ďťż
[Tychy] Plany, inwestycje, etc...



Wit - Pią Lis 14, 2008 11:48 pm


"Mała Andromeda"?
wczoraj
Dni tyskiego kina "Adromeda" są prawdopodobnie policzone. Czy oznacza to jednak, że w Tychach nie będzie można oglądać filmów niekomercyjnych? Dobrym miejscem na takie projekcje mogłaby być mediateka, którą zaplanowano w zachodniej części niedokończonego zespołu szkół municypalnych przy al. Piłsudskiego. Czy jest to możliwe?

- Sprawa wyświetlania tu filmów jest na razie otwarta. Koncepcja mediateki przewiduje m.in. dwie sale po 50 miejsc i jedną dużą aulę wielofunkcyjną na 200 miejsc - mówi Dorota Łukasiewicz-Zagała, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Tychach, która pracowała nad wizją tego miejsca. Zaznacza jednak, że ma to być przede wszystkim nowa tyska książnica. Mediateka to zaś odpowiedź na współczesne czasy, gdy papier przestaje być głównym nośnikiem informacji. Dlatego współczesna biblioteka powinna gromadzić także pliki multimedialne, w tym audio i wideo.

Pomysł projekcji filmów przy al. Piłsudskiego podoba się Klaudiuszowi Slezakowi, szefowi komisji kultury i sportu tyskiej Rady Miasta. Proponuje nawet nazwę dla sali: "Mała Andromeda", ale wspomina także kino "Halka". - Sam interesuję się włoskim neorealizmem. W Tychach nie sposób obejrzeć dzieł z tego nurtu. Nie ma ich nawet na płytach DVD w wypożyczalniach - mówi.

Wątpliwości rozwiewa projektant, mówiąc, że aula (widoczna od ulicy rotunda) będzie mogła pełnić rolę sali kinowej. - Przewidujemy tam pomieszczenie na projektory %07- mówi Romuald Loegler z Krakowa. Projekt powinien być gotowy w lutym 2009 r. Budowa, jeśli jej finansowanie będzie płynne, zajmie 12-14 miesięcy. Mediateki można się więc spodziewać około roku 2011.

Czy będą tam prezentowane filmy? "Polska Dziennik Zachodni" zachęca do dyskusji na ten temat.

Adrian Ołdak - POLSKA Dziennik Zachodni

http://tychy.naszemiasto.pl/wydarzenia/921953.html
...............................
Pomnik wróci do Czułowa
wczoraj
Tak na ostatniej sesji zdecydowali tyscy radni, przychylając się do wniosku Józefa Twardzika, radnego z Czułowa i syna jednego z powstańców śląskich.

Pomysł poparła dr Maria Lipok-Bierwiaczonek, dyrektor Muzeum Miejskiego. Odtworzony pomnik byłby bowiem jednym z ważnych dla miasta miejsc symbolicznych. Tym ważniejszych dla Tychów, że ich mieszkańcy bardzo słabo znają historię miejsca, w którym żyją.

Pieniądze na odbudowę mają być zarezerwowane w przyszłorocznym budżecie. Trwają jedynie dyskusje czy będzie to taki sam gigantyczny pomnik, jak ten, który w Czułowie stanął w roku 1937, w 15. rocznicę przyłączenia Śląska do Polski, czy o takim samym kształcie, ale mniejszy.

O czułowskim pomniku pisaliśmy dwa razy, opierając się na wspomnieniach ludzi, którzy go pamiętali. Z relacji Andrzeja Busza wynikało, że był zbudowany z betonowych kręgów. Rudolf Gąsior twierdził, że to nie były betonowe kręgi, tylko kamienie ze ścieraka papierni w Kostuchnie. Tak czy inaczej, na szczycie kolumny znajdował się orzeł z rozpostartymi skrzydłami. Wedle Rudolfa Gąsiora, był on srebrny, a na nogach i w dziobie miał pozrywane łańcuchy.

W podeście pomnika wmurowano dokumenty z nazwiskami powstańców śląskich, które niestety wpadły w ręce Niemców. Na tablicy - zdaniem Rudolfa Gąsiora - znalazły się tylko trzy: Franciszka Mroza, Rozkosznego i Lacha, którzy zginęli w Czułowie. To bardzo cenna informacja, zważywszy, że treść inskrypcji na tablicy jest nie do odczytania ze zdjęć będących w zbiorach Muzeum Miejskiego.

Ze wspomnień Busza i Gąsiora wynikało, że pomnik stał dokładnie dwa lata, od jesieni 1937 do połowy września 1939. W pamięci tego drugiego utkwiły nawet takie szczegóły, jak ten, że przy pierwszej próbie jego obalenia, pękł łańcuch. Wtedy - jak zapewniał nas Rudolf Gąsior - sprowadzono mocniejszy flaszyncug (wielokrążek), a zaczepy zamocowano do nóg orła oraz pobliskiej lipy i dopiero wtedy pomnik obalono.

Orzeł i tablica zostały stłuczone i ponoć zabrane do przetopu, zaś kamienie zakopano tam, gdzie stał pomnik, czyli naprzeciwko szkoły podstawowej. Zniszczenia pomnika pod przymusem dokonał zakład ślusarski Matyjaszczyk. Do wykopania dołu, gdzie umieszczono kręgi, sprowadzono jeńców.



Jolanta Pierończyk - POLSKA Dziennik Zachodni

http://tychy.naszemiasto.pl/wydarzenia/921955.html




Wit - Śro Lis 19, 2008 12:13 am


Projekty niezgody
Przemysław Białkowski, 2008-11-18 20:39

Cztery warianty i wszystkie nie do przyjęcia. Właściciele domów przy ulicy Oświęcimskiej w Tychach-Urbanowicach nie zgadzają się na proponowane projekty przebudowy tej drogi. Chodzi o jej poszerzenie. A żeby to zrobić - według urzędników -konieczne jest wyburzenie od kilku do kilkudziesięciu domów. Projekty są konsultowane w Urzędzie Miasta w Tychach. Mieszkańcy chcą też, by pod uwagę brany był także ich projekt zakładający budowę obwodnicy Urbanowic.

Szczęściarz... Dlaczego? Nawet poza godzinami szczytu poruszanie się po ulicy Oświęcimskiej to wyzwanie tylko dla cierpliwych kierowców. - Przecież już się odechciewa człowiekowi żyć, w godzinach południowych do wieczornych jest takie obciążenie, że ani w prawo ani w lewo nie da się wyjechać, no chyba, że ktoś przepuści. Nie da się tutaj żyć - skarży się Jan Bortel, mieszkaniec ulicy Oświęcimskiej.

Zakazana dzielnica, jak mówią na Urbanowice mieszkańcy ma szanse uporać się z jednym z problemów. - Są takie uszkodzenia tej drogi, które są bardzo odczuwalne w domu, bo kiedy tir przejeżdża, to jest takie uderzenie, że normalnie w domu słychać, można w domu siedzieć, nie patrzeć na drogę i liczyć tiry - denerwuje się Robert Czub, także mieszkaniec ulicy Oświęcimskiej.

Jedno jest pewne - ulica Oświęcimska zostanie przebudowana. Jak ma wyglądać w przyszłości? Pierwszy wariant jest najtańszy i zakłada wyburzenie jedynie dwóch domów, remont nawierzchni i poboczy oraz budowę ścieżek rowerowych. Drugi wariant to poszerzenie ulicy do dwóch pasów jezdni. Warianty trzeci i czwarty to dwupasmowe obwodnice, odpowiednio od południa i północy oświęcimskiej. Od 9 do 25 domów do wyburzenia. Były cztery, ale prawdopodobnie będzie piąty. Bo na dotychczasowe propozycje urzędników, mieszkańcy się nie godzą. - Chcemy, żeby zrobiono obwodnice z prawdziwego zdarzenia, to nie są obwodnice dla dzielnic - uważa Urszula Karkoszka, mieszkanka ulicy Oświęcimskiej.

Wymarzone rozwiązanie? Nigdy więcej takiego widoku sznuru samochodów na Oświęcimskiej. Na ziemię sprowadzają urzędnicze kalkulacje. - Jest to DK44 i na obecną chwilę nie ma możliwości ograniczenia ruchu samochodów ciężkich tą drogą - wyjaśnia Wojciech Łyko, MZUiM w Tychach.

Kilkadziesiąt osób, które przyszły do UM na "społeczne konsultacje", ten adres będzie musiało zapamiętać na dłużej. - Po to są te spotkania, żeby wypracować kompromis, te warianty nie są przygotowane przez ludzi, którzy się nie znają na temacie, są to specjaliści - stwierdza Aleksandra Cieślik, UM w Tychach.

- Najpierw zezwolili na budowę nowego budynku, a teraz to będą wyburzać, takie są ich plany, takich mamy inżynierów, samych magistrów wyszkolą, co to pojęcia zielonego nie mają o niczym - oburza się Jan Liszka, mieszkaniec ulicy Oświęcimskiej.

Magister, inżynier, a nawet prezydent. Uszczęśliwić mieszkańców Urbanowic nie jest łatwo, ale chyba jeszcze trudniej wejść w ich położenie.

http://www.tvs.pl/informacje/6440/



nrm - Śro Lis 19, 2008 10:16 pm
Remontowane lodowisko - fotki
http://www.gkstychy.com.pl/index.php?show=galerie&id=44



Wit - Śro Lis 19, 2008 10:23 pm
Tychy powoli wracają na sportową mapę Polski i inwestują w sport. Hokej wiadomo, koszykówka puka do elity a piłkarze w II lidze
A miasto myśli o stadionie już teraz:

W Tychach powstanie Warka Arena?
Wojciech Todur2008-11-19, ostatnia aktualizacja 2008-11-19 19:03



Działacze GKS-u zdają sobie sprawę, że nie wyrwą się z piłkarskiej przeciętności bez nowego stadionu. Miasto już podjęło decyzję, że taki obiekt powstanie i jest gotowe zainwestować nawet 100 milionów złotych!

Stadion przy ulicy Edukacji, na którym rywalizują dziś drugoligowi piłkarze, to ruina - i nie zmieni tego ani wymiana krzesełek, ani obniżanie płotów. Gdy klub walczył o licencję na grę w drugiej lidze, prezes Łukasz Jachym razem z kibicami sam zbierał kamienie walające się po zdewastowanych trybunach. W przyszłym roku wysłużony - bo oddany do użytku w 1971 roku obiekt - ma zacząć znikać. Jeszcze w tym miesiącu ma ruszyć procedura, której celem będzie wyłonienie projektanta i wykonawcy nowego stadionu.

W Tychach już wiedzą, na jakim obiekcie chcą w przyszłości gościć najlepsze polskie drużyny. Za namową działaczy Piasta Gliwice delegacja tyskiego klubu trafiła do niemieckiego Paderborn. - To, co zobaczyliśmy, było jak powiew cywilizacji. Chcemy takiego stadionu! Żeby siedzisko było czyste, żeby na głowę się na lało, żeby można było zagrać po zmroku, a po meczu jeszcze zaprosić gości do restauracji - wylicza Jachym.

- To fajny, kameralny obiekt bez żadnych ekstrawagancji. Kosztował Niemców 11 milionów euro plus VAT. U nas będzie drożej. Trzeba bowiem doliczyć koszty wyburzenia starego stadionu i budowę parkingów. Myślę, że łącznie powinniśmy się zamknąć kwotą 100 milionów złotych - tłumaczy Andrzej Dziuba, prezydent miasta.

Pieniędzy ma wystarczyć na w pełni zadaszony obiekt, z nowoczesnym oświetleniem, podgrzewana murawą i funkcjonalnym zapleczem.

Na razie plan zakłada, że inwestycja obciąży głównie budżet miasta. Jachym ma jednak pomysł, który mógłby ułatwić budowę. - Już proponowałem sponsorującemu nasz klub browarowi, by wspomógł tę inwestycję, a potem szczycił się tym, że ma swoją "Warka Arena" - mówi Jachym. - Z Warką współpracujemy od ponad dwóch sezonów i układa nam się idealnie - dodaje.

Takie rozwiązanie na pewno uderzyłoby w Browary Tyskie - czyli konkurencyjną markę. - O naszych, czyli tyskich browarach, mógłbym napisać książkę. Jeżeli nas nie chcą, to nie będziemy nalegać. Gdy prosiłem o pomoc czy sponsoring, to najczęściej słyszałem, że jesteśmy "za mali". Dobrze. Poczekamy, aż wrócimy do ekstraklasy, powalczymy o mistrzostwo i zobaczymy, kto wtedy będzie za mały - śmieje się Jachym.

Paweł Kwiatkowski, rzecznik prasowy Kompani Piwowarskiej, przyznaje, że byłby zdziwiony, gdyby pod nosem tyskich browarów powstała "Warka Arena". - To by nam konkurencja sprawiła psikusa - przyznaje.

- Nasza firma nie angażuje się w budowę obiektów sportowych i nie sądzę, żeby w najbliższej przyszłości miało się to zmienić. Podobnie ma się sprawa z piłkarzami GKS-u. Sponsoring klubu rywalizującego w drugiej lidze jest niemożliwy. Może zabrzmi to brutalnie, ale to byłoby niekorzystne dla naszej marki. Podobnie było ze sponsoringiem Wisły, z którego się wycofaliśmy. Nienawiść innych kibiców do klubu z Krakowa przekładała się na wizerunek "Tyskich". Przypomnę, że wycofaliśmy się też ze sponsorowania Lecha. Z badań naszych konsumentów wynika bowiem, że bardziej od sportu ważna jest dla nich muzyka. Ale Warce w Tychach życzę powodzenia - zawiesza głos Kwiatkowski, który jednak przypomina, że w ramach wyjątku jego firma sponsoruje tyskich hokeistów, a przede wszystkim reprezentację Polski w piłce nożnej.

Prezydent Dziuba nie wierzy, że ktokolwiek wspomoże miasto w budowie stadionu. - Prezes Jachym to młody optymista. Miasto nie będzie jednak czekać z rozpoczęciem prac na pieniądze od sponsorów, Unii Europejskiej czy Ministerstwa Sportu. Zakładamy, że obiekt powstanie z miejskich środków, a jeżeli ktoś nam pomoże, to tylko będziemy się cieszyć - wyjaśnia. Plan przewiduje, że prace mają ruszyć w przyszłym roku, a nowy stadion ma zostać oddany do użytku za trzy lata.




Kris - Wto Lis 25, 2008 7:59 pm
Miasto sportu

Marek Jaromin, 2008-11-24 21:02

Miasto sportu - tak można opisać 130-tysięczne Tychy. Miasto na inwestycje sportowe wydało w tym roku ponad 70 milionów złotych. Już wkrótce władze Tychów zamierzają przeznaczyć na obiekty sportowe drugie tyle.

Hala sportowa za 30 milionów złotych, w której swoje mecze rozgrywają futsalowcy Ekstraklasowego GKS-u Jachym Tychy i koszykarze I-ligowego Big Stara. Modernizacja Stadionu Zimowego za 28 milionów złotych, a także remont miejskiej pływalni czy budowa ponad 20 boisk wielofunkcyjnych, to tylko część programu poprawy sportowej infrastruktury miasta. - Inwestowanie w sport to inwestowanie w naszych mieszkańców, to inwestowanie w młodzież. Tak naprawdę budowanie nowych obiektów sportowych odbywa się przede wszystkim z myślą o nas samych - tyszanach, o naszych dzieciach, aby zamiast szukać sobie zajęcia, mogły te zajęcia dostać - tłumaczy Aleksandra Cieślik, rzecznik prasowy UM w Tychach.

Mało tego mieszkańcy Tychów, kibice i przede wszystkim hokeiści GKS-u Tychy dostaną nowy obiekt. Już w styczniu dobiegnie końca modernizacja miejskiego lodowiska. Około 3 tysięcy krzesełek, większa tafla, 10 szatni, czy gabinety odnowy biologicznej - to tylko część atrakcji, z których będą mogli cieszyć się sympatycy hokeja w Tychach. - Czekamy z utęsknieniem. Pod względem organizacyjnym jest to najtrudniejszy sezon od wielu wielu lat. Mam nadzieję, że w styczniu gdy wyjedziemy na naszą taflę znowu przywita nas 3000 tyskich kibiców i będzie to tzw. "kocioł czarownic" jak niektórzy określają nasz obiekt - zaznaczył Karol Pawlik, dyrektor sportowy GKS-u Tychy.

Kotłem czarownic z pewnością nie można nazwać Stadionu Miejskiego w Tychach. Na oddanym do użytku w 1971 roku obiekcie komplet publiczności zasiada niezwykle rzadko. Taką okazją było m.in. pojedynek II ligowego GKS-u Tychy z Pogonią Szczecin. - Zależność jest prosta, jeżeli kibic będzie mógł przyjść, nie będzie musiał odgarniać śniegu z krzesełka, na głowę nie będzie mu kapać, a w przerwie będzie mógł napić się piwka i zjeść ciepłą kiełbaskę, to on na ten stadion przyjdzie - tłumaczy Łukasz Jachym, prezes GKS-u Tychy.

I tak niebawem ma być. Władze miasta planują modernizację stadionu. W ciągu najbiższych tygodni zostanie ogłoszony przetarg na projekt oraz budowę nowego obiektu. Co więcej miasto gotowe jest przeznaczyć na ten projekt aż 100 milionów złotych. Kwota ma wystarczyć na stadion ze sztucznym oświetleniem, w pełni zadaszony i z podgrzewaną murawą. Prace mają ruszyć już w lutym przyszłego roku i potrwać około trzech lat.

Biorąc pod uwagę jak w nowym obiekcie radzą sobie futsalowcy GKS-u Jachym Tychy i koszykarze Big Stara, tyscy sympatycy sportu mogą być spokojni o postawę hokeistów jak i piłkarzy GKS-u.
http://www.tvs.pl/informacje/6598/



Wit - Nie Lis 30, 2008 9:50 pm
Tyszanie chcą rynku, ale bez parkingu
am2008-11-30, ostatnia aktualizacja 2008-11-30 17:41



Na pl. Baczyńskiego w Tychach ma powstać rynek z prawdziwego zdarzenia, a przy okazji duży parking. Problem w tym, że mieszkańcy pobliskich bloków nie chcą nawet o nim słyszeć.

Pl. Baczyńskiego do 2010 roku ma zostać odnowiony. Będzie wyłączony z ruchu, wyłożony kostką brukową, a na środku stanie fontanna, którą po zmroku będą podświetlać kolorowe reflektory. Odnowione zostaną również fasady okolicznych domów, a za dwoma blokami powstanie parking na 60 samochodów. Mieszkańcy nie chcą mieć jednak parkingu za oknami.

Dorota Falerowska, lokatorka jednego z bloków, poszła do magistratu obejrzeć plan zagospodarowania przestrzennego. - Z dokumentów wynikało, że wytną drzewa i w odległości siedmiu metrów od naszego budynku wybudują miejsca postojowe. Najgorsze, że nikt nas o tym nie poinformował - mówi Falerowska.

Mieszkańcy zaczęli zbierać podpisy pod protestem w sprawie budowy parkingu. Na 80 rodzin mieszkających w jednym bloku podpisały się 64. Aleksandra Cieślik, rzeczniczka tyskiego magistratu, uspokaja, że sprawa inwestycji nie jest przesądzona. - Parking miał być wybudowany na potrzeby okolicznych mieszkańców, bo mieliśmy sygnały, że w tym miejscu jest problem z parkowaniem. Dlatego dziwi nas ten protest. Jeśli mieszkańcy nie będą chcieli parkingu w tym miejscu, uszanujemy ich decyzję - podkreśla Cieślik.



Wit - Sob Gru 27, 2008 3:39 am


Kończy się trwająca prawie dwa lata przebudowa tyskiego krytego lodowiska
19.12.2008
W styczniu GKS Tychy zagra inauguracyjny mecz podczas uroczystego otwarcia wyremontowanego, krytego lodowiska.

W drugiej połowie stycznia korzystać z niego będzie mógł każdy. Kierownik Roman Mucha zapewnia, że warto było na to poczekać 22 miesiące.

- Nowa tafla jest większa, lepiej oświetlona. Komfort jazdy jest zdecydowanie lepszy - mówi Roman Mucha.

Gruntowny remont stadionu objął też wykonanie nagłośnienia i monitoringu, wymianę instalacji elektrycznej i wodno-kanalizacyjnej, zamianę siedzisk na widowni z drewnianych na unoszone oraz przebudowanie zaplecza, czyli szatni i pomieszczeń sanitarnych.

Wzmocniono również konstrukcję dachu oraz założono nową instalację chłodzenia, która zastąpiła tę tymczasową, zamontowaną po wycieku amoniaku w 2005 r.

To tylko kilka z wielu wykonanych prac, których łączny koszt wyniósł 28 milionów złotych.

- Przebudowa była niezbędna. Był to przestarzały stadion, który działalność rozpoczął w latach 70. - dodaje Mucha.

- Warto było zainwestować w ten obiekt, teraz jest on naprawdę piękny i stanowi wizytówkę miasta - mówi Tadeusz Pilarz, przewodniczący komitetu organizacyjnego największej zimowej imprezy w Polsce w ostatnich latach. Mowa o Festiwalu Olimpijskim Młodzieży w Sportach Zimowych Śląsk-Beskidy 2009. Zaczyna się on 14 lutego. Tychy są jednym z gospodarzy imprezy.

- To takie małe igrzyska olimpijskie dla całej Europy, do udziału zgłosiło się 46 z 49 państw, będziemy więc gościć największą liczbę reprezentacji i zawodników - mówi Pilarz.

Naszym wyremontowanym lodowiskiem będziemy więc mogli pochwalić się przed całą Europą. To tutaj rozegrają się wszystkie mecze hokejowe. Zawodnicy pozostałych dyscyplin będą rywalizować na obiektach w Cieszynie, Szczyrku, Wiśle i Bielsku-Białej.

Tymczasem planuje się, że obok krytego lodowiska powstanie druga hala z taflą, na której będzie można trenować hokej i łyżwiarstwo figurowe oraz grać w curling.

Agnieszka Gołąbek - POLSKA Dziennik Zachodni

http://tychy.naszemiasto.pl/wydarzenia/937691.html



Wit - Pią Sty 09, 2009 10:29 am
Najlepsze lodowisko w Polsce mają Tychy
Wojciech Todur2009-01-08, ostatnia aktualizacja 2009-01-08 20:51



Remont obiektu trwał ponad rok i kosztował 28 mln złotych. Projektanci zastosowali najnowsze rozwiązania. Kamery monitoringu są tak dokładne, że wypatrzą pierwszy siwy włos na skroni kibica

Józef Zagórski, kierownik drużyny GKS-u, zadziera głowę i patrzy na sufit tyskiego lodowiska. - W 1968 roku, gdy ten obiekt został oddany do użytku, o dachu mogliśmy tylko pomarzyć - uśmiecha się. - Hokeiści rozbierali się w drewnianym baraku. Czy była ciepła woda? Jak zadziałał junkers! Z baraku na lód było dobre 40 metrów. Brodziło się po kostki w błocie i w śniegu. O rolbie mogliśmy wtedy tylko pomarzyć. Stary wózek akumulatorowy polewał lód wodą, a powierzchnię równał przytroczony do niego koc. Kibice też nie mieli lekko. Za siedziska służyły im wysłużone podkłady kolejowe - opowiada Zagórski. W latach 70. w Tychach pomyśleli o dachu. Konstrukcję miały podtrzymać niezwykle wytrzymałe żelbetonowe słupy. - Wylewali je przez rok. Z dachem to już była Ameryka - żartuje Zagórski.

Monitoring sięgnie doniczki

To właśnie te cztery słupy są jedynym łącznikiem siermiężnej przeszłości z pachnącą nowoczesnością. - Stara, dobra robota. Powstały w czasach, gdy wytrzymałość konstrukcji musiała aż sześciokrotnie przekraczać margines bezpieczeństwa. A warto zaznaczyć, że sam dach waży aż 300 ton! - mówi Zbigniew Boczkowski, prezes firmy Concret, która realizowała inwestycję.

Tyskie lodowisko to dziś najnowocześniejszy tego typu obiekt w Polsce. Remont trwał ponad rok. Zanim rozpoczęły się prace, projektanci odwiedzili większość polskich lodowisk. Jednak najwięcej cennych informacji zebrali podczas wizyty w Czechach, szczególnie w Pradze i Vitkovicach. - Szukaliśmy jak najlepszych rozwiązań. Najlepszych materiałów - zapewnia Boczkowski. Na ścianach i podłogach dominują więc kamień i antypoślizgowe posadzki żywiczne.

Obiekt jest naszpikowany elektroniką. Wielkie wrażenie robi system monitoringu. Urządzenie jest tak czułe, że bez trudu można sprawdzić, w jakiej doniczce stoją kwiatki na parapecie w oknie bloku, który znajduje się tuż obok lodowiska!

- A co dopiero mówić o zbliżeniach twarzy osób, które siedzą na trybunach. Każdego można namierzyć, zrobić mu zdjęcie i przy wyjściu z lodowiska podać wydruk wraz z rachunkiem - uśmiecha się Roman Mucha, kierownik obiektu. Ten "rachunek" to dla wandali, którzy nie będą chcieli szanować wyposażenia lodowiska.

Uwaga! Uwaga! Pożar!

Ważna informacja dotyczy palaczy. Dotąd na tyskim lodowisku normą było, że część kibiców opuszczała swoje miejsca w czasie przerw między tercjami i paliła na korytarzu, który biegnie pod trybunami. Często było tam siwo od dymu! Teraz to już nie będzie możliwe. Obiekt jest naszpikowany czujnikami dymu, które są sprzężone z Dźwiękowym System Ostrzegawczym (DSO). Wystarczy, że smużka dymu liźnie czujkę, a lodowiskiem wstrząśnie nieprzyjemny dla ucha komunikat: "Uwaga! Uwaga! W budynku wykryto zagrożenie pożarem!". - Głośniki znajdują się w każdym, nawet najmniejszym pomieszczeniu. Automatycznie zostaną też powiadomione straż pożarna i policja - zapewnia Boczkowski.

Palacze nie mają co liczyć, że wyskoczą na dymka na zewnątrz lodowiska. Po przekręceniu kołowrotków, które znajdują się na bramkach wejściowych, nie będzie już możliwości powrotu.

- W środku obiektu obowiązuje całkowity zakaz palenia. Jeżeli ktoś się do niego nie dostosuje i z jego winy zostanie przerwany mecz, musi się liczyć z tym, że zostanie obciążony kosztami - mówi Boczkowski. Dodajmy, że w przypadku realnego zagrożenia kibice będą mogli wydostać się na zewnątrz przez 16 wyjść ewakuacyjnych.

W obiekcie działa też monitoring dźwiękowy. Jeżeli kogoś najdzie ochota do żartów i zacznie rozgłaszać na przykład, że: "Na lodowisku jest bomba", też ma zostać wychwycony przez kierunkowy mikrofon. Wrażenie robi także nowy telebim, który jest sprzężony z czterema kamerami. Będzie można na nim oglądać powtórki bramek. Dodajmy, że na lodowisku głos spikera ma być czysty jak woda w górskim potoku. Akustykę obiektu sprawdzał i decydował o rozmieszczeniu głośników specjalista z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie.

Jest i schodołaz

Korzyści płynące z remontu najbardziej odczują jednak hokeiści. Na pierwszy zespół czeka nowa szatnia o powierzchni aż 180 m kw. Zanim zawodnicy wejdą do właściwej szatni, zrzucą prywatne ubrania w tzw. szatni suchej. Dzięki temu nie będą wracać do domu w przepoconych rzeczach.

Integralną częścią szatni jest też suszarnia wyposażona w urządzenie, które ma przy użyciu ultrafioletu niszczyć bakterie chcące się zagnieździć w strojach zawodników.

W szatni pierwszej drużyny będzie można się poczuć trochę jak w teatrze. Hokeiści nie będą się już mogli tłumaczyć sędziemu, że nie zdążyli na rozpoczęcie tercji, bo z nerwów stracili rachubę czasu. Elektroniczny zegar wisi tuż nad drzwiami. Na dodatek w pomieszczeniu znajduje się głośnik, który pierwszy raz na trzy minuty przed wznowieniem gry przypomni, że czas odpoczynku dobiegł końca. Sygnał zostanie ponowiony na minutę przed rozpoczęciem tercji.

Do dyspozycji pierwszej drużyny są też: sauna, sala ćwiczeń, siłownia i specjalne pomieszczenie do masażu. Poza główną szatnią jest jeszcze dziesięć innych! Dziewięć z nich ma być wykorzystywanych przez młodzież i drużynę kobiet.

Zmieniła się również tafla. Stara była pochylona o kilkanaście centymetrów, tak by po rozmrożeniu ułatwić odpływ wody. Na płytę wylano 180 kubików betonu, które przykryły 24 km rurek (rozstawione co 8 cm), którymi płynie mrożący wodę glikol.

- W czasie prac były dwa szczególnie ważne i stresujące momenty. Pierwszym było podniesienie i osadzenie dachu. Drugim - ponowne uruchomienie aparatury mrożącej. Gdyby okazało się, że pod tonami betonu pękła choćby jedna rurka, czekałoby nas kucie - opowiada Boczkowski.

Na trybunach lodowiska może się teraz pomieścić 2,5 tys. osób. Za jedną z bramek powstała też trybuna dla VIP-ów na 37 miejsc. Nie zapomniano również o niepełnosprawnych. Na kibiców na wózkach czeka osiem stanowisk. Będą mieć do swojej dyspozycji toaletę i schodołaz, który umożliwi im zejście na poziom lodowej tafli. Na lodowisku będzie też działać klimatyzacja. Nawet podczas najbardziej srogich mrozów na trybunach ma być przyjemne 16 stopni Celsjusza (co nie oznacza, że nie może być cieplej).

Kibice po raz pierwszy zasmakują w nowościach już w przyszłym tygodniu. 16 stycznia na tyski lód wyjadą wtedy drużyny GKS-u i Podhala Nowy Targ. Przed spotkaniem ma zostać uroczyście zastrzeżona koszulka Henryka Grutha, wieloletniego zawodnika tyskiego klubu.



Liczby hali

28

mln złotych kosztowała modernizacja lodowiska. 13,5 mln zapewniło miasto, 10 mln Ministerstwo Sportu i Turystyki, a 4,5 mln marszałek województwa śląskiego.

45

kamer, także na zewnątrz hali, posiada zainstalowany system monitoringu

400

tyle złotych kosztuje jedno krzesełko zamontowane na widowni
.........................
Tychy mają wieżę Eiffla. To dopiero początek
Iwona Sobczyk 2009-01-08, ostatnia aktualizacja 2009-01-09 09:13

Wieża to dopiero początek. Niebawem przed jednym z tyskich bloków staną też krzywa wieża z Pizy, sześć egipskich piramid i zegar słoneczny, który będzie dziełem sztuki i przedsięwzięciem edukacyjnym w jednym. A wszystko to za sprawą jednego z mieszkańców.
Właściwie to wszystko zaczęło się od ogrodu japońskiego. Już dwa lata temu Henryk Jan Dominiak, grafik i złotnik, wielbiciel sztuki bonsai, zasadził przed blokiem przy Żwakowskiej 8 pierwsze rośliny. Ostatniego lata ogród był gotowy. Między roślinami powstała studnia o niezwykłych właściwościach. - Ludzie, szczególnie młodzi, przychodzą i wrzucają do niej drobne na szczęście - mówi Dominiak.

Wkrótce doszedł do wniosku, że japoński ogród to żadna rewelacja. Postanowił postawić przed blokiem coś wyjątkowego - zaprojektowane przez siebie, wkomponowane w zieleń konstrukcje, przypominające najważniejsze budynki świata. Przed świętami obok trzepaka, na wysepce obłożonej granitową kostką i postumencie ze skały gnejsowej stanęła miniaturowa wieża Eiffla ze stali. - Nazywam ją wieżą numer 1, bo nie mam praw autorskich do używania oryginalnej nazwy - mówi.

Najprawdopodobniej jeszcze w styczniu niedaleko wieży stanie zegar słoneczny o średnicy dwóch metrów, wykonany z granitu o trzech odcieniach i czerwonego jaspisu afrykańskiego. Będzie nie tylko odmierzał czas, ale i pokazywał odległość od Żwakowskiej 8 do 25 stolic europejskich, z dokładnością do trzech miejsc po przecinku. Autorem wyliczeń jest fizyk, dr Lucjan Pajdzik, pracownik naukowy uniwersytetu w Oksfordzie. - To będzie dzieło sztuki i jednocześnie praca naukowa. Dzieci z pobliskich szkół będą mogły tu przychodzić i uczyć się, na czym polega działanie takiego zegara - mówi grafik.

Do zegara, wieży i ogrodu dołączy jeszcze konstrukcja przypominająca krzywą wieżę w Pizie i sześć piramid, proporcjami, kształtem i rozstawieniem odpowiadające kompleksowi w Gizie. Wszystko będzie ze stali i naturalnych materiałów. Dominiak nie uznaje innych. Zasłynął wykonaną ze szlachetnych kamieni i kruszców makietą Tychów (do obejrzenia w UM). Wykonanie ogrodu sfinansował sam, na wieżę znalazł sponsorów.

Nie ukrywa, że jemu samemu atrakcje też służą, bo prowadzi w bloku firmę. Ale to nie jest najważniejsze. - Ludzie potrzebują miejsca, gdzie będą mogli podumać, oderwać się na chwilę od codzienności. Temu ma to służyć. Cieszę się, że mieszkańcy przyłączyli się do projektu. Pomagali sadzić rośliny, układać bruk. Kilka pań już zaoferowało, że wiosną zadbają o ogródek - mówi Dominiak. Wszystko, co stawia na skwerku, staje się własnością wspólnoty.

Większości mieszkańców atrakcje skweru bardzo się podobają. Na zagospodarowanie terenu przez artystę wspólnota mieszkaniowa zgodziła się bez wątpliwości. - Jeśli pan Dominiak chce upiększać skwer, to możemy się tylko cieszyć - mówi Alicja Madejska, wiceprzewodnicząca wspólnoty i radna miejska.





Wit - Sob Sty 10, 2009 12:34 am


Znów rok jubileuszowy
02.01.2009
Wczoraj przypadała 75. rocznica nadania praw gminy miejskiej wsi Tychy.

1 stycznia 1934 r. weszła bowiem w życie uchwała Śląskiej Rady Wojewódzkiej z dnia 20 listopada 1933 r., która w ten sposób wynosiła wieś Tychy w uznaniu dla ogromnego rozwoju, jaki przeszła ona od roku 1922. Na początku lat 30. miała bowiem prąd, murowaną remizę strażacką, rozbudowaną szkołę w centrum i nową na Żwakowie, nowe mieszkania komunalne, wyasfaltowane drogi łączące wieś z Paprocanami i innymi sąsiednimi miejscowościami, wybrukowane drogi w samej miejscowości. Miała kompleks sportowo-rekreacyjny przy ulicy Damrota. Były to basen, boisko, korty tenisowe, strzelnica, restauracja z salą taneczną. Drugim ośrodkiem rekreacyjnym był park przy dawnym pałacu książęcym, a w nim - kręgielnia i muszla koncertowa. W samym pałacu mieściła się restauracja.

W takim kształcie to już zdecydowanie nie była wieś. Podniesienie jej do rangi gminy miejskiej stało się koniecznością. 75. rocznica tego wydarzenia otwiera kolejny rok historyczny w mieście, na przestrzeni którego odbędzie się wiele atrakcyjnych imprez.

Plan obchodów liczy 38 pozycji. O wszystkich wydarzeniach będziemy na bieżąco informować. Już dziś warto jednak zapowiedzieć bieg uliczny, którego trasa zacznie się przy pierwszej siedzibie Urzędu Miasta przy placu Wolności, a zakończy przy obecnym przy alei Niepodległości (w czerwcu), pożegnalny mecz Mariusza Czerkawskiego (w kwietniu), mecz piłki nożnej i pożegnalny koncert Radosława Gilewicza (czerwiec).

Już dziś warto też wiedzieć (i odpowiednio przygotować się) o szykowanej na 1 kwietnia zmianie na stanowisku... prezydenta miasta. Obejmie je ten, kto kupi "dzień u steru miasta" podczas licytacji, z której dochód wesprze budowę hospicjum.

Warto też wiedzieć o niezwykłym pomyśle na kalendarz na rok 2009, który składał się będzie z 12 zdjęć wykonanych w 12 wybranych, charakterystycznych miejscach miasta. A na tych zdjęciach znajdą się ich mieszkańcy, którzy w wyznaczonym dniu o określonej godzinie zechcą spotkać się z fotografem.

Jolanta Pierończyk - POLSKA Dziennik Zachodni


Stary tyski ratusz na przedwojennej fotografii.

http://tychy.naszemiasto.pl/wydarzenia/941512.html

Kasa idzie w ziemię
02.01.2009
W nowy rok każdy samorząd wchodzi z bagażem niezrealizowanych inwestycji. Tychom nie udało się zbudować obiecywanej na miniony rok mediateki, Bieruń nie rozbudował przedszkola na osiedlu Erg.

W Imielinie nie powstała ani hala sportowa, ani deptak łączący cmentarz z ulicą Imielińską, w Bojszowach i Chełmie Śląskim na modernizację czekają drogi. W Lędzinach nie udało się nic zrealizować z planowanych na rok 2008 sztandarowych inwestycji. Nie rozpoczęto budowy kanalizacji, nie ruszyły rozbudowa szkół ani remont przedszkola, nie ma też kręgielni w ośrodku sportowym. Wszystko jest na etapie projektów i oczekiwaniu na środki unijne.

Oczywiście, są i sukcesy. Tychy mają nowiutką halę sportową, zmodernizowany stadion zimowy, Szybką Kolej Regionalną, wyremontowane szkoły... Bieruń - mocno zaawansowaną budowę kanalizacji, do 2010 r. będzie zakończona. Imielin cieszy się postępującą budową nowego przedszkola, które jednak nie zostanie oddane na 1 września, jak początkowo zapowiadano, ale na pewno pod koniec roku 2009. Bojszowom udało się wyremontować ulicę Pancerniaków i rozpocząć modernizacje ulic Dąbrowskiej, Wiklinowej i Sierpowej. Chełm ma porządne zaplecze sportowe przy swoim boisku, a w nim: szatnie, natryski, siłownię, jacuzzi, saunę i kawiarenkę

Nad wszystkim górują jednak ambitne plany na nowy rok. Wszędzie wydatki znacznie przekroczą dochody, co świadczy o umiejętności sięgania do kiesy UE.

Tychy mają jeszcze większy budżet niż ten zeszłoroczny, który prezydent Andrzej Dziuba nazywał historycznym, bo przekroczył 500 mln zł. Tegoroczny po stronie dochodów sięga 609 mln zł, po stronie wydatków - 855 mln zł. Ponad połowę wydatków pochłoną inwestycje, które mają poprawić komfort życia w mieście oraz jego estetykę. Największa z nich to ciągle budowa kanalizacji, na którą w tym roku pójdzie 330 mln zł, czyli 70 proc. wszystkich pieniędzy przeznaczonych na inwestycje. Na budowę i przebudowę dróg miasto zarezerwowało 60,3 mln zł, na inwestycje oświatowe - prawie 40 mln zł (o 30,1 mln zł więcej niż w roku minionym).

We wszystkich gminach, nie tylko w Tychach, kanalizacja jest priorytetem. Wszędzie na ten cel zostaną wydane ogromne pieniądze, które jednak znikną pod ziemią.

W Imielinie zacznie się II etap kanalizacji, który potrwa do roku 2010, w wyniku którego miasto będzie skanalizowane w 65 proc. Z UE na ten cel dostało 15 mln zł (75 poc. budżetu. W Bojszowach rozpocznie się budowa kanalizacji w Świerczyńcu, w Chełmie Śląskim - w Kopciowicach i Chełmie Małym.

Co w powiecie bieruńsko-lędzińskim przybędzie w nowym roku?

Bieruń obiecuje sobie strażnicę dla OSP Czarnuchowice. Przynajmniej w surowym stanie. Imielin - sygnalizację świetlną na skrzyżowaniu ulic Imielińskiej i Brata Alberta oraz progi zwalniające na ulicach Miarki i Wandy. W Bojszowach ma dojść do uruchomienia piątej (ostatniej) świetlicy środowiskowej, w Bojszowach Nowych, oraz remontu byłej szkoły w Jedlinie. W tym budynku powstaną dwa mieszkania socjalne oraz przedszkole.

Chełm stawia w tym roku na kulturę, czterokrotnie zwiększając wydatki na ten cel. Ma to związek z planowanymi na ten miesiąc przenosinami świetlicy środowiskowej do Euro-Centrum oraz pozyskaniem w tym obiekcie sali widowiskowej.

Chełm i Bojszowy liczą na rozstrzygnięcie konkursu, w wyniku którego być może otrzymają pieniądze na planowane już na zeszły rok modernizacje dróg: Podłuże i budowa chodnika wzdłuż ul. Błędów w Chełmie, oraz Międzyrzecznej i św. Jana w Bojszowach. Na to samo czekają Lędziny. W nowym stawiają przede wszystkim na drogi. W maju mają być skończone budowy ulic Matki Boski Różańcowej i Długosza. Planuje się też modernizację fragmentu ul. Lędzińskiej.

Jolanta Pierończyk - POLSKA Dziennik Zachodni

http://tychy.naszemiasto.pl/wydarzenia/941511.html



Kris - Wto Lut 03, 2009 7:56 pm
Tychy bez festiwalu

Przemysław Białkowski, 2009-02-03 18:43
Wizytówka miasta, gratka dla fanów bluesa i impreza "Ku przestrodze". Tyski festiwal im. Ryśka Riedla... przestaje być tyski. Przyczyna prozaiczna - miasto rozpoczyna budowę kanalizacji w Paprocanach - miejscu gdzie od 10 lat przyjeżdzają fani Riedla z całej Polski. Organizatorzy nie kryją żalu - to już nie będzie ten sam festiwal - mówią i zastanawiają się czy nie przenieść go do innego miasta na Śląsku.

Koszulka z zespołu Dżem wisi w barze Elżbiety Zielewskiej już od kilku lat i jest pamiątką po fanach Ryśka Riedla. Festiwal "Ku przestrodze" - to wiele godzin dobrej muzyki, ale i wielokrotnie większe dochody okolicznych przedsiębiorców. - Na festiwalu jest zawsze bardzo dużo osób, wszystkie stoliki zajęte, nawet czasem brakuje miejsc - stwierdza Zielewska, właścicielka baru w Tychach.

Ale w tym roku o miejsca nie będzie trudno. Festiwal im. Ryśka Riedla nie odbędzie się w Paprocanach. - Zawsze przyjeżdżali fani z całej Polski i Tychy były, Dżem, to były czasy. Uważam, że to jest zły pomysł, rezygnować z festiwalu - przyznaje Zbigniew Tarczoń, mieszkaniec Tychów.

To już nie tylko pomysł. Decyzja zapadła: zamiast sceny i tłumów ludzi, na teren parku wjedzie ciężki sprzęt. - W tym roku na Paprocacnach kontynuujemy największy projekt w mieście, czyli budowę kanalizacji, zgodnie z kontraktami, jakie mamy podpisane z Unią Europejską. Jesteśmy zobowiązani wykonać te prace na Paprocanach właśnie w tym terminie - wyjaśnia Aleksandra Cieślik, rzecznik prasowy UM w Tychach.

I rozpocząć na miesiąc przed planowanym terminem festiwalu. Swojego żalu nie kryje Sebastian Riedel, syn legendarnego muzyka Dżemu. - Na Paprocanach jest taki klimat, który sprzyja tej całej atmosferze, temu wszystkiemu co się w tych dniach dzieje i działo - uważa Riedel.

I będzie się działo, ale nie w Tychach. Organizator festiwalu przymierza się do dwóch nowych lokalizacji, których na razie nie zdradza. - Festiwal musi się odbyć, przecież jest to festiwal, w którym tysiące ludzi bierze udział - mówi Adam Antosiewicz, organizator.

- Wierzyć się nie chce, że Tychy tak łatwo się pozbywają takiej imprezy. Myślę, że organizatorzy, pomysłodawcy tego festiwalu bez większych problemów znajdą miejsce na Śląsku i miasto, które ich przygarnie - stwierdza Andrzej Matysik, "Twój Blues".

Co znaczy, że skazany na bluesa, wcale nie musi być skazany na Tychy.
http://www.tvs.pl/informacje/8377/



MefistoTT - Wto Lut 03, 2009 11:05 pm
Dziwny artykuł.
Nie rozumiem, gdzie jest napisane że ktokolwiek chce sie czegoś pozbywać. Z artykułu wynika, że potrzebna jest odnowa kanalizacji, chwilę to potrwa i festiwal wróci.
No już nie bądźmy tacy ograniczeni do dwóch dni w roku. Jeśli komfort tego miejsca się ma poprawić, to jest to sprawa priorytetowa. Także dla późniejszego rozwoju festiwalu.
Przecież nikt nie mówi: "nie chcemy już festiwalu, jest nam niepotrzebny"

Wypowiadam się tylko na podstawie tego niejasnego dla mnie artykułu nie znam w ogóle sprawy przebudowy kanalizacji.



mark40 - Sob Lut 07, 2009 3:00 pm


Tychy bez Riedla znów będą tylko sypialnią

Festiwalu im. Ryśka Riedla w tym roku w Tychach nie będzie. Straci na tym impreza, ale przede wszystkim miasto. Niewykluczone, że fani Dżemu spotkają się na polach marsowych w Chorzowie



Ostatni weekend lipca na Paprocanach. Upał doskwiera. Namioty jak zwykle rosną od czwartku, w sobotę nie ma gdzie szpilki wcisnąć. Kąpielisko nieczynne, w jeziorze znów zakwitły sinice. Dla tego, kto nie chce ryzykować wysypką, zostaje kilka natrysków pod gołym niebem. W niedzielę ekskrementami cuchnie nawet na plaży. Tysiące ludzi, z roku na rok coraz więcej. Rozleźli się po całym parku zamiast słuchać koncertów. Bo pod sceną nie wolno pić.

Tak było w zeszłym roku na Tyskim Festiwalu Muzycznym im. Ryśka Riedla "Ku przestrodze". Być może był to ostatni festiwal Riedla w tym miejscu

Powód? Budowa kanalizacji i modernizacja ośrodka wypoczynkowego Paprocany. Adam Antosiewicz, organizator imprezy, nie przeczy, że to pożądane - na czas festiwalu wieszał lampy, bo ośrodek nie jest nawet oświetlony. Ale ma wątpliwości, czy remonty muszą się odbywać koniecznie w terminie festiwalu

Już w 2006 roku "Gazeta" pisała, że Tychy stracą imprezę, jeśli nie stworzą bazy noclegowej. Tak jak Cieszyn stracił festiwal filmowy Era - Nowe Horyzonty. Tyszanie śmiali się: Co za porównanie! Tychy to nie jest miejsce przypadkowe, Riedel tutaj chodził do podstawówki, bawił się w Indianina, ożenił się, zaczął śpiewać, tutaj leży na cmentarzu. To fani Dżemu wybrali Tychy, przyjeżdżając najpierw na grób lidera zespołu. Festiwal miał ich od tego grobu odciągnąć, dlatego odbywał się zawsze w ostatni weekend lipca, w okolicach daty śmierci Riedla.

Fani byli zachwyceni. Ironek_48: "Było mocno! Super, genialnie i w ogóle. Ale trzeba być na całym, spać pod namiotem (lub ewentualnie śpiewać całą noc). Pozdro dla tych ludzi, mimo tego, że nie mogłem spać, to i tak ich kocham. Do zobaczenia za rok!".

Bywalcy festiwalu szybko zapominali o smrodzie, ciasnocie, duchocie, komercji i już w poniedziałek zwijając namioty, odliczali, ile dni zostało do następnego. "Byłem dopiero szósty raz. Co roku jest coraz lepiej, aż w końcu przyjdzie taki rok, że będzie extra Tak trzymać!!!!!!!!!!" (poldigicom).

- Co roku na festiwal oddajemy za darmo teren ośrodka i 30 tys. zł dotacji - Aleksandra Cieślik, rzeczniczka tyskiego magistratu, udowadnia, że dla miasta festiwal jest ważny. - To wizytówka miasta. Ale na kanalizację miasta dostaliśmy 100 mln euro z Unii Europejskiej i jeśli się nie wywiążemy w terminie, będziemy musieli oddać. Realizacja projektu, przebudowa zaplecza gastronomicznego, sportowego, plaży, przepuszczenie potoku Wyrskiego przez jezioro, dzięki czemu nie będzie więcej wykwitów sinic, potrwa dwa lata, więc i tak kolejne festiwale nie mogłyby się odbyć na Paprocanach.

Miasto zaproponowało Antosiewiczowi miejsce w Cielmicach, wiejskiej dzielnicy, która sąsiaduje z Paprocanami przez krajową "jedynkę". - Przy trasie szybkiego ruchu? W polu, za Tesco? To poważny festiwal, a nie jakiś przenośny. Odejdziemy w godne miejsce - odmawia organizator. Dostał kilkanaście innych propozycji z całej Polski. Chce, żeby festiwal został na Śląsku. Ale nie widzi już dla niego miejsca w Tychach, chociaż kocha to miasto.

Rozważa m.in. pola marsowe w Wojewódzkim Parku Kultury i Wypoczynku. W Chorzowie, niby też związanym z Riedlem, bo tu muzyk urodził się i zmarł. No i łatwiejszy dojazd, więcej miejsca.

"Nie wyobrażam sobie innego miejsca niż Paprocany" - powtarza się w festiwalowym portalu (festiwaltyski.pl). Ktoś proponuje lotnisko w Muchowcu, inny Elektrociepłownię Szombierki. Ale zagłuszają ich wezwania do podpisywania petycji pod protestem i do demonstracji pod tyskim magistratem: "Nie możemy oddać Paprów".

Powstaje specjalna strona do wyrażania sprzeciwu: festiwalpaprocany.glt.pl. Ludzie wpisują się z imienia i nazwiska, z Wrocławia, Krakowa, Rzeszowa, Warszawy, Gdańska, Kołobrzegu...

Antosiewicz obawia się, że po modernizacji Paprocan nie będzie już dla festiwalu powrotu. - Ośrodek może nie być przystosowany do takich imprez, albo my ustabilizujemy się gdzie indziej. Ostatecznie to uczestnicy zdecydują o miejscu - mówi. - Festiwal bez Paprocan straci klimat, a Tychy bez festiwalu będą znowu tylko sypialnią - dodaje.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,3501 ... alnia.html



Wit - Sob Lut 07, 2009 9:25 pm


Obchody 75. rocznicy nadania Tychom praw gminy miejskiej zainaugurowane
30.01.2009
Honorowi Obywatele Tychów i Skrzynia Czasu, do której prof. Szczepański za chwilę włoży swoją monografię.

Zerwały się oklaski, kiedy Mariusz Czerkawski wjechał na lód. Przywitał się z publicznością i z zawodnikami GKS Tychy, w którego barwach zdecydował się rozegrać pożegnalny mecz.

Trybuny były pełne. Rozstania prawie 37-letniego Czerkawskiego z hokejem nie chcieli przegapić nawet ci, którzy wielkimi fanami tego sportu nie są.

Od początku było wiadomo, że nie będzie to jednak żaden benefis ani inne spotkanie towarzyskie. Drużyna Stoczniowca Gdańsk przyjechała po zwycięstwo i punkty. Kiedy zdobyła pierwszą bramkę, tyszanie zrozumieli, że to nie przelewki. Zaczęła się ostra gra. Czerkawski wielokrotnie wjeżdżał na lód. Trudno go było nie zauważyć. Wyróżniał się techniką i elegancją ruchów. Niestety, 10-miesięczna przerwa w treningach dawała o sobie znać. Bramki nie zdobył. - Nie udało się, choć robiłem, co mogłem - powiedział po meczu.

Najwyraźniej jednak przyniósł szczęście tyskiej drużynie, bo po raz pierwszy w tym sezonie wygrała ze Stoczniowcem. Mecz zakończył się wynikiem 3:2. Gdańszczanie wyjechali z Tychów wprawdzie z porażką, ale za to ze zdjęciem z Mariuszem Czerkawskim na pamiątkę.

Tyska publiczność pożegnała Czerkawskiego odśpiewaniem "Sto lat". Prezydent Andrzej Dziuba wręczył mu ogromny bukiet kwiatów. Najpopularniejszy hokeista definitywnie zakończył swoją karierę sportową. I to właśnie w Tychach, na tym samym lodowisku - choć przez remont zmienionym nie do poznania - na którym przed laty stawiał swoje pierwsze kroki. Historia zatoczyła koło.

Co teraz? W rozmowie z reporterem "Polski Dziennika Zachodniego", Mariusz Czerkawski powiedział: "Meczu ligowego już nie zagram, ale chętnie będę uczestniczył w imprezach propagujących moją dyscyplinę sportu. Już mam umówione spotkania z młodzieżą w tyskich szkołach. Służę także swoją radą nowemu prezesowi PZHL".

Rozstanie z hokejem i pożegnalny mecz zbiegły się z inauguracją obchodów 75. rocznicy nadania Tychom praw gminy miejskiej oraz przyznaniem Czerkawskiemu honorowego obywatelstwa miasta. - W Tychach najdłużej mieszkałem pod numerem 75. Ten adres pamiętam najbardziej. Cieszę się, że nadanie mi tytułu Honorowego Obywatela odbywa się przy takiej samej rocznicy - zauważył hokeista podczas uroczystości w Teatrze Małym, poprzedzającej wspomniany mecz.

Wraz z nim tytuły Honorowych Obywateli odebrali również wybitny socjolog, prof. Marek S. Szczepański, współtwórca Wyższej Szkoły Zarządzania i Nauk Społecznych w Tychach, oraz dyrygent Marek Moś, założyciel i dyrektor artystyczny Aukso Orkiestry Kameralnej Miasta Tychy.

Obchody 75. rocznicy nadania Tychom praw gminy miejskiej zapoczątkowało nie tylko nadanie honorowych obywatelstw, ale i inauguracja ... Skrzyni Czasu, w której przez cały rok składane będą różne, ważne przedmioty. Jako pierwsza znalazła się tam statuetka papieża Jana Pawła II podarowana przez metropolitę katowickiego Damiana Zimonia, pierwszego Honorowego Obywatela Tychów. Mariusz Czerkawski dołożył tam koszulkę GKS-u Tychy ze swoim nazwiskiem i ulubionym numerem 21, prof. Marek Szczepański - monografię Tychów napisaną pod jego kierunkiem, Marek Moś - batutę "złamaną na staraniach w dochodzeniu do prawdy muzycznej".

Po roku skrzynia zostanie zapieczętowana i zdeponowana w Muzeum Miejskim z poleceniem dla potomnych, by ją otworzyli za 25 lat, dodali swoje pamiątki i zamknęli na następne ćwierć wieku.

Przed nami rok wielu nie mniej emocjonujących wydarzeń, które miasto przygotowało na swoje urodziny. Z programu wynika, że czeka nas jeszcze jedno pożegnanie . W czerwcu, podczas Dni Tyskich, z karierą sportową pożegna się Radosław Gilewicz. Bardzo ciekawie zapowiada się tegoroczny 1 kwietnia,kiedy na jeden dzień prezydentem zostanie tyszanin, który wylicytuje to stanowisko na aukcji na rzecz hospicjum. W maju, podczas seminarium, zostanie sporządzony portret tyszan.

Jolanta Pierończyk - POLSKA Dziennik Zachodni

http://tychy.naszemiasto.pl/wydarzenia/953562.html

Miasto chce pomóc rodzinom wielodzietnym
31.01.2009
Miasto otwieraja się na rodziny wielodzietne. Chce, by posiadanie gromadki dzieci stało się trendy.

Ze specjalną kartą od 21 marca będą takie rodziny miały 50-procentowe zniżki na bilety do teatru, jak również imprezy organizowane przez Miejskie Centrum Kultury i Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji.

Takie same ulgi obowiązywać będą na basenie i lodowisku. Wstęp do kina dla każdego posiadacza karty będzie o 5 zł tańszy. Z czasem mają dojść inne profity dla wielodzietnych rodzin, które zaopatrzą się w takie karty. Trwają już wstępne rozmowy z restauracją w hotelu Flora, z restauracją Avanti, z giełdą kwiatową. Zresztą projekt ma być cały czas otwarty na nowych współuczestników. Wszystkie instytucje, które przyłączą się do akcji Urzędu Miasta, będą odpowiednio oznakowane.

Pomysł promowania wielodzietności Tychy ściągnęły z Grodziska Mazowieckiego. Tam jednak program poszedł bardziej w kierunku pomocy społecznej, która wydaje np. darmowe bilety dla wielodzietnych rodzin. Tychy wolą przybliżyć je przede wszystkim do kultury i sportu.

Osób żyjących w wielodzietnych rodzinach jest w Tychach 4.901. Ale z prawa starania się o kartę rabatową "3+" będą mogły korzystać także rodziny zastępcze oraz wychowankowie Ośrodka Usług Opiekuńczo-Wychowawczych. Jak policzono, da to w sumie 5.327 osób, czyli 4,14 procent tyskiej społeczności.

Niektórzy radni przestraszyli się strat, jakie mogą ponieść instytucje, które przyłączą się do akcji. Michał Gramatyka, przewodniczący Rady Miejskiej i pomysłodawca projektu "3+ Liczna Rodzina", uspokaja, że wręcz przeciwnie. Dochody mogą wzrosnąć poprzez większy udział tyszan w płatnych imprezach.

- Szefowie Novego Kina z miejsca podchwycili nasz pomysł i zaproponowali pięciozłotową ulgę na bilety dla wielodzietnych rodzin. Na pewno nie po to, by ponosić straty. To co, opuszczą na cenie biletu, zwróci się poprzez większą frekwencję, a może nawet zwiększy zysk - mówi Gramatyka.

A co o pomyśle sądzą potencjalni beneficjenci?

Wojciech Januś, ojciec bliźniaczek chodzących do podstawówki i dwóch studiujących synów: - Pomysł fajny. Wielodzietnych rodzin zwykle nie stać na wiele więcej rzeczy niż tych, z jednym czy dwojgiem dzieci. A tak może częściej wybiorą się na basen czy do kina. U nas do kina chodzą dzieci - mówi.

Bogdan, ojciec trojga dzieci : - Ostatnio zawiozłem córki do kina, a sam chodziłem po Tychach. Na trzeci bilet za 18 zł po prostu było mi żal pieniędzy...

By zdobyć żółtą kartę, wystarczy wypisać wniosek dostępny w Biurze Obsługi Klienta w Urzędzie Miasta. Karta będzie ważna przez rok.

J.Pierończyk, S.Plucińska - POLSKA Dziennik Zachodni

http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/954793.html



Wit - Pon Mar 02, 2009 9:16 pm
jeszcze o festiwalu zimowym:



Tychy goszczą turniej hokejowy IX Zimowego Olimpijskiego Festiwalu


Znicz przed lodowiskiem w Tychach zapalił Mariusz Czerkawski, ambasador IX Zimowego Olimpijskiego Festiwalu Młodzieży Europy.

Dziś na tafli tyskiego lodowiska finał turnieju hokejowego IX Zimowego Olimpijskiego Festiwalu Młodzieży Europy "Śląsk-Beskidy 2009".

O 9.30 rozpocznie się walka o trzecie miejsce. Na godz. 13 zaplanowano grę o złoto. Ten mecz transmitowany będzie przez telewizję Eurosport 2. Oczywiście, najlepiej samemu zasiąść na trybunach, tym bardziej, że wstęp na wszystkie mecze jest bezpłatny.

I tak kończy się tydzień, do którego Tychy przygotowywały się... pięć lat. Decyzja o rozgrywkach hokejowych na tyskim lodowisku zapadła w roku 2003. Znaleźć się w gronie gospodarzy tej imprezy było nie tylko wyróżnieniem, ale i wyzwaniem. Trzeba było przede wszystkim zmodernizować nieremontowane od 30 lat lodowisko.

IX Zimowy Olimpijski Festiwal Młodzieży Europy to swego rodzaju przedsionek olimpiady. Odbywa się pod rozpoznawalnym na całym świecie znakiem pięciu olimpijskich kół i auspicjami Europejskich Komitetów Olimpijskich (Euro-pean Olimpic Committees). Siedziba tej liczącej 42 lata instytucji znajduje się w Rzymie. O jej znaczeniu niech świadczy fakt, że w latach 90. kierował nią Jacques Rogge wybrany w roku 2001 na prezydenta Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego - jednej z najpotężniejszych organizacji współczesnego świata.

EOC zrzesza 48 krajów, a za zadanie ma popularyzację ideałów olimpijskich w Europie. M.in. przez organizację takich imprez jak kończący się właśnie Zimowy Olimpijski Festiwal Młodzieży Europy. Od Uniwersjady w 1993 roku w Zakopanem nie było w Polsce podobnego wydarzenia.

Przez cały tydzień nad stadionem zimowym w Tychach powiewały flagi, a przed budynkiem płonął olimpijski znicz. Jego zapalenie, w miniony piątek, pozostanie niezapomnianym wspomnieniem dla zgromadzonych wówczas uczniów tyskich szkół oraz przypadkowych przechodniów. Ogień, jaki wtedy zapłonął przed lodowiskiem, został 5 lutego przywieziony z Lozanny. Przez tydzień palił się w Warszawie, a 13 lutego dotarł do Tychów, miasta pięciu olimpijczyków: płotkarek Elżbiety Bocian-Wagner i Lucyny Langer-Kałek oraz hokeistów Mariusza Czerkawskiego, Dariusza Garbocza i Henryka Grutha.

Ulicami miasta nieśli go Lucyna Langer-Kałek, koszykarz Damian Kulig, hokeista Dariusz Garbocz, piłkarz Radosław Gilewicz oraz Mariusz Czerkawski, ambasador IX Zimowego Olimpijskiego Festiwalu Młodzieży Europy, który zapalił olimpijski znicz w Tychach.

Od poniedziałku na tyskim lodowisku odbywał się turniej hokejowy. Tego dnia przyjechał do miasta Piotr Nurowski, szef Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Arenami innych dyscyplin były obiekty sportowe w Bielsku-białej, Cieszynie, Wiśle i Szczyrku.

W turnieju hokejowym wystartowało sześć drużyn: Polska, Rosja, Słowacja i Finlandia, Szwajcaria i Białoruś. W poniedziałek nasza reprezentacja na oczach 1,5 tys. fanów została zmiażdżona przez Rosję 1:17. Potem przegrała ze Słowacją 2:10. W chwili oddawania tego numeru naszego tygodnika do druku skład par półfinałowych nie był jeszcze znany.

Fani sportu chwalili i pomysł ściągnięcia do Tychów rozgrywek, samą organizację, a nawet zachowanie kibiców. - Dobrze się sprawują. Przynoszą transparenty, dopingują drużyny - powiedział Kamil Durtka, jeden z wierniejszych kibiców tej imprezy. I dodał: Dzięki takim wydarzeniom w więcej ludzi interesuje się sportem.

A jak z wiedzą o festiwalu wśród tyszan? Różnie. Jedni wiedzą, inni nie. A nawet ci, którzy wiedzą, niekoniecznie znaleźli czas, by się wybrać na jakiś mecz, jak np. 27-letni Bogumił Skrzypaczyk,który powiedział: Od początku byłem bardzo podekscytowany całym festiwalem, chociaż rozgrywki juniorów mniej mnie interesują niż NHL z prawdziwego zdarzenia. Nie gram w hokeja, ale lubię oglądać mecze na żywo i w telewizji, a Mariusz Czerkawski to supergość. Super, że jest tyszaninem. Może z tych, którzy teraz startują, też będą w przyszłości nieźli zawodnicy. Bardzo chcę zobaczyć finałowy.

Jolanta Pierończyk, Adrian Ołdak - POLSKA Dziennik Zachodni

http://tychy.naszemiasto.pl/wydarzenia/963601.html
............................
W luksusowych Tychach zakłada się kalosze
Małgorzata Goślińska2009-03-02, ostatnia aktualizacja 2009-03-02 21:31



Z powodu budowy kanalizacji, jazda po Mąkołowcu, luksusowej dzielnicy Tychów, stała się nieprzewidywalna. Najgorsze są poranne niespodzianki, gdy pod bramą pojawiają się wykopy czy nasypy i nie można wyjechać do pracy. Ludzie wściekają się: - Dlaczego drogi nie mogą być wyrównywane, utwardzane?!

Mąkołowiec nazywany jest dzielnicą prestiżową. Położony na obrzeżach miasta, pod lasem, z domami w polach i ulicami o nazwach nieprzypadkowo wywodzących się od ptaków. Za wynajem domu trzeba zapłacić 3 tys. zł miesięcznie, przy kupnie - ponad 4 tys. za m kw. Ale podawany w ofercie sprzedaży atut "szybkiego dojazdu" okazuje się grubą przesadą.

Na mapie wydaje się, że wystarczy przeskoczyć przez Oświęcimską i już jesteśmy w centrum Tychów albo na wylotówce - w prawo do Mikołowa czy Gliwic, w lewo do Bielska-Białej czy Katowic. Ale dzielnica łączy się z resztą świata jednym, wąskim gardłem. Na Mąkołowskiej trudno wyminąć się z autobusem, a to przecież najszersza tu ulica i jedyna asfaltowa. Krótkie, bite dróżki miewają niespełna 3 m szerokości.

W maju zeszłego roku miasto ruszyło z budową kanalizacji w Mąkołowcu i zaczął się dramat. A gdy kilka dni temu przyszły roztopy, ludzie mówią o tragedii i horrorze. Zwyczajem stało się noszenie kaloszy, do rzadkości należy mycie aut, odpady wyrzuca się oszczędnie, gdyż śmieciarka nie zawsze dojedzie.

Ludzie z Przepiórek wracają do domów przez Drozdów. Wcześniej droga zabierała im 30 sekund, bo mają wjazd bezpośrednio z Mąkołowskiej. Dzisiaj trwa to pięć minut albo dłużej, jeśli sąsiad akurat wyjeżdża do miasta. Trzeba zjechać na bok, by się wyminąć, a to w ostatnich dniach kończy się ugrzęźnięciem w błocie.

Powodem jazdy naokoło jest dziura przy wjedzie z Mąkołowskiej. Budowlańcy z obu stron postawili znaki, że droga nie ma przejazdu. Ale w nocy jedna z mieszkanek Przepiórek nie zauważyła ostrzeżeń i uszkodziła zawieszenie w aucie. Po tym wypadku jej sąsiad kupił sobie jeepa. Ludzie wściekają się: - Dlaczego drogi nie mogą być wyrównywane, utwardzane?!

Prócz miasta winni są także inwestorzy powstającego właśnie osiedla Łabędziego i kościoła, którzy kładą kable i wjeżdżają ciężkim sprzętem. Skargi najczęściej trafiają jednak do magistratu. - Budowa kanalizacji w Mąkołowcu potrwa do grudnia - mówi Zbigniew Gieleciak, pełnomocnik. ds. realizacji projektu "Gospodarka ściekowa w Tychach".

Inwestycja, jedna z dwóch największych tego typu w Polsce, obejmuje w sumie 10 tyskich dzielnic. Za 100 mln euro (75 proc. z Unii Europejskiej) powstanie 322 km kanalizacji sanitarnej i deszczowej, pracuje nad tym 100 brygad. Z tego aż 35 w Mąkołowcu, ale tu roboty posuwają się najwolniej. - Oddano 40 proc., to i tak dużo na takie warunki - Gieleciak mówi o wąskich drogach. - Roboty muszą odbywać się cyklicznie, bo inaczej dzielnica byłaby całkowicie zablokowana.

Na pocieszenie dla mieszkańców, w przyszłym roku ulice w Mąkołowcu pokryje asfalt (Szpakowa już jest gotowa). A Gieleciak obiecuje, że zaraz jak zejdą śniegi, ulice tymczasowo zostaną posypane tłuczniem.



beschu - Pią Mar 06, 2009 9:27 am

W luksusowych Tychach zakłada się kalosze
Małgorzata Goślińska2009-03-02, ostatnia aktualizacja 2009-03-02 21:31



Z powodu budowy kanalizacji, jazda po Mąkołowcu, luksusowej dzielnicy Tychów, stała się nieprzewidywalna. Najgorsze są poranne niespodzianki, gdy pod bramą pojawiają się wykopy czy nasypy i nie można wyjechać do pracy. Ludzie wściekają się: - Dlaczego drogi nie mogą być wyrównywane, utwardzane?!

Mąkołowiec nazywany jest dzielnicą prestiżową. Położony na obrzeżach miasta, pod lasem, z domami w polach i ulicami o nazwach nieprzypadkowo wywodzących się od ptaków. Za wynajem domu trzeba zapłacić 3 tys. zł miesięcznie, przy kupnie - ponad 4 tys. za m kw. Ale podawany w ofercie sprzedaży atut "szybkiego dojazdu" okazuje się grubą przesadą.

Na mapie wydaje się, że wystarczy przeskoczyć przez Oświęcimską i już jesteśmy w centrum Tychów albo na wylotówce - w prawo do Mikołowa czy Gliwic, w lewo do Bielska-Białej czy Katowic. Ale dzielnica łączy się z resztą świata jednym, wąskim gardłem. Na Mąkołowskiej trudno wyminąć się z autobusem, a to przecież najszersza tu ulica i jedyna asfaltowa. Krótkie, bite dróżki miewają niespełna 3 m szerokości.

W maju zeszłego roku miasto ruszyło z budową kanalizacji w Mąkołowcu i zaczął się dramat. A gdy kilka dni temu przyszły roztopy, ludzie mówią o tragedii i horrorze. Zwyczajem stało się noszenie kaloszy, do rzadkości należy mycie aut, odpady wyrzuca się oszczędnie, gdyż śmieciarka nie zawsze dojedzie.

Ludzie z Przepiórek wracają do domów przez Drozdów. Wcześniej droga zabierała im 30 sekund, bo mają wjazd bezpośrednio z Mąkołowskiej. Dzisiaj trwa to pięć minut albo dłużej, jeśli sąsiad akurat wyjeżdża do miasta. Trzeba zjechać na bok, by się wyminąć, a to w ostatnich dniach kończy się ugrzęźnięciem w błocie.

Powodem jazdy naokoło jest dziura przy wjedzie z Mąkołowskiej. Budowlańcy z obu stron postawili znaki, że droga nie ma przejazdu. Ale w nocy jedna z mieszkanek Przepiórek nie zauważyła ostrzeżeń i uszkodziła zawieszenie w aucie. Po tym wypadku jej sąsiad kupił sobie jeepa. Ludzie wściekają się: - Dlaczego drogi nie mogą być wyrównywane, utwardzane?!

Prócz miasta winni są także inwestorzy powstającego właśnie osiedla Łabędziego i kościoła, którzy kładą kable i wjeżdżają ciężkim sprzętem. Skargi najczęściej trafiają jednak do magistratu. - Budowa kanalizacji w Mąkołowcu potrwa do grudnia - mówi Zbigniew Gieleciak, pełnomocnik. ds. realizacji projektu "Gospodarka ściekowa w Tychach".

Inwestycja, jedna z dwóch największych tego typu w Polsce, obejmuje w sumie 10 tyskich dzielnic. Za 100 mln euro (75 proc. z Unii Europejskiej) powstanie 322 km kanalizacji sanitarnej i deszczowej, pracuje nad tym 100 brygad. Z tego aż 35 w Mąkołowcu, ale tu roboty posuwają się najwolniej. - Oddano 40 proc., to i tak dużo na takie warunki - Gieleciak mówi o wąskich drogach. - Roboty muszą odbywać się cyklicznie, bo inaczej dzielnica byłaby całkowicie zablokowana.

Na pocieszenie dla mieszkańców, w przyszłym roku ulice w Mąkołowcu pokryje asfalt (Szpakowa już jest gotowa). A Gieleciak obiecuje, że zaraz jak zejdą śniegi, ulice tymczasowo zostaną posypane tłuczniem.


Widać, że brak tematów doskwiera Gazecie. Gdyby nie budowali, pewnie pojawiłby się artykuł w stylu "jak to możliwe, że w XXI wieku nie ma tu kanalizacji". Jak już budują, to trzeba ponarzekać. Przy tego typu inwestycjach drogi się rozkopuje i basta. Moim zdaniem to dobrze, że w końcu wzięli się za kanalizację w północnych dzielnicach Tychów i nie trzeba będzie korzystać z szamba. Drogi są rozkopane, ale zawsze dojazd do działek jest zagwarantowany(każdy był o tym informowany), a jak już wszystko będzie gotowe to pojawi się z powrotem asfalt.

Osoba pisząca artykuł nawet nie raczyła spojrzeć na mapę- ulica Oświęcimska nie przebiega nawet przez Mąkołowiec, pewnie chodziło o Mikołowską. Poza tym nigdy wcześniej nie słyszałem, żeby "Mąkolec" był "dzielnicą luksusową"- (jeszcze) bez kanalizacji, z wąskimi drogami itp.!



beschu - Czw Mar 12, 2009 5:12 pm

^mała uwaga:
na tym forum przyjeło się zasadę, że wklejamy treść artykułów czy informacji, nie tylko same linki.
dzięki


Nie ma problemu, już zmieniam.

Partnerstwo dla inwestycji
10.03.2009, g. 20:53

Autor: Leszek Sobieraj



Budżet miasta, najważniejsze inwestycje w 2009 roku, możliwości, jakie stwarza nowa ustawa dotycząca partnerstwa publiczno-prywatnego, sytuacja na rynku pracy oraz instrumenty finansowe w dobie kryzysu wypełniły program zorganizowanego 10 marca przez Okręgową Izbę Przemysłowo-Handlową spotkania w ramach Tyskiego Klubu Biznesu. Uczestniczyło w nim kilkudziesięciu tyskich przedsiębiorców.

- To jest rekordowy budżet pod wieloma względami, także jeśli chodzi o inwestycje – mówił prezydent Andrzej Dziuba. – Cztery lata temu na inwestycje przekazaliśmy 37 mln zł, w 2008 roku – 220 mln, a teraz prawie pół miliarda. Mam nadzieję, że część tych pieniędzy trafi do firm tyskich, choć rzecz jasna to zależy przede wszystkim od państwa aktywności i operatywności.

Główne inwestycje w 2009 r dotyczą gospodarki ściekowej, modernizacji dróg oraz oświaty (termomodernizacja). W perspektywie są dwie wielkie inwestycje drogowe. Chodzi o ul. Beskidzką (od granicy z Kobiórem do granicy z Katowicami) z dwupoziomowym połączeniem z al. Niepodległości. Wniosek dotyczący tej inwestycji złożony został w ministerstwie infrastruktury. Jej koszt to 300 mln zł, z czego aż 85 proc. pochodzić z dotacji. Druga to pełna modernizacja ul. Oświęcimskiej (bez poszerzania o kolejne pasy) z chodnikami, a także z podziemnym wyjazdem z fabryki Fiata, dwoma rondami. To koszt 100-150 mln zł.

Planowane inwestycje miejskie analizowane są obecnie pod kątem wykorzystania partnerstwa publiczno-prywatnego. Mówił o tym podczas spotkania mec. Teodor Urbanik.

- Diametralnie zmieniły się i uprościły przepisy w tym zakresie i nowa ustawa precyzuje, np. kwestię negocjacji, rozliczeń, umów zawieranych między samorządami a prywatnymi firmami. Partnerstwo publiczno-prywatne, z którego korzysta już wiele miasta i gmin, dopuszcza się także w sytuacjach, kiedy dla inwestycji ozyskiwane są środki unijne. W tym sposobie działania trzeba przełamać wiele barier i stereotypów, z których jeden mówi, że gdzie zyskuje podmiot prywatny, publiczny traci. Nowe uregulowania prawne zabezpieczają interes obu podmiotów. Można to tak zorganizować, że wszyscy zyskają.

Partnerstwo publiczno-prawne, które pozwala odciążyć wydatki budżetowe, stanie się bardziej powszechne w miastach i gminach, których zadłużenie jest bardzo wysokie - dochodzi do dopuszczalnego poziomu. W Tychach, po realizacji zaplanowanych inwestycji, poziom zadłużenia sięgnie połowy dopuszczalnego limitu.

-------------------------------------------------------------------------------------------------

Węższa Mikołowska
11.03.2009, g. 10:52

Autor: Leszek Sobieraj



Projekt „Gospodarka ściekowa w Tychach” dociera do granicy z Mikołowem.

Prace w Wilkowyjach, wzdłuż ul. Mikołowskiej, miały się rozpocząć za kilka tygodni, jednak okazało się, że uzgodnienia z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad zakończyły się wcześniej.

Prace przy budowie kanalizacji wzdłuż ul. Mikołowskiej spowodowały wyłączenie z ruchu jednego pasa jezdni.

Utrudnienia na tym odcinku potrwają przez kilka miesięcy, bowiem zwężony odcinek drogi będzie „przenoszony” wzdłuż ulicy w miarę postępu robót.



Wit - Czw Mar 12, 2009 5:38 pm
^mała uwaga:
na tym forum przyjeło się zasadę, że wklejamy treść artykułów czy informacji, nie tylko same linki.
dzięki



I już po festiwalu!
20.02.2009
Festiwal na Paprocanach był także swego rodzaju piknikiem.

Chyba tylko najwięksi optymiści sądzili, że Festiwal Bluesowy im. Ryśka Riedla "Ku Przestrodze" uda się zatrzymać w Tychach, po tym jak władze miasta odmówiły organizacji imprezy na Paprocanach.

Remont tego ośrodka wypoczynkowego kosztować będzie jednak dużo więcej niż zakładany przez urzędników budżet (pochodzący także ze środków unijnych). Bo z Paprocan, a w efekcie i z Tychów wyprowadza się impreza, która przez ostatnią dekadę stawiała miasto wśród tych najważniejszych miejsc - gdzie dzieją się istotne wydarzenia kulturalne. A za takie uchodzi festiwal upamiętniający legendarnego lidera Dżemu, na który z całej Polski zjeżdżały tysiące fanów.

- Gdy ktoś pyta, skąd jestem, mówię, że z Paprocan - chwali się Krzysztof Kost. - Na festiwal miałem 3 minuty pieszo. Byłem na nim 6 razy. O przenosinach nie słyszałem. Uważam, że to bardzo zły pomysł. Festiwal przyciąga turystów i promuje miasto. Ale jeśli już mają go przenosić, to myślę, że Chorzów jest najlepszym do tego miejscem. Ale tylko wtedy, jeśli festiwal wróci do Tychów. Jeśli nie, nie będę już chciał w nim uczestniczyć. Jeśli impreza przeniesie się na stałe, bardzo straci na klimacie. Zrobi się drętwo. Odechce mi się wtedy mieszkać w Tychach. Rzadko chodzę na inne imprezy organizowane przez miasto. Jedyna, która mnie interesuje to festiwal Ryśka Riedla. Zjeżdża na niego dużo ludzi z różnych części Polski. Klimat jest super. Uważam, że miasto wiele straci rezygnując z takiej imprezy. Już nie będę czuł dumy z faktu, że jestem z Paprocan.

W tym roku tłumy wielbicieli bluesa będą musiały zmienić nieco kierunek podróży, bo festiwal odbędzie się w Chorzowie. Chociaż nie wszystkie szczegóły imprezy zostały już dopięte, to o zmianie lokalizacji mówią obie strony biorące udział w rozmowach - władze Chorzowa i Adam Antosiewicz, który od początku organizuje festiwal. Festiwal ma się odbyć na Polach Marsowych, znajdujących się na terenie Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku.

- Spotkałem się z życzliwością i elastycznym podejściem. To ważne, bo stanęliśmy przed koniecznością podjęcia szybkich kroków. Trzeba pamiętać, że organizacja takiego festiwalu pochłania wiele czasu, a my, na parę miesięcy przed kolejną edycją, musieliśmy nagle zmieniać plany dotyczące miejsca - mówi Adam Antosiewicz.

Organizator nie ukrywa rozczarowania decyzją władz Tychów.

- Jako mieszkaniec tego miasta od dawna uważam, że tutaj potrzebne jest miejsce uniwersalne, o charakterze rekre-acyjno-sportowym, na którym będą się mogły również odbywać imprezy. Nie ma w tej chwili takiego miejsca w Tychach. Otwarte pozostaje pytanie o przyszłość Paprocan, po przebudowie. Czy zostaną przystosowane również pod kątem wydarzeń kulturalnych? - zastanawia się Antosiewicz.

Przypomnijmy, że Papro-cany mają zostać wyłączone z użytku na okres około dwóch lat. Tyle może zająć remont. W czerwcu rozpocznie się budowa kanalizacji, która potrwa trzy miesiące.

- W ośrodku modernizowane zostaną alejki, powstanie zaplecze turystyczne, gastronomiczne, woda będzie czystsza - powiedziała nam Aleksandra Cieślik, rzeczniczka Urzędu Miasta Tychy. - Zaproponowaliśmy organizatorom alternatywne miejsce na festiwal, na terenie dzielnicy Cielmice - dodała Cieślik.

Bywalcy festiwalu przyjęli jednak ten pomysł z dużym przymrużeniem oka. Zdaniem wielu Cielmice nie są logistycznie przygotowane na organizację tej imprezy. Dlatego na tegoroczny festiwal Ryśka fani pojadą do Chorzowa. Miasta gdzie Rysiek się urodził i gdzie również zmarł.

Ola Szatan, MST - POLSKA Dziennik Zachodni

http://tychy.naszemiasto.pl/wydarzenia/963610.html



Tequila - Nie Mar 22, 2009 8:19 pm
Handel w Tychach ma się całkiem dobrze bo 26.03 nastąpi tam otwarcie elektromarketu sieci "Saturn" (Towarowa 2A). Obok powstaje już market budowlany OBI (ciekawe co z OBI na Skałce?)



nrm3 - Nie Mar 22, 2009 11:16 pm
otwarcie drugiego obi 25 marca.



d-8 - Pon Mar 23, 2009 2:33 pm
no prosze - handlowa dzielnica w polach :-)



Tequila - Pon Mar 23, 2009 4:42 pm

no prosze - handlowa dzielnica w polach :-)

Mając SSE za płotem to aż tak bardzo nie przeszkadza - a i klienci murowani.



beschu - Wto Mar 24, 2009 8:03 pm

no prosze - handlowa dzielnica w polach :-)

Lokalizacja jest raczej przemyślana- południowy kraniec GOPu. Tesco, Obi i Saturn bezpośrednio przy zjeździe z DK1. W kierunku południowym konkurencja dopiero w Bielsku. Z Tychów kursują darmowe autobusy Tesco, poza tym niedaleko znajduje się przystanek autobusowo-trolejbusowy MZK Tychy. W bliskiej okolicy dość dużo sklepów i hurtowni związanych z branżą budowlaną.



d-8 - Wto Mar 24, 2009 9:01 pm
ależ ja nie mam nic przeciwko polom. fajnie, że sobie tak w polach budują



Wit - Śro Mar 25, 2009 8:39 pm


Markety wyrastają parami
dziś
Na mapie miasta pojawiły się dwa nowe markety: Saturn i Obi. W sumie jest ich teraz w Tychach siedem. W nowych sklepach zatrudnienie znalazło ponad 200 osób.

Obi otwiera się dziś. Jest drugim tego typu sklepem w Tychach i piątym na Śląsku. Klienci mogą tam zaopatrzyć się w artykuły dla domu i ogrodu. Inauguracja Saturna oferującego elektronikę, RTV i AGD, zaplanowana jest na godzinę 7 w czwartek. Jest drugim na Śląsku (po Katowicach) i trzynastym w kraju.

- Polski klient jest bardzo wymagający - zauważyła rzecznik sieci, Wioletta Batóg. - Polacy częściej kupują markowy sprzęt niż na przykład Niemcy.

Chociaż ostatnie dane ekonomiczne wskazują, że kryzys dosięgnął już handlu i obroty spadają, przedstawiciele obu firm nastawieni są optymistycznie. - Nie mówimy o kryzysie, raczej o spowolnieniu - przyznaje Wioletta Batóg.

O budowie nowych marketów było w Tychach głośno od kilku lat. Próbowano ją nawet oprotestowywać, ale bez skutku.

Jolanta Pierończyk - POLSKA Dziennik Zachodni

http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/978376.html



beschu - Sob Mar 28, 2009 7:58 pm
Dwa łączniki ułatwią kierowcom jazdę po Tychach


Już w przyszłym tygodniu ma ruszyć kompleksowa przebudowa skrzyżowania ulic Burschego i Budowlanych w Tychach. Rozpoczęcie robót zaplanowano na 1 kwietnia, o ile do tego czasu zakończy budowa kanalizacji w tym rejonie. Całe skrzyżowanie ma być rozbudowane o dodatkowe pasy jezdni, położona będzie nowa nawierzchnia oraz zainstalowane nowe oświetlenie. Przez cały miesiąc trwania najintensywniejszych prac skrzyżowanie będzie wyłączone z ruchu. Przejeżdżać będą mogły tamtędy tylko autobusy. Dla pozostałych użytkowników przygotowano objazdy. Kierowcy jadący na Mikołów skierowani zostaną na ul. Katowicką, a następnie na Mikołowską. Alternatywą będzie wjazd na ul. Bocheńskiego, następnie Hlonda i Burschego. Do dworca dostaniemy się również przez ul. Hlonda, wyjeżdżając na ul. Andersa. Do Glinki zorganizowano dwa dojazdy: albo przez os. Balbina, ulicą Barona, aż do Glińczańskiej, albo ul. Begonii, przez Harcerską do Żwakowskiej.

Prawdopodobnie między lipcem a wrześniem ul. Glinczańska połączona zostanie z ul. Stoczniowców. Dzięki temu z osiedla R będzie można dojechać na os. A i B przez Suble.


Jeszcze w tym roku ślepa do tej pory ulica Stoczniowców zostanie połączona z ulicą Glinczańską. Fot. Jolanta Pierończyk

W trzecim kwartale ma też ruszyć budowa drogi łączącej al. Piłsudskiego i ul. Sikorskiego. Będzie to 500-metrowa odnoga ul. Uczniowskiej, z chodnikami, ścieżkami rowerowymi, zatoczkami postojowymi, kanalizacją deszczową i oświetleniem.

W tym roku ma powstać część projektu przebudowy ul. Oświęcimskiej od węzła z DK 1 do granic miasta. Pierwszy przebudowany zostanie odcinek trasy od DK 1 do ul. Kościelnej. Od strony południowej powstaną chodnik, ścieżka rowerowa i zatoczki dla autobusów.

W Czułowie wyremontowanych zostanie 8 ulic przy których trwała budowa kanalizacji. Oprócz nowej nawierzchni, chodników i odwodnienia przewiduje się także oświetlenie, tam gdzie jeszcze do tej pory go nie było.

Najpoważniejszą (już realizowaną) inwestycją w powiecie bieruńsko-lędzińskim jest modernizacja ul. Śląskiej w Chełmie Śląskim na odcinku od Drogi Wojewódzkiej DW (ul. Chełmska) do skrzyżowania z ul. Odrodzenia. Teraz trwają tam prace kanalizacyjne. Remont ma objąć budowę parkingów, chodników i kanalizacji deszczowej. Pod koniec września modernizowana część drogi zostanie całkowicie zamknięta na kilka dni. Zostanie wtedy położony asfalt. Cały remont zakończyć ma się w listopadzie.
Martyna Stelmaszczyk - POLSKA Dziennik Zachodni
http://tychy.naszemiasto.pl/wydarzenia/979291.html



beschu - Nie Kwi 19, 2009 9:09 pm
Baczyński na cokół
18.04.2009, g. 8:48
Autor: Leszek Sobieraj

Jeszcze nie wiadmo, kto będzie autorem pomnika, który stanie na gotowym już cokole na placu Baczyńskiego. Nazwisko rzeźbiarza poznamy być może w przyszłym tygodniu.
Na razie trwają negocjacje z dwoma artystami oraz z odlewniami, które zrealizują projekt. Dotyczą one ceny i terminu wykonania pomnika.
Na cokole ma się znaleźć postać poety, który patronuje placowi, czyli Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Jeden z artystów zaproponował, by była to siedząca postać poety z otwartą książką w ręku.
Pomnik ma być gotowy jesienią, a zakończenie remontu placu planowane jest na październik.
http://www.tychy.pl/News/exeConcrete/?mid=2&id=4947



Wit - Śro Kwi 22, 2009 10:27 pm


Początek końca?
Przemysław Białkowski, 2009-04-17 16:13

Tyscy przedsiębiorcy nie zgadzają się na zamknięcie fragmentu ulicy Kościuszki, przy której mają swoje zakłady usługowe i sklepy. Droga ma być remontowana, a ruch
na niej zatrzymywany tylko na krótkich odcinkach - mówią miejscy urzędnicy. Handlowców to jednak nie przekonuje. Twierdzą, że nie byli na temat planów zamknięcia drogi informowani i remont doprowadzi ich do plajty.

Po najstarszej ulicy handlowej Tychów już wkrótce będzie się jeździło po jeszcze większych wybojach niż dotychczas. Jeśli w ogóle będzie się jeździło.

Jan Rzepka, ale również pozostałych pięćdziesięciu kupców z ulicy Kościuszki obawia się, że źle zaplanowana budowa kanalizacji na tej ulicy może doprowadzić do ogromnych utrudnień przy dojeździe do ich firm
. - A wszystko przez stawianie przed faktem dokonanym ludzi, którzy dają pieniądze
do urzędu miejskiego, do Skarbu Państwa, to jest taki mały sabotaż - przekonuje Stefan Wałęsiak, przedsiębiorca.

Mały sabotaż próbowali przeprowadzić również kupcy. Ale w tyskim wydziale komunikacji
, gdzie odbywało się dzisiaj spotkanie dotyczące ich ulicy, dowiedzieli się niewiele. A ogłoszenia na słupach, w ogóle ich nie przekonują. - Takie traktowanie dla mnie zakrawa na kpinę - stwierdza Stanisław Gawęcki, przedsiębiorca.

Władze zapowiadają, że nie ignorują handlowców. - Planowane jest spotkanie z mieszkańcami, właśnie po tych ustaleniach, żeby mogli dostać już konkrety do ręki, a nie dywagować co tam się będzie działo - wyjaśnia Aleksanda Cieślik, rzecznik prasowy UM w Tychach.

Z pewnością jednak dywagować może być trudno, gdy na plac budowy wjadą maszyny. I tutaj zaczyna się problem. - Zamknięcie nawet odcinkami uniemożliwi dojazd z odydwu stron do danych
punktów, a wprowadzenie tutaj dwukierunkowego ruchu całkowicie uniemożliwi parkowanie na poboczach, a co za tym idzie parkowanie samochodów dostawczych oraz rozładunek towaru - uważa Artur Rzepka, przedsiębiorca.

- Nie sądzę, żeby doszło do tak drastycznych sytuacji. Warunki komunikacyjne, które na ten moment zostały uzgodnione dla tej ulicy są takie, że ulica będzie dwukierunkowa, a pas jezdni będzie zajmowany na odcinku około dwudziestu metrów - zapewnia Cieślik

Nawet gdy budowa będzie przebiegała sprawnie, z pewnością nie zatrze to wrażenia, że komunikacja nie tylko ta samochodowa zawiodła.



http://www.tvs.pl/informacje/10368/



Wit - Nie Maj 03, 2009 11:50 am
Historia Tychów w portretach mieszkańców
mag 2009-05-01, ostatnia aktualizacja 2009-05-01 21:50:30.0



Elżbieta Sysoł urodziła się w 1934 roku, a Antoś Węgrzynowicz w 2009. Są tyszanami i jest między nimi 75 lat różnicy, dokładnie tyle, ile mają Tychy

Nietypową wystawę fotograficzną opowiadającą historię miasta otworzono w czwartek w Tychach. Nie ma na niej zdjęć wiekopomnych wydarzeń, lecz wyłącznie zdjęcia mieszkańców. W sumie 75 - od pani Elżbiety po maleńkiego Antosia, urodzonych po kolei w każdym roku od 1934, gdy Tychy uzyskały częściowe prawa gminy miejskiej. W ten sposób miasto uświetniło 75. rocznicę istnienia. - Chcieliśmy pokazać upływ czasu przez ludzkie twarze, podnieść ich urodziny do rangi wydarzeń miejskich. Dla każdego człowieka najważniejszy jest dzień urodzin, a bez ludzi nie ma miasta - mówi pomysłodawczyni akcji Mariola Woszkowska, naczelna tygodnika samorządowego "Twoje Tychy".

Z początku portrety tyszan miały ukazać się tylko w tygodniku (są w 75. numerze). Gdy pojawił się pomysł wystawy, postanowiono również wydać katalog (jest dostępny w redakcji tygodnika). Teraz Woszkowska chce wyjść z wystawą w miasto.

Przynajmniej do końca maja wystawę można oglądać w Miejskim Centrum Kultury. Potem będzie wędrować po Tychach - od dzielnicy do dzielnicy. - Chcę, żeby wyszła do ludzi, a nie odwrotnie, żeby żyła z miastem - mówi Woszkowska.

Zdjęcia wykonywali nie tylko dziennikarze "Twoich Tychów", Woszkowska zaangażowała fotoreporterów z wielu śląskich agencji redakcji, również z "Gazety Wyborczej".
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • romanbijak.xlx.pl



  • Strona 4 z 6 • Wyszukano 392 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6
    Copyright (c) 2009 | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.