[Województwo Śląskie] Wizerunek i promocja Regionu
Kris - Nie Kwi 12, 2009 5:51 pm
Internauci prostują obraz Śląska
Stereotyp brudnego, szarego i nieciekawego Górnego Śląska jest nieprawdziwy i krzywdzący - uznała grupa śląskich internautów i wymyśliła grę zręcznościową, która - dosłownie i w przenośni - prostuje obraz regionu.
W akcję włączył się Urząd Miasta w Rudzie Śląskiej, który postanowił, że dwójce adresatów wskazanych przez internautę, który wyśle największą liczbę pocztówek ”prostujących” wizerunek regionu, zafunduje weekend na Górnym Śląsku.
Dotychczas za pośrednictwem strony www.ProstujemyObrazSlaska.pl internauci wysłali do swoich znajomych z innych województw ponad 2 tys. pocztówek. Kilkanaście z nich przesłali Ślązacy mieszkający na Wyspach Brytyjskich.
Wymyślona przez internautów gra jest bardzo prosta - klikając poprawnie w charakteryzujące region zdjęcia, stopniowo prostuje się zawieszony krzywo obraz, a w ramie zamiast dymiących kominów pojawiają się atrakcje turystyczne, nowoczesne budowle itp. Gdy obraz jest prosty, można wysłać internetową kartkę do znajomego spoza województwa. Jak mówią pomysłodawcy strony, zainteresowanie internautów stale rośnie.
- Bardzo aktywnie biorą udział w akcji. Szukają plusów regionu, proponują dalsze działania i oferują chęć współpracy - mówi Artur z kolektywu Partyzantz.
Rosnąca popularność akcji skłoniła do włączenia się w nią rudzki magistrat.
- Postanowiliśmy wynagrodzić internautom ich trud oraz chęć poprawy wizerunku Górnego Śląska i ufundować wycieczkę po naszym regionie dla dwójki osób wskazanych przez internautę, który wyśle najwięcej pocztówek - powiedziała Renata Młynarczuk z wydziału rozwoju miasta w rudzkim magistracie.
Wycieczka ma być dla adresatów pocztówek okazją do zobaczenia prawdziwego oblicza Śląska. Zjadą do wyrobisk zabytkowej kopalni „Guido” w Zabrzu, zjedzą obiad w „Kuźni Smaku” w rudzkiej dzielnicy Wirek przy charakterystycznej dla tego miasta ulicy Kubiny, pospacerują po jednym z największych parków miejskich w Europie - w Chorzowie. Zwycięzcy będą znani za niespełna dwa tygodnie.
Promocja już nie tylko Górnego Śląska, ale całego woj. śląskiego jako regionu ciekawego turystycznie, pełnego energii i aktywnych ludzi, jest też celem regionalnych władz. W końcu marca ruszyła promująca województwo ogólnopolska kampania „Śląskie - pozytywna energia”, która potrwa do 4 maja. Składają się na nią m.in. reklamy, billboardy, ulotki i film. Materiały promocyjne przedstawiają m.in. „pozytywnie nakręconych” pasjonatów bungee jumping nad Jeziorem Żywieckim czy jazdy na rowerze przez Beskidy. Kampania obejmie również reklamy telewizyjne i radiowe. Kolejnym etapem ma być kampania promująca woj. śląskie za granicą.
(PAP)
http://ww6.tvp.pl/6605,20090412898720.strona
Bruno_Taut - Nie Kwi 12, 2009 6:14 pm
Cała próba promowania regionu, a w zasadzie województwa przez postać Korfantego świadczy o intelektualnej mizerii pomysłodawców. Jaki jest bowiem marketingowy potencjał tej postaci? Bliski zeru. Korfanty, jako uczestnik lokalnego konfliktu narodowego, nie dokonał niczego, ale to kompletnie niczego, co mogłoby przemówić do wyobraźni przeciętnego Europejczyka czy Amerykanina. Jeżeli ktoś natomiast chce się promować w Warszawie czy Krakowie, to gratuluję aspiracji.
Niewykorzystane pozostają postaci związane z przemysłem (Godulla, Reden, Ruhberg, Hochbergowie, Hencklowie von Donnersmarck), kulturą (Waxmann, Elsner, Bellmer), nauką (nobliści, Wilpert, Przywara), sportem (Wilimowski) o osiągnięciach europejskiego formatu.
Promocja regionu - zaznaczam: Górnego Śląska, nie żadnego efemerycznego i hybrydalnego województwa - przez jego kulturowe dziedzictwo jest czymś co od lat mnie interesuje i o czym już wielokrotnie na tym forum pisałem. Jest okazja, by zwrócić uwagę na bardzo pozytywny przykład, wobec którego nieudacznicy z urzędu marszałkowskiego w Katowicach powinni spłonąć ze wstydu. W niewielkim Głogówku w opolskiej części Górnego Śląska rozpoczynają się przygotowania do powołania Akademii Beethovenowskiej. Dyrektor miejscowego muzeum postanowił wykorzystać związki miasteczka z zapewne najbardziej rozpoznawalnym kompozytorem wszechczasów, który przebywał w gościnie u hrabiego von Oppersdorff, dedykował mu swą IV symfonię, a na głogówieckim zamku pisał słynną piątą. Projekt ma być realizowany z berlińskim Beethoven-Gesellschaft i siecią kooperujących z nim szkół muzycznych na całym świecie (od Katowic przez Londyn po Seul). Co roku, przez kilka miesięcy, w Głogówku miałyby odbywać się międzynarodowe warsztaty z udziałem wykładowców i studentów tych uczelni.
To jest przedsięwzięcie dojrzałe i europejskiego formatu, nie jakieś prowincjonalne obchody roku prowincjonalnego polityka.
Teraz popatrzcie, ile jest jeszcze postaci, wokół których można by zbudować takie wydarzenia (wymieniam jedynie urodzone na Górnym Śląsku):
- Franz Waxmann z Królewskiej Huty - 2 oskary za muzyke filmową, 9 nominacji
- Hans Bellmer, światowej sławy surrealista z Katowic
- Eduard Schnitzer (Emin Pascha) z Opola, jeden z największych badaczy Afryki w XIX w.
- Henryk Sławik z Szerokiej (część Jastrzębia-Zdroju), "śląski Wallenberg", który uratował na Węgrzech tysiące Żydów
- matka Eva - Eva von Thiele-Wincler z Miechowic (dzielnica Bytomia), jedna z najbardziej znanych ewangelickich filantropek
- Erich Przywara z Katowic, uważany za jednego z najwybitniejszych teologów i filozofów religii w XX w.
- Ern(e)st Wilimowski - jeden z czterech najlepszych strzelców w historii futbolu, jako jedyny zdołał strzelić 4 bramki Brazylii; w jednym meczu ligowym zdobył 10 bramek (rekord polskiej ligi)
- Oscar Troplowitz z Gliwic, twórca kremu Nivea, plastra samoprzylepnego i pasty do zębów.
Wit - Wto Kwi 14, 2009 8:18 pm
Prostują obiegowe opinie o regionie
dziś
Na Śląsku prostuje się budynki za pomocą hydraulicznych podnośników. Członkowie nieformalnej grupy Partyzantz chcą natomiast z pomocą myszki komputerowej wyprostować stereotypowe wyobrażenia o regionie, nadal pokutujące wśród mieszkańców innych części Polski. Nieformalna grupa - kolektyw Partyzantz, znana między innymi z akcji typu flash mob, na stronie internetowej: www.ProstujemyobrazSlaska.pl zamieściła grę zręcznościową, polegającą na klikaniu w pojawiające się fragmenty zdjęć. Poprawne kliknięcie sprawia, że początkowo szary, i brudny obraz Śląska staje się prosty i kolorowy. W miejsce hałd i ruin zakładów pojawią się tak charakterystyczne miejsca jak: Stadion Śląski, Spodek, zabytkowy dworzec w Rudzie Śląskiej autostrada A4, czy zalew Pogoria w Dąbrowie Górniczej.
- Nie twierdzimy, że hałd, kopalnianych szybów czy opustoszałych zakładów u nas nie ma, ale wielu mieszkańcom innych regionów tylko one nadal kojarzą się ze Śląskiem. My pokazujemy, że nasz region jest zielony, powstają tu nowe osiedla i nowoczesne biurowce, a do tego można odpocząć tu nad wodą pod niebieskim niebem - wyjaśnia Artur Kępa z kolektywu Partyzantz.
Pomysł spotkał się z ciepłym przyjęciem ze strony internatów.
- Wspaniała inicjatywa, Śląsk potrzebuje takiej promocji i co więcej zasługuje na nią. To już nie jest ten brzydki Śląsk sprzed kilku lat, widać postępy! - Fajna sprawa z poprawą wizerunku Śląska i jednocześnie Zagłębia. Nasz region się rozwija najszybciej w Polsce i powinniśmy być dumni z tego. Chciałabym, żeby ludzie dostrzegli, że Śląsk ma specyficzną, w pozytywnym sensie, atmosferę, wiele historycznie ważnych miejsc, pięknych zakątków, a także swoje największe bogactwo: cudownych ludzi - to tylko niektóre z komentarzy, jakie pojawiły się na stronie.
Ale samo "wyprostowanie" obrazka nie kończy zabawy. Kto zmieści się w 16 sekundach, może wysłać pocztówkę do wybranej osoby. Do tej pory pocztówek wysłano już ponad 2000. Ogłoszono też konkurs. W Urzędzie Miasta w Rudzie Śląskiej, który wspiera akcję, postanowiono nagrodzić najbardziej aktywnych internau tów. Osoba, która wyśle najwięcej pocztówek wygra weekend na Śląsku dla siebie lub dwójki swoich przyjaciół.
- Zależy nam na tym, by na Śląsk przyjechali mieszkańcy z innych regionów i na własne oczy przekonali się, jak tu jest. Zatem, gdy wygra mieszkaniec województwa śląskiego, wskaże nam dwie osoby, które na jego zaproszenie przyjadą do nas - mówi Grażyna Marasek, naczelnik Wydziału Rozwoju Miasta rudzkiego magistratu.
Goście zjedzą obiad w restauracji na ul. Kubiny, czyli odrestaurowanej kolonii Ficinus w Rudzie Śląskiej, spędzą noc w zabytkowej willi Florianka, będą też mieli okazję zwiedzić zabytkowe kopalnie w Zabrzu i odwiedzić Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku.
Agnieszka Widera - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/986336.html
Już dwa tysiące kartek odczarowało Śląsk
jm2009-04-14, ostatnia aktualizacja 2009-04-14 20:29
A będzie jeszcze więcej. Mieszkaniec regionu, który wyśle najwięcej elektronicznych pocztówek, będzie mógł zaprosić dwójkę znajomych na weekend na Górnym Śląsku. Pobyt zafunduje rudzki magistrat.
Kartki mogą wysyłać wszyscy, wystarczy wejść na stronę www.prostujemyobrazslaska.pl. Stworzyła ją grupa internautów, którzy mieli dość negatywnego obrazu Śląska. Na witrynie umieścili prostą grę zręcznościową. Klikając w zdjęcia, które udowadniają, że stereotypowy wizerunek regionu ma niewiele wspólnego z rzeczywistością, gracz powoli "wyprostowuje" obraz Śląska. Wygrana umożliwia wysłanie pocztówki promującej miasta aglomeracji do znajomych z innych części Polski. Inicjatywę wsparł rudzki magistrat.
- Zainteresowanie jest bardzo duże. W ciągu dwóch tygodni internauci wysłali już 2 tys. kartek. Mamy nadzieję, że będzie ich jeszcze więcej, bo przygotowaliśmy specjalną nagrodę - zapowiada Renata Młynarczuk, zastępczyni naczelnika wydziału rozwoju miasta. Internauta, który wyśle najwięcej pocztówek, będzie mógł wskazać dwójkę adresatów spoza regionu. Urząd z Rudy Śląskiej zafunduje im weekend na Śląsku, opłaci pobyt w hotelu, wyżywienie i bilety wstępu do turystycznych atrakcji, takich jak kopalnia Guido, Sztolnia Czarnego Pstrąga czy Zamek w Pszczynie. W najbliższych dniach na witrynie pojawi się regulamin konkursu.
Safin - Śro Kwi 15, 2009 10:35 pm
Cała próba promowania regionu, a w zasadzie województwa przez postać Korfantego świadczy o intelektualnej mizerii pomysłodawców. Jaki jest bowiem marketingowy potencjał tej postaci? Bliski zeru. Korfanty, jako uczestnik lokalnego konfliktu narodowego, nie dokonał niczego, ale to kompletnie niczego, co mogłoby przemówić do wyobraźni przeciętnego Europejczyka czy Amerykanina. Jeżeli ktoś natomiast chce się promować w Warszawie czy Krakowie, to gratuluję aspiracji.
Niewykorzystane pozostają postaci związane z przemysłem (Godulla, Reden, Ruhberg, Hochbergowie, Hencklowie von Donnersmarck), kulturą (Waxmann, Elsner, Bellmer), nauką (nobliści, Wilpert, Przywara), sportem (Wilimowski) o osiągnięciach europejskiego formatu.
Promocja regionu - zaznaczam: Górnego Śląska, nie żadnego efemerycznego i hybrydalnego województwa - przez jego kulturowe dziedzictwo jest czymś co od lat mnie interesuje i o czym już wielokrotnie na tym forum pisałem. Jest okazja, by zwrócić uwagę na bardzo pozytywny przykład, wobec którego nieudacznicy z urzędu marszałkowskiego w Katowicach powinni spłonąć ze wstydu. W niewielkim Głogówku w opolskiej części Górnego Śląska rozpoczynają się przygotowania do powołania Akademii Beethovenowskiej. Dyrektor miejscowego muzeum postanowił wykorzystać związki miasteczka z zapewne najbardziej rozpoznawalnym kompozytorem wszechczasów, który przebywał w gościnie u hrabiego von Oppersdorff, dedykował mu swą IV symfonię, a na głogówieckim zamku pisał słynną piątą. Projekt ma być realizowany z berlińskim Beethoven-Gesellschaft i siecią kooperujących z nim szkół muzycznych na całym świecie (od Katowic przez Londyn po Seul). Co roku, przez kilka miesięcy, w Głogówku miałyby odbywać się międzynarodowe warsztaty z udziałem wykładowców i studentów tych uczelni.
To jest przedsięwzięcie dojrzałe i europejskiego formatu, nie jakieś prowincjonalne obchody roku prowincjonalnego polityka.
Teraz popatrzcie, ile jest jeszcze postaci, wokół których można by zbudować takie wydarzenia (wymieniam jedynie urodzone na Górnym Śląsku):
- Franz Waxmann z Królewskiej Huty - 2 oskary za muzyke filmową, 9 nominacji
- Hans Bellmer, światowej sławy surrealista z Katowic
- Eduard Schnitzer (Emin Pascha) z Opola, jeden z największych badaczy Afryki w XIX w.
- Henryk Sławik z Szerokiej (część Jastrzębia-Zdroju), "śląski Wallenberg", który uratował na Węgrzech tysiące Żydów
- matka Eva - Eva von Thiele-Wincler z Miechowic (dzielnica Bytomia), jedna z najbardziej znanych ewangelickich filantropek
- Erich Przywara z Katowic, uważany za jednego z najwybitniejszych teologów i filozofów religii w XX w.
- Ern(e)st Wilimowski - jeden z czterech najlepszych strzelców w historii futbolu, jako jedyny zdołał strzelić 4 bramki Brazylii; w jednym meczu ligowym zdobył 10 bramek (rekord polskiej ligi)
- Oscar Troplowitz z Gliwic, twórca kremu Nivea, plastra samoprzylepnego i pasty do zębów.
To forum się mocno wypaliło, skoro przez 4 dni nikt nie odpisał na tak konkretnego posta
Zgadzam się w 100%. Urzędnicza rzeczywistość dookoła nas brnie dalej w zaklinanie rzeczywistości prze loga i ulotki.
Ale...
Ciężko mi znaleźć jakąś wspólną formułę dla promowania ww postaci. Może Muzeum Śląskie, w ramach jakiegoś skrzydła Historii Śląska mogłoby odkrywać te osoby. Ale te znowu "pomnikowa" metoda. Może właśnie w tym tkwi błąd myślenia. Muzeum Eduarda Schnitzera, najlepiej połączone z palmiarnią której mi w Katowicach bardzo brakuje(najlepiej przy Kampusie Akademickim!) na pewno dałoby radę, tak jak dają radę muzea poświęcone norweskim odkrywcom w Oslo. Jednak z większością wymienionych przez Ciebie postaci był by spory problem. Szczególnie w ożywieniu inicjatywy.
Może stypendium za przedsiębiorczość im. Goduli? Nagroda Troplowitza? Takich bajerów już jest tyle, że nie spełniają swojej roli reklamowania regionu. Choć zawsze odgrywają rolę wewnętrznego spoiwa regionalnego i budują świadomość, a tego nam ogromnie brakuje.
Pytanie jeszcze o inicjatora. Ambicje województwa Śląskiego nie sięgają dalej niż kolejne wybory, a gdzie tam mu do wizji ponadregionalnej. Skoro mielibyśmy promować Górny Śląsk jako region geograficzno-historyczny, to może podmiotem odpowiedzialnym powinien być jakiś związek województw Dolno Śląskiego, Opolskiego i Śląskiego? Bo w ministra kultury raczej nikt sie nie doczeka. Może Fundusz?
Inna sprawa, wstyd że osób tych nie uhonorowano w tak prosty sposób jak nadanie ulicom nazw od ich nazwisk. Mamy za to ulicę Chodnikową, Skrzypów, Traktorzystów i innych boskich dziwów...
miglanc - Śro Kwi 15, 2009 11:08 pm
@Safin Wojeowodztwo zorganizowalo pare dobrych inicjatyw jak Szlak Zabytkow Techniki i przy swoich skromnych srodkach wspiera promocje regionu. Problemy moim zdaniem sa dwa: Idiotyczny ksztalt wojewodztwa - tu zgadzam sie z Bruno. Nie da sie stworzyc jednej kampanii dla takiego administracyjnego regionu. Zawsze bedzie niespojna i nieprzekonujaca. Jednak gdy zrobi sie kampanie tylko dla Gornego Slaska to juz z gory mozna przewidziec jaki wrzask podniesie Czestochowa i Bielsko - Biala skoro juz teraz przy naprawde egalitarnym podejsciu urz. marszl. wobec poszczegolnych czesci skladowych wojewodztwa, z tych miast slychac ciagle narzekania na slaska okupacje i wyzysk.
Drugim problemem sa ciagle upiory przeszlosci. Jeszcze przeciez nie tak dawno temu wladze Katowic torpedowaly idee pomnika Grudnamnna przeciwstawiajac mu pomnik Mieleckiego. Dokonania ludzi narodowosci niemieckiej na Gornym Slasku nie sa juz moze tematem tabu, ale ciagle wzbudzaja kontrowersje. Swiadczy to niestety o mocnym prowincjonalizmie intelektualnym. Na Gornym Slaksu sa ludzie ktorzy po 80 latach ciagle chca udowaniac polskosc regionu, stad idea roku Korfantego.
Glogowek czy Wroclaw juz dawno sie z przeszlocia przeprosili, my jeszcze nie. Moim zdaniem wynika to stad ze dla nich jest to przeszlosc abstrakcyjna, dla ludzi na Gornym Slasku ze starszego pokolenia to sa wspomnienia. A te rodza strach. Inaczej traktuje sie jakis na poly mitycznych Niemcow, ktorzy zbudowali wspaniale zabytki, a potem opuscicli te ziemie przed przybyciem moich pzodkow. Inaczej zas Niemcow ktorzy byli pracodawcami dziadka i traktowali go jak zwierze gospodarskie. Jest zreszta w temacie polsko - niemieckich sporow u nas ciagle wiele tematow tabu, a ich poruszanie wywolac moze straszne konsekwencje.
Sadze ze musi jedno pokolenie przeminac zanim do tych spraw region bedzie mogl podchodzic bez emocji. Warto o tych wszystkich postaciach mowic i edukowac, ale nie liczylbym na to by szybko staly sie elementem promocji regionu.
salutuj - Czw Kwi 16, 2009 6:08 am
Ale problemu z Niemcami nie mają autochtoni.
Autochtoni najgorzej pamiętają Rosjan i Polaków którzy za korzyści osobiste wydawali ich w ręce Rosjan jako "germańców".
Prince - Czw Kwi 16, 2009 7:42 am
Ale problemu z Niemcami nie mają autochtoni.
Autochtoni najgorzej pamiętają Rosjan i Polaków którzy za korzyści osobiste wydawali ich w ręce Rosjan jako "germańców".
Masz 100% racji rodowici Ślązacy o wiele bardziej nie lubią Rosjan. Wiem z opowiadań mojej babci i nie tylko. Najgorsze wspomnienia dotyczyły właśnie ich, nawet jeśli mówiła o II Wojnie Światowej.
Z Niemcami jakoś sobie zawsze tutaj radzono
Bruno_Taut - Pią Kwi 17, 2009 7:52 am
@Miglanc, w Głogówku mieszka bardzo wielu autochtonów - to jedna z ostatnich w kierunku zachodnim autochtonicznych gmin górnośląskich.
Co do stosunku do Niemców czy Niemiec. Znacząca część mojej rodziny po I wojnie była mocno propolska i antyniemiecka (choć trzeba tu odróżnić stosunek do Niemiec, Niemców z głębi Rzeszy i Górnoślązaków opcji niemieckiej). Po doświadczeniach kolejnych dekad doszło do ewolucji tych postaw. Po pierwsze moi krewni dostrzegli, że kulturowo więcej łączy ich z Niemcami niż z Polakami. Po drugie, skonstatowali, że problemy w relacjach górnośląsko-niemieckich miały mniejszy kaliber, bo obie strony nie różnią się zasadniczo sposobem myślenia o pewnych sprawach. W relacjach górnośląsko-polskich pojawiła się natomiast kwestia czasem wręcz całkowitego braku zrozumienia.
Jako wspólnota zostaliśmy ukształtowani w kręgu kultury niemieckiej i ten wpływ nałożony na słowiańską tkankę decyduje o naszej odrębności. Wyrzekając się go, wyrzekamy się de facto naszej tożsamości. I nie implikuje to wyboru narodowego. Można uważać się wyłącznie za (Górno)Ślązaka czy Ślązaka-Polaka, będąc jednocześnie świadomym swych kulturowych korzeni.
miglanc - Pią Kwi 17, 2009 11:24 am
Nie zgodze sie. Pamiec ma charakter wybiorczy i zlych doswiadczen sie czesciej nie pamieta niz dobrych. Niemiecki krag kultury nie jest dla Slazakow czyms naturlanym i bliskim, bo sila oddzialywania niemieckiej kultury byla ze wzgledu na gettoizacje miejscowosci i osiedli zamieszkalych przez Gornoslazakow mala. Polscy Gornoslazacy mieli inny system wartosci niz niemieccy osadnicy i nie potrafili sie z nimi porozumiec podobnie jak po 45 roku z osadnikami ze wschodu. Slazacy mentalnie pozostali slownianscy i na pol poganscy mimo silnej industrializacji. Niemcy traktowali Gornoslazakow jak totalną egzotykę niemal jak rdzennych mieszkancow Ameryki czy Afryki. Nad zupelna nieskutecznoscia akcji zasiewania niemieckiego systemu kulturowego wsrod Gornoslazakow biadolil nawet Bracht, ktory twierdzil ze Gornoslazacy tylko pozorowali niemieckosc, a w rzeczywistosci tkwili w zupelnie obcej Niemcom kulturze.
Niemiecka kultura mieszczanska byla zupelnie obca gronoslazakom, bedacym ludem chlopsko-plebejskim. W podobny sposob obcna nam byla kultura polska-arystokratyczna. Chyba najblizej Gornoslazakom do kultury czesko-morawskiej, podobnie jak nasza chlopsko-plebejskiej.
Jednak wybiorczosc pamieci powoduje pewan idealizacje Niemiec i Niemcow. Gornoslazacy po zlych dosiwadczeniach PRL i czesciowo czasow Grazynskiego traktowac zaczeli czasy Prus i III Rzeszy w sposob wyidealizowany. Stad oscentacyjna proniemieckosc i utozsamianie niemieckiej kultury jako wlasna. Jest to jednk nie efekt wyrosniecia w niemieckiej kulturze ile potrzeba zamanifestowania negacji polskosci w wydaniu z Galicji za Grazynskiego i Kongresowki za PRL.
Bruno_Taut - Pią Kwi 17, 2009 2:56 pm
Większość Niemców na Górnym Śląsku to Górnoślązacy niemieckiej opcji, a nie osadnicy. Kultura czesko-morawska, podobnie jak kultura niemiecka, jest w istocie kulturą mieszczańską - i to jest inspiracja kultury górnośląskiej.
Wystarczy przyjrzeć się stereotypowi Górnoślązaka, jaki funkcjonował do niedawna w Polsce: robotny, uczciwy, rzetelny, ale pozbawiony polotu. Dokładnie taki sam jest stereotyp Niemca. Co stanowi o ścisłym związku kulturowym Górnoślązaków z Niemcami to stosunek do słowa. W tradycji górnośląskiej człowiek był wart tyle, ile jego słowo. I jest to ewidentny przykład oddziaływania mieszczańsko-kupieckiej kultury, która przyszła z Niemiec.
miglanc - Pią Kwi 17, 2009 5:33 pm
Jesli masz na mysli czasy obecne to faktycznie wiekszosc Niemcow to Slazacy opcji niemieckiej. Ale przed 1922 rokiem wiekszosc podajacych sie za Niemcow to byli osadnicy z innych regionow.
Kultura czesko - morawska nie ma charakteru mieszczanskiego. Mieszczanstwo czeskie bylo zgermanizowane, zas ostoja czeskiej kultury byla wies. Czescy nacjonalisci w drugiej polowie XIX wieku tworzac mit narodu czeskiego odwolywali sie wlasnie do kultury ludowej, nie zas mieszczanskiej. Uwazano ze to wlasnie wies przechowala prawdziwy slowianski duch tej ziemii.
Czlowiek uczciwy robotny i pozbawiony polotu to okreslenie ktore bardziej pasuje do robotnika i chlopa anizeli mieszczanina - kupca, ktorym przypisuje sie spryt i polot rozumiany jako dazenie do zdobywania wyksztalcenia. Gornoslazacy zas niechetnie podejmowali edukacje nawet na poziomie srednim a edukacja wyzsza wsrod Gornoslazakow stal sie powszechna dopiero jakies dwie dekady temu. Mieszczanska mentalnosc edukacje stawia wysoko bo umozliwiala zdobycie fachowej wiedzy potrzebnej w pracy w miescie.
Odrebnym zagadnieniem jest wiara w ludowe zabobony i rozbudowana obyczajowosc. Gornoslazacy jeszcze do niedawna takie tradycje kultywowali. Dla Niemcow bylo czyms egzotycznym spotkac ludzi poslugujacych sie niezrozumialym slowianskim narzeczem, wierzacym w utopce i skarbniki i kultywujacym rozbudowane rytualy zwiazane z cyklem por roku i zyciem na wsi.
Gornoslazacy zreszta bardzo niechetnie przeprowadzali sie do mieszkan w koloniach. Woleli lokale gorszej jakosci ale z wlasnym ogrodkiem i trzoda. Dlatego Uthemann zbudowal miasto ogrod, a na Nikiszowcu wyznaczyl miejsca na grzadki i hodowle zwierzat.
Wsrod socjologow i etnologow panuje dosc powszechna zgoda co to tego ze gornoslaska kultura - wylaczajac z tego miasta takie jak Beuthen czy Kattowitz, byla kultura chlopsko-plebejska, nie zas mieszczanska.
Bruno_Taut - Pią Kwi 17, 2009 6:08 pm
Wśród socjologów i etnologóew pokroju Simonides, dziedziców Grażyńskiego, owszem. Dla nich bopwiem Górnoślązak przyjmujący nowoczesne wzorce kulturowe przestawał być Górnoślązakiem. Tymczasem większość Górnoślązaków takie wzorce przyjęła.
Podobnie z kulturą czesko-morawską. Dla tępego czeskiego nacjonalisty kultura czeska to oczywiście wyłącznie kultura słowiańskojęzycznych parobków. Tylko dlaczego mielibyśmy przyjmować ten pogląd? O obliczu Czech i Moraw decydowały przede wszystkim miasta.
miglanc - Pią Kwi 17, 2009 8:54 pm
@Bruno Kultura narodowa ma swoje korzenie i smiem twierdzic, choc jest to ogolnienie ze o ile dla kultury polskiej najwazniejsza byla kultura szlachecko - arystokratyczna o tyle dla kultury narodowej czeskiej wazniejsza byla kultura chlopska. Niemiecka narodowa kultura byla bardziej zroznicowana, ale wyrozniaj ja silny aspekt mieszczanski. Mam tu na mysli procesy kulturowe ktore zaszly w XIX wieku kiedy to wprowadzanow zyciu twory o nazwie "narod" i szukano ich zrodel.
Czesi po dzis dzien nie maja kultury mieszczanskiej, o czym mozna sie latwo przekonac jak sie zobaczy ich miasta w weekend. Wtedy Czesi zamiast imprezowac na miescie czy wykonywac rozne inne mieszczanskie aktywnosci wola spedzac czas na wsi. Czeskie miasta w piatek popoludniu zamieniaja sie w miasta-widma. Zycia miejskiego tak naprawde tam nie ma, bo nie ma kultury mieszczanskiej.
Slazacy przyjeli czesciowo obyczajowosc mieszczanska czesciowo inteligencka (posluguje sie tym terminem na okreslenie ludnosci ziemianskiej pozbawionej tytulu, ktora przeniosla sie do miasta). Przejeli zas to po 1945 roku i to bynajmiej nie od Niemcow ale od Polakow.
Spora czesc Gornoslazakow zachowala sentyment do kultury chlopskiej. Takim ludziom latwo sie jest identyfikowac z kultura bawarskich bauerow. Stad jak mniem mam duza popularnosc niemieckiej Volksmusik u nas ostatnio.
edit. Twoj blad polega na mieszaniu rzeczywistosci dzisiejszej z rzeczywistoscia sprzed 60 i 80 lat. Otoz jeszcze 60 lat temu Gornoslazacy bylu ludem o zdecydowanie chlopskim charakterze i to nie jest zadna propaganda Grazynskiego, ale opinia, ktora mozna sobie wyrobic na podstawie licznych relacji i wypowiedzi samych Gornoslazakow z tamtego okresu oraz poprzez zapoznanie sie z wytworami kultury naszych dziadkow. Ja to wiem od swoich babc. Oczywiscie istnieli wtedy juz Gornoslazacy mieszkancy miast ktorzy w latach miedzywojennych przyjeli pewana mieszczanska obyczajowosc ale to byla mniejszosc. Gornoslazacy w znakomitej wiekszosci mieli mentalnosc chlopsko-plebejska. To widac w tekstach Ligonia, w popularnych piosnekach,w rubasznym poczuciu humoru itp.
Po 1945 nastapila zmiana i spora czesc mieszkancow regionu przejela mentalnosc mieszczanska. Nikt tu nie twierdzi ze przez to stalismy sie mniej Gornoslascy. Jednak ja watpie zeby ta zmiana nastapila pod wplywem kultury niemieckiej. Raczej byl to czesciowo wplyw polskiej inteligencji, czesciowo zas zupelnie nowy twor wynikajacy z adaptacji do miejskiego srodowiska. W duzej mierze zas import kosmopolitycznej popkultury ktora nas zalala. Wplyw niemiecki sila rzeczy byl mozliwy dopiero po 1989 roku i ja mam wrazenie ze z calej spuscizny niemieckiej kultury przez ostatnie dwie dekady to co Slazacy sobie przyswili to raczej nie kultura niemieckich miast, ale wsi.
salutuj - Pią Kwi 17, 2009 10:36 pm
Nie sposób się nie zgodzić co do tego co miglanc pisze o mentalności wiejskiej. Moja babcia również wspomina jak w Ligocie były lasy, a w jej ogródku biegały kury - nawet stary kurnik nam został :-)
Bruno_Taut - Sob Kwi 18, 2009 5:37 am
Miglanc, Twój pierwszy błąd polega na wykorzystywaniu źródeł tylko jednej proweniencji - w stylu Ligonia, który był jednym z filarów propagandy czasów Grażyńskiego. Drugi na dość powierzchownej interpretacji. Mieszczańskość kultury przejawia się w znacznie poważniejszych aspektach niż sposób spędzania wolnego czasu. I jeszcze jedna istotna uwaga. Robotnik wielkoprzemysłowy a chłop to dwa zupełnie różne światy. Opierasz się na doświadczeniach ludności, która była ariergardą przemian na Górnym Śląsku - mieszkańców pszczyńskich wsi. Zupełnie inaczej prezentować się będzie ludność wiejska w okolicach Głubczyc, a nawet Gliwic.
Prince - Sob Kwi 18, 2009 9:49 am
Ja również zgodzę się z mentalnością wiejską Ślązaków. U mnie było tak, że choć pradziadek od zawsze (chyba od 16 roku życia) pracował w fabryce to i tak musiała być gospodarka. Mimo iż chodził do pracy, to było pole do uprawiania i świnia, kury i co tam jeszcze. Z drugiej strony u mojej babci było dokładnie tak samo. Mimo iż dziadek również pracował w fabryce (i to na zmiany) mieli pole do uprawy i jakąś krowe.
Wszystko skończyło się dopiero na pokoleniu moich rodziców, dopiero oni zlikwidowali wszelką gospodare. I jeszcze jedno, mój ojciec do dziś się śmieje, że prababcia dzisiaj dostałaby zawału, gdyby zobaczyła, że pomieszczenie w którym kiedyś chowano świnie, zostało przerobione na garaż. Kiedyś byłoby to niedopomyślenia.
Te przykłady chyba dobitnie ukazują, jaką mentalność mieli kiedyś Ślązacy.
mark40 - Sob Kwi 18, 2009 10:20 am
Wjeżdzajac do Batorego od A4 tuz przy głównej ulicy na działce przy willi (jest tam takie osiedle domków moze 40-letnich) chodzą kury!
Bartek - Sob Kwi 18, 2009 10:30 am
Wjeżdzajac do Batorego od A4 tuz przy głównej ulicy na działce przy willi (jest tam takie osiedle domków moze 40-letnich) chodzą kury!
Idąc z terminalu lotniczego w Krakowie na stację kolejki Balice-Kraków Główny mija się parę kóz i kur Niezły klimat
miglanc - Sob Kwi 18, 2009 11:52 am
Miglanc, Twój pierwszy błąd polega na wykorzystywaniu źródeł tylko jednej proweniencji - w stylu Ligonia, który był jednym z filarów propagandy czasów Grażyńskiego. Drugi na dość powierzchownej interpretacji. Mieszczańskość kultury przejawia się w znacznie poważniejszych aspektach niż sposób spędzania wolnego czasu. I jeszcze jedna istotna uwaga. Robotnik wielkoprzemysłowy a chłop to dwa zupełnie różne światy. Opierasz się na doświadczeniach ludności, która była ariergardą przemian na Górnym Śląsku - mieszkańców pszczyńskich wsi. Zupełnie inaczej prezentować się będzie ludność wiejska w okolicach Głubczyc, a nawet Gliwic.Ja opieram sie na opisach wielu ludzi takze opcji niemieckiej jak Scholtis, Janosch, Bienek. Ludnosc gornoslaska zachowala chlopska kulture nawet w takich miejscowosciach jak Bogucice, Zaleze czy Hajduki Wielkie, a wiec bezposrednio sasiadujacych z osrodkami mieszczanskimi. Jesli w Zalezu, ktore przeciez jest przedluzeniem centrum Katowic jeszcze 40 lat temu chodowano kozy i kury to raczej nie swadczy o szybkim przejmowaniu mieszczanskiej obyczajowosci.
Mieszczanstwo ja rozumiem jako potomkow i nastepcow warstwy kupieckiej i rzemielsniczej. Warstwa robotnicza pochodzila tylko w niewielkiej czesci z miejskiego plebsu. W duzej mierze z chlopstwa ktore pod koniec XIX wieku zaczelo masowo naplywac do miasta. Przy czym na Gornym Slasku robotnicy pochodzenia chlopskiego byli odseparowani geograficznie od niemieckiego mieszczanstwa. Dobrze wiesz, ze na Gornym Slasku miasta przed 1850 byly bardzo liche i mialy niewielu mieszkancow. A i pozniej miales zaledwie wyspy miejskosci - Katowice, Bytom, Gliwice i pare mniejszych zatopione w oceanie dziwnego tworu mieszanek wsi, kolonii patronackich i pol-miast. Takie miejscowosci jak Szopienice, Zaleze, Rozbark, Fryna nie byly w pelni rozwinietymi miastami, lecz czyms posrednim miedzy wsia, a miastem. Ludnosc zas przez pewien czas zachowywala chlopska kulture. Musialy przeminac dwa pokolenia zanim ludzie mieszkajacy w tych osiedlach nabrali charakteru miejskiego robotnika.
Ja nie odbieram niemieckiej mieszczanskiej kulturze na Gornym Slaksu przed 1939 prawa bytu. wazam ze to byla wazna czesc naszego krajobrazu. Jednak powatpiewam jakoby dzisiejszi Gornoslazacy byli potomkami tych co w owej kulturze wyrosli.
jacek_t83 - Sob Kwi 18, 2009 3:44 pm
Śląsk powalczy o Złote Formaty. Szanse są duże!
Katowice, Bytom czy Rybnik? A może województwo śląskie? To nasze śląskie nominacje do "Złotych Formatów", prestiżowego konkursu odbywającego się w ramach Festiwalu Promocji Miast i Regionów.
W ramach Festiwalu Promocji Miast i Regionów już po raz trzeci odbędzie się konkurs "Złote Formaty". Najlepsze projekty służące promocji miast i regionów zostaną wyłonione w kategoriach: "Outdoorowa kampania reklamowa", "Event", "Wydawnictwo promocyjne", "Strona internetowa" i "Działalność promocyjna" (w jej ramach zostanie przyznana nagroda Grand Prix).
Zobacz: Strona Festiwalu Promocji Miast i Regionów - finałowe nominacje
Jeden z projektów graficznych jakie wykorzystano w kampanii województwa śląskiego
Walka o finał była zacięta. Do I etapu zgłoszono 182 projekty promocyjne pochodzące z 91 miast i regionów. Konkursowe jury ostatecznie wybrało 26 najlepszych projektów, które 22 kwietnia powalczą o najwyższe laury podczas uroczystej Gali Festiwalu w Hotelu Sheraton w Warszawie. Co dla nas istotniejsze, jako region mamy duże szanse na końcowe sukcesy, gdyż wśród finałowych propozycji jest aż 6 projektów ze Śląska!
- Śląsk na pewno liczy się w tej stawce, szanse na zwycięstwo w minimum jednej kategorii są spore, co zresztą wynika z samego rachunku prawdopodobieństwa - mówi w rozmowie z MM Silesią Anna Proszowska-Sala, Dyrektor Festiwalu Promocji Miast i Regionów.
- Jury doceniło przede wszystkim wkład regionu w budowanie nowego wizerunku. Zwykło się mówić, że Śląsk to kominy i przemysł, a te kampanie pokazują, że region ma również do zaoferowania coś innego i atrakcyjnego oraz w umiejętny sposób to promuje - dodaje.
Projekt kampanii "Studiuj w Katowicach"
Czym powalczymy? Województwo śląskie znalazło się ze swoją kampanią "Śląskie. Pozytywna energia" w aż 2 finałowych kategoriach (działalność promocyjna i outdoorowa kampania reklamowa). Katowice powalczą kampanią "Studiuj w Katowicach" (w kategorii outdoorowa kampania reklamowa) i "Grą planszową - moje miasto Katowice" (kategoria wydawnictwo promocyjne). Szanse ma również Rybnik (za promocję budowy kanalizacji sanitarnej w mieście - kategoria działalność promocyjna) i Bytom (za „XV Edycję Międzynarodowej Konferencji Tańca Współczesnego i Festiwalu Sztuki Tanecznej”, która powalczy w kategorii event).
- Każda z tych propozycji ma w sobie coś, co przekonało jury. I tak np. Bytom został doceniony za konsekwentne, wieloletnie działanie na rzecz tańca, dzięki czemu jest z nim kojarzony i wrażenie to wciąż umacnia. Gra planszowa wydana przez Urząd Miasta Katowice to nietypowe rozwiązanie, ale również bardzo ciekawe a dodatkowo spełnia funkcję edukacyjną, pozwala lepiej poznać miasto - mówi Proszowska-Sala. - Dużym plusem kampanii województwa śląskiego było z kolei to, iż promocję zaczęto wewnątrz województwa. Była skierowana do mieszkańców Śląska, jury doceniło ten wkład w budowanie pozytywnego wizerunku, kreowanie pozytywnej energii - dodaje.
Bruno_Taut - Nie Kwi 19, 2009 7:56 am
Ja opieram sie na opisach wielu ludzi takze opcji niemieckiej jak Scholtis, Janosch, Bienek. Ludnosc gornoslaska zachowala chlopska kulture nawet w takich miejscowosciach jak Bogucice, Zaleze czy Hajduki Wielkie, a wiec bezposrednio sasiadujacych z osrodkami mieszczanskimi. Jesli w Zalezu, ktore przeciez jest przedluzeniem centrum Katowic jeszcze 40 lat temu chodowano kozy i kury to raczej nie swadczy o szybkim przejmowaniu mieszczanskiej obyczajowosci.
Mieszczanstwo ja rozumiem jako potomkow i nastepcow warstwy kupieckiej i rzemielsniczej. Warstwa robotnicza pochodzila tylko w niewielkiej czesci z miejskiego plebsu. W duzej mierze z chlopstwa ktore pod koniec XIX wieku zaczelo masowo naplywac do miasta. Przy czym na Gornym Slasku robotnicy pochodzenia chlopskiego byli odseparowani geograficznie od niemieckiego mieszczanstwa. Dobrze wiesz, ze na Gornym Slasku miasta przed 1850 byly bardzo liche i mialy niewielu mieszkancow. A i pozniej miales zaledwie wyspy miejskosci - Katowice, Bytom, Gliwice i pare mniejszych zatopione w oceanie dziwnego tworu mieszanek wsi, kolonii patronackich i pol-miast. Takie miejscowosci jak Szopienice, Zaleze, Rozbark, Fryna nie byly w pelni rozwinietymi miastami, lecz czyms posrednim miedzy wsia, a miastem. Ludnosc zas przez pewien czas zachowywala chlopska kulture. Musialy przeminac dwa pokolenia zanim ludzie mieszkajacy w tych osiedlach nabrali charakteru miejskiego robotnika.
Ja nie odbieram niemieckiej mieszczanskiej kulturze na Gornym Slaksu przed 1939 prawa bytu. wazam ze to byla wazna czesc naszego krajobrazu. Jednak powatpiewam jakoby dzisiejszi Gornoslazacy byli potomkami tych co w owej kulturze wyrosli.
Sprowadzacie kwestię do spraw moim zdaniem drugorzędnych - pochodzenia (które nie implikuje przejmowania wzorców kulturowych) i obyczaju (przydomowa hodowla zwierząt, strój kobiecy itp.). Tymczasem są sprawy o wiele ważniejsze. Np. stosunek do czasu, jego mierzenie, punktualność. To są aspekty życia miejskiego. Podobnie wspomniany przeze mnie stosunek do słowa - nierozerwalnie związany z mentalnością kupiecką.
miglanc - Nie Kwi 19, 2009 9:43 am
Mierzenie czasu nie jest aspektem wylacznie kultury miejskiej, ale i robotniczej, ktora nie jest kultura mieszczanska. I to jest detal istotny, ale pozny, zostal wymuszony przez przemysl. Tymczasem caly bagaz mieszczanskiej kupieckiej kultury byl Gornoslazakom obcy.
Bruno nie wiem czemu z uporem maniaka bronisz przegranej sprawy. Slazacy sa ludem wiejsko - plebejskim, ktory skoszarowano w koloniach przemyslowych. Gornoslazacy nie przejeli od niemieckiej warstwy kupieckiej mentlanosci, o czym swiadcza takie rzeczy jak stosunek do wyksztalcenia, pochwala ciezkiej pracy fizycznej i obyczajowosc wiejska. To wszystko odroznialo Gornoslazakow od Niemcow - mieszczan.
Bardziej istotna jest roznica mentalna miedzy chlopem - farmerem, a chlopem panszczyznianym. Ten pierwszy bedzie cenil dane slowo, ten drugi nie. Ale nie nalezy utozsamiac kultury chlopstwa panszczyznianego z kultura chlopska w ogole.
salutuj - Nie Kwi 19, 2009 9:48 am
Gornoslazacy nie przejeli od niemieckiej warstwy kupieckiej mentlanosci, o czym swiadcza takie rzeczy jak stosunek do wyksztalcenia, pochwala ciezkiej pracy fizycznej i obyczajowosc wiejska.
Ale stosunek do wykształcenia akurat jest w niemniejszym stopniu pozytywny i chwalący jak wobec ciężkiej pracy. Przynajmniej w mojej rodzinie nawet w pokoleniach starszych tak było.
Poza tym, trzeba mieć na względzie to że ludność sie mieszała i różne zwyczaje przenikały.
miglanc - Nie Kwi 19, 2009 9:50 am
Owszem ale nie uwazano je za dostepne dla wlasnej klasy spolecznej. Jeszcze w latach 50 dla Gornoslazakow bylo nie do pomyslenia studiowanie na wyzszej uczleni. Bardzo promowano natomiast szybkie ukonczenie zawodowki i podjecie pracy fizycznej po to by jak najwczesniej moc zalozyc wlasna rodzine.
salutuj - Nie Kwi 19, 2009 9:55 am
Owszem ale nie uwazano je za dostepne dla wlasnej klasy spolecznej. Jeszcze w latach 50 dla Gornoslazakow bylo nie do pomyslenia studiowanie na wyzszej uczleni. Bardzo promowano natomiast szybkie ukonczenie zawodowki i podjecie pracy fizycznej po to by jak najwczesniej moc zalozyc wlasna rodzine.
I tak i nie. Było różnie. Nawet wewnątrz rodzeństwa część była postrzegana przez rodziców z perspektywą szybkiego wyprowadzenia się i pracy, a część z perspektywą edukacji. (choć nie da sie ukryć ze jest to typowo wiejskie podejście - najstarszy bierze gospodarstwo, średni idzie na studia, a najmłodszy na księdza)
Bruno_Taut - Nie Kwi 19, 2009 9:59 am
A przemysł to niby nie kultura miejska? Na wsiach powstał? Puk, puk. Średniowiecze minęło już na tyle dawno, by zorientować się, że miasto to nie tylko ośrodek rzemiosła i wymiany handlowej, ale także produkcji przemysłowej. Kultura industrialna jest aspektem kultury miejskiej.
Wypada się jeszcze rozprawić z mitem, który powielasz, a który dotyczy stosunku do wykształcenia. Górnoślązacy byli zdecydowanie lepiej wykształconą społecznością niż żyjący w agrarnym świecie sąsiedzi. I do wyksztalcenia przykładali dużą wagę. Tyle, że ich stosunek do edukacji charakteryzował utylitaryzm (czy to aby nie mieszczańska cecha?). Przypominam, że robotnik wielkoprzemysłowy był pracownikiem wykwalifikowanym.
Wciąż nie odniosłeś się do kwestii stosunku do słowa, która ma tu kluczowe znaczenie. W kwestii obyczajowości też dokonujesz rażących uproszczeń. Górnośląski robotnik aspirował do mieszczańskiego stylu zycia. Od dawna nie chodził do kościoła w stroju chłopskim. W XIX w. dokonała się modernizacja społeczności górnośląskiej.
miglanc - Nie Kwi 19, 2009 10:22 am
@Bruno a niby gdzie powstawal przemysl na Gornym Slasku? Puk puk czym byly Zalezne, Zabrze, Giszowiec, Hajduki? To byly wsie, a Gornoslazacy nie chcieli przeprowadzac sie do kolonii o miejskim charakterze. Wysoko ceniono tu mozliwosc samodzielnej produkcji zywnosci w ramach malego gospdoarstwa. To dostrzegl Uthemann i dlatego swoim robotnikom to zapewnil.
Gorny Slask byl osrodkiem przemyslowym opartym o surowce kopalne, a takie osrodki nie roziwjaly sie jako miasta (jak np Wroclaw z przemyslem maszynowym), ale porozrzucane po okolicy kolonie. Slazacy nie pochodzili z miast tylko ze wsi i samo skoszarowanie ich w koloniach nie zmienilo im z dnia na dzien mentalnosci. Kultura mieszczanska byla na Gornym Slasku w zwartych osrodkach jak Bytom czy Gliwice i Gornoslazacy nie mieszali sie z niemieckimi osadnikami.
Gornoslazacy byli wyksztalceni gorzej niz niemieccy mieszczanie i slaby poziom wyskztalcenia widac po dzis dzien. Stosunek do slowa nie jest wylaczna charakterystyka kultury mieszczanskiej. Wrecz przeciwnie waznym skladnikiem miejskiego folkloru byla przestepczosc. Stosunek do danego slowa wazny byl u tych ktorzy wykonywali uczciwa prace wiec i u robotnikow i u farmerow.
Stosunek do czasu byl wymuszony przez przemysl. Jednak ludnosc ktora mieszkala w koloniach przemyslowych nie przejela mentalnosci niemieckich kupcow. Ja okreslilem kulture Gornoslazakow jako chlopsko-plebejska. Byl to nowy twor spoleczny, ktorego korzeniem jednak jest chlopstwo, a tym co pozowlilo na jego wyksztacenie sie byla industrializacja. Jednak Gornoslazacy zachowlai wiele z chopskiej mentalnosci i obyczajowosci co ich wyraznie odroznialo od niemieckich mieszczan.
Na Gornym Slasku miales pewne wyspy mieszcznaskosci, ktore ja nazwalem zgettoizowanymi. Tylko niewielkie fragmenty calej tkanki okregu przemyslowego gornoslaskiego mial miejski charakter. Wiekszosc to byly wsie i pol wsie. Przemysl ktory tu wymosil pewne zmiany postaw nie zastapil z dnia na dzien chlopsktwa, ale dobrze wpasowal sie w wiejski charakter tych okolic. Zmiana kultury z chopskiej na miejska wymagala czasu i przed 1939 nie zdazyla sie dokonac. Dopiero stalo sie to po II WS.
Bruno_Taut - Nie Kwi 19, 2009 10:45 am
W momencie, kiedy pojawiał się przemysł, osady traciły swój wiejski charakter i stawały się osadami typu miejskiego. Nie nalezy całej wiedzy o Górnym Śląsku czerpać z "Czarnego Ogrodu", który prezentuje obraz społeczności zamieszkałej najbardziej zacofaną część regionu.
Mentalność oczywiście nie zmieniała się z dnia na dzień. Proces ten trwał ponad stulecie. W efekcie kultura górnośląska została nasycona elementami kultury mieszczańskiej, bo taka w swym rdzeniu była kultura niemiecka, a więc kultura hegemoniczna w regionie, której wzorce były zaszczepiane przez szkołę, ale także dobrowolnie przyjmowane jako atrakcyjne przez mieszkańców. Różnice w stosunku do mieszczan o starszym rodowodzie stały się w efekcie znacząco mniejsze niż w stosunku do ludności agrarnej w Polsce. Stosunek do słowa, który przyjęto, ma swe źródło właśnie w kulturze mieszczańskiej, w której wiarygodność związana z nieustanną koniecznością zawierania umów, jest sprawą zasadniczą.
Mitem jest istnienie jakiegoś ostrego podziału na Górnoślązaków i niemeickich mieszczan. Wystarczy spojrzeć do starych adresbuchów, żeby zorientować się, że owi "niemieccy mieszczanie" byli w dużej części Górnoślązakami nie tylko z wyboru, ale także z pochodzenia. A słaby poziom wykształcenia jest efektem po pierwsze wypędzenia lub emigracji mieszczan górnośląskich w/po 1945 r. (wzory kultury mieszczańskiej czerpano z Niemiec, więc z reguły mieszczanie Górnoślązacy identyfikowali się z niemieckością), po drugie odgórnego zaprojektowania systemu oświaty tak, by petryfikował on przemysłowy charakter regionu.
Bruno_Taut - Nie Kwi 19, 2009 10:48 am
W momencie, kiedy pojawiał się przemysł, osady traciły swój wiejski charakter i stawały się osadami typu miejskiego. Nie nalezy całej wiedzy o Górnym Śląsku czerpać z "Czarnego Ogrodu", który prezentuje obraz społeczności zamieszkałej najbardziej zacofaną część regionu.
Mentalność oczywiście nie zmieniała się z dnia na dzień. Proces ten trwał ponad stulecie. W efekcie kultura górnośląska została nasycona elementami kultury mieszczańskiej, bo taka w swym rdzeniu była kultura niemiecka, a więc kultura hegemoniczna w regionie, której wzorce były zaszczepiane przez szkołę, ale także dobrowolnie przyjmowane jako atrakcyjne przez mieszkańców. Różnice w stosunku do mieszczan o starszym rodowodzie stały się w efekcie znacząco mniejsze niż w stosunku do ludności agrarnej w Polsce. Stosunek do słowa, który przyjęto, ma swe źródło właśnie w kulturze mieszczańskiej, w której wiarygodność związana z nieustanną koniecznością zawierania umów, jest sprawą zasadniczą.
Mitem jest istnienie jakiegoś ostrego podziału na Górnoślązaków i niemeickich mieszczan. Wystarczy spojrzeć do starych adresbuchów, żeby zorientować się, że owi "niemieccy mieszczanie" byli w dużej części Górnoślązakami nie tylko z wyboru, ale także z pochodzenia. A słaby poziom wykształcenia jest efektem po pierwsze wypędzenia lub emigracji mieszczan górnośląskich w/po 1945 r. (wzory kultury mieszczańskiej czerpano z Niemiec, więc z reguły mieszczanie Górnoślązacy identyfikowali się z niemieckością), po drugie odgórnego zaprojektowania systemu oświaty tak, by petryfikował on przemysłowy charakter regionu.
miglanc - Nie Kwi 19, 2009 11:17 am
@Bruno jak juz napisalem nie opieram sie na jednym zrodle, ale tez na zrodlach niemieckojezycznych i wnioski sa podobne.
Pojecie "kultura mieszczanska" i "kultura plebejska" nie sa tozsame, a Gornoslazacy reprezentowali w wiekszosci ten drugi typ kultury. Przy czym ja podkreslam mieszany chlopsko - plebejski charakter tej kultury bowiem duza czesc robotnikow przemyslowych pozostala przeciez mieszkancami wsi i zachowala swoje gospodarstwa. Gorny Slask to nie tylko srodmiescie Katowic, ale mnostwo miejscowosci wiejskich w poblizu ktorych byly przeciez zaklady przemyslowe (np. Orzesze, Laziska, Gieraltowice - mnostwo jest takich wsi przemyslowych).
No i wreszcie trzeba pamietac ze spora czesc Gornego Slaska nie dosiegla industrializacja. Te tereny pozostaly stricte wiejskie i byly bardziej zacofane niz wschodnie rubieza prowincji, na ktorych ulokowala sie spolka Giesche. A wracajac do punktu wyjscia naszej dyskusji, twojego stwierdzenia, ze Gornoslazacy sa proniemieccy poniewaz wyrosli z kulturze mieszczanskiej musze stwierdzic, ze to wlasnie te stricte wiejskie regiony sa najbardziej proniemieckie.
Kultura mieszcznska maiala pewien system wartosci, ktory nie zostal przez Gornoslazakow w calosci zaadaptowany. Przemysl mial swoj rytm pracy i czasu, ktory nie byl taki sam jak u kupcow i rzemieslnikow. To byl zupelnie inny system pracy z szychtami i czasem dojazdu.
Niemiecka mieszczanska kultura pociagnela pewien odsetek Gornoslazakow, co juz pare postow wczesniej wspomnialem. Jednak byl to odsetek niewielki. Znakomita wiekszosc tutejszej ludnosci zachowala mentalnosc mieszana - wiejsko - plebejska, a czesc spora zreszta wyksztalcila juz w pleni plebejska kulture.
System edukacji ktory byl nastawiony na przemysl jest wlasnie jednym z wyznacnzikoe niemiejskosci tutejszego regionu. Wladza pruska i PRL nie chcialy rozwijac tu osrodkow akademickich poniewaz te sa miastotworcze. Ich brak by jednym z czynnikos oslabiajacych szerzenie sie kultury mieszczanskiej u nas.
Nie musze tec chyba przypominac o tym, kto w prowadzil u nas polityke majaca na celu stworzenie osrodka uniwersyteckiego.
Bruno_Taut - Nie Kwi 19, 2009 11:32 am
Cały czas żyjesz obrazem miasta z ery preindustrialnej. Od rewolucji przemysłowej przemysł jest jednym z wyznaczników miejskości.
Dziś obszary wiejskie może i są najbardziej proniemieckie, bowiem zachowały najbardziej autochtoniczny charakter, ale jest tak tylko dlatego, że większości Górnoślązaków z miast się pozbyto.
A skoro o zmianach mentalności mowa. Górnoślązacy w wyniku procesów modernizacyjnych stali się społeczeństwem industrialnym (co nie oznacza koniecznie bezpośrednich związków z przemysłem) w odróżnieniu od społeczeństw agrarnych. Jeszcze raz proponuję porównać górnośląską ludność o chłopskich korzeniach z sąsiadami z Kongresówki czy z Galicji.
Teza, jakoby władze pruskie nie chciały rozwijać u nas ośrodków kształcenia, jest żywcem zaczerpnięta z polsko-nacjonalistycznej propagandy. Pruskie panowanie przyniosło Górnemu Śląskowi bezprecedensowy awans w tej dziedzinie. Systematycznie rozwijano nowe szczeble edukacji. Do początków XX w. Wrocław wystarczał jako ośrodek akademicki dla całego Śląska, który był w Prusach i Cesarstwie administracyjną jednością. Proponuję porównać sytuację z Westfalią.
miglanc - Nie Kwi 19, 2009 11:58 am
@Bruno nie wiem gdzie widzisz obraz miasta ery przed industrialnej kiedy pisze o industrialnej kulturze plebejskiej. Popadasz w wewnetrzna sprzecznosc.
Kultura jaka sie wytworzyla w wyniku XIX i XX wiecznej indystrializacji byla czyms nowym i zostala wlasnie nazwana jako kultura plebejska. Ona nie zastapila tradycyjnej kultury mieszczanskiej ale istniala obok niej. Na Gornym Slasku to bycie obok bylo zreszta szczegolnie dobrze widoczne bo u nas kolonie robotnicze byly odrebnymi osadami od miast.
w ostatnich dekadach wraz z spadkem zatrudnienia w przemysle obserwuje sie przejscie od kultury plebejskiej do kultury mieszczanskiej. Zwiazane jest to z rozwojem spoleczenstwa postindustrialnego.
Wiejskie zachodnie regiony Gornego Slaska nie maja wcale wiekszego odsetku ludnosci autochtonicznej niz niektore z przemyslowych rejonow wschodniego Gornego Slaska. Popularnosc niemieckiej kultury plebejskiej w tamtych regionach wynika z innych przyczyn (bycie po niemieckiej stronie miedzywojennej granicy, wyjazdy w latach '80 i '90).
Porownanie ludnosci gornoslaskiej o chlopskich korzeniach z ludnoscia osiedli przemyslowych w Kongresowce przez I WS pokazuje duze podobienstwo postaw. Wyrazna roznica zas jest miedzy ta ludnosci a chlopstwem malorolnym i robotnikami rolnymi - efektem zacofania tamtejszej ekonomii. Kongresowka i Galicja byly niejednorodne. Obok obszarow rozwinietych przemyslowych byly ogromne obszary zacofane.
Zreszta popatrz sobie na TVS i zobaczysz tam wlasnie kulture plebejska i duzo Volksmusik. A stacja ta ma w regionie spora popularnosc. Ale rozumiem ze skoro Karlik byl wtworem propagandy Grazysnkiego to pewnie Masztalski jest propaganda PRL. Biedny ten Gorny Slask, ktorego niemiecka i mieszczanska istota zostala zbalamucona przez polsko-nacjonalistyczno-komunistyczna plebejskosc.
Bruno_Taut - Nie Kwi 19, 2009 12:34 pm
Przeciwstawianie kultury plebejskiej kulturze mieszczańskiej to nieporozumienie. Mieszczaństwo to nie tylko patrycjat.
Co do procenta ludności autochtonicznej - oczywiście, że regiony wiejskie w opolskim, gdzie panują nastroje porniemeickie, MAJĄ większy odsetek ludności autochtonicznej niż jakiekolwiek obszary miejskie wschodniej części Górnego Śląska. Powiaty strzelecki, oleski, części ziemskiego opolskiego to poza miastami niemal sama ludność autochtoniczna.
Napisz coś na temat rzekomego podobieństwa postaw między ludnością o chłopskich korzeniach na Górnym Śląsku i w Kongresówce oraz Galicji. Tylko nie pisz o tym nędznym odsetku mieszkańców osad przemysłowych w Polsce.
Oczywiście, że masztalszczyzna to wytwór prl-owskiej propagandy, czerpiący z dorobku grażyńszczyzny. Nie znam nikogo z pokolenia moich dziadków, kto gustowałby w takiej kulturze. Znam natomiast wiele takich rodzin, które np. w domu miały pianino, chodziły do teatru, gustowały w operetce. A nie był to miejski patrycjat.
miglanc - Nie Kwi 19, 2009 12:53 pm
Kultura plebejska tylko czesciowo pokrywala sie z kultura mieszczanska. Spora czesc mieszczan byla poza ta kultura, a spora czesc plebejuszy bylo mieszkancami przemyslowych wsi i laczylo elemtny mentalnosci chlopskiej i robotniczej.
Marginalnosc zjawiska bynajmiej nie podwaza jego istoty. Osady przemyslowe w Kongresowce mialy podobna obyczajowosc i system wartosci jak osady przemyslowe wszedzie na swiecie. Bo kultura robotnicza wynikala z dostosowania sie ludnosci chlopskiego pochodzenia do warunkow pracy w wielkim przemysle. Ludnosc ta przejmowala tez pewne elemnty mentalnosci mieszczan, ale dosc powoli.
Wiele gmin wschodniej czesci Gornego Slaska zamieszkalych jest niemal wylacznie przez ludnosc autochtoniczna.
Masztalscy i Ligon nawet jesi byli wytworami propagandy to byli popularni na lGornym Slasku, a TVS z swoja niskich lotow kultura ma wierne grono widzow. Posiadanie pianina czy fisharmonii nie swiadczylo jeszcze o mieszczanskim charakterze, wszak i na wsiach muzykowano. Operetki wystawialy sztuki adresowane wlasnie do robotnikow i ludnosci gorzej wyksztalconej.(popularne byly tez teatry ludowe)
Zas rubaszny plebejski humor na Gornym Slasku przekazywany byl tez przez samych ludzi poza masowym przekazem i czesto mial charkter antyustrojowy. Z Grazynskiego i PRL tez zartowano.
nrm3 - Nie Kwi 19, 2009 1:37 pm
ma ktoś fotki bilbordów eskadry (tych sląskie pełne energii, z rollecosterem) wieszanych do góry nogami? Potrzebna mi taka, a do Wa-wy nie będę jechał aby sfocić
SPUTNIK - Nie Kwi 19, 2009 1:44 pm
ma ktoś fotki bilbordów eskadry (tych sląskie pełne energii, z rollecosterem) wieszanych do góry nogami? Potrzebna mi taka, a do Wa-wy nie będę jechał aby sfocić
http://konkurs.gosilesia.pl/dla-mediow/
nrm3 - Nie Kwi 19, 2009 2:00 pm
Thx ale nie o to mi chodziło To są oryginały, a ja szukam fotki tych bilboardów wieszanych w miastach _podobno_ do góry nogami, czyli ludzie są na dole, a napisy odwrotnie u góry Chciałbym zobaczyć ten geniusz wieszających to
Bruno_Taut - Nie Kwi 19, 2009 5:22 pm
Kultura plebejska tylko czesciowo pokrywala sie z kultura mieszczanska. Spora czesc mieszczan byla poza ta kultura, a spora czesc plebejuszy bylo mieszkancami przemyslowych wsi i laczylo elemtny mentalnosci chlopskiej i robotniczej.
Marginalnosc zjawiska bynajmiej nie podwaza jego istoty. Osady przemyslowe w Kongresowce mialy podobna obyczajowosc i system wartosci jak osady przemyslowe wszedzie na swiecie. Bo kultura robotnicza wynikala z dostosowania sie ludnosci chlopskiego pochodzenia do warunkow pracy w wielkim przemysle. Ludnosc ta przejmowala tez pewne elemnty mentalnosci mieszczan, ale dosc powoli.
Wiele gmin wschodniej czesci Gornego Slaska zamieszkalych jest niemal wylacznie przez ludnosc autochtoniczna.
Masztalscy i Ligon nawet jesi byli wytworami propagandy to byli popularni na lGornym Slasku, a TVS z swoja niskich lotow kultura ma wierne grono widzow. Posiadanie pianina czy fisharmonii nie swiadczylo jeszcze o mieszczanskim charakterze, wszak i na wsiach muzykowano. Operetki wystawialy sztuki adresowane wlasnie do robotnikow i ludnosci gorzej wyksztalconej.(popularne byly tez teatry ludowe)
Zas rubaszny plebejski humor na Gornym Slasku przekazywany byl tez przez samych ludzi poza masowym przekazem i czesto mial charkter antyustrojowy. Z Grazynskiego i PRL tez zartowano.
No i właśnie uczęszczanie do teatru czy na operetkę świadczy o mieszczańskich aspiracjach wielkoprzemysłowego proletariatu. Kultura mieszczańska była tym, co imponowało większości Górnoślązaków.
Ludność osad przemysłowych w Kongresówce to po pierwsze kolosalna róznica ilościowa w stosunku do Górnego Śląska. Po drugie porównaj obyaczjowość i system wartości społeczności robotniczych Zagłębia i Górnego Śląska, a sam przekonasz się, że teza o daleko idących podobieństwach jest ryzykowna.
miglanc - Nie Kwi 19, 2009 5:42 pm
Heh szczerze to czekalem az napiszesz o operetkach i teatrach. Kopaczewski to twoje twierdzenie o aspiracjach do klasy sredniej w jednym z swoich felietonow w 2007 roku skomentowal.
Obyczajowosc i system wartosci Gornoslazakow byl plebejski i wiejko-plebejski. Aspiracje kulturowe mieszczanskie miala mniejszosc. W wiekszym zakresie te pojawily sie wsrod autochtonow po II WS kiedy w miasta Gornego Slaska powstalo wiele miastotworczych instytucji jak Uniwersytet Slaski.
Z pewnoscia kultura niemieckich osadnikow jakos oddzialywala na czesc Gornoslazakow, ale z relacji rodzinnych, z literatury (zarowno polskiej jak i niemieckiej) czy wreszcie z badan etnologow i socjologow wynika, ze wplyw ten byl ograniczony, a ludnosc ta zachowala spora czesciej chlopskiej kultury az do lat 50 XX wieku. Teatry ludowe byly wyrazem pewnych aspiracji, ale kutura jako prezentowaly byla nie do konca mieszczanska.
Przeksztalcenie Gornego Slaska w region mieszczanski bylo procesem trwajacym caly XX wiek i w duzej mierzy odbylo sie juz w czasach polskich. Twierdzenie ze Slazacy maja sentyment do Niemiec bo wyrosli w mieszczanskiej kulturze ejst moim zdaniem nieuprawomocnione(zwlaszcza ze sentyment do niemieckiej kultury to raczej do Volksmusik niz do Fraytaga)
Bruno_Taut - Nie Kwi 19, 2009 6:35 pm
A kto tu łączy w związek przyczynowo-skutkowy oddziaływanie kultury niemieckiej i sentyment do Niemiec? To dwie różne płaszczyny.
Niestety, ta dyskusja jest niekonkluzywna, bwoie operujesz w niej wciąż tymi samymi ogólnikami. "Z badań socjologów i etnologów wynika". Może coś bliżej na temat tych badań? Do takich stwierdzeń trudno się odnieść.
Górnoślązascy robotnicy uczęszczali nie tylko do teatrów ludowych. Do teatru w miejskiego w Katowicach także. Nawet system komunikacji w tym budynku uwzględnia zróżnicowanie społeczne widzów.
Uniwersytet Śląski to w przypadku Katowic wątpliwy czynnik miastotwórczy. Decydujące były kolej i przemysł. No i UŚ, ten wczesny, jakoś mniej mi się kojarzy z mieszczańskimi cnotami niż ludnośc najbardziej zapyziałych familoków. To raczej przykłsd przeszczepiania na grunt miejski tradycji chłopa pańszczyźnianego.
kiwele - Nie Kwi 19, 2009 7:26 pm
Panowie, badzcie uprzejmi dorzucic do swoich rozwazan role Politechniki Slaskiej od pierwszych lat powojennych w tworzeniu nowej inteligencji na Slasku, tym bardziej, ze ta jej odmiana powstawala bezbolesnie, bezkompleksowo, niejako naturalnie. W krotkim czasie powstawaly tam jej masy wielotysieczne odciskajace nowe pietno na Slasku.
Szczegolnie silnie zaznaczalo sie tam miejsce wlasnie autochtonow, w calym pionowym przekroju spolecznym, zanim jeszcze nowsze szersze sciezki rozwinely sie po przeksztalceniu katowickiej WSP w Uniwersytet Slaski.
Mysle tez, ze poniektorym mogloby przejsc przez gardlo pare ogledniejszych slow na temat owczesnych wladz komunistycznych, ktore jakby nie bylo katalizowaly dyskutowane tu przemiany spoleczne mimo popelniania innych, nazwijmy to eufemistycznie, bledow.
miglanc - Nie Kwi 19, 2009 7:28 pm
@Bruno Masz na mysli WSP i USl z czasow Pietera i Popiolka?
No i ilu przedtswicieli rodzin robotniczych uczeszczali do teatru miejskiego w Katowicach?
Bruno_Taut - Pon Kwi 20, 2009 1:08 pm
Pewnie całkiem sporo, skoro przewidziano dla nich stosunkowo duży procent miejsc a i repertuar z założenia był raczej lekki, by zadowolić gusta tego typu odbiorcy. Przemysł dawał możliwości awansu i robotnik, który awansował w hierarchii, chętnie korzystał z uroków miejskiego życia. W końcu przy hucie "Donnersmarck" w Zabrzu też powstała sala teatralna.
A jak ktoś chce usłyszeć słowa pochwały pod adresem komunistów, to niech sam ich chwali.
Siny Knur - Pon Kwi 20, 2009 4:24 pm
A tych komunistów to rzeczywiście mieliśmy w Polsce na pęczki...
miglanc - Pon Kwi 20, 2009 8:29 pm
W Orzeszu tez byl teatr ludowy dla robotnikow przemyslowych, ale nie okreslilbym tego jako instytucje mieszczanska.
J. Pieter ostatni rekor WSP i K. Popiolek pierwszy rektor USl byli solidnymi naukowcami i nie byli czlonkami PZPR. Samo zas powstanie w Katowicach wynikalo z inocjatywy lokalnej, wbrew zaleceniom wladz centralnych.
Kris - Wto Kwi 21, 2009 5:54 pm
Pozytywnie nakręceni nagrodzeni
Medal Mercurius Gedanesis dla Województwa Śląskiego.
Trwa pierwsza ogólnopolska kampania promocyjna Województwa Śląskiego „Pozytywnie nakręceni polecają”. Została ona już dostrzeżona i doceniona podczas 12. Gdańskich Targów Turystycznych. Województwo Śląskie zostało za nią uhonorowane medalem Mercurius Gedanensis w kategorii Najlepsza Kampania Promocyjna w Polsce.
Nagrodę wręczono podczas gali podsumowującej targi, które są najważniejszą imprezą targowo-promocyjną w północnej Polsce. W tegorocznej edycji wzięło udział ponad 400 wystawców z kraju i zagranicy. W konkursie oceniano 41 zgłoszeń w dziewięciu kategoriach.
Śląska Organizacja Turystyczna wyróżniona została w kategorii Turystyka Przyjazdowa/ Produkt Turystyczny za pomysł wycieczek objazdowych „Śląska podróż w czasie”, organizowanych w ramach Szlaku Zabytków Techniki oraz za przygotowane stoisko targowe.
Trwająca od 23 marca kampania „Pozytywnie nakręceni polecają” obejmuje swoim zasięgiem cały kraj, wykorzystując wszystkie klasyczne narzędzia promocyjne. Prowadzona jest emisja reklam telewizyjnych i radiowych. Przy drogach można zobaczyć reklamę zewnętrzną Śląskiego, a w gazetach - prasową. Trwa też akcja w Internecie. Kampania będzie kontynuowana do 4 maja br.
tvpkatowice
http://ww6.tvp.pl/6605,20090421900758.strona
Bruno_Taut - Śro Kwi 22, 2009 9:44 am
W Orzeszu tez byl teatr ludowy dla robotnikow przemyslowych, ale nie okreslilbym tego jako instytucje mieszczanska.
J. Pieter ostatni rekor WSP i K. Popiolek pierwszy rektor USl byli solidnymi naukowcami i nie byli czlonkami PZPR. Samo zas powstanie w Katowicach wynikalo z inocjatywy lokalnej, wbrew zaleceniom wladz centralnych.
No i widzisz? We wsi teatr. Jak tu nie dostrzegać promieniowania kultury mieszczańskiej i przejmowania jej wzorców.
Co do naukowej rzetelności Popiołka mozna mieć bardzo poważne wątpliwości. W PZPR nie był, współpracował za to z inną nieciekawą instytucją. UŚ nie przez przypadek miał opinię czerwonego uniwersytetu.
miglanc - Śro Kwi 22, 2009 12:55 pm
Kazda uczelnia wspolpracowala z komunistami. i miala pelno agentow. USl stal sie dla srodowiska akademickiego wygodnym chlopcem do bicia.
Bruno_Taut - Śro Kwi 22, 2009 5:14 pm
Stał się nie przez przypadek. Na tej instytucji ciąży wiele różnych grzechów.
miglanc - Śro Kwi 22, 2009 6:17 pm
Jak kazda inna uczelnia w Polsce. Caly ten system wymaga gruntownego remontu.
Wit - Czw Kwi 23, 2009 8:17 pm
Śląskie wygrało reklamę w stołecznym metrze
Anna Malinowska2009-04-23, ostatnia aktualizacja 2009-04-23 20:23
W ogólnopolskim konkursie "Złote formaty" na najlepsze pomysły promocyjne trzecie miejsce zajęła kampania "Śląskie. Pozytywna energia". W nagrodę reklamy Śląskiego zamieszczone zostaną w stołecznym metrze. Spodobały się też projekty zgłoszone przez kilka naszych miast, m.in. Zabrze, Rybnik, Katowice i Bytom.
Bytom nagrodzono za Międzynarodową Konferencję Tańca, Katowice za grę planszową "Moje miasto Katowice", a Zabrze dostało wyróżnienie specjalne za projekt "Zabrze. Miasto Turystyki Przemysłowej". Jurorom spodobało się konsekwentne budowanie nowego wizerunku miasta. Rybnik został laureatem nagrody specjalnej o wartości 10 tys. zł przyznanej przez Związek Miast Polskich, patrona honorowego "Złotych formatów", czyli konkursu w ramach Festiwalu Promocji Miast i Regionów. Nagrodę przyznano za kampanię poprzedzającą budowę kanalizacji. Miasto nakręciło film, w którym wystąpił Artur Barciś, i wydrukowało specjalne plakaty. Alicja Grenda, jedna z jurorek i wicedyrektor biura Związku Miast Polskich, nie mogła się Rybnika nachwalić. - Kiedy usłyszeliśmy, że chodzi o kanalizację, pomyślałam, że chyba pomylili konkursy. Tymczasem ciężki i właściwie nudny temat związany z tym, jak i gdzie miasto będzie kładło rury, został ciekawie sprzedany. Bo - jak w każdej kampanii - najważniejszy jest pomysł - mówi Grenda.
W tegorocznej edycji konkursu startowało 91 miast i regionów. Zgłosiły 182 projekty w pięciu kategoriach (outdoorowa kampania reklamowa, event, wydawnictwo promocyjne, działalność promocyjna i serwis internetowy).
.............
i znów dobrze o Zabrzu, brawo
Kris - Pią Kwi 24, 2009 8:02 am
Pojawiły się plakaty odnośnie dnia województwa śląskiego "W ŚLĄSKIEGO 4 STRONY"
Impreza: 3.05.2009 - WPKIW , Pola Marsowe
absinth - Pon Kwi 27, 2009 4:40 pm
http://www.dniwojewodztwa.pl/
Wit - Wto Kwi 28, 2009 8:01 pm
Śląskie. Na wyciągnięcie ręki
Anna Malinowska 2009-04-28, ostatnia aktualizacja 2009-04-28 21:07:28.0
Pod takim hasłem rozpocznie się kolejny etap kampanii reklamującej atrakcje województwa. - Nareszcie jest promocja, która w czytelny sposób przemawia do odbiorców - chwalą specjaliści.
Tym razem województwo reklamuje konkretne miejsca. - Kampania skierowana jest do mieszkańców regionu, którzy znają i kochają jego atrakcje, ale z badań wynika, że nie wyjeżdżają dalej niż 40 km od miejsca zamieszkania. Chcemy ich nakłonić, by swój wolny czas spędzali na odkrywaniu miejsc, które są dalej. Godzina jazdy samochodem i jesteśmy na pustyni, w górach albo pod ziemią w zabytkowej kopalni - wylicza Tomasz Stemplewski, dyrektor biura promocji urzędu marszałkowskiego.
Dwa wcześniejsze etapy kampanii przygotowała krakowska grupa Eskadra. Na pierwszym z kontrowersyjnymi hasłami "Śląskie grube Rybnik" lub "Śląskie najciekawsze wice", wielu mieszkańców nie zostawiło suchej nitki. Etap ogólnopolski też nie zachwycił.
Najnowszą kampanię przygotowała firma Business Consulting. Województwo reklamują plakaty, które odnoszą się do czterech nurtów turystyki: poprzemysłowej, zabytkowej, aktywnej i sakralnej. Na każdym plakacie młoda osoba stoi obok różnych obiektów: szybu kopalnianego, pałacu w Pszczynie, paralotni na tle góry i bazyliki w Piekarach Śląskich. - Klasztor Jasnogórski nie wyraził zgody na umieszczenie swojego wizerunku. Bazylika za to zgodziła się bardzo chętnie - wyjaśnia Włodzimierz Majer, prezes Business Consulting. - W plakatach wykorzystaliśmy motyw robienia zdjęcia, bo wszyscy lubimy fotografować, chcemy, by nasze zdjęcia były niepowtarzalne, inne. Ten motyw wykorzystujemy zresztą też w innych elementach kampanii - dodaje.
"Przesuń się w lewo, tak super! Jak wyszło? (odgłos flesza) Gdzie jedziemy teraz? Spójrz na mapkę" - to fragment spotu radiowego. Będzie też spot telewizyjny emitowany przed prognozą pogody, w którym postaci z billboardów będą życzyć dobrej aury.
Kampanii ma towarzyszyć mapka z 30 obiektami na terenie całego województwa. Dostanie ją do skrzynki pocztowej ponad milion mieszkańców. Wszyscy, którzy z mapką będą zwiedzać rekomendowane w niej miejsca, otrzymają tam stempelki. Im będzie ich więcej, tym większa szansa na wygranie różnych atrakcji z pobytem w luksusowym spa włącznie. Dla najmłodszych przygotowano grę komputerową, która jest wirtualną wędrówką po śląskich zabytkach.
- Całość jest spójna i interesująca. Ten etap kampanii podoba mi się najbardziej. Jego przesłanie jest proste, treść nie została ukryta gdzieś pod grubą warstwą skojarzeń - chwali Bogusław Śmigielski, marszałek województwa.
Plakaty Business Consulting podobają się też Rafałowi Czechowskiemu, szefowi firmy Imago PR. - Dobre połączenie obrazu z hasłem "Na wyciągnięcie ręki". Te projekty są lekkie, a wykorzystanie perspektywy obiektywu fotograficznego jest interesujące. Wiem, że plakaty są tylko elementem większej całości, więc mam nadzieję, że pojawi się też więcej emocji, że będą informacje, jakie korzyści da odwiedzenie konkretnego miejsca. Tego na plakatach nie widać i to ich jedyny minus - uważa ekspert.
Kosztująca 2 mln zł kampania będzie trwać miesiąc, a rozpocznie się już po długim weekendzie. Informacje na temat konkursów przygotowanych w jej ramach można znaleźć na stronie www.gosilesia.pl
Kris - Wto Kwi 28, 2009 10:02 pm
Śląskie na wyciągnięcie ręki
Rozpoczęła się kampania promocyjna „Śląskie. Na wyciągnięcie ręki”, której celem jest zachęcenie mieszkańców województwa do podróżowania po swoim regionie.
„Atrakcje turystyczne prezentowane w kampanii podzieliliśmy na cztery kategorie: turystyka sakralna, aktywna, kulturowa i industrialna. Jesteśmy przekonani, że kampania pomoże mieszkańcom Śląskiego lepiej poznać nie tylko okolice, w których mieszkamy, ale także cały region. Zapraszamy do podróżowania po województwie. Wraz z rodzinami, przyjaciółmi, znajomymi, pełni pozytywnej energii przekonamy się, jak wiele atrakcji turystycznych czeka tu na nas.” – powiedział marszałek Bogusław Śmigielski, otwierając konferencję prasowa zapowiadającą regionalną kampanię promocyjną produktów turystycznych Województwa Śląskiego
Działania skierowane do mieszkańców Śląskiego, które rozpoczęły się wewnętrzną kampanią wizerunkową „Śląskie. Pozytywna energia” w 2008 roku, znajdują obecnie swoją kontynuację w kampanii „Śląskie. Na wyciągnięcie ręki”. Aktualne działania promocyjne podkreślają – zarówno w warstwie wizualnej, jak i słownej – bogactwo regionu w atrakcje turystyczne, reprezentujące różne rodzaje turystyki: turystykę kulturową, aktywną, sakralną i industrialną. Kampania kładzie nacisk na bliską lokalizację obiektów turystycznych, zachęca do zwiedzania i poznawania najbliższego turystycznego otoczenia oraz prezentuje Śląskie w świetle dobrej zabawy związanej z turystycznymi wyprawami.
„Dla mieszkańców, którzy przyłączą się do naszej majowej zabawy polegającej na odwiedzaniu atrakcji turystycznych i zbieraniu pieczątek, przygotowaliśmy „Wielki Konkurs”. Wybraliśmy trzydzieści atrakcji reprezentujących turystykę: aktywną, sakralną, kulturową i industrialną. Listę z tymi atrakcjami umieściliśmy na mapce, która zostanie wysłana do ponad miliona skrzynek pocztowych mieszkańców naszego regionu. Wiele cennych nagród mają szansę wygrać ci, którzy odwiedzą jak najwięcej spośród wskazanych miejsc. Informacje na ten temat można znaleźć na stronie internetowej www.gosilesia.pl.” – mówił Tomasz Stemplewski, dyrektor Wydziału Promocji i Współpracy Międzynarodowej Urzędu Marszałkowskiego.
Hasło kampanii „Śląskie. Na wyciągnięcie ręki” prezentowane będzie w regionalnych stacjach telewizyjnych, prasie, na autobusach komunikacji miejskiej, billboardach, citylightach oraz usłyszymy w kilkunastu lokalnych stacjach radiowych. W ramach akcji przewidziano także konkurs fotograficzny oraz kilkanaście imprez promocyjnych w centrach handlowych. Przygotowano również specjalną grę komputerową, będącą wirtualną wędrówką po atrakcjach turystycznych Śląskiego.
Kampania potrwa od 5 maja do 4 czerwca 2009 r. Za jej strategię, kreację i realizację odpowiedzialna jest firma Business Consulting Sp. z o.o. w Katowicach.
Dotychczasowe działania promocyjne Województwa Śląskiego znalazły już uznanie w oczach jurorów Festiwalu Promocji Miast i Regionów. Podczas III edycji festiwalu Województwo Śląskie zdobyło III miejsce w najbardziej prestiżowej kategorii Grand Prix za całokształt działań promocyjnych. Ponadto zeszłoroczna kampania „Śląskie. Pozytywna energia” otrzymała III miejsce w kategorii najlepsza kampania outdoorowa, wyróżnienie TVP Info oraz Magazynu Elle. Tegoroczna kampania „Pozytywnie nakręceni polecają” została uhonorowana złotym medalem Gdańskich Targów Turystycznych Mercurius Gedanensis w kategorii najlepsza kampania promocyjna w Polsce.
http://www.silesia-region.pl/wiadomosc. ... e=&kolej=0
jacek_t83 - Śro Maj 06, 2009 7:13 am
Konior i Konieczny właśnie w "Dzień dobry TVN"
maciek - Śro Maj 06, 2009 7:22 am
Konior i Konieczny właśnie w "Dzień dobry TVN"
I co mówili?
jacek_t83 - Śro Maj 06, 2009 7:25 am
Konior oprowadzał po Symfonii (od tego momentu włączyłem) i że wybrał Katowice bo jest tu dużo do zrobienia a Konieczny był w studio w Wawie i opowiadał o swoich projektach i o tym, że chciałby przebudować Katowice, bo to miasto potrzebuje czegoś spektakularnego
czyli nic spektakularnego
jacek_t83 - Śro Maj 06, 2009 7:52 am
Dni Województwa Śląskiego nie dla Zagłębia?
Trwają Dni Woj. Śląskiego. W czasie obchodów miasta regionu prezentują swoją ofertą kulturalną. Zagłębie reprezentuje tylko jeden koncert, choć zgłoszonych wydarzeń było więcej. Dlaczego?
- Wydarzenia w kalendarzu obchodów podzielone są na 2 kategorie. Obchody centralne, które patronatem objął marszałek, oraz te dodatkowe. Wysłaliśmy zapytanie do miast województwa i każdy urząd mógł zgłosić się do nas z ofertą włączenia się do uroczystości – mówi MM Silesii Witold Tranka z Biura Prasowego Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach. – Dodatkowo, wydarzenia mogły uzyskać dofinansowanie, a skoro w kalendarzu znalazł się tylko jeden koncert, widać nie było więcej zgłoszeń. To dopiero pierwsza edycja. Za rok może urzędy aktywniej włączą się w działania – dodaje Tranka.
Okazuje się, że wydarzenia z Zagłębia zostały zmarginalizowanie, gdyż jak zapewnia Urząd Miasta w Sosnowcu już 2 miesiące temu do Urzędu Marszałkowskiego została przesłana lista szeregu imprez pasujących do obchodów Dni Województwa Śląskiego, a co za tym idzie nie można zarzucić, że urzędnicy nie chcieli aktywnie włączyć się w działania.
- Zgłosili się do nas przedstawiciele Urzędu Marszałkowskiego, byśmy przygotowali listę wydarzeń, które można wpisać w kalendarz obchodów. My 2 marca podaliśmy kilka wydarzeń z naszego miasta, które pasowały do obchodów – mówi MM Silesii Olga Jurkowska z Wydziału Kultury i Sztuki Urzędu Miasta w Sosnowcu. - Jestem zaskoczona tym, że tylko jedne wydarzenie znalazło się w kalendarzu. Nikt nie poinformował nas, że propozycje zostały odrzucone, a co za tym idzie nasz obszar został zmarginalizowany. Bo przecież jak coś się nie znajduje w kalendarzu obchodów to mieszkańcy województwa nie dowiedzą się, że ma miejsce - dodaje z żalem Jurkowska.
Jednym ze głoszonych przez Sosnowiec projektów był finał konkursu regionalnego o województwie śląskim, który zdaniem organizatorów idealnie wkomponowywał się w obchody. Sosnowiec jest tez jedynym miastem Zagłębia Dąbrowskiego, którego wydarzenia w ogóle znalazły się w kalendarzu.
maciek - Śro Maj 06, 2009 8:03 am
Konior oprowadzał po Symfonii (od tego momentu włączyłem) i że wybrał Katowice bo jest tu dużo do zrobienia a Konieczny był w studio w Wawie i opowiadał o swoich projektach i o tym, że chciałby przebudować Katowice, bo to miasto potrzebuje czegoś spektakularnego
czyli nic spektakularnego
A co na to prowadzący? Oni najczęściej rżną głupa, albo są głupi. Zwykle te ich zadziwienie: "...w Katowicach?" (w domyśle: "w takiej dziurze?", "na takiej prowincji?").
Kris - Śro Maj 06, 2009 8:10 am
^ właśnie miałem takie same pytanie co Maciek. Co na to prowadzący? Ciekawe czy mówili o zanieczyszczeniach? Zresztą wcale by mnie to nie zdziwiło.
jacek_t83 - Śro Maj 06, 2009 8:15 am
prowadzili Wellman i Prokop, nie było żadnych takich uwag. myślę, że wieczorem albo jutro będzie na stronie to sobie każdy będzie mógł zobaczyć
Piotr - Śro Maj 06, 2009 12:40 pm
Konior oprowadzał po Symfonii (od tego momentu włączyłem) i że wybrał Katowice bo jest tu dużo do zrobienia a Konieczny był w studio w Wawie i opowiadał o swoich projektach i o tym, że chciałby przebudować Katowice, bo to miasto potrzebuje czegoś spektakularnego
czyli nic spektakularnego
A co na to prowadzący? Oni najczęściej rżną głupa, albo są głupi. Zwykle te ich zadziwienie: "...w Katowicach?" (w domyśle: "w takiej dziurze?", "na takiej prowincji?").
Wit - Śro Maj 06, 2009 7:12 pm
Zwiedzanie świata zacznij od regionu
02.05.2009
Jeszcze kilka lat temu województwo śląskie wydawało się czarną dziurą na turystycznej mapie Polski.
Choć w jego granicach znajduje się Jura Krakowsko-Częstochowska oraz Beskid Śląski i Żywiecki, to region kojarzony był przede wszystkim z przemysłem i zdegradowanym krajobrazem. To się jednak zmienia. Dwa lata temu nasz region odwiedziło 2,8 miliona turystów, rok temu było ich o 200 tysięcy więcej.
- Najwięcej gości pochodzi z Mazowsza, Małopolski, Dolnego Śląska i województwa łódzkiego. Około 800 tysięcy turystów stanowili cudzoziemcy. Poza Beskidami i Jurą przyciągał ich tu szlak zabytków techniki oraz różnego rodzaju imprezy masowe. Prawie 90 proc. z nich bardzo dobrze oceniło atrakcyjność naszego województwa i tyle też było skłonnych polecić swoim znajomym przyjazd do nas - mówi Agnieszka Sikorska, dyrektor biura Śląskiej Organizacji Turystycznej.
A jak region oceniają sami mieszkańcy? Na zlecenie ŚOT zbadał to instytut badania rynku i opinii publicznej SMG/ KRC.
- Okazało się, że znamy i kochamy miejsca, gdzie mieszkamy, ale ta miłość ogranicza się do obszaru w promieniu 30-40 km od naszego domu. Już jednak mieszkaniec Częstochowy czy Podbeskidzia nie widzi powodów, by odwiedzać Śląsk i Zagłębie - przyznaje Tomasz Stemplewski, dyrektor Wydziału Promocji i Współpracy Międzynarodowej Urzędu Marszałkowskiego.
- Nieraz oprowadzam po Giszowcu lub Nikiszowcu ludzi, którzy mieszkają w Katowicach od 30 lat i nie mają pojęcia, że mamy tu tak ciekawe rzeczy. Są zachwyceni, kiedyś im się je pokazuje - dodaje Janina Olejniczak, przewodniczka z Katowic.
Sposobem na zmianę tej sytuacji ma być rozpoczynająca się właśnie kampania reklamowa pod nazwą Śląskie. Na wyciągnięcie ręki. Jej celem jest pokazanie mieszkańcom województwa, że wokół nich znajduje się mnóstwo miejsc wartych odwiedzenia. Trzydzieści najcenniejszych, podzielonych na cztery kategorie (turystyka sakralna, aktywna, kulturowa oraz industrialna) trafiło na ulotki-mapy, które trafią do miliona skrzynek pocztowych w miastach całego województwa.
Z nimi w ręku będzie można ruszyć na zwiedzanie. Do odwiedzin zachęcać będą dodatkowo reklamy w mediach, na autobusach komunikacji miejskiej, billboardach, citylightach, odbywające się w wytypowanych centrach handlowych imprezy promocyjne, a nawet specjalnie przygotowana na tę okazję gra komputerowa. Informacje trafią też na stronę internetową www.gosilesia.pl.
- Biorąc pod uwag wysokie kursy euro i dolara, to dobry moment na popularyzację wędrówek po naszym regionie. Akcja ma również wymiar edukacyjny. Skoro przyjeżdża do nas coraz więcej turystów spoza województwa, to powinniśmy sami wiedzieć, co warto u nas zobaczyć, by nie odsyłać ich do Krakowa - tłumaczy Stemplewski.
W każdym z rekomendowanych miejsc od 5 maja do 4 czerwca będzie można swój pobyt potwierdzić okolicznościową pieczątką (najlepiej wbijać je na mapkę). Kto zbierze ich co najmniej 6, weźmie udział w losowaniu fotoaparatów (sprzęt fotograficzny będzie można również wygrać w towarzyszących kampanii konkursie fotograficznym i podczas imprez w centrach handlowych).
Rekordzista może liczyć na tygodniowy pobyt dla dwóch osób w pięciogwiazdkowym hotelu w Beskidach (jeśli więcej osób zgromadzi taką samą liczbę pieczątek, zwycięzcę wyłoni losowanie), zaś zdobywca drugiego miejsca pojedzie do spa.
Michał Wroński - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/994262.html
koniaq - Śro Maj 06, 2009 8:44 pm
szkoda, że Konieczny powiedział, że Katowice umierają...
Piotr - Czw Maj 07, 2009 5:54 am
szkoda, że Konieczny powiedział, że Katowice umierają...
O kurcze, to rzeczywiście szkoda. Nie oglądałem tego, mógłbyś przybliżyć w jakim kontekście to powiedział.
salutuj - Czw Maj 07, 2009 6:05 am
jest na stronie tvnu.
koniaq - Czw Maj 07, 2009 6:25 am
moze taki ostre slowa w koncu obudzą ludzi i wybierzemy kogoś innego na prezydenta miasta...
kiwele - Czw Maj 07, 2009 10:35 am
O kurcze, to rzeczywiście szkoda. Nie oglądałem tego, mógłbyś przybliżyć w jakim kontekście to powiedział.
Wellman: Robert, jakbys mial wolna reke i mnostwo mozliwosci, co bys chcial zaprojektowac, jaki budynek?
Konieczny: Kurcze, nie wiem...
Wellman: Nie masz marzen?
Konieczny: Znaczy mam, ale ciezko to wymienic.
Wellman: Jedno!
Konieczny: Byc moze w tej chwili przebudowac w sensowny sposob Katowice, tak naprawde, bo to miasto, troszke mozna delikatnie mowiac umiera i trzeba by tam zrobic tak spektakularna rzecz, a... (w tym momencie interweniuje Prokop grzecznie odwracajac uwage).
Nic wiecej!
Bartek - Czw Maj 07, 2009 10:48 am
Prokop powiedział również że w piątek będą z kamerą w Katowicach co ucieszyło Koniecznego
Piotr - Czw Maj 07, 2009 11:12 am
O kurcze, to rzeczywiście szkoda. Nie oglądałem tego, mógłbyś przybliżyć w jakim kontekście to powiedział.
Wellman: Robert, jakbys mial wolna reke i mnostwo mozliwosci, co bys chcial zaprojektowac, jaki budynek?
Konieczny: Kurcze, nie wiem...
Wellman: Nie masz marzen?
Konieczny: Znaczy mam, ale ciezko to wymienic.
Wellman: Jedno!
Konieczny: Byc moze w tej chwili przebudowac w sensowny sposob Katowice, tak naprawde, bo to miasto, troszke mozna delikatnie mowiac umiera i trzeba by tam zrobic tak spektakularna rzecz, a... (w tym momencie interweniuje Prokop grzecznie odwracajac uwage).
Nic wiecej!
Mies - Czw Maj 07, 2009 11:55 am
boję się, że skończy się znowu na pokazaniu"patologii z hasiokami w tle" Bez obaw. Z uwagi na zdrowie psychiczne swoich widzów, tvn przed południem takich rzeczy raczej nie pokazuje.zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl romanbijak.xlx.pl
Strona 12 z 19 • Wyszukano 2169 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19
Kris - Nie Kwi 12, 2009 5:51 pm
Internauci prostują obraz Śląska
Stereotyp brudnego, szarego i nieciekawego Górnego Śląska jest nieprawdziwy i krzywdzący - uznała grupa śląskich internautów i wymyśliła grę zręcznościową, która - dosłownie i w przenośni - prostuje obraz regionu.
W akcję włączył się Urząd Miasta w Rudzie Śląskiej, który postanowił, że dwójce adresatów wskazanych przez internautę, który wyśle największą liczbę pocztówek ”prostujących” wizerunek regionu, zafunduje weekend na Górnym Śląsku.
Dotychczas za pośrednictwem strony www.ProstujemyObrazSlaska.pl internauci wysłali do swoich znajomych z innych województw ponad 2 tys. pocztówek. Kilkanaście z nich przesłali Ślązacy mieszkający na Wyspach Brytyjskich.
Wymyślona przez internautów gra jest bardzo prosta - klikając poprawnie w charakteryzujące region zdjęcia, stopniowo prostuje się zawieszony krzywo obraz, a w ramie zamiast dymiących kominów pojawiają się atrakcje turystyczne, nowoczesne budowle itp. Gdy obraz jest prosty, można wysłać internetową kartkę do znajomego spoza województwa. Jak mówią pomysłodawcy strony, zainteresowanie internautów stale rośnie.
- Bardzo aktywnie biorą udział w akcji. Szukają plusów regionu, proponują dalsze działania i oferują chęć współpracy - mówi Artur z kolektywu Partyzantz.
Rosnąca popularność akcji skłoniła do włączenia się w nią rudzki magistrat.
- Postanowiliśmy wynagrodzić internautom ich trud oraz chęć poprawy wizerunku Górnego Śląska i ufundować wycieczkę po naszym regionie dla dwójki osób wskazanych przez internautę, który wyśle najwięcej pocztówek - powiedziała Renata Młynarczuk z wydziału rozwoju miasta w rudzkim magistracie.
Wycieczka ma być dla adresatów pocztówek okazją do zobaczenia prawdziwego oblicza Śląska. Zjadą do wyrobisk zabytkowej kopalni „Guido” w Zabrzu, zjedzą obiad w „Kuźni Smaku” w rudzkiej dzielnicy Wirek przy charakterystycznej dla tego miasta ulicy Kubiny, pospacerują po jednym z największych parków miejskich w Europie - w Chorzowie. Zwycięzcy będą znani za niespełna dwa tygodnie.
Promocja już nie tylko Górnego Śląska, ale całego woj. śląskiego jako regionu ciekawego turystycznie, pełnego energii i aktywnych ludzi, jest też celem regionalnych władz. W końcu marca ruszyła promująca województwo ogólnopolska kampania „Śląskie - pozytywna energia”, która potrwa do 4 maja. Składają się na nią m.in. reklamy, billboardy, ulotki i film. Materiały promocyjne przedstawiają m.in. „pozytywnie nakręconych” pasjonatów bungee jumping nad Jeziorem Żywieckim czy jazdy na rowerze przez Beskidy. Kampania obejmie również reklamy telewizyjne i radiowe. Kolejnym etapem ma być kampania promująca woj. śląskie za granicą.
(PAP)
http://ww6.tvp.pl/6605,20090412898720.strona
Bruno_Taut - Nie Kwi 12, 2009 6:14 pm
Cała próba promowania regionu, a w zasadzie województwa przez postać Korfantego świadczy o intelektualnej mizerii pomysłodawców. Jaki jest bowiem marketingowy potencjał tej postaci? Bliski zeru. Korfanty, jako uczestnik lokalnego konfliktu narodowego, nie dokonał niczego, ale to kompletnie niczego, co mogłoby przemówić do wyobraźni przeciętnego Europejczyka czy Amerykanina. Jeżeli ktoś natomiast chce się promować w Warszawie czy Krakowie, to gratuluję aspiracji.
Niewykorzystane pozostają postaci związane z przemysłem (Godulla, Reden, Ruhberg, Hochbergowie, Hencklowie von Donnersmarck), kulturą (Waxmann, Elsner, Bellmer), nauką (nobliści, Wilpert, Przywara), sportem (Wilimowski) o osiągnięciach europejskiego formatu.
Promocja regionu - zaznaczam: Górnego Śląska, nie żadnego efemerycznego i hybrydalnego województwa - przez jego kulturowe dziedzictwo jest czymś co od lat mnie interesuje i o czym już wielokrotnie na tym forum pisałem. Jest okazja, by zwrócić uwagę na bardzo pozytywny przykład, wobec którego nieudacznicy z urzędu marszałkowskiego w Katowicach powinni spłonąć ze wstydu. W niewielkim Głogówku w opolskiej części Górnego Śląska rozpoczynają się przygotowania do powołania Akademii Beethovenowskiej. Dyrektor miejscowego muzeum postanowił wykorzystać związki miasteczka z zapewne najbardziej rozpoznawalnym kompozytorem wszechczasów, który przebywał w gościnie u hrabiego von Oppersdorff, dedykował mu swą IV symfonię, a na głogówieckim zamku pisał słynną piątą. Projekt ma być realizowany z berlińskim Beethoven-Gesellschaft i siecią kooperujących z nim szkół muzycznych na całym świecie (od Katowic przez Londyn po Seul). Co roku, przez kilka miesięcy, w Głogówku miałyby odbywać się międzynarodowe warsztaty z udziałem wykładowców i studentów tych uczelni.
To jest przedsięwzięcie dojrzałe i europejskiego formatu, nie jakieś prowincjonalne obchody roku prowincjonalnego polityka.
Teraz popatrzcie, ile jest jeszcze postaci, wokół których można by zbudować takie wydarzenia (wymieniam jedynie urodzone na Górnym Śląsku):
- Franz Waxmann z Królewskiej Huty - 2 oskary za muzyke filmową, 9 nominacji
- Hans Bellmer, światowej sławy surrealista z Katowic
- Eduard Schnitzer (Emin Pascha) z Opola, jeden z największych badaczy Afryki w XIX w.
- Henryk Sławik z Szerokiej (część Jastrzębia-Zdroju), "śląski Wallenberg", który uratował na Węgrzech tysiące Żydów
- matka Eva - Eva von Thiele-Wincler z Miechowic (dzielnica Bytomia), jedna z najbardziej znanych ewangelickich filantropek
- Erich Przywara z Katowic, uważany za jednego z najwybitniejszych teologów i filozofów religii w XX w.
- Ern(e)st Wilimowski - jeden z czterech najlepszych strzelców w historii futbolu, jako jedyny zdołał strzelić 4 bramki Brazylii; w jednym meczu ligowym zdobył 10 bramek (rekord polskiej ligi)
- Oscar Troplowitz z Gliwic, twórca kremu Nivea, plastra samoprzylepnego i pasty do zębów.
Wit - Wto Kwi 14, 2009 8:18 pm
Prostują obiegowe opinie o regionie
dziś
Na Śląsku prostuje się budynki za pomocą hydraulicznych podnośników. Członkowie nieformalnej grupy Partyzantz chcą natomiast z pomocą myszki komputerowej wyprostować stereotypowe wyobrażenia o regionie, nadal pokutujące wśród mieszkańców innych części Polski. Nieformalna grupa - kolektyw Partyzantz, znana między innymi z akcji typu flash mob, na stronie internetowej: www.ProstujemyobrazSlaska.pl zamieściła grę zręcznościową, polegającą na klikaniu w pojawiające się fragmenty zdjęć. Poprawne kliknięcie sprawia, że początkowo szary, i brudny obraz Śląska staje się prosty i kolorowy. W miejsce hałd i ruin zakładów pojawią się tak charakterystyczne miejsca jak: Stadion Śląski, Spodek, zabytkowy dworzec w Rudzie Śląskiej autostrada A4, czy zalew Pogoria w Dąbrowie Górniczej.
- Nie twierdzimy, że hałd, kopalnianych szybów czy opustoszałych zakładów u nas nie ma, ale wielu mieszkańcom innych regionów tylko one nadal kojarzą się ze Śląskiem. My pokazujemy, że nasz region jest zielony, powstają tu nowe osiedla i nowoczesne biurowce, a do tego można odpocząć tu nad wodą pod niebieskim niebem - wyjaśnia Artur Kępa z kolektywu Partyzantz.
Pomysł spotkał się z ciepłym przyjęciem ze strony internatów.
- Wspaniała inicjatywa, Śląsk potrzebuje takiej promocji i co więcej zasługuje na nią. To już nie jest ten brzydki Śląsk sprzed kilku lat, widać postępy! - Fajna sprawa z poprawą wizerunku Śląska i jednocześnie Zagłębia. Nasz region się rozwija najszybciej w Polsce i powinniśmy być dumni z tego. Chciałabym, żeby ludzie dostrzegli, że Śląsk ma specyficzną, w pozytywnym sensie, atmosferę, wiele historycznie ważnych miejsc, pięknych zakątków, a także swoje największe bogactwo: cudownych ludzi - to tylko niektóre z komentarzy, jakie pojawiły się na stronie.
Ale samo "wyprostowanie" obrazka nie kończy zabawy. Kto zmieści się w 16 sekundach, może wysłać pocztówkę do wybranej osoby. Do tej pory pocztówek wysłano już ponad 2000. Ogłoszono też konkurs. W Urzędzie Miasta w Rudzie Śląskiej, który wspiera akcję, postanowiono nagrodzić najbardziej aktywnych internau tów. Osoba, która wyśle najwięcej pocztówek wygra weekend na Śląsku dla siebie lub dwójki swoich przyjaciół.
- Zależy nam na tym, by na Śląsk przyjechali mieszkańcy z innych regionów i na własne oczy przekonali się, jak tu jest. Zatem, gdy wygra mieszkaniec województwa śląskiego, wskaże nam dwie osoby, które na jego zaproszenie przyjadą do nas - mówi Grażyna Marasek, naczelnik Wydziału Rozwoju Miasta rudzkiego magistratu.
Goście zjedzą obiad w restauracji na ul. Kubiny, czyli odrestaurowanej kolonii Ficinus w Rudzie Śląskiej, spędzą noc w zabytkowej willi Florianka, będą też mieli okazję zwiedzić zabytkowe kopalnie w Zabrzu i odwiedzić Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku.
Agnieszka Widera - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/986336.html
Już dwa tysiące kartek odczarowało Śląsk
jm2009-04-14, ostatnia aktualizacja 2009-04-14 20:29
A będzie jeszcze więcej. Mieszkaniec regionu, który wyśle najwięcej elektronicznych pocztówek, będzie mógł zaprosić dwójkę znajomych na weekend na Górnym Śląsku. Pobyt zafunduje rudzki magistrat.
Kartki mogą wysyłać wszyscy, wystarczy wejść na stronę www.prostujemyobrazslaska.pl. Stworzyła ją grupa internautów, którzy mieli dość negatywnego obrazu Śląska. Na witrynie umieścili prostą grę zręcznościową. Klikając w zdjęcia, które udowadniają, że stereotypowy wizerunek regionu ma niewiele wspólnego z rzeczywistością, gracz powoli "wyprostowuje" obraz Śląska. Wygrana umożliwia wysłanie pocztówki promującej miasta aglomeracji do znajomych z innych części Polski. Inicjatywę wsparł rudzki magistrat.
- Zainteresowanie jest bardzo duże. W ciągu dwóch tygodni internauci wysłali już 2 tys. kartek. Mamy nadzieję, że będzie ich jeszcze więcej, bo przygotowaliśmy specjalną nagrodę - zapowiada Renata Młynarczuk, zastępczyni naczelnika wydziału rozwoju miasta. Internauta, który wyśle najwięcej pocztówek, będzie mógł wskazać dwójkę adresatów spoza regionu. Urząd z Rudy Śląskiej zafunduje im weekend na Śląsku, opłaci pobyt w hotelu, wyżywienie i bilety wstępu do turystycznych atrakcji, takich jak kopalnia Guido, Sztolnia Czarnego Pstrąga czy Zamek w Pszczynie. W najbliższych dniach na witrynie pojawi się regulamin konkursu.
Safin - Śro Kwi 15, 2009 10:35 pm
Cała próba promowania regionu, a w zasadzie województwa przez postać Korfantego świadczy o intelektualnej mizerii pomysłodawców. Jaki jest bowiem marketingowy potencjał tej postaci? Bliski zeru. Korfanty, jako uczestnik lokalnego konfliktu narodowego, nie dokonał niczego, ale to kompletnie niczego, co mogłoby przemówić do wyobraźni przeciętnego Europejczyka czy Amerykanina. Jeżeli ktoś natomiast chce się promować w Warszawie czy Krakowie, to gratuluję aspiracji.
Niewykorzystane pozostają postaci związane z przemysłem (Godulla, Reden, Ruhberg, Hochbergowie, Hencklowie von Donnersmarck), kulturą (Waxmann, Elsner, Bellmer), nauką (nobliści, Wilpert, Przywara), sportem (Wilimowski) o osiągnięciach europejskiego formatu.
Promocja regionu - zaznaczam: Górnego Śląska, nie żadnego efemerycznego i hybrydalnego województwa - przez jego kulturowe dziedzictwo jest czymś co od lat mnie interesuje i o czym już wielokrotnie na tym forum pisałem. Jest okazja, by zwrócić uwagę na bardzo pozytywny przykład, wobec którego nieudacznicy z urzędu marszałkowskiego w Katowicach powinni spłonąć ze wstydu. W niewielkim Głogówku w opolskiej części Górnego Śląska rozpoczynają się przygotowania do powołania Akademii Beethovenowskiej. Dyrektor miejscowego muzeum postanowił wykorzystać związki miasteczka z zapewne najbardziej rozpoznawalnym kompozytorem wszechczasów, który przebywał w gościnie u hrabiego von Oppersdorff, dedykował mu swą IV symfonię, a na głogówieckim zamku pisał słynną piątą. Projekt ma być realizowany z berlińskim Beethoven-Gesellschaft i siecią kooperujących z nim szkół muzycznych na całym świecie (od Katowic przez Londyn po Seul). Co roku, przez kilka miesięcy, w Głogówku miałyby odbywać się międzynarodowe warsztaty z udziałem wykładowców i studentów tych uczelni.
To jest przedsięwzięcie dojrzałe i europejskiego formatu, nie jakieś prowincjonalne obchody roku prowincjonalnego polityka.
Teraz popatrzcie, ile jest jeszcze postaci, wokół których można by zbudować takie wydarzenia (wymieniam jedynie urodzone na Górnym Śląsku):
- Franz Waxmann z Królewskiej Huty - 2 oskary za muzyke filmową, 9 nominacji
- Hans Bellmer, światowej sławy surrealista z Katowic
- Eduard Schnitzer (Emin Pascha) z Opola, jeden z największych badaczy Afryki w XIX w.
- Henryk Sławik z Szerokiej (część Jastrzębia-Zdroju), "śląski Wallenberg", który uratował na Węgrzech tysiące Żydów
- matka Eva - Eva von Thiele-Wincler z Miechowic (dzielnica Bytomia), jedna z najbardziej znanych ewangelickich filantropek
- Erich Przywara z Katowic, uważany za jednego z najwybitniejszych teologów i filozofów religii w XX w.
- Ern(e)st Wilimowski - jeden z czterech najlepszych strzelców w historii futbolu, jako jedyny zdołał strzelić 4 bramki Brazylii; w jednym meczu ligowym zdobył 10 bramek (rekord polskiej ligi)
- Oscar Troplowitz z Gliwic, twórca kremu Nivea, plastra samoprzylepnego i pasty do zębów.
To forum się mocno wypaliło, skoro przez 4 dni nikt nie odpisał na tak konkretnego posta
Zgadzam się w 100%. Urzędnicza rzeczywistość dookoła nas brnie dalej w zaklinanie rzeczywistości prze loga i ulotki.
Ale...
Ciężko mi znaleźć jakąś wspólną formułę dla promowania ww postaci. Może Muzeum Śląskie, w ramach jakiegoś skrzydła Historii Śląska mogłoby odkrywać te osoby. Ale te znowu "pomnikowa" metoda. Może właśnie w tym tkwi błąd myślenia. Muzeum Eduarda Schnitzera, najlepiej połączone z palmiarnią której mi w Katowicach bardzo brakuje(najlepiej przy Kampusie Akademickim!) na pewno dałoby radę, tak jak dają radę muzea poświęcone norweskim odkrywcom w Oslo. Jednak z większością wymienionych przez Ciebie postaci był by spory problem. Szczególnie w ożywieniu inicjatywy.
Może stypendium za przedsiębiorczość im. Goduli? Nagroda Troplowitza? Takich bajerów już jest tyle, że nie spełniają swojej roli reklamowania regionu. Choć zawsze odgrywają rolę wewnętrznego spoiwa regionalnego i budują świadomość, a tego nam ogromnie brakuje.
Pytanie jeszcze o inicjatora. Ambicje województwa Śląskiego nie sięgają dalej niż kolejne wybory, a gdzie tam mu do wizji ponadregionalnej. Skoro mielibyśmy promować Górny Śląsk jako region geograficzno-historyczny, to może podmiotem odpowiedzialnym powinien być jakiś związek województw Dolno Śląskiego, Opolskiego i Śląskiego? Bo w ministra kultury raczej nikt sie nie doczeka. Może Fundusz?
Inna sprawa, wstyd że osób tych nie uhonorowano w tak prosty sposób jak nadanie ulicom nazw od ich nazwisk. Mamy za to ulicę Chodnikową, Skrzypów, Traktorzystów i innych boskich dziwów...
miglanc - Śro Kwi 15, 2009 11:08 pm
@Safin Wojeowodztwo zorganizowalo pare dobrych inicjatyw jak Szlak Zabytkow Techniki i przy swoich skromnych srodkach wspiera promocje regionu. Problemy moim zdaniem sa dwa: Idiotyczny ksztalt wojewodztwa - tu zgadzam sie z Bruno. Nie da sie stworzyc jednej kampanii dla takiego administracyjnego regionu. Zawsze bedzie niespojna i nieprzekonujaca. Jednak gdy zrobi sie kampanie tylko dla Gornego Slaska to juz z gory mozna przewidziec jaki wrzask podniesie Czestochowa i Bielsko - Biala skoro juz teraz przy naprawde egalitarnym podejsciu urz. marszl. wobec poszczegolnych czesci skladowych wojewodztwa, z tych miast slychac ciagle narzekania na slaska okupacje i wyzysk.
Drugim problemem sa ciagle upiory przeszlosci. Jeszcze przeciez nie tak dawno temu wladze Katowic torpedowaly idee pomnika Grudnamnna przeciwstawiajac mu pomnik Mieleckiego. Dokonania ludzi narodowosci niemieckiej na Gornym Slasku nie sa juz moze tematem tabu, ale ciagle wzbudzaja kontrowersje. Swiadczy to niestety o mocnym prowincjonalizmie intelektualnym. Na Gornym Slaksu sa ludzie ktorzy po 80 latach ciagle chca udowaniac polskosc regionu, stad idea roku Korfantego.
Glogowek czy Wroclaw juz dawno sie z przeszlocia przeprosili, my jeszcze nie. Moim zdaniem wynika to stad ze dla nich jest to przeszlosc abstrakcyjna, dla ludzi na Gornym Slasku ze starszego pokolenia to sa wspomnienia. A te rodza strach. Inaczej traktuje sie jakis na poly mitycznych Niemcow, ktorzy zbudowali wspaniale zabytki, a potem opuscicli te ziemie przed przybyciem moich pzodkow. Inaczej zas Niemcow ktorzy byli pracodawcami dziadka i traktowali go jak zwierze gospodarskie. Jest zreszta w temacie polsko - niemieckich sporow u nas ciagle wiele tematow tabu, a ich poruszanie wywolac moze straszne konsekwencje.
Sadze ze musi jedno pokolenie przeminac zanim do tych spraw region bedzie mogl podchodzic bez emocji. Warto o tych wszystkich postaciach mowic i edukowac, ale nie liczylbym na to by szybko staly sie elementem promocji regionu.
salutuj - Czw Kwi 16, 2009 6:08 am
Ale problemu z Niemcami nie mają autochtoni.
Autochtoni najgorzej pamiętają Rosjan i Polaków którzy za korzyści osobiste wydawali ich w ręce Rosjan jako "germańców".
Prince - Czw Kwi 16, 2009 7:42 am
Ale problemu z Niemcami nie mają autochtoni.
Autochtoni najgorzej pamiętają Rosjan i Polaków którzy za korzyści osobiste wydawali ich w ręce Rosjan jako "germańców".
Masz 100% racji rodowici Ślązacy o wiele bardziej nie lubią Rosjan. Wiem z opowiadań mojej babci i nie tylko. Najgorsze wspomnienia dotyczyły właśnie ich, nawet jeśli mówiła o II Wojnie Światowej.
Z Niemcami jakoś sobie zawsze tutaj radzono
Bruno_Taut - Pią Kwi 17, 2009 7:52 am
@Miglanc, w Głogówku mieszka bardzo wielu autochtonów - to jedna z ostatnich w kierunku zachodnim autochtonicznych gmin górnośląskich.
Co do stosunku do Niemców czy Niemiec. Znacząca część mojej rodziny po I wojnie była mocno propolska i antyniemiecka (choć trzeba tu odróżnić stosunek do Niemiec, Niemców z głębi Rzeszy i Górnoślązaków opcji niemieckiej). Po doświadczeniach kolejnych dekad doszło do ewolucji tych postaw. Po pierwsze moi krewni dostrzegli, że kulturowo więcej łączy ich z Niemcami niż z Polakami. Po drugie, skonstatowali, że problemy w relacjach górnośląsko-niemieckich miały mniejszy kaliber, bo obie strony nie różnią się zasadniczo sposobem myślenia o pewnych sprawach. W relacjach górnośląsko-polskich pojawiła się natomiast kwestia czasem wręcz całkowitego braku zrozumienia.
Jako wspólnota zostaliśmy ukształtowani w kręgu kultury niemieckiej i ten wpływ nałożony na słowiańską tkankę decyduje o naszej odrębności. Wyrzekając się go, wyrzekamy się de facto naszej tożsamości. I nie implikuje to wyboru narodowego. Można uważać się wyłącznie za (Górno)Ślązaka czy Ślązaka-Polaka, będąc jednocześnie świadomym swych kulturowych korzeni.
miglanc - Pią Kwi 17, 2009 11:24 am
Nie zgodze sie. Pamiec ma charakter wybiorczy i zlych doswiadczen sie czesciej nie pamieta niz dobrych. Niemiecki krag kultury nie jest dla Slazakow czyms naturlanym i bliskim, bo sila oddzialywania niemieckiej kultury byla ze wzgledu na gettoizacje miejscowosci i osiedli zamieszkalych przez Gornoslazakow mala. Polscy Gornoslazacy mieli inny system wartosci niz niemieccy osadnicy i nie potrafili sie z nimi porozumiec podobnie jak po 45 roku z osadnikami ze wschodu. Slazacy mentalnie pozostali slownianscy i na pol poganscy mimo silnej industrializacji. Niemcy traktowali Gornoslazakow jak totalną egzotykę niemal jak rdzennych mieszkancow Ameryki czy Afryki. Nad zupelna nieskutecznoscia akcji zasiewania niemieckiego systemu kulturowego wsrod Gornoslazakow biadolil nawet Bracht, ktory twierdzil ze Gornoslazacy tylko pozorowali niemieckosc, a w rzeczywistosci tkwili w zupelnie obcej Niemcom kulturze.
Niemiecka kultura mieszczanska byla zupelnie obca gronoslazakom, bedacym ludem chlopsko-plebejskim. W podobny sposob obcna nam byla kultura polska-arystokratyczna. Chyba najblizej Gornoslazakom do kultury czesko-morawskiej, podobnie jak nasza chlopsko-plebejskiej.
Jednak wybiorczosc pamieci powoduje pewan idealizacje Niemiec i Niemcow. Gornoslazacy po zlych dosiwadczeniach PRL i czesciowo czasow Grazynskiego traktowac zaczeli czasy Prus i III Rzeszy w sposob wyidealizowany. Stad oscentacyjna proniemieckosc i utozsamianie niemieckiej kultury jako wlasna. Jest to jednk nie efekt wyrosniecia w niemieckiej kulturze ile potrzeba zamanifestowania negacji polskosci w wydaniu z Galicji za Grazynskiego i Kongresowki za PRL.
Bruno_Taut - Pią Kwi 17, 2009 2:56 pm
Większość Niemców na Górnym Śląsku to Górnoślązacy niemieckiej opcji, a nie osadnicy. Kultura czesko-morawska, podobnie jak kultura niemiecka, jest w istocie kulturą mieszczańską - i to jest inspiracja kultury górnośląskiej.
Wystarczy przyjrzeć się stereotypowi Górnoślązaka, jaki funkcjonował do niedawna w Polsce: robotny, uczciwy, rzetelny, ale pozbawiony polotu. Dokładnie taki sam jest stereotyp Niemca. Co stanowi o ścisłym związku kulturowym Górnoślązaków z Niemcami to stosunek do słowa. W tradycji górnośląskiej człowiek był wart tyle, ile jego słowo. I jest to ewidentny przykład oddziaływania mieszczańsko-kupieckiej kultury, która przyszła z Niemiec.
miglanc - Pią Kwi 17, 2009 5:33 pm
Jesli masz na mysli czasy obecne to faktycznie wiekszosc Niemcow to Slazacy opcji niemieckiej. Ale przed 1922 rokiem wiekszosc podajacych sie za Niemcow to byli osadnicy z innych regionow.
Kultura czesko - morawska nie ma charakteru mieszczanskiego. Mieszczanstwo czeskie bylo zgermanizowane, zas ostoja czeskiej kultury byla wies. Czescy nacjonalisci w drugiej polowie XIX wieku tworzac mit narodu czeskiego odwolywali sie wlasnie do kultury ludowej, nie zas mieszczanskiej. Uwazano ze to wlasnie wies przechowala prawdziwy slowianski duch tej ziemii.
Czlowiek uczciwy robotny i pozbawiony polotu to okreslenie ktore bardziej pasuje do robotnika i chlopa anizeli mieszczanina - kupca, ktorym przypisuje sie spryt i polot rozumiany jako dazenie do zdobywania wyksztalcenia. Gornoslazacy zas niechetnie podejmowali edukacje nawet na poziomie srednim a edukacja wyzsza wsrod Gornoslazakow stal sie powszechna dopiero jakies dwie dekady temu. Mieszczanska mentalnosc edukacje stawia wysoko bo umozliwiala zdobycie fachowej wiedzy potrzebnej w pracy w miescie.
Odrebnym zagadnieniem jest wiara w ludowe zabobony i rozbudowana obyczajowosc. Gornoslazacy jeszcze do niedawna takie tradycje kultywowali. Dla Niemcow bylo czyms egzotycznym spotkac ludzi poslugujacych sie niezrozumialym slowianskim narzeczem, wierzacym w utopce i skarbniki i kultywujacym rozbudowane rytualy zwiazane z cyklem por roku i zyciem na wsi.
Gornoslazacy zreszta bardzo niechetnie przeprowadzali sie do mieszkan w koloniach. Woleli lokale gorszej jakosci ale z wlasnym ogrodkiem i trzoda. Dlatego Uthemann zbudowal miasto ogrod, a na Nikiszowcu wyznaczyl miejsca na grzadki i hodowle zwierzat.
Wsrod socjologow i etnologow panuje dosc powszechna zgoda co to tego ze gornoslaska kultura - wylaczajac z tego miasta takie jak Beuthen czy Kattowitz, byla kultura chlopsko-plebejska, nie zas mieszczanska.
Bruno_Taut - Pią Kwi 17, 2009 6:08 pm
Wśród socjologów i etnologóew pokroju Simonides, dziedziców Grażyńskiego, owszem. Dla nich bopwiem Górnoślązak przyjmujący nowoczesne wzorce kulturowe przestawał być Górnoślązakiem. Tymczasem większość Górnoślązaków takie wzorce przyjęła.
Podobnie z kulturą czesko-morawską. Dla tępego czeskiego nacjonalisty kultura czeska to oczywiście wyłącznie kultura słowiańskojęzycznych parobków. Tylko dlaczego mielibyśmy przyjmować ten pogląd? O obliczu Czech i Moraw decydowały przede wszystkim miasta.
miglanc - Pią Kwi 17, 2009 8:54 pm
@Bruno Kultura narodowa ma swoje korzenie i smiem twierdzic, choc jest to ogolnienie ze o ile dla kultury polskiej najwazniejsza byla kultura szlachecko - arystokratyczna o tyle dla kultury narodowej czeskiej wazniejsza byla kultura chlopska. Niemiecka narodowa kultura byla bardziej zroznicowana, ale wyrozniaj ja silny aspekt mieszczanski. Mam tu na mysli procesy kulturowe ktore zaszly w XIX wieku kiedy to wprowadzanow zyciu twory o nazwie "narod" i szukano ich zrodel.
Czesi po dzis dzien nie maja kultury mieszczanskiej, o czym mozna sie latwo przekonac jak sie zobaczy ich miasta w weekend. Wtedy Czesi zamiast imprezowac na miescie czy wykonywac rozne inne mieszczanskie aktywnosci wola spedzac czas na wsi. Czeskie miasta w piatek popoludniu zamieniaja sie w miasta-widma. Zycia miejskiego tak naprawde tam nie ma, bo nie ma kultury mieszczanskiej.
Slazacy przyjeli czesciowo obyczajowosc mieszczanska czesciowo inteligencka (posluguje sie tym terminem na okreslenie ludnosci ziemianskiej pozbawionej tytulu, ktora przeniosla sie do miasta). Przejeli zas to po 1945 roku i to bynajmiej nie od Niemcow ale od Polakow.
Spora czesc Gornoslazakow zachowala sentyment do kultury chlopskiej. Takim ludziom latwo sie jest identyfikowac z kultura bawarskich bauerow. Stad jak mniem mam duza popularnosc niemieckiej Volksmusik u nas ostatnio.
edit. Twoj blad polega na mieszaniu rzeczywistosci dzisiejszej z rzeczywistoscia sprzed 60 i 80 lat. Otoz jeszcze 60 lat temu Gornoslazacy bylu ludem o zdecydowanie chlopskim charakterze i to nie jest zadna propaganda Grazynskiego, ale opinia, ktora mozna sobie wyrobic na podstawie licznych relacji i wypowiedzi samych Gornoslazakow z tamtego okresu oraz poprzez zapoznanie sie z wytworami kultury naszych dziadkow. Ja to wiem od swoich babc. Oczywiscie istnieli wtedy juz Gornoslazacy mieszkancy miast ktorzy w latach miedzywojennych przyjeli pewana mieszczanska obyczajowosc ale to byla mniejszosc. Gornoslazacy w znakomitej wiekszosci mieli mentalnosc chlopsko-plebejska. To widac w tekstach Ligonia, w popularnych piosnekach,w rubasznym poczuciu humoru itp.
Po 1945 nastapila zmiana i spora czesc mieszkancow regionu przejela mentalnosc mieszczanska. Nikt tu nie twierdzi ze przez to stalismy sie mniej Gornoslascy. Jednak ja watpie zeby ta zmiana nastapila pod wplywem kultury niemieckiej. Raczej byl to czesciowo wplyw polskiej inteligencji, czesciowo zas zupelnie nowy twor wynikajacy z adaptacji do miejskiego srodowiska. W duzej mierze zas import kosmopolitycznej popkultury ktora nas zalala. Wplyw niemiecki sila rzeczy byl mozliwy dopiero po 1989 roku i ja mam wrazenie ze z calej spuscizny niemieckiej kultury przez ostatnie dwie dekady to co Slazacy sobie przyswili to raczej nie kultura niemieckich miast, ale wsi.
salutuj - Pią Kwi 17, 2009 10:36 pm
Nie sposób się nie zgodzić co do tego co miglanc pisze o mentalności wiejskiej. Moja babcia również wspomina jak w Ligocie były lasy, a w jej ogródku biegały kury - nawet stary kurnik nam został :-)
Bruno_Taut - Sob Kwi 18, 2009 5:37 am
Miglanc, Twój pierwszy błąd polega na wykorzystywaniu źródeł tylko jednej proweniencji - w stylu Ligonia, który był jednym z filarów propagandy czasów Grażyńskiego. Drugi na dość powierzchownej interpretacji. Mieszczańskość kultury przejawia się w znacznie poważniejszych aspektach niż sposób spędzania wolnego czasu. I jeszcze jedna istotna uwaga. Robotnik wielkoprzemysłowy a chłop to dwa zupełnie różne światy. Opierasz się na doświadczeniach ludności, która była ariergardą przemian na Górnym Śląsku - mieszkańców pszczyńskich wsi. Zupełnie inaczej prezentować się będzie ludność wiejska w okolicach Głubczyc, a nawet Gliwic.
Prince - Sob Kwi 18, 2009 9:49 am
Ja również zgodzę się z mentalnością wiejską Ślązaków. U mnie było tak, że choć pradziadek od zawsze (chyba od 16 roku życia) pracował w fabryce to i tak musiała być gospodarka. Mimo iż chodził do pracy, to było pole do uprawiania i świnia, kury i co tam jeszcze. Z drugiej strony u mojej babci było dokładnie tak samo. Mimo iż dziadek również pracował w fabryce (i to na zmiany) mieli pole do uprawy i jakąś krowe.
Wszystko skończyło się dopiero na pokoleniu moich rodziców, dopiero oni zlikwidowali wszelką gospodare. I jeszcze jedno, mój ojciec do dziś się śmieje, że prababcia dzisiaj dostałaby zawału, gdyby zobaczyła, że pomieszczenie w którym kiedyś chowano świnie, zostało przerobione na garaż. Kiedyś byłoby to niedopomyślenia.
Te przykłady chyba dobitnie ukazują, jaką mentalność mieli kiedyś Ślązacy.
mark40 - Sob Kwi 18, 2009 10:20 am
Wjeżdzajac do Batorego od A4 tuz przy głównej ulicy na działce przy willi (jest tam takie osiedle domków moze 40-letnich) chodzą kury!
Bartek - Sob Kwi 18, 2009 10:30 am
Wjeżdzajac do Batorego od A4 tuz przy głównej ulicy na działce przy willi (jest tam takie osiedle domków moze 40-letnich) chodzą kury!
Idąc z terminalu lotniczego w Krakowie na stację kolejki Balice-Kraków Główny mija się parę kóz i kur Niezły klimat
miglanc - Sob Kwi 18, 2009 11:52 am
Miglanc, Twój pierwszy błąd polega na wykorzystywaniu źródeł tylko jednej proweniencji - w stylu Ligonia, który był jednym z filarów propagandy czasów Grażyńskiego. Drugi na dość powierzchownej interpretacji. Mieszczańskość kultury przejawia się w znacznie poważniejszych aspektach niż sposób spędzania wolnego czasu. I jeszcze jedna istotna uwaga. Robotnik wielkoprzemysłowy a chłop to dwa zupełnie różne światy. Opierasz się na doświadczeniach ludności, która była ariergardą przemian na Górnym Śląsku - mieszkańców pszczyńskich wsi. Zupełnie inaczej prezentować się będzie ludność wiejska w okolicach Głubczyc, a nawet Gliwic.Ja opieram sie na opisach wielu ludzi takze opcji niemieckiej jak Scholtis, Janosch, Bienek. Ludnosc gornoslaska zachowala chlopska kulture nawet w takich miejscowosciach jak Bogucice, Zaleze czy Hajduki Wielkie, a wiec bezposrednio sasiadujacych z osrodkami mieszczanskimi. Jesli w Zalezu, ktore przeciez jest przedluzeniem centrum Katowic jeszcze 40 lat temu chodowano kozy i kury to raczej nie swadczy o szybkim przejmowaniu mieszczanskiej obyczajowosci.
Mieszczanstwo ja rozumiem jako potomkow i nastepcow warstwy kupieckiej i rzemielsniczej. Warstwa robotnicza pochodzila tylko w niewielkiej czesci z miejskiego plebsu. W duzej mierze z chlopstwa ktore pod koniec XIX wieku zaczelo masowo naplywac do miasta. Przy czym na Gornym Slasku robotnicy pochodzenia chlopskiego byli odseparowani geograficznie od niemieckiego mieszczanstwa. Dobrze wiesz, ze na Gornym Slasku miasta przed 1850 byly bardzo liche i mialy niewielu mieszkancow. A i pozniej miales zaledwie wyspy miejskosci - Katowice, Bytom, Gliwice i pare mniejszych zatopione w oceanie dziwnego tworu mieszanek wsi, kolonii patronackich i pol-miast. Takie miejscowosci jak Szopienice, Zaleze, Rozbark, Fryna nie byly w pelni rozwinietymi miastami, lecz czyms posrednim miedzy wsia, a miastem. Ludnosc zas przez pewien czas zachowywala chlopska kulture. Musialy przeminac dwa pokolenia zanim ludzie mieszkajacy w tych osiedlach nabrali charakteru miejskiego robotnika.
Ja nie odbieram niemieckiej mieszczanskiej kulturze na Gornym Slaksu przed 1939 prawa bytu. wazam ze to byla wazna czesc naszego krajobrazu. Jednak powatpiewam jakoby dzisiejszi Gornoslazacy byli potomkami tych co w owej kulturze wyrosli.
jacek_t83 - Sob Kwi 18, 2009 3:44 pm
Śląsk powalczy o Złote Formaty. Szanse są duże!
Katowice, Bytom czy Rybnik? A może województwo śląskie? To nasze śląskie nominacje do "Złotych Formatów", prestiżowego konkursu odbywającego się w ramach Festiwalu Promocji Miast i Regionów.
W ramach Festiwalu Promocji Miast i Regionów już po raz trzeci odbędzie się konkurs "Złote Formaty". Najlepsze projekty służące promocji miast i regionów zostaną wyłonione w kategoriach: "Outdoorowa kampania reklamowa", "Event", "Wydawnictwo promocyjne", "Strona internetowa" i "Działalność promocyjna" (w jej ramach zostanie przyznana nagroda Grand Prix).
Zobacz: Strona Festiwalu Promocji Miast i Regionów - finałowe nominacje
Jeden z projektów graficznych jakie wykorzystano w kampanii województwa śląskiego
Walka o finał była zacięta. Do I etapu zgłoszono 182 projekty promocyjne pochodzące z 91 miast i regionów. Konkursowe jury ostatecznie wybrało 26 najlepszych projektów, które 22 kwietnia powalczą o najwyższe laury podczas uroczystej Gali Festiwalu w Hotelu Sheraton w Warszawie. Co dla nas istotniejsze, jako region mamy duże szanse na końcowe sukcesy, gdyż wśród finałowych propozycji jest aż 6 projektów ze Śląska!
- Śląsk na pewno liczy się w tej stawce, szanse na zwycięstwo w minimum jednej kategorii są spore, co zresztą wynika z samego rachunku prawdopodobieństwa - mówi w rozmowie z MM Silesią Anna Proszowska-Sala, Dyrektor Festiwalu Promocji Miast i Regionów.
- Jury doceniło przede wszystkim wkład regionu w budowanie nowego wizerunku. Zwykło się mówić, że Śląsk to kominy i przemysł, a te kampanie pokazują, że region ma również do zaoferowania coś innego i atrakcyjnego oraz w umiejętny sposób to promuje - dodaje.
Projekt kampanii "Studiuj w Katowicach"
Czym powalczymy? Województwo śląskie znalazło się ze swoją kampanią "Śląskie. Pozytywna energia" w aż 2 finałowych kategoriach (działalność promocyjna i outdoorowa kampania reklamowa). Katowice powalczą kampanią "Studiuj w Katowicach" (w kategorii outdoorowa kampania reklamowa) i "Grą planszową - moje miasto Katowice" (kategoria wydawnictwo promocyjne). Szanse ma również Rybnik (za promocję budowy kanalizacji sanitarnej w mieście - kategoria działalność promocyjna) i Bytom (za „XV Edycję Międzynarodowej Konferencji Tańca Współczesnego i Festiwalu Sztuki Tanecznej”, która powalczy w kategorii event).
- Każda z tych propozycji ma w sobie coś, co przekonało jury. I tak np. Bytom został doceniony za konsekwentne, wieloletnie działanie na rzecz tańca, dzięki czemu jest z nim kojarzony i wrażenie to wciąż umacnia. Gra planszowa wydana przez Urząd Miasta Katowice to nietypowe rozwiązanie, ale również bardzo ciekawe a dodatkowo spełnia funkcję edukacyjną, pozwala lepiej poznać miasto - mówi Proszowska-Sala. - Dużym plusem kampanii województwa śląskiego było z kolei to, iż promocję zaczęto wewnątrz województwa. Była skierowana do mieszkańców Śląska, jury doceniło ten wkład w budowanie pozytywnego wizerunku, kreowanie pozytywnej energii - dodaje.
Bruno_Taut - Nie Kwi 19, 2009 7:56 am
Ja opieram sie na opisach wielu ludzi takze opcji niemieckiej jak Scholtis, Janosch, Bienek. Ludnosc gornoslaska zachowala chlopska kulture nawet w takich miejscowosciach jak Bogucice, Zaleze czy Hajduki Wielkie, a wiec bezposrednio sasiadujacych z osrodkami mieszczanskimi. Jesli w Zalezu, ktore przeciez jest przedluzeniem centrum Katowic jeszcze 40 lat temu chodowano kozy i kury to raczej nie swadczy o szybkim przejmowaniu mieszczanskiej obyczajowosci.
Mieszczanstwo ja rozumiem jako potomkow i nastepcow warstwy kupieckiej i rzemielsniczej. Warstwa robotnicza pochodzila tylko w niewielkiej czesci z miejskiego plebsu. W duzej mierze z chlopstwa ktore pod koniec XIX wieku zaczelo masowo naplywac do miasta. Przy czym na Gornym Slasku robotnicy pochodzenia chlopskiego byli odseparowani geograficznie od niemieckiego mieszczanstwa. Dobrze wiesz, ze na Gornym Slasku miasta przed 1850 byly bardzo liche i mialy niewielu mieszkancow. A i pozniej miales zaledwie wyspy miejskosci - Katowice, Bytom, Gliwice i pare mniejszych zatopione w oceanie dziwnego tworu mieszanek wsi, kolonii patronackich i pol-miast. Takie miejscowosci jak Szopienice, Zaleze, Rozbark, Fryna nie byly w pelni rozwinietymi miastami, lecz czyms posrednim miedzy wsia, a miastem. Ludnosc zas przez pewien czas zachowywala chlopska kulture. Musialy przeminac dwa pokolenia zanim ludzie mieszkajacy w tych osiedlach nabrali charakteru miejskiego robotnika.
Ja nie odbieram niemieckiej mieszczanskiej kulturze na Gornym Slaksu przed 1939 prawa bytu. wazam ze to byla wazna czesc naszego krajobrazu. Jednak powatpiewam jakoby dzisiejszi Gornoslazacy byli potomkami tych co w owej kulturze wyrosli.
Sprowadzacie kwestię do spraw moim zdaniem drugorzędnych - pochodzenia (które nie implikuje przejmowania wzorców kulturowych) i obyczaju (przydomowa hodowla zwierząt, strój kobiecy itp.). Tymczasem są sprawy o wiele ważniejsze. Np. stosunek do czasu, jego mierzenie, punktualność. To są aspekty życia miejskiego. Podobnie wspomniany przeze mnie stosunek do słowa - nierozerwalnie związany z mentalnością kupiecką.
miglanc - Nie Kwi 19, 2009 9:43 am
Mierzenie czasu nie jest aspektem wylacznie kultury miejskiej, ale i robotniczej, ktora nie jest kultura mieszczanska. I to jest detal istotny, ale pozny, zostal wymuszony przez przemysl. Tymczasem caly bagaz mieszczanskiej kupieckiej kultury byl Gornoslazakom obcy.
Bruno nie wiem czemu z uporem maniaka bronisz przegranej sprawy. Slazacy sa ludem wiejsko - plebejskim, ktory skoszarowano w koloniach przemyslowych. Gornoslazacy nie przejeli od niemieckiej warstwy kupieckiej mentlanosci, o czym swiadcza takie rzeczy jak stosunek do wyksztalcenia, pochwala ciezkiej pracy fizycznej i obyczajowosc wiejska. To wszystko odroznialo Gornoslazakow od Niemcow - mieszczan.
Bardziej istotna jest roznica mentalna miedzy chlopem - farmerem, a chlopem panszczyznianym. Ten pierwszy bedzie cenil dane slowo, ten drugi nie. Ale nie nalezy utozsamiac kultury chlopstwa panszczyznianego z kultura chlopska w ogole.
salutuj - Nie Kwi 19, 2009 9:48 am
Gornoslazacy nie przejeli od niemieckiej warstwy kupieckiej mentlanosci, o czym swiadcza takie rzeczy jak stosunek do wyksztalcenia, pochwala ciezkiej pracy fizycznej i obyczajowosc wiejska.
Ale stosunek do wykształcenia akurat jest w niemniejszym stopniu pozytywny i chwalący jak wobec ciężkiej pracy. Przynajmniej w mojej rodzinie nawet w pokoleniach starszych tak było.
Poza tym, trzeba mieć na względzie to że ludność sie mieszała i różne zwyczaje przenikały.
miglanc - Nie Kwi 19, 2009 9:50 am
Owszem ale nie uwazano je za dostepne dla wlasnej klasy spolecznej. Jeszcze w latach 50 dla Gornoslazakow bylo nie do pomyslenia studiowanie na wyzszej uczleni. Bardzo promowano natomiast szybkie ukonczenie zawodowki i podjecie pracy fizycznej po to by jak najwczesniej moc zalozyc wlasna rodzine.
salutuj - Nie Kwi 19, 2009 9:55 am
Owszem ale nie uwazano je za dostepne dla wlasnej klasy spolecznej. Jeszcze w latach 50 dla Gornoslazakow bylo nie do pomyslenia studiowanie na wyzszej uczleni. Bardzo promowano natomiast szybkie ukonczenie zawodowki i podjecie pracy fizycznej po to by jak najwczesniej moc zalozyc wlasna rodzine.
I tak i nie. Było różnie. Nawet wewnątrz rodzeństwa część była postrzegana przez rodziców z perspektywą szybkiego wyprowadzenia się i pracy, a część z perspektywą edukacji. (choć nie da sie ukryć ze jest to typowo wiejskie podejście - najstarszy bierze gospodarstwo, średni idzie na studia, a najmłodszy na księdza)
Bruno_Taut - Nie Kwi 19, 2009 9:59 am
A przemysł to niby nie kultura miejska? Na wsiach powstał? Puk, puk. Średniowiecze minęło już na tyle dawno, by zorientować się, że miasto to nie tylko ośrodek rzemiosła i wymiany handlowej, ale także produkcji przemysłowej. Kultura industrialna jest aspektem kultury miejskiej.
Wypada się jeszcze rozprawić z mitem, który powielasz, a który dotyczy stosunku do wykształcenia. Górnoślązacy byli zdecydowanie lepiej wykształconą społecznością niż żyjący w agrarnym świecie sąsiedzi. I do wyksztalcenia przykładali dużą wagę. Tyle, że ich stosunek do edukacji charakteryzował utylitaryzm (czy to aby nie mieszczańska cecha?). Przypominam, że robotnik wielkoprzemysłowy był pracownikiem wykwalifikowanym.
Wciąż nie odniosłeś się do kwestii stosunku do słowa, która ma tu kluczowe znaczenie. W kwestii obyczajowości też dokonujesz rażących uproszczeń. Górnośląski robotnik aspirował do mieszczańskiego stylu zycia. Od dawna nie chodził do kościoła w stroju chłopskim. W XIX w. dokonała się modernizacja społeczności górnośląskiej.
miglanc - Nie Kwi 19, 2009 10:22 am
@Bruno a niby gdzie powstawal przemysl na Gornym Slasku? Puk puk czym byly Zalezne, Zabrze, Giszowiec, Hajduki? To byly wsie, a Gornoslazacy nie chcieli przeprowadzac sie do kolonii o miejskim charakterze. Wysoko ceniono tu mozliwosc samodzielnej produkcji zywnosci w ramach malego gospdoarstwa. To dostrzegl Uthemann i dlatego swoim robotnikom to zapewnil.
Gorny Slask byl osrodkiem przemyslowym opartym o surowce kopalne, a takie osrodki nie roziwjaly sie jako miasta (jak np Wroclaw z przemyslem maszynowym), ale porozrzucane po okolicy kolonie. Slazacy nie pochodzili z miast tylko ze wsi i samo skoszarowanie ich w koloniach nie zmienilo im z dnia na dzien mentalnosci. Kultura mieszczanska byla na Gornym Slasku w zwartych osrodkach jak Bytom czy Gliwice i Gornoslazacy nie mieszali sie z niemieckimi osadnikami.
Gornoslazacy byli wyksztalceni gorzej niz niemieccy mieszczanie i slaby poziom wyskztalcenia widac po dzis dzien. Stosunek do slowa nie jest wylaczna charakterystyka kultury mieszczanskiej. Wrecz przeciwnie waznym skladnikiem miejskiego folkloru byla przestepczosc. Stosunek do danego slowa wazny byl u tych ktorzy wykonywali uczciwa prace wiec i u robotnikow i u farmerow.
Stosunek do czasu byl wymuszony przez przemysl. Jednak ludnosc ktora mieszkala w koloniach przemyslowych nie przejela mentalnosci niemieckich kupcow. Ja okreslilem kulture Gornoslazakow jako chlopsko-plebejska. Byl to nowy twor spoleczny, ktorego korzeniem jednak jest chlopstwo, a tym co pozowlilo na jego wyksztacenie sie byla industrializacja. Jednak Gornoslazacy zachowlai wiele z chopskiej mentalnosci i obyczajowosci co ich wyraznie odroznialo od niemieckich mieszczan.
Na Gornym Slasku miales pewne wyspy mieszcznaskosci, ktore ja nazwalem zgettoizowanymi. Tylko niewielkie fragmenty calej tkanki okregu przemyslowego gornoslaskiego mial miejski charakter. Wiekszosc to byly wsie i pol wsie. Przemysl ktory tu wymosil pewne zmiany postaw nie zastapil z dnia na dzien chlopsktwa, ale dobrze wpasowal sie w wiejski charakter tych okolic. Zmiana kultury z chopskiej na miejska wymagala czasu i przed 1939 nie zdazyla sie dokonac. Dopiero stalo sie to po II WS.
Bruno_Taut - Nie Kwi 19, 2009 10:45 am
W momencie, kiedy pojawiał się przemysł, osady traciły swój wiejski charakter i stawały się osadami typu miejskiego. Nie nalezy całej wiedzy o Górnym Śląsku czerpać z "Czarnego Ogrodu", który prezentuje obraz społeczności zamieszkałej najbardziej zacofaną część regionu.
Mentalność oczywiście nie zmieniała się z dnia na dzień. Proces ten trwał ponad stulecie. W efekcie kultura górnośląska została nasycona elementami kultury mieszczańskiej, bo taka w swym rdzeniu była kultura niemiecka, a więc kultura hegemoniczna w regionie, której wzorce były zaszczepiane przez szkołę, ale także dobrowolnie przyjmowane jako atrakcyjne przez mieszkańców. Różnice w stosunku do mieszczan o starszym rodowodzie stały się w efekcie znacząco mniejsze niż w stosunku do ludności agrarnej w Polsce. Stosunek do słowa, który przyjęto, ma swe źródło właśnie w kulturze mieszczańskiej, w której wiarygodność związana z nieustanną koniecznością zawierania umów, jest sprawą zasadniczą.
Mitem jest istnienie jakiegoś ostrego podziału na Górnoślązaków i niemeickich mieszczan. Wystarczy spojrzeć do starych adresbuchów, żeby zorientować się, że owi "niemieccy mieszczanie" byli w dużej części Górnoślązakami nie tylko z wyboru, ale także z pochodzenia. A słaby poziom wykształcenia jest efektem po pierwsze wypędzenia lub emigracji mieszczan górnośląskich w/po 1945 r. (wzory kultury mieszczańskiej czerpano z Niemiec, więc z reguły mieszczanie Górnoślązacy identyfikowali się z niemieckością), po drugie odgórnego zaprojektowania systemu oświaty tak, by petryfikował on przemysłowy charakter regionu.
Bruno_Taut - Nie Kwi 19, 2009 10:48 am
W momencie, kiedy pojawiał się przemysł, osady traciły swój wiejski charakter i stawały się osadami typu miejskiego. Nie nalezy całej wiedzy o Górnym Śląsku czerpać z "Czarnego Ogrodu", który prezentuje obraz społeczności zamieszkałej najbardziej zacofaną część regionu.
Mentalność oczywiście nie zmieniała się z dnia na dzień. Proces ten trwał ponad stulecie. W efekcie kultura górnośląska została nasycona elementami kultury mieszczańskiej, bo taka w swym rdzeniu była kultura niemiecka, a więc kultura hegemoniczna w regionie, której wzorce były zaszczepiane przez szkołę, ale także dobrowolnie przyjmowane jako atrakcyjne przez mieszkańców. Różnice w stosunku do mieszczan o starszym rodowodzie stały się w efekcie znacząco mniejsze niż w stosunku do ludności agrarnej w Polsce. Stosunek do słowa, który przyjęto, ma swe źródło właśnie w kulturze mieszczańskiej, w której wiarygodność związana z nieustanną koniecznością zawierania umów, jest sprawą zasadniczą.
Mitem jest istnienie jakiegoś ostrego podziału na Górnoślązaków i niemeickich mieszczan. Wystarczy spojrzeć do starych adresbuchów, żeby zorientować się, że owi "niemieccy mieszczanie" byli w dużej części Górnoślązakami nie tylko z wyboru, ale także z pochodzenia. A słaby poziom wykształcenia jest efektem po pierwsze wypędzenia lub emigracji mieszczan górnośląskich w/po 1945 r. (wzory kultury mieszczańskiej czerpano z Niemiec, więc z reguły mieszczanie Górnoślązacy identyfikowali się z niemieckością), po drugie odgórnego zaprojektowania systemu oświaty tak, by petryfikował on przemysłowy charakter regionu.
miglanc - Nie Kwi 19, 2009 11:17 am
@Bruno jak juz napisalem nie opieram sie na jednym zrodle, ale tez na zrodlach niemieckojezycznych i wnioski sa podobne.
Pojecie "kultura mieszczanska" i "kultura plebejska" nie sa tozsame, a Gornoslazacy reprezentowali w wiekszosci ten drugi typ kultury. Przy czym ja podkreslam mieszany chlopsko - plebejski charakter tej kultury bowiem duza czesc robotnikow przemyslowych pozostala przeciez mieszkancami wsi i zachowala swoje gospodarstwa. Gorny Slask to nie tylko srodmiescie Katowic, ale mnostwo miejscowosci wiejskich w poblizu ktorych byly przeciez zaklady przemyslowe (np. Orzesze, Laziska, Gieraltowice - mnostwo jest takich wsi przemyslowych).
No i wreszcie trzeba pamietac ze spora czesc Gornego Slaska nie dosiegla industrializacja. Te tereny pozostaly stricte wiejskie i byly bardziej zacofane niz wschodnie rubieza prowincji, na ktorych ulokowala sie spolka Giesche. A wracajac do punktu wyjscia naszej dyskusji, twojego stwierdzenia, ze Gornoslazacy sa proniemieccy poniewaz wyrosli z kulturze mieszczanskiej musze stwierdzic, ze to wlasnie te stricte wiejskie regiony sa najbardziej proniemieckie.
Kultura mieszcznska maiala pewien system wartosci, ktory nie zostal przez Gornoslazakow w calosci zaadaptowany. Przemysl mial swoj rytm pracy i czasu, ktory nie byl taki sam jak u kupcow i rzemieslnikow. To byl zupelnie inny system pracy z szychtami i czasem dojazdu.
Niemiecka mieszczanska kultura pociagnela pewien odsetek Gornoslazakow, co juz pare postow wczesniej wspomnialem. Jednak byl to odsetek niewielki. Znakomita wiekszosc tutejszej ludnosci zachowala mentalnosc mieszana - wiejsko - plebejska, a czesc spora zreszta wyksztalcila juz w pleni plebejska kulture.
System edukacji ktory byl nastawiony na przemysl jest wlasnie jednym z wyznacnzikoe niemiejskosci tutejszego regionu. Wladza pruska i PRL nie chcialy rozwijac tu osrodkow akademickich poniewaz te sa miastotworcze. Ich brak by jednym z czynnikos oslabiajacych szerzenie sie kultury mieszczanskiej u nas.
Nie musze tec chyba przypominac o tym, kto w prowadzil u nas polityke majaca na celu stworzenie osrodka uniwersyteckiego.
Bruno_Taut - Nie Kwi 19, 2009 11:32 am
Cały czas żyjesz obrazem miasta z ery preindustrialnej. Od rewolucji przemysłowej przemysł jest jednym z wyznaczników miejskości.
Dziś obszary wiejskie może i są najbardziej proniemieckie, bowiem zachowały najbardziej autochtoniczny charakter, ale jest tak tylko dlatego, że większości Górnoślązaków z miast się pozbyto.
A skoro o zmianach mentalności mowa. Górnoślązacy w wyniku procesów modernizacyjnych stali się społeczeństwem industrialnym (co nie oznacza koniecznie bezpośrednich związków z przemysłem) w odróżnieniu od społeczeństw agrarnych. Jeszcze raz proponuję porównać górnośląską ludność o chłopskich korzeniach z sąsiadami z Kongresówki czy z Galicji.
Teza, jakoby władze pruskie nie chciały rozwijać u nas ośrodków kształcenia, jest żywcem zaczerpnięta z polsko-nacjonalistycznej propagandy. Pruskie panowanie przyniosło Górnemu Śląskowi bezprecedensowy awans w tej dziedzinie. Systematycznie rozwijano nowe szczeble edukacji. Do początków XX w. Wrocław wystarczał jako ośrodek akademicki dla całego Śląska, który był w Prusach i Cesarstwie administracyjną jednością. Proponuję porównać sytuację z Westfalią.
miglanc - Nie Kwi 19, 2009 11:58 am
@Bruno nie wiem gdzie widzisz obraz miasta ery przed industrialnej kiedy pisze o industrialnej kulturze plebejskiej. Popadasz w wewnetrzna sprzecznosc.
Kultura jaka sie wytworzyla w wyniku XIX i XX wiecznej indystrializacji byla czyms nowym i zostala wlasnie nazwana jako kultura plebejska. Ona nie zastapila tradycyjnej kultury mieszczanskiej ale istniala obok niej. Na Gornym Slasku to bycie obok bylo zreszta szczegolnie dobrze widoczne bo u nas kolonie robotnicze byly odrebnymi osadami od miast.
w ostatnich dekadach wraz z spadkem zatrudnienia w przemysle obserwuje sie przejscie od kultury plebejskiej do kultury mieszczanskiej. Zwiazane jest to z rozwojem spoleczenstwa postindustrialnego.
Wiejskie zachodnie regiony Gornego Slaska nie maja wcale wiekszego odsetku ludnosci autochtonicznej niz niektore z przemyslowych rejonow wschodniego Gornego Slaska. Popularnosc niemieckiej kultury plebejskiej w tamtych regionach wynika z innych przyczyn (bycie po niemieckiej stronie miedzywojennej granicy, wyjazdy w latach '80 i '90).
Porownanie ludnosci gornoslaskiej o chlopskich korzeniach z ludnoscia osiedli przemyslowych w Kongresowce przez I WS pokazuje duze podobienstwo postaw. Wyrazna roznica zas jest miedzy ta ludnosci a chlopstwem malorolnym i robotnikami rolnymi - efektem zacofania tamtejszej ekonomii. Kongresowka i Galicja byly niejednorodne. Obok obszarow rozwinietych przemyslowych byly ogromne obszary zacofane.
Zreszta popatrz sobie na TVS i zobaczysz tam wlasnie kulture plebejska i duzo Volksmusik. A stacja ta ma w regionie spora popularnosc. Ale rozumiem ze skoro Karlik byl wtworem propagandy Grazysnkiego to pewnie Masztalski jest propaganda PRL. Biedny ten Gorny Slask, ktorego niemiecka i mieszczanska istota zostala zbalamucona przez polsko-nacjonalistyczno-komunistyczna plebejskosc.
Bruno_Taut - Nie Kwi 19, 2009 12:34 pm
Przeciwstawianie kultury plebejskiej kulturze mieszczańskiej to nieporozumienie. Mieszczaństwo to nie tylko patrycjat.
Co do procenta ludności autochtonicznej - oczywiście, że regiony wiejskie w opolskim, gdzie panują nastroje porniemeickie, MAJĄ większy odsetek ludności autochtonicznej niż jakiekolwiek obszary miejskie wschodniej części Górnego Śląska. Powiaty strzelecki, oleski, części ziemskiego opolskiego to poza miastami niemal sama ludność autochtoniczna.
Napisz coś na temat rzekomego podobieństwa postaw między ludnością o chłopskich korzeniach na Górnym Śląsku i w Kongresówce oraz Galicji. Tylko nie pisz o tym nędznym odsetku mieszkańców osad przemysłowych w Polsce.
Oczywiście, że masztalszczyzna to wytwór prl-owskiej propagandy, czerpiący z dorobku grażyńszczyzny. Nie znam nikogo z pokolenia moich dziadków, kto gustowałby w takiej kulturze. Znam natomiast wiele takich rodzin, które np. w domu miały pianino, chodziły do teatru, gustowały w operetce. A nie był to miejski patrycjat.
miglanc - Nie Kwi 19, 2009 12:53 pm
Kultura plebejska tylko czesciowo pokrywala sie z kultura mieszczanska. Spora czesc mieszczan byla poza ta kultura, a spora czesc plebejuszy bylo mieszkancami przemyslowych wsi i laczylo elemtny mentalnosci chlopskiej i robotniczej.
Marginalnosc zjawiska bynajmiej nie podwaza jego istoty. Osady przemyslowe w Kongresowce mialy podobna obyczajowosc i system wartosci jak osady przemyslowe wszedzie na swiecie. Bo kultura robotnicza wynikala z dostosowania sie ludnosci chlopskiego pochodzenia do warunkow pracy w wielkim przemysle. Ludnosc ta przejmowala tez pewne elemnty mentalnosci mieszczan, ale dosc powoli.
Wiele gmin wschodniej czesci Gornego Slaska zamieszkalych jest niemal wylacznie przez ludnosc autochtoniczna.
Masztalscy i Ligon nawet jesi byli wytworami propagandy to byli popularni na lGornym Slasku, a TVS z swoja niskich lotow kultura ma wierne grono widzow. Posiadanie pianina czy fisharmonii nie swiadczylo jeszcze o mieszczanskim charakterze, wszak i na wsiach muzykowano. Operetki wystawialy sztuki adresowane wlasnie do robotnikow i ludnosci gorzej wyksztalconej.(popularne byly tez teatry ludowe)
Zas rubaszny plebejski humor na Gornym Slasku przekazywany byl tez przez samych ludzi poza masowym przekazem i czesto mial charkter antyustrojowy. Z Grazynskiego i PRL tez zartowano.
nrm3 - Nie Kwi 19, 2009 1:37 pm
ma ktoś fotki bilbordów eskadry (tych sląskie pełne energii, z rollecosterem) wieszanych do góry nogami? Potrzebna mi taka, a do Wa-wy nie będę jechał aby sfocić
SPUTNIK - Nie Kwi 19, 2009 1:44 pm
ma ktoś fotki bilbordów eskadry (tych sląskie pełne energii, z rollecosterem) wieszanych do góry nogami? Potrzebna mi taka, a do Wa-wy nie będę jechał aby sfocić
http://konkurs.gosilesia.pl/dla-mediow/
nrm3 - Nie Kwi 19, 2009 2:00 pm
Thx ale nie o to mi chodziło To są oryginały, a ja szukam fotki tych bilboardów wieszanych w miastach _podobno_ do góry nogami, czyli ludzie są na dole, a napisy odwrotnie u góry Chciałbym zobaczyć ten geniusz wieszających to
Bruno_Taut - Nie Kwi 19, 2009 5:22 pm
Kultura plebejska tylko czesciowo pokrywala sie z kultura mieszczanska. Spora czesc mieszczan byla poza ta kultura, a spora czesc plebejuszy bylo mieszkancami przemyslowych wsi i laczylo elemtny mentalnosci chlopskiej i robotniczej.
Marginalnosc zjawiska bynajmiej nie podwaza jego istoty. Osady przemyslowe w Kongresowce mialy podobna obyczajowosc i system wartosci jak osady przemyslowe wszedzie na swiecie. Bo kultura robotnicza wynikala z dostosowania sie ludnosci chlopskiego pochodzenia do warunkow pracy w wielkim przemysle. Ludnosc ta przejmowala tez pewne elemnty mentalnosci mieszczan, ale dosc powoli.
Wiele gmin wschodniej czesci Gornego Slaska zamieszkalych jest niemal wylacznie przez ludnosc autochtoniczna.
Masztalscy i Ligon nawet jesi byli wytworami propagandy to byli popularni na lGornym Slasku, a TVS z swoja niskich lotow kultura ma wierne grono widzow. Posiadanie pianina czy fisharmonii nie swiadczylo jeszcze o mieszczanskim charakterze, wszak i na wsiach muzykowano. Operetki wystawialy sztuki adresowane wlasnie do robotnikow i ludnosci gorzej wyksztalconej.(popularne byly tez teatry ludowe)
Zas rubaszny plebejski humor na Gornym Slasku przekazywany byl tez przez samych ludzi poza masowym przekazem i czesto mial charkter antyustrojowy. Z Grazynskiego i PRL tez zartowano.
No i właśnie uczęszczanie do teatru czy na operetkę świadczy o mieszczańskich aspiracjach wielkoprzemysłowego proletariatu. Kultura mieszczańska była tym, co imponowało większości Górnoślązaków.
Ludność osad przemysłowych w Kongresówce to po pierwsze kolosalna róznica ilościowa w stosunku do Górnego Śląska. Po drugie porównaj obyaczjowość i system wartości społeczności robotniczych Zagłębia i Górnego Śląska, a sam przekonasz się, że teza o daleko idących podobieństwach jest ryzykowna.
miglanc - Nie Kwi 19, 2009 5:42 pm
Heh szczerze to czekalem az napiszesz o operetkach i teatrach. Kopaczewski to twoje twierdzenie o aspiracjach do klasy sredniej w jednym z swoich felietonow w 2007 roku skomentowal.
Obyczajowosc i system wartosci Gornoslazakow byl plebejski i wiejko-plebejski. Aspiracje kulturowe mieszczanskie miala mniejszosc. W wiekszym zakresie te pojawily sie wsrod autochtonow po II WS kiedy w miasta Gornego Slaska powstalo wiele miastotworczych instytucji jak Uniwersytet Slaski.
Z pewnoscia kultura niemieckich osadnikow jakos oddzialywala na czesc Gornoslazakow, ale z relacji rodzinnych, z literatury (zarowno polskiej jak i niemieckiej) czy wreszcie z badan etnologow i socjologow wynika, ze wplyw ten byl ograniczony, a ludnosc ta zachowala spora czesciej chlopskiej kultury az do lat 50 XX wieku. Teatry ludowe byly wyrazem pewnych aspiracji, ale kutura jako prezentowaly byla nie do konca mieszczanska.
Przeksztalcenie Gornego Slaska w region mieszczanski bylo procesem trwajacym caly XX wiek i w duzej mierzy odbylo sie juz w czasach polskich. Twierdzenie ze Slazacy maja sentyment do Niemiec bo wyrosli w mieszczanskiej kulturze ejst moim zdaniem nieuprawomocnione(zwlaszcza ze sentyment do niemieckiej kultury to raczej do Volksmusik niz do Fraytaga)
Bruno_Taut - Nie Kwi 19, 2009 6:35 pm
A kto tu łączy w związek przyczynowo-skutkowy oddziaływanie kultury niemieckiej i sentyment do Niemiec? To dwie różne płaszczyny.
Niestety, ta dyskusja jest niekonkluzywna, bwoie operujesz w niej wciąż tymi samymi ogólnikami. "Z badań socjologów i etnologów wynika". Może coś bliżej na temat tych badań? Do takich stwierdzeń trudno się odnieść.
Górnoślązascy robotnicy uczęszczali nie tylko do teatrów ludowych. Do teatru w miejskiego w Katowicach także. Nawet system komunikacji w tym budynku uwzględnia zróżnicowanie społeczne widzów.
Uniwersytet Śląski to w przypadku Katowic wątpliwy czynnik miastotwórczy. Decydujące były kolej i przemysł. No i UŚ, ten wczesny, jakoś mniej mi się kojarzy z mieszczańskimi cnotami niż ludnośc najbardziej zapyziałych familoków. To raczej przykłsd przeszczepiania na grunt miejski tradycji chłopa pańszczyźnianego.
kiwele - Nie Kwi 19, 2009 7:26 pm
Panowie, badzcie uprzejmi dorzucic do swoich rozwazan role Politechniki Slaskiej od pierwszych lat powojennych w tworzeniu nowej inteligencji na Slasku, tym bardziej, ze ta jej odmiana powstawala bezbolesnie, bezkompleksowo, niejako naturalnie. W krotkim czasie powstawaly tam jej masy wielotysieczne odciskajace nowe pietno na Slasku.
Szczegolnie silnie zaznaczalo sie tam miejsce wlasnie autochtonow, w calym pionowym przekroju spolecznym, zanim jeszcze nowsze szersze sciezki rozwinely sie po przeksztalceniu katowickiej WSP w Uniwersytet Slaski.
Mysle tez, ze poniektorym mogloby przejsc przez gardlo pare ogledniejszych slow na temat owczesnych wladz komunistycznych, ktore jakby nie bylo katalizowaly dyskutowane tu przemiany spoleczne mimo popelniania innych, nazwijmy to eufemistycznie, bledow.
miglanc - Nie Kwi 19, 2009 7:28 pm
@Bruno Masz na mysli WSP i USl z czasow Pietera i Popiolka?
No i ilu przedtswicieli rodzin robotniczych uczeszczali do teatru miejskiego w Katowicach?
Bruno_Taut - Pon Kwi 20, 2009 1:08 pm
Pewnie całkiem sporo, skoro przewidziano dla nich stosunkowo duży procent miejsc a i repertuar z założenia był raczej lekki, by zadowolić gusta tego typu odbiorcy. Przemysł dawał możliwości awansu i robotnik, który awansował w hierarchii, chętnie korzystał z uroków miejskiego życia. W końcu przy hucie "Donnersmarck" w Zabrzu też powstała sala teatralna.
A jak ktoś chce usłyszeć słowa pochwały pod adresem komunistów, to niech sam ich chwali.
Siny Knur - Pon Kwi 20, 2009 4:24 pm
A tych komunistów to rzeczywiście mieliśmy w Polsce na pęczki...
miglanc - Pon Kwi 20, 2009 8:29 pm
W Orzeszu tez byl teatr ludowy dla robotnikow przemyslowych, ale nie okreslilbym tego jako instytucje mieszczanska.
J. Pieter ostatni rekor WSP i K. Popiolek pierwszy rektor USl byli solidnymi naukowcami i nie byli czlonkami PZPR. Samo zas powstanie w Katowicach wynikalo z inocjatywy lokalnej, wbrew zaleceniom wladz centralnych.
Kris - Wto Kwi 21, 2009 5:54 pm
Pozytywnie nakręceni nagrodzeni
Medal Mercurius Gedanesis dla Województwa Śląskiego.
Trwa pierwsza ogólnopolska kampania promocyjna Województwa Śląskiego „Pozytywnie nakręceni polecają”. Została ona już dostrzeżona i doceniona podczas 12. Gdańskich Targów Turystycznych. Województwo Śląskie zostało za nią uhonorowane medalem Mercurius Gedanensis w kategorii Najlepsza Kampania Promocyjna w Polsce.
Nagrodę wręczono podczas gali podsumowującej targi, które są najważniejszą imprezą targowo-promocyjną w północnej Polsce. W tegorocznej edycji wzięło udział ponad 400 wystawców z kraju i zagranicy. W konkursie oceniano 41 zgłoszeń w dziewięciu kategoriach.
Śląska Organizacja Turystyczna wyróżniona została w kategorii Turystyka Przyjazdowa/ Produkt Turystyczny za pomysł wycieczek objazdowych „Śląska podróż w czasie”, organizowanych w ramach Szlaku Zabytków Techniki oraz za przygotowane stoisko targowe.
Trwająca od 23 marca kampania „Pozytywnie nakręceni polecają” obejmuje swoim zasięgiem cały kraj, wykorzystując wszystkie klasyczne narzędzia promocyjne. Prowadzona jest emisja reklam telewizyjnych i radiowych. Przy drogach można zobaczyć reklamę zewnętrzną Śląskiego, a w gazetach - prasową. Trwa też akcja w Internecie. Kampania będzie kontynuowana do 4 maja br.
tvpkatowice
http://ww6.tvp.pl/6605,20090421900758.strona
Bruno_Taut - Śro Kwi 22, 2009 9:44 am
W Orzeszu tez byl teatr ludowy dla robotnikow przemyslowych, ale nie okreslilbym tego jako instytucje mieszczanska.
J. Pieter ostatni rekor WSP i K. Popiolek pierwszy rektor USl byli solidnymi naukowcami i nie byli czlonkami PZPR. Samo zas powstanie w Katowicach wynikalo z inocjatywy lokalnej, wbrew zaleceniom wladz centralnych.
No i widzisz? We wsi teatr. Jak tu nie dostrzegać promieniowania kultury mieszczańskiej i przejmowania jej wzorców.
Co do naukowej rzetelności Popiołka mozna mieć bardzo poważne wątpliwości. W PZPR nie był, współpracował za to z inną nieciekawą instytucją. UŚ nie przez przypadek miał opinię czerwonego uniwersytetu.
miglanc - Śro Kwi 22, 2009 12:55 pm
Kazda uczelnia wspolpracowala z komunistami. i miala pelno agentow. USl stal sie dla srodowiska akademickiego wygodnym chlopcem do bicia.
Bruno_Taut - Śro Kwi 22, 2009 5:14 pm
Stał się nie przez przypadek. Na tej instytucji ciąży wiele różnych grzechów.
miglanc - Śro Kwi 22, 2009 6:17 pm
Jak kazda inna uczelnia w Polsce. Caly ten system wymaga gruntownego remontu.
Wit - Czw Kwi 23, 2009 8:17 pm
Śląskie wygrało reklamę w stołecznym metrze
Anna Malinowska2009-04-23, ostatnia aktualizacja 2009-04-23 20:23
W ogólnopolskim konkursie "Złote formaty" na najlepsze pomysły promocyjne trzecie miejsce zajęła kampania "Śląskie. Pozytywna energia". W nagrodę reklamy Śląskiego zamieszczone zostaną w stołecznym metrze. Spodobały się też projekty zgłoszone przez kilka naszych miast, m.in. Zabrze, Rybnik, Katowice i Bytom.
Bytom nagrodzono za Międzynarodową Konferencję Tańca, Katowice za grę planszową "Moje miasto Katowice", a Zabrze dostało wyróżnienie specjalne za projekt "Zabrze. Miasto Turystyki Przemysłowej". Jurorom spodobało się konsekwentne budowanie nowego wizerunku miasta. Rybnik został laureatem nagrody specjalnej o wartości 10 tys. zł przyznanej przez Związek Miast Polskich, patrona honorowego "Złotych formatów", czyli konkursu w ramach Festiwalu Promocji Miast i Regionów. Nagrodę przyznano za kampanię poprzedzającą budowę kanalizacji. Miasto nakręciło film, w którym wystąpił Artur Barciś, i wydrukowało specjalne plakaty. Alicja Grenda, jedna z jurorek i wicedyrektor biura Związku Miast Polskich, nie mogła się Rybnika nachwalić. - Kiedy usłyszeliśmy, że chodzi o kanalizację, pomyślałam, że chyba pomylili konkursy. Tymczasem ciężki i właściwie nudny temat związany z tym, jak i gdzie miasto będzie kładło rury, został ciekawie sprzedany. Bo - jak w każdej kampanii - najważniejszy jest pomysł - mówi Grenda.
W tegorocznej edycji konkursu startowało 91 miast i regionów. Zgłosiły 182 projekty w pięciu kategoriach (outdoorowa kampania reklamowa, event, wydawnictwo promocyjne, działalność promocyjna i serwis internetowy).
.............
i znów dobrze o Zabrzu, brawo
Kris - Pią Kwi 24, 2009 8:02 am
Pojawiły się plakaty odnośnie dnia województwa śląskiego "W ŚLĄSKIEGO 4 STRONY"
Impreza: 3.05.2009 - WPKIW , Pola Marsowe
absinth - Pon Kwi 27, 2009 4:40 pm
http://www.dniwojewodztwa.pl/
Wit - Wto Kwi 28, 2009 8:01 pm
Śląskie. Na wyciągnięcie ręki
Anna Malinowska 2009-04-28, ostatnia aktualizacja 2009-04-28 21:07:28.0
Pod takim hasłem rozpocznie się kolejny etap kampanii reklamującej atrakcje województwa. - Nareszcie jest promocja, która w czytelny sposób przemawia do odbiorców - chwalą specjaliści.
Tym razem województwo reklamuje konkretne miejsca. - Kampania skierowana jest do mieszkańców regionu, którzy znają i kochają jego atrakcje, ale z badań wynika, że nie wyjeżdżają dalej niż 40 km od miejsca zamieszkania. Chcemy ich nakłonić, by swój wolny czas spędzali na odkrywaniu miejsc, które są dalej. Godzina jazdy samochodem i jesteśmy na pustyni, w górach albo pod ziemią w zabytkowej kopalni - wylicza Tomasz Stemplewski, dyrektor biura promocji urzędu marszałkowskiego.
Dwa wcześniejsze etapy kampanii przygotowała krakowska grupa Eskadra. Na pierwszym z kontrowersyjnymi hasłami "Śląskie grube Rybnik" lub "Śląskie najciekawsze wice", wielu mieszkańców nie zostawiło suchej nitki. Etap ogólnopolski też nie zachwycił.
Najnowszą kampanię przygotowała firma Business Consulting. Województwo reklamują plakaty, które odnoszą się do czterech nurtów turystyki: poprzemysłowej, zabytkowej, aktywnej i sakralnej. Na każdym plakacie młoda osoba stoi obok różnych obiektów: szybu kopalnianego, pałacu w Pszczynie, paralotni na tle góry i bazyliki w Piekarach Śląskich. - Klasztor Jasnogórski nie wyraził zgody na umieszczenie swojego wizerunku. Bazylika za to zgodziła się bardzo chętnie - wyjaśnia Włodzimierz Majer, prezes Business Consulting. - W plakatach wykorzystaliśmy motyw robienia zdjęcia, bo wszyscy lubimy fotografować, chcemy, by nasze zdjęcia były niepowtarzalne, inne. Ten motyw wykorzystujemy zresztą też w innych elementach kampanii - dodaje.
"Przesuń się w lewo, tak super! Jak wyszło? (odgłos flesza) Gdzie jedziemy teraz? Spójrz na mapkę" - to fragment spotu radiowego. Będzie też spot telewizyjny emitowany przed prognozą pogody, w którym postaci z billboardów będą życzyć dobrej aury.
Kampanii ma towarzyszyć mapka z 30 obiektami na terenie całego województwa. Dostanie ją do skrzynki pocztowej ponad milion mieszkańców. Wszyscy, którzy z mapką będą zwiedzać rekomendowane w niej miejsca, otrzymają tam stempelki. Im będzie ich więcej, tym większa szansa na wygranie różnych atrakcji z pobytem w luksusowym spa włącznie. Dla najmłodszych przygotowano grę komputerową, która jest wirtualną wędrówką po śląskich zabytkach.
- Całość jest spójna i interesująca. Ten etap kampanii podoba mi się najbardziej. Jego przesłanie jest proste, treść nie została ukryta gdzieś pod grubą warstwą skojarzeń - chwali Bogusław Śmigielski, marszałek województwa.
Plakaty Business Consulting podobają się też Rafałowi Czechowskiemu, szefowi firmy Imago PR. - Dobre połączenie obrazu z hasłem "Na wyciągnięcie ręki". Te projekty są lekkie, a wykorzystanie perspektywy obiektywu fotograficznego jest interesujące. Wiem, że plakaty są tylko elementem większej całości, więc mam nadzieję, że pojawi się też więcej emocji, że będą informacje, jakie korzyści da odwiedzenie konkretnego miejsca. Tego na plakatach nie widać i to ich jedyny minus - uważa ekspert.
Kosztująca 2 mln zł kampania będzie trwać miesiąc, a rozpocznie się już po długim weekendzie. Informacje na temat konkursów przygotowanych w jej ramach można znaleźć na stronie www.gosilesia.pl
Kris - Wto Kwi 28, 2009 10:02 pm
Śląskie na wyciągnięcie ręki
Rozpoczęła się kampania promocyjna „Śląskie. Na wyciągnięcie ręki”, której celem jest zachęcenie mieszkańców województwa do podróżowania po swoim regionie.
„Atrakcje turystyczne prezentowane w kampanii podzieliliśmy na cztery kategorie: turystyka sakralna, aktywna, kulturowa i industrialna. Jesteśmy przekonani, że kampania pomoże mieszkańcom Śląskiego lepiej poznać nie tylko okolice, w których mieszkamy, ale także cały region. Zapraszamy do podróżowania po województwie. Wraz z rodzinami, przyjaciółmi, znajomymi, pełni pozytywnej energii przekonamy się, jak wiele atrakcji turystycznych czeka tu na nas.” – powiedział marszałek Bogusław Śmigielski, otwierając konferencję prasowa zapowiadającą regionalną kampanię promocyjną produktów turystycznych Województwa Śląskiego
Działania skierowane do mieszkańców Śląskiego, które rozpoczęły się wewnętrzną kampanią wizerunkową „Śląskie. Pozytywna energia” w 2008 roku, znajdują obecnie swoją kontynuację w kampanii „Śląskie. Na wyciągnięcie ręki”. Aktualne działania promocyjne podkreślają – zarówno w warstwie wizualnej, jak i słownej – bogactwo regionu w atrakcje turystyczne, reprezentujące różne rodzaje turystyki: turystykę kulturową, aktywną, sakralną i industrialną. Kampania kładzie nacisk na bliską lokalizację obiektów turystycznych, zachęca do zwiedzania i poznawania najbliższego turystycznego otoczenia oraz prezentuje Śląskie w świetle dobrej zabawy związanej z turystycznymi wyprawami.
„Dla mieszkańców, którzy przyłączą się do naszej majowej zabawy polegającej na odwiedzaniu atrakcji turystycznych i zbieraniu pieczątek, przygotowaliśmy „Wielki Konkurs”. Wybraliśmy trzydzieści atrakcji reprezentujących turystykę: aktywną, sakralną, kulturową i industrialną. Listę z tymi atrakcjami umieściliśmy na mapce, która zostanie wysłana do ponad miliona skrzynek pocztowych mieszkańców naszego regionu. Wiele cennych nagród mają szansę wygrać ci, którzy odwiedzą jak najwięcej spośród wskazanych miejsc. Informacje na ten temat można znaleźć na stronie internetowej www.gosilesia.pl.” – mówił Tomasz Stemplewski, dyrektor Wydziału Promocji i Współpracy Międzynarodowej Urzędu Marszałkowskiego.
Hasło kampanii „Śląskie. Na wyciągnięcie ręki” prezentowane będzie w regionalnych stacjach telewizyjnych, prasie, na autobusach komunikacji miejskiej, billboardach, citylightach oraz usłyszymy w kilkunastu lokalnych stacjach radiowych. W ramach akcji przewidziano także konkurs fotograficzny oraz kilkanaście imprez promocyjnych w centrach handlowych. Przygotowano również specjalną grę komputerową, będącą wirtualną wędrówką po atrakcjach turystycznych Śląskiego.
Kampania potrwa od 5 maja do 4 czerwca 2009 r. Za jej strategię, kreację i realizację odpowiedzialna jest firma Business Consulting Sp. z o.o. w Katowicach.
Dotychczasowe działania promocyjne Województwa Śląskiego znalazły już uznanie w oczach jurorów Festiwalu Promocji Miast i Regionów. Podczas III edycji festiwalu Województwo Śląskie zdobyło III miejsce w najbardziej prestiżowej kategorii Grand Prix za całokształt działań promocyjnych. Ponadto zeszłoroczna kampania „Śląskie. Pozytywna energia” otrzymała III miejsce w kategorii najlepsza kampania outdoorowa, wyróżnienie TVP Info oraz Magazynu Elle. Tegoroczna kampania „Pozytywnie nakręceni polecają” została uhonorowana złotym medalem Gdańskich Targów Turystycznych Mercurius Gedanensis w kategorii najlepsza kampania promocyjna w Polsce.
http://www.silesia-region.pl/wiadomosc. ... e=&kolej=0
jacek_t83 - Śro Maj 06, 2009 7:13 am
Konior i Konieczny właśnie w "Dzień dobry TVN"
maciek - Śro Maj 06, 2009 7:22 am
Konior i Konieczny właśnie w "Dzień dobry TVN"
I co mówili?
jacek_t83 - Śro Maj 06, 2009 7:25 am
Konior oprowadzał po Symfonii (od tego momentu włączyłem) i że wybrał Katowice bo jest tu dużo do zrobienia a Konieczny był w studio w Wawie i opowiadał o swoich projektach i o tym, że chciałby przebudować Katowice, bo to miasto potrzebuje czegoś spektakularnego
czyli nic spektakularnego
jacek_t83 - Śro Maj 06, 2009 7:52 am
Dni Województwa Śląskiego nie dla Zagłębia?
Trwają Dni Woj. Śląskiego. W czasie obchodów miasta regionu prezentują swoją ofertą kulturalną. Zagłębie reprezentuje tylko jeden koncert, choć zgłoszonych wydarzeń było więcej. Dlaczego?
- Wydarzenia w kalendarzu obchodów podzielone są na 2 kategorie. Obchody centralne, które patronatem objął marszałek, oraz te dodatkowe. Wysłaliśmy zapytanie do miast województwa i każdy urząd mógł zgłosić się do nas z ofertą włączenia się do uroczystości – mówi MM Silesii Witold Tranka z Biura Prasowego Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach. – Dodatkowo, wydarzenia mogły uzyskać dofinansowanie, a skoro w kalendarzu znalazł się tylko jeden koncert, widać nie było więcej zgłoszeń. To dopiero pierwsza edycja. Za rok może urzędy aktywniej włączą się w działania – dodaje Tranka.
Okazuje się, że wydarzenia z Zagłębia zostały zmarginalizowanie, gdyż jak zapewnia Urząd Miasta w Sosnowcu już 2 miesiące temu do Urzędu Marszałkowskiego została przesłana lista szeregu imprez pasujących do obchodów Dni Województwa Śląskiego, a co za tym idzie nie można zarzucić, że urzędnicy nie chcieli aktywnie włączyć się w działania.
- Zgłosili się do nas przedstawiciele Urzędu Marszałkowskiego, byśmy przygotowali listę wydarzeń, które można wpisać w kalendarz obchodów. My 2 marca podaliśmy kilka wydarzeń z naszego miasta, które pasowały do obchodów – mówi MM Silesii Olga Jurkowska z Wydziału Kultury i Sztuki Urzędu Miasta w Sosnowcu. - Jestem zaskoczona tym, że tylko jedne wydarzenie znalazło się w kalendarzu. Nikt nie poinformował nas, że propozycje zostały odrzucone, a co za tym idzie nasz obszar został zmarginalizowany. Bo przecież jak coś się nie znajduje w kalendarzu obchodów to mieszkańcy województwa nie dowiedzą się, że ma miejsce - dodaje z żalem Jurkowska.
Jednym ze głoszonych przez Sosnowiec projektów był finał konkursu regionalnego o województwie śląskim, który zdaniem organizatorów idealnie wkomponowywał się w obchody. Sosnowiec jest tez jedynym miastem Zagłębia Dąbrowskiego, którego wydarzenia w ogóle znalazły się w kalendarzu.
maciek - Śro Maj 06, 2009 8:03 am
Konior oprowadzał po Symfonii (od tego momentu włączyłem) i że wybrał Katowice bo jest tu dużo do zrobienia a Konieczny był w studio w Wawie i opowiadał o swoich projektach i o tym, że chciałby przebudować Katowice, bo to miasto potrzebuje czegoś spektakularnego
czyli nic spektakularnego
A co na to prowadzący? Oni najczęściej rżną głupa, albo są głupi. Zwykle te ich zadziwienie: "...w Katowicach?" (w domyśle: "w takiej dziurze?", "na takiej prowincji?").
Kris - Śro Maj 06, 2009 8:10 am
^ właśnie miałem takie same pytanie co Maciek. Co na to prowadzący? Ciekawe czy mówili o zanieczyszczeniach? Zresztą wcale by mnie to nie zdziwiło.
jacek_t83 - Śro Maj 06, 2009 8:15 am
prowadzili Wellman i Prokop, nie było żadnych takich uwag. myślę, że wieczorem albo jutro będzie na stronie to sobie każdy będzie mógł zobaczyć
Piotr - Śro Maj 06, 2009 12:40 pm
Konior oprowadzał po Symfonii (od tego momentu włączyłem) i że wybrał Katowice bo jest tu dużo do zrobienia a Konieczny był w studio w Wawie i opowiadał o swoich projektach i o tym, że chciałby przebudować Katowice, bo to miasto potrzebuje czegoś spektakularnego
czyli nic spektakularnego
A co na to prowadzący? Oni najczęściej rżną głupa, albo są głupi. Zwykle te ich zadziwienie: "...w Katowicach?" (w domyśle: "w takiej dziurze?", "na takiej prowincji?").
Wit - Śro Maj 06, 2009 7:12 pm
Zwiedzanie świata zacznij od regionu
02.05.2009
Jeszcze kilka lat temu województwo śląskie wydawało się czarną dziurą na turystycznej mapie Polski.
Choć w jego granicach znajduje się Jura Krakowsko-Częstochowska oraz Beskid Śląski i Żywiecki, to region kojarzony był przede wszystkim z przemysłem i zdegradowanym krajobrazem. To się jednak zmienia. Dwa lata temu nasz region odwiedziło 2,8 miliona turystów, rok temu było ich o 200 tysięcy więcej.
- Najwięcej gości pochodzi z Mazowsza, Małopolski, Dolnego Śląska i województwa łódzkiego. Około 800 tysięcy turystów stanowili cudzoziemcy. Poza Beskidami i Jurą przyciągał ich tu szlak zabytków techniki oraz różnego rodzaju imprezy masowe. Prawie 90 proc. z nich bardzo dobrze oceniło atrakcyjność naszego województwa i tyle też było skłonnych polecić swoim znajomym przyjazd do nas - mówi Agnieszka Sikorska, dyrektor biura Śląskiej Organizacji Turystycznej.
A jak region oceniają sami mieszkańcy? Na zlecenie ŚOT zbadał to instytut badania rynku i opinii publicznej SMG/ KRC.
- Okazało się, że znamy i kochamy miejsca, gdzie mieszkamy, ale ta miłość ogranicza się do obszaru w promieniu 30-40 km od naszego domu. Już jednak mieszkaniec Częstochowy czy Podbeskidzia nie widzi powodów, by odwiedzać Śląsk i Zagłębie - przyznaje Tomasz Stemplewski, dyrektor Wydziału Promocji i Współpracy Międzynarodowej Urzędu Marszałkowskiego.
- Nieraz oprowadzam po Giszowcu lub Nikiszowcu ludzi, którzy mieszkają w Katowicach od 30 lat i nie mają pojęcia, że mamy tu tak ciekawe rzeczy. Są zachwyceni, kiedyś im się je pokazuje - dodaje Janina Olejniczak, przewodniczka z Katowic.
Sposobem na zmianę tej sytuacji ma być rozpoczynająca się właśnie kampania reklamowa pod nazwą Śląskie. Na wyciągnięcie ręki. Jej celem jest pokazanie mieszkańcom województwa, że wokół nich znajduje się mnóstwo miejsc wartych odwiedzenia. Trzydzieści najcenniejszych, podzielonych na cztery kategorie (turystyka sakralna, aktywna, kulturowa oraz industrialna) trafiło na ulotki-mapy, które trafią do miliona skrzynek pocztowych w miastach całego województwa.
Z nimi w ręku będzie można ruszyć na zwiedzanie. Do odwiedzin zachęcać będą dodatkowo reklamy w mediach, na autobusach komunikacji miejskiej, billboardach, citylightach, odbywające się w wytypowanych centrach handlowych imprezy promocyjne, a nawet specjalnie przygotowana na tę okazję gra komputerowa. Informacje trafią też na stronę internetową www.gosilesia.pl.
- Biorąc pod uwag wysokie kursy euro i dolara, to dobry moment na popularyzację wędrówek po naszym regionie. Akcja ma również wymiar edukacyjny. Skoro przyjeżdża do nas coraz więcej turystów spoza województwa, to powinniśmy sami wiedzieć, co warto u nas zobaczyć, by nie odsyłać ich do Krakowa - tłumaczy Stemplewski.
W każdym z rekomendowanych miejsc od 5 maja do 4 czerwca będzie można swój pobyt potwierdzić okolicznościową pieczątką (najlepiej wbijać je na mapkę). Kto zbierze ich co najmniej 6, weźmie udział w losowaniu fotoaparatów (sprzęt fotograficzny będzie można również wygrać w towarzyszących kampanii konkursie fotograficznym i podczas imprez w centrach handlowych).
Rekordzista może liczyć na tygodniowy pobyt dla dwóch osób w pięciogwiazdkowym hotelu w Beskidach (jeśli więcej osób zgromadzi taką samą liczbę pieczątek, zwycięzcę wyłoni losowanie), zaś zdobywca drugiego miejsca pojedzie do spa.
Michał Wroński - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/994262.html
koniaq - Śro Maj 06, 2009 8:44 pm
szkoda, że Konieczny powiedział, że Katowice umierają...
Piotr - Czw Maj 07, 2009 5:54 am
szkoda, że Konieczny powiedział, że Katowice umierają...
O kurcze, to rzeczywiście szkoda. Nie oglądałem tego, mógłbyś przybliżyć w jakim kontekście to powiedział.
salutuj - Czw Maj 07, 2009 6:05 am
jest na stronie tvnu.
koniaq - Czw Maj 07, 2009 6:25 am
moze taki ostre slowa w koncu obudzą ludzi i wybierzemy kogoś innego na prezydenta miasta...
kiwele - Czw Maj 07, 2009 10:35 am
O kurcze, to rzeczywiście szkoda. Nie oglądałem tego, mógłbyś przybliżyć w jakim kontekście to powiedział.
Wellman: Robert, jakbys mial wolna reke i mnostwo mozliwosci, co bys chcial zaprojektowac, jaki budynek?
Konieczny: Kurcze, nie wiem...
Wellman: Nie masz marzen?
Konieczny: Znaczy mam, ale ciezko to wymienic.
Wellman: Jedno!
Konieczny: Byc moze w tej chwili przebudowac w sensowny sposob Katowice, tak naprawde, bo to miasto, troszke mozna delikatnie mowiac umiera i trzeba by tam zrobic tak spektakularna rzecz, a... (w tym momencie interweniuje Prokop grzecznie odwracajac uwage).
Nic wiecej!
Bartek - Czw Maj 07, 2009 10:48 am
Prokop powiedział również że w piątek będą z kamerą w Katowicach co ucieszyło Koniecznego
Piotr - Czw Maj 07, 2009 11:12 am
O kurcze, to rzeczywiście szkoda. Nie oglądałem tego, mógłbyś przybliżyć w jakim kontekście to powiedział.
Wellman: Robert, jakbys mial wolna reke i mnostwo mozliwosci, co bys chcial zaprojektowac, jaki budynek?
Konieczny: Kurcze, nie wiem...
Wellman: Nie masz marzen?
Konieczny: Znaczy mam, ale ciezko to wymienic.
Wellman: Jedno!
Konieczny: Byc moze w tej chwili przebudowac w sensowny sposob Katowice, tak naprawde, bo to miasto, troszke mozna delikatnie mowiac umiera i trzeba by tam zrobic tak spektakularna rzecz, a... (w tym momencie interweniuje Prokop grzecznie odwracajac uwage).
Nic wiecej!
Mies - Czw Maj 07, 2009 11:55 am
boję się, że skończy się znowu na pokazaniu"patologii z hasiokami w tle" Bez obaw. Z uwagi na zdrowie psychiczne swoich widzów, tvn przed południem takich rzeczy raczej nie pokazuje.
Strona 12 z 19 • Wyszukano 2169 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19