Gwara czy język śląski?
bobtrebor - Śro Lut 18, 2009 12:24 pm
1. Nie opisywałeś sytuacji. Zasugerowałeś, że kaszubski nie mógł być uznany za język w czasach komunizmu, starając się obalić tezę o stosunku polskiej tradycji narodowej do odrębności regionalnych. W odpowiedzi podałem przykłady innych państw komunistycznych, w których prowadzono zasadniczo inną politykę językową, i postawiłem tezę, że sytuacja kaszubskiego wynikała z tradycji polskiego nacjonalizmu, a nie z istoty systemu komunistycznego.
pisałem o Polsce, to chyba jasne, że nie o Cyprze,
tak, podałeś przykłady innych państw, np Jugosławii i wyraźnie
2. Coś mnie ominęło. Nie wiedziałem, że komuniści w Jugosławii stworzyli język serbsko-chorwacki i kazali wszystkim mówić w nim zamiast serbskiego, chorwackiego, słoweńskiego czy macedońskiego.
no to już wiesz, ciągle brniesz w komunizm, rozumiem, że to próba uratowania argumentu, tymczasem w YUG sytuacja wyglądała jednakowo niezależnie od opcji
Wiem natomiast, że po rozpadzie Jugosławii akty prawne Serbii i Chorwacji zaczęły wymieniać języki serbski i chorwacki. Języki te jednak nie różnią się specjalnie od siebie - Srebowie i Chorwaci mówią tak jak mówili za Tito i wciąż się rozumieją.
rozpad, jak to ładnie brzmi, ile to ludzi zginęło ? 6 tys. ?
Polacy i Slązacy się za to nie rozumieją, bo mają zupełnie języki, również Czesi i Słowacy mają ten sam język, zupełnie jak Serbowie i Chorwaci
3. Sowieci rugowali narodowości? Będę jednak dopominał się o przykłady. O ile w przypadku narodowego socjalizmu celem samym w sobie było wyeliminowanie ze społeczeństwa elementów niepożądanych rasowo, o tyle w przypadku komunizmu niczego takiego się nie doszukałem. Niektóre nacje uznano en masse za antysowieckie i z tych względów poddano przesiedleniom. Taką politykę zastosowano np. w obec Czeczeńców. Nie było to jednak wynikiem dążenia do językowej czy narodowej uniformizacji.
nie sprowadzaj wszystkiego tylko do języka, rozumiem, że jeśli Murzyn zabije drugiego Murzyna to będzie mniejsza szkoda niż gdy utnie mu język i puści wolno
4. Widzisz, dla mnie Twoje korzenie w takiej dyskusji nie mają znaczenia, bo polemizuję z Twoimi poglądami, a nie genami. Przedstawiłem się zasadniczo inaczej niż to ująłeś. Nie czuję się urażony, bo nie widzę niczego złego w niemiecko-śląskiej identyfikacji. Niemniej jednak użyta przez Ciebie etykieta miała deprecjonować interlekutora, skoro z takiej identyfikacji miałoby wynikać, jak to napisałeś, "skrzywienie". Nawet jeżeli było to niezamierzone, doskonale oddaje intelektualny klimat, w którym rozwija się polska tradycja narodowa od wielu dziesięcioleci.
czepiasz się słów, skrzywienie w sensie braku obiektywizmu i dopasowania faktów na siłę i wybiórczo, czy to deprecjonowanie ? pewnie trochę wyższych lotów niż rzucenie radiomaryjnością
ja mam ten komfort, że mogę spojrzeć na to z boku, znając sprawę będąc tu urodzonym, mniej emocji i populizmu, więcej realizmu, polecam
Bruno_Taut - Śro Lut 18, 2009 12:44 pm
1. No i słusznie, że pisałeś o Polsce, bo zasadniczo polskich i niemieckich realiów dotyczy ta dyskusja. Tyle, że zasugerowałeś łatwą do obalenia tezę o decydującym wpływie komunizmu na politykę językową w czasach PRL.
2. Słabość tej tezy jasno pokazuje wykorzystany przez Ciebie przykład Jugosławii. Wojna, o której pisałeś, wybuchła po upadku komunizmu, więc to nie z niego wynikały represje językowe. Wbrew temu co sugerujesz język serbsko-chorwacki nie był wymysłem komunistów, lecz standardem stworzonym wspólnie przez Serbów i Chorwatów na mocy umowy wiedeńskiej z 1850 roku. W czasach komunizmu słoweński i macedoński były językami oficjalnymi. Nikt ich nie rugował.
3. Co jest językiem, a co dialektem, to akurat kwestia polityczna i socjolingwistyczna. I nie tego dotyczy dyskusja. Spieramy się o stosunek do odrębności regionalnych.
4. Chętnie poznam konkretne zarzuty do mojego wywodu. Nie krępuj się.
bobtrebor - Śro Lut 18, 2009 1:02 pm
chyba dość daleko odeszliśmy od tematu, powoduje to zamieszanie i niezrozumienie, Jugosławia najlepszym przykładem, wystarczy
jako podsumowanie napiszę, jak sytuacja wygląda z mojej pozycji, znam język polski, śląski i najsłabiej z nich (paradoks) niemiecki, jako mieszkaniec Sląska, czujący się głęboko związany z tą ziemią, uważam, że należy pielęgnować śląski,
niestety nie widzę możliwości by utrzymać jego powszechność, sprawdza się wyłącznie w kontaktach, nazwę to ryzykownie, na "niskim poziomie", próby kodyfikacji wcale mu nie pomogą, wprost przeciwnie, udziwniony zapis odrzuca, ujednolicenie spłaszcza a agresywna postawa różnej maści zwolenników budzi niesmak,
więcej szkód z tego będzie niż pożytku i co gorsza zrobimy to sami, bez pomocy dobrych, złych i całej wyimaginowanej reszty
Bruno_Taut - Śro Lut 18, 2009 4:37 pm
Ustandaryzowany język literacki podnosi status grupy, dla której jest językiem ojczystym, nawet jeżeli nie znajduje się w powszechnym użyciu. I to już wystarczający powód, by podjąć trud standaryzacji. Kolejny argument to przechowanie tej wartości kulturowej, jaką jest język śląski, dla potomnych. Zagrożeniem nie jest dziś administracyjne eliminowanie śląskiego, lecz postępujące roztopienie w pokrewnej mu polszczyźnie. W więszości przypadków zamiast śląskiego już dziś usłyszeć można "masztalszczyznę", czyli polski ze śląskimi końcówkami. Ustandaryzowany język nie poddaje się tak łatwo presji.
"Udziwiniony zapis"? To polonocentryczne podejście. Dla Czecha dziwne są pewnie różne ę, ą, ź i ł. Dla dziecka, które poznaje alfabet, a standaryzacja powinna być adresowana głównie do najmłodszych, żaden zapis nie będzie dziwny, bo owa "dziwność" to odmienność od już poznanego standardu. Jeżeli dzieci będą równocześnie poznawać zapis śląski i polski, ten pierwszy, opracowany zresztą przed wojną przez polskiego nauczyciela Steuera, na pewno ich nie zdziwi.
I jeszcze raz muszę stanowczo zaoponować przeciwko sugestiom, jakoby standaryzacja zapisu miała doprowadzić do ujednolicenia języka mówionego. Jak wspomniałem, jest to polskie doświadczenie, co nie znaczy, że Ślązacy powielą polskie błędy. Likwidacja różnorodności mowy nie wynika z samej standaryzacji zapisu, lecz z politycznej postawy niechęci wobec odrębności lokalnych czy regionalnych.
bobtrebor - Czw Lut 19, 2009 9:37 am
to brzmi jak tekst projektu grantu, niewątpliwie można na języku śląskim sporo ugrać, robić doktoraty, habilitacje, publikować, na pewno będzie ruch w interesie, kasę da rząd, jak nie ten to inny, jak nie rząd to organizacje...
ale kto z większości używających śląskiego sięgnie po książkę napisaną w śląskim ? przecież mało kto czyta cokolwiek a w innym języku ? (bo tak wygląda zapis śląskiego - po prostu obco) dzieci będą chciały się go uczyć w szkole zamiast niemieckiego czy angielskiego ?
absinth - Czw Lut 19, 2009 9:49 am
Trzeba przyznac, ze ten proponowany zapis jezyka slaskiego jest meczacy dla oka. Tzn fajnie to bedzie wygladalo na jakis tablicach informacyjnych itp, ale zeby wiecej w tym komus sie chcialo czytac trzeba bedzie niezlego zaciecia.
Sama inicjatywa imo ok. to jest fajny koloryt, co do praktycznosci mam jednak watpliwosci
salutuj - Czw Lut 19, 2009 4:41 pm
Trzeba przyznac, ze ten proponowany zapis jezyka slaskiego jest meczacy dla oka. Tzn fajnie to bedzie wygladalo na jakis tablicach informacyjnych itp, ale zeby wiecej w tym komus sie chcialo czytac trzeba bedzie niezlego zaciecia.
Sama inicjatywa imo ok. to jest fajny koloryt, co do praktycznosci mam jednak watpliwosci
No wiesz jak czytasz czeski i go nie znasz to to tez meczy oko, a co dopiero np rosyjski dla kogos kto nie zna cyrylicy.
Ale jak znasz jezyk to nie masz problemu.
kiwele - Czw Lut 19, 2009 5:03 pm
Na tym forum gwara slaska (jak ktos chce: slowianska mowa Gornoslazakow) traktowana jest jakby dopiero co byla szerzej odkrywana, a przeciez zajmowaly sie nia cale rzesze badaczy, cale instytuty, od zawsze czy co najmniej od dziesiatkow lat. Przekopano ja dla kazdego slowa, kazdej gloski, kazdej odmiany terytorialnej.
Zaden slad po tym nie pozostal, niczego nie dalo sie trwalej poukladac?
O co tak naprawde chodzi w tej dosc nieukladnej dyskusji?
Bruno_Taut - Czw Lut 19, 2009 5:51 pm
Trzeba przyznac, ze ten proponowany zapis jezyka slaskiego jest meczacy dla oka. Tzn fajnie to bedzie wygladalo na jakis tablicach informacyjnych itp, ale zeby wiecej w tym komus sie chcialo czytac trzeba bedzie niezlego zaciecia.
Sama inicjatywa imo ok. to jest fajny koloryt, co do praktycznosci mam jednak watpliwosci
Też mam wątpliwości widząc, jakie trudności sprawia czytanie ze zrozumieniem dorosłym osobom. Dla dziecka, które poznaje alfabet, zapis Steuera nie jest bardziej egzotyczny niż czysty alfabet łaciński, nie mówiąc o polskim. Ponieważ dodatkowe znaki (nieliczne zresztą), służą zapisaniu fonemów, które w polskim nie występują, nie widzę żadnego problemu.
Kiwele, skąd te rewelacje? Fakt jest taki, że słownika opracowywanego w Opolu pod redakcją prof. Wyderki, nie doprowadzono nawet do 1/4 alfabetu. Wybitny badacz mowy górnośląskiej, Reinhold Olesch, koncentrował się na wybranych dialektach.
kiwele - Czw Lut 19, 2009 6:35 pm
Kiwele, skąd te rewelacje? Fakt jest taki, że słownika opracowywanego w Opolu pod redakcją prof. Wyderki, nie doprowadzono nawet do 1/4 alfabetu. Wybitny badacz mowy górnośląskiej, Reinhold Olesch, koncentrował się na wybranych dialektach.
Gdy bylem regularnie w Kraju do 1976 r. to nieraz, wertujac rzeczy zwiazane ze Slaskiem, natykalem sie na rozne rozprawy traktujace o gwarach slaskich i to czesto zaopatrzone obfita bibliografia. Instytuty w Katowicach i w Opolu mialy te sprawy w swojej podstawowej dzialalnosci, podobnie wydawnictwa naukowe na Slasku. Jestem przekonany, ze tymi sprawami zajmowaly sie naukowo moze nawet dosc liczne grona. Mniejszych i wiekszych publikacji byly dziesiatki, moze nawet setki. Fakt, ze w tych publikacjach bardziej pamietam historyczny aspekt podejscia, a nie taki biezacy, utylitarny. One musza ciagle istniec, wystarczy przegladnac biblioteki. Nie mogly ich dotknac zawieruchy dziejowe.
Ja sam poza okazjonalnym przegladnieciem ilus takich publikacji nie zajmowalem sie nimi blizej, nie moja dziedzina.
Bruno_Taut - Czw Lut 19, 2009 6:38 pm
Odnoszę wrażenie, że mocno przeceniasz poziom i zakres tych prac.
kiwele - Czw Lut 19, 2009 6:57 pm
Odnoszę wrażenie, że mocno przeceniasz poziom i zakres tych prac.
Wlasnie po krotkiej refleksji chcialem uzupelnic swoj post dopiskiem, ze jest oczywiste, ze znasz te sprawy lepiej ode mnie. Tyle, ze coz z tego, uzywasz innej optyki widzenia, mnie nie bardzo pasujacej. Juz mi dales tego przyklady.
A, moze Cie to zabawi:
Jak przetlumaczyc na slaski: Don Kiszot (Don Quijotte, Don Quichot, etc)?
Bruno_Taut!
NB. Musze sie poskarzyc.
Dokucza mi moja wlasna zona: Jak ty mozesz dyskutowac z kims, kto zamieszcza takie niepowazne stwierdzenia pod wszystkimi swoimi postami?
Bruno_Taut - Czw Lut 19, 2009 7:09 pm
Powiedz żonie, że się kajam. Faktycznie do nastolatków wypadałoby miec większe zaufanie niż do rządu.
kiwele - Czw Lut 19, 2009 7:36 pm
Powiedz żonie, że się kajam. Faktycznie do nastolatków wypadałoby miec większe zaufanie niż do rządu.
Zgoda. Ale znowuz nie takie jak do niektorych Forumowiczow.
Pardon, to tylko zabawa pustymi slowami.
Bardziej powaznie, juz ode mnie: Te stale dopiski zabieraja miejsce i czesto burza kompozycje i wymowe postow, a przez swoja powtarzalnosc staja sie wyswiechtanymi natretnymi banalami.
Oczywiste, ze moja niezbyt grzeczna uwaga dotyczy calosci tego zjawiska na Forum.
Kurcze, narozrabialem. Jeszcze mi wypadnie kogos przeprosic!
Maciek B - Pią Lut 20, 2009 11:21 am
Mam konkretne pytanie - chciałbym nauczyć się Śląskiego. Czy istnieją jakieś publikacje, które by mi to umożliwiły? Pytam poważnie, o poważne tytuły.
@kiwele: jest dobra metoda - nie czytać tego. Gdyby nie twoja małżonka, to nawet nie wiedziałbym co ma np. Bruno_Taut napisane pod postami.
Bruno_Taut - Pią Lut 20, 2009 11:42 am
Właśnie ukazał się pierwszy podręcznik tego typu autorstwa Dariusza Dyrdy, ale nie miałem go jeszcze okazji przejrzeć.
kiwele - Pią Lut 20, 2009 12:21 pm
Mam konkretne pytanie - chciałbym nauczyć się Śląskiego. Czy istnieją jakieś publikacje, które by mi to umożliwiły? Pytam poważnie, o poważne tytuły.
@kiwele: jest dobra metoda - nie czytać tego. Gdyby nie twoja małżonka, to nawet nie wiedziałbym co ma np. Bruno_Taut napisane pod postami.
Sprobuje w inny sposob. W Muzeum Archidiecezjalnym na Wita Stwosza byl CD z wystapieniami abpa Bednorza. Wlasciwie mowi po polsku, ale nie ma najmniejszej watpliwosci, ze jest to autentyczny Slazak. Istotne, ze slucha sie nie-Kaczmarka i nie-Bercika. Mozna wyczuc, ze jezyk slaski moglby miec wymiar uniwersalny.
W jezyku slaskim nie tyle wazne sa poszczegolne slowa, kazdy Slazak moze je i cale zdania formulowac inaczej, ile istotny jest sposob wymowy i nawet wyrazania swojej, nie wiem jak to okreslic, mentalnosci, praktycznie nie do imitowania, jesli nie zostaly nabyte w swoim srodowisku w dziecinstwie. Dosc podobnie zreszta jest z gwara goralska, lwowska, wilenska. Wszystkie moga walczyc o swoje szczegolne miejsce w kregu jezyka polskiego.
Nie wiem, czy to opinia uniwersalna, ale by uznac, ze ktos mowi po slasku, to po prostu musi mu buczec. Jak wszelka mowa codzienna tak i gwara slaska podlega ciaglym zmianom. Podrecznikowe stosowanie grozi szybkim, podwojnie smiesznym obciachem.
Co do dopiskow pod postami.
Na ulicach sa smieci.
Czasem je zauwazamy, czasem nie.
Kazdy najmadrzejszy nawet dopisek po kilku uzyciach staje sie zwyklym banalem, po prostu smieciem. W najlepszym przypadku obciachowy kapelusik z fantazyjnym piorkiem.
A jesli przypomniec, ze automatycznie jest klonowany w tysiacach postow...
Bruno_Taut - Pią Lut 20, 2009 12:29 pm
Wciąż się zapytuję. Jak to jest, że niby podręcznikowe stosowanie polskiego, ustandaryzowanego bardzo późno, nie grozi obciachem, a śląskiego tak? A jak śląski może się pięknie rozwijać w ramach polskiego pokazywano nam przez kilkadziesiąt lat i wystarczy. Po tych doświadczeniach emancypacja jest drogą racjonalną i godną.
kiwele - Pią Lut 20, 2009 12:58 pm
Wciąż się zapytuję. Jak to jest, że niby podręcznikowe stosowanie polskiego, ustandaryzowanego bardzo późno, nie grozi obciachem, a śląskiego tak? A jak śląski może się pięknie rozwijać w ramach polskiego pokazywano nam przez kilkadziesiąt lat i wystarczy. Po tych doświadczeniach emancypacja jest drogą racjonalną i godną.
Nie zlosc sie. Mam dobre intencje.
Latwo zrozumiesz o co mi chodzi.
Znam jakos kilka jezykow, tak przez wyuczenie, ale ciagle boje sie nimi poslugiwac w sposob zbyt swobodny, bo wiem jak wtedy latwo czyhaja pulapki.
A co do ustandardyzowanego jezyka polskiego, sam wiesz ile jest w nim bez konca pulapek dla obcokrajowcow, jeszcze wiecej w jezyku codziennym. Oni jednak probuja go uzywac w dobrej wierze i co wazne z prawdziwej koniecznosci.
W przypadku styku polsko-slaskiego latwo o smiesznosc, bo w poslugiwaniu sie slaszczyzna (jest takie slowo?) trzeba byc po prostu autentycznym, inaczej to nie ma sensu. Barwione piorka. Najlepsze nawet podreczniki to za malo, by szpanowac swoim slaskim.
Zalowalem tego wpisu o Don Kiszocie, ale ostatni post potwierdza, ze niewiele Ci trzeba, by sobie powalczyc z wiatrakami jako wyimaginowanymi groznymi tworami.
Maciek B - Pią Lut 20, 2009 3:40 pm
Co to znaczy "mentalność"? Czym ona się przejawia? Czy ma ją górnik, ksiądz czy pracownik biurowy? Dotyczy ona "niższych" czy "wyższych" sfer? Do którego roku życia się ją nabywa? Od ilu pokoleń rodzina musi mieszkać na śląsku, by była pewność, że "mentalność" się ma? Że napewno została przeniesiona, przekazana?
Bruno_Taut - Pią Lut 20, 2009 4:28 pm
Maciek, nie przejmuj się. Każdy, kto włada językiem wyuczonym, godzien jest za to szacunku. To, że chcesz się śląskiego uczyć, powinno Ślązakom z dziada pradziada pochlebiać.
kiwele - Sob Lut 21, 2009 2:35 pm
Co to znaczy "mentalność"? Czym ona się przejawia? Czy ma ją górnik, ksiądz czy pracownik biurowy? Dotyczy ona "niższych" czy "wyższych" sfer? Do którego roku życia się ją nabywa? Od ilu pokoleń rodzina musi mieszkać na śląsku, by była pewność, że "mentalność" się ma? Że napewno została przeniesiona, przekazana?
Jako jedyny uzylem tego slowa mentalnosc i chyba to mnie wypada podjac sprawe, czy nawet wytlumaczyc sie.
Jak pisalem, nie wiem czy mentalnosc w tym przypadku jest najlepszym okresleniem.
Kazdego jezyka w jego formie standardowej, literackiej (polski,angielski, niemiecki...) mozna sie nauczyc nawet calkiem poprawnie. Zrozumiale i oczywiste.
Gdy chodzi jednak o opanowanie jezyka z jakims specyficznym zabarwieniem, jak to jest w przypadku roznych odmian regionalnych, to poprzeczka trudnosci wedruje duzo wyzej nizby to wynikalo tylko z roznic akcentowania i wymowy czy dodatkowego slownictwa. Bo w takiej mowie jest jeszcze cos dodatkowego, pozalingwistycznego, jakby jakis zaklety duch regionalny (sorry!) czy ta rzeczona mentalnosc.
Jesli tego brakuje, to jezyk, najmocniejszy element komunikujacej sie wspolnoty, staje sie martwy, nieautentyczny, obojetnie standardowy, brakuje mu ciepla ludzkiego, przynajmniej takiego uznanego przez swoich.
Jest uznane, ze specyficzny charakter, osobowosc, maja nie tylko poszczegolni ludzie, ale rowniez cale spolecznosci. Logiczne wiec, ze odzwierciedla sie to takze w jezyku jakim sie posluguja.
Sprobuje to przyblizyc przez prosty skrot, wyrywkowo: na przyklad aspekt sprytu zyciowego inaczej jest wyrazany w gwarze goralskiej a inaczej chocby w zargonie warszawskim (tym od Wiecha) i nie skodyfikujemy tego w samych slowach ani regulach gramatycznych.
Przez takie elementy, z natury pozalingwistyczne, jako dopelnienie swojego jezyka, swoi instynktownie rozpoznaja swoich.
Oczywiscie nie kazdy Slazak,Goral, Warszawiak, Lwowiak ma talent do bogatego poslugiwania sie swoim wlasnym jezykiem z jego roznymi niuansami, ale w razie czego... mowi przeciez swoim jezykiem.
Jesli jednak jest to ktos z zewnatrz, to niewiele trzeba, czasem jakis inny timbre glosu, by spostrzec ptaka z barwionymi piorami w nieswoim stadzie.
Ogolnie biorac, mozna sie nauczyc jezyka regionalnego, ale lepiej to robic w kregu jego uzytkownikow, bo wtedy jest sie jeszcze brzydkim kaczatkiem, ale juz takim uznanym.
Jesli ze swoja znajomoscia jezyka regionalnego chcialoby sie przyjsc calkiem z zewnatrz, to trzeba by miec naprawde duzy talenty jezykowe i aktorskie.
Na pewno najbardziej bezpieczne jest poslugiwanie sie jezykiem zblizonym do standardowego, bo na ten nie zwraca sie wiekszej uwagi.
Z wlasnych wspomnien wiem, ze Polacy-tacy-w-ogole nie bardzo sobie radza z przyswojeniem slaskiej godki, natomiast o dziwo Lwowiacy z domu dosc latwo dorastaja do mistrzow, zdolnych nawet przekonywujaco ja przedrzezniac.
Warto by bylo przesledzic jak wyglada slaska mowa w filmach o tematyce slaskiej. Czesto sie irytowalem, ale kompensowal to przynajmniej Franciszek Pieczka.
salutuj - Nie Lut 22, 2009 1:09 am
Znajdowanie farbowanego lisa w kimś kto się uczy języka i próbuje się nim porozumieć jest w mozliwe w dwóch wypadkach - gdy ten ktoś ma niecne zamiary i próbuje wykorzystać to, lub gdy szukający cierpi na nieufność.
Gdyby mi ktoś np z Warszawy zaczął mówić po śląsku, z błędami, ale z żywą i szczerą chęcią (co widac po mowie pozawerbalnej - ważniejszym od jezyka elemencie komunikacji we wspolnocie) to przyjąłbym to ciepło.
kiwele - Nie Lut 22, 2009 11:50 am
Znajdowanie farbowanego lisa w kimś kto się uczy języka i próbuje się nim porozumieć jest w mozliwe w dwóch wypadkach - gdy ten ktoś ma niecne zamiary i próbuje wykorzystać to, lub gdy szukający cierpi na nieufność.
Gdyby mi ktoś np z Warszawy zaczął mówić po śląsku, z błędami, ale z żywą i szczerą chęcią (co widac po mowie pozawerbalnej - ważniejszym od jezyka elemencie komunikacji we wspolnocie) to przyjąłbym to ciepło.
Czytajac uwaznie mozna w moim poscie wylowic takie zdanie:
Ogolnie biorac, mozna sie nauczyc jezyka regionalnego, ale lepiej to robic w kregu jego uzytkownikow, bo wtedy jest sie jeszcze brzydkim kaczatkiem, ale juz takim uznanym.
Mam nadzieje, ze reszta moze tez pasuje do Twojej optyki widzenia.
Brzydkie Kaczatko.
Wit - Nie Lut 22, 2009 1:26 pm
Przyszłość godki widzę w różowych barwach
Rozmawiał Przemysław Jedlecki2009-02-20, ostatnia aktualizacja 2009-02-20 14:52
- To nie będzie podręcznik do nauki śląskiego. To typowy elementarz, który nauczy pisać i czytać, ale nie będzie tu ani gramatyki, ani słownictwa. Podręcznika na razie nie tworzymy. Ale gorol będzie mógł się z niego nauczyć właśnie pisać i czytać po śląsku - mówi prof. Jolanta Tambor, współtwórczyni śląskiego elementarza.
Przemysław Jedlecki: Czym jest mowa śląska? Specjaliści nie są w tej sprawie zgodni. Jedni mówią o dialekcie, inni o gwarze, a niektórzy o języku?
Prof. Jolanta Tambor, językoznawca, współtwórczyni powstającego właśnie elementarza śląskiego: To sposób mówienia Ślązaków, który najczęściej i najchętniej określa się potocznym śląskim stwierdzeniem "godka". Dzięki temu unika się rozstrzygnięć, czy jest to dialekt, czy może - jak chcieliby niektórzy - język. Dziś jednak możemy stwierdzić, że mowa śląska językiem na pewno nie jest. Jeżeli miałaby uzyskać status języka, to oczywiście tylko status języka regionalnego, czyli takiego, jakim w tej chwili jest kaszubski. Do tego są potrzebne jednak uregulowania prawne. Ale żeby Sejm zajął się odpowiednimi przepisami, musi się jeszcze wiele zmienić. Trzeba podjąć takie działania jak np. kodyfikacja pisowni.
Co Ślązakom ma dać uznanie ich mowy za język regionalny?
- To określenie przysporzy tej mowie większego prestiżu.
Już dziś są jednak politycy, którzy mówią, że jeśli dadzą Ślązakom język regionalny, to oni zaraz zażądają autonomii. Nie boi się Pani takich zarzutów?
- A dlaczego w przypadku Kaszubów nie ma takich zarzutów? Nikt nie mówi, że oni chcą autonomii. Nie bardzo rozumiem, dlaczego w przypadku Ślązaków pojawiają się od razu uwagi, że jak dostaną palec, to będą chcieli całą rękę. Ja jestem bezwzględnie Ślązaczką i żadnej autonomii nie chcę, ani nawet wielkiej samorządności. Nie myślę też o oderwaniu się w jakikolwiek sposób od Polski. Nie widzę takiej groźby także ze strony mnóstwa osób, z którymi rozmawiam, przeprowadzam wywiady.
Nie brakuje jednak ludzi, którym marzy się autonomia.
- Istnieje taka grupa, ale jednocześnie nie wszystkie te osoby walczą o uznanie godki za język regionalny. Te dwie sprawy wcale nie są ze sobą zbieżne.
Jakie są największe przeszkody w pisaniu elementarza śląskiego?
- Trudności jest wiele. Trzeba uzgodnić, jakich nowych liter potrzebujemy w śląskim alfabecie, tak by oddać wszystkie dźwięki tej mowy. Należy ustalić, jak pisać poszczególne wyrazy. Wreszcie trzeba się zdecydować, jakie wyrazy będą w elementarzu. Chodzi o to, że o tej samej rzeczy mówi się inaczej na Śląsku Cieszyńskim, w województwie opolskim, w okolicach Rybnika czy Raciborza. Musimy skonstruować takie sformułowania, które będą zrozumiałe dla Ślązaków zamieszkujących różne części regionu. A tego nie da się zrobić w tydzień.
Już teraz pojawiły się obawy, że to, co powstaje, może być nie dla wszystkich czytelne.
- Dlatego na razie staramy się ustalić w elementarzu takie reguły pisowni i zakres używanych słów oraz ich form gramatycznych, by był do zaakceptowania na różnych terenach. Pierwsze wydanie elementarza potraktujemy jako próbne. Po jego ukazaniu się będziemy pracować dalej. Nasz zespół nie zamierza ogłosić, że od dziś wszyscy mają tak mówić i pisać po śląsku, jak napisaliśmy.
Komu ma służyć elementarz?
- Myślimy o uczniach pierwszych klas szkoły podstawowej, czyli o dzieciach, które już potrafią pisać po polsku.
A gorol będzie mógł się z tej książki nauczyć godki?
- To nie będzie podręcznik do nauki śląskiego. To typowy elementarz, który nauczy pisać i czytać, ale nie będzie tu ani gramatyki, ani słownictwa. Podręcznika na razie nie tworzymy. Ale gorol będzie mógł się z niego nauczyć właśnie pisać i czytać po śląsku.
Jaka jest przyszłość śląskiej mowy?
- Są miejsca, środowiska, gdzie przeżywa ona renesans. Są też takie miejsca, gdzie godka zanika. Moja córka np. już nie godo. Mam też w pracy przyjaciółkę, której rodzice są Ślązakami i znają gwarę, a ono już nie. Mimo to przyszłość godki widzę w różowych barwach. Myślę, że nasze działania sprawią, że coraz więcej osób zacznie się nią interesować jako wartością kulturową.
Jakimi jeszcze argumentami można przekonać posłów, by zmienili prawo i uznali mowę śląską za język regionalny?
- Musimy napisać ten elementarz. Poczekać na opinie czytelników, potem trzeba będzie spróbować napisać gramatykę. To nie jest tak, że jutro jedziemy do Sejmu przekonywać posłów. Musimy im najpierw pokazać, że warto zainwestować w godkę. Przekonać ich, że jest to odłam językowy, który naprawdę zasługuje na miano języka regionalnego.
salutuj - Nie Lut 22, 2009 2:18 pm
Czytajac uwaznie mozna w moim poscie wylowic takie zdanie:
Ogolnie biorac, mozna sie nauczyc jezyka regionalnego, ale lepiej to robic w kregu jego uzytkownikow, bo wtedy jest sie jeszcze brzydkim kaczatkiem, ale juz takim uznanym.
Mam nadzieje, ze reszta moze tez pasuje do Twojej optyki widzenia.
Brzydkie Kaczatko.
Ale moja optyka nie jest taka, że postrzegam kogoś jako brzydkie kaczątko.
Maciek B - Nie Lut 22, 2009 2:36 pm
Jako jedyny uzylem tego slowa mentalnosc i chyba to mnie wypada podjac sprawe, czy nawet wytlumaczyc sie.
Jak pisalem, nie wiem czy mentalnosc w tym przypadku jest najlepszym okresleniem.
Kazdego jezyka w jego formie standardowej, literackiej (polski,angielski, niemiecki...) mozna sie nauczyc nawet calkiem poprawnie. Zrozumiale i oczywiste.
Gdy chodzi jednak o opanowanie jezyka z jakims specyficznym zabarwieniem, jak to jest w przypadku roznych odmian regionalnych, to poprzeczka trudnosci wedruje duzo wyzej nizby to wynikalo tylko z roznic akcentowania i wymowy czy dodatkowego slownictwa. Bo w takiej mowie jest jeszcze cos dodatkowego, pozalingwistycznego, jakby jakis zaklety duch regionalny (sorry!) czy ta rzeczona mentalnosc.
Jesli tego brakuje, to jezyk, najmocniejszy element komunikujacej sie wspolnoty, staje sie martwy, nieautentyczny, obojetnie standardowy, brakuje mu ciepla ludzkiego, przynajmniej takiego uznanego przez swoich.
Jest uznane, ze specyficzny charakter, osobowosc, maja nie tylko poszczegolni ludzie, ale rowniez cale spolecznosci. Logiczne wiec, ze odzwierciedla sie to takze w jezyku jakim sie posluguja.
Sprobuje to przyblizyc przez prosty skrot, wyrywkowo: na przyklad aspekt sprytu zyciowego inaczej jest wyrazany w gwarze goralskiej a inaczej chocby w zargonie warszawskim (tym od Wiecha) i nie skodyfikujemy tego w samych slowach ani regulach gramatycznych.
Przez takie elementy, z natury pozalingwistyczne, jako dopelnienie swojego jezyka, swoi instynktownie rozpoznaja swoich.
Oczywiscie nie kazdy Slazak,Goral, Warszawiak, Lwowiak ma talent do bogatego poslugiwania sie swoim wlasnym jezykiem z jego roznymi niuansami, ale w razie czego... mowi przeciez swoim jezykiem.
Jesli jednak jest to ktos z zewnatrz, to niewiele trzeba, czasem jakis inny timbre glosu, by spostrzec ptaka z barwionymi piorami w nieswoim stadzie.
Ogolnie biorac, mozna sie nauczyc jezyka regionalnego, ale lepiej to robic w kregu jego uzytkownikow, bo wtedy jest sie jeszcze brzydkim kaczatkiem, ale juz takim uznanym.
Jesli ze swoja znajomoscia jezyka regionalnego chcialoby sie przyjsc calkiem z zewnatrz, to trzeba by miec naprawde duzy talenty jezykowe i aktorskie.
Na pewno najbardziej bezpieczne jest poslugiwanie sie jezykiem zblizonym do standardowego, bo na ten nie zwraca sie wiekszej uwagi.
Z wlasnych wspomnien wiem, ze Polacy-tacy-w-ogole nie bardzo sobie radza z przyswojeniem slaskiej godki, natomiast o dziwo Lwowiacy z domu dosc latwo dorastaja do mistrzow, zdolnych nawet przekonywujaco ja przedrzezniac.
Warto by bylo przesledzic jak wyglada slaska mowa w filmach o tematyce slaskiej. Czesto sie irytowalem, ale kompensowal to przynajmniej Franciszek Pieczka.
Specjalnie włożyłem zwrot "mentalność" w cudzysłów, gdyż użyłem go w sposób powiedzmy nieformalny, tak jak ty. Tylko dla zachowania porządku dyskusji. I w gruncie rzeczy moje pytania były retoryczne. Bo też czy mógłbyś mi na te pytania konkretnie odpowiedzieć?
Bardzo dobrze zdaję sobie sprawę, że nie o krystaliczną śląsczyznę chodzi, tylko o to żeby "buczało". Tyle, że jaki widzisz problem w tym, by ktoś, nie mając w pobliżu osób po śląsku mówiących, chciał się mówić po śląsku nauczyć? Nie dla szpanu. Więcej - pewnie nawet przy prawdziwych ślązakach bałbym się tak mówić. Żeby nie zrobić gafy. Ale mieszkam na śląsku od urodzenia, czuję się z tym miejscem związany, mimo, że basztat jestem i z czystej ludzkiej ciekawości chciałbym się tego języka/gwary nauczyć. Choćby dla podtrzymania tradycji. Nie używać go potem jako normalnego, codziennego języka. Raczej znać jak inne języki obce.
I w tym momencie chciałbym by istniały jakieś narzedzia, które mi tę naukę ułatwią. Więcej - jeśli tutaj zostanę, dorobię się potomstwa, to chciałbym, by w szkole uczono je śląskiego. I w tym momencie znowu wracamy do "elementarza".
Dlatego kierowałem do ciebie te retoryczne pytania o "mentalność". Nie chciałbym, żeby śląski był jakimś elementem śląskiego "elitaryzmu" (jakkolwiek źle to w tym momencie zabrzmi). Tym niemniej dobrze rozumiem, o co Ci chodzi.
A poza tym - może w jakiś sposób tą mentalnością przesiąknięty jestem, tylko po śląsku "godać" nie potrafię? W tej sytuacji elementarz byłby dla mnie narzędziem do stworzenia swoistego "wentylu".
kiwele - Nie Lut 22, 2009 3:07 pm
Przyszłość godki widzę w różowych barwach
Rozmawiał Przemysław Jedlecki2009-02-20, ostatnia aktualizacja 2009-02-20 14:52
- To nie będzie podręcznik do nauki śląskiego. To typowy elementarz, który nauczy pisać i czytać, ale nie będzie tu ani gramatyki, ani słownictwa. Podręcznika na razie nie tworzymy. Ale gorol będzie mógł się z niego nauczyć właśnie pisać i czytać po śląsku - mówi prof. Jolanta Tambor, współtwórczyni śląskiego elementarza.
Przemysław Jedlecki: Czym jest mowa śląska? Specjaliści nie są w tej sprawie zgodni. Jedni mówią o dialekcie, inni o gwarze, a niektórzy o języku?
Prof. Jolanta Tambor, językoznawca, współtwórczyni powstającego właśnie elementarza śląskiego: To sposób mówienia Ślązaków, który najczęściej i najchętniej określa się potocznym śląskim stwierdzeniem "godka". Dzięki temu unika się rozstrzygnięć, czy jest to dialekt, czy może - jak chcieliby niektórzy - język. Dziś jednak możemy stwierdzić, że mowa śląska językiem na pewno nie jest. Jeżeli miałaby uzyskać status języka, to oczywiście tylko status języka regionalnego, czyli takiego, jakim w tej chwili jest kaszubski. Do tego są potrzebne jednak uregulowania prawne. Ale żeby Sejm zajął się odpowiednimi przepisami, musi się jeszcze wiele zmienić. Trzeba podjąć takie działania jak np. kodyfikacja pisowni.
Co Ślązakom ma dać uznanie ich mowy za język regionalny?
- To określenie przysporzy tej mowie większego prestiżu.
Już dziś są jednak politycy, którzy mówią, że jeśli dadzą Ślązakom język regionalny, to oni zaraz zażądają autonomii. Nie boi się Pani takich zarzutów?
- A dlaczego w przypadku Kaszubów nie ma takich zarzutów? Nikt nie mówi, że oni chcą autonomii. Nie bardzo rozumiem, dlaczego w przypadku Ślązaków pojawiają się od razu uwagi, że jak dostaną palec, to będą chcieli całą rękę. Ja jestem bezwzględnie Ślązaczką i żadnej autonomii nie chcę, ani nawet wielkiej samorządności. Nie myślę też o oderwaniu się w jakikolwiek sposób od Polski. Nie widzę takiej groźby także ze strony mnóstwa osób, z którymi rozmawiam, przeprowadzam wywiady.
Nie brakuje jednak ludzi, którym marzy się autonomia.
- Istnieje taka grupa, ale jednocześnie nie wszystkie te osoby walczą o uznanie godki za język regionalny. Te dwie sprawy wcale nie są ze sobą zbieżne.
Jakie są największe przeszkody w pisaniu elementarza śląskiego?
- Trudności jest wiele. Trzeba uzgodnić, jakich nowych liter potrzebujemy w śląskim alfabecie, tak by oddać wszystkie dźwięki tej mowy. Należy ustalić, jak pisać poszczególne wyrazy. Wreszcie trzeba się zdecydować, jakie wyrazy będą w elementarzu. Chodzi o to, że o tej samej rzeczy mówi się inaczej na Śląsku Cieszyńskim, w województwie opolskim, w okolicach Rybnika czy Raciborza. Musimy skonstruować takie sformułowania, które będą zrozumiałe dla Ślązaków zamieszkujących różne części regionu. A tego nie da się zrobić w tydzień.
Już teraz pojawiły się obawy, że to, co powstaje, może być nie dla wszystkich czytelne.
- Dlatego na razie staramy się ustalić w elementarzu takie reguły pisowni i zakres używanych słów oraz ich form gramatycznych, by był do zaakceptowania na różnych terenach. Pierwsze wydanie elementarza potraktujemy jako próbne. Po jego ukazaniu się będziemy pracować dalej. Nasz zespół nie zamierza ogłosić, że od dziś wszyscy mają tak mówić i pisać po śląsku, jak napisaliśmy.
Komu ma służyć elementarz?
- Myślimy o uczniach pierwszych klas szkoły podstawowej, czyli o dzieciach, które już potrafią pisać po polsku.
A gorol będzie mógł się z tej książki nauczyć godki?
- To nie będzie podręcznik do nauki śląskiego. To typowy elementarz, który nauczy pisać i czytać, ale nie będzie tu ani gramatyki, ani słownictwa. Podręcznika na razie nie tworzymy. Ale gorol będzie mógł się z niego nauczyć właśnie pisać i czytać po śląsku.
Jaka jest przyszłość śląskiej mowy?
- Są miejsca, środowiska, gdzie przeżywa ona renesans. Są też takie miejsca, gdzie godka zanika. Moja córka np. już nie godo. Mam też w pracy przyjaciółkę, której rodzice są Ślązakami i znają gwarę, a ono już nie. Mimo to przyszłość godki widzę w różowych barwach. Myślę, że nasze działania sprawią, że coraz więcej osób zacznie się nią interesować jako wartością kulturową.
Jakimi jeszcze argumentami można przekonać posłów, by zmienili prawo i uznali mowę śląską za język regionalny?
- Musimy napisać ten elementarz. Poczekać na opinie czytelników, potem trzeba będzie spróbować napisać gramatykę. To nie jest tak, że jutro jedziemy do Sejmu przekonywać posłów. Musimy im najpierw pokazać, że warto zainwestować w godkę. Przekonać ich, że jest to odłam językowy, który naprawdę zasługuje na miano języka regionalnego.
Kurcze pieczone, ile tu sie budzi wzajemnie sprzecznych refleksji!
Wit - Pon Mar 02, 2009 6:05 pm
Taka ciekawostka...
W sumie w pewnej opozycji do gwary, w Katowicach tworzy się silny ośrodek propagowania polszczyzny. Powszechnie znane dyktando, nagrody Ambasadora Polszczyzny, a teraz akcja "Moda na polski"
Używaj polszczyzny, bo ci język zardzewieje
Jacek Madeja2009-02-22, ostatnia aktualizacja 2009-02-23 01:31
Katowice kolejny raz udowodniły, że są stolicą polszczyzny. W sobotę rozpoczęła się tu ogólnopolska akcja "Moda na polski".
Program "Moda na polski" wymyśliła Rada Języka Polskiego, działająca przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk. Data katowickiej inauguracji nie była przypadkowa. Odbyła się w ustanowionym przez UNESCO Międzynarodowym Dniu Języka Ojczystego. Współorganizatorem była Biblioteka Śląska. Jak wyjaśniała Krystyna Bochenek, wicemarszałek Senatu i członkini rady, to pilotażowy program ogólnopolskiego projektu. - Chcemy pokazać, że polski nie musi być nudny, wylansować modę na posługiwanie się bogatą i poprawną polszczyzną - wyjaśniła.
W sobotę do sali Sejmu Śląskiego przyjechali licealiści nie tylko ze Śląska. Nie zabrakło uczniów nawet z odległego Łańcuta czy Ostrowa Wielkopolskiego. Warunek był jeden: patronem szkoły musiał być wielki polski pisarz lub poeta.
Uczniowie stanęli przed arcytrudnym wyzwaniem. Zmierzyli się z dyktandem przygotowanym przez prof. Andrzeja Markowskiego, przewodniczącego Rady Języka Polskiego. Naszpikowany pułapkami tekst przede wszystkim stawiał uczniów przed dylematem pisania słów razem czy osobno. W gąszczu ortograficznych zawiłości niewiele pomogły żartobliwe podpowiedzi autora, że tekst liczy dokładnie 190 wyrazów, więc wszystko można policzyć. - Raczej nie mam szans. Pogubiłem się w tym wszystkim - mówił zaraz po odłożeniu długopisu Patryk Mataniak z chorzowskiego "Słowaka". Uczennice z liceum im. Wyspiańskiego w Tychach były w lepszych nastrojach. - Nie było tak źle. Zawsze jakaś szansa jest - dodawały sobie otuchy.
Wszystkich pogodziła Ola Mikołajczyk z Ostrowa Wielkopolskiego. Uczennica II LO im. Reymonta pomyliła się tylko dwukrotnie. I to ona zwyciężyła.
Dyktando było jednak tylko częścią imprezy. Organizatorzy nie zapomnieli o słowie mówionym i obrazie. Uczniowie wysłuchali wykładu dyrektora Biblioteki Śląskiej prof. Jana Malickiego i spotkali się z pisarzem Wojciechem Kuczokiem. W westybulu Sejmu Śląskiego można było obejrzeć wystawę "Uroda polszczyzny". Kilkadziesiąt fotogramów przedstawiało podobizny wielkich pisarzy, rękopisy noblistów i białe kruki na co dzień przechowywane w Bibliotece Śląskiej.
Honorowym patronem spotkania była minister edukacji Katarzyna Hall, która witając uczniów, przekonywała, że tam, gdzie się da, powinniśmy promować i popularyzować polski. - Mówię to, choć jestem nauczycielką matematyki - żartowała. Prof. Andrzej Markowski przekonywał, jak ważne jest pielęgnowanie polszczyzny, nie tylko wśród uczniów, ale też polityków i dziennikarzy. - To tak jak z narzędziem. Jak się o coś nie dba, to rdzewieje - mówił naukowiec.
W sukurs politykom i naukowcom przyszła również aktorka Grażyna Barszczewska, laureatka Dyktanda dla Aktorów i mistrzyni mowy polskiej. - Z językiem jest jak z powietrzem. Oddychanie jest dla nas tak naturalne, że o nim zapominamy. Nasza polszczyzna na tym traci. A przecież w tym języku możemy wyszeptać czułe słowo, opowiedzieć pikantny żart czy wygłosić płomienistą mowę - zachwalała polszczyznę aktorka.
Rada Języka Polskiego przygotowuje kolejne spotkania, przeznaczone dla innych grup wiekowych. - Robimy to, bo język polski potrzebuje pozytywnej promocji, a nie tylko piętnowania błędów. Chcemy prowadzić kampanię, która uświadomi nam wartość języka ojczystego w dobie globalizacji - mówiła wicemarszałek Bochenek.
kiwele - Wto Mar 03, 2009 2:09 pm
Dobrze, ze nikt nie bierze imprez w Katowicach promujacych jezyk polski standardyzowany jako opozycje do gwary slaskiej.
Mysle, ze w ramach gwary slaskiej moznaby rowniez zdazac do podobnych imprez, a nie tylko takich jak w Domu Muzyki i Tanca w Zabrzu. Przydalaby sie od zaraz jakas powazna regularna audycja w telewizji regionalnej (radio Piekary Slaskie?).
bobtrebor - Śro Mar 04, 2009 12:11 pm
akurat poziom "śląskości" prezentowany przez te dwa media raczej odpycha
Wit - Wto Lip 14, 2009 10:19 am
Elementarz na pewno pomoże śląskiej mowie
Przemysław Jedlecki 2009-07-13, ostatnia aktualizacja 2009-07-13 19:34:37.0
- Śląskie sprawy mają się dobrze. Interesują się nimi politycy, którzy wcześniej o tym nie myśleli, a to zwiastuje sprawie sukces - mówił w poniedziałek Jerzy Gorzelik, lider Ruchu Autonomii Śląska, który - jak wielu Ślązaków - nie może się doczekać wpisania mowy śląskiej na listę języków regionalnych.
Sprawie z pewnością pomoże powstanie elementarza, bo sejmowi prawnicy już dawno sugerowali, że śląski potrzebuje jasnych reguł pisowni. Twórcy elementarza i miłośnicy Śląska spotkali się wczoraj w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim, by podsumować efekty dotychczasowej pracy nad podręcznikiem. - Udało nam się zdobyć 40 tys. zł dotacji z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich - mówił Mirosław Syniawa z Pro Loquela Silesiana, stowarzyszenia, które zajmuje się promowaniem i kultywowaniem śląskiej mowy.
Prof. Jolanta Tambor, językoznawczyni z Uniwersytetu Śląskiego, wyjaśniała, czym zajmuje się teraz razem z miłośnikami śląskiej mowy: - Ustalamy zasady pisowni i po części gramatyki. Zachowamy jednak polskie reguły ortograficzne, decydując o pisowni wybierzemy też najbardziej charakterystyczne cechy dla śląskiej mowy.
Syniawa zapowiada, że podręcznik będzie gotowy najpóźniej w czerwcu przyszłego roku. Ukaże się w nakładzie około 1800 egzemplarzy, które trafią do szkół i bibliotek w całym regionie. Jego adresatami nie będą pierwszoklasiści, ale dzieci, które umieją już czytać i pisać po polsku, czyli np. trzecioklasiści. Cena egzemplarza nie będzie wygórowana i ma wynieść około 2,5 zł.
Lucjan Karasiewicz, poseł z Lublińca, który jako pierwszy wystąpił w Sejmie z propozycją uznania śląskiego za język regionalny uważa, że projekt ustawy w tej sprawie mógłby trafić do Sejmu jesienią. - Wtedy byłaby szansa na uchwalenie koniecznych zmian jeszcze w tej kadencji - mówi Karasiewicz. Twierdzi, że to możliwe, bo sprawa połączyła posłów Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości.
Przygotowania do zmiany przepisów sceptycznie ocenia jednak senator Maria Pańczyk (PO): - Jeśli ma być stworzony uniwersalny język śląski, to muszą zajmować się tym językoznawcy. Nie może być legalizacji bez porządnej kodyfikacji.
Poseł Marek Plura (PO), który zorganizował spotkanie, nie zgodził się z Pańczyk. - Kodyfikacja wcale nie jest konieczna, przecież język romski nie ma gramatyki, ani pełnej kodyfikacji - mówił.
Podobnie uważa Alojzy Lysko, śląski regionalista z Bojszów. Wyjaśniał, że język powstaje długo i - jeśli jest szansa teraz zmienić prawo - to trzeba to wykorzystać. - Nawet jeśli kodyfikacja nie będzie ukończona. Dwadzieścia lat temu nie zadbaliśmy o śląski jako język. Efekty są takie, że edukacja regionalna kuleje i młodzi ludzie nie potrafią wymienić nazwisk znanych Ślązaków! Teraz mamy szansę to nadrobić - podkreślał Lysko.
stieg - Śro Lip 15, 2009 10:40 am
U mnie w domu niestety nie mówiło się gwarą i teraz trochę żałuje... jednak język jest bardzo ważnym wyznacznikiem naszej tożsamości.
Wit - Czw Lip 16, 2009 7:32 pm
Akcja "Gazety": Słowa jak obrazy
Iwona Sobczyk 2009-07-15, ostatnia aktualizacja 2009-07-15 23:51:33.0
Henryk Sakwerda za jedno z najciekawszych wizualnie śląskich słów uznał "gynsipympek". Profesor Marian Oslislo dostrzega potencjał piękna tkwiący w literze "m" i ryzyko pisania "i" po "f". Obaj podkreślają, że dla grafików brzydkich słów nie ma. Są tylko źle przedstawione
Spośród wszystkich śląskich słów prof. Oslislo, grafik i rektor katowickiej ASP, najbardziej lubi trzy: "soroń", "liderlok" i "brele". Pierwsze oznacza kogoś nieokrzesanego, drugie bałaganiarza, ostatnie okulary - mówi rektor.
Słowa nie dość, że brzmią zabawnie, to jeszcze piękne wyglądają. Ale piękny może być nawet "pieron". - Słowa mogą nieść rozmaitą - pozytywną lub negatywną - treść, ale z punktu widzenia grafika nie ma słów, które same w sobie są brzydkie albo piękne. Wszystkie składają się z konkretnych liter alfabetu, wypracowanych i sprawdzonych przez lata znaków. A zadaniem grafika jest przedstawić je tak, żeby prezentowały się jeszcze lepiej - mówi rektor.
Prof. Oslislo, który lubi czasem odejść od komputera i wrócić do kaligrafii, zauważa, że nie wszystkie litery pisze się ładnie z równą łatwością. - Literę "m" kreśli się naturalnym, lekkim gestem. Trudniej jest z "B", bo do tych obłości trzeba być dosyć precyzyjnym. Choć nie wykluczam, że gdyby zapytać kogoś innego, miałby zupełnie odmienne odczucia w sprawie "B". To chyba kwestia indywidualnych predyspozycji - mówi rektor.
Niewprawnym kaligrafom i typografom wróży kłopoty przy pisaniu słów, w których łączą się litery "i" i "t" oraz "f" i "i". Ze wszystkimi śląskimi "pitfokami" o "fifrokami" trzeba więc uważać. - Kropeczka "i" wypada za blisko albo za daleko poprzeczki "t", a "f" i "i" zwykle się łączą - opisuje profesor.
Śląską gwarę uznaje za wyzwanie dla projektanta. Choć prace nad śląskim elementarzem trwają, nadal nie istnieje jeszcze regionalny alfabet. - To musiałby być zestaw skodyfikowanych znaków, które przenosiłyby pewne brzmienia charakterystyczne dla śląskiej gwary. Wspaniałe zadanie dla projektanta - mówi.
Na konieczność dopracowania sposobu zapisywania śląskiej gwary zwraca też uwagę dr Tomasz Bierkowski, projektant grafiki użytkowej i wykładowca katowickiej ASP. - Moim zdaniem zapis śląszczyzny zwykle nie jest tak dobry jak brzmienie. Jest na przykład takie słowo jak "potn", czyli "potem". Zapis je ubezdźwięcznia. Gwara na tym traci, a szkoda. Ale są też przykłady pozytywne. "Ciś", czyli "pchaj". Krótkie, zwięzłe, dosadne, korelujące ekspresją brzmienia i wyglądu ze znaczeniem - mówi dr Bierkowski.
Projektanci zwracają uwagę, że na to, czy słowo uznamy za piękne i interesujące, ma też wpływ krój pisma, jakim je zapiszemy. Czcionka musi pasować do komunikatu. - Są kroje, które lepiej pasują do określonych języków. Swoje czcionki zamawiają miasta, a nawet firmy. To dzisiaj norma - dodaje Justyna Kucharczyk, projektantka komunikacji wizualnej, wykładowczyni katowickiej ASP.
Śląsk też ma swoją czcionkę. Silesiana powstała trzy lata temu na zlecenie zarządu województwa i jest dziś powszechnie dostępna. Przedsięwzięcie w skali kraju było pionierskie, wcześniej żaden samorząd nie zdecydował się na stworzenie takiego narzędzia. Autorzy silesiany - Henryk Sakwerda (był odpowiedzialny przede wszystkim za wykreślenie znaków na papierze) i Artur Frankowski (odpowiadał za digitalizację czcionki) - inspiracji szukali w historii. Przejrzeli śląskie dokumenty powstałe między XVI i XIX wiekiem i odwołując się do wykorzystywanych tam stylów pisma, stworzyli własny. Ozdobna silesiana miała się przydawać w zaproszeniach, dyplomach i nagłówkach oficjalnych dokumentów. - A jednocześnie miała oddawać charakter Śląska. Dlatego wiedzieliśmy, że pismo, choć ozdobne, nie może być zbyt eleganckie. To by nie pasowało do przemysłowych tradycji regionu - mówi Sakwerda.
"Śląskie pismo" promowano, zapisując nim gwarowe wyrażenia. - Ozdobna forma i powszedni język. Powstawały ciekawe wizualne paradoksy. Ten pomysł miał w sobie coś - mówi dr Bierkowski.
Sakwerda właśnie zaczyna pracę nad nowym śląskim krojem pisma. Ten ma służyć już codziennym celom.
- Nie ma słów brzydkich wizualnie, niektóre są po prostu mniej lub bardziej ciekawe. Decyduje bogactwo kontrastów kształtu - twierdzi Sakwerda. On za najbarwniejsze uznałby słowo "gynsipympek". - Wychowałem się w okolicach Mikołowa, u mnie każdy wiedział, że gynsipympek to stokrotka. I proszę popatrzeć, jak kto wygląda! Miniaturka litery "o" i wstęga tworząca "g", skosy w "y", "n", które można wpisać w kwadrat, wężyk litery "s", malownicza kropka nad "i", zakreślony w prawo łuk "p" i "e" z kontrastowym łukiem, wcześniej "m" decydująca o rytmie odległości między innymi znakami, na końcu "k" z dwoma skosami i pionem strzelającym w górę. Jest w tym słowie poezja, humor. I co za proporcje! - mówi.
Wit - Pią Wrz 11, 2009 7:23 am
Możesz sobie zamówić mszę z kazaniem po śląsku
Przemysław Jedlecki 2009-09-10, ostatnia aktualizacja 2009-09-10 17:58:24.0
Miłośnicy mowy śląskiej chcą ją wprowadzić nie tylko pod strzechy, ale też do świątyń. Teraz każdy może poprosić o to, by w jego kościele mówiący gwarą duchowny wygłosił kazanie po śląsku
To najnowszy pomysł Towarzystwa Piastowania Mowy Śląskiej "Danga". Jego prezes Józef Kulisz przyznaje, że chce promować mowę śląską także w kościele. Do tej pory raz w miesiącu kazania w gwarze można było posłuchać w kościele Mariackim w Mysłowicach. Wygłaszał je m.in. ks. Joachim Zok, pochodzący z Olesna misjonarz, dziś rektor Domu Misyjnego św. Małgorzaty w Bytomiu.
Kulisz zapewnia, że nie ma w tym nic wywrotowego. - Kaszubi mają całą liturgię po swojemu, pieśni kościelne, modlitwy. Górale też śpiewali i modlili się do Ojca Świętego po góralsku. Świat się nie zawalił, a Polska się nie rozpadła - mówi. Przyznaje jednak, że do tej pory nie wszystkich udało mu się przekonać do połączenia spraw wiary z mową śląską. Danga chciała, żeby jedna z katolickich gazet publikowała teksty po śląsku, ale do współpracy nie doszło.
Zamiast tego Kulisz chce, by kazań po śląsku można było wysłuchać także w innych kościołach. Chętni wierni, oczywiście po ustaleniu szczegółów ze swoim proboszczem, mogą napisać na adres jozef.kulisz@gmail.com mail w tej sprawie.
- Kazania po śląsku pozwolą zerwać z kabaretowym traktowaniem tej mowy. Ona może być dostojnym językiem i wyrażać wiarę. Jeśli śląszczyzna ma być żywym językiem, musi się pojawiać w całym naszym życiu, także w kościele - mówi Kulisz.
Dodaje, że kazania będą wygłaszali ks. Arkadiusz Sitko z Jastrzębia i ks. Zok. - Nie dam gwarancji, że wszędzie uda nam się dojechać. Wszystko będzie się odbywać w miarę możliwości, księża mają swoje obowiązki. Ks. Zok np. często wyjeżdża zagranicę - podkreśla Kulisz.
Ks. Zok mówi, że śląski to jedyny język, w którym może się zupełnie wysłowić. - Prawie przez 20 lat byłem zagranicą, mówiłem w obcych językach. Teraz już czas mówić w rodzimej mowie. Wiem, że tak łatwiej docieram do ludzi - podkreśla.
Tematy kazań po śląsku wybiera starannie. Zwykle traktują o rodzinie, małżeństwie, wychowaniu dzieci. - To te wartości, które są dla Ślązaków najważniejsze - wyjaśnia duchowny. Swoje ostatnie kazanie w Mysłowicach zakończył apelem do wiernych. - To niy drudzy ludzie, ale to ty sóm musisz być uczciwy, ty sóm musisz gedać ze swojymi dziećmi po ślónsku, ty sóm musisz piastować ślónskość - mówił ks. Zok.
Ksiądz Piotr Kurzela, dyrektor Wydziału Duszpasterskiego Archidiecezji Katowickiej, nie ma nic przeciwko gwarze. - Może się pojawić w kazaniu, gdy jest msza, np. na zlocie Górnoślązaków. Generalnie jednak przyjęło się, że kazania powinny być wygłaszane poprawną polszczyzną. Gwara jest ważna, ale nie można przesadzać - mówi Kurzela.
Ks. Paweł Buchta, proboszcz parafii św. Piotra i Pawła w Katowicach, również nie jest przeciwny kazaniom po śląsku. - Jestem za. Obawiałbym się tylko, czy wszyscy wszystko zrozumieją, ale z drugiej strony mowa śląska jest piękna, zawsze warto jej posłuchać i jej się nauczyć - mówi ks. Buchta.
Kris - Wto Wrz 15, 2009 9:11 pm
Godka śląska opóźniona przez Rocznioka
Przemysław Jedlecki
2009-09-15, ostatnia aktualizacja 2009-09-15 20:21
Śląscy posłowie nie złożą teraz w Sejmie projektu ustawy, który uzna mowę śląską za język regionalny. - Musimy poczekać aż ucichnie sprawa oświadczenia Andrzeja Rocznioka - wyjaśniają. W zamian za to zabierają się za promowanie Górnego Śląska w Warszawie
Poseł Marek Plura (PO) przyznaje, że chciał jak najszybciej złożyć projekt ustawy w sprawie uznania śląskiego za język regionalny. Państwo musiałoby wspierać wydawane po śląsku książki, a w szkołach - w razie potrzeby - organizować nauczanie po śląsku. Plurę w tych staraniach wspierają posłowie Maria Nowak z PiS i Lucjan Karasiewicz z Polski XXI.
Parlamentarzyści uznali jednak, że teraz jest kiepski moment na złożenie projektu u marszałka Sejmu. Chcą poczekać, aż umilkną echa sierpniowej wypowiedzi Andrzeja Rocznioka ze Związku Ludności Narodowości Śląskiej. ZLNŚ, podobnie jak rosyjscy krytycy Polski, uznał, że władze II RP są odpowiedzialne za wyprowadzenie w 1934 roku hitlerowskich Niemiec z międzynarodowej izolacji, bo zawarły z nimi deklarację o niestosowaniu przemocy. W dodatku jako wsparcie polityki Hitlera przez Polskę - zdaniem ZLNŚ - należy odbierać "udział Polski w rozbiorze Czechosłowacji". Oświadczenie wywołało burzę w Polsce i na Górnym Śląsku. Rocznioka skrytykował m.in. Jerzy Gorzelik z Ruchu Autonomii Śląska.
- Byłbym szczęśliwy, gdybym nie musiał się przejmować tym, jak ludzie w Polsce patrzą na Ślązaków. Ale prawda jest taka, że każda kontrowersyjna wypowiedź dotycząca Śląska budzi negatywne emocje. Można powiedzieć, powtarzając za Kazimierzem Kutzem, że budzi demony polskiego nacjonalizmu. Teraz musimy wokół Śląska zbudować przyjazną atmosferę - mówi Plura. Jego zdaniem wrześniowy termin złożenia projektu jest nierealny.
Rafał Adamus z Pro Loqeula Silesiana - Towarzystwa Kultywowania i Promowania Śląskiej Mowy - rozumie Plurę. - I wcale mu się nie dziwię. Mam tylko nadzieję, że sprawę języka śląskiego uda się załatwić jeszcze w tej kadencji - mówi.
Jerzy Gorzelik, lider RAŚ, też nie jest zaskoczony. - Trzymam kciuki, żeby usuwanie szkód po wystąpieniu Rocznioka nie potrwało zbyt długo. To tylko kolejny dowód na to, że tego typu wypowiedzi nie służą regionowi - mówi.
Tymczasem Plura wraz z miłośnikami mowy śląskiej i regionu planuje walkę o lepszy wizerunek Śląska. - Zorganizujemy spotkania z ludźmi, którzy już dziś piszą po śląsku. Udowodnimy, że ten język żyje. W listopadzie na wniosek posła Kutza odbędzie się posiedzenie komisji do spraw mniejszości, gdzie będzie mowa o roli Ślązaków w obu wojnach światowych. Pokażemy, że nie staliśmy po drugiej stronie barykady - zapowiada.
Andrzej Roczniok twierdzi zaś, że jego oświadczenie z pewnością nie zaszkodziło sprawie mowy śląskiej. - Zaatakowała nas po nim prasa, ale racja była po naszej stronie. W Polsce zawsze były głosy przeciwne Śląskowi i to, co mówią posłowie, to zwykła wymówka - uważa Roczniok.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,3501 ... nioka.html
Kris - Czw Wrz 17, 2009 7:42 am
Koniec gadania o godce. Czas się jej uczyć
Przemysław Jedlecki
2009-09-16, ostatnia aktualizacja 2009-09-16 19:41
Wystawom poświęconym tematyce regionalnej w Muzeum Śląskim towarzyszyć będą prelekcje po śląsku. A żeby rozumieli je nie tylko ludzie, którzy na co dzień godają, dyrekcja placówki zamierza uruchomić kursy językowe
Fot. Grzegorz Celejewski / Agenc
Mirosław Syniawa, jeden z kandydatów do prowadzenia lekcji gwary śląskiej przed swoim domem
Za tę decyzję na głowę dyrektora Leszka Jodlińskiego pewnie posypią się gromy. No bo czy to wypada, żeby w tak szanowanej instytucji, pośród płócien najlepszych polskich malarzy i skarbów narodowej kultury, ktoś wypowiadał się jak, nie przymierzając, Bercik? W ostateczności przymknąć by można oko na rzucony po śląsku dowcip, ale czy da się powiedzieć coś na serio o sztuce, używając słów, których nie ma w żadnym słowniku języka polskiego? - Toż to profanacja! - wykrzykną obrońcy polskiej mowy.
A mnie wiadomość o śląskich lekcjach w muzeum ucieszyła. Miałem już serdecznie dosyć niekończącej się dyskusji o tym, czy wypada używać śląskiej godki w mowie i piśmie. Owszem, jest z tą godką wiele problemów, bo nie ma powszechnie uznanych zasad wymowy i pisowni, ale to żaden powód, by ją wpychać tylko do rubasznych żartów o Francku i Antku.
Mowa śląska, choć daremnie jej szukać w urzędowym spisie języków regionalnych, nie jest skamieliną czy kawałkiem odpustowego folkloru, lecz narzędziem, za pomocą którego komunikują się ze sobą tysiące ludzi. Chwała Jodlińskiemu, że choć nie Ślązak z urodzenia, zdecydował się ten fakt uznać i w swoim muzeum popiera. To nie on jako pierwszy stwierdził, że trzeba chronić nasze dziedzictwo i mowę, która jest jego elementem, ale nie przypominam sobie, by ktoś inny spróbował u nas przekuć takie deklaracje w czyn. Okazuje się, że zamiast czekać w nieskończoność na łaskę posłów, którzy nie chcą uznać śląskiego za język regionalny, można skutecznie go propagować.
Dyrektor muzeum, zamiast deliberować nad urodą śląskiej mowy i hamletyzować, czy aby wystarczająco dużo ludzi nią się interesuje, wprowadza ją do użycia w miejscu, gdzie dotąd jej nie było. A ponieważ zajęcia poprowadzić mają znani ze swej pasji członkowie Towarzystwa Piastowania Mowy Śląskiej "Danga" i Towarzystwa Kultywowania i Promowania Śląskiej Mowy "Pro Loquela Silesiana", można mieć nadzieję, że nie będzie to marnowanie czasu. Przekonamy się wkrótce - jedna z pierwszych okazji nadarzy się przy wystawie o śląskim życiu codziennym w międzywojniu.
Jodliński mówił mi, że nie było jego zamiarem nikogo prowokować, ale wygląda na to, że - przynajmniej niektórzy - tak jego zamiary odczytają. Piotr Spyra, lider Ruchu Obywatelskiego "Polski Śląsk", który nigdy nie był zwolennikiem uznania mowy śląskiej za język regionalny (w istnienie języka śląskiego nigdy bowiem nie uwierzy), daleki jest od zachwytów nad najnowszą inicjatywą muzeum. Wolałby, żeby zajmowało się, na przykład, bardziej budową nowej siedziby, a niekoniecznie tym, czego w swoich zadaniach nie ma.
A ja wolałbym, by mi wyjaśnił, co w tym widzi złego. Może to już ostatni moment, zanim mowa śląska zostanie ostatecznie zawłaszczona przez masztalszczyznę?
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,3501 ... uczyc.html
Henryk - Wto Paź 13, 2009 9:58 am
Konkurs literacki i fotograficzno-plastyczny dla dzieci i młodzieży szkół podstawowych i gimnazjalnych „Mój piykny Ślónsk”.
Jaki jest Śląsk w waszych oczach? Szary, ponury, zaniedbany, nudny czy raczej barwny, radosny, intrygujący, ciekawy. Być może, zwiedzając w czasie wakacji nasz region, natraficie na miejsca , zakątki, obiekty, które warto opisać, sfotografować, narysować lub namalować. Spodziewamy się, że ich poszukiwanie może Wam dostarczyć wiele radości i satysfakcji, a jest też możliwe, że dostrzeżecie rzeczy przez nikogo do tej pory nie zauważone!
Cele konkursu
1. Rozwijane umiejętności obserwacji, dostrzegania piękna w bliższym i dalszym otoczeniu – przyrody, zabytków, nieznanych zakątków wartych obejrzenia i pokazania innym.
2. Rozwijanie osobistych zainteresowań, wrażliwości estetycznej i indywidualnych zdolności twórczych.
3. Wykształcenie umiejętności tworzenia świadomego, indywidualnego przekazu werbalnego i wizualnego.
4. Prezentacja twórczego spojrzenia młodego pokolenia na swój region.
Warunki uczestnictwa
1. Uczestnikami konkursu mogą być uczniowie szkół podstawowych i gimnazjalnych
2. Konkurs odbywa się w trzech kategoriach wiekowych:
klasy 1 – 3
klasy 4 – 6
klasy 1 – 3 gimnazjum
3. Na konkurs literacki prace (w formie opowiadania, reportażu itp.) mogą być przesyłane w dowolnej formie. Mile widziane będą prace napisane w całości po śląsku.
4. Na konkurs fotograficzny należy przesyłać odbitki barwne lub czarno-białe w formacie nie mniejszym niż 10x15 cm i nie większym niż 15x21cm.
5. Na konkurs plastyczny można nadsyłać prace wykonane dowolną techniką w formacie A4 lub A3.
6. Do udziału w konkursie dopuszczone będą wyłącznie prace dotyczące miejsc położonych w historycznych granicach Śląska.
7. Wskazane jest nadsyłanie prac poprzez szkoły (przesyłka powinna być sztywno opakowana).
8. Każda nadesłana praca powinna zawierać następujące dane: tytuł, imię i nazwisko autora, wiek, nazwę szkoły. Na pracach fotograficznych i plastycznych dane te należy umieścić na odwrocie pracy.
9. Oceny zdjęć dokona jury powołane przez organizatorów.
10. Czas trwania konkursu od 01.07.2009 do 31.10.2009.
11. Ostateczny termin nadsyłania prac upływa 31.10.2009.
Prace należy przesyłać na adres:
Szkoła Podstawowa nr 24
ul. 17 Sierpnia 1
41- 503 Chorzów
12. O terminie podsumowania i rozdania nagród szkoły zostaną poinformowane telefonicznie.
Zastrzeżenia organizatorów
1. Zgłoszone prace traktowane będą z należytą starannością, jednak organizatorzy nie biorą odpowiedzialności za uszkodzenie fotografii w czasie przesyłki.
2. Organizatorzy zastrzegają sobie prawo do nieodpłatnego reprodukowania prac w celu promocji konkursu.
3. Fotografie z chwilą nadesłania przechodzą na własność organizatorów.
4. Prace zgłoszone na konkurs nie będą odsyłane
5. W konkursie mogą brać udział wyłącznie prace wykonane samodzielnie przez autora!
Organizatorzy:
* Szkoła Podstawowa nr 24 im. Powstańców Śląskich w Chorzowie
* Starochorzowska Fundacja Kultury
* Pro Loquela Silesiana Towarzystwo Kultywowania i Promowania Śląskiej Mowy
Fundatorem nagród jest firma PHU „Hanysek” z Chorzowa.
Wit - Wto Paź 27, 2009 10:44 pm
Ślązacy pokażą, że ich język to nie bajka
pj 2009-10-16, ostatnia aktualizacja 2009-10-16 14:43:18.0
Miłośnicy śląskiej mowy chcą udowodnić, że ta zasługuje na uznanie za język regionalny. Dlatego przypomną pierwszych twórców śląskiego alfabetu. - Potem pokażemy, jak wiele osób dziś pisze po śląsku - zapowiada Marek Plura, poseł PO
Starania o uznanie mowy śląskiej za język regionalny trwają już od paru lat. Gdyby Sejm zmienił przepisy, o wiele łatwiej byłoby o pieniądze na edukację regionalną, a języka śląskiego można by też uczyć w szkołach. Śląskie organizacje i językoznawcy pracują już nad śląskim elementarzem.
- Najważniejsze jednak, żeby do naszej inicjatywy przekonać decydentów z Warszawy. Bez zmian w prawie nie będzie pieniędzy na pielęgnowanie naszej mowy - mówi Rafał Adamus, lider Towarzystwa Kultywowania i Promowania Śląskiej Mowy "Pro Loquela Silesiana".
Działacze stowarzyszenia razem z posłem Markiem Plurą chcą udowodnić, że język śląski to nie mit. Dlatego będą organizować konferencje w miejscach związanych z osobami, które uważały, że śląski to język, o który trzeba dbać. - Chodzi o przypomnienie tych osób, pokazanie, że już dawno były próby skodyfikowania i docenienia mowy śląskiej - mówi poseł Plura. Wymienia m.in. pochodzącego z Sułkowic Feliks Steuera, dyrektora Państwowego i Miejskiego Gimnazjum Klasycznego w Katowicach, który był twórcą tzw. ortografii Steuera, czyli jednego z wariantów zapisu śląszczyzny, albo pochowanego w Michałkowicach księdza Antoniego Stabika, który jeszcze w XIX wieku jako pierwszy próbował dokonać standaryzacji literackiego języka śląskiego. Plura: - Zawitamy też do Czech. Z Frydka pochodził Erwin Goj, pisarz i poeta, który stworzył literacki język śląski.
Chce w ten sposób udowodnić, że mowa śląska to prawdziwa tradycja regionu, której nie można lekceważyć. - W grudniu zorganizujemy konferencję, na którą zaprosimy osoby piszące po śląsku. Chcemy zobaczyć, co sądzą o przygotowanym już alfabecie, ale chcemy też także pokazać tych ludzi. To w końcu dowód na to, że język śląski żyje i jest używany - mówi Plura.
Dodaje, że poselski wniosek o zmianę ustawy o mniejszościach narodowych i języku regionalnym pojawi się w Sejmie dopiero po grudniowym posiedzeniu sejmowej komisji mniejszości narodowych.
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,3501 ... bajka.html
Wit - Czw Lis 12, 2009 10:34 pm
Będą pieniądze to nauczysz się śląskiego przez internet
Przemysław Jedlecki 2009-11-11, ostatnia aktualizacja 2009-11-11 20:49:14.0
Miłośnicy mowy śląskiej chcą stworzyć komputerowy program, dzięki któremu za pośrednictwem internetu będzie można się nauczyć wszystkiego o Śląsku. Liczą na pomoc śląskich instytucji, ale te na razie milczą.
Elektroniczna nauka mowy śląskiej to kolejna inicjatywa Stowarzyszenia "Pro Loquela Silesiana", które zabiega o uznanie jej za język regionalny. Wciąż nie wiadomo, kiedy Sejm zajmie się tą sprawą, ale miłośnicy godki uznali, że już teraz mogą sami coś zrobić dla jej rozpropagowania.
Najnowszy pomysł to śląski e-laerning. Rafał Adamus, lider Stowarzyszenia "Pro Loquela Silesiana", wyjaśnia, że chodzi o to, by wiadomości o geografii, historii, kulturze, języku i tradycji Górnego Śląska znalazły się w dostępnym dla każdego programie komputerowym. Adamus przekonuje, że dzięki temu łatwo będzie uczyć się o regionie. Dziś edukacja regionalna w szkołach zależy przede wszystkim od pasji i zaangażowania nauczycieli, ale z tym bywa różnie, więc strona internetowa, która będzie wirtualnym naukowym przewodnikiem po Górnym Śląsku, na pewno się przyda. I co, zdaniem Adamusa, najważniejsze: dzięki takiemu programowi będzie można się też uczyć śląskiej mowy. Dziś brakuje dobrych nagrań, tak żeby można było jej słuchać i uczyć się. Bez dostępu do takiej wiedzy przez internet śląskiego nie uda nam się spopularyzować. Miłośnicy śląskiej mowy, twórcy ślabikorza, są zgodni, że masztalszczyzna czy śląska godka prezentowana przez telewizyjnego Bercika nie służą dobrze sprawie. Ba! Ośmieszają mowę śląską i nadają jej jarmarczno-knajpiarski charakter. Adamus przyznaje jednak, że stworzenie śląskiej platformy e-learningowej nie będzie łatwe. Jeśli ma być profesjonalna i obejmować całą wiedzę związaną ze Śląskiem, to koszt może wynieść co najmniej milion złotych. Gdy wszyscy pokazują puste kieszenie, jedyna szansa w unijnych dotacjach. Adamus chce się o nie starać za pośrednictwem Urzędu Marszałkowskiego w Opolu. Opolscy urzędnicy uzgodnili, że będzie tu można zdobywać dotacje na budowę portali tematycznych dotyczących m.in. kultury.
Adamus nie ukrywa też, że o potrzebne pieniądze byłoby łatwiej, gdyby śląski był już językiem regionalnym. Tym jednak muszą się zająć politycy, a, niestety, nic nie wskazuje na to, że sprawa doczeka się rychłego finału. To oznacza, że działania miłośników mowy śląskiej wkrótce mogą napotkać na poważną przeszkodę w postaci braku pieniędzy.
Towarzystwo Piastowania Śląskiej Mowy "Danga" już dziś alarmuje, że dalsza profesjonalna praca związana z kodyfikacją mowy śląskiej i stworzenie z niej spójnego literackiego języka nie będą możliwe, jeśli zajmować się będą tym wyłącznie społecznicy i zapaleńcy. - Odpowiedni poziom merytoryczny prac zapewnić mogą jedynie naukowcy, specjaliści w dziedzinie dialektologii i lingwistyki - uważa Danga. Dlatego byłoby najlepiej, gdyby któraś z regionalnych instytucji albo naukowa placówka podjęła się współpracy z miłośnikami mowy śląskiej i wsparła kodyfikację. Okazuje się jednak, że śląskie instytucje do współpracy ze społecznikami nie palą się. Chlubnym wyjątkiem jest tylko wojewoda, który obiecał dołożyć się do wydania ślabikorza, ale to za mało. Dziwi milczenie marszałka województwa śląskiego. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że pomoc społecznikom, którzy zajmują się kodyfikacją śląskiej mowy, proponują naukowcy z Opola. Czyżby górnośląscy politycy, którzy w czasie kampanii wyborczych lubią chwalić się swoim pochodzeniem i przywiązaniem do tradycji, zapomnieli o tym, że czasem trzeba w nią zainwestować? Wydaje się, że rozumie to tylko Marek Plura, poseł PO z Katowic, który przygotowuje w Sejmie grunt pod zmianę przepisów. Cały czas zabiega o to, by pokazać swoim kolegom z Warszawy, że język śląski nie jest czczym wymysłem. Zapowiada, że jeszcze w listopadzie powstanie honorowy komitet ludzi, którzy wspierają starania o zmianę przepisów. Czy to jednak wystarczy?
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,3501 ... ernet.html
Wit - Pią Lis 27, 2009 8:38 pm
Aby pisać po śląsku, trzeba nowych liter
Barbara Kubica
Dzisiaj 00:29:35 , Aktualizacja dzisiaj 00:29:35
W połowie przyszłego roku - zdaniem posła Marka Plury - mowa śląska mogłaby zostać uznana za język regionalny. Takie zapowiedzi padły wczoraj podczas konferencji "Zasady pisowni śląskiej - wyzwania współczesności", która odbyła się w ośrodku Uniwersytetu Śląskiego w Rybniku.
- Propozycja wpisania do ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych języka śląskiego jako drugiego, po kaszubskim, języka regionalnego spotkała się z wielką przychylnością. Podkreślano jednak, że należy przymierzyć się do kodyfikacji zapisów języka śląskiego. Zdaniem członków komisji ustalenie zasad pisowni naszej mowy, może być najważniejszym argumentem w tej sprawie - podkreślał poseł Plura.
Dlatego też podczas wczorajszego spotkania doktor Józef Kulisz przedstawił propozycję pisowni śląskich wyrazów. Projekt ten został opracowany przez przedstawicieli trzech stowarzyszeń: "Pro Loquela Silesiana", "Danga" i Przymierza Śląskiego, pod przewodnictwem profesor Jolanty Tambor z Uniwersytetu Śląskiego. Zakłada ona wprowadzenie do alfabetu śląskiego trzech dodatkowych liter, które w piśmie obrazowałyby naleciałości regionalnej mowy na dane słowo. I tak na przykład wyraz wymawiany w gwarze śląskiej jako "załorać" zapisywano by jako zaorać, ale nad literką "o" pojawiłby się charakterystyczny daszek. - To jest bardzo wstępna propozycja, bo proces kodyfikacji naszego języka potrwa wiele lat. Musieliśmy się jednak do tego zadania przymierzyć. To nie jest tak, że jeśli ktoś nie będzie mógł się szybko przyzwyczaić do śląskich literek, to nie będzie mógł mówić po śląsku. Chodzi tylko o zapis słów wymawianych na co dzień - wyjaśnia doktor Kulisz.
http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzen ... ,id,t.html
Henryk - Wto Gru 01, 2009 8:38 pm
Chorzów, dn. 27 listopada 2009 r.
PROTOKÓŁ Z POSIEDZENIA JURY KONKURSU "MÓJ PIYKNY ŚLÓNSK"
W dniu 27 listopada 2009 r. jury konkursu "Mój piykny Ślónsk" w składzie:
Jolanta Kotala,
Aleksandra Pankiewicz,
Mirosław Syniawa,
dokonało oceny nadesłanych prac. Zamknięcie konkursu miało nastąpić 30 września 2009 r., w związku z małą ilością nadesłanych prac organizatorzy postanowili jednak przedłużyć czas trwania konkursu do 31 października 2009 r. Do tego dnia 2009 wpłynęło
na konkurs plastyczny łącznie 37 prac, w tym
21 prac w kategorii wiekowej dla klas I-III,
15 prac w kategorii wiekowej dla klas IV-VI,
1 praca w kategorii wiekowej dla klas I-III gimnazjum;
na konkurs fotograficzny łącznie 13 zestawów zawierających 50 fotografii, w tym
1 zestaw w kategorii wiekowej dla klas I-III,
11 zestawów w kategorii wiekowej dla klas IV-VI,
1 zestaw w kategorii wiekowej dla klas I-III gimnazjum;
na konkurs literacki łącznie 6 prac w kategorii wiekowej dla klas IV-VI.
Do udziału w konkursie jury dopuściło
do konkursu plastycznego łącznie 31 prac, w tym
19 prac w kategorii wiekowej dla klas I-III,
11 prac w kategorii wiekowej dla klas IV-VI,
1 pracę w kategorii wiekowej dla klas I-III gimnazjum;
jedną pracę plastyczną, będącą dziełem zbiorowym, jury postanowiło ocenić poza konkursem;
do konkursu fotograficznego łącznie 10 zestawów zdjęć, w tym
1 zestaw w kategorii wiekowej dla klas I-III,
8 zestawów w kategorii wiekowej dla klas IV-VI,
1 zestaw w kategorii wiekowej dla klas I-III gimnazjum;
do konkursu literackiego łącznie 5 prac.
W ocenie nadesłanych prac jury brało pod uwagę zgodność tematu pracy z tematem konkursu, dobór tematu i sposób jego przedstawienia. Zapoznawszy się z nadesłanymi pracami, jury postanowiło nagrodzić
w konkursie plastycznym
w kategorii wiekowej dla klas I-III prace
Anny Porażka z Wodzisławia,
Julii Gwózdź z Rybnika,
Moniki Masłowskiej z Lublińca
oraz przyznać wyróżnienie dla pracy Bernadety Szczyrba z Rybnika;
w kategorii wiekowej dla klas IV-VI prace
Natalii Kaczorek z Wodzisławia,
Marcina Przybyły z Lublińca,
Weroniki Mazurek z Lublińca
oraz przyznać wyróżnienie dla pracy Patrycji Sośniak z Lublińca;
w kategorii wiekowej dla klas I-III gimnazjum jury przyznało wyróżnienie dla pracy Sebastiana Guzika z Lublińca;
w konkursie fotograficznym
w kategorii wiekowej dla klas I-III pracę
Pawła Nowaka z Chorzowa;
w kategorii wiekowej dla klas IV-VI pracę
Marii Lukosek z Lublińca;
w konkursie literackim pracę
Klaudiusza Holewy z Kotulina
oraz przyznać wyróżnienia dla prac Natalii Duda i Kingi Michna.
Praca zbiorowa będąca dziełem uczniów Szkoły Filialnej przy Oddziale Dziecięcym w Lublińcu otrzymała poza konkursem nagrodę od prywatnego ofiarodawcy.
Jury z zadowoleniem przyjęło fakt, że tak liczne grono młodych ludzi postanowiło podzielić się swoim spojrzeniem na Śląsk oraz pokazać urodę naszej krainy i wszystko to, co ich zdaniem godne jest na Śląsku uwagi. Nadesłane prace zaskakują swoją różnorodnością i pomysłowością w ukazywaniu wybranych tematów. Jury ucieszył również znaczny zasięg geograficzny konkursu - nadesłanych zostało 29 prac z Lublińca, 9 prac z Wodzisławia, 7 prac z Rybnika, 7 prac z Kotulina oraz po jednej pracy z Orzesza, Wrocławia, Rudzińca i Chorzowa. Dziękując wszystkim uczestnikom za nadesłane prace, jury pragnie też podziękować rodzicom, opiekunom i nauczycielom za okazaną podopiecznym pomoc w przygotowaniu prac konkursowych.
Wit - Pon Gru 07, 2009 4:37 pm
Można już pisać po śląsku w internecie. Ściągnij program
pj 2009-12-07, ostatnia aktualizacja 2009-12-07 17:02:51.0
Miłośnicy mowy śląskiej narzekali, że trudno im pisać po śląsku, bo komputery nie mają odpowiedniej czcionki. Józef Kulisz, prezes Towarzystwa Piastowania Śląskiej Mowy Danga rozwiązał problem. Stworzył śląski układ klawiatury
Sejm ciągle nie zajął się sprawą uznania śląskiej mowy za język regionalny, ale miłośnicy śląskiej godki nie marnują czasu. Starają się ustalić wspólny alfabet i chcą przekonać wszystkich, by z niego korzystali.
- Trudno stworzyć sensowny alfabet dla języka śląskiego bez wprowadzenia nowych liter - mówi Józef Kulisz, prezes Towarzystwa Piastowania Śląskiej Mowy Danga.
Najpowszechniejsze jest tzw. pochylone o, czyli o z poziomą kreską u góry. - Należy je wymawiać, składając usta tak jakbyśmy chcieli powiedzieć "u", a ale wypowiadamy "o". Mamy jeszcze o z daszkiem (wymawiamy w zależności od części Śląska jako oł lub o) i o z "ptaszkiem" (mówimy jako o lub oł). Jest jeszcze literka oparta na "a", z falą u góry, występuje w wymowie głównie w okolicach Opola - wyjaśnia Rafał Adamus z Pro Loquela Silesiana, które podobnie jak Danga zabiega o uznanie śląskiego za język regionalny.
napisanie śląskiego tekstu w komuterze było do niedawna problemem, bo w klawiaturze brakowało odpowiednich znaków. A przecież śląska mowa jest dziś bardzo popularna na rozmaitych forach internetowych i stronach. Swoją "śląską" część ma nawet oficjalna witryna mysłowickiego magistratu. Problem w tym, że wiele osób pisze po śląsku według własnego widzimisię. Dlatego właśnie Kulisz stworzył niewielki programik, który pozwala na instalację śląskiej klawiatury na komputerze.
- Programik jest jest bardzo prosty. Wystarczy go wgrać do komputera i uzywać. Mowa śląska żyje głównie w internecie, nowe znaki pomogą jej użytkownikom - mówi Kulisz.
http://bi.gazeta.pl/im/1/7338/m7338901.zip
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... ogram.html
Henryk - Czw Gru 31, 2009 7:23 pm
Jeżeli chcemy żeby 2011 był rokiem śląskiej mowy to warto zastanowić się nad sposobem realizacji kampanii promocyjnej tego języka.
Niestety, wszystko opiera się o finanse, bo nie wszystko można wykonać tzw. siłami społecznymi. Jeżeli jakieś działania podejmowane są przez lokalne społeczności, niestety również wymagają wsparcia ze strony lokalnych wspólnot, w tym wsparcia finansowego. Dotyczy to także naszych działań związanych z kultywowaniem i promowaniem śląskiej mowy.
A tak przy okazji, ciekawi mnie ilu mieszkańców Śląska - i nie tylko Śląska - byłaby gotowych sięgnąć do swojej kieszeni i wspomóc realizację działań związanych z kultywowaniem i promowaniem śląskiej mowy?
Henryk - Nie Sty 10, 2010 2:17 pm
Towarzystwo Kultywowania i Promowania Śląskiej Mowy oraz Muzeum Śląskie w Katowicach zapraszają na Lekcyjo ślōnskij gŏdki – „Ukiołzdnōńć idzie rŏz dwa”, która odbędzie się 30 stycznia 2010 roku o godzinie 12:30 w Muzeum Śląskim w Katowicach, al. W. Korfantego 79. Wstęp wolny.
Prelekcja dotyczyć będzie cech charakterystycznych śląskiej mowy, jej odmienności od pokrewnych systemów językowych oraz typowych pułapek leksykalnych i składniowych (słowa i konstrukcje zdaniowe, które w językach pokrewnych mają podobną postać, ale zupełnie inne znaczenie). Prelegent - Mirosław Syniawa, sekretarz towarzystwa Pro Loquela Silesiana.
Czytaj więcej
Kris - Pią Sty 22, 2010 6:55 pm
Muzeum Śląskie będzie promować śląską mowę
Typowe pułapki leksykalne i składniowe śląskiej mowy, zasady jej zapisu i związane z tym problemy, śląskie przekłady poezji - to niektóre tematy, które wypełnią cykl spotkań promujących śląski język i kulturę w Muzeum Śląskim w Katowicach.
fot. arch.
Cykl "O Śląsku po ślonsku. Lekcyje ślonskij godki" muzeum przygotowało we współpracy z Towarzystwem Kultywowania i Promowania Śląskiej Mowy Pro Loquela Silesiana. Pierwsze spotkanie zaplanowano na 30 stycznia, kolejne na 27 lutego i 27 marca.
"Uczestnicy poznają wewnętrzne zróżnicowanie śląszczyzny od strony wymowy, budowy i słownictwa. Prowadzący przybliży także historię śląskiego piśmiennictwa, zasady zapisu śląskiej mowy i problemy z nim związane" - poinformowała w czwartek Danuta Piękoś z katowickiego muzeum.
Lekcje będą m.in. okazją do poznania śląskich przekładów wierszy mniej lub bardziej znanych poetów - Borgesa, Yeatsa, Eichendorffa, Pounda, Kryłowa, Merrimana, Mistrala.
Pierwsze spotkanie, zatytułowane "Ukiołzdnońć idzie roz dwa" (Pośliznąć się można raz-dwa), będzie poświęcone charakterystycznym cechom śląskiej mowy, jej odmienności od pokrewnych systemów językowych oraz pułapkom leksykalnym i składniowym, czyli tym słowom, które w językach pokrewnych mają podobną postać, ale zupełnie inne znaczenie.
Pomysłodawcy cyklu spotkań, a zarazem miłośnicy śląskiej mowy, przekonują, że nie istnieje niepełnowartościowy system językowy, za jaki bywa uważana śląska gwara. Ich zdaniem, każdy system albo zawiera w sobie wszystkie niezbędne dla komunikacji elementy, albo jest martwy. O tym, że śląska mowa jest żywym językiem, świadczą m.in. śląskie przekłady dzieł światowej literatury.
Zajęcia są jednym z projektów, które zrodziły się w następstwie konkursu na "Najpiękniejsze śląskie słowo", zorganizowanego przez Muzeum oraz katowicką redakcję "Gazety Wyborczej". Swoje ulubione gwarowe wyrażania na łamach gazety prezentowali znani mieszkańcy regionu. Wygrało słowo "przoć" - kochać. W pierwszej dziesiątce znalazły się też takie określenia jak maszkiety, ryczka, bajtel, mamulka, pieron, starzik, wrazidło oraz roztomiła i łonacyć.
Regionaliści i językoznawcy od dawna pracują nad standaryzacją pisowni śląskiej mowy; udało się uzgodnić wiele najważniejszych spraw. Trwają też starania o uznanie śląskiego za język regionalny. W tym roku ma ukazać się pierwszy śląski elementarz - ślabikorz.
Sprawa standaryzacji śląskiej mowy w piśmie nie jest łatwa m.in. dlatego, że nie jest ona jednolita - można w niej wyróżnić odmianę opolską, górnośląską, cieszyńską. Przeważa pogląd, że należałoby stworzyć standard, który dopuszcza wielość mówionych dialektów, ale który byłby wspólny dla całego historycznego Górnego Śląska.
Znawcy języka są zgodni, że obecna mowa śląska została w dużym stopniu "rozmyta" i kojarzona bywa głównie z powierzchownym folklorem, dowcipami czy gwarowymi piosenkami. Dlatego zespół pracujący nad standaryzacją musi czasem wnikliwie doszukiwać się korzeni słów czy całych konstrukcji językowych.
Aby śląski stał się językiem regionalnym, inicjatywa musi zyskać akceptację sejmowej komisji mniejszości narodowych, a potem całego parlamentu, w formie nowelizacji stosownej ustawy. Dla zwolenników śląskiej mowy oznaczałoby to nie tylko prestiż, symbol odrębności i symboliczny gest wobec Górnoślązaków, ale miałoby również bardzo praktyczny wymiar, związany ze stosowaniem śląskiego, także pisanego, na co dzień. (PAP)
http://ww6.tvp.pl/6605,20100122955897.strona
maciek - Sob Sty 30, 2010 3:31 pm
^ Byłem i polecam. Szkoda, że było więcej leciwych słuchaczy niż młodzieży, ale może następnym razem będzie lepiej. Sala pełna. Po pytaniach na koniec zrozumiałem, że nie każdy zrozumiał czemu to spotkanie służyło a z drugiej strony chyba za szybko prowadzący pan Syniawa przemknął przez temat znaczków, czyli zastosowanej pisowni.
kiwele - Sob Sty 30, 2010 3:41 pm
^ Byłem i polecam. Szkoda, że było więcej leciwych słuchaczy niż młodzieży, ale może następnym razem będzie lepiej. Sala pełna. Po pytaniach na koniec zrozumiałem, że nie każdy zrozumiał czemu to spotkanie służyło a z drugiej strony chyba za szybko prowadzący pan Syniawa przemknął przez temat znaczków, czyli zastosowanej pisowni.
Zeby tak kazdy zostawial wlasny slad z tego co dzieje sie w Katowicach!
Maciek B - Sob Sty 30, 2010 6:43 pm
^ Byłem i polecam. Szkoda, że było więcej leciwych słuchaczy niż młodzieży, ale może następnym razem będzie lepiej. Sala pełna. Po pytaniach na koniec zrozumiałem, że nie każdy zrozumiał czemu to spotkanie służyło a z drugiej strony chyba za szybko prowadzący pan Syniawa przemknął przez temat znaczków, czyli zastosowanej pisowni.
Może kwestia pisowni będzie przedmiotem kolejnych prelekcji. Zaś Ci dwaj Panowie rzeczywiście jakoś dziwnie się trochę "zagotowali" na samym końcu.
maciek - Sob Sty 30, 2010 6:59 pm
Może kwestia pisowni będzie przedmiotem kolejnych prelekcji. Zaś Ci dwaj Panowie rzeczywiście jakoś dziwnie się trochę "zagotowali" na samym końcu.
Pewnie będzie, ale warto było o tym wspomnieć, zwłaszcza, że całość trwała przecież nie całą 1h a te pare minut wstępu czy rozwinięcia można było zrobić. Tym nie mniej było OK.zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl romanbijak.xlx.pl
Strona 3 z 5 • Wyszukano 374 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5
bobtrebor - Śro Lut 18, 2009 12:24 pm
1. Nie opisywałeś sytuacji. Zasugerowałeś, że kaszubski nie mógł być uznany za język w czasach komunizmu, starając się obalić tezę o stosunku polskiej tradycji narodowej do odrębności regionalnych. W odpowiedzi podałem przykłady innych państw komunistycznych, w których prowadzono zasadniczo inną politykę językową, i postawiłem tezę, że sytuacja kaszubskiego wynikała z tradycji polskiego nacjonalizmu, a nie z istoty systemu komunistycznego.
pisałem o Polsce, to chyba jasne, że nie o Cyprze,
tak, podałeś przykłady innych państw, np Jugosławii i wyraźnie
2. Coś mnie ominęło. Nie wiedziałem, że komuniści w Jugosławii stworzyli język serbsko-chorwacki i kazali wszystkim mówić w nim zamiast serbskiego, chorwackiego, słoweńskiego czy macedońskiego.
no to już wiesz, ciągle brniesz w komunizm, rozumiem, że to próba uratowania argumentu, tymczasem w YUG sytuacja wyglądała jednakowo niezależnie od opcji
Wiem natomiast, że po rozpadzie Jugosławii akty prawne Serbii i Chorwacji zaczęły wymieniać języki serbski i chorwacki. Języki te jednak nie różnią się specjalnie od siebie - Srebowie i Chorwaci mówią tak jak mówili za Tito i wciąż się rozumieją.
rozpad, jak to ładnie brzmi, ile to ludzi zginęło ? 6 tys. ?
Polacy i Slązacy się za to nie rozumieją, bo mają zupełnie języki, również Czesi i Słowacy mają ten sam język, zupełnie jak Serbowie i Chorwaci
3. Sowieci rugowali narodowości? Będę jednak dopominał się o przykłady. O ile w przypadku narodowego socjalizmu celem samym w sobie było wyeliminowanie ze społeczeństwa elementów niepożądanych rasowo, o tyle w przypadku komunizmu niczego takiego się nie doszukałem. Niektóre nacje uznano en masse za antysowieckie i z tych względów poddano przesiedleniom. Taką politykę zastosowano np. w obec Czeczeńców. Nie było to jednak wynikiem dążenia do językowej czy narodowej uniformizacji.
nie sprowadzaj wszystkiego tylko do języka, rozumiem, że jeśli Murzyn zabije drugiego Murzyna to będzie mniejsza szkoda niż gdy utnie mu język i puści wolno
4. Widzisz, dla mnie Twoje korzenie w takiej dyskusji nie mają znaczenia, bo polemizuję z Twoimi poglądami, a nie genami. Przedstawiłem się zasadniczo inaczej niż to ująłeś. Nie czuję się urażony, bo nie widzę niczego złego w niemiecko-śląskiej identyfikacji. Niemniej jednak użyta przez Ciebie etykieta miała deprecjonować interlekutora, skoro z takiej identyfikacji miałoby wynikać, jak to napisałeś, "skrzywienie". Nawet jeżeli było to niezamierzone, doskonale oddaje intelektualny klimat, w którym rozwija się polska tradycja narodowa od wielu dziesięcioleci.
czepiasz się słów, skrzywienie w sensie braku obiektywizmu i dopasowania faktów na siłę i wybiórczo, czy to deprecjonowanie ? pewnie trochę wyższych lotów niż rzucenie radiomaryjnością
ja mam ten komfort, że mogę spojrzeć na to z boku, znając sprawę będąc tu urodzonym, mniej emocji i populizmu, więcej realizmu, polecam
Bruno_Taut - Śro Lut 18, 2009 12:44 pm
1. No i słusznie, że pisałeś o Polsce, bo zasadniczo polskich i niemieckich realiów dotyczy ta dyskusja. Tyle, że zasugerowałeś łatwą do obalenia tezę o decydującym wpływie komunizmu na politykę językową w czasach PRL.
2. Słabość tej tezy jasno pokazuje wykorzystany przez Ciebie przykład Jugosławii. Wojna, o której pisałeś, wybuchła po upadku komunizmu, więc to nie z niego wynikały represje językowe. Wbrew temu co sugerujesz język serbsko-chorwacki nie był wymysłem komunistów, lecz standardem stworzonym wspólnie przez Serbów i Chorwatów na mocy umowy wiedeńskiej z 1850 roku. W czasach komunizmu słoweński i macedoński były językami oficjalnymi. Nikt ich nie rugował.
3. Co jest językiem, a co dialektem, to akurat kwestia polityczna i socjolingwistyczna. I nie tego dotyczy dyskusja. Spieramy się o stosunek do odrębności regionalnych.
4. Chętnie poznam konkretne zarzuty do mojego wywodu. Nie krępuj się.
bobtrebor - Śro Lut 18, 2009 1:02 pm
chyba dość daleko odeszliśmy od tematu, powoduje to zamieszanie i niezrozumienie, Jugosławia najlepszym przykładem, wystarczy
jako podsumowanie napiszę, jak sytuacja wygląda z mojej pozycji, znam język polski, śląski i najsłabiej z nich (paradoks) niemiecki, jako mieszkaniec Sląska, czujący się głęboko związany z tą ziemią, uważam, że należy pielęgnować śląski,
niestety nie widzę możliwości by utrzymać jego powszechność, sprawdza się wyłącznie w kontaktach, nazwę to ryzykownie, na "niskim poziomie", próby kodyfikacji wcale mu nie pomogą, wprost przeciwnie, udziwniony zapis odrzuca, ujednolicenie spłaszcza a agresywna postawa różnej maści zwolenników budzi niesmak,
więcej szkód z tego będzie niż pożytku i co gorsza zrobimy to sami, bez pomocy dobrych, złych i całej wyimaginowanej reszty
Bruno_Taut - Śro Lut 18, 2009 4:37 pm
Ustandaryzowany język literacki podnosi status grupy, dla której jest językiem ojczystym, nawet jeżeli nie znajduje się w powszechnym użyciu. I to już wystarczający powód, by podjąć trud standaryzacji. Kolejny argument to przechowanie tej wartości kulturowej, jaką jest język śląski, dla potomnych. Zagrożeniem nie jest dziś administracyjne eliminowanie śląskiego, lecz postępujące roztopienie w pokrewnej mu polszczyźnie. W więszości przypadków zamiast śląskiego już dziś usłyszeć można "masztalszczyznę", czyli polski ze śląskimi końcówkami. Ustandaryzowany język nie poddaje się tak łatwo presji.
"Udziwiniony zapis"? To polonocentryczne podejście. Dla Czecha dziwne są pewnie różne ę, ą, ź i ł. Dla dziecka, które poznaje alfabet, a standaryzacja powinna być adresowana głównie do najmłodszych, żaden zapis nie będzie dziwny, bo owa "dziwność" to odmienność od już poznanego standardu. Jeżeli dzieci będą równocześnie poznawać zapis śląski i polski, ten pierwszy, opracowany zresztą przed wojną przez polskiego nauczyciela Steuera, na pewno ich nie zdziwi.
I jeszcze raz muszę stanowczo zaoponować przeciwko sugestiom, jakoby standaryzacja zapisu miała doprowadzić do ujednolicenia języka mówionego. Jak wspomniałem, jest to polskie doświadczenie, co nie znaczy, że Ślązacy powielą polskie błędy. Likwidacja różnorodności mowy nie wynika z samej standaryzacji zapisu, lecz z politycznej postawy niechęci wobec odrębności lokalnych czy regionalnych.
bobtrebor - Czw Lut 19, 2009 9:37 am
to brzmi jak tekst projektu grantu, niewątpliwie można na języku śląskim sporo ugrać, robić doktoraty, habilitacje, publikować, na pewno będzie ruch w interesie, kasę da rząd, jak nie ten to inny, jak nie rząd to organizacje...
ale kto z większości używających śląskiego sięgnie po książkę napisaną w śląskim ? przecież mało kto czyta cokolwiek a w innym języku ? (bo tak wygląda zapis śląskiego - po prostu obco) dzieci będą chciały się go uczyć w szkole zamiast niemieckiego czy angielskiego ?
absinth - Czw Lut 19, 2009 9:49 am
Trzeba przyznac, ze ten proponowany zapis jezyka slaskiego jest meczacy dla oka. Tzn fajnie to bedzie wygladalo na jakis tablicach informacyjnych itp, ale zeby wiecej w tym komus sie chcialo czytac trzeba bedzie niezlego zaciecia.
Sama inicjatywa imo ok. to jest fajny koloryt, co do praktycznosci mam jednak watpliwosci
salutuj - Czw Lut 19, 2009 4:41 pm
Trzeba przyznac, ze ten proponowany zapis jezyka slaskiego jest meczacy dla oka. Tzn fajnie to bedzie wygladalo na jakis tablicach informacyjnych itp, ale zeby wiecej w tym komus sie chcialo czytac trzeba bedzie niezlego zaciecia.
Sama inicjatywa imo ok. to jest fajny koloryt, co do praktycznosci mam jednak watpliwosci
No wiesz jak czytasz czeski i go nie znasz to to tez meczy oko, a co dopiero np rosyjski dla kogos kto nie zna cyrylicy.
Ale jak znasz jezyk to nie masz problemu.
kiwele - Czw Lut 19, 2009 5:03 pm
Na tym forum gwara slaska (jak ktos chce: slowianska mowa Gornoslazakow) traktowana jest jakby dopiero co byla szerzej odkrywana, a przeciez zajmowaly sie nia cale rzesze badaczy, cale instytuty, od zawsze czy co najmniej od dziesiatkow lat. Przekopano ja dla kazdego slowa, kazdej gloski, kazdej odmiany terytorialnej.
Zaden slad po tym nie pozostal, niczego nie dalo sie trwalej poukladac?
O co tak naprawde chodzi w tej dosc nieukladnej dyskusji?
Bruno_Taut - Czw Lut 19, 2009 5:51 pm
Trzeba przyznac, ze ten proponowany zapis jezyka slaskiego jest meczacy dla oka. Tzn fajnie to bedzie wygladalo na jakis tablicach informacyjnych itp, ale zeby wiecej w tym komus sie chcialo czytac trzeba bedzie niezlego zaciecia.
Sama inicjatywa imo ok. to jest fajny koloryt, co do praktycznosci mam jednak watpliwosci
Też mam wątpliwości widząc, jakie trudności sprawia czytanie ze zrozumieniem dorosłym osobom. Dla dziecka, które poznaje alfabet, zapis Steuera nie jest bardziej egzotyczny niż czysty alfabet łaciński, nie mówiąc o polskim. Ponieważ dodatkowe znaki (nieliczne zresztą), służą zapisaniu fonemów, które w polskim nie występują, nie widzę żadnego problemu.
Kiwele, skąd te rewelacje? Fakt jest taki, że słownika opracowywanego w Opolu pod redakcją prof. Wyderki, nie doprowadzono nawet do 1/4 alfabetu. Wybitny badacz mowy górnośląskiej, Reinhold Olesch, koncentrował się na wybranych dialektach.
kiwele - Czw Lut 19, 2009 6:35 pm
Kiwele, skąd te rewelacje? Fakt jest taki, że słownika opracowywanego w Opolu pod redakcją prof. Wyderki, nie doprowadzono nawet do 1/4 alfabetu. Wybitny badacz mowy górnośląskiej, Reinhold Olesch, koncentrował się na wybranych dialektach.
Gdy bylem regularnie w Kraju do 1976 r. to nieraz, wertujac rzeczy zwiazane ze Slaskiem, natykalem sie na rozne rozprawy traktujace o gwarach slaskich i to czesto zaopatrzone obfita bibliografia. Instytuty w Katowicach i w Opolu mialy te sprawy w swojej podstawowej dzialalnosci, podobnie wydawnictwa naukowe na Slasku. Jestem przekonany, ze tymi sprawami zajmowaly sie naukowo moze nawet dosc liczne grona. Mniejszych i wiekszych publikacji byly dziesiatki, moze nawet setki. Fakt, ze w tych publikacjach bardziej pamietam historyczny aspekt podejscia, a nie taki biezacy, utylitarny. One musza ciagle istniec, wystarczy przegladnac biblioteki. Nie mogly ich dotknac zawieruchy dziejowe.
Ja sam poza okazjonalnym przegladnieciem ilus takich publikacji nie zajmowalem sie nimi blizej, nie moja dziedzina.
Bruno_Taut - Czw Lut 19, 2009 6:38 pm
Odnoszę wrażenie, że mocno przeceniasz poziom i zakres tych prac.
kiwele - Czw Lut 19, 2009 6:57 pm
Odnoszę wrażenie, że mocno przeceniasz poziom i zakres tych prac.
Wlasnie po krotkiej refleksji chcialem uzupelnic swoj post dopiskiem, ze jest oczywiste, ze znasz te sprawy lepiej ode mnie. Tyle, ze coz z tego, uzywasz innej optyki widzenia, mnie nie bardzo pasujacej. Juz mi dales tego przyklady.
A, moze Cie to zabawi:
Jak przetlumaczyc na slaski: Don Kiszot (Don Quijotte, Don Quichot, etc)?
Bruno_Taut!
NB. Musze sie poskarzyc.
Dokucza mi moja wlasna zona: Jak ty mozesz dyskutowac z kims, kto zamieszcza takie niepowazne stwierdzenia pod wszystkimi swoimi postami?
Bruno_Taut - Czw Lut 19, 2009 7:09 pm
Powiedz żonie, że się kajam. Faktycznie do nastolatków wypadałoby miec większe zaufanie niż do rządu.
kiwele - Czw Lut 19, 2009 7:36 pm
Powiedz żonie, że się kajam. Faktycznie do nastolatków wypadałoby miec większe zaufanie niż do rządu.
Zgoda. Ale znowuz nie takie jak do niektorych Forumowiczow.
Pardon, to tylko zabawa pustymi slowami.
Bardziej powaznie, juz ode mnie: Te stale dopiski zabieraja miejsce i czesto burza kompozycje i wymowe postow, a przez swoja powtarzalnosc staja sie wyswiechtanymi natretnymi banalami.
Oczywiste, ze moja niezbyt grzeczna uwaga dotyczy calosci tego zjawiska na Forum.
Kurcze, narozrabialem. Jeszcze mi wypadnie kogos przeprosic!
Maciek B - Pią Lut 20, 2009 11:21 am
Mam konkretne pytanie - chciałbym nauczyć się Śląskiego. Czy istnieją jakieś publikacje, które by mi to umożliwiły? Pytam poważnie, o poważne tytuły.
@kiwele: jest dobra metoda - nie czytać tego. Gdyby nie twoja małżonka, to nawet nie wiedziałbym co ma np. Bruno_Taut napisane pod postami.
Bruno_Taut - Pią Lut 20, 2009 11:42 am
Właśnie ukazał się pierwszy podręcznik tego typu autorstwa Dariusza Dyrdy, ale nie miałem go jeszcze okazji przejrzeć.
kiwele - Pią Lut 20, 2009 12:21 pm
Mam konkretne pytanie - chciałbym nauczyć się Śląskiego. Czy istnieją jakieś publikacje, które by mi to umożliwiły? Pytam poważnie, o poważne tytuły.
@kiwele: jest dobra metoda - nie czytać tego. Gdyby nie twoja małżonka, to nawet nie wiedziałbym co ma np. Bruno_Taut napisane pod postami.
Sprobuje w inny sposob. W Muzeum Archidiecezjalnym na Wita Stwosza byl CD z wystapieniami abpa Bednorza. Wlasciwie mowi po polsku, ale nie ma najmniejszej watpliwosci, ze jest to autentyczny Slazak. Istotne, ze slucha sie nie-Kaczmarka i nie-Bercika. Mozna wyczuc, ze jezyk slaski moglby miec wymiar uniwersalny.
W jezyku slaskim nie tyle wazne sa poszczegolne slowa, kazdy Slazak moze je i cale zdania formulowac inaczej, ile istotny jest sposob wymowy i nawet wyrazania swojej, nie wiem jak to okreslic, mentalnosci, praktycznie nie do imitowania, jesli nie zostaly nabyte w swoim srodowisku w dziecinstwie. Dosc podobnie zreszta jest z gwara goralska, lwowska, wilenska. Wszystkie moga walczyc o swoje szczegolne miejsce w kregu jezyka polskiego.
Nie wiem, czy to opinia uniwersalna, ale by uznac, ze ktos mowi po slasku, to po prostu musi mu buczec. Jak wszelka mowa codzienna tak i gwara slaska podlega ciaglym zmianom. Podrecznikowe stosowanie grozi szybkim, podwojnie smiesznym obciachem.
Co do dopiskow pod postami.
Na ulicach sa smieci.
Czasem je zauwazamy, czasem nie.
Kazdy najmadrzejszy nawet dopisek po kilku uzyciach staje sie zwyklym banalem, po prostu smieciem. W najlepszym przypadku obciachowy kapelusik z fantazyjnym piorkiem.
A jesli przypomniec, ze automatycznie jest klonowany w tysiacach postow...
Bruno_Taut - Pią Lut 20, 2009 12:29 pm
Wciąż się zapytuję. Jak to jest, że niby podręcznikowe stosowanie polskiego, ustandaryzowanego bardzo późno, nie grozi obciachem, a śląskiego tak? A jak śląski może się pięknie rozwijać w ramach polskiego pokazywano nam przez kilkadziesiąt lat i wystarczy. Po tych doświadczeniach emancypacja jest drogą racjonalną i godną.
kiwele - Pią Lut 20, 2009 12:58 pm
Wciąż się zapytuję. Jak to jest, że niby podręcznikowe stosowanie polskiego, ustandaryzowanego bardzo późno, nie grozi obciachem, a śląskiego tak? A jak śląski może się pięknie rozwijać w ramach polskiego pokazywano nam przez kilkadziesiąt lat i wystarczy. Po tych doświadczeniach emancypacja jest drogą racjonalną i godną.
Nie zlosc sie. Mam dobre intencje.
Latwo zrozumiesz o co mi chodzi.
Znam jakos kilka jezykow, tak przez wyuczenie, ale ciagle boje sie nimi poslugiwac w sposob zbyt swobodny, bo wiem jak wtedy latwo czyhaja pulapki.
A co do ustandardyzowanego jezyka polskiego, sam wiesz ile jest w nim bez konca pulapek dla obcokrajowcow, jeszcze wiecej w jezyku codziennym. Oni jednak probuja go uzywac w dobrej wierze i co wazne z prawdziwej koniecznosci.
W przypadku styku polsko-slaskiego latwo o smiesznosc, bo w poslugiwaniu sie slaszczyzna (jest takie slowo?) trzeba byc po prostu autentycznym, inaczej to nie ma sensu. Barwione piorka. Najlepsze nawet podreczniki to za malo, by szpanowac swoim slaskim.
Zalowalem tego wpisu o Don Kiszocie, ale ostatni post potwierdza, ze niewiele Ci trzeba, by sobie powalczyc z wiatrakami jako wyimaginowanymi groznymi tworami.
Maciek B - Pią Lut 20, 2009 3:40 pm
Co to znaczy "mentalność"? Czym ona się przejawia? Czy ma ją górnik, ksiądz czy pracownik biurowy? Dotyczy ona "niższych" czy "wyższych" sfer? Do którego roku życia się ją nabywa? Od ilu pokoleń rodzina musi mieszkać na śląsku, by była pewność, że "mentalność" się ma? Że napewno została przeniesiona, przekazana?
Bruno_Taut - Pią Lut 20, 2009 4:28 pm
Maciek, nie przejmuj się. Każdy, kto włada językiem wyuczonym, godzien jest za to szacunku. To, że chcesz się śląskiego uczyć, powinno Ślązakom z dziada pradziada pochlebiać.
kiwele - Sob Lut 21, 2009 2:35 pm
Co to znaczy "mentalność"? Czym ona się przejawia? Czy ma ją górnik, ksiądz czy pracownik biurowy? Dotyczy ona "niższych" czy "wyższych" sfer? Do którego roku życia się ją nabywa? Od ilu pokoleń rodzina musi mieszkać na śląsku, by była pewność, że "mentalność" się ma? Że napewno została przeniesiona, przekazana?
Jako jedyny uzylem tego slowa mentalnosc i chyba to mnie wypada podjac sprawe, czy nawet wytlumaczyc sie.
Jak pisalem, nie wiem czy mentalnosc w tym przypadku jest najlepszym okresleniem.
Kazdego jezyka w jego formie standardowej, literackiej (polski,angielski, niemiecki...) mozna sie nauczyc nawet calkiem poprawnie. Zrozumiale i oczywiste.
Gdy chodzi jednak o opanowanie jezyka z jakims specyficznym zabarwieniem, jak to jest w przypadku roznych odmian regionalnych, to poprzeczka trudnosci wedruje duzo wyzej nizby to wynikalo tylko z roznic akcentowania i wymowy czy dodatkowego slownictwa. Bo w takiej mowie jest jeszcze cos dodatkowego, pozalingwistycznego, jakby jakis zaklety duch regionalny (sorry!) czy ta rzeczona mentalnosc.
Jesli tego brakuje, to jezyk, najmocniejszy element komunikujacej sie wspolnoty, staje sie martwy, nieautentyczny, obojetnie standardowy, brakuje mu ciepla ludzkiego, przynajmniej takiego uznanego przez swoich.
Jest uznane, ze specyficzny charakter, osobowosc, maja nie tylko poszczegolni ludzie, ale rowniez cale spolecznosci. Logiczne wiec, ze odzwierciedla sie to takze w jezyku jakim sie posluguja.
Sprobuje to przyblizyc przez prosty skrot, wyrywkowo: na przyklad aspekt sprytu zyciowego inaczej jest wyrazany w gwarze goralskiej a inaczej chocby w zargonie warszawskim (tym od Wiecha) i nie skodyfikujemy tego w samych slowach ani regulach gramatycznych.
Przez takie elementy, z natury pozalingwistyczne, jako dopelnienie swojego jezyka, swoi instynktownie rozpoznaja swoich.
Oczywiscie nie kazdy Slazak,Goral, Warszawiak, Lwowiak ma talent do bogatego poslugiwania sie swoim wlasnym jezykiem z jego roznymi niuansami, ale w razie czego... mowi przeciez swoim jezykiem.
Jesli jednak jest to ktos z zewnatrz, to niewiele trzeba, czasem jakis inny timbre glosu, by spostrzec ptaka z barwionymi piorami w nieswoim stadzie.
Ogolnie biorac, mozna sie nauczyc jezyka regionalnego, ale lepiej to robic w kregu jego uzytkownikow, bo wtedy jest sie jeszcze brzydkim kaczatkiem, ale juz takim uznanym.
Jesli ze swoja znajomoscia jezyka regionalnego chcialoby sie przyjsc calkiem z zewnatrz, to trzeba by miec naprawde duzy talenty jezykowe i aktorskie.
Na pewno najbardziej bezpieczne jest poslugiwanie sie jezykiem zblizonym do standardowego, bo na ten nie zwraca sie wiekszej uwagi.
Z wlasnych wspomnien wiem, ze Polacy-tacy-w-ogole nie bardzo sobie radza z przyswojeniem slaskiej godki, natomiast o dziwo Lwowiacy z domu dosc latwo dorastaja do mistrzow, zdolnych nawet przekonywujaco ja przedrzezniac.
Warto by bylo przesledzic jak wyglada slaska mowa w filmach o tematyce slaskiej. Czesto sie irytowalem, ale kompensowal to przynajmniej Franciszek Pieczka.
salutuj - Nie Lut 22, 2009 1:09 am
Znajdowanie farbowanego lisa w kimś kto się uczy języka i próbuje się nim porozumieć jest w mozliwe w dwóch wypadkach - gdy ten ktoś ma niecne zamiary i próbuje wykorzystać to, lub gdy szukający cierpi na nieufność.
Gdyby mi ktoś np z Warszawy zaczął mówić po śląsku, z błędami, ale z żywą i szczerą chęcią (co widac po mowie pozawerbalnej - ważniejszym od jezyka elemencie komunikacji we wspolnocie) to przyjąłbym to ciepło.
kiwele - Nie Lut 22, 2009 11:50 am
Znajdowanie farbowanego lisa w kimś kto się uczy języka i próbuje się nim porozumieć jest w mozliwe w dwóch wypadkach - gdy ten ktoś ma niecne zamiary i próbuje wykorzystać to, lub gdy szukający cierpi na nieufność.
Gdyby mi ktoś np z Warszawy zaczął mówić po śląsku, z błędami, ale z żywą i szczerą chęcią (co widac po mowie pozawerbalnej - ważniejszym od jezyka elemencie komunikacji we wspolnocie) to przyjąłbym to ciepło.
Czytajac uwaznie mozna w moim poscie wylowic takie zdanie:
Ogolnie biorac, mozna sie nauczyc jezyka regionalnego, ale lepiej to robic w kregu jego uzytkownikow, bo wtedy jest sie jeszcze brzydkim kaczatkiem, ale juz takim uznanym.
Mam nadzieje, ze reszta moze tez pasuje do Twojej optyki widzenia.
Brzydkie Kaczatko.
Wit - Nie Lut 22, 2009 1:26 pm
Przyszłość godki widzę w różowych barwach
Rozmawiał Przemysław Jedlecki2009-02-20, ostatnia aktualizacja 2009-02-20 14:52
- To nie będzie podręcznik do nauki śląskiego. To typowy elementarz, który nauczy pisać i czytać, ale nie będzie tu ani gramatyki, ani słownictwa. Podręcznika na razie nie tworzymy. Ale gorol będzie mógł się z niego nauczyć właśnie pisać i czytać po śląsku - mówi prof. Jolanta Tambor, współtwórczyni śląskiego elementarza.
Przemysław Jedlecki: Czym jest mowa śląska? Specjaliści nie są w tej sprawie zgodni. Jedni mówią o dialekcie, inni o gwarze, a niektórzy o języku?
Prof. Jolanta Tambor, językoznawca, współtwórczyni powstającego właśnie elementarza śląskiego: To sposób mówienia Ślązaków, który najczęściej i najchętniej określa się potocznym śląskim stwierdzeniem "godka". Dzięki temu unika się rozstrzygnięć, czy jest to dialekt, czy może - jak chcieliby niektórzy - język. Dziś jednak możemy stwierdzić, że mowa śląska językiem na pewno nie jest. Jeżeli miałaby uzyskać status języka, to oczywiście tylko status języka regionalnego, czyli takiego, jakim w tej chwili jest kaszubski. Do tego są potrzebne jednak uregulowania prawne. Ale żeby Sejm zajął się odpowiednimi przepisami, musi się jeszcze wiele zmienić. Trzeba podjąć takie działania jak np. kodyfikacja pisowni.
Co Ślązakom ma dać uznanie ich mowy za język regionalny?
- To określenie przysporzy tej mowie większego prestiżu.
Już dziś są jednak politycy, którzy mówią, że jeśli dadzą Ślązakom język regionalny, to oni zaraz zażądają autonomii. Nie boi się Pani takich zarzutów?
- A dlaczego w przypadku Kaszubów nie ma takich zarzutów? Nikt nie mówi, że oni chcą autonomii. Nie bardzo rozumiem, dlaczego w przypadku Ślązaków pojawiają się od razu uwagi, że jak dostaną palec, to będą chcieli całą rękę. Ja jestem bezwzględnie Ślązaczką i żadnej autonomii nie chcę, ani nawet wielkiej samorządności. Nie myślę też o oderwaniu się w jakikolwiek sposób od Polski. Nie widzę takiej groźby także ze strony mnóstwa osób, z którymi rozmawiam, przeprowadzam wywiady.
Nie brakuje jednak ludzi, którym marzy się autonomia.
- Istnieje taka grupa, ale jednocześnie nie wszystkie te osoby walczą o uznanie godki za język regionalny. Te dwie sprawy wcale nie są ze sobą zbieżne.
Jakie są największe przeszkody w pisaniu elementarza śląskiego?
- Trudności jest wiele. Trzeba uzgodnić, jakich nowych liter potrzebujemy w śląskim alfabecie, tak by oddać wszystkie dźwięki tej mowy. Należy ustalić, jak pisać poszczególne wyrazy. Wreszcie trzeba się zdecydować, jakie wyrazy będą w elementarzu. Chodzi o to, że o tej samej rzeczy mówi się inaczej na Śląsku Cieszyńskim, w województwie opolskim, w okolicach Rybnika czy Raciborza. Musimy skonstruować takie sformułowania, które będą zrozumiałe dla Ślązaków zamieszkujących różne części regionu. A tego nie da się zrobić w tydzień.
Już teraz pojawiły się obawy, że to, co powstaje, może być nie dla wszystkich czytelne.
- Dlatego na razie staramy się ustalić w elementarzu takie reguły pisowni i zakres używanych słów oraz ich form gramatycznych, by był do zaakceptowania na różnych terenach. Pierwsze wydanie elementarza potraktujemy jako próbne. Po jego ukazaniu się będziemy pracować dalej. Nasz zespół nie zamierza ogłosić, że od dziś wszyscy mają tak mówić i pisać po śląsku, jak napisaliśmy.
Komu ma służyć elementarz?
- Myślimy o uczniach pierwszych klas szkoły podstawowej, czyli o dzieciach, które już potrafią pisać po polsku.
A gorol będzie mógł się z tej książki nauczyć godki?
- To nie będzie podręcznik do nauki śląskiego. To typowy elementarz, który nauczy pisać i czytać, ale nie będzie tu ani gramatyki, ani słownictwa. Podręcznika na razie nie tworzymy. Ale gorol będzie mógł się z niego nauczyć właśnie pisać i czytać po śląsku.
Jaka jest przyszłość śląskiej mowy?
- Są miejsca, środowiska, gdzie przeżywa ona renesans. Są też takie miejsca, gdzie godka zanika. Moja córka np. już nie godo. Mam też w pracy przyjaciółkę, której rodzice są Ślązakami i znają gwarę, a ono już nie. Mimo to przyszłość godki widzę w różowych barwach. Myślę, że nasze działania sprawią, że coraz więcej osób zacznie się nią interesować jako wartością kulturową.
Jakimi jeszcze argumentami można przekonać posłów, by zmienili prawo i uznali mowę śląską za język regionalny?
- Musimy napisać ten elementarz. Poczekać na opinie czytelników, potem trzeba będzie spróbować napisać gramatykę. To nie jest tak, że jutro jedziemy do Sejmu przekonywać posłów. Musimy im najpierw pokazać, że warto zainwestować w godkę. Przekonać ich, że jest to odłam językowy, który naprawdę zasługuje na miano języka regionalnego.
salutuj - Nie Lut 22, 2009 2:18 pm
Czytajac uwaznie mozna w moim poscie wylowic takie zdanie:
Ogolnie biorac, mozna sie nauczyc jezyka regionalnego, ale lepiej to robic w kregu jego uzytkownikow, bo wtedy jest sie jeszcze brzydkim kaczatkiem, ale juz takim uznanym.
Mam nadzieje, ze reszta moze tez pasuje do Twojej optyki widzenia.
Brzydkie Kaczatko.
Ale moja optyka nie jest taka, że postrzegam kogoś jako brzydkie kaczątko.
Maciek B - Nie Lut 22, 2009 2:36 pm
Jako jedyny uzylem tego slowa mentalnosc i chyba to mnie wypada podjac sprawe, czy nawet wytlumaczyc sie.
Jak pisalem, nie wiem czy mentalnosc w tym przypadku jest najlepszym okresleniem.
Kazdego jezyka w jego formie standardowej, literackiej (polski,angielski, niemiecki...) mozna sie nauczyc nawet calkiem poprawnie. Zrozumiale i oczywiste.
Gdy chodzi jednak o opanowanie jezyka z jakims specyficznym zabarwieniem, jak to jest w przypadku roznych odmian regionalnych, to poprzeczka trudnosci wedruje duzo wyzej nizby to wynikalo tylko z roznic akcentowania i wymowy czy dodatkowego slownictwa. Bo w takiej mowie jest jeszcze cos dodatkowego, pozalingwistycznego, jakby jakis zaklety duch regionalny (sorry!) czy ta rzeczona mentalnosc.
Jesli tego brakuje, to jezyk, najmocniejszy element komunikujacej sie wspolnoty, staje sie martwy, nieautentyczny, obojetnie standardowy, brakuje mu ciepla ludzkiego, przynajmniej takiego uznanego przez swoich.
Jest uznane, ze specyficzny charakter, osobowosc, maja nie tylko poszczegolni ludzie, ale rowniez cale spolecznosci. Logiczne wiec, ze odzwierciedla sie to takze w jezyku jakim sie posluguja.
Sprobuje to przyblizyc przez prosty skrot, wyrywkowo: na przyklad aspekt sprytu zyciowego inaczej jest wyrazany w gwarze goralskiej a inaczej chocby w zargonie warszawskim (tym od Wiecha) i nie skodyfikujemy tego w samych slowach ani regulach gramatycznych.
Przez takie elementy, z natury pozalingwistyczne, jako dopelnienie swojego jezyka, swoi instynktownie rozpoznaja swoich.
Oczywiscie nie kazdy Slazak,Goral, Warszawiak, Lwowiak ma talent do bogatego poslugiwania sie swoim wlasnym jezykiem z jego roznymi niuansami, ale w razie czego... mowi przeciez swoim jezykiem.
Jesli jednak jest to ktos z zewnatrz, to niewiele trzeba, czasem jakis inny timbre glosu, by spostrzec ptaka z barwionymi piorami w nieswoim stadzie.
Ogolnie biorac, mozna sie nauczyc jezyka regionalnego, ale lepiej to robic w kregu jego uzytkownikow, bo wtedy jest sie jeszcze brzydkim kaczatkiem, ale juz takim uznanym.
Jesli ze swoja znajomoscia jezyka regionalnego chcialoby sie przyjsc calkiem z zewnatrz, to trzeba by miec naprawde duzy talenty jezykowe i aktorskie.
Na pewno najbardziej bezpieczne jest poslugiwanie sie jezykiem zblizonym do standardowego, bo na ten nie zwraca sie wiekszej uwagi.
Z wlasnych wspomnien wiem, ze Polacy-tacy-w-ogole nie bardzo sobie radza z przyswojeniem slaskiej godki, natomiast o dziwo Lwowiacy z domu dosc latwo dorastaja do mistrzow, zdolnych nawet przekonywujaco ja przedrzezniac.
Warto by bylo przesledzic jak wyglada slaska mowa w filmach o tematyce slaskiej. Czesto sie irytowalem, ale kompensowal to przynajmniej Franciszek Pieczka.
Specjalnie włożyłem zwrot "mentalność" w cudzysłów, gdyż użyłem go w sposób powiedzmy nieformalny, tak jak ty. Tylko dla zachowania porządku dyskusji. I w gruncie rzeczy moje pytania były retoryczne. Bo też czy mógłbyś mi na te pytania konkretnie odpowiedzieć?
Bardzo dobrze zdaję sobie sprawę, że nie o krystaliczną śląsczyznę chodzi, tylko o to żeby "buczało". Tyle, że jaki widzisz problem w tym, by ktoś, nie mając w pobliżu osób po śląsku mówiących, chciał się mówić po śląsku nauczyć? Nie dla szpanu. Więcej - pewnie nawet przy prawdziwych ślązakach bałbym się tak mówić. Żeby nie zrobić gafy. Ale mieszkam na śląsku od urodzenia, czuję się z tym miejscem związany, mimo, że basztat jestem i z czystej ludzkiej ciekawości chciałbym się tego języka/gwary nauczyć. Choćby dla podtrzymania tradycji. Nie używać go potem jako normalnego, codziennego języka. Raczej znać jak inne języki obce.
I w tym momencie chciałbym by istniały jakieś narzedzia, które mi tę naukę ułatwią. Więcej - jeśli tutaj zostanę, dorobię się potomstwa, to chciałbym, by w szkole uczono je śląskiego. I w tym momencie znowu wracamy do "elementarza".
Dlatego kierowałem do ciebie te retoryczne pytania o "mentalność". Nie chciałbym, żeby śląski był jakimś elementem śląskiego "elitaryzmu" (jakkolwiek źle to w tym momencie zabrzmi). Tym niemniej dobrze rozumiem, o co Ci chodzi.
A poza tym - może w jakiś sposób tą mentalnością przesiąknięty jestem, tylko po śląsku "godać" nie potrafię? W tej sytuacji elementarz byłby dla mnie narzędziem do stworzenia swoistego "wentylu".
kiwele - Nie Lut 22, 2009 3:07 pm
Przyszłość godki widzę w różowych barwach
Rozmawiał Przemysław Jedlecki2009-02-20, ostatnia aktualizacja 2009-02-20 14:52
- To nie będzie podręcznik do nauki śląskiego. To typowy elementarz, który nauczy pisać i czytać, ale nie będzie tu ani gramatyki, ani słownictwa. Podręcznika na razie nie tworzymy. Ale gorol będzie mógł się z niego nauczyć właśnie pisać i czytać po śląsku - mówi prof. Jolanta Tambor, współtwórczyni śląskiego elementarza.
Przemysław Jedlecki: Czym jest mowa śląska? Specjaliści nie są w tej sprawie zgodni. Jedni mówią o dialekcie, inni o gwarze, a niektórzy o języku?
Prof. Jolanta Tambor, językoznawca, współtwórczyni powstającego właśnie elementarza śląskiego: To sposób mówienia Ślązaków, który najczęściej i najchętniej określa się potocznym śląskim stwierdzeniem "godka". Dzięki temu unika się rozstrzygnięć, czy jest to dialekt, czy może - jak chcieliby niektórzy - język. Dziś jednak możemy stwierdzić, że mowa śląska językiem na pewno nie jest. Jeżeli miałaby uzyskać status języka, to oczywiście tylko status języka regionalnego, czyli takiego, jakim w tej chwili jest kaszubski. Do tego są potrzebne jednak uregulowania prawne. Ale żeby Sejm zajął się odpowiednimi przepisami, musi się jeszcze wiele zmienić. Trzeba podjąć takie działania jak np. kodyfikacja pisowni.
Co Ślązakom ma dać uznanie ich mowy za język regionalny?
- To określenie przysporzy tej mowie większego prestiżu.
Już dziś są jednak politycy, którzy mówią, że jeśli dadzą Ślązakom język regionalny, to oni zaraz zażądają autonomii. Nie boi się Pani takich zarzutów?
- A dlaczego w przypadku Kaszubów nie ma takich zarzutów? Nikt nie mówi, że oni chcą autonomii. Nie bardzo rozumiem, dlaczego w przypadku Ślązaków pojawiają się od razu uwagi, że jak dostaną palec, to będą chcieli całą rękę. Ja jestem bezwzględnie Ślązaczką i żadnej autonomii nie chcę, ani nawet wielkiej samorządności. Nie myślę też o oderwaniu się w jakikolwiek sposób od Polski. Nie widzę takiej groźby także ze strony mnóstwa osób, z którymi rozmawiam, przeprowadzam wywiady.
Nie brakuje jednak ludzi, którym marzy się autonomia.
- Istnieje taka grupa, ale jednocześnie nie wszystkie te osoby walczą o uznanie godki za język regionalny. Te dwie sprawy wcale nie są ze sobą zbieżne.
Jakie są największe przeszkody w pisaniu elementarza śląskiego?
- Trudności jest wiele. Trzeba uzgodnić, jakich nowych liter potrzebujemy w śląskim alfabecie, tak by oddać wszystkie dźwięki tej mowy. Należy ustalić, jak pisać poszczególne wyrazy. Wreszcie trzeba się zdecydować, jakie wyrazy będą w elementarzu. Chodzi o to, że o tej samej rzeczy mówi się inaczej na Śląsku Cieszyńskim, w województwie opolskim, w okolicach Rybnika czy Raciborza. Musimy skonstruować takie sformułowania, które będą zrozumiałe dla Ślązaków zamieszkujących różne części regionu. A tego nie da się zrobić w tydzień.
Już teraz pojawiły się obawy, że to, co powstaje, może być nie dla wszystkich czytelne.
- Dlatego na razie staramy się ustalić w elementarzu takie reguły pisowni i zakres używanych słów oraz ich form gramatycznych, by był do zaakceptowania na różnych terenach. Pierwsze wydanie elementarza potraktujemy jako próbne. Po jego ukazaniu się będziemy pracować dalej. Nasz zespół nie zamierza ogłosić, że od dziś wszyscy mają tak mówić i pisać po śląsku, jak napisaliśmy.
Komu ma służyć elementarz?
- Myślimy o uczniach pierwszych klas szkoły podstawowej, czyli o dzieciach, które już potrafią pisać po polsku.
A gorol będzie mógł się z tej książki nauczyć godki?
- To nie będzie podręcznik do nauki śląskiego. To typowy elementarz, który nauczy pisać i czytać, ale nie będzie tu ani gramatyki, ani słownictwa. Podręcznika na razie nie tworzymy. Ale gorol będzie mógł się z niego nauczyć właśnie pisać i czytać po śląsku.
Jaka jest przyszłość śląskiej mowy?
- Są miejsca, środowiska, gdzie przeżywa ona renesans. Są też takie miejsca, gdzie godka zanika. Moja córka np. już nie godo. Mam też w pracy przyjaciółkę, której rodzice są Ślązakami i znają gwarę, a ono już nie. Mimo to przyszłość godki widzę w różowych barwach. Myślę, że nasze działania sprawią, że coraz więcej osób zacznie się nią interesować jako wartością kulturową.
Jakimi jeszcze argumentami można przekonać posłów, by zmienili prawo i uznali mowę śląską za język regionalny?
- Musimy napisać ten elementarz. Poczekać na opinie czytelników, potem trzeba będzie spróbować napisać gramatykę. To nie jest tak, że jutro jedziemy do Sejmu przekonywać posłów. Musimy im najpierw pokazać, że warto zainwestować w godkę. Przekonać ich, że jest to odłam językowy, który naprawdę zasługuje na miano języka regionalnego.
Kurcze pieczone, ile tu sie budzi wzajemnie sprzecznych refleksji!
Wit - Pon Mar 02, 2009 6:05 pm
Taka ciekawostka...
W sumie w pewnej opozycji do gwary, w Katowicach tworzy się silny ośrodek propagowania polszczyzny. Powszechnie znane dyktando, nagrody Ambasadora Polszczyzny, a teraz akcja "Moda na polski"
Używaj polszczyzny, bo ci język zardzewieje
Jacek Madeja2009-02-22, ostatnia aktualizacja 2009-02-23 01:31
Katowice kolejny raz udowodniły, że są stolicą polszczyzny. W sobotę rozpoczęła się tu ogólnopolska akcja "Moda na polski".
Program "Moda na polski" wymyśliła Rada Języka Polskiego, działająca przy Prezydium Polskiej Akademii Nauk. Data katowickiej inauguracji nie była przypadkowa. Odbyła się w ustanowionym przez UNESCO Międzynarodowym Dniu Języka Ojczystego. Współorganizatorem była Biblioteka Śląska. Jak wyjaśniała Krystyna Bochenek, wicemarszałek Senatu i członkini rady, to pilotażowy program ogólnopolskiego projektu. - Chcemy pokazać, że polski nie musi być nudny, wylansować modę na posługiwanie się bogatą i poprawną polszczyzną - wyjaśniła.
W sobotę do sali Sejmu Śląskiego przyjechali licealiści nie tylko ze Śląska. Nie zabrakło uczniów nawet z odległego Łańcuta czy Ostrowa Wielkopolskiego. Warunek był jeden: patronem szkoły musiał być wielki polski pisarz lub poeta.
Uczniowie stanęli przed arcytrudnym wyzwaniem. Zmierzyli się z dyktandem przygotowanym przez prof. Andrzeja Markowskiego, przewodniczącego Rady Języka Polskiego. Naszpikowany pułapkami tekst przede wszystkim stawiał uczniów przed dylematem pisania słów razem czy osobno. W gąszczu ortograficznych zawiłości niewiele pomogły żartobliwe podpowiedzi autora, że tekst liczy dokładnie 190 wyrazów, więc wszystko można policzyć. - Raczej nie mam szans. Pogubiłem się w tym wszystkim - mówił zaraz po odłożeniu długopisu Patryk Mataniak z chorzowskiego "Słowaka". Uczennice z liceum im. Wyspiańskiego w Tychach były w lepszych nastrojach. - Nie było tak źle. Zawsze jakaś szansa jest - dodawały sobie otuchy.
Wszystkich pogodziła Ola Mikołajczyk z Ostrowa Wielkopolskiego. Uczennica II LO im. Reymonta pomyliła się tylko dwukrotnie. I to ona zwyciężyła.
Dyktando było jednak tylko częścią imprezy. Organizatorzy nie zapomnieli o słowie mówionym i obrazie. Uczniowie wysłuchali wykładu dyrektora Biblioteki Śląskiej prof. Jana Malickiego i spotkali się z pisarzem Wojciechem Kuczokiem. W westybulu Sejmu Śląskiego można było obejrzeć wystawę "Uroda polszczyzny". Kilkadziesiąt fotogramów przedstawiało podobizny wielkich pisarzy, rękopisy noblistów i białe kruki na co dzień przechowywane w Bibliotece Śląskiej.
Honorowym patronem spotkania była minister edukacji Katarzyna Hall, która witając uczniów, przekonywała, że tam, gdzie się da, powinniśmy promować i popularyzować polski. - Mówię to, choć jestem nauczycielką matematyki - żartowała. Prof. Andrzej Markowski przekonywał, jak ważne jest pielęgnowanie polszczyzny, nie tylko wśród uczniów, ale też polityków i dziennikarzy. - To tak jak z narzędziem. Jak się o coś nie dba, to rdzewieje - mówił naukowiec.
W sukurs politykom i naukowcom przyszła również aktorka Grażyna Barszczewska, laureatka Dyktanda dla Aktorów i mistrzyni mowy polskiej. - Z językiem jest jak z powietrzem. Oddychanie jest dla nas tak naturalne, że o nim zapominamy. Nasza polszczyzna na tym traci. A przecież w tym języku możemy wyszeptać czułe słowo, opowiedzieć pikantny żart czy wygłosić płomienistą mowę - zachwalała polszczyznę aktorka.
Rada Języka Polskiego przygotowuje kolejne spotkania, przeznaczone dla innych grup wiekowych. - Robimy to, bo język polski potrzebuje pozytywnej promocji, a nie tylko piętnowania błędów. Chcemy prowadzić kampanię, która uświadomi nam wartość języka ojczystego w dobie globalizacji - mówiła wicemarszałek Bochenek.
kiwele - Wto Mar 03, 2009 2:09 pm
Dobrze, ze nikt nie bierze imprez w Katowicach promujacych jezyk polski standardyzowany jako opozycje do gwary slaskiej.
Mysle, ze w ramach gwary slaskiej moznaby rowniez zdazac do podobnych imprez, a nie tylko takich jak w Domu Muzyki i Tanca w Zabrzu. Przydalaby sie od zaraz jakas powazna regularna audycja w telewizji regionalnej (radio Piekary Slaskie?).
bobtrebor - Śro Mar 04, 2009 12:11 pm
akurat poziom "śląskości" prezentowany przez te dwa media raczej odpycha
Wit - Wto Lip 14, 2009 10:19 am
Elementarz na pewno pomoże śląskiej mowie
Przemysław Jedlecki 2009-07-13, ostatnia aktualizacja 2009-07-13 19:34:37.0
- Śląskie sprawy mają się dobrze. Interesują się nimi politycy, którzy wcześniej o tym nie myśleli, a to zwiastuje sprawie sukces - mówił w poniedziałek Jerzy Gorzelik, lider Ruchu Autonomii Śląska, który - jak wielu Ślązaków - nie może się doczekać wpisania mowy śląskiej na listę języków regionalnych.
Sprawie z pewnością pomoże powstanie elementarza, bo sejmowi prawnicy już dawno sugerowali, że śląski potrzebuje jasnych reguł pisowni. Twórcy elementarza i miłośnicy Śląska spotkali się wczoraj w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim, by podsumować efekty dotychczasowej pracy nad podręcznikiem. - Udało nam się zdobyć 40 tys. zł dotacji z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich - mówił Mirosław Syniawa z Pro Loquela Silesiana, stowarzyszenia, które zajmuje się promowaniem i kultywowaniem śląskiej mowy.
Prof. Jolanta Tambor, językoznawczyni z Uniwersytetu Śląskiego, wyjaśniała, czym zajmuje się teraz razem z miłośnikami śląskiej mowy: - Ustalamy zasady pisowni i po części gramatyki. Zachowamy jednak polskie reguły ortograficzne, decydując o pisowni wybierzemy też najbardziej charakterystyczne cechy dla śląskiej mowy.
Syniawa zapowiada, że podręcznik będzie gotowy najpóźniej w czerwcu przyszłego roku. Ukaże się w nakładzie około 1800 egzemplarzy, które trafią do szkół i bibliotek w całym regionie. Jego adresatami nie będą pierwszoklasiści, ale dzieci, które umieją już czytać i pisać po polsku, czyli np. trzecioklasiści. Cena egzemplarza nie będzie wygórowana i ma wynieść około 2,5 zł.
Lucjan Karasiewicz, poseł z Lublińca, który jako pierwszy wystąpił w Sejmie z propozycją uznania śląskiego za język regionalny uważa, że projekt ustawy w tej sprawie mógłby trafić do Sejmu jesienią. - Wtedy byłaby szansa na uchwalenie koniecznych zmian jeszcze w tej kadencji - mówi Karasiewicz. Twierdzi, że to możliwe, bo sprawa połączyła posłów Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości.
Przygotowania do zmiany przepisów sceptycznie ocenia jednak senator Maria Pańczyk (PO): - Jeśli ma być stworzony uniwersalny język śląski, to muszą zajmować się tym językoznawcy. Nie może być legalizacji bez porządnej kodyfikacji.
Poseł Marek Plura (PO), który zorganizował spotkanie, nie zgodził się z Pańczyk. - Kodyfikacja wcale nie jest konieczna, przecież język romski nie ma gramatyki, ani pełnej kodyfikacji - mówił.
Podobnie uważa Alojzy Lysko, śląski regionalista z Bojszów. Wyjaśniał, że język powstaje długo i - jeśli jest szansa teraz zmienić prawo - to trzeba to wykorzystać. - Nawet jeśli kodyfikacja nie będzie ukończona. Dwadzieścia lat temu nie zadbaliśmy o śląski jako język. Efekty są takie, że edukacja regionalna kuleje i młodzi ludzie nie potrafią wymienić nazwisk znanych Ślązaków! Teraz mamy szansę to nadrobić - podkreślał Lysko.
stieg - Śro Lip 15, 2009 10:40 am
U mnie w domu niestety nie mówiło się gwarą i teraz trochę żałuje... jednak język jest bardzo ważnym wyznacznikiem naszej tożsamości.
Wit - Czw Lip 16, 2009 7:32 pm
Akcja "Gazety": Słowa jak obrazy
Iwona Sobczyk 2009-07-15, ostatnia aktualizacja 2009-07-15 23:51:33.0
Henryk Sakwerda za jedno z najciekawszych wizualnie śląskich słów uznał "gynsipympek". Profesor Marian Oslislo dostrzega potencjał piękna tkwiący w literze "m" i ryzyko pisania "i" po "f". Obaj podkreślają, że dla grafików brzydkich słów nie ma. Są tylko źle przedstawione
Spośród wszystkich śląskich słów prof. Oslislo, grafik i rektor katowickiej ASP, najbardziej lubi trzy: "soroń", "liderlok" i "brele". Pierwsze oznacza kogoś nieokrzesanego, drugie bałaganiarza, ostatnie okulary - mówi rektor.
Słowa nie dość, że brzmią zabawnie, to jeszcze piękne wyglądają. Ale piękny może być nawet "pieron". - Słowa mogą nieść rozmaitą - pozytywną lub negatywną - treść, ale z punktu widzenia grafika nie ma słów, które same w sobie są brzydkie albo piękne. Wszystkie składają się z konkretnych liter alfabetu, wypracowanych i sprawdzonych przez lata znaków. A zadaniem grafika jest przedstawić je tak, żeby prezentowały się jeszcze lepiej - mówi rektor.
Prof. Oslislo, który lubi czasem odejść od komputera i wrócić do kaligrafii, zauważa, że nie wszystkie litery pisze się ładnie z równą łatwością. - Literę "m" kreśli się naturalnym, lekkim gestem. Trudniej jest z "B", bo do tych obłości trzeba być dosyć precyzyjnym. Choć nie wykluczam, że gdyby zapytać kogoś innego, miałby zupełnie odmienne odczucia w sprawie "B". To chyba kwestia indywidualnych predyspozycji - mówi rektor.
Niewprawnym kaligrafom i typografom wróży kłopoty przy pisaniu słów, w których łączą się litery "i" i "t" oraz "f" i "i". Ze wszystkimi śląskimi "pitfokami" o "fifrokami" trzeba więc uważać. - Kropeczka "i" wypada za blisko albo za daleko poprzeczki "t", a "f" i "i" zwykle się łączą - opisuje profesor.
Śląską gwarę uznaje za wyzwanie dla projektanta. Choć prace nad śląskim elementarzem trwają, nadal nie istnieje jeszcze regionalny alfabet. - To musiałby być zestaw skodyfikowanych znaków, które przenosiłyby pewne brzmienia charakterystyczne dla śląskiej gwary. Wspaniałe zadanie dla projektanta - mówi.
Na konieczność dopracowania sposobu zapisywania śląskiej gwary zwraca też uwagę dr Tomasz Bierkowski, projektant grafiki użytkowej i wykładowca katowickiej ASP. - Moim zdaniem zapis śląszczyzny zwykle nie jest tak dobry jak brzmienie. Jest na przykład takie słowo jak "potn", czyli "potem". Zapis je ubezdźwięcznia. Gwara na tym traci, a szkoda. Ale są też przykłady pozytywne. "Ciś", czyli "pchaj". Krótkie, zwięzłe, dosadne, korelujące ekspresją brzmienia i wyglądu ze znaczeniem - mówi dr Bierkowski.
Projektanci zwracają uwagę, że na to, czy słowo uznamy za piękne i interesujące, ma też wpływ krój pisma, jakim je zapiszemy. Czcionka musi pasować do komunikatu. - Są kroje, które lepiej pasują do określonych języków. Swoje czcionki zamawiają miasta, a nawet firmy. To dzisiaj norma - dodaje Justyna Kucharczyk, projektantka komunikacji wizualnej, wykładowczyni katowickiej ASP.
Śląsk też ma swoją czcionkę. Silesiana powstała trzy lata temu na zlecenie zarządu województwa i jest dziś powszechnie dostępna. Przedsięwzięcie w skali kraju było pionierskie, wcześniej żaden samorząd nie zdecydował się na stworzenie takiego narzędzia. Autorzy silesiany - Henryk Sakwerda (był odpowiedzialny przede wszystkim za wykreślenie znaków na papierze) i Artur Frankowski (odpowiadał za digitalizację czcionki) - inspiracji szukali w historii. Przejrzeli śląskie dokumenty powstałe między XVI i XIX wiekiem i odwołując się do wykorzystywanych tam stylów pisma, stworzyli własny. Ozdobna silesiana miała się przydawać w zaproszeniach, dyplomach i nagłówkach oficjalnych dokumentów. - A jednocześnie miała oddawać charakter Śląska. Dlatego wiedzieliśmy, że pismo, choć ozdobne, nie może być zbyt eleganckie. To by nie pasowało do przemysłowych tradycji regionu - mówi Sakwerda.
"Śląskie pismo" promowano, zapisując nim gwarowe wyrażenia. - Ozdobna forma i powszedni język. Powstawały ciekawe wizualne paradoksy. Ten pomysł miał w sobie coś - mówi dr Bierkowski.
Sakwerda właśnie zaczyna pracę nad nowym śląskim krojem pisma. Ten ma służyć już codziennym celom.
- Nie ma słów brzydkich wizualnie, niektóre są po prostu mniej lub bardziej ciekawe. Decyduje bogactwo kontrastów kształtu - twierdzi Sakwerda. On za najbarwniejsze uznałby słowo "gynsipympek". - Wychowałem się w okolicach Mikołowa, u mnie każdy wiedział, że gynsipympek to stokrotka. I proszę popatrzeć, jak kto wygląda! Miniaturka litery "o" i wstęga tworząca "g", skosy w "y", "n", które można wpisać w kwadrat, wężyk litery "s", malownicza kropka nad "i", zakreślony w prawo łuk "p" i "e" z kontrastowym łukiem, wcześniej "m" decydująca o rytmie odległości między innymi znakami, na końcu "k" z dwoma skosami i pionem strzelającym w górę. Jest w tym słowie poezja, humor. I co za proporcje! - mówi.
Wit - Pią Wrz 11, 2009 7:23 am
Możesz sobie zamówić mszę z kazaniem po śląsku
Przemysław Jedlecki 2009-09-10, ostatnia aktualizacja 2009-09-10 17:58:24.0
Miłośnicy mowy śląskiej chcą ją wprowadzić nie tylko pod strzechy, ale też do świątyń. Teraz każdy może poprosić o to, by w jego kościele mówiący gwarą duchowny wygłosił kazanie po śląsku
To najnowszy pomysł Towarzystwa Piastowania Mowy Śląskiej "Danga". Jego prezes Józef Kulisz przyznaje, że chce promować mowę śląską także w kościele. Do tej pory raz w miesiącu kazania w gwarze można było posłuchać w kościele Mariackim w Mysłowicach. Wygłaszał je m.in. ks. Joachim Zok, pochodzący z Olesna misjonarz, dziś rektor Domu Misyjnego św. Małgorzaty w Bytomiu.
Kulisz zapewnia, że nie ma w tym nic wywrotowego. - Kaszubi mają całą liturgię po swojemu, pieśni kościelne, modlitwy. Górale też śpiewali i modlili się do Ojca Świętego po góralsku. Świat się nie zawalił, a Polska się nie rozpadła - mówi. Przyznaje jednak, że do tej pory nie wszystkich udało mu się przekonać do połączenia spraw wiary z mową śląską. Danga chciała, żeby jedna z katolickich gazet publikowała teksty po śląsku, ale do współpracy nie doszło.
Zamiast tego Kulisz chce, by kazań po śląsku można było wysłuchać także w innych kościołach. Chętni wierni, oczywiście po ustaleniu szczegółów ze swoim proboszczem, mogą napisać na adres jozef.kulisz@gmail.com mail w tej sprawie.
- Kazania po śląsku pozwolą zerwać z kabaretowym traktowaniem tej mowy. Ona może być dostojnym językiem i wyrażać wiarę. Jeśli śląszczyzna ma być żywym językiem, musi się pojawiać w całym naszym życiu, także w kościele - mówi Kulisz.
Dodaje, że kazania będą wygłaszali ks. Arkadiusz Sitko z Jastrzębia i ks. Zok. - Nie dam gwarancji, że wszędzie uda nam się dojechać. Wszystko będzie się odbywać w miarę możliwości, księża mają swoje obowiązki. Ks. Zok np. często wyjeżdża zagranicę - podkreśla Kulisz.
Ks. Zok mówi, że śląski to jedyny język, w którym może się zupełnie wysłowić. - Prawie przez 20 lat byłem zagranicą, mówiłem w obcych językach. Teraz już czas mówić w rodzimej mowie. Wiem, że tak łatwiej docieram do ludzi - podkreśla.
Tematy kazań po śląsku wybiera starannie. Zwykle traktują o rodzinie, małżeństwie, wychowaniu dzieci. - To te wartości, które są dla Ślązaków najważniejsze - wyjaśnia duchowny. Swoje ostatnie kazanie w Mysłowicach zakończył apelem do wiernych. - To niy drudzy ludzie, ale to ty sóm musisz być uczciwy, ty sóm musisz gedać ze swojymi dziećmi po ślónsku, ty sóm musisz piastować ślónskość - mówił ks. Zok.
Ksiądz Piotr Kurzela, dyrektor Wydziału Duszpasterskiego Archidiecezji Katowickiej, nie ma nic przeciwko gwarze. - Może się pojawić w kazaniu, gdy jest msza, np. na zlocie Górnoślązaków. Generalnie jednak przyjęło się, że kazania powinny być wygłaszane poprawną polszczyzną. Gwara jest ważna, ale nie można przesadzać - mówi Kurzela.
Ks. Paweł Buchta, proboszcz parafii św. Piotra i Pawła w Katowicach, również nie jest przeciwny kazaniom po śląsku. - Jestem za. Obawiałbym się tylko, czy wszyscy wszystko zrozumieją, ale z drugiej strony mowa śląska jest piękna, zawsze warto jej posłuchać i jej się nauczyć - mówi ks. Buchta.
Kris - Wto Wrz 15, 2009 9:11 pm
Godka śląska opóźniona przez Rocznioka
Przemysław Jedlecki
2009-09-15, ostatnia aktualizacja 2009-09-15 20:21
Śląscy posłowie nie złożą teraz w Sejmie projektu ustawy, który uzna mowę śląską za język regionalny. - Musimy poczekać aż ucichnie sprawa oświadczenia Andrzeja Rocznioka - wyjaśniają. W zamian za to zabierają się za promowanie Górnego Śląska w Warszawie
Poseł Marek Plura (PO) przyznaje, że chciał jak najszybciej złożyć projekt ustawy w sprawie uznania śląskiego za język regionalny. Państwo musiałoby wspierać wydawane po śląsku książki, a w szkołach - w razie potrzeby - organizować nauczanie po śląsku. Plurę w tych staraniach wspierają posłowie Maria Nowak z PiS i Lucjan Karasiewicz z Polski XXI.
Parlamentarzyści uznali jednak, że teraz jest kiepski moment na złożenie projektu u marszałka Sejmu. Chcą poczekać, aż umilkną echa sierpniowej wypowiedzi Andrzeja Rocznioka ze Związku Ludności Narodowości Śląskiej. ZLNŚ, podobnie jak rosyjscy krytycy Polski, uznał, że władze II RP są odpowiedzialne za wyprowadzenie w 1934 roku hitlerowskich Niemiec z międzynarodowej izolacji, bo zawarły z nimi deklarację o niestosowaniu przemocy. W dodatku jako wsparcie polityki Hitlera przez Polskę - zdaniem ZLNŚ - należy odbierać "udział Polski w rozbiorze Czechosłowacji". Oświadczenie wywołało burzę w Polsce i na Górnym Śląsku. Rocznioka skrytykował m.in. Jerzy Gorzelik z Ruchu Autonomii Śląska.
- Byłbym szczęśliwy, gdybym nie musiał się przejmować tym, jak ludzie w Polsce patrzą na Ślązaków. Ale prawda jest taka, że każda kontrowersyjna wypowiedź dotycząca Śląska budzi negatywne emocje. Można powiedzieć, powtarzając za Kazimierzem Kutzem, że budzi demony polskiego nacjonalizmu. Teraz musimy wokół Śląska zbudować przyjazną atmosferę - mówi Plura. Jego zdaniem wrześniowy termin złożenia projektu jest nierealny.
Rafał Adamus z Pro Loqeula Silesiana - Towarzystwa Kultywowania i Promowania Śląskiej Mowy - rozumie Plurę. - I wcale mu się nie dziwię. Mam tylko nadzieję, że sprawę języka śląskiego uda się załatwić jeszcze w tej kadencji - mówi.
Jerzy Gorzelik, lider RAŚ, też nie jest zaskoczony. - Trzymam kciuki, żeby usuwanie szkód po wystąpieniu Rocznioka nie potrwało zbyt długo. To tylko kolejny dowód na to, że tego typu wypowiedzi nie służą regionowi - mówi.
Tymczasem Plura wraz z miłośnikami mowy śląskiej i regionu planuje walkę o lepszy wizerunek Śląska. - Zorganizujemy spotkania z ludźmi, którzy już dziś piszą po śląsku. Udowodnimy, że ten język żyje. W listopadzie na wniosek posła Kutza odbędzie się posiedzenie komisji do spraw mniejszości, gdzie będzie mowa o roli Ślązaków w obu wojnach światowych. Pokażemy, że nie staliśmy po drugiej stronie barykady - zapowiada.
Andrzej Roczniok twierdzi zaś, że jego oświadczenie z pewnością nie zaszkodziło sprawie mowy śląskiej. - Zaatakowała nas po nim prasa, ale racja była po naszej stronie. W Polsce zawsze były głosy przeciwne Śląskowi i to, co mówią posłowie, to zwykła wymówka - uważa Roczniok.
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,3501 ... nioka.html
Kris - Czw Wrz 17, 2009 7:42 am
Koniec gadania o godce. Czas się jej uczyć
Przemysław Jedlecki
2009-09-16, ostatnia aktualizacja 2009-09-16 19:41
Wystawom poświęconym tematyce regionalnej w Muzeum Śląskim towarzyszyć będą prelekcje po śląsku. A żeby rozumieli je nie tylko ludzie, którzy na co dzień godają, dyrekcja placówki zamierza uruchomić kursy językowe
Fot. Grzegorz Celejewski / Agenc
Mirosław Syniawa, jeden z kandydatów do prowadzenia lekcji gwary śląskiej przed swoim domem
Za tę decyzję na głowę dyrektora Leszka Jodlińskiego pewnie posypią się gromy. No bo czy to wypada, żeby w tak szanowanej instytucji, pośród płócien najlepszych polskich malarzy i skarbów narodowej kultury, ktoś wypowiadał się jak, nie przymierzając, Bercik? W ostateczności przymknąć by można oko na rzucony po śląsku dowcip, ale czy da się powiedzieć coś na serio o sztuce, używając słów, których nie ma w żadnym słowniku języka polskiego? - Toż to profanacja! - wykrzykną obrońcy polskiej mowy.
A mnie wiadomość o śląskich lekcjach w muzeum ucieszyła. Miałem już serdecznie dosyć niekończącej się dyskusji o tym, czy wypada używać śląskiej godki w mowie i piśmie. Owszem, jest z tą godką wiele problemów, bo nie ma powszechnie uznanych zasad wymowy i pisowni, ale to żaden powód, by ją wpychać tylko do rubasznych żartów o Francku i Antku.
Mowa śląska, choć daremnie jej szukać w urzędowym spisie języków regionalnych, nie jest skamieliną czy kawałkiem odpustowego folkloru, lecz narzędziem, za pomocą którego komunikują się ze sobą tysiące ludzi. Chwała Jodlińskiemu, że choć nie Ślązak z urodzenia, zdecydował się ten fakt uznać i w swoim muzeum popiera. To nie on jako pierwszy stwierdził, że trzeba chronić nasze dziedzictwo i mowę, która jest jego elementem, ale nie przypominam sobie, by ktoś inny spróbował u nas przekuć takie deklaracje w czyn. Okazuje się, że zamiast czekać w nieskończoność na łaskę posłów, którzy nie chcą uznać śląskiego za język regionalny, można skutecznie go propagować.
Dyrektor muzeum, zamiast deliberować nad urodą śląskiej mowy i hamletyzować, czy aby wystarczająco dużo ludzi nią się interesuje, wprowadza ją do użycia w miejscu, gdzie dotąd jej nie było. A ponieważ zajęcia poprowadzić mają znani ze swej pasji członkowie Towarzystwa Piastowania Mowy Śląskiej "Danga" i Towarzystwa Kultywowania i Promowania Śląskiej Mowy "Pro Loquela Silesiana", można mieć nadzieję, że nie będzie to marnowanie czasu. Przekonamy się wkrótce - jedna z pierwszych okazji nadarzy się przy wystawie o śląskim życiu codziennym w międzywojniu.
Jodliński mówił mi, że nie było jego zamiarem nikogo prowokować, ale wygląda na to, że - przynajmniej niektórzy - tak jego zamiary odczytają. Piotr Spyra, lider Ruchu Obywatelskiego "Polski Śląsk", który nigdy nie był zwolennikiem uznania mowy śląskiej za język regionalny (w istnienie języka śląskiego nigdy bowiem nie uwierzy), daleki jest od zachwytów nad najnowszą inicjatywą muzeum. Wolałby, żeby zajmowało się, na przykład, bardziej budową nowej siedziby, a niekoniecznie tym, czego w swoich zadaniach nie ma.
A ja wolałbym, by mi wyjaśnił, co w tym widzi złego. Może to już ostatni moment, zanim mowa śląska zostanie ostatecznie zawłaszczona przez masztalszczyznę?
Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,3501 ... uczyc.html
Henryk - Wto Paź 13, 2009 9:58 am
Konkurs literacki i fotograficzno-plastyczny dla dzieci i młodzieży szkół podstawowych i gimnazjalnych „Mój piykny Ślónsk”.
Jaki jest Śląsk w waszych oczach? Szary, ponury, zaniedbany, nudny czy raczej barwny, radosny, intrygujący, ciekawy. Być może, zwiedzając w czasie wakacji nasz region, natraficie na miejsca , zakątki, obiekty, które warto opisać, sfotografować, narysować lub namalować. Spodziewamy się, że ich poszukiwanie może Wam dostarczyć wiele radości i satysfakcji, a jest też możliwe, że dostrzeżecie rzeczy przez nikogo do tej pory nie zauważone!
Cele konkursu
1. Rozwijane umiejętności obserwacji, dostrzegania piękna w bliższym i dalszym otoczeniu – przyrody, zabytków, nieznanych zakątków wartych obejrzenia i pokazania innym.
2. Rozwijanie osobistych zainteresowań, wrażliwości estetycznej i indywidualnych zdolności twórczych.
3. Wykształcenie umiejętności tworzenia świadomego, indywidualnego przekazu werbalnego i wizualnego.
4. Prezentacja twórczego spojrzenia młodego pokolenia na swój region.
Warunki uczestnictwa
1. Uczestnikami konkursu mogą być uczniowie szkół podstawowych i gimnazjalnych
2. Konkurs odbywa się w trzech kategoriach wiekowych:
klasy 1 – 3
klasy 4 – 6
klasy 1 – 3 gimnazjum
3. Na konkurs literacki prace (w formie opowiadania, reportażu itp.) mogą być przesyłane w dowolnej formie. Mile widziane będą prace napisane w całości po śląsku.
4. Na konkurs fotograficzny należy przesyłać odbitki barwne lub czarno-białe w formacie nie mniejszym niż 10x15 cm i nie większym niż 15x21cm.
5. Na konkurs plastyczny można nadsyłać prace wykonane dowolną techniką w formacie A4 lub A3.
6. Do udziału w konkursie dopuszczone będą wyłącznie prace dotyczące miejsc położonych w historycznych granicach Śląska.
7. Wskazane jest nadsyłanie prac poprzez szkoły (przesyłka powinna być sztywno opakowana).
8. Każda nadesłana praca powinna zawierać następujące dane: tytuł, imię i nazwisko autora, wiek, nazwę szkoły. Na pracach fotograficznych i plastycznych dane te należy umieścić na odwrocie pracy.
9. Oceny zdjęć dokona jury powołane przez organizatorów.
10. Czas trwania konkursu od 01.07.2009 do 31.10.2009.
11. Ostateczny termin nadsyłania prac upływa 31.10.2009.
Prace należy przesyłać na adres:
Szkoła Podstawowa nr 24
ul. 17 Sierpnia 1
41- 503 Chorzów
12. O terminie podsumowania i rozdania nagród szkoły zostaną poinformowane telefonicznie.
Zastrzeżenia organizatorów
1. Zgłoszone prace traktowane będą z należytą starannością, jednak organizatorzy nie biorą odpowiedzialności za uszkodzenie fotografii w czasie przesyłki.
2. Organizatorzy zastrzegają sobie prawo do nieodpłatnego reprodukowania prac w celu promocji konkursu.
3. Fotografie z chwilą nadesłania przechodzą na własność organizatorów.
4. Prace zgłoszone na konkurs nie będą odsyłane
5. W konkursie mogą brać udział wyłącznie prace wykonane samodzielnie przez autora!
Organizatorzy:
* Szkoła Podstawowa nr 24 im. Powstańców Śląskich w Chorzowie
* Starochorzowska Fundacja Kultury
* Pro Loquela Silesiana Towarzystwo Kultywowania i Promowania Śląskiej Mowy
Fundatorem nagród jest firma PHU „Hanysek” z Chorzowa.
Wit - Wto Paź 27, 2009 10:44 pm
Ślązacy pokażą, że ich język to nie bajka
pj 2009-10-16, ostatnia aktualizacja 2009-10-16 14:43:18.0
Miłośnicy śląskiej mowy chcą udowodnić, że ta zasługuje na uznanie za język regionalny. Dlatego przypomną pierwszych twórców śląskiego alfabetu. - Potem pokażemy, jak wiele osób dziś pisze po śląsku - zapowiada Marek Plura, poseł PO
Starania o uznanie mowy śląskiej za język regionalny trwają już od paru lat. Gdyby Sejm zmienił przepisy, o wiele łatwiej byłoby o pieniądze na edukację regionalną, a języka śląskiego można by też uczyć w szkołach. Śląskie organizacje i językoznawcy pracują już nad śląskim elementarzem.
- Najważniejsze jednak, żeby do naszej inicjatywy przekonać decydentów z Warszawy. Bez zmian w prawie nie będzie pieniędzy na pielęgnowanie naszej mowy - mówi Rafał Adamus, lider Towarzystwa Kultywowania i Promowania Śląskiej Mowy "Pro Loquela Silesiana".
Działacze stowarzyszenia razem z posłem Markiem Plurą chcą udowodnić, że język śląski to nie mit. Dlatego będą organizować konferencje w miejscach związanych z osobami, które uważały, że śląski to język, o który trzeba dbać. - Chodzi o przypomnienie tych osób, pokazanie, że już dawno były próby skodyfikowania i docenienia mowy śląskiej - mówi poseł Plura. Wymienia m.in. pochodzącego z Sułkowic Feliks Steuera, dyrektora Państwowego i Miejskiego Gimnazjum Klasycznego w Katowicach, który był twórcą tzw. ortografii Steuera, czyli jednego z wariantów zapisu śląszczyzny, albo pochowanego w Michałkowicach księdza Antoniego Stabika, który jeszcze w XIX wieku jako pierwszy próbował dokonać standaryzacji literackiego języka śląskiego. Plura: - Zawitamy też do Czech. Z Frydka pochodził Erwin Goj, pisarz i poeta, który stworzył literacki język śląski.
Chce w ten sposób udowodnić, że mowa śląska to prawdziwa tradycja regionu, której nie można lekceważyć. - W grudniu zorganizujemy konferencję, na którą zaprosimy osoby piszące po śląsku. Chcemy zobaczyć, co sądzą o przygotowanym już alfabecie, ale chcemy też także pokazać tych ludzi. To w końcu dowód na to, że język śląski żyje i jest używany - mówi Plura.
Dodaje, że poselski wniosek o zmianę ustawy o mniejszościach narodowych i języku regionalnym pojawi się w Sejmie dopiero po grudniowym posiedzeniu sejmowej komisji mniejszości narodowych.
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,3501 ... bajka.html
Wit - Czw Lis 12, 2009 10:34 pm
Będą pieniądze to nauczysz się śląskiego przez internet
Przemysław Jedlecki 2009-11-11, ostatnia aktualizacja 2009-11-11 20:49:14.0
Miłośnicy mowy śląskiej chcą stworzyć komputerowy program, dzięki któremu za pośrednictwem internetu będzie można się nauczyć wszystkiego o Śląsku. Liczą na pomoc śląskich instytucji, ale te na razie milczą.
Elektroniczna nauka mowy śląskiej to kolejna inicjatywa Stowarzyszenia "Pro Loquela Silesiana", które zabiega o uznanie jej za język regionalny. Wciąż nie wiadomo, kiedy Sejm zajmie się tą sprawą, ale miłośnicy godki uznali, że już teraz mogą sami coś zrobić dla jej rozpropagowania.
Najnowszy pomysł to śląski e-laerning. Rafał Adamus, lider Stowarzyszenia "Pro Loquela Silesiana", wyjaśnia, że chodzi o to, by wiadomości o geografii, historii, kulturze, języku i tradycji Górnego Śląska znalazły się w dostępnym dla każdego programie komputerowym. Adamus przekonuje, że dzięki temu łatwo będzie uczyć się o regionie. Dziś edukacja regionalna w szkołach zależy przede wszystkim od pasji i zaangażowania nauczycieli, ale z tym bywa różnie, więc strona internetowa, która będzie wirtualnym naukowym przewodnikiem po Górnym Śląsku, na pewno się przyda. I co, zdaniem Adamusa, najważniejsze: dzięki takiemu programowi będzie można się też uczyć śląskiej mowy. Dziś brakuje dobrych nagrań, tak żeby można było jej słuchać i uczyć się. Bez dostępu do takiej wiedzy przez internet śląskiego nie uda nam się spopularyzować. Miłośnicy śląskiej mowy, twórcy ślabikorza, są zgodni, że masztalszczyzna czy śląska godka prezentowana przez telewizyjnego Bercika nie służą dobrze sprawie. Ba! Ośmieszają mowę śląską i nadają jej jarmarczno-knajpiarski charakter. Adamus przyznaje jednak, że stworzenie śląskiej platformy e-learningowej nie będzie łatwe. Jeśli ma być profesjonalna i obejmować całą wiedzę związaną ze Śląskiem, to koszt może wynieść co najmniej milion złotych. Gdy wszyscy pokazują puste kieszenie, jedyna szansa w unijnych dotacjach. Adamus chce się o nie starać za pośrednictwem Urzędu Marszałkowskiego w Opolu. Opolscy urzędnicy uzgodnili, że będzie tu można zdobywać dotacje na budowę portali tematycznych dotyczących m.in. kultury.
Adamus nie ukrywa też, że o potrzebne pieniądze byłoby łatwiej, gdyby śląski był już językiem regionalnym. Tym jednak muszą się zająć politycy, a, niestety, nic nie wskazuje na to, że sprawa doczeka się rychłego finału. To oznacza, że działania miłośników mowy śląskiej wkrótce mogą napotkać na poważną przeszkodę w postaci braku pieniędzy.
Towarzystwo Piastowania Śląskiej Mowy "Danga" już dziś alarmuje, że dalsza profesjonalna praca związana z kodyfikacją mowy śląskiej i stworzenie z niej spójnego literackiego języka nie będą możliwe, jeśli zajmować się będą tym wyłącznie społecznicy i zapaleńcy. - Odpowiedni poziom merytoryczny prac zapewnić mogą jedynie naukowcy, specjaliści w dziedzinie dialektologii i lingwistyki - uważa Danga. Dlatego byłoby najlepiej, gdyby któraś z regionalnych instytucji albo naukowa placówka podjęła się współpracy z miłośnikami mowy śląskiej i wsparła kodyfikację. Okazuje się jednak, że śląskie instytucje do współpracy ze społecznikami nie palą się. Chlubnym wyjątkiem jest tylko wojewoda, który obiecał dołożyć się do wydania ślabikorza, ale to za mało. Dziwi milczenie marszałka województwa śląskiego. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że pomoc społecznikom, którzy zajmują się kodyfikacją śląskiej mowy, proponują naukowcy z Opola. Czyżby górnośląscy politycy, którzy w czasie kampanii wyborczych lubią chwalić się swoim pochodzeniem i przywiązaniem do tradycji, zapomnieli o tym, że czasem trzeba w nią zainwestować? Wydaje się, że rozumie to tylko Marek Plura, poseł PO z Katowic, który przygotowuje w Sejmie grunt pod zmianę przepisów. Cały czas zabiega o to, by pokazać swoim kolegom z Warszawy, że język śląski nie jest czczym wymysłem. Zapowiada, że jeszcze w listopadzie powstanie honorowy komitet ludzi, którzy wspierają starania o zmianę przepisów. Czy to jednak wystarczy?
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,3501 ... ernet.html
Wit - Pią Lis 27, 2009 8:38 pm
Aby pisać po śląsku, trzeba nowych liter
Barbara Kubica
Dzisiaj 00:29:35 , Aktualizacja dzisiaj 00:29:35
W połowie przyszłego roku - zdaniem posła Marka Plury - mowa śląska mogłaby zostać uznana za język regionalny. Takie zapowiedzi padły wczoraj podczas konferencji "Zasady pisowni śląskiej - wyzwania współczesności", która odbyła się w ośrodku Uniwersytetu Śląskiego w Rybniku.
- Propozycja wpisania do ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych języka śląskiego jako drugiego, po kaszubskim, języka regionalnego spotkała się z wielką przychylnością. Podkreślano jednak, że należy przymierzyć się do kodyfikacji zapisów języka śląskiego. Zdaniem członków komisji ustalenie zasad pisowni naszej mowy, może być najważniejszym argumentem w tej sprawie - podkreślał poseł Plura.
Dlatego też podczas wczorajszego spotkania doktor Józef Kulisz przedstawił propozycję pisowni śląskich wyrazów. Projekt ten został opracowany przez przedstawicieli trzech stowarzyszeń: "Pro Loquela Silesiana", "Danga" i Przymierza Śląskiego, pod przewodnictwem profesor Jolanty Tambor z Uniwersytetu Śląskiego. Zakłada ona wprowadzenie do alfabetu śląskiego trzech dodatkowych liter, które w piśmie obrazowałyby naleciałości regionalnej mowy na dane słowo. I tak na przykład wyraz wymawiany w gwarze śląskiej jako "załorać" zapisywano by jako zaorać, ale nad literką "o" pojawiłby się charakterystyczny daszek. - To jest bardzo wstępna propozycja, bo proces kodyfikacji naszego języka potrwa wiele lat. Musieliśmy się jednak do tego zadania przymierzyć. To nie jest tak, że jeśli ktoś nie będzie mógł się szybko przyzwyczaić do śląskich literek, to nie będzie mógł mówić po śląsku. Chodzi tylko o zapis słów wymawianych na co dzień - wyjaśnia doktor Kulisz.
http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzen ... ,id,t.html
Henryk - Wto Gru 01, 2009 8:38 pm
Chorzów, dn. 27 listopada 2009 r.
PROTOKÓŁ Z POSIEDZENIA JURY KONKURSU "MÓJ PIYKNY ŚLÓNSK"
W dniu 27 listopada 2009 r. jury konkursu "Mój piykny Ślónsk" w składzie:
Jolanta Kotala,
Aleksandra Pankiewicz,
Mirosław Syniawa,
dokonało oceny nadesłanych prac. Zamknięcie konkursu miało nastąpić 30 września 2009 r., w związku z małą ilością nadesłanych prac organizatorzy postanowili jednak przedłużyć czas trwania konkursu do 31 października 2009 r. Do tego dnia 2009 wpłynęło
na konkurs plastyczny łącznie 37 prac, w tym
21 prac w kategorii wiekowej dla klas I-III,
15 prac w kategorii wiekowej dla klas IV-VI,
1 praca w kategorii wiekowej dla klas I-III gimnazjum;
na konkurs fotograficzny łącznie 13 zestawów zawierających 50 fotografii, w tym
1 zestaw w kategorii wiekowej dla klas I-III,
11 zestawów w kategorii wiekowej dla klas IV-VI,
1 zestaw w kategorii wiekowej dla klas I-III gimnazjum;
na konkurs literacki łącznie 6 prac w kategorii wiekowej dla klas IV-VI.
Do udziału w konkursie jury dopuściło
do konkursu plastycznego łącznie 31 prac, w tym
19 prac w kategorii wiekowej dla klas I-III,
11 prac w kategorii wiekowej dla klas IV-VI,
1 pracę w kategorii wiekowej dla klas I-III gimnazjum;
jedną pracę plastyczną, będącą dziełem zbiorowym, jury postanowiło ocenić poza konkursem;
do konkursu fotograficznego łącznie 10 zestawów zdjęć, w tym
1 zestaw w kategorii wiekowej dla klas I-III,
8 zestawów w kategorii wiekowej dla klas IV-VI,
1 zestaw w kategorii wiekowej dla klas I-III gimnazjum;
do konkursu literackiego łącznie 5 prac.
W ocenie nadesłanych prac jury brało pod uwagę zgodność tematu pracy z tematem konkursu, dobór tematu i sposób jego przedstawienia. Zapoznawszy się z nadesłanymi pracami, jury postanowiło nagrodzić
w konkursie plastycznym
w kategorii wiekowej dla klas I-III prace
Anny Porażka z Wodzisławia,
Julii Gwózdź z Rybnika,
Moniki Masłowskiej z Lublińca
oraz przyznać wyróżnienie dla pracy Bernadety Szczyrba z Rybnika;
w kategorii wiekowej dla klas IV-VI prace
Natalii Kaczorek z Wodzisławia,
Marcina Przybyły z Lublińca,
Weroniki Mazurek z Lublińca
oraz przyznać wyróżnienie dla pracy Patrycji Sośniak z Lublińca;
w kategorii wiekowej dla klas I-III gimnazjum jury przyznało wyróżnienie dla pracy Sebastiana Guzika z Lublińca;
w konkursie fotograficznym
w kategorii wiekowej dla klas I-III pracę
Pawła Nowaka z Chorzowa;
w kategorii wiekowej dla klas IV-VI pracę
Marii Lukosek z Lublińca;
w konkursie literackim pracę
Klaudiusza Holewy z Kotulina
oraz przyznać wyróżnienia dla prac Natalii Duda i Kingi Michna.
Praca zbiorowa będąca dziełem uczniów Szkoły Filialnej przy Oddziale Dziecięcym w Lublińcu otrzymała poza konkursem nagrodę od prywatnego ofiarodawcy.
Jury z zadowoleniem przyjęło fakt, że tak liczne grono młodych ludzi postanowiło podzielić się swoim spojrzeniem na Śląsk oraz pokazać urodę naszej krainy i wszystko to, co ich zdaniem godne jest na Śląsku uwagi. Nadesłane prace zaskakują swoją różnorodnością i pomysłowością w ukazywaniu wybranych tematów. Jury ucieszył również znaczny zasięg geograficzny konkursu - nadesłanych zostało 29 prac z Lublińca, 9 prac z Wodzisławia, 7 prac z Rybnika, 7 prac z Kotulina oraz po jednej pracy z Orzesza, Wrocławia, Rudzińca i Chorzowa. Dziękując wszystkim uczestnikom za nadesłane prace, jury pragnie też podziękować rodzicom, opiekunom i nauczycielom za okazaną podopiecznym pomoc w przygotowaniu prac konkursowych.
Wit - Pon Gru 07, 2009 4:37 pm
Można już pisać po śląsku w internecie. Ściągnij program
pj 2009-12-07, ostatnia aktualizacja 2009-12-07 17:02:51.0
Miłośnicy mowy śląskiej narzekali, że trudno im pisać po śląsku, bo komputery nie mają odpowiedniej czcionki. Józef Kulisz, prezes Towarzystwa Piastowania Śląskiej Mowy Danga rozwiązał problem. Stworzył śląski układ klawiatury
Sejm ciągle nie zajął się sprawą uznania śląskiej mowy za język regionalny, ale miłośnicy śląskiej godki nie marnują czasu. Starają się ustalić wspólny alfabet i chcą przekonać wszystkich, by z niego korzystali.
- Trudno stworzyć sensowny alfabet dla języka śląskiego bez wprowadzenia nowych liter - mówi Józef Kulisz, prezes Towarzystwa Piastowania Śląskiej Mowy Danga.
Najpowszechniejsze jest tzw. pochylone o, czyli o z poziomą kreską u góry. - Należy je wymawiać, składając usta tak jakbyśmy chcieli powiedzieć "u", a ale wypowiadamy "o". Mamy jeszcze o z daszkiem (wymawiamy w zależności od części Śląska jako oł lub o) i o z "ptaszkiem" (mówimy jako o lub oł). Jest jeszcze literka oparta na "a", z falą u góry, występuje w wymowie głównie w okolicach Opola - wyjaśnia Rafał Adamus z Pro Loquela Silesiana, które podobnie jak Danga zabiega o uznanie śląskiego za język regionalny.
napisanie śląskiego tekstu w komuterze było do niedawna problemem, bo w klawiaturze brakowało odpowiednich znaków. A przecież śląska mowa jest dziś bardzo popularna na rozmaitych forach internetowych i stronach. Swoją "śląską" część ma nawet oficjalna witryna mysłowickiego magistratu. Problem w tym, że wiele osób pisze po śląsku według własnego widzimisię. Dlatego właśnie Kulisz stworzył niewielki programik, który pozwala na instalację śląskiej klawiatury na komputerze.
- Programik jest jest bardzo prosty. Wystarczy go wgrać do komputera i uzywać. Mowa śląska żyje głównie w internecie, nowe znaki pomogą jej użytkownikom - mówi Kulisz.
http://bi.gazeta.pl/im/1/7338/m7338901.zip
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... ogram.html
Henryk - Czw Gru 31, 2009 7:23 pm
Jeżeli chcemy żeby 2011 był rokiem śląskiej mowy to warto zastanowić się nad sposobem realizacji kampanii promocyjnej tego języka.
Niestety, wszystko opiera się o finanse, bo nie wszystko można wykonać tzw. siłami społecznymi. Jeżeli jakieś działania podejmowane są przez lokalne społeczności, niestety również wymagają wsparcia ze strony lokalnych wspólnot, w tym wsparcia finansowego. Dotyczy to także naszych działań związanych z kultywowaniem i promowaniem śląskiej mowy.
A tak przy okazji, ciekawi mnie ilu mieszkańców Śląska - i nie tylko Śląska - byłaby gotowych sięgnąć do swojej kieszeni i wspomóc realizację działań związanych z kultywowaniem i promowaniem śląskiej mowy?
Henryk - Nie Sty 10, 2010 2:17 pm
Towarzystwo Kultywowania i Promowania Śląskiej Mowy oraz Muzeum Śląskie w Katowicach zapraszają na Lekcyjo ślōnskij gŏdki – „Ukiołzdnōńć idzie rŏz dwa”, która odbędzie się 30 stycznia 2010 roku o godzinie 12:30 w Muzeum Śląskim w Katowicach, al. W. Korfantego 79. Wstęp wolny.
Prelekcja dotyczyć będzie cech charakterystycznych śląskiej mowy, jej odmienności od pokrewnych systemów językowych oraz typowych pułapek leksykalnych i składniowych (słowa i konstrukcje zdaniowe, które w językach pokrewnych mają podobną postać, ale zupełnie inne znaczenie). Prelegent - Mirosław Syniawa, sekretarz towarzystwa Pro Loquela Silesiana.
Czytaj więcej
Kris - Pią Sty 22, 2010 6:55 pm
Muzeum Śląskie będzie promować śląską mowę
Typowe pułapki leksykalne i składniowe śląskiej mowy, zasady jej zapisu i związane z tym problemy, śląskie przekłady poezji - to niektóre tematy, które wypełnią cykl spotkań promujących śląski język i kulturę w Muzeum Śląskim w Katowicach.
fot. arch.
Cykl "O Śląsku po ślonsku. Lekcyje ślonskij godki" muzeum przygotowało we współpracy z Towarzystwem Kultywowania i Promowania Śląskiej Mowy Pro Loquela Silesiana. Pierwsze spotkanie zaplanowano na 30 stycznia, kolejne na 27 lutego i 27 marca.
"Uczestnicy poznają wewnętrzne zróżnicowanie śląszczyzny od strony wymowy, budowy i słownictwa. Prowadzący przybliży także historię śląskiego piśmiennictwa, zasady zapisu śląskiej mowy i problemy z nim związane" - poinformowała w czwartek Danuta Piękoś z katowickiego muzeum.
Lekcje będą m.in. okazją do poznania śląskich przekładów wierszy mniej lub bardziej znanych poetów - Borgesa, Yeatsa, Eichendorffa, Pounda, Kryłowa, Merrimana, Mistrala.
Pierwsze spotkanie, zatytułowane "Ukiołzdnońć idzie roz dwa" (Pośliznąć się można raz-dwa), będzie poświęcone charakterystycznym cechom śląskiej mowy, jej odmienności od pokrewnych systemów językowych oraz pułapkom leksykalnym i składniowym, czyli tym słowom, które w językach pokrewnych mają podobną postać, ale zupełnie inne znaczenie.
Pomysłodawcy cyklu spotkań, a zarazem miłośnicy śląskiej mowy, przekonują, że nie istnieje niepełnowartościowy system językowy, za jaki bywa uważana śląska gwara. Ich zdaniem, każdy system albo zawiera w sobie wszystkie niezbędne dla komunikacji elementy, albo jest martwy. O tym, że śląska mowa jest żywym językiem, świadczą m.in. śląskie przekłady dzieł światowej literatury.
Zajęcia są jednym z projektów, które zrodziły się w następstwie konkursu na "Najpiękniejsze śląskie słowo", zorganizowanego przez Muzeum oraz katowicką redakcję "Gazety Wyborczej". Swoje ulubione gwarowe wyrażania na łamach gazety prezentowali znani mieszkańcy regionu. Wygrało słowo "przoć" - kochać. W pierwszej dziesiątce znalazły się też takie określenia jak maszkiety, ryczka, bajtel, mamulka, pieron, starzik, wrazidło oraz roztomiła i łonacyć.
Regionaliści i językoznawcy od dawna pracują nad standaryzacją pisowni śląskiej mowy; udało się uzgodnić wiele najważniejszych spraw. Trwają też starania o uznanie śląskiego za język regionalny. W tym roku ma ukazać się pierwszy śląski elementarz - ślabikorz.
Sprawa standaryzacji śląskiej mowy w piśmie nie jest łatwa m.in. dlatego, że nie jest ona jednolita - można w niej wyróżnić odmianę opolską, górnośląską, cieszyńską. Przeważa pogląd, że należałoby stworzyć standard, który dopuszcza wielość mówionych dialektów, ale który byłby wspólny dla całego historycznego Górnego Śląska.
Znawcy języka są zgodni, że obecna mowa śląska została w dużym stopniu "rozmyta" i kojarzona bywa głównie z powierzchownym folklorem, dowcipami czy gwarowymi piosenkami. Dlatego zespół pracujący nad standaryzacją musi czasem wnikliwie doszukiwać się korzeni słów czy całych konstrukcji językowych.
Aby śląski stał się językiem regionalnym, inicjatywa musi zyskać akceptację sejmowej komisji mniejszości narodowych, a potem całego parlamentu, w formie nowelizacji stosownej ustawy. Dla zwolenników śląskiej mowy oznaczałoby to nie tylko prestiż, symbol odrębności i symboliczny gest wobec Górnoślązaków, ale miałoby również bardzo praktyczny wymiar, związany ze stosowaniem śląskiego, także pisanego, na co dzień. (PAP)
http://ww6.tvp.pl/6605,20100122955897.strona
maciek - Sob Sty 30, 2010 3:31 pm
^ Byłem i polecam. Szkoda, że było więcej leciwych słuchaczy niż młodzieży, ale może następnym razem będzie lepiej. Sala pełna. Po pytaniach na koniec zrozumiałem, że nie każdy zrozumiał czemu to spotkanie służyło a z drugiej strony chyba za szybko prowadzący pan Syniawa przemknął przez temat znaczków, czyli zastosowanej pisowni.
kiwele - Sob Sty 30, 2010 3:41 pm
^ Byłem i polecam. Szkoda, że było więcej leciwych słuchaczy niż młodzieży, ale może następnym razem będzie lepiej. Sala pełna. Po pytaniach na koniec zrozumiałem, że nie każdy zrozumiał czemu to spotkanie służyło a z drugiej strony chyba za szybko prowadzący pan Syniawa przemknął przez temat znaczków, czyli zastosowanej pisowni.
Zeby tak kazdy zostawial wlasny slad z tego co dzieje sie w Katowicach!
Maciek B - Sob Sty 30, 2010 6:43 pm
^ Byłem i polecam. Szkoda, że było więcej leciwych słuchaczy niż młodzieży, ale może następnym razem będzie lepiej. Sala pełna. Po pytaniach na koniec zrozumiałem, że nie każdy zrozumiał czemu to spotkanie służyło a z drugiej strony chyba za szybko prowadzący pan Syniawa przemknął przez temat znaczków, czyli zastosowanej pisowni.
Może kwestia pisowni będzie przedmiotem kolejnych prelekcji. Zaś Ci dwaj Panowie rzeczywiście jakoś dziwnie się trochę "zagotowali" na samym końcu.
maciek - Sob Sty 30, 2010 6:59 pm
Może kwestia pisowni będzie przedmiotem kolejnych prelekcji. Zaś Ci dwaj Panowie rzeczywiście jakoś dziwnie się trochę "zagotowali" na samym końcu.
Pewnie będzie, ale warto było o tym wspomnieć, zwłaszcza, że całość trwała przecież nie całą 1h a te pare minut wstępu czy rozwinięcia można było zrobić. Tym nie mniej było OK.
Strona 3 z 5 • Wyszukano 374 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5