ďťż
[Katowice] Nikiszowiec



Wit - Nie Gru 07, 2008 10:09 pm
Jarmark w Nikiszowcu na piątkę!
Anna Malinowska2008-12-07, ostatnia aktualizacja 2008-12-07 20:40



Ludzie z Nikiszowca przestali się oglądać na władze. Zakasali rękawy i sami zorganizowali jarmark, jakiego jeszcze nikt w dzielnicy nie widział! Na rynku wokół choinki stanęły kramy. Obrazy Grupy Janowskiej, okolicznościowe bombki i aniołki schodziły jak świeże bułeczki. Podobnie grzane wino, krupnioki i żurek.

Organizatorzy jarmarku strasznie się denerwowali. Po kolejnej debacie z udziałem "Gazety" postanowili wziąć sprawy we własne ręce. Pieniądze, które mieli nadzieję wczoraj zarobić, chcą przeznaczyć na zakup monitoringu dla dzielnicy. Zebrania odbywały się co czwartek. Trzeba było tyle rzeczy przygotować: zorganizować stoiska, załatwić orkiestrę, nagłośnienie. Kto przygotuje ozdoby choinkowe? Kto upiecze ciasta? Kto ugotuje zupę? Kto to wszystko ogarnie? Czy to wszystko się uda?

W niedzielę był moment prawdy.

"Komu, komu, bo idę do domu! Jedyna taka okazja! Bombki Dżemu i Myslowitz!" - nawoływał przy jednym z kramów Zdzisław Majerczyk w odświętnym górniczym mundurze. Nie musiał długo namawiać. Bombki z autografami artystów i innych znanych mieszkańców regionu ludzie kupowali chętnie. Polskich złotówek nikt tu wczoraj nie przyjmował. Walutą oficjalną był balkan - od nazwy kolejki, która kiedyś jeździła do Nikiszowca. Nominały odpowiadały polskim złotym. Za dwa balkany można było np. kupić aniołki ręcznie wykonane przez gimnazjalistów z "14". - Pod dwóch godzinach mieliśmy już problem, bo zabrakło towaru - cieszył się Dawid Miszek, jeden z uczniów. - Z ozdób choinkowych został nam już tylko bałwanek, ale i on pewnie zaraz pójdzie.

Długie kolejki ustawiały się po krupnioki i żurek. - Nasze panie ledwo nadążają z podgrzewaniem zupy i kiełbasek. Ciasta już dawno zostały wyprzedane. Może trzeba było przygotować więcej? - zastanawiała się Anna Skiba z Centrum Aktywności Lokalnej, która od początku pomagała organizatorom.

W roli kupców mieszkańcy Nikisza. Sprzedawali to, co sami zrobili, upiekli czy ugotowali. Członkowie Grupy Janowskiej wystawili swoje obrazy. To wielka okazja, bo zwykle trudno je dostać w galeriach - tak wielkim cieszą się powodzeniem. - Chcieliśmy mieć wkład w tę oddolną inicjatywę mieszkańców. W końcu sami pokazali, że można coś zrobić, a nie tylko czekać na władzę, na jakieś odgórne decyzje - mówiła Sabina Pasoń z Grupy Janowskiej.

W kolejce po krupnioki spotkaliśmy też Piotra Uszoka, prezydenta Katowic. - Bardzo mi się ten pomysł podoba. Ludzie w Nikiszowcu pokazali, że potrafią się zorganizować, zrobić coś dla siebie - chwalił prezydent. Na jarmark przyjechał nieoficjalnie, jako zwykły mieszkaniec. - Mam nadzieję, że będzie to impreza coroczna - mówił, nie ukrywając zadowolenia.

- Oczywiście że tak powinno być co roku przed Bożym Narodzeniem. To "Gazeta Wyborcza" wykreowała modę na Nikiszowiec. Piszecie o dzielnicy tak długo i tak ciekawie, że coraz więcej ludzi interesuje się tym miejscem - mówiła Grażyna Jeżak, która na jarmark przyjechała z Piotrowic. Wystrojona w tradycyjny śląski strój chętnie pozowała do zdjęć fotografom, którzy licznie zjechali wczoraj do Nikisza.

- Nasze wycieczki organizujemy co piątek. Tym razem zrobiliśmy wyjątek i przejechaliśmy w niedzielę, specjalnie na jarmark. Mamy swojego przewodnika, opowiedział nam historię dzielnicy. Teraz robimy zakupy świąteczne, zajadamy się ciastem i próbujemy grzanego winka - cieszyły się słuchaczki Uniwersytetu Trzeciego Wieku z Rudy Śląskiej.

Mimo że wczoraj było zimno, na nikiszowieckim rynku były tłumy ludzi. Słyszeliśmy, jak mieszkańcy dzielnicy pękali z dumy: "Jo tu żyja tyla lot, ale choinki tukej nigdy nie było, a stragany to tylko jak jest łodpust w świntyj Annie", "Nareszcie coś się w tym Nikiszu dzieje! Coś drgnęło, bo przez tyle lat nikt o tej dzielnicy nie pamiętał".

- Baliśmy się jak diabli. Teraz, już na spokojnie, mogę przyznać, że wypaliło! Przyjechało bardzo dużo ludzi. Wielu z nich dowiedziało się o jarmarku dzięki "Gazecie" - chwaliła nas Anna Skiba. - To wy przypomnieliście, że takie miejsce w ogóle jest w Katowicach.

Ludziom urosły skrzydła
Dariusz Kortko2008-12-07, ostatnia aktualizacja 2008-12-07 20:37

Kiedy ponad rok temu zaczęliśmy pisać o Nikiszowcu, była to naprawdę dzielnica zapomniana przez Boga i ludzi. Gdy zorganizowaliśmy pierwsze spotkanie z mieszkańcami, myśleliśmy, że utoniemy w morzu żalów i pretensji, w obezwładniającym poczuciu braku nadziei. A potem okazało się, że mieszkają tu cudowni ludzie. Każdy z nich miał jakiś pomysł na zmianę, tylko myślał, że jest sam. Nasze spotkania z mieszkańcami Nikiszowca pokazały, że jest inaczej. Powoli zaczęliśmy się przebijać z pomysłem, z którym przyszliśmy do ludzi z Nikisza: musicie sami o siebie walczyć, bo nikt inny o was nie zadba.

Kilka miesięcy temu, gdy mieszkańcy poprosili nas o wsparcie przy organizacji jarmarku, skakaliśmy do góry z radości, ale baliśmy się tak jak oni. Od tej niedzieli wszystko zależało. Gdyby jarmark okazał się klapą, trudno byłoby przekonać kogokolwiek do działania.

Na szczęście się udało. Wielki pokłon należy się mieszkańcom dzielnicy, którzy po raz pierwszy zrobili coś naprawdę sami dla siebie. I podziękowania tym wszystkim, którzy przyjechali na jarmark. Widzieliście, jak ludziom w Nikiszowcu urosły skrzydła? Teraz będzie już tylko łatwiej.






jacek_t83 - Nie Gru 07, 2008 10:16 pm
było ekstra. widzieć tych wszystkich ludzi, którzy wspólnie zrobili coś dla swojej dzielnicy, zadowolenie na ich twarzach, coś niesamowitego.
sama impreza też udana. fajnie się słuchało orkiestry KWK Murcki zajadając wuszta i popijając grzańca.
kto nie był niech żałuje, ta impreza przejdzie do historii.



Wit - Pon Gru 08, 2008 9:32 pm


Mieszkańcy Nikiszowca zorganizowali najlepszy w historii Katowic Jarmark Świąteczny
Nikiszowiec: Uszok nie może, a społeczność da radę

Przez dziesięć lat trwania kadencji prezydenta Piotra Uszoka na Nikiszowcu nie działo się nic. Mieszkańcy przygotowali jarmark, który przebił ten w centrum organizowany przez UM.
O Nikiszowcu zwykło się mówić jak o miejscu, w którym diabeł mówi dobranoc. Niebezpiecznie, brudno i ciężko tu dojechać komunikacją miejską. Nie ma nawet posterunku policji, a patrole pojawiają się od święta. Do niedawna mieszkańcy żyli w psychozie strachu, strażacy wezwani do pożaru zostali pobici przez miejscowych chuliganów.

Nikiszowiec mógłby być wizytówką turystyczną Katowic. Jego zabytkowa architektura, zaprojektowana przez niemieckich architektów z Charlotenburga, Emila i Georga Zillmannów, jest ewenementem na skalę światową. - Tutaj w jednym pionie nie ma takiego samego mieszkania - mówiła mama Marty Tomeckiej, organizatorki Jarmarku. Tymczasem według mieszkańców przez dziesięć lat swojej kadencji Piotr Uszok jedyne co zrobił to położył betonową kostkę na chodnikach i zalał kilka ulic wyłożonych piękną kostką brukową... asfaltem.

Mieszkańcy postanowili więc wziąć sprawy w swoje ręce. Dwa miesiące temu postanowili, że zorganizują na Nikiszowcu świąteczny jarmark. - Pierwsze rozmowy o organizacji Jarmarku pojawiły się w połowie września. Decyzję podjęliśmy podczas spotkania na początku października - mówi MMSilesii Anna Skiba, koordynatorka przedsięwzięcia.

Tak rozpoczęła się operacja pod kryptonimem "Jarmark na Nikiszu". Od początku do końca pomysł wsparła śląska MM-ka, która o Nikiszowcu pisze dużo, obficie i z zaangażowaniem. Zostaliśmy patronem i współorganizatorem imprezy.

Zaczęli od planowania. Bez problemu dogadali się z proboszczem z kościoła św. Anny, który udostępnił im salę w domu parafialnym, oraz plac przed kościołem. Gospodynie z Nikiszowca zaoferowały, że upieką ciasto, Mietek Bieniek przeznaczył do sprzedaży wyjątkową afrykańską maskę a syn Zdzisława Majerczyka zaprojektował oficjalną walutę Jarmarku - Balkany. Strażacy z Nikiszowca zapewnili kuchnię polową a MMSilesia zorganizowała tego dnia swój trzeci Foto Dej. Wsparcie mieszkańcom zaoferowały m.in browary Tyskie i ING Bank Śląski. Datę jarmarku wyznaczono na 7. grudnia.


Oficjalna waluta Jarmarku na Nikiszu - Balkany

Przez wczorajszy jarmark przewinęło się mnóstwo osób. Mieszkańców i przyjezdnych. - Rano kiedy starsze osoby szły do kościoła mówiły między sobą "co ten farorz zaś wyprawio, piwo bydzie loł przed kościołem" a gdy już wychodziły z zaciekawieniem oglądały przedmioty wystawiane na straganach - mówi Marta Tomecka, pomysłodawczyni Jarmarku i jego organizatorka.

Jarmark na Nikiszu okazał się sukcesem i przejdzie do historii imprez organizowanych w Katowicach. - Nie robiła tego żadna specjalistyczna firma zajmująca się organizowaniem eventów tylko mieszkańcy, to bez wątpienia wielki sukces - dodaje Anna Skiba, koordynatorka Jarmarku.

Oprócz sukcesu organizacyjnego Jarmark na Nikiszu udowodnił, że mieszkańcy tej zapomnianej przez wszystkich dzielnicy potrafią się zintegrować i stworzyć wielką rodzinę, która chce zrobić coś dobrego dla miejsca, w którym żyją. - To niesamowite jak paru osobom udało się swoim spontanicznym pomysłem zarazić tylu ludzi - mówi Anna Skiba.


Piotr Uszok przy stragenie z rękodziełami uczniów Gimnazjum nr 14

Zadowolenia z Jarmarku nie krył prezydent Uszok, który pochwalił organizatorów wydarzenia. - Najlepsze inicjatywy to te, które pochodzą ze środowisk lokalnych. Władza publiczna może inspirować takie działania ale jeśli coś powstaje lokalnie trzeba te działania wesprzeć - powiedział MMSilesii Piotr Uszok.

Pełen podziwu dla imprezy był również architekt Tomasz Konior, który osobiście dostarczył organizatorom bombkę ze swoim autografem. - Co tu się dzieje! To magiczne miejsce znowu żyje! - mówił z entuzjazmem w oczach Konior - Na przykładzie tej zabudowy uczyłem się budownictwa - wspominał sentymentalnie. Bombka z autografem autora przebudowy centrum Katowic sprzedała się błyskawicznie a zysk z jej sprzedaży, jak z wszystkich rzeczy dostępnych podczas Jarmarku, zasilił fundusz założenia monitoringu w dzielnicy.

Od samego rana organizatorzy liczą pieniądze, które udało się zebrać podczas wczorajszego Jarmarku. - Udało nam się zebrać około 10 tysięcy złotych - mówi Anna Skiba - Już wkrótce zorganizujemy spotkanie z mieszkańcami, na którym dokładnie przedstawimy wyniki jarmarku, tak aby każdy wiedział ile udało się zebrać - dodaje.

Rzeczy, które nie znalazły wczoraj nowych nabywców na pewno się nie zmarnują. - Przedmioty te zostaną przekazane organizacji, która właśnie powstaje - Razem dla Nikiszowca, prawdopodobnie zostaną one wystawione na kolejne aukcje - dodaje Skiba.

Jacek Tomaszewski

EDIT by jacek: poprawilem parę przekręconych nazwisk.



Landryn - Śro Gru 10, 2008 9:52 pm
należy otworzyć na Nikiszu posterunek policji. Owszem, zdaję sobie sprawę, że jest to bardzo łopatologiczne rozwiązanie, ale na dzień dzisiejszy nie widzę innego szybkiego sposobu na poprawienie bezpieczeństwa w tej dzielnicy.




absinth - Śro Gru 10, 2008 9:58 pm
ja tam chodzilem z aparatem wiele razy sam lub z kims i nigdy nic mi sie nie stalo



Wit - Czw Gru 11, 2008 9:19 am
Nikiszowiec zarobił na Jarmarku 10 tysięcy zł
am2008-12-10, ostatnia aktualizacja 2008-12-11 09:58



10 tys. zł zebrali nikiszowianie w czasie niedzielnego jarmarku bożonarodzeniowego. Pieniądze zostaną przekazane na zakup monitoringu dla dzielnicy

Organizatorzy nie spodziewali się, że zarobią aż tyle. - Myślałam, że jak zbierzemy 3-4 tys. zł, to będzie dużo. A tu taka niespodzianka - cieszy się Anna Skiba z miejscowego Centrum Aktywności Lokalnej, która pomagała mieszkańcom przygotować imprezę.

Po raz pierwszy ludzie w dzielnicy zrobili coś sami. Każdy przyniósł, co mógł. Dzieci zrobiły ozdoby choinkowe, kobiety ugotowały zupę i upiekły ciasta. Artyści z Grupy Janowskiej przynieśli swoje obrazy. Mężczyźni w górniczych odświętnych mundurach zamienili się w kupców. Zachęcali do kupowania m.in. bombek choinkowych z autografami znanych mieszkańców regionu. Na malutkiej scenie występowały amatorskie zespoły i orkiestra górnicza. Sprzedawano krupnioki i grzane wino.

Jarmark w Nikiszowcu przyciągnął tłumy zwiedzających. - Przyjechało wiele osób z innych dzielnic, nawet z innych miast! - cieszy się Zdzisław Majerczyk, który sprzedawał bombki z autografami.

- A mnie cieszy, że sami mieszkańcy mieli radość z tego, że im się coś udało zrobić - dodaje Marta Tomecka, która jako pierwsza wpadła na pomysł jarmarku.

Nikiszowianie, zachęceni sukcesem, planują zorganizować kolejny jarmark w lipcu, z okazji nikiszowieckiego odpustu. Teraz chcą zwołać ludzi na spotkanie w sprawie monitoringu. Muszą się zastanowić nad kosztorysem przedsięwzięcia: ile kupić kamer i gdzie je rozmieścić. Wtedy też będą wiedzieć, ile pieniędzy im jeszcze brakuje.



macu - Czw Gru 11, 2008 9:32 am
Kasa kasą ale najważniejszy w tej historii jest fakt, że ludzie uwierzyli, że razem mogą wiele dobrego dla siebie zdziałać, że Nikisz wcale nie musi być tylko niebezpiecznym zadupiem wszechświata i że ich wspólnota może im dać więcej niż miasto i złotousty Bajerun razem wzięci. Tego się nie kupi za żadne pieniądze.



absinth - Czw Gru 11, 2008 9:39 am

Kasa kasą ale najważniejszy w tej historii jest fakt, że ludzie uwierzyli, że razem mogą wiele dobrego dla siebie zdziałać, że Nikisz wcale nie musi być tylko niebezpiecznym zadupiem wszechświata i że ich wspólnota może im dać więcej niż miasto i złotousty Bajerun razem wzięci. Tego się nie kupi za żadne pieniądze.

dokladnie tak!
Dobrze jakby przyszloroczna edycja lipcowego festiwalu sztuki naiwnej wypalila jeszcze lepiej niz tegoroczna i udzial w niej samych mieszkancow byl jeszcze wiekszy. Razem z tym jarmarkiem to moglyby byc takie bieguny przemian



potok77 - Pią Gru 12, 2008 8:14 am
Jarmark na monitoring

Bombki z autografami grup Dżem i Myslowitz, a także Kazimierza Kutza i Jerzego Gorzelika. Wodzionka, krupnioki i własnoręcznie upieczone ciasta. A także aniołki, świeczniki i kartki, czyli wszelakie świąteczne dekoracje przygotowane m.in. przez uczniów z janowskiego Gimnazjum nr 14 lub podopiecznych Hospicjum Cordis - wszystko to można było kupić, ale za balkany, a nie złotówki, na zorganizowanym w niedzielę w Nikiszowcu przedświątecznym jarmarku. Mieszkańcy dzielnicy przygotowali go po to, aby zebrać pieniądze na instalację monitoringu. Dlatego też podczas jarmarku zbierano podpisy pod petycją do władz w sprawie kamer. A ludzie podpisywali się chętnie, nie tylko ci z dzielnicy, bo na imprezę zjechali goście z całego regionu.

Taki jarmark zorganizowano w dzielnicy po raz pierwszy. Powodem była niechęć urzędników co do instalacji w Nikiszowcu kamer. Choć wandalizm - powybijane szyby, graffiti na zabytkowych murach (ostatnio nawet doszło do napaści na pracujących strażaków!) - to tutaj codzienność, urzędnicy uważają, że system powinni montować właściciele budynków. Z kolei Hutniczo-Górnicza Spółdzielnia Mieszkaniowa, właściciel mieszkań przyznała, że sama nie da rady sfinansować tego wydatku.

Inicjatywa mieszkańców Nikiszowca okazała się strzałem w dziesiątkę. Organizatorom udało się zebrać około 10 tysięcy złotych, czyli sumę o jakiej wcześniej nie marzyli.

- Wszyscy jesteśmy pod ogromnym wrażeniem tego, co działo się na jarmarku. Zebrane pieniądze zostaną teraz ulokowane na specjalnym koncie, gdzie będą się pomnażać - mówi Dariusz Łyczko, radny z dzielnicy Nikiszowiec.

Za tę kwotę z pewnością nie uda się zamontować monitoringu, który według obliczeń kosztuje pół miliona złotych. - To oczywiście kropla w morzu potrzeb, ale pokazaliśmy, że lokalne społeczeństwo jest w stanie zintegrować się i zorganizować spontaniczną akcję - dodaje Łyczko. Jego zdaniem, teraz kolejnym krokiem mogą być rozmowy z przedsiębiorstwami działającymi na terenie Nikiszowca.

- Prawdopodobnie jeszcze w tym roku dojdzie również do spotkania z prezydentem Katowic Piotrem Uszokiem, podczas którego poruszony zostanie temat monitoringu w Nikiszowcu - podkreśla radny.

Czy w przyszłym roku uda się zamontować upragniony monitoring? Tego jeszcze nie wiadomo. Pewne jest natomiast, że po sukcesie tegorocznego jarmarku na Ni-kiszu, impreza zostanie włączona do kalendarza wydarzeń 2009 roku.

D. Niećko, O. Szatan - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/934446.html



Wit - Pią Gru 12, 2008 9:47 pm
Minister kultury: Nikiszowiec jest za duży
Anna Malinowska 2008-12-12, ostatnia aktualizacja 2008-12-12 22:19



- Wpis do rejestru Pomników Historii zobowiązuje. To nie tylko nobilitacja i szansa na pieniądze z budżetu państwa, ale przede wszystkim obowiązki dla właściciela obiektu - przestrzega Bogdan Zdrojewski, minister kultury i dziedzictwa narodowego. W piątek był na Śląsku z roboczą wizytą.

Na pomysł wpisania Nikiszowca do rejestru Pomników Historii "Gazeta" wpadła niemal rok temu. Uznaliśmy, że zabytkowa dzielnica spełnia wszystkie warunki. W maju do Nikiszowca zaprosiliśmy Tomasza Mertę, wiceministra kultury, który nie miał wątpliwości, że Katowice mogą się starać o wpisanie dzielnicy na listę. Podpowiedział też, co trzeba zrobić.

Piotr Uszok, prezydent Katowic, dał się namówić. Urzędnicy magistratu już zakończyli prace nad wnioskiem do ministra kultury. Wszystkie potrzebne dokumenty zostaną w poniedziałek wysłane do Warszawy.

Wczoraj zapytaliśmy ministra Zdrojewskiego, czy poprze starania Katowic.

- Jestem zwolennikiem wpisywania na listę Pomników Historii mniejszych kompleksów - odpowiedział minister. - W przypadku Nikiszowca trzeba bardzo precyzyjnie policzyć, ile będzie kosztowało utrzymanie obiektu na dobrym poziomie.

- Zdajemy sobie sprawę, że ministerstwo liczy każdy grosz, ale w przypadku Nikiszowca o pieniądze nie musi się martwić. To osiedle mieszkaniowe, które nie potrzebuje dodatkowych nakładów. Muzeum Historii Katowic, które rozpocznie działalność w dzielnicy będzie z kolei finansowane z budżetu miasta - uspokajał Waldemar Bojarun, rzecznik katowickiego magistratu.

Krystyna Bochenek, wicemarszałek Senatu, która zaangażowała się w projekt wpisania Nikiszowca na listę także jest dobrej myśli. - Taki komentarz ministra dyktuje rozwaga. To nie jest odmowa. Minister zna projekt jedynie ze słyszenia. Nie widział jeszcze dokumentacji. Trudno więc, by emocjonalnie odnosił się tylko do samego pomysłu - powiedziała Bochenek.



Wit - Czw Gru 25, 2008 12:11 pm
Teraz za Nikiszowiec trzeba trzymać kciuki
Anna Malinowska2008-12-22, ostatnia aktualizacja 2008-12-23 10:42



Katowice zakończyły zbieranie dokumentacji potrzebnej do złożenia wniosku w Ministerstwie Kultury. - Zrobiliśmy swoje, teraz wszystko zależy od ministerialnych speców i urzędników - mówi prezydent Piotr Uszok.

Na liście pomników historii znajdują się w całej Polsce tylko 33 obiekty, w tym kopalnia w Tarnowskich Górach i Jasna Góra. Umieszczenie w tym gronie zapewnia nie tylko prestiż, ale i możliwość ubiegania się o dofinansowanie.

Z pomysłem uznania Nikiszowca za pomnik historii jako pierwsza wystąpiła kilka miesięcy nasza redakcja. Udało się nam zainteresować sprawą wiceministra kultury Tomasza Mertę. Opowiedzieliśmy mu o tym urokliwym zakątku Katowic i namówiliśmy do odwiedzin. Po tym, jak zobaczył Nikisz, nie szczędził słów zachwytu.

Podczas zorganizowanej przez "Gazetę" debaty z udziałem władz Katowic Merta podpowiedział, co należy zrobić, aby Nikiszowiec został umieszczony na liście pomników. W ostatnich dniach okazało się, że wizyta nie poszła na marne. Za 30 tys. zł Katowice sporządziły kompleksową dokumentację obiektu. - To opracowanie naukowe, zawiera m.in. wiadomości o historii, stanie zachowania, zagrożeniach, kartografii, zdjęcia, również satelitarne - opowiada Bolesław Błachuta, miejski konserwator zabytków, i dodaje, że ekspertyzę trzeba było tak sformułować, aby nie była to sucha analiza, ale dokument, dzięki któremu ktoś, kto w Nikiszowcu nigdy nie był, nim się zachwyci.

Do dokumentacji trzeba teraz dołączyć opinie specjalistów - m.in. wojewódzkiego i generalnego konserwatora zabytków, Rady Ochrony Zabytków, Krajowego Ośrodka Badań i Dokumentacji Zabytków. Jeśli wszystkie opinie będą pozytywne, ekspertyza będzie skierowana do kancelarii prezydenta RP. Podpis prezydenta kończy procedurę.

- Dokumentację otrzymałam kilka dni temu. Swoją opinię przedstawię do końca stycznia. Myślę, że cała droga związana z opiniowaniem Nikiszowca zakończy się pod koniec przyszłego roku - uważa Barbara Klajmon, wojewódzka konserwator zabytków.

- Najcięższa praca już za nami. Teraz tylko trzeba trzymać kciuki, by do Nikiszowca przekonać innych. Jeśli się uda, będzie to nie tylko sukces miasta, ale też "Gazety" - cieszy się Piotr Uszok.



jacek_t83 - Śro Mar 04, 2009 8:42 am
[youtube]nq_SZg_wT6c[/youtube]

>> Czekając na monitoring na Nikiszowcu



jacek_t83 - Sob Mar 07, 2009 8:35 pm
>> Letni Jarmark na Nikiszu

[youtube]zuTBgeD_7zc[/youtube]



jacek_t83 - Nie Mar 29, 2009 1:50 pm


Ja-przestrzeń, czyli Nikiszowiec opowiedziany

Dzięki pracy dwóch studentek Szyb Wilson przeniósł się w czasy dzieciństwa dzisiejszych nikiszowian. Mieszkańcy zagrali samych siebie. Jak w życiu, nostalgia splotła się z żartem i tragedią.

[youtube]wJHUvLzn6u0[/youtube]



Natalia Pasierbek i Mariola Sołtysik, jako studentki piątego roku pedagogiki na Uniwersytecie Śląskim zakochały się w Nikiszowcu i jego barwnej historii. Jak każda prawdziwa miłość, także ta wydała swój owoc. A jest nim kulturalno-naukowy projekt zatytułowany: "Ja-przestrzeń: próba oswojenia".

- Czy życie jest łatwe? No właśnie nie jest! I o tym tu między innymi opowiedziałem. Według mnie w życiu wszystko musi się rozkładać równomiernie, zawsze ma być tyle dobrego, co i złego - podzielił się swoimi przemyśleniami z MM Silesią Zdzisław Majerczyk, który obok Eweliny Soski, Barbary Waluś i Rudolf Wróbla wystąpił w pełnym wzruszeń przedstawieniu. Nosiło ono tytuł "Cztery historie z Nikiszowca". - Teraz, gdy jestem na emeryturze mam czas, który chcę jakoś wypełnić, a przy okazji może uda się komuś pomóc - dodał Majerczyk, który powoli staje się ikoną lokalnej społeczności. Nad kształtem teatralnego przedsięwzięcia czuwał także Marek Nowara, student kulturoznawstwa.

Poza opartym na wspomnieniach mieszkańców spektaklem odwiedzający Galerię Szyb Wilson mogli obejrzeć fotografie Karoliny Sobel i Radosława Kaźmierczaka. Autorzy projektu przygotowali także prezentację, której treścią były wywiady z mieszkańcami Nikiszowca oraz grafiki oddające industrialny klimat Górnego Śląska.

- To ukłon w kierunku lokalności, zwykle sięgamy gdzieś daleko, artystycznie, ale i o naszym otoczeniu, korzeniach warto także opowiedzieć - powiedziała MM Silesii Monika Paca z Galerii Szyb Wilson.

cafe news
Wideo: Teatralno-multimedialny eksperyment z udziałem mieszkańców Nikiszowca
"Ja-przestrzeń", czyli Nikiszowiec opowiedziany
Zobacz na mapie Umieść na mapie
"Ja-przestrzeń", czyli Nikiszowiec opowiedziany Autor: Łukasz Malina
"Ja-przestrzeń", czyli Nikiszowiec opowi ...

Dzięki pracy dwóch studentek Szyb Wilson przeniósł się w czasy dzieciństwa dzisiejszych nikiszowian. Mieszkańcy zagrali samych siebie. Jak w życiu, nostalgia splotła się z żartem i tragedią.

Natalia Pasierbek i Mariola Sołtysik, jako studentki piątego roku pedagogiki na Uniwersytecie Śląskim zakochały się w Nikiszowcu i jego barwnej historii. Jak każda prawdziwa miłość, także ta wydała swój owoc. A jest nim kulturalno-naukowy projekt zatytułowany: "Ja-przestrzeń: próba oswojenia".

- Czy życie jest łatwe? No właśnie nie jest! I o tym tu między innymi opowiedziałem. Według mnie w życiu wszystko musi się rozkładać równomiernie, zawsze ma być tyle dobrego, co i złego - podzielił się swoimi przemyśleniami z MM Silesią Zdzisław Majerczyk, który obok Eweliny Soski, Barbary Waluś i Rudolf Wróbla wystąpił w pełnym wzruszeń przedstawieniu. Nosiło ono tytuł "Cztery historie z Nikiszowca". - Teraz, gdy jestem na emeryturze mam czas, który chcę jakoś wypełnić, a przy okazji może uda się komuś pomóc - dodał Majerczyk, który powoli staje się ikoną lokalnej społeczności. Nad kształtem teatralnego przedsięwzięcia czuwał także Marek Nowara, student kulturoznawstwa.

Poza opartym na wspomnieniach mieszkańców spektaklem odwiedzający Galerię Szyb Wilson mogli obejrzeć fotografie Karoliny Sobel i Radosława Kaźmierczaka. Autorzy projektu przygotowali także prezentację, której treścią były wywiady z mieszkańcami Nikiszowca oraz grafiki oddające industrialny klimat Górnego Śląska.

- To ukłon w kierunku lokalności, zwykle sięgamy gdzieś daleko, artystycznie, ale i o naszym otoczeniu, korzeniach warto także opowiedzieć - powiedziała MM Silesii Monika Paca z Galerii Szyb Wilson.

I trudno nie zgodzić się ze słowami właścicielki galerii, podczas gdy mieszkańcy Nikiszowca kolejny już raz w znakomity sposób pokazują, jak zorganizować coś pożytecznego dla własnej dzielnicy. To właśnie tu, pod zachmurzonym niebem, pośród nieprzerwanie czerwonych cegieł, rodzi się śląskie społeczeństwo obywatelskie. A może i nawet odradza - bo tu, ludzie zawsze wiedzieli, jak sobie pomóc!

Wsłuchując się w opowieści o pierwszym na Nikiszu projektorze filmowym, tragicznym wypadku w pobliskiej kopalni, czy niewinnych dziecięcych zabawach, można odnieść wrażenie, że wszystko to odsłania wartość, jaką czas nakłada na ludzkie życie. I właśnie zdolnością, do zapamiętywania tego, co utracone mieszkańcy Nikiszowca próbują choć na chwilę powstrzymać codzienny pęd wydarzeń. Nawet, jeśli doskonale wiedzą, jak bardzo jest to niemożliwe...



Łukasz Malina, Jacek Tomaszewski



Kolo Colo - Pią Kwi 03, 2009 5:07 pm
Z wydania ogólnopolskiego:

Nikiszowiec umiera
Aleksandra Klich, Józef Krzyk 2009-04-03, ostatnia aktualizacja 2009-04-02 18:30





Czerwone familoki - symbol Śląska z filmów Kutza, Kidawy i Majewskiego - powoli obracają się w ruinę. Kto je uratuje?

Krzysztof Niesporek od wielu lat prowadzi zakład fotograficzny przy nikiszowieckim rynku. Z dziada pradziada mieszkaniec osiedla, ale na piwo jeździ do Krakowa. Żeby nacieszyć się gwarem miasta. Na Nikiszowcu są takie dni, gdy widzi tylko kilka młodych twarzy. A starzy, jeśli nie muszą, w ogóle rzadko wychodzą ze swoich czterech ścian. Kiedyś znali się tu wszyscy, dziś nic nie wiedzą o sąsiedzie zza ściany.

Miasto z filmów Kutza

Osiedle - sprawiające dziś wrażenie smutnego blokowiska, tyle że stuletniego - poznała cała Polska w 1969 roku, gdy zagrało w filmie Kazimierza Kutza "Sól ziemi czarnej". Uliczkę między czerwonymi familokami (dziś zielonkawymi od brudu i wilgoci) reżyser wybrał na miejsce przejmującej sceny: polscy powstańcy w białych koszulach padali pod strzałami z niemieckich karabinów, w tle rozbrzmiewała muzyka Wojciecha Kilara. Od tego czasu Nikisz (tak mówią o nim na Śląsku) pojawiał się na ekranie wielokrotnie: czy to w ludycznych filmach Kidawy, czy w mistycznym "Angelusie" Majewskiego. - Nikiszowiec to Śląsk w pigułce - mówi Kutz.

Familoki zbudowano dla górników pobliskiej kopalni w latach 1908-24 według projektu niemieckich architektów Emila i Georga Zillmanów. Trzykondygnacyjne domy różnią się misternymi detalami. Wykusze, łuki, obramienia, jak w średniowiecznym zamku. I jak do zamku wjechać do Nikisza można z kilku stron, przez bramy. Wszystkie uliczki i przejścia zbiegają się jakby na scenie, którą tworzy plac centralny. Wzdłuż placu biegną arkadowe podcienia ze sklepami. A po drugiej stronie zaprojektowany przez Zillmanów kościół.

Bajkowo, pięknie i... pusto. Mieszkania, dwu i trzypokojowe, można tu kupić już od dwóch tysięcy za metr, dużo taniej niż gdzie indziej w Katowicach, ale chętnych brak. Kupców straszą zabite deskami okna, szczury w piwnicach i opinia, że tu niebezpiecznie.

Turyści, najczęściej z Niemiec, zatrzymują się nie dłużej niż na dwa, trzy kwadranse. Tyle wystarczy na przejście spacerowym krokiem wszystkich ulic. Kupiliby jakiś folder albo pocztówkę, ale niczego takiego na miejscu nie uświadczysz. Usiedliby przy kawie albo przy piwie zjedli krupnioka, ale nie ma. Uruchomiona w połowie lat 90. w dawnym maglu filia muzeum na głucho zamknięta. Na remont potrzeba trzech milionów złotych.

Nikiszowiec umiera. - Mieć taką atrakcję i nie wykorzystać jej to grzech - mówi Kutz.

Niesporek się złości: - Trzeba tu ściągnąć młodych ludzi. Zrobić skatepark, koncerty dobrej muzyki w kościele.

A może by tak małe Soho?

Niesporkowi przytakuje Monika Paca, prawniczka zakochana w Śląską, która rewitalizuje obiekty poprzemysłowe. W tzw. Szybie Wilsona na Nikiszowcu urządziła galerię, pokazuje m.in. obrazy słynnych śląskich prymitywistów Teofila Ociepki i Erwina Sówki. Marzy jej się małe Soho na Nikiszu: - W familokach powinny być teatry offowe, kluby muzyczne, pracownie malarskie. W Katowicach jest wielu artystów, mnóstwo studentów. Tylko oni są w stanie tchnąć ducha w tę dzielnicę.

W zeszłym roku Paca z Johanem Brosem, współwłaścicielem Szybu Wilsona, zorganizowała pierwszy Międzynarodowy Festiwal Sztuki Naiwnej "Nikisz-For". Przyjechało kilkudziesięciu artystów z całego świata. Na chwilę Nikisz zamienił się we francuskie Verneuil - miasteczko, które ożywa dzięki malarzom amatorom. W tym roku Paca i Bros zaprosili na Nikisz 160 artystów. Latem będą plenery, festiwal filmów afrykańskich, koncerty i spotkania.

Pewnie znów nie będą mieli gdzie pójść na drinka i będzie kłopot z dojazdem. Drogowskazy są nieliczne, zasłonięte przez znaki drogowe i skryte za drzewami. Ale Paca się nie poddaje: - Jeśli to, co zorganizujemy na Nikiszowcu, będzie atrakcyjne dla turystów, to przyjadą do nas i ci, którzy wypoczywają w Beskidach, i ci, którzy zwiedzają Kraków. Przecież z autostrady A4 do nas jest kilka minut jazdy samochodem! Niech miasto zauważy, że są ludzie, którym zależy na Nikiszowcu.

Nie trzeba dużych pieniędzy

Co powinno zrobić miasto? Paca: - Musi przejąć familoki od górniczych spółdzielni i wpuścić w nie mieszkańców, zmniejszając podatki od nieruchomości. Ale mam wrażenie, ze miasto nie docenia tego, co ma.

Zdaniem Waldemara Bojaruna, rzecznika katowickiego magistratu, bez zaangażowania spółdzielni miasto niewiele może zrobić.

Tomasz Malkowski, architekt, specjalista od rewitalizacji obiektów poprzemysłowych i współpracownik miesięcznika "Architektura-Murator", jest innego zdania: - Tylko miasto jest w stanie prowadzić całościową politykę mieszkaniową, tak by Nikisz z wyspy biedy stał się miejscem pożądanym, atrakcyjnym, wręcz snobistycznym. Bo zamożni i aktywni mieszkańcy staną się motorem rewitalizacji.

Zapewnia, że do poprawy wizerunku Nikisza wcale nie trzeba ogromnych pieniędzy. - Familoki wymagają tylko oczyszczenia i dostosowania do współczesnych standardów sanitarnych - podkreśla Malkowski. - Na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie piękną architekturę przytłaczał chaos uliczny, byle jakie chodniki i meble miejskie. Modernizacja Krakowskiego stworzyła z niego prawdziwy salon stolicy. Nikisz potrzebuje podobnych zmian.

I wymienia: bruk musi zastąpić betonową kostkę. Muszą pojawić się ławki i latarnie. Trzeba usprawnić komunikację z centrum miasta (busy) i postawić tablice towarzyszące turystom w spacerach. Kilka kawiarń, kiosków z pamiątkami i jeden hostel - to klucz do sukcesu Nikisza.

Monice Pacy marzą się galerie, teatry, w których można organizować międzynarodowe festiwale. A wszystko to w zrewitalizowanych budynkach - jak w liverpoolskich dokach zmienionych dzięki europejskim pieniądzom w muzea i hotele ściągające turystów z całego świata.

Kutz: - Wystarczy dobry pomysł i projekt, żeby zdobyć dotacje europejskie albo pieniądze z budżetu państwa. W Ministerstwie Kultury ciągle słyszę, że brakuje dobrych projektów kulturalnych z województwa śląskiego, które można by wesprzeć finansowo.

A co z mieszkańcami: górnikami na emeryturze, rencistami, bezrobotnymi? I Paca, i Malkowski mówią, że nie ma mowy o wyprowadzaniu ich z dzielnicy: - To fantastyczni ludzie, którzy chcieliby żyć w czystej, atrakcyjnej dzielnicy.

Mieszkańcy kilka razy wyszli ze swoich czterech ścian. Prezydentowi, komendantowi policji i zarządowi spółdzielni powiedzieli o tym, co ich boli: że w dzielnicy jest brudno, kiepsko z komunikacją. W grudniu zorganizowali jarmark, żeby zebrać pieniądze na... monitoring. Przynieśli grzane wino, kiełbaski i żurek, artyści sprzedawali obrazy. Wszystkim się podobało, następny jarmark odbędzie się latem, na odpust św. Anny, patronki kościoła. Za ten "cud w Nikiszu" katowicka redakcja "Gazety", która animowała wiele przedsięwzięć, zdobyła pierwszą nagrodę w prestiżowym konkursie Media Trendy. A mieszkańcy? Przestali być dla siebie anonimowi.

Na Nikisz mamy czas

Władze województwa mówią, że Nikiszowiec to sprawa miasta. A naciskane przez nikiszowian władze Katowic zapowiadają, że gdy tylko skończą remont centrum, zabiorą się za ich dzielnicę. I obiecują, że gdy sąsiadująca z Nikiszem kopalnia Wieczorek zakończy wydobycie, przejmą familoki, załatwią europejskie dotacje i zadbają o osiedle. Tyle że nie wiadomo, kiedy zakończy się remont centrum (optymiści mówią, że stanie się to za dziesięć lat), kiedy zakończy pracę kopalnia Wieczorek (węgla ma jeszcze pod dostatkiem), no i czy mieszkańcy będą chcieli mieszkać w takim skansenie.

- Gdy władze Katowic zabiorą się do działania, to Nikiszowca może już nie być - zauważa Kutz.

http://wyborcza.pl/1,75475,6459253,Niki ... miera.html



absinth - Sob Kwi 04, 2009 9:00 am

Usiedliby przy kawie albo przy piwie zjedli krupnioka, ale nie ma. Uruchomiona w połowie lat 90. w dawnym maglu filia muzeum na głucho zamknięta. Na remont potrzeba trzech milionów złotych.

W tym wzgledzie juz niebawem wiele sie moze zmienic

Zlozony przez Miasto Katowice projekt "Serce Nikiszowca.Rewitalizacja budynku Muzeum Historii Katowic przy ul. Rymarskiej 4", który zgłoszono w konkursie na dofinansowanie dla naboru: 04.01.00-051/08 w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Sląskiego uzyskal bardzo dobre wyniki oceny merytorycznej (jest na czele listy rankingowej z liczba punktów 39.13 na 40.00 mozliwych ), więc praktycznie jest pewne, że pieniądze z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego dostanie.

A ha, Katowice wnioskowały o kwotę
3 185 494.49 zł




Wit - Pon Kwi 06, 2009 8:03 pm
Kamery ulepią ze świątecznych ciast
Anna Malinowska 2009-04-05, ostatnia aktualizacja 2009-04-05 21:21:20.0



Nie masz jeszcze ciasta na Wielkanoc? Nie szukaj go w cukierniach! Pyszne babki i śląskie kołocze upieką mieszkańcy Nikiszowca. A co upieką, sprzedadzą w Wielki Czwartek na nikiszowieckim rynku. Kup prawdziwy śląski kołocz i pomóż im uzbierać pieniądze na monitoring dzielnicy.

Mieszkańcy Nikiszowca zebrali 10 tys. zł podczas grudniowego jarmarku. To za mało, żeby w dzielnicy stworzyć system monitoringu. Wpadli więc na nowy pomysł. Postanowili na Wielkanoc upiec prawdziwe śląskie kołocze i sprzedać je w Wielki Czwartek. Przyjedźcie do Nikisza i kupcie pyszne, domowej roboty wypieki.

Mirosław Tomecki do pieczenia wielkanocnej babki używa formy, która ma aż 118 lat. - Kamionkowa misa z charakterystycznymi rowkami należała do naszej sąsiadki Hyjdli Kurek. Przed świętami pożyczali ją wszyscy lokatorzy familoka. 20 lat temu pani Hyjdla przekazała formę mojej rodzinie, bo chciała, żeby dalej piekło się w niej ciasto. I żeby forma nigdy nie opuściła Nikiszowca. Niedługo potem pani Hyjdla zmarła, a w kamionce pieczemy babki zgodnie z jej wolą - mówi pan Mirosław.

Na Wielki Czwartek przygotuje babki drożdżowe według przepisu z 1958 roku.

Na każdą babkę będzie potrzebował: 50 dkg mąki, 15 dkg cukru, 4 dkg drożdży, 7 dkg masła, skórkę cytrynową, laskę wanilii, 25 ml mleka, 1 jajo, 2 żółtka, szczypta soli, bakalii, tłuszczu do formy, 3 dkg cukru pudru do posypania.

- Najpierw robi się rozczyn z drożdży, cukru i odrobiny mąki. Następnie rozciera się jajko z cukrem i masłem, dodaje mąkę, żółtka i wyrabia jednolitą masę. Potem dodaje się drożdże, skórkę i bakalie. Formę trzeba wysmarować tłuszczem, najlepiej margaryną. W tej formie ciasto musi wyrosnąć. Potem wstawiamy je do piekarnika nagrzanego do 160 stopni. I pieczemy jakieś 40-45 minut. Na koniec czekamy, aż ostygnie i posypujemy cukrem pudrem - zdradza przepis pan Mirosław.

Jego wielkanocną babkę i inne ciasta będzie można kupić w Wielki Czwartek od godz. 14 na stoiskach na nikiszowieckim rynku. Czekają na was mieszkańcy Nikisza, którzy sami postanowili uzbierać na monitoring. Ciasta upieką w swoich domach. Liczba blaszek ograniczona. Kierujcie się zapachami!
.........................

Nowoczesne muzeum powinno ożywić Nikiszowiec
Anna Malinowska 2009-04-05, ostatnia aktualizacja 2009-04-06 00:12:14.0

Muzeum Historii Katowic w Nikiszowcu w końcu doczeka się remontu. Są na to 4 mln zł. Mieszkańców zabytkowej dzielnicy najbardziej ucieszy to, że w muzeum będą mieli wymarzone miejsce spotkań

Zapuszczony budynek stoi tuż przy nikiszowieckim rynku. Od początku swojego istnienia służył mieszkańcom dzielnicy jako pralnia i magiel. W latach 90. kopalnia Wieczorek przekazała budynek miastu na prowadzenie działalności wystawienniczej. Tak do Nikiszowca zawitało muzeum, a dokładniej filia Muzeum Historii Katowic. Niestety, nie na długo. Okazało się, że budynek wymaga kapitalnego remontu. Kilka lat temu muzeum zostało zamknięte na cztery spusty i nikt nie potrafił powiedzieć, kiedy znowu zacznie działać.

Kilka dni temu okazało się, że są pieniądze na remont muzeum! - Zarząd województwa ocenił wnioski, wśród których był Nikiszowiec. Projekt otrzymał aż 85 proc. dofinansowania z unijnej puli - mówi Arkadiusz Godlewski, wiceprezydent miasta.

Do 3 mln zł unijnych pieniędzy Katowice dopłacą jeszcze 1 mln. Dzięki tej sumie muzeum zyska nowe wyposażenie, a budynek blask: zostanie min. ocieplony (od wewnątrz), a ceglana elewacja, która przez lata zdążyła zmienić kolor na szaro-brunatny, dokładnie wyczyszczona.

- Po remoncie budynek na pewno będzie wyglądem odbiegał od pozostałych. Być może zmobilizuje to właścicieli pozostałych domów, na przykład Hutniczo-Górniczą Spółdzielnię Mieszkaniową, do podobnych działań - zastanawiają się urzędnicy w katowickim wydziale inwestycji, którzy pokazali nam projekt modernizacji.

Dwukondygnacyjny budynek zostanie dostosowany do potrzeb osób niepełnoprawnych. Na ponad 1,1 tys. m kw. powierzchni znajdzie się pracownia plastyczna, punkt informacji turystycznej i - jak na muzeum przystało - ekspozycje.

Jadwiga Lipońska-Sajdak, dyrektorka Muzeum Historii Katowic, o przyznanej dotacji dowiedział się od nas. - Nareszcie. Bardzo długo nie mogliśmy się doczekać jakiejkolwiek decyzji w tej sprawie - przyznaje. W wyremontowanym maglu będzie można zobaczyć stałą ekspozycję Grupy Janowskiej, przekonać się, jak wyglądały przedwojenne nikiszowieckie izby czy zrekonstruowane warsztaty rzemieślnicze z maglem na pierwszym planie.

- To nie będą gablotki, chcę, żeby wszystkiego można było dotknąć i poczuć. Myślimy też o multimediach, bo dziś bez nich nie robi się ekspozycji - dodaje Lipońska-Sajdak.

Wiadomość o reaktywacji muzeum ucieszyła mieszkańców Nikiszowca. Zwłaszcza informacja, że w muzeum powstanie sala, w której będą mogli się spotykać.

- Brakuje nam takiego miejsca spotkań. Siedzimy po domach albo u księdza na farze. Dlatego chciałabym, żeby muzeum było też dla nas, żeby tętniło życiem dzielnicy. Nie wyobrażam sobie, żeby organizowano tam tylko wystawy dla wycieczek szkolnych - mówi Barbara Kasprzyńska, mieszkanka Nikiszowca.

- I żeby kawy można się było napić - podpowiadają Marta Gruber i Robert Pawlak. - Nie można zapomnieć o sportowych tradycjach dzielnicy. Przecież Nikisz słynął z genialnych pływaków czy hokeistów.

Większość naszych rozmówców zapewnia, że chętnie będą odwiedzać nowy magiel. - Potrzebujemy takiego miejsca jak kania dżdżu. Muzeum pozwoli na kolejną zmianę w wizerunku Nikisza - mówią jednym głosem ludzie.

W maju zostanie ogłoszony przetarg na remont budynku. Muzeum zostanie otwarte na początku 2011 roku. - Wszystkie prace musimy przeprowadzić pod okiem konserwatora zbytków. Chcemy, by placówka była perełką i niczego nie będziemy robić na chybcika - mówi Godlewski.



Michał Gomoła - Pon Kwi 06, 2009 8:22 pm
Bardzo cieszy fakt, że mieszkańcy Nikiszowca tak się mobilizują, to jest szalenie pozytywne, chciałoby się żeby każda dzielnica Katowic żyła w taki sposób. Z drugiej smuci bierność władz miasta. Niby postarali się o dotację z Unii, bynajmniej tego nie potępiam, super że tak dobrze umotywowali wniosek.. tylko czy zmiany na Nikiszu do 2011r. mają się ograniczyć do nowego muzeum? Niestety to raczej drastycznej transformacji za sobą nie poniesie, a taka jest Nikiszowi potrzebna..

edit: Żeby nie było, że tylko krytykuję Po pierwsze trzeba powiedzieć, że na większość prac związanych z Nikiszem dostalibyśmy pieniądze z UE, a jakie priorytety widzę? ( oprócz muzeum ):

1. Monitoring.
2. Posterunek policji w dzielnicy.
3. Renowacja rynku, przy czym kwestia ruchu samochodowego na nim jest dla mnie sprawą otwartą, oraz stworzenie w Nikiszu niewielkiego deptaka całkowicie wyłączonego z ruchu kołowego, nawet mam koncepcję gdzie

Tylko tak drastyczne ( choć ja raczej nazwałbym je standardowymi ) kroki pozwolą nakierować Nikisz na właściwie tory, dzięki temu oraz oczywiście akcji marketingowej, (która też przydałaby się ulicy Mariackiej tak na marginesie) zwróci na siebie uwagę normalnych i 'vip' obywateli nie tylko swoją niezwykłością, ale także jako miejsce gdzie warto zamieszkać, a przecież normalni mieszkańcy to to czego Nikiszowi najbardziej brakuje. Nie ma się też co oszukiwać, taka transformacja nie trwa z dnia na dzień, dlatego tym bardziej szkoda, że miasto Katowice tak bardzo odwleka inwestycje w Nikiszu.



Wit - Czw Kwi 09, 2009 9:04 pm
Nikiszowieckie wypieki wyprzedane na pniu!
Anna Malinowska 2009-04-09, ostatnia aktualizacja 2009-04-09 20:36:08.0



2228 zł i 21 groszy zarobili mieszkańcy Nikiszowca w czwartek na sprzedaży wielkanocnych ciast. Kolejka chętnych ustawiła się godzinę przed naszą akcją. A jaka wspaniała była atmosfera!

Nikiszowianie zbierają pieniądze na system monitoringu. Zimą, podczas jarmarku, który sami zorganizowali, zebrali 10 tys. zł. To za mało. Wspólnie z Krzysztofem Kucem, szefem agencji reklamowej Kuc z Krakowa, wymyśliliśmy, jak mieszkańcy Nikiszowca mogą do tej kupki dołożyć jeszcze trochę pieniędzy. Udało się nam ich namówić, by napiekli ciast i sprzedali je w Wielki Czwartek na nikiszowieckim Rynku. W środę i czwartek rano z wielu mieszkań na Nikiszu rozchodził się zapach świeżo pieczonych ciast.

Ustaliliśmy, że sprzedaż rozpoczniemy o godz. 14. Na Rynku zebrał się tłum gości z całego regionu. Przyjechały też ekipy dziennikarzy i fotoreporterów z największych mediów w regionie.

Do ostatniej chwili ludzie przynosili na stoisko nie tylko wypieki, ale też stroiki wielkanocne, ręcznie malowane pisanki i deski kuchenne, wydziergane kurczaczki i obrazy. - Tu jeszcze pani Helga prosiła, żeby dodać serwetki, które specjalnie wczoraj skończyła haftować - mówił zdyszany Zbigniew Brudel. Ubrany w odświętny mundur górniczy razem z kolegami: Rudolfem Wróblem, Mirosławem Tomecki i Zdzisławem Majerczykiem wcieli się w role sprzedawców. O 14 zaczęli kroić.

Ludzi, którzy stali w kolejce, zabawiał dowcipami Marek Szołtysek z Telewizji Silesia, który do Nikiszowca przywiózł dwie blaszki kołocza upieczonego przez żonę.

Jednym z pierwszych kupujących był artysta malarz Erwin Sówka, któremu towarzyszyła żona Irmgarda. - Som jestem słodki, więc dla siebie nic nie kupia, ino dla żony - śmiał się pan Erwin, pakując sernik, by po chwili do zakupów dorzucić ręcznie malowaną deseczkę. - Ładna. Która to narychtowała? - pytał mieszkanek.

- Dobrze, że "Gazeta" taką akcję zorganizowała. Przydarzyło mi się nieszczęście. Mam rękę w gipsie i na święta nic bym nie upiekła. A tak wsiadłam w autobus i szybciutko przyjechałam z Dąbrówki do Nikisza - mówiła Irena Pełka.

- Przepraszam, szukam pani, która upiekła ciasto marchewkowe! Zapodział mi się jej przepis, który "Gazeta" opisała, a bardzo chciałbym sam upiec - nawoływał Patryk Mańka z Sosnowca. Szybko znalazł panią Bogusławę Sierszecką, która cierpliwie wyjaśniała mu co i w jakich proporcjach trzeba zmieszać. Obok Gabriela Szymkowiak opowiadała dziennikarzom, w jaki sposób przyrządziła swój keks. - Wyczytałem w "Gazecie", jak kiedyś w Nikiszowcu robili sernik. Moja mama robiła identycznie. Chciałabym skosztować tego ciasta. Mam nadzieję, że mi nie wykupią - niepokoił się Ryszard Springer, który w kolejce czekał dobrą godzinę.

W Nikiszowcu można było też spotkać wczoraj gości z Francji, z Bangkoku i Belgii. - Jestem tu pierwszy raz i absolutnie zachwyca mnie to miejsce. Można tu gdzieś urządzić wystawę malarską? - pytała Noemi Goldberg z Brukseli. Artystkę do Nikiszowca przywiózł Leszek Szuster, dyrektor Fundacji na Rzecz Międzynarodowego Domu Spotkań Młodzieży z Oświęcimia. - Wszystkich naszych gości tu przywożę, mniej więcej od dwóch lat, jak o dzielnicy zaczęła pisać "Gazeta". Jak dowiedziałem się, że mieszkańcy będą sprzedawać ciasto, postanowiłem kupić trochę wypieków na święta - mówił Szuster.

Stoisko z ciastami odwiedził też Andrzej Zydorowicz, jedyny katowicki radny, który pojawił się wczoraj w Nikiszowcu. - Żona się ucieszy, a poza tym chcę pomóc mieszkańcom. Skoro miasta nie stać na zakup kamer dla dzielnicy, trzeba taką inicjatywę wspierać ze wszystkich sił - zapewniał.

Po półtorej godzinie sprzedaliśmy ostatnią babkę i ostatniego baranka. - Uprzedzaliśmy, że ilość ciasta jest ograniczona, ale proszę się nie martwić. W lipcu kolejny jarmark. Będą różne atrakcje. Teraz Wielki Tydzień, na poważnie być musi - komenderował Zdzisław Majerczyk.

Marta Tomecka, która była główną organizatorką Jarmarku Bożonarodzeniowego, szybko przeliczyła zarobione pieniądze. - To niesamowite! Razem z wcześniej uzbieranymi mamy już ponad 12 tys. zł! Akcję tak naprawdę zaplanowaliśmy kilka dni temu. Słyszałam głosy krytyki, że nie zdążymy, że takie rzeczy przygotowuje się miesiącami. I co? Pokazaliśmy, że dla chcącego nic trudnego, że jak wszyscy zjednoczymy siły, to wiele możemy zdziałać. Bo wszystko znowu nam się udało - cieszyła się Tomecka.

Feel z Ferdkiem kręcili razem na Nikiszowcu
ot 2009-04-10, ostatnia aktualizacja 2009-04-10 12:34:30.0

Zespół Feel kręcił w czwartek na Nikiszowcu teledysk do singla "Pokaż mi niebo". Gościnnie występuje w nim Andrzej Grabowski. Plan zdjęciowy stał się atrakcją dla młodych fanek zespołu.

W czwartek mieszkańcy Nikiszowca zorganizowali Jarmark Wielkanocny. Sprzedawali własne wyroby - m.in. ciasta i ozdoby - by zebrać pieniądze na monitoring dzielnicy. Na nikiszowiecki rynek przyjechało sporo osób. Tuż obok czekała - kolejna atrakcja. W zabytkowej dzielnicy teledysk do kolejnego singla kręcił zespół Feel. Na planie pojawił się popularny aktor Andrzej Grabowski, wielu osobo znany jako popularny Ferdek z "Kiepskich".

- Ja też jestem z Katowic, to nie jest żadną tajemnicą, chcieliśmy pokazać ten kawał historii, który właściwie w Polsce jest niepowtarzalny - mówił lider zespołu, Piotr Kupicha, telewizji Silesia.

Kręcenie teledysku było atrakcją dla młodych fanek zespołu, które cały czas podglądały plan zdjęciowy. Każda chciała mieć zdjęcie i autograf Kupichy. Ten ochoczo je rozdawał.

.............................


Nikiszowianie dla Nikisza
Marta Paluch, 2009-04-09 18:20

Unikatowe osiedle w skali kraju, a nawet jak mówią niektórzy w Europie. Nikiszowiecki pejzaż przyciąga filmowców i piosenkarzy. Dziś między malowniczymi budynkami kręcone były zdjęcia
do teledysku zespołu Feel. Ale to co dobrze wygląda w obiektywie, dla mieszkańców już takie piękne nie jest. Codziennością nikiszowian są napady, kradzieże i strach przed wieczornym wyjściem z domu. I dlatego mimo, że wiedzą jak piękne jest ich osiedle, na wieczorne spacery raczej nie chodzą.

Wąskie uliczki Nikiszowca urzekły już wielu twórców. Między innymi Piotra Kupichę, który postanowił nakręcić tu swój najnowszy teledysk. Jednak to co fani zespołu Feel poznają z kadrów teledysku, dla mieszkańców dzielnicy jest czymś mało znanym. Bo po okolicy lepiej nie spacerować. Jak mówi Aniela Marczak, która w Nikiszowcu mieszkała przez większość życia, kiedyś było tu znacznie spokojniej. - Jak ja byłam młoda to tu było fajnie. Nie było strachu, tu się nikt nie bał - wszyscy byli swoi.

Teraz do tej swojskości Nikiszowcowi daleko. O dzielnicy było głośno między innymi podczas pierwszego napadu na strażaków. Agresja to codzienność, a na pomoc
odpowiednich służb nie zawsze można liczyć. Mieszkańcy już nie raz zwracali się do Urzędu Miasta o zamontowanie monitoringu i zaczęli nawet zbierać pieniądze. Jednak kilka tysięcy złotych zebranych podczas jarmarku nie wystarczy. Dlatego urzędnicy inicjatywę owszem popierają, ale każą czekać, aż będzie więcej pieniędzy. Na razie na Nikiszowcu zauważyli inny cel. Budynek dawnego magla. - Mamy już zapewnienie, że w ramach środków unijnych otrzymamy ponad trzy miliony złotych, które przeznaczone będą wraz z pieniędzmi z budżetu
miasta na modernizację tego obiektu - oznajmia Waldemar Bojarun, UM Katowice.

Pieniądze są niezbędne, ale ważny jest też dobry kontakt z mieszkańcami - podkreśla Jadwiga Lipońska-Sajdak - dyrektor Muzeum Historii Katowic, które w dawnym maglu ma swoją filię. - Tworzy się taki krąg przyjaciół wokół muzeum, którzy chcą działać. Działać na własną rękę. Bo jak zauważa Erwin Sówka, malarz nikiszowieckich pejzaży pomoc ze strony miasta nadal jest nieadekwatna.

Natomiast wizyta Piotra Kupichy to dla dziennikarza Marcina Zasady próba tuszowania urzędniczych nieudolności i braku decyzji w przypadku kluczowych spraw. - Wydaję mi się, że teledysk, a potem być może jakiś koncert na stulecie Nikiszowca na tyle oszołomi tamtejszą ludność, że na następne 100 lat na Nikiszowcu zapanuje pokój i bezpieczeństwo.

A urzędnikom anielski głos Piotra Kupichy być może
wskaże kierunek, którym powinni podążać po bezdrożach marketingu
i uliczkach Nikiszowca.

http://www.tvs.pl/informacje/10159/



jacek_t83 - Pią Kwi 10, 2009 6:57 am
[youtube]1RnVdMaPzpw[/youtube]



Kris - Nie Kwi 12, 2009 6:06 pm
"Serce Nikiszowca"

W katowickim Nikiszowcu - zabytkowej dzielnicy górniczej - powstanie ośrodek prezentujący dziedzictwo kulturowe Górnego Śląska. Miasto uzyskało dofinansowanie na projekt z Unii Europejskiej.


(fot. arch.)

”Serce Nikiszowca” powstanie w wyremontowanym budynku dawnej pralni z maglem w centrum starej dzielnicy. Ośrodek będzie pełnił funkcję oddziału muzeum historii miasta Katowice. Powierzchnia wystawiennicza wyniesie tam ponad 400 metrów kwadratowych.

Koszt całej inwestycji to ponad 3 miliony złotych. Katowice po raz drugi - jako jedyne miasto na Śląsku - otrzymało dofinansowanie na dwa projekty w ramach jednego programu. Prawie 400 tysięcy złotych będzie kosztować zachowanie unikatowych kronik szkolnych z katowickich szkół w wersji cyfrowej. Mają one być także dostępne w internecie.

(IAR)



Safin - Śro Kwi 15, 2009 5:01 pm
Brawo! Duzy plus też dla Wyborczej, za wiercenie tematu.

dobrze by było gdyby zadbano o to by monitoring nie szpecił elewacji.



Wit - Śro Kwi 15, 2009 8:49 pm
Na Nikiszu pachnie wielkimi zmianami
Anna Malinowska2009-04-15, ostatnia aktualizacja 2009-04-15 21:16



Architekci pod okiem konserwatora zabytków projektują przebudowę nikiszowieckiego rynku. Pierwszym zwiastunem planowanych zmian będzie kawiarenka plenerowa. W dzielnicy powstanie też hotel.

Od miesięcy "Gazeta" pisze, że w Nikiszowcu nie ma miejsca, gdzie można się spokojnie napić kawy lub piwa. Tej wiosny to się zmieni. Ewa Gryt ze Stowarzyszenia "Razem dla Nikiszowca" zamierza otworzyć na rynku pierwszą w dzielnicy kawiarenkę plenerową. Podobną prowadziła w Mikołowie. - Będzie to bar z letnim ogródkiem, który nie zepsuje estetyki nikiszowieckiego rynku - zapewnia Bolesław Błachuta, miejski konserwator zabytków, który opiniował projekt kawiarenki.

W lokalu będą serwowane desery, ciasta, czekolada na gorąco, kawa, herbata i piwo. Będzie też można kupić potrawy z grilla, a w weekendy na małej estradzie będą występowały zespoły dziecięce i ludowe.

Gryt ma także pomysł na otwarcie nietypowego hotelu. Wykupiła już cztery mieszkania w różnych punktach dzielnicy i zamierza przekształcić je na pokoje gościnne, które będą łączyły tradycję i nowoczesność. - W kuchni stanie zabytkowy piec, a obok aneks z nowoczesną kuchenką - mówi Gryt. Nikiszowiecki hotel pierwszych gości powita za parę miesięcy.

Trwają też prace nad zmianą wizerunku rynku. W zorganizowanym przez "Gazetę" plebiscycie domagała się tego większość mieszkańców. Architekci pracują już nad trzema projektami zmian. W pierwszym wariancie ruch samochodowy zostanie wyprowadzony z rynku, w drugim będą tam mogły wjeżdżać wyłącznie autobusy, w trzecim układ komunikacyjny pozostanie bez zmian. Mieszkańcy będą się mogli zapoznać z projektami 11 maja podczas spotkania z prezydentem miasta. Wtedy w głosowaniu wybiorą najlepszy projekt. Robotnicy wkroczą na rynek w przyszłym roku.

Zmieni się także skwer obok kościoła św. Anny. To jedyny, nie licząc ogródków w podwórkach, zielony fragment dzielnicy. - Zachowany zostanie starodrzew przy murze kościelnym, a pozostała zieleń będzie uporządkowana. Posadzimy nowe krzewy, nawierzchnię wyłożymy kostką granitową, pojawią się nowe ławki i latarnie - wylicza Kamil Czerny, autor projektu. Prace na skwerze zaczną się pod koniec maja.



Wit - Sob Kwi 18, 2009 1:51 am


Zbierali na monitoring
wczoraj
Śląskie kołocze wypiekane przez gospodynie były jedną z największych atrakcji kolejnego świątecznego jarmarku w Nikiszowcu, który odbył się na terenie parafii św. Anny w Wielki Czwartek.

To już druga taka impreza, spontanicznie zorganizowana przez samych mieszkańców Nikisza. Poprzedni jarmark odbył się tuż przed ubiegłorocznymi świętami Bożego Narodzenia. Obie imprezy połączył jeden wspólny cel: zbieranie funduszy na zainstalowanie monitoringu w tej jednej z najniebezpieczniejszych dzielnic w Katowicach. W ubiegłym roku mieszkańcom udało się zebrać ponad 10 tysięcy złotych. Tym razem na konto trafiło nieco ponad dwa tysiące złotych.

Jednym z najgorętszych zwolenników instalacji monitoringu jest Dariusz Łyczko, radny dzielnicy Nikiszowiec, który czuwa nad inicjatywą od strony prawnej. - Już ten bożonarodzeniowy jarmark miał pokazać, że lokalna społeczność ma potencjał i możliwości. To była kolejna cegiełka, która miała nas zbliżyć do zamontowania upragnionego moni-toringu, o którego prawdziwa walka toczy się już od kilku lat - tłumaczy Łyczko. Pomysłodawcy imprezy mieli nadzieję, że ta inicjatywa mieszkańców zostanie dostrzeżona przez prezydenta Katowic Piotra Uszoka, bo taka inwestycja to jednak spory koszt, grubo przewyższający uzbieraną kwotę.

- Składałem w tej sprawie interpelację. W marcu odbyło się też spotkanie z prezydentem. Ale sprawa nadal trochę wisi w próżni. Nie otrzymaliśmy wprawdzie odpowiedzi odmownej, ale też raczej nie znajdą się teraz odpowiednie fundusze na ten cel - zdradza radny.

Dlatego pojawił się pomysł, aby ubierane w ubiegłym roku pieniądze przeznaczyć na zakup kamer inter-netowych. Takie kamery instalowane są m.in. w szkołach. Cały system potrzebowałby kilkunastu sztuk, żeby objąć także Janów. Ale uzbierana kwota pozwoli na zakup jedynie dwóch kamer.

- Wspólnie ustaliliśmy, że powinny zostać zamontowane na rynku. Nie ma co czekać na lepsze czasy. Te pieniądze ludzie zbierali, by coś zmienić. Musimy wykorzystać przynajmniej te środki, które mamy - podkreśla Dariusz Łyczko.

Ola Szatan - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/987768.html



Wit - Wto Kwi 28, 2009 8:27 pm
Nikiszowiec ma szansę na monitoring. Po kosztach
am2009-04-26, ostatnia aktualizacja 2009-04-27 09:52

Spółka HK Zakład Automatyzacji z Dąbrowy Górniczej chce pomóc mieszkańcom Nikiszowca w założeniu monitoringu. - Wiem, że na ten cel zebrano już część pieniędzy. Możemy wszystko wykonać po kosztach - zapewnia Marek Adamiak, szef firmy.
Dla mieszkańców zabytkowej dzielnicy Katowic założenie kamer to sprawa pierwszoplanowa. Z myślą o monitoringu zorganizowali już dwie imprezy: Jarmark Bożonarodzeniowy i sprzedaż ciast wielkanocnych. Zarobili ponad 12 tys. zł.

- To kwota, za którą można już coś zrobić. Oczywiście na początek, bo pieniądze można zbierać dalej i system kamer rozbudowywać - uważa Adamiak. - Porozmawiam też z firmami, które dostarczają potrzebny sprzęt. Może uda się wynegocjować korzystne ceny - mówi.

Z propozycji cieszy się Marta Tomecka, jedna z głównych organizatorek nikiszowickich imprez. - Byłoby wspaniale, gdyby udało się zamontować na początek chociaż trzy kamery - mówi.

http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,3501 ... ztach.html



Wit - Wto Maj 12, 2009 5:06 pm
Kłótnia o rynek na Nikiszu
Anna Malinowska2009-05-11, ostatnia aktualizacja 2009-05-11 21:11



Mieszkańców podzieliła wizja przyszłego centrum zabytkowej dzielnicy Katowic. Jedni uważają, że rynek powinien być całkowicie wyłączony z ruchu, inni się na to nie godzą. - Wybierzemy wariant, którego chce większość - uspokaja Piotr Uszok, prezydent miasta.

Nikiszowiecki rynek przecina pas jezdni z przystankami autobusowymi. Wokół niego są sklepy, punkty usługowe i kościół. Rok temu, podczas debaty o przyszłości dzielnicy zorganizowanej przez "Gazetę", mieszkańcy zdecydowali, że rynek musi się zmienić. - Chcemy spokojnego miejsca z ławeczkami - mówili.

Urząd Miejski rozpisał ankietę. Zdecydowana większość nikiszowian opowiedziała się za wyłączeniem ruchu z rynku. Mijały kolejne miesiące. W magistracie zapewniano, że opracowywane są różne koncepcje, by wybrać najlepszą. W poniedziałek przedstawiono je mieszkańcom. - Mamy trzy warianty. Pierwszy - to zachowanie rynku z ruchem kołowym, drugi - to przeniesienie stamtąd autobusów i trzeci - to zamknięcie go dla wszelkich pojazdów - mówił zebranym Wojciech Wróblewski, projektant dróg.

- A jak się zamknie rynek, którędy będą jeździć autobusy? Gdzie będą miejsca do parkowania? - dopytywał Michał Stogniew, jeden z mieszkańców. Pytania mieli też sklepikarze: - Jak będziemy sprzedawać, kiedy nie będzie można do nas dojechać? - martwiła się Danuta Szymoszek, która przy rynku prowadzi sklep spożywczy.

- Dajcie spokój. W wielu miastach handel kwitnie na deptakach - słychać było głosy zwolenników zamknięcia rynku.

Piotr Uszok, prezydent Katowic, uspokajał zebranych, że ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła. - Jak poznam zdanie większości, będę wiedział w jakim kierunku ma iść projekt - powiedział i zarządził głosowanie wśród zebranych. Okazało się, że zdecydowana większość opowiedziała się za wyłączeniem rynku z ruchu, kilka głosów było za pozostawieniem przystanków autobusowych. Prezydent obiecał, że wróci do dzielnicy z dwoma projektami.



absinth - Wto Maj 12, 2009 5:13 pm

Urząd Miejski rozpisał ankietę. Zdecydowana większość nikiszowian opowiedziała się za wyłączeniem ruchu z rynku. Mijały kolejne miesiące. W magistracie zapewniano, że opracowywane są różne koncepcje, by wybrać najlepszą. W poniedziałek przedstawiono je mieszkańcom. - Mamy trzy warianty. Pierwszy - to zachowanie rynku z ruchem kołowym, drugi - to przeniesienie stamtąd autobusów i trzeci - to zamknięcie go dla wszelkich pojazdów - mówił zebranym Wojciech Wróblewski, projektant dróg.

yyy?

a nie przypadkiem na odwrot, tj, zostawieniem autobusow, a przeniesieniem stamtad samochodow?

sa rzeczy na ziemi, o ktorych nie snilo sie... projektantom drog



Wit - Wto Maj 26, 2009 6:59 pm
W familokach Nikisza powstały apartamenty
Anna Malinowska 2009-05-26, ostatnia aktualizacja 2009-05-26 19:31:01.0



Turyści odwiedzający Nikiszowiec wreszcie będą mieli gdzie się zatrzymać na dłużej. Kilka mieszkań zostało przerobionych na apartamenty do wynajęcia. Bardzo pomysłowe pomieszanie starego z nowym.

Na pomysł założenia hotelu w Nikiszowcu wpadła Ewa Gryt, katowiczanka od pokoleń, rodem z Załęża. Na co dzień prowadzi własną firmę i zajmuje się organizacją imprez plenerowych. Nie miała dotąd nic wspólnego z Nikiszem, ale - jak podkreśla - jest Ślązaczką i uwielbia ten region. Zainspirował ją krakowski Kazimierz. - Studiowałam w Krakowie i na moich oczach się zmieniał. Zaczęło się od jednej knajpki, a dziś to miejsce jest chyba chętniej odwiedzane wieczorami niż sam Rynek. Teraz, gdy tak dużo zaczęło się mówić o Nikiszowcu, pomyślałam, że warto tu zainwestować i zacząć to miejsce zmieniać - mówi pani Ewa.

Kupiła i wyremontowała kilka mieszkań w różnych punktach osiedla. Od zwykłego hotelu różnią się tym, że za ścianą mieszkają stali lokatorzy. W środku zachowany został tradycyjny układ mieszkań, przez co bywalcy nowoczesnych hoteli mogą przez chwilę czuć się zagubieni. Prosto z sieni wchodzi się do kuchni, później jest stołowy i sypialnia. Meble też, przynajmniej na pierwszy rzut oka, pasują do starych murów - kredensy i solidne ciężkie stoły, które już dawno gdzie indziej ustąpiły pudełkowatym regałom. W kątach pokojów stoją zaś zamiast kaloryferów piece kaflowe, a w kuchni - żeloźnioki. To jednak nie powinno nikogo zwieść - za niby-kredensem schowane są zmywarka do naczyń i lodówka, a piec tak naprawdę jest elektryczny, z nowoczesną płytą do gotowania. W estetycznie urządzonej łazience stoją stara tara i maglownica, ale to też tylko dekoracja dla podkreślenia nikiszowieckiego klimatu. Podobnie jak wiszące na ścianach reprodukcje obrazów. - W jednym z mieszkań nie ma łazienki, więc wyremontowałam tę na półpiętrze, żeby goście również mogli poczuć, jak tu się kiedyś mieszkało - opowiada pani Ewa.

W tygodniu za dobę trzeba będzie zapłacić 150 zł, w weekend 180 zł. Czy będą chętni? Jeśli wziąć pod uwagę, że goście mają do dyspozycji całkiem spore mieszkanie, cena z pewnością nie jest wygórowana. Na razie właścicielka przygotowuje stronę internetową z ofertą. W dzielnicy będą też ustawione szyldy. Chętnych odsyłać będzie także recepcja przy rynku w pomieszczeniu punktu informacji turystycznej. Zdaniem Agnieszki Sikorskiej, szefowej Śląskiej Organizacji Turystycznej, taka inwestycja to strzał w dziesiątkę. - Liczba miejsc hotelowych w Katowicach nie jest wystarczająca, a zaproponowane ceny jak na tutejsze warunki są atrakcyjne. Nie prowadzimy badań ilościowych, ale osiedle znajduje się na Szlaku Zabytków Techniki, który cieszy się dużym zainteresowaniem - podkreśla.

Monika Paca, która w Nikiszowcu prowadzi Galerię Szyb Wilson, dodaje, że już wkrótce z apartamentów będą mogli skorzystać pierwsi goście. - 26 czerwca zaczynamy kolejną edycję Festiwalu Sztuki Naiwnej. Rok temu na festiwalowych imprezach przewinęło się 5 tys. osób. Mieliśmy wielu gości z zagranicy. Myślę, że wielu z nich chętnie spędziłoby noc w dzielnicy. Tym bardziej jeśli apartament spełnia nowoczesne standardy i nawiązuje do tradycji - dodaje Paca.

Gryt na założeniu hotelu nie zamierza poprzestać. Następna będzie kawiarnia letnia na rynku. - Moim marzeniem jest też rewitalizacja budynku starej przepompowni. W środku na dole są potężne zbiorniki, które można na powrót napełnić wodą. Można by urządzić centrum nurkowania w środku miasta - marzy.







bombastic



Michał Gomoła - Wto Maj 26, 2009 7:03 pm
świetny wystrój wnętrz



SPUTNIK - Wto Maj 26, 2009 7:11 pm

W familokach Nikisza powstały apartamenty
Anna Malinowska 2009-05-26, ostatnia aktualizacja 2009-05-26 19:31:01.0



Turyści odwiedzający Nikiszowiec wreszcie będą mieli gdzie się zatrzymać na dłużej. Kilka mieszkań zostało przerobionych na apartamenty do wynajęcia. Bardzo pomysłowe pomieszanie starego z nowym.

Na pomysł założenia hotelu w Nikiszowcu wpadła Ewa Gryt, katowiczanka od pokoleń, rodem z Załęża. Na co dzień prowadzi własną firmę i zajmuje się organizacją imprez plenerowych. Nie miała dotąd nic wspólnego z Nikiszem, ale - jak podkreśla - jest Ślązaczką i uwielbia ten region. Zainspirował ją krakowski Kazimierz. - Studiowałam w Krakowie i na moich oczach się zmieniał. Zaczęło się od jednej knajpki, a dziś to miejsce jest chyba chętniej odwiedzane wieczorami niż sam Rynek. Teraz, gdy tak dużo zaczęło się mówić o Nikiszowcu, pomyślałam, że warto tu zainwestować i zacząć to miejsce zmieniać - mówi pani Ewa.

Kupiła i wyremontowała kilka mieszkań w różnych punktach osiedla. Od zwykłego hotelu różnią się tym, że za ścianą mieszkają stali lokatorzy. W środku zachowany został tradycyjny układ mieszkań, przez co bywalcy nowoczesnych hoteli mogą przez chwilę czuć się zagubieni. Prosto z sieni wchodzi się do kuchni, później jest stołowy i sypialnia. Meble też, przynajmniej na pierwszy rzut oka, pasują do starych murów - kredensy i solidne ciężkie stoły, które już dawno gdzie indziej ustąpiły pudełkowatym regałom. W kątach pokojów stoją zaś zamiast kaloryferów piece kaflowe, a w kuchni - żeloźnioki. To jednak nie powinno nikogo zwieść - za niby-kredensem schowane są zmywarka do naczyń i lodówka, a piec tak naprawdę jest elektryczny, z nowoczesną płytą do gotowania. W estetycznie urządzonej łazience stoją stara tara i maglownica, ale to też tylko dekoracja dla podkreślenia nikiszowieckiego klimatu. Podobnie jak wiszące na ścianach reprodukcje obrazów. - W jednym z mieszkań nie ma łazienki, więc wyremontowałam tę na półpiętrze, żeby goście również mogli poczuć, jak tu się kiedyś mieszkało - opowiada pani Ewa.

W tygodniu za dobę trzeba będzie zapłacić 150 zł, w weekend 180 zł. Czy będą chętni? Jeśli wziąć pod uwagę, że goście mają do dyspozycji całkiem spore mieszkanie, cena z pewnością nie jest wygórowana. Na razie właścicielka przygotowuje stronę internetową z ofertą. W dzielnicy będą też ustawione szyldy. Chętnych odsyłać będzie także recepcja przy rynku w pomieszczeniu punktu informacji turystycznej. Zdaniem Agnieszki Sikorskiej, szefowej Śląskiej Organizacji Turystycznej, taka inwestycja to strzał w dziesiątkę. - Liczba miejsc hotelowych w Katowicach nie jest wystarczająca, a zaproponowane ceny jak na tutejsze warunki są atrakcyjne. Nie prowadzimy badań ilościowych, ale osiedle znajduje się na Szlaku Zabytków Techniki, który cieszy się dużym zainteresowaniem - podkreśla.

Monika Paca, która w Nikiszowcu prowadzi Galerię Szyb Wilson, dodaje, że już wkrótce z apartamentów będą mogli skorzystać pierwsi goście. - 26 czerwca zaczynamy kolejną edycję Festiwalu Sztuki Naiwnej. Rok temu na festiwalowych imprezach przewinęło się 5 tys. osób. Mieliśmy wielu gości z zagranicy. Myślę, że wielu z nich chętnie spędziłoby noc w dzielnicy. Tym bardziej jeśli apartament spełnia nowoczesne standardy i nawiązuje do tradycji - dodaje Paca.

Gryt na założeniu hotelu nie zamierza poprzestać. Następna będzie kawiarnia letnia na rynku. - Moim marzeniem jest też rewitalizacja budynku starej przepompowni. W środku na dole są potężne zbiorniki, które można na powrót napełnić wodą. Można by urządzić centrum nurkowania w środku miasta - marzy.







bombastic


3XTAK



kiwele - Wto Maj 26, 2009 7:14 pm
No, no... A przeciez, logicznie biorac, tego wlasnie nalezalo sie spodziewac.
Taki hit w mysleniu!
Ten religijny oleodruk na scianie ktorej tylko czesc jest z pozlacanym walkiem: sublimacja absolutna.
Autor, na scene!

NB. Normalnie w hotelach jest odwrotnie: w tygodniu jest drozej, a w weekend jest taniej.



19duGens64 - Wto Maj 26, 2009 9:45 pm
Ale łazienka mogłaby być w innym stylu. Bardzo fajna nie powiem tylko nie pasuje do reszty pomieszczeń. A tak to wystrój bajera. I gdzie jest haziel-foto?



bidzis004 - Wto Maj 26, 2009 10:16 pm
Ogólnie ok , ale kaj som gardiny? kedys boły wyrózniykiym miyndzy dbauościom Ślońskych dam etc: , a jo tam w łoknach niywidza zodny...



Iluminator - Śro Maj 27, 2009 7:36 am
Powinni jeszcze zrobić jakąś stronę www



bty - Śro Maj 27, 2009 10:07 am
Żeby biznes wypalił!



Wit - Pią Maj 29, 2009 10:03 pm


Pracują dla Nikisza
dziś
Mieszkańcy dzielnicy wzięli sprawy we własne ręce i zabrali się za czyszczenie komzonów na rynku. Toczy sie dyskusja, czy ma tu powstać deptak

Weźcie wiadra, szczoty i szmaty i przyjdźcie na rynek - ogłoszenie takiej treści pojawiło się w gablocie na rynku w Nikiszowcu. No i ludzie przyszli. W poniedziałek w samo południe wzięli się do roboty, czyli do czyszczenia komzonów, charakterystycznych filarów podcieni. Na czerwonej cegle pseudokibice Ruchu Chorzów od dłuższego czasu malują napis PSYCHOFANS. - Postanowiliśmy sprawdzić, czy to jest zmywalne. Okazało się, że wystarczą woda i szmatka. Zaprosiliśmy więc chętnych mieszkańców i nie tylko do wspólnego umycia komzonów. Nie wiem, ile osób przyjdzie, na pewno pięć, a może i dwadzieścia pięć. Zobaczymy. Z jednej strony jest to rzecz, która razi wielu mieszkańców. Z drugiej strony będzie to test postawy obywatelskiej i faktycznej gotowości do zmiany otaczającej rzeczywistości - tłumaczył jeszcze przed rozpoczęciem akcji Waldemar Jan, koordynator Programu Centrum Aktywności Lokalnej w Nikiszowcu.

Do tej pory myciem zajmowała się spółka, wynajęta przez administrację. Teraz mieszkańcy Nikisza po raz kolejny wzięli sprawy we własne ręce. - Od roku szkolimy mieszkańców z zakresu aktywności lokalnej - tłumaczy Waldemar Jan. Stąd także pomysł jarmarku, festiwalu Nikisz-For czy Dnia Sąsiada, który będzie świętowany na podwórkach w Nikiszu już 6 czerwca. - Kamienica numer trzy jest najładniejsza! - zachwalał machając szczotą Zbyszek Brudel. - Jestem z Pomorza, a dokładnie z Przechowa, ale od 28 lat mieszkam w Nikiszu i kocham to miejsce! Proszę to koniecznie napisać! - prosił.

Zdaniem Elżbiety Zacher, prezeski Stowarzyszenia Razem dla Nikiszowca, wśród mieszkańcow dzielnicy musi nastąpić zmiana mentalności. - Oni muszą być pewni, że mieszkają w wyjątkowym miejscu - przekonuje pani Elżbieta.

Niedawno na placu kościelnym rozdawała ludziom sadzonki z zieleni miejskiej i spółdzielni mieszkaniowej.

- Pięknie by było, gdyby kwiatki pojawiły się w każdym oknie. Bo prawda jest taka, że trzeba zacząć od kwiatów i czyszczenia murów - zauważa Zacher.

A potem w Nikiszu ma się zmienić jeszcze wiele. Toczy się dyskusja na temat przebudowy rynku. Są trzy koncepcje zagospodarowania placu - utrzymanie dotychczasowego ruchu autobusowego i samochodowego, utrzymanie tylko ruchu autobusowego albo stworzenie deptaka. I ta ostatnia koncepcja najbardziej podoba się mieszkańcom Nikisza. Jedynie już tradycyjnie handlowcy, którzy mają swoje punkty usługowe na rynku, woleliby nie zamykać placu dla ruchu.

Rynek ma być monitorowany, na razie monitoring mają szkoła i lodowisko. - Z tym bezpieczeństwem jest tutaj różnie. Zimą było w miarę spokojnie. Kiedy już miałem nadzieję, że tak zostanie, dotarły do mnie wiadomości o dotkliwym pobiciu i wybiciu szyb w kościele - opowiada Waldemar.

W przyszłym roku ma się rozpocząć w Nikiszu remont kamienicy przy rynku, niegdyś pralni, magla i izba pamięci. Teraz ma tu powstać filia Muzeum Historii Katowic z prawdziwego zdarzenia, a zarazem atrakcyjne miejsce spotkań dla mieszkańców. Jeszcze w te wakacje w Nikiszu będzie otwarte Centrum Informacji Turystycznej.

Katarzyna Wolnik - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/1005470.html



jacek_t83 - Sob Maj 30, 2009 7:59 am
^^ stare:
http://www.mmsilesia.pl/5674/2009/5/25/ ... egory=news



absinth - Sob Maj 30, 2009 8:16 am



Pracują dla Nikisza
dziś
Mieszkańcy dzielnicy wzięli sprawy we własne ręce i zabrali się za czyszczenie komzonów na rynku. Toczy sie dyskusja, czy ma tu powstać deptak

Weźcie wiadra, szczoty i szmaty i przyjdźcie na rynek - ogłoszenie takiej treści pojawiło się w gablocie na rynku w Nikiszowcu. No i ludzie przyszli. W poniedziałek w samo południe wzięli się do roboty, czyli do czyszczenia komzonów, charakterystycznych filarów podcieni. Na czerwonej cegle pseudokibice Ruchu Chorzów od dłuższego czasu malują napis PSYCHOFANS. - Postanowiliśmy sprawdzić, czy to jest zmywalne. Okazało się, że wystarczą woda i szmatka. Zaprosiliśmy więc chętnych mieszkańców i nie tylko do wspólnego umycia komzonów. Nie wiem, ile osób przyjdzie, na pewno pięć, a może i dwadzieścia pięć. Zobaczymy. Z jednej strony jest to rzecz, która razi wielu mieszkańców. Z drugiej strony będzie to test postawy obywatelskiej i faktycznej gotowości do zmiany otaczającej rzeczywistości - tłumaczył jeszcze przed rozpoczęciem akcji Waldemar Jan, koordynator Programu Centrum Aktywności Lokalnej w Nikiszowcu.

Do tej pory myciem zajmowała się spółka, wynajęta przez administrację. Teraz mieszkańcy Nikisza po raz kolejny wzięli sprawy we własne ręce. - Od roku szkolimy mieszkańców z zakresu aktywności lokalnej - tłumaczy Waldemar Jan. Stąd także pomysł jarmarku, festiwalu Nikisz-For czy Dnia Sąsiada, który będzie świętowany na podwórkach w Nikiszu już 6 czerwca. - Kamienica numer trzy jest najładniejsza! - zachwalał machając szczotą Zbyszek Brudel. - Jestem z Pomorza, a dokładnie z Przechowa, ale od 28 lat mieszkam w Nikiszu i kocham to miejsce! Proszę to koniecznie napisać! - prosił.

Zdaniem Elżbiety Zacher, prezeski Stowarzyszenia Razem dla Nikiszowca, wśród mieszkańcow dzielnicy musi nastąpić zmiana mentalności. - Oni muszą być pewni, że mieszkają w wyjątkowym miejscu - przekonuje pani Elżbieta.

Niedawno na placu kościelnym rozdawała ludziom sadzonki z zieleni miejskiej i spółdzielni mieszkaniowej.

- Pięknie by było, gdyby kwiatki pojawiły się w każdym oknie. Bo prawda jest taka, że trzeba zacząć od kwiatów i czyszczenia murów - zauważa Zacher.

A potem w Nikiszu ma się zmienić jeszcze wiele. Toczy się dyskusja na temat przebudowy rynku. Są trzy koncepcje zagospodarowania placu - utrzymanie dotychczasowego ruchu autobusowego i samochodowego, utrzymanie tylko ruchu autobusowego albo stworzenie deptaka. I ta ostatnia koncepcja najbardziej podoba się mieszkańcom Nikisza. Jedynie już tradycyjnie handlowcy, którzy mają swoje punkty usługowe na rynku, woleliby nie zamykać placu dla ruchu.

Rynek ma być monitorowany, na razie monitoring mają szkoła i lodowisko. - Z tym bezpieczeństwem jest tutaj różnie. Zimą było w miarę spokojnie. Kiedy już miałem nadzieję, że tak zostanie, dotarły do mnie wiadomości o dotkliwym pobiciu i wybiciu szyb w kościele - opowiada Waldemar.

W przyszłym roku ma się rozpocząć w Nikiszu remont kamienicy przy rynku, niegdyś pralni, magla i izba pamięci. Teraz ma tu powstać filia Muzeum Historii Katowic z prawdziwego zdarzenia, a zarazem atrakcyjne miejsce spotkań dla mieszkańców. Jeszcze w te wakacje w Nikiszu będzie otwarte Centrum Informacji Turystycznej.

Katarzyna Wolnik - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/1005470.html


Wow!
Czyżbyśmy doczekali rewitalizacji we wlasciwym tego slowa znaczeniu?
Dzialania odgorne sa fajne, ale najwieksza wartosc ma taki przypadek, jak ten, ze mieszkancy sami zaczynaja dbac o swoje otoczenie. Brawo!!!
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • romanbijak.xlx.pl



  • Strona 6 z 10 • Wyszukano 1148 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10
    Copyright (c) 2009 | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.