Wybraniec
Angie - N wrz 05, 2010 11:08 am
Od razu przepraszam, za to, że użyłam w tym opowiadaniu imię jednego z użytkowników.
Rozdział 1
Wybór
Kertis biegł z powrotem do zamku z wiadomością , że w sąsiedniej prowincji znów brakuje drewna. Był zły na wuja , który wykorzystywał go jako posłańca . Zmierzał on do zamku Winston, w którym zamieszkiwał u wuja. Kertis nie miał rodziny, jego ojciec , mężny wojownik został zabity na polu walki, a matkę porwały gobliny, i rozszarpały ją na kawałki. Jego jedyną rodziną był wuj â stanowczy nauczyciel sztuk walki. Kertis chciał zostać w przyszłości wojownikiem , ale wiedział że to tylko marzenie. Wiedział , że wuj nie zgodziłby się na to , ponieważ chłopiec był dosyć niski jak na swój wiek , i nie posiadał dużej siły. Miał piętnaście lat.
Dziś był jego wielki dzień. Dzisiaj miała się odbyć uroczystość, w której dowie się kim zostanie w przyszłości . Do wyboru miał trzy profesje : wojownika ,łowcę i maga. Nie on decydował jednak o tym wyborze , ale jego umiejętności. Każda profesja cechowała się innym orężem oraz innymi umiejętnościami. Bardzo denerwował się przed dzisiejszym wyborem i dlatego jego wuj wysłał go do pobliskiej prowincji aby dowiedział się czy czegoś u nich nie brak, aby czymś go zająć.
Przypominając sobie o wiadomości, którą miał zanieść wujowi pobiegł jak strzała w stronę zamku. Stanął przed drzwiami komnaty jego wuja i zapukał. Serce waliło mu jak młotem , uświadamiając sobie że to jego ostatnia rozmowa sam na sam z wujem przed wyborem.
- Proszę wejść â usłyszał za drzwi głos swego wuja.
Kertis otworzył drzwi. Zobaczył wielką piękną komnatę z wielkim łożem i pięknym widokiem zza okiennic. Nigdy nie lubił tu przebywać, może ze względu na swego wuja , niezbyt go lubił, nie znał nawet jego imienia.
- A to ty â powiedział wuj â co tam słychać w mojej ulubionej prowincji?
- Ogólnie nic ciekawego się nie dzieje , oprócz tego , że brakuje im już drewna â odpowiedziałem.
- Co? Znowu? Przecież tydzień temu wysłaliśmy im dostawę drewna na cały miesiąc . Co oni z nim robią? No nic , postaram się wysłać im jeszcze trochę drewna â powiedział.
- Czy mogę już odejść?- zapytałem.
- Tak , oczywiście . Musisz się przecież szykować na uroczystość wyboru, która odbędzie o wschodzie słońca. Nie spóźnij się synu i powodzenia.
Kertis podziękował za gościnę i wyszedł z komnaty . Był zszokowany zachowaniem wuja. Wyjątkowo dziś był dla niego miły i nie traktował go jak marionetkę.
Kertis zamyślony poszedł do swojej komnaty , która mieściła się w południowej części zamku . Był jednym z nielicznych dzieci , które tu mieszkały. Postanowił się odświeżyć , i założyć elegancką szatę wyjściową. Miał jeszcze ponad godzinę do rozpoczęcia uroczystości , która miała się odbyć w sali tronowej. Dopiero teraz zdał sobie sprawę , że dzisiejszy dzień , to najważniejszy dzień w jego życiu . Po wyborze profesji nie będzie odwrotu. A jeżeli nie będzie się dostatecznie starał w swojej nauce , zostanie do końca życia robotnikiem .
Nieubłagalnie zbliżał się czas wyboru. Otuchy dodawało mu to , że nie będzie tam sam . Inne piętnastoletnie dzieci także będą dokonywały wyboru. Może się z kimś zaprzyjaźni? Kertis jeszcze nigdy nie był na uroczystości wyboru . Nie wie co go czeka. -Czy będą mi zadawali pytania? Czy będą mi kazali z kimś walczyć?- takie pytania kłębiły się w jego głowie.
Tuż przed rozpoczęciem uroczystości , ktoś zapukał do jego drzwi. Kertis otworzył i oczom ukazała mu się piękna dziewczyna . Była w tym samym wieku co on . Bez zbędnych powitań powiedziała:
- Twój wuj nas oczekuje. Chce nam coś powiedzieć przed wyborem. Więc zbieraj się , spotkamy się przed salą tronową. â po czym odeszła.
Po tych słowach chłopak zdziwił się jeszcze bardziej. Wuj nigdy się tak nie zachowywał. Kertis zastanawiając się nad dziwnym zachowaniem swego wuja , wyruszył do Sali tronowej . Musiał obejść cały zamek dookoła , ponieważ sala tronowa znajdowała się po przeciwległej stronie jego komnat. Widział już swego wuja , dwóch chłopców i dwie dziewczynki przed wrotami sali tronowej.
Podszedł do nich , po czym od razu wuj zaczął mówić:
-Witam was oficjalnie. Muszę porozmawiać z wami odnośnie dzisiejszej ceremonii â powiedział â przed wami test â ciągnął â w którym musicie posłużyć się siłą , precyzją , inteligencją , bystrością szybkością .
- Na czym będzie polegał ten test ? â spytała się jedna z dziewczyn.
- Nie mogę wam tego powiedzieć , to tajemnica . Mogę wam jedynie zdradzić, że dużą rolę będzie odgrywała w tym teście wyobraźnia - odparł wuj.
- To znaczy , że będziemy musieli odpowiadać na jakieś pytania? â zapytał jeden z chłopców.
- Nie czas teraz na pogaduchy , zresztą za chwile zaczynamy , nie denerwujcie się to nic strasznego każdy z was zdobędzie profesję ale , którą to zależy tylko od waszych umiejętności. No już ruszajcie się ! â powiedział wuj . Gdy Kertis przechodził koło niego wuj dodał :
- Nie martw się .
Kertis wszedł do dość obszernej Sali. W północnej części siedział król Amaun na swoim tronie. Obok niego stali trzej mistrzowie profesji : Miles , mistrz wojowników , Geadil mistrz łowców oraz Onduria mistrzyni magów.
To oni przede wszystkim decydowali o profesji danego ucznia .
Kertis jeszcze nigdy w życiu nie był tak bardzo zdenerwowany jak dzisiaj. Razem z innymi uczniami usiadł na ławce po lewej stronie Sali. Spośród nich był najniższy. Nawet dwie dziewczyny były od niego wyższe. Nie myślał o tym. Przypominając sobie rady swego wuja czekał na nieubłagane rozpoczęcie ceremonii przydziału.
Proszę o komentarze. C.D.N.
Abraxis - N wrz 05, 2010 1:05 pm
W tekście nie ma błędów (bynajmniej ja ich nie zauważyłam ) Wszystko trzyma się kupy, jest przejrzyste. Klimat jest zachowany od początku aż do końca. Co tu pisać 10/10. Tylko tak dalej
Angie - N wrz 05, 2010 2:00 pm
Rozdział 2
Test
Gdy wszyscy byli już na swoich miejscach , król Amaun rozpoczął uroczystość słowami :
- Witam was wszystkich , przed wami dzisiaj jeden test wymagający przemyśleń , dzięki , któremu będziemy potrafili wybrać wam profesję . Życzę wam powodzenia , i bez żadnego przeciągania, zaczynajmy . Zasady wyjaśni wam mistrz Miles , prosimy .
Mistrz wojowników stał , podszedł do uczniów. Kertis dopiero teraz zauważył , że jest on zadziwiająco wysokim mężczyzną , ubranym w piękną zbroję . Z zamyślenia wyrwały go słowa Milesa :
- W tym teście , postawimy was w pewnym wydarzeniu. Będziecie musieli sobie to wyobrazić i powiedzieć nam jak wy byście wybrnęli z takiej sytuacji. Wyczytany uczeń proszony jest do nas podejść.- powiedziawszy to wrócił na miejsce.
- Jako pierwszą prosimy Angie z Karauny .- wypowiedział Amaun.
Angie podeszła do nich , przyklęknęła i czekała na rozwój wydarzeń.
- Wyobraź sobie â zaczął Geadil mistrz łowców - ,że trole zaatakowały twoje rodzinne strony . Stajesz w obronie swej osady . W ręku masz tylko łuk . Co zrobisz ,aby potwory wróciły tam skąd przyszły?- dokończył.
Dziewczyna odpowiedziała :
- Ustawiłabym dogodną pozycję , po czym zauważyłabym ich wodza. Wystrzeliła strzałę w jego kierunku , która by go trafiła prosto w głowę . Bez dowódcy trole , z pewnością by się zawróciły , ponieważ bez konkretnych rozkazów trole szybko by zapomniały o tym co mieli zrobić. Z książek wiem , że trole mają słabą pamięć i trzeba im co chwila coś przypominać â odpowiedziała bez zająknięcia dziewczyna.
- Dziękuję możesz usiąść â powiedział uradowany Geadil , po czym szepnął słówko na ucho królowi.
Wyczytywani byli kolejni uczniowie, którzy ten test przeszli bez żadnych problemów. Kertis cały czas się denerwował . Po jakimś czasie przyszła kolej na niego. Wykonywał ten test jako ostatni.
- Zapraszam do nas Kertisa z Winstonu - powiedział Amaun.
Kertis wstał , podszedł do mistrzów, uklęknął przed nimi. Nie wiedział czego się spodziewać . Niespodziewanie odezwała się Onduria mistrzyni magów.
- Wyobraź sobie , że jesteś synem królowej. Pewnego razu zatrzymujecie się nad wodopojem aby odpocząć.. W pewnym momencie zza krzaków wyskakują gobliny i porywają twoją matkę. Ciebie zostawiają . Co robisz?
Kertis czuł , że coś mu się przewraca w żołądku, łzy skapywały z jego policzków. Tak właśnie stało się z jego matką . â To sprawka mego wuja , to on im o tym opowiedział i kazał to dzisiaj powiedzieć , bo wiedział , że to jego najsłabszy punkt- pomyślał. Zdenerwowany odparł :
- Zabiłbym wszystkie gobliny!
- Zginąłbyś! Sam na wszystkie gobliny?! â zapytał mistrz.
- Tak , nic by mnie nie obchodziło , że zginę , a po za tym mistrzyni Onduria nie powiedziała ile dokładnie ich było . â odparłem .
- Dobrze dziękujemy â powiedziała zniesmaczona Onudria .
Z tyłu na końcu Sali stał wuj Kertisa . Śmiał się cichutko pod nosem.
CDN
Angie - Pn wrz 06, 2010 1:28 pm
Rozdział 3
Przyjaźń
- A teraz udam się razem z mistrzami na naradę , i za kilka minut będziemy mogli ogłosić naszą decyzję dotyczącą waszych profesji. â odrzekł król Amaun.
Kertis nie mógł się powstrzymać płakał siedząc na jednym z krzeseł . Myślał o tym , że nigdy nie zostanie już wojownikiem. Gdy się trochę uspokoił zauważył wuja wpatrującego się w niego z dzikim uśmieszkiem. Kertis nie zastanawiając się podbiegł do niego i wykrzyczał mu prosto w twarz :
- Masz to czego chciałeś. To ty powiedziałeś im o mojej słabości . Kochałem swoją rodzinę w przeciwieństwie do ciebie. Nie chce cię znać .
Odszedł na swoje miejsce czekając na decyzję mistrzów. Wuj nawet nie próbował się wytłumaczyć i odprowadzał go obojętnym wzrokiem. Kertis wiedział , że w pewnym stopniu jego słowa zabolały jego wuja . Humor pogorszył mu się jeszcze bardziej zobaczywszy Angie, szczęśliwą dziewczyną , która wiedziała już na pewno , że nie zostanie robotnikiem .
Angie zauważyła , że coś jest nie w porządku z jego rówieśnikiem. To był ten sam chłopak , któremu zanosiła wiadomość , że nauczyciel wojowników â jego wuj woła go na rozmowę prze wyborem . Nie znała ani jego imienia ani imienia jego wuja. Podeszłą do niego i usiadła obok niego na ławce . Wydawał jej się dość przystojny ale zdecydowanie za niski.
- Co ci jest? â zapytała .
- To najważniejszy dzień w moim życiu, a ja âŚ. â nie dokończył, bowiem z bocznej Sali wyszli mistrzowie sztuk.
- Nie było tak źle. Nie martw się wszystko będzie dobrze â odpowiedziała , po czym odeszła na drugi koniec Sali oczekując na decyzję mistrzów. Kertis dopiero teraz poczuł sympatię do tej dziewczyny. Była inna niż inne dziewczynki w jej wieku.
Angie usiadła po drugiej stronie Sali obok swoich koleżanek. Jedna z nich odezwała się:
- Dlaczego rozmawiasz z tamtym naiwnym chłopaczkiem?
- Wcale nie jest naiwny â odparła Angie.
- Tak ? Czy aby na pewno?
- Nawet go nie znasz. Nie oceniaj nikogo o kim nie masz pojęcia.
- Widzę, że się w nim zakochałaś. â to powiedziawszy zwróciła się do innych dziewczyn â Dziewczyny widzę, że nasza koleżanka zadurzyła się w naiwnym chłopaczku.
Wszystkie zaczęły się śmiać.
Angie nie wytrzymała tego, podeszła do nich i wykrzyknęła:
- Nie macie za grosz szacunku. Nie sądziłam, że jesteście takie âŚ. Takie ⌠wredne . Nie chcę was znać.
Gdy skończyła mówić podeszła do Kertisa i usiadła obok niego. Chciała zrobić na złość dziewczynom.
Kertis nie zauważył całej tej sytuacji. Przyglądał się mistrzom podejmującym ostateczne decyzje. Nagle spostrzegł, że Angie siada koło niego. Już chciał się zapytać o co chodzi , ale nie zdążył , ponieważ odezwał się krół:
- Decyzja została podjęta.
CDN
Angie - Pn wrz 06, 2010 2:31 pm
Rozdział 4
Decyzja
Wszyscy kandydaci wystąpili do przodu. Król zaczął:
- Angie z Karauny została przyjęta na termin do mistrza Geadila. Jeżeli dobrze pójdzie zostaniesz łowcą, gratulacje.
Angie podziękowała i usiadła jak najdalej od jej byłych koleżanek.
Jestem lepsza od nich â pomyślała Angie.
Król wyczytywał kolejnych kandydatów. Wszyscy dostali się na termin do mistrzów. Został tylko Kertis.
- Drogi Kertisie, zastanawialiśmy się nad twoją przyszłością, i zdecydowaliśmy z przykrością, że nie nadajesz się do danych profesji, zostaniesz robotnikiem. Niestety, musieliśmy to zrobić.
Kertisa zatkało. Angie rzuciła mu się na ramiona, już chciała go pocieszać, że będzie go codziennie odwiedzać, ale on nie chciał tego słuchać. Pchnął ją tak, że upadła pod nogi swych byłych koleżanek.
Jedna z nich odezwała się :
- Widzisz nikt cię nie chce, jesteś taka brzydka.
Angie nie wytrzymała i krzyknęła:
- Zamknij swą niewyparzoną gębę, suko.
W tym czasie Kertis ulotnił się do swej komnaty, którą jutro straci , bowiem robotnicy mieszkali w ciasnej kanciapie. Usiadł na swoim łóżku i zaczął płakać. Nienawidził wuja. Chciał go zabić.
Jutro czeka go początek nowego życia â życia robotnika.
Angie nie mogła się opanować. Jej przyjaciel Kertis został robotnikiem? Bardzo mu współczuła. Gdyby mogła zamieniła by się z nim rolami. Myśląc nad tą beznadziejną sytuacją rzuciła się na łóżko i szybko zasnęła. Śniło jej się, że wuj Kertisa przychodzi do jej komnaty w domu i próbuje ją udusić. Angie szybko się obudziła. Z okna wychodziły promienie słoneczne. Nastał ranek, jej nowe życie â życie łowczyni.
CDN
Angie - Pn wrz 06, 2010 4:32 pm
Rozdział 5 : Atak z zaskoczenia
Nastał poranek. Kertis już stał na dziedzińcu zamku Winston. Jego i innych starszych od niego kolegów najsilniejszy robotnik tłumaczył podstawowe zasady dotyczące pracy robotnika. Bez żadnych wstępów już pierwszego dnia zlecił im dosyć trudne zadanie, a mianowicie przekopanie ziemi przed zamkiem.
- Przekopanie ziemi jest niezbędne do zbudowania w tym miejscu mostu, tak więc bierzcie się do roboty. Łopaty leżą przy waszych materacach w waszej rezydencji. â powiedział ze złowieszczym uśmiechem.
Kertis i inni robotnicy skierowali się do małej rudery stojącej za murami miasta. Kertis przechodził koło tej kanciapy wiele razy i zawsze bardzo współczuł ludziom, którzy tam mieszkali. Gdy Kertis wszedł do środka, od razu poczuł się źle, chciało mu się wymiotować. W małym pomieszczeniu nie było żadnych mebli, jedynie na ziemi leżało 6 materacy na których spali robotnicy. Nie mieli się czym przykryć, ani się czymś ogrzać. Zimą w chacie było bardzo zimno, ale króla zamku nic a nic nie obchodziło życie robotników. Ponadto w pomieszczeniu cuchnęło moczem i odchodami. Kertis nie wiedział ile tu wytrzyma zanim się zabije. W myślach już krążył mu taki wariant zakończenia tego koszmaru. Pierwsza noc będzie najgorsza â pomyślał. Po chwili zadumy wziął łopatę i wyszedł bez słowa. Podszedł do terenu, który mieli rozkopać. Teren był dosyć duży, a mieli czas tylko do północy, jeżeli nie zdążą czeka ich chłosta. Kertis wziął się do pracy. Gdy rozkopywał ziemię zauważył Angie, która ćwiczyła razem ze swym nauczycielem strzelanie z łuku. Dużo by dał, aby stać teraz obok niej i także ćwiczyć się w tym zawodzie. Nagle Angie odwróciła się i napotkała jego twarz. Była daleko ale i tak dobrze go widziała, łowczyni musiała mieć bardzo dobry wzrok. Kertis zauważył, że na jej twarzy widać wyrazy współczucia. Po chwili Angie odwróciła się od niego i dalej zaczęła trenować łucznictwo. Na samym początku szło jej słabo, ale teraz nauczyciel, chwalił ją na każdym kroku. Po dwugodzinnym przekopywaniu ziemi Kertis miał dosyć. Razem z innymi robotnikami nie przekopali nawet połowy wyznaczonego terenu, a zbliżała się już północ. Nagle zaczęło się dziać coś dziwnego. Z północy nadchodziła jakaś armia. Wszyscy robotnicy już uciekali w popłochu, ale Kertis stał jak skamieniały i patrzył na zbliżające się wojsko. Zobaczył Angie, która krzyczała do niego stojąc na murach zamku:
- Uciekaj!
Nad jego głową przeleciały dwie strzały trafiając stojących na murach żołnierzy. Kertis biegł ku wejściu do zamku. W ostatniej chwili wskoczył za mury zamku, gdy wielka brama została zamknięta, aby nieprzyjaciele nie dostali się do zamku. Na dziedzińcu pojawił się król:
- Co się tu dzieje? â zapytał.
Jeden ze strażników odkrzyknął mu:
- Ktoś nas zaatakował! Panie, co mamy robić?
- Jak to co? Macie wyrżnąć wszystkich wrogów, którzy zaatakują nasz zamek! â odpowiedział król.
- Ale oni mają przewagę liczebną. â oznajmił strażnik.
- Nic mnie to nie obchodzi! â krzyknął król i wrócił do zamku, aby się schronić.
Kertis patrzył na to z wytrzeszczonymi oczami. A więc to tak? Król nie interesuje się swoim ludem. â myślał gorączkowo. Nagle ktoś złapał go za rękę i przyparł do muru.
CDN (Szybko to idzie.)
Angie - Śr wrz 08, 2010 6:43 pm
Rozdział 6
Zemsta
Angie patrzyła wściekła na Kertisa.
- Coś ty sobie myślał? Mogłeś nie zdążyć wbiec za mury zamku, a wtedy zginąłbyś.
Angie dalej nie zwalniała uścisku, po krótkiej chwili w końcu go puściła.
- To gobliny nas atakują, są bardzo bystre, więc schowaj się gdzieś i nie waż się z nimi walczyć.
Gobliny. To one zniszczyły moje dzieciństwo. To one spowodowały, że zostałem robotnikiem. To przez nie to wszystko! Muszę się zemścić â gorączkowo myślał Kertis.
- Nie! Każda para rąk się przyda w starciu z tym plugastwem.
Angie nie miała już sił aby protestować, ponieważ Kertis wypruł w stronę zbrojowni, szukając stosownego orężu.
Angie ustawiła się na murach zamku z naciągniętym łukiem. To był jej pierwszy strzał w kierunku jakiegoś żyjącego stworzenia. Czekała na sygnał mistrza. W tym samym czasie Kertis gorączkowo przeszukiwał zbrojownię, znalazł jedynie łuk ćwiczebny.
Dobre i to â pomyślał, po czym stanął obok Angie, szykując się do strzału. Kertis zauważył, ze Angie ma w kołczanie mnóstwo strzał, toteż wyjął kilka. Spojrzała na niego wściekłym wzrokiem i powiedziała:
- Nigdy jeszcze nie strzelałeś z łuku! Możesz zrobić krzywdę sobie bądź naszym ludziom. Odłóż to!
Kertis nawet jej nie słuchał, naciągnął strzałę na cięciwę i tak jak reszta czekał na znak mistrza. Armia goblinów zbliżała się z niesamowitą szybkością, ale mistrz zdawał się tego nie zauważać. Ile można czekać? â pomyślał.
Angie już wiedziała co się szykuje zdążyła krzyknąć : - Nie! Zanim Kertis wypuścił strzałę w kierunku armii goblinów.
CDN
Angie - Cz wrz 09, 2010 7:34 pm
Rozdział 7
Walka na śmierć i życie
Wszyscy patrzyli ku lecącej strzale Kertisa, która leciała w stronę goblinów. Nagle zawiał mocny wiatr, który zepchnął ją w lewo , a ta trafiła jednego z goblinów prosto w głowę.
- Nie wierzę â krzyknął mistrz Geadil â trafiłeś wodza tych goblinów. Może zaprzestaną walki â dodał z nadzieją.
Angie patrzyła na Kertisa z podziwem. Jednak gobliny z jeszcze większym uporem zaczęły przybliżać się do zamku. W końcu dotarli do bramy. Mistrz Geadil dał znak aby łuczniczy stojący na murach rozpoczęli ostrzeliwanie tych potworów.
Kertis wypuścił drugą strzałę, która ku zdziwieniu wszystkich trafiła następnego goblina. Angie też nie próżnowała, zabiła około 6 goblinów swoim popisowym strzałem.
Dlaczego one nas atakują. Przecież nic im nie zrobiliśmy. â pomyślał Kertis. Jego następne strzały okazały się słabsze niż poprzednie, ale raniły wrogów. Goblinom w końcu udało się sforsować bramę, szybko wtargnęły do za mury zamku i zaczęły atakować pobliskich strażników. Kertis odrzucił łuk na bok i popędził ku goblinom. W biegu ku nim wyrwał miecz jakiemuś strażnikowi, po czym rzucił się na pierwszego lepszego goblina. Kertis nie spodziewał się, że goblin wykona szybki unik i rzuci w nim swoim sztyletem. Na szczęście goblin ale wysyczał:
- Taki chuderlawy człowieczek na takiego znakomitego szermierza jak ja? Wiesz , że zginiesz?
Kertis dopiero teraz zdał sobie sprawę, że nie ma przy sobie miecza, który wypadł mu z ręki.
Goblin skoczył ku niemu, następnie wziął zamach i padł trupem, bowiem jakaś strzała trafiła go w głowę. Angie podbiegła do Kertisa.
- Mogłeś zginąć! â krzyczała do niego.
Gobliny widząc, że przegrają tą walkę, zaczęły się wycofywać ku lasom.
Angie zaprowadziła rannego Kertisa do jedynego szamana w zamku, aby wyleczył jego rany.
W tym samym czasie mistrz Geadil rozmawiał szeptem z królem Amaunem w sali tronowej. Ostatnie słowa jakie wypowiedział brzmiały tak:
- Jesteś tego absolutnie pewien?
Po tych słowach mistrz Geadil kiwnął głową i wyszedł pospiesznie z Sali.
CDN
Angie - So wrz 11, 2010 5:26 am
Rozdział 8
Zdziwienie
Następnego dnia Kertis doszedł do swej poprzedniej formy. Czekała go niestety niemiła niespodzianka, bowiem król rozkazał robotnikom uprzątnąć dziedziniec i okolice zamku ze zgliszczy, ciał goblinów. Czekało jego jeszcze dokończenie rozkopywania ziemi przed zamkiem. Zanosiło się na ciężki dzień pracy. Kertis z trudem podnosił ciała goblinów, patrzył na nie ze wstrętem. Wszystkie mięśnie bardzo go bolały. Każdy ruch sprawiał mu dużo bólu.
A więc tak wygląda praca robotnika? A więc długo tu nie wytrzymam â mówił do siebie w myślach Kertis. Z samego rana odwiedziła go Angie, przynosząc mu po kryjomu jedzenie z kuchni. Nadal była na niego wściekła za wczorajsze wybryki, ale jednak przyjaźń przeważyła. Kertis był bardzo wdzięczny jej dobremu sercu, nie zdawał sobie sprawy, że osoba w takim wieku jak ona może zachowywać się tak dojrzale. W południe Kertis opadł już prawie całkiem z sił. Godzinę potem upadł na ziemię. Usłyszał jak ktoś zbliża się w jego stronę.
- Widzę, że jesteś bardzo wycieńczony. Masz, napij się wody i zjedz coś, dobrze ci to zrobi. â powiedziała Angie i podała mu pożywienie.
- Nie wiem jak inni wytrzymują taką pracę. Gdybym to ja rządziła ta prowincją wszystko wyglądałoby inaczej â mówiła gdy chłopak posilał się.
- Zastanawiałaś się dlaczego gobliny zaatakowały właśnie nasz zamek? â spytał się nagle Kertis.
- Nie wiem. Próbowałam wyciągnąć jakieś informacje od mistrza Geadila, ale nic nie chciał powiedzieć. Od Tamtej bitwy zaczął zachowywać się bardzo dziwnie. Na kilka godzin zostawił mnie samą w swojej chacie, czego wcześniej nie robił â odpowiedziała Angie.
Kertis chciał zadać kolejne pytanie, ale przerwał mu tubalny głos.
- Drogi Kertisie, zostałeś wezwany przez króla do Sali tronowej. Mam cię tam zaprowadzić. â odezwał się najsilniejszy wojownik w zamku, spoglądając przelotnie na Angie.
- Mogę się dowiedzieć, po co wzywa mnie król? â spytał się zdziwiony Kertis.
Nie uzyskawszy odpowiedzi powędrował za strażnikiem w stronę zamku.zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl romanbijak.xlx.pl
Angie - N wrz 05, 2010 11:08 am
Od razu przepraszam, za to, że użyłam w tym opowiadaniu imię jednego z użytkowników.
Rozdział 1
Wybór
Kertis biegł z powrotem do zamku z wiadomością , że w sąsiedniej prowincji znów brakuje drewna. Był zły na wuja , który wykorzystywał go jako posłańca . Zmierzał on do zamku Winston, w którym zamieszkiwał u wuja. Kertis nie miał rodziny, jego ojciec , mężny wojownik został zabity na polu walki, a matkę porwały gobliny, i rozszarpały ją na kawałki. Jego jedyną rodziną był wuj â stanowczy nauczyciel sztuk walki. Kertis chciał zostać w przyszłości wojownikiem , ale wiedział że to tylko marzenie. Wiedział , że wuj nie zgodziłby się na to , ponieważ chłopiec był dosyć niski jak na swój wiek , i nie posiadał dużej siły. Miał piętnaście lat.
Dziś był jego wielki dzień. Dzisiaj miała się odbyć uroczystość, w której dowie się kim zostanie w przyszłości . Do wyboru miał trzy profesje : wojownika ,łowcę i maga. Nie on decydował jednak o tym wyborze , ale jego umiejętności. Każda profesja cechowała się innym orężem oraz innymi umiejętnościami. Bardzo denerwował się przed dzisiejszym wyborem i dlatego jego wuj wysłał go do pobliskiej prowincji aby dowiedział się czy czegoś u nich nie brak, aby czymś go zająć.
Przypominając sobie o wiadomości, którą miał zanieść wujowi pobiegł jak strzała w stronę zamku. Stanął przed drzwiami komnaty jego wuja i zapukał. Serce waliło mu jak młotem , uświadamiając sobie że to jego ostatnia rozmowa sam na sam z wujem przed wyborem.
- Proszę wejść â usłyszał za drzwi głos swego wuja.
Kertis otworzył drzwi. Zobaczył wielką piękną komnatę z wielkim łożem i pięknym widokiem zza okiennic. Nigdy nie lubił tu przebywać, może ze względu na swego wuja , niezbyt go lubił, nie znał nawet jego imienia.
- A to ty â powiedział wuj â co tam słychać w mojej ulubionej prowincji?
- Ogólnie nic ciekawego się nie dzieje , oprócz tego , że brakuje im już drewna â odpowiedziałem.
- Co? Znowu? Przecież tydzień temu wysłaliśmy im dostawę drewna na cały miesiąc . Co oni z nim robią? No nic , postaram się wysłać im jeszcze trochę drewna â powiedział.
- Czy mogę już odejść?- zapytałem.
- Tak , oczywiście . Musisz się przecież szykować na uroczystość wyboru, która odbędzie o wschodzie słońca. Nie spóźnij się synu i powodzenia.
Kertis podziękował za gościnę i wyszedł z komnaty . Był zszokowany zachowaniem wuja. Wyjątkowo dziś był dla niego miły i nie traktował go jak marionetkę.
Kertis zamyślony poszedł do swojej komnaty , która mieściła się w południowej części zamku . Był jednym z nielicznych dzieci , które tu mieszkały. Postanowił się odświeżyć , i założyć elegancką szatę wyjściową. Miał jeszcze ponad godzinę do rozpoczęcia uroczystości , która miała się odbyć w sali tronowej. Dopiero teraz zdał sobie sprawę , że dzisiejszy dzień , to najważniejszy dzień w jego życiu . Po wyborze profesji nie będzie odwrotu. A jeżeli nie będzie się dostatecznie starał w swojej nauce , zostanie do końca życia robotnikiem .
Nieubłagalnie zbliżał się czas wyboru. Otuchy dodawało mu to , że nie będzie tam sam . Inne piętnastoletnie dzieci także będą dokonywały wyboru. Może się z kimś zaprzyjaźni? Kertis jeszcze nigdy nie był na uroczystości wyboru . Nie wie co go czeka. -Czy będą mi zadawali pytania? Czy będą mi kazali z kimś walczyć?- takie pytania kłębiły się w jego głowie.
Tuż przed rozpoczęciem uroczystości , ktoś zapukał do jego drzwi. Kertis otworzył i oczom ukazała mu się piękna dziewczyna . Była w tym samym wieku co on . Bez zbędnych powitań powiedziała:
- Twój wuj nas oczekuje. Chce nam coś powiedzieć przed wyborem. Więc zbieraj się , spotkamy się przed salą tronową. â po czym odeszła.
Po tych słowach chłopak zdziwił się jeszcze bardziej. Wuj nigdy się tak nie zachowywał. Kertis zastanawiając się nad dziwnym zachowaniem swego wuja , wyruszył do Sali tronowej . Musiał obejść cały zamek dookoła , ponieważ sala tronowa znajdowała się po przeciwległej stronie jego komnat. Widział już swego wuja , dwóch chłopców i dwie dziewczynki przed wrotami sali tronowej.
Podszedł do nich , po czym od razu wuj zaczął mówić:
-Witam was oficjalnie. Muszę porozmawiać z wami odnośnie dzisiejszej ceremonii â powiedział â przed wami test â ciągnął â w którym musicie posłużyć się siłą , precyzją , inteligencją , bystrością szybkością .
- Na czym będzie polegał ten test ? â spytała się jedna z dziewczyn.
- Nie mogę wam tego powiedzieć , to tajemnica . Mogę wam jedynie zdradzić, że dużą rolę będzie odgrywała w tym teście wyobraźnia - odparł wuj.
- To znaczy , że będziemy musieli odpowiadać na jakieś pytania? â zapytał jeden z chłopców.
- Nie czas teraz na pogaduchy , zresztą za chwile zaczynamy , nie denerwujcie się to nic strasznego każdy z was zdobędzie profesję ale , którą to zależy tylko od waszych umiejętności. No już ruszajcie się ! â powiedział wuj . Gdy Kertis przechodził koło niego wuj dodał :
- Nie martw się .
Kertis wszedł do dość obszernej Sali. W północnej części siedział król Amaun na swoim tronie. Obok niego stali trzej mistrzowie profesji : Miles , mistrz wojowników , Geadil mistrz łowców oraz Onduria mistrzyni magów.
To oni przede wszystkim decydowali o profesji danego ucznia .
Kertis jeszcze nigdy w życiu nie był tak bardzo zdenerwowany jak dzisiaj. Razem z innymi uczniami usiadł na ławce po lewej stronie Sali. Spośród nich był najniższy. Nawet dwie dziewczyny były od niego wyższe. Nie myślał o tym. Przypominając sobie rady swego wuja czekał na nieubłagane rozpoczęcie ceremonii przydziału.
Proszę o komentarze. C.D.N.
Abraxis - N wrz 05, 2010 1:05 pm
W tekście nie ma błędów (bynajmniej ja ich nie zauważyłam ) Wszystko trzyma się kupy, jest przejrzyste. Klimat jest zachowany od początku aż do końca. Co tu pisać 10/10. Tylko tak dalej
Angie - N wrz 05, 2010 2:00 pm
Rozdział 2
Test
Gdy wszyscy byli już na swoich miejscach , król Amaun rozpoczął uroczystość słowami :
- Witam was wszystkich , przed wami dzisiaj jeden test wymagający przemyśleń , dzięki , któremu będziemy potrafili wybrać wam profesję . Życzę wam powodzenia , i bez żadnego przeciągania, zaczynajmy . Zasady wyjaśni wam mistrz Miles , prosimy .
Mistrz wojowników stał , podszedł do uczniów. Kertis dopiero teraz zauważył , że jest on zadziwiająco wysokim mężczyzną , ubranym w piękną zbroję . Z zamyślenia wyrwały go słowa Milesa :
- W tym teście , postawimy was w pewnym wydarzeniu. Będziecie musieli sobie to wyobrazić i powiedzieć nam jak wy byście wybrnęli z takiej sytuacji. Wyczytany uczeń proszony jest do nas podejść.- powiedziawszy to wrócił na miejsce.
- Jako pierwszą prosimy Angie z Karauny .- wypowiedział Amaun.
Angie podeszła do nich , przyklęknęła i czekała na rozwój wydarzeń.
- Wyobraź sobie â zaczął Geadil mistrz łowców - ,że trole zaatakowały twoje rodzinne strony . Stajesz w obronie swej osady . W ręku masz tylko łuk . Co zrobisz ,aby potwory wróciły tam skąd przyszły?- dokończył.
Dziewczyna odpowiedziała :
- Ustawiłabym dogodną pozycję , po czym zauważyłabym ich wodza. Wystrzeliła strzałę w jego kierunku , która by go trafiła prosto w głowę . Bez dowódcy trole , z pewnością by się zawróciły , ponieważ bez konkretnych rozkazów trole szybko by zapomniały o tym co mieli zrobić. Z książek wiem , że trole mają słabą pamięć i trzeba im co chwila coś przypominać â odpowiedziała bez zająknięcia dziewczyna.
- Dziękuję możesz usiąść â powiedział uradowany Geadil , po czym szepnął słówko na ucho królowi.
Wyczytywani byli kolejni uczniowie, którzy ten test przeszli bez żadnych problemów. Kertis cały czas się denerwował . Po jakimś czasie przyszła kolej na niego. Wykonywał ten test jako ostatni.
- Zapraszam do nas Kertisa z Winstonu - powiedział Amaun.
Kertis wstał , podszedł do mistrzów, uklęknął przed nimi. Nie wiedział czego się spodziewać . Niespodziewanie odezwała się Onduria mistrzyni magów.
- Wyobraź sobie , że jesteś synem królowej. Pewnego razu zatrzymujecie się nad wodopojem aby odpocząć.. W pewnym momencie zza krzaków wyskakują gobliny i porywają twoją matkę. Ciebie zostawiają . Co robisz?
Kertis czuł , że coś mu się przewraca w żołądku, łzy skapywały z jego policzków. Tak właśnie stało się z jego matką . â To sprawka mego wuja , to on im o tym opowiedział i kazał to dzisiaj powiedzieć , bo wiedział , że to jego najsłabszy punkt- pomyślał. Zdenerwowany odparł :
- Zabiłbym wszystkie gobliny!
- Zginąłbyś! Sam na wszystkie gobliny?! â zapytał mistrz.
- Tak , nic by mnie nie obchodziło , że zginę , a po za tym mistrzyni Onduria nie powiedziała ile dokładnie ich było . â odparłem .
- Dobrze dziękujemy â powiedziała zniesmaczona Onudria .
Z tyłu na końcu Sali stał wuj Kertisa . Śmiał się cichutko pod nosem.
CDN
Angie - Pn wrz 06, 2010 1:28 pm
Rozdział 3
Przyjaźń
- A teraz udam się razem z mistrzami na naradę , i za kilka minut będziemy mogli ogłosić naszą decyzję dotyczącą waszych profesji. â odrzekł król Amaun.
Kertis nie mógł się powstrzymać płakał siedząc na jednym z krzeseł . Myślał o tym , że nigdy nie zostanie już wojownikiem. Gdy się trochę uspokoił zauważył wuja wpatrującego się w niego z dzikim uśmieszkiem. Kertis nie zastanawiając się podbiegł do niego i wykrzyczał mu prosto w twarz :
- Masz to czego chciałeś. To ty powiedziałeś im o mojej słabości . Kochałem swoją rodzinę w przeciwieństwie do ciebie. Nie chce cię znać .
Odszedł na swoje miejsce czekając na decyzję mistrzów. Wuj nawet nie próbował się wytłumaczyć i odprowadzał go obojętnym wzrokiem. Kertis wiedział , że w pewnym stopniu jego słowa zabolały jego wuja . Humor pogorszył mu się jeszcze bardziej zobaczywszy Angie, szczęśliwą dziewczyną , która wiedziała już na pewno , że nie zostanie robotnikiem .
Angie zauważyła , że coś jest nie w porządku z jego rówieśnikiem. To był ten sam chłopak , któremu zanosiła wiadomość , że nauczyciel wojowników â jego wuj woła go na rozmowę prze wyborem . Nie znała ani jego imienia ani imienia jego wuja. Podeszłą do niego i usiadła obok niego na ławce . Wydawał jej się dość przystojny ale zdecydowanie za niski.
- Co ci jest? â zapytała .
- To najważniejszy dzień w moim życiu, a ja âŚ. â nie dokończył, bowiem z bocznej Sali wyszli mistrzowie sztuk.
- Nie było tak źle. Nie martw się wszystko będzie dobrze â odpowiedziała , po czym odeszła na drugi koniec Sali oczekując na decyzję mistrzów. Kertis dopiero teraz poczuł sympatię do tej dziewczyny. Była inna niż inne dziewczynki w jej wieku.
Angie usiadła po drugiej stronie Sali obok swoich koleżanek. Jedna z nich odezwała się:
- Dlaczego rozmawiasz z tamtym naiwnym chłopaczkiem?
- Wcale nie jest naiwny â odparła Angie.
- Tak ? Czy aby na pewno?
- Nawet go nie znasz. Nie oceniaj nikogo o kim nie masz pojęcia.
- Widzę, że się w nim zakochałaś. â to powiedziawszy zwróciła się do innych dziewczyn â Dziewczyny widzę, że nasza koleżanka zadurzyła się w naiwnym chłopaczku.
Wszystkie zaczęły się śmiać.
Angie nie wytrzymała tego, podeszła do nich i wykrzyknęła:
- Nie macie za grosz szacunku. Nie sądziłam, że jesteście takie âŚ. Takie ⌠wredne . Nie chcę was znać.
Gdy skończyła mówić podeszła do Kertisa i usiadła obok niego. Chciała zrobić na złość dziewczynom.
Kertis nie zauważył całej tej sytuacji. Przyglądał się mistrzom podejmującym ostateczne decyzje. Nagle spostrzegł, że Angie siada koło niego. Już chciał się zapytać o co chodzi , ale nie zdążył , ponieważ odezwał się krół:
- Decyzja została podjęta.
CDN
Angie - Pn wrz 06, 2010 2:31 pm
Rozdział 4
Decyzja
Wszyscy kandydaci wystąpili do przodu. Król zaczął:
- Angie z Karauny została przyjęta na termin do mistrza Geadila. Jeżeli dobrze pójdzie zostaniesz łowcą, gratulacje.
Angie podziękowała i usiadła jak najdalej od jej byłych koleżanek.
Jestem lepsza od nich â pomyślała Angie.
Król wyczytywał kolejnych kandydatów. Wszyscy dostali się na termin do mistrzów. Został tylko Kertis.
- Drogi Kertisie, zastanawialiśmy się nad twoją przyszłością, i zdecydowaliśmy z przykrością, że nie nadajesz się do danych profesji, zostaniesz robotnikiem. Niestety, musieliśmy to zrobić.
Kertisa zatkało. Angie rzuciła mu się na ramiona, już chciała go pocieszać, że będzie go codziennie odwiedzać, ale on nie chciał tego słuchać. Pchnął ją tak, że upadła pod nogi swych byłych koleżanek.
Jedna z nich odezwała się :
- Widzisz nikt cię nie chce, jesteś taka brzydka.
Angie nie wytrzymała i krzyknęła:
- Zamknij swą niewyparzoną gębę, suko.
W tym czasie Kertis ulotnił się do swej komnaty, którą jutro straci , bowiem robotnicy mieszkali w ciasnej kanciapie. Usiadł na swoim łóżku i zaczął płakać. Nienawidził wuja. Chciał go zabić.
Jutro czeka go początek nowego życia â życia robotnika.
Angie nie mogła się opanować. Jej przyjaciel Kertis został robotnikiem? Bardzo mu współczuła. Gdyby mogła zamieniła by się z nim rolami. Myśląc nad tą beznadziejną sytuacją rzuciła się na łóżko i szybko zasnęła. Śniło jej się, że wuj Kertisa przychodzi do jej komnaty w domu i próbuje ją udusić. Angie szybko się obudziła. Z okna wychodziły promienie słoneczne. Nastał ranek, jej nowe życie â życie łowczyni.
CDN
Angie - Pn wrz 06, 2010 4:32 pm
Rozdział 5 : Atak z zaskoczenia
Nastał poranek. Kertis już stał na dziedzińcu zamku Winston. Jego i innych starszych od niego kolegów najsilniejszy robotnik tłumaczył podstawowe zasady dotyczące pracy robotnika. Bez żadnych wstępów już pierwszego dnia zlecił im dosyć trudne zadanie, a mianowicie przekopanie ziemi przed zamkiem.
- Przekopanie ziemi jest niezbędne do zbudowania w tym miejscu mostu, tak więc bierzcie się do roboty. Łopaty leżą przy waszych materacach w waszej rezydencji. â powiedział ze złowieszczym uśmiechem.
Kertis i inni robotnicy skierowali się do małej rudery stojącej za murami miasta. Kertis przechodził koło tej kanciapy wiele razy i zawsze bardzo współczuł ludziom, którzy tam mieszkali. Gdy Kertis wszedł do środka, od razu poczuł się źle, chciało mu się wymiotować. W małym pomieszczeniu nie było żadnych mebli, jedynie na ziemi leżało 6 materacy na których spali robotnicy. Nie mieli się czym przykryć, ani się czymś ogrzać. Zimą w chacie było bardzo zimno, ale króla zamku nic a nic nie obchodziło życie robotników. Ponadto w pomieszczeniu cuchnęło moczem i odchodami. Kertis nie wiedział ile tu wytrzyma zanim się zabije. W myślach już krążył mu taki wariant zakończenia tego koszmaru. Pierwsza noc będzie najgorsza â pomyślał. Po chwili zadumy wziął łopatę i wyszedł bez słowa. Podszedł do terenu, który mieli rozkopać. Teren był dosyć duży, a mieli czas tylko do północy, jeżeli nie zdążą czeka ich chłosta. Kertis wziął się do pracy. Gdy rozkopywał ziemię zauważył Angie, która ćwiczyła razem ze swym nauczycielem strzelanie z łuku. Dużo by dał, aby stać teraz obok niej i także ćwiczyć się w tym zawodzie. Nagle Angie odwróciła się i napotkała jego twarz. Była daleko ale i tak dobrze go widziała, łowczyni musiała mieć bardzo dobry wzrok. Kertis zauważył, że na jej twarzy widać wyrazy współczucia. Po chwili Angie odwróciła się od niego i dalej zaczęła trenować łucznictwo. Na samym początku szło jej słabo, ale teraz nauczyciel, chwalił ją na każdym kroku. Po dwugodzinnym przekopywaniu ziemi Kertis miał dosyć. Razem z innymi robotnikami nie przekopali nawet połowy wyznaczonego terenu, a zbliżała się już północ. Nagle zaczęło się dziać coś dziwnego. Z północy nadchodziła jakaś armia. Wszyscy robotnicy już uciekali w popłochu, ale Kertis stał jak skamieniały i patrzył na zbliżające się wojsko. Zobaczył Angie, która krzyczała do niego stojąc na murach zamku:
- Uciekaj!
Nad jego głową przeleciały dwie strzały trafiając stojących na murach żołnierzy. Kertis biegł ku wejściu do zamku. W ostatniej chwili wskoczył za mury zamku, gdy wielka brama została zamknięta, aby nieprzyjaciele nie dostali się do zamku. Na dziedzińcu pojawił się król:
- Co się tu dzieje? â zapytał.
Jeden ze strażników odkrzyknął mu:
- Ktoś nas zaatakował! Panie, co mamy robić?
- Jak to co? Macie wyrżnąć wszystkich wrogów, którzy zaatakują nasz zamek! â odpowiedział król.
- Ale oni mają przewagę liczebną. â oznajmił strażnik.
- Nic mnie to nie obchodzi! â krzyknął król i wrócił do zamku, aby się schronić.
Kertis patrzył na to z wytrzeszczonymi oczami. A więc to tak? Król nie interesuje się swoim ludem. â myślał gorączkowo. Nagle ktoś złapał go za rękę i przyparł do muru.
CDN (Szybko to idzie.)
Angie - Śr wrz 08, 2010 6:43 pm
Rozdział 6
Zemsta
Angie patrzyła wściekła na Kertisa.
- Coś ty sobie myślał? Mogłeś nie zdążyć wbiec za mury zamku, a wtedy zginąłbyś.
Angie dalej nie zwalniała uścisku, po krótkiej chwili w końcu go puściła.
- To gobliny nas atakują, są bardzo bystre, więc schowaj się gdzieś i nie waż się z nimi walczyć.
Gobliny. To one zniszczyły moje dzieciństwo. To one spowodowały, że zostałem robotnikiem. To przez nie to wszystko! Muszę się zemścić â gorączkowo myślał Kertis.
- Nie! Każda para rąk się przyda w starciu z tym plugastwem.
Angie nie miała już sił aby protestować, ponieważ Kertis wypruł w stronę zbrojowni, szukając stosownego orężu.
Angie ustawiła się na murach zamku z naciągniętym łukiem. To był jej pierwszy strzał w kierunku jakiegoś żyjącego stworzenia. Czekała na sygnał mistrza. W tym samym czasie Kertis gorączkowo przeszukiwał zbrojownię, znalazł jedynie łuk ćwiczebny.
Dobre i to â pomyślał, po czym stanął obok Angie, szykując się do strzału. Kertis zauważył, ze Angie ma w kołczanie mnóstwo strzał, toteż wyjął kilka. Spojrzała na niego wściekłym wzrokiem i powiedziała:
- Nigdy jeszcze nie strzelałeś z łuku! Możesz zrobić krzywdę sobie bądź naszym ludziom. Odłóż to!
Kertis nawet jej nie słuchał, naciągnął strzałę na cięciwę i tak jak reszta czekał na znak mistrza. Armia goblinów zbliżała się z niesamowitą szybkością, ale mistrz zdawał się tego nie zauważać. Ile można czekać? â pomyślał.
Angie już wiedziała co się szykuje zdążyła krzyknąć : - Nie! Zanim Kertis wypuścił strzałę w kierunku armii goblinów.
CDN
Angie - Cz wrz 09, 2010 7:34 pm
Rozdział 7
Walka na śmierć i życie
Wszyscy patrzyli ku lecącej strzale Kertisa, która leciała w stronę goblinów. Nagle zawiał mocny wiatr, który zepchnął ją w lewo , a ta trafiła jednego z goblinów prosto w głowę.
- Nie wierzę â krzyknął mistrz Geadil â trafiłeś wodza tych goblinów. Może zaprzestaną walki â dodał z nadzieją.
Angie patrzyła na Kertisa z podziwem. Jednak gobliny z jeszcze większym uporem zaczęły przybliżać się do zamku. W końcu dotarli do bramy. Mistrz Geadil dał znak aby łuczniczy stojący na murach rozpoczęli ostrzeliwanie tych potworów.
Kertis wypuścił drugą strzałę, która ku zdziwieniu wszystkich trafiła następnego goblina. Angie też nie próżnowała, zabiła około 6 goblinów swoim popisowym strzałem.
Dlaczego one nas atakują. Przecież nic im nie zrobiliśmy. â pomyślał Kertis. Jego następne strzały okazały się słabsze niż poprzednie, ale raniły wrogów. Goblinom w końcu udało się sforsować bramę, szybko wtargnęły do za mury zamku i zaczęły atakować pobliskich strażników. Kertis odrzucił łuk na bok i popędził ku goblinom. W biegu ku nim wyrwał miecz jakiemuś strażnikowi, po czym rzucił się na pierwszego lepszego goblina. Kertis nie spodziewał się, że goblin wykona szybki unik i rzuci w nim swoim sztyletem. Na szczęście goblin ale wysyczał:
- Taki chuderlawy człowieczek na takiego znakomitego szermierza jak ja? Wiesz , że zginiesz?
Kertis dopiero teraz zdał sobie sprawę, że nie ma przy sobie miecza, który wypadł mu z ręki.
Goblin skoczył ku niemu, następnie wziął zamach i padł trupem, bowiem jakaś strzała trafiła go w głowę. Angie podbiegła do Kertisa.
- Mogłeś zginąć! â krzyczała do niego.
Gobliny widząc, że przegrają tą walkę, zaczęły się wycofywać ku lasom.
Angie zaprowadziła rannego Kertisa do jedynego szamana w zamku, aby wyleczył jego rany.
W tym samym czasie mistrz Geadil rozmawiał szeptem z królem Amaunem w sali tronowej. Ostatnie słowa jakie wypowiedział brzmiały tak:
- Jesteś tego absolutnie pewien?
Po tych słowach mistrz Geadil kiwnął głową i wyszedł pospiesznie z Sali.
CDN
Angie - So wrz 11, 2010 5:26 am
Rozdział 8
Zdziwienie
Następnego dnia Kertis doszedł do swej poprzedniej formy. Czekała go niestety niemiła niespodzianka, bowiem król rozkazał robotnikom uprzątnąć dziedziniec i okolice zamku ze zgliszczy, ciał goblinów. Czekało jego jeszcze dokończenie rozkopywania ziemi przed zamkiem. Zanosiło się na ciężki dzień pracy. Kertis z trudem podnosił ciała goblinów, patrzył na nie ze wstrętem. Wszystkie mięśnie bardzo go bolały. Każdy ruch sprawiał mu dużo bólu.
A więc tak wygląda praca robotnika? A więc długo tu nie wytrzymam â mówił do siebie w myślach Kertis. Z samego rana odwiedziła go Angie, przynosząc mu po kryjomu jedzenie z kuchni. Nadal była na niego wściekła za wczorajsze wybryki, ale jednak przyjaźń przeważyła. Kertis był bardzo wdzięczny jej dobremu sercu, nie zdawał sobie sprawy, że osoba w takim wieku jak ona może zachowywać się tak dojrzale. W południe Kertis opadł już prawie całkiem z sił. Godzinę potem upadł na ziemię. Usłyszał jak ktoś zbliża się w jego stronę.
- Widzę, że jesteś bardzo wycieńczony. Masz, napij się wody i zjedz coś, dobrze ci to zrobi. â powiedziała Angie i podała mu pożywienie.
- Nie wiem jak inni wytrzymują taką pracę. Gdybym to ja rządziła ta prowincją wszystko wyglądałoby inaczej â mówiła gdy chłopak posilał się.
- Zastanawiałaś się dlaczego gobliny zaatakowały właśnie nasz zamek? â spytał się nagle Kertis.
- Nie wiem. Próbowałam wyciągnąć jakieś informacje od mistrza Geadila, ale nic nie chciał powiedzieć. Od Tamtej bitwy zaczął zachowywać się bardzo dziwnie. Na kilka godzin zostawił mnie samą w swojej chacie, czego wcześniej nie robił â odpowiedziała Angie.
Kertis chciał zadać kolejne pytanie, ale przerwał mu tubalny głos.
- Drogi Kertisie, zostałeś wezwany przez króla do Sali tronowej. Mam cię tam zaprowadzić. â odezwał się najsilniejszy wojownik w zamku, spoglądając przelotnie na Angie.
- Mogę się dowiedzieć, po co wzywa mnie król? â spytał się zdziwiony Kertis.
Nie uzyskawszy odpowiedzi powędrował za strażnikiem w stronę zamku.