ďťż
[Kolej] Pociągi podmiejskie/regionalne



Wit - Śro Lut 11, 2009 4:04 pm


Część zlikwidowanych pociągów wraca na tory
dziś
Już od 1 marca na tory ma wrócić osiemnaście spośród przeszło pięćdziesięciu zlikwidowanych na początku roku pociągów. Wczoraj zarząd województwa zatwierdził przedstawioną przez śląski zakład PKP Przewozy Regionalne korektę rozkładu jazdy.

Powody do zadowolenia mają głównie podróżni, korzystający z połączeń między aglomeracją górnośląską a Częstochową. Do rozkładu wraca osiem wahadłowych połączeń Częstochowa-Gliwice, po dwa na linii Gliwice-Zawiercie i tyle samo na trasie Bielsko-Biała-Częstochowa. Reaktywowana zostanie para połączeń na linii Zebrzydowice - Czechowice-Dziedzice. Natomiast z dawnej pary połączeń Katowice-Wisła i Wisła-Katowice ostanie się tylko wahadłowy kurs Wisła-Pszczyna, Pszczyna-Wisła.

Sukces ma jednak swoją cenę: w zamian za przywrócone pociągi jeden wypadł z rozkładu, a trzynaście połączeń obsługiwać będą krótsze składy.

Wczorajsza decyzja to zwieńczenie trwającej od początku roku batalii, jaką prowadzili zdesperowani pasażerowie. Skala protestów była adekwatna do skali cięć w rozkła- dzie - protestującym podróżnym sekundowali kolejarze i samorządowcy. Mogą sobie pogratulować, choć o pełnym sukcesie mówić nie sposób.

- Zaakceptowaliśmy takie rozwiązanie w dni roboczych. Będziemy jednak zabiegać w Przewozach Regionalnych, by w weekendy pociągi te kursowały na całej długości trasy. Chodzi tu przede wszystkim o umożliwienie dojazdu w Beskidy turystom z centrum regionu - mówi Piotr Spyra z zarządu województwa. Jak dodaje listę przywróconych pociągów uzupełnia połączenie Wodzisław-Katowice.

I na tym dobre wieści dla pasażerów się kończą. Samorząd województwa nie dołożył ani złotówki do około stu milionów złotych przeznaczonych w tym roku na finansowanie przewozów regionalnych.

By przywrócić 18 połączeń, kolejarze poszukali więc oszczędności na innych kursach. Na kilkunastu połączeniach pasażerowie muszą przygotować się na tłok - obsługiwać będą je skrócone składy.

- Propozycja Przewozów Regionalnych dotyczyła 15 połączeń, przy czym na ograniczenie dwóch na pewno się nie zgodzimy. Chodzi o oblegane przez podróżnych kursy na trasie Gliwice-Częstochowa - tłumaczy Piotr Spyra. Tłoczniej będzie też na trasach Katowice-Zwardoń i Kraków-Częstochowa.

Toczą się jeszcze rozmowy z przedstawicielami województw małopolskiego i świętokrzyskiego w sprawie przywrócenia trzech par pociągów relacji Katowice-Kozłów-Sędziszów.

- Nie ma jednak żadnej gwarancji, że zdążymy z tym na 1 marca - zastrzega Spyra.

Michał Wroński - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/959428.html
....................

Podróżni zwyciężyli. Pociągi wracają na tory
Tomasz Głogowski2009-02-11, ostatnia aktualizacja 2009-02-12 09:43



Kilka dni nerwowych negocjacji, liczenia pasażerów i prześwietlania rozkładu jazdy. Ale w końcu jest decyzja. Od 1 marca do rozkładu jazdy wróci 18 zlikwidowanych pociągów.
Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że wcześniej z rozkładu jazdy wycięto 52 połączenia, to przywrócenie 18 pociągów nie robi wielkiego wrażenia. Ale z drugiej strony jeszcze nigdy dotąd ani zarząd województwa, ani PKP Przewozy Regionalne nie przyznały się do błędu i nie przywróciły kursów, na których postawiono już krzyżyk.

Tym razem się udało, i to głównie dzięki pasażerom. To sami podróżni skrzyknęli się w internecie i wymusili na marszałku i kolejarzach zmiany w rozkładzie jazdy. Nawet Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego przyznał w oficjalnym komunikacie, że "głosem doradczym" w pracach nad zmianami były opinie pasażerów oraz postulaty Obywatelskiego Komitetu Obrony Kolei na Śląsku i w Małopolsce (o powstaniu komitetu i walce pasażerów o pociągi "Gazeta" pisała już kilkakrotnie).

Najwięcej, bo osiem, pociągów wraca na trasę Gliwice - Częstochowa, dwa na trasę Gliwice - Zawiercie i tyle samo na trasę między Bielskiem-Białą a Częstochową. Przywrócono też połączenia pomiędzy Katowicami a Wodzisławiem.

Choć w marcowym rozkładzie jazdy pojawi się też jeden popołudniowy i jeden wieczorny pociąg między Czechowicami-Dziedzicami a Zebrzydowicami, to jednocześnie ze względu na małą liczbę pasażerów zlikwidowane zostanie na tej trasie połączenie o godz. 11.10. - Tym pociągiem jeździła garstka pasażerów - przekonuje Piotr Spyra, członek zarządu województwa śląskiego.

Dużych powodów do zadowolenia nie będą mieli mieszkańcy Podbeskidzia oraz turyści odwiedzający tamten region. Zamiast zlikwidowanych pociągów na trasie Katowice - Wisła od marca pojawi się tylko połączenie Pszczyna - Wisła. Oznacza to, że ze stolicy województwa do Wisły będzie można dojechać tylko dwoma pociągami w weekendy.

Urząd marszałkowski, który finansuje przewozy regionalne, tłumaczy, że w tym roku na pociągi może przeznaczyć z budżetu województwa nieco ponad 100 mln zł i ani złotówki więcej. Dlatego, aby w ogóle zmienić rozkład jazdy i przywrócić część kursów, urzędnicy musieli szukać oszczędności gdzie indziej. Wytypowano ponad 30 kursów, na których od marca będą kursować mniejsze składy - zamiast dwóch na torach pojawi się tylko jeden. Ta przykrość czeka pasażerów m.in. na trasie Katowice - Zwardoń.

Zarząd województwa obiecuje, że będzie się też starał o uruchomienie trzech par pociągów na trasie Katowice - Kozłów - Sędziszów. Kursują tam tzw. pociągi międzywojewódzkie, więc na finansowanie tych połączeń muszą się zgodzić województwa małopolskie i świętokrzyskie. Rozmowy w tej sprawie trwają.




Wit - Nie Mar 01, 2009 9:28 pm
PKP: Jedne pociągi wracają, inne znikają
Tomasz Głogowski2009-03-01, ostatnia aktualizacja 2009-03-01 21:50



PKP Przewozy Regionalne po raz kolejny zadrwiły z pasażerów. Choć od niedzieli do rozkładu jazdy wróciło 18 pociągów, to jednocześnie kolej zlikwidowała dziewięć połączeń, a cztery kolejne będą kursować tylko w dni robocze. - Można się załamać - wzdychają podróżni

Gdy kilka dni temu przewozy regionalne, wspólnie ze Śląskim Urzędem Marszałkowskim ogłosiły, że od 1 marca do rozkładu jazdy wraca kilkanaście zlikwidowanych pociągów (wcześniej z rozkładu jazdy wycięto 52 połączenia), w sercach pasażerów pojawiła się nadzieja, że wreszcie coś zmienia się na lepsze. Tym większa, że to sami podróżni skrzyknęli się w internecie i wymusili na marszałku i kolejarzach zmiany w rozkładzie jazdy.

Radość okazała się jednak przedwczesna. Choć wczoraj na tory wróciło 18 pociągów - głównie na trasie Gliwice - Częstochowa, Gliwice - Zawiercie oraz Bielsko-Biała - Częstochowa, to jednocześnie PKP Przewozy Regionalne wycięły kolejne połączenia. Dziewięć pociągów znikło całkowicie, cztery będą kursować tylko w dni robocze.

Ostatecznie można by machnąć ręką, że znikają pociągi z Jaworzna-Szczakowej do Dąbrowy-Górniczej Ząbkowic. I tak jeździło nimi niewielu pasażerów, głównie kolejarze, którzy chwalili sobie szczególnie poranny pociąg o 5.57.

Gorzej, że z rozkładu wypadł pierwszy pociąg z Rybnika do Pszczyny, którym do pracy w Rybniku dojeżdżało nie tylko wielu mieszkańców Pszczyny, ale również Suszca i innych miejscowości.

Ale już kompletną porażką okazała się decyzja, że pociąg z Raciborza do Bielska-Białej będzie kursował tylko w dni robocze. - Tymczasem najwięcej pasażerów jeździło nim właśnie w weekendy, bo była to jedna z niewielu możliwości dostania się w góry - alarmuje Łukasz Wała ze Stowarzyszenia Rozwoju Kolei Górnego Śląska, które przygotowało całą listę absurdów pojawiających się w nowym rozkładzie jazdy. Wystarczy następujący przykład: poranny pociąg do Katowic odjeżdża z Rybnika 4 minuty przed przyjazdem pociągu z Wodzisławia. Podróżni nie mają więc żadnych szans na przesiadkę.

Wielu pasażerów będzie musiało też zapomnieć o wygodzie, bo kolej nie zawahała się obciąć ilości miejsc - w 12 pociągach zamiast dwóch składów, będzie jeździł tylko jeden. Znikają też wygodne wagony piętrowe jeżdżące na niektórych trasach na Śląsku. - W zamian będą stare telepiące się jednostki elektryczne - zwraca uwagę Wała.

Krzysztof Kuś z Obywatelskiego Komitetu Obrony Kolei Województwa Śląskiego, który razem z innymi pasażerami i miłośnikami kolei walczył o przywrócenie zlikwidowanych połączeń, mówi, że ten rozkład jest już stracony. Trzeba walczyć, aby podobnych absurdów nie było na przełomie roku, gdy pojawi się nowy. - Niestety, po raz kolejny PKP Przewozy Regionalne postanowiły oszczędzać w najprostszy sposób, czyli wycinając połączenia. Szkoda, że nie pomyślano na przykład o ograniczeniu administracji - mówi Kuś i dodaje, że jedynym rozwiązaniem na przyszłość będzie powołanie przez województwo specjalnego koordynatora, który będzie dbał o interes pasażerów podczas tworzenia kolejnych rozkładów.

Wydaje się, że jest w tym sporo racji, bo zaskoczenia z ostatnich decyzji kolejarzy nie kryje nawet Piotr Spyra, członek zarządu województwa śląskiego. - Gdy negocjowaliśmy korektę rozkładu jazdy, była mowa o likwidacji jednego połączenia. Nie wiem dlaczego Przewozy Regionalne po raz kolejny zrobiły po swojemu - mówi Spyra i obiecuje, że zarząd województwa zażąda od PKP wyjaśnień w tej sprawie.

Tymczasem kolejarze tłumaczą, że nie mieli innego wyjścia, bo województwo w tym roku zgodziło się dać na połączenia lokalne sto milionów złotych i ani gorsza więcej. Logika kolejarzy nie była więc skomplikowana: aby gdzieś dołożyć połączenia, gdzieś trzeba było je obciąć. - Za każdym razem przeprowadziliśmy szczegółowe liczenie pasażerów. Z rozkładu wypadły tylko te pociągi, które jeździły puste, albo prawie puste - zapewnia Barbara Szczerek, rzecznik Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych PKP i dodaje, że oszczędności w jej firmie, to nie tylko cięcia pociągów, jak sądzi część pasażerów. - Już od dawna robimy tak, jak inne firmy w czasie kryzysu. Oszczędzamy na czym się tylko da. Od ołówków po papier do drukarek - zapewnia rzeczniczka.
..............................


Kolejowy rozkład jazdy ciągle do poprawki
28.02.2009
Ten rozkład jest już stracony. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że przy układaniu kolejnego nie popełni się tych samych błędów - tak podróżujący koleją pasażerowie komentują zmiany w rozkładzie jazdy przewozów regionalnych. Wchodzą one w życie już w niedzielę. Korekta polega na przywróceniu do ruchu dwudziestu zlikwidowanych na początku roku połączeń. Pociągi wracają przede wszystkim na trasę Częstochowa - Zawiercie - Gliwice.

Nieznacznie poprawi się też skomunikowanie centrum aglomeracji z Podbeskidziem. Ceną za to jest jednak wycięcie czternastu innych połączeń, głównie na odcinku Dąbrowa Górnicza Ząbkowice - Jaworzno Szczakowa.

Na niektórych trasach podróżnych czeka spory ścisk - liczba wagonów zostanie tam bowiem ograniczona o połowę.

Przedstawiciele śląskiego zakładu Przewozów Regionalnych przekonują, iż dokonane zmiany to wszystko, co można było zrobić wobec stanowczej odmowy zwiększenia kwoty dofinansowania tychże przewozów przez Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego. Zarząd nie ugiął się przed żądaniami kolejarzy i nie dołożył ani złotówki do zadeklarowanych wcześniej około stu milionów złotych.
Samorządowcy przypominają jednak, że jeszcze kilka tygodni temu kolejarze obiecywali korektę rozkładu znacznie bardziej korzystną dla pasażerów.

- Wówczas była mowa o jednym połączeniu, które zostanie zlikwidowane. Teraz okazuje się, że Przewozy Regionalne obcięły ich znacznie więcej aniżeli z nami uzgadniały. Ręce opadają - komentuje z niezadowoleniem Piotr Spyra z Zarządu Województwa Śląskiego.

Przepychankom między urzędem marszałkowskim a Przewozami Regionalnymi przypatrują się mocno zdegustowani pasażerowie. Dla nich przeprowadzona korekta rozkładu - co zrozumiałe - wciąż jeszcze pełna jest niedociągnięć.

- Zmieniając rozkład jazdy pozostawiono wszystkie patologie w nim występujące - ostro ocenia Łukasz Wała ze Stowarzyszenia Rozwoju Kolei Górnego Śląska.

Od niedzieli zmienia się kolejowy rozkład jazdy. Zmiany dotyczą zarówno pociągów osobowych, jak też tych obsługiwanych przez spółkę PKP Intercity.

Najwięcej emocji budzi poprawiona oferta Przewozów Regionalnych. Od początku roku pasażerowie, lokalne samorządy i kolejarskie związki zawodowe walczyły o przywrócenie przeszło pięćdziesięciu zlikwidowanych w naszym województwie połączeń osobowych. Wchodzącą od jutra w życie korekta rozkładu budzi jednak mieszane uczucia. Wbrew wcześniejszym doniesieniom przywrócenie do ruchu kilkunastu połączeń odbywa się kosztem niewiele mniejszej liczby wyciętych pociągów. Bilans wychodzi więc niemal na zero.

- Dobrze, że reaktywuje się kilka połączeń na najbardziej obciążonej linii Gliwice-Częstochowa, ale z drugiej strony, co mają powiedzieć ci, którym zabrano możliwość dojazdu do pracy? Nie powinno się dokonywać korekty rozkładu takim kosztem. To jakieś błędne koło - ocenia Krzysztof Kuś z Obywatelskiego Komitetu Obrony Kolei Województwa Śląskiego.

Kolejarze tłumaczą, iż dokonane zmiany to maksimum tego, co mogli zrobić przy obecnej kwocie dofinansowania. Marszałek województwa nie ugiął się bowiem przed postulatami kolejarskich związkowców i nie dołożył ani złotówki do kwoty ok. stu milionów złotych, jaką wpisano do budżetu województwa na finansowanie przewozów regionalnych. Dyrekcja śląskiego zakładu PKP Przewozy Regionalne zdecydowała więc nie tyle rozbudować, co poprzestawiać rozkład, nie zwiększając zasadniczo liczby ujętych w nim pociągów - chociaż więc przywrócono osiemnaście połączeń, to czternaście innych zlikwidowano, zaś na dwunastu kolejnych zamiast dwóch jednostek podróżnych wozić będzie zaledwie jedna.

- Może się okazać, że podróżni na trasie Gliwice-Częstochowa będą zostawać na peronie po skróceniu składów - przestrzega Łukasz Wała ze Stowarzyszenia Rozwoju Kolei Górnego Śląska, wskazując równocześnie długą listę niedociągnięć, jakie, jego zdaniem, pozostawiono w poprawionym rozkładzie.
- Mieliśmy nadzieję, że Przewozy Regionalne spróbują ograniczyć koszty poprzez oszczędności w administracji lub negocjowanie z Polskimi Liniami Kolejowymi stawek za korzystanie z linii - wtóruje mu Krzysztof Kuś.

Kolejarze bronią się przekonując, iż z rozkładu wypadły tylko te połączenia, którymi jeździło najmniej podróżnych, a szukanie oszczędności trwa w spółce już od dawna.

- Na pewne koszty nie mamy też wpływu. Cennik PLK ma charakter ogólnopolski, zatwierdza go Ministerstwo Infrastruktury i jego negocjowanie przekracza kompetencje naszego zakładu. Z taką inicjatywą mogłyby wystąpić tylko władze spółki - odpowiada Barbara Szczerek, rzeczniczka śląskiego zakładu PKP Przewozy Regionalne. Jak przyznaje, za kilka tygodni rozpoczną się prace nad przyszłorocznym rozkładem jazdy.

- Jako pierwsza swoje propozycje złoży PKP Intercity. Dopiero po ich zatwierdzeniu przyjdzie kolej na nas - tłumaczy Barbara Szczerek.

Równolegle do tych prac prowadzone będą też przymiarki do... kolejnych dwóch korekt tegorocznego rozkładu jazdy. Wedle zapowiedzi biura prasowego PKP mają one wejść w życie 1 czerwca i 1 września. Wciąż natomiast otwartą kwestią pozostaje los wyciętych z rozkładu osobowych połączeń międzywojewódzkich. Przed usamorządowieniem przewozów regionalnych finansowało je Ministerstwo Infrastruktury. Gdy wycofało się z dopłat, pociągi te natychmiast zniknęły z rozkładów. Wśród "ofiar" było newralgiczne dla wielu uczniów i studentów połączenie Katowice-Kozłów-Sędziszów. Obecnie trwają rozmowy między marszałkami województwa świętokrzyskiego, małopolskiego i śląskiego w sprawie ewentualnego reaktywowania części połączeń na tej trasie (być może od 1 kwietnia).

- Na razie jednak do żadnego przełomu w tych rozmowach nie doszło - przyznaje Piotr Spyra z zarządu województwa śląskiego.

Michał Wroński - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/967333.html



Wit - Wto Mar 10, 2009 9:59 pm
Gliwice stawiają na miejski szynobus
Jacek Madeja2009-03-10, ostatnia aktualizacja 2009-03-10 22:07



Zamiast budować nową linię tramwajową, miasto chce wykorzystać istniejące już tory kolejowe. Mógłby po nich jeździć szynobus łączący Łabędy z Sośnicą.

Połączenie północno-zachodnich dzielnic z centrum miasta, a dalej z Trynkiem bądź Sośnicą to pomysł nienowy. Do tej pory miasto zastanawiało się nad tramwajem. W planach miało poprowadzenie nowej linii łączącej os. Kopernika z Trynkiem, gdzie ma powstać hala widowiskowo-sportowa Podium.

Nawet w czasach prosperity projekt budził niemałe emocje, głównie za sprawą ceny. Koszt położenia 14,5 km torów oszacowano aż na 118 mln zł! - Nie ma się co czarować. Takich pieniędzy nikt dzisiaj nie wyłoży - mówi Marek Jarzębowski, rzecznik gliwickiego magistratu.

Dlatego miasto wybrało o wiele tańsze rozwiązanie. Do połączenia peryferyjnych dzielnic chce wykorzystać istniejące już i częściowo nieużywane tory kolejowe. Mógłby po nich kursować miejski szynobus. Trasę zaczynałby w Łabędach i przez os. Kopernika dojeżdżałby do dworca kolejowego, a stamtąd do Sośnicy. - W ten sposób połączylibyśmy ogromne osiedla, które są sporymi generatorami ruchu. Na każdym z nich mieszka od 15 do 20 tys. ludzi, którzy teraz są skazani na autobusy - wyjaśnia Jarzębowski. - Zleciliśmy przygotowanie wstępnego studium takiego rozwiązania i wyniki są bardziej niż obiecujące - dodaje.

Szynobus miałby się zatrzymywać na pięciu-sześciu kluczowych przystankach, z których dwa już istnieją - w Łabędach i na dworcu głównym. - Resztę będziemy musieli zbudować, ale nie są to ogromne koszty. Teraz projekt trzeba przedyskutować z radnymi i mieszkańcami i jeśli zostanie zaakceptowany, możemy rozpocząć rozmowy z koleją - mówi Jarzębowski.

Prof. Kazimierz Kłosek, kierownik Zakładu Dróg i Kolei Politechniki Śląskiej w Gliwicach, przypomina, że stworzenie szybkiej miejskiej kolei kursującej po torach kolejowych to pomysł, który pojawił się kilkanaście lat temu. W planach było połączenie w ten sposób całej aglomeracji. - Bardzo dobrze, że Gliwice do tego wróciły. Tym bardziej że na Górnym Śląsku mamy najgęstszą sieć kolejową w Polsce. Większość torów leży odłogiem i grzechem byłoby tego nie wykorzystać. Takie rozwiązanie sprawdza się w całej Europie - podkreśla prof. Kłosek.

Również ze strony kolei miasto nie powinno napotkać na sprzeciw. - Od 2001 roku Polska przyjęła unijne prawo, które umożliwia korzystanie z torów kolejowych wszystkim podmiotom. Miasto musi najpierw wystąpić o licencję do Urzędu Transportu Kolejowego, a później dogadać się z Polskimi Liniami Kolejowymi w sprawie stawki dostępu - wyjaśnia Michał Wrzosek, rzecznik prasowy PKP, i podaje przykład takiego rozwiązania ze stolicy. Na takich zasadach od 2005 roku kursuje warszawska Szybka Kolej Miejska.
............
A na co tyle zachodu....nie taniej kolejne autobusy puścić?



kickut - Wto Mar 10, 2009 11:42 pm
Przyczynek do likwidacji tramwaju - "skoro nie budujemy nowej linii, to trzeba zwinąć istniejącą bo po co taka pojedyncza - nie spełnia funkcji transportowych, za drogi jest wozokilometr, przecież mamy autobusy i kolejke w planach bleble ble bleble"




Cuma - Śro Mar 11, 2009 1:47 pm
A ciekawe jak bedzie z częstotliwością kursowania tego szynobusu? Swoją droga moim zdaniem szynobusy są dobre, ale na linie PODmiejskie



Wit - Śro Mar 11, 2009 11:45 pm
wrzucam informacyjnie, dyskusja toczy się w temacie kzk gop



W tym roku wróci wspólny bilet?
wczoraj
Jest szansa na przywrócenie jeszcze w tym roku wspólnego biletu, który pozwoli na swobodne przesiadki między autobusem, tramwajem i pociągiem.

Przynaglany przez media i pasażerów KZK GOP zaproponował PKP Przewozom Regionalnym stworzenie wspólnej taryfy. Kolejarze na razie unikają jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy wejdą w ten projekt.

Kiedy okazało się, że Śląska Karta Usług Publicznych, mająca spełniać funkcję wspólnego biletu, będzie gotowa dopiero za trzy lata, wśród pasażerów zawrzało. Zaczęli nękać mailami wszystkie związane z tym projektem instytucje, nawołując do przyśpieszenia prac. Poskutkowało. W ubiegłym tygodniu KZK GOP przedstawił kolejarzom dwa warianty rozwiązania tymczasowego.

Bilet miałby być drukowany w kasach PKP. Po naklejeniu hologramu uprawniałby zarówno do przejazdu pociągiem, jak też środkami komunikacji miejskiej. W szerszej wersji możliwe byłyby wszystkie kombinacje obecnych biletów okresowych, tramwajowo-autobusowych z ofertą miesięcznych, imiennych biletów kolejowych; według zawężonego modelu wspólny bilet miałby obowiązywać na terenie dwóch stref kolejowych (od strony KZK GOP oferta byłaby ograniczona do autobusowo-tramwajowych biletów na całą sieć).

- Nie prosimy o nic marszałka. Cały ciężar wprowadzenia wspólnego biletu bierzemy na siebie, dzieląc się nim po połowie. Udzielamy pasażerom 20-procentowego rabatu. Na tyle nas stać - mówi Alodia Ostroch, rzeczniczka KZK GOP.

Pytanie, czy podobnego rabatu mogą udzielić kolejarze, choć przyznają, że od strony technicznej przedsięwzięcie nie stanowi kłopotu.

Barbara Szczerek, rzeczniczka śląskiego zakładu PKP Przewozy Regionalne, nie chce rozstrzygać, jakie stanowisko w tej kwestii zajmie spółka.

- To zależy od tego, na jakim obszarze bilet miałby obowiązywać, a tego jeszcze nie ustalono - mówi. Jak jednak podkreśla, wprowadzając we wrześniu bilet strefowy, spółka obniżyła ceny niektórych połączeń nawet o 40 procent.

- Gdyby zdecydowano się wtedy na wprowadzenie wspólnego biletu, byłoby dużo łatwiej - mówi Szczerek.

Michał Wroński - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/971893.html



Wit - Czw Mar 12, 2009 12:15 am
Śląskie chce kupić osiem nowych pociągów
tg2009-03-11, ostatnia aktualizacja 2009-03-11 21:39



Władze województwa śląskiego ogłosiły przetarg na zakup ośmiu nowoczesnych pociągów. Większość ze 186 mln zł, które województwo zamierza przeznaczyć na ten cel, wyłoży Unia Europejska.

Flirty, które kursują na trasie Tychy Miasto - Katowice, tak spodobały się pasażerom, że władze województwa rozważały zakup kolejnych pociągów. I nie trzeba było długo czekać, bo właśnie ogłosiły przetarg na dostawę ośmiu pociągów. Zakup aż w 85 proc. dofinansuje Unia Europejska.

Z warunków przetargowych wynika, że mają to być pociągi niskopodłogowe o długości około 80 m, poruszające się z prędkością 160 km na godzinę. Każdy musi pomieścić około 450 pasażerów, w tym także osoby niepełnosprawne na wózkach. Pociągi mają być wyposażone w klimatyzację i monitoring.

Przedstawiciele województwa podkreślają, że specyfikacja przetargowa jest na tyle uniwersalna, że o zamówienie będą mogli starać się wszyscy najwięksi gracze na rynku. Oprócz Stadlera, który wyprodukował flirty, także Bombardier, Pesa czy Siemens.

Nie wiadomo jeszcze na jakich trasach będą kursowały nowe pociągi , ale już dopominają się o nie władze Częstochowy. Tamtejsi samorządowcy nie ukrywali rozczarowania, że żaden z zakupionych wcześniej flirtów nie trafił pod Jasną Górę.
.....................



Osiem nowych pociągów
2009-03-15 22:58:27, ostatnia aktualizacja: 2009-03-15 23:09:59

Urząd Marszałkowski ogłosił przetarg na dostawę ośmiu nowoczesnych elektrycznych zespołów trakcyjnych. Mają się pojawić na śląskich torach w drugiej połowie 2011 roku i obsługiwać trasę Gliwice-Katowice. Wartość przetargu szacowana jest na ponad 186 mln zł. 85 proc. tej kwoty pokryje Unia Europejska.

Nie wiadomo, czy będą to kolejne Flirty firmy Stadler, pociągi, które województwo śląskie zakupiło w zeszłym roku i które obsługują już trasę z Katowic do Tychów. Swoją ofertę na niemały kontrakt złoży zapewne więcej producentów. Czas na to mają do 14 kwietnia. Wpływ na wybór oferty ma m.in. cena, zużycie energii, awaryjność, przyśpieszenie, termin gwarancji oraz termin dostawy czterech pierwszych składów. Potencjalni dostawcy muszą zobowiązać się także do świadczenia usług serwisowych przez trzy lata i przeszkolenia obsługi pociągów.

Będą to nowoczesne, klimatyzowane, niskopodłogowe pociągi o długości ok. 80 m, mogące się poruszać z prędkością 160 km/h, jednak wiadomo, że ze względu na istniejącą infrastrukturę kolejową będą poruszać się wolniej. Każdy z nich może przewieźć około 450 pasażerów, w tym także osoby niepełnosprawne na wózkach.

Na uwagę zasługuje fakt, iż nowe pociągi zamierza się przeznaczyć do obsługi najważniejszego szlaku kolejowego w aglomeracji górnośląskiej, jakim jest trasa z Gliwic do Katowic, biegnąca dalej do Zawiercia. Z pewnością przyczyni się to do zwiększenia zainteresowania koleją wśród pasażerów podróżujących do tej pory przepełnionymi autobusami pospiesznymi. Obecnie trasa kolejowa mogąca być aglomeracyjnym kręgosłupem komunikacyjnym nie jest w pełni wykorzystywana.

Równolegle toczą się rozmowy między KZK GOP, a PKP w sprawie wspólnego biletu. Możliwe, że już latem tego roku mieszkańcy aglomeracji doczekają się wiekopomnej chwili, kiedy obie instytucje dojdą do porozumienia i jeden bilet ważny w pociągach, tramwajach i autobusach stanie się faktem. Bezpośrednio wpłynie to na zwiększenie popularności niedocenianej do tej pory kolei jak i będzie miało przełożenie na poprawę oferty dla pasażerów komunikacji zbiorowej w aglomeracji górnośląskiej.

Autor:Marek Borys
Źródło:silesia-region

http://www.gkw24.pl/wiadomosc/213/osiem-nowych-pociagow



Wit - Pon Mar 23, 2009 8:19 pm
Zamieszanie na torach, a w PKP się kłócą
Tomasz Głogowski2009-03-23, ostatnia aktualizacja 2009-03-23 21:07



Tego jeszcze nie było. Dwie spółki należące do PKP kłócą się o rozpoczęty właśnie remont na szlaku kolejowym między Tychami a Katowicami. Jak zwykle cierpią pasażerowie, którzy skarżą się na brak informacji o odwołanych pociągach.
Do końca marca pomiędzy Tychami a Katowicami, gdzie od kilku miesięcy kursują nowoczesne flirty, czynny będzie tylko jeden tor. Na drugim rozpoczęła się w poniedziałek wymiana słupów i sieci elektrycznej. Dla pasażerów to duże utrudnienie, bo odwołano aż 23 pociągi, a 12 innych jeździ dwa razy dłuższym objazdem. Oprócz flirtów odwołano też część pociągów w stronę Bielska-Białej oraz Wisły, bo remontowany odcinek to fragment trasy z Katowic do Bielska-Białej.

W całej sprawie nie byłoby nic dziwnego, gdyby nie fakt, że o remont torów pokłóciły się dwie spółki należące do PKP: Przewozy Regionalne i Polskie Linie Kolejowe. Przewozy nawet oficjalnie nie zgodziły się na remont, ale "peelka" nie bardzo się tym przejęła i przeforsowała zmiany w rozkładzie jazdy. Cierpią oczywiście pasażerowie, którzy wczoraj narzekali, że nie ma żadnych informacji o odwołanych pociągach. - Nie wiadomo nawet, który pociąg jedzie, a który nie. To jakaś paranoja - skarżyli się podróżni, którzy zaalarmowali naszą redakcję.

Krzysztof Radomski, zastępca dyrektora Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych PKP, mówi, że Polskie Linie Kolejowe, jeżeli planowały tak duży remont, powinny poinformować o tym już w grudniu, gdy reaktywowano linię Tychy Miasto - Katowice. Wtedy też stworzono rozkład jazdy dla flirtów. - Skoro wtedy zaakceptowali rozkład jazdy, to teraz nie powinni wprowadzać aż tak drastycznych utrudnień - przekonuje Radomski.

Zwraca jednak uwagę, że "peelka", jako zarządca linii, ma prawo dokonywać zmian w rozkładzie jazdy pociągów bez zgody przewoźnika. - Dlatego nie mogliśmy nic na to poradzić - zarzeka się dyrektor.

Tymczasem Janusz Żmuda, rzecznik Zakładu Linii Kolejowych PKP w Katowicach, dziwi się protestom Przewozów Regionalnych i twierdzi, że przewoźnik już dawno wiedział o terminie i skali prac, więc mógł się do tego dobrze przygotować. - To inwestycja centralna, na którą dostaliśmy unijne dofinansowanie. Nigdy nie ukrywaliśmy, że wiosną tego roku będziemy kontynuować prace - mówi Żmuda.

Z powodu kłótni wewnątrz PKP nie udało się na czas załatwić jeszcze innej sprawy: obowiązujące w flirtach pomarańczowe bilety honorowane mają być też w autobusach jeżdżących między Tychami a Katowicami, ale nic jeszcze nie udało się ustalić. Wczorajsze spotkanie w tej sprawie pomiędzy kolejarzami a władzami Tychów skończyło się fiaskiem. - O remoncie dowiedzieliśmy się dopiero pod koniec tygodnia. Zaproponowaliśmy, że zorganizujemy komunikację zastępczą, ale kolej nie zdecydowała się jeszcze, czy za nią zapłaci - mówi Aleksandra Cieślik, rzecznik tyskiego magistratu.

Absurdy PKP: 10 minut krócej i cztery razy drożej
fe, ot 2009-03-23, ostatnia aktualizacja 2009-03-23 15:17:29.0

Czasem warto spóźnić się na pociąg. Dlaczego? Można sporo zaoszczędzić.

Czwartkowy wieczór. Katowice. Musimy dostać się do Bielska-Białej. Żaden autobus już nie jedzie, o tej porze w grę wchodzi tylko pociąg. Znajomy siedzi w domu, przed komputerem. Prosimy go, żeby sprawdził w internecie, o której odjeżdża najbliższy pociąg do Bielska-Białej. Okazuje się, że za kilkanaście minut - o g. 22.14 wyjeżdża InterCity. Czas podróży: godzina i cztery minuty. Cena biletu: 38 złotych w drugiej klasie.

Nie zdążyłyśmy, pociąg odjeżdża bez nas. Jeszcze raz dzwonimy do znajomego prosząc, by sprawdził, czy coś jeszcze może jedzie do Bielska-Białej. Owszem, jeszcze jedzie: ostatni pociąg mamy o g. 22.59. Osobowy.

Zaczynamy marudzić, że skoro InterCity, jeden z najszybszych pociągów w Polsce, jedzie do Bielska-Białej ponad godzinę, to osobowy będzie wlókł się na tej trasie chyba przez pół nocy. - Osobowy jedzie tylko... dziesięć minut dłużej - informuje nas znajomy równie jak my zdziwiony tą informacją. W dodatku, okazuje się, że bilety są kilka razy tańsze niż w IC - kosztują tylko 10 złotych.

Po powrocie sprawdzamy w rozkładzie jazdy czas przejazdu i ceny na innych trasach. Okazuje się, że podobnych absurdów, gdy trudno zrozumieć, od czego zależy cena biletu, jest znacznie więcej. 47 minut po północy z Katowic wyjeżdża pociąg pośpieszny do Warszawy. Na Dworcu Centralnym jest o godzinie 4.40, podróż trwa 3 godziny i 54 minuty. Bilet w drugiej klasie kosztuje 49 złotych. O godzinie 6.47 z Katowic wyjeżdża inny pociąg pośpieszny do Warszawy. Na Dworzec Centralny jedzie dłużej, bo aż 4 godziny i 13 minut. Ale cena biletu jest taka sama: 49 złotych. Za to w przypadku trasy Katowice-Warszawa można zrozumieć, dlaczego bilety na IC są dużo droższe: bilet na tej trasie kosztuje aż 102 złote, ale za to pociąg jedzie zaledwie 2 godziny i 50 minut.
.................

Flirt przez Murcki
dziś
Prawdziwy koszmar przeżywają pasażerowie, którzy w ciągu ostatnich trzech miesięcy przyzwyczaili się do nowego połączenia kolejowego Tychy Miasto-Katowice, obsługiwanego przez supernowoczesne pociągi Flirt. Z powodu wymiany trakcji odwołano aż 23 z 74 pociągów (licząc jazdę w obie strony), 12 skierowano objazdem przez Katowice Murcki, co powoduje wydłużenie podróży o 30 minut. Reszta składów jeżdżących właściwą trasą przez Katowice Piotrowice może notować spóźnienia po kilkanaście minut.

Polskie Linie Kolejowe zapowiadają, że za tydzień wszystko wróci do normy, a remont powinien się zakończyć 31 marca.

- Na odcinku Tychy-Katowice Ligota wymieniamy 3 km trakcji i słupy ją podtrzymujące - wyjaśnia Jacek Karniewski, rzecznik oddziału regionalnego Polskich Linii Kolejowych, tłumacząc, że wymieniane elementy mają nawet 50 lat.

Urząd Miasta Tychy zaproponował kolei uruchomienie komunikacji zastępczej, ale na razie nie podjęto żadnej decyzji. Jacek Karniewski uspokaja, że to jedyne tak duże zawirowanie na trasie Tychy-Katowice w tym roku.

Adrian Ołdak - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/977871.html



beschu - Wto Mar 31, 2009 8:28 am
Na prima aprilis wrócą pociągi dojeżdżające do Katowic od strony południowej
dziś



W środę zakończy się koszmar podróżnych dojeżdżających pociągiem do Katowic od strony południowej. Przez półtora tygodnia z powodu remontu torowiska rozkład jazdy w kierunku Bielska-Białej, Wisły i Tychów Miasta został wywrócony: 23 pociągi odwołano, a 12 jechało okrężną trasą przez Murcki. Teraz ruch wraca do normy, ale do piątku włącznie nie będą jeździć dwa pociągi (z Katowic do Tychów Miasta o godz. 13.10 i z Tychów Miasta o godz. 12.18 - kurs skrócony do stacji Tychy). Dwa kolejne ruszą okrężną drogą.

W środę do kolejowego rozkładu rozkładu jazdy wróci też sześć osobowych pociągów międzywojewódzkich relacji Katowice - Kozłów. To ponad połowa ze zlikwidowanych po przekazaniu przewozów regionalnych samorządom.

Przed usamorządowieniem PKP Przewozy Regionalne połączenia między województwami finansowało Ministerstwo Infrastruktury. Gdy spółka została przekazana samorządom okazało się, że chcą dać pieniądze wyłącznie na pociągi w obrębie własnych województw. Przedstawiciele urzędów marszałkowskich argumentowali, że na większą pomoc kolei nie pozwalają dotacje ze skarbu państwa. Pasażerowie z dnia na dzień pozostawieni zostali możliwości dojazdu. Pod wpływem protestów podróżnych marszałkowie województw znaleźli możliwości finansowania kilku pociągów z własnego budżetu. Przywrócono połączenia z Katowic do Kozłowa o godz. 6.25, 13.40 i 17.27, w przeciwnym kierunku o godz. 3.05, 5.21 i 14.40.
MIW - POLSKA Dziennik Zachodni
http://tychy.naszemiasto.pl/wydarzenia/980736.html



Wit - Pią Kwi 03, 2009 8:08 pm
Flirty padły. Ale tym razem to nie ich wina
Tomasz Głogowski 2009-04-03, ostatnia aktualizacja 2009-04-03 21:23:49.0



Nowoczesne flirty znów się popsuły i nie pojeżdżą przez tydzień! Kolejarze zapewniają, że tym razem to nie wina pociągów, ale zepsutej sieci trakcyjnej.

Na trasie Tychy Miasto - Katowice flirty kursują regularnie od grudnia zeszłego roku. - Flirty, zamiast jeździć, od kilku dni stoją na bocznicy w Katowicach. Na tory wpuszczono za to stare zdezelowane składy. To jakaś kpina, bo przecież flirty miały być najmocniejszym atutem tej trasy - skarży się Piotr, jeden z pasażerów.

Już raz flirty się popsuły - tknięci najgorszymi przeczuciami, postanowiliśmy sprawdzić, co się stało. - Najpierw, pod koniec marca, zepsuł się jeden flirt, dzień później stanęły kolejne trzy - przyznaje Krzysztof Radomski, zastępca dyrektora Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych PKP.

Radomski zapewnia jednak, że tym razem to nie wina nowych pociągów, ale sieci trakcyjnej. Specjalnie powołana komisja stwierdziła, że wadliwa sieć popsuła tzw. pantografy, czyli przewody służące do odbierania prądu.

- Widać we flirtach te elementy są bardziej wrażliwe niż w starych składach. Ale nie ma tu żadnej winy producenta - zapewnia dyrektor Radomski i dodaje, że w najbliższy wtorek do Katowic przyjadą przedstawiciele firmy Stadler Polska, która wyprodukowała flirty, i zadecydują co dalej. Możliwa jest albo naprawa, albo wymiana zepsutych pantografów. Pociągi są ubezpieczone, więc koszty naprawy ma pokryć firma ubezpieczeniowa. Potem może dochodzić swoich roszczeń od PKP Polskich Linii Kolejowych lub PKP Energetyki. To te dwie firmy odpowiadają za kolejową infrastrukturę. Na pociągi, za które województwo śląskie zapłaciło ponad 90 mln zł, dostaliśmy 36-miesięczną gwarancję.

W związku z awarią flirty jeszcze przez tydzień nie pojawią się na torach. - Chyba będę musiał przesiąść się na autobus, bo starymi pociągami do pracy w Katowicach już się najeździłem - żali się Piotr.

Przypomnijmy, że za pierwszym razem we flirtach popsuły się tzw. falowniki, niewielkie elementy silnika, zaczął wyciekać płyn z chłodnicy i dalsza jazda była niemożliwa. Winne były podobno silne mrozy.

- Flirty to chyba jakieś pechowe pociągi? - pytamy.

- Absolutnie nie. Są nowoczesne, więc wzbudzają zainteresowanie pasażerów i cały czas są na cenzurowanym. A prawda jest taka, że jak popsuje się stary skład, to nawet tego nie widać, bo wszystkie są takie same. Gdy stanie flirt, wszyscy o tym mówią - odpowiada dyrektor Radomski.



bidzis004 - Pią Kwi 03, 2009 11:39 pm
Niedawno staneły karliki teraz flirty , z mojego punktu widzenia to jest coś nie tak z całą naszą Silesią.



Wit - Pon Kwi 06, 2009 8:30 pm
Brak stacji dobija linię z Bytomia do Gliwic
Tomasz Głogowski 2009-04-05, ostatnia aktualizacja 2009-04-06 00:27:05.0



Reaktywowane po siedmiu latach przerwy połączenie kolejowe z Bytomia do Gliwic powoli umiera. Kolei nie udało się namówić miast, by sfinansowały remont zniszczonych przystanków.

Reaktywowane po siedmiu latach połączenie kolejowe z Bytomia do Gliwic powoli umiera. Kolei nie udało się namówić miast, by sfinansowały remont zniszczonych przystanków.

Gdy w styczniu zeszłego roku na trasę między Bytomiem a Gliwicami wróciły pociągi pasażerskie, wydawało się, że linia będzie jedną z najprężniej rozwijających się w naszym regionie. Po 14 miesiącach jest już jasne, że tak się nie stało. Z 42 pociągów, które zainaugurowały tę trasę, zostało zaledwie 16. A nie wiadomo, czy i te nie znikną niebawem z rozkładu jazdy.

Od początku słabością nowego połączenia był tylko jeden przystanek między Bytomiem a Gliwicami. Pozostałe stacje na tej trasie, m.in. w Zabrzu Biskupicach, zostały zdewastowane i nie nadają się dziś do eksploatacji. - Będziemy namawiać miasta, by sfinansowały budowę przynajmniej kilku nowych przystanków albo wyremontowały stare - obiecywali rok temu kolejarze.

Niestety, nic z tego nie wyszło. Dziś kolej nadal ogląda się na gminy, a gminy czekają na to, co zrobi kolej. Błędne koło się zamyka.

Jacek Karniewski, rzecznik prasowy katowickiego oddziału PKP Polskich Linii Kolejowych, przyznaje, że jego firma nie ma w planach remontów stacji między Bytomiem a Gliwicami.

Zdaniem rzecznika nie ma gwarancji, że znajdą się pasażerowie, którzy będą wsiadać i wysiadać po drodze. Karniewski: - Jeżeli gminy chcą, to mogą wydzierżawić od nas stacje i je wyremontować. To jedyne rozwiązanie.

Ale miasta nie chcą nawet o tym słyszeć. Gdy ruszało nowe połączenie, dużo mówiło się, że remontem stacji w Mikulczycach zainteresowane są władze Zabrza. Dziś nikt w magistracie nie przyznaje się do tych deklaracji. - Jeżeli kolej da nam na piśmie, że przez 10 lat nie zlikwiduje tego połączenia, to zastanowimy się nad dzierżawą i remontem stacji. Ale na pewno nie wyłożymy dużych pieniędzy, jeśli potem połączenie może zniknąć z rozkładu - mówi Krzysztof Lewandowski, zastępca prezydenta Zabrza. I trudno się z nim nie zgodzić.

Jedyne pocieszenie w tym, że kolej chce w końcu dogadać się z KZK GOP w sprawie lepszego skoordynowania rozkładu jazdy autobusów jeżdżących w pobliżu dworców w Gliwicach i Bytomiu. Dziś bywa tak, że autobusy przyjeżdżają chwilę po tym, jak pociągi ruszają w trasę.



adas3 - Pon Kwi 06, 2009 8:34 pm
http://kolej.wikidot.com/blog:przystank ... i-pr-z-plk - nie pamiętam czy tego linka tu wrzucałem. To jako uzupełnienie powyższego artykułu...



kaspric - Pon Kwi 06, 2009 9:45 pm
G prawda o tym dobijaniu. Dobija dużo więcej poważniejszych czynników, jak brak biletu ATP czy po prostu fakt, że nie w GOP nie ma spójnej polityki transportowej, brak przystanku to szczegół.



Wit - Nie Maj 03, 2009 9:47 pm
linia Cieszyn-Bielsko

Pojedziemy kolejką do bielskiego teatru?
Ewa Furtak 2009-04-03, ostatnia aktualizacja 2009-04-03 21:13



Podróż kolejką z bielskiej Wapienicy do Wilkowic i innych ościennych miejscowości atrakcją turystyczną i receptą na bolączki komunikacyjne miasta? To możliwe. Bielscy urzędnicy rozmawiają już na ten temat z kolejarzami.

Linia kolejowa Bielsko-Biała - Cieszyn jest jedną z tych, które najbardziej dotknęły cięcia w rozkładzie jazdy PKP. Podobnie jest z torami w kierunku Wadowic. Bielscy samorządowcy mają pomysł, jak można wykorzystać niemal nieużywane teraz tory, których na terenie miasta mamy sporo. Chcą, by kursowała po nich miejska, elektryczna kolejka. Obwoziłaby pasażerów po mieście, a także kursowała do pobliskich miejscowości, w których nie brakuje atrakcji turystycznych. - Pomysł pojawił się już kilka lat temu. Jednak wtedy proponowane przez kolejarzy kwoty za używanie torów były horrendalne, nie do przyjęcia, więc pomysł upadł - opowiada Henryk Juszczyk, pełnomocnik bielskiego prezydenta. Zapewnia, że kolejarze są teraz bardzo zainteresowani współpracą.

Dzięki Markowi Krywultowi, radnemu, który pracuje na co dzień w PKP, w magistracie odbyło się spotkanie samorządowców z Andrzejem Romańskim i Krzysztofem Radomskim, dyrektorem i wicedyrektorem śląskiego oddziału spółki PKP Przewozy Regionalne. Kolejka miałaby zabierać pasażerów ze stacji w Wapienicy, a potem z przystanków położonych obok bielskich osiedli (przebiegają wzdłuż nich tory) i wieźć ich do centrum miasta. Pasażerowie mogliby wysiąść w centrum miasta w różnych popularnych miejscach, np. obok Sfery, Teatru Polskiego czy budowanego Gemini Park. Niektóre przystanki są gotowe, inne trzeba dopiero wybudować, w sumie potrzeba ich co najmniej kilkanaście. - Teraz dojazd do centrum zajmuje sporo czasu, potem trzeba szukać miejsca do zaparkowania auta. Kolejką można by dotrzeć w ciągu 10 minut - opowiada radny Krywult. Samorządowcy chcą współpracować z ościennymi gminami, kolejka mogłaby powieźć pasażerów np. do Wilkowic czy Jasienicy.

Do zwolenników kolejki należy radny Janusz Okrzesik. Na swoim blogu zachęca, by odejść od dogmatu, że wszystkie problemy komunikacyjne Bielska-Białej da się rozwiązać przy pomocy nowych dróg. - Bez transportu zbiorowego i tak się będziemy dusić! Lepiej zatem przestańmy myśleć o torach jako o przeszkodzie do pokonania, a zacznijmy jak o atucie, który trzeba umiejętnie wykorzystać - napisał Okrzesik.

Koniec marzeń o szynobusach. To nieopłacalne
TWO gazetacodzienna.pl 2009-04-07, ostatnia aktualizacja 2009-04-07 11:32:55.0

Nie ma co liczyć, że po zlikwidowaniu przez PKP linii kolejowej Cieszyn - Bielsko-Biała, starostwo wykupi tory i we własnym zakresie uruchomi na nich przewozy pasażerskie. Starosta Czesław Gluza uważa, że pomysł z szynobusami należy odłożyć na lepsze czasy.

W październiku ub. roku pisaliśmy, jak radni powiatowi zastanawiali się nad uruchomieniem na linii Cieszyn - Bielsko-Biała przewozów szynobusem. Starosta Czesław Gluza też się nad tym pomysłem zastanawiał. - Na początku lat 90. chcieliśmy z ówczesnym burmistrzem Ustronia Andrzejem Georgiem uruchomić drugą linię do Wisły. Mówili o nas: fantaści - wspomina Gluza. Potem pierwszy starosta cieszyński Andrzej Georg wspólnie z powiatami bielskim i żywieckim przystąpił do Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Samorządów na Rzecz Kolei Lokalnych. Starostowie chcieli stworzyć regionalne przewozy na bazie szynobusów, ale pomysł został tylko na papierze. - I chyba już nic z niego nie wyjdzie - ocenia dzisiaj Gluza.

Urzędnicy przeanalizowali wszystkie za i przeciw, i wyszło im, że interes się nie opłaci. - Na wynajęcie torów, które są w katastrofalnym stanie, nas nie stać. Sam szynobus kosztowałby 7 mln zł. W dodatku rozmowy z PKP są bardzo trudne - mówi starosta. - Pojawia się też pytanie, ile osób by z tej linii korzystało. Polacy zachłysnęli się transportem indywidualnym. W niektórych rodzinach są i dwa samochody... Ten interes się nie kalkuluje. To może zadanie dla samorządu województwa, który jednak ma swoje problemy na Górnym Śląsku - dodaje starosta.

Czesław Gluza porzucił już myśl o szynobusach. Bardziej obawia teraz o przewozy autobusowe. - Już się zaczyna dramat, bo ludzie coraz mniej jeżdżą autobusami. Zagrożenie, że linii będzie ubywało jest realne - dodaje.



salutuj - Nie Maj 03, 2009 9:52 pm
u nas muszą zostac zmienione władze by został zauwazony sens dopłacania do komunikacji masowej.

ale jak już będzie apogeum korków i przypadną 3 auta na rodzinę to ludzie sami z siebie wybiorą inne władze.

Ruchy naturalne muszą być.



kropek - Pon Maj 04, 2009 8:56 am

ale jak już będzie apogeum korków i przypadną 3 auta na rodzinę to ludzie sami z siebie wybiorą inne władze.
Ruchy naturalne muszą być.


no to powoli można sie do tego apogeum przymierzać
2-3 lata.



salutuj - Pon Maj 04, 2009 12:18 pm
apogeum bedzie gdy wymrze pokolenie niejezdzace wiec ja uwazam ze przez 15-20 lat liczba aut bedzie jeszcze rosla



Wit - Pią Maj 29, 2009 9:36 pm


Trzy dni z papieskim pociągiem
dziś
Trzydzieści miast i miasteczek naszego regionu odwiedzi od piątku do niedzieli jedyny w Polsce pociąg papieski. Pasażerowie będą mogli zobaczyć filmy o najważniejszych wydarzeniach z życia Jana Pawła II oraz pamiątki po nim: piuskę i kielich mszalny. Na każdej ze stacji odczytane zostanie osobne przesłanie, wybrane spośród przemówień Karola Wojtyły. Wierni będą modlić się też o szybką beatyfikację papieża Polaka.

Pociąg papieski pojawił się na polskich torach trzy lata temu. Podczas wizyty w naszym kraju poświęcił go papież Benedykt XVI. Do tej pory pociąg kursował na trasie Kraków - Wadowice (w wybrane dni także przez Bielsko-Białą do Żyliny). W centrum naszego regionu jeszcze nie gościł.

- Termin tej wizyty nie jest przypadkowy. To arcybiskup Damian Zimoń zaproponował, by połączyć ją z pielgrzymką mężczyzn i młodzieńców do Piekar Śląskich - mówi Bernard Pustelnik z Bieruńskiej Fundacji Inicjatyw Gospodarczych, jednej z organizatorów przejazdu. Piątkowy przejazd rozpocznie się o godz. 12.50 w Oświęcimiu. Zatrzyma się m.in. w Nowym Bieruniu, Chełmie Śląskim, Imielinie i Mysłowicach, a o godz. 15.14 dotrze do Katowic. W sobotę trasa pociągu prowadzić będzie z Katowic (wyjazd o godz. 8.27) do Rybnika (godz. 11.18), przez Skoczów, Bielsko-Białą i Tychy do Katowic (godz. 16.47). Szczegółowy program przejazdu można znaleźć na stronie internetowej www.pociag-papieski.pl

Bilet pozwalający na przejazd do jednej stacji kosztuje 10 złotych. Można go kupić w parafiach, urzędach gmin oraz Bieruńskiej Fundacji Inicjatyw Gospodarczych.

Ola Szatan - POLSKA Dziennik Zachodni



http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/1005601.html



Kris - Czw Lip 09, 2009 6:19 am
Nowe pociągi przyjadą do nas z Bydgoszczy
dziś


Tak wygląda EZT ED-59 Acatus zamówiony do Łodzi / materiały spółki Pesa.

Bydgoska PESA zgarnęła kontrakt na dostawę ośmiu nowoczesnych pociągów, które dołączą do czwórki kursujących od grudnia na trasie Katowice-Tychy "Flirtów".

Śląski Urząd Marszałkowski zamierza kupić je za blisko 187,4 milionów złotych, przy czym 85 procent tej kwoty pochodzić będzie z unijnej dotacji.

- Oferta została przekazana do oceny biegłych, którzy mają czas na wydanie opinii do 20 lipca. Później kontrolę uprzednią przeprowadzi Urząd Zamówień Publicznych i jeśli nie zgłosi żadnych zastrzeżeń, będzie można podpisać umowę. Pierwsze pociągi trafią do nas na przełomie 2010 i 2011 r., natomiast cały kontrakt zostanie zrealizowany do roku 2012 - zapowiada Aleksandra Marzyńska, rzeczniczka urzędu marszałkowskiego w Katowicach.

Od ubiegłego roku trwa wymiana taboru kolejowego, obsługującego przewozy regionalne w województwie śląskim. W grudniu na tory między Tychami a Katowicami wyjechały cztery pociągi wyprodukowane przez szwajcarską firmę Stadler. Kosztowały ponad 88 mln złotych. W następnym etapie w liczącej ok. 200 pojazdów flocie elektrycznych zespołów trakcyjnych miało pojawić się kolejnych osiem nowych pociągów. Obsługiwać będą trasę Katowice-Gliwice.

Rozstrzygnięcie przetargu na ich dostawę ślimaczyło się od kwietnia. Protesty i długa lista złożonych przez zainteresowane zleceniem firmy zapytań sprawiły, że wyłonienie wykonawcy kilkakrotnie przekładano. Początkowo zainteresowanych startem w przetargu było sześciu producentów - czterech z kraju i dwóch z zagranicy. Gdy przyszło do składania ofert, na placu boju zostały tylko zakłady PESA. Brak alternatywy wobec tej propozycji nie budzi jednak obaw urzędników co do jej jakości.

- Warunki specyfikacji były jeszcze ostrzejsze niż przy poprzednim przetargu na EZT-y, więc pociągi na pewno nie będą gorsze - zarzeka się Aleksandra Marzyńska.

Dla bydgoskich zakładów zamówienie ze Śląskiego Urzędu Marszałkowskiego to kolejny sukces w tym roku. W maju spółka podpisała wartą 1,5 miliarda złotych umowę z Tramwajami Warszawskimi na dostawę 186 wozów.

Drogie zakupy

Na zakup ośmiu nowych pociągów marszałek wyda niemal dwa razy tyle, co na całoroczne funkcjonowanie przewozów regionalnych w województwie śląskim.

Przypomnijmy, że w tegorocznym budżecie jest na ten cel ok. 100 mln zł - to o 17 mln zł więcej niż przed rokiem, ale jak się okazało w grudniu, zdecydowanie za mało, by utrzymać wielość połączeń regionalnych na zeszłorocznym poziomie. Nie są to jednak wyjątkowe wydatki - dla porównania, spółka PKP Intercity za dziesięć lokomotyw marki Siemens zapłaci 40 milionów euro.
Michał Wroński - POLSKA Dziennik Zachodni
http://chorzow.naszemiasto.pl/wydarzenia/1021940.html



Wit - Nie Lip 12, 2009 8:24 pm
Nowoczesne pociągi dla Śląska z Bydgoszczy
Tomasz Głogowski 2009-07-12, ostatnia aktualizacja 2009-07-12 21:23:54.0



Prawdopodobnie bydgoska Pesa dostarczy osiem nowoczesnych pociągów dla naszego województwa. Decyzja zapadnie pod koniec lipca.

80 metrów długości, klimatyzacja, monitoring, 160 km/godz. maksymalnej prędkości oraz 450 miejsc dla pasażerów - takie warunki postawiło województwo śląskie producentom, którzy byli zainteresowani dostawą ośmiu nowoczesnych pociągów dla naszego regionu.

Choć urzędnicy zapewniają, że specyfikacja przetargowa była na tyle uniwersalna, że o zamówienie mogli starać się wszyscy najwięksi gracze na rynku, to ostateczną ofertę złożyła tylko bydgoska Pesa. I to prawdopodobnie ona dostarczy pociągi dla naszego województwa.

Składy mają kosztować 187 mln zł, z czego 85 proc. ma pochodzić z unijnej dotacji. Umowa zostanie podpisana dopiero pod koniec lipca, i to pod warunkiem, że zastrzeżeń nie będzie miał ani Urząd Zamówień Publicznych, sprawdzający wszystkie większe przetargi, w które zaangażowane są unijne pieniądze, ani wynajęci przez samorząd biegli. Według naszych informacji mają przyjrzeć się m.in. drodze hamowania pociągów, zbadać ich odporność na zmiany napięcia czy tzw. prądów wirowych. - Specyfikacja jest tak skomplikowana i szczegółowa, że musieliśmy zwrócić się do specjalistów z zewnątrz - przyznaje Aleksandra Marzyńska, rzeczniczka marszałka województwa śląskiego.

Jeżeli umowa z Pesą zostanie podpisana, dostaniemy osiem nowych maszyn zbudowanych na bazie pociągu ED 74. To sztandarowy produkt bydgoskiej fabryki, który zadebiutował w 2005 roku na trasie Warszawa - Łódź.

Nie wiadomo jeszcze, na jakich trasach będą kursowały nowe pociągi. Bardzo możliwe, że dołączą do czterech flirtów, które od grudnia zeszłego roku jeżdżą na trasie Tychy Miasto - Katowice. O przynajmniej kilka maszyn dopominają się władze Częstochowy. Tamtejsi samorządowcy nie ukrywali rozczarowania, że żaden z flirtów nie trafił pod Jasną Górę.





kaspric - Nie Lip 12, 2009 10:28 pm
Ta, najlepiej niech jeżdżą do Tychów, w końcu na najważniejszym kierunku mamy 870 i 840...



nrm3 - Pon Lip 13, 2009 7:18 am
Eee jakieś chrzanienie. Na Tychy potrzebne są 3-4 składy i obieg jest zamknięty. Więcej nie trzeba. Chyba, że dla testów chcą puścić.



salutuj - Pon Lip 13, 2009 7:34 am
kiedys liczylem - na Tychy potrzeba 5 skladow (4 + zapasowy) zeby mogly kursowac co 10-15 min w szczycie



Jastrząb - Pon Lip 13, 2009 8:03 am
No jak to gdzie? Docelowo na nową linię do Pyrzowic. A Tymczasowo mogą do Gliwic, Bielska lub Częstochowy.



nrm3 - Pon Lip 13, 2009 9:22 am

kiedys liczylem - na Tychy potrzeba 5 skladow (4 + zapasowy) zeby mogly kursowac co 10-15 min w szczycie
Ale nie ma takiego rozkładu a w obecnym wystarczą 4



salutuj - Pon Lip 13, 2009 9:33 am

Ale nie ma takiego rozkładu a w obecnym wystarczą 4

zasadniczo ilosc pociagow to T * f * 2 + 1 gdzie T to czas przejazdu (uwzgledniajac postoj) a f to czestotliwosc kursowania :-)



nrm3 - Pon Lip 13, 2009 9:45 am
Zasadniczo to głównie jeżdżą 3, a jeden stoi na bocznicy Choć w zeszłym tygodniu widziałem wszystkie 4 na trasie



salutuj - Pon Lip 13, 2009 10:23 am
zwazywszy ze jada obecnie moze 25 min to odwracajac mamy f = 3/(2T) czyli nie wiecej niz 2-3 na godzine z takim skladem.



Wit - Wto Lip 14, 2009 9:37 pm
Śląskie chce kupić elfy. A to... pociągi widmo
Tomasz Głogowski 2009-07-14, ostatnia aktualizacja 2009-07-14 23:14:32.0



Nowe pociągi typu elf, które zamierza kupić województwo śląskie, budzą coraz więcej emocji. Te maszyny fizycznie jeszcze nie istnieją i nikt nie wie, jak będą się sprawować. - Dlaczego nie kupiliśmy flirtów, skoro sprawdziły się na śląskich torach? - zastanawiają się miłośnicy kolei.

Jak już pisaliśmy, prawdopodobnie bydgoska Pesa dostarczy osiem nowych pociągów dla województwa śląskiego. Umowa ma zostać podpisana pod koniec lipca, zaraz po tym, jak zamówienie prześwietli Urząd Zamówień Publicznych, sprawdzający wszystkie większe przetargi, w które zaangażowane są unijne pieniądze oraz wynajęci przez samorząd biegli. Sprawdzą, czy oferta Pesy jest zgodna ze specyfikacją techniczną. Składy mają kosztować 187 mln zł, z czego 85 proc. będzie pochodzić z unijnej dotacji.

Tymczasem nowe pociągi, które mają pojawić się w woj. śląskim na przełomie 2011 i 2012 roku, budzą coraz więcej emocji. Okazuje się, że Pesa chce sprzedać nam maszyny typu elf, czyli unowocześnione wersje pociągu ED 74, który zadebiutował w 2005 roku na trasie Warszawa - Łódź (20 elfów zamówiły też Koleje Mazowieckie).

- Problem w tym, że elfy istnieją tylko na papierze, bo nie zostały jeszcze zbudowane. Na razie są tylko wizualizacje i projekty tych maszyn. Nie przetestowano ich w praktyce, nie wiadomo, jak będą zachowywać się na torach i jaka będzie ich awaryjność - mówi Krzysztof Kuś z Obywatelskiego Komitetu Obrony Kolei Województwa Śląskiego, tego samego, który niedawno walczył o przywrócenie kilkunastu pociągów zlikwidowanych na Śląsku i w Małopolsce.

Kuś dodaje, że bardziej sensowne byłoby zamówienie kolejnych flirtów wyprodukowanych w fabryce Stadlera. Cztery flirty jeżdżą już na trasie Tychy Miasto - Katowice. - Na początku miały kilka awarii, ale ostatecznie się prawdziły. Po co w takim razie kupować zupełnie nieznane maszyny? - zastanawia się Kuś.

Podobnie myśli też część śląskich kolejarzy, którzy oswoili się już z flirtami. - Kupujemy kota w worku - mówią.

Obaw tych nie potwierdza Barbara Szczerek, rzeczniczka Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych w Katowicach. Zwraca uwagę, że elfy będą parametrami zbliżone do flirtów. - Przy obecnej konkurencji wśród producentów nie da się skompletować jednolitego taboru w całym regionie - mówi Szczerek.

Michał Żurowski, rzecznik bydgoskiej Pesy, zapewnia, że mieszkańcy woj. śląskiego nie będą rozczarowani. Jego zdaniem nowe elfy spełnią oczekiwania nawet najbardziej wymagających pasażerów. - To będzie całkiem nowa jakość - obiecuje Żurowski.

Tymczasem urzędnicy przypominają, że specyfikacja przetargowa była na tyle uniwersalna, że o zamówienie mogli starać się wszyscy najwięksi gracze na rynku. Ostateczną ofertę złożyła tylko bydgoska Pesa.

Nowe elfy mają mieć klimatyzację, monitoring, 450 miejsc siedzących i rozwijać prędkość 160 km/godz.


...............
flirt, elf...jak romantycznie



kropek - Wto Lip 14, 2009 10:02 pm
^ ^ ^ 450 miejsc siedzących.... co?



nrm3 - Śro Lip 15, 2009 7:37 am
Słuchaj wybiórczej, a będziesz zimą w sandałach chodził.

ELF regionalny - 205 siedzących, 400 całość
ELF aglomeracyjny - 204 siedzących, 490 całość



heniek - Śro Lip 15, 2009 9:46 am
Jakieś bzdurne narzekanie na PESA, dobrze, że zamówienie wygrała Polska firma, zawsze to większe PKB, a elfy powinny kursować na linii Gliwice - Zawiercie (Częstochowa). Jest to jedna z najbardziej obciążonych i chyba najważniejszych linii kolejowych w województwie.



nrm3 - Śro Lip 15, 2009 11:00 am
Myślę, że nie bzdurne bo z PESĄ były spore problemy ale mam wrażenie, że to była choroba wieku dziecięcego. Nie mniej ciężko teraz odbudować zaufanie w jednej chwili.



adas3 - Wto Lip 28, 2009 3:31 pm
http://kolej.wikidot.com/blog:projekt-r ... oj-slaskim - projekt rozkładu na 2009/2010 - zachęcam do przeglądnięcia i wysyłania uwag do Marszałka oraz PR.



johny90 - Śro Lip 29, 2009 9:22 am
http://www.um-zachodniopomorskie.pl/zalaczniki/pesa.pps

Prezentacja PESY z okazji Konwentu Marszalkow Wojewodztw, jako ostatni prezentowany ELF. Jak dla mnie bomba, tylko mogloby byc wiecej miejsc na wieksze bagaze, szczegolnie rowery.



rafiki_03 - Śro Lip 29, 2009 4:49 pm
Co za cudeńka Super



stadniczek - Nie Sie 02, 2009 3:36 pm
Krążą plotki o utworzeniu kolei regionalnej sladem torow kolei piaskowej, jedna ze stacji miala by byc na osiedlu Witosa, inna kolo bugli itp... wie ktos cos na ten temat? Na ile sa to wiarygodne informacje? Na Witosa rozpoczal sie remont wiaduktu nad torami kolei pisakowej, podobno wlasnie ma to zwiazek z tymi planami.



Ruslan - Nie Sie 02, 2009 9:49 pm
Remont na Witosa był planowany już od dawna, i to głównie z powodu jego wieku chyba... A wykorzystanie tej kolei jest ciekawym pomysłem, ale chyba dużo mniej praktycznym i opłacalnym (ze względu na przebieg torów), niż wykorzystanie istniejących linii kolei pasażerskiej, przy stworzeniu większej ilości stacji.



Wit - Wto Sie 11, 2009 8:45 pm
Pociągi do taktu. Ale nie wszystkie
Tomasz Głogowski 2009-08-11, ostatnia aktualizacja 2009-08-11 20:12:50.0



Dla pasażerów mamy dobre i złe informacje. Jest szansa, że pierwszy raz od wielu lat nie dojdzie do wielkich cięć w rozkładzie jazdy pociągów pasażerskich w naszym regionie. Nie ma za to mowy o skoordynowaniu połączeń czy pojawieniu się prywatnej konkurencji na torach.

Większość z nas pamięta grudzień zeszłego roku, gdy z rozkładu jazdy pociągów wycięto niespodziewanie... 140 połączeń lokalnych. Na kolejarzy i urzędników spadły wtedy prawdziwe gromy, a pasażerowie - po raz pierwszy na taką skalę w Polsce - zjednoczyli się, by bronić swoich pociągów (częściowo się to udało).

Wielu zastanawiało się wtedy, czy w tym roku kolej także zakpi z podróżnych i zlikwiduje następne połączenia. Otóż jest szansa, że nie! "Gazeta" dotarła do projektu nowego rozkładu jazdy na lata 2009/2010, z którego wynika, że województwo śląskie, które niedawno przejęło większość udziałów w Śląskim Zakładzie Przewozów Regionalnych PKP, zamierza przeznaczyć na pociągi około 100 mln zł, czyli tyle samo co do tej pory. - Nie będzie gorzej niż dotychczas - potwierdza Jacek Stumpf, kierownik wydziału zamówień publicznych i nadzoru właścicielskiego w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim.

Projekt nowego rozkładu nie przewiduje większych cięć w połączeniach poza kilkoma przykrymi, niestety, wyjątkami. Jak alarmuje Obywatelski Komitet Obrony Kolei Województwa Śląskiego, którego członkowie walczyli o przywrócenie zlikwidowanych kiedyś pociągów, od grudnia zniknąć ma m.in. "Cieszynka", czyli dość popularny pociąg relacji Katowice - Cieszyn, a kilka pociągów na trasie Katowice -Sędziszów do tej pory kursujących w weekendy będzie jeździło tylko w dni robocze.

Sporym plusem ma być za to wprowadzenie stałego taktu, czyli równych odstępów czasu w kursowaniu pociągów na trasie Tychy Miasto -Katowice, gdzie jeżdżą nowoczesne flirty. W dni robocze flirty mają jeździć co 30 minut, w dni wolne od pracy co godzinę. Mają się także pojawić pociągi relacji Katowice - Żylina i nowy pociąg z Bielska-Białej do Krakowa kursujący w niedziele i z Krakowa do Bielska-Białej jeżdżący tylko w piątki.

Niestety, wygląda na to, że nowy rozkład jazdy będzie tylko powieleniem istniejącego, a to oznacza, że nie będzie stałego taktu na innych liniach czy prywatnej konkurencji na torach. - Jesteśmy bardzo rozczarowani, bo mieliśmy nadzieję, że nowy rozkład zostanie wreszcie skonstruowany od podstaw. Umożliwiłoby to skomunikowanie większości połączeń, tak by pasażerowie nie musieli już czekać na przesiadkę po godzinę albo i więcej - mówi Krzysztof Kuś, koordynator OKOKŚ.

Jest jeszcze jedno zagrożenie. W zeszłym roku województwo śląskie również deklarowało, że w rozkładzie jazdy nie będzie większych zmian, a Przewozy Regionalne PKP i tak zrobiły swoje i dokonały prawdziwej rzezi połączeń. - Niestety, nasi urzędnicy w żaden sposób nie są w stanie zweryfikować informacji przedstawionych przez kolej, która czasem działa nieracjonalnie i likwiduje połączenia tam, gdzie jeździ najwięcej pasażerów - alarmuje Kuś.

Wszystko wyjaśni się już niebawem, gdy gotowy będzie budżet województwa na przyszły rok. Wtedy przekonamy się, czy rzeczywiście na połączenia kolejowe przekazane zostanie zaplanowane 100 mln zł, czyli absolutne minimum potrzebne do zachowania status quo.

Komentuje Tomasz Głogowski
Tomasz Głogowski 2009-08-11, ostatnia aktualizacja 2009-08-11 20:13:20.0

Kiedy w zeszłym roku województwo śląskie podpisywało pięcioletnią umowę z PKP Przewozami Regionalnymi na transport pasażerski, zewsząd słyszeliśmy zapewniania, że teraz będzie już tylko lepiej. W zamian za podpisanie wieloletniego cyrografu z państwowym monopolistą mieliśmy mieć przynajmniej zalążek prywatnej konkurencji na śląskich torach i nowy, stworzony od podstaw rozkład jazdy. Taki, który wreszcie umożliwiłby wygodne przesiadki. A zamiast tego mamy stary rozkład, który "robi" za nowy i czytelny przekaz od urzędników: cieszcie się, że nie obcinamy wam pociągów. To za mało, bo w tym świecie panuje bezlitosna reguła: kto stoi w miejscu, ten właściwie się cofa.



Krzysztof Kuś - Nie Sie 16, 2009 7:30 am
Tak skończy każdy przewoźnik, który gardzi swoim klientem: http://www.okoks.cba.pl/news.php?readmore=43

Smutne to, ale prawdziwe. PKP PR wykańcza się samo. Na własne życzenie. A busiarze zacierają rączki i interesik się kręci.



Krzysztof Kuś - Nie Sie 16, 2009 7:36 am
Tutaj projekt rozkładu do pobrania z nowej strony OKOKŚ (szybciej i łatwiej się pobiera): http://www.okoks.cba.pl/news.php?readmore=3

Jednocześnie jako Koordynator Komitetu informuję, że wszelkie oficjalne wypowiedzi Komitetu są firmowane przez moją osobę. Widzę, że użytkownik adas zachęca do wysyłania listów do Marszałka. Nie wiem tylko, na jakiej podstawie powołuje się na Komitet.



nrm3 - Nie Sie 16, 2009 9:56 am

Widzę, że użytkownik adas zachęca do wysyłania listów do Marszałka. Nie wiem tylko, na jakiej podstawie powołuje się na Komitet.

Dobrze się czujesz?!?


http://kolej.wikidot.com/blog:projekt-rozkladu-2009-2010-w-woj-slaskim - projekt rozkładu na 2009/2010 - zachęcam do przeglądnięcia i wysyłania uwag do Marszałka oraz PR.

Gdzie tutaj na kogokolwiek się powołuje? Jak będziesz tak traktował ludzi to wkrótce zostaniesz sam.



Krzysztof Kuś - Nie Sie 16, 2009 10:09 am
Nrm3: pozdrawiam

"2 sierpnia 2009 r. ukazała się nowa, skromna strona internetowa Obywatelskiego Komitetu Obrony Kolei Województwa Śląskiego. Dotychczasowa, oparta na skrypcie wiki-wiki, została wyłączona.

Nowa www jest tylko jednym z elementów reorganizacji wewnętrznej Komitetu, postulowanej i omawianej od dłuższego czasu.

Przede wszystkim dokonano porządków organizacyjnych i sprecyzowano cele działalności a także dookreślono środki ich osiągania. Odstąpiono maksymalnie od sfery wirtualnej na rzecz współpracy bezpośredniej z zainteresowanymi podmiotami.

Zweryfikowano listę członków Komitetu oraz ustalono wewnętrzny podział kompetencji. Według stanu na dzień 4 sierpnia 2009 r. w pracach pod szyldem OKOKŚ uczestniczą 3 osoby; jedyną umocowaną do reprezentacji zewnętrznej jest Krzysztof Kuś, pełniący funkcję koordynatora prac Komitetu.

Największym sukcesem prawie rocznej działalności OKOKŚ jest pozyskanie wsparcia znamienitych praktyków branżowych, szczególnie w dziedzinie organizacji transportu publicznego. Oprócz tego udało się poukładać współpracę z wybranymi mediami.

Zachowanie tego status quo a także perspektywa rozwoju Komitetu wymagała przeprowadzenia porządków wewnętrznych.

Z planów długookresowych warto wymienić rozważaną możliwość powołania instytucji społecznego rzecznika pasażerów. Już teraz OKOKŚ będzie starał się pełnić wynikające z tego tytułu obowiązki, poprzez wskazywanie zainteresowanym osobom sposobów rozwiązywania problemów transportowych a w razie potrzeby reprezentowanie ich przed organizatorami i operatorami transportu publicznego.

Nowa strona internetowa Obywatelskiego Komitetu Obrony Kolei Województwa Śląskiego jest dostępna pod adresem www.okoks.cba.pl. Zachęcamy do logowania się i korzystania z jej możliwości interaktywnych".

Źródło: http://www.okoks.cba.pl/news.php?readmore=8

Co do projektu rozkładu 2009/2010: poprosimy o wszelkie uwagi, sugestie itd. Choć w tym rozkładzie i tak już wiele zmienić się nie da. Ale zawsze można przecież próbować.



Bartek - Nie Sie 16, 2009 10:14 am
Co za spam!



Wit - Wto Sie 18, 2009 9:51 pm


Między Katowicami a Krakowem pociąg staniał o 5 mln złotych
dziś
Nawet 40 milionów złotych mogą przepłacić urzędnicy marszałka Bogusława Śmigielskiego za osiem nowych pociągów dla obsługi połączeń regionalnych. Mają one jeździć na trasie Katowice - Gliwice. Na ich zakup zamierzają wydać przeszło 187 milionów złotych - maksimum tego, co odłożono na ten cel. Najprawdopodobniej zgarnie je bydgoska PESA - jeden z potentatów na krajowym rynku dostawców pojazdów szynowych.

Ta sama firma zaoferowała swoje pociągi również samorządowi województwa małopolskiego. Wiele wskazuje na to, iż chodzi o ten sam model. Tyle tylko, że od krakowian PESA zażądała o pięć milionów złotych mniej za każdy pojazd. Tam jednak musi walczyć o zlecenie z konkurencyjnym producentem, u nas była jedynym uczestnikiem przetargu.

Próbowaliśmy zainteresować naszymi ustaleniami urzędników marszałka, ale bez powodzenia. 75 kilometrów dzielące Katowice od Krakowa okazało się dla nich barierą dzielącą dwa światy. Nie mieli ochoty sprawdzać, jaki pociąg i za jaką cenę PESA oferuje w ościennym województwie.

- Przygotowując przetarg nie zakładaliśmy współdziałania z samorządem województwa małopolskiego - odpowiedział nam Witold Trólka z Biura Prasowego Marszałka.

Co najmniej dziwne są też wyjaśnienia samej PESY. Jej rzecznik, Michał Żurowski, dwa razy potwierdził nam, że zarówno w Katowicach, jak i w Krakowie firma oferuje ten sam model pociągu. Później wycofał się z tych słów.

Przetarg na dostawę nowych EZT-ów dla naszego regionu sprawdzi Urząd Zamówień Publicznych. Rzeczniczka UZP, Anita Wichniak-Olczak, nie pozostawia jednak wątpliwości: kontrolerzy nie będą się interesować, dlaczego prawdopodobnie ten sam produkt tuż za miedzą kosztuje o prawie 25 procent mniej. - Sprawdzamy zgodność przeprowadzonego postępowania z przepisami ustawy o zamówieniach publicznych - wyjaśnia rzeczniczka UZP.

W Katowicach za Elfa zapłacą 23,3 mln zł

W Krakowie ten sam pociąg będzie o 5 mln zł tańszy

Gdy w grudniu ubiegłego roku na trasę z Tychów do Katowic wyjechały szwajcarskie pociągi Flirt, zachwytom nie było końca. Za cztery pociągi samorząd województwa zapłacił 88 mln zł. Ale było warto: były ciche, wygodne, niskopodłogowe.

Na fali tej euforii urzędnicy marszałka postanowili zacząć wymieniać pociągi także na innych liniach. W marcu ogłosili więc kolejny przetarg: tym razem na osiem nowych pociągów.

Zrazu zainteresowanych zleceniem było sześciu producentów - czterech krajowych i dwóch zagranicznych. Gdy jednak przyszło do składania ofert, na placu boju zostały tylko zakłady PESA z Bydgoszczy.

Najpoważniejszy konkurent, należąca do milionera Zbigniewa Jakubasa firma Newag z Nowego Sącza, wypadł z gry z powodu - jak twierdzi sam Jakubas - jednej klauzuli w specyfikacji przetargu "ustawionej pod konkurenta", czyli pod PESĘ.

- Specyfikacja ta nie pozwalała na wystartowanie Newagowi, ponieważ my dostarczaliśmy pojazdy, łącznie dziewięć sztuk, w latach 2005-2006, a od 2007 do dziś nie było żadnych rozstrzygnięć tych przetargów. PESA dostarczyła pociągi w 2007 r., które były zamówione przez Warszawę w 2005 r., i tą dostawą legitymuje się w tym przetargu - twierdzi Jakubas.

Jakubas zżyma się też z jeszcze jednego powodu: on ma już pociąg, który można by natychmiast poddać testom. A konkurent - nie.

Elf jako taki bowiem jeszcze nie istnieje. Ma być zmodernizowaną wersją pociągu E-74, który wozi pasażerów PKP Przewozy Regionalne w Łodzi.

Teraz trwa sprawdzanie, czy oferta PESY odpowiada specyfikacji przetargowej. Jeśli urzędnicy nie doszukają się jakichś niezgodności - a nic na to nie wskazuje - to droga do podpisania umowy z PESĄ będzie otwarta. Firma z Bydgoszczy dostanie za swoje Elfy 187 milionów złotych (85 proc. tej sumy pochodzić będzie z unijnej dotacji), co oznacza, że cena każdego z ośmiu pociągów wyniesie 23,3 mln zł. Pierwsze składy trafią na Śląsk pod koniec przyszłego roku, całość zlecenia ma zostać zrealizowana do roku 2012.

Czy można było tę sprawę załatwić lepiej? Odpowiedź na to pytanie znaleźliśmy w Krakowie. Przetarg na dostawę pięciu szybkich składów kończy bowiem również urząd marszałkowski Małopolski. Tu o zlecenie walczą dwaj dostawcy: PESA i Newag, bo tym razem w specyfikacji przetargowej nie było już klauzuli, która wykluczałaby firmę Jakubasa.

Chociaż zamówienie Krakowa jest mniejsze niż Katowic, to cena pojedynczego pociągu jest niższa. Jak ustaliliśmy, za pięć pociągów dla Małopolski PESA żąda 91,19 mln zł, tj. niecałe 18,23 mln zł za sztukę. To około 5 mln zł za pociąg mniej aniżeli u nas.

Dwukrotnie w ubiegły poniedziałek rzecznik Żurowski potwierdzał w rozmowie z nami, że PESA zaproponowała w Krakowie ten sam pociąg co w Katowicach - tj. Elfa. Co więcej, Małopolska dostanie swoje pociągi w ciągu 19 miesięcy od dnia podpisania umowy, gdy na Śląsku ma na to siedem miesięcy więcej.

Na pytanie, dlaczego Elf dla Śląska ma być o kilka milionów złotych droższy niż dla Małopolski, rzecznik PESY nie potrafił zrazu odpowiedzieć. Po kilku godzinach znalazł odpowiedź.

- Pomyliłem się. W przetargu dla województwa małopolskiego wystawiliśmy inny model, Acatus II. Stąd może wynikać ta różnica w cenie - stwierdził.

Krakowscy urzędnicy nie chcą potwierdzić ani obalić tej wersji, tłumacząc, że do czasu rozstrzygnięcia przetargu obowiązuje ich tajemnica handlowa. Z naszych ustaleń wynika jednak, że PESA nie mogła wystawić do krakowskiego przetargu Acatusa, bo ten pociąg nie spełnia jednego z ważnych warunków przetargu: ma za wysoko położoną podłogę.

Podwładni marszałka Śmigielskiego nie chcieli komentować tej sprawy. Pytaliśmy o kwalifikacje osób przygotowujących specyfikację przetargu i wskazanie, który z jej zapisów mógłby spowodować ewentualne podniesienie wartości pociągu o 5 mln zł. Ale odpowiedzi się nie doczekaliśmy. Usłyszeliśmy jedynie, że specyfikacja rozpisanego w Krakowie przetargu nie jest w Katowicach znana (bez trudu można ją znaleźć w Biuletynie Informacji Publicznej UM w Krakowie). "Na tym etapie postępowania przetargowego i bez dokładnego poznania specyfikacji województwa małopolskiego nie możemy komentować tych różnic" - podsumował sprawę w nadesłanym do naszej redakcji oświadczeniu Daniel Tresenberg z biura prasowego Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach.

Jakie mają być te Elfy

Elfy będą jeździły na trasie Katowice - Gliwice. To nowoczesne maszyny mogące rozwinąć prędkość 160 km na godzinę. W każdym składzie zmieści się co najmniej 450 pasażerów (co najmniej 200 miejsc siedzących). Pociągi będą wyposażone w automatyczną klimatyzację, rampy wjazdowe ułatwiające wsiadanie niepełnosprawnym i matkom z dziecięcymi wózkami, antypoślizgową podłogę, monitoring umożliwiający maszyniście obserwowanie części pasażerskiej oraz interkom umożliwiający z kolei pasażerom w sytuacji kryzysowej szybkie powiadomienie załogi pociągu. Informacje dla podróżnych wyświetlane będą na elektronicznych tablicach. Pociąg będzie powleczony specjalną farbą zabezpieczającą przed graffiti.

O potencjalnej wyższości Elfów katowickich nad krakowskimi

Z Łukaszem Czopikiem, sekretarzem województwa, wiceprzewodniczącym komisji przygotowującej specyfikację przetargu na EZT-y dla województwa śląskiego, rozmawia Michał Wroński

Zakup Elfa w bydgoskich zakładach PESA wydaje się przesądzony. Widzieliście państwo kiedykolwiek ten pociąg na własne oczy?

Nie, albowiem postępowanie ogłoszone zostało z zamysłem uzyskania produktu o możliwie najnowocześniejszych rozwiązaniach technicznych, przystającego do aktualnych standardów bezpieczeństwa. U podstaw specyfikacji istotnych warunków zamówienia legły założenia przyjęte w postępowaniu, którego wynikiem była dostawa Flirtów. Później jednak, uznając, że pociągi te mają kursować 20-30 lat, uzupełniliśmy specyfikację o zapisy uwzględniające najnowsze normy z zakresu trakcji, bezpieczeństwa, jakości, by uzyskać produkt możliwie wolno się starzejący.

O jakie wymogi chodzi?

Głównie o normy z zakresu bezpieczeństwa, obowiązujące już w Niemczech czy Francji, a które w Polsce przyjęte mają zostać na przełomie lat 2009/2010.

Czy te rozwiązania mogły podnieść cenę pociągu o pięć milionów złotych?

Na pewno nie pozostały bez wpływu na nią. Jeszcze w trakcie postępowania wykonawcy sygnalizowali, że tak zmodernizowana konstrukcja będzie znacząco droższa niż mogłaby być bez zachowania narzuconych przez nas standardów.

Pytam, bo w Krakowie PESA oferuje prawdopodobnie ten sam model pociągu w cenie niższej o pięć milionów złotych.

Nie sądzę, by to mógł być dokładnie ten sam produkt. Nasza specyfikacja była bardzo zbliżona do tej, jaką przygotował samorząd województwa mazowieckiego, a tam cena za pojazd była zbliżona do oferty złożonej w naszym postępowaniu.

Czyżby w Krakowie nie wiedziano o mających wejść w życie unijnych normach bezpieczeństwa? A może PESA wykorzystuje sytuację, że w naszym przetargu nie miała konkurenta i winduje cenę?

Nie znam specyfikacji, jaką przygotowano w Krakowie. Może uznano tam, że większe znaczenie ma cena aniżeli wyśrubowane normy bezpieczeństwa. My staraliśmy się najlepiej wykorzystać tą pulę środków, które mieliśmy do dyspozycji.

Nie byłoby lepiej, aby w przetargu wystartowało więcej producentów? Fakt, że bierze w nim udział tylko jeden producent rodzi podejrzenia, czy aby na pewno wszyscy zainteresowani mieli równe szanse na start.

Zgadzam się z tym, że w naszym interesie leży udział w postępowaniu przetargowym jak największej liczby oferentów, wpływa to bowiem korzystnie na zdrową konkurencję, ale pod warunkiem, że nie wiązałoby się z obniżeniem minimalnych wymagań stawianych wykonawcom celem zweryfikowania, choćby w podstawowym zakresie ich zdolności do prawidłowego wykonania przedmiotu zamówienia. To bowiem naraziłoby zamawiającego na zarzut niestaranności.

Michał Wroński - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/1037462.html



salutuj - Wto Sie 18, 2009 10:39 pm
ładnie, ładnie



beschu - Śro Sie 19, 2009 9:55 am
Tak to jest, gdy zamiast prostych licytacji robi się przetargi.



heniek - Śro Sie 19, 2009 11:01 am
może faktycznie te nasze pociągi będą spełniać jakieś dodatkowe normy?



Wit - Śro Sie 19, 2009 11:58 am


Kolejowy poker na śląsku, w puli jest 40 milionów złotych
dziś
Tekstem o nowoczesnych pociągach "Między Katowicami a Krakowem pociąg staniał o 5 mln złotych", które nasz region chce kupić o pięć milionów (za sztukę!) drożej niż samorządowcy z Małopolski, zmusiliśmy urzędników marszałka województwa śląskiego Bogusława Śmigielskiego do działania.

Wzięli się za to, czego nie zrobili przez kilka ostatnich miesięcy i przed czym bronili się przez cały tydzień, gdy pytaliśmy o szczegóły - do porównania warunków przeprowadzonego w Katowicach przetargu na dostawę ośmiu pociągów dla obsługi linii regionalnych z warunkami analogicznego przetargu, który właśnie kończy się w Krakowie.

- W środę przekażemy dziennikarzom porównawcze zestawienie obu specyfikacji - zapowiedział wczoraj Łukasz Czopik, sekretarz województwa śląskiego, a zarazem wiceprzewodniczący komisji przygotowującej specyfikację przetargu na tzw. elektryczne zespoły trakcyjne (EZT) dla naszego województwa. Jak dodał, porównanie to ma udowodnić, że wydając ponad 187 milionów złotych na osiem nowoczesnych pociągów, samorząd regionu nie przepłacił.

Podejrzenia takie pojawiły się w momencie, gdy odkryliśmy, że w Krakowie ten sam producent (tj. zakłady PESA z Bydgoszczy) w ogłoszonym przez tamtejszy Urząd Marszałkowski przetargu chce za jeden pociąg 18,2 miliona złotych - o pięć milionów złotych mniej niż kosztować będzie jeden skład dla Katowic. Czy w obu przypadkach mamy do czynienia z tym samym pociągiem? Jednoznaczną odpowiedź na to pytanie poznamy dzisiaj. Wedle zapowiedzi biura prasowego UM w Krakowie, zbierze się bowiem komisja przetargowa i dowiemy się, co konkretnie proponują oferenci. Do tej pory krakowscy urzędnicy nie chcieli tego wyjawić. Z kolei rzecznik PESY podawał sprzeczne informacje - najpierw potwierdził nam, że w obu przypadkach firma oferuje przygotowywany dopiero model pojazdu tzw. ELF, potem wycofał się z tych słów, przekonując, że w Krakowie oferowany jest starszy model tzw. ACATUS. Ten jednak nie spełnia wymogów, gdyż ma zbyt wysoko podłogę, a to oznacza, że ta kandydatura byłaby skazana na porażkę z przyczyn formalnych.

Urzędnicy marszałka Śmigielskiego tłumaczyli nam, że pociągi dla Katowic są droższe, bo trzeba wyposażyć je w nowe systemy bezpieczeństwa. Wedle słów Łukasza Czopika, nowe normy bezpieczeństwa mają zacząć obowiązywać na przełomie lat 2009/2010. Podczas, gdy urzędnicy marszałka pośpiesznie porównywali oba przetargi, my sprawdzaliśmy, jakie to unijne normy bezpieczeństwa mają w ciągu najbliższych miesięcy wejść w życie na kolei.

U pytanych przez nas przewoźników informacja ta wzbudziła jednak sporą konsternację. - Nic nie słyszeliśmy o jakichkolwiek nowych normach bezpieczeństwa, które miałyby w najbliższym czasie wejść w życie - zgodnie potwierdziły nam Marta Olender z biura prasowego PKP Przewozy Regionalne i Beata Czemerajda z PKP Intercity.

Czy to możliwe, by dwaj główni przewoźnicy kolejowi w Polsce nic nie wiedzieli o mających wejść w życie już za kilka miesięcy zmianach? Również spory kłopot z ich wskazaniem mieli urzędnicy z Ministerstwa Infrastruktury. Po całym dniu poszukiwań odesłali nas do Urzędu Transportu Kolejowego, a tam z kolei na powrót odprawiono nas do resortu infrastruktury. Nikt nie znalazł odpowiedzi.

W końcu udało nam się ustalić o co chodzi. Nasi urzędnicy pisząc przetarg na nowe pociągi wprowadzili do specyfikacji tzw. normę PN-EN 15227 - określa ona warunki, jakie powinny spełniać konstrukcje pociągów, by skuteczniej chronić pasażerów i załogę pociągu w razie ewentualnej kolizji (formalnie została zarejestrowana w 2008, w praktyce do dziś dnia nie stanowi obligatoryjnego wymogu). Jeśli jednak urzędnicy sądzą, że katowicki przetarg tym właśnie różni się od tego z Krakowa, to są w błędzie. 7 lipca urzędnicy marszałka Małopolski w piśmie adresowanym do wszystkich firm zainteresowanych zleceniem zasugerowali, by zgłaszane przez nich pociągi również spełniały ten wymóg. Powołali się przy tym właśnie na specyfikacje z naszego regionu oraz Mazowsza, co świadczy o tym, że krakowscy urzędnicy pilnie śledzą przetargi u sąsiadów. Gdy my w ubiegłym tygodniu przez dwa dni próbowaliśmy zainteresować naszych urzędników krakowskim przetargiem na EZT-y dostaliśmy odpowiedź, że przygotowując przetarg nie zakładali współpracy z samorządem Małopolski.

Tańsza stolica

Tańsza niż dla woj. śląskiego była również oferta PESY dla Kolei Mazowieckich. Warszawski przewoźnik przetarg na zakup 20 pociągów rozstrzygnął 5 czerwca. Zwycięska oferta PESY i ZNTK Mińsk Mazowiecki S.A. opiewała na 101, 26 milionów euro tj. ok. 22,9 mln zł za jeden pociąg. Specyfikacja była zbliżona do tej z Katowic. Sytuacja nie jest rozstrzygnięta - jedna z konkurencyjnych firm złożyła protest na wynik postępowania. Jak powiedziała nam Iwona Musiał, rzeczniczka KM, prezes spółki zarządził kontrolę wewnętrzną przetargu

Michał Wroński - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/1037893.html



nrm3 - Śro Sie 19, 2009 12:21 pm

może faktycznie te nasze pociągi będą spełniać jakieś dodatkowe normy?
norma za 5 mln za sztukę? taaa
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • romanbijak.xlx.pl



  • Strona 6 z 9 • Wyszukano 952 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9
    Copyright (c) 2009 | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.