to teren za byłą jednostką wojskową, druga - na przedłużeniu drogi Unii Europejskiej. Mnie bardziej podoba się pierwsza lokalizacja. Na 5 ha zmieści się tam ładny kameralny stadion na 7-8 tys. osób, który zapełni się do ostatniego miejsca w każdą sobotę.
Czy w dalszym Ruch może stracić stadion z powodu starych długów?
Na razie mamy względny spokój. Stadion był wystawiony na sprzedaż przez komornika, bodaj we wrześniu ubiegłego roku. Nie znalazł się jednak żaden chętny, a w myśl przepisów następna licytacja może odbyć się za dwa lata. Sytuacja jest dla nas uciążliwa. Długi powstały w czasach, gdy Ruch grał jeszcze w ekstraklasie i zarządzał nim Górniczy Klub Sportowy. Obecne władze klubu, który nazywa się Klub Sportowy nie mają z nimi nic wspólnego.
Ponoć zaczynał Pan grać w piłkę w Szombierkach. Nie myślał Pan, żeby zainwestować w równie zasłużoną piłkarską firmę?
- Tam zaczynałem, ale wychowałem się jednak w Radzionkowie. Albo Ruch, albo nic. Z tym miejscem, z tym klubem wiąże mnie masa wspomnień. Po spadku do II ligi odsunąłem się trochę na bok, ale teraz znowu żyję razem z klubem.
Jest Pan prezesem kibicem? Jeździ Pan na mecze?
- Na wszystkie. Także wyjazdowe! Jestem też na sparingach, a często na treningach. Jeden z moich kolegów powiedział mi kiedyś: "Tomek. Zobaczysz, wydoją cię, a na koniec zostawią!". Mylił się! Nie zawiodłem się na żadnym z tych chłopaków. Poświęcam im wiele wolnego czasu. Żona nie była na początku zadowolona, ale myślę, że już się przyzwyczaiła. Jednego tylko nie poświęcę dla Ruchu - niedzieli. Ten dzień jest tylko dla mojej rodziny. Wyłączam wtedy telefon i nie ma mnie dla nikogo.
Wit - Pon Lut 02, 2009 11:08 pm
Podbeskidzie: trzech niespełnionych muszkieterów
Piotr Płatek2009-01-30, ostatnia aktualizacja 2009-01-30 19:39
Czy zimowe transfery gwarantują Podbeskidziu walkę o ekstraklasę? Wszystko zależeć będzie od formy trzech niespełnionych dotychczas piłkarzy.
W Bielsku-Białej gmina przygotowała już podgrzewaną murawę, teraz spieszy się ze stawianiem masztów sztucznego oświetlenia. Mają być gotowe późnym latem. Wtedy Podbeskidzie miałoby już grać w ekstraklasie. Czy te optymistyczne oczekiwania są realne? Podbeskidzie ma ledwie dwa punkty straty do liderującego w tabeli Widzewa, tylko o punkt ustępuje Zagłębiu Lubin i Koronie Kielce. Cała trójka to jeszcze niedawno ekipy ekstraklasy, potentaci finansowi i sportowi. Pierwsza część sezonu pokazała, że klub ze stolicy Podbeskidzia stać na walkę z klubami możniejszymi.
Zimą Podbeskidzie opuścił Mariusz Sacha (sprzedany do Cracovii), za dalsze usługi podziękowano natomiast duetowi doświadczonych ligowców - Grzegorzowi Paterowi i Łukaszowi Gorszkowowi. Obaj w minionej rundzie grali już wyłącznie jako dublerzy, i w dodatku rzadko. Ta strata nie powinna być zatem kluczowa.
Czy zatem po zimowych transferach ekipa Marcina Brosza będzie silniejsza? Zdaje się, że tak. Przede wszystkim po trudnych negocjacjach zatrzymano Łukasza Merdę, czołowego bramkarza pierwszoligowego zaplecza. Sprowadzono trzech zawodników, którzy powinni wzmocnić ofensywną siłę zespołu i zapewnić stabilność w środku pola.
Najciekawsze wydaje się zakontraktowanie Piotra Malinowskiego z Górnika Zabrze. Jeden z najszybszych pomocników naszej ekstraklasy potrzebuje chyba przetarcia właśnie na zapleczu i niewykluczone, że transfer do Bielska może być zbawienny dla obu stron. Malinowski nabierze doświadczenia, a Podbeskidzie zyska superszybkiego skrzydłowego, który nieraz mieszał już na boiskach ekstraklasy.
Podobnie wygląda sprawa kontraktu Mieczysława Sikory. W ostatnich latach ten napastnik z Ustronia często zmieniał kluby, grywał "ogony" w ekstraklasie, nigdzie jednak na dłużej zadomowić się nie potrafił. Teraz być może przed nim jedna z ostatnich szans na pokazanie prawdziwych umiejętności.
I jeszcze trzeci z niespełnionych muszkieterów - Jarosław Białek. Jest bliski przejścia do Podbeskidzia, warunki kontraktu już uzgodnił. Dwa lata temu przebojem wdarł się do składu Górnika Zabrze, potem jednak już tylko spadał. Zaliczył epizod w Zagłębiu Sosnowiec, trafił do Resovii Rzeszów, a ostatnie miesiące spędził u... Świętego Patryka (Saint Patrick Athletic FC) w przeciętnym klubie irlandzkim.
Trener Brosz twierdzi, że dobiera swoich zawodników pod względem cech charakteru. Ta trójka ma gwarantować walkę i maksymalne zaangażowanie. Podbeskidzie daje im szanse, jednocześnie to oni są szansą Podbeskidzia na pierwszy w historii awans do ekstraklasy. Za kilka miesięcy będzie jasne, czy Sikora, Malinowski i Białek byli dobrą inwestycją bielskiego klubu...
Póki co już w sobotę Podbeskidzie zagra ważny sparing z Odrą Wodzisław, a następnie ruszy na pierwszy tej zimy obóz - do leżącego pod Łodzią Gutowa.
Tequila - Pią Lut 06, 2009 7:06 pm
I liga: klub wycofał się z rozgrywek
Zarząd Klubu Sportowego Kmita Zabierzów podjął decyzję na piątkowym posiedzeniu o wycofaniu drużyny piłkarskiej z rozgrywek pierwszej ligi z powodu trudnej sytuacji finansowej klubu. Próby znalezienia sponsora strategicznego nie dały efektu.[/size]
Od nowego sezonu piłkarze Kmity, którzy ubiegłoroczne rozgrywki zakończyli na dwunastej pozycji w tabeli, będą mogli występować w czwartej lidze.
http://sport.onet.pl/0,1248759,1912075, ... omosc.html
------------
Czyli GKS -w tej chwili automatycznie wskoczył na przedostatnie miejsce w tabeli I ligi.
martin13 - Pią Lut 06, 2009 7:17 pm
Czyli GKS -w tej chwili automatycznie wskoczył na przedostatnie miejsce w tabeli I ligi.
Jeden rywal w walce o utrzymanie mniej A strata do reszty bezpośrednich rywali z doła tabeli nie jest na tyle duża, żeby nie można było jej odrobić.
Wit - Wto Lut 10, 2009 2:17 pm
Dwa tysiące złotych miesięcznie za grę w I lidze
Marcin Fejkiel 2009-02-09, ostatnia aktualizacja 2009-02-09 21:40
Działaczom GKS-u Jastrzębie udało się w poniedziałek zakontraktować trzech zawodników. Są nimi: Krzysztof Kukulski oraz Czesi David Gill i Radek Janecek. Obaj obcokrajowcy mają zarabiać ponad dwa tys. złotych miesięcznie
Po rundzie jesiennej z pierwszoligowym klubem z Jastrzębia rozstało się aż ośmiu zawodników. Łukasz Pielorz i Kamil Wilczek wybrali oferty klubów ekstraklasy (Odra Wodzisław i Piast Gliwice), Tomasz Ciemięga zakończył karierę, dołączając jednocześnie do sztabu szkoleniowego GKS-u, Grzegorzowi Tomali i Marcinowi Karwotowi z końcem 2008 roku wygasły kontrakty, pozostali zaś skorzystali z propozycji klubów z niższych lig (Marek Kubisz - Ruchu Radzionków, Kamil Gorzała - Beskidu Skoczów, a Marcin Narwojsz - Górnika Polkowice).
Trener Jerzy Wyrobek przekonywał, że kadrowe ubytki zostaną w całości uzupełnione. Pomimo fatalnej sytuacji finansowej klubu (zaległości w wypłacie wynagrodzeń), działaczom GKS-u udaje się kontraktować kolejnych graczy. Po pozyskaniu doświadczonych ligowców: Tomasza Copika oraz Jacka Wiśniewskiego, wczoraj umowy z klubem podpisali trzej zawodnicy.
Największą satysfakcję dało im pozyskanie napastnika Krzysztofa Kukulskiego (na rok), gdyż od początku przygotowań do rundy wiosennej klub miał spory kłopot ze znalezieniem wartościowego partnera w ataku dla Roberta Żbikowskiego. Piłkarz wcześniej rozwiązał za porozumieniem stron swój kontrakt w Piaście Gliwice. - Mam nadzieję, że to będzie nasz strzał w dziesiątkę! - wierzy Mirosław Szwarga, dyrektor sportowy GKS-u.
Roczne umowy z klubem zawarli w poniedziałek także piłkarze z Czech: obrońca David Gill (MFK Karvina) oraz pomocnik Radek Janecek (HFK Olomouc). - Chłopcy słyszeli o sytuacji finansowej klubu, ale zależy im bardzo, żeby się wypromować. Wszyscy przyszli do Jastrzębia za darmo. Będą grać za ponad 2 tys. zł. Ich kontrakty są niskie, ale dzięki temu realne do spełnienia przez klub - mówi menedżer Wiesław Materzok, który sprowadził zawodników do Jastrzębia. Wkrótce do rodaków ma dołączyć Jakub Vavra, który zostanie wypożyczony do GKS-u z Karwiny. - Czesi mieli drobne obawy związane z grą u nas, ale skoro się zgodzili, to widocznie nam zaufali. Na sprowadzanie lepszych piłkarzy nie było na stać - przyznaje Szwarga.
Opcja rocznego wypożyczenia wchodzi w grę także w przypadku piłkarza Ruchu Chorzów Daniela Ferugi. - Zawodnik zaakceptował nasze warunki. Trzeba jeszcze porozumieć się z dyrektorem Ruchu Mirosławem Mosórem - mówi Szwarga.
W środę bramkarzem GKS-u zostanie Jacek Widenka z Polonii Łaziska. Po wtorkowym sparingu z czeskim trzecioligowcem FC Hlucin, trener Wyrobek zadecyduje o przydatności do gry pozostałych testowanych zawodników, czyli Hiszpana Eduardo Montańesa Rodrigueza Edu (ostatnio Ayamonte CF) oraz Bogdana Swarzyńskiego (Górnik Brzeszcze). Jak mówi czeski bramkarz GKS-u Jakub Kafka, istnieje groźba, że rywale zbojkotują mecz kontrolny, gdyż Hlucin zalega zawodnikom z wypłatami. - Dostałem takie sygnały - potwierdza Kafka.
Jastrzębski klub wypłacił piłkarzom w terminie pensję za styczeń. - Resztę zaległości [zaległe pobory za listopad oraz grudzień - przyp.red.] prezes obiecał uregulować do pierwszego meczu w rundzie wiosennej - mówią piłkarze GKS-u.
.................
PIŁKA NOŻNA GKS Jastrzębie - Kupili Hiszpana Edu
Wczoraj roczny kontrakt z GKS Jastrzębie podpisał hiszpański obrońca Eduardo Garcia Rod-rigez czyli Edu.
- Od dłuższego czasu Hiszpan trenował z nami. Trener Jerzy Wyrobek obserwował go uważnie i wczoraj podjął decyzję - wyjaśnił dyrektor sportowy GKS Mirosław Szwarga. - Edu coraz lepiej czuje się w naszej drużynie. Początkowo były problemy z komunikacją, ale poznaje coraz więcej słówek i z każdym dniem powinno być tylko lepiej.
26-letni Hiszpan ma za sobą występy w Segunda B czyli odpowiedniku obecnej polskiej drugiej ligi. Jego żoną jest Polka, mieszkanka pobliskich Pawłowic.
Do końca tygodnia powinna także wyjaśnić się sprawa Bogdana Swarzyńskiego z Górnika Brzeszcze.
- Trener Wyrobek dał sobie jeszcze kilka dni czasu, zwłaszcza, że teraz wyjeżdża na dwa dni - dodaje dyrektor Szwarga. - Nadal jesteśmy nim zainteresowani.
Kontrakt z klubem próbuje rozwiązać natomiast 33-letni obrońca Tomasz Ciemięga. Nowego pracodawcy ciągle szuka także Adam Wrzask, choć nadal jest w kadrze GKS.
Leszek Jaźwiecki - POLSKA Dziennik Zachodni
http://jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl/sport/962581.html
Kris - Śro Lut 18, 2009 9:19 am
Przebiją Wisłę, Legię i Lecha
Środa, 18 lutego (07:15)
Niebawem Śląsk może stać się najbogatszym klubem w Polsce - twierdzi "Przegląd Sportowy", który poznał szczegóły planu inwestycyjnego Zygmunta Solorza we wrocławski klub.
Śląsk, przy wsparciu drugiego na liście najbogatszych Polaków biznesmena, ma wybudować jedno z największych w kraju centrów handlowych. Zyski z tego przedsięwzięcia będą przeznaczane na piłkę nożną. Śląsk dzięki temu zarobi około 40 milionów złotych rocznie. W ten sposób klubowy budżet za dwa sezony powinien sięgać 70-80 milionów złotych. Niezależnie od zysków z centrum handlowo-usługowego, należy bowiem do niego doliczyć rosnące w obliczu EURO 2012 zyski ze sprzedaży praw telewizyjnych oraz wpływy od sponsorów i reklamodawców.
Wrocławianie dysponowaliby tym samym około dwa razy większymi pieniędzmi, niż mają obecne czołowe polskie kluby, jak Lech, Wisła czy Legia.
W czwartek Rada Miejska Wrocławia będzie głosowała nad przekazaniem klubowi piłkarskiemu w 30-letnią dzierżawę siedmiohektarowej działki w pobliżu przyszłego stadionu na Maślicach. Klub zaciągnie około 150 milionów euro kredytu na budowę galerii handlowej na tym terenie. Ponieważ Śląsk nie posiada majątku, który pozwoliłby na zabezpieczenie tak ogromnej pożyczki, gwarancje spłaty przedstawi bankowi Polsat. Biznesplan zakłada, że centrum osiągnie zyski na poziomie 80 milionów rocznie.
źródło informacji: Przegląd Sportowy/INTERIA.PL
http://sport.interia.pl/pilka-nozna/eks ... ha,1261582
Kris - Czw Lut 19, 2009 11:09 pm
Wisła z bogatym sponsorem!
Autor informacji: Michał Białoński
Czwartek, 19 lutego (08:14)
Firma bukmacherska Bet-at-home została sponsorem strategicznym Wisły Kraków SA. Strony związał dwuletni kontrakt wartości kilku mln zł. To wielki sukces działu marketningu Wisły i to w dobie kryzysu finansowego.
Umowa zakłada, że mistrzowie Polski będą reklamować Bet-at-home na koszulkach (w miejscach reklamy Tele-Foniki), a także na banerach reklamowych w centralnej części boiska.
Bet-at-home.com jest licencjonowanym koncernem hazardowym z siedzibami w Austrii i na Malcie. Firma w tym roku obchodzi dziesięciolecie powstania. Z roku na rok ma coraz więcej klientów. Na jej stronie jest zarejestrowanych ponad 1,5 mln osób (dane z oficjalnej strony).
Bet-at-home było obecna już w gronie partnerów Wisły, teraz jednak zwiększyła swoje zaangażowanie.
Właścicielem i zarazem sponsorem generalnym "Białej Gwiazdy" pozostaje Tele-Fonika. Sponsorem głównym klubu z Reymonta jest Salwator, a sponsorem technicznym jest Umbro, które ubiera zawodników Wisły.
- Jeszcze nigdy Wisła nie miała takiej sytuacji, by wspierali ją nie tylko sponsor generalny, główny i techniczny, ale także strategiczny - podkreśla Grzegorz Falk, dyrektor marketingu Wisły.
źródło informacji: INTERIA.PL
http://sport.interia.pl/pilka-nozna/eks ... 262195,812
Wit - Nie Lut 22, 2009 6:03 pm
Wielka szansa Podbeskidzia i trenera Brosza
Rozmawiał: Piotr Płatek2009-02-17, ostatnia aktualizacja 2009-02-17 22:35
Marcin Brosz podczas krótkiej kariery trenerskiej zdążył już świętować awanse z Polonią Bytom i Koszarawą Żywiec. Jeśli w tym sezonie powtórzy taki sukces z Podbeskidziem, wejdzie do elity polskich szkoleniowców.
Podbeskidzie jest po rundzie jesiennej na czwartym miejscu pierwszoligowej tabeli. Ma tylko dwa punkty straty do lidera. - Nie lubię używać słowa awans i pompować tego balonu. Mamy grać na maksa, a wtedy wszystkie cele będą realizowane - powtarza ostrożnie 36-letni trener. W Bielsku-Białej zamontowano podgrzewaną murawę boiska, trwają prace nad sztucznym oświetleniem, w planach jest budowa nowoczesnego stadionu.
Piotr Płatek: Podbeskidzie, inaczej niż większość zespołów, przygotowania do nowej rundy zaczęło już w połowie grudnia. Skąd taki pomysł?
Marcin Brosz, trener Podbeskidzia: - To rozwiązanie sprawdziło się w poprzednim sezonie. Przede wszystkim chodzi tu o to, że u nas zbyt mało się gra. Nasze rozwiązanie ma też zminimalizować kontuzje piłkarzy. Pomysł powstał w oparciu o moje obserwacje, ale także o rozmowy z lekarzami i fizjoterapeutami. To ich rady były decydujące. Poprzedni sezon pokazał, że kontuzje nas omijały, więc teraz znów tego próbujemy.
Wiele ekip zimowy okres spędza w ciepłych krajach. Nie żałujecie, że was tam nie ma? To kwestia finansów?
- Nie mam pojęcia, ile kosztuje taki zagraniczny obóz. Pewnie jest nieco droższy od takich, na które my jeździmy. Ale nie tylko w oszczędnościach rzecz. Mamy swój pomysł na ten okres. Zaplanowaliśmy dwa obozy po 6 dni, oba dość blisko domu. Plusem zgrupowania w Turcji czy na Cyprze na pewno byliby silniejsi sparingpartnerzy. Ale my nie narzekamy.
Kluczowe zimowe transfery Podbeskidzia mają jedną wspólną cechę - postawiliście na zawodników dotąd niespełnionych.
- To trafna uwaga. Mietek Sikora już był kiedyś w Podbeskidziu, dajemy mu szansę, by skończył tamtą robotę. Jarkowi Białkowi w Irlandii rozpadł się klub, teraz ma swoje pięć minut u nas. Piotrek Malinowski musi udowodnić, że jest zawodnikiem na poziomie ekstraklasy. I jeszcze Mateusz Cieluch - dajemy mu szansę powrotu do piłki. Ci chłopcy mają coś do udowodnienia i liczę, że pokażą swoje umiejętności.
Ciężko będzie zastąpić Mariusza Sachę, który odszedł do Cracovii?
- To na pewno duży ubytek, ale szansę dostaną kolejni zawodnicy. Mariuszowi życzę w ekstraklasie jak najlepiej. My tej zimy gramy dwa sparingi z Cracovią, to nieformalna część umowy jego transferu.
Podobno hasło "awans do ekstraklasy" jest u was przemilczane?
- Nie lubię używać słowa "awans", nie chcę pompować balonu, który przed laty był pompowany i wiadomo jak to wyszło. My po prostu musimy grać najlepiej, jak potrafimy, grać na maksa. Jeśli to nam się uda, wtedy wszystkie cele będą realizowane.
Strona 4 z 18 • Wyszukano 696 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18