[Katowice] - Załęże!
Wit - Czw Cze 25, 2009 10:33 am
Dziś pytanie: do kogo należą załężanie?
Małgorzata Goślińska2009-06-24, ostatnia aktualizacja 2009-06-24 21:17
Kto wygonił Czeczenów z Załęża? Dlaczego to najgorsza dzielnica Katowic? Takie i inne pytania mieszkańcy będą mogli zadać w czwartek swojemu prezydentowi.
"Czy masz dość słuchania, że mieszkasz w najgorszej dzielnicy? Chcesz, aby było tu bezpieczniej? Masz dość walających się wszędzie śmieci? Uważasz, że oprócz kanalizacji i remontu Gliwickiej miasto niewiele robi dla mieszkańców Załęża? Nie jest Ci obojętne, że Twoje dzieci i wnuki nie mają placów zabaw i boisk?" - ulotki z takimi pytaniami wylądowały w 860 skrzynkach pocztowych na Załężu. Zapraszają na dzisiejsze spotkanie z prezydentem Katowic Piotrem Uszokiem. Rozrzuciła je Anna Sypniewska, mieszkanka dzielnicy, żeby przyszło jak najwięcej ludzi. - Wchodziłam do wielu klatek schodowych w budynkach, które nie wiadomo, czy należą do miasta, czy są własnością prywatną. Kiedyś były pod kopalnią, pod hutą. Zakłady upadły i nikt klatek nie remontuje - mówi.
Anna nie boi się chodzić nocą po Załężu. - Tu jest biednie, a bieda nocą śpi - mówi. Poza tym czuje się bezpiecznie, bo jest u siebie. - Załęże nie jest najbardziej niebezpieczną dzielnicą w Katowicach, ale taką ma opinię.
Ludzie na Załężu mówią, że to dzielnica zapomniana przez Pana Boga i niekochana przez Piotra Uszoka.
Anna ma dopiero 25 lat, ale zdążyła już być świadkiem kilku zdarzeń, które budziły nadzieję na przemianę dzielnicy. - Projekt rewitalizacji "Załęże 2000" - wyremontowano kilka familoków i koniec. Budowa kina Imax - skończyły się kradzieże samochodów, pojawiły się dobre knajpy, ale tylko w okolicy kina. Remont nawierzchni Gliwickiej - minął rok od oddania ulicy i na razie poza estetyką nie widzę żadnego aspektu społecznego. Gdy Anna wręczała ludziom ulotki, mówili jej: Uszok nas nie interesuje. - A Załęże was interesuje? - pytała. - Tak - mówili.
- Badania socjologiczne mówią, że po takiej akcji ulotkowej na spotkanie powinno przyjść 30-40 proc. mieszkańców. Ja liczę najwyżej na 10 proc., czyli 86 ludzi. Może zrodzi się oddolny ruch obywatelski?
- Po co wam do tego Uszok? - pytam. - Wspólny interes, zagrożenie jednoczy - dla Anny, jako załężanki, zagrożeniem jest kolejna kadencja Uszoka. - Byłam na spotkaniach z prezydentem w Giszowcu, Szopienicach, na osiedlu Witosa i wyczułam koniunkturę. To kampania wyborcza - Anna ma jednak nadzieję, że dzisiaj na Załężu prezydent straci elektorat. - To taki synek ze Śląska, wystarczy, że ładnie powie do starszej pani, tu i tam śmieci posprząta i znowu wygra, bo ludzie mają krótką pamięć. Na przykład dlaczego z Załęża wypędzono Czeczenów?
Sprawa czeczeńska rzuciła na piętnowane Załęże rasistowski cień. Na początku tego roku uchodźcy z Czeczenii musieli się stąd wyprowadzić, bo władze miasta ich nie chciały, zasłaniając się niechęcią załężan. Polaków drażniło, że czeczeńscy sąsiedzi hałasują, bałaganią, nie pracują, a dostają wsparcie. - Tak było na początku. Potem zaczęliśmy integrować się z uchodźcami. Dlaczego nie mogli tu zostać? - Anna chce zadać to pytanie Uszokowi. Ulotki rozdała też Czeczenom, którzy pozostali na Załężu.
Spotkanie z prezydentem rozpocznie się w czwartek o godz. 18 w auli Wyższej Szkoły Zarządzania Marketingowego i Języków Obcych przy ulicy Gliwickiej 120. "Przyjdź i powiedz mu, co myślisz o działaniach władz miasta dla Załęża" - kończy się ulotka i uszczegóławia miejsce: dawne kino Apollo, wejście od ulicy Wolskiego.
Na prośbę bohaterki zmieniłam jej imię i nazwisko
Safin - Sob Cze 27, 2009 9:04 pm
Ktoś się wybiera?
kr0lik - Pon Mar 15, 2010 10:31 pm
http://slaskiemiasta.pl/katowice/zaleze
Wit - Wto Mar 23, 2010 9:00 pm
Lekarze ratują chorych i zabytkowy dworek w Załężu
Iwona Sobczyk 2010-03-23, ostatnia aktualizacja 2010-03-23 20:29:21.0
Do zabytkowego dworku w katowickim Załężu wprowadził się prywatny szpital. Jeden z najładniejszych budynków dzielnicy przez lata podupadał, teraz ma szansę odzyskać dawny splendor
Dworek zbudowano w 1886 roku. Koncern Giesche uruchamiał właśnie po przerwie przejętą niedawno kopalnię Kleofas. Do pobliskiego otoczonego parkiem dworku wprowadził się Fryderyk Bernhardi, ówczesny generalny dyrektor firmy, poprzednik Antona Uthemanna. Budynek kilkakrotnie był przebudowywany, między innymi według projektu słynnego architektonicznego duetu Emila i Georga Zillmannów.
Po II wojnie światowej zaadaptowany na przychodnię neoklasycystyczny pałacyk zaczął podupadać. Trzy lata temu kupiła go medyczna spółka Avimed, która postanowiła otworzyć tu szpital. - Właściciele spółki są wielbicielami zabytków. Jeśli można przywrócić świetność budynkowi odgrywającemu pewną rolę w historii miasta, adaptując go do nowych funkcji, to czemu nie? - mówi doktor Mariusz Zawal, dyrektor szpitala.
Efekty prowadzonego tu cały czas remontu widać na razie w środku budynku. Spółka kupiła zabytek bardzo poważnie zaniedbany. Zacząć trzeba było od osuszenia fundamentów. Zawilgocone tynki, przegniłe drewniane stropy, dziurawy dach, posadzki i stolarka okienna nie nadawały się do remontu. Trzeba je było wymieniać. Elementy świadczące o wartości budynku potraktowano z dużą pieczołowitością. W okna wstawiono drewnianą stolarkę o formach naśladujących oryginalne. Do remontu dołożył się wojewódzki konserwator zabytków.
Blask odzyskała już reprezentacyjna klatka schodowa dworku. Po wojnie bogato rzeźbione balustrady schodów i dębowe okładziny ścian zamalowano olejną farbą. Grubą jej warstwą pokryto nawet rzeźbiony w drewnie herb rodu von Giesche umieszczony nad drzwiami w holu. Teraz wszystkie te elementy wyglądają jak nowe. Całości dopełnia wielki żyrandol z drewna i kryształu. Ten, który wisiał w holu oryginalnie, nie zachował się. Firma kupiła podobny, również pochodzący z końca XIX wieku.
Dla pacjentów i personelu zbudowano nową klatkę schodową i windę. W zaadaptowanej piwnicy umieszczono pracownię rentgenowską, na parterze przychodnie, wyżej sale operacyjne, a na poddaszu pokoje dla pacjentów.
Zabytkowa klatka schodowa została wyłączona z normalnego użytkowania. - To ma być ozdoba wnętrza. Liczymy na to, że budynek będzie pełnił nie tylko funkcje medyczne, ale będzie także w miarę możliwości atrakcją dla wielbicieli zabytków - mówi Zawal.
Wiosną rozpoczną się prace w otoczeniu dworku. W planach jest odrestaurowanie fontanny przed budynkiem. Poprzedni właściciele zasypali ją ziemią. - Odkopiemy ją i jeśli to tylko będzie możliwe, uruchomimy - zapewnia dyrektor szpitala. Odnowiony zostać ma też okalający dworek park. Spółka zamierza go ogrodzić.
Do wyremontowania jest też elewacja zewnętrzna. Właściciele dworku złożyli już wniosek o dofinansowanie remontu do wojewódzkiego konserwatora zabytków.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... alezu.htmlzanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl romanbijak.xlx.pl
Strona 3 z 3 • Wyszukano 208 wypowiedzi • 1, 2, 3
Wit - Czw Cze 25, 2009 10:33 am
Dziś pytanie: do kogo należą załężanie?
Małgorzata Goślińska2009-06-24, ostatnia aktualizacja 2009-06-24 21:17
Kto wygonił Czeczenów z Załęża? Dlaczego to najgorsza dzielnica Katowic? Takie i inne pytania mieszkańcy będą mogli zadać w czwartek swojemu prezydentowi.
"Czy masz dość słuchania, że mieszkasz w najgorszej dzielnicy? Chcesz, aby było tu bezpieczniej? Masz dość walających się wszędzie śmieci? Uważasz, że oprócz kanalizacji i remontu Gliwickiej miasto niewiele robi dla mieszkańców Załęża? Nie jest Ci obojętne, że Twoje dzieci i wnuki nie mają placów zabaw i boisk?" - ulotki z takimi pytaniami wylądowały w 860 skrzynkach pocztowych na Załężu. Zapraszają na dzisiejsze spotkanie z prezydentem Katowic Piotrem Uszokiem. Rozrzuciła je Anna Sypniewska, mieszkanka dzielnicy, żeby przyszło jak najwięcej ludzi. - Wchodziłam do wielu klatek schodowych w budynkach, które nie wiadomo, czy należą do miasta, czy są własnością prywatną. Kiedyś były pod kopalnią, pod hutą. Zakłady upadły i nikt klatek nie remontuje - mówi.
Anna nie boi się chodzić nocą po Załężu. - Tu jest biednie, a bieda nocą śpi - mówi. Poza tym czuje się bezpiecznie, bo jest u siebie. - Załęże nie jest najbardziej niebezpieczną dzielnicą w Katowicach, ale taką ma opinię.
Ludzie na Załężu mówią, że to dzielnica zapomniana przez Pana Boga i niekochana przez Piotra Uszoka.
Anna ma dopiero 25 lat, ale zdążyła już być świadkiem kilku zdarzeń, które budziły nadzieję na przemianę dzielnicy. - Projekt rewitalizacji "Załęże 2000" - wyremontowano kilka familoków i koniec. Budowa kina Imax - skończyły się kradzieże samochodów, pojawiły się dobre knajpy, ale tylko w okolicy kina. Remont nawierzchni Gliwickiej - minął rok od oddania ulicy i na razie poza estetyką nie widzę żadnego aspektu społecznego. Gdy Anna wręczała ludziom ulotki, mówili jej: Uszok nas nie interesuje. - A Załęże was interesuje? - pytała. - Tak - mówili.
- Badania socjologiczne mówią, że po takiej akcji ulotkowej na spotkanie powinno przyjść 30-40 proc. mieszkańców. Ja liczę najwyżej na 10 proc., czyli 86 ludzi. Może zrodzi się oddolny ruch obywatelski?
- Po co wam do tego Uszok? - pytam. - Wspólny interes, zagrożenie jednoczy - dla Anny, jako załężanki, zagrożeniem jest kolejna kadencja Uszoka. - Byłam na spotkaniach z prezydentem w Giszowcu, Szopienicach, na osiedlu Witosa i wyczułam koniunkturę. To kampania wyborcza - Anna ma jednak nadzieję, że dzisiaj na Załężu prezydent straci elektorat. - To taki synek ze Śląska, wystarczy, że ładnie powie do starszej pani, tu i tam śmieci posprząta i znowu wygra, bo ludzie mają krótką pamięć. Na przykład dlaczego z Załęża wypędzono Czeczenów?
Sprawa czeczeńska rzuciła na piętnowane Załęże rasistowski cień. Na początku tego roku uchodźcy z Czeczenii musieli się stąd wyprowadzić, bo władze miasta ich nie chciały, zasłaniając się niechęcią załężan. Polaków drażniło, że czeczeńscy sąsiedzi hałasują, bałaganią, nie pracują, a dostają wsparcie. - Tak było na początku. Potem zaczęliśmy integrować się z uchodźcami. Dlaczego nie mogli tu zostać? - Anna chce zadać to pytanie Uszokowi. Ulotki rozdała też Czeczenom, którzy pozostali na Załężu.
Spotkanie z prezydentem rozpocznie się w czwartek o godz. 18 w auli Wyższej Szkoły Zarządzania Marketingowego i Języków Obcych przy ulicy Gliwickiej 120. "Przyjdź i powiedz mu, co myślisz o działaniach władz miasta dla Załęża" - kończy się ulotka i uszczegóławia miejsce: dawne kino Apollo, wejście od ulicy Wolskiego.
Na prośbę bohaterki zmieniłam jej imię i nazwisko
Safin - Sob Cze 27, 2009 9:04 pm
Ktoś się wybiera?
kr0lik - Pon Mar 15, 2010 10:31 pm
http://slaskiemiasta.pl/katowice/zaleze
Wit - Wto Mar 23, 2010 9:00 pm
Lekarze ratują chorych i zabytkowy dworek w Załężu
Iwona Sobczyk 2010-03-23, ostatnia aktualizacja 2010-03-23 20:29:21.0
Do zabytkowego dworku w katowickim Załężu wprowadził się prywatny szpital. Jeden z najładniejszych budynków dzielnicy przez lata podupadał, teraz ma szansę odzyskać dawny splendor
Dworek zbudowano w 1886 roku. Koncern Giesche uruchamiał właśnie po przerwie przejętą niedawno kopalnię Kleofas. Do pobliskiego otoczonego parkiem dworku wprowadził się Fryderyk Bernhardi, ówczesny generalny dyrektor firmy, poprzednik Antona Uthemanna. Budynek kilkakrotnie był przebudowywany, między innymi według projektu słynnego architektonicznego duetu Emila i Georga Zillmannów.
Po II wojnie światowej zaadaptowany na przychodnię neoklasycystyczny pałacyk zaczął podupadać. Trzy lata temu kupiła go medyczna spółka Avimed, która postanowiła otworzyć tu szpital. - Właściciele spółki są wielbicielami zabytków. Jeśli można przywrócić świetność budynkowi odgrywającemu pewną rolę w historii miasta, adaptując go do nowych funkcji, to czemu nie? - mówi doktor Mariusz Zawal, dyrektor szpitala.
Efekty prowadzonego tu cały czas remontu widać na razie w środku budynku. Spółka kupiła zabytek bardzo poważnie zaniedbany. Zacząć trzeba było od osuszenia fundamentów. Zawilgocone tynki, przegniłe drewniane stropy, dziurawy dach, posadzki i stolarka okienna nie nadawały się do remontu. Trzeba je było wymieniać. Elementy świadczące o wartości budynku potraktowano z dużą pieczołowitością. W okna wstawiono drewnianą stolarkę o formach naśladujących oryginalne. Do remontu dołożył się wojewódzki konserwator zabytków.
Blask odzyskała już reprezentacyjna klatka schodowa dworku. Po wojnie bogato rzeźbione balustrady schodów i dębowe okładziny ścian zamalowano olejną farbą. Grubą jej warstwą pokryto nawet rzeźbiony w drewnie herb rodu von Giesche umieszczony nad drzwiami w holu. Teraz wszystkie te elementy wyglądają jak nowe. Całości dopełnia wielki żyrandol z drewna i kryształu. Ten, który wisiał w holu oryginalnie, nie zachował się. Firma kupiła podobny, również pochodzący z końca XIX wieku.
Dla pacjentów i personelu zbudowano nową klatkę schodową i windę. W zaadaptowanej piwnicy umieszczono pracownię rentgenowską, na parterze przychodnie, wyżej sale operacyjne, a na poddaszu pokoje dla pacjentów.
Zabytkowa klatka schodowa została wyłączona z normalnego użytkowania. - To ma być ozdoba wnętrza. Liczymy na to, że budynek będzie pełnił nie tylko funkcje medyczne, ale będzie także w miarę możliwości atrakcją dla wielbicieli zabytków - mówi Zawal.
Wiosną rozpoczną się prace w otoczeniu dworku. W planach jest odrestaurowanie fontanny przed budynkiem. Poprzedni właściciele zasypali ją ziemią. - Odkopiemy ją i jeśli to tylko będzie możliwe, uruchomimy - zapewnia dyrektor szpitala. Odnowiony zostać ma też okalający dworek park. Spółka zamierza go ogrodzić.
Do wyremontowania jest też elewacja zewnętrzna. Właściciele dworku złożyli już wniosek o dofinansowanie remontu do wojewódzkiego konserwatora zabytków.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... alezu.html
Strona 3 z 3 • Wyszukano 208 wypowiedzi • 1, 2, 3