ďťż
[Katowice] Nikiszowiec



Wit - Śro Lut 06, 2008 5:55 pm
Pomysły miasta na stulecie Nikisza. To żart!?
Anna Malinowska 2008-02-06, ostatnia aktualizacja 2008-02-06 17:47



Wystawy, prelekcje, zawody sportowe, a nawet odpust w miejscowej parafii zostały wpisane do kalendarza obchodów stulecia Nikiszowca. Oznacza to, że władze miasta nie mają pomysłu na promocję dzielnicy.

Nikiszowiec obchodzi w tym roku setne urodziny - to doskonała okazja, by pokazać dzielnicę światu. Miasto się chwaliło: przygotowano specjalny program obchodów. Będzie się sporo działo.

W środę zobaczyliśmy, jakie atrakcje czekają mieszkańców Nikisza. Jerzy Forajter, przewodniczący rady miejskiej, oraz Adam Bomba, prezes zarządu Hutniczo-Górniczej Spółdzielni Mieszkaniowej, a jednocześnie przewodniczący Społecznego Komitetu Organizacyjnego Obchodów, zapewnili uroczystości godną oprawę. Program obchodów przedstawili na specjalnej konferencji prasowej.

Do tej pory patrzymy na to i oczom nie wierzymy, ale zamiast się wyzłośliwiać, proponujemy przegląd wielkich atrakcji miesiącami. W każdym wyłowiliśmy najciekawsze. Serio!

W styczniu mogliśmy wybierać między koncertem kolęd w wykonaniu chóru parafii św. Anny a koncertem... kolęd w wykonaniu orkiestry dętej KWK „Wieczorek”. Na szczęście styczeń minął. Wierzymy, że koncerty ściągnęły tłumy.

W lutym zaprasza Małgorzata Szejnert na promocję książki „Czarny ogród”. Wydarzenie duże, ale i tak by się odbyło.

Marzec to naprawdę perła. Już nie możemy się doczekać, bo organizatorzy obchodów proponują wykład o architekturze Nikiszowca lub przegląd filmów z Nikiszem w tle.

Kwiecień przebogaty. Wystawa prac absolwentów i studentów ASP z Katowic i występy łyżwiarzy figurowych z klubu UKŁ „SPIN” pewnie rozpalą publiczność.

Maj to wykłady i prelekcje. Kto nie lubi słuchać, może pograć w piłkę albo pojeździć na rowerze. Intrygująco zapowiada się impreza pod nazwą „Mini Fest”.

Czerwiec - wykładów ciąg dalszy, ale żeby nikt nie mówił, że nudno, w parafii można się zapisać na pielgrzymkę. Na przykład do Imbramowic i Wąchocka. Nie, to nie żarty!

Lipiec i sierpień - obchodów ciąg dalszy. Uwaga, mieszkańcy Nikiszowca! Gdybyście nie wiedzieli, to macie odpust! A po nim na kolejny wykład i wystawę. Jest jednak przebłysk. Światowy Zjazd Nikiszowian! Trzymamy kciuki, żeby się udało.

Wrzesień nie da nam odpocząć. Zaplanowano „imprezę środowiskową”, rajd górski i bieg uliczny. Dalej jak zwykle - wystawy i odczyty.

W październiku zapewne coś dla siłaczy - festyn „Nikisz Strong”, odsłonięcie tablicy i odczyty (bilety wyprzedane!).

No i już listopad. A wtedy: koncert orkiestry dętej, wystawa, odczyt i wspólne muzykowanie.

Grudzień nie zaskoczy. Zgadliście: odczyt, konferencja, turniej hokejowy i piłkarski. I na zakończenie akcent niezwykle mocny - koncert rocznicowy!

Ekscytujące, mocne, świeże. Jednym słowem fantastyczne, super, hiper i bum cyk cyk. Brawo, brawo panowie. Nie będziemy czekać na podsumowanie, już teraz składamy szczere gratulacje za wysiłek włożony w promocję Nikiszowca. Przy tak bogatym programie już nikt nie będzie miał wątpliwości, że dla Nikiszowca zrobiliście wszystko, a nawet jeszcze więcej.

Poważnie też traktujemy słowa przewodniczącego Forajtera, który w środę z niekłamanym przekonaniem mówił o Nikiszu: - To jedyne takie miejsce w Polsce, jedno z niewielu w Europie. Kluczowe jest zaktywizowanie tamtejszej społeczności.

A przedstawiciele władz miasta dorzucili do tego zapewnienie, że tegoroczne obchody to pierwszy etap na drodze zmiany Nikiszowca. Jakie będą kolejne? Szczegółów nie ujawniono.

Na szczęście.





absinth - Śro Lut 06, 2008 10:09 pm
hahahaha

fajny tekst, wrzucic to do watku o zlotoustych wypowiedziach

ale tak na serio widac, ze UM sie nie przygotowal... gdzie jest niezastapiony na wszystkich miejskich imprezach zespol Słoneczni???

no chyba ze Bajerun takze i zespol Sloneczni przekonal do imprez domowych? Taka teraz moda, moze i uda sie przekonac mieszkancow Nikiszowca



d-8 - Czw Lut 07, 2008 12:09 pm
wszyscy mieszkancy nikisza - nie wychodzcie z domu ! swietujcie 100 lecie dzielnicy na domowkach !

katowice - miasto wielkich domowek !

yeah !



Safin - Czw Lut 07, 2008 1:16 pm
ahahha
skoro juz jest żałośnie, to dobrze że chociaż z żartem. bardo dobry tekst.

dodatkowo, dzisiaj rano usłyszałem na TOK FM kawałek audycji o architekturze industrialnej. Kończąc, prowadzący powiedział coś mniej więcej "to na prawde wspaniała architektura. W Polsce mamy kilka prawdziwych pereł-choć często są one zdewastowane, niszczeją, nikt sie nimi nie opiekuje. tak jest choćby z Katowickim Nikiszowcem"




Wit - Czw Lut 07, 2008 3:46 pm

100 lat Nikiszowca
dziś
To pierwszy krok do prawdziwej promocji zaniedbanego dziś Nikiszowca - twierdzą urzędnicy w sto lat od powstania tego niezwykłego, przemyślnie zaprojektowanego "miasteczka", zabytkowej dzielnicy Katowic. Podczas wczorajszej konferencji prasowej w Urzędzie Miasta w Katowicach przedstawiony został program obchodów jubileuszu.

W tym roku 16 grudnia upłynie równo wiek od czasu podjęcia uchwały potrzebnej do budowy nowej kolonii robotniczej przy dzisiejszej kopalni Wieczorek. W sąsiedztwie Giszowca zaprojektowali ją słynni niemieccy architekci Emil i Georg Zillmannowie. Stowarzyszenie "Razem dla Nikiszowca", które powstaje z okazji okrągłej rocznicy, jeszcze nie zostało zarejestrowane, ale pracuje komitet obchodów stulecia. W planach są koncerty, wystawy, plener malarski, przeglądy filmowe' wiele imprez sportowych, konkursy czy spotkania-wykłady pod hasłem "Przystanek Nikisz" w Domu Parafialnym. Najbliższe z nich odbędzie się 12 lutego z udziałem Małgorzaty Szejnert i prof. Doroty Simonides. O historii Nikiszowca można przeczytać w wydanej w zeszłym roku przez Muzeum Historii Katowic książce Joanny Teofilskiej.

Główną imprezę zaplanowano na 20 i 21 września, jednak nie wiadomo jeszcze, jaką będzie miała formę. - Szczegóły są na etapie uzgodnień - mówił Waldemar Bojarun, rzecznik katowickiego magistratu.

W lipcu odbędzie się Światowy Zjazd Nikiszowian. W maju mieszkańcy dzielnicy pojadą na rowerach do Warszawy. Będzie letnie kino czy pierwszy w Polsce Międzynarodowy Festiwal Sztuki Naiwnej.

- Zależy nam na tym, żeby to ludzie związani z tą dzielnicą byli motorem jej zmian - mówiła Elżbieta Zacher z komitetu.

Nie zabrakło bowiem pytań o rewitalizację zabytkowej dzielnicy. Mimo świetnej przeszłości dziś, prócz Domu Parafialnego nie ma nawet miejsca, w którym stowarzyszenie mogłoby się spotykać. Tutejsza filia Muzeum Historii Katowic jest od roku zamknięta - czeka na unijne pieniądze na remont. Podwórka są zaniedbane i zabłocone, elewacje zniszczone. Mieszkańcy borykają się z podstawowymi problemami, choćby z kanalizacją. To wszystko w dzielnicy, gdzie już w 1910 roku działało centralne ogrzewanie!

- Rewitalizacja tego osiedla to zadanie warte około stu milionów złotych - mówił Adam Bomba, prezes Hutniczo-Górniczej Spółdzielni Mieszkaniowej, która zarządza większością z 1500 nikiszowieckich mieszkań. - Jesteśmy na początku dalekiej drogi do promocji tej dzielnicy w skali kraju, może Europy. Dziś niektórzy mieszkańcy sami chętnie by się stąd wyprowadzili ze względu na uciążliwości codziennego życia - przyznał.

(bib) - POLSKA Dziennik Zachodni
.................................................

Tak naprawdę, to najlepszym prezentem dla Nikiszowca, jego mieszkańców i odwiedzających dzielnicę gości z okazji 100-lecia będą nie te wszystkie prelekcje, wykłady, wystawy i festynki, ale kompleksowy program rewitalizacji i promocji dzielnicy.
Gazeto...prosimy o dalsze wiercenie tematu



Wit - Czw Lut 07, 2008 6:28 pm
Rynek na Nikiszowcu bez aut
Anna Malinowska2008-02-07, ostatnia aktualizacja 2008-02-07 18:38



Ławeczki, doniczki z roślinami, a może nawet knajpka, która latem wystawiałaby stoły na świeże powietrze - mieszkańcom Nikiszowca marzy się Rynek bez samochodów i autobusów.

Rynek wyłączony z ruchu. To kolejny pomysł przedstawiony podczas debaty o przyszłości Nikiszowca.

- W centrum Katowic chcą Rynek na siłę zbudować, bo nie ma. A my Rynek mamy. Z jednej strony kościół, z drugiej sklepy. Jest apteka, fryzjer, poczta. Tak jak na Rynku trzeba. Cóż z tego, jak nawet kawałka ławki w całej dzielnicy człowiek nie znajdzie! Na Rynku są przystanki autobusowe i przejeżdżają samochody - mówili nam mieszkańcy.

- Takie miejsce z ławeczkami wymusiłoby inwestycje, przyciągnęłoby tych, którzy chcieliby otworzyć knajpkę, kafejkę. Przy niewielkim nakładzie ze strony miasta, nikiszowiecki Rynek zmieniłby swój wizerunek - przekonuje mieszkający tuż przy rynku Przemek Jendroska.

Warunek jest tylko jeden: przenieść dwa przystanki autobusowe w inne miejsce, postawić znaki drogowe zakazujące wjazdu i rozłożyć ławeczki.

Mieszkańcy wskazują nawet alternatywne drogi dla autobusów nr 72, 12, 108, 109, 212 i 292, które w rynek wjeżdżają. Mogą jeździć tak jak linia nr 30 wzdłuż ul. Szopienickiej, można też odbudować drogę istniejącą kiedyś za lodowiskiem Jantor, tak żeby stała się miniobwodnicą osiedla.

Dzięki temu osoby mieszkające w Nikiszowcu nie musiałyby wdychać spalin, a do przystanku autobusowego, który mógłby powstać przy odbudowanej drodze, byłoby blisko. Zlikwidowałoby to także problem kibiców, którzy autobusami przyjeżdżają na Jantor i przechodzą przez całe osiedle.

- Trasy naszych linii zawsze dostosowujemy do potrzeb mieszkańców i zaleceń władz miasta. Jeśli byłaby taka potrzeba, możemy zmienić trasy autobusów, by nie przejeżdżały przez Rynek w Nikiszowcu. Nie widzę problemu. Musielibyśmy mieć tylko opinię komisji ruchu, w skład której wchodzą przedstawiciele policji, straży miejskiej i oczywiście wydziału komunikacji z magistratu - mówi Alodia Ostroch, rzeczniczka KZK GOP.

Barbara Żmidzińska, naczelniczka wydziału komunikacji, zastrzega, że o pomyśle wyłączenia Rynku z ruchu będzie mogła się wypowiedzieć po przeprowadzaniu badań i analiz. - Najpierw jednak musi być taki wniosek. Może to zrobić grupa mieszkańców lub radnych. Wtedy my szukamy dróg alternatywnych i sprawdzamy, jakie będą skutki ich poprowadzenia - mówi Żmidzińska.

Zamknięcie Rynku ma też przeciwników. Jednym z nich jest Krzysztof Niesporek, którego rodzina od 1919 roku prowadzi przy nim zakład fotograficzny. - Brak ruchu kołowego wykończy okolicznych kupców. Ludzie przyjeżdżają po chleb do Michalskiego czy do mnie robić zdjęcia. Nie wyobrażam sobie, by taka para ślubna w eleganckich strojach wędrowała przez kilka uliczek, by dotrzeć do mojego zakładu - uważa Niesporek.

Czy Rynek powinien zostać więc zamknięty? Piszcie na listy@katowice.agora.pl, ul.Towarowa 4 43-110 Tychy. Pięć najlepszych pomysłów omówimy z mieszkańcami na kolejnym spotkaniu.
........................................................
Można przenieść linie autobusowe, np jak przedstawiono w art, a zwykły ruch samochodowy ograniczyć, by obecna droga nie była przelotowa, a do rynku mogli by dojechać mieszkańcy czy turyści



macu - Pią Lut 08, 2008 1:12 pm




Jest w Polsce miejsce, które śmiało można nazwać unikatem na skalę europejską, niestety pozostaje praktycznie nieznane. Mowa o osiedlu robotniczym Nikiszowiec w Katowicach, któremu właśnie strzeliła setka. To prawdzie ceglane arcydzieło!

Najpiękniejsze osiedle robotnicze na Śląsku przypomina miasteczka na południu Europy. Są tu ciasne, wybrukowane uliczki oraz centralny mały plac z kościołem i arkadowymi podcieniami wokół. Magiczny Nikisz, jak zdrobniale nazywają go mieszkańcy, inspiruje od lat malarzy jak i filmowców. Tutaj kręcił swoje filmy Kazimierz Kutz, tutaj powstała większość ujęć ''Angelusa'', poetyckie dzieło Lecha Majewskiego o malarzach prymitywistach z pobliskiego Janowa, często przedstawiających nikiszowieckie pejzaże.



Fot. Przemek Jendroska / AG

Dlaczego Nikiszowiec jest jedyny w swoim rodzaju? Zazwyczaj osiedla robotnicze to zwykle wolnostojące familoki z udeptaną wokół ziemią. Nie stanowią wsi, ale sporo im brakuje do miana miasta. Na tym tle Nikisz jawi się jako unikalny kompleks. Przede wszystkim wyróżnia go gęsta zabudowa, która przypomina śródmieście. Jednak ze względu na materiał - cegłę oraz układ urbanistyczny pełen wąskich uliczek, licznych przejść bramnych, malowniczych zaułków, najbardziej kojarzy się ze średniowiecznym miasteczkiem.

Osiedle powstało w latach 1908-24, według projektu architektów Emila i Georga Zillmannów, wywodzących się z podberlińskiego Charlottenburga, gdzie też ukończyli szkołę architektury. Kolonię wybudowano dla robotników kopalni ''Giesche'' (obecnie kopalnia Wieczorek) na zlecenie Towarzystwa Akcyjnego ?Georg von Giesches Erben", stanowiąc część administracyjną pobliskiego Giszowca. Osiedle swoją nazwę wywodzi od stojącego obok szybu ''Nickisch'', który znów swoje miano zawdzięcza asesorowi górniczemu Kurtowi Nickischowi.



fot. Śląski Urząd Marszałkowski

Nikisz to zamknięty kompleks mieszkalny przewidziany dla tysiąca mieszkańców. Początkowo miało powstać 9 olbrzymich bloków, jednak zrealizowano 6. Każdy zamknięty czworoboczny blok tworzy kwartał. Wszystkie domy są tej samej wysokości i mają trzy kondygnacje. Jedynym wyjątkiem jest kościół, dominujący dostojnie nad Nikiszem. Uliczki wyglądają jak ceglane kaniony z wybrukowanymi jezdniami, natomiast wnętrza bloków są ich przeciwieństwem. Przestronne i pełen zieleni, tutaj wypoczywali mieszkańcy, mieli ogródki, były tu nawet wspólnie piece do wypieku chleba. Na dziedzińcach były też budynki gospodarcze, w tym chlewiki i gołębniki, część z nich przetrwała.

Do osiedla wjeżdża się przez bramy, które tworzą przerzucone nad ulicą przewiązki łączące sąsiednie bloki. Nadają z zewnątrz obronny charakter Nikiszowi, ale zarazem są bardzo malownicze. Kompleks ma plan przypominający szybowiec albo kształt widowni teatralnej. Wszystkie uliczki i przejścia zbiegają się jakby na scenie, którą tworzy plac centralny. Wzdłuż placu biegną arkadowe podcienia ze sklepami. Przy placu, jak na tradycyjnym rynku, znajduje się również kościół. Budowana w latach 1914-27 świątynia św. Anny jest autorstwa tych samych architektów, braci ciotecznych Zillmanów.

Osiedle, jak miasto w pigułce, jest praktycznie samowystarczalne. Znajduje się tutaj szkoła, pralnia, piekarnia, restauracja, apteka, miała być nawet czytelnia i pływalnia. W największym z bloków zabudowy i zarazem najokazalszym mieścił się zarząd kopalni, cechowania, łaźnia, kotłowania i wieża ciśnień. Standard mieszkań jak na ówczesne czasy był wysoki. Pracownicy otrzymali dwu, trzy lub czteroizbowe mieszkania w zależności od zajmowanego w kopalni stanowiska. Nikisz był zelektryfikowany, posiadał własną sieć wodno-kanalizacyjną, a nawet oczyszczalnię ścieków. Woda bieżąca była w zlewach w każdej kuchni oraz w klozetach na półpiętrach. Nowoczesne rozwiązania odzwierciedlały aspiracje twórcy i założyciela kompleksu Georga von Giesche.

Nikiszowiec to jedno z najbardziej spójnych założeń mieszkalnych w regionie. Mimo uporządkowanej geometrycznie zabudowy nie ma tutaj monotonni. Architekci podobne budynki rozróżnili wieloma typami detali. Każdy dom ma inny kształt wykuszy, każde wejście do klatki schodowej ma inne obramienie. Niestety w trakcie ostatnich modernizacji wymieniono wiele drewnianych drzwi, rzeźbionych z różnym kształtem szybek, na typowe aluminiowe.



fot. Śląski Urząd Marszałkowski

W 1978 roku Nikiszowiec został uznany za zabytkowy zespół architektoniczno-urbanistyczny, jest jedną z atrakcji na Szlaku Zabytków Techniki województwa śląskiego. Raz po raz pojawiają się opinie, że walory osiedla predysponują go do wpisania na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

W tym roku jest szansa, że o osiedlu usłyszy cała Polska. Katowice szykują bogaty program obchodów jego stulecia. W Nikiszowcu zaplanowano dwie duże imprezy plenerowe z udziałem gwiazd, koncerty, wystawy, konkursy i imprezy sportowe, jak turnieje hokejowe na pobliskim lodowisku, w tym barbórkowy turniej kobiet, rajd rowerowy nikiszowian w Warszawie, bieg uliczny, czy I Światowy Zjazd Nikiszowian i otwarty turniej skata (śląskiej gry w karty, porównywanej do brydża).

Miasto zapewnia, że w najbliższych latach ceglane domy czeka lifting, pojawi się też tu punktu informacji turystycznej i filia Muzeum Historii Katowic. Dziś to właśnie brak tej infrastruktury odstręcza przyjezdnych od zwiedzania koloni.



Brzydsze oblicze Nikiszowca - jedno z zaniedbanych podwórek. Fot. Przemek Jendroska / AG

Ale dojazd do Nikisza jest prosty. Znajduje się blisko największego węzła drogowego w regionie - murckowskiego, gdzie przecina się autostrada A-4 z drogą krajową 86. Należy zjechać z autostrady i kierować się na Wisłę, pomocne będą brązowo-białe znaki informujące o zabytkach.



Wit - Pią Lut 08, 2008 3:52 pm
Fajny tekst i nareszcie Katowice w bryle.pl



Safin - Pią Lut 08, 2008 8:29 pm

W tym roku jest szansa, że o osiedlu usłyszy cała Polska. Katowice szykują bogaty program obchodów jego stulecia. W Nikiszowcu zaplanowano dwie duże imprezy plenerowe z udziałem gwiazd, koncerty, wystawy, konkursy i imprezy sportowe, jak turnieje hokejowe na pobliskim lodowisku, w tym barbórkowy turniej kobiet, rajd rowerowy nikiszowian w Warszawie, bieg uliczny, czy I Światowy Zjazd Nikiszowian i otwarty turniej skata (śląskiej gry w karty, porównywanej do brydża).
bzdura.

Miasto zapewnia, że w najbliższych latach ceglane domy czeka lifting, pojawi się też tu punktu informacji turystycznej i filia Muzeum Historii Katowic. Dziś to właśnie brak tej infrastruktury odstręcza przyjezdnych od zwiedzania koloni.




d-8 - Nie Lut 10, 2008 9:26 am

W tym roku jest szansa, że o osiedlu usłyszy cała Polska. Katowice szykują bogaty program obchodów jego stulecia.

mozemy podesłać ten BOGATY program w pare miejsc. moze ktos załapie tą ideę UM-u

moze Szymus Majewski cos z tym odpowiedniego zrobi i weselo zareklamuje ?

wolne zarty panie i panowie z mlynskiej! jaja sobie robicie po prostu!



Emenefix - Nie Lut 10, 2008 3:51 pm
Festyn parafialny w Wólce Małej :|



absinth - Nie Lut 10, 2008 10:50 pm
dzis w TV Puls byl reportaz o Nikiszu i romowa z dziennikarka, ktora go zrobila

Pani (panna? no mloda byla ) az kipiala entuzjazmem i zachwytem nad naszym Nikiszem

tzn mowila, tez ze dzielnica jest strasznie zapuszczona, ze nie ma zadnych tabliczek, kto wybudowal, kiedy etc, ze nie ma tam zadnego centrum turystycznego co ja dziwi bo taki obiekt powinien byc przez wladze miasta hołubiony gdyz jest po prostu fantastyczna reklama dla nas. Stwierdziła, ze jest z nim troche jak z Kazimierzem, ktory tez byl zapuszczony, a teraz tetni zyciem i ze ma nadzieje, ze tak tez bedzie z naszym Nikiszem. Ogolnie widac, ze byla zachwycona

pewnie bylaby jeszcze bardziej gdyby wiedziala jakie "atrakcje" szykuje nasz Urzad Miasta "wielkich" wydarzen na obchody 100 lecia dzielnicy.

swoja droga jestem ciekaw czy serio planuja tak dac ciała jak z sylwestrem czy jednak sie jeszcze obudza.



d-8 - Pon Lut 11, 2008 8:21 am

Pani (panna? no mloda byla ) az kipiala entuzjazmem i zachwytem nad naszym Nikiszem
(...) Ogolnie widac, ze byla zachwycona


bo tak kazdy prawie ma. jak swoich gosci "z zewnatrz" tam zabieram to zawsze jest tak samo i mniej wiecej te same pytania zadają - dlaczego to tak odłogiem leży.

duze pozdro dla ekipy z ul. Młyńskiej !!!!!!!!!!



d-8 - Pon Lut 11, 2008 10:09 am
dzisiaj w serwisie gazeta.pl na pierwszej stronie w zakładce 'polecamy' jest link do artykułu z bryły o stuleciu Nikisza
http://www.bryla.pl/bryla/1,85301,4910854.html



absinth - Pon Lut 11, 2008 10:18 am
heh, na Młyńskiej już pewnie siedzi sztab i rozmyśla... komu teraz tego gorącego kartofla podrzucić, bo jeszcze sie okaże,że to UM powinien coś zrobić, a to przecież nie do pomyślenia, bo wiadomo i przebudowa kanalizacji w centrum i problemy prawne, a i "ambicji na miare Krakowa czy Wrocławia nie mamy", a może na Nikiszu jakieś knajpy by powstały i co? Wiceprezydent Luty musiałby chodzic z psem na coraz dłuższe spacery... ;P



jacek_t83 - Pon Lut 11, 2008 10:20 am
ja sie tylko zastanawiam czy prezydent Luty sprzata po tym swoim psie



salutuj - Pon Lut 11, 2008 10:36 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Wit - Pon Lut 11, 2008 7:22 pm
Kolejka Balkan. Powrót na Nikiszowiec?
Anna Malinowska2008-02-11, ostatnia aktualizacja 2008-02-11 16:31



Kolejka Balkan była kiedyś wizytówką Nikiszowca. Woziła ludzi z Giszowca do Szopienic. Czy jej powrót do dzielnicy jest możliwy?

Na spotkanie z mieszkańcami Nikiszowca przyszedł Ryszard Springer. Jego ojciec, inżynier Józef Springer, był członkiem ścisłego kierownictwa kopalni Giesche. Gdy pan Ryszard przejął mikrofon, zaproponował, by kolejka Balkan znów pojawiła się w dzielnicy. Oczywiście nie korzystałaby już z torów, bo ich nie ma, ale może to być stylizowana lokomotywa z wagonikami na kołach. Jego pomysł wywołał aplauz zgromadzonych.

- Balkan byłby widomym znakiem zmian, a poza tym przyciągnąłby turystów - mówi Springer. - Kolejka nie musiałaby jeździć swoim historycznym szlakiem. W pobliżu Nikisza jest Dolina Trzech Stawów, a tam kemping, na którym zatrzymują się turyści. Kołowa kolejka mogłaby spokojnie tam docierać i zbierać bywalców kempingu na wycieczki po Nikiszu. Skorzystaliby także mieszkańcy Nikisza, którzy w ciepłe dni wypoczywają na Trzech Stawach.

Przed wojną kolejka Balkan przewoziła pracowników kopalni Giesche z osiedla Giszowiec, ale korzystała z niej miejscowa ludność. - Kolejka była bezpłatna! Pierwszy przystanek był na Giszowcu, dzisiaj w tym miejscu jest sklep Plus. Ostatni pasażerowie wysiadali na pograniczu Nikiszowca i Szopienic, na terenie dzisiejszych kortów tenisowych - mówi Krzysztof Soida, główny specjalista w PKP Cargo w Katowicach, miłośnik transportu szynowego. Jego zdaniem z pomysłem rekonstrukcji Balkanu można pójść jeszcze dalej i odbudować tory kolejki. - To oczywiście inwestycja o wiele poważniejsza, wymagająca dużych pieniędzy. Trzeba by wybudować wiadukt kolejowy nad autostradą Katowice-Kraków. Sporo by to kosztowało, ale dlaczego nie spróbować? - uważa Soida.

Tymczasem Springer już działa. Znalazł firmę we Wrocławiu, która produkuje i wypożycza stylizowane kolejki. Może latem można by wynająć kolejkę i sprawdzić, ile osób będzie z niej korzystało.

- Balkan na kółkach mógłby jeździć już pod koniec czerwca. Mamy dwa wagoniki, w których mieści się 40 osób. Za każdy dzień pobieramy opłatę w wysokości 2,5 tys. zł - mówi Wojciech Świtalski, szef wrocławskiej firmy.

- Postaram się założyć konto na rzecz Nikiszowca, gdzie będę zbierał pieniądze na Balkan - mówi Springer.


...............................................................
Heh....może to brzmi jak jakieś kuriozum, ale po głębszym zastanowieniu ma sens.
Jest jeden warunek...zarówno Nikisz, jak i Dolina 3 Stawów powinny być dobrym i znanym produktem turystycznym Katowic, a coś mi się wydaje, że do czerwca jak w jednym i drugim przypadku tak się nie stanie



d-8 - Śro Lut 13, 2008 11:14 am
nie wiem czy było info o tej stronie ?

http://www.nikiszowiec.pl/wieczorek.html

http://www.nikiszowiec.info/

ta dzielnica ma klimat



Wit - Nie Lut 17, 2008 8:44 pm
Balkan woził za darmo i na czas
Anna Malinowska2008-02-17, ostatnia aktualizacja 2008-02-17 19:51



W noc sylwestrową 1976 r. szef kolejki napisał kredą na ostatnim wagonie: "Do likwidacji". Nie wiadomo, ilu było wówczas pasażerów. Źródła niewiele mówią o tym ostatnim kursie. Krąży legenda, że maszynista zmarł na zawał serca, gdy dojechał do ostatniej stacji.

- Zośka piskej! Trza odjeżdżać! - śmiali się górnicy do konduktorki, która z gwizdkiem czekała na peronie, aż wszyscy wsiądą do Balkanu. Za moich czasów wagony były podzielone: dla pracowników kopalni, którzy jechali w roboczych, brudnych ubraniach, dla matek z dziećmi i dla cywilów, takich jak ja, kiedy w odświętnej sukience jechałam z Nikisza na Giszowiec z mamą albo babcią odwiedzić rodzinę - wspomina Joanna Gołomb.

Połączył je wąski tor

Giszowiec i Nikiszowiec zawsze żyły ze sobą w symbiozie. Mężczyźni z obu dzielnic pracowali w kopalni Giesche. Tworzyły się przyjaźnie, rodziny się mieszały. Przez długie lata na Giszowcu nie było kościoła. Wszyscy spotykali się co niedzielę w nikszowieckiej św. Annie.

W Giszowcu było za to więcej miejsc do spacerów, na pikniki czy festyny. Ludzie z Nikisza chętnie spędzali majówki w otaczających osiedle lasach. Nie byłoby tej wspólnoty bez wąskotorówki. Nazywano ją Balkan. Nie wiadomo, skąd się ta nazwa wzięła. Być może kolejkę żartobliwie porównywano z "Balkan Ekspresem" kursującym między Paryżem a Konstantynopolem?

W każdym razie kolejka kursowała. - Pod koniec XIX w. na Górnym Śląsku wokół dużych zakładów powstawała sieć kolejowa. Początkowo Balkanem jeździli tylko górnicy, ale zaraz do wagonów zaczęli się dosiadać zwykli mieszkańcy - mówi Krzysztof Soida, główny specjalista w PKP Cargo w Katowicach, miłośnik transportu szynowego. Wagoniki sunęły po torach o szerokości 785 mm. W pierwszej połowie XX w. Balkan był jedną z najnowocześniejszych kolejek w Europie. W latach 30. napędzała ją już elektryczność. - Dla porównania: w tym samym czasie państwowe kolejnictwo przemysłowe w Warszawie dopiero się elektryfikowało - dodaje Soida.

Trzy kilometry, sześć przystanków bez żadnego grosza

Wagony Balkanu były proste, ale wygodne. Drewniane siedzenia ustawiono wzdłuż ścian, w których były niewielkie okienka. Po zmroku w wagonach było ciemno. Gdy było ciepło, nikt nie zamykał rozsuwanych drzwi. Dla bezpieczeństwa między jedno a drugie skrzydło zakładano łańcuch.

Trasa miała około 3 km długości. Pierwszy przystanek - Giszowiec. Dziś jest tu skrzyżowanie ulic Mysłowickiej i Szopienickiej, obok sklep Plusa. Przystanek drugi - naprzeciwko domków Korei, a następny przy szybie Pułaski. Potem dyrekcja kopalni, szyb Wilson i ostatnia stacja przy szybie św. Jerzy, gdzie dziś są korty tenisowe. Maksymalna prędkość - 20 km/godz. Balkan odjeżdżał z Giszowca co godzinę i pokonywał trasę w 20 min. I najważniejsze: podróżowało się za darmo!

Rozkład jazdy w ciągu lat się zmieniał. Zwyczajowo jednak pierwszy kurs był tuż po godz. 4. rano, by górnicy mogli zdążyć na pierwszą szychtę. Ostatni - około godz. 22. Ludzie pamiętają, że po wojnie ostatni Balkan odjeżdżał z Giszowca około północy. - Pamiętam to, bo ostatnim pociągiem wracałem do domu od kolegów z Nikiszowca. Wiadomo, zbierało się towarzystwo, człowiek chciał jak najdłużej posiedzieć. I na ten ostatni pociąg nie można się było spóźnić ani sekundy. Balkan chodził jak w zegarku! Od zawsze tak było, bo ja kolejką zacząłem jeździć już za bajtla. Razem z kolegami robiliśmy zawody, kto najdłużej wyciągnie się za łańcuch przy otwartych drzwiach. Trzeba było uważać na konduktorów, bo łapali. My się nie baliśmy, bo zabawa była bezpieczna. Wagoniki sunęły powoli, jakby się na rowerze jechało - śmieje się Jan Goebel urodzony w Giszowcu w 1941 r.

Jazda bez wypadków

Balkan był bezpieczny. Nigdy nie odnotowano żadnego wypadku. Znany jest właściwie tylko jeden incydent, ale kto wie, czy był to wypadek, czy też maszyniście puściły nerwy. - W 1947 r.. Rosjanie wywozili węgiel z kopalni. Ich tory, oczywiście te szerokie, biegły od szybu Wilson w poprzek Szopienickiej, niedaleko dzisiejszego szpitala. I właśnie w bok radzieckiego pociągu wjechał dużo mniejszy Balkan. Nikomu nic się nie stało. Radziecki pociąg się wykoleił, a Balkan ani drgnął - mówi Soida.

Po wojnie między dzielnicami zaczęły kursować autobusy. - Ja wolałam jeździć Balkanem. Nawet gdy już byłam dorosła, korzystałam z kolejki. Atmosfera była miła, pasażerowie żartowali. Nieraz usmolony górnik mówił na peronie elegancko ubranej dziewczynie: Proszę się odsunąć! Ubrudzi się sukienka, to mąż pomyśli, że się pani przytulać chciała...

Tłoczno było w niedzielę, bo całe rodziny jeździły z Nikisza na Giszowiec. Jak w Giszowcu nie było jeszcze bloków, to festyn za festynem był tam organizowany. Towarzystwo już rano przyjeżdżało i bawiło się do późnego wieczora - wspomina Gołomb.

Niestety, nie zachowały się oryginalne teksty na temat Balkanu. A ponoć istniały o nim pieśni i anegdoty. Zostały fotografie. Wiele w prywatnych archiwach. Na przedwojennych zdjęciach widać zadbany pociąg z wypucowaną lokomotywą, której komin błyszczy. Zostały też obrazy Ewalda Gawlika. Balkan, wielokrotnie utrwalony na płótnach artysty, udowadnia, że był nierozerwalną częścią tych dzielnic.

Oni kolejkę zarżnęli

Lata 70. to zmierzch Balkanu. - Kopalnia Wieczorek przestała dbać o kolejkę. Nie pasowała do nowych czasów. Wagony przestały być myte, nie konserwowano ich. Ludzie zaczęli kupować samochody, pojawiło się więcej autobusów. Ale myślę, że Balkan został dorżnięty celowo - uważa Soida. Władzy ludowej Balkan źle się kojarzył. Była to kolejka zbudowana przez kapitalistę.

- Ostatni kurs? Nie pamiętam. Dla mnie Balkan to była część życia, tak jak giszowieckie domki. Jak zaczęli je burzyć, zamknęli też kolejkę. Wszystko się zmieniło. Pyta mnie pani o ostatni kurs. To tak, jakby mnie pani pytała o ostatnie wyburzenie. To wszystko zlało się w jedną całość, aż się człowiekowi łza kręci w oku. A tego Balkana to wielu szkoduje. Dobra była rzecz dla ludzi, po co ją zniszczyli? - pyta Jan Goebel z Nikiszowca.

Soida wspomina, że trzy lata po ostatnim kursie Balkana, jeszcze jako świeży pracownik PKP, był w urzędzie miejskim na naradzie. - Miasto chciało wskrzesić kolejkę. Pojawił się argument, że byłoby to kolosalne ułatwienie dla mieszkańców, którzy niedzielę chcieli spędzać poza domami, na łonie przyrody. Na próżno. Wagony Balkana przewoziły już tylko worki z pyłem neutralizującym pył węglowy. Kopalnia powiedziała stanowczo nie. I to już był ostateczny krzyżyk dla kolejki - mówi Soida.

Dziś dwa wagoniki stoją w pobliżu szybu Pułaski. Można je oglądać i fotografować, ale tylko za zgodą dyrekcji kopalni Wieczorek.

Mieszkańcy Nikiszowca nie zapomnieli o Balkanie. Tęsknią za kolejką. Czy jest nadzieja, że Balkan znów zabierze w podróż mieszkańców dzielnicy?

W tekście wykorzystałam informacje z książki Haliny Gerlich „Kopalnia Wieczorek, 1826-2006. Dzieje, tradycje, współczesność”





Wit - Pon Lut 18, 2008 8:19 pm
Nikiszowiec mekką dla artystów. To możliwe?
Anna Malinowska 2008-02-18, ostatnia aktualizacja 2008-02-18 21:00



Międzynarodowy Festiwal Sztuki Naiwnej "Nikisz-For" odbędzie się w Nikiszowcu - jednej z najbardziej zaniedbanych dzielnic Katowic. Czy jest w stanie odmienić ten kawałek miasta?

- Miejsce aż się prosi o organizowanie imprez kulturalnych. Na całym świecie takie dzielnice służą przede wszystkim artystom. Zresztą mamy tu przepiękny dorobek i tradycję, którą należy kultywować i promować. Myślę oczywiście o Grupie Janowskiej - mówi Johann Bros, właściciel galerii Szyb Wilson.

Jego galeria powstała kilka lat temu w zrewitalizowanych budynkach pokopalnianych. Obecnie trwają tu przygotowania do organizacji jednego z największych przedsięwzięć - Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Naiwnej "Nikisz-For". - Wzorujemy się na doświadczeniach francuskiego miasteczka Verneuil. To niewielka mieścina, w której jest co prawda stary zamek i kościół, ale niewiele więcej. Cztery lata temu zorganizowano w niej międzynarodowy festiwal sztuki naiwnej. W zeszłym roku przewinęło się przez niego 7 tys. ludzi! Musieli w miasteczku spać i jeść. Sami więc wymusili organizację odpowiedniego zaplecza: mieszkańcy zrozumieli, że na takiej imprezie po prostu mogą zarobić - mówi Monika Paca, która wraz z Brosem prowadzi galerię.

Festiwal w Nikiszowcu odbędzie się od 27 czerwca do 31 lipca. W tym czasie zaprezentowane zostaną także prace twórców z tak odległych krajów, jak: Meksyk, Senegal, Argentyna czy Japonia. Do Katowic przyjedzie też ok. 30 europejskich twórców. Wszyscy zostaną zakwaterowani w hotelu przy lodowisku Jantor. - Chcieliśmy, żeby goście byli na miejscu, w Nikiszowcu - mówi Paca.

Co jednak zaproszeni goście będą robić w dzielnicy w czasie wolnym? Gdzie pójdą na obiad? Czy znajdą knajpkę, gdzie wypiją kawę lub drinka?

- Zdajemy sobie sprawę, że w czasie pierwszej edycji mogą być z tym problemy. Mamy jednak nadzieję, że kolejne wymuszą powstanie takich miejsc. Sami mieszkańcy zauważą, że warto w coś takiego inwestować - uważa Paca.

Janusz Paterman, jeden ze śląskich restauratorów, uważa, że przed otwarciem knajpki w nowym miejscu konieczne jest zbadanie gustów okolicznych mieszkańców. - Myślę, że w Nikiszowcu sprawdziłby się tradycyjny śląski szynk. W centrum Katowic na taką inwestycję nie ma miejsca, ale w Nikiszu jest sprzyjający klimat. Wielu mieszkańców przychodziłoby z łezką w oku, wspominając stare czasy. Przychodziliby też obcokrajowcy, by poznać specyfikę miejsca. A nic tak dobrze tego nie oddaje, jak miejscowa kuchnia. Uważam, że taka inwestycja nie byłaby specjalnie ryzykowna - zapewnia Paterman.



Safin - Pon Lut 18, 2008 9:06 pm
podziwiam takich ludzi jak Pan Johann Bros.

A co do samego pomysłu-brawo. Ciekawe na ile miasto wspomoże



Kris - Pon Lut 18, 2008 11:44 pm
miasto? już dawno powinno wspomagać i zrobić Nikiszowca i Giszowca perełkę Katowic.

a Urzędzie powinno brać się pod uwagę zdanie takich ludzi jak p. Bros.
i przede wszystkim - po pierwsze - nie szkodzić!!! dobrym pomysłom



d-8 - Wto Lut 19, 2008 7:44 am

(...) Myślę, że w Nikiszowcu sprawdziłby się tradycyjny śląski szynk. W centrum Katowic na taką inwestycję nie ma miejsca(...).

a to dopiero ! a niby dlaczego w centrum nie ma miejsca na slaska knajpe ? w centrum powinno byc pelno roznych restauracji wszelkiej masci, im wiekszy i roznorodniejszy wybor - tym lepiej



Emenefix - Wto Lut 19, 2008 7:59 am
Chociażby właśnie w rejonie Mariacka-Staromiejska... Idealne miejsce na lokalną knajpę :|



SPUTNIK - Wto Lut 19, 2008 5:25 pm



a to dopiero ! a niby dlaczego w centrum nie ma miejsca na slaska knajpe ? w centrum powinno byc pelno roznych restauracji wszelkiej masci, im wiekszy i roznorodniejszy wybor - tym lepiej


no własnie . choćby taka jak slaska kanjpa w ostrawie która jest na bocznej ulicy od stodolnii



d-8 - Wto Lut 19, 2008 7:30 pm

Chociażby właśnie w rejonie Mariacka-Staromiejska... Idealne miejsce na lokalną knajpę :|

miejsce idealne. dokladnie.

i niekoniecznie na jedną lokalną jadłodajnię.

ten pan restaurator łapie klimaty uszoka czy jak ? nie da sie... nie da sie... nie da sie....

niedobrze robi sie...

wszystko sie da!



Landryn - Wto Lut 19, 2008 9:57 pm
K...y do wora, a wór o mur"



Kris - Wto Lut 26, 2008 10:29 pm
Nikiszowiec nie potrzebuje rewolucji
Rozmawiała Anna Malinowska
2008-02-26, ostatnia aktualizacja 2008-02-26 22:33

- Rynek otwarty dla aut, z kilkoma nowymi drzewami i przeszkloną knajpą pośrodku - Robert Konieczny, śląski architekt, z którym odwiedziliśmy katowicki Nikiszowiec, opowiada o swojej wizji dzielnicy.

Fot. Bartłomiej Barczyk / AG
Robert Konieczny w Nikiszowcu
Anna Malinowska: Podoba się Panu na Nikiszowcu?

Robert Konieczny: Nie wszystko. Niektóre szczegóły mnie rażą, bo nie pasują do całości. Np. altanki i działki są wprawdzie częścią śląskiego krajobrazu, ale Nikiszowcowi nie dodają uroku. A na domiar złego w domach zielone kraty w oknach kontrastują z czerwonymi parapetami. Z kolei przy rynku ktoś przybił na jednym z daszków kawał ohydnej blachy. I gdzie nie spojrzeć - chamskie napisy na elewacjach, pewnie nie da się ich zmyć. No i w rezultacie cały urok tego miejsca pryska. Wcale nie trzeba być architektem, żeby tak to odbierać.

Ale mieszkańcy podkreślają, że to nie skansen, a dzielnica, w której chcą normalnie żyć. Jak można mieć do nich pretensje o drobiazgi?

- No właśnie, mieszkają tu różni ludzie. I wspaniałe śląskie rodziny z tradycjami górniczymi, płacące czynsze na czas, lubiące porządek, i ludzie, którym bałagan nie przeszkadza, a czynszu nie płacą. Według mnie ci drudzy mieszkać tu nie powinni. Ktoś powinien podjąć trudną, bardzo twardą decyzję i powiedzieć im: "nie stać cię na takie mieszkanie, to się przeprowadź do tańszego". Tak się dzieje na całym świecie. Wiem, że w Katowicach może być z tym trudno, bo mieszkań socjalnych nie jest dużo, a buduje się głównie drogie apartamentowce i wcale nietanie mieszkania w TBS-ach. To karygodny błąd, który kiedyś się na władzach miasta zemści.

Co można zrobić, żeby Nikiszowiec wyładniał?

- Dobrze zrobiłoby mu wymieszanie ludzi, sprowadzenie kogoś z zewnątrz. Nie jestem za tym, żeby powstała tu dzielnica tylko dla artystów, bo byłby to sztuczny twór, z bramą na pilota i może jeszcze portierem. A nie o to tu chodzi! Nie należy czekać na ogromne inwestycje, pożyteczne zmiany są możliwe nawet przy niewielkim nakładzie sił i niewielu zmianach. Np. na rynku wystarczy posadzić kilka drzew, bo te, które rosną teraz przed kościołem, ktoś bezlitośnie oczyścił z gałęzi. To wystarczy. Bez żadnych rabatek czy trawniczków. Kolejna sprawa to oświetlenie. Po pierwsze, podświetlić kościół, po drugie, same budynki. Patrzę na podcienia i ich łuki, to aż się prosi o umiejętne podświetlenie. Projektant takiego przedsięwzięcia miałby nie lada wyzwanie, miejsce do wyżycia.

Wbrew temu, co niektórzy proponują, nigdy nie wyłączyłbym rynku z ruchu samochodowego. Jeśli komuś się wydaje, że gdy z rynku znikną auta, przyjdą tu ludzie, niech spojrzy na Silesia City Center. Dlaczego przyjeżdża tam tłum ludzi, a w centrum miasta hula wiatr? Bo ludzie są wygodni, chcą podjechać, a nie chodzić, i chcą spokojnie zaparkować swój wóz. Nic tego nie zmieni. Podobnie na Nikiszowcu. Komu będzie się chciało przyjeżdżać do dzielnicy i zostawiać daleko samochód? Tam, gdzie można dojechać, tam jest życie!

To wystarczy, by ożywić to miejsce?

- Należy unikać powielania schematów. Np. skoro w zaniedbanym dziś budynku przy rynku ma być muzeum, warto pomyśleć odważniej. Może zorganizować w nim karczmę? Bez względu na nazwę coś takiego by się tu przydało. No bo dlaczego by nie podziwiać starych górniczych izb, popijając piwo z kufla? Połączenie obu funkcji wyszłoby najlepiej. Można też pójść śmielej i zbudować na rynku budowlę bardzo nowoczesną, o szklanych, ażurowych ścianach i tam urządzić knajpkę. Przez ściany widać będzie, że ludzie przychodzą, coś zamawiają, siedzą, rozmawiają. Taki widok przyciąga. Knajpka jest absolutną koniecznością! Dziś nie ma tu miejsca, gdzie można by przysiąść i spokojnie porozmawiać.

Ale to tylko kosmetyczne zmiany.

- Nikiszowiec rewolucji nie potrzebuje. Wręcz przeciwnie, rewolucja by dzielnicy tylko zaszkodziła. Już teraz widać to gołym okiem. Piękno tego miejsca potrafi dostrzec nie tylko architekt, ale laik.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,4967052.html



Kris - Śro Lut 27, 2008 7:22 am
Jeszcze wczoraj na rynku w CIOM były do zabrania plakaty z okazji 100-lecia i z imprezami towarzyszącymi temu wydarzeniu.
Dobrze, że powstała też strona o Nikiszu - www.nikiszowiec.pl
Narazie w trakcie budowy, ale jeszcze w lutym reszta stron ma być opublikowana



absinth - Śro Lut 27, 2008 8:49 am

No właśnie, mieszkają tu różni ludzie. I wspaniałe śląskie rodziny z tradycjami górniczymi, płacące czynsze na czas, lubiące porządek, i ludzie, którym bałagan nie przeszkadza, a czynszu nie płacą. Według mnie ci drudzy mieszkać tu nie powinni. Ktoś powinien podjąć trudną, bardzo twardą decyzję i powiedzieć im: "nie stać cię na takie mieszkanie, to się przeprowadź do tańszego".

no wlasnie!
ciekawe co na to dr. Nawratek?



d-8 - Śro Lut 27, 2008 9:11 am
- pomysł postawienia ciekawego szklanego pawilonu na knajpe / restauracje uwazam za wart rozwazenia i za bardzo ciekawy

- podswietlenie mozna zrobic jak najszybciej bo z niczym by nie kolidowalo a efekt bylby od razu

- pomysł z niezamykaniem dla ruchu kołowego rynku tez uważam za całkiem rozsądny

- a komentarze pana nawratka niech pozostaną miękką papką niespełnionego naukowca publikowaną w jakichś tanich periodykach do czytania dla takich jak on teoretyków klitkowo-gabinetowych



Wit - Pią Lut 29, 2008 9:07 pm
Nikisz, choć piękny, nie sprzyja turystom
Anna Malinowska2008-02-29, ostatnia aktualizacja 2008-02-29 21:46



- Ludzie z zagranicy są absolutnie zauroczeni osiedlem. Niestety, w dzielnicy nie ma ani jednego miejsca, gdzie mogliby kupić lub dostać pocztówki, książki czy foldery o Nikiszowcu - żali się Janina Olejniczak, która już od wielu lat oprowadza po osiedlu wycieczki. Czy mógłby to zmienić punkt informacji turystycznej?

Taki punkt to kolejny pomysł z debaty, którą zorganizowaliśmy w Nikiszowcu. O tym, że to nie najgorszy pomysł świadczą płatne wycieczki Szlakiem Zabytków Techniki, które Silesia City Center od miesiąca organizuje wspólnie z biurem podróży Abraksas.

- Podczas wizyt w Nikiszowcu turyści pytają o pamiątki. Okazuje się, że nie ma ich gdzie kupić. Szwankuje też informacja o dzielnicy. Dobrze, że mamy świetnych przewodników, ale wyobrażam sobie, jak musi czuć się turysta indywidualny. Poza tym istniejąca baza turystyczna, a właściwie jej całkowity brak nie zachęca do dłuższego pobytu w tym miejscu. Brakuje po prostu dobrej knajpy - wylicza Dariusz Rudziński, dyrektor zarządzający Silesia City Center.

Pracownicy katowickiego Centrum Informacji Turystycznej podkreślają, że Nikiszowiec zajmuje wysoką pozycję w rankingu miejsc, o które najczęściej pytają turyści. - Zaraz po Spodku. Odwiedzający pytają, jak tam dojechać i czy można zjeść tam tradycyjny śląski obiad. Niestety, na ten ostatni muszę odsyłać ludzi do karczmy w Giszowcu. Często ludzie już po wizycie w Nikiszowcu wracają do nas po broszury i pocztówki, zdziwieni, że nie mogli ich kupić na miejscu. Nie mam wątpliwości, że punkt turystyczny by się tam przydał - mówi Krystyna Radko z Centrum.

Tomasz Stemplewski, dyrektor wydziału turystyki w urzędzie marszałkowskim uważa, że na początek ważniejsze są inne inwestycje. - Turysta chce zobaczyć, jak wyglądało kiedyś życie rodziny górniczej. Poczuć, posmakować, być w środku. Więc może najpierw w tym kierunku powinna powstać ciekawa oferta. Z drugiej strony, jeśli pojawi się inicjatywa utworzenia takiego punktu, będziemy ją popierać. Wiedzą i dofinansowaniem - zapewnia Stemplewski.

Dyrektor zastrzega od razu, że budowa punktu informacji turystycznej nie leży w kompetencjach urzędu marszałkowskiego. - Zdajemy sobie sprawę, że ta dzielnica jest niepowtarzalna w skali całego regionu, ale taka inicjatywa należy do gminy - mówi. Co na to gmina?

- Z radością przyjmuje deklarację, że urząd marszałkowski nas wspomoże. Tym bardziej, że do uruchomienia takiego punktu podchodzimy bardzo poważnie - cieszy się Waldemar Bojarun, rzecznik katowickiego magistratu. Jak mówi, docelowo punkt będzie znajdował się w siedzibie Muzeum Historii Katowic w Nikiszowcu. To najwcześniej za rok, kiedy budynek zostanie wyremontowany. Na szczęście turyści nie będą musieli czekać aż tak długo.

- Szukamy tymczasowego pomieszczenia na punkt turystyczny. Myślę, że uruchomienie go nie potrwa długo, skoro urząd marszałkowski deklaruje swą pomoc - dodaje Bojarun.



Wit - Pią Mar 07, 2008 12:04 am


Nikiszowiec: Ładniej na 100 lat?
dziś
W Nikiszowcu 11 marca odbędzie się kolejny "Przystanek Nikisz". To okazja, by dowiedzieć się czegoś więcej o architekturze osiedla. Rusza też konkurs, który ma sprawić, by to tak zaniedbane dziś miejsce zrobiło się na wiosnę choć trochę przyjemniejsze.

Pierwsze 120 osób, które zgłosi się do 15 marca w kancelarii parafii św. Anny, od razu otrzyma skrzynkę na kwiaty, kwiaty i ziemię ogrodniczą. Trzeba tylko zaproponować wprowadzenie jakiejś pozytywnej zmiany w otoczeniu nikiszowieckich domów. Do końca września jest czas na jej realizację. Pomysłem może być choćby urządzenie kwietników przed posesją czy na balkonach. W konkursie wziąć udział może każdy: mieszkańcy razem albo pojedynczo, szkoły, przedszkola, organizacje, wszyscy zainteresowani z dzielnicy. - Już mamy sygnały, że np. kilku sąsiadów chce razem ciekawie zagospodarować klatkę schodową - mówi Dariusz Łyczko ze Społecznego Komitetu Organizacyjnego Obchodów 100-lecia Nikiszowca. Laureaci trzech pierwszych miejsc dostaną nagrody rzeczowe. Pomysłodawcą konkursu jest Jerzy Mazur.

Z kolei we wtorek o godz. 17 odbędzie się kolejne spotkanie-wykład o Nikiszowcu w domu parafialnym. Tym razem o jego architekturze opowie historyk sztuki Dorota Głazek, która pierwsze artykuły o dzielnicy pisała jeszcze w latach 80. - Chciałam skupić się na cegle, materiale o kolosalnych możliwościach, które w pełni wykorzystali Zillmannowie projektując Nikiszowiec - mówi Głazek. Opowie też m.in. o tym, co łączy osiedle z tymi w Berlinie.

(bib) - POLSKA Dziennik Zachodni



Wit - Nie Mar 09, 2008 6:46 pm
Nikiszowiec może sobie pomóc sam
Przemysław Jendroska*2008-03-08, ostatnia aktualizacja 2008-03-08 14:12



Posadźmy drzewa, wstawmy szklaną knajpę, a pomiędzy tym zróbmy parking dla leniwych turystów - oto pomysł Roberta Koniecznego na nikiszowiecki rynek. Trudno się zgodzić z taką wizją - pisze Przmysław Jendroska, fotoreporter "Gazety" i mieszkaniec Nikiszowica

Po przeczytaniu w "Gazecie" rozmowy ze znanym katowickim architektem miałem wrażenie, że rzadko bywa w Nikiszowcu i tak naprawdę nie za bardzo interesuje go temat rewitalizacji dzielnicy. Posadzenie kilku drzewek niczego nie zmieni. Zresztą na rynku, wokół kościoła, rosną już dorodne drzewa. To 80-letnie okazy, które są starannie pielęgnowane. Tuż obok znajduje się zielony skwer. Zieleni na rynku nie brakuje. Widać, że architekt nie zagląda tu latem lub słabo się rozgląda.

Nie mogę się też zgodzić z jego wizją, by na rynek wciąż można było dojechać samochodem. Nikiszowiec potrzebuje miejsca, w którym będą się mogli spotykać mieszkańcy, gdzie turyści będą się mogli zatrzymać, napić kawy albo kupić pamiątkę w punkcie informacji turystycznej. Myślę, że nikiszowiecki rynek nie udźwignie tej roli, dopóki będzie go przecinała przelotowa ruchliwa droga.

A przecież wystarczy tak niewiele:

- ujednolicić szyldy sklepowe, by harmonizowały z architekturą - przykładem może być wizytówka zakładu fotograficznego.

- zlikwidować straszące metalowe budy i nieestetyczne dobudówki, np. wejście do apteki, przywracając tym samym oryginalny wizerunek rynku.

- no i najważniejsze - co bardzo spodobało się mieszkańcom na spotkaniu z "Gazetą" w restauracji SITG - zamknąć rynek dla samochodów.

Nie zgadzam się z panem Koniecznym, że turyści nie będą przyjeżdżali do Nikiszowca, jeśli nie będą mogli zostawić auta w rynku. Nie chcę, by stał się on parkingiem dla leniwych turystów. Jeśli komuś nie chce się przejść stu metrów, tym bardziej nie będzie mu się chciało przyjechać do Nikiszowca.

Brak miejsc parkingowych to nie żaden argument. Przecież w centrum Katowic wieczorami hula wiatr nie dlatego, że są kłopoty z parkowaniem. Wręcz przeciwnie, wieczorem samochód można tam zaparkować bez trudu. Niemal cały katowicki rynek to parking, w dodatku ze szklaną knajpą stawianą tam latem.

Rynek w Nikiszowcu nie ma przyciągnąć leniwych kierowców, tylko ma się stać przyjemną strefą dla mieszkańców dzielnicy. Gdy będą się tu dobrze czuli, przyjezdnym też źle nie będzie.

Pilnie potrzebny jest przejrzysty plan działania, stworzony wspólnie przez mieszkańców dzielnicy, spółdzielnie mieszkaniowe i urzędników, za realizację którego będzie odpowiadać konkretny, stworzony właśnie do tego celu zespół ludzi. Plan, w którym określimy sprawy priorytetowe i kolejność ich realizacji.

Dobrym rozwiązaniem może być wewnętrzny regulamin określający warunki inwestowania w osiedlu, a może należy zorganizować konkursy dla inwestorów i architektów, które pozwolą wspólnie wybrać najatrakcyjniejsze rozwiązania?

Pomysłów jest wiele, są lepsze i gorsze. Zacznijmy je w końcu realizować. Bez tego sprawa Nikiszowca po kilku gazetowych publikacjach i spotkaniach z mieszkańcami ucichnie, a osiedle pozostawione zostanie samo sobie. I to my, mieszkańcy, będziemy winni. Nikt niczego za nas nie zrobi. Musimy przestać narzekać i sami wykazać inicjatywę. Zachęcam wszystkich do nękania pomysłami naszych radnych i przedstawicieli spółdzielni. Niech wiedzą, że nam, mieszkańcom, też zależy na dobrym wizerunku Nikiszowca.

* Autor jest fotoreporterem "Gazety", mieszka w Nikiszowcu

Restauratorzy boją się Nikiszowca
Anna Malinowska 2008-03-09, ostatnia aktualizacja 2008-03-09 18:32



W Nikiszowcu jest tylko jedna restauracja. Często w całości zarezerwowana, a wtedy nie ma mowy, żeby w dzielnicy coś zjeść

O tym, że katowicki Nikisz mógłby się stać mekką turystów, na naszych łamach przekonywało już wiele osób. Ostatnio Robert Konieczny, architekt, radził, aby na rynku postawić ażurową konstrukcję, w której mieściłaby się restauracja. Brak lokalu, w którym można by coś zjeść, rzeczywiście jest tu poważnym problemem. Jedyna w Nikiszu restauracja często jest wynajmowana. Wtedy, gdy głód dociśnie, pozostaje wizyta w budce koło szpitala przy ul. Szopienickiej albo w barze stojącym za torami w stronę Janowa. Można, oczywiście, kupić coś w którymś z okolicznych sklepów spożywczych, ale zjeść lub wypić można tylko na stojąco, bo w całej dzielnicy nie zauważyliśmy ani jednej ławki.

Przedstawiciele branży turystycznej zapewniają, że to największy mankament, który przeszkadza w sprowadzeniu turystów. Nikisz gościom się podoba, ale czym prędzej wyjeżdżają, gdy okazuje się, że nie ma tu nawet gdzie usiąść.

Tymczasem, jak nam powiedział Rafał Kucharski z restauracji Marysin Dwór, ażurowa konstrukcja, o której wspominał Konieczny, wcale nie wymaga gigantycznych inwestycji. Lokal o powierzchni 30 m kw. z zapleczem kosztowałby, według jego wyliczeń, około 100 tys. zł. Ale na razie na nowy lokal w Nikiszu się nie zanosi. Wszystko dlatego, że dzielnica nie cieszy się dobrą opinią wśród restauratorów. - Bałbym się tam stawiać knajpę, bo w dzielnicy dużo chuliganów. Może w dzień bym nieźle zarobił, ale cały utarg musiałbym wydać na ochronę, żeby mi w nocy interesu nie zdemolowali - mówił nam o swoich obawach jeden z nich.

Niektórzy mają nadzieję, że impas pomoże przełamać... piekarz Mirosław Michalski. - Dowiedzieliśmy się, że w pomieszczeniu obok piekarni, a więc kilka kroków od rynku, pan Michalski chce otworzyć cukiernię. Oprócz ciastek ma być też kawa i kilka stolików. To już byłby jakiś krok naprzód, być może początek czegoś większego, co przyczyni się do zmiany wizerunku tej dzielnicy - mówi Elżbieta Zacher ze Społecznego Komitetu Organizacji Obchodów 100-lecia Nikiszowca.



Safin - Nie Mar 09, 2008 9:06 pm
Bez regularnych patroli policyjnych oraz uważnej służby sprzątającej się nie obejdzie. UM Katowice juz dawno temu powinien był opłacic dodatkowe 10 etatów, by STALE byli policjanci na Nikiszu.



Wit - Pią Kwi 04, 2008 8:22 pm
Nikiszowiec wkrótce Pomnikiem Historii?
Rozmawiali: Anna Malinowska, Waldemar Szymczyk2008-04-04, ostatnia aktualizacja 2008-04-04 21:16



Ta wyjątkowa dzielnica Katowic ma szansę na uzyskanie prestiżowego statusu Pomnika Historii. Nie jest on jednak nadawany z urzędu, aktywność w tym zakresie musi wykazać właściciel zabytku - mówi minister Tomasz Merta, który spotkał się z dziennikarzami "Gazety" w gabinecie wicemarszałek Senatu Krystyny Bochenek.

Waldemar Szymczyk: Nikiszowiec, zabytkowa dzielnica Katowic, jest zaniedbany, brudny. Jego unikatowy wygląd niszczą sami mieszkańcy, wstawiając np. plastikowe okna. Czy uznanie przez prezydenta RP dzielnicy za Pomnik Historii nie gwarantowałoby większej ochrony?

Tomasz Merta: Przecież Nikiszowiec jest już wpisany do rejestru zabytków. Dlaczego sądzicie państwo, że jeśli zostanie uznany za Pomnik Historii przez prezydenta RP, mieszkańcy będą postępować inaczej?

Anna Malinowska: Wydawało nam się, że łatwiej będzie wówczas wyegzekwować prawo.

- Wiele osób nie rozróżnia rozmaitych form ochrony zabytków, co stanowi istotny problem. Mamy tutaj do czynienia z dzielnicą miejską, w związku z czym należy dobrze wyważyć proporcje pomiędzy tym, co powinno podlegać ochronie, a tym, co nie. System ochrony zabytków w Polsce został skonstruowany według zasady, że to właściciel jest zobowiązany do troszczenia się o zabytek i utrzymywania go w dobrym stanie, a służby konserwatorskie pełnią funkcje nadzorczą.

W przypadku tej dzielnicy kłopot polega raczej na braku wystarczającej woli i dynamiki właściciela, żeby ją odnowić, a z drugiej strony na ludzkich działaniach wynikających z niewiedzy, z różnego gustu estetycznego.

WS: Lista Pomników Historii jest jednak bardzo prestiżowa, podniosłaby atrakcyjność tego miejsca. Co trzeba zrobić, żeby znalazł się na niej Nikiszowiec?

- Konserwator zabytków także dzisiaj może np. nakazać doprowadzenie budynku do pierwotnego stanu. Do tej pory za Pomnik Historii prezydent RP uznał jedynie 33 zabytki. Wpisanie na listę nie gwarantuje skuteczniejszej ochrony. Jest ono ważne z innego powodu - zwiększa prestiż miejsca, jego znaczenie i w tym sensie można powiedzieć, że daje nadzieję także na obudzenie w właścicielu poczucia, że dysponuje obiektem o szczególnej wartości, i że w konsekwencji będzie on gotów bardziej aktywnie nim się zajmować.

WS: Przeglądaliśmy tę listę i wydaje nam się, że Nikiszowiec spełniałby wymagane kryteria.

- Planujemy zmienić filozofię myślenia tak, aby więcej zabytków mogło być uznanych za Pomnik Historii. Powinno być ich kilkaset, a nie jak dotychczas 33. To powinny być obiekty o szczególnym znaczeniu, także regionalnym. Muszą więc zostać opracowane nowe kryteria. W poniedziałek będziemy o tym rozmawiać na Radzie Ochrony Zabytków. Te drzwi zostaną otwarte trochę szerzej. Oczywiście nie na tyle szeroko, żeby znaczenie wpisu na tę listę zupełnie się zdewaluowało. W przypadku Nikiszowca są szanse na uzyskanie statusu Pomnika Historii. Taki status nie jest jednak nadawany z urzędu, aktywność w tym zakresie musi wykazać właściciel zabytku.

AM: Jaka jest więc procedura zgłaszania obiektu?

- Najpierw obiekt musi zostać zgłoszony formalne przez właściciela. Choć wyobrażam sobie, że w tym przypadku właściwy byłby prezydent miasta, jako jego gospodarz. To wymaga przygotowania właściwej dokumentacji, zawierającej kompleksową i szczegółową analizę historyczno-konserwatorską danego miejsca. Przy jej sporządzaniu warto skontaktować się z Krajowym Ośrodkiem Badania i Dokumentacji Zabytków. Na stronie internetowej ośrodka znajdują się kryteria i procedury uznawania za Pomnik Historii. Katowice są szczególnym miastem, bo nie ma w nim Regionalnego Ośrodka Badań i Dokumentacji Zabytków. Ale obiecuję, że dołożę wszelkich starań, aby do końca roku taki ośrodek powstał.

Następnie wniosek należy skierować do generalnego konserwatora zabytków, który z kolei przekazuje wniosek do Krajowego Ośrodka Badań i Dokumentacji Zabytków w celu zweryfikowania danych zawartych w dokumentacji do niego dołączonej oraz wydania opinii co do zasadności propozycji. Następnie wniosek jest opiniowany przez Radę Ochrony Zabytków przy ministrze kultury i dziedzictwa narodowego. Jeżeli opinia jest pozytywna, minister może skierować wniosek do prezydenta RP. Jeżeli wniosek uzyska akceptację, prezydent RP, w drodze rozporządzenia, uznaje zabytek za Pomnik Historii. Procedura trwa minimum pół roku. Pamiętać należy, że za Pomnik Historii może być uznany zabytek, który wcześniej wpisany został do rejestru zabytków lub stanowi park kulturowy. Uznanie za Pomnik Historii jest warunkiem koniecznym do starania się o wpis na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO. Nie oznacza to jednak, że każdy zabytek uznany za Pomnik Historii spełnia warunki wpisu na prestiżową listę UNESCO.

WS: Czy oprócz prestiżu są jeszcze jakieś inne korzyści, np. pieniądze?

- Zakłada się pewien priorytet: jeśli np. są to środki ministra kultury i dziedzictwa narodowego, to takie zabytki mają pierwszeństwo. Dotyczy to również środków europejskich. Wnioski w tym zakresie muszą jednak złożyć właściciele zabytków. Nie chcemy powrotu do sytuacji, w której państwo będzie utrzymywało wszystkie zabytki. Właściciele, gospodarze miast muszą zrozumieć, że ich dobry wygląd podnosi ogólną atrakcyjność. Jeżeli ktoś ma przyjeżdżać do Katowic nie tylko z powodów biznesowych, ważne są dla niego możliwości spędzania wolnego czasu, atrakcyjność turystyczna miasta... Nikiszowiec mógłby być takim atrakcyjnym, przyciągającym turystów miejscem.

AM: Ale, niestety, na razie to dość zdegradowane osiedle mieszkaniowe. Czy miasto powinno w takim miejscu prowadzić świadomą politykę mieszkaniową? Starać się, aby zamieszkali tam artyści, ludzie młodzi, biznesmeni?

- Z pewnością powinny być podjęte działania zmierzające do rewitalizacji tego terenu. Chodzi o przekształcenie jego funkcji - poza mieszkaniami powinny powstać również miejsca użyteczności publicznej, galerie, restauracje. Są to działania wymagające dłuższego namysłu, być może powołania grupy, która pracowałaby nad modelem rewitalizacji danego miejsca. Kluczem jest to, że takie miejsce musi żyć. Prawdopodobnie nie uda się utrzymać obecnego charakteru tej dzielnicy w przyszłości, trzeba więc już teraz zastanowić się, jakie funkcje ma spełniać. Równocześnie nie należy naruszać jej zabytkowego charakteru - chodzi przede wszystkim o wydobycie jej atutów.

WS: Osiedle wybudowano przy kopalni, która za kilka lat zostanie zamknięta. Czy jest to dodatkowy atut miejsca, czy też kolejny problem?

- Architektura poprzemysłowa jest bardzo atrakcyjna. Pamiętam własną fascynację stocznią w Oslo zamienioną na szereg kafejek. Taka przestrzeń to kolejne wyzwanie zachęcające do ciekawych poszukiwań. Pewne budowle z biegiem czasu tracą swoje pierwotne przeznaczenie i albo zagospodarujemy je na nowo, albo skażemy je na śmierć. Albo znajdą nową funkcję, albo będą niszczeć. Trzeba więc zastanowić się i bardzo starannie zaplanować, co w takich budynkach pokopalnianych można by zrobić.

Krystyna Bochenek: Panie ministrze, będziemy zabiegać o to, żeby Nikiszowiec został wpisany na listę Pomników Historii. I chcielibyśmy mieć w Panu sprzymierzeńca. Czy możemy Pana zaprosić na spacer po Nikiszowcu?

- Dziękuję bardzo za zaproszenie, chętnie przyjadę. Państwa zaangażowanie stanowi wystarczającą zachętę. Do zobaczenia w Nikiszowcu!

*Tomasz Merta jest podsekretarzem stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, generalnym konserwatorem zabytków


...............................
Znów dobra robota GW w sprawie Nikisza. I Panią Marszałek trzymamy za słowo



Landryn - Pon Kwi 07, 2008 6:18 pm
tak czytam czytam.... zanim oni zrobią chociaż czesc z tego to minie z 40 lat.



Wit - Pon Kwi 07, 2008 8:21 pm
Jak wpisać Nikiszowiec na listę UNESCO
Rozmawiała Anna Malinowska2008-04-07, ostatnia aktualizacja 2008-04-07 21:53



- Potrzeba ogromnej determinacji i lobbowania. Myślę, że w Katowicach nie brakuje entuzjastów, którzy przy wsparciu władz podjęliby się takiego zadania i wypromowali Nikiszowiec - mówi Jerzy Ilkosz, dyrektor Muzeum Architektury we Wrocławiu, jeden z inicjatorów wpisania Hali Stulecia na listę światowego dziedzictwa.

Anna Malinowska: - Dlaczego właśnie Hala? Wydawałoby się, że we Wrocławiu piękniejsza jest starówka czy katedra...

Jerzy Ilkosz: - Był pomysł, by postarać się o wpis na listę UNESCO naszej katedry. Szybko jednak zrozumieliśmy, że miasto nie ma na to szans - na świecie, np. we Francji, jest tyle świetnie zachowanych, dużo bogatszych architektonicznie budowli. Musieliśmy więc wybrać coś absolutnie nowatorskiego, własnego i niepowtarzalnego. Przy tak przyjętych kryteriach wybór był już prosty: Hala Stulecia. To pierwszy, wybudowany w 1913 roku, żelbetowy obiekt takich rozmiarów. Pozbawiony jest dekoracji, a jego kopuła miała wówczas największą rozpiętość. I tak w połowie lat 90. rozpoczęliśmy staranie o wpisanie na listę UNESCO. Po drodze - zgodnie z procedurą - musieliśmy znaleźć się w rejestrze Pomników Historii Prezydenta RP.

W Katowicach chcielibyśmy wpisać do rejestru dzielnicę Nikiszowiec. Proszę zdradzić, jak wyglądają zabiegi o status Pomnika Historii?

- Od razu myśleliśmy o liście UNESCO, Pomnik Historii był tylko niezbędnym etapem. Najpierw musieliśmy pozyskać ważnego sojusznika. Prof. Andrzej Tomaszewski, który reprezentował wówczas Polskę w komitecie UNESCO, szybko stał się jednym z orędowników wpisania Hali na listę. Trwał nieustanny lobbing na rzecz tej inicjatywy. Pisaliśmy o Hali i w sprawie Hali listy do wszystkich ważnych osobistości Europy i Ameryki. Gdzie tylko się dało, publikowaliśmy na ten temat artykuły, nawiązywaliśmy ważne kontakty z naukowcami, uczelniami. Bardzo pomogła nam strona niemiecka, wystawiając swoje listy referencyjne. Muszę przyznać, że niewiele zdziałalibyśmy bez wsparcia miasta. Na szczęście we Wrocławiu władza jest świadoma, że o takie sprawy warto powalczyć. I w końcu w 2006 roku udało się.

Jak bardzo zmieniła się sytuacja Hali, kiedy stała się jednym z najbardziej prestiżowych miejsc na świecie?

- Nie od razu pojawia się ogromny zastrzyk gotówki i nie od razu można sobie zafundować porządną renowację obiektu. Choć oczywiście nie bez znaczenia jest fakt, że teraz miasto ma otwartą furtkę do pozyskiwania większych pieniędzy. I pozyskuje. Zmienia się całkowicie ranga miejsca. Skończyła się samowolka w obiekcie. Wcześniej np. w Hali wymieniano okna, zamiast je reperować. Teraz wszyscy się boją i każdy detal jest uzgadniany z konserwatorem zabytków. Poza tym promujemy Wrocław. Przyjeżdża więcej turystów, miasto umieszczane jest w wielu publikacjach, przewodnikach, mapach itp.

Czy Pana zdaniem katowicki Nikiszowiec ma szansę zostać Pomnikiem Historii?

- Tak, choć nie jest to łatwa sprawa. Moim zdaniem osiedle spełnia wymogi obiektu, który na taką listę może trafić. I proszę nie być skromnym, nie bać się myśleć o większej randze. Wiem, że w niedalekiej Ostrawie też mają świetnie zachowane osiedle robotnicze. I muszę Pani powiedzieć, że już od pewnego czasu słyszę, że Czesi przygotowują wniosek do UNESCO. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby zostali wpisani na listę. Właśnie ze względu na specyfikę miejsca, bo ileż muzeów czy świątyń może zostać wpisanych na listę dziedzictwa narodowego? Ważna jest inicjatywa oddolna, bo nic samo nie przyjdzie. Myślę, że w Katowicach znaleźliby się entuzjaści takiej idei. Musieliby oczywiście przekonać do tego pomysłu władze miasta, bo bez ich wsparcia bardzo trudno załatwić wszystkie formalności. Samo opracowanie studium do wpisu na listę Pomników Historii to wydatek ok. 20 tys. zł. Potem już tylko dużo cierpliwości i lobbowania. Jeśli Katowice taką ścieżką pójdą, to Nikiszowiec będzie Pomnikiem Historii. Ja gorąco kibicuję i za dzielnicę będę trzymał kciuki.

* Hala Ludowa, Hala Stulecia, została wybudowana w Parku Szczytnickim we Wrocławiu według projektu Maksa Berga. Wczesnomodernistyczny obiekt powstał na potrzebę organizacji Wystawy Stulecia w rocznicę bitwy pod Lipskiem. Przed II wojną światową Hala służyła głównie organizacji wystaw oraz imprez masowych, m.in. swoje przemówienia publiczne mieli w niej najważniejsi przedstawiciele NSDAP z Adolfem Hitlerem na czele.



salutuj - Pią Kwi 25, 2008 6:21 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Wit - Nie Kwi 27, 2008 10:41 pm
Nikiszowiec mógłby trafić na listę UNESCO
Rozmawiała Anna Malinowska2008-04-27, ostatnia aktualizacja 2008-04-27 22:05



Czy miasto pomoże Nikiszowcowi stać się pomnikiem historii? O tym, że zabytkowa dzielnica spełnia warunki, by na takiej liście się znaleźć przekonany jest Tomasz Merta, Generalny Konserwator Zabytków. By tak się stało, magistrat musi się o to jednak postarać

Rozmowa z Arkadiuszem Godlewskim, wiceprezydentem Katowic

- Czy władzom Katowic podoba się nasza propozycja wpisania Nikiszowca na listę pomników historii?

- Bardzo spodobała mi się Wasza rozmowa z ministrem Mertą i sposób myślenia zaproponowany przez pana ministra. Równie interesujący był artykuł, w którym opisaliście, jak we Wrocławiu poradzono sobie z wpisaniem Hali Stulecia na listę UNESCO. Nie ulega wątpliwości, że opisane doświadczenia i podpowiedzi należałoby wykorzystać w przypadku Nikiszowca. U nas jednak problem polega na tym, że ta zabytkowa dzielnica ma swojego właściciela i nie jest nim miasto. To może trochę utrudniać rozmowy. Bo właścicielem jest nie tylko spółdzielnia mieszkaniowa, ale też sami mieszkańcy, którzy wykupili mieszkania. I tu trzeba się jakoś zorganizować, dogadać. Pierwszy ruch należy do właściciela.

- Minister Merta mówił, że inicjatywa należy do prezydenta miasta, który wnioskuje o wpisanie obiektu na listę pomników. Przecież na zgodę właściciela możemy czekać w nieskończoność

- Miasto chce, ale to też właściciel musi wyrazić zgodę. Już za kilka dni spotykam się z prezesami spółdzielni mieszkaniowej. I będę ich namawiał, by oni wykonali ten pierwszy krok. Nie wyobrażam sobie, że w tym przypadku odpowiedź byłaby negatywna. Następnie będę namawiał prezydenta Uszoka, żeby włączył się do opracowania planu wpisania Nikiszowca na listę pomników. Ja myślę nawet bardziej ambitnie: postarajmy się o wpis na listę UNESCO. Bo jak założy się taki ambitny cel, to można ugrać więcej. Nawet jak się nie uda, to same starania podniosą rangę dzielnicy. By zapukać do drzwi UNESCO, trzeba wykonać gigantyczną pracę. Wrocław robił to 10 lat! Marzenia kreują rzeczywistość: jak będziemy marzyć o UNESCO, to rzeczywiście zrobimy coś wielkiego.

- Najpierw jednak, zgodnie z procedurą, trzeba wpisać obiekt na listę pomników. Potrzebne do tego jest świetnie przygotowana dokumentacja obiektu. Takie opracowanie kosztuje ok. 20 tys. zł. Czy miasto zleci i zapłaci naukowcom za sporządzenie dokumentacji?

- Nie są to pieniądze, których Katowice nie są w stanie wyłożyć. Będę namawiał prezydenta Uszoka. Przypomnę tylko, że po stronie władz nie ma złej woli. Chcemy inwestować w dzielnicę. Będzie odremontowana filia Muzeum Historii Katowic, powstanie punkt informacji turystycznej. Przymierzamy się też do założenia monitoringu w dzielnicy. Nie ukrywam, że zastanawiamy się też nad uatrakcyjnieniem rynku. Jednak ta propozycja jest jeszcze w sferze dyskusji. Myślę, że prezydent Uszok zdaje sobie sprawę ze znaczenia Nikiszowca.

- To już trzecia kadencja prezydenta Uszoka. Było wystarczająco dużo czasu, by zadbać o prestiż dzielnicy. Dlaczego to dziennikarze muszą przekonywać urzędników, że Nikiszowiec spełnia warunki, by trafić na listę pomników historii?.

- Ja się cieszę, że media interesują się życiem miasta. Trudno mi jednak komentować, dlaczego inicjatywa nie była po stronie prezydenta. Być może to efekt przywiązania do zasady, że o wszystkim decyduje właściciel.



Wit - Wto Kwi 29, 2008 4:26 pm
Nikiszowiec bez majówki. Ratunek w orkiestrze
Anna Malinowska2008-04-29, ostatnia aktualizacja 2008-04-29 17:46



Majówka to doskonały moment, by zaprosić ludzi do Nikiszowca. Komitet obchodów 100-lecia dzielnicy organizuje w tym czasie rajd rowerowy do Warszawy, a radny na szybko próbuje załatwić występ orkiestry górniczej.

Na czas obchodów 100-lecia Nikiszowca w dzielnicy powołano specjalny komitet organizacyjny. Na jego czele stanął Adam Bomba, prezes Spółdzielni Górniczo-Hutniczej, która jest właścicielem większości nieruchomości w Nikiszowcu. Program rozpisano na cały rok. Wydawało się, że długi weekend to doskonała okazja, by zaprosić ludzi do dzielnicy. Tymczasem działacze komitetu jakby o majówce zapomnieli.

Jedyną atrakcją jest rajd rowerowy "Nikiszowianie w Warszawie". Niestety, nie udało nam się ustalić, ilu nikiszowian z tej propozycji skorzysta.

Adam Depta, miejscowy radny, nie kryje rozczarowania. - Pomysł jest co najmniej nietrafiony. Wielu mieszkańców dzielnicy nie stać na wyjazd za miasto. Lepiej byłoby zorganizować coś dla nich, na miejscu - uważa. - Spróbuję załatwić orkiestrę górniczą, która w sobotę zagrałaby na pobliskiej Bolinie. To zresztą miejsce, gdzie nikiszowianie przychodzą na spacery. Jest tam lokal gastronomiczny, w którym co weekend gra orkiestra, jest dansing. Myślę, że w czasie majówki ludzie chętnie tam przyjdą. Oczywiście orkiestra byłaby na pocieszenie, bo nie będzie to festyn z prawdziwego zdarzenia - dodaje Depta.

Tymczasem festynów w czasie długiego weekendu w Katowicach nie zabraknie. Imprezy będą się odbywać na terenie Doliny Trzech Stawów, w Giszowcu, Ligocie, Piotrowicach i w parku Kościuszki. Organizatorami są domy kultury lub Estrada Śląska.

Urzędnicy wydziału kultury katowickiego magistratu wyjaśnili nam, że Nikiszowiec to dzielnica, w której nie działa dom kultury. - To nie miasto występowało z inicjatywą majowych imprez, lecz podległe nam jednostki. Dlaczego w Nikiszowcu nic się nie dzieje? Z tego, co wiem, to zawiązał się komitet, który przygotował obchody 100-lecia. Trzeba by tam zapytać - usłyszeliśmy od jednej z urzędniczek.

- Jak sobie ludzie sami czegoś nie wymyślą, to nikt w mieście im nie pomoże - kwituje Zdzisław Majerczyk, mieszkaniec Nikiszowca, artysta z Grupy Janowskiej. Dlatego wraz ze swoimi kolegami zorganizował w dzielnicy plener malarski. Artyści rozstawili wczoraj sztalugi na nikiszowieckim rynku. Dzisiaj mają malować na Bolinie.

Z szumu w szmer
Anna Malinowska 2008-04-29, ostatnia aktualizacja 2008-04-29 17:46

W katowickim magistracie odbyła się na początku roku konferencja prasowa. Władze miasta pokazały, co szykują na stulecie Nikiszowca. Spodziewaliśmy się ciekawych pomysłów i propozycji, dzięki którym o zabytkowej dzielnicy Katowic usłyszy cała Polska. To, co zobaczyliśmy, zapowiadało jednak wielką klapę. Napisaliśmy, że to żenujące propozycje. Niedobra "Gazeta" została oskarżona przez władze miasta o sianie defetyzmu.

Dzisiaj możemy powiedzieć, że się nie myliliśmy, ale nie czerpiemy z tego satysfakcji. Jest nam przykro, bo rajd rowerowy w stolicy i ściągana na szybko orkiestra górnicza to dowód, że zarówno władze miasta, jak i komitet organizacyjny mają Nikiszowiec w nosie. Coraz bardziej widać, że stulecie dzielnicy to zmarnowana szansa. Zamiast wielkiego szumu słychać tylko szmer.



absinth - Wto Kwi 29, 2008 4:42 pm

Tymczasem festynów w czasie długiego weekendu w Katowicach nie zabraknie. Imprezy będą się odbywać na terenie Doliny Trzech Stawów, w Giszowcu, Ligocie, Piotrowicach i w parku Kościuszki. Organizatorami są domy kultury lub Estrada Śląska.

hehe, ale te imprezy to tez jakies wyjatkowo atrakcyjne nie sa, mie urzekla impreza czy moze koncert "welurowe garsonki" cokolwiek to jest nazwa zapada w pamieci...

ech



Kris - Wto Kwi 29, 2008 8:33 pm


Katowice odnowią magiczne zakątki
2008-04-22 (aktualizacja: 2008-04-21)
BAR (Puls Biznesu wyd. 2586, s. 25)

Katowice opracowały plan rewitalizacji swoich przemysłowych dzielnic Giszowca i Nikiszowca. Te górnicze osiedla wraz z Szybem Wilson określane są mianem „perełki architektonicznej” na skalę światową.

Obchodzący 100-lecie Nikiszowiec wyróżnia ceglana zabudowa, układ urbanistyczny z wąskimi uliczkami oraz wieloma malowniczymi zaułkami. Stąd przywołuje skojarzenia ze średniowiecznym miasteczkiem. Sercem kompleksu jest centralny plac z neobarokowym kościołem. Od placu rozchodzi się pięć ulic. To także najczęściej filmowany kawałek Śląska. Wystąpił w filmach Kazimierza Kutza, Janusza Kidawy-Błońskiego, Macieja Pieprzycy, Lecha Majewskiego, a także w wielu telewizyjnych reportażach. Ma być wpisany na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO.



absinth - Śro Kwi 30, 2008 4:56 pm
Ogłoszenia z dnia:
30 kwietnia 2008
Zaprojektowanie i wykonanie iluminacji budynku kościoła świetej Anny w Katowicach
składanie ofert/wniosków: 2008-05-30 12:00

http://bip.um.katowice.pl/_urzad/?s=50&run=umk.o.z.rb#





Wit - Pon Maj 05, 2008 8:35 pm
W Nikiszowcu wszystko zależy od spółdzielni
Rozmawiała Anna Malinowska2008-05-05, ostatnia aktualizacja 2008-05-05 21:59



- Jedyną przeszkodą w tym, by zabytkowa dzielnica Katowic stała się wizytówką całego regionu, jest sposób myślenia jej właścicieli - uważa Barbara Klajmon, wojewódzki konserwator zabytków.

Od miesięcy piszemy o szansach wpisania Nikiszowca na prestiżową listę Pomników Historii. Rozmawialiśmy o tym z Tomaszem Mertą, podsekretarzem stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego i generalnym konserwatorem zabytków, któremu spodobał się nasz pomysł. Minister nie może wpisać zabytku na taką listę wpisać jednak nie może, dlatego wskazał na władze miasta jako te, który o taki wpis mogłyby się starać. Wcześniej trzeba jednak przygotować wniosek i staranną dokumentację zabytku. Kto mógłby się tym zająć?

Anna Malinowska: Czy wpisanie Nikiszowca do rejestru Pomników Historii jest realne?

Barbara Klajmon: Wiem, że lista będzie poszerzana o kolejne obiekty i zmienią się nieco kryteria związane z wpisami na nią. Chodzi m.in. o warunek reprezentacyjności dla całego regionu. Dla Nikiszowca to jeszcze lepsza sytuacja, bo ta dzielnica mówi najwięcej o naszym regionie. Pomijam warunek związany z walorami urbanistycznymi, bo Nikiszowiec jest wyjątkowy w skali ponadkrajowej. Poza tym jest nośnikiem wymierającej kultury górniczej, zabytkiem świetnie zachowanym, nieprzebudowanym, pewnego rodzaju gotowcem.

- Takie zachwyty o dzielnicy słyszymy od lat. Tymczasem Nikiszowiec niszczeje, potrzebuje pieniędzy na modernizację i nikt nic nie zrobił, by zabytek wpisać na listę.

- Niestety, w Nikiszowcu jest kłopot z własnością. Właścicielem budynków jest spółdzielnia mieszkaniowa, która do tej pory nie wykazywała żadnych chęci, aby zrobić coś, by w dzielnicy działo się lepiej. Dopóki nie nastąpi zmiana tego podejścia, niewiele się tu zmieni. Zamierzam zaprosić władze spółdzielni na poważaną rozmowę. Wytłumaczę im wówczas, że taki wpis jest nobilitacją, która tylko dzielnicy pomoże. Na właściciela nie spadają w takim wypadku żadne dodatkowe obowiązki.

- Wielu naszych rozmówców uważa, że spółdzielnia nie jest najlepszym partnerem do takich rozmów, bo nie docenia wagi zabytku.

- Nie do końca się z tym zgodzę. Problemem są ludzie, a nie instytucje, które oni reprezentują. W Rudzie Śląskiej jest spółdzielnia Perspektywa, do której należy kilka małych zabytkowych kolonii robotniczych. Władze spółdzielni dwoją się i troją o dotacje, prowadzą solidną politykę remontową. Proszę mi więc wyjaśnić, dlaczego w Rudzie można, a w Katowicach nie? Odpowiedź jest prosta: tam ludzie chcą, mają wizje, potrafią do mnie dzwonić i bombardować swoimi pomysłami. Górniczo-Hutnicza Spółdzielnia Mieszkaniowa, do której należy Nikiszowiec, nie robi tego. Inna sprawa, że dzielnica to również tkanka miejska i miasto też powinno wykazać wolę pomocy.

- Arkadiusz Godlewski, wiceprezydent Katowic, obiecał, że Katowice zapłacą za sporządzenia dokumentacji, która jest potrzebna do wniosku o wpis. Kto jednak taką pracę miałby wykonać?

- Biuro wojewódzkiego konserwatora zabytków na pewno nie. My do takiej analizy dołączamy własne opinie. Nie możemy więc opiniować samych siebie. To musiałoby wyglądać mniej więcej tak: spółdzielnia musi zlecić sporządzenia takiego opracowania. Na rynku działa wiele firm, które takie usługi świadczą. Wystarczy znaleźć najkorzystniejszą ofertę. I obiecuję, że będę przekonywać spółdzielnię do listy Pomników Historii.



Wit - Pon Maj 12, 2008 7:59 pm
Zamknięty rynek sposobem na Nikiszowiec?
Anna Malinowska2008-05-12, ostatnia aktualizacja 2008-05-12 19:57



Po rynku w Nikiszowcu jeżdżą samochody i autobusy komunikacji miejskiej. Nie ma za to ani jednej ławki, kwietników, rabatek. Nie ma też knajpki, w której można by się napić piwa, zjeść obiad. Część mieszkańców sugeruje, żeby zamknąć go dla ruchu. Ale pomysł ma też wielu przeciwników. Porozmawiamy o tym już w piątek.
Kilka miesięcy temu, na naszym pierwszym spotkaniu w Nikiszowcu, mieszkańcy mówili o swoich pomysłach na poprawę życia w tej dzielnicy. Na łamach "Gazety" opisaliśmy najważniejsze. Spośród nich wybraliśmy cztery, które naszym zdaniem najłatwiej i najszybciej można wcielić w życie. Każdy z nich ma swoich zwolenników i przeciwników. Ostatecznie to sami mieszkańcy wybiorą jeden, który najbardziej im się podoba. My pomożemy w jego realizacji: będziemy pisać, przypominać i namawiać władze do większej aktywności.

Dziś przypominamy koncepcję związaną z zamknięciem rynku. Teraz jeżdżą tu samochody i autobusy komunikacji miejskiej, są przystanki autobusowe. Nie ma za to ani jednej ławki, kwietników, rabatek. Nie ma knajpki, w której można się napić piwa, zjeść obiad. Na to narzekają głównie turyści, którzy tu przyjeżdżają. Ale nie tylko. Nasza styczniowa debata pokazuje, że brak takiego miejsca doskwiera też mieszkańcom.

Część jednak uważa, że pomysł jest niedobry. Jednym z przeciwników jest Krzysztof Niesporek, którego rodzina od 1919 r. prowadzi przy rynku zakład fotograficzny. - Brak ruchu kołowego wykończy okolicznych kupców. Ludzie przyjeżdżają po chleb do Michalskiego czy do mnie robić zdjęcia. Nie wyobrażam sobie, by taka para ślubna w eleganckich strojach wędrowała przez kilka uliczek, by dotrzeć do mojego zakładu - uważa Niesporek.

Również zdaniem Roberta Koniecznego, katowickiego architekta, rynku nie trzeba wyłączać z ruchu. - Można by tu ustawić ławeczki, zasadzić drzewo. I już byłoby ładnie. Można też postawić szklaną knajpkę. Podświetlić kościół i podcienia. To w zupełności wystarczy. Innych zmian rynek w Nikiszowcu nie potrzebuje - uważa architekt.

Pomysł z rynkiem nie wymagałby dużych inwestycji. Przedstawiciele KZK GOP w rozmowach z nami zobowiązali się, że jeśli ludzie będą chcieli, oni przesuną przystanki autobusowe na ul. Szopienicką. Trochę zmodyfikują kursy autobusów, tak by nie przejeżdżały przez środek dzielnicy. - Dla miasta ustawienie ławek i donic z roślinami to żaden wydatek. Jeśli mieszkańcy będą chcieli takiej przestrzeni, zrobię wszystko, bo zagospodarować rynek w ten sposób - obiecuje Arkadiusz Godlewski, wiceprezydent Katowic.

Najgorzej wygląda sprawa z powstaniem knajpki. Tu potrzebny jest prywatny inwestor, który na takie przedsięwzięcie sam się zdecyduje. Niestety, kilku restauratorów w rozmowach z nami mówiło, że prowadzenia knajpy w Nikiszowcu po prostu się boją. - Przyjdą w nocy chuligani i szyby porozbijają. Ta dzielnica nie ma dobrej opinii - podkreślali.

Tymczasem jak nam powiedział Rafał Kucharski z restauracji Marysin Dwór, ażurowa, przenośna konstrukcja, w której można wypić piwo czy kawę, nie wymaga gigantycznych inwestycji. Lokal o powierzchni 30 m kw. z zapleczem kosztowałby według jego wyliczeń około 100 tys. zł.

Czy więc zamknięcie rynku to dobry pomysł? Zadecydują sami mieszkańcy. Zapraszamy w piątek na godz. 16 do restauracji SITG. Każdy z gości otrzyma naklejkę. Będzie je można nalepiać na specjalnych tablicach z pomysłami. Wygra ten, który będzie miał ich najwięcej. My zobowiązujemy się, że Waszego pomysłu nie odpuścimy!

Zaproszenia na naszą debatę przesłaliśmy m.in. Krystynie Bochenek - wicemarszałek Senatu, Bogusławowi Śmigielskiemu - marszałkowi województwa i Piotrowi Uszokowi - prezydentowi Katowic. Gościem specjalnym będzie Tomasz Merta, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego, generalny konserwator zabytków.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • romanbijak.xlx.pl



  • Strona 3 z 10 • Wyszukano 988 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10
    Copyright (c) 2009 | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.