[Kolej] Pociągi podmiejskie/regionalne
Wit - Czw Gru 18, 2008 12:22 pm
Coraz większy chaos na śląskich torach
dziś
W najbliższy wtorek kolejarze zablokują ruch pociągów w całym regionie. Twierdzą, że to protest przeciwko planowanemu od 1 stycznia 2009 r. likwidowaniu 54 pociągów regionalnych. Kolejne 52 będą kursować tylko w dni robocze.
- To nieprawda. Połączeń będzie więcej, choć nie tyle, ile chcieli kolejarze - zarzeka się Piotr Spyra, członek zarządu województwa śląskiego. Dla niego planowana blokada to nieprzemyślana inicjatywa szefostwa śląskich Przewozów Regionalnych.
- Próbują w pozaprawny sposób wyciągnąć od nas dodatkowe pieniądze. Niech się lepiej zastanowią, czy chcą dalej świadczyć dla nas usługi - przestrzega. Pyta też, kto zapłaci za kursowanie przewozów regionalnych w ciągu ostatnich 17 dni grudnia.
- Z nieznanych przyczyn obowiązuje nieuzgodniony z nami rozkład jazdy - tłumaczy.
Liderzy kolejarskiej Solidarności tłumaczą, że zlikwidowanie bądź ograniczenie kursowania ponad setki połączeń oznaczać będzie utratę pracy dla kilkuset kolejarzy.
- Jest to świadome niszczenie regionalnej komunikacji kolejowej. Już teraz oferta spółki nie spełnia oczekiwań społeczeństwa. A będzie jeszcze gorzej! Postanowiliśmy więc, że skoro tyle pociągów ma nie jeździć, to we wtorek nie pojedzie żaden - ostro stawia sprawę Tomasz Matera, wiceprzewodniczący sekcji krajowej kolejarskiej Solidarności.
Co władze PKP na zapowiadaną przez Solidarność akcję? W blokadzie utkną przecież nie tylko pociągi regionalne, o które toczy się walka, ale też pociągi pośpieszne, ekspresowe i intercity, a także towarowe.
Michał Wrzosek, rzecznik PKP, nie chciał komentować sprawy.
- Nic nie wiem na temat tej akcji protestacyjnej - przyznał wczoraj wieczorem.
Niestety, pierwszych utrudnień pasażerowie mogą spodziewać się już dzisiaj. Kolejarze zamierzają zablokować trasę Kraków - Warszawa w rejonie Kozłowa. Zaprotestują w ten sposób przeciwko likwidacji połączenia Sędziszów - Katowice.
Od niedzieli obowiązuje nowy rozkład jazdy pociągów. Od starego rozkładu różni się wyłącznie uwzględnieniem w nim 78 połączeń na trasie Katowice -Tychy. Czyli nowy jest tylko z nazwy. Prawdziwie nowy rozkład zacznie obowiązywać dopiero od 1 stycznia.
- Nie tak się umawialiśmy. Nowy rozkład miał wejść w życie 14 grudnia - kategorycznie stwierdza Piotr Spyra z zarządu województwa śląskiego.
- Wszystko odbywa się zgodnie z umową podpisaną przez Urząd Marszałkowski - replikuje Krzysztof Radomski, zastępca dyrektora śląskiego zakładu Przewozów Regionalnych.
Zamieszanie wokół terminu wejścia w życie nowego rozkładu jazdy to dopiero połowa labiryntu, w jaki wpuszczeni zostali pasażerowie. Wciąż bowiem nie wiadomo, ile tak naprawdę pociągów będą mieli do dyspozycji. Według deklaracji Urzędu Marszałkowskiego nowy rozkład jazdy ma być statystycznie o 26 połączeń regionalnych bogatszy niż stary. Okazuje się jednak, że doszło 78 nowych połączeń na trasie Katowice-Tychy, ale z rozkładu znika 52 połączeń starych.
O połowę ograniczono pociągi na trasie Gliwice-Bytom. Obcięto też linie z Cieszyna i Oświęcimia do Zebrzydowic, a także z Katowic do Chałupek i Raciborza. Na funkcjonowanie przewozów regionalnych województwo wyłoży w 2009 roku około 100 mln złotych.
- To kompromis między tym, co mogliśmy dać z budżetu, a tym, co oferowały PKP - tłumaczy Piotr Spyra.
Zdaniem kolejarzy samorządowcy nie mówią całej prawdy. Jak przekonuje Tomasz Matera, wiceprzewodniczący sekcji krajowej kolejarskiej Solidarności, aneks do umowy między samorządem województwa, a spółką PKP Przewozy Regionalne wycina bądź ogranicza od 1 stycznia kursowanie około setki połączeń.
- A przecież do sprzedaży trafiły już nowe rozkłady jazdy! Ludzie mają je wyrzucić po dwóch tygodniach i kupić sobie nowe? - pyta Tomasz Matera.
Kolejarskiej Solidarności nie podoba się też podział kosztów na organizację komunikacji kolejowej w regionie. Ich zdaniem nieporozumieniem jest przeznaczenie ponad 11 mln zł na huczną inaugurację reaktywowanego po latach połączenia z Katowic do Tychów. - Likwiduje się pociągi obsługujące wielokilometrowe połączenia, a takie pieniądze przeznacza na trasę 20 km - mówi Matera.
Piotr Spyra tymczasem zaprzecza, by planowane były jakiekolwiek dodatkowe cięcia w rozkładzie jazdy pociągów, a te na które już się zdecydowano, są wynikiem "nieuzasadnionych kosztów ze strony PKP". - Teraz kolejarze próbują niezgodnego z prawem nacisku, by wyciągnąć od nas 40 procent więcej pieniędzy. Nie będzie na to zgody. To oni świadczą dla nas usługi, a nie odwrotnie %07- przestrzega Spyra.
Michał Wroński - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/937359.html
,,,,,,,,,,,,,,,,
Rozkład niezgody
Krzysztof Turzański, 2008-12-18 21:12
Miały być nowe super połączenia kolejowe i będą, ale będą też ograniczenia. I to znaczne. Miał być strajk przed świętami, a jest nerwowa atmosfera. Od pierwszego stycznia PKP likwiduje kolejne połączenia. Związkowcy jeszcze wczoraj grozili strajkiem w wigilię wigilii, teraz wiadomo, że przed świętami strajku raczej nie będzie i nie wiadomo, czy w ogóle do niego dojdzie.
Rozkład jazdy wydrukowany cztery dni temu, a już za dwa tygodnie będzie nieaktualny. Od 1 stycznia PKP likwidują kolejne regionalne połączenia. Pasażerowie już teraz nie mają jednak wątpliwości czego się spodziewać. - Ja nie pamiętam zmiany, która byłaby na lepsze pasażerów - wszystko jest nie pokolei, mimo, że na kolei. Szybka kolej z pompą wystartowała w niedzielę na linii Tychy - Katowice. Równie szybko już bez rozgłosu wprowadzono na niej ograniczenia i od stycznia część pociągów będzie jeździć już tylko w tygodniu.
Kolej ogranicza kursy 110 pociągów. Na początku roku 54 z nich zostaną odwołane. 52 inne będą kursować tylko w tygodniu. Największe cięcia czekają połączenia Bielsko-Biała - Cieszyn, Gliwice - Częstochowa, Gliwice - Zawiercie oraz Bytom - Gliwice. - To jest rzecz nienormalna. Ja wiążę to z tym, że zmienia się właściciel i na dzień dobry robi nowe porządki - tłumaczy Jan Lalik, Związek Zawodowy Kolejarzy. Porządki, które nie podobają się związkom zawodowym. Chociaż z groźby strajku przed świętami się wycofały, całkowitą rezygnację z tej formy protestu uzależniają od efektów rozmów z marszałkiem. A marszałek i przedstawiciele PKP przerzucają się odpowiedzialnością za zamieszanie. - Nie jesteśmy właścicielami przewozów regionalnych, mamy się stać 1 stycznia - dopiero wtedy możemy rozmawiać o żądaniach związków zawodowych - mówi Bogusław Śmigielski, marszałek województwa. - My realizujemy tylko rozkład jazdy zamówiony przez urząd marszałkowski - odpowiada Krzysztof Radomski, PKP Przewozy Regionalne.
Wszystko rozbija się o pieniądze. Żeby utrzymać wszystkie połączenia - marszałek musiałby zwiększyć dotację o 20 milionów złotych. - Żądania związków zawodowych dotyczą jakiejś bliżej nieokreślonej hipotezy, polegającej na tym, że istnieją dziur, z których można wyciągnąć pieniądze - tłumaczy Jacek Stumpf, wydział transportu Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach. Pieniądze, które zdaniem związkowców po prostu źle rozplanowano. - W tym budżecie tak się stało, że uruchomiono linię Katowice -Tychy kosztem tych likwidowanych lini, bo dodatkowych finansów na tę linię nie ma - oznajmił Jan Lalik.
Nie ma także informacji o planowanych zmianach. Nawet w samym PKP. A w środku tego zamieszania pasażerowie, którzy innego wyjścia nie mają. - Smutna sytuacja, jeśli mam jeździć autobusem, pośpieszny jedzie godzinę czasu, a pociąg 20 minut to znaczna różnica. Tym bardziej, że ceny biletów też są atrakcyjne.
Zmiany po 1 stycznia atrakcyjne już nie będą, a w całej sprawie wciąż jest wiele niewiadomych. Czy i kiedy będą strajkować związkowcy, czy marszałek pójdzie na ustępstwa i kiedy zostaną wprowadzone zmiany w rozkładzie. Bo nieoficjalnie mówi się o tym, że kolej na pierwszy stycznia... nie zdąży.
http://www.tvs.pl/informacje/7250/
Osek - Czw Gru 18, 2008 1:43 pm
jeden wielki bajzel.
Jak niby Urząd Marszałkowski ma sfinansować w 100% połączenia w całym województwie i nie tylko skoro ma taki, a nie inny budżet. Poza tym stał się współwłaścicielem PKP Przewozy Regionalne, co jakby oddala wizję wkroczenia konkurencji na tory. PKP PR i Urząd Marszałkowski jadą niejako na jednym wózku.
Na dzień dzisiejszy nie widzę szansy na rozwój połaczeń kolejowych w regionie. Mało kasy, brak wspólnych biletów, systematyczne ograniczanie liczby kursów, coraz mniej pasażerów, konkurowanie autobusów z pociągami. Jedno wynika z drugiego. Błędne koło.
GoldBoy - Czw Gru 18, 2008 11:13 pm
Nie za bardzo rozumiem tych decyzji. Kiedyś słyszałem, że trasa Zawiercie-Gliwice jest dochodowa. Myślę, że trasa Katowice-Tychy Miasto też ma dość duży potencjał. Takich tras nie powinno się ograniczać, bo zniechęci to część pasażerów.
Obecnie polityka transportowa w regionie wygląda jak przerzucanie się pasażerami jak gorącym kartoflem: na pociągi nie ma pieniędzy więc niech jeżdżą ludzie autobusami, podobnie z tramwajami, na autobusy też nie ma, więc jeżdżą rzadko, ale to też problem bo pasażerowie nie płacą biletów, w autobusy trzeba inwestować, problemy z wandalami... więc może auto, no ale jak na złość drogi to też nierentowny interes. Dodatkowo jak już coś się dzieje pozytywnego (np. DTŚ) to trwa to lllaaatttaaammmii.
Efekt jest taki, że coraz więcej jest korków, a komunikacja publiczna ledwo się kręci.
Wit - Sob Gru 20, 2008 4:37 pm
ciąg dalszy przepychanek:
Blokada torów? Nie przed wigilią
wczoraj
Albo kolejarze będą z nami rozmawiać na partnerskich zasadach, albo poszukamy innych rozwiązań w sferze komunikacji - zagroził marszałek Bogusław Śmigielski podczas wczorajszego spotkania z dziennikarzami.
To reakcja na zapowiedzi kolejowych związkowców, zapowiadających wstrzymanie ruchu pociągów w proteście wobec planowanym cięciom w przyszłorocznym rozkładzie jazdy. Wczoraj związkowcy nieco spuścili z tonu i wycofują się z anonsowanej na wtorek blokady. Może dogadamy się z marszałkiem - tłumaczą.
Wedle wyliczeń kolejarzy z rozkładu znika 82 połączeń (28 od 14 grudnia, reszta od 1 stycznia). 52 dotychczas codziennych pociągów kursować będzie tylko w wybrane dni tygodnia, a czterem innym skrócono trasę.
- To największa likwidacja połączeń w historii spółki PKP Przewozy Regionalne - ocenia Tomasz Matera, wiceprzewodniczący sekcji krajowej kolejarskiej "Solidarności".
Samorządowcy nie przyznają się do tak radykalnych cięć w rozkładzie. Wskazują za to, iż w przyszłym roku na finansowanie przewozów regionalnych przeznaczone zostanie o 17 milionów złotych więcej aniżeli w roku bieżącym, przy spadającej rentowności przewozów. Postulaty związkowców oceniają jako skierowane pod zły adres.
- Dopóki nie przejmiemy spółki stroną do rozmów jest dla nich zarząd PKP Przewozy Regionalne - mówił marszałek Śmigielski. Od razu też zapowiedział, iż pierwszą rzeczą po przejęciu spółki (co nastąpi już w przyszłym tygodniu) będzie jej audyt.
- Przyjrzymy się dokładnie jej działaniu i generowanym kosztom. Jak każde przedsiębiorstwo podlega rachunkowi ekonomicznemu - tłumaczy.
Co na to związkowcy, okaże się w poniedziałek - wtedy to bowiem przedstawiciele kolejarskich central spotkają się z marszałkiem. Póki co wycofali się z planu zablokowania ruchu pociągów we wtorek, 23 grudnia.
- Nie można walczyć o coś dla dobra społeczeństwa, a jednocześnie podejmować antyspołeczne działania - mówi Jan Lalik, przewodniczący Związku Zawodowego Kolejarzy Śląskich.
- Wtorek nie był ostateczną datą protestu, tym bardziej, że dzień wcześniej spotykamy się z marszałkiem i liczę, że dojdziemy do kompromisu - dodaje Tomasz Matera.
Obaj nie kryją jednak, iż jeśli Marszałek nie ustąpi, to przejdą do ostrzejszych działań. To kiepskie wieści dla pasażerów, bo samorząd województwa nie planuje też uruchomić komunikacji zastępczej na wypadek zablokowania przez związkowców ruchu pociągów.
- Zapewnienie przewozu pasażerom to obowiązek PKP Przewozy Regionalne - przekonywał marszałek Śmigielski.
- Zrobimy co w naszej mocy, ale nawet najlepsza komunikacja zastępcza nie jest w stanie zastąpić takie ilości pociągów, jaka codziennie kursuje w tym regionie - nie pozostawia złudzeń Paweł Ney, rzecznik PKP Przewozy Regionalne.
Michał Wroński - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/937827.html
............................
Przyszłość kolei regionalnej
2008-12-20 18:33:45, ostatnia aktualizacja: 2008-12-20 18:57:45
Ledwie 14 grudnia zaczął obowiązywać nowy rozkład jazdy PKP Przewozów ReÂgionalnych, a pasażerowie zdążyli nacieszyć się nowymi pociągami „Flirt” na trasie Tychy – Katowice, a już pojawiły się informacje, że 1 stycznia ma z tego rozkładu jazdy zniknąć 58, a nawet 70 pociągów. Po nowym roku przewozy regionalne będą należeć do samorządów wojewódzkich. Niestety samorządy te nie chcą finansoÂwać wielu połączeń zwłaszcza międzywojewódzkich. Jest to kuriozalna sytuacja, bowiem abstrakcyjna linia na mapie, jaką jest granica województwa nie ma przeÂcież wpływu na potrzeby pasażerów. Wielu ludzi codziennie dojeżdża na uczelnie czy do pracy, przekraczając przy okazji granice regionów administracyjnych. KolejÂnym problemem jest brak pieniędzy w kasie województw, dlatego trzeba będzie obÂciąć wiele nierentownych, choć ważnych dla pasażerów połączeń.
Kolejowa „Solidarność” grozi strajkiem 23 grudnia. Kolejarze domagają się utrzyÂmania połączeń, zachowania zatrudnienia i podwyżek płac. Marszałek WojewódzÂtwa Śląskiego Bogusław Śmigielski nazywa te protesty nieuzasadnionymi, grozi że województwo poszuka sobie "alternatywnych rozwiązań transportu". Interes pasażera gdzieś zupełnie zgubił się w tym galimatiasie. Województwo zostało poÂstawione w trudnej sytuacji, gdyż nowy rozkład jazdy wprowadzono na zaledwie 2 tygodnie przed przekazaniem spółki samorządowi. Dlatego jest niewiele czasu na przygotowanie odpowiednich działań.
Wydaje się słuszny postulat, by wszelkie zmiany w rozkładzie wstrzymać aż do wiosny. Samorząd i kolej muszą dobrze przemyśleć te zmiany. Usuwanie nierenÂtownych połączeń jest niekorzystne dla pasażera. Być może poza godzinami szczytu mniej osób jedzie pociągiem, ale czasami zdąża się że trzeba jechać o taÂkiej godzinie. Jeśli nie ma połączeń poza szczytem pasażerowie są bardziej skłonÂni do przesiadki do samochodu. Dlatego za każdym razem gdy kolej obcinała kursy na jakiejś trasie spadała liczba pasażerów w godzinach szczytu i w następstwie tego kolej całkowicie likwidowała połączenie. Należy po prostu przyjąć zasadę, że część kursów będzie nierentowna. Jest to konieczne, aby kolej była na tyle wygodÂna by stanowić konkurencję dla samochodu.
W tej chwili samorząd województwa dopłaca do kolei regionalnej około 100 mln złotych (na rok 2009). Ta kwota być może jest za mała. Jeśli kolej regionalna stanie się częścią transportu miejskiego to również i miasta GZM powinny włączyć się w finansowanie. Tu pojawia się inny problem. Miasta aglomeracji śląskiej i dąbrowÂskiej dopłacają do transportu publicznego zdecydowanie mniej niż inne duże miaÂsta w Polsce! Skutkiem tego jest przestarzały tabor i liczne problemy z dojazdem. Niestety ale transport publiczny w naszym regionie znajduje się obecnie w stanie przedzawałowym. Pasażerów ubywa, a jedyną reakcją władz jest likwidowanie poÂłączeń (zwłaszcza tramwajowych i kolejowych). Równocześnie władze chwalą się miliardowymi inwestycjami w wielopasmowe drogi kołowe.
To jest ślepa uliczka. Taka polityka doprowadzi transport publiczny w WojewódzÂtwie Śląskim do całkowitego upadku. To zaś spowoduje pogorszenie jakości życia w miastach i ich wyludnienie. Tak stało się w każdym mieście na świecie, które poÂłożyło zbyt duży akcent na samochody, a zaniedbało transport publiczny – zwłaszÂcza szynowy. Przykładem skrajnym są miasta amerykańskie jak Houston, czy Los Angeles. Ale tam już w latach '80 zorientowano się, że w ten sposób miasta nie da się rozwijać. Od ponad dekady władze amerykańskich miast starają się przywracać likwidowane kilkadziesiąt lat temu tramwaje. Nową linie uruchomiono nawet w HoÂuston, a planowane są następne. Niestety nasza powstająca śląska metropolia poÂwtarza cudze błędy.
Jak transportu publiczny może być wydajny i opłacalny? Po pierwsze musi być oparty na transporcie szynowym. Kolej regionalna musi być połączona z liniami auÂtobusowymi i tramwajowymi w jednolity system transportu publicznego – z jednym biletem i możliwościami swobodnych przesiadek. Takie systemy funkcjonują wszędzie w cywilizowanym świecie – dla nas najlepszym wzorem jest sieć transÂportu publicznego w Zagłębiu Ruhry. Jeśli pasażer ma możliwość dojechać koleją (która jest czasem szybsza od samochodu, gdyż pociąg nie stoi w korkach) z przedmieść do miasta, a następnie wygodnie przesiąść się do autobusu lub tramwaju i dojechać do konkretnej dzielnicy, czy osiedla, to jest to realna alternatywa wobec transportu indywidualnego. Kolej nie może być traktowana jako konkurencja dla transportu miejskiego! Nie można na przykład obrażać się na kolejarzy i twierdzić, że KZK jest alternatywą! De facto to właśnie jej zespolenie z miejskimi autobusami i tramwajami pozwoli zwiększyć liczbę pasażerów i w pociągach i w transporcie publicznym. To zaś zredukuje nierentowność transportu.
Jak do tej pory pierwszym przykładem nowego myślenia jest nowe połączenie TyÂchy – Katowice, gdzie obowiązują bilety „pomarańczowej taryfy” wspólnej dla autoÂbusów i trolejbusów MZK Tychy oraz tego połączenia kolejowego. Pociągi te już teÂraz mają sporo pasażerów. Władze Mikołowa zapowiadają chęć dopłat do połąÂczeń kolejowych z Katowicami, tak by pociągów było więcej. Pociąg jest najszybÂszym sposobem dotarcia z Mikołowa do centrum Katowic (podróż koleją trwa 20 minut, autobusem w godzinach szczytu 40 – 50 minut). Jeśli na tej trasie również będą obowiązywały bilety wspólne z tyskim MZK, to będzie to jeszcze wygodniejÂsze, gdyż umożliwi mieszkańcom dzielnic i przedmieść dojechanie autobusem do Mikołowa i przesiadkę na pociąg bez konieczności kupowania dodatkowego biletu.
Takie sposób myślenia samorządowców powinien być standardem w całym wojeÂwództwie. Samorządy miast i Urząd Marszałkowski muszą wspólnie z koleją i orgaÂnizatorami transportu miejskiego zasiąść do rozmów i stworzyć jednolity system transportu miejskiego dla Aglomeracji Śląskiej. To zadanie powinno być priorytetem dla Górnośląskiego Związku Metropolitalnego! Powinno się też nawiązać współpraÂcę z innymi regionami, tak by linie przekraczające granice województw nie uległy liÂkwidacji.
Źródło:gkw24
Łukasz Kuś
http://www.gkw24.pl/artykul/37/przyszlo ... egionalnej
Tequila - Pon Sty 05, 2009 7:07 pm
Prezydent Częstochowy do marszałka: chcemy flirty
W związku z planowanym od 1 stycznia ograniczeniem liczby połączeń kolejowych Tadeusz Wrona napisał list do marszałka województwa Bogusława Śmigielskiego. Wspomniał również o flirtach.
Od Nowego Roku z trasy Częstochowa - Katowice zniknie osiem pociągów (po cztery w każdą stronę), w tym przyspieszone do i z Bielska-Białej. Kolejnych osiem nie będzie kursować w weekendy. Dwa pociągi mają też zniknąć z trasy do Lublińca. "Apeluję do Pana Marszałka o ponowne rozważenie zmian w rozkładzie jazdy. Podstawowym obowiązkiem samorządu wojewódzkiego jest utrzymanie spójności województwa, a w tym podstawowe znaczenie ma spójność komunikacyjna. Ograniczenie połączeń kolejowych obsługujących subregion częstochowski nie jest kompensowane modernizacjami dróg. W efekcie prowadzi to do wydłużenia czasu przejazdu między miastami subregionu a centrum województwa" - napisał prezydent Częstochowy.
Wrona domaga się też, aby do Częstochowy docierały nowe, szwajcarskie pociągi typu Flirt. Urząd marszałkowski zamawiał je z myślą o trasie Częstochowa - Bielsko-Biała, ale 14 grudnia zostały one skierowane na reaktywowaną linię Katowice - Tychy.
Prezydent w liście do marszałka wspomina tez o linii do Lublińca oraz do Włoszczowy, której wprawdzie nie objęły cięcia, ale i tak jest tam mało pociągów.
(tyt. oryg. "Prezydent do marszałka: chcemy flirty")
http://www.wpk.katowice.pl/index.php?itemid=1051
Tequila - Pon Sty 05, 2009 7:08 pm
Lista zmian od 10 stycznia 2009:
http://nm.dz.com.pl/pix/grafikiPOLSKA/pociagi.jpg
salutuj - Pon Sty 05, 2009 7:28 pm
Przynajmniej jest pretekst odłączenia się Częstochowy :-)
Wit - Wto Sty 06, 2009 2:03 pm
Od 10 stycznia krótsza lista kolei regionalnych
wczoraj
Od najbliższej soboty, 10 stycznia z rozkładów jazdy wypadnie 110 pociągów. 52 z nich zostają całkowicie wykreślone, 6 kolejnych będzie omijało konkretne odcinki, 34 przestaną jeździć w soboty i niedziele, a w przypadku 10 następnych ograniczono terminy kursowania. Kolejarze tłumaczą, że dostali zbyt mało pieniędzy, a władze województwa odpowiadają, że wzrost kosztów nie ma uzasadnienia ekonomicznego.
Trudniej będzie dojechać z Bielska-Białej do Cieszyna, z Katowic do Wisły, Gliwic i Częstochowy, a z Wodzisławia do Chałupek. Kolejny raz pod nóż poszło reaktywowane po kilku latach przerwy połączenie pomiędzy Bytomiem a Gliwicami. Okrojono je już 14 grudnia. Teraz z rozkładów wypadnie 16 kolejnych pociągów.
Krzysztof Radomski, zastępca dyrektora śląskich zakładów Przewozów Regionalnych tłumaczy, że okrojone zostały tylko nierentowne połączenia. - To są pociągi o najniższej frekwencji - wyjaśnia Radomski. Jednocześnie podkreśla, że na głównych szlakach (z Katowic do Częstochowy, Gliwic i Bielska-Białej) pociągi wciąż kursują co pół godziny. Nie zgadza się z argumentami pasażerów, że trudniej będzie dojechać z Tychów. - Tam nakładają się również pociągi jadące z Bielska - uważa wicedyrektor Śląskiego Zakładu PR PKP. Wg przedstawiciela spółki przewozowej, rozkłady trzeba było zmodyfikować, bo Urząd Marszałkowski dał zbyt mało pieniędzy.
Zajmujący się sprawami komunikacji Piotr Spyra, członek zarządu województwa śląskiego, zwraca uwagę, że zaproponowane stawki są wyższe o ponad 40 proc. w całym kraju, choć w innych regionach kupno energii elektrycznej to znacznie mniejsza pozycja w budżetach regionalnych przewoźników. - Przewozy Regionalne korzystają ze swojej pozycji monopolisty - uważa Spyra. - Naszym zdaniem taki poziom podwyżek nie ma uzasadnienia - podkreśla.
Pasażerów najbardziej bulwersuje fakt, że zmiany są dokonywane niespełna miesiąc po wprowadzeniu nowego rozkładu jazdy. Szefowie Przewozów Regionalnych tłumaczą, że 14 grudnia to dzień zmiany rozkładów jazdy w całej Unii Europejskiej. - Prace nad nowym rozkładem rozpoczynają się już po pierwszym kwartale danego roku. Pierwsze ustalenia zapadły już w 2008 roku. Bazą wyjściową był istniejący rozkład - wyjaśnia Krzysztof Radomski.
- Umowa, którą podpisaliśmy z władzami województwa obowiązuje na rok budżetowy, kalendarzowy, a nie na rozkład jazdy - dodaje wicedyrektor Śląskiego Zakładu PR PKP. - Gdy została wynegocjowana i zatwierdzona jego ostateczna wersja, nie mieliśmy jeszcze podpisanej umowy.
Półtora roku temu zarząd województwa zawarł z Przewozami Regionalnymi wieloletnią umowę na finansowanie przewozów pasażerskich. W tym roku przeznaczył na ten cel o 20 mln zł więcej niż w ubiegłym. - Daliśmy ponad 80 mln zł na zakup Flirtów, 11 mln zł kosztowało uruchomienie połączenia z Tychów do Katowic, a Przewozy jeszcze zrobiły nam niespodziankę. Nie jestem zadowolony z tego rozkładu jazdy - irytuje się Piotr Spyra.
Zadowoleni nie są również pracownicy PR PKP. Jan Lalik, przewodniczący Związku Zawodowego Kolejarzy Śląskich obawia się, że w ciągu kilku miesięcy, część z nich zostanie zwolniona. - Logiczne wydaje się, że jeżeli o 10 proc. tnie się trasy, to później muszą iść za tym zwolnienia - przekonuje Lalik.
Kolej jest krytykowana również ze względu na konieczność wymiany rozkładów jazdy. Ile kosztuje taka operacja, nikt nie chce zdradzić. Jednak koszt druku tysięcy wielkoformatowych rozkładów jazdy czy miniksiążeczek, które kupuje wielu podróżnych to przynajmniej dziesiątki tysięcy złotych. Krzysztof Radomski zapewnia, że nowych rozkładów nie trzeba drukować.
- Wprowadzane od 10 stycznia zmiany w przypadku 110 kursów nie oznaczają 110 zmian na dworcach w Katowicach czy Częstochowie. Zmiany będą nanoszone na tych plakatach, co wiszą - twierdzi wicedyrektor śląskich PR.
* * *
Flirt z przeszkodami
W niecałe trzy tygodnie od inauguracji odtworzonego po latach połączenia Tychy Miasto - Katowice, spółka Przewozy Regionalne ograniczyła liczbę kursów Flirtów w soboty, niedziele i dni świąteczne o siedem (w każdą stronę).
Kolej nosiła się z takim zamiarem już w chwili uruchamiania połączenia 14 grudnia. Kolportowane wtedy wśród podróżnych rozkłady jazdy zawierały informację, że po nowym roku odjazdów obsługujących trasę supernowoczesnych Flirtów będzie mniej. To wynik przetargów między Przewozami Regionalnymi a wspierającym je finansowo samorządem województwa o ostateczny kształt nowego rozkładu jazdy.
Zamieszanie w rozkładzie jazdy to nie jedyny problem podróżnych. Inne wynikają z nałożenia się na siebie taryfy kolejowej i "pomarańczowej" tyskiego Miejskiego Zarządu Komunikacji. We Flirtach obowiązuje bowiem jedna i druga. Co gorsza, większość pasażerów jeździła wcześniej przede wszystkich autobusami i dla nich kolejowe przepisy są sporą nowością.
2 ceny biletu
Pierwsza zaskakująca kwestia to kupowanie biletów u konduktora. Z Tychów do Katowic kosztuje to 3 zł, z Katowic do Tychów 7 zł.
- Być może to efekt tego, że miasto Tychy dotuje linię, a Katowice nie - spekulowała jedna z pasażerek, która w Katowicach kupiła bilet u konduktora.
Wyjaśnienie jest inne. - Bilet kosztuje 3 złote, pozostałe 4 to opłata za jego wystawienie w pociągu - mówi Barbara Szczerek, główny inżynier Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych w Katowicach. - Jeśli pasażer wsiada na stacji, gdzie nie ma okienka kasowego, nie płaci za wystawienie biletu. W Tychach (Miasto, Zachodnie) kas nie ma, w Katowicach są.
Trzeba przyznać, że kolejarze na razie nie są surowi, ale pierwsza kara za jazdę bez biletu już była. Nałożono ją na pasażera, który wsiadł w Katowicach i spokojnie czekał na przyjście konduktora. Gdyby jechał z Tychów Miasta, zapłaciłby trzy złote, teraz będzie musiał uiścić 150 zł.
Bilet zerowy
Drugie zaskoczenie to bilet zerowy dla dziecka. W autobusie dziecko do lat czterech podróżuje bez biletu. Wystarczy deklaracja opiekuna, że maluch nie ma więcej lat. Na kolei obowiązują specjalne bezpłatne bilety dla dzieci. Po to, żeby kolej mogła policzyć podróżnych poniżej czwartego roku życia i starać się o refundację. Sęk w tym, że aby dostać bilet zerowy, trzeba dokumentem wykazać wiek dziecka. Na kolei radzą zabierać książeczkę zdrowia. Można też liczyć na rozsądek konduktora.
U konduktora
Trzecia rzecz to brak kasowników w pociągach. Pasażer z autobusowo-kolejowym pomarańczowym biletem instynktownie ich szuka. Ale daremnie. We Flirtach kasowników nie ma, chociaż kolejarze mówią, że może będą. Przyczyna jest prozaiczna. Pociągi są na gwarancji i nikt na kolei nie zdecyduje o założeniu kasowników bez odpowiednich dokumentów świadczących o bezpieczeństwie instalacji. Na razie więc bilety kasuje konduktor.
W eleganckich pociągach nie odważono się także umieścić jakichkolwiek plansz informacyjnych, które mogłyby rozwiać wątpliwości podróżujących Flirtami pasażerów. Co więcej, na kilku stacjach nie ma żadnej łączności - w przypadku awarii i spóźnień (co zdarzyło się np. 30 grudnia) nie można zatem zawiadomić o tym pasażerów. Brak megafonów czy elektronicznych tablic.
Nasi rozmówcy podkreślają, że do 2011 roku planowanych jest szereg inwestycji związanych z projektem. Zapowiadane są duże unijne dotacje na budowę nowych przystanków i odbudowę istniejących. Bo na razie przepaść między supernowoczesnym pociągiem, a zdewastowanymi stacjami jest ogromna.
Za sukces można uznać fakt, że z każdym dniem pasażerów Flirtów przybywa. I to mimo braku unii biletowej z KZK GOP. Orientacyjnie składy wypełnione są w połowie.
Krzysztof P. Bąk, Adrian Ołdak - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/943078.html
................
Rzeź połączeń: 10 stycznia znikną 52 pociągi
ot, tg2008-12-31, ostatnia aktualizacja 2009-01-01 14:12
Jeszcze wczoraj nie było wiadomo czy, i jakie zmiany w rozkładzie pociągów zostaną wprowadzone. Dziś już wiemy. Od 10 stycznia na tory nie wyjadą 52 pociągi. Prócz tego wiele składów nie wyjedzie w weekendy.
Pierwotnie była mowa o 58 składach. Dziś już wiemy, że od 10 stycznia zlikwidowane zostaną 52. Zmian będzie więcej - 34 pociągi nie wyjadą w weekendy, 10 nie będzie jeździć w wakacje, kilka zostanie wyłączonych z pewnych odcinków.
Zlikwidowane zostaną m.in. składy na najpopularniejszej w województwie trasie Gliwice-Częstochowa, 16 pociągów Bytom-Gliwice, składy do Cieszyna. Na zmianach ucierpią także mieszkańcy Bielska, Czechowic, Żywca i Zwardonia. Zmiany nie ominęły także nowej linii Tychy Katowice - w weekendy obcięto 14 kursów.
Zmiany miały być wprowadzone 1 stycznia. Mówiło się wtedy o 58 zlikwidowanych składach. Kolejarscy związkowcy zagrozili wtedy, że dzień przed Wigilią zablokują ruch pociągów na całym Śląsku. Domagali się, żeby zamiast 58 składów zlikwidować 28. W końcu do strajku nie doszło.
Skąd zmiany? Przewozy Regionalne nie będą należeć do PKP, tylko do urzędów marszałkowskich w całej Polsce. Ponad 10 proc. udziałów w spółce przejmie województwo śląskie. Jako jedyni podpisaliśmy ze Śląskim Zakładem Przewozów Regionalnych PKP aż pięcioletnią umowę na finansowanie pociągów pasażerskich.
Miało być lepiej, ale niestety wyszło jak zawsze. Kolej wraz z marszałkiem postanowiła od 1 stycznia zlikwidować wiele połączeń, mimo że niewiele wcześniej, 14 grudnia, wszedł w życie nowy rozkład jazdy, z którego już wycięto 28 połączeń. W sumie ograniczenia dotkną więc dziesiątki połączeń. Takiej rzezi połączeń nie było od lat.Zobacz: Tabelkę ze zmianami w rozkładzie
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
Wit - Sob Sty 10, 2009 12:07 am
Podróż szybką koleją
02.01.2009
Z Tarnowskich Gór do Katowic jest zaledwie ponad 30 kilometrów. Jednak dojazd z naszego miasta na studia lub do pracy do stolicy województwa autobusem trwa aż godzinę - jeśli nie ma korków.
Alternatywą mogłaby być podróż pociągiem. Jednak i w tym przypadku jest jeszcze gorzej. Pociągiem do Katowic dojedziemy w około 90 minut. Kolejarze pamiętają jednak czasy, kiedy pokonanie tej trasy trwało zaledwie 35 minut. PKP twierdzi jednak, że za kilka lat będzie możliwe znaczne skrócenie przejazdu pociągów z Tarnowskich Gór do Katowic.
Niedawno w Tarnowskich Górach gościł marszałek województwa Bogusław Śmigielski. W biurze poselskim Tomasza Głogowskiego spotkał się ze starostą tarnogórskim, burmistrzami i wójtami gmin naszego powiatu. Starosta Józef Korpak apelował do marszałka o wsparcie - także polityczne - dla inwestycji, które rozwiązałyby problemy komunikacyjne Tarnowskich Gór i powiatu. Rozmawiano m.in. o budowie drogi ekspresowej S11, która miałaby połączyć Górny Śląsk z Wielkopolską. Część tej trasy będzie przebiegała przez powiat tarnogórski.
- Niestety ta droga powstanie nie wcześniej niż w 2014 roku - podkreśla Korpak.
Nasi samorządowcy pozazdrościli jednak Tychom. Mieszkańcy tego miasta od połowy grudnia mogą dojechać do Katowic szybkim pociągiem Flirt. Województwo zakupiło za 88 mln zł cztery takie zespoły trakcyjne. Pociągi około 20-kilometrową trasę pokonują w niespełna pół godziny. Przy okazji udało się wprowadzić jeden bilet, z którym można jeździć zarówno w pociągach, jak i autobusach i trolejbusach. W ciągu najbliższych trzech lat ma zostać także zmodernizowana infrastruktura kolejowa na odcinku Tychy-Dąbrowa Górnicza-Katowice w ramach projektu "Szybka kolej regionalna". Na to zadanie jest już zarezerwowane 10 mln euro. Marszałek zamierza kupić kolejne Flirty.
- Jeśli kolej zmodernizuje odcinek między Tarnowskimi Górami i Katowicami, moglibyśmy nasze nowoczesne pociągi wypuścić na tę trasę %07- mówi Śmigielski. Korpak twierdzi, że Polskie Linie Kolejowe przygotowują się do takiej inwestycji, dlatego taka deklaracja jest bardzo ważna. - Będę zabiegał o to, żeby do Katowic można było dojechać w około 35 minut. To jest bardzo ważne dla naszego powiatu, bo jeśli będziemy mieli dobry dojazd do centrum aglomeracji to ludzie będą chcieli budować u nas domy i tworzyć nowe miejsca pracy - mówi starosta i obiecuje, że stworzy lobby samorządowe, które będzie naciskało na PKP, aby jak najszybciej przeprowadziło modernizację torów.
Czy takie plany są realne? Okazuje się, że tak. Po pierwsze dlatego, że stacja Tarnowskie Góry znajduje się przy jednej z najważniejszych kolejowych tras C-E 65 z Gdyni przez Tczew, Bydgoszcz, Inowrocław, Zduńską Wolę, Karsznice do Pszczyny. Linia ta ma mieć 573 km. Połowę pieniędzy na modernizację tej trasy gwarantuje unijny program TEN-T.
- Podpisana została już umowa z firmą, która ma stworzyć studium wykonalności modernizacji linii kolejowej C-E 65. Dokument ma być gotowy w ciągu 600 dni i określi jakie prace należy wykonać - wyjaśnia Janusz Ossowski, naczelnik wydziału ds. przygotowania inwestycji oddziału regionalnego Polskich Linii Kolejowych w Katowicach. Wnioski na konkretne zadania, ujęte w tym dokumencie, zostaną złożone do Komisji Europejskiej. Całkowita wartość tego projektu to ponad 4,5 mln euro. Po modernizacji pociągi pasażerskie będą jeździć nawet 160 km/h, zaś towarowe do 120. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, linia kolejowa zostanie wyremontowana prędzej niż powstanie droga ekspresowa S11.
Niezależnie od planów modernizacji linii C-E 65, powstał projekt przebudowy tzw. toru nr 2 z Tarnowskich Gór przez Nakło Śląskie do Radzionkowa. Nie wiadomo jednak jeszcze, czy pieniądze na to zadanie zostaną zapisane w planie finansowym PLK na 2009 rok.
Krzysztof Szendzielorz - POLSKA Dziennik Zachodni
http://tarnowskiegory.naszemiasto.pl/wy ... 41843.html
Wit - Sob Sty 10, 2009 12:20 pm
Pasażerowie bronią pociągów przed likwidacją
Tomasz Głogowski2009-01-09, ostatnia aktualizacja 2009-01-09 20:32
Studenci, urzędnicy, uczniowie szkół średnich i pracownicy naukowi wzięli sprawy we własne ręce. Zakładają obywatelskie komitety obrony kolei! Wszystko po to, by zmusić marszałka województwa do wycofania się z pomysłu likwidacji kolejnych połączeń. Zmiany wchodzą w życie już w sobotę.
Zgodnie z nowym, obowiązującym od soboty rozkładem jazdy na tory wyjedzie o 58 pociągów mniej niż dotąd, zaś 52 inne będą kursować tylko w dni robocze! Tymczasem w połowie grudnia z rozkładu już wycięto 28 połączeń, więc w sumie ograniczenia dotkną aż 140 linii. Tak źle nie było od wielu lat.
Na wieści o likwidacji połączeń zareagowali pasażerowie. W naszym regionie powstało już siedem obywatelskich komitetów obrony kolei. Studenci, urzędnicy, pracownicy naukowi, uczniowie szkół średnich skrzykują się przez internet. Chcą wymusić na marszałku przywrócenie przynajmniej niektórych zlikwidowanych linii. - Może skończy się gadanie, że tylko związkowcom nie podoba się nowy rozkład jazdy, wreszcie protestują sami pasażerowie - cieszy się Jan Lalik, przewodniczący Związku Zawodowego Śląskich Kolejarzy.
Jeden z tych komitetów obrony kolei założył razem ze znajomymi Krzysztof Kuś z Sosnowca, na co dzień student piątego roku teologii na Uniwersytecie Śląskim. Do komitetu, który ma już własną stronę - www.kolej.wikidot.com, akces zgłosiło już kilkadziesiąt osób i ciągle przybywają następni. - Miarka się przebrała! Postanowiliśmy wziąć sprawy we własne ręce, bo zlikwidowanie takich połączeń jak poranny pociąg z Zawiercia do Gliwic, który zawsze był pełny, czy cięcia na linii Cieszyn - Bielsko-Biała to jakiś absurd - argumentuje Kuś i dodaje, że komitet złożył do marszałka petycję o przywrócenie tych połączeń.
Pasażerowie chcą też, aby urząd marszałkowski udostępnił im dokumenty o frekwencji w likwidowanych pociągach. Dlaczego? Bo podejrzewają, że pod nóż, oprócz pustych pociągów, poszły też połączenia, z których korzystało mnóstwo podróżnych. - Już na pierwszy rzut oka widać, że niektóre decyzje są wzięte z kosmosu - przekonuje Kuś i ujawnia, że komitet wystąpił do kolei o zgodę na rozwieszenie na dworcach plakatów informacyjnych. - Chcemy, aby o naszym istnieniu dowiedziało się jak najwięcej osób. Dzięki temu będziemy jeszcze silniejsi niż teraz - przekonuje.
Inny komitet obywatelski domaga się przywrócenia pociągu na trasie z Katowic do Kozłowa. Z tego połączenia korzystali przede wszystkim studenci śląskich uczelni oraz uczniowie miejscowych szkół średnich. - Pociągiem jechałem do szkoły osiem minut, a autobusem zabiera mi to prawie pół godziny. Autobusy są małe i przez to wiecznie zatłoczone. Oby nasza akcja przyniosła jakieś efekty - mówi Piotr Swoboda, uczeń IV LO w Olkuszu, i dodaje, że komitet, którego jest członkiem, chce przede wszystkim przywrócenia pięciu pociągów z Katowic do Kozłowa.
Piotr Spyra, członek zarządu województwa śląskiego, przyznaje, że od pewnego czasu dostaje mnóstwo maili i petycji od pasażerów domagających się przywrócenia zlikwidowanych pociągów. Bezradnie rozkłada jednak ręce. - W tym roku do przewozów pasażerskich dołożymy ponad 100 mln zł i na więcej nas nie stać - przekonuje Spyra.
Ale akcja może przynieść pozytywne skutki, bo urząd marszałkowski zwrócił uwagę na to, że w niektórych przypadkach PKP Przewozy Regionalne zbyt pochopnie zmieniły rozkład jazdy. - Skoro dowiaduję się, że zniknęło poranne połączenie z Bytomia do Gliwic o 7.45, to coś jest nie tak! Musimy się temu przyjrzeć - obiecuje Spyra.
....................
Nowy rozkład jazdy, czyli ponad 100 pociągów mniej
dziś
Od dzisiaj obowiązuje w naszym regionie nowy rozkład jazdy spółki Przewozy Regionalne PKP. Na tory wyjedzie o ponad sto pociągów mniej niż do tej pory.
O sześć kursów mniej będzie pomiędzy Bielskiem a Cieszynem. Zlikwidowano dwa pociągi wczesnym rankiem (godz. 5.38 i 6.18 ), jeden o godz. 11.47 i trzy po południu: o godz. 14.11, 14.45 i 18.40. Po pięć składów wypadnie również z trasy Zebrzydowice-Cieszyn oraz pomiędzy Żywcem, Bielskiem i Czechowicami-Dziedzicami.
Trudniej będzie się też poruszać między Wodzisławiem Śląskim a Katowicami (znika po jednym kursie w każdą stronę: o godz. 10.57 i 11.41) oraz Raciborzem i Rybnikiem (odjazdy z godz. 10.25 i 19.20). O dwa przedpołudniowe pociągi będzie również mniej na trasie Lubliniec-Częstochowa oraz Opole-Lubliniec. Narciarzy i amatorów turystyki nie ucieszy zapewne wiadomość, że nie będzie już kursu z Katowic do Wisły o godz. 18.20 i powrotnych połączeń o godz. 4.41 i 17.08.
Największych cięć dokonano na niedawno uruchomionych trasach - między Bytomiem a Gliwicami oraz Tychami i Katowicami. Z tej pierwszej zniknie 16 kolejnych pociągów. Na tej drugiej odwołano po 14 kursów w obydwie strony w soboty i niedziele. W dni wolne od pracy przestaną też jeździć po trzy poranne i trzy popołudniowych pociągi pomiędzy Dąbrową Górniczą a Jaworznem-Szczakową.
Odwołano również kursy z Częstochowy przez Zawiercie do Gliwic. Tymi pociągami na zajęcia dojeżdżają przede wszystkim studenci. Do Gliwic nie da się już dojechać o godz. 10.50 z Częstochowy i o godz. 7.54 z Zawiercia. Wypadły również dwa poranne połączenia z tego miasta - do Częstochowy (godz. 5.46) i Gliwic (godz. 7.45).
Przedstawiciele organizującego te kursy Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych PKP tłumaczą zmiany zbyt małą kwotą pieniędzy przekazaną z Urzędu Marszałkowskiego. Urzędnicy odpowiadają zaś, że zaproponowane stawki przewozowe wzrosły o ok. 40 proc. Według Krzysztofa Radomskiego, zastępcy dyrektora Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych PKP, z rozkładów znikają najbardziej nierentowne połączenie. - Kursuje nimi zbyt mało pasażerów - twierdzi Radomski.
Krzysztof P. Bąk - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/945506.html
Wit - Nie Sty 11, 2009 11:48 pm
Nasza-klasa kolejowa. Ludzie walczą o pociągi
Tomasz Głogowski2009-01-11, ostatnia aktualizacja 2009-01-11 21:50
Imię: Linia kolejowa, nazwisko: Bytom-Gliwice, wiek: 99 lat, telefon: ukryty. Pasażerowie stworzyli na portalu Nasza-klasa profil połączenia kolejowego pomiędzy Bytomiem a Gliwicami. Chcą wspólnie domagać się przywrócenia obciętych połączeń.
W sobotę napisaliśmy, że na wieści o likwidacji lub ograniczeniu ponad 140 połączeń kolejowych zareagowali pasażerowie. W naszym regionie powstało już siedem obywatelskich komitetów obrony kolei. Studenci, urzędnicy, pracownicy naukowi, uczniowie szkół średnich skrzykują się i chcą wymusić na marszałku przywrócenie przynajmniej niektórych zlikwidowanych linii.
Okazuje się, że w walce o pociągi pasażerowie wykorzystali też popularny portal Nasza-klasa. Powstały już dwa profile linii przeznaczonych do likwidacji: Katowice-Kozłów oraz Bytom-Gliwice. - Uratujmy te pociągi wspólnymi siłami - piszą ludzie i zapraszają się do listy znajomych obydwu połączeń.
Pierwsza na Naszej-klasie pojawiła się linia Katowice-Kozłów, gdzie zlikwidowano połowę pociągów. Na pomysł wpadł Tomek, internauta z niewielkiej miejscowości Tunel. - Zawalczmy wspólnie o ich przywrócenie - napisał dwa tygodnie temu Tomek i czekał na odzew.
To, co stało się potem, przerosło jego najśmielsze oczekiwania. Do sympatyków i znajomych linii kolejowej zaczęli dołączać ludzie z Olkusza, Wolbromia, Sławkowa, Dąbrowy Górniczej, Sosnowca, Katowic oraz wielu innych miejscowości w województwie śląskim i małopolskim. Lista znajomych szybko urosła do 733 osób. I ciągle przybywają nowe. - W imieniu wszystkich napisaliśmy petycję do małopolskiego i śląskiego urzędu marszałkowskiego, by przywrócili pociągi - mówi Tomek.
Pomogło! Kilka dni temu kolej zdecydowała, że na początek wróci sześć pociągów na trasie z Katowic do Kozłowa, a niewykluczone, że pojawią się też kolejne cztery połączenia. Negocjacje trwają.
Swój profil na Naszej-klasie ma też linia Bytom-Gliwice, gdzie od 10 stycznia kursuje zaledwie 16 pociągów (gdy prawie rok temu reaktywowano połączenie, pociągów było 48). To zasługa Damiana Skibińskiego, licealisty z Bytomia, który włożył mnóstwo pracy i zapału, by skrzyknąć w internecie pasażerów i sympatyków tego połączenia. - Na początku wyszukiwałem na Naszej-klasie ludzi z Bytomia i Gliwic i wysyłałem do nich zaproszenia, by przyłączyli się do znajomych. A potem już samo poszło. Ludzie zaczęli nawzajem przekazywać sobie ten profil - mówi Damian.
Linia Bytom-Gliwice na portalu dopiero raczkuje, bo pojawiła się kilka dni temu. Wśród znajomych jest już 16 osób, w tym Krzysztof Kuś. - Piszemy do marszałka maile z prośbą o przywrócenie tych pociągów. Fajnie, że spotkaliśmy się na Naszej-klasie - mówi Kuś.
Wit - Wto Sty 13, 2009 12:05 pm
Kolej likwiduje, więc górale protestują
Marcin Hetnał, tg2009-01-12, ostatnia aktualizacja 2009-01-12 20:48
Polskie Koleje Państwowe drastycznie ograniczyły ruch pociągów w województwie śląskim. W sobotę "Gazeta" pisała o obywatelskich komitetach, które chcą przywrócenia zlikwidowanych połączeń. Być może pociągi da się obronić, bo pasażerów wesprą samorządy z Podbeskidzia.
Ze śląskiego rozkładu zniknęły 52 pociągi, a 58 kursuje rzadziej lub na krótszych odcinkach. Władze Cieszyna, Wisły, Ustronia, Istebnej, Skoczowa, Goleszowa i Brennej chcą razem przekonać marszałka województwa, że niektóre ze zlikwidowanych kursów są potrzebne.
Andrzej Molin, burmistrz Wisły: - O pociągi trzeba zawalczyć. Już wysłałem pismo o przeanalizowanie tej decyzji. Jest też wspólny wniosek, by spotkać się z marszałkiem i przedstawić jakąś spójną strategię. W Europie kolej się rozwija, a nie likwiduje. Przecież to najbardziej ekologiczny środek komunikacji. W dodatku bardzo ważny dla turystów czy studentów. Likwidując wiele połączeń między Katowicami a Wisłą, odcina się Śląsk od jego zielonych płuc - argumentuje Molin.
- Jesteśmy wręcz zaszokowani takimi ruchami - wtóruje Ireneusz Szarzec, burmistrz Ustronia. - Mogą poważnie ucierpieć tak ważne dla nas turystyka i lecznictwo uzdrowiskowe. Obecnie staramy się mocno promować jako zielone zaplecze dla Śląska i taka decyzja jest dla nas ciosem w plecy.
- Mieszkańcy już prosili nas o petycję. Odpowiednie komisje zajmą się tą sprawą - zapowiada Halina Bocheńska, przewodnicząca rady miejskiej Cieszyna. - Rozumiem, że niektóre połączenia były nierentowne, ale takie cięcia to gruba przesada. Cieszyn potrzebuje połączeń z Katowicami i Zebrzydowicami. Będziemy też bronić połączenia z Bielskiem-Białą - mówi Bocheńska.
Najbardziej poszkodowany jest Skoczów, przez który przebiegała praktycznie zlikwidowana linia Bielsko-Biała - Cieszyn oraz linia Katowice - Wisła, z której zniknęła większość połączeń. - Zmiany bardzo pogarszają naszą sytuację komunikacyjną. W dodatku nieużywane tory to łakomy kąsek dla złomiarzy - uważa Janina Żagań, burmistrz Skoczowa.
Marszałek województwa, który dofinansowywuje komunikację kolejową w regionie twierdzi, że w tym roku może przeznaczyć na ten cel tylko 100 mln zł i ani złotówki więcej. Piotr Spyra, członek zarządu województwa jeszcze w piątek obiecał, że przyjrzy się zmianom w rozkładzie jazdy. Przyznał, że PKP Przewozy Regionalne chyba zbyt pochopnie zlikwidowały niektóre połączenia. Być może na trasy wrócą więc niektóre pociągi, ale urząd marszałkowski zastrzega, że tylko pojedyncze i w drodze absolutnego wyjątku.
..........................
Skoczów, Wisła: Samorządy przeciwko cięciom kursów
dziś
Samorządy Śląska Cieszyńskiego ostro protestują przeciwko planowanej likwidacji połączeń kolejowych na linii Bielsko-Biała - Cieszyn oraz Katowice - Wisła Głębce. Ślą listy do ministra infrastruktury, marszałka województwa śląskiego, wojewody śląskiego oraz do zarządu PKP Przewozy Regionalne.
Jako pierwsza zareagowała burmistrz Skoczowa Janina Żagan, która napisała: "Ograniczenie i likwidacja połączeń kolejowych narażą ten obszar na marginalizację oraz konsekwencje ekonomiczne, wpłyną negatywnie na całą infrastrukturę turystyczną i uzdrowiskową w tym rejonie, a także na podmioty gospodarcze, w których znajduje zatrudnienie wielu mieszkańców...."
Likwidacji połączeń sprzeciwił się burmistrz Wisły Andrzej Molin. W liście do marszałka województwa śląskiego Bogusława Śmigielskiego stwierdził, że taka decyzja spowoduje duże utrudnienia komunikacyjne w transporcie kolejowym i drogowym. - Likwidacja tych pociągów znacznie osłabi dostępność komunikacyjną naszego miasta i kontakt z resztą kraju - napisał Andrzej Molin.
Przypomina, że z połączeń tych korzystają osoby dojeżdżające do pracy i młodzież ucząca się w szkołach ponadgimnazjalnych. Za przykład podaje cieszący się w regionie renomą Zespół Szkół Gastronomiczno-Hotelarskich w Wiśle, gdzie w tej chwili z internatu szkoły korzysta około 300 uczniów ze Śląska. Duży procent stanowią studenci, którzy uczą się na uczelniach Górnego Śląska.
Zdaniem samorządowców, ucierpią także turyści odwiedzający inne miejscowości leżące na tej trasie, w tym Ustroń i Skoczów, a także Brenna, Istebna i Jaworzynka.
Molin zwraca uwagę na fakt, że w sezonie letnim i zimowym, już teraz występują problemy komunikacyjne, zwłaszcza dochodzi do znacznych przeciążeń w transporcie drogowym, czego efektem są kilkugodzinne korki. Z powodu dogodnego połączenia kolejowego Wisła zrezygnowała z budowy obwodnicy miasta.
- Równocześnie położono nacisk na ideę budowy Wiślańskiej Kolei pasażerskiej - przypomina burmistrz Wisły.
Uważam, że rozwój turystyki w naszym mieście i jak również funkcjonowanie regionu bez tych pociągów stanowić będzie duże utrudnienie, które może spowodować negatywne skutki na rynku komunikacyjnym oraz turystycznym -
Jacek Drost - POLSKA Dziennik Zachodni
http://cieszyn.naszemiasto.pl/wydarzenia/946335.html
..........................
Fakt, że skasowanie wieczornego Kato-Wisła, to jakieś nieporozumienie
salutuj - Wto Sty 13, 2009 12:28 pm
Powinniśmy dać sobie spokój od PKP po prostu
Wit - Śro Sty 14, 2009 12:35 pm
Kolej trzeba naprawiać, a nie likwidować
ks. Tomasz Bujok, Pruchna2009-01-13, ostatnia aktualizacja 2009-01-14 13:09
Nasza kolej wraz z urzędem marszałkowskim drastycznie ograniczają połączenia, podczas gdy w Europie Zachodniej obserwujemy rewitalizację kolei. Trzeba pomyśleć o infrastrukturze, taborze, rozkładzie jazdy i promocji - pisze ks. Tomasz Bujok
Od 10 stycznia PKP Przewozy Regionalne wraz z urzędem marszałkowskim ograniczają ofertę przewozów kolejowych w naszym regionie. Jako pasjonat i miłośnik kolei postanowiłem zabrać głos w tej sprawie. Cięcia połączeń mają miejsce w czasie, kiedy w Europie Zachodniej obserwujemy rewitalizację kolei. Dzieje się tak dlatego, bo transport drogowy generuje 98 proc. kosztów będących następstwami wypadków komunikacyjnych.
W latach 1985-2004 w ponad milionie wypadków drogowych w Polsce zginęło 124 tys. osób, a 1,2 mln zostało rannych. Podczas tzw. przedłużonych weekendów ginie na drogach tyle osób, że za każdym razem należałoby ogłosić żałobę narodową. Europa Zachodnia dostrzegając zagrożenia związane z motoryzują, podjęła rewitalizację kolei jako alternatywnego środka transportu. Kolejowe przewozy regionalne, które nigdzie na świecie nie są dochodowe, uzyskały status służby publicznej i zaczęły być dotowane, np. Niemcy przeznaczają na to 4 mld euro rocznie. Pieniądze służą przede wszystkim do uatrakcyjnienia oferty kolei w stosunku do transportu drogowego. Niestety, u nas sposobem na rozwiązanie problemów komunikacyjnych regionu jest kasowanie połączeń kolejowych.
Jako że jestem mieszkańcem Śląska Cieszyńskiego, najbardziej interesuje mnie kolej właśnie w tym regionie. Odwołane są pociągi Katowice - Wisła - Katowice (ostatni z Katowic o 18.30 i pierwszy z Wisły o 4.41). Krok ten jest zupełnie niezrozumiały, bo zostanie odebrana szansa dojazdu do Wisły osobom z innych części kraju, które dojadą pociągami na 18.30 do Katowic. Stanie się to tuż przed feriami, kiedy to zainteresowanie ofertą kolei na trasach prowadzących w Beskidy jest znaczne. Odwołanie pierwszego pociągu z Wisły uniemożliwi mieszkańcom powiatu cieszyńskiego dojazd do pracy w kierunku Górnego Śląska lub dalej.
Nie wiem, czym taka decyzja jest podyktowana, bo wydaje się, że pociągi te mają niezłą frekwencję. Z kolei na linii Bielsko - Cieszyn oferta PKP przegrywa z transportem drogowym, bo 39-km odcinek pociąg pokonuje aż w półtorej godziny! Dlatego poprawę stanu przewozów kolejowych należy rozpocząć od naprawy infrastruktury, a co za tym idzie podniesienia prędkości pociągów. Dziwią decyzje o zamontowaniu w Zaborzu systemu ostrzegawczego na przejeździe kolejowym za ok. 1 mln zł, choć z braku pieniędzy odmawia się remontu tej linii. Powiat cieszyński poprzez urząd marszałkowski powinien przy wsparciu funduszy Unii Europejskiej znaleźć środki na remonty tras kolejowych w naszym regionie. Niestety, województwo śląskie w Regionalnym Planie Operacyjnym zapisało pieniądze na remont tylko 15 km torów, przy planie wyremontowania 250 km dróg.
Drugim ważnym elementem poprawy rentowności kolei w naszym regionie jest tabor. Do obsługi połączeń z Bielska wystarczą dziś niewielkie i nowoczesne (nie tak bardzo energochłonne) jednostki np.: polskie EN81 eksploatowane dziś przez województwa małopolskie i świętokrzyskie (producenci zagraniczni oferują również olbrzymią gamę niewielkich pojazdów elektrycznych). Przewozy Regionalne od grudnia 2008 stały się własnością urzędów marszałkowskich. Marszałkowie uzyskali do 2020 r. gigantyczną kwotę ponad 7,5 mld zł na wymianę taboru. W naszym województwie zakupy nowego taboru nie mogą ograniczyć się tylko do potrzeb przewozowych w GOP, ale muszą uwzględniać inne rejony województwa, w tym Śląsk Cieszyński!
Pociągi z Katowic do Wisły muszą być skomunikowane z pociągami przyjeżdżającymi do stolicy województwa z innych rejonów kraju. W relacji przeciwnej muszą umożliwiać dogodne przesiadki do pociągów dalekobieżnych. Linia do Wisły powinna być alternatywą dla coraz mocniej zatłoczonej drogi prowadzącej w Beskidy. Pociągi Bielsko - Cieszyn mogłyby być w Goleszowie dzielone na kierunek Wisła/Cieszyn, a w relacji przeciwnej łączone. W ten sposób odcinek Bielsko - Goleszów będzie traktowany jako jeden pociąg i będzie tylko jedna opłata za korzystanie z infrastruktury dla PLK.
Podobnie pociągi z Katowic do Wisły mogłyby być częścią pociągów Katowice - Bielsko-Biała i dzielone w Czechowicach. Pociągi z Bielska do Cieszyna powinny dojeżdżać do dworca w Czeskim Cieszynie (historycznie dworzec główny miasta) i być skomunikowane z pociągami dalekobieżnymi w kierunku Pragi czy Brna. Pociągi Cieszyn - Zebrzydowice powinny dawać dogodne przesiadki w kierunku Wiednia czy Warszawy w Zebrzydowicach i powinny po zmianie kierunku jechać dalej do Czechowic.
I na koniec promocja: jeśli zostanie stworzony dobry produkt, to zawsze trzeba go rozreklamować. Kolej to przyjazny dla środowiska, komfortowy środek transportu. Może być także sprawny i szybki, co udowodnili już Czesi. Na Kujawach czy w Wielkopolsce, gdzie wprowadzono na ponownie otwarte trasy nowoczesny tabor, okazał się on po pewnym czasie zbyt ciasny, ponieważ znacząco wzrosło zainteresowanie koleją. Niedoinwestowanie minionych lat powoduje, że teraz kolej wymaga wielkich nakładów, ale przy rozwoju motoryzacji, która powoduje coraz większe zatłoczenie naszych dróg i szkody ekologiczne, kolej jest na Śląsku niezastąpioną alternatywą. Dlatego trzeba niezwłocznie opracować plan rozwoju, a nie likwidacji kolei w naszym regionie.
Wit - Śro Sty 14, 2009 7:07 pm
Zdążyli podpisać umowę - pociągi nie znikną z rozkładu jazdy
dziś
- Pasażerowie mogą odetchnąć z ulgą. W kolejowym rozkładzie jazdy pozostanie szesnaście ocalałych z niedawnego pogromu połączeń Gliwice - Bytom. Aneks do umowy na jego finansowanie wygasa w czwartek, a nowy jeszcze wczoraj rano nie był podpisany. By dokument był ważny sygnować musieli go zarówno przedstawiciele finansującego połączenie Urzędu Marszałkowskiego, jak też spółki PKP Przewozy Regionalne.
- Niby mamy to obiecane, ale i tak trochę się denerwujemy. Jeśli Zarząd Województwa nie zaakceptuje aneksu, to na własną odpowiedzialność puszczę te pociągi. Teraz i tak zresztą nie mam już wyjścia. Przepisy nakazują, by na siedem dni przed odwołaniem połączenia ogłosić tą informację publicznie, a w tej sytuacji nie mógłbym spełnić tego wymogu - mówił przed południem Jarosław Kołodziejczyk, dyrektor Śląskiego Zakładu PKP Przewozy Regionalne.
Przeciągająca się niepewność, co do losów nie mającego w Urzędzie Marszałkowskim najlepszych notowań połączenia wzbudziła zaniepokojenie pasażerów. Dopiero popołudniu sprawa się wyjaśniła - zarząd województwa podpisał aneks do umowy. Zasiadający w Zarządzie Piotr Spyra przekonywał, iż tak późny termin uregulowania tej kwestii wynikał wyłącznie z przyczyn technicznych.
- Połączenie Gliwice- Bytom nie jest objęte 5-letnią umową z Przewozami Regionalnymi. Dlatego też przed podpisaniem aneksu trzeba było wprowadzić zmiany w budżecie województwa. W tym roku na finansowanie tego połączenia wydamy 1,9 miliona złotych - zarzekał się.
Połączenie Gliwice - Bytom reaktywowano w styczniu ubiegłego roku. Pierwotnie na trasę wyjeżdżało 21 par pociągów dziennie. Podróż z Bytomia do Gliwic trwała dwa razy krócej aniżeli autobusem. Zdaniem samorządowców połączenie było jednak nierentowne, dlatego przy okazji ostatnich cięć w kolejowym rozkładzie jazdy wycofano z niego większość kursów.
- Najgorzej, że zlikwidowano te połączenia, które najbardziej pasowały podróżnym. Obecnie nie ma dojazdu ani na godzinę 6, ani na 7 rano - komentuje Jan Lalik, przewodniczący Związku Zawodowego Kolejarzy Śląskich, a prywatnie pasażer tej linii.
- Będziemy domagać się od Przewozów Regionalnych korekty rozkładu jazdy, tak by bardziej uwzględniał on potrzeby pasażera. Powinno to nastąpić na przełomie lutego i marca - zapowiada Spyra.
Jeszcze proszą
Kolejarscy związkowcy zachęcali wczoraj radnych z Komisji Budżetu, Skarbu i Finansów, by wprowadzili pod obrady Sejmiku Wojewódzkiego punkt o zwiększeniu dotacji na Przewozy Regionalne. Z tego też powodu - wbrew wcześniejszym pogłoskom - nie dojdzie do pikiety podczas dzisiejszej sesji sejmiku.
Jak oceniają kolejarze przywrócenie pełnej oferty Przewozów Regionalnych w takim kształcie, w jakim obowiązywała do 10 stycznia kosztowałoby 127 milionów zł. czyli o ok. 27 milionów zł. więcej aniżeli w tym roku samorząd województwa zamierza wydać na finansowanie kolei.
Michał Wroński - POLSKA Dziennik Zachodni
http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/946770.html
Wit - Czw Sty 15, 2009 10:11 am
Skasowane pociągi mogą wrócić na tory
Tomasz Głogowski2009-01-14, ostatnia aktualizacja 2009-01-15 08:54
Jest szansa, że przynajmniej część zlikwidowanych pociągów wróci niebawem na tory! Marszałek województwa zapowiedział wczoraj, że za miesiąc dojdzie do korekty wprowadzonego niedawno rozkładu jazdy. - Będziemy kierowali się interesem społecznym - obiecał Bogusław Śmigielski. Szkoda, że dopiero teraz - odpowiadają pasażerowie.
Nie cichnie wrzawa wokół wprowadzonego 10 stycznia nowego rozkładu jazdy pociągów, z którego zniknęło 58 pociągów, a 52 kursują tylko w dni robocze. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w połowie grudnia z rozkładu już wycięto 28 połączeń, w sumie ograniczenia dotknęły aż 140 linii.
Przeciwko tak wielkim cięciom zaprotestowali nie tylko pasażerowie, ale także samorządowcy. W środę sprawą zajął się też sejmik województwa. Radni pytali marszałka, dlaczego doszło do takiej "rzezi" połączeń regionalnych i jakimi kryteriami kierowała się kolej, likwidując pociągi?
Bogdan Śmigielski zapowiedział przeprowadzenie audytu w PKP Przewozach Regionalnych, który ma ocenić sytuację finansową spółki, jakość zarządzania oraz stan taboru. Powiedział także, że za miesiąc zarząd województwa przewiduje korektę obowiązującego obecnie rozkładu jazdy. - Zgodziliśmy się na zmniejszenie liczby kursów pociągów o 6 proc., zdając sobie sprawę, że niektóre z nich jeżdżą prawie puste. Nie możemy jednak zgodzić się na likwidację połączeń cieszących się dużym zainteresowaniem przy jednoczesnym zachowaniu kursów, którymi jeździ kilku pasażerów - stwierdził marszałek Śmigielski i przypomniał, że województwo śląskie przeznaczyło na przewozy pasażerskie w tym roku 100 mln zł, czyli blisko 20 proc. więcej niż w 2008 roku.
Czy to oznacza, że przynajmniej część zlikwidowanych pociągów wróci na trasę? Prawdopodobnie tak, choć władze województwa nie chcą składać w tej sprawie ostatecznych deklaracji. - W niektórych przypadkach rozkład jazdy został po prostu źle skonstruowany. Trzeba to zmienić - przyznaje Piotr Spyra, członek zarządu województwa śląskiego, i dodaje, że urząd marszałkowski sam przeanalizuje teraz frekwencję na poszczególnych liniach, bez oglądania się na kolejarzy.
Niewykluczone, że niektóre zlikwidowane pociągi wrócą w lutym albo marcu. Z naszych informacji wynika, że jednym z pierwszych połączeń, które zostanie prześwietlone i być może wróci do rozkładu jazdy, będzie pociąg na trasie Katowice - Wisła - Katowice. Sami urzędnicy przyznają, że wycięcie tego połączenia tuż przed feriami było błędem.
Niestety, zarząd województwa zapomniał wczoraj dodać, że nowy rozkład jazdy nie był dla województwa tajemnicą. PKP Przewozy Regionalne konsultowały go z urzędem marszałkowskim, a negocjacje trwały wiele tygodni. - Nasi urzędnicy zadziałali zbyt automatycznie i niepotrzebnie zgodzili się na wszystkie propozycje kolei - usłyszeliśmy wczoraj w urzędzie marszałkowskim.
salutuj - Czw Sty 15, 2009 10:18 am
Zamiast podzielić PKP na 16 podmiotów to Warszawa nie chciała zrezygnować pewnie z podatku jaki PKP płaciła jako jeden podmiot i mamy teraz 16 zarządców i bajzel.
absinth - Czw Sty 15, 2009 10:44 am
Zamiast podzielić PKP na 16 podmiotów to Warszawa nie chciała zrezygnować pewnie z podatku jaki PKP płaciła jako jeden podmiot i mamy teraz 16 zarządców i bajzel.
choc zgodnie z ustawa o dochodach jednostek samorządu terytorialnego:
Jeżeli podatnik podatku dochodowego od osób prawnych posiada zakład (oddział) położony na obszarze jednostki samorządu terytorialnego innej niż właściwa dla jego siedziby, to część dochodu z tytułu udziału we wpływach z tego podatku jest przekazywana do budżetu jednostki samorządu terytorialnego, na której obszarze znajduje się ten zakład (oddział), proporcjonalnie do liczby zatrudnionych w nim osób na podstawie umowy o pracę,
Zakładem (oddziałem) w rozumieniu ustawy jest określone w umowie o pracę miejsce wykonywania pracy, położone na obszarze jednostki samorządu terytorialnego innej niż jednostka samorządu terytorialnego właściwa dla siedziby podatnika.
salutuj - Czw Sty 15, 2009 6:42 pm
no ale zawsze część
absinth - Śro Sty 21, 2009 10:34 am
Kolejowe zamieszanie w regionach
Agnieszka Stefańska 21-01-2009, ostatnia aktualizacja 21-01-2009 03:37
[b]Samorządy czują się oszukane. Marszałków zaskoczył stan spółki PKP PR [b]
– Dokument, który dostali marszałkowie w zeszłym roku, nijak się ma do rzeczywistości, zafałszowuje jej obraz. Samorządy zostały oszukane – mówi Adrian Furgalski, dyrektor Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. – Dobrze byłoby sprawdzić, na czyje zlecenie powstał ten dokument i te osoby powinny zostać pociągnięte do odpowiedzialności, również karnej.
Rozmowy na temat warunków, na jakich samorządy przejęły od rządu spółkę PKP Przewozy Regionalne, trwały rok. Podstawą do ustalenia wzajemnych zobowiązań finansowych był m.in. przedstawiony im przez władze spółki biznesplan. Okazuje się, że nie oddaje on faktycznego stanu PKP PR. Konsekwencją może być likwidacja połączeń podobna do tej, która miała miejsce w 2000 r., kiedy z tablic rozkładów zniknęło około tysiąca pociągów, albo powiększenie deficytu spółki – nawet do 300 mln zł w 2009 roku.
Informacje “Rz” potwierdza Jan Tereszczuk, prezes spółki PKP Przewozy Regionalne. – Trudno nazywać materiał z zeszłego roku biznesplanem, faktycznie jednak okazało się, że opierał się na nie do końca trafionych założeniach – powiedział “Rz”. – Przewidziane w nim koszty spółki są zaniżone, a spodziewane zyski zawyżone – dodaje Tereszczuk.
To przekłada się na cenę, jaką za zorganizowanie przewozów regionalnych będą musiały zapłacić samorządy. Ma się ona różnić nawet o kilkadziesiąt procent w stosunku do tej, o jakiej była mowa jeszcze w grudniu 2008 r. – Od 20 proc., w niektórych przypadkach do 45 proc. więcej – precyzuje Mieczysław Struk, wicemarszałek województwa pomorskiego. – Prezes twierdzi, że się z wcześniejszym biznesplanem nie identyfikuje. Dlatego w pierwszej kolejności musimy zlecić audyt, by się dowiedzieć, co właściwie dostaliśmy.
– Na wczorajszym walnym wybraliśmy nową radę nadzorczą, w której jest pięciu naszych przedstawicieli i dwóch ze strony pracowników – mówi Władysław Husejko, wicemarszałek Pomorza Zachodniego. – Ma ona się zwrócić do zarządu o zlecenie audytu i zobowiązać go do odniesienia się do dokumentu, który był przecież podstawą naszych negocjacji z ministerstwem – dodaje.
Jak podał resort infrastruktury, marszałkowie już w trakcie negocjacji nie zgadzali się z szacunkami kosztów i przychodów. – Dalsze, jesienne negocjacje doprowadziły m.in. do zapewnienia spółce pieniędzy na modernizację taboru – mówi Mikołaj Karpiński, rzecznik resortu infrastruktury.
Na razie umowy roczne ze swoją spółką podpisały tylko dwa województwa. Reszta wciąż negocjuje. Część, jak pomorskie czy świętokrzyskie, zastanawia się, czy nie skorzystać z usług konkurencji – prywatnego przewoźnika PCC Arriva. Od ponad roku jeździ on po torach Kujaw i Pomorza. Teraz do złożenia oferty zaprosiły go władze Pomorza. – Nasze pociągi na Pomorzu mogłyby się pojawić już w marcu tego roku – mówi Maciek Królak, rzecznik Arrivy. – Wstępne zainteresowanie wyraziły też władze woj. świętokrzyskiego, które szuka przewoźnika od grudnia 2009 r.
Rzeczpospolita
Wit - Pią Sty 30, 2009 6:16 pm
Pasażer jest ważny, ale pieniądze ważniejsze
23.01.2009
Chcesz wymienić, bądź zwrócić bilet na pociąg osobowy? Zapomnij! Jeśli nie zrobisz tego w ciągu trzech godzin od zakupu lub wskazanej godziny, nie odzyskasz ani grosza.
PKP Przewozy Regionalne ani myśli zmieniać tego zapisu, choć Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta uznał go za nieuczciwy i nałożył na spółkę 100 tysięcy złotych kary. Kolejarze ripostują, że wprawdzie regulamin powinien być przyjazny pasażerom, ale spółka musi dbać o swe interesy.
Inspektorzy UOKiK-u wzięli pod lupę regulamin Przewozów Regionalnych w czerwcu ubiegłego roku. - Wpłynęła do nas skarga pasażera na część znajdujących się w nim zapisów. Wszczęliśmy postępowanie wyjaśniające i w jego trakcie przebadaliśmy cały regulamin - mówi Maciej Fragsztajn, dyrektor katowickiej delegatury UOKiK.
Zastrzeżenia wzbudziło sześć punktów kolejowego regulaminu. Poszło m.in. o niemożność zwrotu pieniędzy za bilet w przypadku zmiany przez podróżnego pociągu na niższą klasę, bądź... niemożność rozpoczęcia podróży na stacjach pośrednich trasy, na przejazd której ma wykupiony bilet. Kontrolerom nie spodobało się też to, iż podróżny, który kupił bilet jednorazowy na przejazd odcinkiem poniżej 100 km po rozpoczęciu "terminu ważności biletu" nie może go ani zwrócić, ani wymienić na inny. Ich zdaniem to nieuczciwa praktyka.
- Kwestię tego, do kiedy można zwracać bilety, precyzuje Ustawa prawo przewozowe. Zgodnie z nią, dopóki pasażer nie zajmie miejsca w pociągu, może dokonać każdej zmiany związanej z terminem, godziną wyjazdu, trasą, bądź klasą. Nie ma podstaw prawnych do wprowadzenia w regulaminie przewoźnika ograniczeń w tym zakresie, takich jak np. termin ważności biletów - podkreśla Kamila Kurowska z biura prasowego UOKiK.
Przewozy Regionalne jeszcze w trakcie prowadzonej przez UOKiK kontroli zmieniły cztery z kontrowersyjnych zapisów. Na tym jednak gotowość władz spółki do kompromisu się skończyła. Jeśli idzie o możliwości zwrotu lub wymiany biletu, nie zamierzają ustępować.
- Po przeanalizowaniu wszystkich argumentów będziemy się jednak odwoływać od decyzji UOKiK. Naszym zdaniem regulamin w obecnym kształcie satysfakcjonuje zarówno nas, jak i pasażerów. Z ich strony nie wpłynęły do nas żadne skargi na zakwestionowane przepisy - mówi Paweł Ney, rzecznik PKP Przewozy Regionalne.
W nieoficjalnych rozmowach pracownicy spółki dokładają jeszcze jeden argument - dopasowanie regulaminu do życzeń UOKiK zaszkodzi finansom spółki. O co chodzi? Nieograniczone prawo do zwrotu biletów przy ograniczonej ilości i możliwościach "przerobowych" konduktorów doprowadzi do sytuacji, gdy podróżni będą odbierać w kasie pieniądze za nieskasowane, choć faktycznie wykorzystane bilety. Poza tym inni przewoźnicy stosują podobne przepisy i nikt się ich nie czepia - usłyszeliśmy w Przewozach Regionalnych.
Michał Wroński - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/951054.html
Szynobusy! Fajny pomysł, ale kto za niego zapłaci?
24.01.2009
Samorządowcy ze Śląska Cieszyńskiego walczą o przywrócenie połączeń kolejowych, zlikwidowanych na początku stycznia. Ostatnio pojawiły się nowe pomysły, które być może sprawią, że problem uda się rozwiązać.
- Warto w tej sytuacji pomyśleć o szynobusach - stwierdził w rozmowie z nami Andrzej Molin, burmistrz Wisły. Temat podchwycili inni samorządowcy.
- To byłoby najlepsze rozwiązanie. Małe pociągi tego typu są dużo tańsze w eksploatacji od normalnych i mogą konkurować z transportem samochodowym czy autobusowym - przekonuje Janina Żagan, burmistrz Skoczowa, która jako pierwsza zaprotestowała przeciwko likwidacji połączeń kolejowych na trasie Bielsko-Biała - Cieszyn.
Przypomnijmy, że oprócz tej linii, drastyczne cięcia kursów dotknęły także pociągów pomiędzy Katowicami a Wisłą. Władze powiatowe będą wspierać wójtów i burmistrzów w walce o pociągi. Paweł Brągiel, członek zarządu powiatu cieszyńskiego uważa, że pociągi muszą być, bo inaczej Beskid Śląski zacznie tracić turystów.
- Należy rozważyć wprowadzenie szynobusów na trasie Cieszyn - Skoczów - Bielsko-Biała oraz Wisła - Cieszyn - podkreśla Brągiel. Dodaje, że konieczne jest też przeprowadzenie remontów torów, by podróż nie trwała ponad dwie godziny jak jest obecnie.
Jarosław Kołodziejczyk, dyrektor Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych PKP, pomysł wprowadzenia szyno-busów jest w stanie poprzeć, ale w temat musiałyby się zaangażować samorządy.
- Ktoś takie pociągi musi kupić. Z Regionalnego Programu Operacyjnego mamy 40 milionów euro, co starczy na osiem nowych pociągów. A my potrzebujemy 60 składów, żeby rozwiązać problem - wyjaśnia Kołodziejczyk. Sugeruje, aby gminy złożyły się na kilka szynobusów i przekazały je w użytkowanie kolei.
Burmistrz Żagan uważa, że sprawa jest ważna dla ludzi, więc trzeba szukać jakiegoś rozwiązania.
Nie podoba się to Bogdanowi Fickowi, burmistrzowi Cieszyna. - Mamy wiele innych zadań, którym nie możemy podołać. Nie jestem za dodatkowym wspieraniem kolei - argumentuje Ficek.
Łukasz Gardas - POLSKA Dziennik Zachodni
http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/951554.html
Wit - Pią Sty 30, 2009 8:39 pm
Marszałek dokupi kilka nowoczesnych pociągów
Tomasz Głogowski2009-01-30, ostatnia aktualizacja 2009-01-30 21:04
Zarząd województwa chce kupić osiem nowoczesnych pociągów nie gorszych od flirtów! Maszyny mają kosztować 158 mln zł.
Flirty, które niedawno pojawiły się na naszych torach, tak spodobały się pasażerom, że władze województwa postanowiły pójść za ciosem i dokupić kolejne wygodne i energooszczędne pociągi. Najprościej byłoby zamówić następne egzemplarze flirtów produkowanych przez siedlecką fabrykę Stadlera, ale nie pozwala na to prawo o zamówieniach publicznych. Będzie więc nowy przetarg i to jeszcze w tym roku. Zarząd województwa zdecydował, że w ciągu pięciu lat kupimy osiem nowoczesnych pociągów, które mają być dostarczone w dwóch partiach. Pierwsze cztery maszyny pojawią się na naszych torach za dwa lata, kolejne do 2013 roku.
Nowe pociągi będą w sumie kosztować 158 mln zł. Większość pieniędzy będzie pochodziła z unijnych dotacji. - Zatwierdziliśmy już specyfikację przetargową. Jest uniwersalna, więc o to zamówienie będą się mogli starać wszyscy najwięksi gracze na rynku. Oprócz Stadlera, również Bombardier, Pesa czy Siemens. Jestem przekonany, że zainteresowanie będzie spore. Nieczęsto zdarza się tak duże zamówienie od jednego klienta - mówi Piotr Spyra, członek zarządu województwa śląskiego.
Nie wiadomo jeszcze, na jakich trasach będą kursować nowe pociągi, ale o swoje dopominają się już władze Częstochowy. Tamtejsi samorządowcy nie ukrywali rozczarowania, że przynajmniej jeden z flirtów nie trafił pod Jasną Górę. - Dostaliśmy od prezydenta Częstochowy pismo w tej sprawie - przyznaje Spyra i obiecuje, że przynajmniej kilka nowych pociągów, które chce kupić województwo, będzie kursować na trasie Bielsko-Biała - Katowice - Częstochowa.
Co ciekawe, decyzja o ogłoszeniu przetargu na nowe pociągi stawia pod znakiem zapytania przyszłość szynobusów, które województwo chciało kiedyś kupić. Do tej pory mamy tylko jedną taką maszynę i wygląda na to, że tak pozostanie. - Niechętni szynobusom są kolejarze, którzy twierdzą, że nowoczesne pociągi są tak samo oszczędne jak szynobusy. Do końca mnie to nie przekonuje, ale będziemy musieli się poważnie zastanowić, czy kupno małych szynobusów rzeczywiście ma sens - mówi Spyra.
Jarosław Kołodziejczyk, zastępca dyrektora Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych PKP, mówi, że cieszy się z nowych pociągów dla naszego regionu, ale żałuje, że będzie ich tak mało. - Próbowałem namawiać marszałka, by zamiast ośmiu pociągów zamówił 16. Nowoczesny tabor, taki jak flirty, nie dość, że podoba się pasażerom, to jeszcze jest tańszy w eksploatacji niż tradycyjne pociągi - przekonuje Kołodziejczyk.
Wit - Pon Lut 02, 2009 11:00 pm
W pociągach będzie ciaśniej
31.01.2009
Od 1 marca do kolejowego rozkładu jazdy wraca kilkanaście zlikwidowanych na początku stycznia połączeń.
Ich powrót wywalczyli zdesperowani pasażerowie, którzy prawie z dnia na dzień stracili możność dojazdu do pracy, szkoły lub na uczelnię.
W ślad za korektą rozkładu jazdy nie pójdzie jednak zwiększenie dotacji przekazanej w tym roku przez Urząd Marszałkowski do śląskiego zakładu PKP Przewozy Regionalne.
Co to oznacza? Powrót części połączeń odbędzie się kosztem innych. Sporo pociągów będzie miało mniej wagonów, a zatem trzeba przygotować się do jazdy w tłoku.
Gdy w grudniu ogłoszono nowy, kolejowy rozkład jazdy ze zlikwidowaną połową setki pociągów, zbulwersowani podróżni założyli komitety protestacyjne, słali petycje do marszałka województwa i do Prze- wozów Regionalnych. O przywrócenie zlikwidowanych połączeń apelowali też kolejarze, a także samorządy z Podbes- kidzia i Częstochowy. Oba te regiony zostały niemal odcięte od stolicy województwa.
- Zrobiono rzecz straszną. Na dodatek zlikwidowano takie połączenia, które akurat były dochodowe - załamuje ręce Ireneusz Leśnikowski, rzecznik Urzędu Miasta w Częstochowie.
Społeczna presja przyniosła skutek. W ciągu ostatnich dni odbyło się kilka roboczych spotkań przedstawicieli śląskiego zakładu Przewozów Regionalnych i Urzędu Marszałkowskiego.
Wczoraj spółka przedstawiła swoją propozycję korekty rozkładu jazdy. Zarząd województwa będzie ją analizować w przyszłym tygodniu i około %079 lutego podejmie decyzję, czy przyjąć ją w proponowanym kształcie. Wiele wskazuje jednak na to, że tak właśnie się stanie.
- Tym razem Przewozy Regionalne solidnie podeszły do zadania i prawdopodobnie kilkanaście najbardziej oprotestowanych połączeń zostanie przywróconych do rozkładu jazdy - deklaruje Piotr Spyra z zarządu województwa.
Jak dodaje, korekta na pewno czeka linię Katowice -Wisła i Katowice-Częstochowa. Zmieni się też rozkład jazdy na trasie Gliwice-Bytom (tu liczba połączeń pozostanie bez zmian). Nie ma natomiast dobrych wieści dla osób, dojeżdżających z Cieszyna do Bielska-Białej. Na tej trasie są znikome szanse na przywrócenie zdjętych z rozkładu połączeń.
- Tam potrzebny jest remont trasy. Bez niego pociągi nie mogą rozwijać prędkości, które sprawią, by stały się konkurencyjne wobec PKS czy samochodu - argumentuje Spyra.
Mimo przywrócenia do rozkładu kilkunastu pociągów nie zmieni się wysokość dotacji, jaką Urząd Marszałkowski prze- znaczy w tym roku na Przewozy Regionalne. Kolejarze musieli zmieścić się w przyznanych im ok. 100 mln zł. By jedne połączenia przywrócić, inne zdecydowali się zatem przyciąć.
- Żaden z obecnie kursujących pociągów nie zostanie zlikwidowany. Należy się jednak spodziewać, że na części połączeń ograniczane będą składy, co obniży komfort jazdy sporej grupy pasażerów - przyznaje Piotr Spyra.
Dla osób jeżdżących pociągami taka "wymiana" to w tej sytuacji żaden powód do zadowolenia. Krzysztof Kuś z Obywatelskiego Komitetu Obrony Kolei Województwa Śląskiego mówi, że składy pociągów obcięto jeszcze w grudniu i kontynuowanie takich zabiegów może spowodować odpływ pasażerów od kolei.
- Jeśli ktoś ma jechać pociągiem ściśnięty jak sardynka w puszcze, to wybierze inny środek lokomocji. Szukanie oszczędności przez obcinanie składów to droga donikąd. Przewozy Regionalne powinny poszukać pieniędzy raczej w swojej przerośniętej administracji. A najlepszym sposobem na obniżkę kosztów byłoby dopuszczenie konkurencyjnych firm do przewozów regionalnych - ocenia Kuś i zapowiada, że w poniedziałek pasażerowie przedstawią w Urzędzie Marszałkowskim własny projekt korekty kolejowego rozkładu jazdy.
Niektóre połączenia powrócą
Które konkretnie połączenia mają szansę wrócić do rozkładu?
Tego na razie nie chciał powiedzieć ani Piotr Spyra z zarządu województwa, ani nikt w Przewozach Regionalnych, ani nawet Jacek Stumpf, dyrektor Wydziału Komunikacji i Transportu Urzędu Marszałkowskiego, który jeszcze niedawno zapowiadał, że będzie rekomendował władzom województwa przywrócenie dwunastu połączeń między Częstochową, a centrum aglomeracji.
- I to jest dla nas absolutne minimum. Zredukowanie tej liczby do kilku połączeń było dramatem - ocenia Ireneusz Leśnikowski, rzecznik Urzędu Miasta w Częstochowie.
Przypomnijmy, że od 10 stycznia zniknęło ponad pięćdziesiąt pociągów osobowych, a kursowanie kolejnych pięćdziesięciu dwóch zostało ograniczone do niektórych tylko dni tygodnia.
Michał Wroński - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/954835.html
Podróż żółtym składem
30.01.2009
Ponad sto osób uczestniczyło w piątek w przejażdżce "Pociągiem papieskim" na odcinku z Bielska-Białej do Żywca.
W ten sposób Fundacja Rozwoju Miasta Bielsko-Biała zainaugurowała cykl 12 weekendowych przejazdów (co miesiąc jeden kurs) pociągiem, jakiego nie ma w całej Europie.
- To był przejazd testowy. Chcieliśmy poznać, jakie są oczekiwania podróżnych, żebyśmy podczas kolejnych kursów mogli je spełnić - mówi Paweł Wyszomirski z FRMB-B, koordynator projektu.
Po raz pierwszy "Pociąg papieski" zawitał na Podbeskidziu we wrześniu ub. roku. Przejechał trasę od Bielska-Białej do słowackiej Żyliny. Fundacja zdecydowała się więc wprowadzić piątkowe kursów, żeby każdy mógł skorzystać z przejazdów specjalnym pociągiem.
Piątkowy kurs rozpoczął się na dworcu głównym w Krakowie. Dla podróżnych przygotowano m.in. możliwość obejrzenia unikalnych materiałów ze spotkań z Janem Pawłem II. Po trzygodzinnej podróży pociąg dojechał do Żywca. Później wrócił do Krakowa.
"Pociąg papieski" jest nowoczesnym składem wyposażonym w urządzenia do prezentacji multimedialnych. Wewnątrz zostało zamontowanych 11 ekranów LCD oraz nagłośnienie, które współpracują ze studiem multimedialnym. Można zatem w pociągu organizować prezentacje filmów, promocje i minikoncerty. Wyposażony jest w 162 miejsca siedzące, ma osiem miejsc dla osób niepełnosprawnych. Na co dzień wozi pielgrzymów na trasie Kraków - Wadowice.
Na przejazdy weekendowe dostępne są cztery rodzaje biletów, na przykład bilet "Papieski" kosztuje 30 zł w obie strony. Grupy zorganizowane powyżej 10 osób muszą zapłacić 20 zł za osobę.
Osoby chcące przejechać się pociągiem mogą zarezerwować bilet przez Internet, zamówić i kupić go w placówkach Poczty Polskiej lub przed wejściem na peronie u obsługi pociągu, o ile będą miejsca.
Kolejna przejażdżka odbędzie się w lutym. Będzie przyświecało jej hasło: "Pociąg do jazzu", bo w tym czasie w mieście będzie trwała Bielska Zadymka Jazzowa. Dla podróżnych przewidziano jazzowe atrakcje.
Jacek Drost - POLSKA Dziennik Zachodni
http://bielskobiala.naszemiasto.pl/wyda ... 53537.html
Wit - Wto Lut 03, 2009 1:02 pm
Na początku marca pociągi wrócą do rozkładu
Tomasz Głogowski2009-02-03, ostatnia aktualizacja 2009-02-03 12:14
Od 1 marca część zlikwidowanych pociągów wróci do rozkładu jazdy! Dobre i to, choć wielu pasażerów może być rozczarowanych. W gruncie rzeczy zmian będzie bowiem niewiele...
Wrzawa zaczęła się 10 stycznia, gdy wszedł w życie nowy rozkład jazdy, z którego zniknęło 58 pociągów, a 52 kursują tylko w dni robocze (w połowie grudnia z rozkładu już wycięto 28 połączeń, w sumie ograniczenia dotknęły więc aż 140 linii).
Po skargach pasażerów i gorącej dyskusji w sejmiku województwa marszałek Bogusław Śmigielski obiecał, że rozkład jazdy zostanie poprawiony. I tak się stanie. "Gazeta" dowiedziała się, że przygotowano już pierwsze - jeszcze nieoficjalne - propozycje zmian. Zarząd województwa ma zatwierdzić je w najbliższy czwartek.
I tak, od 1 marca na tory ma wrócić około 15 zlikwidowanych w styczniu pociągów. W pierwszej kolejności przywrócone zostaną połączenia na trasie Katowice - Częstochowa oraz Katowice - Wisła. Do rozkładu mają wrócić też po dwa połączenia pomiędzy Wodzisławiem a Katowicami oraz Zawierciem a Gliwicami. Zmiany będą też na uruchomionej rok temu linii Bytom - Gliwice, gdzie zostało jedynie 16 pociągów (na początku było ich 48). Co prawda na tej linii kursów nie przybędzie, ale rozkład jazdy zostanie tak poprawiony, by pociągi częściej kursowały rano i po południu, gdy jeździ nimi najwięcej uczniów i studentów.
Choć część pociągów rzeczywiście wróci na tory, wielu pasażerów może być rozczarowanych. W gruncie rzeczy zmian jest bowiem niewiele. Urząd marszałkowski, który finansuje przewozy regionalne, wyjaśnia, że w tym roku na pociągi może przeznaczyć z budżetu województwa nieco ponad 100 mln zł i ani złotówki więcej. Dlatego, aby w ogóle zmienić rozkład jazdy i przywrócić część kursów, Śląski Zakład Przewozów Regionalnych PKP musiał szukać oszczędności gdzie indziej. Wytypowano kilkanaście kursów, gdzie od marca będą jeździć po prostu mniejsze składy. Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze mają być przeznaczone na uruchomienie wyciętych wcześniej kursów. - Tym razem propozycje oszczędności przedstawione przez PKP są rzetelne. Na pewno nie będzie cięć na najbardziej obleganych liniach - uspokaja Piotr Spyra, członek zarządu województwa śląskiego.
Nieoficjalnie wiemy, że i tym razem PKP Przewozy Regionalne chciały uratować kilka porannych pociągów, które jeżdżą co prawda puste, ale dojeżdżają nimi do pracy kolejarze. Większość tych "kolejarskich" pociągów może jednak wylecieć z rozkładu. - Zwykli pasażerowie nawet tego nie odczują - usłyszeliśmy wczoraj.
Nadal w trudnej sytuacji są pasażerowi, którzy korzystają z pociągów międzywojewódzkich, takich jak te na trasie Katowice - Kozłów (woj. małopolskie), których od 14 grudnia zeszłego roku jest o połowę mniej. Z tego połączenia korzysta bardzo wielu studentów śląskich uczelni. - Znikły pociągi, które były wprost oblegane przez ludzi - zaalarmowali "Gazetę" pasażerowie.
Dotychczas część pociągów osobowych na tej trasie dotowało Ministerstwo Infrastruktury, ale w tym roku się z tego wycofało, twierdząc, że finansowanie powinny przejąć urzędy marszałkowskie. Tymczasem województwa śląskie i małopolskie nie zamierzają tego robić. - Tylko województwo świętokrzyskie finansuje 8 z 10 pociągów osobowych na tej trasie - alarmuje Tomasz, założyciel profilu linii Katowice - Kozłów na Naszej-klasie. Na liście sympatyków tego połączenia, którzy walczą o przywrócenie pociągów, jest już ponad 900 nazwisk.zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl romanbijak.xlx.pl
Strona 5 z 9 • Wyszukano 901 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9
Wit - Czw Gru 18, 2008 12:22 pm
Coraz większy chaos na śląskich torach
dziś
W najbliższy wtorek kolejarze zablokują ruch pociągów w całym regionie. Twierdzą, że to protest przeciwko planowanemu od 1 stycznia 2009 r. likwidowaniu 54 pociągów regionalnych. Kolejne 52 będą kursować tylko w dni robocze.
- To nieprawda. Połączeń będzie więcej, choć nie tyle, ile chcieli kolejarze - zarzeka się Piotr Spyra, członek zarządu województwa śląskiego. Dla niego planowana blokada to nieprzemyślana inicjatywa szefostwa śląskich Przewozów Regionalnych.
- Próbują w pozaprawny sposób wyciągnąć od nas dodatkowe pieniądze. Niech się lepiej zastanowią, czy chcą dalej świadczyć dla nas usługi - przestrzega. Pyta też, kto zapłaci za kursowanie przewozów regionalnych w ciągu ostatnich 17 dni grudnia.
- Z nieznanych przyczyn obowiązuje nieuzgodniony z nami rozkład jazdy - tłumaczy.
Liderzy kolejarskiej Solidarności tłumaczą, że zlikwidowanie bądź ograniczenie kursowania ponad setki połączeń oznaczać będzie utratę pracy dla kilkuset kolejarzy.
- Jest to świadome niszczenie regionalnej komunikacji kolejowej. Już teraz oferta spółki nie spełnia oczekiwań społeczeństwa. A będzie jeszcze gorzej! Postanowiliśmy więc, że skoro tyle pociągów ma nie jeździć, to we wtorek nie pojedzie żaden - ostro stawia sprawę Tomasz Matera, wiceprzewodniczący sekcji krajowej kolejarskiej Solidarności.
Co władze PKP na zapowiadaną przez Solidarność akcję? W blokadzie utkną przecież nie tylko pociągi regionalne, o które toczy się walka, ale też pociągi pośpieszne, ekspresowe i intercity, a także towarowe.
Michał Wrzosek, rzecznik PKP, nie chciał komentować sprawy.
- Nic nie wiem na temat tej akcji protestacyjnej - przyznał wczoraj wieczorem.
Niestety, pierwszych utrudnień pasażerowie mogą spodziewać się już dzisiaj. Kolejarze zamierzają zablokować trasę Kraków - Warszawa w rejonie Kozłowa. Zaprotestują w ten sposób przeciwko likwidacji połączenia Sędziszów - Katowice.
Od niedzieli obowiązuje nowy rozkład jazdy pociągów. Od starego rozkładu różni się wyłącznie uwzględnieniem w nim 78 połączeń na trasie Katowice -Tychy. Czyli nowy jest tylko z nazwy. Prawdziwie nowy rozkład zacznie obowiązywać dopiero od 1 stycznia.
- Nie tak się umawialiśmy. Nowy rozkład miał wejść w życie 14 grudnia - kategorycznie stwierdza Piotr Spyra z zarządu województwa śląskiego.
- Wszystko odbywa się zgodnie z umową podpisaną przez Urząd Marszałkowski - replikuje Krzysztof Radomski, zastępca dyrektora śląskiego zakładu Przewozów Regionalnych.
Zamieszanie wokół terminu wejścia w życie nowego rozkładu jazdy to dopiero połowa labiryntu, w jaki wpuszczeni zostali pasażerowie. Wciąż bowiem nie wiadomo, ile tak naprawdę pociągów będą mieli do dyspozycji. Według deklaracji Urzędu Marszałkowskiego nowy rozkład jazdy ma być statystycznie o 26 połączeń regionalnych bogatszy niż stary. Okazuje się jednak, że doszło 78 nowych połączeń na trasie Katowice-Tychy, ale z rozkładu znika 52 połączeń starych.
O połowę ograniczono pociągi na trasie Gliwice-Bytom. Obcięto też linie z Cieszyna i Oświęcimia do Zebrzydowic, a także z Katowic do Chałupek i Raciborza. Na funkcjonowanie przewozów regionalnych województwo wyłoży w 2009 roku około 100 mln złotych.
- To kompromis między tym, co mogliśmy dać z budżetu, a tym, co oferowały PKP - tłumaczy Piotr Spyra.
Zdaniem kolejarzy samorządowcy nie mówią całej prawdy. Jak przekonuje Tomasz Matera, wiceprzewodniczący sekcji krajowej kolejarskiej Solidarności, aneks do umowy między samorządem województwa, a spółką PKP Przewozy Regionalne wycina bądź ogranicza od 1 stycznia kursowanie około setki połączeń.
- A przecież do sprzedaży trafiły już nowe rozkłady jazdy! Ludzie mają je wyrzucić po dwóch tygodniach i kupić sobie nowe? - pyta Tomasz Matera.
Kolejarskiej Solidarności nie podoba się też podział kosztów na organizację komunikacji kolejowej w regionie. Ich zdaniem nieporozumieniem jest przeznaczenie ponad 11 mln zł na huczną inaugurację reaktywowanego po latach połączenia z Katowic do Tychów. - Likwiduje się pociągi obsługujące wielokilometrowe połączenia, a takie pieniądze przeznacza na trasę 20 km - mówi Matera.
Piotr Spyra tymczasem zaprzecza, by planowane były jakiekolwiek dodatkowe cięcia w rozkładzie jazdy pociągów, a te na które już się zdecydowano, są wynikiem "nieuzasadnionych kosztów ze strony PKP". - Teraz kolejarze próbują niezgodnego z prawem nacisku, by wyciągnąć od nas 40 procent więcej pieniędzy. Nie będzie na to zgody. To oni świadczą dla nas usługi, a nie odwrotnie %07- przestrzega Spyra.
Michał Wroński - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/937359.html
,,,,,,,,,,,,,,,,
Rozkład niezgody
Krzysztof Turzański, 2008-12-18 21:12
Miały być nowe super połączenia kolejowe i będą, ale będą też ograniczenia. I to znaczne. Miał być strajk przed świętami, a jest nerwowa atmosfera. Od pierwszego stycznia PKP likwiduje kolejne połączenia. Związkowcy jeszcze wczoraj grozili strajkiem w wigilię wigilii, teraz wiadomo, że przed świętami strajku raczej nie będzie i nie wiadomo, czy w ogóle do niego dojdzie.
Rozkład jazdy wydrukowany cztery dni temu, a już za dwa tygodnie będzie nieaktualny. Od 1 stycznia PKP likwidują kolejne regionalne połączenia. Pasażerowie już teraz nie mają jednak wątpliwości czego się spodziewać. - Ja nie pamiętam zmiany, która byłaby na lepsze pasażerów - wszystko jest nie pokolei, mimo, że na kolei. Szybka kolej z pompą wystartowała w niedzielę na linii Tychy - Katowice. Równie szybko już bez rozgłosu wprowadzono na niej ograniczenia i od stycznia część pociągów będzie jeździć już tylko w tygodniu.
Kolej ogranicza kursy 110 pociągów. Na początku roku 54 z nich zostaną odwołane. 52 inne będą kursować tylko w tygodniu. Największe cięcia czekają połączenia Bielsko-Biała - Cieszyn, Gliwice - Częstochowa, Gliwice - Zawiercie oraz Bytom - Gliwice. - To jest rzecz nienormalna. Ja wiążę to z tym, że zmienia się właściciel i na dzień dobry robi nowe porządki - tłumaczy Jan Lalik, Związek Zawodowy Kolejarzy. Porządki, które nie podobają się związkom zawodowym. Chociaż z groźby strajku przed świętami się wycofały, całkowitą rezygnację z tej formy protestu uzależniają od efektów rozmów z marszałkiem. A marszałek i przedstawiciele PKP przerzucają się odpowiedzialnością za zamieszanie. - Nie jesteśmy właścicielami przewozów regionalnych, mamy się stać 1 stycznia - dopiero wtedy możemy rozmawiać o żądaniach związków zawodowych - mówi Bogusław Śmigielski, marszałek województwa. - My realizujemy tylko rozkład jazdy zamówiony przez urząd marszałkowski - odpowiada Krzysztof Radomski, PKP Przewozy Regionalne.
Wszystko rozbija się o pieniądze. Żeby utrzymać wszystkie połączenia - marszałek musiałby zwiększyć dotację o 20 milionów złotych. - Żądania związków zawodowych dotyczą jakiejś bliżej nieokreślonej hipotezy, polegającej na tym, że istnieją dziur, z których można wyciągnąć pieniądze - tłumaczy Jacek Stumpf, wydział transportu Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach. Pieniądze, które zdaniem związkowców po prostu źle rozplanowano. - W tym budżecie tak się stało, że uruchomiono linię Katowice -Tychy kosztem tych likwidowanych lini, bo dodatkowych finansów na tę linię nie ma - oznajmił Jan Lalik.
Nie ma także informacji o planowanych zmianach. Nawet w samym PKP. A w środku tego zamieszania pasażerowie, którzy innego wyjścia nie mają. - Smutna sytuacja, jeśli mam jeździć autobusem, pośpieszny jedzie godzinę czasu, a pociąg 20 minut to znaczna różnica. Tym bardziej, że ceny biletów też są atrakcyjne.
Zmiany po 1 stycznia atrakcyjne już nie będą, a w całej sprawie wciąż jest wiele niewiadomych. Czy i kiedy będą strajkować związkowcy, czy marszałek pójdzie na ustępstwa i kiedy zostaną wprowadzone zmiany w rozkładzie. Bo nieoficjalnie mówi się o tym, że kolej na pierwszy stycznia... nie zdąży.
http://www.tvs.pl/informacje/7250/
Osek - Czw Gru 18, 2008 1:43 pm
jeden wielki bajzel.
Jak niby Urząd Marszałkowski ma sfinansować w 100% połączenia w całym województwie i nie tylko skoro ma taki, a nie inny budżet. Poza tym stał się współwłaścicielem PKP Przewozy Regionalne, co jakby oddala wizję wkroczenia konkurencji na tory. PKP PR i Urząd Marszałkowski jadą niejako na jednym wózku.
Na dzień dzisiejszy nie widzę szansy na rozwój połaczeń kolejowych w regionie. Mało kasy, brak wspólnych biletów, systematyczne ograniczanie liczby kursów, coraz mniej pasażerów, konkurowanie autobusów z pociągami. Jedno wynika z drugiego. Błędne koło.
GoldBoy - Czw Gru 18, 2008 11:13 pm
Nie za bardzo rozumiem tych decyzji. Kiedyś słyszałem, że trasa Zawiercie-Gliwice jest dochodowa. Myślę, że trasa Katowice-Tychy Miasto też ma dość duży potencjał. Takich tras nie powinno się ograniczać, bo zniechęci to część pasażerów.
Obecnie polityka transportowa w regionie wygląda jak przerzucanie się pasażerami jak gorącym kartoflem: na pociągi nie ma pieniędzy więc niech jeżdżą ludzie autobusami, podobnie z tramwajami, na autobusy też nie ma, więc jeżdżą rzadko, ale to też problem bo pasażerowie nie płacą biletów, w autobusy trzeba inwestować, problemy z wandalami... więc może auto, no ale jak na złość drogi to też nierentowny interes. Dodatkowo jak już coś się dzieje pozytywnego (np. DTŚ) to trwa to lllaaatttaaammmii.
Efekt jest taki, że coraz więcej jest korków, a komunikacja publiczna ledwo się kręci.
Wit - Sob Gru 20, 2008 4:37 pm
ciąg dalszy przepychanek:
Blokada torów? Nie przed wigilią
wczoraj
Albo kolejarze będą z nami rozmawiać na partnerskich zasadach, albo poszukamy innych rozwiązań w sferze komunikacji - zagroził marszałek Bogusław Śmigielski podczas wczorajszego spotkania z dziennikarzami.
To reakcja na zapowiedzi kolejowych związkowców, zapowiadających wstrzymanie ruchu pociągów w proteście wobec planowanym cięciom w przyszłorocznym rozkładzie jazdy. Wczoraj związkowcy nieco spuścili z tonu i wycofują się z anonsowanej na wtorek blokady. Może dogadamy się z marszałkiem - tłumaczą.
Wedle wyliczeń kolejarzy z rozkładu znika 82 połączeń (28 od 14 grudnia, reszta od 1 stycznia). 52 dotychczas codziennych pociągów kursować będzie tylko w wybrane dni tygodnia, a czterem innym skrócono trasę.
- To największa likwidacja połączeń w historii spółki PKP Przewozy Regionalne - ocenia Tomasz Matera, wiceprzewodniczący sekcji krajowej kolejarskiej "Solidarności".
Samorządowcy nie przyznają się do tak radykalnych cięć w rozkładzie. Wskazują za to, iż w przyszłym roku na finansowanie przewozów regionalnych przeznaczone zostanie o 17 milionów złotych więcej aniżeli w roku bieżącym, przy spadającej rentowności przewozów. Postulaty związkowców oceniają jako skierowane pod zły adres.
- Dopóki nie przejmiemy spółki stroną do rozmów jest dla nich zarząd PKP Przewozy Regionalne - mówił marszałek Śmigielski. Od razu też zapowiedział, iż pierwszą rzeczą po przejęciu spółki (co nastąpi już w przyszłym tygodniu) będzie jej audyt.
- Przyjrzymy się dokładnie jej działaniu i generowanym kosztom. Jak każde przedsiębiorstwo podlega rachunkowi ekonomicznemu - tłumaczy.
Co na to związkowcy, okaże się w poniedziałek - wtedy to bowiem przedstawiciele kolejarskich central spotkają się z marszałkiem. Póki co wycofali się z planu zablokowania ruchu pociągów we wtorek, 23 grudnia.
- Nie można walczyć o coś dla dobra społeczeństwa, a jednocześnie podejmować antyspołeczne działania - mówi Jan Lalik, przewodniczący Związku Zawodowego Kolejarzy Śląskich.
- Wtorek nie był ostateczną datą protestu, tym bardziej, że dzień wcześniej spotykamy się z marszałkiem i liczę, że dojdziemy do kompromisu - dodaje Tomasz Matera.
Obaj nie kryją jednak, iż jeśli Marszałek nie ustąpi, to przejdą do ostrzejszych działań. To kiepskie wieści dla pasażerów, bo samorząd województwa nie planuje też uruchomić komunikacji zastępczej na wypadek zablokowania przez związkowców ruchu pociągów.
- Zapewnienie przewozu pasażerom to obowiązek PKP Przewozy Regionalne - przekonywał marszałek Śmigielski.
- Zrobimy co w naszej mocy, ale nawet najlepsza komunikacja zastępcza nie jest w stanie zastąpić takie ilości pociągów, jaka codziennie kursuje w tym regionie - nie pozostawia złudzeń Paweł Ney, rzecznik PKP Przewozy Regionalne.
Michał Wroński - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/937827.html
............................
Przyszłość kolei regionalnej
2008-12-20 18:33:45, ostatnia aktualizacja: 2008-12-20 18:57:45
Ledwie 14 grudnia zaczął obowiązywać nowy rozkład jazdy PKP Przewozów ReÂgionalnych, a pasażerowie zdążyli nacieszyć się nowymi pociągami „Flirt” na trasie Tychy – Katowice, a już pojawiły się informacje, że 1 stycznia ma z tego rozkładu jazdy zniknąć 58, a nawet 70 pociągów. Po nowym roku przewozy regionalne będą należeć do samorządów wojewódzkich. Niestety samorządy te nie chcą finansoÂwać wielu połączeń zwłaszcza międzywojewódzkich. Jest to kuriozalna sytuacja, bowiem abstrakcyjna linia na mapie, jaką jest granica województwa nie ma przeÂcież wpływu na potrzeby pasażerów. Wielu ludzi codziennie dojeżdża na uczelnie czy do pracy, przekraczając przy okazji granice regionów administracyjnych. KolejÂnym problemem jest brak pieniędzy w kasie województw, dlatego trzeba będzie obÂciąć wiele nierentownych, choć ważnych dla pasażerów połączeń.
Kolejowa „Solidarność” grozi strajkiem 23 grudnia. Kolejarze domagają się utrzyÂmania połączeń, zachowania zatrudnienia i podwyżek płac. Marszałek WojewódzÂtwa Śląskiego Bogusław Śmigielski nazywa te protesty nieuzasadnionymi, grozi że województwo poszuka sobie "alternatywnych rozwiązań transportu". Interes pasażera gdzieś zupełnie zgubił się w tym galimatiasie. Województwo zostało poÂstawione w trudnej sytuacji, gdyż nowy rozkład jazdy wprowadzono na zaledwie 2 tygodnie przed przekazaniem spółki samorządowi. Dlatego jest niewiele czasu na przygotowanie odpowiednich działań.
Wydaje się słuszny postulat, by wszelkie zmiany w rozkładzie wstrzymać aż do wiosny. Samorząd i kolej muszą dobrze przemyśleć te zmiany. Usuwanie nierenÂtownych połączeń jest niekorzystne dla pasażera. Być może poza godzinami szczytu mniej osób jedzie pociągiem, ale czasami zdąża się że trzeba jechać o taÂkiej godzinie. Jeśli nie ma połączeń poza szczytem pasażerowie są bardziej skłonÂni do przesiadki do samochodu. Dlatego za każdym razem gdy kolej obcinała kursy na jakiejś trasie spadała liczba pasażerów w godzinach szczytu i w następstwie tego kolej całkowicie likwidowała połączenie. Należy po prostu przyjąć zasadę, że część kursów będzie nierentowna. Jest to konieczne, aby kolej była na tyle wygodÂna by stanowić konkurencję dla samochodu.
W tej chwili samorząd województwa dopłaca do kolei regionalnej około 100 mln złotych (na rok 2009). Ta kwota być może jest za mała. Jeśli kolej regionalna stanie się częścią transportu miejskiego to również i miasta GZM powinny włączyć się w finansowanie. Tu pojawia się inny problem. Miasta aglomeracji śląskiej i dąbrowÂskiej dopłacają do transportu publicznego zdecydowanie mniej niż inne duże miaÂsta w Polsce! Skutkiem tego jest przestarzały tabor i liczne problemy z dojazdem. Niestety ale transport publiczny w naszym regionie znajduje się obecnie w stanie przedzawałowym. Pasażerów ubywa, a jedyną reakcją władz jest likwidowanie poÂłączeń (zwłaszcza tramwajowych i kolejowych). Równocześnie władze chwalą się miliardowymi inwestycjami w wielopasmowe drogi kołowe.
To jest ślepa uliczka. Taka polityka doprowadzi transport publiczny w WojewódzÂtwie Śląskim do całkowitego upadku. To zaś spowoduje pogorszenie jakości życia w miastach i ich wyludnienie. Tak stało się w każdym mieście na świecie, które poÂłożyło zbyt duży akcent na samochody, a zaniedbało transport publiczny – zwłaszÂcza szynowy. Przykładem skrajnym są miasta amerykańskie jak Houston, czy Los Angeles. Ale tam już w latach '80 zorientowano się, że w ten sposób miasta nie da się rozwijać. Od ponad dekady władze amerykańskich miast starają się przywracać likwidowane kilkadziesiąt lat temu tramwaje. Nową linie uruchomiono nawet w HoÂuston, a planowane są następne. Niestety nasza powstająca śląska metropolia poÂwtarza cudze błędy.
Jak transportu publiczny może być wydajny i opłacalny? Po pierwsze musi być oparty na transporcie szynowym. Kolej regionalna musi być połączona z liniami auÂtobusowymi i tramwajowymi w jednolity system transportu publicznego – z jednym biletem i możliwościami swobodnych przesiadek. Takie systemy funkcjonują wszędzie w cywilizowanym świecie – dla nas najlepszym wzorem jest sieć transÂportu publicznego w Zagłębiu Ruhry. Jeśli pasażer ma możliwość dojechać koleją (która jest czasem szybsza od samochodu, gdyż pociąg nie stoi w korkach) z przedmieść do miasta, a następnie wygodnie przesiąść się do autobusu lub tramwaju i dojechać do konkretnej dzielnicy, czy osiedla, to jest to realna alternatywa wobec transportu indywidualnego. Kolej nie może być traktowana jako konkurencja dla transportu miejskiego! Nie można na przykład obrażać się na kolejarzy i twierdzić, że KZK jest alternatywą! De facto to właśnie jej zespolenie z miejskimi autobusami i tramwajami pozwoli zwiększyć liczbę pasażerów i w pociągach i w transporcie publicznym. To zaś zredukuje nierentowność transportu.
Jak do tej pory pierwszym przykładem nowego myślenia jest nowe połączenie TyÂchy – Katowice, gdzie obowiązują bilety „pomarańczowej taryfy” wspólnej dla autoÂbusów i trolejbusów MZK Tychy oraz tego połączenia kolejowego. Pociągi te już teÂraz mają sporo pasażerów. Władze Mikołowa zapowiadają chęć dopłat do połąÂczeń kolejowych z Katowicami, tak by pociągów było więcej. Pociąg jest najszybÂszym sposobem dotarcia z Mikołowa do centrum Katowic (podróż koleją trwa 20 minut, autobusem w godzinach szczytu 40 – 50 minut). Jeśli na tej trasie również będą obowiązywały bilety wspólne z tyskim MZK, to będzie to jeszcze wygodniejÂsze, gdyż umożliwi mieszkańcom dzielnic i przedmieść dojechanie autobusem do Mikołowa i przesiadkę na pociąg bez konieczności kupowania dodatkowego biletu.
Takie sposób myślenia samorządowców powinien być standardem w całym wojeÂwództwie. Samorządy miast i Urząd Marszałkowski muszą wspólnie z koleją i orgaÂnizatorami transportu miejskiego zasiąść do rozmów i stworzyć jednolity system transportu miejskiego dla Aglomeracji Śląskiej. To zadanie powinno być priorytetem dla Górnośląskiego Związku Metropolitalnego! Powinno się też nawiązać współpraÂcę z innymi regionami, tak by linie przekraczające granice województw nie uległy liÂkwidacji.
Źródło:gkw24
Łukasz Kuś
http://www.gkw24.pl/artykul/37/przyszlo ... egionalnej
Tequila - Pon Sty 05, 2009 7:07 pm
Prezydent Częstochowy do marszałka: chcemy flirty
W związku z planowanym od 1 stycznia ograniczeniem liczby połączeń kolejowych Tadeusz Wrona napisał list do marszałka województwa Bogusława Śmigielskiego. Wspomniał również o flirtach.
Od Nowego Roku z trasy Częstochowa - Katowice zniknie osiem pociągów (po cztery w każdą stronę), w tym przyspieszone do i z Bielska-Białej. Kolejnych osiem nie będzie kursować w weekendy. Dwa pociągi mają też zniknąć z trasy do Lublińca. "Apeluję do Pana Marszałka o ponowne rozważenie zmian w rozkładzie jazdy. Podstawowym obowiązkiem samorządu wojewódzkiego jest utrzymanie spójności województwa, a w tym podstawowe znaczenie ma spójność komunikacyjna. Ograniczenie połączeń kolejowych obsługujących subregion częstochowski nie jest kompensowane modernizacjami dróg. W efekcie prowadzi to do wydłużenia czasu przejazdu między miastami subregionu a centrum województwa" - napisał prezydent Częstochowy.
Wrona domaga się też, aby do Częstochowy docierały nowe, szwajcarskie pociągi typu Flirt. Urząd marszałkowski zamawiał je z myślą o trasie Częstochowa - Bielsko-Biała, ale 14 grudnia zostały one skierowane na reaktywowaną linię Katowice - Tychy.
Prezydent w liście do marszałka wspomina tez o linii do Lublińca oraz do Włoszczowy, której wprawdzie nie objęły cięcia, ale i tak jest tam mało pociągów.
(tyt. oryg. "Prezydent do marszałka: chcemy flirty")
http://www.wpk.katowice.pl/index.php?itemid=1051
Tequila - Pon Sty 05, 2009 7:08 pm
Lista zmian od 10 stycznia 2009:
http://nm.dz.com.pl/pix/grafikiPOLSKA/pociagi.jpg
salutuj - Pon Sty 05, 2009 7:28 pm
Przynajmniej jest pretekst odłączenia się Częstochowy :-)
Wit - Wto Sty 06, 2009 2:03 pm
Od 10 stycznia krótsza lista kolei regionalnych
wczoraj
Od najbliższej soboty, 10 stycznia z rozkładów jazdy wypadnie 110 pociągów. 52 z nich zostają całkowicie wykreślone, 6 kolejnych będzie omijało konkretne odcinki, 34 przestaną jeździć w soboty i niedziele, a w przypadku 10 następnych ograniczono terminy kursowania. Kolejarze tłumaczą, że dostali zbyt mało pieniędzy, a władze województwa odpowiadają, że wzrost kosztów nie ma uzasadnienia ekonomicznego.
Trudniej będzie dojechać z Bielska-Białej do Cieszyna, z Katowic do Wisły, Gliwic i Częstochowy, a z Wodzisławia do Chałupek. Kolejny raz pod nóż poszło reaktywowane po kilku latach przerwy połączenie pomiędzy Bytomiem a Gliwicami. Okrojono je już 14 grudnia. Teraz z rozkładów wypadnie 16 kolejnych pociągów.
Krzysztof Radomski, zastępca dyrektora śląskich zakładów Przewozów Regionalnych tłumaczy, że okrojone zostały tylko nierentowne połączenia. - To są pociągi o najniższej frekwencji - wyjaśnia Radomski. Jednocześnie podkreśla, że na głównych szlakach (z Katowic do Częstochowy, Gliwic i Bielska-Białej) pociągi wciąż kursują co pół godziny. Nie zgadza się z argumentami pasażerów, że trudniej będzie dojechać z Tychów. - Tam nakładają się również pociągi jadące z Bielska - uważa wicedyrektor Śląskiego Zakładu PR PKP. Wg przedstawiciela spółki przewozowej, rozkłady trzeba było zmodyfikować, bo Urząd Marszałkowski dał zbyt mało pieniędzy.
Zajmujący się sprawami komunikacji Piotr Spyra, członek zarządu województwa śląskiego, zwraca uwagę, że zaproponowane stawki są wyższe o ponad 40 proc. w całym kraju, choć w innych regionach kupno energii elektrycznej to znacznie mniejsza pozycja w budżetach regionalnych przewoźników. - Przewozy Regionalne korzystają ze swojej pozycji monopolisty - uważa Spyra. - Naszym zdaniem taki poziom podwyżek nie ma uzasadnienia - podkreśla.
Pasażerów najbardziej bulwersuje fakt, że zmiany są dokonywane niespełna miesiąc po wprowadzeniu nowego rozkładu jazdy. Szefowie Przewozów Regionalnych tłumaczą, że 14 grudnia to dzień zmiany rozkładów jazdy w całej Unii Europejskiej. - Prace nad nowym rozkładem rozpoczynają się już po pierwszym kwartale danego roku. Pierwsze ustalenia zapadły już w 2008 roku. Bazą wyjściową był istniejący rozkład - wyjaśnia Krzysztof Radomski.
- Umowa, którą podpisaliśmy z władzami województwa obowiązuje na rok budżetowy, kalendarzowy, a nie na rozkład jazdy - dodaje wicedyrektor Śląskiego Zakładu PR PKP. - Gdy została wynegocjowana i zatwierdzona jego ostateczna wersja, nie mieliśmy jeszcze podpisanej umowy.
Półtora roku temu zarząd województwa zawarł z Przewozami Regionalnymi wieloletnią umowę na finansowanie przewozów pasażerskich. W tym roku przeznaczył na ten cel o 20 mln zł więcej niż w ubiegłym. - Daliśmy ponad 80 mln zł na zakup Flirtów, 11 mln zł kosztowało uruchomienie połączenia z Tychów do Katowic, a Przewozy jeszcze zrobiły nam niespodziankę. Nie jestem zadowolony z tego rozkładu jazdy - irytuje się Piotr Spyra.
Zadowoleni nie są również pracownicy PR PKP. Jan Lalik, przewodniczący Związku Zawodowego Kolejarzy Śląskich obawia się, że w ciągu kilku miesięcy, część z nich zostanie zwolniona. - Logiczne wydaje się, że jeżeli o 10 proc. tnie się trasy, to później muszą iść za tym zwolnienia - przekonuje Lalik.
Kolej jest krytykowana również ze względu na konieczność wymiany rozkładów jazdy. Ile kosztuje taka operacja, nikt nie chce zdradzić. Jednak koszt druku tysięcy wielkoformatowych rozkładów jazdy czy miniksiążeczek, które kupuje wielu podróżnych to przynajmniej dziesiątki tysięcy złotych. Krzysztof Radomski zapewnia, że nowych rozkładów nie trzeba drukować.
- Wprowadzane od 10 stycznia zmiany w przypadku 110 kursów nie oznaczają 110 zmian na dworcach w Katowicach czy Częstochowie. Zmiany będą nanoszone na tych plakatach, co wiszą - twierdzi wicedyrektor śląskich PR.
* * *
Flirt z przeszkodami
W niecałe trzy tygodnie od inauguracji odtworzonego po latach połączenia Tychy Miasto - Katowice, spółka Przewozy Regionalne ograniczyła liczbę kursów Flirtów w soboty, niedziele i dni świąteczne o siedem (w każdą stronę).
Kolej nosiła się z takim zamiarem już w chwili uruchamiania połączenia 14 grudnia. Kolportowane wtedy wśród podróżnych rozkłady jazdy zawierały informację, że po nowym roku odjazdów obsługujących trasę supernowoczesnych Flirtów będzie mniej. To wynik przetargów między Przewozami Regionalnymi a wspierającym je finansowo samorządem województwa o ostateczny kształt nowego rozkładu jazdy.
Zamieszanie w rozkładzie jazdy to nie jedyny problem podróżnych. Inne wynikają z nałożenia się na siebie taryfy kolejowej i "pomarańczowej" tyskiego Miejskiego Zarządu Komunikacji. We Flirtach obowiązuje bowiem jedna i druga. Co gorsza, większość pasażerów jeździła wcześniej przede wszystkich autobusami i dla nich kolejowe przepisy są sporą nowością.
2 ceny biletu
Pierwsza zaskakująca kwestia to kupowanie biletów u konduktora. Z Tychów do Katowic kosztuje to 3 zł, z Katowic do Tychów 7 zł.
- Być może to efekt tego, że miasto Tychy dotuje linię, a Katowice nie - spekulowała jedna z pasażerek, która w Katowicach kupiła bilet u konduktora.
Wyjaśnienie jest inne. - Bilet kosztuje 3 złote, pozostałe 4 to opłata za jego wystawienie w pociągu - mówi Barbara Szczerek, główny inżynier Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych w Katowicach. - Jeśli pasażer wsiada na stacji, gdzie nie ma okienka kasowego, nie płaci za wystawienie biletu. W Tychach (Miasto, Zachodnie) kas nie ma, w Katowicach są.
Trzeba przyznać, że kolejarze na razie nie są surowi, ale pierwsza kara za jazdę bez biletu już była. Nałożono ją na pasażera, który wsiadł w Katowicach i spokojnie czekał na przyjście konduktora. Gdyby jechał z Tychów Miasta, zapłaciłby trzy złote, teraz będzie musiał uiścić 150 zł.
Bilet zerowy
Drugie zaskoczenie to bilet zerowy dla dziecka. W autobusie dziecko do lat czterech podróżuje bez biletu. Wystarczy deklaracja opiekuna, że maluch nie ma więcej lat. Na kolei obowiązują specjalne bezpłatne bilety dla dzieci. Po to, żeby kolej mogła policzyć podróżnych poniżej czwartego roku życia i starać się o refundację. Sęk w tym, że aby dostać bilet zerowy, trzeba dokumentem wykazać wiek dziecka. Na kolei radzą zabierać książeczkę zdrowia. Można też liczyć na rozsądek konduktora.
U konduktora
Trzecia rzecz to brak kasowników w pociągach. Pasażer z autobusowo-kolejowym pomarańczowym biletem instynktownie ich szuka. Ale daremnie. We Flirtach kasowników nie ma, chociaż kolejarze mówią, że może będą. Przyczyna jest prozaiczna. Pociągi są na gwarancji i nikt na kolei nie zdecyduje o założeniu kasowników bez odpowiednich dokumentów świadczących o bezpieczeństwie instalacji. Na razie więc bilety kasuje konduktor.
W eleganckich pociągach nie odważono się także umieścić jakichkolwiek plansz informacyjnych, które mogłyby rozwiać wątpliwości podróżujących Flirtami pasażerów. Co więcej, na kilku stacjach nie ma żadnej łączności - w przypadku awarii i spóźnień (co zdarzyło się np. 30 grudnia) nie można zatem zawiadomić o tym pasażerów. Brak megafonów czy elektronicznych tablic.
Nasi rozmówcy podkreślają, że do 2011 roku planowanych jest szereg inwestycji związanych z projektem. Zapowiadane są duże unijne dotacje na budowę nowych przystanków i odbudowę istniejących. Bo na razie przepaść między supernowoczesnym pociągiem, a zdewastowanymi stacjami jest ogromna.
Za sukces można uznać fakt, że z każdym dniem pasażerów Flirtów przybywa. I to mimo braku unii biletowej z KZK GOP. Orientacyjnie składy wypełnione są w połowie.
Krzysztof P. Bąk, Adrian Ołdak - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/943078.html
................
Rzeź połączeń: 10 stycznia znikną 52 pociągi
ot, tg2008-12-31, ostatnia aktualizacja 2009-01-01 14:12
Jeszcze wczoraj nie było wiadomo czy, i jakie zmiany w rozkładzie pociągów zostaną wprowadzone. Dziś już wiemy. Od 10 stycznia na tory nie wyjadą 52 pociągi. Prócz tego wiele składów nie wyjedzie w weekendy.
Pierwotnie była mowa o 58 składach. Dziś już wiemy, że od 10 stycznia zlikwidowane zostaną 52. Zmian będzie więcej - 34 pociągi nie wyjadą w weekendy, 10 nie będzie jeździć w wakacje, kilka zostanie wyłączonych z pewnych odcinków.
Zlikwidowane zostaną m.in. składy na najpopularniejszej w województwie trasie Gliwice-Częstochowa, 16 pociągów Bytom-Gliwice, składy do Cieszyna. Na zmianach ucierpią także mieszkańcy Bielska, Czechowic, Żywca i Zwardonia. Zmiany nie ominęły także nowej linii Tychy Katowice - w weekendy obcięto 14 kursów.
Zmiany miały być wprowadzone 1 stycznia. Mówiło się wtedy o 58 zlikwidowanych składach. Kolejarscy związkowcy zagrozili wtedy, że dzień przed Wigilią zablokują ruch pociągów na całym Śląsku. Domagali się, żeby zamiast 58 składów zlikwidować 28. W końcu do strajku nie doszło.
Skąd zmiany? Przewozy Regionalne nie będą należeć do PKP, tylko do urzędów marszałkowskich w całej Polsce. Ponad 10 proc. udziałów w spółce przejmie województwo śląskie. Jako jedyni podpisaliśmy ze Śląskim Zakładem Przewozów Regionalnych PKP aż pięcioletnią umowę na finansowanie pociągów pasażerskich.
Miało być lepiej, ale niestety wyszło jak zawsze. Kolej wraz z marszałkiem postanowiła od 1 stycznia zlikwidować wiele połączeń, mimo że niewiele wcześniej, 14 grudnia, wszedł w życie nowy rozkład jazdy, z którego już wycięto 28 połączeń. W sumie ograniczenia dotkną więc dziesiątki połączeń. Takiej rzezi połączeń nie było od lat.Zobacz: Tabelkę ze zmianami w rozkładzie
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
Wit - Sob Sty 10, 2009 12:07 am
Podróż szybką koleją
02.01.2009
Z Tarnowskich Gór do Katowic jest zaledwie ponad 30 kilometrów. Jednak dojazd z naszego miasta na studia lub do pracy do stolicy województwa autobusem trwa aż godzinę - jeśli nie ma korków.
Alternatywą mogłaby być podróż pociągiem. Jednak i w tym przypadku jest jeszcze gorzej. Pociągiem do Katowic dojedziemy w około 90 minut. Kolejarze pamiętają jednak czasy, kiedy pokonanie tej trasy trwało zaledwie 35 minut. PKP twierdzi jednak, że za kilka lat będzie możliwe znaczne skrócenie przejazdu pociągów z Tarnowskich Gór do Katowic.
Niedawno w Tarnowskich Górach gościł marszałek województwa Bogusław Śmigielski. W biurze poselskim Tomasza Głogowskiego spotkał się ze starostą tarnogórskim, burmistrzami i wójtami gmin naszego powiatu. Starosta Józef Korpak apelował do marszałka o wsparcie - także polityczne - dla inwestycji, które rozwiązałyby problemy komunikacyjne Tarnowskich Gór i powiatu. Rozmawiano m.in. o budowie drogi ekspresowej S11, która miałaby połączyć Górny Śląsk z Wielkopolską. Część tej trasy będzie przebiegała przez powiat tarnogórski.
- Niestety ta droga powstanie nie wcześniej niż w 2014 roku - podkreśla Korpak.
Nasi samorządowcy pozazdrościli jednak Tychom. Mieszkańcy tego miasta od połowy grudnia mogą dojechać do Katowic szybkim pociągiem Flirt. Województwo zakupiło za 88 mln zł cztery takie zespoły trakcyjne. Pociągi około 20-kilometrową trasę pokonują w niespełna pół godziny. Przy okazji udało się wprowadzić jeden bilet, z którym można jeździć zarówno w pociągach, jak i autobusach i trolejbusach. W ciągu najbliższych trzech lat ma zostać także zmodernizowana infrastruktura kolejowa na odcinku Tychy-Dąbrowa Górnicza-Katowice w ramach projektu "Szybka kolej regionalna". Na to zadanie jest już zarezerwowane 10 mln euro. Marszałek zamierza kupić kolejne Flirty.
- Jeśli kolej zmodernizuje odcinek między Tarnowskimi Górami i Katowicami, moglibyśmy nasze nowoczesne pociągi wypuścić na tę trasę %07- mówi Śmigielski. Korpak twierdzi, że Polskie Linie Kolejowe przygotowują się do takiej inwestycji, dlatego taka deklaracja jest bardzo ważna. - Będę zabiegał o to, żeby do Katowic można było dojechać w około 35 minut. To jest bardzo ważne dla naszego powiatu, bo jeśli będziemy mieli dobry dojazd do centrum aglomeracji to ludzie będą chcieli budować u nas domy i tworzyć nowe miejsca pracy - mówi starosta i obiecuje, że stworzy lobby samorządowe, które będzie naciskało na PKP, aby jak najszybciej przeprowadziło modernizację torów.
Czy takie plany są realne? Okazuje się, że tak. Po pierwsze dlatego, że stacja Tarnowskie Góry znajduje się przy jednej z najważniejszych kolejowych tras C-E 65 z Gdyni przez Tczew, Bydgoszcz, Inowrocław, Zduńską Wolę, Karsznice do Pszczyny. Linia ta ma mieć 573 km. Połowę pieniędzy na modernizację tej trasy gwarantuje unijny program TEN-T.
- Podpisana została już umowa z firmą, która ma stworzyć studium wykonalności modernizacji linii kolejowej C-E 65. Dokument ma być gotowy w ciągu 600 dni i określi jakie prace należy wykonać - wyjaśnia Janusz Ossowski, naczelnik wydziału ds. przygotowania inwestycji oddziału regionalnego Polskich Linii Kolejowych w Katowicach. Wnioski na konkretne zadania, ujęte w tym dokumencie, zostaną złożone do Komisji Europejskiej. Całkowita wartość tego projektu to ponad 4,5 mln euro. Po modernizacji pociągi pasażerskie będą jeździć nawet 160 km/h, zaś towarowe do 120. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, linia kolejowa zostanie wyremontowana prędzej niż powstanie droga ekspresowa S11.
Niezależnie od planów modernizacji linii C-E 65, powstał projekt przebudowy tzw. toru nr 2 z Tarnowskich Gór przez Nakło Śląskie do Radzionkowa. Nie wiadomo jednak jeszcze, czy pieniądze na to zadanie zostaną zapisane w planie finansowym PLK na 2009 rok.
Krzysztof Szendzielorz - POLSKA Dziennik Zachodni
http://tarnowskiegory.naszemiasto.pl/wy ... 41843.html
Wit - Sob Sty 10, 2009 12:20 pm
Pasażerowie bronią pociągów przed likwidacją
Tomasz Głogowski2009-01-09, ostatnia aktualizacja 2009-01-09 20:32
Studenci, urzędnicy, uczniowie szkół średnich i pracownicy naukowi wzięli sprawy we własne ręce. Zakładają obywatelskie komitety obrony kolei! Wszystko po to, by zmusić marszałka województwa do wycofania się z pomysłu likwidacji kolejnych połączeń. Zmiany wchodzą w życie już w sobotę.
Zgodnie z nowym, obowiązującym od soboty rozkładem jazdy na tory wyjedzie o 58 pociągów mniej niż dotąd, zaś 52 inne będą kursować tylko w dni robocze! Tymczasem w połowie grudnia z rozkładu już wycięto 28 połączeń, więc w sumie ograniczenia dotkną aż 140 linii. Tak źle nie było od wielu lat.
Na wieści o likwidacji połączeń zareagowali pasażerowie. W naszym regionie powstało już siedem obywatelskich komitetów obrony kolei. Studenci, urzędnicy, pracownicy naukowi, uczniowie szkół średnich skrzykują się przez internet. Chcą wymusić na marszałku przywrócenie przynajmniej niektórych zlikwidowanych linii. - Może skończy się gadanie, że tylko związkowcom nie podoba się nowy rozkład jazdy, wreszcie protestują sami pasażerowie - cieszy się Jan Lalik, przewodniczący Związku Zawodowego Śląskich Kolejarzy.
Jeden z tych komitetów obrony kolei założył razem ze znajomymi Krzysztof Kuś z Sosnowca, na co dzień student piątego roku teologii na Uniwersytecie Śląskim. Do komitetu, który ma już własną stronę - www.kolej.wikidot.com, akces zgłosiło już kilkadziesiąt osób i ciągle przybywają następni. - Miarka się przebrała! Postanowiliśmy wziąć sprawy we własne ręce, bo zlikwidowanie takich połączeń jak poranny pociąg z Zawiercia do Gliwic, który zawsze był pełny, czy cięcia na linii Cieszyn - Bielsko-Biała to jakiś absurd - argumentuje Kuś i dodaje, że komitet złożył do marszałka petycję o przywrócenie tych połączeń.
Pasażerowie chcą też, aby urząd marszałkowski udostępnił im dokumenty o frekwencji w likwidowanych pociągach. Dlaczego? Bo podejrzewają, że pod nóż, oprócz pustych pociągów, poszły też połączenia, z których korzystało mnóstwo podróżnych. - Już na pierwszy rzut oka widać, że niektóre decyzje są wzięte z kosmosu - przekonuje Kuś i ujawnia, że komitet wystąpił do kolei o zgodę na rozwieszenie na dworcach plakatów informacyjnych. - Chcemy, aby o naszym istnieniu dowiedziało się jak najwięcej osób. Dzięki temu będziemy jeszcze silniejsi niż teraz - przekonuje.
Inny komitet obywatelski domaga się przywrócenia pociągu na trasie z Katowic do Kozłowa. Z tego połączenia korzystali przede wszystkim studenci śląskich uczelni oraz uczniowie miejscowych szkół średnich. - Pociągiem jechałem do szkoły osiem minut, a autobusem zabiera mi to prawie pół godziny. Autobusy są małe i przez to wiecznie zatłoczone. Oby nasza akcja przyniosła jakieś efekty - mówi Piotr Swoboda, uczeń IV LO w Olkuszu, i dodaje, że komitet, którego jest członkiem, chce przede wszystkim przywrócenia pięciu pociągów z Katowic do Kozłowa.
Piotr Spyra, członek zarządu województwa śląskiego, przyznaje, że od pewnego czasu dostaje mnóstwo maili i petycji od pasażerów domagających się przywrócenia zlikwidowanych pociągów. Bezradnie rozkłada jednak ręce. - W tym roku do przewozów pasażerskich dołożymy ponad 100 mln zł i na więcej nas nie stać - przekonuje Spyra.
Ale akcja może przynieść pozytywne skutki, bo urząd marszałkowski zwrócił uwagę na to, że w niektórych przypadkach PKP Przewozy Regionalne zbyt pochopnie zmieniły rozkład jazdy. - Skoro dowiaduję się, że zniknęło poranne połączenie z Bytomia do Gliwic o 7.45, to coś jest nie tak! Musimy się temu przyjrzeć - obiecuje Spyra.
....................
Nowy rozkład jazdy, czyli ponad 100 pociągów mniej
dziś
Od dzisiaj obowiązuje w naszym regionie nowy rozkład jazdy spółki Przewozy Regionalne PKP. Na tory wyjedzie o ponad sto pociągów mniej niż do tej pory.
O sześć kursów mniej będzie pomiędzy Bielskiem a Cieszynem. Zlikwidowano dwa pociągi wczesnym rankiem (godz. 5.38 i 6.18 ), jeden o godz. 11.47 i trzy po południu: o godz. 14.11, 14.45 i 18.40. Po pięć składów wypadnie również z trasy Zebrzydowice-Cieszyn oraz pomiędzy Żywcem, Bielskiem i Czechowicami-Dziedzicami.
Trudniej będzie się też poruszać między Wodzisławiem Śląskim a Katowicami (znika po jednym kursie w każdą stronę: o godz. 10.57 i 11.41) oraz Raciborzem i Rybnikiem (odjazdy z godz. 10.25 i 19.20). O dwa przedpołudniowe pociągi będzie również mniej na trasie Lubliniec-Częstochowa oraz Opole-Lubliniec. Narciarzy i amatorów turystyki nie ucieszy zapewne wiadomość, że nie będzie już kursu z Katowic do Wisły o godz. 18.20 i powrotnych połączeń o godz. 4.41 i 17.08.
Największych cięć dokonano na niedawno uruchomionych trasach - między Bytomiem a Gliwicami oraz Tychami i Katowicami. Z tej pierwszej zniknie 16 kolejnych pociągów. Na tej drugiej odwołano po 14 kursów w obydwie strony w soboty i niedziele. W dni wolne od pracy przestaną też jeździć po trzy poranne i trzy popołudniowych pociągi pomiędzy Dąbrową Górniczą a Jaworznem-Szczakową.
Odwołano również kursy z Częstochowy przez Zawiercie do Gliwic. Tymi pociągami na zajęcia dojeżdżają przede wszystkim studenci. Do Gliwic nie da się już dojechać o godz. 10.50 z Częstochowy i o godz. 7.54 z Zawiercia. Wypadły również dwa poranne połączenia z tego miasta - do Częstochowy (godz. 5.46) i Gliwic (godz. 7.45).
Przedstawiciele organizującego te kursy Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych PKP tłumaczą zmiany zbyt małą kwotą pieniędzy przekazaną z Urzędu Marszałkowskiego. Urzędnicy odpowiadają zaś, że zaproponowane stawki przewozowe wzrosły o ok. 40 proc. Według Krzysztofa Radomskiego, zastępcy dyrektora Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych PKP, z rozkładów znikają najbardziej nierentowne połączenie. - Kursuje nimi zbyt mało pasażerów - twierdzi Radomski.
Krzysztof P. Bąk - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/945506.html
Wit - Nie Sty 11, 2009 11:48 pm
Nasza-klasa kolejowa. Ludzie walczą o pociągi
Tomasz Głogowski2009-01-11, ostatnia aktualizacja 2009-01-11 21:50
Imię: Linia kolejowa, nazwisko: Bytom-Gliwice, wiek: 99 lat, telefon: ukryty. Pasażerowie stworzyli na portalu Nasza-klasa profil połączenia kolejowego pomiędzy Bytomiem a Gliwicami. Chcą wspólnie domagać się przywrócenia obciętych połączeń.
W sobotę napisaliśmy, że na wieści o likwidacji lub ograniczeniu ponad 140 połączeń kolejowych zareagowali pasażerowie. W naszym regionie powstało już siedem obywatelskich komitetów obrony kolei. Studenci, urzędnicy, pracownicy naukowi, uczniowie szkół średnich skrzykują się i chcą wymusić na marszałku przywrócenie przynajmniej niektórych zlikwidowanych linii.
Okazuje się, że w walce o pociągi pasażerowie wykorzystali też popularny portal Nasza-klasa. Powstały już dwa profile linii przeznaczonych do likwidacji: Katowice-Kozłów oraz Bytom-Gliwice. - Uratujmy te pociągi wspólnymi siłami - piszą ludzie i zapraszają się do listy znajomych obydwu połączeń.
Pierwsza na Naszej-klasie pojawiła się linia Katowice-Kozłów, gdzie zlikwidowano połowę pociągów. Na pomysł wpadł Tomek, internauta z niewielkiej miejscowości Tunel. - Zawalczmy wspólnie o ich przywrócenie - napisał dwa tygodnie temu Tomek i czekał na odzew.
To, co stało się potem, przerosło jego najśmielsze oczekiwania. Do sympatyków i znajomych linii kolejowej zaczęli dołączać ludzie z Olkusza, Wolbromia, Sławkowa, Dąbrowy Górniczej, Sosnowca, Katowic oraz wielu innych miejscowości w województwie śląskim i małopolskim. Lista znajomych szybko urosła do 733 osób. I ciągle przybywają nowe. - W imieniu wszystkich napisaliśmy petycję do małopolskiego i śląskiego urzędu marszałkowskiego, by przywrócili pociągi - mówi Tomek.
Pomogło! Kilka dni temu kolej zdecydowała, że na początek wróci sześć pociągów na trasie z Katowic do Kozłowa, a niewykluczone, że pojawią się też kolejne cztery połączenia. Negocjacje trwają.
Swój profil na Naszej-klasie ma też linia Bytom-Gliwice, gdzie od 10 stycznia kursuje zaledwie 16 pociągów (gdy prawie rok temu reaktywowano połączenie, pociągów było 48). To zasługa Damiana Skibińskiego, licealisty z Bytomia, który włożył mnóstwo pracy i zapału, by skrzyknąć w internecie pasażerów i sympatyków tego połączenia. - Na początku wyszukiwałem na Naszej-klasie ludzi z Bytomia i Gliwic i wysyłałem do nich zaproszenia, by przyłączyli się do znajomych. A potem już samo poszło. Ludzie zaczęli nawzajem przekazywać sobie ten profil - mówi Damian.
Linia Bytom-Gliwice na portalu dopiero raczkuje, bo pojawiła się kilka dni temu. Wśród znajomych jest już 16 osób, w tym Krzysztof Kuś. - Piszemy do marszałka maile z prośbą o przywrócenie tych pociągów. Fajnie, że spotkaliśmy się na Naszej-klasie - mówi Kuś.
Wit - Wto Sty 13, 2009 12:05 pm
Kolej likwiduje, więc górale protestują
Marcin Hetnał, tg2009-01-12, ostatnia aktualizacja 2009-01-12 20:48
Polskie Koleje Państwowe drastycznie ograniczyły ruch pociągów w województwie śląskim. W sobotę "Gazeta" pisała o obywatelskich komitetach, które chcą przywrócenia zlikwidowanych połączeń. Być może pociągi da się obronić, bo pasażerów wesprą samorządy z Podbeskidzia.
Ze śląskiego rozkładu zniknęły 52 pociągi, a 58 kursuje rzadziej lub na krótszych odcinkach. Władze Cieszyna, Wisły, Ustronia, Istebnej, Skoczowa, Goleszowa i Brennej chcą razem przekonać marszałka województwa, że niektóre ze zlikwidowanych kursów są potrzebne.
Andrzej Molin, burmistrz Wisły: - O pociągi trzeba zawalczyć. Już wysłałem pismo o przeanalizowanie tej decyzji. Jest też wspólny wniosek, by spotkać się z marszałkiem i przedstawić jakąś spójną strategię. W Europie kolej się rozwija, a nie likwiduje. Przecież to najbardziej ekologiczny środek komunikacji. W dodatku bardzo ważny dla turystów czy studentów. Likwidując wiele połączeń między Katowicami a Wisłą, odcina się Śląsk od jego zielonych płuc - argumentuje Molin.
- Jesteśmy wręcz zaszokowani takimi ruchami - wtóruje Ireneusz Szarzec, burmistrz Ustronia. - Mogą poważnie ucierpieć tak ważne dla nas turystyka i lecznictwo uzdrowiskowe. Obecnie staramy się mocno promować jako zielone zaplecze dla Śląska i taka decyzja jest dla nas ciosem w plecy.
- Mieszkańcy już prosili nas o petycję. Odpowiednie komisje zajmą się tą sprawą - zapowiada Halina Bocheńska, przewodnicząca rady miejskiej Cieszyna. - Rozumiem, że niektóre połączenia były nierentowne, ale takie cięcia to gruba przesada. Cieszyn potrzebuje połączeń z Katowicami i Zebrzydowicami. Będziemy też bronić połączenia z Bielskiem-Białą - mówi Bocheńska.
Najbardziej poszkodowany jest Skoczów, przez który przebiegała praktycznie zlikwidowana linia Bielsko-Biała - Cieszyn oraz linia Katowice - Wisła, z której zniknęła większość połączeń. - Zmiany bardzo pogarszają naszą sytuację komunikacyjną. W dodatku nieużywane tory to łakomy kąsek dla złomiarzy - uważa Janina Żagań, burmistrz Skoczowa.
Marszałek województwa, który dofinansowywuje komunikację kolejową w regionie twierdzi, że w tym roku może przeznaczyć na ten cel tylko 100 mln zł i ani złotówki więcej. Piotr Spyra, członek zarządu województwa jeszcze w piątek obiecał, że przyjrzy się zmianom w rozkładzie jazdy. Przyznał, że PKP Przewozy Regionalne chyba zbyt pochopnie zlikwidowały niektóre połączenia. Być może na trasy wrócą więc niektóre pociągi, ale urząd marszałkowski zastrzega, że tylko pojedyncze i w drodze absolutnego wyjątku.
..........................
Skoczów, Wisła: Samorządy przeciwko cięciom kursów
dziś
Samorządy Śląska Cieszyńskiego ostro protestują przeciwko planowanej likwidacji połączeń kolejowych na linii Bielsko-Biała - Cieszyn oraz Katowice - Wisła Głębce. Ślą listy do ministra infrastruktury, marszałka województwa śląskiego, wojewody śląskiego oraz do zarządu PKP Przewozy Regionalne.
Jako pierwsza zareagowała burmistrz Skoczowa Janina Żagan, która napisała: "Ograniczenie i likwidacja połączeń kolejowych narażą ten obszar na marginalizację oraz konsekwencje ekonomiczne, wpłyną negatywnie na całą infrastrukturę turystyczną i uzdrowiskową w tym rejonie, a także na podmioty gospodarcze, w których znajduje zatrudnienie wielu mieszkańców...."
Likwidacji połączeń sprzeciwił się burmistrz Wisły Andrzej Molin. W liście do marszałka województwa śląskiego Bogusława Śmigielskiego stwierdził, że taka decyzja spowoduje duże utrudnienia komunikacyjne w transporcie kolejowym i drogowym. - Likwidacja tych pociągów znacznie osłabi dostępność komunikacyjną naszego miasta i kontakt z resztą kraju - napisał Andrzej Molin.
Przypomina, że z połączeń tych korzystają osoby dojeżdżające do pracy i młodzież ucząca się w szkołach ponadgimnazjalnych. Za przykład podaje cieszący się w regionie renomą Zespół Szkół Gastronomiczno-Hotelarskich w Wiśle, gdzie w tej chwili z internatu szkoły korzysta około 300 uczniów ze Śląska. Duży procent stanowią studenci, którzy uczą się na uczelniach Górnego Śląska.
Zdaniem samorządowców, ucierpią także turyści odwiedzający inne miejscowości leżące na tej trasie, w tym Ustroń i Skoczów, a także Brenna, Istebna i Jaworzynka.
Molin zwraca uwagę na fakt, że w sezonie letnim i zimowym, już teraz występują problemy komunikacyjne, zwłaszcza dochodzi do znacznych przeciążeń w transporcie drogowym, czego efektem są kilkugodzinne korki. Z powodu dogodnego połączenia kolejowego Wisła zrezygnowała z budowy obwodnicy miasta.
- Równocześnie położono nacisk na ideę budowy Wiślańskiej Kolei pasażerskiej - przypomina burmistrz Wisły.
Uważam, że rozwój turystyki w naszym mieście i jak również funkcjonowanie regionu bez tych pociągów stanowić będzie duże utrudnienie, które może spowodować negatywne skutki na rynku komunikacyjnym oraz turystycznym -
Jacek Drost - POLSKA Dziennik Zachodni
http://cieszyn.naszemiasto.pl/wydarzenia/946335.html
..........................
Fakt, że skasowanie wieczornego Kato-Wisła, to jakieś nieporozumienie
salutuj - Wto Sty 13, 2009 12:28 pm
Powinniśmy dać sobie spokój od PKP po prostu
Wit - Śro Sty 14, 2009 12:35 pm
Kolej trzeba naprawiać, a nie likwidować
ks. Tomasz Bujok, Pruchna2009-01-13, ostatnia aktualizacja 2009-01-14 13:09
Nasza kolej wraz z urzędem marszałkowskim drastycznie ograniczają połączenia, podczas gdy w Europie Zachodniej obserwujemy rewitalizację kolei. Trzeba pomyśleć o infrastrukturze, taborze, rozkładzie jazdy i promocji - pisze ks. Tomasz Bujok
Od 10 stycznia PKP Przewozy Regionalne wraz z urzędem marszałkowskim ograniczają ofertę przewozów kolejowych w naszym regionie. Jako pasjonat i miłośnik kolei postanowiłem zabrać głos w tej sprawie. Cięcia połączeń mają miejsce w czasie, kiedy w Europie Zachodniej obserwujemy rewitalizację kolei. Dzieje się tak dlatego, bo transport drogowy generuje 98 proc. kosztów będących następstwami wypadków komunikacyjnych.
W latach 1985-2004 w ponad milionie wypadków drogowych w Polsce zginęło 124 tys. osób, a 1,2 mln zostało rannych. Podczas tzw. przedłużonych weekendów ginie na drogach tyle osób, że za każdym razem należałoby ogłosić żałobę narodową. Europa Zachodnia dostrzegając zagrożenia związane z motoryzują, podjęła rewitalizację kolei jako alternatywnego środka transportu. Kolejowe przewozy regionalne, które nigdzie na świecie nie są dochodowe, uzyskały status służby publicznej i zaczęły być dotowane, np. Niemcy przeznaczają na to 4 mld euro rocznie. Pieniądze służą przede wszystkim do uatrakcyjnienia oferty kolei w stosunku do transportu drogowego. Niestety, u nas sposobem na rozwiązanie problemów komunikacyjnych regionu jest kasowanie połączeń kolejowych.
Jako że jestem mieszkańcem Śląska Cieszyńskiego, najbardziej interesuje mnie kolej właśnie w tym regionie. Odwołane są pociągi Katowice - Wisła - Katowice (ostatni z Katowic o 18.30 i pierwszy z Wisły o 4.41). Krok ten jest zupełnie niezrozumiały, bo zostanie odebrana szansa dojazdu do Wisły osobom z innych części kraju, które dojadą pociągami na 18.30 do Katowic. Stanie się to tuż przed feriami, kiedy to zainteresowanie ofertą kolei na trasach prowadzących w Beskidy jest znaczne. Odwołanie pierwszego pociągu z Wisły uniemożliwi mieszkańcom powiatu cieszyńskiego dojazd do pracy w kierunku Górnego Śląska lub dalej.
Nie wiem, czym taka decyzja jest podyktowana, bo wydaje się, że pociągi te mają niezłą frekwencję. Z kolei na linii Bielsko - Cieszyn oferta PKP przegrywa z transportem drogowym, bo 39-km odcinek pociąg pokonuje aż w półtorej godziny! Dlatego poprawę stanu przewozów kolejowych należy rozpocząć od naprawy infrastruktury, a co za tym idzie podniesienia prędkości pociągów. Dziwią decyzje o zamontowaniu w Zaborzu systemu ostrzegawczego na przejeździe kolejowym za ok. 1 mln zł, choć z braku pieniędzy odmawia się remontu tej linii. Powiat cieszyński poprzez urząd marszałkowski powinien przy wsparciu funduszy Unii Europejskiej znaleźć środki na remonty tras kolejowych w naszym regionie. Niestety, województwo śląskie w Regionalnym Planie Operacyjnym zapisało pieniądze na remont tylko 15 km torów, przy planie wyremontowania 250 km dróg.
Drugim ważnym elementem poprawy rentowności kolei w naszym regionie jest tabor. Do obsługi połączeń z Bielska wystarczą dziś niewielkie i nowoczesne (nie tak bardzo energochłonne) jednostki np.: polskie EN81 eksploatowane dziś przez województwa małopolskie i świętokrzyskie (producenci zagraniczni oferują również olbrzymią gamę niewielkich pojazdów elektrycznych). Przewozy Regionalne od grudnia 2008 stały się własnością urzędów marszałkowskich. Marszałkowie uzyskali do 2020 r. gigantyczną kwotę ponad 7,5 mld zł na wymianę taboru. W naszym województwie zakupy nowego taboru nie mogą ograniczyć się tylko do potrzeb przewozowych w GOP, ale muszą uwzględniać inne rejony województwa, w tym Śląsk Cieszyński!
Pociągi z Katowic do Wisły muszą być skomunikowane z pociągami przyjeżdżającymi do stolicy województwa z innych rejonów kraju. W relacji przeciwnej muszą umożliwiać dogodne przesiadki do pociągów dalekobieżnych. Linia do Wisły powinna być alternatywą dla coraz mocniej zatłoczonej drogi prowadzącej w Beskidy. Pociągi Bielsko - Cieszyn mogłyby być w Goleszowie dzielone na kierunek Wisła/Cieszyn, a w relacji przeciwnej łączone. W ten sposób odcinek Bielsko - Goleszów będzie traktowany jako jeden pociąg i będzie tylko jedna opłata za korzystanie z infrastruktury dla PLK.
Podobnie pociągi z Katowic do Wisły mogłyby być częścią pociągów Katowice - Bielsko-Biała i dzielone w Czechowicach. Pociągi z Bielska do Cieszyna powinny dojeżdżać do dworca w Czeskim Cieszynie (historycznie dworzec główny miasta) i być skomunikowane z pociągami dalekobieżnymi w kierunku Pragi czy Brna. Pociągi Cieszyn - Zebrzydowice powinny dawać dogodne przesiadki w kierunku Wiednia czy Warszawy w Zebrzydowicach i powinny po zmianie kierunku jechać dalej do Czechowic.
I na koniec promocja: jeśli zostanie stworzony dobry produkt, to zawsze trzeba go rozreklamować. Kolej to przyjazny dla środowiska, komfortowy środek transportu. Może być także sprawny i szybki, co udowodnili już Czesi. Na Kujawach czy w Wielkopolsce, gdzie wprowadzono na ponownie otwarte trasy nowoczesny tabor, okazał się on po pewnym czasie zbyt ciasny, ponieważ znacząco wzrosło zainteresowanie koleją. Niedoinwestowanie minionych lat powoduje, że teraz kolej wymaga wielkich nakładów, ale przy rozwoju motoryzacji, która powoduje coraz większe zatłoczenie naszych dróg i szkody ekologiczne, kolej jest na Śląsku niezastąpioną alternatywą. Dlatego trzeba niezwłocznie opracować plan rozwoju, a nie likwidacji kolei w naszym regionie.
Wit - Śro Sty 14, 2009 7:07 pm
Zdążyli podpisać umowę - pociągi nie znikną z rozkładu jazdy
dziś
- Pasażerowie mogą odetchnąć z ulgą. W kolejowym rozkładzie jazdy pozostanie szesnaście ocalałych z niedawnego pogromu połączeń Gliwice - Bytom. Aneks do umowy na jego finansowanie wygasa w czwartek, a nowy jeszcze wczoraj rano nie był podpisany. By dokument był ważny sygnować musieli go zarówno przedstawiciele finansującego połączenie Urzędu Marszałkowskiego, jak też spółki PKP Przewozy Regionalne.
- Niby mamy to obiecane, ale i tak trochę się denerwujemy. Jeśli Zarząd Województwa nie zaakceptuje aneksu, to na własną odpowiedzialność puszczę te pociągi. Teraz i tak zresztą nie mam już wyjścia. Przepisy nakazują, by na siedem dni przed odwołaniem połączenia ogłosić tą informację publicznie, a w tej sytuacji nie mógłbym spełnić tego wymogu - mówił przed południem Jarosław Kołodziejczyk, dyrektor Śląskiego Zakładu PKP Przewozy Regionalne.
Przeciągająca się niepewność, co do losów nie mającego w Urzędzie Marszałkowskim najlepszych notowań połączenia wzbudziła zaniepokojenie pasażerów. Dopiero popołudniu sprawa się wyjaśniła - zarząd województwa podpisał aneks do umowy. Zasiadający w Zarządzie Piotr Spyra przekonywał, iż tak późny termin uregulowania tej kwestii wynikał wyłącznie z przyczyn technicznych.
- Połączenie Gliwice- Bytom nie jest objęte 5-letnią umową z Przewozami Regionalnymi. Dlatego też przed podpisaniem aneksu trzeba było wprowadzić zmiany w budżecie województwa. W tym roku na finansowanie tego połączenia wydamy 1,9 miliona złotych - zarzekał się.
Połączenie Gliwice - Bytom reaktywowano w styczniu ubiegłego roku. Pierwotnie na trasę wyjeżdżało 21 par pociągów dziennie. Podróż z Bytomia do Gliwic trwała dwa razy krócej aniżeli autobusem. Zdaniem samorządowców połączenie było jednak nierentowne, dlatego przy okazji ostatnich cięć w kolejowym rozkładzie jazdy wycofano z niego większość kursów.
- Najgorzej, że zlikwidowano te połączenia, które najbardziej pasowały podróżnym. Obecnie nie ma dojazdu ani na godzinę 6, ani na 7 rano - komentuje Jan Lalik, przewodniczący Związku Zawodowego Kolejarzy Śląskich, a prywatnie pasażer tej linii.
- Będziemy domagać się od Przewozów Regionalnych korekty rozkładu jazdy, tak by bardziej uwzględniał on potrzeby pasażera. Powinno to nastąpić na przełomie lutego i marca - zapowiada Spyra.
Jeszcze proszą
Kolejarscy związkowcy zachęcali wczoraj radnych z Komisji Budżetu, Skarbu i Finansów, by wprowadzili pod obrady Sejmiku Wojewódzkiego punkt o zwiększeniu dotacji na Przewozy Regionalne. Z tego też powodu - wbrew wcześniejszym pogłoskom - nie dojdzie do pikiety podczas dzisiejszej sesji sejmiku.
Jak oceniają kolejarze przywrócenie pełnej oferty Przewozów Regionalnych w takim kształcie, w jakim obowiązywała do 10 stycznia kosztowałoby 127 milionów zł. czyli o ok. 27 milionów zł. więcej aniżeli w tym roku samorząd województwa zamierza wydać na finansowanie kolei.
Michał Wroński - POLSKA Dziennik Zachodni
http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/946770.html
Wit - Czw Sty 15, 2009 10:11 am
Skasowane pociągi mogą wrócić na tory
Tomasz Głogowski2009-01-14, ostatnia aktualizacja 2009-01-15 08:54
Jest szansa, że przynajmniej część zlikwidowanych pociągów wróci niebawem na tory! Marszałek województwa zapowiedział wczoraj, że za miesiąc dojdzie do korekty wprowadzonego niedawno rozkładu jazdy. - Będziemy kierowali się interesem społecznym - obiecał Bogusław Śmigielski. Szkoda, że dopiero teraz - odpowiadają pasażerowie.
Nie cichnie wrzawa wokół wprowadzonego 10 stycznia nowego rozkładu jazdy pociągów, z którego zniknęło 58 pociągów, a 52 kursują tylko w dni robocze. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w połowie grudnia z rozkładu już wycięto 28 połączeń, w sumie ograniczenia dotknęły aż 140 linii.
Przeciwko tak wielkim cięciom zaprotestowali nie tylko pasażerowie, ale także samorządowcy. W środę sprawą zajął się też sejmik województwa. Radni pytali marszałka, dlaczego doszło do takiej "rzezi" połączeń regionalnych i jakimi kryteriami kierowała się kolej, likwidując pociągi?
Bogdan Śmigielski zapowiedział przeprowadzenie audytu w PKP Przewozach Regionalnych, który ma ocenić sytuację finansową spółki, jakość zarządzania oraz stan taboru. Powiedział także, że za miesiąc zarząd województwa przewiduje korektę obowiązującego obecnie rozkładu jazdy. - Zgodziliśmy się na zmniejszenie liczby kursów pociągów o 6 proc., zdając sobie sprawę, że niektóre z nich jeżdżą prawie puste. Nie możemy jednak zgodzić się na likwidację połączeń cieszących się dużym zainteresowaniem przy jednoczesnym zachowaniu kursów, którymi jeździ kilku pasażerów - stwierdził marszałek Śmigielski i przypomniał, że województwo śląskie przeznaczyło na przewozy pasażerskie w tym roku 100 mln zł, czyli blisko 20 proc. więcej niż w 2008 roku.
Czy to oznacza, że przynajmniej część zlikwidowanych pociągów wróci na trasę? Prawdopodobnie tak, choć władze województwa nie chcą składać w tej sprawie ostatecznych deklaracji. - W niektórych przypadkach rozkład jazdy został po prostu źle skonstruowany. Trzeba to zmienić - przyznaje Piotr Spyra, członek zarządu województwa śląskiego, i dodaje, że urząd marszałkowski sam przeanalizuje teraz frekwencję na poszczególnych liniach, bez oglądania się na kolejarzy.
Niewykluczone, że niektóre zlikwidowane pociągi wrócą w lutym albo marcu. Z naszych informacji wynika, że jednym z pierwszych połączeń, które zostanie prześwietlone i być może wróci do rozkładu jazdy, będzie pociąg na trasie Katowice - Wisła - Katowice. Sami urzędnicy przyznają, że wycięcie tego połączenia tuż przed feriami było błędem.
Niestety, zarząd województwa zapomniał wczoraj dodać, że nowy rozkład jazdy nie był dla województwa tajemnicą. PKP Przewozy Regionalne konsultowały go z urzędem marszałkowskim, a negocjacje trwały wiele tygodni. - Nasi urzędnicy zadziałali zbyt automatycznie i niepotrzebnie zgodzili się na wszystkie propozycje kolei - usłyszeliśmy wczoraj w urzędzie marszałkowskim.
salutuj - Czw Sty 15, 2009 10:18 am
Zamiast podzielić PKP na 16 podmiotów to Warszawa nie chciała zrezygnować pewnie z podatku jaki PKP płaciła jako jeden podmiot i mamy teraz 16 zarządców i bajzel.
absinth - Czw Sty 15, 2009 10:44 am
Zamiast podzielić PKP na 16 podmiotów to Warszawa nie chciała zrezygnować pewnie z podatku jaki PKP płaciła jako jeden podmiot i mamy teraz 16 zarządców i bajzel.
choc zgodnie z ustawa o dochodach jednostek samorządu terytorialnego:
Jeżeli podatnik podatku dochodowego od osób prawnych posiada zakład (oddział) położony na obszarze jednostki samorządu terytorialnego innej niż właściwa dla jego siedziby, to część dochodu z tytułu udziału we wpływach z tego podatku jest przekazywana do budżetu jednostki samorządu terytorialnego, na której obszarze znajduje się ten zakład (oddział), proporcjonalnie do liczby zatrudnionych w nim osób na podstawie umowy o pracę,
Zakładem (oddziałem) w rozumieniu ustawy jest określone w umowie o pracę miejsce wykonywania pracy, położone na obszarze jednostki samorządu terytorialnego innej niż jednostka samorządu terytorialnego właściwa dla siedziby podatnika.
salutuj - Czw Sty 15, 2009 6:42 pm
no ale zawsze część
absinth - Śro Sty 21, 2009 10:34 am
Kolejowe zamieszanie w regionach
Agnieszka Stefańska 21-01-2009, ostatnia aktualizacja 21-01-2009 03:37
[b]Samorządy czują się oszukane. Marszałków zaskoczył stan spółki PKP PR [b]
– Dokument, który dostali marszałkowie w zeszłym roku, nijak się ma do rzeczywistości, zafałszowuje jej obraz. Samorządy zostały oszukane – mówi Adrian Furgalski, dyrektor Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. – Dobrze byłoby sprawdzić, na czyje zlecenie powstał ten dokument i te osoby powinny zostać pociągnięte do odpowiedzialności, również karnej.
Rozmowy na temat warunków, na jakich samorządy przejęły od rządu spółkę PKP Przewozy Regionalne, trwały rok. Podstawą do ustalenia wzajemnych zobowiązań finansowych był m.in. przedstawiony im przez władze spółki biznesplan. Okazuje się, że nie oddaje on faktycznego stanu PKP PR. Konsekwencją może być likwidacja połączeń podobna do tej, która miała miejsce w 2000 r., kiedy z tablic rozkładów zniknęło około tysiąca pociągów, albo powiększenie deficytu spółki – nawet do 300 mln zł w 2009 roku.
Informacje “Rz” potwierdza Jan Tereszczuk, prezes spółki PKP Przewozy Regionalne. – Trudno nazywać materiał z zeszłego roku biznesplanem, faktycznie jednak okazało się, że opierał się na nie do końca trafionych założeniach – powiedział “Rz”. – Przewidziane w nim koszty spółki są zaniżone, a spodziewane zyski zawyżone – dodaje Tereszczuk.
To przekłada się na cenę, jaką za zorganizowanie przewozów regionalnych będą musiały zapłacić samorządy. Ma się ona różnić nawet o kilkadziesiąt procent w stosunku do tej, o jakiej była mowa jeszcze w grudniu 2008 r. – Od 20 proc., w niektórych przypadkach do 45 proc. więcej – precyzuje Mieczysław Struk, wicemarszałek województwa pomorskiego. – Prezes twierdzi, że się z wcześniejszym biznesplanem nie identyfikuje. Dlatego w pierwszej kolejności musimy zlecić audyt, by się dowiedzieć, co właściwie dostaliśmy.
– Na wczorajszym walnym wybraliśmy nową radę nadzorczą, w której jest pięciu naszych przedstawicieli i dwóch ze strony pracowników – mówi Władysław Husejko, wicemarszałek Pomorza Zachodniego. – Ma ona się zwrócić do zarządu o zlecenie audytu i zobowiązać go do odniesienia się do dokumentu, który był przecież podstawą naszych negocjacji z ministerstwem – dodaje.
Jak podał resort infrastruktury, marszałkowie już w trakcie negocjacji nie zgadzali się z szacunkami kosztów i przychodów. – Dalsze, jesienne negocjacje doprowadziły m.in. do zapewnienia spółce pieniędzy na modernizację taboru – mówi Mikołaj Karpiński, rzecznik resortu infrastruktury.
Na razie umowy roczne ze swoją spółką podpisały tylko dwa województwa. Reszta wciąż negocjuje. Część, jak pomorskie czy świętokrzyskie, zastanawia się, czy nie skorzystać z usług konkurencji – prywatnego przewoźnika PCC Arriva. Od ponad roku jeździ on po torach Kujaw i Pomorza. Teraz do złożenia oferty zaprosiły go władze Pomorza. – Nasze pociągi na Pomorzu mogłyby się pojawić już w marcu tego roku – mówi Maciek Królak, rzecznik Arrivy. – Wstępne zainteresowanie wyraziły też władze woj. świętokrzyskiego, które szuka przewoźnika od grudnia 2009 r.
Rzeczpospolita
Wit - Pią Sty 30, 2009 6:16 pm
Pasażer jest ważny, ale pieniądze ważniejsze
23.01.2009
Chcesz wymienić, bądź zwrócić bilet na pociąg osobowy? Zapomnij! Jeśli nie zrobisz tego w ciągu trzech godzin od zakupu lub wskazanej godziny, nie odzyskasz ani grosza.
PKP Przewozy Regionalne ani myśli zmieniać tego zapisu, choć Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta uznał go za nieuczciwy i nałożył na spółkę 100 tysięcy złotych kary. Kolejarze ripostują, że wprawdzie regulamin powinien być przyjazny pasażerom, ale spółka musi dbać o swe interesy.
Inspektorzy UOKiK-u wzięli pod lupę regulamin Przewozów Regionalnych w czerwcu ubiegłego roku. - Wpłynęła do nas skarga pasażera na część znajdujących się w nim zapisów. Wszczęliśmy postępowanie wyjaśniające i w jego trakcie przebadaliśmy cały regulamin - mówi Maciej Fragsztajn, dyrektor katowickiej delegatury UOKiK.
Zastrzeżenia wzbudziło sześć punktów kolejowego regulaminu. Poszło m.in. o niemożność zwrotu pieniędzy za bilet w przypadku zmiany przez podróżnego pociągu na niższą klasę, bądź... niemożność rozpoczęcia podróży na stacjach pośrednich trasy, na przejazd której ma wykupiony bilet. Kontrolerom nie spodobało się też to, iż podróżny, który kupił bilet jednorazowy na przejazd odcinkiem poniżej 100 km po rozpoczęciu "terminu ważności biletu" nie może go ani zwrócić, ani wymienić na inny. Ich zdaniem to nieuczciwa praktyka.
- Kwestię tego, do kiedy można zwracać bilety, precyzuje Ustawa prawo przewozowe. Zgodnie z nią, dopóki pasażer nie zajmie miejsca w pociągu, może dokonać każdej zmiany związanej z terminem, godziną wyjazdu, trasą, bądź klasą. Nie ma podstaw prawnych do wprowadzenia w regulaminie przewoźnika ograniczeń w tym zakresie, takich jak np. termin ważności biletów - podkreśla Kamila Kurowska z biura prasowego UOKiK.
Przewozy Regionalne jeszcze w trakcie prowadzonej przez UOKiK kontroli zmieniły cztery z kontrowersyjnych zapisów. Na tym jednak gotowość władz spółki do kompromisu się skończyła. Jeśli idzie o możliwości zwrotu lub wymiany biletu, nie zamierzają ustępować.
- Po przeanalizowaniu wszystkich argumentów będziemy się jednak odwoływać od decyzji UOKiK. Naszym zdaniem regulamin w obecnym kształcie satysfakcjonuje zarówno nas, jak i pasażerów. Z ich strony nie wpłynęły do nas żadne skargi na zakwestionowane przepisy - mówi Paweł Ney, rzecznik PKP Przewozy Regionalne.
W nieoficjalnych rozmowach pracownicy spółki dokładają jeszcze jeden argument - dopasowanie regulaminu do życzeń UOKiK zaszkodzi finansom spółki. O co chodzi? Nieograniczone prawo do zwrotu biletów przy ograniczonej ilości i możliwościach "przerobowych" konduktorów doprowadzi do sytuacji, gdy podróżni będą odbierać w kasie pieniądze za nieskasowane, choć faktycznie wykorzystane bilety. Poza tym inni przewoźnicy stosują podobne przepisy i nikt się ich nie czepia - usłyszeliśmy w Przewozach Regionalnych.
Michał Wroński - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/951054.html
Szynobusy! Fajny pomysł, ale kto za niego zapłaci?
24.01.2009
Samorządowcy ze Śląska Cieszyńskiego walczą o przywrócenie połączeń kolejowych, zlikwidowanych na początku stycznia. Ostatnio pojawiły się nowe pomysły, które być może sprawią, że problem uda się rozwiązać.
- Warto w tej sytuacji pomyśleć o szynobusach - stwierdził w rozmowie z nami Andrzej Molin, burmistrz Wisły. Temat podchwycili inni samorządowcy.
- To byłoby najlepsze rozwiązanie. Małe pociągi tego typu są dużo tańsze w eksploatacji od normalnych i mogą konkurować z transportem samochodowym czy autobusowym - przekonuje Janina Żagan, burmistrz Skoczowa, która jako pierwsza zaprotestowała przeciwko likwidacji połączeń kolejowych na trasie Bielsko-Biała - Cieszyn.
Przypomnijmy, że oprócz tej linii, drastyczne cięcia kursów dotknęły także pociągów pomiędzy Katowicami a Wisłą. Władze powiatowe będą wspierać wójtów i burmistrzów w walce o pociągi. Paweł Brągiel, członek zarządu powiatu cieszyńskiego uważa, że pociągi muszą być, bo inaczej Beskid Śląski zacznie tracić turystów.
- Należy rozważyć wprowadzenie szynobusów na trasie Cieszyn - Skoczów - Bielsko-Biała oraz Wisła - Cieszyn - podkreśla Brągiel. Dodaje, że konieczne jest też przeprowadzenie remontów torów, by podróż nie trwała ponad dwie godziny jak jest obecnie.
Jarosław Kołodziejczyk, dyrektor Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych PKP, pomysł wprowadzenia szyno-busów jest w stanie poprzeć, ale w temat musiałyby się zaangażować samorządy.
- Ktoś takie pociągi musi kupić. Z Regionalnego Programu Operacyjnego mamy 40 milionów euro, co starczy na osiem nowych pociągów. A my potrzebujemy 60 składów, żeby rozwiązać problem - wyjaśnia Kołodziejczyk. Sugeruje, aby gminy złożyły się na kilka szynobusów i przekazały je w użytkowanie kolei.
Burmistrz Żagan uważa, że sprawa jest ważna dla ludzi, więc trzeba szukać jakiegoś rozwiązania.
Nie podoba się to Bogdanowi Fickowi, burmistrzowi Cieszyna. - Mamy wiele innych zadań, którym nie możemy podołać. Nie jestem za dodatkowym wspieraniem kolei - argumentuje Ficek.
Łukasz Gardas - POLSKA Dziennik Zachodni
http://slask.naszemiasto.pl/wydarzenia/951554.html
Wit - Pią Sty 30, 2009 8:39 pm
Marszałek dokupi kilka nowoczesnych pociągów
Tomasz Głogowski2009-01-30, ostatnia aktualizacja 2009-01-30 21:04
Zarząd województwa chce kupić osiem nowoczesnych pociągów nie gorszych od flirtów! Maszyny mają kosztować 158 mln zł.
Flirty, które niedawno pojawiły się na naszych torach, tak spodobały się pasażerom, że władze województwa postanowiły pójść za ciosem i dokupić kolejne wygodne i energooszczędne pociągi. Najprościej byłoby zamówić następne egzemplarze flirtów produkowanych przez siedlecką fabrykę Stadlera, ale nie pozwala na to prawo o zamówieniach publicznych. Będzie więc nowy przetarg i to jeszcze w tym roku. Zarząd województwa zdecydował, że w ciągu pięciu lat kupimy osiem nowoczesnych pociągów, które mają być dostarczone w dwóch partiach. Pierwsze cztery maszyny pojawią się na naszych torach za dwa lata, kolejne do 2013 roku.
Nowe pociągi będą w sumie kosztować 158 mln zł. Większość pieniędzy będzie pochodziła z unijnych dotacji. - Zatwierdziliśmy już specyfikację przetargową. Jest uniwersalna, więc o to zamówienie będą się mogli starać wszyscy najwięksi gracze na rynku. Oprócz Stadlera, również Bombardier, Pesa czy Siemens. Jestem przekonany, że zainteresowanie będzie spore. Nieczęsto zdarza się tak duże zamówienie od jednego klienta - mówi Piotr Spyra, członek zarządu województwa śląskiego.
Nie wiadomo jeszcze, na jakich trasach będą kursować nowe pociągi, ale o swoje dopominają się już władze Częstochowy. Tamtejsi samorządowcy nie ukrywali rozczarowania, że przynajmniej jeden z flirtów nie trafił pod Jasną Górę. - Dostaliśmy od prezydenta Częstochowy pismo w tej sprawie - przyznaje Spyra i obiecuje, że przynajmniej kilka nowych pociągów, które chce kupić województwo, będzie kursować na trasie Bielsko-Biała - Katowice - Częstochowa.
Co ciekawe, decyzja o ogłoszeniu przetargu na nowe pociągi stawia pod znakiem zapytania przyszłość szynobusów, które województwo chciało kiedyś kupić. Do tej pory mamy tylko jedną taką maszynę i wygląda na to, że tak pozostanie. - Niechętni szynobusom są kolejarze, którzy twierdzą, że nowoczesne pociągi są tak samo oszczędne jak szynobusy. Do końca mnie to nie przekonuje, ale będziemy musieli się poważnie zastanowić, czy kupno małych szynobusów rzeczywiście ma sens - mówi Spyra.
Jarosław Kołodziejczyk, zastępca dyrektora Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych PKP, mówi, że cieszy się z nowych pociągów dla naszego regionu, ale żałuje, że będzie ich tak mało. - Próbowałem namawiać marszałka, by zamiast ośmiu pociągów zamówił 16. Nowoczesny tabor, taki jak flirty, nie dość, że podoba się pasażerom, to jeszcze jest tańszy w eksploatacji niż tradycyjne pociągi - przekonuje Kołodziejczyk.
Wit - Pon Lut 02, 2009 11:00 pm
W pociągach będzie ciaśniej
31.01.2009
Od 1 marca do kolejowego rozkładu jazdy wraca kilkanaście zlikwidowanych na początku stycznia połączeń.
Ich powrót wywalczyli zdesperowani pasażerowie, którzy prawie z dnia na dzień stracili możność dojazdu do pracy, szkoły lub na uczelnię.
W ślad za korektą rozkładu jazdy nie pójdzie jednak zwiększenie dotacji przekazanej w tym roku przez Urząd Marszałkowski do śląskiego zakładu PKP Przewozy Regionalne.
Co to oznacza? Powrót części połączeń odbędzie się kosztem innych. Sporo pociągów będzie miało mniej wagonów, a zatem trzeba przygotować się do jazdy w tłoku.
Gdy w grudniu ogłoszono nowy, kolejowy rozkład jazdy ze zlikwidowaną połową setki pociągów, zbulwersowani podróżni założyli komitety protestacyjne, słali petycje do marszałka województwa i do Prze- wozów Regionalnych. O przywrócenie zlikwidowanych połączeń apelowali też kolejarze, a także samorządy z Podbes- kidzia i Częstochowy. Oba te regiony zostały niemal odcięte od stolicy województwa.
- Zrobiono rzecz straszną. Na dodatek zlikwidowano takie połączenia, które akurat były dochodowe - załamuje ręce Ireneusz Leśnikowski, rzecznik Urzędu Miasta w Częstochowie.
Społeczna presja przyniosła skutek. W ciągu ostatnich dni odbyło się kilka roboczych spotkań przedstawicieli śląskiego zakładu Przewozów Regionalnych i Urzędu Marszałkowskiego.
Wczoraj spółka przedstawiła swoją propozycję korekty rozkładu jazdy. Zarząd województwa będzie ją analizować w przyszłym tygodniu i około %079 lutego podejmie decyzję, czy przyjąć ją w proponowanym kształcie. Wiele wskazuje jednak na to, że tak właśnie się stanie.
- Tym razem Przewozy Regionalne solidnie podeszły do zadania i prawdopodobnie kilkanaście najbardziej oprotestowanych połączeń zostanie przywróconych do rozkładu jazdy - deklaruje Piotr Spyra z zarządu województwa.
Jak dodaje, korekta na pewno czeka linię Katowice -Wisła i Katowice-Częstochowa. Zmieni się też rozkład jazdy na trasie Gliwice-Bytom (tu liczba połączeń pozostanie bez zmian). Nie ma natomiast dobrych wieści dla osób, dojeżdżających z Cieszyna do Bielska-Białej. Na tej trasie są znikome szanse na przywrócenie zdjętych z rozkładu połączeń.
- Tam potrzebny jest remont trasy. Bez niego pociągi nie mogą rozwijać prędkości, które sprawią, by stały się konkurencyjne wobec PKS czy samochodu - argumentuje Spyra.
Mimo przywrócenia do rozkładu kilkunastu pociągów nie zmieni się wysokość dotacji, jaką Urząd Marszałkowski prze- znaczy w tym roku na Przewozy Regionalne. Kolejarze musieli zmieścić się w przyznanych im ok. 100 mln zł. By jedne połączenia przywrócić, inne zdecydowali się zatem przyciąć.
- Żaden z obecnie kursujących pociągów nie zostanie zlikwidowany. Należy się jednak spodziewać, że na części połączeń ograniczane będą składy, co obniży komfort jazdy sporej grupy pasażerów - przyznaje Piotr Spyra.
Dla osób jeżdżących pociągami taka "wymiana" to w tej sytuacji żaden powód do zadowolenia. Krzysztof Kuś z Obywatelskiego Komitetu Obrony Kolei Województwa Śląskiego mówi, że składy pociągów obcięto jeszcze w grudniu i kontynuowanie takich zabiegów może spowodować odpływ pasażerów od kolei.
- Jeśli ktoś ma jechać pociągiem ściśnięty jak sardynka w puszcze, to wybierze inny środek lokomocji. Szukanie oszczędności przez obcinanie składów to droga donikąd. Przewozy Regionalne powinny poszukać pieniędzy raczej w swojej przerośniętej administracji. A najlepszym sposobem na obniżkę kosztów byłoby dopuszczenie konkurencyjnych firm do przewozów regionalnych - ocenia Kuś i zapowiada, że w poniedziałek pasażerowie przedstawią w Urzędzie Marszałkowskim własny projekt korekty kolejowego rozkładu jazdy.
Niektóre połączenia powrócą
Które konkretnie połączenia mają szansę wrócić do rozkładu?
Tego na razie nie chciał powiedzieć ani Piotr Spyra z zarządu województwa, ani nikt w Przewozach Regionalnych, ani nawet Jacek Stumpf, dyrektor Wydziału Komunikacji i Transportu Urzędu Marszałkowskiego, który jeszcze niedawno zapowiadał, że będzie rekomendował władzom województwa przywrócenie dwunastu połączeń między Częstochową, a centrum aglomeracji.
- I to jest dla nas absolutne minimum. Zredukowanie tej liczby do kilku połączeń było dramatem - ocenia Ireneusz Leśnikowski, rzecznik Urzędu Miasta w Częstochowie.
Przypomnijmy, że od 10 stycznia zniknęło ponad pięćdziesiąt pociągów osobowych, a kursowanie kolejnych pięćdziesięciu dwóch zostało ograniczone do niektórych tylko dni tygodnia.
Michał Wroński - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/954835.html
Podróż żółtym składem
30.01.2009
Ponad sto osób uczestniczyło w piątek w przejażdżce "Pociągiem papieskim" na odcinku z Bielska-Białej do Żywca.
W ten sposób Fundacja Rozwoju Miasta Bielsko-Biała zainaugurowała cykl 12 weekendowych przejazdów (co miesiąc jeden kurs) pociągiem, jakiego nie ma w całej Europie.
- To był przejazd testowy. Chcieliśmy poznać, jakie są oczekiwania podróżnych, żebyśmy podczas kolejnych kursów mogli je spełnić - mówi Paweł Wyszomirski z FRMB-B, koordynator projektu.
Po raz pierwszy "Pociąg papieski" zawitał na Podbeskidziu we wrześniu ub. roku. Przejechał trasę od Bielska-Białej do słowackiej Żyliny. Fundacja zdecydowała się więc wprowadzić piątkowe kursów, żeby każdy mógł skorzystać z przejazdów specjalnym pociągiem.
Piątkowy kurs rozpoczął się na dworcu głównym w Krakowie. Dla podróżnych przygotowano m.in. możliwość obejrzenia unikalnych materiałów ze spotkań z Janem Pawłem II. Po trzygodzinnej podróży pociąg dojechał do Żywca. Później wrócił do Krakowa.
"Pociąg papieski" jest nowoczesnym składem wyposażonym w urządzenia do prezentacji multimedialnych. Wewnątrz zostało zamontowanych 11 ekranów LCD oraz nagłośnienie, które współpracują ze studiem multimedialnym. Można zatem w pociągu organizować prezentacje filmów, promocje i minikoncerty. Wyposażony jest w 162 miejsca siedzące, ma osiem miejsc dla osób niepełnosprawnych. Na co dzień wozi pielgrzymów na trasie Kraków - Wadowice.
Na przejazdy weekendowe dostępne są cztery rodzaje biletów, na przykład bilet "Papieski" kosztuje 30 zł w obie strony. Grupy zorganizowane powyżej 10 osób muszą zapłacić 20 zł za osobę.
Osoby chcące przejechać się pociągiem mogą zarezerwować bilet przez Internet, zamówić i kupić go w placówkach Poczty Polskiej lub przed wejściem na peronie u obsługi pociągu, o ile będą miejsca.
Kolejna przejażdżka odbędzie się w lutym. Będzie przyświecało jej hasło: "Pociąg do jazzu", bo w tym czasie w mieście będzie trwała Bielska Zadymka Jazzowa. Dla podróżnych przewidziano jazzowe atrakcje.
Jacek Drost - POLSKA Dziennik Zachodni
http://bielskobiala.naszemiasto.pl/wyda ... 53537.html
Wit - Wto Lut 03, 2009 1:02 pm
Na początku marca pociągi wrócą do rozkładu
Tomasz Głogowski2009-02-03, ostatnia aktualizacja 2009-02-03 12:14
Od 1 marca część zlikwidowanych pociągów wróci do rozkładu jazdy! Dobre i to, choć wielu pasażerów może być rozczarowanych. W gruncie rzeczy zmian będzie bowiem niewiele...
Wrzawa zaczęła się 10 stycznia, gdy wszedł w życie nowy rozkład jazdy, z którego zniknęło 58 pociągów, a 52 kursują tylko w dni robocze (w połowie grudnia z rozkładu już wycięto 28 połączeń, w sumie ograniczenia dotknęły więc aż 140 linii).
Po skargach pasażerów i gorącej dyskusji w sejmiku województwa marszałek Bogusław Śmigielski obiecał, że rozkład jazdy zostanie poprawiony. I tak się stanie. "Gazeta" dowiedziała się, że przygotowano już pierwsze - jeszcze nieoficjalne - propozycje zmian. Zarząd województwa ma zatwierdzić je w najbliższy czwartek.
I tak, od 1 marca na tory ma wrócić około 15 zlikwidowanych w styczniu pociągów. W pierwszej kolejności przywrócone zostaną połączenia na trasie Katowice - Częstochowa oraz Katowice - Wisła. Do rozkładu mają wrócić też po dwa połączenia pomiędzy Wodzisławiem a Katowicami oraz Zawierciem a Gliwicami. Zmiany będą też na uruchomionej rok temu linii Bytom - Gliwice, gdzie zostało jedynie 16 pociągów (na początku było ich 48). Co prawda na tej linii kursów nie przybędzie, ale rozkład jazdy zostanie tak poprawiony, by pociągi częściej kursowały rano i po południu, gdy jeździ nimi najwięcej uczniów i studentów.
Choć część pociągów rzeczywiście wróci na tory, wielu pasażerów może być rozczarowanych. W gruncie rzeczy zmian jest bowiem niewiele. Urząd marszałkowski, który finansuje przewozy regionalne, wyjaśnia, że w tym roku na pociągi może przeznaczyć z budżetu województwa nieco ponad 100 mln zł i ani złotówki więcej. Dlatego, aby w ogóle zmienić rozkład jazdy i przywrócić część kursów, Śląski Zakład Przewozów Regionalnych PKP musiał szukać oszczędności gdzie indziej. Wytypowano kilkanaście kursów, gdzie od marca będą jeździć po prostu mniejsze składy. Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze mają być przeznaczone na uruchomienie wyciętych wcześniej kursów. - Tym razem propozycje oszczędności przedstawione przez PKP są rzetelne. Na pewno nie będzie cięć na najbardziej obleganych liniach - uspokaja Piotr Spyra, członek zarządu województwa śląskiego.
Nieoficjalnie wiemy, że i tym razem PKP Przewozy Regionalne chciały uratować kilka porannych pociągów, które jeżdżą co prawda puste, ale dojeżdżają nimi do pracy kolejarze. Większość tych "kolejarskich" pociągów może jednak wylecieć z rozkładu. - Zwykli pasażerowie nawet tego nie odczują - usłyszeliśmy wczoraj.
Nadal w trudnej sytuacji są pasażerowi, którzy korzystają z pociągów międzywojewódzkich, takich jak te na trasie Katowice - Kozłów (woj. małopolskie), których od 14 grudnia zeszłego roku jest o połowę mniej. Z tego połączenia korzysta bardzo wielu studentów śląskich uczelni. - Znikły pociągi, które były wprost oblegane przez ludzi - zaalarmowali "Gazetę" pasażerowie.
Dotychczas część pociągów osobowych na tej trasie dotowało Ministerstwo Infrastruktury, ale w tym roku się z tego wycofało, twierdząc, że finansowanie powinny przejąć urzędy marszałkowskie. Tymczasem województwa śląskie i małopolskie nie zamierzają tego robić. - Tylko województwo świętokrzyskie finansuje 8 z 10 pociągów osobowych na tej trasie - alarmuje Tomasz, założyciel profilu linii Katowice - Kozłów na Naszej-klasie. Na liście sympatyków tego połączenia, którzy walczą o przywrócenie pociągów, jest już ponad 900 nazwisk.
Strona 5 z 9 • Wyszukano 901 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9