[Urząd Miasta - Katowice] Prezydent Uszok
Bruno_Taut - Pią Mar 28, 2008 5:06 pm
Tak, ale chodzi o to że władze źle wykonują swoją robotę w rzeczywistości obecnych ustaw, a nie o to że ustawy są złe (choć może też są)
Jakże umiejętnie usiłujesz odwrócić kota ogonem. Tymczasem sprawa wygląda nieco inaczej. Mamy trzy zasadniczo różne sytuacje:
1. Grupa osób, która postuluje odsunięcie od władzy obecnej ekipy rządzącej miastem. Nie podnosi żadnych postulatów ustrojowych, ogranicza się do krytyki wykonywania obowiązków prezydenta miasta w istniejących ramach prawnych. Jeżeli grupa ta faktycznie chce zastąpić obecną ekpię to musi albo wskazać jako alternatywę konkurencję, albo samej taką alternatywę stworzyć.
2. Grupa osób postulujących wprowadzenie ustawy "aglomeracyjnej". Tu mamy już do czynienia z pomysłem na zmianę ram funkcjonowania samorządów. Grupa powinna jasno określić charakter propnowanych zmian i wykazać, że według wszelkiego prawdopodobieństwa będa one korzystne. Nie musi przedstawiać swojej wizji, bo interesuje ją zmiana podstaw działania, a nie samo działanie.
3. Grupa osób postulujących ustanowienie autonomicznych regionów. Ponownie chodzi o zmianę ustrojową. Tym razem bardziej generalną. I dlatego wystarczy określić kierunek przemian oraz ewentualnie cel maksimum (co implikuje określenie kierunku). Zadanie o tyle prostsze niż w przypadku nr 2, że postulat jest zgodny z ogólną zasadą subsydiarności, która oparta jest na wielowiekowym doswiadczeniu naszego kręgu kutlurowego.
osoby z grupy 1. mogą należeć do wszystkich 3 grup naraz
Faktycznie właśnie krytyka o której mowa nie sprowadza sie do szukania wad ustrojowych, ale wad osobowościowych.
Na takie wady rozwiązania ustrojowe nie poradzą, no chyba że prezydent bedzie wykonywał czyjeś rozkazy.
Zasada subsydiarności jest nie do końca taka życiowa sprawdzona i super.
Po co np miasto ma odśnieżać/sprzątać/remontować ulicę Sienkiewicza skoro mogą to zrobić mieszkańcy tej ulicy. Natomiast jeśli jesteś w stanie znaleźć powód dla którego nie mogą to analogiczny powód będzie dla Aglomeracji by zajęła się odśnieżaniem DTŚ.
Wielowiekowe doświadczenie kregu kulturowego podpowiada ze kierunek zmian jest w stronę centralizacji. od państw-miast, po wszelakie cesarstwa i królestwa, przez państwa narodowe po Unię Europejską. Jest to zreszta naturalny w przyrodzie kierunek dominacji w kształcie piramidy.
salutuj - Pią Mar 28, 2008 5:10 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
Bruno_Taut - Pią Mar 28, 2008 5:12 pm
Z panów B, C, D itd. w konfornatcji z Panem A w poprzednich wyborach została miazga. A każdy, kto był w Rialcie, wie dlaczego.
salutuj - Pią Mar 28, 2008 5:14 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
salutuj - Pią Mar 28, 2008 5:19 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
bty - Pią Mar 28, 2008 8:25 pm
W dzisiejszej Wyborczej jest felieton Smolorza o Uszoku pod tytułem ,,Prezydent jest nagi''.
Jedzie po nim równo przez całą stronę.
Moim zdaniem lepiej żeby władzę w tym mieście przejął ktokolwiek niż ten marazm miał trwać dalej.
Niestety nie umiem znaleźć na stronie gazety.
Bruno_Taut - Sob Mar 29, 2008 8:33 am
Smolorz podsumowuje to, co napisał o rządach Uszoka przez kilka ostatnich lat. Wykonuje robotę publicysty i wprowadza zdrowy ferment. Pozostaje wciąż problem alternatywy, a to już nie zadanie dla publicystów. I jeszcze raz powtórzę - jest to problem lenistwa. Nikomu się nie chce siąść, przeanalizować możliwości i stworzyć strategię. Niestety, działalność społeczna znacznej części tu obecnych ogranicza się do wypowiedzi na forum. I największa porażka tego internetowego środowiska to niewielkie przełożenie forumowych dyskusji na realne działania. Ten grzech zaniechania czyni interentowych krytyków współodpowiedzialnymi za obecny stan rzeczy.
rasgar - Sob Mar 29, 2008 9:08 am
Smolorz podsumowuje to, co napisał o rządach Uszoka przez kilka ostatnich lat. Wykonuje robotę publicysty i wprowadza zdrowy ferment. Pozostaje wciąż problem alternatywy, a to już nie zadanie dla publicystów. I jeszcze raz powtórzę - jest to problem lenistwa. Nikomu się nie chce siąść, przeanalizować możliwości i stworzyć strategię. Niestety, działalność społeczna znacznej części tu obecnych ogranicza się do wypowiedzi na forum. I największa porażka tego internetowego środowiska to niewielkie przełożenie forumowych dyskusji na realne działania. Ten grzech zaniechania czyni interentowych krytyków współodpowiedzialnymi za obecny stan rzeczy.
Przyznaje, Bruno, umiejętne prowokowanie dyskusji
Czy stawiasz p.Smolorza także na równi z 'internetowymi krytykami' - poniekąd także pokusił się a krytykę władz, sam nie biorąc się za politykę?
Czy w 'idealnej społeczności' każdy przeciętny obywatel, dajmy na to, szewc, powinien przebranżawiać się na polityka jak tylko nabierze pewnej podstawowej świadomości politycznej sytuacji, pozwalającej na konstruktywną (bo o takiej rozmawiamy) krytykę władz?
Oczywiście - koniec końców efekt jest taki jak opisujesz - brak alternatyw. Ale to nie w forach zapaleńców szukajmy winnych tego stanu rzeczy. Mamy całą rzeszę urzędników i lokalnych polityków i tam szukajmy ochotnika na przejęcie tego burdlu
PS - konstruktywna krytyka w znaczeniu uwypuklania błędnych decyzji z ew. podaniem alternatywnego rozwiązania lokalnego problemu. NIE oznacza występowanie od razu z całościową analizą wszystkich procesów
Bruno_Taut - Sob Mar 29, 2008 9:47 am
Na tym forum produkują się ludzie, którzy w swoim mniemaniu, a zapewne i nie tylko w swoim, osiągnęli poziom politycznej świadomości nie tylko uprawniający, ale obligujący do działania. I nie musi to być oczywiście działanie na poziomie, o którym tu mowa (czyli na poziomie powiatu grodzkiego), ale np. w skali dzielnicy.
Smolorz żyje z publicystyki - to jest jego rola. Rola stowarzyszeń jest inna. A miasto to nie domena partyjnych polityków. A lokalnym politykiem jest poniekąd każdy z nas tu obecnych.
salutuj - Sob Mar 29, 2008 10:24 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
maciek - Sob Mar 29, 2008 10:31 am
Bruno, coś sobie założyłeś w swojej głowie i brniesz w tym coraz głębiej. Świadomośc poliytczna to jedno a samorządność a zwłaszcza sprawowanie urzędu prezydenta stolicy wielkiej konurbacji/aglomeracji to drugie. Nikt z nas za polityka się nie uważa i nie ma zamiaru uprawiać tego jakże smutnego zajęcia. Stanowisko prezydenta miasta jest i poiwnno być jak najbardziej odległe od polityki.
Nie odbieraj ludziom należnego im prawa do oceniania pracy osób, które zostały przez tych ludzi wybrane w wolnych wyborach, bo zaprzeczasz w ten sposób temu co stanowi dla Ciebie podstawy swojej działalności - prawo do samostanowienia, prawo do zrzeszania się, prawo do własnego zdania.
Bruno_Taut - Sob Mar 29, 2008 10:31 am
Spodziewałem się takich reakcji. Fajnie jest podelektować się swoją wielkością, udowodnić intelektualną wyższość, unieść się słusznym gniewem, wynikającym z troski o dobro wspólne. Trochę mniej przyjemnie włożyć pracę w realne działania, przejąć odpowiedzialność, samemu narazić się na krytykę.
Wypada sobie zadać pytanie: czy chcemy kształtować rzeczywistość, czy poprzestaniemy na narzekaniu, że nie wygląda ona tak, jakbyśmy tego chcieli?
Bruno_Taut - Sob Mar 29, 2008 10:42 am
Bruno, coś sobie założyłeś w swojej głowie i brniesz w tym coraz głębiej. Świadomośc poliytczna to jedno a samorządność a zwłaszcza sprawowanie urzędu prezydenta stolicy wielkiej konurbacji/aglomeracji to drugie. Nikt z nas za polityka się nie uważa i nie ma zamiaru uprawiać tego jakże smutnego zajęcia. Stanowisko prezydenta miasta jest i poiwnno być jak najbardziej odległe od polityki.
Nie odbieraj ludziom należnego im prawa do oceniania pracy osób, które zostały przez tych ludzi wybrane w wolnych wyborach, bo zaprzeczasz w ten sposób temu co stanowi dla Ciebie podstawy swojej działalności - prawo do samostanowienia, prawo do zrzeszania się, prawo do własnego zdania.
Nikomu nie odbieram prawa do oceny. Sam zresztą oceniam -w tym przypadku jakość i efektywność tej krytyki. Mamy tu do czynienia w istocie z grupą terapeutyczną, która daje upust frustracji. I cóż z tego, że owa frustracja jest uzasadniona, skoro nie mobilizuje ona do działania?
salutuj - Sob Mar 29, 2008 10:43 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
Bruno_Taut - Sob Mar 29, 2008 10:49 am
Swoje zdanie na temat polityki władz miasta przedstawiłem już dawno. Nie zamierzam się powtarzać. Jeżeli pojawią się fakty skłaniające mnie do zmiany tej oceny, chętnie się tym podzielę.
RAŚ prowadzi realne działania na szczeblu regionalnym i lokalnym. Zajmuje się tym, co stanowi jego cel - promocją idei autonomii i pogłębianiem tożsamości regionalnej. Akurat pod adresem tego środowiska trudno kierować zarzut braku aktywności w realu.
salutuj - Sob Mar 29, 2008 10:52 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
absinth - Sob Mar 29, 2008 10:54 am
Nikomu nie odbieram prawa do oceny. Sam zresztą oceniam -w tym przypadku jakość i efektywność tej krytyki. Mamy tu do czynienia w istocie z grupą terapeutyczną, która daje upust frustracji. I cóż z tego, że owa frustracja jest uzasadniona, skoro nie mobilizuje ona do działania?
pytanie jest takie czy zasadnicza i konieczna rola spoleczna osob wypowiadajacych sie na tym forum ma byc dzialalnosc polityczna, przedstawienie planu rozwoju miasta o 2020 etc?
Byc moze pomyliles role tego forum i poszczegolnych osob sie tu wypowiadajacych. Dzialalnosc dotyczaca miasta, to jest dzialalnosc dodatkowa, na ktora poswieca sie swoj czas wolny, a nie jest to zas czas pracy, pracy z ktorej sie zyje.
i to ze tak jest nie odbiera nikomu prawa do krytyki kogokolwiek i czegokolwiek, a na ile ta krytyka jest uzasadniona to jest kwestia argumentow w niej przytoczonych i oceny tych, ktrzy sie tej wymianie zdan i opini na forum przysluchuja.
Zeby powiedziec, ze obraz mi sie nie podoba nie musze samemu malowac. Jako laik (ojej laik!) oceniam prace osob, ktore, jak sadze z zalozenia laikami nie powinny byc, tym bardziej, ze za swoja prace otrzymuja pieniadze.
Bruno_Taut - Sob Mar 29, 2008 10:57 am
To jest zarzut przeciągającej się krytyki bez próby stworzenia alternatywy. Stan ten trwa już wystarczająco długo, by niektórzy dojrzeli do konkretnych działań. Chodzi o tych, którzy czują się kompetentni, a których potencjał nie został wciąż zagospodarowany na innych polach. To jest rażące marnotrawienie energii.
absinth - Sob Mar 29, 2008 11:02 am
To jest zarzut przeciągającej się krytyki bez próby stworzenia alternatywy. Stan ten trwa już wystarczająco długo, by niektórzy dojrzeli do konkretnych działań. Chodzi o tych, którzy czują się kompetentni, a których potencjał nie został wciąż zagospodarowany na innych polach. To jest rażące marnotrawienie energii.
Wymaga to wczesniejszego zalozenia, ze dzialalnosc spoleczna na rzecz miasta ma sie stac dzialalnoscia nie w ramach czasu wolnego, ale dzialalnoscia glowna z ktorej sie zyje. Przy tym zalozenie masz absolutna racje w tym co wyzej napisales.
Bruno_Taut - Sob Mar 29, 2008 11:03 am
pytanie jest takie czy zasadnicza i konieczna rola spoleczna osob wypowiadajacych sie na tym forum ma byc dzialalnosc polityczna, przedstawienie planu rozwoju miasta o 2020 etc?
Byc moze pomyliles role tego forum i poszczegolnych osob sie tu wypowiadajacych. Dzialalnosc dotyczaca miasta, to jest dzialalnosc dodatkowa, na ktora poswieca sie swoj czas wolny, a nie jest to zas czas pracy, pracy z ktorej sie zyje.
i to ze tak jest nie odbiera nikomu prawa do krytyki kogokolwiek i czegokolwiek, a na ile ta krytyka jest uzasadniona to jest kwestia argumentow w niej przytoczonych i oceny tych, ktrzy sie tej wymianie zdan i opini na forum przysluchuja.
Zeby powiedziec, ze obraz mi sie nie podoba nie musze samemu malowac. Jako laik (ojej laik!) oceniam prace osob, ktore, jak sadze z zalozenia laikami nie powinny byc, tym bardziej, ze za swoja prace otrzymuja pieniadze.
Wzruszające. Skala tych poświęceń powala na kolana. Kiedy patrzę, jak młodzi ludzie odmawiają sobie wyjścia do knajpy, kina czy na koncert, by przelać swe uwagi o funkcjonowaniu miasta i podzielić się nimi ze światem, jestem naprawdę pod wrażeniem. Nie powinniście tyle od siebie wymagać. Młodość przemknie Wam koło nosa.
Bruno_Taut - Sob Mar 29, 2008 11:07 am
Wymaga to wczesniejszego zalozenia, ze dzialalnosc spoleczna na rzecz miasta ma sie stac dzialalnoscia nie w ramach czasu wolnego, ale dzialalnoscia glowna z ktorej sie zyje. Przy tym zalozenie masz absolutna racje w tym co wyzej napisales.
Czy stworzenie wizji rozwoju miasta, a nawet udział w wyborach wymagają poczynienia takiego założenia? Nie sądzę. Radni nie są etatowymi pracownikami.
absinth - Sob Mar 29, 2008 11:13 am
Wzruszające. Skala tych poświęceń powala na kolana. Kiedy patrzę, jak młodzi ludzie odmawiają sobie wyjścia do knajpy, kina czy na koncert, by przelać swe uwagi o funkcjonowaniu miasta i podzielić się nimi ze światem, jestem naprawdę pod wrażeniem. Nie powinniście tyle od siebie wymagać. Młodość przemknie Wam koło nosa.
a skad zalozenie, ze ktos musi sie poswiecac?
Wydaje mi sie, ze wychodzisz wlasnie z takiego zalozenia, ze ktos cos musi. A musi?
Bruno ja podziwiam Ciebie, ze na forum dzielisz sie ze swiatem swoimi prawdami objawionymi, tak co do autonomii jak i sensownosci aglomeracji. Tez nie chodzisz do kina i do knajpy, a jako glowa rodziny w istocie poswiecasz swoj czas wolny na ta dzialalnosc misyjna, wsrod nas maluczkich, na tym forum. Tylko, ze w Twoim przypadku, jest to "promowanie ideii", oczywiscie...
Bruno_Taut - Sob Mar 29, 2008 11:21 am
Hehe, najpierw postanowiłeś odwołać się do mojej wrażliwości, pisząc o poświęcaniu wolnego czasu na rzecz działalności dla miasta, a teraz usiłujesz odwrócić kota ogonem? Niepotrzebnie, ja swojej działalności (tej w realu, nie w sieci) nie traktuję w kategoriach altruizmu i poświęcenia. Robię to dla swojej satysfakcji. Jest to moje hobby, dość kosztowne i czasochłonne, ale skala satysfakcji uzasadnia te nakłady. Lubię odpowiedzialność - w ten sposób sie dowartościowuję.
A Tobie polecam ewangeliczną przypowieść o talentach. Ku refleksji.
salutuj - Sob Mar 29, 2008 11:23 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
Bruno_Taut - Sob Mar 29, 2008 11:29 am
Na dyplomatę to się raczej nie nadajesz.
salutuj - Sob Mar 29, 2008 12:07 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
Bruno_Taut - Sob Mar 29, 2008 1:36 pm
Taki już sztywniak ze mnie.
miglanc - Sob Mar 29, 2008 4:25 pm
Miglanc, SMM i GKW to byty nieistniejące? .GKW jest bytem nieformalnym i nie majacym zadnych celow wyznaczonych. SMM nie ma na celu odsuniecia kogokolwiek od wladzy, bo jest apolityczne.
Obie grupy (2. i 3.) wskazują na to, do czego przyczynią się postulowane zmiany. W przypadku entuzjastów tzw. aglomeracji z większością prognoz się nie zgadzam, ale nie można twierdzić, że wiążą oni z popieranym projektem nadzieje na konkretne usprawnienia.
Autonomia to natomiast pomysł na tyle sprawdzony, że wystarczy odwołać się do doswiadczenia. Zasada subsydiarności jest jak najbardziej oparta na skumulowanym doświadczeniu wielu pokoleń.Zwolennicy aglomeracji tez moga odwolac sie do przykladow sprawnie funkcjonujacych podobnych tworow na swiecie. Jednak i jedni i drudzy popelniaja blad - traktuja pewne przyklady jako prawdy ogolne. Tymczasem mozna wskazac zarowno dobrze jak i zle funkcjonujace aglomeracje oraz zarowno dobrze jak i zle funkjonujace autonomie. Wszystko to bowiem zalezy od konkretnych warunkow w jakich dzialaja i jak zostaja one w roznych szczegolach dopracowane. Slask i Polska(jak i kazde miejsce na swiecie) maja pewne wlasne specyfiki, ktore wymagaja by odpowiednio pod nie dokroic instytucje. Brakuje mi wlasnie takiej wizji jak ma swietnie funkcjnowac samorzad i jak beda rzadzacy wykorzystywac przedzielone im instrumenty.
miglanc - Sob Mar 29, 2008 4:36 pm
Nikomu nie odbieram prawa do oceny. Sam zresztą oceniam -w tym przypadku jakość i efektywność tej krytyki. Krytyka krytycznej krytyki?
Jesli krytykujesz czyjas krytyke to musisz podac kontrargumenty przeciw jego argumentom, za pomoca ktorych on kogos krytykuje.
Krytykowanie na zasadzie: "Krytykujesz Pana U. ale sam jestes nikim" to jest argumentum ad personam. Ja jako obywatel RP moge w granicach prawa krytykowac sobie kogokolwiek np. premiera Donalda Tuska. I tez mam swiadomsoc ze nie znajde lepszej aleternatywy dla jego rzadu w tej chwili, bo opozycja polityczna wobec koalicji PO-PSL wydaje mi sie jeszcze slabsza niz ekipa rzadowa. Ale to nie znaczy, ze by miec moralne prawdo do krytyki rzadu, musze sam kreowac sie na alternatywe dla Dolnada T i Jaroslawa K. lacznie z bratem i kotem
Mamy tu do czynienia w istocie z grupą terapeutyczną, która daje upust frustracji. I cóż z tego, że owa frustracja jest uzasadniona, skoro nie mobilizuje ona do działania?Zapewniam Cie ze grupy terapeutyczne inaczej funkcjonuja.
Bruno_Taut - Sob Mar 29, 2008 11:52 pm
Dalej udawajcie, że nie wiecie o co chodzi.
salutuj - Nie Mar 30, 2008 8:07 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
plain - Nie Mar 30, 2008 12:47 pm
Odnośnie władz miasta a konkretnie Pana Prezydenta Uszoka .. wszystko wskazuje na to, że nie dotrwa do końca kadencji. Podobno są jakieś haki na pana U. Na ile to są mocne dowody niestety nie wiem ... ale podobno wystarczające.
salutuj - Nie Mar 30, 2008 12:54 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
Bruno_Taut - Nie Mar 30, 2008 1:09 pm
Nawet gdyby to była prawda, nie ma szans na prawomocny wyrok przed zakończeniem kadencji.
kickut - Nie Mar 30, 2008 1:27 pm
Na fali krytyki chciałem w końcu napisać że pan U. nie jest przynajmniej złodziejem. A tu taki kwiatek...
Bruno_Taut - Nie Mar 30, 2008 1:31 pm
A co z domniemaniem niewinności? Jak ktoś powie, że bije żonę i molestuje dzieci, też pojawi się to na forum?
salutuj - Nie Mar 30, 2008 2:01 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
Bartek - Nie Mar 30, 2008 2:10 pm
Przecież z Uszoka to taka niezdara że na bank żadnego wałka by nie umiał zrobić
salutuj - Nie Mar 30, 2008 2:26 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
maciek - Nie Mar 30, 2008 2:40 pm
Dopóki nie ma wyroku facet jest dla mnie niewinny i uczciwy. A że fatalny prezydent to inna historia.
absinth - Nie Mar 30, 2008 8:08 pm
Dopóki nie ma wyroku facet jest dla mnie niewinny i uczciwy. A że fatalny prezydent to inna historia.
nic dodac, nic ujac
salutuj - Nie Mar 30, 2008 9:04 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
absinth - Nie Mar 30, 2008 9:12 pm
A ja się nie zgadzam - wg mnie brak wyroków nie jest wyznacznikiem uczciwości.
tak samo jak to, ze ktos cos slyszal o kims nie znaczy jeszcze, ze ten ktos o kim cos slyszano jest nieuczciwy, a znaczy jedynie, ze ktos cos o nim slyszal.
ale jak sam napisales pozyjemy, zobaczymy. poki co co do meriyum sie nie wypowiadam.
salutuj - Nie Mar 30, 2008 9:20 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
Janek - Pon Mar 31, 2008 5:32 pm
Prezydent jest nagi
Michał Smolorz
Prezydent Katowic Piotr Uszok sprawuje swój urząd dziesiąty rok, poprzednie osiem lat też spędził na szczytach zarządu miasta. Jeszcze nigdy dotąd jego styl, metody oraz efekty sprawowania władzy nie były tak powszechnie krytykowane jak obecnie.
Mieszkańcy Katowic są już zmęczeni powtarzanymi od 18 lat obietnicami bez pokrycia, księżycowymi i nigdy nierealizowanymi projektami, widocznym upadkiem prestiżu miasta, które coraz bardziej pozostaje w tyle za innymi ośrodkami. Metropolitalny ekspres, w którym ton nadają Wrocław, Kraków i Trójmiasto: Gdańsk-Sopot-Gdynia, ucieka nam w szybkim tempie, maleją szanse na urządzenie w Katowicach przyzwoitego europejskiego ośrodka miejskiego.
Król jest nagi
Nikt już nie ma złudzeń: ojcowie miasta nie mają żadnej skonkretyzowanej i spójnej wizji jego rozwoju. Od 18 lat jesteśmy mamieni multimedialnymi wizualizacjami, które nadają się co najwyżej na konferencje prasowe, na spotkania z wyborcami przy kampaniach samorządowych i na okolicznościowe obiady z burmistrzami miast partnerskich. Nasz redakcyjny kolega Tomasz Malkowski słusznie nazwał Katowice miastem nieustających konkursów, z których nic nie wynika poza cyklicznie ponawianym szumem medialnym. Do dziś nikt nie wie, jak ostatecznie wyglądać będzie centrum miasta, nikt nie ma pojęcia, jak zostanie docelowo zorganizowana komunikacja wewnętrzna i zewnętrzna, nikt nie jest w stanie powiedzieć, jak ma postępować rozwój dzielnic peryferyjnych. Lata płyną nieubłaganie, a miasto wciąż nie ma kompleksowego planu zagospodarowania przestrzennego, co jest grandą i sprzyja gangrenie nadużyć, zakulisowym interesom, spekulacjom nieruchomościami i gruntami. W Katowicach narasta chaos estetyczny, architektoniczny i urbanistyczny, nad którym nikt już nie panuje.
Przez długie lata prezydent i jego otoczenie zasłaniali się tym samym alibi: najważniejsza jest infrastruktura drogowa, to jest nasz priorytet - jak doprowadzimy tę rzecz do końca, przyjdzie czas na inne decyzje. Drogowa Trasa Średnicowa została na katowickim odcinku ukończona. I... nic. W teczce pomysłów na przyszłość jest pusto, nie ma nawet rozwiązań dla następnych problemów drogowych, prac studialnych, badań, perspektywicznych wizji na lat 10, 20 i 50, pomysłów na obwodnice śródmiejskie i zewnętrzne, na sterowanie potoków samochodowych w mieście, w konurbacji i w tranzycie. Kuriozalny pomysł sprzed 12 lat, aby transkontynentalną autostradę A4 puścić przez centrum miasta, mści się dzisiaj ze zdwojoną siłą: przecina Katowice na pół i przelewa nieprzerwany potok ciężkiego ruchu tranzytowego przez przeciążoną tkankę aglomeracji.
Pośród niby-remontów
Także bieżące zarządzanie skomplikowaną materią miasta obnaża urzędniczą niemoc i niekompetencję. Roboty publiczne co rusz rodzą skandale, klinicznym wręcz przykładem jest remont kanalizacji na głównej ulicy Warszawskiej, paraliżujący życie w centrum już cztery lata, z perspektywą kolejnych (ilu?). Remonty miejskich kamienic, prezentowane jako sukces władzy gminnej, obnażają niechlujność i tandetę wykonawczą. Za odmalowanymi elewacjami kryją się wykonane najtańszym kosztem wnętrza przypominające biurowe baraki z lat 60. Projekty remontów i przetargi na ich realizację rozstrzygane są wyłącznie według kryterium najniższych kosztów, z pogardą dla konserwatorskich powinności wobec zabytkowych domów i wobec poczucia estetyki.
Zresztą mimo pozorów akcji remontowej większość starej zabudowy i tak świadomie doprowadzana jest do nieodwracalnej ruiny. Stałym alibi dla urzędników są "nieuregulowane stosunki własnościowe", pod przykrywką których trwa błogie nicnierobienie. Miasto z premedytacją nie korzysta z przysługujących mu prawnych instrumentów wymuszenia remontów lub wyburzeń: prawa budowlanego, planu zagospodarowania przestrzennego, uprawnień konserwatorskich, instytucji przymusowego zarządu, aż po zagwarantowany w konstytucji akt wywłaszczenia na cele publiczne. Przez świadome zaniedbanie do zniszczenia doprowadzono też najwartościowsze zabytki kultury przemysłowej, na czele z unikatową Hutą Uthemann.
Morze atramentu wylano już nad sprawą dworca kolejowego i autobusowego. W sprawie tego pierwszego od lat winni są... kolejarze, na których miejscy urzędnicy niezmiennie pokazują placem, oraz... dziennikarze, bo mają odrębne zdanie. Genialne wprost usprawiedliwienie, aby znów nie robić nic, albo udawać, że robi się cokolwiek, a źli ludzie przeszkadzają. Sprawa dworca autobusowego jest piramidalnym objawem niemocy, niechęci i braku pomysłów zaprawionych czekaniem na wirtualnego zbawcę.
W powijakach jest budownictwo socjalne. Trzystutysięczne miasto, w którym każdego roku kilkaset rodzin kwalifikuje się do eksmisji, systematycznie umywa ręce od spoczywającego na nim obowiązku zagwarantowania im lokali socjalnych. Gmina od lat z premedytacją zwala ten obowiązek na spółdzielnie mieszkaniowe oraz prywatnych właścicieli domów, którym komornicy zgodnie z prawem odmawiają wysiedleń na bruk. Windykacja wynikających stąd odszkodowań od miasta na rzecz właścicieli domów trwa latami.
Kultura? A co to jest?
Przedmiotem nierozwiązywalnego konfliktu pomiędzy ekipą prezydencką a środowiskami opiniotwórczymi jest polityka kulturalna, a właściwie jej brak. Od 1990 roku aż do dziś kolejne kadencyjne rozdania przynoszą to samo: pokomunistyczne utożsamianie życia duchowego metropolii z działalnością festynową i aktywnością dzielnicowych domów kultury. Obywatelski dialog z władzą przypomina w tym zakresie rozmowę dziada z obrazem. Jest czymś nie do pojęcia, dlaczego prezydent i jego współpracownicy bronią się rękami i nogami przed budową miejskiego teatru impresaryjnego. Podobnie nie sposób zrozumieć, dlaczego jak ognia boją się wielkich spektakularnych imprez artystycznych, które najskuteczniej promują miasto, integrują mieszkańców i przyciągają gości. Jedyny liczący się w Polsce festiwal teatralny Interpretacje już trzykrotnie w swej ledwie 10-letniej historii doprowadzany był na skraj upadku przez zgrzebność warunków logistycznych, finansową sromotę i prowincjonalne pojmowanie roli miejskiego mecenasa.
Od pół roku urząd nie jest w stanie zatrudnić kompetentnego naczelnika wydziału kultury, i nawet nie czyni starań dla pozyskania na tę funkcję profesjonalnego menedżera z wizją i pomysłami na jej realizację.
Ekipa prezydencka jest sparaliżowana strachem przed historią miasta. Historią ani nadmiernie burzliwą, ani nadmiernie bulwersującą, za to wpisaną w bogate wielonarodowe i wielokulturowe dzieje Górnego Śląska. U normalnie myślących samorządowców jest to pole do popisu, okazja do błyśnięcia na tle powszechnej szarości, cenny argument promocyjny. Niestety, w katowickim ratuszu wciąż górę biorą ciasnota myślenia, wyniesione z PRL-owskiej szkoły nacjonalistyczne fobie i stare propagandowe slogany. Dzięki tym upiorom storpedowane zostały wszystkie obywatelskie inicjatywy czczenia i popularyzowania wybitnych postaci z przeszłości, w tym założycieli miasta, światowej sławy artystów, noblistów czy przemysłowców. W Katowicach wciąż łatwiej postawić pomnik PRL-owskiego dygnitarza niż najwybitniejszej nawet postaci z dawniejszej historii.
Prawa Parkinsona
Jest jedna dziedzina, w której zanotowano niewątpliwy sukces: bizantyjski rozrost biurokracji. W ciągu minionych 18 lat urząd miasta rozrósł się dwukrotnie, zajmuje dziś osiem gmachów w centrum, pracuje w nich ponad 900 urzędników. Proces pączkowania biurokracji trwa, w organizacji są kolejne wydziały. Katowice od lat znajdują się w czołówce miast o najwyższych kosztach administracji przypadających na jednego mieszkańca, choć nie przekłada się to na sprawność obsługi. W urzędzie wciąż niewiele czynności załatwia się od ręki, np. na wpis do ewidencji działalności gospodarczej czeka się tydzień, choć niezbędne ku temu czynności urzędnicze zajmują ledwie godzinę. Decyzje budowlane rozpisane są już na lata. Urzędnicy niezmiennie naruszają prawo administracyjne, stałą praktyką jest wymaganie od obywateli dokumentów, które są w posiadaniu urzędu (np. świadectwa urodzenia z własnego USC), albo zmuszanie stron do sporządzania kopii składanych dokumentów, co urzędnicy powinni robić sami. Decyzje wydawane są z naruszeniem prawa, ponad połowa zaskarżonych aktów jest zmieniana albo uchylania w postępowaniach odwoławczych lub skargowych.
Prezydent Piotr Uszok, który w pierwszych bezpośrednich wyborach w 2002 roku deklarował, że będzie miał tylko dwóch zastępców, dziś zatrudnia ich czterech, funkcje te na powrót stały się synekurami dla koalicjantów z rady miejskiej. A nie ma ku temu żadnych racjonalnych powodów - zarząd gminy z mocy prawa i tak jest jednoosobowy, więc wiceprezydenci są tylko zwykłymi urzędnikami, kimś na kształt nadzorców dla naczelników, i powielają tylko ich czynności. Na to wszystko nakłada się fatalny styl sprawowania władzy przez prezydenta. Opisywana już w "Gazecie" jego systemowa nieufność do współpracowników i chęć decydowania o wszystkim osobiście wyłącza urzędniczą aktywność i faktycznie paraliżuje magistrat, gdzie nikt nie chce samodzielnie podejmować jakiejkolwiek ważnej decyzji. Ta sytuacja idzie w parze z niezdrową i pozaprawną rolą świty prezydenckiej. Na szarą eminencję urzędu, mającą siłę sprawczą większą od wiceprezydentów, wyrósł rzecznik prasowy, urzędnik w randze zwykłego naczelnika, za to nieodstępujący pryncypała na krok i co rusz pochylający się do jego ucha z podszeptami.
Pod ścianą
Ekipa prezydencka najwyraźniej doszła do kresu swych możliwości twórczych i znalazła się w ślepym zaułku. Rośnie niezadowolenie pośród radnych, nawet tych z własnego klubu, dotąd ślepo i bezkrytycznie stojących za liderem. Diagnoza tej sytuacji jest prosta: kryzys wyrósł przede wszystkim z zadufania i alienacji od opinii publicznej. Prezydent Piotr Uszok i jego otoczenie jako zasadę przyjęli ignorowanie środowisk opiniotwórczych, pozostają w stałym sporze z mediami, architektami, naukowcami, historykami, wybitnymi twórcami - słowem z całym gronem ludzi, których miejskie ambicje wykraczają poza asfalt i kostkę brukową.
Pozorna moc płynąca z kupowanego tanim kosztem "festynowego elektoratu" jest złudna - w wyborach rzeczywiście głos profesora waży tyle samo co głos sprzątaczki. Ale w sztuce kierowania miastem o metropolitalnych ambicjach potencjał tej pogardzanej mniejszości jest bezcenny. Może więc lepiej zaprząc ją do twórczej współpracy, niż dalej dreptać w miejscu w otoczeniu tanich chwalców? Reguła "psy szczekają, karawana jedzie dalej" sprawdza się pod warunkiem, że orszak rzeczywiście posuwa się naprzód. A nasza karawana ugrzęzła na dobre, bezradnie drepcze w miejscu, podczas gdy tylne światła uciekającego ekspresu znikają we mgle.
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35055,5073406.html
Tequila - Pon Mar 31, 2008 6:10 pm
Nic dodać nic ując ...
Bartek - Pon Mar 31, 2008 6:23 pm
Sęk w tym że Uszok nie ma jaj żeby przyznać się do tego że nie daje rady. Dlatego nadal Katowice są skazane na prawie 3 letnie rządy tego obiecankiewicza
salutuj - Pon Mar 31, 2008 6:57 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
Bruno_Taut - Pon Mar 31, 2008 7:15 pm
A znacie jakiegoś prezydenta miasta, który by się przyznał do porażki?
kiwele - Pon Mar 31, 2008 7:26 pm
do tego akurat ma jedno jajo - przyznał że przebudowa miasta przerosła jego... urzedników. nie jego samego.
Jesli Prezydent jest wskazywany palcem, to czy nie byloby wskazane zrobic to samo w odniesieniu do jego konkretnych z imienia i nazwiska urzednikow?
To jest tylko kilka osob, jeden dwa szczeble nizej. Moze tam tkwi duza czesc istoty problemu.
Safin - Pon Mar 31, 2008 7:54 pm
To Uszok jest winny że go ludzie wybrali??
jest jeden plus-przynajmniej odnośnie zaangażowania sprawami miasta Katowice odbijają się od dna. efekty może będzie widać już w połowie przyszłej kadencji.
absinth - Sob Kwi 05, 2008 9:47 am
celowo wrzucam tu
Czy będzie następnym prezydentem Polski? Nie mówi nie. Na razie jednak Rafał Dutkiewicz zamienia Wrocław w miasto szczęśliwe. Jak to robi? Miłością. Wpadł na to dużo wcześniej niż premier Tusk
3 kwietnia 2008
Będzie pan prezydentem?
Jak to? Ja przecież jestem prezydentem!
Pytam o plany na przyszłość...
Nie wiem, do końca kadencji jeszcze trochę zostało. Jeśli zdecyduję się kandydować jeszcze raz, a wrocławianie zechcą mi znowu zaufać...
Niech pan nie udaje! Od pewnego czasu słychać o panu jako czarnym koniu wyborów prezydenckich w 2010 roku. Ostatnio Aleksander Kwaśniewski pytany o to, czy następnym prezydentem Polski będzie Kaczyński, czy Tusk, bez wahania odpowiedział: Dutkiewicz!
W ogóle o tym nie myślę.
Znaczy odpowiedź brzmi: nie?
Nie zastanawiam się nad tym. Ważne jest dla mnie to, co teraz robię we Wrocławiu.
Aleksander Kwaśniewski coś palnął?
Szanuję pana prezydenta Kwaśniewskiego, uważam, że ma prawo oceniać scenę polityczną. Jednak ja poważnie traktuję swoją pracę. Zostałem wynajęty przez wrocławian i po prostu nieprzyzwoicie byłoby zajmować się czymś innym, kiedy płacą mi za opiekowanie się moim miastem.
Ale decyzję o kandydowaniu na najważniejszą funkcję w państwie podejmuje się przynajmniej dwa lata przed wyborami. Gdyby pan miał się zdecydować, to już czas na szukanie poparcia, montowanie sztabu...
W Polsce takiej praktyki nie ma. Ja o tym nie myślę i nie wiem, czy w ogóle zacznę.
A ja panu nie wierzę. Chyba nie ma na świecie człowieka, polityka, o którym poważni ludzie mówią, że ma szansę na prezydenturę swojego kraju, a on nawet przy goleniu nie pomyśli: a może?
Ma pan trochę racji, jasne, że się zastanawiam, ale o tak wielu rzeczach myśli się przy goleniu...
Lęk przed wyzwaniem? Brak wiary w sukces? Po doświadczeniach we Wrocławiu powinien pan mieć tej wiary pod dostatkiem. Mieszkańcy już w pierwszej turze wybrali pana na kolejną kadencję, miasto kwitnie, cieszy się pan poparciem i PO, i PiS, a i z lewicą ma pan niezłe układy...
Pierwszy i najważniejszy argument na dziś to moje zobowiązania wobec wrocławian. Czas poświęcony na kampanię to mniej czasu na tramwaje... A poza tym jak na kandydata w najważniejszych wyborach mam poważną słabość – jestem bezpartyjny. A bez partyjnego poparcia wyborów w Polsce się nie wygrywa.
Przecież we Wrocławiu popierają pana dwie największe partie! A panu do której z nich bliżej?
Bliżej chyba do Platformy, ideowo i estetycznie, zresztą w ostatnich wyborach właśnie na Platformę głosowałem. Choć wielu ludzi w PO myśli, że bliżej mi do PiS.
I dlatego zaczął pan budować własne ugrupowanie?
Jak to?
Przed tygodniem zgłosił pan akces do stowarzyszenia Dolny Śląsk XXI montowanego przez pańskiego politycznego przyjaciela Kazimierza Michała Ujazdowskiego. Mówi się, że mógłby pan stworzyć nową partię- z dysydentami z PiS Ujazdowskim, Pawłem Zalewskim... Być może miałby też dołączyć Jan Rokita.
Inicjatywa Dolny Śląsk XXI to nie próba budowania partii, lecz projekt stricte samorządowy. A przyjaciół mam wielu. Jestem liberalnym konserwatystą, więc nie powinno dziwić, że politycznych przyjaciół mam wśród ludzi o podobnych poglądach.
Oleksy prawicy to komplement?
O Boże, nie wiem, dziwne pytanie... A o kogo chodzi?
O pana.
O mnie?!
Tak Wprost niedawno o panu napisało.
Nie wiem, nie czytałem.
A co pan czyta?
Największe dzienniki, czasem w sobotę mam chwilę na tygodniki, Politykę ;Tygodnik Powszechny... No i poezję oczywiście! W każdej wolnej chwili, maniakalnie. Uwielbiam Cunningsa, Miłosza, Gałczyńskiego.
A Przekrój?
Przekrój był u mnie w domu kultowy, cała mądrość z Przekroju się brała. Dorastałem z wami, a krzyżówka to było rodzinne święto. Wie pan, jak miał na imię Wojski?
Nie pamiętam.
Natenczas! Teraz też mam z wami konszachty, dostałem nagrodę Przekroju Fenomen. Za to, co we Wrocławiu udaje mi się robić.
Na przykład wymyślać i rozdawać coraz to nowe nagrody szczodrze finansowane z miejskiej kasy.
Uważam, że samorządy mają obowiązek wspierać kulturę.
Angelus; 150 tysięcy złotych, świeżo ustanowiony Silesius dla poetów prawie 200 tysięcy, do tego jeszcze Nagroda imienia Jana Nowaka Jeziorańskiego oraz nagroda filmowa... Kreuje się pan na możnego mecenasa kultury, ustanawiając kolejne najwyższe nagrody literackie w kraju, a Wrocław płaci.
Tak budują się długotrwałe związki Wrocławia z literaturą. To chyba dobrze?
Dla literatury na pewno, ale dla miasta?
– Proszę pana, nie ma nic piękniejszego niż książki, a nasze nagrody promują literaturę!
Panie prezydencie, ja tylko pytam, co Wrocław z tego ma?
– Kiedyś myślałem, że dla miasta najważniejszy jest rozwój materialny, taki, który można zmierzyć, policzyć. Nowe ulice, tramwaje... Po kilku latach zarządzania miastem zorientowałem się, że rozwój duchowy, nauka oraz kultura są przynajmniej równie ważne. I miasto musi dbać także o kwestie niematerialne. Zresztą taka prosta kwestia – to, czy nasi obywatele od najmłodszych lat będą, czy też nie będą czytać – ma ogromne konsekwencje nie tylko cywilizacyjne, ale także biznesowe! No i jeszcze bardzo ważna kwestia tożsamości...
Tożsamości?
– Żeby miasto się rozwijało, żeby ludzie chcieli tu mieszkać, muszą czuć się we Wrocławiu jak u siebie. To miasto to mieszanka kultur, przedwojenne tradycje niemieckie, powojenna emigracja ze Wschodu... Trzeba je wszystkie wykorzystać, połączyć, dodać coś nowego i stworzyć z tego tożsamość, którą każdy mieszkaniec uzna za swoją. Jestem przekonany, że wszystko, co nam się tutaj udaje, udaje się dlatego, że ludzie chcą tu być, uczyć się, pracować, zarabiać. Może to zabrzmi nieco górnolotnie, ale Wrocław wziął się z miłości.
Teraz pan kopiuje Donalda Tuska.
– To ja mam copyright (śmiech). Kilka lat temu zapytany, skąd się bierze taki fantastyczny Wrocław, odpowiedziałem: z miłości. I dalej tak uważam.
Jeśli trzymać się tej poetyki, to jest pan rodzicem niezwykle drobiazgowym i nieco nadopiekuńczym. Poczytałem sporo lokalnej prasy z paru ostatnich lat. I byłem zdziwiony, skąd pan bierze na to wszystko czas. Nagłówki typu „Prezydent Dutkiewicz zaangażował się w tworzenie klasy informatycznej w liceum takim to a takim...” – a były ich dziesiątki – nie do końca pasują do kogoś, kto zarządza jednym z największych polskich miast, wielomiliardowym budżetem.
– Tak, często wchodzę w pozornie drobne szczegóły, a jednocześnie wiem, że powinienem skoncentrować się przede wszystkim na mechanizmach, procedurach. Jednak nie potrafię inaczej! Bo cały ten wielki mechanizm, jakim jest miasto, składa się właśnie z tysięcy takich szczegółów. A ja mam taki imperatyw, że na serio zajmuję się wrocławianami. Naprawdę chcę, żeby to było miasto, w którym ludzie chcą mieszkać, żeby nowi, wykształceni, dynamiczni mieszkańcy chcieli do nas przyjeżdżać, osiedlać się tu.
I stąd pomysł z rozdawaniem mieszkań gwiazdom, które zechcą zamieszkać we Wrocławiu? Więcej sławnych mieszkańców to lepszy PR dla miasta?
– To nieporozumienie! Na taki pomysł wpadli moi poprzednicy, ja – kontynuując procedurę zaczętą wcześniej – przyznałem jedno mieszkanie sławnej osobie. Mowa o Normanie Daviesie, znanym historyku, autorze książki o Wrocławiu „Mikrokosmos”. Generalnie nie mam pomysłu przyciągania gwiazd poprzez oferowanie miejskiego lokum. Są bardziej efektywne sposoby.
[To znaczy?
– Wrocławskie uczelnie dostały od miasta kilkaset tysięcy złotych na honoraria dla tak zwanych visiting professors, czyli wybitnych wykładowców z zagranicy, którzy mogliby przyjechać do nas z wykładem bądź cyklem wykładów. Efekt jest podwójny – studenci naszych uczelni mają bezpośrednią korzyść z kontaktu z wybitnym naukowcem, uczelnia i miasto mogą pochwalić się przyciągnięciem sławy.
Ale z drugiej strony, mając sławy – przynajmniej w polskiej skali – na miejscu, pozbywa się ich pan bez wahania.
– O czym pan mówi?!
O państwu Gucwińskich z wrocławskiego zoo. Przecież byli wizytówką Wrocławia, przez telewizję znała ich cała Polska. A pan ich wyrzucił...
– Nie, nie, nie! To nie tak. Nie chcę niczego ujmować Gucwińskim. To świetni przyrodnicy, przyjaciele zwierząt, znakomici popularyzatorzy. Jednak czas bywa nieubłagany. Pan Antoni kilka lat temu skończył 75 lat, wiek kardynalski, kiedy już nawet dostojnicy Kościoła idą na emeryturę. Zarządzanie dużym zakładem pracy, jakim jest ogród zoologiczny, nie wychodziło mu już najlepiej, a ja odpowiadam za to, żeby wszystko w mieście działało bez zarzutu. Chciałem tę sprawę rozwiązać łagodnie, honorowo, pożegnać państwa Gucwińskich ze wszelkimi należnymi honorami i fanfarami. Nie wyszło... W końcu musiałem przeciąć ten problem. Zatrudniłem nowego, świetnego dyrektora zoo, z którego pracy jestem bardzo zadowolony.
Zostawmy zoo. Porządkując pana pomysł na Wrocław: mamy już dbałość o miejską infrastrukturę, samopoczucie mieszkańców, prestiżowe nagrody. Ale pan chce więcej – przyciągnąć do miasta imprezy o wymiarze światowym. Wprawdzie udało się z Euro 2012, lecz w tym przypadku Wrocław jest po prostu jednym z kilku największych polskich miast. Nie udało się za to ze światową wystawą Expo.
– By zdobyć Expo, zrobiliśmy naprawdę wszystko, lecz od pewnego momentu byliśmy w zasadzie bez szans. Nawet nie dlatego, że nasi konkurenci, jak choćby zwycięskie koreańskie Yosu, byli od nas wielokrotnie bardziej zamożni. Przykład Euro 2012 pokazuje bowiem, że odpowiedni lobbing i promocja pozwalają wygrać z najbogatszymi. Przecież Polska wspólnie z Ukrainą pokonała choćby Włochy, kraj bogaty, na dodatek futbolowego potentata. Jednak tego typu wielkie inicjatywy powinny mobilizować cały kraj i władze centralne. Marokański Tanger wspierany był w walce o Expo przez króla, za kandydaturą Yosu aktywnie lobbowali prezydent i premier Korei.
Wielu ludzi mówi, że to dobrze. Że wielkie, światowe imprezy to jedynie zabawka podbijająca ego miejskich włodarzy, absurdalna z ekonomicznego punktu widzenia. Że gigantyczne inwestycje nigdy się nie zwracają, więc po co porywać się z motyką na słońce...
– Co mi się nie zwróci? Rozbudowa lotniska? Lepsze drogi? Przecież ich budowa to tak czy inaczej mój obowiązek, a dla Wrocławia szansa na cywilizacyjny skok, a nie zabawka! Świat już dawno zrozumiał, że największe imprezy, takie jak Euro czy Expo, to olbrzymia szansa na rozwój i nowe inwestycje.
Teraz zabiega pan, by siedziba Europejskiego Instytutu Technologicznego znalazła się we Wrocławiu. Co to za instytucja i dlaczego warto ją mieć?
– Kilka lat temu JosĂŠ Manuel Barroso, szef Komisji Europejskiej, wpadł na pomysł, by w Europie powstała świetna uczelnia techniczna, odpowiednik amerykańskiego MIT. Założenie jest takie, że studiować na niej będą ludzie z wielu krajów Europy, w jednym z krajów UE powstanie siedziba główna, nazwijmy ją rektorat, w kilku innych – węzły wiedzy, czyli coś na kształt wydziałów lub instytutów. Natychmiast pomyślałem, że to wielka szansa dla Polski. Błyskawicznie napisaliśmy projekt i zaproponowaliśmy Komisji kandydaturę Wrocławia. Mamy dla EIT siedzibę, miasto gotowe jest też współfinansować niezbędne inwestycje. Ale to nie Komisja, tylko premierzy wszystkich krajów Unii ostatecznie zdecydują, gdzie znajdzie się siedziba EIT. Zostało jeszcze kilka miesięcy. To ostatni dzwonek na wielką kampanię na rzecz Wrocławia.
I znowu nikt nie chce wam pomóc?
– Jest lepiej niż z Expo. Premier Tusk w swoim exposĂŠ określił zdobycie EIT dla Wrocławia jednym z priorytetów swojego rządu, niedawno powstał międzyresortowy zespół, który ma działać na rzecz naszej kandydatury. Potrzeba jednak więcej. Takie decyzje w Unii nie zapadają na piękne oczy, raczej są wynikiem zakulisowych negocjacji i targów. Te zaś może prowadzić jedynie rząd.
Targów z kim?
– Z innymi państwami UE, bo każdy kraj to potencjalny głos za naszą kandydaturą. Z reguły odbywa się to na zasadzie wy nam to, my wam coś innego...
Jakiś przykład?
– Mamy choćby sygnał z Irlandii, która chce załatwić dla Dublina europejski festiwal ESOF w 2012 roku. Irlandczycy mówią wprost: niech polskie miasta w tym wyścigu nie startują, poprzyjcie Dublin, a macie w kieszeni nasz głos za Wrocławiem.
To czysty handel? Jakieś kryteria wyboru chyba mimo wszystko istnieją?
– Wiedeń, nasz konkurent w walce o Instytut, zaproponował rywalizację „na tabelki”. Zawsze można mierzyć się na długość dróg, ilość hoteli czy jakość lotnisk. Jednak w ten sposób każde polskie miasto przegra z Wiedniem, a ten z Frankfurtem. Przecież w Cambridge nie ma lotniska!
Po co wam to? Przecież to wielkie wydatki, gigantyczny wysiłek organizacyjny. Czy to nie kolejny pomnik na chwałę prezydenta Dutkiewicza?
– Po pierwsze, tego rodzaju eksponowane wydarzenia i instytucje to dla miasta ogromna promocja, sposób na przyciągnięcie ludzi i pieniędzy. Po drugie, gdyby Polska zdobyła tę siedzibę, przewiduję ogromny boom technologiczny. Tu będą wykształceni ludzie, placówki badawcze, więc wielkie firmy będą chciały zakładać tu swoje fabryki i – co jeszcze ważniejsze – centra badawcze. Polska może stać się eksporterem technologii, pomysłów, patentów! Wrocław jako centrum gospodarki opartej na wiedzy – oto moja wizja i moje marzenie!
Ale chyba nie macie takich tradycji?
– Przeciwnie. Politechnika Wrocławska to najlepsza uczelnia techniczna w kraju, z Wrocławia – choć niemieckiego – pochodzi 10 noblistów! Tu po wojnie odnalazła się słynna lwowska szkoła matematyczna, tu powstała Odra, pierwszy komputer za żelazną kurtyną. Mało?
A pieniędzy na to wszystko panu wystarczy?
– Liczymy na pieniądze z UE, lecz kiedy cel jest wartościowy, to miejska kasa jakoś sobie radzi. Kiedy zaczynałem swoją misję we Wrocławiu, roczny budżet miasta wynosił 1,3 miliarda złotych, dziś – 3 miliardy. To drugi po Warszawie budżet w kraju.
Dlatego wydaje pan pieniądze na prawo i lewo, kupując kluby piłkarskie? Prezydent Wrocławia to prawdziwy potentat.
– Jako prezydent muszę też zapewnić igrzyska... (śmiech). A poważnie – zainwestowaliśmy w Śląsk Wrocław, bo to w naszym mieście klub kultowy. Futbol budzi tu ogromne emocje, a drużyna piłkarska to znakomity sposób na budowanie wspólnoty mieszkańców. Zresztą i tak budujemy stadion na Euro, a co to za stadion bez własnej drużyny?
A fuzja z Groclinem?
– To element budowania w naszym mieście silnej drużyny. Chcemy mieć dobry klub w I lidze i dać wrocławianom poczucie dumy.
Rodzina jest z pana dumna?
– Gdy wygrałem kolejne wybory, moja 10-letnia córka zapytała: kiedy tata wreszcie przestanie być tym głupim prezydentem?
Rozmawiał Paweł Moskalewicz
„Przekrój”, nr 14/2008
Kris - Sob Kwi 05, 2008 10:56 am
Po tym wywiadzie widać, myślenie naszych władz , a władz Wrocławia.
U nas jest powtarzane - " proszę zobaczyć jak Katowice wyglądały 15-20 temu a teraz" natomiast we Wrocławiu - " co już zrobiliśmy i już niedługo zostanie zrobione"
Inne myślenie nt miasta ( my - gospodarka przemysłowa, Wr- gospodarka op. na wiedzy; kultura przez duże "K")
jacek_t83 - Sob Kwi 05, 2008 11:47 am
taaaaa ahhh ten wroclaw. to ja wam proponuje zadzwonic do UM Wrocek i zapytac o cokolwiek. gwarantuje wam ze trzeba dzwonic z piec, szesc razy zanim ktos poniesie sluchawke, czyli tak jak u nas, a i tak nic ciekawego nie powiedza. po mojej ostatniej rozmowie z urzednikami z wrocka, z biurem prasowym, z wydzialem rozwoju mit wroclawia polegl. dutkiewicz ma dobry pr i nic wiecej.
absinth - Sob Kwi 05, 2008 12:03 pm
taaaaa ahhh ten wroclaw. to ja wam proponuje zadzwonic do UM Wrocek i zapytac o cokolwiek. gwarantuje wam ze trzeba dzwonic z piec, szesc razy zanim ktos poniesie sluchawke, czyli tak jak u nas, a i tak nic ciekawego nie powiedza. po mojej ostatniej rozmowie z urzednikami z wrocka, z biurem prasowym, z wydzialem rozwoju mit wroclawia polegl. dutkiewicz ma dobry pr i nic wiecej.
yyy? ale mit co do tego jak szybko podnosza sluchawke?
zapewniam, ze moj mit (?) opiera sie na innych kryteriach
a to, ze Wro ma lepszy PR niz wyglada to w rzeczywistosci to pisalem o tym juz pare razy nawet
jacek_t83 - Sob Kwi 05, 2008 12:11 pm
yyyyyy nie odwracaj kota ogonem. dobrze wiesz o co chodzi. inwestycje we wrocku nie wziely sie z dnia na dzien a inwestorzy maja takie same problemy jak w kato. i tyle.
maciek - Sob Kwi 05, 2008 1:40 pm
^ Jacek, gdybym Cię nie znał to stwierdziłbym, że bełkoczesz. Wiem jednak, że faktycznie dzwoniłeś do tego UM. No, ale co w związku z tym? Co ty myślisz, że inwestor dzwoni do pani Zosi w pokoju 319 UM Wrocław? Stary, ty jako redaktor to może tam dzwonisz, inwestorzy mają zupełnie inne kanały kontaktu. A co w tym złego że Wrocław ma dobry PR. Nic na tym przecież nie traci, a wręcz przeciwnie ciągle zyskuje. To jest efekt śnieżnej kuli. To miasto kojarzy się sukcesem. Mnie Katowice kojarzą się z zadupiem a na szczycie tego zadupia stoi dwóch smutnych panów Uszok-Bojarun a reszty tego smutnego towarzystwa wzajemnej adoracji nawet nie da się zauważyć.
jacek_t83 - Sob Kwi 05, 2008 2:09 pm
^ Jacek, gdybym Cię nie znał to stwierdziłbym, że bełkoczesz. Wiem jednak, że faktycznie dzwoniłeś do tego UM. No, ale co w związku z tym? Co ty myślisz, że inwestor dzwoni do pani Zosi w pokoju 319 UM Wrocław? Stary, ty jako redaktor to może tam dzwonisz, inwestorzy mają zupełnie inne kanały kontaktu.
ano to, że inwestor we wrocławiu tak samo jak w katowicach musi uzyskać warunki zabudowy, trzeba stworzyć dla niego mpzp, musi uzyskać pozwolenie na budowę. inwestycje we wrocku nie biora sie z dnia na dzien.
A co w tym złego że Wrocław ma dobry PR. Nic na tym przecież nie traci, a wręcz przeciwnie ciągle zyskuje. To jest efekt śnieżnej kuli. To miasto kojarzy się sukcesem. Mnie Katowice kojarzą się z zadupiem a na szczycie tego zadupia stoi dwóch smutnych panów Uszok-Bojarun a reszty tego smutnego towarzystwa wzajemnej adoracji nawet nie da się zauważyć.
ano nic, chciałbym, żeby kato miały taki PR - czyli jest u nas tak samo jak wszędzie ale jest zajebiscie ale do tego trzeba zatrudnic profesjonalna firme ktora sie zajmnie PR. to jak dziala chociazby wydzial informacji i promocji to jest smieszne. wrzuce wam fragment newslettera, ktory rozsyla UM, swoja droga to ciekawa sprawa bo jakies dwa lata temu wpisalem sie na tego newslettera przez strone i nic nie dostalem, dopiero jak ostatnio poszedlem do rzecznika to mnie laskawie wpisali na liste
salutuj - Sob Kwi 05, 2008 3:10 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
absinth - Sob Kwi 05, 2008 4:21 pm
^^^
hehe, ze tego co w wielu przypadkch mozna bylo uslyszec to wlasnie tak tam bylo...
przy zalozeniu, ze we Wro sa takie same problemy jak u nas, pytanie brzmi, dlaczego tam sie buduje kilkukrotnie wiecej niz u nas? Jesli odpowiedzia jest to, ze maja dobry PR, to w takim razie wiemy czego nam potrzeba
maciek - Nie Kwi 20, 2008 4:05 pm
Wczoraj w TVS w programie Kiosk(nie wiem, może to była powtórka) jechali po Uszoku, jak się da. Co z tego skoro mam taką mądrą ciotkę, która jak było jakieś spotkanie z nim w jakiejś szkole to poszła i uścisnęła mu rękę w podzięce za to co robi dla miasta. Czyli co pytam się jej? A ona, że bardzo dużo przecież :/ Kurna ale mam rodzinę
Michał Gomoła - Nie Kwi 20, 2008 7:09 pm
Nie lubię jak ktoś nie akceptuje czyiś poglądów. Człowiek jest człowiekiem i ma prawo do swojego zdania, choćby Leppera popierał.
Patrząc obiektywnie to przechadzając się po Katowicach można odnieść wrażenie, że Uszok nie tyle robi dużo, co bardzo dużo. Praktycznie na każdym rogu coś się "robi" ( mniejszego bądź większego ).Skąd przeciętny człowiek, którego tak naprawdę specjalnie polityka nie interesuje, ma wiedzieć, że niestety nie jest tak do końca różowo?
Druga sprawa to to, że na dzień dzisiejszy nie ma żadnej alternatywy.
:edit: literówka
Bruno_Taut - Nie Kwi 20, 2008 7:42 pm
Sprawą zupełnie zrozumiałą jest, że człowiek nie akceptuje większości poglądów. Może je tolerować, ale gdyby zaakceptował, nie miałby własnych.
Michał Gomoła - Nie Kwi 20, 2008 7:47 pm
Przyznaję rację Oczywiście miałem na myśli tolerowanie.
salutuj - Nie Kwi 20, 2008 9:02 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
absinth - Czw Kwi 24, 2008 7:13 pm
Dobre wiadomości Piotra Uszoka
Przemysław Jedlecki
2008-04-24, ostatnia aktualizacja 2008-04-24 20:56
Nareszcie katowiczanie dowiedzą się, jaki naprawdę jest prezydent Katowic Piotr Uszok. Będą mogli się przekonać, że rację ma rzecznik magistratu, który mawia o nim, że jest najlepszym prezydentem w Polsce. W końcu przetnie się paskudne spekulacje o tym, że miasto nie rozwija się tak szybko, jak powinno, że dziurawe ulice, brudne chodniki i śmierdzące bramy to wina magistratu.
Mieszkańcy dowiedzą się, że Katowice to nie tylko "miasto wielkich wydarzeń", ale również miejsce, w którym od dziesięciu lat władzę sprawuje wybitnie uzdolniony samorządowiec, któremu jeszcze długo nikt nie dorówna.
Wszystko to będzie można wydrukować czarno na białym w wydawanej przez Urząd Miasta Katowice gazetce i pokazać wyborcom. Biuletyn zacznie się ukazywać jeszcze w tym roku.
Mieszkańcy przeczytają w nim to, czego nie chcą wydrukować inne gazety. Te szukają dziury w całym i potrafią tylko krytykować. Czepiają się takich drobiazgów, jak ciągnący się latami remont ul. Gliwickiej, oklejanie styropianem architektonicznych perełek czy słaba kondycja kultury w mieście.
A przecież dzieje się tyle ważniejszych rzeczy. Prezydent cały czas się spotyka, rozmawia, konsultuje, lobbuje i - co najważniejsze - podejmuje decyzje. Same dobre.
Dlatego filozofia urzędników jest prosta. Najlepszym lekarstwem na ignorancję dziennikarzy będzie wydawanie własnej gazetki. Ma zapewnioną komfortową sytuację, bo pieniądze na nią pójdą z budżetu miasta. Nie trzeba będzie więc się martwić o to, czy biuletyn przynosi straty, czy nie. Ważne, że wreszcie powstanie pismo, które nie odważy się skrytykować Piotra Uszoka i jego ekipy. Lepszego prezentu na dziesięciolecie swojej prezydentury Uszok nie mógł dostać. Szkoda tylko, że złożą się na niego wszyscy mieszkańcy.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++
zenujace...
Cuma - Czw Kwi 24, 2008 7:34 pm
żenujące... i to jak... ale artykuł epny Uszok! A kysz!
Safin - Czw Kwi 24, 2008 8:16 pm
Fajnie by było, zrobić taki happening:zbieramy te gazetki -jesli rzeczywiście to będzie takie onanistyczne wazelinowanie- i :
a) albo je odsprzedajemy na młyńskiej [w stylu-pietruszka na stawowej]
b) albo je rytualnie palimy
c) Można by tez nimi pozakrywać kupy na chodnikach. Obleśne. Ale zdjęcia przeszłyby do historii
maciek - Czw Kwi 24, 2008 8:25 pm
Nie lubię jak ktoś nie akceptuje czyiś poglądów. Człowiek jest człowiekiem i ma prawo do swojego zdania, choćby Leppera popierał.
Przykro mi że nie lubisz, ale to Ty nie lubisz a ja lubię.
A co do tego artykułu z wybiórczej to śmieszno i straszno zarazem. Śmierdzi mi to Białorusią i jednocześnie kabaretem.
caterina - Czw Kwi 24, 2008 8:47 pm
Dobre wiadomości Piotra Uszoka
Przemysław Jedlecki
2008-04-24, ostatnia aktualizacja 2008-04-24 20:56
Nareszcie katowiczanie dowiedzą się, jaki naprawdę jest prezydent Katowic Piotr Uszok. Będą mogli się przekonać, że rację ma rzecznik magistratu, który mawia o nim, że jest najlepszym prezydentem w Polsce. W końcu przetnie się paskudne spekulacje o tym, że miasto nie rozwija się tak szybko, jak powinno, że dziurawe ulice, brudne chodniki i śmierdzące bramy to wina magistratu.
Mieszkańcy dowiedzą się, że Katowice to nie tylko "miasto wielkich wydarzeń", ale również miejsce, w którym od dziesięciu lat władzę sprawuje wybitnie uzdolniony samorządowiec, któremu jeszcze długo nikt nie dorówna.
Wszystko to będzie można wydrukować czarno na białym w wydawanej przez Urząd Miasta Katowice gazetce i pokazać wyborcom. Biuletyn zacznie się ukazywać jeszcze w tym roku.
Mieszkańcy przeczytają w nim to, czego nie chcą wydrukować inne gazety. Te szukają dziury w całym i potrafią tylko krytykować. Czepiają się takich drobiazgów, jak ciągnący się latami remont ul. Gliwickiej, oklejanie styropianem architektonicznych perełek czy słaba kondycja kultury w mieście.
A przecież dzieje się tyle ważniejszych rzeczy. Prezydent cały czas się spotyka, rozmawia, konsultuje, lobbuje i - co najważniejsze - podejmuje decyzje. Same dobre.
Dlatego filozofia urzędników jest prosta. Najlepszym lekarstwem na ignorancję dziennikarzy będzie wydawanie własnej gazetki. Ma zapewnioną komfortową sytuację, bo pieniądze na nią pójdą z budżetu miasta. Nie trzeba będzie więc się martwić o to, czy biuletyn przynosi straty, czy nie. Ważne, że wreszcie powstanie pismo, które nie odważy się skrytykować Piotra Uszoka i jego ekipy. Lepszego prezentu na dziesięciolecie swojej prezydentury Uszok nie mógł dostać. Szkoda tylko, że złożą się na niego wszyscy mieszkańcy.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++
zenujace...
to zart jest? taka prowokacja mam nadzieje?
bty - Pią Kwi 25, 2008 8:45 am
Niestety w innych miastach to jest standard wydawanie miejskiej gazetki. Np. w Tychach, Krakowie i pewnie wielu innych. Aż dziwne, że w Uszoki wpadły na to dopiero teraz
salutuj - Pią Kwi 25, 2008 9:28 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
d-8 - Pią Kwi 25, 2008 10:34 am
Fajnie by było, zrobić taki happening:zbieramy te gazetki -jesli rzeczywiście to będzie takie onanistyczne wazelinowanie- i :
a) albo je odsprzedajemy na młyńskiej [w stylu-pietruszka na stawowej]
b) albo je rytualnie palimy
c) Można by tez nimi pozakrywać kupy na chodnikach. Obleśne. Ale zdjęcia przeszłyby do historii
do dzieła !
maciek - Pią Kwi 25, 2008 10:40 am
^ Jestem za propozycją C. To nie jest obleśne, to są nasze Katowice właśnie
jacek_t83 - Pią Kwi 25, 2008 10:58 am
Dobre wiadomości Piotra Uszoka
Przemysław Jedlecki
2008-04-24, ostatnia aktualizacja 2008-04-24 20:56
Nareszcie katowiczanie dowiedzą się, jaki naprawdę jest prezydent Katowic Piotr Uszok. Będą mogli się przekonać, że rację ma rzecznik magistratu, który mawia o nim, że jest najlepszym prezydentem w Polsce. W końcu przetnie się paskudne spekulacje o tym, że miasto nie rozwija się tak szybko, jak powinno, że dziurawe ulice, brudne chodniki i śmierdzące bramy to wina magistratu.
Mieszkańcy dowiedzą się, że Katowice to nie tylko "miasto wielkich wydarzeń", ale również miejsce, w którym od dziesięciu lat władzę sprawuje wybitnie uzdolniony samorządowiec, któremu jeszcze długo nikt nie dorówna.
Wszystko to będzie można wydrukować czarno na białym w wydawanej przez Urząd Miasta Katowice gazetce i pokazać wyborcom. Biuletyn zacznie się ukazywać jeszcze w tym roku.
Mieszkańcy przeczytają w nim to, czego nie chcą wydrukować inne gazety. Te szukają dziury w całym i potrafią tylko krytykować. Czepiają się takich drobiazgów, jak ciągnący się latami remont ul. Gliwickiej, oklejanie styropianem architektonicznych perełek czy słaba kondycja kultury w mieście.
A przecież dzieje się tyle ważniejszych rzeczy. Prezydent cały czas się spotyka, rozmawia, konsultuje, lobbuje i - co najważniejsze - podejmuje decyzje. Same dobre.
Dlatego filozofia urzędników jest prosta. Najlepszym lekarstwem na ignorancję dziennikarzy będzie wydawanie własnej gazetki. Ma zapewnioną komfortową sytuację, bo pieniądze na nią pójdą z budżetu miasta. Nie trzeba będzie więc się martwić o to, czy biuletyn przynosi straty, czy nie. Ważne, że wreszcie powstanie pismo, które nie odważy się skrytykować Piotra Uszoka i jego ekipy. Lepszego prezentu na dziesięciolecie swojej prezydentury Uszok nie mógł dostać. Szkoda tylko, że złożą się na niego wszyscy mieszkańcy.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++
zenujace...
to zart jest? taka prowokacja mam nadzieje?
MarcoPolo - Pią Kwi 25, 2008 11:13 am
http://pl.youtube.com/watch?v=DhecpGGOP ... re=related
jacek_t83 - Pią Kwi 25, 2008 12:21 pm
w sumie jest to sposob na pokazanie ludziom co jest robione
w przystepniejszej formie niz analiza tabelek z budzetem
obiektywne pewnie nie bedzie, bo przemilczy co nie zostalo zrobione ale od tej dzialki sa media ktore tez nie sa obiektywne nigdy w calosci
mam podobne odczucia co salutuj.
ale opcja C safina tez mi sie podoba
nielott - Pią Kwi 25, 2008 4:27 pm
Właśnie w TV Silesia jest Uszok. Redaktor (G.Żądło) ostro go punktuje.
Wytyka mu poszczególne opóźnienia itd.
Uszok powiedział że:
- nie będzie "ratusza" na rynku
- będzie zmieniony przebieg linii tramwajowej w stosunku do projektu Koniora (tramwaj będzie wchodził w Św. Jana)
- Uszok przyznał, że ich przerosły pewne rzeczy i dopiero po konsultacjach i wstępnych rozmowach z przyszłymi inwestorami okazało się, że zapomnieli o zaplanowaniu wielu rzeczy.
Z pozytywów jest to, że Uszok mówiąc o projekcie przebudowy rynku powiedział, że mają zamiar poprosić kilka biur o zaprojektowanie małej architektury i wybiorą najlepszą bo mała architektura jest ważna. Mam nadzieje, że nie powybierają kilku elementów z wielu propozycji, bo może być koszmar.
absinth - Pią Kwi 25, 2008 6:39 pm
Z pozytywów jest to, że Uszok mówiąc o projekcie przebudowy rynku powiedział, że mają zamiar poprosić kilka biur o zaprojektowanie małej architektury i wybiorą najlepszą bo mała architektura jest ważna. Mam nadzieje, że nie powybierają kilku elementów z wielu propozycji, bo może być koszmar.
kropla drazy skale
a co do tramwaju, to zapewne ma to zwiazek z obszarem Dw strefie Rondo-Rynek ktory to obszar obejmuje srodek Korfantego nieco powyzej rynku
Bartek - Sob Kwi 26, 2008 5:31 pm
Można sobie obejrzeć
http://www.tvs.pl/index.php?id_materialu=139
salutuj - Sob Kwi 26, 2008 6:00 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
bty - Sob Kwi 26, 2008 8:48 pm
musi odejść!
bty - Sob Kwi 26, 2008 8:48 pm
musi odejść
dobrze go punktuje
MarcoPolo - Nie Kwi 27, 2008 6:40 am
- Uszok przyznał, że ich przerosły pewne rzeczy i dopiero po konsultacjach i wstępnych rozmowach z przyszłymi inwestorami okazało się, że zapomnieli o zaplanowaniu wielu rzeczy.
Wystraczylo, zeby przeczytal to forum jak rozpisywano konkurs na przebudowe Korfantego. Wtedy mowilem ze zabrano sie za przebudowe od d.... strony. Zreszta kiedy bylo inaczej?Profesjonalizm wladz Koziej Wolki jest z pewnoscia wiekszy.
salutuj - Nie Kwi 27, 2008 7:37 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
absinth - Nie Kwi 27, 2008 9:20 am
mysle ze to z innego powodu
salutuj - Nie Kwi 27, 2008 9:40 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
absinth - Nie Kwi 27, 2008 9:44 am
jak sadze z tego
strefa D
salutuj - Nie Kwi 27, 2008 9:58 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
Safin - Nie Kwi 27, 2008 5:44 pm
Strefa D będzie mocno ograniczała widok na Spodek. A miało być szerzej...
salutuj - Nie Kwi 27, 2008 5:55 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
kropek - Nie Kwi 27, 2008 8:52 pm
To w koncu jak ma biec linia tramwajowa?
Safin - Nie Kwi 27, 2008 9:02 pm
wg imć Uszoka, ulicą Jana. Wg mnie, to bardziej sensowne.
Ale cały nasz, bądź co bądź, oryginalny widok alei, zwieńczonej Spodkiem i pomnikiem, zginie. Nie jest to coś mega wyjątkowego, ale bezbarwne miasta powinny dbać nawet o takie kawałki swojego charakteru.
19duGens64 - Pon Kwi 28, 2008 12:21 pm
Jest alternatywa dla Piotra Uszoka!
Michał Smolorz
2008-04-28, ostatnia aktualizacja 2008-04-28 11:45
Główny elektorat obecnej ekipy prezydenckiej rekrutuje się z 16 (na 37) katowickich parafii. Z tych to obwodów pochodzi aż 75 proc. głosów oddanych na obecnego prezydenta. I właśnie tam miasto gorliwie wykonuje remonty przykościelnych dróg, placów i parkingów, zapewnia zewnętrzne oświetlenie, uruchamia środki na renowację zabytków, organizuje festyny.
Trudno powiedzieć, aby mój artykuł "Prezydent jest nagi" ("Roztomajty, 28 marca 2008 roku) spowodował debatę. Debata z natury swej owocuje jakimiś twórczymi wnioskami, które rodzą się ze starcia argumentów. A dyskusja o jakości zarządzania stolicą województwa skończyła się banalnie. Z jednej strony ekipa prezydenta rozpoczęła ofensywę propagandową na niespotykaną dotąd skalę, wyliczając mityczne osiągnięcia miejskiej władzy i roztaczając świetlane wizje rozwoju "przyszłej metropolii". Ojciec miasta, jego rzecznik i zastępcy praktycznie nie schodzą z anten mediów publicznych, ze wszystkich stron biją nas po oczach entuzjastyczne billboardy, a skala sterowanego entuzjazmu przypomina lata "propagandy sukcesu" z lat 70. ub. wieku.
Z drugiej strony wszyscy, którzy zgadzają się z diagnozą sformułowana w artykule, uznają, że "tak musi być". Musi, bo taki jest "demokratyczny wybór mieszkańców", a nadto żadne z ugrupowań politycznych i samorządowych nie jest w stanie zaproponować alternatywnego kandydata o silnej osobowości, doświadczeniu i wizjonerskich talentach. Debata spaliła więc na panewce. Proszę darować, ale tak stawiając sprawę, dajemy dowód oportunizmu, intelektualnego lenistwa i zaniku obywatelskich instynktów. Zaś oba naczelne argumenty, że "tak musi być" zaskakująco łatwo obalić.
Wybory
Argument o niepodważalnym wyroku demokracji można zweryfikować, studiując wyniki wyborów w skali miasta i w poszczególnych obwodach - są ogólnie dostępne na stronach internetowych PKW. A więc po pierwsze: frekwencja w wyborach samorządowych jest u nas skandalicznie niska, oscyluje wokół 28 proc. Ponad 70 proc. obywateli świadomie pozostaje w domach i oddaje walkowerem swoje głosy, jest im obojętnie, kto i jak rządzi miastem. Zatem na obecnego prezydenta głosuje ledwie 16-17 proc. uprawnionych i to wystarcza do zwycięstwa. Wystawia to nam fatalne świadectwo i potwierdza wieloletnią diagnozę socjologa prof. Marka Szczepańskiego o nieobecności świadomego mieszczaństwa w strukturze społecznej naszych miast.
Po drugie: okazuje się, że główny elektorat obecnej ekipy prezydenckiej rekrutuje się z 16 (na 37) katowickich parafii (obwody wyborcze w większości pokrywają z się z granicami parafii, także wtedy, gdy na jedną parafię przypada kilka obwodów). Właśnie w tych "zwycięskich" parafiach każdorazowo prowadzona jest mniej lub bardziej jawna agitacja wyborcza - albo wprost z ambony, albo w gazetkach parafialnych, nie brakło nawet publicznego wyklęcia parafianina kandydującego do rady miejskiej z konkurencyjnego ugrupowania. Z tych to obwodów pochodzi aż 75 proc. głosów oddanych na obecnego prezydenta. I właśnie tam miasto gorliwie wykonuje remonty przykościelnych dróg, placów i parkingów, zapewnia zewnętrzne oświetlenie, uruchamia środki na renowację zabytków, organizuje festyny.
W parafiach funkcjonują też hojni donatorzy, niektórzy dziwnym trafem od lat wykonują roboty publiczne na rzecz gminy lub jej jednostek organizacyjnych. Ten system - jak widać - znakomicie się sprawdza. Pozostaje odpowiedzieć na pytanie: czy to właśnie jest owa nieprzezwyciężona recepta na sukces obecnej ekipy? Wszak opozycjoniści nie mają podobnych argumentów.
Przypomnijmy więc ważny epizod z najnowszej historii: zwycięstwo Platformy Obywatelskiej w 2007 r. nad "radiomaryjnym" PiS-em dokonało się wyłącznie dzięki ożywieniu tych wyborców, którzy dotąd odmawiali głosowania. I także tą drogą można w Katowicach spowodować zasadniczą zmianę filozofii sprawowania władzy - nie przez odbieranie obecnej władzy zadeklarowanych zwolenników (z korporacją proboszczów rzeczywiście trudno wygrać), lecz pozyskując nowych wyborców. Jest to możliwe pod warunkiem przedstawienia wyborcom atrakcyjnej alternatywy.
Kandydaci
Mamy zatem drugi wniosek z dyskusji: rzekomy brak alternatywnych osobowości zdolnych do konkurowania o urząd prezydenta. To zrozumiałe, że na bezrybiu i rak rybą, więc lepsza obecna ekipa niż nieznany królik wyciągnięty z kapelusza. Winę za to ponoszą wszystkie ugrupowania polityczne i obywatelskie w Katowicach. To one w niezrozumiałym, samobójczym pędzie lansują swoich bezbarwnych i miałkich kandydatów (vide przykład kandydata PO z ostatnich wyborów samorządowych), zamiast idąc za głosem rozsądku, sięgnąć po osobowości znane i znakomicie do tej roli przygotowane - choć ponadpartyjne.
Irytuje mnie powtarzanie, że "takich kandydatów nie ma". W trzystutysięcznej stolicy pięciomilionowego regionu nie jesteśmy w stanie znaleźć kilku wybitnych i dobrze przygotowanych do tej roli kandydatów? Toż to absurd. Poniżej przedstawiam ledwie cztery propozycje znakomitych katowiczan pochodzących z różnych środowisk zawodowych i politycznych, wybitnych osobowości z doświadczeniem politycznym, które świetnie odnalazłyby się w roli szefa metropolii. Nie pytałem żadnej z nich o zgodę, ale ponieważ każda uczestniczyła już w życiu publicznym, dlatego nie będzie nietaktem przywołanie ich nazwisk - w porządku alfabetycznym.
Wojciech Czech - architekt, historyk sztuki, regionalista, niedościgniony znawca śląskiej cywilizacji, wizjoner, współtwórca polskiej reformy samorządowej. Był pierwszym niekomunistycznym wojewodą katowickim, w czasach epokowej transformacji ustrojowej. Znakomicie odnalazł się na funkcji publicznej, świetnie zorganizował urząd i trafnie dobrał grono fachowych współpracowników. Do dziś najbardziej wyrazista i twórcza osobowość w gronie śląskich wojewodów III RP.
Jerzy Gorzelik - dr historii sztuki, świetny znawca śląskiej historii i procesów społecznych zachodzących w regionie, poliglota, autor spektakularnych akcji społecznych, w tym "ruchu śląskiej narodowości". Najmłodszy w tym gronie, ale już dojrzały polityk europejskiego formatu. Jego słabością jest brak doświadczenia menedżerskiego i urzędowego, ale w tandemie z dobrym zastępcą byłby w stanie stworzyć znakomitą ekipę, zdolną do kreacji atrakcyjnej wizji rozwoju metropolii i realizacji tego zamysłu.
Irena Lipowicz - dr hab. nauk prawnych, wieloletnia posłanka Unii Demokratycznej i Unii Wolności z wysokimi wynikami wyborczymi, stale wyróżniana w rankingach "Polityki" na najlepszych deputowanych, później świetny ambasador RP w Wiedniu i pełnomocnik rządu ds. stosunków polsko-niemieckich, obecnie profesor Uniwersytetu kard. Stefana Wyszyńskiego. Z wielką swobodą porusza się po światowych salonach, a przy tym dobry znawca samorządu terytorialnego i śląskich problemów społecznych.
Andrzej Sośnierz - lekarz i menedżer służby zdrowia, dawniej lekarz wojewódzki, a potem znakomity organizator Śląskiej Kasy Chorych, obecnie poseł PiS, a przy tym wizjoner i polityk o szerokich zainteresowaniach; był zresztą kandydatem na prezydenta Katowic w 2002 r. Jego słabością jest polityczny konformizm, dzięki któremu z lekkością, jak rękawiczki zmienia partie polityczne (może to w tym przypadku zaleta?). Za to jest znakomitym menedżerem służby publicznej i ma spore poparcie społeczne.
Oczywiście nie jest to lista zamknięta, pokazuje jedynie jak łatwo zasłaniamy własne lenistwo sloganem o "braku kandydatów". Mamy tych kandydatów aż nadto, konieczne jest tylko ponadpartyjne porozumienie nakierowane na prawdziwą troskę o przyszłość regionu i jego stolicy. Już dziś, gdy do kolejnych wyborów samorządowych pozostały z górą dwa lata, należy pracować nad alternatywnym programem wobec bezprogramowej miałkości ekipy sprawującej władzę. Albo Katowice obudzą prawdziwą obywatelską inicjatywę, albo ostatecznie pogrążą się w swym wstydliwym prowincjonalizmie.
Dziennikarskie zadanie
Jeszcze jedna analogia do wyborów parlamentarnych z 2007 r.: pogrążające Polskę PiS-owskie szaleństwo zostało pokonane dzięki wielkiej roli mediów niepublicznych, które potrafiły zmobilizować "pasywny" elektorat do pójścia do urn i wyrażenia sprzeciwu. Teraz, na mniejszą skalę, może się to stać w Katowicach, gdzie parafialna i minimalistyczna mentalność obecnej władzy zapędza miasto w martwy zaułek. Paradoksalnie jest to trudniejsze - w takim lokalnym grajdołku zawsze ktoś ma gminnej władzy coś do zawdzięczenia: a to mieszkanie, a to korzystną decyzję administracyjną, a to skromną dotację, a choćby i karteczkę do swobodnego parkowania. Ale teraz czas wybierać: albo dziennikarska misja albo święty spokój.
Bo nawet jeśli nie uda się przekazać władzy innej ekipie, to przynajmniej zmusimy obecną do zmiany polityki, zakasania rękawów i ruszenia z posad gminnej gnuśności. To też będzie jakieś zwycięstwo, bo nie o personalia idzie w tej grze, ale o miasto i otaczający je region.
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35055,5162000.html
maciek - Pon Kwi 28, 2008 2:10 pm
^ jak oglądałem ten występ Pana Uszoka w TVS to prawie to kupiłem. Prawie, bo zacząłem się zastanawiać, co ten facet ma w sobie, że tak robi ludzi w balona a ludzie to kupują. Nie będę nawiązywać do tego o czym pisze Pan Smolorz, bo z tym się zgadzam(vide otwarcie przez Prezia U. nie skończonego placu zabaw przed kościołem na Józefowcu, byle tylko zdążyć przed wyborami i o pokazać się ludziom). Pan Uszok ma w sobie coś takiego, co każe mi go żałować, a tym samym w to ukryta perswazja, którą ten Pan stosuje zupełnie nieświadomie.
BTW, z siostrą tak mamy dosyć tego Pana na tym urzędzie, że chcieliśmy wynająć ścianę na placu Szewczyka, żeby tak przedstawić swój gniew, w formie dającej ludziom do myślenia. Moja siostra nawet próbowała się dowiedzieć ile kosztuje wynajęcie tego miejsca, ale nie udało jej się tej informacji wydobyć od firmy wynajmującej to eksponowane miejsce
bty - Pon Kwi 28, 2008 2:55 pm
Dobry tekst Smolarza. Mam nadzieję, że nie ostatni w tym temacie.
Kandydatura Wojciecha Czecha całkiem ciekawa. Nie wiem co on teraz robi.
Jeżeli chodzi o kandydaturę naszego forumowego kolegi, to chyba nie jest zainteresowany, a poza tym wydaje mi sie, że urząd prezydenta Katowic, to nie jest do końca miejsce dla niego.
Bruno_Taut - Pon Kwi 28, 2008 4:07 pm
W pełni podzielam Twoje zdanie.
Michał Gomoła - Pon Kwi 28, 2008 5:57 pm
Jak dla mnie tekst Pana Michała to dno. Abstrahując od moich poglądów ( jak wiecie nie jestem wielkim zwolennikiem Piotra U. ) muszę przyznać, że tekst ten jest szalenie tendencyjny. Jeżeli ktoś już jest dziennikarzem to mógłby zachować minimum obiektywizmu. Nie mam też zielonego pojęcia po co wstawki typu "pogrążające Polskę PiS-owskie szaleństwo zostało pokonane dzięki wielkiej roli mediów niepublicznych". Co prawda przyzwyczaiłem się do tego, że GW do najobiektywniejszych gazet nie należy, ale do dodatku regionalnego nie miałem większych zastrzeżeń ( choć z tym wszechobecnym pesymizmem też trochę przesadzają... ).
maciek - Pon Kwi 28, 2008 6:46 pm
http://www.tvs.pl/index.php?id_materialu=157
PO likwiduje ustawę o partnerstwie publiczno-prywatnym, jak tłumaczy poseł Palikot jest to ustawa, której jeśli nie będzie będzie lepiej niż jeśli ona jest. Ta ustawa to było słowo wytrych Pana Uszoka w każdym możliwym miejscu i czasie. Uszok wszystko chciał realizować zgodnie z zasadami tej ustawy. I co teraz Panie Uszok, wszystkie projekty do kosza ? To ile teraz Pan znów potrzebuje czasu, kolejnych 8-9, żeby zmienić podejście i myślenie?
Michał Gomoła - Pon Kwi 28, 2008 7:07 pm
Mam nadzieję, że to nie zagrozi przebudowie Rynku/Korfantego. Nie wnikałem w podstawę prawną, ale zdaje się miało to być robione w oparciu o partnerstwo publiczno-prywatne właśnie :/
Pociesza jednak to, że na słowa Palikota trzeba patrzeć "przez palce".
absinth - Pon Kwi 28, 2008 7:24 pm
Mam nadzieję, że to nie zagrozi przebudowie Rynku/Korfantego. Nie wnikałem w podstawę prawną, ale zdaje się miało to być robione w oparciu o partnerstwo publiczno-prywatne właśnie :/
jak sadze, ze nie czytales tej ustawy, tzn tak obstawiam po Twoim poscie
ustawa jest w zasadzie tak napisana, ze ppp moze istniec tylko na papierze w tym ksztalcie jaki w niej zaproponowano
abstrahuje tu od samej idei ppp ktora jest jak najbardziej sluszna, chodzi o to ze polski ustawodawca nalozyl na ppp tak ciasny gorest, ze je udsil ta ustawa.
potok77 - Śro Kwi 30, 2008 6:43 am
Dzis ostatni dzień urzędowania wiceprezydenta Lutego od początku maja zastapi go radny z ramienia PO Leszek Piechota
salutuj - Śro Kwi 30, 2008 6:51 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
absinth - Śro Kwi 30, 2008 8:30 am
inna sprawa czy potrzeba nam 2 wiceprezydentów z PO...
ale jesli Pan Leszek Piechota ma cos wniesc to czemu nie, niestety nic dotychczas o nim nie slyszalem, ktos ma jakies info?
salutuj - Śro Kwi 30, 2008 9:17 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
potok77 - Śro Kwi 30, 2008 12:33 pm
tez prawda - wiec wypije polowe tylko za Lutego.
a swoja droga to czemu konczy urzedowanie?
Generalnie brak poparcia w Radzie bo prawie cały PiS w Radzie poszedł w rozsypkę.
Nową posadkę ma już zapewnioną przeskoczył na fotel wiceprezia w MPGK.
salutuj - Śro Kwi 30, 2008 1:07 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
19duGens64 - Śro Kwi 30, 2008 1:29 pm
tez prawda - wiec wypije polowe tylko za Lutego.
a swoja droga to czemu konczy urzedowanie?
Generalnie brak poparcia w Radzie bo prawie cały PiS w Radzie poszedł w rozsypkę.
Nową posadkę ma już zapewnioną przeskoczył na fotel wiceprezia w MPGK.
absinth - Śro Kwi 30, 2008 1:31 pm
tez prawda - wiec wypije polowe tylko za Lutego.
a swoja droga to czemu konczy urzedowanie?
Nową posadkę ma już zapewnioną przeskoczył na fotel wiceprezia w MPGK.
d-8 - Śro Kwi 30, 2008 1:33 pm
podejście na maxa profesjonalne !!
profesjonalniej już się nie da!
Bruno_Taut - Śro Kwi 30, 2008 4:03 pm
Piechota to były członek UPR, a prywatnie ... mąż mojej koleżanki z licealnej klasy.
Wit - Śro Kwi 30, 2008 6:48 pm
Absolutorium dla prezydenta
dziś
Za przyznaniem absolutorium prezydentowi miasta Piotrowi Uszokowi głosowało w piątek 25 radnych, a wstrzymało się dwóch. Efekty polityki prezydenta długo chwalił Jerzy Dolinkiewicz, przewodniczący klubu radnych Forum Samorządowe i Piotr Uszok, podkreślając m.in. dobrą sytuację finansową miasta. – Dostrzegamy problemy z wykonaniem ubiegłorocznego budżetu. Być może ilość nakładanych na urząd zadań wymaga przeprowadzenia radykalnych zmian w jego organizacji – zastrzegł Adam Warzecha z klubu radnych PO.
Od głosu wstrzymali się radni LiD: Jerzy Paluchiewicz i Marek Szczerbowski. – Budżet miasta, jak wskazuje uchwała RIO, nie budzi zastrzeżeń, ale analizując jego realizację, można twierdzić, że mieszkańcy Katowic nie w pełni zdają sobie sprawę z jego potencjału. Niski poziom zadłużenia nie zawsze znaczy dobrze – mówi Szczerbowski.
(bib) - POLSKA Dziennik Zachodni
salutuj - Śro Kwi 30, 2008 9:48 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
Wit - Czw Maj 01, 2008 6:10 pm
jest potwierdzenie zmian na stanowisku wiceprezia
Platforma Obywatelska bliżej Piotra Uszoka
Przemysław Jedlecki2008-05-01, ostatnia aktualizacja 2008-05-01 19:49
Prezydent Katowic odwołał ze stanowiska wiceprezydenta Michała Lutego z PiS-u. Jego miejsce zajął Leszek Piechota z Platformy Obywatelskiej.
PO od dawna zabiegała o większe wpływy w rządzeniu miastem. Jednak po ostatnich wyborach samorządowych Piotr Uszok, prezydent Katowic, porozumiał się z Prawem i Sprawiedliwością i powołał działacza tej partii Michała Lutego na stanowisko wiceprezydenta. Co prawda później również PO dostała takie samo stanowisko, ale działacze tej partii od dawna mieli apetyt na więcej.
Wszystko zaczęło się zmieniać po przegranych przez PiS wyborach parlamentarnych i odejściu z partii czterech katowickich radnych tego ugrupowania. W ten sposób tylko wzmocnili pozycję PO, bo gdyby jej radni byli przeciwko Uszokowi, ten straciłby większość w radzie. W ten sposób Platforma wywalczyła dla siebie drugiego wiceprezydenta.
Nowym wiceprezydentem został Leszek Piechota, 49-letni działacz PO, wcześniej związany z UPR-em. Piechota do tej pory był radnym, pracował w Katowickim Holdingu Węglowym. Przed laty pracował już z Uszokiem, był on jego szefem w KWK "Murcki".
Piechota pytany, dlaczego PO nie zdecydowała się na twardy opozycyjny kurs wobec Uszoka, tłumaczy, że nikt by na tym nie skorzystał. - Stanie z boku i czekanie na klęskę byłoby błędem. Miasto ma szansę na sukces - mówi.
Safin - Sob Maj 03, 2008 2:34 pm
Smolorz zaczął pisać dobre teksty. Moze nie w kazdy calu, ale kierunek jest słuszny. Ale najwyraźniej, nie ma żadnej "woli politycznej" do zmian kadrowych na głównych stołkach w Katowicach ze strony PO, czy nawet LiDu. I to niestety, jest żałosne.zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl romanbijak.xlx.pl
Strona 4 z 9 • Wyszukano 1259 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9
Bruno_Taut - Pią Mar 28, 2008 5:06 pm
Tak, ale chodzi o to że władze źle wykonują swoją robotę w rzeczywistości obecnych ustaw, a nie o to że ustawy są złe (choć może też są)
Jakże umiejętnie usiłujesz odwrócić kota ogonem. Tymczasem sprawa wygląda nieco inaczej. Mamy trzy zasadniczo różne sytuacje:
1. Grupa osób, która postuluje odsunięcie od władzy obecnej ekipy rządzącej miastem. Nie podnosi żadnych postulatów ustrojowych, ogranicza się do krytyki wykonywania obowiązków prezydenta miasta w istniejących ramach prawnych. Jeżeli grupa ta faktycznie chce zastąpić obecną ekpię to musi albo wskazać jako alternatywę konkurencję, albo samej taką alternatywę stworzyć.
2. Grupa osób postulujących wprowadzenie ustawy "aglomeracyjnej". Tu mamy już do czynienia z pomysłem na zmianę ram funkcjonowania samorządów. Grupa powinna jasno określić charakter propnowanych zmian i wykazać, że według wszelkiego prawdopodobieństwa będa one korzystne. Nie musi przedstawiać swojej wizji, bo interesuje ją zmiana podstaw działania, a nie samo działanie.
3. Grupa osób postulujących ustanowienie autonomicznych regionów. Ponownie chodzi o zmianę ustrojową. Tym razem bardziej generalną. I dlatego wystarczy określić kierunek przemian oraz ewentualnie cel maksimum (co implikuje określenie kierunku). Zadanie o tyle prostsze niż w przypadku nr 2, że postulat jest zgodny z ogólną zasadą subsydiarności, która oparta jest na wielowiekowym doswiadczeniu naszego kręgu kutlurowego.
osoby z grupy 1. mogą należeć do wszystkich 3 grup naraz
Faktycznie właśnie krytyka o której mowa nie sprowadza sie do szukania wad ustrojowych, ale wad osobowościowych.
Na takie wady rozwiązania ustrojowe nie poradzą, no chyba że prezydent bedzie wykonywał czyjeś rozkazy.
Zasada subsydiarności jest nie do końca taka życiowa sprawdzona i super.
Po co np miasto ma odśnieżać/sprzątać/remontować ulicę Sienkiewicza skoro mogą to zrobić mieszkańcy tej ulicy. Natomiast jeśli jesteś w stanie znaleźć powód dla którego nie mogą to analogiczny powód będzie dla Aglomeracji by zajęła się odśnieżaniem DTŚ.
Wielowiekowe doświadczenie kregu kulturowego podpowiada ze kierunek zmian jest w stronę centralizacji. od państw-miast, po wszelakie cesarstwa i królestwa, przez państwa narodowe po Unię Europejską. Jest to zreszta naturalny w przyrodzie kierunek dominacji w kształcie piramidy.
salutuj - Pią Mar 28, 2008 5:10 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
Bruno_Taut - Pią Mar 28, 2008 5:12 pm
Z panów B, C, D itd. w konfornatcji z Panem A w poprzednich wyborach została miazga. A każdy, kto był w Rialcie, wie dlaczego.
salutuj - Pią Mar 28, 2008 5:14 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
salutuj - Pią Mar 28, 2008 5:19 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
bty - Pią Mar 28, 2008 8:25 pm
W dzisiejszej Wyborczej jest felieton Smolorza o Uszoku pod tytułem ,,Prezydent jest nagi''.
Jedzie po nim równo przez całą stronę.
Moim zdaniem lepiej żeby władzę w tym mieście przejął ktokolwiek niż ten marazm miał trwać dalej.
Niestety nie umiem znaleźć na stronie gazety.
Bruno_Taut - Sob Mar 29, 2008 8:33 am
Smolorz podsumowuje to, co napisał o rządach Uszoka przez kilka ostatnich lat. Wykonuje robotę publicysty i wprowadza zdrowy ferment. Pozostaje wciąż problem alternatywy, a to już nie zadanie dla publicystów. I jeszcze raz powtórzę - jest to problem lenistwa. Nikomu się nie chce siąść, przeanalizować możliwości i stworzyć strategię. Niestety, działalność społeczna znacznej części tu obecnych ogranicza się do wypowiedzi na forum. I największa porażka tego internetowego środowiska to niewielkie przełożenie forumowych dyskusji na realne działania. Ten grzech zaniechania czyni interentowych krytyków współodpowiedzialnymi za obecny stan rzeczy.
rasgar - Sob Mar 29, 2008 9:08 am
Smolorz podsumowuje to, co napisał o rządach Uszoka przez kilka ostatnich lat. Wykonuje robotę publicysty i wprowadza zdrowy ferment. Pozostaje wciąż problem alternatywy, a to już nie zadanie dla publicystów. I jeszcze raz powtórzę - jest to problem lenistwa. Nikomu się nie chce siąść, przeanalizować możliwości i stworzyć strategię. Niestety, działalność społeczna znacznej części tu obecnych ogranicza się do wypowiedzi na forum. I największa porażka tego internetowego środowiska to niewielkie przełożenie forumowych dyskusji na realne działania. Ten grzech zaniechania czyni interentowych krytyków współodpowiedzialnymi za obecny stan rzeczy.
Przyznaje, Bruno, umiejętne prowokowanie dyskusji
Czy stawiasz p.Smolorza także na równi z 'internetowymi krytykami' - poniekąd także pokusił się a krytykę władz, sam nie biorąc się za politykę?
Czy w 'idealnej społeczności' każdy przeciętny obywatel, dajmy na to, szewc, powinien przebranżawiać się na polityka jak tylko nabierze pewnej podstawowej świadomości politycznej sytuacji, pozwalającej na konstruktywną (bo o takiej rozmawiamy) krytykę władz?
Oczywiście - koniec końców efekt jest taki jak opisujesz - brak alternatyw. Ale to nie w forach zapaleńców szukajmy winnych tego stanu rzeczy. Mamy całą rzeszę urzędników i lokalnych polityków i tam szukajmy ochotnika na przejęcie tego burdlu
PS - konstruktywna krytyka w znaczeniu uwypuklania błędnych decyzji z ew. podaniem alternatywnego rozwiązania lokalnego problemu. NIE oznacza występowanie od razu z całościową analizą wszystkich procesów
Bruno_Taut - Sob Mar 29, 2008 9:47 am
Na tym forum produkują się ludzie, którzy w swoim mniemaniu, a zapewne i nie tylko w swoim, osiągnęli poziom politycznej świadomości nie tylko uprawniający, ale obligujący do działania. I nie musi to być oczywiście działanie na poziomie, o którym tu mowa (czyli na poziomie powiatu grodzkiego), ale np. w skali dzielnicy.
Smolorz żyje z publicystyki - to jest jego rola. Rola stowarzyszeń jest inna. A miasto to nie domena partyjnych polityków. A lokalnym politykiem jest poniekąd każdy z nas tu obecnych.
salutuj - Sob Mar 29, 2008 10:24 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
maciek - Sob Mar 29, 2008 10:31 am
Bruno, coś sobie założyłeś w swojej głowie i brniesz w tym coraz głębiej. Świadomośc poliytczna to jedno a samorządność a zwłaszcza sprawowanie urzędu prezydenta stolicy wielkiej konurbacji/aglomeracji to drugie. Nikt z nas za polityka się nie uważa i nie ma zamiaru uprawiać tego jakże smutnego zajęcia. Stanowisko prezydenta miasta jest i poiwnno być jak najbardziej odległe od polityki.
Nie odbieraj ludziom należnego im prawa do oceniania pracy osób, które zostały przez tych ludzi wybrane w wolnych wyborach, bo zaprzeczasz w ten sposób temu co stanowi dla Ciebie podstawy swojej działalności - prawo do samostanowienia, prawo do zrzeszania się, prawo do własnego zdania.
Bruno_Taut - Sob Mar 29, 2008 10:31 am
Spodziewałem się takich reakcji. Fajnie jest podelektować się swoją wielkością, udowodnić intelektualną wyższość, unieść się słusznym gniewem, wynikającym z troski o dobro wspólne. Trochę mniej przyjemnie włożyć pracę w realne działania, przejąć odpowiedzialność, samemu narazić się na krytykę.
Wypada sobie zadać pytanie: czy chcemy kształtować rzeczywistość, czy poprzestaniemy na narzekaniu, że nie wygląda ona tak, jakbyśmy tego chcieli?
Bruno_Taut - Sob Mar 29, 2008 10:42 am
Bruno, coś sobie założyłeś w swojej głowie i brniesz w tym coraz głębiej. Świadomośc poliytczna to jedno a samorządność a zwłaszcza sprawowanie urzędu prezydenta stolicy wielkiej konurbacji/aglomeracji to drugie. Nikt z nas za polityka się nie uważa i nie ma zamiaru uprawiać tego jakże smutnego zajęcia. Stanowisko prezydenta miasta jest i poiwnno być jak najbardziej odległe od polityki.
Nie odbieraj ludziom należnego im prawa do oceniania pracy osób, które zostały przez tych ludzi wybrane w wolnych wyborach, bo zaprzeczasz w ten sposób temu co stanowi dla Ciebie podstawy swojej działalności - prawo do samostanowienia, prawo do zrzeszania się, prawo do własnego zdania.
Nikomu nie odbieram prawa do oceny. Sam zresztą oceniam -w tym przypadku jakość i efektywność tej krytyki. Mamy tu do czynienia w istocie z grupą terapeutyczną, która daje upust frustracji. I cóż z tego, że owa frustracja jest uzasadniona, skoro nie mobilizuje ona do działania?
salutuj - Sob Mar 29, 2008 10:43 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
Bruno_Taut - Sob Mar 29, 2008 10:49 am
Swoje zdanie na temat polityki władz miasta przedstawiłem już dawno. Nie zamierzam się powtarzać. Jeżeli pojawią się fakty skłaniające mnie do zmiany tej oceny, chętnie się tym podzielę.
RAŚ prowadzi realne działania na szczeblu regionalnym i lokalnym. Zajmuje się tym, co stanowi jego cel - promocją idei autonomii i pogłębianiem tożsamości regionalnej. Akurat pod adresem tego środowiska trudno kierować zarzut braku aktywności w realu.
salutuj - Sob Mar 29, 2008 10:52 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
absinth - Sob Mar 29, 2008 10:54 am
Nikomu nie odbieram prawa do oceny. Sam zresztą oceniam -w tym przypadku jakość i efektywność tej krytyki. Mamy tu do czynienia w istocie z grupą terapeutyczną, która daje upust frustracji. I cóż z tego, że owa frustracja jest uzasadniona, skoro nie mobilizuje ona do działania?
pytanie jest takie czy zasadnicza i konieczna rola spoleczna osob wypowiadajacych sie na tym forum ma byc dzialalnosc polityczna, przedstawienie planu rozwoju miasta o 2020 etc?
Byc moze pomyliles role tego forum i poszczegolnych osob sie tu wypowiadajacych. Dzialalnosc dotyczaca miasta, to jest dzialalnosc dodatkowa, na ktora poswieca sie swoj czas wolny, a nie jest to zas czas pracy, pracy z ktorej sie zyje.
i to ze tak jest nie odbiera nikomu prawa do krytyki kogokolwiek i czegokolwiek, a na ile ta krytyka jest uzasadniona to jest kwestia argumentow w niej przytoczonych i oceny tych, ktrzy sie tej wymianie zdan i opini na forum przysluchuja.
Zeby powiedziec, ze obraz mi sie nie podoba nie musze samemu malowac. Jako laik (ojej laik!) oceniam prace osob, ktore, jak sadze z zalozenia laikami nie powinny byc, tym bardziej, ze za swoja prace otrzymuja pieniadze.
Bruno_Taut - Sob Mar 29, 2008 10:57 am
To jest zarzut przeciągającej się krytyki bez próby stworzenia alternatywy. Stan ten trwa już wystarczająco długo, by niektórzy dojrzeli do konkretnych działań. Chodzi o tych, którzy czują się kompetentni, a których potencjał nie został wciąż zagospodarowany na innych polach. To jest rażące marnotrawienie energii.
absinth - Sob Mar 29, 2008 11:02 am
To jest zarzut przeciągającej się krytyki bez próby stworzenia alternatywy. Stan ten trwa już wystarczająco długo, by niektórzy dojrzeli do konkretnych działań. Chodzi o tych, którzy czują się kompetentni, a których potencjał nie został wciąż zagospodarowany na innych polach. To jest rażące marnotrawienie energii.
Wymaga to wczesniejszego zalozenia, ze dzialalnosc spoleczna na rzecz miasta ma sie stac dzialalnoscia nie w ramach czasu wolnego, ale dzialalnoscia glowna z ktorej sie zyje. Przy tym zalozenie masz absolutna racje w tym co wyzej napisales.
Bruno_Taut - Sob Mar 29, 2008 11:03 am
pytanie jest takie czy zasadnicza i konieczna rola spoleczna osob wypowiadajacych sie na tym forum ma byc dzialalnosc polityczna, przedstawienie planu rozwoju miasta o 2020 etc?
Byc moze pomyliles role tego forum i poszczegolnych osob sie tu wypowiadajacych. Dzialalnosc dotyczaca miasta, to jest dzialalnosc dodatkowa, na ktora poswieca sie swoj czas wolny, a nie jest to zas czas pracy, pracy z ktorej sie zyje.
i to ze tak jest nie odbiera nikomu prawa do krytyki kogokolwiek i czegokolwiek, a na ile ta krytyka jest uzasadniona to jest kwestia argumentow w niej przytoczonych i oceny tych, ktrzy sie tej wymianie zdan i opini na forum przysluchuja.
Zeby powiedziec, ze obraz mi sie nie podoba nie musze samemu malowac. Jako laik (ojej laik!) oceniam prace osob, ktore, jak sadze z zalozenia laikami nie powinny byc, tym bardziej, ze za swoja prace otrzymuja pieniadze.
Wzruszające. Skala tych poświęceń powala na kolana. Kiedy patrzę, jak młodzi ludzie odmawiają sobie wyjścia do knajpy, kina czy na koncert, by przelać swe uwagi o funkcjonowaniu miasta i podzielić się nimi ze światem, jestem naprawdę pod wrażeniem. Nie powinniście tyle od siebie wymagać. Młodość przemknie Wam koło nosa.
Bruno_Taut - Sob Mar 29, 2008 11:07 am
Wymaga to wczesniejszego zalozenia, ze dzialalnosc spoleczna na rzecz miasta ma sie stac dzialalnoscia nie w ramach czasu wolnego, ale dzialalnoscia glowna z ktorej sie zyje. Przy tym zalozenie masz absolutna racje w tym co wyzej napisales.
Czy stworzenie wizji rozwoju miasta, a nawet udział w wyborach wymagają poczynienia takiego założenia? Nie sądzę. Radni nie są etatowymi pracownikami.
absinth - Sob Mar 29, 2008 11:13 am
Wzruszające. Skala tych poświęceń powala na kolana. Kiedy patrzę, jak młodzi ludzie odmawiają sobie wyjścia do knajpy, kina czy na koncert, by przelać swe uwagi o funkcjonowaniu miasta i podzielić się nimi ze światem, jestem naprawdę pod wrażeniem. Nie powinniście tyle od siebie wymagać. Młodość przemknie Wam koło nosa.
a skad zalozenie, ze ktos musi sie poswiecac?
Wydaje mi sie, ze wychodzisz wlasnie z takiego zalozenia, ze ktos cos musi. A musi?
Bruno ja podziwiam Ciebie, ze na forum dzielisz sie ze swiatem swoimi prawdami objawionymi, tak co do autonomii jak i sensownosci aglomeracji. Tez nie chodzisz do kina i do knajpy, a jako glowa rodziny w istocie poswiecasz swoj czas wolny na ta dzialalnosc misyjna, wsrod nas maluczkich, na tym forum. Tylko, ze w Twoim przypadku, jest to "promowanie ideii", oczywiscie...
Bruno_Taut - Sob Mar 29, 2008 11:21 am
Hehe, najpierw postanowiłeś odwołać się do mojej wrażliwości, pisząc o poświęcaniu wolnego czasu na rzecz działalności dla miasta, a teraz usiłujesz odwrócić kota ogonem? Niepotrzebnie, ja swojej działalności (tej w realu, nie w sieci) nie traktuję w kategoriach altruizmu i poświęcenia. Robię to dla swojej satysfakcji. Jest to moje hobby, dość kosztowne i czasochłonne, ale skala satysfakcji uzasadnia te nakłady. Lubię odpowiedzialność - w ten sposób sie dowartościowuję.
A Tobie polecam ewangeliczną przypowieść o talentach. Ku refleksji.
salutuj - Sob Mar 29, 2008 11:23 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
Bruno_Taut - Sob Mar 29, 2008 11:29 am
Na dyplomatę to się raczej nie nadajesz.
salutuj - Sob Mar 29, 2008 12:07 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
Bruno_Taut - Sob Mar 29, 2008 1:36 pm
Taki już sztywniak ze mnie.
miglanc - Sob Mar 29, 2008 4:25 pm
Miglanc, SMM i GKW to byty nieistniejące? .GKW jest bytem nieformalnym i nie majacym zadnych celow wyznaczonych. SMM nie ma na celu odsuniecia kogokolwiek od wladzy, bo jest apolityczne.
Obie grupy (2. i 3.) wskazują na to, do czego przyczynią się postulowane zmiany. W przypadku entuzjastów tzw. aglomeracji z większością prognoz się nie zgadzam, ale nie można twierdzić, że wiążą oni z popieranym projektem nadzieje na konkretne usprawnienia.
Autonomia to natomiast pomysł na tyle sprawdzony, że wystarczy odwołać się do doswiadczenia. Zasada subsydiarności jest jak najbardziej oparta na skumulowanym doświadczeniu wielu pokoleń.Zwolennicy aglomeracji tez moga odwolac sie do przykladow sprawnie funkcjonujacych podobnych tworow na swiecie. Jednak i jedni i drudzy popelniaja blad - traktuja pewne przyklady jako prawdy ogolne. Tymczasem mozna wskazac zarowno dobrze jak i zle funkcjonujace aglomeracje oraz zarowno dobrze jak i zle funkjonujace autonomie. Wszystko to bowiem zalezy od konkretnych warunkow w jakich dzialaja i jak zostaja one w roznych szczegolach dopracowane. Slask i Polska(jak i kazde miejsce na swiecie) maja pewne wlasne specyfiki, ktore wymagaja by odpowiednio pod nie dokroic instytucje. Brakuje mi wlasnie takiej wizji jak ma swietnie funkcjnowac samorzad i jak beda rzadzacy wykorzystywac przedzielone im instrumenty.
miglanc - Sob Mar 29, 2008 4:36 pm
Nikomu nie odbieram prawa do oceny. Sam zresztą oceniam -w tym przypadku jakość i efektywność tej krytyki. Krytyka krytycznej krytyki?
Jesli krytykujesz czyjas krytyke to musisz podac kontrargumenty przeciw jego argumentom, za pomoca ktorych on kogos krytykuje.
Krytykowanie na zasadzie: "Krytykujesz Pana U. ale sam jestes nikim" to jest argumentum ad personam. Ja jako obywatel RP moge w granicach prawa krytykowac sobie kogokolwiek np. premiera Donalda Tuska. I tez mam swiadomsoc ze nie znajde lepszej aleternatywy dla jego rzadu w tej chwili, bo opozycja polityczna wobec koalicji PO-PSL wydaje mi sie jeszcze slabsza niz ekipa rzadowa. Ale to nie znaczy, ze by miec moralne prawdo do krytyki rzadu, musze sam kreowac sie na alternatywe dla Dolnada T i Jaroslawa K. lacznie z bratem i kotem
Mamy tu do czynienia w istocie z grupą terapeutyczną, która daje upust frustracji. I cóż z tego, że owa frustracja jest uzasadniona, skoro nie mobilizuje ona do działania?Zapewniam Cie ze grupy terapeutyczne inaczej funkcjonuja.
Bruno_Taut - Sob Mar 29, 2008 11:52 pm
Dalej udawajcie, że nie wiecie o co chodzi.
salutuj - Nie Mar 30, 2008 8:07 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
plain - Nie Mar 30, 2008 12:47 pm
Odnośnie władz miasta a konkretnie Pana Prezydenta Uszoka .. wszystko wskazuje na to, że nie dotrwa do końca kadencji. Podobno są jakieś haki na pana U. Na ile to są mocne dowody niestety nie wiem ... ale podobno wystarczające.
salutuj - Nie Mar 30, 2008 12:54 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
Bruno_Taut - Nie Mar 30, 2008 1:09 pm
Nawet gdyby to była prawda, nie ma szans na prawomocny wyrok przed zakończeniem kadencji.
kickut - Nie Mar 30, 2008 1:27 pm
Na fali krytyki chciałem w końcu napisać że pan U. nie jest przynajmniej złodziejem. A tu taki kwiatek...
Bruno_Taut - Nie Mar 30, 2008 1:31 pm
A co z domniemaniem niewinności? Jak ktoś powie, że bije żonę i molestuje dzieci, też pojawi się to na forum?
salutuj - Nie Mar 30, 2008 2:01 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
Bartek - Nie Mar 30, 2008 2:10 pm
Przecież z Uszoka to taka niezdara że na bank żadnego wałka by nie umiał zrobić
salutuj - Nie Mar 30, 2008 2:26 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
maciek - Nie Mar 30, 2008 2:40 pm
Dopóki nie ma wyroku facet jest dla mnie niewinny i uczciwy. A że fatalny prezydent to inna historia.
absinth - Nie Mar 30, 2008 8:08 pm
Dopóki nie ma wyroku facet jest dla mnie niewinny i uczciwy. A że fatalny prezydent to inna historia.
nic dodac, nic ujac
salutuj - Nie Mar 30, 2008 9:04 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
absinth - Nie Mar 30, 2008 9:12 pm
A ja się nie zgadzam - wg mnie brak wyroków nie jest wyznacznikiem uczciwości.
tak samo jak to, ze ktos cos slyszal o kims nie znaczy jeszcze, ze ten ktos o kim cos slyszano jest nieuczciwy, a znaczy jedynie, ze ktos cos o nim slyszal.
ale jak sam napisales pozyjemy, zobaczymy. poki co co do meriyum sie nie wypowiadam.
salutuj - Nie Mar 30, 2008 9:20 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
Janek - Pon Mar 31, 2008 5:32 pm
Prezydent jest nagi
Michał Smolorz
Prezydent Katowic Piotr Uszok sprawuje swój urząd dziesiąty rok, poprzednie osiem lat też spędził na szczytach zarządu miasta. Jeszcze nigdy dotąd jego styl, metody oraz efekty sprawowania władzy nie były tak powszechnie krytykowane jak obecnie.
Mieszkańcy Katowic są już zmęczeni powtarzanymi od 18 lat obietnicami bez pokrycia, księżycowymi i nigdy nierealizowanymi projektami, widocznym upadkiem prestiżu miasta, które coraz bardziej pozostaje w tyle za innymi ośrodkami. Metropolitalny ekspres, w którym ton nadają Wrocław, Kraków i Trójmiasto: Gdańsk-Sopot-Gdynia, ucieka nam w szybkim tempie, maleją szanse na urządzenie w Katowicach przyzwoitego europejskiego ośrodka miejskiego.
Król jest nagi
Nikt już nie ma złudzeń: ojcowie miasta nie mają żadnej skonkretyzowanej i spójnej wizji jego rozwoju. Od 18 lat jesteśmy mamieni multimedialnymi wizualizacjami, które nadają się co najwyżej na konferencje prasowe, na spotkania z wyborcami przy kampaniach samorządowych i na okolicznościowe obiady z burmistrzami miast partnerskich. Nasz redakcyjny kolega Tomasz Malkowski słusznie nazwał Katowice miastem nieustających konkursów, z których nic nie wynika poza cyklicznie ponawianym szumem medialnym. Do dziś nikt nie wie, jak ostatecznie wyglądać będzie centrum miasta, nikt nie ma pojęcia, jak zostanie docelowo zorganizowana komunikacja wewnętrzna i zewnętrzna, nikt nie jest w stanie powiedzieć, jak ma postępować rozwój dzielnic peryferyjnych. Lata płyną nieubłaganie, a miasto wciąż nie ma kompleksowego planu zagospodarowania przestrzennego, co jest grandą i sprzyja gangrenie nadużyć, zakulisowym interesom, spekulacjom nieruchomościami i gruntami. W Katowicach narasta chaos estetyczny, architektoniczny i urbanistyczny, nad którym nikt już nie panuje.
Przez długie lata prezydent i jego otoczenie zasłaniali się tym samym alibi: najważniejsza jest infrastruktura drogowa, to jest nasz priorytet - jak doprowadzimy tę rzecz do końca, przyjdzie czas na inne decyzje. Drogowa Trasa Średnicowa została na katowickim odcinku ukończona. I... nic. W teczce pomysłów na przyszłość jest pusto, nie ma nawet rozwiązań dla następnych problemów drogowych, prac studialnych, badań, perspektywicznych wizji na lat 10, 20 i 50, pomysłów na obwodnice śródmiejskie i zewnętrzne, na sterowanie potoków samochodowych w mieście, w konurbacji i w tranzycie. Kuriozalny pomysł sprzed 12 lat, aby transkontynentalną autostradę A4 puścić przez centrum miasta, mści się dzisiaj ze zdwojoną siłą: przecina Katowice na pół i przelewa nieprzerwany potok ciężkiego ruchu tranzytowego przez przeciążoną tkankę aglomeracji.
Pośród niby-remontów
Także bieżące zarządzanie skomplikowaną materią miasta obnaża urzędniczą niemoc i niekompetencję. Roboty publiczne co rusz rodzą skandale, klinicznym wręcz przykładem jest remont kanalizacji na głównej ulicy Warszawskiej, paraliżujący życie w centrum już cztery lata, z perspektywą kolejnych (ilu?). Remonty miejskich kamienic, prezentowane jako sukces władzy gminnej, obnażają niechlujność i tandetę wykonawczą. Za odmalowanymi elewacjami kryją się wykonane najtańszym kosztem wnętrza przypominające biurowe baraki z lat 60. Projekty remontów i przetargi na ich realizację rozstrzygane są wyłącznie według kryterium najniższych kosztów, z pogardą dla konserwatorskich powinności wobec zabytkowych domów i wobec poczucia estetyki.
Zresztą mimo pozorów akcji remontowej większość starej zabudowy i tak świadomie doprowadzana jest do nieodwracalnej ruiny. Stałym alibi dla urzędników są "nieuregulowane stosunki własnościowe", pod przykrywką których trwa błogie nicnierobienie. Miasto z premedytacją nie korzysta z przysługujących mu prawnych instrumentów wymuszenia remontów lub wyburzeń: prawa budowlanego, planu zagospodarowania przestrzennego, uprawnień konserwatorskich, instytucji przymusowego zarządu, aż po zagwarantowany w konstytucji akt wywłaszczenia na cele publiczne. Przez świadome zaniedbanie do zniszczenia doprowadzono też najwartościowsze zabytki kultury przemysłowej, na czele z unikatową Hutą Uthemann.
Morze atramentu wylano już nad sprawą dworca kolejowego i autobusowego. W sprawie tego pierwszego od lat winni są... kolejarze, na których miejscy urzędnicy niezmiennie pokazują placem, oraz... dziennikarze, bo mają odrębne zdanie. Genialne wprost usprawiedliwienie, aby znów nie robić nic, albo udawać, że robi się cokolwiek, a źli ludzie przeszkadzają. Sprawa dworca autobusowego jest piramidalnym objawem niemocy, niechęci i braku pomysłów zaprawionych czekaniem na wirtualnego zbawcę.
W powijakach jest budownictwo socjalne. Trzystutysięczne miasto, w którym każdego roku kilkaset rodzin kwalifikuje się do eksmisji, systematycznie umywa ręce od spoczywającego na nim obowiązku zagwarantowania im lokali socjalnych. Gmina od lat z premedytacją zwala ten obowiązek na spółdzielnie mieszkaniowe oraz prywatnych właścicieli domów, którym komornicy zgodnie z prawem odmawiają wysiedleń na bruk. Windykacja wynikających stąd odszkodowań od miasta na rzecz właścicieli domów trwa latami.
Kultura? A co to jest?
Przedmiotem nierozwiązywalnego konfliktu pomiędzy ekipą prezydencką a środowiskami opiniotwórczymi jest polityka kulturalna, a właściwie jej brak. Od 1990 roku aż do dziś kolejne kadencyjne rozdania przynoszą to samo: pokomunistyczne utożsamianie życia duchowego metropolii z działalnością festynową i aktywnością dzielnicowych domów kultury. Obywatelski dialog z władzą przypomina w tym zakresie rozmowę dziada z obrazem. Jest czymś nie do pojęcia, dlaczego prezydent i jego współpracownicy bronią się rękami i nogami przed budową miejskiego teatru impresaryjnego. Podobnie nie sposób zrozumieć, dlaczego jak ognia boją się wielkich spektakularnych imprez artystycznych, które najskuteczniej promują miasto, integrują mieszkańców i przyciągają gości. Jedyny liczący się w Polsce festiwal teatralny Interpretacje już trzykrotnie w swej ledwie 10-letniej historii doprowadzany był na skraj upadku przez zgrzebność warunków logistycznych, finansową sromotę i prowincjonalne pojmowanie roli miejskiego mecenasa.
Od pół roku urząd nie jest w stanie zatrudnić kompetentnego naczelnika wydziału kultury, i nawet nie czyni starań dla pozyskania na tę funkcję profesjonalnego menedżera z wizją i pomysłami na jej realizację.
Ekipa prezydencka jest sparaliżowana strachem przed historią miasta. Historią ani nadmiernie burzliwą, ani nadmiernie bulwersującą, za to wpisaną w bogate wielonarodowe i wielokulturowe dzieje Górnego Śląska. U normalnie myślących samorządowców jest to pole do popisu, okazja do błyśnięcia na tle powszechnej szarości, cenny argument promocyjny. Niestety, w katowickim ratuszu wciąż górę biorą ciasnota myślenia, wyniesione z PRL-owskiej szkoły nacjonalistyczne fobie i stare propagandowe slogany. Dzięki tym upiorom storpedowane zostały wszystkie obywatelskie inicjatywy czczenia i popularyzowania wybitnych postaci z przeszłości, w tym założycieli miasta, światowej sławy artystów, noblistów czy przemysłowców. W Katowicach wciąż łatwiej postawić pomnik PRL-owskiego dygnitarza niż najwybitniejszej nawet postaci z dawniejszej historii.
Prawa Parkinsona
Jest jedna dziedzina, w której zanotowano niewątpliwy sukces: bizantyjski rozrost biurokracji. W ciągu minionych 18 lat urząd miasta rozrósł się dwukrotnie, zajmuje dziś osiem gmachów w centrum, pracuje w nich ponad 900 urzędników. Proces pączkowania biurokracji trwa, w organizacji są kolejne wydziały. Katowice od lat znajdują się w czołówce miast o najwyższych kosztach administracji przypadających na jednego mieszkańca, choć nie przekłada się to na sprawność obsługi. W urzędzie wciąż niewiele czynności załatwia się od ręki, np. na wpis do ewidencji działalności gospodarczej czeka się tydzień, choć niezbędne ku temu czynności urzędnicze zajmują ledwie godzinę. Decyzje budowlane rozpisane są już na lata. Urzędnicy niezmiennie naruszają prawo administracyjne, stałą praktyką jest wymaganie od obywateli dokumentów, które są w posiadaniu urzędu (np. świadectwa urodzenia z własnego USC), albo zmuszanie stron do sporządzania kopii składanych dokumentów, co urzędnicy powinni robić sami. Decyzje wydawane są z naruszeniem prawa, ponad połowa zaskarżonych aktów jest zmieniana albo uchylania w postępowaniach odwoławczych lub skargowych.
Prezydent Piotr Uszok, który w pierwszych bezpośrednich wyborach w 2002 roku deklarował, że będzie miał tylko dwóch zastępców, dziś zatrudnia ich czterech, funkcje te na powrót stały się synekurami dla koalicjantów z rady miejskiej. A nie ma ku temu żadnych racjonalnych powodów - zarząd gminy z mocy prawa i tak jest jednoosobowy, więc wiceprezydenci są tylko zwykłymi urzędnikami, kimś na kształt nadzorców dla naczelników, i powielają tylko ich czynności. Na to wszystko nakłada się fatalny styl sprawowania władzy przez prezydenta. Opisywana już w "Gazecie" jego systemowa nieufność do współpracowników i chęć decydowania o wszystkim osobiście wyłącza urzędniczą aktywność i faktycznie paraliżuje magistrat, gdzie nikt nie chce samodzielnie podejmować jakiejkolwiek ważnej decyzji. Ta sytuacja idzie w parze z niezdrową i pozaprawną rolą świty prezydenckiej. Na szarą eminencję urzędu, mającą siłę sprawczą większą od wiceprezydentów, wyrósł rzecznik prasowy, urzędnik w randze zwykłego naczelnika, za to nieodstępujący pryncypała na krok i co rusz pochylający się do jego ucha z podszeptami.
Pod ścianą
Ekipa prezydencka najwyraźniej doszła do kresu swych możliwości twórczych i znalazła się w ślepym zaułku. Rośnie niezadowolenie pośród radnych, nawet tych z własnego klubu, dotąd ślepo i bezkrytycznie stojących za liderem. Diagnoza tej sytuacji jest prosta: kryzys wyrósł przede wszystkim z zadufania i alienacji od opinii publicznej. Prezydent Piotr Uszok i jego otoczenie jako zasadę przyjęli ignorowanie środowisk opiniotwórczych, pozostają w stałym sporze z mediami, architektami, naukowcami, historykami, wybitnymi twórcami - słowem z całym gronem ludzi, których miejskie ambicje wykraczają poza asfalt i kostkę brukową.
Pozorna moc płynąca z kupowanego tanim kosztem "festynowego elektoratu" jest złudna - w wyborach rzeczywiście głos profesora waży tyle samo co głos sprzątaczki. Ale w sztuce kierowania miastem o metropolitalnych ambicjach potencjał tej pogardzanej mniejszości jest bezcenny. Może więc lepiej zaprząc ją do twórczej współpracy, niż dalej dreptać w miejscu w otoczeniu tanich chwalców? Reguła "psy szczekają, karawana jedzie dalej" sprawdza się pod warunkiem, że orszak rzeczywiście posuwa się naprzód. A nasza karawana ugrzęzła na dobre, bezradnie drepcze w miejscu, podczas gdy tylne światła uciekającego ekspresu znikają we mgle.
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35055,5073406.html
Tequila - Pon Mar 31, 2008 6:10 pm
Nic dodać nic ując ...
Bartek - Pon Mar 31, 2008 6:23 pm
Sęk w tym że Uszok nie ma jaj żeby przyznać się do tego że nie daje rady. Dlatego nadal Katowice są skazane na prawie 3 letnie rządy tego obiecankiewicza
salutuj - Pon Mar 31, 2008 6:57 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
Bruno_Taut - Pon Mar 31, 2008 7:15 pm
A znacie jakiegoś prezydenta miasta, który by się przyznał do porażki?
kiwele - Pon Mar 31, 2008 7:26 pm
do tego akurat ma jedno jajo - przyznał że przebudowa miasta przerosła jego... urzedników. nie jego samego.
Jesli Prezydent jest wskazywany palcem, to czy nie byloby wskazane zrobic to samo w odniesieniu do jego konkretnych z imienia i nazwiska urzednikow?
To jest tylko kilka osob, jeden dwa szczeble nizej. Moze tam tkwi duza czesc istoty problemu.
Safin - Pon Mar 31, 2008 7:54 pm
To Uszok jest winny że go ludzie wybrali??
jest jeden plus-przynajmniej odnośnie zaangażowania sprawami miasta Katowice odbijają się od dna. efekty może będzie widać już w połowie przyszłej kadencji.
absinth - Sob Kwi 05, 2008 9:47 am
celowo wrzucam tu
Czy będzie następnym prezydentem Polski? Nie mówi nie. Na razie jednak Rafał Dutkiewicz zamienia Wrocław w miasto szczęśliwe. Jak to robi? Miłością. Wpadł na to dużo wcześniej niż premier Tusk
3 kwietnia 2008
Będzie pan prezydentem?
Jak to? Ja przecież jestem prezydentem!
Pytam o plany na przyszłość...
Nie wiem, do końca kadencji jeszcze trochę zostało. Jeśli zdecyduję się kandydować jeszcze raz, a wrocławianie zechcą mi znowu zaufać...
Niech pan nie udaje! Od pewnego czasu słychać o panu jako czarnym koniu wyborów prezydenckich w 2010 roku. Ostatnio Aleksander Kwaśniewski pytany o to, czy następnym prezydentem Polski będzie Kaczyński, czy Tusk, bez wahania odpowiedział: Dutkiewicz!
W ogóle o tym nie myślę.
Znaczy odpowiedź brzmi: nie?
Nie zastanawiam się nad tym. Ważne jest dla mnie to, co teraz robię we Wrocławiu.
Aleksander Kwaśniewski coś palnął?
Szanuję pana prezydenta Kwaśniewskiego, uważam, że ma prawo oceniać scenę polityczną. Jednak ja poważnie traktuję swoją pracę. Zostałem wynajęty przez wrocławian i po prostu nieprzyzwoicie byłoby zajmować się czymś innym, kiedy płacą mi za opiekowanie się moim miastem.
Ale decyzję o kandydowaniu na najważniejszą funkcję w państwie podejmuje się przynajmniej dwa lata przed wyborami. Gdyby pan miał się zdecydować, to już czas na szukanie poparcia, montowanie sztabu...
W Polsce takiej praktyki nie ma. Ja o tym nie myślę i nie wiem, czy w ogóle zacznę.
A ja panu nie wierzę. Chyba nie ma na świecie człowieka, polityka, o którym poważni ludzie mówią, że ma szansę na prezydenturę swojego kraju, a on nawet przy goleniu nie pomyśli: a może?
Ma pan trochę racji, jasne, że się zastanawiam, ale o tak wielu rzeczach myśli się przy goleniu...
Lęk przed wyzwaniem? Brak wiary w sukces? Po doświadczeniach we Wrocławiu powinien pan mieć tej wiary pod dostatkiem. Mieszkańcy już w pierwszej turze wybrali pana na kolejną kadencję, miasto kwitnie, cieszy się pan poparciem i PO, i PiS, a i z lewicą ma pan niezłe układy...
Pierwszy i najważniejszy argument na dziś to moje zobowiązania wobec wrocławian. Czas poświęcony na kampanię to mniej czasu na tramwaje... A poza tym jak na kandydata w najważniejszych wyborach mam poważną słabość – jestem bezpartyjny. A bez partyjnego poparcia wyborów w Polsce się nie wygrywa.
Przecież we Wrocławiu popierają pana dwie największe partie! A panu do której z nich bliżej?
Bliżej chyba do Platformy, ideowo i estetycznie, zresztą w ostatnich wyborach właśnie na Platformę głosowałem. Choć wielu ludzi w PO myśli, że bliżej mi do PiS.
I dlatego zaczął pan budować własne ugrupowanie?
Jak to?
Przed tygodniem zgłosił pan akces do stowarzyszenia Dolny Śląsk XXI montowanego przez pańskiego politycznego przyjaciela Kazimierza Michała Ujazdowskiego. Mówi się, że mógłby pan stworzyć nową partię- z dysydentami z PiS Ujazdowskim, Pawłem Zalewskim... Być może miałby też dołączyć Jan Rokita.
Inicjatywa Dolny Śląsk XXI to nie próba budowania partii, lecz projekt stricte samorządowy. A przyjaciół mam wielu. Jestem liberalnym konserwatystą, więc nie powinno dziwić, że politycznych przyjaciół mam wśród ludzi o podobnych poglądach.
Oleksy prawicy to komplement?
O Boże, nie wiem, dziwne pytanie... A o kogo chodzi?
O pana.
O mnie?!
Tak Wprost niedawno o panu napisało.
Nie wiem, nie czytałem.
A co pan czyta?
Największe dzienniki, czasem w sobotę mam chwilę na tygodniki, Politykę ;Tygodnik Powszechny... No i poezję oczywiście! W każdej wolnej chwili, maniakalnie. Uwielbiam Cunningsa, Miłosza, Gałczyńskiego.
A Przekrój?
Przekrój był u mnie w domu kultowy, cała mądrość z Przekroju się brała. Dorastałem z wami, a krzyżówka to było rodzinne święto. Wie pan, jak miał na imię Wojski?
Nie pamiętam.
Natenczas! Teraz też mam z wami konszachty, dostałem nagrodę Przekroju Fenomen. Za to, co we Wrocławiu udaje mi się robić.
Na przykład wymyślać i rozdawać coraz to nowe nagrody szczodrze finansowane z miejskiej kasy.
Uważam, że samorządy mają obowiązek wspierać kulturę.
Angelus; 150 tysięcy złotych, świeżo ustanowiony Silesius dla poetów prawie 200 tysięcy, do tego jeszcze Nagroda imienia Jana Nowaka Jeziorańskiego oraz nagroda filmowa... Kreuje się pan na możnego mecenasa kultury, ustanawiając kolejne najwyższe nagrody literackie w kraju, a Wrocław płaci.
Tak budują się długotrwałe związki Wrocławia z literaturą. To chyba dobrze?
Dla literatury na pewno, ale dla miasta?
– Proszę pana, nie ma nic piękniejszego niż książki, a nasze nagrody promują literaturę!
Panie prezydencie, ja tylko pytam, co Wrocław z tego ma?
– Kiedyś myślałem, że dla miasta najważniejszy jest rozwój materialny, taki, który można zmierzyć, policzyć. Nowe ulice, tramwaje... Po kilku latach zarządzania miastem zorientowałem się, że rozwój duchowy, nauka oraz kultura są przynajmniej równie ważne. I miasto musi dbać także o kwestie niematerialne. Zresztą taka prosta kwestia – to, czy nasi obywatele od najmłodszych lat będą, czy też nie będą czytać – ma ogromne konsekwencje nie tylko cywilizacyjne, ale także biznesowe! No i jeszcze bardzo ważna kwestia tożsamości...
Tożsamości?
– Żeby miasto się rozwijało, żeby ludzie chcieli tu mieszkać, muszą czuć się we Wrocławiu jak u siebie. To miasto to mieszanka kultur, przedwojenne tradycje niemieckie, powojenna emigracja ze Wschodu... Trzeba je wszystkie wykorzystać, połączyć, dodać coś nowego i stworzyć z tego tożsamość, którą każdy mieszkaniec uzna za swoją. Jestem przekonany, że wszystko, co nam się tutaj udaje, udaje się dlatego, że ludzie chcą tu być, uczyć się, pracować, zarabiać. Może to zabrzmi nieco górnolotnie, ale Wrocław wziął się z miłości.
Teraz pan kopiuje Donalda Tuska.
– To ja mam copyright (śmiech). Kilka lat temu zapytany, skąd się bierze taki fantastyczny Wrocław, odpowiedziałem: z miłości. I dalej tak uważam.
Jeśli trzymać się tej poetyki, to jest pan rodzicem niezwykle drobiazgowym i nieco nadopiekuńczym. Poczytałem sporo lokalnej prasy z paru ostatnich lat. I byłem zdziwiony, skąd pan bierze na to wszystko czas. Nagłówki typu „Prezydent Dutkiewicz zaangażował się w tworzenie klasy informatycznej w liceum takim to a takim...” – a były ich dziesiątki – nie do końca pasują do kogoś, kto zarządza jednym z największych polskich miast, wielomiliardowym budżetem.
– Tak, często wchodzę w pozornie drobne szczegóły, a jednocześnie wiem, że powinienem skoncentrować się przede wszystkim na mechanizmach, procedurach. Jednak nie potrafię inaczej! Bo cały ten wielki mechanizm, jakim jest miasto, składa się właśnie z tysięcy takich szczegółów. A ja mam taki imperatyw, że na serio zajmuję się wrocławianami. Naprawdę chcę, żeby to było miasto, w którym ludzie chcą mieszkać, żeby nowi, wykształceni, dynamiczni mieszkańcy chcieli do nas przyjeżdżać, osiedlać się tu.
I stąd pomysł z rozdawaniem mieszkań gwiazdom, które zechcą zamieszkać we Wrocławiu? Więcej sławnych mieszkańców to lepszy PR dla miasta?
– To nieporozumienie! Na taki pomysł wpadli moi poprzednicy, ja – kontynuując procedurę zaczętą wcześniej – przyznałem jedno mieszkanie sławnej osobie. Mowa o Normanie Daviesie, znanym historyku, autorze książki o Wrocławiu „Mikrokosmos”. Generalnie nie mam pomysłu przyciągania gwiazd poprzez oferowanie miejskiego lokum. Są bardziej efektywne sposoby.
[To znaczy?
– Wrocławskie uczelnie dostały od miasta kilkaset tysięcy złotych na honoraria dla tak zwanych visiting professors, czyli wybitnych wykładowców z zagranicy, którzy mogliby przyjechać do nas z wykładem bądź cyklem wykładów. Efekt jest podwójny – studenci naszych uczelni mają bezpośrednią korzyść z kontaktu z wybitnym naukowcem, uczelnia i miasto mogą pochwalić się przyciągnięciem sławy.
Ale z drugiej strony, mając sławy – przynajmniej w polskiej skali – na miejscu, pozbywa się ich pan bez wahania.
– O czym pan mówi?!
O państwu Gucwińskich z wrocławskiego zoo. Przecież byli wizytówką Wrocławia, przez telewizję znała ich cała Polska. A pan ich wyrzucił...
– Nie, nie, nie! To nie tak. Nie chcę niczego ujmować Gucwińskim. To świetni przyrodnicy, przyjaciele zwierząt, znakomici popularyzatorzy. Jednak czas bywa nieubłagany. Pan Antoni kilka lat temu skończył 75 lat, wiek kardynalski, kiedy już nawet dostojnicy Kościoła idą na emeryturę. Zarządzanie dużym zakładem pracy, jakim jest ogród zoologiczny, nie wychodziło mu już najlepiej, a ja odpowiadam za to, żeby wszystko w mieście działało bez zarzutu. Chciałem tę sprawę rozwiązać łagodnie, honorowo, pożegnać państwa Gucwińskich ze wszelkimi należnymi honorami i fanfarami. Nie wyszło... W końcu musiałem przeciąć ten problem. Zatrudniłem nowego, świetnego dyrektora zoo, z którego pracy jestem bardzo zadowolony.
Zostawmy zoo. Porządkując pana pomysł na Wrocław: mamy już dbałość o miejską infrastrukturę, samopoczucie mieszkańców, prestiżowe nagrody. Ale pan chce więcej – przyciągnąć do miasta imprezy o wymiarze światowym. Wprawdzie udało się z Euro 2012, lecz w tym przypadku Wrocław jest po prostu jednym z kilku największych polskich miast. Nie udało się za to ze światową wystawą Expo.
– By zdobyć Expo, zrobiliśmy naprawdę wszystko, lecz od pewnego momentu byliśmy w zasadzie bez szans. Nawet nie dlatego, że nasi konkurenci, jak choćby zwycięskie koreańskie Yosu, byli od nas wielokrotnie bardziej zamożni. Przykład Euro 2012 pokazuje bowiem, że odpowiedni lobbing i promocja pozwalają wygrać z najbogatszymi. Przecież Polska wspólnie z Ukrainą pokonała choćby Włochy, kraj bogaty, na dodatek futbolowego potentata. Jednak tego typu wielkie inicjatywy powinny mobilizować cały kraj i władze centralne. Marokański Tanger wspierany był w walce o Expo przez króla, za kandydaturą Yosu aktywnie lobbowali prezydent i premier Korei.
Wielu ludzi mówi, że to dobrze. Że wielkie, światowe imprezy to jedynie zabawka podbijająca ego miejskich włodarzy, absurdalna z ekonomicznego punktu widzenia. Że gigantyczne inwestycje nigdy się nie zwracają, więc po co porywać się z motyką na słońce...
– Co mi się nie zwróci? Rozbudowa lotniska? Lepsze drogi? Przecież ich budowa to tak czy inaczej mój obowiązek, a dla Wrocławia szansa na cywilizacyjny skok, a nie zabawka! Świat już dawno zrozumiał, że największe imprezy, takie jak Euro czy Expo, to olbrzymia szansa na rozwój i nowe inwestycje.
Teraz zabiega pan, by siedziba Europejskiego Instytutu Technologicznego znalazła się we Wrocławiu. Co to za instytucja i dlaczego warto ją mieć?
– Kilka lat temu JosĂŠ Manuel Barroso, szef Komisji Europejskiej, wpadł na pomysł, by w Europie powstała świetna uczelnia techniczna, odpowiednik amerykańskiego MIT. Założenie jest takie, że studiować na niej będą ludzie z wielu krajów Europy, w jednym z krajów UE powstanie siedziba główna, nazwijmy ją rektorat, w kilku innych – węzły wiedzy, czyli coś na kształt wydziałów lub instytutów. Natychmiast pomyślałem, że to wielka szansa dla Polski. Błyskawicznie napisaliśmy projekt i zaproponowaliśmy Komisji kandydaturę Wrocławia. Mamy dla EIT siedzibę, miasto gotowe jest też współfinansować niezbędne inwestycje. Ale to nie Komisja, tylko premierzy wszystkich krajów Unii ostatecznie zdecydują, gdzie znajdzie się siedziba EIT. Zostało jeszcze kilka miesięcy. To ostatni dzwonek na wielką kampanię na rzecz Wrocławia.
I znowu nikt nie chce wam pomóc?
– Jest lepiej niż z Expo. Premier Tusk w swoim exposĂŠ określił zdobycie EIT dla Wrocławia jednym z priorytetów swojego rządu, niedawno powstał międzyresortowy zespół, który ma działać na rzecz naszej kandydatury. Potrzeba jednak więcej. Takie decyzje w Unii nie zapadają na piękne oczy, raczej są wynikiem zakulisowych negocjacji i targów. Te zaś może prowadzić jedynie rząd.
Targów z kim?
– Z innymi państwami UE, bo każdy kraj to potencjalny głos za naszą kandydaturą. Z reguły odbywa się to na zasadzie wy nam to, my wam coś innego...
Jakiś przykład?
– Mamy choćby sygnał z Irlandii, która chce załatwić dla Dublina europejski festiwal ESOF w 2012 roku. Irlandczycy mówią wprost: niech polskie miasta w tym wyścigu nie startują, poprzyjcie Dublin, a macie w kieszeni nasz głos za Wrocławiem.
To czysty handel? Jakieś kryteria wyboru chyba mimo wszystko istnieją?
– Wiedeń, nasz konkurent w walce o Instytut, zaproponował rywalizację „na tabelki”. Zawsze można mierzyć się na długość dróg, ilość hoteli czy jakość lotnisk. Jednak w ten sposób każde polskie miasto przegra z Wiedniem, a ten z Frankfurtem. Przecież w Cambridge nie ma lotniska!
Po co wam to? Przecież to wielkie wydatki, gigantyczny wysiłek organizacyjny. Czy to nie kolejny pomnik na chwałę prezydenta Dutkiewicza?
– Po pierwsze, tego rodzaju eksponowane wydarzenia i instytucje to dla miasta ogromna promocja, sposób na przyciągnięcie ludzi i pieniędzy. Po drugie, gdyby Polska zdobyła tę siedzibę, przewiduję ogromny boom technologiczny. Tu będą wykształceni ludzie, placówki badawcze, więc wielkie firmy będą chciały zakładać tu swoje fabryki i – co jeszcze ważniejsze – centra badawcze. Polska może stać się eksporterem technologii, pomysłów, patentów! Wrocław jako centrum gospodarki opartej na wiedzy – oto moja wizja i moje marzenie!
Ale chyba nie macie takich tradycji?
– Przeciwnie. Politechnika Wrocławska to najlepsza uczelnia techniczna w kraju, z Wrocławia – choć niemieckiego – pochodzi 10 noblistów! Tu po wojnie odnalazła się słynna lwowska szkoła matematyczna, tu powstała Odra, pierwszy komputer za żelazną kurtyną. Mało?
A pieniędzy na to wszystko panu wystarczy?
– Liczymy na pieniądze z UE, lecz kiedy cel jest wartościowy, to miejska kasa jakoś sobie radzi. Kiedy zaczynałem swoją misję we Wrocławiu, roczny budżet miasta wynosił 1,3 miliarda złotych, dziś – 3 miliardy. To drugi po Warszawie budżet w kraju.
Dlatego wydaje pan pieniądze na prawo i lewo, kupując kluby piłkarskie? Prezydent Wrocławia to prawdziwy potentat.
– Jako prezydent muszę też zapewnić igrzyska... (śmiech). A poważnie – zainwestowaliśmy w Śląsk Wrocław, bo to w naszym mieście klub kultowy. Futbol budzi tu ogromne emocje, a drużyna piłkarska to znakomity sposób na budowanie wspólnoty mieszkańców. Zresztą i tak budujemy stadion na Euro, a co to za stadion bez własnej drużyny?
A fuzja z Groclinem?
– To element budowania w naszym mieście silnej drużyny. Chcemy mieć dobry klub w I lidze i dać wrocławianom poczucie dumy.
Rodzina jest z pana dumna?
– Gdy wygrałem kolejne wybory, moja 10-letnia córka zapytała: kiedy tata wreszcie przestanie być tym głupim prezydentem?
Rozmawiał Paweł Moskalewicz
„Przekrój”, nr 14/2008
Kris - Sob Kwi 05, 2008 10:56 am
Po tym wywiadzie widać, myślenie naszych władz , a władz Wrocławia.
U nas jest powtarzane - " proszę zobaczyć jak Katowice wyglądały 15-20 temu a teraz" natomiast we Wrocławiu - " co już zrobiliśmy i już niedługo zostanie zrobione"
Inne myślenie nt miasta ( my - gospodarka przemysłowa, Wr- gospodarka op. na wiedzy; kultura przez duże "K")
jacek_t83 - Sob Kwi 05, 2008 11:47 am
taaaaa ahhh ten wroclaw. to ja wam proponuje zadzwonic do UM Wrocek i zapytac o cokolwiek. gwarantuje wam ze trzeba dzwonic z piec, szesc razy zanim ktos poniesie sluchawke, czyli tak jak u nas, a i tak nic ciekawego nie powiedza. po mojej ostatniej rozmowie z urzednikami z wrocka, z biurem prasowym, z wydzialem rozwoju mit wroclawia polegl. dutkiewicz ma dobry pr i nic wiecej.
absinth - Sob Kwi 05, 2008 12:03 pm
taaaaa ahhh ten wroclaw. to ja wam proponuje zadzwonic do UM Wrocek i zapytac o cokolwiek. gwarantuje wam ze trzeba dzwonic z piec, szesc razy zanim ktos poniesie sluchawke, czyli tak jak u nas, a i tak nic ciekawego nie powiedza. po mojej ostatniej rozmowie z urzednikami z wrocka, z biurem prasowym, z wydzialem rozwoju mit wroclawia polegl. dutkiewicz ma dobry pr i nic wiecej.
yyy? ale mit co do tego jak szybko podnosza sluchawke?
zapewniam, ze moj mit (?) opiera sie na innych kryteriach
a to, ze Wro ma lepszy PR niz wyglada to w rzeczywistosci to pisalem o tym juz pare razy nawet
jacek_t83 - Sob Kwi 05, 2008 12:11 pm
yyyyyy nie odwracaj kota ogonem. dobrze wiesz o co chodzi. inwestycje we wrocku nie wziely sie z dnia na dzien a inwestorzy maja takie same problemy jak w kato. i tyle.
maciek - Sob Kwi 05, 2008 1:40 pm
^ Jacek, gdybym Cię nie znał to stwierdziłbym, że bełkoczesz. Wiem jednak, że faktycznie dzwoniłeś do tego UM. No, ale co w związku z tym? Co ty myślisz, że inwestor dzwoni do pani Zosi w pokoju 319 UM Wrocław? Stary, ty jako redaktor to może tam dzwonisz, inwestorzy mają zupełnie inne kanały kontaktu. A co w tym złego że Wrocław ma dobry PR. Nic na tym przecież nie traci, a wręcz przeciwnie ciągle zyskuje. To jest efekt śnieżnej kuli. To miasto kojarzy się sukcesem. Mnie Katowice kojarzą się z zadupiem a na szczycie tego zadupia stoi dwóch smutnych panów Uszok-Bojarun a reszty tego smutnego towarzystwa wzajemnej adoracji nawet nie da się zauważyć.
jacek_t83 - Sob Kwi 05, 2008 2:09 pm
^ Jacek, gdybym Cię nie znał to stwierdziłbym, że bełkoczesz. Wiem jednak, że faktycznie dzwoniłeś do tego UM. No, ale co w związku z tym? Co ty myślisz, że inwestor dzwoni do pani Zosi w pokoju 319 UM Wrocław? Stary, ty jako redaktor to może tam dzwonisz, inwestorzy mają zupełnie inne kanały kontaktu.
ano to, że inwestor we wrocławiu tak samo jak w katowicach musi uzyskać warunki zabudowy, trzeba stworzyć dla niego mpzp, musi uzyskać pozwolenie na budowę. inwestycje we wrocku nie biora sie z dnia na dzien.
A co w tym złego że Wrocław ma dobry PR. Nic na tym przecież nie traci, a wręcz przeciwnie ciągle zyskuje. To jest efekt śnieżnej kuli. To miasto kojarzy się sukcesem. Mnie Katowice kojarzą się z zadupiem a na szczycie tego zadupia stoi dwóch smutnych panów Uszok-Bojarun a reszty tego smutnego towarzystwa wzajemnej adoracji nawet nie da się zauważyć.
ano nic, chciałbym, żeby kato miały taki PR - czyli jest u nas tak samo jak wszędzie ale jest zajebiscie ale do tego trzeba zatrudnic profesjonalna firme ktora sie zajmnie PR. to jak dziala chociazby wydzial informacji i promocji to jest smieszne. wrzuce wam fragment newslettera, ktory rozsyla UM, swoja droga to ciekawa sprawa bo jakies dwa lata temu wpisalem sie na tego newslettera przez strone i nic nie dostalem, dopiero jak ostatnio poszedlem do rzecznika to mnie laskawie wpisali na liste
salutuj - Sob Kwi 05, 2008 3:10 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
absinth - Sob Kwi 05, 2008 4:21 pm
^^^
hehe, ze tego co w wielu przypadkch mozna bylo uslyszec to wlasnie tak tam bylo...
przy zalozeniu, ze we Wro sa takie same problemy jak u nas, pytanie brzmi, dlaczego tam sie buduje kilkukrotnie wiecej niz u nas? Jesli odpowiedzia jest to, ze maja dobry PR, to w takim razie wiemy czego nam potrzeba
maciek - Nie Kwi 20, 2008 4:05 pm
Wczoraj w TVS w programie Kiosk(nie wiem, może to była powtórka) jechali po Uszoku, jak się da. Co z tego skoro mam taką mądrą ciotkę, która jak było jakieś spotkanie z nim w jakiejś szkole to poszła i uścisnęła mu rękę w podzięce za to co robi dla miasta. Czyli co pytam się jej? A ona, że bardzo dużo przecież :/ Kurna ale mam rodzinę
Michał Gomoła - Nie Kwi 20, 2008 7:09 pm
Nie lubię jak ktoś nie akceptuje czyiś poglądów. Człowiek jest człowiekiem i ma prawo do swojego zdania, choćby Leppera popierał.
Patrząc obiektywnie to przechadzając się po Katowicach można odnieść wrażenie, że Uszok nie tyle robi dużo, co bardzo dużo. Praktycznie na każdym rogu coś się "robi" ( mniejszego bądź większego ).Skąd przeciętny człowiek, którego tak naprawdę specjalnie polityka nie interesuje, ma wiedzieć, że niestety nie jest tak do końca różowo?
Druga sprawa to to, że na dzień dzisiejszy nie ma żadnej alternatywy.
:edit: literówka
Bruno_Taut - Nie Kwi 20, 2008 7:42 pm
Sprawą zupełnie zrozumiałą jest, że człowiek nie akceptuje większości poglądów. Może je tolerować, ale gdyby zaakceptował, nie miałby własnych.
Michał Gomoła - Nie Kwi 20, 2008 7:47 pm
Przyznaję rację Oczywiście miałem na myśli tolerowanie.
salutuj - Nie Kwi 20, 2008 9:02 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
absinth - Czw Kwi 24, 2008 7:13 pm
Dobre wiadomości Piotra Uszoka
Przemysław Jedlecki
2008-04-24, ostatnia aktualizacja 2008-04-24 20:56
Nareszcie katowiczanie dowiedzą się, jaki naprawdę jest prezydent Katowic Piotr Uszok. Będą mogli się przekonać, że rację ma rzecznik magistratu, który mawia o nim, że jest najlepszym prezydentem w Polsce. W końcu przetnie się paskudne spekulacje o tym, że miasto nie rozwija się tak szybko, jak powinno, że dziurawe ulice, brudne chodniki i śmierdzące bramy to wina magistratu.
Mieszkańcy dowiedzą się, że Katowice to nie tylko "miasto wielkich wydarzeń", ale również miejsce, w którym od dziesięciu lat władzę sprawuje wybitnie uzdolniony samorządowiec, któremu jeszcze długo nikt nie dorówna.
Wszystko to będzie można wydrukować czarno na białym w wydawanej przez Urząd Miasta Katowice gazetce i pokazać wyborcom. Biuletyn zacznie się ukazywać jeszcze w tym roku.
Mieszkańcy przeczytają w nim to, czego nie chcą wydrukować inne gazety. Te szukają dziury w całym i potrafią tylko krytykować. Czepiają się takich drobiazgów, jak ciągnący się latami remont ul. Gliwickiej, oklejanie styropianem architektonicznych perełek czy słaba kondycja kultury w mieście.
A przecież dzieje się tyle ważniejszych rzeczy. Prezydent cały czas się spotyka, rozmawia, konsultuje, lobbuje i - co najważniejsze - podejmuje decyzje. Same dobre.
Dlatego filozofia urzędników jest prosta. Najlepszym lekarstwem na ignorancję dziennikarzy będzie wydawanie własnej gazetki. Ma zapewnioną komfortową sytuację, bo pieniądze na nią pójdą z budżetu miasta. Nie trzeba będzie więc się martwić o to, czy biuletyn przynosi straty, czy nie. Ważne, że wreszcie powstanie pismo, które nie odważy się skrytykować Piotra Uszoka i jego ekipy. Lepszego prezentu na dziesięciolecie swojej prezydentury Uszok nie mógł dostać. Szkoda tylko, że złożą się na niego wszyscy mieszkańcy.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++
zenujace...
Cuma - Czw Kwi 24, 2008 7:34 pm
żenujące... i to jak... ale artykuł epny Uszok! A kysz!
Safin - Czw Kwi 24, 2008 8:16 pm
Fajnie by było, zrobić taki happening:zbieramy te gazetki -jesli rzeczywiście to będzie takie onanistyczne wazelinowanie- i :
a) albo je odsprzedajemy na młyńskiej [w stylu-pietruszka na stawowej]
b) albo je rytualnie palimy
c) Można by tez nimi pozakrywać kupy na chodnikach. Obleśne. Ale zdjęcia przeszłyby do historii
maciek - Czw Kwi 24, 2008 8:25 pm
Nie lubię jak ktoś nie akceptuje czyiś poglądów. Człowiek jest człowiekiem i ma prawo do swojego zdania, choćby Leppera popierał.
Przykro mi że nie lubisz, ale to Ty nie lubisz a ja lubię.
A co do tego artykułu z wybiórczej to śmieszno i straszno zarazem. Śmierdzi mi to Białorusią i jednocześnie kabaretem.
caterina - Czw Kwi 24, 2008 8:47 pm
Dobre wiadomości Piotra Uszoka
Przemysław Jedlecki
2008-04-24, ostatnia aktualizacja 2008-04-24 20:56
Nareszcie katowiczanie dowiedzą się, jaki naprawdę jest prezydent Katowic Piotr Uszok. Będą mogli się przekonać, że rację ma rzecznik magistratu, który mawia o nim, że jest najlepszym prezydentem w Polsce. W końcu przetnie się paskudne spekulacje o tym, że miasto nie rozwija się tak szybko, jak powinno, że dziurawe ulice, brudne chodniki i śmierdzące bramy to wina magistratu.
Mieszkańcy dowiedzą się, że Katowice to nie tylko "miasto wielkich wydarzeń", ale również miejsce, w którym od dziesięciu lat władzę sprawuje wybitnie uzdolniony samorządowiec, któremu jeszcze długo nikt nie dorówna.
Wszystko to będzie można wydrukować czarno na białym w wydawanej przez Urząd Miasta Katowice gazetce i pokazać wyborcom. Biuletyn zacznie się ukazywać jeszcze w tym roku.
Mieszkańcy przeczytają w nim to, czego nie chcą wydrukować inne gazety. Te szukają dziury w całym i potrafią tylko krytykować. Czepiają się takich drobiazgów, jak ciągnący się latami remont ul. Gliwickiej, oklejanie styropianem architektonicznych perełek czy słaba kondycja kultury w mieście.
A przecież dzieje się tyle ważniejszych rzeczy. Prezydent cały czas się spotyka, rozmawia, konsultuje, lobbuje i - co najważniejsze - podejmuje decyzje. Same dobre.
Dlatego filozofia urzędników jest prosta. Najlepszym lekarstwem na ignorancję dziennikarzy będzie wydawanie własnej gazetki. Ma zapewnioną komfortową sytuację, bo pieniądze na nią pójdą z budżetu miasta. Nie trzeba będzie więc się martwić o to, czy biuletyn przynosi straty, czy nie. Ważne, że wreszcie powstanie pismo, które nie odważy się skrytykować Piotra Uszoka i jego ekipy. Lepszego prezentu na dziesięciolecie swojej prezydentury Uszok nie mógł dostać. Szkoda tylko, że złożą się na niego wszyscy mieszkańcy.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++
zenujace...
to zart jest? taka prowokacja mam nadzieje?
bty - Pią Kwi 25, 2008 8:45 am
Niestety w innych miastach to jest standard wydawanie miejskiej gazetki. Np. w Tychach, Krakowie i pewnie wielu innych. Aż dziwne, że w Uszoki wpadły na to dopiero teraz
salutuj - Pią Kwi 25, 2008 9:28 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
d-8 - Pią Kwi 25, 2008 10:34 am
Fajnie by było, zrobić taki happening:zbieramy te gazetki -jesli rzeczywiście to będzie takie onanistyczne wazelinowanie- i :
a) albo je odsprzedajemy na młyńskiej [w stylu-pietruszka na stawowej]
b) albo je rytualnie palimy
c) Można by tez nimi pozakrywać kupy na chodnikach. Obleśne. Ale zdjęcia przeszłyby do historii
do dzieła !
maciek - Pią Kwi 25, 2008 10:40 am
^ Jestem za propozycją C. To nie jest obleśne, to są nasze Katowice właśnie
jacek_t83 - Pią Kwi 25, 2008 10:58 am
Dobre wiadomości Piotra Uszoka
Przemysław Jedlecki
2008-04-24, ostatnia aktualizacja 2008-04-24 20:56
Nareszcie katowiczanie dowiedzą się, jaki naprawdę jest prezydent Katowic Piotr Uszok. Będą mogli się przekonać, że rację ma rzecznik magistratu, który mawia o nim, że jest najlepszym prezydentem w Polsce. W końcu przetnie się paskudne spekulacje o tym, że miasto nie rozwija się tak szybko, jak powinno, że dziurawe ulice, brudne chodniki i śmierdzące bramy to wina magistratu.
Mieszkańcy dowiedzą się, że Katowice to nie tylko "miasto wielkich wydarzeń", ale również miejsce, w którym od dziesięciu lat władzę sprawuje wybitnie uzdolniony samorządowiec, któremu jeszcze długo nikt nie dorówna.
Wszystko to będzie można wydrukować czarno na białym w wydawanej przez Urząd Miasta Katowice gazetce i pokazać wyborcom. Biuletyn zacznie się ukazywać jeszcze w tym roku.
Mieszkańcy przeczytają w nim to, czego nie chcą wydrukować inne gazety. Te szukają dziury w całym i potrafią tylko krytykować. Czepiają się takich drobiazgów, jak ciągnący się latami remont ul. Gliwickiej, oklejanie styropianem architektonicznych perełek czy słaba kondycja kultury w mieście.
A przecież dzieje się tyle ważniejszych rzeczy. Prezydent cały czas się spotyka, rozmawia, konsultuje, lobbuje i - co najważniejsze - podejmuje decyzje. Same dobre.
Dlatego filozofia urzędników jest prosta. Najlepszym lekarstwem na ignorancję dziennikarzy będzie wydawanie własnej gazetki. Ma zapewnioną komfortową sytuację, bo pieniądze na nią pójdą z budżetu miasta. Nie trzeba będzie więc się martwić o to, czy biuletyn przynosi straty, czy nie. Ważne, że wreszcie powstanie pismo, które nie odważy się skrytykować Piotra Uszoka i jego ekipy. Lepszego prezentu na dziesięciolecie swojej prezydentury Uszok nie mógł dostać. Szkoda tylko, że złożą się na niego wszyscy mieszkańcy.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++
zenujace...
to zart jest? taka prowokacja mam nadzieje?
MarcoPolo - Pią Kwi 25, 2008 11:13 am
http://pl.youtube.com/watch?v=DhecpGGOP ... re=related
jacek_t83 - Pią Kwi 25, 2008 12:21 pm
w sumie jest to sposob na pokazanie ludziom co jest robione
w przystepniejszej formie niz analiza tabelek z budzetem
obiektywne pewnie nie bedzie, bo przemilczy co nie zostalo zrobione ale od tej dzialki sa media ktore tez nie sa obiektywne nigdy w calosci
mam podobne odczucia co salutuj.
ale opcja C safina tez mi sie podoba
nielott - Pią Kwi 25, 2008 4:27 pm
Właśnie w TV Silesia jest Uszok. Redaktor (G.Żądło) ostro go punktuje.
Wytyka mu poszczególne opóźnienia itd.
Uszok powiedział że:
- nie będzie "ratusza" na rynku
- będzie zmieniony przebieg linii tramwajowej w stosunku do projektu Koniora (tramwaj będzie wchodził w Św. Jana)
- Uszok przyznał, że ich przerosły pewne rzeczy i dopiero po konsultacjach i wstępnych rozmowach z przyszłymi inwestorami okazało się, że zapomnieli o zaplanowaniu wielu rzeczy.
Z pozytywów jest to, że Uszok mówiąc o projekcie przebudowy rynku powiedział, że mają zamiar poprosić kilka biur o zaprojektowanie małej architektury i wybiorą najlepszą bo mała architektura jest ważna. Mam nadzieje, że nie powybierają kilku elementów z wielu propozycji, bo może być koszmar.
absinth - Pią Kwi 25, 2008 6:39 pm
Z pozytywów jest to, że Uszok mówiąc o projekcie przebudowy rynku powiedział, że mają zamiar poprosić kilka biur o zaprojektowanie małej architektury i wybiorą najlepszą bo mała architektura jest ważna. Mam nadzieje, że nie powybierają kilku elementów z wielu propozycji, bo może być koszmar.
kropla drazy skale
a co do tramwaju, to zapewne ma to zwiazek z obszarem Dw strefie Rondo-Rynek ktory to obszar obejmuje srodek Korfantego nieco powyzej rynku
Bartek - Sob Kwi 26, 2008 5:31 pm
Można sobie obejrzeć
http://www.tvs.pl/index.php?id_materialu=139
salutuj - Sob Kwi 26, 2008 6:00 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
bty - Sob Kwi 26, 2008 8:48 pm
musi odejść!
bty - Sob Kwi 26, 2008 8:48 pm
musi odejść
dobrze go punktuje
MarcoPolo - Nie Kwi 27, 2008 6:40 am
- Uszok przyznał, że ich przerosły pewne rzeczy i dopiero po konsultacjach i wstępnych rozmowach z przyszłymi inwestorami okazało się, że zapomnieli o zaplanowaniu wielu rzeczy.
Wystraczylo, zeby przeczytal to forum jak rozpisywano konkurs na przebudowe Korfantego. Wtedy mowilem ze zabrano sie za przebudowe od d.... strony. Zreszta kiedy bylo inaczej?Profesjonalizm wladz Koziej Wolki jest z pewnoscia wiekszy.
salutuj - Nie Kwi 27, 2008 7:37 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
absinth - Nie Kwi 27, 2008 9:20 am
mysle ze to z innego powodu
salutuj - Nie Kwi 27, 2008 9:40 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
absinth - Nie Kwi 27, 2008 9:44 am
jak sadze z tego
strefa D
salutuj - Nie Kwi 27, 2008 9:58 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
Safin - Nie Kwi 27, 2008 5:44 pm
Strefa D będzie mocno ograniczała widok na Spodek. A miało być szerzej...
salutuj - Nie Kwi 27, 2008 5:55 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
kropek - Nie Kwi 27, 2008 8:52 pm
To w koncu jak ma biec linia tramwajowa?
Safin - Nie Kwi 27, 2008 9:02 pm
wg imć Uszoka, ulicą Jana. Wg mnie, to bardziej sensowne.
Ale cały nasz, bądź co bądź, oryginalny widok alei, zwieńczonej Spodkiem i pomnikiem, zginie. Nie jest to coś mega wyjątkowego, ale bezbarwne miasta powinny dbać nawet o takie kawałki swojego charakteru.
19duGens64 - Pon Kwi 28, 2008 12:21 pm
Jest alternatywa dla Piotra Uszoka!
Michał Smolorz
2008-04-28, ostatnia aktualizacja 2008-04-28 11:45
Główny elektorat obecnej ekipy prezydenckiej rekrutuje się z 16 (na 37) katowickich parafii. Z tych to obwodów pochodzi aż 75 proc. głosów oddanych na obecnego prezydenta. I właśnie tam miasto gorliwie wykonuje remonty przykościelnych dróg, placów i parkingów, zapewnia zewnętrzne oświetlenie, uruchamia środki na renowację zabytków, organizuje festyny.
Trudno powiedzieć, aby mój artykuł "Prezydent jest nagi" ("Roztomajty, 28 marca 2008 roku) spowodował debatę. Debata z natury swej owocuje jakimiś twórczymi wnioskami, które rodzą się ze starcia argumentów. A dyskusja o jakości zarządzania stolicą województwa skończyła się banalnie. Z jednej strony ekipa prezydenta rozpoczęła ofensywę propagandową na niespotykaną dotąd skalę, wyliczając mityczne osiągnięcia miejskiej władzy i roztaczając świetlane wizje rozwoju "przyszłej metropolii". Ojciec miasta, jego rzecznik i zastępcy praktycznie nie schodzą z anten mediów publicznych, ze wszystkich stron biją nas po oczach entuzjastyczne billboardy, a skala sterowanego entuzjazmu przypomina lata "propagandy sukcesu" z lat 70. ub. wieku.
Z drugiej strony wszyscy, którzy zgadzają się z diagnozą sformułowana w artykule, uznają, że "tak musi być". Musi, bo taki jest "demokratyczny wybór mieszkańców", a nadto żadne z ugrupowań politycznych i samorządowych nie jest w stanie zaproponować alternatywnego kandydata o silnej osobowości, doświadczeniu i wizjonerskich talentach. Debata spaliła więc na panewce. Proszę darować, ale tak stawiając sprawę, dajemy dowód oportunizmu, intelektualnego lenistwa i zaniku obywatelskich instynktów. Zaś oba naczelne argumenty, że "tak musi być" zaskakująco łatwo obalić.
Wybory
Argument o niepodważalnym wyroku demokracji można zweryfikować, studiując wyniki wyborów w skali miasta i w poszczególnych obwodach - są ogólnie dostępne na stronach internetowych PKW. A więc po pierwsze: frekwencja w wyborach samorządowych jest u nas skandalicznie niska, oscyluje wokół 28 proc. Ponad 70 proc. obywateli świadomie pozostaje w domach i oddaje walkowerem swoje głosy, jest im obojętnie, kto i jak rządzi miastem. Zatem na obecnego prezydenta głosuje ledwie 16-17 proc. uprawnionych i to wystarcza do zwycięstwa. Wystawia to nam fatalne świadectwo i potwierdza wieloletnią diagnozę socjologa prof. Marka Szczepańskiego o nieobecności świadomego mieszczaństwa w strukturze społecznej naszych miast.
Po drugie: okazuje się, że główny elektorat obecnej ekipy prezydenckiej rekrutuje się z 16 (na 37) katowickich parafii (obwody wyborcze w większości pokrywają z się z granicami parafii, także wtedy, gdy na jedną parafię przypada kilka obwodów). Właśnie w tych "zwycięskich" parafiach każdorazowo prowadzona jest mniej lub bardziej jawna agitacja wyborcza - albo wprost z ambony, albo w gazetkach parafialnych, nie brakło nawet publicznego wyklęcia parafianina kandydującego do rady miejskiej z konkurencyjnego ugrupowania. Z tych to obwodów pochodzi aż 75 proc. głosów oddanych na obecnego prezydenta. I właśnie tam miasto gorliwie wykonuje remonty przykościelnych dróg, placów i parkingów, zapewnia zewnętrzne oświetlenie, uruchamia środki na renowację zabytków, organizuje festyny.
W parafiach funkcjonują też hojni donatorzy, niektórzy dziwnym trafem od lat wykonują roboty publiczne na rzecz gminy lub jej jednostek organizacyjnych. Ten system - jak widać - znakomicie się sprawdza. Pozostaje odpowiedzieć na pytanie: czy to właśnie jest owa nieprzezwyciężona recepta na sukces obecnej ekipy? Wszak opozycjoniści nie mają podobnych argumentów.
Przypomnijmy więc ważny epizod z najnowszej historii: zwycięstwo Platformy Obywatelskiej w 2007 r. nad "radiomaryjnym" PiS-em dokonało się wyłącznie dzięki ożywieniu tych wyborców, którzy dotąd odmawiali głosowania. I także tą drogą można w Katowicach spowodować zasadniczą zmianę filozofii sprawowania władzy - nie przez odbieranie obecnej władzy zadeklarowanych zwolenników (z korporacją proboszczów rzeczywiście trudno wygrać), lecz pozyskując nowych wyborców. Jest to możliwe pod warunkiem przedstawienia wyborcom atrakcyjnej alternatywy.
Kandydaci
Mamy zatem drugi wniosek z dyskusji: rzekomy brak alternatywnych osobowości zdolnych do konkurowania o urząd prezydenta. To zrozumiałe, że na bezrybiu i rak rybą, więc lepsza obecna ekipa niż nieznany królik wyciągnięty z kapelusza. Winę za to ponoszą wszystkie ugrupowania polityczne i obywatelskie w Katowicach. To one w niezrozumiałym, samobójczym pędzie lansują swoich bezbarwnych i miałkich kandydatów (vide przykład kandydata PO z ostatnich wyborów samorządowych), zamiast idąc za głosem rozsądku, sięgnąć po osobowości znane i znakomicie do tej roli przygotowane - choć ponadpartyjne.
Irytuje mnie powtarzanie, że "takich kandydatów nie ma". W trzystutysięcznej stolicy pięciomilionowego regionu nie jesteśmy w stanie znaleźć kilku wybitnych i dobrze przygotowanych do tej roli kandydatów? Toż to absurd. Poniżej przedstawiam ledwie cztery propozycje znakomitych katowiczan pochodzących z różnych środowisk zawodowych i politycznych, wybitnych osobowości z doświadczeniem politycznym, które świetnie odnalazłyby się w roli szefa metropolii. Nie pytałem żadnej z nich o zgodę, ale ponieważ każda uczestniczyła już w życiu publicznym, dlatego nie będzie nietaktem przywołanie ich nazwisk - w porządku alfabetycznym.
Wojciech Czech - architekt, historyk sztuki, regionalista, niedościgniony znawca śląskiej cywilizacji, wizjoner, współtwórca polskiej reformy samorządowej. Był pierwszym niekomunistycznym wojewodą katowickim, w czasach epokowej transformacji ustrojowej. Znakomicie odnalazł się na funkcji publicznej, świetnie zorganizował urząd i trafnie dobrał grono fachowych współpracowników. Do dziś najbardziej wyrazista i twórcza osobowość w gronie śląskich wojewodów III RP.
Jerzy Gorzelik - dr historii sztuki, świetny znawca śląskiej historii i procesów społecznych zachodzących w regionie, poliglota, autor spektakularnych akcji społecznych, w tym "ruchu śląskiej narodowości". Najmłodszy w tym gronie, ale już dojrzały polityk europejskiego formatu. Jego słabością jest brak doświadczenia menedżerskiego i urzędowego, ale w tandemie z dobrym zastępcą byłby w stanie stworzyć znakomitą ekipę, zdolną do kreacji atrakcyjnej wizji rozwoju metropolii i realizacji tego zamysłu.
Irena Lipowicz - dr hab. nauk prawnych, wieloletnia posłanka Unii Demokratycznej i Unii Wolności z wysokimi wynikami wyborczymi, stale wyróżniana w rankingach "Polityki" na najlepszych deputowanych, później świetny ambasador RP w Wiedniu i pełnomocnik rządu ds. stosunków polsko-niemieckich, obecnie profesor Uniwersytetu kard. Stefana Wyszyńskiego. Z wielką swobodą porusza się po światowych salonach, a przy tym dobry znawca samorządu terytorialnego i śląskich problemów społecznych.
Andrzej Sośnierz - lekarz i menedżer służby zdrowia, dawniej lekarz wojewódzki, a potem znakomity organizator Śląskiej Kasy Chorych, obecnie poseł PiS, a przy tym wizjoner i polityk o szerokich zainteresowaniach; był zresztą kandydatem na prezydenta Katowic w 2002 r. Jego słabością jest polityczny konformizm, dzięki któremu z lekkością, jak rękawiczki zmienia partie polityczne (może to w tym przypadku zaleta?). Za to jest znakomitym menedżerem służby publicznej i ma spore poparcie społeczne.
Oczywiście nie jest to lista zamknięta, pokazuje jedynie jak łatwo zasłaniamy własne lenistwo sloganem o "braku kandydatów". Mamy tych kandydatów aż nadto, konieczne jest tylko ponadpartyjne porozumienie nakierowane na prawdziwą troskę o przyszłość regionu i jego stolicy. Już dziś, gdy do kolejnych wyborów samorządowych pozostały z górą dwa lata, należy pracować nad alternatywnym programem wobec bezprogramowej miałkości ekipy sprawującej władzę. Albo Katowice obudzą prawdziwą obywatelską inicjatywę, albo ostatecznie pogrążą się w swym wstydliwym prowincjonalizmie.
Dziennikarskie zadanie
Jeszcze jedna analogia do wyborów parlamentarnych z 2007 r.: pogrążające Polskę PiS-owskie szaleństwo zostało pokonane dzięki wielkiej roli mediów niepublicznych, które potrafiły zmobilizować "pasywny" elektorat do pójścia do urn i wyrażenia sprzeciwu. Teraz, na mniejszą skalę, może się to stać w Katowicach, gdzie parafialna i minimalistyczna mentalność obecnej władzy zapędza miasto w martwy zaułek. Paradoksalnie jest to trudniejsze - w takim lokalnym grajdołku zawsze ktoś ma gminnej władzy coś do zawdzięczenia: a to mieszkanie, a to korzystną decyzję administracyjną, a to skromną dotację, a choćby i karteczkę do swobodnego parkowania. Ale teraz czas wybierać: albo dziennikarska misja albo święty spokój.
Bo nawet jeśli nie uda się przekazać władzy innej ekipie, to przynajmniej zmusimy obecną do zmiany polityki, zakasania rękawów i ruszenia z posad gminnej gnuśności. To też będzie jakieś zwycięstwo, bo nie o personalia idzie w tej grze, ale o miasto i otaczający je region.
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35055,5162000.html
maciek - Pon Kwi 28, 2008 2:10 pm
^ jak oglądałem ten występ Pana Uszoka w TVS to prawie to kupiłem. Prawie, bo zacząłem się zastanawiać, co ten facet ma w sobie, że tak robi ludzi w balona a ludzie to kupują. Nie będę nawiązywać do tego o czym pisze Pan Smolorz, bo z tym się zgadzam(vide otwarcie przez Prezia U. nie skończonego placu zabaw przed kościołem na Józefowcu, byle tylko zdążyć przed wyborami i o pokazać się ludziom). Pan Uszok ma w sobie coś takiego, co każe mi go żałować, a tym samym w to ukryta perswazja, którą ten Pan stosuje zupełnie nieświadomie.
BTW, z siostrą tak mamy dosyć tego Pana na tym urzędzie, że chcieliśmy wynająć ścianę na placu Szewczyka, żeby tak przedstawić swój gniew, w formie dającej ludziom do myślenia. Moja siostra nawet próbowała się dowiedzieć ile kosztuje wynajęcie tego miejsca, ale nie udało jej się tej informacji wydobyć od firmy wynajmującej to eksponowane miejsce
bty - Pon Kwi 28, 2008 2:55 pm
Dobry tekst Smolarza. Mam nadzieję, że nie ostatni w tym temacie.
Kandydatura Wojciecha Czecha całkiem ciekawa. Nie wiem co on teraz robi.
Jeżeli chodzi o kandydaturę naszego forumowego kolegi, to chyba nie jest zainteresowany, a poza tym wydaje mi sie, że urząd prezydenta Katowic, to nie jest do końca miejsce dla niego.
Bruno_Taut - Pon Kwi 28, 2008 4:07 pm
W pełni podzielam Twoje zdanie.
Michał Gomoła - Pon Kwi 28, 2008 5:57 pm
Jak dla mnie tekst Pana Michała to dno. Abstrahując od moich poglądów ( jak wiecie nie jestem wielkim zwolennikiem Piotra U. ) muszę przyznać, że tekst ten jest szalenie tendencyjny. Jeżeli ktoś już jest dziennikarzem to mógłby zachować minimum obiektywizmu. Nie mam też zielonego pojęcia po co wstawki typu "pogrążające Polskę PiS-owskie szaleństwo zostało pokonane dzięki wielkiej roli mediów niepublicznych". Co prawda przyzwyczaiłem się do tego, że GW do najobiektywniejszych gazet nie należy, ale do dodatku regionalnego nie miałem większych zastrzeżeń ( choć z tym wszechobecnym pesymizmem też trochę przesadzają... ).
maciek - Pon Kwi 28, 2008 6:46 pm
http://www.tvs.pl/index.php?id_materialu=157
PO likwiduje ustawę o partnerstwie publiczno-prywatnym, jak tłumaczy poseł Palikot jest to ustawa, której jeśli nie będzie będzie lepiej niż jeśli ona jest. Ta ustawa to było słowo wytrych Pana Uszoka w każdym możliwym miejscu i czasie. Uszok wszystko chciał realizować zgodnie z zasadami tej ustawy. I co teraz Panie Uszok, wszystkie projekty do kosza ? To ile teraz Pan znów potrzebuje czasu, kolejnych 8-9, żeby zmienić podejście i myślenie?
Michał Gomoła - Pon Kwi 28, 2008 7:07 pm
Mam nadzieję, że to nie zagrozi przebudowie Rynku/Korfantego. Nie wnikałem w podstawę prawną, ale zdaje się miało to być robione w oparciu o partnerstwo publiczno-prywatne właśnie :/
Pociesza jednak to, że na słowa Palikota trzeba patrzeć "przez palce".
absinth - Pon Kwi 28, 2008 7:24 pm
Mam nadzieję, że to nie zagrozi przebudowie Rynku/Korfantego. Nie wnikałem w podstawę prawną, ale zdaje się miało to być robione w oparciu o partnerstwo publiczno-prywatne właśnie :/
jak sadze, ze nie czytales tej ustawy, tzn tak obstawiam po Twoim poscie
ustawa jest w zasadzie tak napisana, ze ppp moze istniec tylko na papierze w tym ksztalcie jaki w niej zaproponowano
abstrahuje tu od samej idei ppp ktora jest jak najbardziej sluszna, chodzi o to ze polski ustawodawca nalozyl na ppp tak ciasny gorest, ze je udsil ta ustawa.
potok77 - Śro Kwi 30, 2008 6:43 am
Dzis ostatni dzień urzędowania wiceprezydenta Lutego od początku maja zastapi go radny z ramienia PO Leszek Piechota
salutuj - Śro Kwi 30, 2008 6:51 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
absinth - Śro Kwi 30, 2008 8:30 am
inna sprawa czy potrzeba nam 2 wiceprezydentów z PO...
ale jesli Pan Leszek Piechota ma cos wniesc to czemu nie, niestety nic dotychczas o nim nie slyszalem, ktos ma jakies info?
salutuj - Śro Kwi 30, 2008 9:17 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
potok77 - Śro Kwi 30, 2008 12:33 pm
tez prawda - wiec wypije polowe tylko za Lutego.
a swoja droga to czemu konczy urzedowanie?
Generalnie brak poparcia w Radzie bo prawie cały PiS w Radzie poszedł w rozsypkę.
Nową posadkę ma już zapewnioną przeskoczył na fotel wiceprezia w MPGK.
salutuj - Śro Kwi 30, 2008 1:07 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
19duGens64 - Śro Kwi 30, 2008 1:29 pm
tez prawda - wiec wypije polowe tylko za Lutego.
a swoja droga to czemu konczy urzedowanie?
Generalnie brak poparcia w Radzie bo prawie cały PiS w Radzie poszedł w rozsypkę.
Nową posadkę ma już zapewnioną przeskoczył na fotel wiceprezia w MPGK.
absinth - Śro Kwi 30, 2008 1:31 pm
tez prawda - wiec wypije polowe tylko za Lutego.
a swoja droga to czemu konczy urzedowanie?
Nową posadkę ma już zapewnioną przeskoczył na fotel wiceprezia w MPGK.
d-8 - Śro Kwi 30, 2008 1:33 pm
podejście na maxa profesjonalne !!
profesjonalniej już się nie da!
Bruno_Taut - Śro Kwi 30, 2008 4:03 pm
Piechota to były członek UPR, a prywatnie ... mąż mojej koleżanki z licealnej klasy.
Wit - Śro Kwi 30, 2008 6:48 pm
Absolutorium dla prezydenta
dziś
Za przyznaniem absolutorium prezydentowi miasta Piotrowi Uszokowi głosowało w piątek 25 radnych, a wstrzymało się dwóch. Efekty polityki prezydenta długo chwalił Jerzy Dolinkiewicz, przewodniczący klubu radnych Forum Samorządowe i Piotr Uszok, podkreślając m.in. dobrą sytuację finansową miasta. – Dostrzegamy problemy z wykonaniem ubiegłorocznego budżetu. Być może ilość nakładanych na urząd zadań wymaga przeprowadzenia radykalnych zmian w jego organizacji – zastrzegł Adam Warzecha z klubu radnych PO.
Od głosu wstrzymali się radni LiD: Jerzy Paluchiewicz i Marek Szczerbowski. – Budżet miasta, jak wskazuje uchwała RIO, nie budzi zastrzeżeń, ale analizując jego realizację, można twierdzić, że mieszkańcy Katowic nie w pełni zdają sobie sprawę z jego potencjału. Niski poziom zadłużenia nie zawsze znaczy dobrze – mówi Szczerbowski.
(bib) - POLSKA Dziennik Zachodni
salutuj - Śro Kwi 30, 2008 9:48 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko
Wit - Czw Maj 01, 2008 6:10 pm
jest potwierdzenie zmian na stanowisku wiceprezia
Platforma Obywatelska bliżej Piotra Uszoka
Przemysław Jedlecki2008-05-01, ostatnia aktualizacja 2008-05-01 19:49
Prezydent Katowic odwołał ze stanowiska wiceprezydenta Michała Lutego z PiS-u. Jego miejsce zajął Leszek Piechota z Platformy Obywatelskiej.
PO od dawna zabiegała o większe wpływy w rządzeniu miastem. Jednak po ostatnich wyborach samorządowych Piotr Uszok, prezydent Katowic, porozumiał się z Prawem i Sprawiedliwością i powołał działacza tej partii Michała Lutego na stanowisko wiceprezydenta. Co prawda później również PO dostała takie samo stanowisko, ale działacze tej partii od dawna mieli apetyt na więcej.
Wszystko zaczęło się zmieniać po przegranych przez PiS wyborach parlamentarnych i odejściu z partii czterech katowickich radnych tego ugrupowania. W ten sposób tylko wzmocnili pozycję PO, bo gdyby jej radni byli przeciwko Uszokowi, ten straciłby większość w radzie. W ten sposób Platforma wywalczyła dla siebie drugiego wiceprezydenta.
Nowym wiceprezydentem został Leszek Piechota, 49-letni działacz PO, wcześniej związany z UPR-em. Piechota do tej pory był radnym, pracował w Katowickim Holdingu Węglowym. Przed laty pracował już z Uszokiem, był on jego szefem w KWK "Murcki".
Piechota pytany, dlaczego PO nie zdecydowała się na twardy opozycyjny kurs wobec Uszoka, tłumaczy, że nikt by na tym nie skorzystał. - Stanie z boku i czekanie na klęskę byłoby błędem. Miasto ma szansę na sukces - mówi.
Safin - Sob Maj 03, 2008 2:34 pm
Smolorz zaczął pisać dobre teksty. Moze nie w kazdy calu, ale kierunek jest słuszny. Ale najwyraźniej, nie ma żadnej "woli politycznej" do zmian kadrowych na głównych stołkach w Katowicach ze strony PO, czy nawet LiDu. I to niestety, jest żałosne.
Strona 4 z 9 • Wyszukano 1259 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9