ďťż
[Sporty zimowe] Biathlon, skoki, biegi etc



potok77 - Czw Gru 18, 2008 8:56 am
NARCIARSTWO Bieganie po betonie

Ostatnie w tym roku zawody biathlonowego Pucharu Świata rozpoczynają się dziś w austriackim Hochfilzen.

Wicelider klasyfikacji generalnej, Tomasz Sikora chciałby znów błysnąć na austriackich trasach, ale zmagania otwiera bieg na 20 km, nielubiany przez zawodnika z Wodzisławia.

- Jest to dystans, na którym od trzech sezonów osiągam najsłabsze wyniki - przyznaje Sikora. - O wiele pewniej czuję się na krótszych dystansach, ale jeśli myślę o dobrym miejscu w ogólnej klasyfikacji Pucharu Świata, to i w tym biegu muszę walczyć o każdą sekundę. Pogoda nie jest dla mnie korzystna. Jest ciepło, a na trasie zrobił się "beton" czyli jest bardzo twardo. Bardziej lubię startować na świeżym śniegu. Staram się jednak myśleć optymistycznie. Jak to zwykle bywa, w tym biegu kluczem do sukcesu będzie dobre strzelanie.

Biathloniści drugi raz z rzędu rywalizować będą w Hochfilzen, ponieważ słoweńska Pokljuka nie zdążyła z przygotowaniami. We wtorek Sikora miał dzień wolnego, w środę odbyły się oficjalne treningi.

- W ciągu jedenastu dni miałem sześć startów, dlatego ten jeden wolny dzień był dla mnie bardzo ważny, abym mógł trochę podładować akumulatory. Czuję się dobrze i mam nadzieję, że dam radę wystartować w tych kończących grudniowe zmagania trzech pucharowych biegach na takim poziomi, jak to do tej pory - kończy Sikora.

To nas czeka

Czwartek: bieg mężczyzn na 20 km (godz. 10.30), bieg kobiet na 15 km (14.15)

Sobota: sprint mężczyzn (10.30), sprint kobiet (14.15)

Niedziela: sztafeta mężczyzn 4x7,5 km (10.45), sztafeta kobiet 4x6 km (14.15)

Tomasz Kuczyński - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/sport/937164.html




potok77 - Czw Gru 18, 2008 9:01 am
"Ziemniak - król Podlasia" wygrał z Sikorą

Tomasz Sikora jest w życiowej formie, po pięciu zawodach PŚ zajmuje drugie miejsce w klasyfikacji generalnej. Już trzy razy stawał na podium. Nigdy nie miał tak udanego początku sezonu. W sportach zimowych dystansuje teraz przeżywającego kryzys Adama Małysza i Justynę Kowalczyk. Transmisji z biathlonowych tras nie można jednak śledzić w TVP...
W czwartek w austriackim Hochfilzen Sikora wystartuje na 20 km i jeśli dobrze spisze się na strzelnicy, ma nawet szansę założyć żółtą kamizelkę lidera PŚ. Zawody będzie można zobaczyć o 10.30 w Eurosporcie. TVP, mimo że ma prawa do biatlonowego PŚ, ich nie pokaże. Nawet w kanale TVP Sport, który w ostatni weekend oglądało dziennie średnio 6550 osób (według AGB Nielsen Media Research). TVP Sport pokaże jedynie skrót z zawodów, na żywo będzie bieg kobiet i zawody weekendowe. W tym czasie Eurosport dzięki Sikorze znów może pobić rekordy popularności - tydzień temu stacja chwaliła się, że oglądało go ponad 250 tys. Polaków.

Nie ma też mowy, by Sikora znalazł się w kanale otwartym TVP. Powód jak zwykle ten sam - jakiekolwiek zmiany w ramówce są biurokratyczną drogą przez mękę. - Wypełnienie ramówki jest ustalane z sześciotygodniowym wyprzedzeniem. Oczywiście, jest możliwa zmiana planu emisji z dnia na dzień, jednak pociąga to za sobą duże koszty - mówi Robert Korzeniowski, szef sportu w TVP. - Naszym priorytetem są skoki, a transmisje z obu zawodów nie zawsze można pogodzić - podkreśla Korzeniowski.

Nie ma racji. Bo zawody biatlonowe prawie nigdy nie pokrywają się ze skokami. Zarządzające tymi sportami federacje EBU i FIS dbają właśnie o to, by stacje mogły pokazać i jedno, i drugie. W ostatnią niedzielę skoki w Pragelato zaczynały się o 16 (Małysz w ogóle nie startował), a biathlonowy bieg na dochodzenie Sikory o 11.45. TVP 1 pokazywała w tym czasie m.in. magazyn kulinarny "Kuchnia z Okrasą: Ziemniak - król Podlasia".

Więcej w "Gazecie Wyborczej"

http://sport.onet.pl/0,1248737,1883120,wiadomosc.html



Wit - Pon Gru 29, 2008 9:46 pm
to dziś o Justynie



NARCIARSTWO Kowalczyk dwa razy na podium w Tour de Ski
dziś
Justyna Kowalczyk zaliczyła znakomite otwarcie Tour de Ski.

Zarówno w sobotę, jak i w niedzielę Polka zajmowała trzecie miejsca i na takiej też pozycji znajduje się w klasyfikacji generalnej cyklu.

- Nic mnie na razie nie zaskoczyło. Justysia potwierdziła, że jest mocna, w czołówce nie ma też niespodziewanych nazwisk. Impreza dopiero się rozkręca, a to, co najważniejsze, dopiero przed nami - mówi trener Aleksander Wierietielny.

W pierwszym dniu rywalizacji biegaczki pokonały liczący 2,5 km prolog. Bardzo mocno rozpoczęła Astrid Jacobsen, której nazwisko długo znajdowało się na pozycji liderki. Później jednak sytuacja zaczęła się gwałtownie zmieniać. Na pierwszym punkcie pomiaru czasu swoją formę zasygnalizowała Kowalczyk - była druga.

- Miejsce na podium było w zasięgu ręki, ale niczego nie przesądzaliśmy, bo za nią biegły mocne zawodniczki. W drugiej części dystansu wiele mogło się wydarzyć, ale było widać, że narty są dobrze posmarowane, a o dyspozycję fizyczną nie było powodu się martwić - opowiadał trener.

Miejsce na podium wisiało jednak na włosku do ostatnich centymetrów trasy. Niesamowite tempo na finiszu narzuciła Niemka Claudia Nystad, która wyprzedziła prowadzącą na półmetku Włoszkę Ariannę Follis. Ta sytuacja oznaczała, że do obsadzenia pozostało trzecie miejsce, o które walczyły Kowalczyk i Słowenka Petra Majdić. Finał tej batalii był zaskakujący: zakończyła się remisem! Obie biegaczki zajęły wspólnie trzecie miejsce, co oznaczało nie tylko 2000 franków szwajcarskich premii (triumfatorka dostała 5000 %07- jeden frank to ok. 2,7 zł), ale także pięć sekund bonifikaty do osiągniętego czasu przed niedzielnym biegiem na 10 km techniką klasyczną.

- Trzecie miejsce Justyny było powtórką z poprzedniego sezonu. Mieliśmy więc powody do satysfakcji - nie ukrywał Wierietielny.

Wczorajszy start był potwierdzeniem teorii, że w tym sezonie grono faworytek jest szerokie i wyrównane. Wkrót-ce po ruszeniu na trasę powstała licząca siedem zawodniczek czołowa grupa, która nadawała rytm rywalizacji. Polka zajmowała w niej miejsce z tyłu stawki, ale nie traciła dystansu, w przeciwieństwie do Majdić, którą dopadł kryzys i odpadła z prowadzącej grupy.

- To były trochę takie szachy taktyczne. Nie można było dać się im urwać, trzeba było liczyć na rozgrywkę finiszową - tłumaczył szkoleniowiec biegaczki AZS AWF Katowice.

Pewien niepokój o jej losy budził profil trasy - długi zjazd nie należy do ulubionych motywów Polki.

Na niespełna 3 km przed metą atak przypuściły Finki. Ta akcja nie przyniosła rozstrzygnięcia, za to Aino Kaisa Saarinen zapłaciła za ten wysiłek słono i nie znalazła się na podium. Pojedynek o zwycięstwo stoczyły więc Virpi Kuitunen z Marit BjĂśrgen, a sukces Finki oznaczał, że obejmie ona także pozycję liderki całego cyklu.

Za ich plecami popis dała Polka, która ruszając do finiszu z piątej pozycji, wyprzedziła Saarinen i Follis, meldując się na trzecim miejscu.

- To był morderczy bieg, od początku zostało narzucone szalone tempo. Właściwie ostatnich trzech kilometrów w ogóle nie pamiętam, wszystko działo się automatycznie - opowiadała Polka. - Dlatego tak bardzo cieszyłam się z tej trzeciej lokaty - dodała.

Dzięki temu finiszowi Kowalczyk utrzymała trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej Tour de Ski. Dziś czeka ją sprint w Pradze.

- Będzie ciężko, ale powalczę o jak najlepszą pozycję. Przed rokiem byłam szósta, naszym założeniem na ten sezon jest poprawianie tamtych osiągnięć. Ale jak będzie? Zobaczymy, bo wiele zależy od regeneracji sił - nie ukrywa Polka.

Walka na malowniczej trasie w Pradze toczyć się będzie o bonifikaty - triumfatorka ze swojego dotychczasowego czasu odejmie aż minutę, wiceliderka 56 sekund, a kolejne zawodniczki odpowiednio 52, 48, 44, aż do 1 sekundy za trzydziestą pozycję.

W ramach TdS trwa także zbieranie punktów do Pucharu Świata. Zwyciężczyni cyklu otrzyma aż 400 oczek. Drugie miejsce jest warte 320, a trzecie 240 pkt, i tak dalej, aż do trzydziestej pozycji wycenionej na 4 pkt. Dorobek można też powiększyć na każdym z etapów, ale ta zdobycz (50 pkt za zwycięstwo, 46 za drugie miejsce, 43 za trzecie itd.) zostanie doliczona pod warunkiem ukończenia całego Touru.

Początek sprintów po ulicach Pragi - zawodniczki będą miały do pokonania 1,3 km techniką dowolną - o godz. 12.45.

W zmaganiach mężczyzn Janusz Krężelok na inaugurację zmagań zajął 40. lokatę w biegu na 3,7 km techniką dowolną, a na metę 15 km techniką klasyczną przybiegł dopiero 47.

--------------------------------------------------------------------------------

Klasyfikacja generalna Tour de Ski (po dwóch z siedmiu zawodów).

Kobiety:

1. Virpi Kuitunen (Finlandia) 30.23,2;
2. Marit Bjoergen (Norwegia) strata 2,2 s;
3. Justyna Kowalczyk (Polska) 6,2;
4. Arianna Follis (Włochy) 8,7;
5. Aino-Kaisa Saarinen (Finlandia) 10,7;
6. Petra Maj-dic (Słowenia) 29,4;
7. Pirjo Muranen (Finlandia) 40,4;
8. Marianna Longa (Włochy) 42,2;
9. Riitta-Liisa Roponen (Finlandia) 42,6;
10. Evi Sachenbacher-Staehle (Niemcy) 44,1.

Mężczyźni:
1. Dario Cologna (Szwajcaria) 43.05,1,
2. Axel Teichmann (Niemcy) strata 5,6,
3. Sami Jauhojaervi (Finlandia) 26,6

... 47. Janusz Krężelok (Polska) 2.17,8.

Rafał Musioł - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/sport/940804.html
...............
PS
Sprint na ulicach Pragi - 11 miejsce Justyny, w biegach sylwestrowo-noworocznych będzie lepiej



Wit - Pią Sty 09, 2009 1:04 pm


NARCIARSTWO Kowalczyk pobiegnie po Puchar!
dziś
Justyna Kowalczyk ochłonęła już po emocjach związanych ze startem w Tour de Ski i po zregenerowaniu sił rusza po kolejne punkty Pucharu Świata.

- Z czwartego miejsca w Tourze jestem bardzo zadowolona, to znaczny postęp w porównaniu z ubiegłym sezonem. Oczywiście ten występ kosztował mnie sporo sił, jednak było warto je stracić - stanowczo mówi biegaczka AZS AWF Katowice. - Teraz przede mną kolejna część sezonu, podczas której na pewno będę atakować zawodniczki wyprzedzające mnie w klasyfikacji pucharowej.

Polka zajmuje w niej obecnie czwarte miejsce, mając w dorobku 674 punkty. Prowadzi Finka Aina Kaisa Saarinen (978), przed swoją rodaczką Virpi Kuitunen (907) i Chorwatką Petrą Majdić (893), natomiast za plecami Kowalczyk znajduje się Norweżka Marit Bjoergen (607).

- Te różnice z pozoru są spore, ale na pewno można je zniwelować. Finki narzuciły od początku zmagań ostre tempo, a takiego nie da się utrzymać przez cały sezon, może dopaść je kryzys... - przewiduje trener Polki, Aleksander Wierietielny.

Pierwsza okazja do odrobienia strat nadarzy się już podczas następnego weekendu w Vancouver.

- Z naszych informacji wynika, że nie wystartują tam Finki i Norweżki - potwierdza Wierietielny.

Skandynawki postanowiły odpuścić te starty obawiając się problemów związanych z aklimatyzacją.

- Ja nie mam kłopotów z przestawieniem się na inną strefę czasową, więc postanowiłam polecieć i mam nadzieję na dopisanie do klasyfikacji pokaźnej liczby punktów - nie ukrywa Kowalczyk.

Wyprawa za ocean ma także jeszcze inne znaczenie: właśnie na trasach w Whistler Olympic Park odbędą się przecież przyszłoroczne igrzyska.

- Tym bardziej nie ma sensu rezygnować ze sprawdzianu na tych trasach. Takie doświadczenia potem procentują, a przecież olimpiada to najważniejsze starty w karierze. Już w Turynie dostałam nauczkę, bo zbyt wiele rzeczy po prostu nas zaskoczyło. Uczę się więc na błędach i nie mam zamiaru ich powtarzać - zaznacza Polka.

W Kanadzie biegaczki będą rywalizować w sprintach (piątek 16 stycznia) i na 15 kilometrów (sobota). W sprintach drużynowych nie będziemy reprezentowani.

- Moim zdaniem Justyna ma wielkie szanse, żeby zdobyć w tym sezonie Puchar Świata. Jest znakomicie przygotowana - mówi wprost jej serwismen Ulf Olsson.

- No i jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, wystartujemy już we wszystkich zawodach Pucharu Świata do końca sezonu - podtrzymuje optymizm Wierietielny.

Tymczasem jej najgroźniejsze rywalki mają w kalendarzach luki - kilkunastu zawodniczek z czołówki zabraknie najprawdopodobniej także w rosyjskim Rybinsku.

- Na razie koncentrujemy się tylko na najbliższych startach, a jeśli już wybiegamy w przyszłość to myślimy o mistrzostwach świata, które rozpoczną się 18 lutego w Libercu. Nie ma co ukrywać, że mierzymy tam w medale - kończy Wierietielny.

Rafał Musioł - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/sport/945049.html




Tequila - Sob Sty 10, 2009 5:20 pm
Tomasz Sikora został nowym liderem Pucharu Świata w biathlonie Oby jak najdłużej !



MarcoPolo - Nie Sty 11, 2009 9:57 am
http://www.sport.pl/zimowe/1,79264,6146132.html

Tomasz Sikora liderem Pucharu Świata!
Tomasz Sikora zajął trzecie miejsce w biegu sprinterskim zaliczanym do biathlonowego Pucharu Świata w niemieckim Oberhofie. Oznacza to, że został nowym liderem w klasyfikacji generalnej. Zawody w Oberhofie wygrał Rosjanin Maxim Czudow, a drugi był Niemiec Michael Roesch. Dotychczasowy lider Emil Svendsen ukończył bieg poza pierwszą dwudziestką.

Sikora ruszył spokojnie, w pierwszym strzelaniu zanotował jedno pudło. Świetnie na trasie spisywał się od początku Niemiec Stephan, który w ostatnim momencie zastąpił kolegę z drużyny Michaela Greisa. W pierwszym strzelaniu jedno pudło zanotował lider Pucharu Świata Emil Svendsen, później "dołożył" jeszcze dwa kolejne chybienia i przestał się liczyć w walce o najwyższe miejsca i ukończył bieg na 25. miejscu.

Sikora przyspieszył, a drugie, bezbłędne strzelanie spowodowało, że mógł komfortowo finiszować, wprawdzie z kilkusekundową stratą do najlepszej dwójki zawodów, ale biorąc pod uwagę słaby występ Svendsena, to Sikora był w sobotę największym wygranym.

Zawody w Oberhofie wygrał strzelający bezbłędnie Maxim Czudow z czasem 25:49.5, drugi, ze stratą 12 sekund dobiegł Michael Roesch, a trzeci był Sikora (strata ponad 25 sekund). Niespodziankę sprawił rezerwowy przed biegiem Stephan, który ukończył sprint na 5. miejscu.

To 19. podium Sikory w historii jego występów w Pucharze Świata. Najważniejsze, bo dające mu upragnioną pozycję lidera klasyfikacji generalnej. Polski biathlonista ma na koncie pięć zwycięstw, osiem razy plasował się na drugiej pozycji, a na trzeciej - sześć.

Polak wystartował o 17.41 jako 42. spośród 118. zawodników, natomiast były lider Svendsen pojawił się na trasie o 17.32.

Jutro o 16:00 start wspólny mężczyzn.

Klasyfikacja generalna Pucharu Świata:

miejsce zawodnik punkty
1. Tomasz Sikora (POL) 337
2. Emil Hegle Svendsen (NOR) 315
3. Michael Greis (GER) 281
4. Aleksander Os (NOR) 265
5. Maxim Czudow (RUS) 262
6. Ole Einar Bjoerndalen (NOR) 240
Klasyfikacja sprintu :

miejsce zawodnik punkty
1. Tomasz Sikora (POL) 179
2. Alekander Os (NOR) 157
3. Emil Hegle Svendsen (NOR) 139
4. Ivan Czerezow (RUS) 119
5. Carl Johan Bergmann (SWE) 118



Wit - Pon Sty 12, 2009 2:47 pm


NARCIARSTWO Spełniony sen Sikory
dziś
- Mój cel w tym sezonie jest jasny: chcę być chociaż przez chwilę liderem Pucharu Świata - mówił nam kilka tygodni temu Tomasz Sikora. W sobotę biathlonista Dynamitu Chorzów spełnił swoje marzenie.

W sobotnim biegu sprinterskim w Oberhofie na 10 kilometrów Polak zajął trzecie miejsce, co wystarczyło do wyprzedzenia w klasyfikacji generalnej Norwega Emila Hegle Svendsena, który był dopiero 25.

- Tomek na bieżąco był informowany o sytuacji. Wiedział, że biegnie po koszulkę lidera - powiedział trener Sikory Roman Bondaruk.

Sukces Polaka był tym cenniejszy, że został odniesiony w bezpośredniej walce z poprzednim liderem, a nie podczas jego nieobecności.

W niedzielę Norweg miał szansę odebrać Sikorze koszulkę podczas biegu ze startu wspólnego. Dramatu polskiego biathlonisty nie zapowiadało pierwsze strzelanie. Występujący w żółtej wymarzonej koszulce Sikora oddał pięć celnych strzałów i mocno usadowił się w czołówce.

Przy kolejnym podejściu na strzelnicę sprawy zaczęły się komplikować - dwa ostatnie pociski Sikory nie trafiły w cel, podczas gdy Svendsen trafiał bezbłędnie.

Co gorsza: trzecie strzelanie przyniosło dwa kolejne pudła lidera PŚ, natomiast Norweg pomylił się tylko raz. Rozpoczęło się gorączkowe liczenie punktów. Było wiadomo, że z planu minimum, a więc zajęcia przez Sikorę piątego miejsca, gwarantującego utrzymanie prowadzenia w klasyfikacji, nie zostały już nawet nici, więc jedyną nadzieją były drżące ręce jego konkurenta. I to ostatnie koło ratunkowe zostało przez Svendsena - mimo woli, rzecz jasna - rzucone! Podczas pożegnalnej wizyty na strzelnicy Norweg pojawił się w prowadzącej wyścig czwórce, podczas gdy Polak biegł samotnie ponad czterdzieści sekund za czołówką. I okazało się, że perspektywa odzyskania pozycji lidera też może być sporym obciążeniem. Svendsen trafił tylko trzykrotnie, co zdążył zauważyć ściągający karabin z pleców Sikora. Biathlonista rodem z Radlina postanowił więc zaryzykować, ale czwarte naciśnięcie spustu było znowu pechowe...

Dla Sikory znaczenie miała już każda kolejna pozycja, o jaką mógł się jeszcze poprawić, i nadzieja, że Svendsen nie stanie jednak na podium. Ostatecznie poprzedni lider PŚ był czwarty - wygrał Austriak Christoph Sumann, przed Szwedem Carlem Johanem Bergmanem i Norwegiem Ole Einarem BjĂśrndalenem. Polak uplasował się dziesięć miejsc za nim. Taka kolejność oznaczała, że na szczycie walki o Puchar Świata nic się jednak nie zmieni! - Odparłem pierwszy atak, ale myślę, że trudno będzie utrzymać pozycję lidera do końca sezonu. Norwegowie i Rosjanie na pewno będą robić wszystko, żeby mi ją odebrać. Ale teraz to ini muszą się martwić - nie ukrywał Sikora, który ocalił sześć punktów z przewagi nad Svendsenem.

Wyniki biegu na 10 km

1. Maksim Czudow (Rosja) 25.49,5 (0 niecelnych),
2. Michael RĂśsch (Niemcy) strata 12,7 (0),
3. Tomasz Sikora (Polska) 25,2 (1),
4. Michał Slesingr (Czechy) 33,2 (0),
5. Christoph Stephen (Niemcy) 36,8 (1),
6. Dmitri Jaroszenko (Rosja) 37,0 (1).

Wyniki biegu ze startu wspólnego

1. Christoph Sumann (Austria) 38.11,9 (2),
2. Carl Johan Bergman (Szwecja) strata 9,7 (2),
3. Ole Einar BjĂśrndalen (Norwegia) 9,9 (2),
4. Emil Hegle Svedsen (Norwegia) 24,9 (3),
5. Czudow 27,3 (4), 6. Andriej Deryzemlia (Ukraina) 36,4 (3),

...14. Sikora 1.02,7 (5).

Klasyfikacja generalna PŚ:

1. Sikora 364,
2. Svendsen 358,
3. Czudow 302.

Norwegowie są zazdrośni, ale my patrzymy na siebie

Z Romanem Bondarukiem, trenerem Tomasza Sikory, rozmawia Rafał Musioł

Panie trenerze, co się stało podczas niedzielnego strzelania? Pięć "pudeł" to bardzo dużo...

Nie róbmy dramatu. Warunki na strzelnicy były straszne, wiatr wiał na przemian ze wszystkich stron. Zresztą tylko jeden zawodnik strzelał na czysto, a to o czymś świadczy. Na szczęście biathlon to także bieg, a pod tym względem Tomek prezentuje się po prostu wybornie.

Licząc sam bieg miał trzeci czas.

I to z minimalnymi stratami do najszybszych. Ta forma biegowa utrzymuje się niemal od początku sezonu, więc chyba się trzeba do tego przyzwyczaić (śmiech). Jego prowadzenie w Pucharze wynika właśnie z tego, że pokonuje okrążenia w czasie, po którym inni są dopiero na trzech czwartych trasy.

Liczył pan na bieżąco miejsca swojego podopiecznego i Svendsena w kontekście walki o prowadzenie w Pucharze Świata?

Nigdy tego nie robię. Dopiero na mecie, gdy dostaliśmy końcowe wyniki i klasyfikacje, wiedzieliśmy, że Tomek nadal zostanie liderem. W tym sporcie nie chodzi jednak o koszulkę żółtą czy czerwoną, tylko o tytuły i medale. Dla nas, podobnie jak dla najważniejszych zespołów, Puchar Świata to rodzaj treningu przed mistrzostwami świata i igrzyskami olimpijskimi.

Ale nie zaprzeczy pan, że spełniło się jedno z marzeń Tomasza Sikory?

Spełniło się, jasne, że tak. Bycie liderem Pucharu Świata to znak, że jest się mocnym, że ten sezon jest znakomity, skupia się na tobie uwaga mediów, rywale zastanawiają się, jak cię pokonać. Ale nie ma sensu pławienie się w zachwytach, bo w biathlonie wygrać może każdy z czołowej "50". Raz jesteś na szczycie, a raz daleko. Proszę spojrzeć na Sumanna: w sobotę strzelał bezbłędnie, a zajął dopiero 40 miejsce, natomiast wczoraj dwa razy się pomylił, a jednak zwyciężył.

Uda się utrzymać prowadzenie w klasyfikacji?

Oj, ciężko będzie. Na pewno tanio skóry nie sprzedamy, ale na to pytanie będziemy odpowiadać dopiero po każdym kolejnym starcie, a trochę przecież ich jeszcze zostało. Cieszmy się tym , co mamy, ale powtarzam: nie czas na popadanie w euforię. Zawsze trzeba pamiętać, że nawet jak się jest wielkim mistrzem, to najważniejszym startem jest ten, który dopiero nas czeka.

Widzi pan jakąś złość czy zazdrość u kolegów po fachu z innych ekip?

Złość to może nie, ale z tą zazdrością i irytacją coś chyba jest na rzeczy. Szczególnie u Norwegów. Oni się przyzwyczaili, że mają w zespole lidera Pucharu, a tu nagle pojawia się Tomek i zaczyna odgrywać pierwszoplanową rolę. To na pewno ich zaskoczyło, chociaż do czołówki należymy już przecież od dawna. Nie mamy jednak zamiaru przejmować się tym, co mówią o nas w innych ekipach, przede wszystkim patrzymy na siebie. Patrzymy, i nie ma co ukrywać, że się do siebie uśmiechamy. I to z dużą satysfakcją.

Rafał Musioł - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/sport/946085.html



potok77 - Wto Sty 13, 2009 10:45 am
Biathlon - Lider pod presją

Każdy zawodnik, który pierwszy raz biegnie w żółtym plastronie odczuwa ogromną presję i to było widać u Tomka - mówi trener Tomasza Sikory, Roman Bondaruk, oceniając 14. miejsce zawodnika Dynamitu Chorzów w biegu masowym w Oberhofie. 35-letni wodzisławianin będzie musiał sobie radzić z tym dodatkowym stresem, bo w następnych zawodach biathlonowego Pucharu Świata również wystąpi jako lider klasyfikacji generalnej.

- Następne starty mamy w Ruhpolding, na trasie, której nie lubię. Nigdy tam nie miałem dobrych wyników. Ze styczniowych zawodów pucharowych najbardziej czekam na bieganie w mojej ulubionej Anterselvie - podkreśla Sikora, który nawet rozważał odpuszczenie występu w niemieckim Ruh-polding.

- Jeśli był taki pomysł, to Tomek pewnie nawet nie myślał, że będzie liderem Pucharu Świata. Dziś nie ma tematu wycofania naszego lidera z następnych zawodów - zapewnia prezes Polskiego Związku Biathlonu, Zbigniew Waśkiewicz.

Kolejna pucharowa rywalizacja zacznie się już w środę od sztafet kobiet, następnego dnia w sztafetach pobiegną mężczyźni. Sikora na start indywidualny poczeka do soboty, gdy odbędzie się sprint.

- Zrealizowałem swoje marzenie, jestem liderem Pucharu Świata, jednak moje cele na ten sezon nie zmieniły się. Najważniejsze są lutowe mistrzostwa świata w Korei - dodaje Sikora, który podkreśla jak specyficzną uprawia dyscyplinę: - To jest po prostu biathlon. Żaden zawodnik nie utrzymuje się cały czas w czołowej ósemce lub dziesiątce. Zdarzają się słabsze wyniki na strzelnicy, tak jak mój w niedzielę. Kończy się wtedy dalszym miejscem. Aby zachować żółty plastron, potrzeba teraz przede wszystkim chłodnej głowy - przyznaje polski lider PŚ, mający tylko sześć punktów przewagi nad Norwegiem Emilem Hegle Svendsenem.

Tomasz Kuczyński - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/sport/946331.html



Wit - Czw Sty 15, 2009 2:57 pm


NARCIARSTWO Lepistoe: Będę trenerem Małysza aż do Vancouver
dziś
Z Finem Hannu Lepistoe, byłym trenerem polskiej kadry skoczków, rozmawiają Robert Małolepszy i Anna Przybyll

Ostatni tydzień Adam Małysz spędził w Lahti i trenował pod Pańskim okiem. Wrócił do formy, udało się znaleźć i poprawić błędy, które popełniał?

Zacznijmy od tego, że to nie były błędy, a raczej braki w technice. Adam przede wszystkim za szybko odbijał się na progu i miał złą parabolę lotu. Pracowaliśmy nad tym przez cały czas. Jest trochę lepiej, lecz nie spodziewajcie się cudu. Przełomu jeszcze teraz nie będzie.

A kiedy?

Nasz plan zakłada, że Adam formę osiągnie podczas lutowych mistrzostw świata w Libercu.

Co to znaczy nasz? Czy będzie dalej prowadził Pan Adama? Jeszcze tydzień temu mówił Pan w jednym z wywiadów, że na dziś nie wchodzi to w rachubę.

Tydzień temu sytuacja była inna. Adam zadzwonił i poprosił o doraźną pomoc. Nie mogłem mu odmówić. Teraz ta doraźna pomoc przekształci się w dłuższą terapię. A dzieje się tak, dlatego że jestem po rozmowach z władzami związku narciarskiego i jest wola współpracy.

Na jak długo?

Dziś mogę powiedzieć, że nieoficjalnie to już jestem nawet trenerem Adama. Jeśli wszystko zostanie dograne, umowy podpisane, to plan zakłada, że poprowadzę go aż do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Vancouver.

Tylko Małysza?

Nie interesuje mnie praca z całą polską kadrą. Chcę pomóc Adamowi. On jest najważniejszy.

Stanie Pan na wieży trenerskiej już w piątek w Zakopanem?

Nie. Dyrektor zawodów w Zakopanem Lech Nadarkiewicz przysłał nawet bardzo miłe, serdeczne zaproszenie, ale do końca stycznia mam kontrakt z fińską telewizją na komentowanie zawodów PŚ. Dopiero po tym terminie będę dyspozycyjny.

Będziecie ćwiczyć w Lahti?

Nie. Ja przyjadę do Wisły. Adam ma tam przecież pod domem nowiutką, bardzo nowoczesną skocznię. Trening w domu, gdy rodzina jest na wyciągnięcie ręki, może mu bardzo pomóc. Wisła będzie więc naszą główną bazą.

Adam wystartuje w kolejnych zawodach Pucharu Świata w Vancouver i Sapporo?

Do Vancouver pojedzie, ale jeszcze beze mnie. Do Sapporo już nie. Wróci do Polski i znów będzie pracować nad techniką. Konkursów w Vancouver nie można odpuścić, bo przecież odbędą się tam za rok konkursy olimpijskie i te skocznie trzeba poznać.

Może Pan jeszcze zdradzić jakieś szczegóły planu przywracania Małyszowi formy?

Będzie kompleksowy i tyle na ten temat.

W Lahti Adam przeszedł badania. Nasi trenerzy cały czas twierdzili, że Małysz ma swą słynną moc, a brakuje techniki. Wasze testy to potwierdziły?

Po pierwsze to nie można do końca obiektywnie stwierdzić, czy ktoś ma supermoc, czy nie. Jeśli już mam ją określić u Adama, to powiedziałbym że jest duża, ale nie bardzo duża. Jednak w skokach to technika jest ważniejsza. Jeśli ktoś nie ma braków w tym elemencie, to poleci dalej od tego, który ma moc, a nie ma techniki. Dlatego nie można skupiać się wyłącznie na treningu siłowym.

To jest właśnie ten błąd, który popełnił nasz sztab szkoleniowy?

Nie chcę się na ten temat wypowiadać poza tym, że przyczyny spadku formy Adama są bardziej złożone i na pewno nie mają nic wspólnego z jego wiekiem, co sugerowały polskie media. On jest wybitnym zawodnikiem, lecz nawet najwięksi muszą mieć słabsze okresy. Każdy je miał: Ahonen, Jacobsen, Schmitt czy Morgenstern, że wyliczę tych znanych zawodników z ostatnich lat.

Na co możemy liczyć w Zakopanem ze strony Małysza? Pod Tatry nie przyjeżdża kilku silnych rywali. Rezerwowe składy przyślą Finowie i Norwegowie.

To wcale nie oznacza, że poziom zawodów będzie choć trochę niższy. A jeśli chodzi o Adama, to niczego wam nie obiecam.

Medalu podczas mistrzostw świata w Libercu też?

Tym bardziej. Ale jeśli Małysz zdobył medal podczas MŚ w Sapporo dwa lata temu, to dlaczego teraz nie może. Wtedy też miał kryzys, później zaś zdobył Puchar Świata.

- POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/sport/947374.html



Wit - Śro Sty 28, 2009 11:45 pm


NARCIARSTWO Kowalczyk zdeklasowała rywalki w Pucharze Świata
26.01.2009
Justyna Kowalczyk właśnie w Otepaeae w 2007 roku odniosła swoje pierwsze zwycięstwo w Pucharze Świata. Nic więc dziwnego, że Polka, dla której obecny sezon jest najlepszy w karierze, jechała do Estonii z dużymi nadziejami. I na pewno się nie zawiodła: w sobotę, w rywalizacji na 10 km stylem klasycznym, po raz czwarty w karierze, a drugi w tym roku, stanęła na najwyższym podium. Wczoraj, w sprincie, była siódma, wygrywając finał pocieszenia.

W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata nadal zajmuje czwarte miejsce, ale różnice w czołówce są niewielkie.

Zawodniczka AZS AWF Katowice w sobotę triumfowała w wielkim stylu. Tylko na pierwszym punkcie pomiaru czasu, po pokonaniu 900 metrów, na pierwszym miejscu znajdowała się Virpi Kuitunen.

- Finka ostro zaczęła, ale nie miałem wielkich obaw. Decydujący miał być podbieg. Nasza taktyka zakładała, że Justysia pokona go równym tempem, aż do samej góry. Spodziewałem się, że rywalki nie dadzą rady utrzymać takiego tempa - opowiada trener Aleksander Wierietielny.

Przewidywania szkoleniowca sprawdziły się w stu procentach. Na kolejnych punktach pomiaru czasu przewaga Polki nad rywalkami rosła w oczach.

- Już po dwóch kilometrach można było przypuszczać, że nie odda tego prowadzenia - nie ukrywał Wierietielny.

Kowalczyk walczyła więc głównie sama ze sobą, podczas gdy Finki z niedowierzaniem spoglądały na tablicę wyników.

- Dla nich to była bolesna porażka, poniesiona w bezpośredniej walce. A ja przecież mówiłem, że w tym stylu Justyna, będąc w formie, nie ma sobie równych na świecie - przypomniał jej trener.

Wspomnienia miały zresztą także dodatkową moc: motywowały jego podopieczną.

- Byliśmy na tej trasie latem i Justysia wyraźnie pokonała Finki w wyścigu na rolkach. Po%07tamtych zawodach Skandynawki mówiły mniej więcej coś takiego, że forma latem nie ma większego przełożenia na zimę i że gdy spotkają się już na nartach, to na pewno się zrewanżują. To dość mocno zdenerwowało Justynę, więc teraz miała okazję im pokazać, że wtedy nie było mowy o przypadku - opowiada trener Polki.

Drugie z rzędu zwycięstwo Kowalczyk miało też dodatkowy smaczek - poprzedni triumf w Vancouver został odniesiony pod nieobecność wielu czołowych zawodniczek, które odpoczywały wówczas, by odbudować formę właśnie przed zawodami w Estonii.

Po podsumowaniu wyników okazało się, że Polka awansowała w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata na trzecie miejsce, spychając z tej lokaty Petrę Majdić.

- Idealnie trafiliśmy ze smarowaniem. Narty Justyny świetnie szły po płaskim i trzymały na podbiegach. W niedzielę czeka nas sprint, może być trudniej z dobraniem smarów, bo prognozy pogody są niepokojące. Ma być dodatnia temperatura, więc śnieg będzie zamieniał się w wodę - martwił się w sobotę wieczorem trener Wieriertielny. - Z drugiej jednak strony forma jest bardzo dobra, więc mamy prawo oczekiwać miejsca w czołówce - dodał na koniec rozmowy.

W kwalifikacjach do sprintu Kowalczyk zajęła 18. miejsce, zdecydowanie najszybsza była Kuitunen.

Wynik naszej reprezentantki był także odzwierciedleniem tego, ile sił kosztowało ją sobotnie zwycięstwo. Ćwierćfinał pokonała jeszcze spokojnie, zajmując w nim drugie miejsce za Szwedką Linną Andersson, jednak porównanie jej rezultatu do najlepszych było już sygnałem alarmowym.

Znana z twardego charakteru Kowalczyk nie zamierzała jednak kapitulować i w rywalizacji o awans do finału stoczyła morderczy bój - zajęła piąte miejsce, lecz do szczęścia zabrakło jej zaledwie 0,1 sekundy!

Za to w finale pocieszenia znów była klasą samą dla siebie. Na podbiegach z łatwością odrywała się od rywalek, a na ostatnich metrach spokojnie odparła atak Norweżki Maiken Falli.

Siódma lokata nie wystarczyła jednak, by zachować miejsce w czołowej trójce PŚ.

- Pokazała, że jest mocna, chociaż trochę szkoda tego pół-finału - podsumował występ jej szkoleniowiec.

Kolejne zawody Pucharu Świata zaplanowano w Rybinsku. Będzie to ostatni sprawdzian przed mistrzostwami świata w Libercu. Z tego powodu kilkanaście zawodniczek zastanawia się, czy tam wystartować, ale w zespole Kowalczyk takich wątpliwości nie ma.

Bieg na 10 km:
1. Justyna Kowalczyk (Polska) - 26.25,6; 2. Aino-Kaisa Saarinen - strata 26,2; 3. Virpi Kuitunen (obaj Finlandia) - 46,6; 4. Petra Majdić (Słowenia) - 51,8; 5. Therese Johaug (Norwegia) - 58,0.

Sprint:
1. Majdić; 2. Saarinen; 3. Kuitunen; 4. Pirjo Muranen (Finlandia); 5. Alena Prochazkova (Słowacja); 6. Lina Andersson (Szwecja); 7. Kowalczyk.

Klasyfikacja generalna Pucharu Świata:
1. Saarinen - 1138 pkt; 2. Majdić - 1043; 3. Kuitunen - 1027; 4. Kowalczyk - 990; 5. Marit Bjoergen (Norwegia) - 647; 6. Marianna Longa (Włochy) - 633.

Rafał Musioł - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/sport/952198.html



Wit - Pon Lut 02, 2009 10:57 pm
Tomasz Sikora celuje w medal MŚ
Marcin Fejkiel2009-01-29, ostatnia aktualizacja 2009-01-29 21:10



Słynny biatlonista z Wodzisławia zakończył w czwartek treningi na Kubalonce. W poniedziałek Tomasz Sikora wylatuje na mistrzostwa świata do koreańskiego Pyeong-Chang.

- Najgroźniejsi rywale podczas MŚ? To oczywiście Norwegowie Emil Hegle Svendsen i Ole Einar Bjoerndalen, Niemiec Michael Greis oraz coraz lepiej spisujący się Austriacy - oceniał podczas wczorajszego spotkania z dziennikarzami Sikora, który zajmuje drugie miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

Podczas konferencji prasowej zawodnik Dynamitu Chorzów opowiadał dziennikarzom o swojej karierze, sukcesach i planach.

O odchudzaniu. W trakcie letnich przygotowań do sezonu zrzuciłem kilka kilogramów, co miało dobry wpływ na moje tegoroczne wyniki. Dzięki mniejszej wadze czuję się na trasie o wiele lepiej. Szczuplejsi zawodnicy zazwyczaj osiągają lepsze wyniki biegowe

O sprzęcie. W poprzednich latach były pieniądze na lepszy sprzęt, ale obowiązywał mnie ważny kontrakt z innym producentem. Kiedy dobiegł końca, skorzystałem z innej możliwości i wybrałem firmę Fischer. Każdy zawodnik szuka ułamków sekund, które mógłby zyskać dzięki lepszemu sprzętowi. Jestem przekonany, że zmiana sprzętu miała znaczący wpływ na rezultaty, które teraz osiągam.

O ulubionym dystansie. Najlepiej czuję się w sprincie na 10 kilometrów. Chociaż mój pierwszy złoty medal zdobyłem na 20 kilometrów, teraz czuję mniejszy sentyment do tego dystansu. Na dłuższych dystansach mają większe szanse słabsi biegacze. Ja teraz zdecydowanie lepiej biegam, niż strzelam i może dlatego wolę pobiec karną rundę.

O formie. Początek sezonu był wyśmienity. W Ruhpolding miałem mały dołek, ale wynikało to raczej z profilu tras. W Anterselvie na szczęście wszystko wróciło do normy. Mam nadzieję, że MŚ i końcówka sezonu będą równie udane. Czuję się bardzo dobrze przygotowany do największej imprezy w roku.

O wieku. W naszym sporcie wiek może być również atutem. Przez kilkanaście lat człowiek zbierał cenne doświadczenia, które po latach stara się umiejętnie wykorzystać. Nie czuję się staro. Po moich wynikach widać, że w wieku 35 lat też można mieć niezłe możliwości.

O celu na MŚ. Liczę na bardzo dobry bieg i bardzo dobre strzelanie. Jeśli te dwa elementy zgrają się w jednej konkurencji, to będzie sukces. Rywale też koncentrują się na MŚ, więc będzie znacznie ciężej o podium niż w pucharze. Najważniejsze to pobiec na swoim najwyższym poziomie. Nawet jeśli nie zdobędę medalu, a dam z siebie wszystko, to będę spokojny. Medal jest moim marzeniem, ale będzie o niego trudno. Stawka jest tak wyrównana, że zadecyduje dyspozycja dnia.

O strzelaniu. Nie jest z nim tak źle, jak to wyglądało w ostatnich startach. Do niecelnych strzałów przyczyniły się wtedy głównie warunki atmosferyczne. Z techniką strzału jest w porządku

O zgrupowaniu w Wiśle. Te ostatnie cztery dni to był bardziej odpoczynek. Oczywiście, trenowaliśmy, ale bardziej po to, by nie wypaść z rytmu. Nie było forsowania tempa czy szybkich treningów. Na treningi szybkościowe przyjdzie czas w Korei.

O igrzyskach w Vancouver. W przyszłym roku plan przygotowań będzie zupełnie inny, podporządkowany wyłącznie olimpiadzie. Nie będę sobie zaprzątał głowy miejscami w Pucharze Świata.

O kontrolach antydopingowych. W pierwszych zawodach sezonu w Oestersund moje biegi były dla wielu ludzi niespodzianką i myślę, że z tego wynikały wzmożone kontrole. Pewnie wzbudziłem jakieś podejrzenia. Byłem sprawdzany trzy dni pod rząd. Nawet w dniu wolnym obudzono mnie do kontroli.

O trasach w Korei. Startowałem na nich w zeszłym roku, były dość trudne. Dużo stromych podbiegów i szaleńczych zjazdów. Przez to dochodziło do wielu wypadków. W tym roku zmieniono jednak ich profil. Tych 10 dni pobytu w Korei przed pierwszym startem może tylko pomóc w treningu strzeleckim oraz odzyskaniu sił potrzebnych w biegu.



Tomasz Sikora: Przed mistrzostwami zbiorę siły w domu
30.01.2009
Z Tomaszem Sikorą, wiceliderem PŚ w biathlonie, rozmawia Tomasz Kuczyński

Wczoraj zakończył pan zgrupowanie w Wiśle. Co teraz jest w planie?

Przez trzy dni będą mógł trochę odpocząć w domu z rodziną, potem wylatujemy już na mistrzostwa świata w Korei Południowej. W Wiśle nie trenowałem zbyt ciężko, miałem przecież za sobą trzy tygodnie startów, a w miniony weekend w Anterselvie biegi przez trzy dni z rzędu.

Niektórzy zawodnicy z czołówki odpuszczali sobie część biegów Pucharu Świata. Nie braknie panu sił na mistrzostwa?

Każdy zawodnik zna swój organizm. Mam jeszcze dużo czasu na regenerację sił [MŚ zaczynają się 14 lutego - red.]. Zresztą z formą fizyczną chyba nie jest źle, skoro w niedzielnym biegu masowym miałem najlepszy czas.

Jednak ciągle jest problem ze strzelaniem.

Nie wygląda to tak źle, jakby się wydawało. Pod względem technicznym nie popełniam błędów, wszystko wykonuję dobrze. Na pudła mają wpływ głównie warunki atmosferyczne.

Ale niecelne piąte strzały w ostatnich strzelaniach zabrały jeszcze lepsze miejsca w Anterselvie.

Możliwe, że w tym przypadku górę wzięły emocje. Chciałem jak najszybciej wybiec ze strzelnicy, byłem już myślami gdzieś na trasie.

Co pan sądzi o trasach w Korei?

Gdy byłem tam w ubiegłym roku, nie mogłem się przyzwyczaić do bardzo ostrych zjazdów. Napisałem nawet na moim blogu, że trzeba trzymać czapkę, aby nie spadła z głowy. Podobno przed mistrzostwami profil trasy został trochę zmieniony. Już niedługo to sprawdzę.

Kto będzie groźny w czasie mistrzostw?

Z pewnością Austriacy, Norwegowie. U nich każdy z zawodników może walczyć o czołowe miejsca. Wśród Rosjan powinni liczyć się Czudow i Czerezow. Jest jesz-cze Niemiec Greis. Wszyscy nastawiają się specjalnie na te starty, więc będzie znacznie trudniej niż w Pucharze Świata. W biathlonie o wszystkim decyduje dyspozycja dnia. Tak pewnie będzie też w Korei.

- POLSKA Dziennik Zachodni

http://chorzow.naszemiasto.pl/sport/954305.html



Wit - Pon Lut 09, 2009 11:25 pm


NARCIARSTWO Złoto razy dwa!
02.02.2009
Sylwia Jaśkowiec z AZS AWF Katowice wygrała bieg stylem zmiennym na mistrzostwach świata do lat 23 we francuskim Praz de Lys Sommand i po raz drugi na tej imprezie została mistrzynią świata. Wcześniej Polka triumfowała na dystansie 10 km stylem dowolnym.

- Super, Sylwia po prostu pobiegła perfekcyjnie - cieszył się trener Wiesław Cempa.

Mistrzyni świata rzeczywiście stoczyła na trasie znakomitą walkę.

- Wiedziałam, że trzy okrążenia stylem klasycznym muszę biec tak, żeby trzymać się najlepszych i nie tracić dystansu do czołowej grupy - opowiadała zawodniczka.

Najbardziej dramatyczny moment nastąpił tuż przed strefą zmiany nart.

- Staranowała mnie jedna z Norweżek i zaliczyłam upadek. Na szczęście nic poważnego się nie stało i szybko się pozbierałam - relacjonowała Jaśkowiec.

Po przejściu na styl dowolny Polka zaatakowała i szybko osiągnęła sporą przewagę. Kroku dotrzymywała jej tylko Norweżka Astrid Slind.

- Było już jasne, że to pomiędzy nimi rozstrzygnie się walka o mistrzostwo. Sylwia kilka razy próbowała jej uciec, ale szybko przekonała się, że to będzie trudne. Wtedy mądrze przepuściła rywalkę i biegnąc na drugim miejscu miała czas na regenerację sił - tłumaczył taktykę trener Cempa.

Na ostatnim okrążeniu zawodniczka AZS AWF Katowice przejęła już inicjatywę i zasłużenie triumfowała

- Czułam, że sobie z nią poradzę - nie ukrywała na mecie.

Podobne przeczucie miał także jej szkoleniowiec.

- W momencie, gdy mijała mnie przed ostatnim okrążeniem, to posłała mi szeroki uśmiech. Wtedy już wiedziałem, że będzie dobrze - ujawnił Cempa. - Podwójne mistrzostwo to już nie przypadek, Sylwia idzie w ślady Justyny Kowalczyk - dodał na koniec.

Rafał Musioł - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/sport/955348.html

NARCIARSTWO Skorupa i wiatr
11.02.2009
Tomasz Sikora przed wylotem na MŚ trenował w Wiśle. Fot. Arkadiusz Gola

Milowymi krokami zbliżają się biathlonowe mistrzostwa świata w Korei Południowej. Pierwsze starty już w sobotę, a nasza kadra na czele z Tomaszem Sikorą skupia się na ostatnim szlifie formy, zmagając się z niekorzystnymi warunkami pogodowymi i... azjatyckim jedzeniem.

- Jesteśmy tu ponad tydzień, myślę, że aklimatyzację mam już za sobą - ocenia Sikora. - Największym problemem, jak do tej pory, jest przyzwyczajanie się do koreańskiej kuchni. Między innymi z tego powodu, dwa dni temu przeniesiono nas do innego hotelu, który jest położony bliżej tras w pięknym narciarskim kurorcie. Mieszkają w nim wszystkie ekipy. Ogólnie czuję się dobrze, choć dawała znać o sobie różnica czasu. Jak na razie najtrudniejszy element w czasie treningów to strzelanie. Nie było jeszcze dnia bez wiatru, a co gorsza bardzo często zmienia on kierunki i siłę. Dlatego właśnie trudno zrobić dobrą korektę na przyrządach celowniczych. Problem jest też z trasą. Dniami jest bardzo ciepło, a wieczorem temperatura bardzo szybko spada poniżej zera. Śnieg na trasie zaczyna marznąć i tworzy się skorupa lodowa.

Wczoraj nasza ekipa miała wewnętrzny sprawdzian. - Z wyniku jestem zadowolony, ale trasa ciągle nie jest przygotowana za dobrze - dodaje wicelider Pucharu Świata z Dynamitu Chorzów. - Organizatorzy mają jeszcze trochę czasu na poprawki, choć martwią mnie prognozy pogody. Nie są optymistyczne, więc poprawienie stanu trasy nie będzie łatwe.

W teście podobno dobrze wypadły nasze biathlonistki, choć nie są skore do komentarzy. - Ten sprawdzian to informacja o formie przede wszystkim przydatna dla trenerów i zawodniczek - podkreśla Weronika Nowakowska. - Nie chcemy niepotrzebnie nakręcać się tymi wynikami. Ciągle jest silny wiatr i taki pewnie będzie też w czasie zawodów.

Tomasz Kuczyński - POLSKA Dziennik Zachodni

http://bielskobiala.naszemiasto.pl/sport/959239.html

NARCIARSTWO Atak na Małysza
11.02.2009

Przygotowania do mistrzostw Polski w skokach narciarskich wkroczyły w decydującą fazę.

- Dopinamy wszystko na ostatni guzik. Obie skocznie, zarówno w Wiśle-Malince, jak i w Szczyrku będą gotowe na czas - zapewnia wiceprezes Polskiego Związku Narciarskiego, Andrzej Wąsowicz.

Pierwszy konkurs odbędzie się w Wiśle (obiekt HS 134} w piątek, o godzinie 15. Zawodnicy zaczną jednak skakać znacznie wcześniej - o 12 zaprezentują się w serii próbnej, a o 13.30 w kwalifikacjach,

- Zachęcam kibiców do wcześniejszego przyjazdu i stosowania się do zaleceń służb porządkowych. Parkingi będzie my bowiem zapełniać kolejno, od tych położonych najbliżej skoczni do tych w kierunku centrum Wisły. Oczywiście będzie też kursował transport publiczny - mówi Wąsowicz.

Bilety na konkurs w Wiśle kosztują od 40 (miejsca siedzące w centralnych sektorach) do 10 złotych (stojące w bocznych).

W Szczyrku, gdzie skoczkowie będą rywalizować w sobotę na obiekcie HS 106, skoki zaplanowano na 12 (seria prób-na), 13,15 (kwalifikacje} i 14.30 (konkurs). Na ten dzień obowiązują bilety w jednolitej cenie - po 10 złotych.

- Przy okazji chciałem zdementować plotki, że pod znakiem zapytania stanął udział w mistrzostwach Polski kadrowiczów, startujących obecnie w Klingenthal. Na pewno wszyscy dotrą w Beskidy, żeby powalczyć o miano najlepszego skoczka w kraju - deklaruje wiceprezes PZN.

Tytułów mistrzowskich będzie bronił Adam Małysz, który triumfuje od 2002 roku z dwoma wyjątkami na dużej skoczni (2006 i 2007). Czy tym razem znów odeprze atak młodszych kolegów?

Rafał Musioł - POLSKA Dziennik Zachodni

http://bielskobiala.naszemiasto.pl/sport/959238.html



Wit - Sob Lut 14, 2009 3:35 am


Dziś otwarcie mistrzostw świata w biathlonie
wczoraj
Oblodzone trasy z ostrymi zjazdami, mocny wiatr, zmiana strefy czasowej, a na dodatek trudne do przełknięcia azjatyckie jedzenie - z takim przeciwnościami zmaga się Tomasz Sikora w koreańskim Pyeongchang, w którym w sobotę rozpoczną się biathlonowe mistrzostwa świata.

Apetyt polskich kibiców na medale wiąże się przede wszystkich z 36-letnim zawodnikiem Dynamitu Chorzów, będącym w życiowej formie, czego dowodem jest drugie miejsce w klasyfikacji Pucharu Świata. Sikora ma w swym dorobku trzy krążki MŚ - złoty zdobyty w Anterselvie w 1995 roku, srebrny w Oberhofie w 2004 oraz brązowy za bieg drużynowy w Osrblie w 1997. Jak będzie tym razem? - Dla mnie najważniejsze jest połączenie dobrego biegu z dobrym strzelaniem - mówi Sikora. - Jak te dwa elementy będą ze sobą współgrać, można liczyć na sukces. Mistrzostwa świata będą trudniejsze od rywalizacji w Pucharze Świata, bo na zawody w Korei Południowej wszyscy szykują najwyższą formę. Dobra dyspozycja akurat na mistrzostwa to podstawa, wtedy niestraszne są najtrudniejsze trasy. Będę zadowolony, jeśli wrócę ze świadomością, że zrobiłem wszystko, aby zająć jak najwyższe miejsce.

- Pracowaliśmy nad tym, aby szczyt formy Tomasza przypadł właśnie na mistrzostwa świata - podkreśla trener Roman Bondaruk, potwierdzając, że w Korei wszystkich zawodników czeka trudna przeprawa: - Trasa pokryta jest lodem, co powoduje, że stała się twarda i bardzo źle się po niej jeździ. Dodatkową trudność stanowi profil trasy, z dużą ilością podjazdów i ostrych zakrętów, na których często dochodzi do upadków.

Wiara kibiców z Polski w medal Sikory nie jest tylko urzędowym optymizmem. Frank Ullrich, trener niemieckich biathlonistów też widzi Polaka wśród faworytów imprezy. - Gwiazdą mistrzostw, tak jak przed rokiem może być Norweg Emil Hegle Svendsen - ocenia Ullrich, cytowany przez portal onet.pl. - Obok niego jest jeszcze jego rodak Ole Einar Bjoerndalen, którego, mimo że w tym sezonie nie osiąga rewelacyjnych wyników, nigdy nie można skreślać. Poza tym są jeszcze Tomasz Sikora, Rosjanin Maksim Czudow i reprezentant Niemiec, Michael Greis.

Przed mistrzostwami o biathlonie było głośno ze względu na aferę dopingową związaną z zawodnikami z Rosji. W mediach pojawiły się nazwiska Jekateriny Juriewej (liderka PŚ), Albiny Achatowej (trzykrotna mistrzyni świata) i Dmitrija Jaroszenki. Od kilku sezonów w tej dyscyplinie szczególny nacisk kładzie się na kontrole antydopingowe. Przekonał się o tym też Sikora. Kiedy zaczął obecny sezon PŚ od świetnych wyników (szczególnie biegowych) szybko trafił na kontrolę i to kilka razy. Kontrolerzy nie wiedzieli, że tajemnica tkwi w zmianie nart, techniki biegu, indywidualnych przygotowań przed sezonem oraz zrzuceniu kilku zbędnych kilogramów...

W piątek w Pyeongchang odbędą się oficjalnie treningi przed sobotnimi sprintami. Organizatorzy jeszcze wczoraj ustawiali banery reklamowe przy trasie i dumnie podali, że zajmują w sumie 1500 metrów. Przygotowano też 30 stanowisk dla kamer telewizyjnych. Transmisje z MŚ będzie można zobaczyć w Eurosporcie i TVP Sport. TVP1 planuje w ten weekend relację ze sprintu mężczyzn (sobota, godzina 12.15) i biegu pościgowego mężczyzn (niedziela, godz. 11.05).

Program MŚ

13.02, piątek: oficjalne treningi i uroczyste otwarcie imprezy

14.02, sobota: sprint kobiet (godz. 8.45), sprint mężczyzn (11.15)

15.02, niedziela: bieg pościgowy kobiet (9.00), bieg pościgowy mężczyzn (11.15)

17.02, wtorek: bieg indywidualny mężczyzn (6.15)

18.02, środa: bieg indywidualny kobiet (10.15)

19.02, czwartek: sztafeta mieszana (10.00)

21.02, sobota: bieg ze startu wspólnego mężczyzn (9.15), sztafeta kobiet (11.15)

22.02, niedziela: bieg ze startu wspólnego kobiet (9.00), sztafeta mężczyzn (11.15).

KADRA POLSKI NA MISTRZOSTWA ŚWIATA W PYEONGCHANG

Kobiety: Magdalena Gwizdoń (BLKS Żywiec), Weronika Nowakowska, Krystyna Pałka, Paulina Bobak (wszystkie AZS AWF Katowice), Agnieszka Grzybek (Karkonosze Jelenia Góra)

Mężczyźni: Tomasz Sikora (Dynamit Chorzów), Krzysztof Pływaczyk, Adam Kwak, Łukasz Szczurek (wszyscy BKS WP Kościelisko), Sebastian Witek (AZS AWF Katowice).

Trenerzy:
Roman Bondaruk i Nadia Biłowa

Tomasz Kuczyński - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/sport/960701.html

NARCIARSTWO Tomasz Sikora twardy jak koreańskie trasy
14.02.2009
Trasy z ostrymi zjazdami, mocny wiatr, zmiana strefy czasowej, a na dodatek trudne do przełknięcia azjatyckie jedzenie - z takimi przeciwnościami zmaga się Tomasz Sikora w koreańskim Pyeongchang, w którym dzisiaj rozpoczną się biatlonowe mistrzostwa świata.

Pogoda staje się prawdziwym koszmarem dla organizatorów. Z powodu ulewnych deszczów nie odbyła się zaplanowana na piątek ceremonia otwarcia. Plac, na którym planowano przeprowadzić uroczystość, po prostu "utonął" w wodzie.

- Piątkowy ranek przywitał nas ulewą i wichurą. Wszystkie treningi zostały odwołane - martwi się Sikora. - Śnieg niknie w oczach. Organizatorzy starają się uzupełniać śnieżne braki, ale głównie dzieje się to na stadionie. Nie wyobrażam sobie, jakie warunki panują na pętli, która i tak była w bardzo złym stanie.

Apetyt polskich kibiców na medale wiąże się właśnie z 35-letnim zawodnikiem, będącym w życiowej formie i zajmującym drugie miejsce w klasyfikacji Pucharu Świata. Sikora ma w dorobku trzy krążki MŚ - złoty zdobyty w Anterselvie w 1995 roku, srebrny w Oberhofie 2004 oraz brązowy za bieg drużynowy w Osrblie 1997.

- Dla mnie najważniejsze jest połączenie dobrego biegu z dobrym strzelaniem - mówi Sikora. - Jak te dwa elementy będą ze sobą współgrać, to można liczyć na sukces. Mistrzostwa będą trudniejsze od rywalizacji w pucharze, bo na zawody w Korei Południowej wszyscy szykują najwyższą formę. Dobra dyspozycja akurat na tę imprezę to podstawa, a wtedy niestraszne są najtrudniejsze trasy.

- Pracowaliśmy nad tym, by szczyt formy Tomasza przypadł właśnie na mistrzostwa świata - podkreśla trener Roman Bondaruk, potwierdzając, że w Korei wszystkich zawodników czeka trudna przeprawa: - Trasa pokryta była lodem, co powoduje, że stała się twarda i bardzo źle się po niej jeździło, a teraz doszła jeszcze ta ulewa. Dodatkową trudność stanowi profil trasy, z dużą liczbą podjazdów i ostrych zakrętów, na których często dochodzi do upadków.

Wiara kibiców z Polski w medal Sikory nie jest tylko urzędowym optymizmem. Frank Ullrich, trener niemieckich biatlonistów, też widzi Polaka wśród faworytów imprezy.

- Gwiazdą mistrzostw, tak jak przed rokiem, może być Norweg Svendsen - ocenia Ullrich, cytowany przez portal onet.pl. - Obok niego jest jeszcze jego rodak Bjoerndalen, którego, mimo że w tym sezonie nie osiąga rewelacyjnych wyników, nigdy nie można skreślać. Powinni liczyć się też Polak Sikora, Rosjanin Czudow i reprezentant Niemiec Greis.

Przed mistrzostwami o biatlonie było głośno ze względu na aferę dopingową związaną z zawodnikami z Rosji. Jekaterina Juriewa (liderka Pucharu Świata), Albina Achatowa (trzykrotna mistrzyni świata) i Dmitrij Jaroszenko zostali zawieszeni.

Od kilku sezonów w tej dyscyplinie duży nacisk kładzie się na kontrole antydopingowe. Przekonał się o tym też Sikora. Kiedy zaczął obecny sezon PŚ od świetnych wyników (szczególnie biegowych), szybko trafił na kontrolę i to kilka razy. Kontrolerzy nie wiedzieli, że tajemnica tkwi w zmianie nart, techniki biegu, indywidualnych przygotowaniach przed sezonem oraz zrzuceniu kilku zbędnych kilogramów...

W sobotę odbędą się sprinty, a w niedzielę biegi pościgowe. Transmisje z MŚ będzie można zobaczyć w Eurosporcie i TVP Sport. TVP1 planuje w ten weekend relacje ze sprintu mężczyzn (sobota, godz. 12.15) i biegu pościgowego biatlonistów (niedziela, godz. 11.05).

Tomasz Kuczyński - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/sport/961022.html



Wit - Pon Lut 16, 2009 8:24 am
garść informacji z zimowych aren



NARCIARSTWO Świetna forma Justyny Kowalczyk przed Libercem
dziś
Rewelacyjna forma Justyny Kowalczyk. W sobotę w zawodach Pucharu Świata we włoskim Valdidentro nie było na nią mocnych.

Polka wygrała bieg na 10 km techniką klasyczną i na mistrzostwa świata do czeskiego Liberca (19.02 - 1.03) pojedzie jako jedna z głównych kandydatek do złotych medali. Już w czwartek (19.02) czeka ją pierwszy start. Tak się składa, że na 10 km techniką klasyczną.

- To nic nie znaczy i nie należy wyciągać z tego zbyt pochopnych wniosków - uważa polska biegaczka. - To jest przecież sport. Każdy bieg jest inny. Raz się wygrywa, innym razem nie. Pewne jest tylko jedno: skoro wygrałam, to znaczy, że jestem w dobrej dyspozycji. Jednak w jak dobrej, to przekonamy się dopiero w Libercu - Justyna Kowalczyk nie zamierza przeceniać najświeższego sukcesu.

Zwycięstwo Polki było przekonujące. Na trudnej, najeżonej podbiegami i zjazdami trasie biegła równym tempem i prowadziła na każdym pomiarze czasu, bez przerwy powiększając przewagę.

- To był naprawdę wymagający bieg - nie ukrywała Justyna Kowalczyk.

Drugą na mecie Włoszkę Mariannę Longę wyprzedziła o ponad 12 sekund, a trzecią Słowenkę Pedrę Majdić aż o pół minuty.

- Justysia bardzo dobrze taktycznie rozegrała ten bieg - chwalił podopieczną trener Aleksander Wierietielny.

Dla 26-letniej Justyny wygrana w Valdidentro była trzecim zwycięstwem w tym sezonie, a piątym w karierze. Dzięki niemu biegaczka z Kasiny Wielkiej awansowała w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata na trzecie miejsce. Do prowadzącej Finki Aino-Kaisy Saarinen traci zaledwie 109 punktów, a nad czwartą zawodniczką, słynną Virpi Kuitunen, ma 72 oczka przewagi.

- Na razie dywagacje, co może zdarzyć się w Pucharze Świata, zostawiam z boku. Wkrótce zaczynają się mistrzostwa i to jest w tej chwili najważniejsze - mówi Kowalczyk, która od początku deklarowała, że ten sezon podporządkowany jest imprezie w Libercu.

Zapytana na początku listopada, czy nie da się utrzymać dwóch srok za ogon, odpowiedziała: - Jeśli jesteś przygotowany do tego, by nie zdobywać medali na mistrzostwach, to grozi, że w innych zawodach będziesz przybiegał na końcu staw-ki. Krótko mówiąc, jeśli jesteś dobry, to liczysz się w klasyfikacji generalnej. Mistrzostwa będą mieć jednak priorytet.

W Czechach Polka prawdopodobnie nie wystartuje w sprincie. W piątek w Valdidentro zajęła w nim dopiero 21. lokatę. Sił nie zabrakło, ale to jest konkurencja, w której często rządzi przypadek.

- Po tym starcie przez pół dnia nasłuchałam się od ludzi, którzy "znają" się na biegach, że jestem w słabej formie. Tymczasem prawie cały czas prowadziłam i dopiero na finiszu rywalki mnie minęły. Tak się zdarza... - opowiada Justyna Kowalczyk, cytowana przez oficjalną stronę Polskiego Związku Narciarskiego.

Odpór krytykom dała w sobotę. Przecież do Liberca przyjedzie jako triumfatorka ostatnich przed mistrzostwami zawodów Pucharu Świata.

- Najbliższe dni poświęcę na odpoczynek, podróż i poznawanie tras, na których będziemy rywalizować o medale - informuje Polka. - Przygotowania też będą, ale to trener zadecyduje, jak ciężkie.

Na trasach w Valdidentro rywalizowali również mężczyźni. W biegu na 15 km techniką klasyczną wygrał Szwed Anders Soedergren (37.58,0), który o 1,9 sekundy wyprzedził Norwega Jensa Arne Svartedala, a o 2,2 był szybszy od swego rodaka Johana Olssona.

Polacy nie startowali. W klasyfikacji generalnej cały czas prowadzi Szwajcar Dario Cologna.

Przemysław Franczak - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/sport/961388.html

NARCIARSTWO Tomasz Sikora czwarty w biegu na dochodzenie
dziś
Wszyscy zawodnicy, którzy pobiegli źle, dostali minutę kary. Zwykle w takich sytuacjach przyznajemy dyskwalifikację, lecz tym razem postanowiliśmy dołożyć minuty - taką kuriozalną decyzję przekazał wczoraj po biegu pościgowym sędzia główny 43. Biathlonowych Mistrzostw Świata w Pyeongchang.

Jednak po protestach ekip i zebraniu jury apelacyjnego przywrócono pierwotne wyniki. Mistrzem został Norweg Ole Einar Bjoerndalen (miał być trzeci), a Tomaszowi Sikorze oddano czwarte miejsce, choć został wcześniej przesunięty na szóstą lokatę.

Całe zamieszanie powstało po tym, gdy sędziowie stwierdzili, że część zawodników pomyliło trasę, co jednocześnie oznaczało nieco krótszy bieg. Po pierwszych decyzjach tytuł mistrzowski stracił Bjoerndalen, a złoto zdobył Rosjanin Maxim Czudow.

- Pomylenie trasy było następstwem złej organizacji. Nawet jeśli zawodnik pobiegł nie tak jak trzeba, to uważam, że krzywdą byłoby, gdyby najlepszy z powodu kilku sekund stracił zwycięstwo - mówił Niemiec Michael Greis, cytowany przez portal onet.pl.

Trener polskiej kadry Roman Bondaruk przekazał, że aż osiemnastu zawodników, którzy pobiegli za Bjoerndalenem, zostało ukaranych karną minutą. Na szczęście protesty ekip (w tym naszej) przyniosły efekt i Tomasz Sikora pozostał na czwartym miejscu, które wywalczył, startując po sprincie z dość odległym szesnastym numerem.

- Super! Tomek pokazał wysoką klasę - ocenia niedzielny występ Sikory trener kadry.- Dobrze spisał się na trasie, a i na strzelnicy nie można mieć do niego zastrzeżeń.

Prawdopodobnie jedno pudło mniej na ostatnim strzelaniu (znów w ostatnim strzale!) dawałoby możliwość walki o brązowy medal. Lepszy wynik nie był jednak w zasięgu po sobotnim sprincie, po którym sam Sikora przyznał: - Pierwszy start w mistrzostwach nie był dla mnie udany. Jedna przyczyna to grupa startowa. Zdecydowałem, że chcę pobiec w pierwszej stawce zawodników, co było dużym błędem, ponieważ później zaczęło się oziębiać i były coraz lepsze warunki do ścigania. Drugi powód to - jak często bywa w tym sezonie - moje strzelanie. Wszystkie niecelne strzały nie były spowodowane wiatrem czy sztucznym oświetleniem, ale moimi błędami i dokładnie wiem jakimi - mówił zawodnik Dynamitu Chorzów, nie ciesząc się nawet odzyskaniem pozycji lidera Pucharu Świata.

Tomasz Sikora zdobył żółty plastron przodownika PŚ wykorzystując nieobecność Norwega Emila Hegle Svendsena, który był "obolały". W sobotę rodacy Svendsena urządzili sobie w Pyeongchang mistrzostwa Norwegii, bowiem zajęli cztery czołowe lokaty. Zwyciężył Bjoerndalen, a po wczorajszym wyczynie może szczycić się, że ma w dorobku 31 medali mistrzostw świata, w tym 12 złotych! Jednak co najważniejsze - król biathlonu wyrównał rekord szwedzkiego narciarza alpejskiego Ingemara Stenmarka, który w latach 70. i 80. XX wieku triumfował w 86 zawodach Pucharu Świata!

Sprint mężczyzn: 1. Ole Einar Bjoerndalen (Norwegia) - 24.16,5 (2 karne rundy); ...16. Tomasz Sikora - 1.26,8 (3), 69. Krzysztof Pływaczyk - 3.12,9 (2), 91. Adam Kwak - 4.24,2 (3), 92. Sebastian Witek (wszyscy Polska) - 4.26,7 (4).
Bieg pościgowy mężczyzn: 1. Bjoerndalen - 31.46,7 (4); ... 4. Sikora - 1.33,4 (3).

Klasyfikacja generalna Pucharu Świata: 1. Sikora - 626, 2. Bjoerndalen - 570, 3. Emil Hegle Svendsen (Norwegia) - 570.

Sprint kobiet: 1. Kati Wilhelm (Niemcy) - 21.11,1 (0 rund karnych); ...35. Weronika Nowakowska - 2.22,6 (2), 40. Agnieszka Grzybek - 2.36,6 (3), 57. Krystyna Pałka - 3.29,2 (4), 75. Magdalena Gwizdoń (wszystkie Polska) - 4.20,2 (5).

Bieg pościgowy kobiet: 1. Helena Jonsson (Szwecja) - 34.12,3 (2 karne rundy)... 16. Nowakowska - 1.27,8 (2), 33. Grzybek - 3.46,7 (6), 45. Pałka - 5.07,7 (5).

Tomasz Kuczyński - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/sport/961389.html

NARCIARSTWO Stoch zabrał Małyszowi tytuł i rekord
16.02.2009
Tuż po wylądowaniu po skoku w drugiej serii mistrzostw Polski w Wiśle Adam Małysz uniósł w górę oba kciuki. Tym razem jednak ten gest miał wymowę jedynie ironiczną.

- Chciałem "pogratulować" sędziom, że zdecydowali się na przeprowadzenie tego konkursu, który absolutnie nie powinien się odbyć. Dzięki Bogu, że nikomu nic się nie stało, bo warunki były bardzo trudne, sypał gęsty śnieg, wiał zmienny wiatr... W finałowej serii tak mnie trzymało w rynnach, że nie wiedziałem, czy jadę do przodu, czy do tyłu - opowiadał lider polskiej reprezentacji, który na obiekcie swojego imienia nieoczekiwanie zajął dopiero piąte miejsce.

Pogoda rzeczywiście była fatalna, w dodatku nie różniła się od aury, która sprawiła, że nie przeprowadzono zawodów w piątek [podjęto wtedy decyzję o pozostaniu w Wiśle-Malince i rezygnacji z konkursu na średniej skoczni w Szczyrku - red.].

Obrońcę tytułu zdetronizował, a przy okazji pozbawił rekordu skoczni, Kamil Stoch, który w drugiej serii pofrunął 132 metry i z nawiązką odrobił straty z pierwszego skoku, po którym był szósty.

- Nie wiem, jak to zrobiłem - śmiał się nowy mistrz Polski na dużej skoczni. - Mam dużą satysfakcję, bo na liście startowej byli wszyscy najlepsi zawodnicy, lecz to, że pokonałem Adama na jego skoczni i odebrałem mu jego rekord, nie ma jakiegoś dodatkowego znaczenia. A Adam? Po prostu mi pogratulował, czyli podał grabę - opowiadał Stoch.

Małysz rzeczywiście nie wyglądał na zmartwionego.

- Fajnie się tak stoi obok podium - stwierdził podczas dekoracji. - Te wyniki pokazują, że jestem gościnny, bo oddałem medale kolegom. No i nikt nie po wie, że wyjeżdżam z mistrzostw bez nich, bo nigdzie nie muszę jechać, przecież mieszkam prawie obok - kontynuował z humorem. - A tak poważniej: moje skoki nie były aż tak złe, jak to może wyglądać po wynikach. Przed mistrzostwami świata jestem wielkim optymistą - dodał po chwili.

Po konkursie najbardziej zmartwiony był Klimek Murań-ka, który sensacyjnie prowadził po pierwszej serii. - Myślałem, że będę w czołowej trójce. Przegrałem z warunkami, nie z presją. Adama Małysza przytrzymano na belce, śnieg przysypał tory i gorzej się po nich jechało - opowiadał 14-letni skoczek.

W kuluarach panowała powszechna opinia, że gdyby nie taka właśnie klasyfikacja na półmetku, to seria finałowa zostałaby anulowana. Tytuł Klimka stanowiłby jednak pewien problem dla trenerów czy kadrowiczów. - Dla mnie to nie byłby problem. On miał w pierwszym skoku znakomite warunki, ale nawet te najlepsze okoliczności trzeba po prostu umieć wykorzystać, a Klimek to potrafił. Zatem ten konkurs, jeśli w ogóle się już rozpoczęło, to trzeba było zakończyć po pierwszej serii - komentował Małysz.

Teraz przed skoczkami występ w mistrzostwach świata. Dziś do Polski ponownie przyleci Hannu Lepistoe, który niemal codziennie rozmawia z Małyszem przez telefon, przekazując uwagi szkoleniowe.

Kadrowicze powołani na mistrzostwa świata zajęli w Wiśle 1. (Stoch), 2. (Łukasz Rutkowski), 4. (Stefan Hula), 5. (Małysz), 10. (Rafał Śliż) i 23. miejsce (Maciej Kot).

--------------------------------------------------------------------------------

Tym razem złoty medal smakuje dużo lepiej

Z Kamilem Stochem, mistrzem Polski na dużej skoczni, rozmawia Rafał Musioł

Adam Małysz stwierdził, że tego konkursu nie powinno się przeprowadzać. Czy złoty medalista też ma podobne zdanie?

To sędziowie podejmują decyzję, ja jestem od skakania. Jeśli arbitrzy mówią, że konkurs się odbędzie, to nie ma dyskusji.

Pana rekordowy wynik, 132 metry, pokazał, że jednak można było na Malince daleko skoczyć.

Już jak się wybiłem, to czułem, że to jest dobry skok. W uzyskaniu odległości pomógł wiaterek pod narty, ale i tak wszystko zrobiłem jak należy. Może poza lądowaniem, bo jego wykonanie było dość ryzykowne. Postanowiłem więc to sobie darować ze względów bezpieczeństwa.

To Pana drugi tytuł mistrzowski w karierze - poprzednio wygrał Pan w 2007 roku na Wielkiej Krokwi. Może Pan porównać te sukcesy?

Wtedy nie było wszystkich najlepszych [zabrakło Adama Małysza - red.], teraz żaden z dziennikarzy nie będzie już mógł tak napisać, że wygrałem, bo kogoś zabrakło. Pewnie więc to złoto smakuje lepiej.

Czy konkurs w Wiśle oznacza, że na mistrzostwach świata kadra będzie miała nowego lidera?

Pokonanie Adama było drugorzędne, ważniejsze jest to, że ten drugi skok dał wiele mi satysfakcji i zastrzyk optymizmu przed startem w Libercu.

Mistrzostwa Polski: 1. Kamil Stoch - 231,4 (113,5 m/132 m); 2. Łukasz Rutkowski - 212,1 (117,5/114,5); 3. Piotr Żyła - 211,9 (112,5/120,5); 4. Stefan Hula - 203,5 (116,5/111); 5. Adam Małysz - 202 (116,5/111); 6. Klemens Murańka - 197,9 (119,5/108,5); 7. Marcin Bachleda - 197,4 (114,5/111); 8. Adam Cieślar - 187,3 (108,5/112,5); 9. Grzegorz Miętus - 181,6 (111/106) i Rafał Śliż - 181,6 (109/109,5)

Rafał Musioł - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/sport/961391.html



Wit - Czw Lut 19, 2009 7:49 am


NARCIARSTWO MŚ: Rusza polowanie na medale
wczoraj
Z poprzednich mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym, które przed dwoma laty odbyły się w Sapporo, polska reprezentacja wróciła z jednym, za to złotym medalem. Jego zdobywcą był Adam Małysz, który triumfował na średniej skoczni, biorąc rewanż za występ na dużym obiekcie, gdzie zajął czwarte miejsce. Wtedy zawodnik z Wisły był niekwestionowanym liderem ekipy, teraz, w rozpoczynających się dziś mistrzostwach w Libercu, jego rolę przejęła biegaczka Justyna Kowalczyk. Zawodniczka AZS AWF Katowice będzie należała do faworytek zmagań, podczas gdy forma Małysza stanowi niewiadomą.

- Na jeden medal liczymy na pewno, i to już pierwszego dnia. Wtedy Justyna startuje na swoim koronnym dystansie 10 kilometrów stylem klasycznym. Oczywiście, że to tylko sport, w którym wszystko może się zdarzyć, ale jej dyspozycja pozwala na duży optymizm - mówi wiceprezes Polskiego Związku Narciarskiego, Andrzej Wąsowicz. - Mam też sporą nadzieję na przebudzenie Adama, stawiałbym tu na dużą skocznię. Paradoksalnie ta wpadka na niedawnych mistrzostwach Polski powinna podziałać na niego motywująco - dodaje wiceprezes PZN.

W sumie biało-czerwona kadra w Libercu będzie liczyła czternaście osób. Jest w niej sześciu skoczków, oprócz Małysza na liście znaleźli się Kamil Stoch, Stefan Hula, Łukasz Rutkowski, Rafał Śliż i Maciej Kot. Jeszcze liczniejszą grupę stanowią biegacze: Kowalczyk, Sylwia Jaśkowiec, Kornelia Marek, Paulina Ma-ciuszek, Martyna Galewicz, Janusz Krężelok i Maciej Kreczmer, natomiast rodzynkiem w kombinacji norweskiej jest Wojciech Cieślar.

- Wśród tych zawodników i zawodniczek jest sporo utalentowanej młodzieży, ale seniorska rywalizacja to jednak coś całkiem innego, niż mistrzostwa świata juniorów. Nie stawialiśmy im żadnych precyzyjnych założeń, jednak wszyscy wiedzą, że to nie jest wycieczka, tylko najważniejszy w ich dotychczasowej karierze start - kontynuuje Wąsowicz.

Każda grupa ma jednak własne cele. W przypadku skoczków selekcjoner Łukasz Kruczek chce, aby w każdym konkursie trzech Polaków meldowało się w czołowej trzydziestce. Jego podopieczni powtarzają te słowa jak mantrę, nie lubią natomiast mówić o swoich indywidualnych planach.

- Chcę skakać tak, żebym po konkursie miał poczucie, że zrobiłem wszystko, co było w mojej mocy - mówi mistrz Polski z dużej skoczni, Kamil Stoch.

W Sapporo największą gwiazdą była Finka Virpi Kuitunen, która zdobyła trzy złote i jeden brązowy medal, natomiast królem polowania na skoczni okazał się Szwajcar Simon Ammann, wracający ze złotem i srebrem. W klasyfikacji medalowej górą byli Norwegowie: zdobyli pięć złotych, cztery srebrne i siedem brązowych krążków. Tytuł Małysza dał wtedy Polsce dziewiąte miejsce.

W historii mistrzostw świata nasi reprezentanci stawali na podium czternaście razy - aż sześciokrotnie na najwyższym stopniu (Wojciech Fortuna w 1972 roku, gdy mistrzostwa rozgrywano w ramach igrzysk), Józef Łuszczek w 1978 oraz Adam Małysz w 2001, dwukrotnie w 2003 i raz w 2007). Wicemistrzostwo było udziałem Stanisława Marusarza (1938), Antoniego Łaciaka (1962) i Małysza (2001), natomiast trzecie miejsca zdobyli Franciszek Groń-Gąsienica (1956), Stanisław Gąsienica-Daniel (1970), Jan Staszel (1974), Stefan Hula (1974) i Łuszczek (1978).

To całkiem niezły dorobek, który w historycznej klasyfikacji daje nam dwunaste miejsce. Być może już jutro, podczas pierwszej konkurencji mistrzostw, Kowalczyk sprawi, że zbliżymy się do poprzedzającej nas w tym zestawieniu... Czechosłowacji.

Program MŚ

Środa (18.02) ceremonia otwarcia;
czwartek (19.02) bieg kobiet na 10 km techniką klasyczną,
piątek (20.02) kwalifikacje w skokach mężczyzn na HS 100 i konkurs kobiet;
sobota (21.02) bieg łączony kobiet, skoki mężczyzn na HS 100;
niedziela (22.02) bieg łączony mężczyzn, kombinacja norweska średnia skocznia i bieg na 10 km,
wtorek (24.02) sprinty kobiet i mężczyzn;
środa (25.02) sprinty drużynowe;
czwartek (26.02) konkurs drużynowy kombinacji norweskiej, kwalifikacje w skokach na dużej skoczni, sztafeta 4x5 km kobiet;
piątek (27.02) skoki na dużej skoczni;
sobota (28.02) bieg kobiet na 30 km techniką dowolną, kombinacja norweska na dużej skoczni, konkurs drużynowy w skokach na dużej skoczni;
niedziela (1.03) bieg mężczyzn na 50 km techniką dowolną, ceremonia zamknięcia.

Rafał Musioł - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/sport/962592.html

NARCIARSTWO O medalu ani słowa, złoto często wykuwa się w ciszy
dziś
To ma być mocny początek mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym. Dziś o godzinie 11.30 Justyna Kowalczyk wystartuje w Libercu w biegu na 10 kilometrów techniką klasyczną.

Polka będzie wielką faworytką tego wyścigu.

- Wiemy o tym, ale to tylko sport. Nie mogę jednak uciec od wrażenia, że to całe zamieszanie, jakie powstało wokół Justysi w ostatnich tygodniach, zdecydowanie nam nie pomaga. Telefon właściwie nie milknie i wszyscy pytają o ten medal, który dziś ma zdobyć, budując olbrzymią presję. Jesteśmy na nią przygotowani, jednak jej udźwignięcie nie jest łatwe. Dlatego od kilku dni odciąłem Justynę od mediów i próbuję trochę wyciszyć, odmawiamy długich wywiadów, nie wszystkim to się podoba, ale cel uświęca środki. Największe sukcesy rodzą się często w ciszy, więc nie mówmy o medalu, dopóki Justyna nie dostanie go do ręki - opowiada trener biegaczki Aleksander Wierietielny.

Szum medialny to dla biegaczki AZS AWF Katowice stosunkowo nowe doświadczenie. Jeszcze niedawno z trudem przebijała się ze swoimi sukcesami przez przeciętne nawet występy Adama Małysza.

- Może nawet brakowało jej tej popularności, ale teraz wahadło przechyliło się w drugą stronę. Małysz rzeczywiście skacze słabiej, ale przecież dziennikarze mogliby się też bardziej zająć Stochem czy Kotem. Trwają mistrzostwa biat-lonistów, a tu tylko Kowalczyk i Kowalczyk. I to dopiero teraz, jak są sukcesy. A gdy w lecie harowała jak wół, to niewielu się tym interesowało - dopowiada pół żartem, pół serio Wierietielny.

Polska królowa zimy ma jednak mocną psychikę. Nieraz już udowodniła, że rola faworytki nie stanowi dla niej balastu.

- Znam swoją wartość, ciężko pracowałam na pozycję, którą teraz zajmuję. Dlatego nie ma co ukrywać, że w Libercu mierzę w medal. Ten sezon mam najlepszy w karierze, więc warto byłoby to podkreślić sukcesem na mistrzostwach świata. Mam już krążki z juniorskich imprez, ale teraz czas na medale seniorskie, a tych ciągle mi brakuje - zapowiada zawodniczka.

Na trasie w Czechach Polka nie będzie miała łatwego życia. Spora grupa rywalek też ostrzy sobie zęby na sukces.

- Justysia w Pucharze Świata kilka razy wręcz upokorzyła Finki, mijając je na trasie, gdy startowały przed nią. Takie zdarzenie zostawia ślad w psychice. Będą chciały za wszelką cenę wyrównać rachunki - przypomina Wierietielny.

Pokaz siły Kowalczyk wywarł na przeciwniczkach wrażenie, ale część z nich wybrała inną taktykę.

- Wolały nie startować w Pucharze Świata, gdzieś się schowały i niewiele o nich wiadomo. Taką tajemnicę stanowią głównie Norweżki: Marit Bjoergen czy Astrid Jacobsen. Nie wiemy, jak mocne przyjadą - przyznaje Wierietielny.

26-letnia gwiazda biegów też zachowuje rozsądek.

- Miejsca na podium są trzy, a dziewczyn, które chcą się na nich znaleźć, co najmniej dziesięć. Mistrzostwa świata są dla nas wszystkich najważniejszym punktem sezonu, mierzyłyśmy w nie ze szczytem formy i teraz zobaczymy, co z tego wyszło. Nie ulega wątpliwości, że jestem mocna, ale rywalki też nie spały, tylko trenowały - mówi Kowalczyk.

Biegaczka z Kasiny Wielkiej w dotychczasowych startach w mistrzostwach świata nie zanotowała wielkich sukcesów. Jej najlepszym wynikiem było czwarte miejsce w biegu na 30 km techniką klasyczną w Oberstdorfie w 2005 roku. Wynik ten - podobnie jak pozostałe rezultaty osiągnięte przez nią na tych zawodach %07- został jednak anulowany po testach dopingowych [Polka została zdyskwalifikowana na dwa lata, po apelacjach wróciła na trasy po sześciu miesiącach - red.]. Dwa lata temu w Sapporo na 10 km stylem klasycznym była 18., w sprincie 17., w biegu łączonym dziewiąta, a na 30 km nie wystartowała.

- Przez te dwa lata wiele się zmieniło, to widać nawet w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Poza tym, zawsze najważniejszy jest następny bieg, dlatego muszę zapomnieć także o tym, że wygrałam ostatni start w Pucharze Świata. To już się nie liczy. Dziś ważny jest tylko dzisiejszy bieg - mówi Kowalczyk.

Polski Związek Narciarski ustalił premie za sukcesy w Libercu. Mistrzostwo świata warte jest 30 tys. zł.

- Pieniądze nie są najważniejsze, czas na podsumowania przychodzi dopiero po sezonie. Dlatego też nie zaglądam na razie do klasyfikacji PŚ [Kowalczyk jest trzecia - red.]. Zajrzę do niej dopiero po Libercu i wtedy zastanowimy się, co jeszcze da się z tego sezonu wycisnąć - opowiada Polka.

Trasa w Libercu jest dobrze przygotowana, a jej profil Polce odpowiada.

- Stopień trudności jest odpowiedni dla imprezy o tej randze, są podbiegi, które Justysia lubi, nie mamy zastrzeżeń, co do pracy organizatorów. Wygląda to lepiej niż na przykład na olimpijskim obiekcie w Vancouver - ocenia Aleksander Wierietielny. - Trasa to tylko część sukcesu, tak samo jak praca sztabu. Musimy opracować taktykę, dobrać narty i smary. A potem już Justysia aż do mety będzie zdana na siebie - dorzuca szkoleniowiec.

Najgroźniejszymi przeciwniczkami Kowalczyk będą Włoszki Marianna Longa i Arianna Follis, Finki Aino Kai-sa Saarinen i Virpi Kuitunen, Norweżki Bjoergen i Kristina Steira, Słowenka Petra Majdić. Liczyć się mogą Szwedka Charlotte Kalla, Rosjanka Walentyna Szewczenko, aspiracje zgłaszają też Niemki...

- No właśnie, sporo nazwisk. I każda z tych dziewczyn marzy o złocie, a to może dostać tylko jedna. Jestem wśród kandydatek do medalu, ale o biegu rozmawia się po jego zakończeniu, a nie przed startem - spokojnie kończy rozmowę Justyna Kowalczyk.

Rafał Musioł - POLSKA Dziennik Zachodni

http://katowice.naszemiasto.pl/sport/963027.html
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • romanbijak.xlx.pl



  • Strona 2 z 5 • Wyszukano 162 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5
    Copyright (c) 2009 | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.