ďťż
[Katowice]Niech biedni opuszcza srodmiescie - struktura społ



absinth - Czw Cze 21, 2007 8:09 pm


Katowice: niech biedni opuszczą śródmieście

Przemysław Jedlecki
2007-06-21, ostatnia aktualizacja 2007-06-21 21:51

Władze Katowic chcą wyremontować domy komunalne w centrum miasta. Mają nadzieję, że ich najubożsi lokatorzy się wyprowadzą i dzięki temu poprawi się wizerunek śródmieścia.

Dziś wizerunek Katowic nie jest najlepszy m.in. za sprawą obskurnych kamienic. Szpecą okolicę nawet te przy głównych ulicach, bo od dawna nie były remontowane. Co bogatsi lokatorzy dawno się już stąd wyprowadzili, a zostali głównie najbiedniejsi, bo z powodu niskiego standardu czynsz nie jest tu wysoki. Miasto chce, by to się zmieniło.

W śródmieściu nie będzie już mieszkań socjalnych. Dziś otrzymują je rodziny, w których dochód na osobę nie przekracza 300 zł miesięcznie. Mieszkań socjalnych nie będzie się przydzielać w okolicy Rynku i ul. 3 Maja (patrz mapka), ale również w okolicy ul. Mariackiej i w kwartale ulic Pawła, Wodnej, Górniczej. Część należących do magistratu kamienic w tych okolicach zostanie wyburzona, a pozostałe zostaną wyremontowane. Co się stanie z ich dotychczasowymi lokatorami? - Przymusowych wysiedleń nie będzie - zapewnia wiceprezydent Krystyna Siejna i wyjaśnia, że po remoncie czynsz w śródmiejskich kamienicach wzrośnie. Lokatorzy, których nie będzie na niego stać, będą musieli poszukać sobie tańszych mieszkań gdzie indziej.

Jak? - Na przykład zamienić się z bogatszymi lokatorami mieszkań na obrzeżach miasta.

- Jakość mieszkań w centrum powinna być wysoka i powinny mieszkać w nich te osoby, które takiego standardu oczekują - twierdzi Siejna. Deklaruje jednocześnie, że urząd nie zamierza przeprowadzać ubogich lokatorów tylko do jednej dzielnicy.

- Będziemy proponować różne adresy. Musimy brać np. pod uwagę to, żeby dzieci nadal miały blisko do swoich szkół - wyjaśnia Siejna.

Adam Warzecha, w katowickiej radzie miejskiej przewodniczący Komisji Gospodarki Komunalnej, pytany o to, czy pomysł władz ma sens, skoro w centrum stoi wiele prywatnych kamienic, często też w złym stanie, mówi że na to jest sposób.

- Wielu prywatnych właścicieli już wyremontowało swoje budynki. Nie można pozostałych zmusić siłą do tego samego. Będziemy ich jednak przekonywać, że remonty są w ich interesie, bo będą mogli więcej zarabiać na wynajmie lokali - wyjaśnia Warzecha.

Źródło: Gazeta Wyborcza Katowice

brawo:!:

nareszcie!

ale czekam na efekty




caterina - Czw Cze 21, 2007 8:18 pm
projekt traci utopia...jak chca zeby dzieci miały blisko do szkoły jesli maja sie zamienic na mieszkania na obrzezach miasta...i gdzie beda mieszkac na czas remontu w kamienicy po jej opuszczeniu zanim drudzy lokatorzy zwolnia swoje lokum?
jesli nie zorganizuja wyznaczonych mieszkan zastepczych ludzie beda sie wyprowadzac w odstepach czasu i remont kamienicy bedzie sie pewnie przedłuzał.Trzeba by zrobic szybkie ciecie,jedyna metoda.Mam nadzieje,ze projekt nabierze rumiencow bo idea jest słuszna!Katowice bez zuli i menelstwa na ławkach zyskaja bardzo duzo.na wygladzie i bezpieczenswie.



Kris - Czw Cze 21, 2007 8:36 pm
Pod tym względem widać u nas zapóźnienia, ale lepiej późno niż wcale. Juz dawno takie kamienice powinny być odremontowane, a w nich na wyższych kondygnacjach filie firm, kancelarie a na parterach usługi, puby...



absinth - Czw Cze 21, 2007 8:47 pm
i jeszcze mapka z GW


jak dla mnie to powinno dotyczyc takiego obszaru:
od polnocy ul Mickiewicza
od zachodu ul Mikolowska
od wschodu ul Damrota
od poludnia ul Powstancow




d-8 - Czw Cze 21, 2007 9:01 pm
az mi sie wierzyc nie chce ze wpadli na ten pomysl !

no coz - GRATULACJE. to za pomysl.

a teraz tylko czekac na rychla realizacje tego przebieglego planu wrrrrr
yeah!



marianus - Czw Cze 21, 2007 9:12 pm
Z realizacją poprzedniego podobnego planu tylko obejmującego mniejszy obszar były ponoć problemy i nie dokońca to wyszło. Ale cóż....
A co do kwesti praktycznej to w mej kamienicy na ul Mariackiej nie chcą przydzielić ok 60 metrowego mieszkania wnuczce po poprzedniej właścicielce gdyż we własciwym urzedzie stwierdzono że ma wraz ze swym partnerem za wysoki dochód na taki lokal i że ów lokal jest traktowany jako socjalny.
No cóż mam nadzieje że to tylko było niedouczenie urzędników, którzy niewiedzą, że w poniedziałek na zebraniu RM ma być przyjęta uchwała która własnie zmienia postanowienia poprzedniej uchwały w przedmiocie lokali socjalnych.



brysiu - Pią Cze 22, 2007 10:58 am
widac albo ktos trysnal inteligencja w UM albo ktos czyta to forum i m.in. moje wypowiedzi...;-)

w kazdym badz razie GRATULACJE za chwile przytomnosci dla urzednika, ktory w koncu wpadl na ten pomysl...;-P



rasgar - Sob Cze 23, 2007 8:39 am
czekamy na rozszerzenie definicji "ścisłego centrum" na ul Plebiscytową, Sienkiewicza, Andrzeja...

Jeśli chodzi o "wyrzucanie biednych" - ostrożnie podchodziłbym do przesiedlania ludzi, nawet posredniego, poprzez podnoszenie czynszu. Ale prawdą jest że to UM sam narobił tego smrodu organizując tam mieszkania socjalne, więc to UM powinien się teraz martwić żeby proces przeszedł jak najbardziej bezboleśnie.

Sprawy idą w dobrym kierunku (normalności)



skimaniac - Sob Cze 23, 2007 8:57 am
i już się ludzie burzą, że dyskyminacja; ręce opadają...
swoją drogą Wybiórcza też do pieca dokłada, w wydaniu papierowym był tytuł: biedni precz ze śródmieścia



marianus - Sob Cze 23, 2007 9:19 am
Wybiórcza tym tytułem strasznie mnie zirytowała.
I jakoś wtedy kiedy prawie że identyczny plan został wcielony w życie parę lat temu(identyczny bo obejmował mniejszy obszar) to wówczas nie było reakcji.
Prawie każdą sprawe idzie zdemonizować nadając jej takie tytuły.

Co do treści jakie prezentuje ta gazeta to można np porównać artykuł, który ukazał się w wyborczej i w Dzienniku Zachodnim na temat rocznicy przyłączenia Śląska do Polski. Przecież to były dwa sprzeczne z sobą artykuły w którym to wyborcza żaliła sie jaka ta uroczystość jest beznadziejna a wszystkiemu jest winiem PIS, natomiast Dziennik Zachodni zrelacjonował ją jako może nie wspaniałą ale jako przyzwoitą uroczystość



Mies - Pon Cze 25, 2007 7:13 am
Napisał o tym na swoim blogu dr Nawratek. Akurat ma inne zdanie niż większość piszących w tym wątku;)
http://krzysztof-nawratek.blog.onet.pl/ ... =221374339



d-8 - Pon Cze 25, 2007 7:51 am
^^^
taa... nastepny fan Ikonowicza

w ogole zal czytac takie denne wypociny pseudo-moralistow i obroncow uciemiezonych.




MarcoPolo - Pon Cze 25, 2007 8:34 am
Jestem za, oczywiscie wszystko powinno byc zrobione z rozwaga i delikatnoscia, powoli ale konsekwentnie.
I ten obszar jest zdecydowanie nie reprezentatywny.



d-8 - Pon Cze 25, 2007 8:46 am
niech napiszą dobry program socjalny i biorą sie do roboty.

'pseudo-obroncy' od razu jadą z retoryką 'wysiedleń i getta' itp
a ja wcale nie uwazam ze tak byc musi. ci przciwnicy wysiedlenia marginesu z kamienic tez swietnie o tym wiedza.

ale chyba po czesci poprawnie politycznie jest dla nich pociskac taki KIT !!!

ci ludzie powinni byc przesiedlani w rozne czesci miasta. w zadne enklawy. w zadne getta! powinno sie miasto postarac ( i moze! ) na zapewnienie im w miare przyzwoitych standardow mieszkaniowych i na pewno nie o powierzchni 100 czy 150 m2 !

i ten pan z linka ( blogu ) powyzej czy jasnie wielmozny pan radny Plura wypowiadajacy sie na forum GW powinni sie czynnie wlaczyc w dzialania ktore pomoglyby w PROFESJONALNY sposob rozwiazac ten problem.

bo tymczasem ich dzialania ograniczaja sie do zbednych i populistycznych komentarzy.



Mies - Pon Cze 25, 2007 8:59 am
Podobny problem był w Lublinie i konsekwentnie (chociaż powoli) lokale socjalne na Starym Mieście są likwidowane. W porównaniu z tym jak było tam kiedyś zmiany są niesamowite. Tętniące życiem miejsce, zamiast zatęchłych slumsów mieszczących się tam parę lat temu.



Kris - Czw Cze 28, 2007 5:08 pm
Jeślli chcemy, żeby nie było takich ekscesów jak w centrum Torunia to najlepszym rozwiązaniem byłoby, aby kamienice na rynku były wynajmowane na kancelarie, oddziały firm... , a partery, piwnice pod puby, knajpy i usługi
Nawet najbardziej wyrozumiałym mieszkańcom kiedyś się to znudzi, więc lepiej na zimne dmuchać.

Kultura niechciana
gg
2007-06-28, ostatnia aktualizacja 2007-06-28 00:29

Bombardują kamieniami, wylewają pomyje - mieszkańcy kamienic z okolic toruńskiego Rynku Nowomiejskiego wypowiedzieli wojnę restauracjom i pubom
Jeśli chcemy się przedstawiać jako miasto kultury, musimy się godzić z tym, że gdzieś po godz. 22 będzie trwał koncert lub spektakl - mówi Monika Weychert-Waluszko, współwłaścicielka klubu eNeRDe przy ul. Browarnej. - Taki jest urok mieszkania w centrum. A u nas ludzie nie mogą się przyzwyczaić do nocnej obecności klubów, galerii i teatrów.

ENeRDe organizuje wystawy, akcje artystyczne, koncerty i imprezy z muzyką elektroniczną. Tymczasem na podwórko klubu sąsiedzi regularnie wylewają pomyje, rzucają w imprezowiczów jedzeniem i zgniłymi jabłkami. - Zawsze zbywaliśmy to śmiechem - mówi Weychert-Waluszko. - "Chcą nas wykurzyć", żartowaliśmy. Ale w sobotę ktoś przesadził - cisnął ważący ponad kilogram kawałek pianki montażowej. Ten przedmiot mógłby zabić. Wezwaliśmy policję. Mundurowi tylko rozłożyli ręce.

Podobne problemy mają inni właściciele lokali. Chuligani są prawdziwym utrapieniem dla Richarda Chetwynda, szefa pubu Złote Jajo z ul. Przedzamcze. Zniszczyli znak lokalu, a drzwi wysmarowali ekskrementami. Z ogródka regularnie kradną elementy wystroju. - Ktoś z fosy zamkowej obrzucił nas kamieniami - mówi Amerykanin. - Wezwałem policję, ale to w ogóle nie poprawiło sytuacji - uważa. Kłopoty z sąsiadami ma też działająca na ul. Ślusarskiej Tantra.

Źródło: Metro
http://serwisy.gazeta.pl/metro/1,50145,4260126.html



Safin - Pią Cze 29, 2007 12:54 am
Tej ekipie nie starczy odwagi by zrealizowac ten plan.
Miedzykampaniowa kiełbasa. Choć smakowita.



jacek_t83 - Pią Cze 29, 2007 2:02 pm

Tej ekipie nie starczy odwagi by zrealizowac ten plan.
Miedzykampaniowa kiełbasa. Choć smakowita.

zgadzam sie. zwykle gadanie tutaj nie starczy, radni beda debatowac i tyle



caterina - Czw Lip 05, 2007 5:42 pm
ech...niech biedni opuszcza srodmiescie i wezma ze soba złomiarzy!I targujacych badziewiem!Niech ktos wypsika Axe czy cos pod wiatr to moze pojda na zachod! Go west!



MarcoPolo - Czw Lip 05, 2007 8:42 pm

ech...niech biedni opuszcza srodmiescie i wezma ze soba złomiarzy!I targujacych badziewiem!Niech ktos wypsika Axe czy cos pod wiatr to moze pojda na zachod! Go west!
Eheheh ale z Ciebie zakręcona, zakręcona:)



miglanc - Czw Lip 05, 2007 9:02 pm
Normalnie biedni ci biedni. Strach sie bac sprawnosci ekipy wladz miasta.



marianus - Pią Lip 06, 2007 1:18 pm
Uchwała UM o likwidacji lokali socjalnych w powyżej przedstawionym rejonie weszła już w życie, ale teraz od sprawności urzędników będzie zależało jak będzie ona realizowana, gdyż jak wiadomo trzeba znaleźć lokale zastępcze a o takie jest niestety trudno nie tylko zresztą w Katowicach, poza tym w tym rejonie jest też dużo kamienic prywatnych i znowu od starań prywatnych włacicieli będzie zależała struktura zaludnienia w ich budynkach.
A tak poza tym to w wydziałach UM "mają" baaaaaaaaardzo dużo czasu........no bo po co sie spieszyć.....



caterina - Pią Lip 06, 2007 1:37 pm
EE to niech im zaproponuja to nowe osiedle na Dolinie!Wtedy miasto bedzie musiało sie zgodzic i pchnie inwestycje:)a wtedy to dopiero zaczna sie protesty....



MarcoPolo - Pią Lip 06, 2007 4:35 pm
Moze jakies nowe osiedla w srodku jednego z lasów katowickich?:)



caterina - Pią Lip 06, 2007 4:47 pm
nie lepiej gdzies duuuuzo dalej od kato.....



MarcoPolo - Pią Lip 06, 2007 5:40 pm
Ok... moze Pyrzowice?



marianus - Pią Lip 06, 2007 6:58 pm
A tak swoją drogą przypomniało mi się że niektóre poczynania administracji w kwestii polityki mieszkaniowej na obszarze na którym mają być likwidowane mieszkania socjalne stawiają pod znakiem zapytania sens tej uchwały.
Dlatego że np taki pan mieszkający na ul Mariackiej który krótko mówiąc należy do marginesu społecznego w związku z tym, że wraz z innymi lokatorami musi opuścić kamienice która jest przeznaczona do remontu, to zaproponowano mu jako lokal zastępczy, mieszkanie w nowo wyremontowanej kamienicy na ul Mariackiej 22, na szczęscie odstraszył go czynsz, ale to administracji nie zraziło i zaproponowali mu mieszkanie na ul Mielęckiego na co też na szczęscie sie nie zgodził.

Jak tak ma wyglądać plan pozbycia się nieproszonego elementu z centrum to widać że szybko sie go nie pozbędziemy.



brysiu - Pią Lip 06, 2007 7:08 pm
ale przeciez wlasnie o to caly czas sie rozchodzi - to zagranie najlepsze z mozliwych!!

...no bo czym mozna najszybciej i najprosciej odstraszyc "potencjalny element" jak nie podwyzka czynszu wlasnie? remont lokalu to koniecznosc, ale i doskonaly pretekst do podwyzki, a wiadomo ze nizej sytuowani nie moga sobie pozwolic na podwyzke czynszu 100-200 zeta i musza szukac miejsca dla siebie...

...i tu wlasnie zaczyna sie drugi etap akcji - tanie mieszkania dla "elementu" gdzies na obrzezach centrum czy nawet samego miasta; aranzacja takich osiedli to juz zadanie dla psychologow czy socjologow, by mozna bylo tak wszystko rozplanowac z dodatkowymi atrakcjami, by mozliwa byla resocjalizacja...



marianus - Pią Lip 06, 2007 8:10 pm
nie no jasne akurat w tej wyremontowanej kamienicy na ul Mariackiej czynsz wynosi około 1000zł na miesiąc wiec skutecznie odstrasza nie tylko zresztą element , ale niestety oprócz tego jako następny administracja zaproponowała lokal o niskim czynszu również znajdującym sie na tym "newralgicznym obszarze", tylko ów osobnikowi otoczenie się nie podobało

A co do tej resocjalizacji to wydaje mi się że tu są potrzebne działania na o wiele większą skalę od prawidłowego wychowania szkolnego, przez prawidłowe funkcjonowanie kuratora sądowego, izb dziecka, opieki społecznej, jak również ogólnie poprawy i uporządkowania systemu świadczen socjanych, rynku pracy itp, itd. Bo niestety takim elementem obecnie nie interesuje się zbyt wiele agencji czy organów administracji które mają działać na rzecz poprawy losu tych osób czy przeciwdziałaniu powiększania się tego środowiska.



absinth - Wto Gru 18, 2007 12:47 pm
Pisza o nas forumowicze

http://krzysztofnawratek.blox.pl/2007/12/85-esteci.html



SPUTNIK - Wto Gru 18, 2007 2:04 pm
w zasadzie zgadzam się z z powyższym tekstem ( bo jak nie zgadzać się z tezami głoszonymi od lat tu i ówdzie) w zasadzie, bo raczej z drugą połową wpisu niż z pierwszą .

w mojej skromnej opinii "estety" szanowny autor niepotrzebnie demonizuje pewien rodzaj woli , czy tez przyzwolenia , by w centrum katowic zaszły procesy jakie miały , mają i będą miały miejsce w 99% polis na świecie w odniesieniu do gorzej sytuowanych mieszkańców tychże.

jak rozumiem nie dyskutujemy tutaj o pojemności wozu drabiniastego którym to oddolną inicjatywą wywozić będzimy "biednych" z śródmieścia (na dajmy na to chebzie) ale o procesach które pozwolą "odzyskać" centrum mieszkańcom. wszystkim mieszkańcom.



D.S. - Wto Gru 18, 2007 6:23 pm
Z Panem Doktorem Nawratkiem trudno się zgodzić we wszystkim. Ten fragment komentarza jednak (mnie jako humaniście) szczególnie się spodobał: "moj wpis wzial sie po prostu z tego, ze budza we mnie bardzo gleboki niesmak wszyscy ci komentatorzy, ktorzy nie widza nic poza estetyka w miescie. tacy, dla ktorych miasto to ladne skorupy.
tacy ludzie, prawde mowiac, doprowadzaja mnie do bialej goraczki "



Mies - Wto Gru 18, 2007 8:06 pm
Właśnie byłem w Zachęcie, gdzie Grzegorz Piątek na wykładzie "Strach ma małe okna" (nt. grodzonych osiedli) też szydził z Uszoka za ten pomysł. Prezydent w końcu stał się sławny.



salutuj - Wto Gru 18, 2007 10:29 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



caterina - Wto Gru 18, 2007 10:44 pm
a ja pomysł odzyskania centrum,mieszkan w dewastowanych a czesto zabytkowych kamienicach nadal
uwazam ze wart realizacji .
nie czuje sie przez to osoba postrzegajaco miasto w wymiarze symboliczno-estetyczym ,li i jedynie.postrzegam je jako miejsce do zycia.i zgadzam sie ,ze przede wszystkim poczucie ,ze to miasto jest moje powoduje trwałe zmiany.ale w funkjonalnej przestrzeni publicznej,przyjaznej jest to łatwiejsze.
btw:
ost czytałam o wyremontowanym domu z lokalami socjalnymi we Wro,w ktorym umieszczono samotne matki i pijaczkow...i efekt był taki,ze lokal szybko zdemolowano,nastolatki podłapały wzorce u starszych kolegow-oczywiscie negatywne.Nawet ochrona wynajeta przez miasto nic nie dała.Miasto załamuje rece bo izolacja i umieszczenie razem tzw nizin społecznych spotegowało tylko wzrost patologii ich
zachowan.i co teraz?

natomiast w innym artykule-mikołajkowym-czytałam o akcji tancerza z Mysłowic,ktory zyskujac sławe w programie" U can dance" zorganizował sponsorow i prezenty dla dzieci z ochronki.Promujac siebie wypromował tez pozytywne zachowanie,stajac sie moze chwilowym idolem dzieci,bardziej wiarygodnym przez to,ze jednym z nich.



Jaimar - Śro Gru 19, 2007 10:36 am
Pan Nawratek chyba zapomniał że kamienice w Katowicach były budowane dla ludzi raczej zamożnych i dopiero po wojnie zostały oddane tzw "świeżej krwi robotniczej"
w ramach średnio udanego eksperymentu. I czas najwyższy ten eksperyment zakończyć i wrócić do naturalnego stanu poprzedniego.
Ciśnienie mi jeszcze podnosi brak rozróżnienia ludzi biednych od meneli. Jak ktoś ma ciężką sytuację to należy mu pomóc - byle bez przesady. Ale finansować z podatków zakłady mieszające dżem ze spirolem to już przegięcie. Jak ktos się chce zapić to niech to robi z własnych środków a nie z naszych podatków i demolując przy okazji darowane mu 100 metrowe mieszkanie z zabytkowymi piecami, stolarką i sztukaterią na suficie. Jakby p. Nawratek zobaczył kilka takich pomenelskich mieszkań to by nie wypisywał takich bzdur



absinth - Śro Gru 19, 2007 10:50 am
mnie tez niektore fragmenty opinii Pana Nawratka wydaja sie nieco oderwane od rzeczywistosci, moze gdyby sobie wieczorem poszedl na spacer po takiej Wodnej to by sie mu troche optyka zmienila (doslownie i w przenosni)

i slusznie zauwazyl Jaimar, ze czym innym sa menele czy margines a czym innym ludzie biedni. Nie mam nic do biednych, mam za to do meneli i nie chce ich w centrum



salutuj - Śro Gru 19, 2007 3:51 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



miglanc - Śro Gru 19, 2007 4:28 pm
Pan Nawratek pisze tak jakby estetyka i symbolika miasta byla oderwana od jej warstwy socjo-ekonomicznej. Tak jakby duskutujac na jeden temat zapomianlo sie o drugim. Jest to powaznym bledem. Jelsi dyskutujemy nad projektami zabudowy Korfantego to nie o lad estetyczny tu chodiz przede wsyzstkim. To ejst dysusja na temat roli przestrzeni centralnej w miescie. To rozwaznia czy chcemy by centrum odzylo i pelnilo swe tradycyjne funkcje, czy tez zgadzamy sie na to by malle typu Silesia city Center przejely role centrum bizensowo-uslugowego, a tradycyjne centrum miasta stalo sie... no wlasciwie to czym?

Poza tym Pan Nawratek sam sobie przeczy. Zarzuca nam ze zajmujemy sie debata o estetyce. A roznwoczesnie sprzeciwia sie pomyslom rewitalizacji socjalnej centrum, o ktorych tu debwtujemy i wobec naszych debat sie ustosunkowuje.

Zas jesli chodzi o problem tzw marginesu to jak do tej pory nikt jeszcze rzadnego sensownego rozwiazania nie wymyslil. W wielu miastach dochodiz do gettoizacji i skupeinia tej ludnosci na jakism obszarze, a wszystkie pomysly pomocy tym ludziom by doznali awansu spoelcznego spelzly na niczym. Wyglada na to ze "plebs" jako elemnt spolecznosci miejskiej jest jej stalym skaldnikiem. Tylko czy gettem biedoty musi koniecznie byc centrum miasta?

I jeszcze jedno. Pan Nawratek sie pyta co mieszkancy sodza o ICH miescie - w koncu o oni powinni to czuc. I tu wlasnie wychodiz na jwa brak logiki w mysleniu tego czlowieka. Otoz najwiekszym problemem Katowic jest brak spolecznosci lokalnej - brak ludzi, ktoryz identyfikuja sie z miastem. A jest to spowodowane brakiem przestrzeni symbolicznej, ktora bylaby podstawa dla identyfikacji. W miescie sredniowiecznym byl rynek i ratusz - budynek ktory byl materialnym dowodem wspolonty i samorzadnosci meiszkancow. Obywatel mogl zobaczyc namacalny slad tego ze mieszkancy tworza autonomiczna spoelcznosc, ktora ma swoje wladze niezalezne od pana feudalnego, czy administracji koscielnej. Mieszkancie na ratuszu mogl zobaczyc tez symbole ideologiczne swojego miasta. Ratusz byl na rynku - miejscu ktore bylo kwintesencja miasta. Miasta po to wlasnie budownao by byl ten rynek, na ktorym skupial sie handel.

Miasta XIX wieczne zmienily uklad przestrzenny - rynki zastapiono bulwarami, ratusze teatrami. Nie przypadkiem najbardziej eksponowana budowla w Katowicach jest Teatr Slaski. To byl zywy dowod sily i ambicji katowickiego mieszcznastwa i mial pokazywac kto tu rzadzi w tym miescie. Wg pierwotnych planow w tym miejscu mial byc budynek wladz miejskich, ale ludnosc zaprotestowala gdyz chciala miec tutaj ratusz swiadczacy o wolnosci mieszkancow i ich ambicjach kulturalnych.

Przestrzen jest znanaczana trescia i buduje nasza tozsamosc. Problemem Katowic jest brak miejskiej przestrzeni publicznej. Wszystko co sie dalo zostalo sprywatyzowane, albo zawlaszczone przez etatystyczne instytucje. Aleja Korfantego jest reliktem eksperymentow socjalistycznych i jest to przestrzen plotetariackiego osiedla a nie miasta. Przez to ludzie nie maj gdzie tworzyc poczucia wspolnoty.



Jaimar - Śro Gru 19, 2007 7:03 pm
Brak identyfikacji z miastem to u nas faktycznie problem - a raczej nie brak identyfikacji a brak jakiejkolwiek dumy ze swojego miasta, wręcz jakieś kompleksy.
Są miasta bez typowych rynków z ratuszami (np. Amsterdam) a jakoś takich problemów nie mają. U nas są fajne kamienice, świetna moderna, unikalne w skali świata budynki typu Spodek, Dworzec PKP itd. - ale zamiast być wypielęgnowaną dumą miasta są zaniedbane, dewastowane i muszą być nawet bronione przed chęciami wyburzenia. A to tylko dlatego że ludzie, włącznie z gospodarzami miasta, uwierzyli w przyczepioną gębę brudnego i bezwartościowego Śląska i juz nie widzą wartości tego co mają pod nosem.
Mało kto już pamięta jak wyglądała w latach 80' krakowska czy praska starówka - ruiny kamienic bez okien dwa kroki od standardowego "szlaku turystycznego". Całkiem niedawno jeszcze tragicznie wyglądał krakowski Kazimierz a w Amsterdamie było łatwiej wdepnąć w psie gówno niż w Katowicach i całkiem sporo kamienic było popodpieranych drewnianymi balami żeby się nie poprzewracały. Nikt tam jednak nie chciał ich wyburzać, nie obklejał na pałę styropianem i nie utrzymywał menelstwa. U nas zrobiło sie błędne koło - to nic nie warte więc dajmy menelom, którzy to zdewastują - to jest brudne i zdewastowane więc nic nie warte i trzeba zburzyć.



caterina - Śro Gru 19, 2007 7:39 pm
bo jak tu sie identyfikowac z miastem skoro cały czas prowadzi sie polityke wmawiania mieszkancom,ze jest zle,brudno,smierdzaco i szaro i w ogole nic sie nie dzieje?
a moze jednak nie jest tak zle skoro na Pierwszy Karnawał Komedii brakuje juz biletow ,karuzela non stop jest zajeta,piekna Symfonia juz otwarta...jak widac mieszkancy czekaja na ozywczy powiew.
jezeli w Gdyni zaczeto mocno promowac,wspomagac renowacje modernistycznej zabudowy i spotkało sie to tylko z zainteresowanem to u nas nie bedzie inaczej.Nie moze.Wywołanie publicznej dyskusji jak to sie udało z dworcem jest krokiem we własciwa strone.
Edukowac!Zwracac uwage!
i nie mozemy stanac w miejscu i uzalac sie nad bieda tego miasta bo zaczniemy sie cofac.Cytat z Jacka w artykule o Dworcu chyba w pon dod katowickim GW bardzo mi sie podobał i mysle ,ze mozna go tu rowniez przytoczyc:czy jesli jestes brudny to sie myjesz czy popełniasz samobojstwo?



miglanc - Śro Gru 19, 2007 7:42 pm
Artykulik z Gw jak to wygladalo kiedys

"
Bogaci do kamienic, ubodzy do familoków

Jadwiga Lipońska-Sajdak

Anton Oskar KlauĂźmann, który młode lata spędził w Katowicach, opisał życie codzienne z lat 1856-1870 w swoich wspomnieniach "Górny Śląsk przed laty".

Jak mieszkano

W centrum rozwijających się Katowic budowano domy dla właścicieli sklepów i rzemieślników, a z czasem kamienice czynszowe na wynajem. Zajmowali je: lekarze, adwokaci, drogerzyści, urzędnicy itp. Przy kopalniach i hutach powstawały familoki dla robotników tych zakładów, z czasem też domy dla wyższej kadry technicznej i administracji. Poza miastem znajdowały się wiejskie zagrody.

Mieszkania w tych czasach, dosyć skromne, różniły się między sobą wielkością i wyposażeniem. Jak wspomina KlauĂźmann, meble w domu urzędnika były skromne, mieszkanie bielono lub malowano "na olejno", podłogi wykładano deskami. W domach robotniczych na ogół podłogi ułożone były z czerwonych cegieł, w chałupach wiejskich stosowano ubitą glinę. W domach mieszczańskich królowała sofa, na której zasiadała najważniejsza wśród gości pani. Na ścianach wieszano fotografie w tłoczonych z tektury ramkach oraz ręcznie haftowane makatki.

Mieszkanie górnika w familoku składało się z komory i izby. Komorę wynajmowano samotnym robotnikom, którzy płacąc, wspomagali budżet wynajmujących. W izbie mieszkała cała górnicza rodzina. Jej członkowie spali razem na jednym, wymoszczonym sianem łóżku. Oprócz łóżka w izbie stały zazwyczaj skrzynia na odzież, ława i zydle. Na ścianach wieszano święte obrazy i krzyż.

Po 1870 r. sytuacja uległa dużej zmianie, gdyż rozwój przemysłu meblarskiego sprawił, że podobne meble trafiały do domów wiejskich, robotniczych i mieszczańskich. Te ostatnie wykonywano jednak z lepszego drewna i bogaciej zdobiono. Zwiększyła się też powierzchnia mieszkalna - robotnicy zajmowali na ogół kuchnię i pokój (lub dwa), mieszkania mieszczan natomiast bardzo się zróżnicowały.

Rozrywkowe karty

Powstające w rozwijającym się mieście hotele, restauracje coraz częściej jednak zaspokajały potrzeby życia towarzyskiego. Wybudowana w 1873 r. sala (Reichshalle) pozwalała na organizację koncertów, zjazdów i innych masowych imprez. Życie intelektualne wzbogacał teatr zbudowany w 1907 r.

Życie towarzyskie czy kulturalne najczęściej prowadzono w domach, toteż bardzo popularne było wspólne koncertowanie. W bogatych domach grano na fortepianie, w skromniejszych - na harmonii, wiele osób opanowało tajniki gry na skrzypcach czy flecie. Często tworzono zespoły muzyczne złożone z rodziny i sąsiadów. Do lubianych rozrywek należała też gra w karty.

Zakupy u braci Barasch

W otwartym w 1904 r. domu handlowym braci Barasch Grundmano (dzisiaj ul. 3 Maja) można było kupić nie tylko odzież, buty, dywany, meble, ale także odpocząć w kawiarni na II piętrze. Na wszystkie piętra dowoziła klientów winda. Liczne sklepy różnego rodzaju, kawiarnie, restauracje, atelier fotograficzne, gabinety lekarskie, kancelarie adwokackie zapełniały partery budynków zlokalizowanych w centrum miasta. Raz w tygodniu na rynku odbywał się targ, na który zjeżdżali sprzedawcy z całej okolicy.

Zaopatrzenie na zimę wymagało zakupu jarzyn. W piwnicach przechowywano więc ziemniaki oraz beczki z kiszoną kapustą. W beczkach trzymano też ciętą zieloną fasolę.

Wina z hotelu Wiener

Wśród luksusowej żywności popularny był kawior, który zawsze można było kupić (ze względu na bliskość rosyjskiej granicy). Z alkoholi szczególnym uznaniem cieszyły się wina reńskie. W ich sprowadzaniu specjalizował się hotel Wiener (dzisiaj budynek Muzeum Śląskiego). Bogaty był wybór piwa, od tyskiego, po austriackie, karwińskie, drezdeńskie. Damy delektowały się słodkim likierem.

A to ciekawe

Na początku XX w. luksusowe katowickie mieszkania liczyły sześć-osiem pokoi. Pojawiło się w nich światło elektryczne, centralne ogrzewanie, a nawet łazienki i ubikacje z bieżącą wodą, w kamienicach zaś windy. W mieszkaniach robotniczych luksusem była woda na korytarzu, a wygódka w podwórzu."



absinth - Śro Gru 19, 2007 9:54 pm

Pan Nawratek pisze tak jakby estetyka i symbolika miasta byla oderwana od jej warstwy socjo-ekonomicznej. Tak jakby duskutujac na jeden temat zapomianlo sie o drugim. Jest to powaznym bledem. Jelsi dyskutujemy nad projektami zabudowy Korfantego to nie o lad estetyczny tu chodiz przede wsyzstkim. To ejst dysusja na temat roli przestrzeni centralnej w miescie. To rozwaznia czy chcemy by centrum odzylo i pelnilo swe tradycyjne funkcje, czy tez zgadzamy sie na to by malle typu Silesia city Center przejely role centrum bizensowo-uslugowego, a tradycyjne centrum miasta stalo sie... no wlasciwie to czym?

Poza tym Pan Nawratek sam sobie przeczy. Zarzuca nam ze zajmujemy sie debata o estetyce. A roznwoczesnie sprzeciwia sie pomyslom rewitalizacji socjalnej centrum, o ktorych tu debwtujemy i wobec naszych debat sie ustosunkowuje.

Zas jesli chodzi o problem tzw marginesu to jak do tej pory nikt jeszcze rzadnego sensownego rozwiazania nie wymyslil. W wielu miastach dochodiz do gettoizacji i skupeinia tej ludnosci na jakism obszarze, a wszystkie pomysly pomocy tym ludziom by doznali awansu spoelcznego spelzly na niczym. Wyglada na to ze "plebs" jako elemnt spolecznosci miejskiej jest jej stalym skaldnikiem. Tylko czy gettem biedoty musi koniecznie byc centrum miasta?

I jeszcze jedno. Pan Nawratek sie pyta co mieszkancy sodza o ICH miescie - w koncu o oni powinni to czuc. I tu wlasnie wychodiz na jwa brak logiki w mysleniu tego czlowieka. Otoz najwiekszym problemem Katowic jest brak spolecznosci lokalnej - brak ludzi, ktoryz identyfikuja sie z miastem. A jest to spowodowane brakiem przestrzeni symbolicznej, ktora bylaby podstawa dla identyfikacji. W miescie sredniowiecznym byl rynek i ratusz - budynek ktory byl materialnym dowodem wspolonty i samorzadnosci meiszkancow. Obywatel mogl zobaczyc namacalny slad tego ze mieszkancy tworza autonomiczna spoelcznosc, ktora ma swoje wladze niezalezne od pana feudalnego, czy administracji koscielnej. Mieszkancie na ratuszu mogl zobaczyc tez symbole ideologiczne swojego miasta. Ratusz byl na rynku - miejscu ktore bylo kwintesencja miasta. Miasta po to wlasnie budownao by byl ten rynek, na ktorym skupial sie handel.

Miasta XIX wieczne zmienily uklad przestrzenny - rynki zastapiono bulwarami, ratusze teatrami. Nie przypadkiem najbardziej eksponowana budowla w Katowicach jest Teatr Slaski. To byl zywy dowod sily i ambicji katowickiego mieszcznastwa i mial pokazywac kto tu rzadzi w tym miescie. Wg pierwotnych planow w tym miejscu mial byc budynek wladz miejskich, ale ludnosc zaprotestowala gdyz chciala miec tutaj ratusz swiadczacy o wolnosci mieszkancow i ich ambicjach kulturalnych.

Przestrzen jest znanaczana trescia i buduje nasza tozsamosc. Problemem Katowic jest brak miejskiej przestrzeni publicznej. Wszystko co sie dalo zostalo sprywatyzowane, albo zawlaszczone przez etatystyczne instytucje. Aleja Korfantego jest reliktem eksperymentow socjalistycznych i jest to przestrzen plotetariackiego osiedla a nie miasta. Przez to ludzie nie maj gdzie tworzyc poczucia wspolnoty.


bardzo, ale to bardzo dobrze napisane!



babaloo - Śro Gru 19, 2007 10:59 pm
No zgadzam się z Wami wszystkimi moi drodzy przedmówcy . Po przeczytaniu tego wpisu na blogu poczułem się jakbym w walce o jakąś wydumaną, odhumanizowaną estetykę chciał zniszczyć unikalny klimat centrum naszego miasta, który tworzą jego mieszkańcy.

Wg mnie, centrum naszego miasta i owszem ma klimat, ale na pewno nie tworzą go jego mieszkańcy (do których i ja się zaliczam ). To jest klimat jego dawnej skorupy w którą trzeba wlać nowe życie . A żeby takie życie było możliwe trzeba kogoś więcej niż panów obalających winka na skwerkach. Nie chodzi o to, żeby robić jakieś akcje wysiedleńczo - przesiedleńcze i też nikt takich akcji nie robi, ale w normalnych społeczeństwach są dzielnice tanie i drogie. A centrum powinno być drogie (gdy chodzi o mieszkanie). Proces dochodzenia do tego powinien być powolny i trwać lata, ale z jedynie słusznej drogi nie wolno nam zawracać.

W 45 roku i potem przez pięćdziesiąt lat robiono dużo, żeby centrum Katowic miało charakter robotniczy a niekiedy wręcz menelski. I nie chodzi tylko o domy "opuszczone" przez Niemców czy Żydów, ale nawet o "polską" międzywojenną częśc centrum. Osoby, które w tej części dorastały potrafią opowiedzieć jak wyjątkowa atmosfera tej części miasta gasła przez lata pięćdziesiąte i sześćdziesiąte. Pozbywano się dawnych właścicieli kamienic, dzielono mieszkania, wiele osób wyjeżdżało za granicę itd. Nie widzę powodów, żeby konserwować obecny układ.



marianus - Czw Gru 20, 2007 12:47 am
Ja też się zgadzam, ze jedynie słuszną linią ideową KC GKW

Odnośnie tego blogu, menelstwa, biedy to większość już zostało powiedziane.

Ja chciałem tylko rzecz parę słów o klimacie tego miasta.
Mnie, mieszkańcowi cetrum trudno jest ten klimat znaleźć a już tym bardziej sie w niego wczuć, najbardziej go odczuwam w nocy, np na ciemnej ulicy Mariackiej, spokojnej i pozbawionej ludzi, wtedy czasami patrze sobie przez okno i próbuje wyobrazić sobie przedwojenny klimat tej ulicy i tego miasta.
Ale najciekawsze miejsca i najbardziej klimatyczne, to niektóre wnętrza starych mieszkań.
Miałem okazję gościć w paru takich mieszkaniach, które to pozostały po przedwojennych włascicielach, wciąż wypełnione antycznymi rzeczami, pamiątkami po dawnych Katowicach, wtedy czułem tam się, jak bym się przeniósł w lata 30-ste.



d-8 - Czw Gru 20, 2007 7:03 am
ja proponuje zeby miglanc wkleil swojego posta pod komentarze w tym blogu u tego pana.

bo mysle, ze bardzo trafnie ujeta kwestia jest w takiej formie.

no, to taka moja propozycja...



miglanc - Czw Gru 20, 2007 11:21 am
No o ten komentarz to juz sie 2 blogi bija



absinth - Czw Gru 20, 2007 11:36 am
a na Nawratku jest juz odpowiedz na post miglanca i nie tylko

http://krzysztofnawratek.blox.pl/html

wydaje mi sie, ze z tym Panem specjalnie sie nie dgadamy, a roznice wynikaja z czystej aksjologii, btw dzis mial chyba gorszy dzien, bo slabszy jest ten wpis a i autor nadzwyczaj sie unosi hehe, ale zeby tak przed swietami...

ale odniose sie do czesci dotyczacej mojego posta

Pan Nawratek pisze:
"W jakiejś innej wypowiedzi radzono mi bym sobie pochodził po Katowicach wieczorem - moge tylko odpowiedzieć, że znam dzielnice Dublina i Rygi przy których najgorsza dzielnica Katowic to kurort."

ok, ale co to zmienia,

rozumiem, ze jak jest zle to mam sie pocieszyc tym, ze u innych jest gorzej,
srednim pocieszeniem jest dla mnie, ze jesli mnie boli zab bo mam prochnice to moj sasiad oprocz tego ma jeszcze paradontoze i zgorzel. Ja mimo wszystko bede staral sie wyleczyc moj zab, a nie stara sie z nim zyc, pocieszajac sie ze nie jest tak zle bo inni maja gorzej.



babaloo - Czw Gru 20, 2007 11:53 am
Wydaje mi się, że tu chodzi też trochę o poglądy polityczne, tzn. że nie przykładamy wagi do różnych programów pomocy ludziom słabszym, którzy sobie nie radzą, znaleźli się na zakręcie itp., a zamiast tego chcemy ich wywalić i w ten sposób zbudować nowe społeczeństwo szklanych domów Tzn. ja tak rozumiem przedmiot kontrowersji, ale może się nie wczytałem

I tu się zgadzam z dr Nawratkiem, że w Katowicach w ogóle nie przykłada się wagi do tego typu spraw, nie ma sensownej polityki społecznej, a powinna być. Ale nie można wszystkich spraw miasta podporządkowywać tym problemom. Powinny obowiązywać normalne zasady zgodnie z którymi centrum miasta jest zamieszkiwane przez ludzi, których stać na taką bardziej prestiżową dzielnicę, a przede wszystkim, w centrum miasta pod żadnym pozorem nie toleruje się menelstwa.

Dr Nawratek pisze, że NY ma Manhatan i Bronx itd, Paryż ma dzielnice piękne i bogate oraz przedmieścia gdzie strach iść. OK. Ale my mamy Bronx nie oprócz tylko zamiast Manhatanu.



miglanc - Czw Gru 20, 2007 12:38 pm
Pan Nawratek pisze, ze Nowy Jork ma Manhatan, a Paryz Pola Elizejskie. Po czym wskazuje, ze ma tez getta. To ma niby byc kontrargument do mojej wypowiedzi, ale jest to strzelenie sobie samemu w kolano. Bo Katowice na dzien dzisiejszy nie maja czegos takiego jak Pola Elizejskie, czy Manhatan. My mamy wszystko wymieszane, a wskutek tego postepuje zjawisko kontrurbanizacji. - degradacji ulega przestrzen calego miasta.

Nie wiem czy Pan Nawratek i inni zdaja sobie sprawe, jakie warunki narzucily wladze miasta architektom, ktorzy brali udzial w konkursie na przebudowe Korfantego? To nie wina Koniora, ze zrobil projekt na taki fragment miasta jaki zlecily wladze tego grodu. Ja tu na forum krytykowalem wladze miasta za fragemtnarycznosc tych roznych konkursow i brak wizji ogolnej. Wiec oskarzenia Pana Nawratka pod moim adresem sa chybione.

A teraz co do konkretow. Pan oskarza Koniora, ze kontynuuje soc-modernistyczna tradycje lat 60. Pudlo. Okres PRL to okres kiedy przewartosciowano znaczenie i funkcje przestrzeni centrum miasta. W tamtych latach postanowiono, ze Katowice maja byc przykladym miastem ploretariackim. Jako, ze wielu robotnikow nie dysponowalo wowczas samochodem, a komunikacja publiczna byla niewydolna, postanowiono problem dojazdow do pracy rozwiazac urbanistycznie. Stad tez budowano takie perelki jak Superjednostka, z malymi mieszkaniami dla mlodych robotniczych rodzin. Dzieki temu ludzie mogliby szybko dotrzec do znajdujacych sie w poblizu scislego centrum miasta zakladow przemyslowych. Przy okazji zrealizowano cel polityczny - zmiana chrakteru miasta z burzuazyjnego na robotniczy.

Truizmem jest stwierdzenie ze Katowice sie zmienily. Nie ma juz zakladow przemyslowych w centrum. Ludzie maja samochdody. Tylko komunikacja publiczna dalej nastawiona jest na osbluge osiedla robotniczego, a nie nowoczesnego miasta. Tylko przestrzen publiczna dalej rzadzi sie regulami wyznaczonymi w PRL.

Otoz debata nad tym konkretnym fragmentem miasta jakim jest Alej Korfantego jest potrzebna. Tak samo jak potrzebna jest debata nad caloscia. Bo jesli mowimy centrum - to ustawiamy to centrum w opozycji do obrzezy. Ja wiem cze teraz jest taka maniera lingwistyczna, ze byle sklep z narzedziami nazywa sie "centrum dystrubucji mlotkow i śrubek". Ale tu chodzi o to tradycyjne znaczenie tego slowa, centrum czegos. Wiec jesli uzywamy tej nazwy, to automatycznie ustawiamy ja w stosunku do miasta jako calosci. Koncepcja ktora Konior opracowal, a ktora przebiegala wg ram wytyczonych przez wladze miasta, jest akurat proba przywrocenia centrum miasta jego tradycyjnej roli. Nie wiem, czy proba ta sie powiedzie. Z rozmow z architektami i urbanistami zajmujacymi sie ta tematyka dowiaduje sie, ze moze byc to pomysl nie do zreazlizowania.

Pan mowi o rewitalizacji wschodniego Manchesteru. Ale to miasto musialo rewitalizowac takze swoje centrum. W latach '80 tym sie zajmowano i dalej jest to temat ich polityki. Poza tym Manchester nie mial takich eskperymentow jakie zrobiono w Katowicach. Nasze miasto nie moze wprost kopiowac pomyslow z innych miast, bo ma wlasne unikatowe problemy.

Ja nie udaje ze mam recepte na problemy tego miasta. Nikt tego nie udaje, bo mamy na dzien dzisiejszy za malo wiedzy na ten temat. Za malo mamy wlasnych badan i analiz. Rzucanie przykladami z "zachodu" jest potrzebne, ale nie zastepuje rzeczowej dyskusji. Tu na forum chce zeby taka dyskusja sie toczyla. Ja jesli cos pisze to wyrazam swoje zdanie i jestem ciekawy opinii ludzi. Byle tylko byly to opinie wnoszace cos wiecej niz tylko "NIE".



salutuj - Pon Sty 14, 2008 5:36 pm
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



absinth - Śro Kwi 02, 2008 5:47 pm
Prez Uszok mowil dzis, ze podobno proces zmiany miejsc zamieszkania osob , ktore maja problemy z dotrzymywaniem umowy najmu w zakresie platnosci, przebiega dosc sprawnie w rejonie Mariackiej i Wodnej i okolic.



marianus - Nie Maj 25, 2008 11:10 pm
Może to akurat mało przydatna informacja, ale w sumie rozwiewająca nieco nadzieje na szybką rewitalizację społeczną rejonu centrum.
Mieszkań socjalnych wprawdzie już nie można w określonym rejonie wydzielać, ale pewne dwie rodziny ostatnio dostały dwa lokale na ul. Tylnej Mariackiej(podobno w przetargu), i wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że głowy rodziny mają upodobania do picia jaboli na schodkach, i używania mało wyszukanego języka...ale przynajmniej meliniarze z mej kamienicy mają nowych kumpli....

Widocznie już taki jest koloryt tego miasta....zresztą nie tylko jego...



d-8 - Pon Maj 26, 2008 6:59 am
dodac nalezy jednak, ze remontowana kamienica na mickiewicza 20 zostala calkowicie wysiedlona - a wczesniej mieszkal tam element srednio ciekawy. i pewne jest, ze ci wysiedleni nie wroca do tej kamienicy.
prywatny nowy wlasciciel wybebeszyl wszystko , na podworku wyladowalo cale pozostale 'mienie' wysiedlonych i teraz generalny remont trwa w najlepsze - wiec czyszczenie elewacji to nie bedzie lecz kompleksowy remont.

oprocz tego to jest ( jeszcze ) jedyna kamienica w tej czesci mickiewicza bez lokali uzytkowych na parterze. ale to niebawem ulegnie tez zmianie



salutuj - Pon Maj 26, 2008 7:08 am
www.pajacyk.pl - Wejdź i nakarm głodne dziecko



Kris - Śro Maj 28, 2008 8:59 am
przykład z Rudy Ślaskiej

Eksmitowani remontują sobie lokale socjalne
dziś

Zagrożeni eksmisją bezrobotni z Rudy Śląskiej nie muszą czekać latami na przydział wyremontowanego mieszkania socjalnego. Sami mogą doprowadzić je do stanu używalności. Szansę na razie dostało dziesięć, wytypowanych przez opiekę społeczną, rodzin. Kurs budowlany opłaciło im Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, a mieszkania wskazała gmina.

W Rudzie Śląskiej na mieszkania socjalne czeka około 1400 osób. W ubiegłym roku kolejka zmniejszyła się o 90 nazwisk. Gmina nie jest w stanie znaleźć lokum dla wszystkich oczekujących, lecz musi się śpieszyć, by uniknąć roszczeń ze strony spółdzielni mieszkaniowych, chcących pozbyć się dłużników.

Remont jednego lokalu socjalnego kosztuje miejską kasę średnio 7-8 tys. zł. Pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej znaleźli sposób na zaoszczędzenie tych pieniędzy. Postanowili przekonać przyszłych lokatorów do wzięcia udziału w remoncie. - Szukaliśmy osób bezrobotnych, mających orzeczony nakaz eksmisji z prawem do lokalu socjalnego oraz korzystających już wcześniej z opieki społecznej. Preferowaliśmy rodziny wielodzietne. Szansę dostali ci, którzy nie z własnej winy znaleźli się w trudnej sytuacji życiowej - wyjaśnia Krystian Morys, zastępca dyrektora MOPS w Rudzie Śląskiej.

Czekających na eksmisję bezdomnych nie trzeba było długo zachęcać. Dla nich udział w projekcie oznacza możliwość ucieczki od rosnących długów za czynsz w dotychczasowym mieszkaniu. - Nie wahałem się ani chwili. Byłem w beznadziejnej sytuacji materialnej i rodzinnej, więc ta propozycja spadła mi jak z nieba - mówi Stanisław Kardyś, jeden z uczestników projektu.

Jego realizację umożliwił konkurs rozpisany w ubiegłym roku przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Przygotowany przez rudzki MOPS projekt był jedynym w województwie, który otrzymał wynoszącą 100 tys. zł dotację. Z niej opłacono zakup materiałów budowlanych i 6-tygodniowe szkolenie uczestniczących w programie bezrobotnych.

Z początkiem roku rozpoczęły się remonty wskazanych przez gminę mieszkań. Cztery pierwsze już są zamieszkane. Pozostałe będą gotowe do końca lipca.
Michał Wroński - POLSKA Dziennik Zachodni
http://rudaslaska.naszemiasto.pl/wydarzenia/857682.html



absinth - Wto Sie 04, 2009 3:36 pm


Artyści, przybywajcie i zasiedlajcie Katowice!

Władze miasta przygotowały uchwałę o preferencyjnych warunkach starania się o mieszkanie. Lokale w śródmieściu taniej i szybciej mają dostawać muzycy, plastycy czy naukowcy.

Kontrabasista Krzysztof Korzeń marzy o mieszkaniu w centrum Katowic. Artysta współpracuje z wieloma zespołami, m.in. z katowickim NOSPR-em. Z żoną, małym synkiem, pianinem i dwoma kontrabasami gnieździ się na 38 m kw. na katowickim Tysiącleciu. - Inne miasta w Polsce od dawna zachęcają artystów, by osiedlali się w centrach. Postanowiłem spróbować w Katowicach. Niestety, odesłano mnie na przetarg, a urzędnik zapytał o wysokość dochodów. Odprawiono mnie z kwitkiem - wspomina muzyk.

- Katarzyna Gaertner, kompozytorka, poprosiła nas o pomoc w znalezieniu jakiegoś mieszkania w Katowicach - mówi Henryka Żabicka z Fundacji dla Śląska. - Rozmawiałam z Jerzym Forajterem, przewodniczącym rady miejskiej, o domku w Giszowcu dla niej. Usłyszałam, że kompozytorka nie byłaby dobrym mieszkańcem dzielnicy, bo "zburzyłaby strukturę klasową Giszowca".

Przewodniczący Forajter rozmowy nie pamięta, ale stanowisko podtrzymuje. - Giszowiec jest dzielnicą robotniczą i na tym polega jego urok. Nie jestem zwolennikiem umieszczania w takim miejscu artystów na siłę - mówi.

Środowiska artystyczne Katowic długo przekonywały władze miasta, że najbardziej dynamicznie będą się rozwijać te miejsca, które skupiają najbardziej kreatywne jednostki. Miasto musi im zaoferować wysoki standard życia, ciekawe rozrywki i swobodę w realizacji własnych projektów. Zdaniem Richarda Floridy, amerykańskiego socjologa, twórcy pojęcia kreatywnej klasy i tzw. miejsc kreatywnych, klasę kreatywną reprezentują artyści, informatycy, osoby pracujące w mediach i usługach.

Jego doktrynę z powodzeniem wprowadzają w życie np. władze Wrocławia. - Postawiliśmy na artystów, bo dzięki swoim pracowniom ożywiają nam centrum, podnoszą jego atrakcyjność - mówi Paweł Czuma, rzecznik wrocławskiego magistratu. Jako przykład podaje mieszkanie i pracownię przy Rynku Głównym wybitnego miedziorytnika Eugeniusza Get-Stankiewicza.

Władze Katowic również zaczęły dostrzegać korzyści z inwestowania w klasę kreatywną. - Jest już gotowa uchwała, która jeszcze w tym miesiącu trafi pod głosowanie radnych. Na terenach, które wymagają rewitalizacji, ze śródmieściem włącznie, przedstawiciele pewnych grup zawodowych, m.in. muzycy, plastycy, naukowcy, będą mogli się starać o mieszkania na preferencyjnych warunkach. Każdy wniosek będzie rozpatrywany indywidualnie, ale oczywiście chodzi o to, by w takie miejsca tchnąć nową jakość życia - wyjaśnia Roman Buła, naczelnik wydziału budynków i lokali.

Sam projekt uchwały nie oznacza, że wejdzie ona w życie. Forajter - choć projektu nie widział - jest bardzo sceptyczny. - Trudno mi mówić o czymś, czego nie widziałem jeszcze na moim biurku. Sam pomysł jest kontrowersyjny. Trzeba najpierw zbadać, jakie skutki dla miasta i mieszkańców będzie miała ta uchwała. Wszelkie ruchy migracyjne to sprawy delikatne. Mogą przynieść nie tylko pożytek, ale też całą masę szkód - zauważa przewodniczący.



Wit - Sob Lis 21, 2009 9:03 pm
Chcesz mieszkanie w centrum Katowic? Napisz wiersz
Anna Malinowska 2009-11-08, ostatnia aktualizacja 2009-11-08 22:40:53.0

Radni marzą, by w centrum miasta osiedlali się artyści. Mają szansę na mieszkanie, ale pod warunkiem, że wcześniej nie mieszkali w Katowicach, a ich twórczość jest związana z miastem lub regionem. - Pomysł dobry, ale wykonanie fatalne - przekonują artyści.

Radni przyjęli już odpowiednią uchwałę. Od zeszłego tygodnia artyści mogą składać wnioski. - Jest to element rewitalizacji społecznej śródmieścia. Za każdym razem prezydent miasta będzie indywidualnie rozpatrywał wniosek - mówi Jerzy Forajter, przewodniczący rady miejskiej.

Zaproponowanych przez radnych kryteriów nie spełni na pewno m.in. kontrabasista Krzysztof Korzeń. Artysta współpracuje m.in. ze Śląską Orkiestrą Kameralną i katowickim NOSPR-em. Z żoną, małym synkiem, pianinem i dwoma kontrabasami gnieździ się na 38 m kw. na osiedlu Tysiąclecia. Do tej pory bezskutecznie prosił miasto o pomoc w znalezieniu większego mieszkania. - Mieszkam i tworzę w Katowicach. Z góry więc jestem przegrany. Ale nie rozumiem tego drugiego warunku. Czy powinienem grać tylko utwór "Poszła Karolinka"? - pyta Korzeń.

Uchwałę krytykuje także Henryka Żabicka z Fundacji dla Śląska. - Czy mieszkania dostaną rzeźbiarze za statuetki miejscowych polityków? Przecież to rodzaj cenzury. Napisz bezkrytyczną książkę o mieście to może dostaniesz lokal w centrum? W innych miastach nie ma takich obostrzeń. Artysta ma po prostu pokazać swój dorobek, plany na przyszłość. Katowice chcą walczyć o miano Europejskiej Stolicy Kultury, a potrafią zniszczyć dobry pomysł już na wstępie - denerwuje się Żabicka.

Jak dowiedzieliśmy się w magistracie, na razie tylko jedna osoba złożyła wniosek o mieszkanie. Krzysztof Korzeń tymczasem zamierza zaciągnąć kredyt. - Będę szukał mieszkania na Tysiącleciu. Musi się udać! Na pomoc miejscowych władz przestałem już w ogóle liczyć - mówi.

http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... iersz.html



Wit - Wto Gru 15, 2009 9:57 pm
Jak Katowice się "lansują" i przyciągają artystów
Anna Malinowska 2009-12-15, ostatnia aktualizacja 2009-12-15 12:26:23.0



Grupę młodych malarzy z katowickiej Akademii Sztuk Pięknych zachęciły informacje, że mogą dostać na preferencyjnych warunkach lokale w centrum. Chcą tam otworzyć pracownie wraz z galerią. - Pokazano nam dwa miejsca. Cena i lokalizacja rzeczywiście były atrakcyjne, ale stan techniczny fatalny - kwitują zainteresowani.

Kilka miesięcy temu pisaliśmy o pomyśle władz Katowic na ożywienie śródmieścia. Na preferencyjnych warunkach centrum mają zasiedlać artyści. Koncepcja nie jest niczym nowym, bo w wielu miastach, np. we Wrocławiu, dzieje się podobnie już od kilku lat. W Katowicach wprowadzono pewne obostrzenia: artysta nie może być już zameldowany w mieście i jego twórczość musi wiązać się z miastem lub regionem. Ostateczną decyzję w sprawie przydziału lokalu podejmuje osobiście prezydent miasta.

Jak można było przypuszczać, uchwała wzbudziła spore zainteresowanie wśród artystów. Jednym z zainteresowanych jest Szymon Kobylarz, od trzech lat asystent w pracowni malarstwa ASP. Pomyślał, że spełnia wszystkie kryteria. Na stałe mieszka w Krakowie. W swoim dorobku ma prace, które powinny pasować do drugiego warunku: obrazy współczesnych symboli Katowic, makiety postindustrialnych przestrzeni, prezentowane m.in. na Zamku Ujazdowskim, we Włoszech i w Wiedniu, a także formę przestrzenną nawiązującą do postaci Alojzego Piontka, słynnego górnika, który siedem dni czekał pod ziemią na pomoc. Ta ostatnia praca prezentowana była w czasie ostatniej warszawskiej Nocy Muzeów.

Kobylarz wraz z czwórką przyjaciół z akademii chciałby dostać lokal użytkowy, w którym mogliby tworzyć, a jednocześnie założyć własną galerię.

Urzędnicy zaproponowali lokale do wynajmu po 5 zł za metr kwadratowy. Cena bardzo atrakcyjna, podobnie lokalizacja. Pierwszy lokal był przy ul. Plebiscytowej, drugi przy ul. Raciborskiej, niedaleko uczelni. Ale na tym dobre informacje, niestety, się kończą. Budynek przy ul. Plebiscytowej ma kompletnie zniszczony dach. Artyści musieliby też we własnym zakresie doprowadzić do niego prąd i wodę. Ten przy Raciborskiej z kolei wygląda jak opuszczony warsztat samochodowy.

- Pomijam już wszelkie zniszczenia w tym lokalu. Najgorsze było to, że w podłodze było odkryte wejście do piwnicy. Tam z kolei do pasa stała woda. Nikt nie potrafił wyjaśnić, skąd się tam wzięła - żalił się nam Kobylarz.

Co na to katowicki magistrat? - Lokale użytkowe mamy o różnych standardach. Raz w lepszym, raz w gorszym stanie. Pokazujemy to, co akurat mamy wolnego - wyjaśnił nam Jakub Jarząbek z biura prasowego magistratu.

Kobylarz wraz z przyjaciółmi do pomysłu już się zrazili, na szczęście na razie nie zamierzają przeprowadzać się do innego miasta. Zaczęli szukać lokalu gdzie indziej, niekoniecznie w centrum.

W centrum aglomeracji górnośląskiej jest niewiele galerii. Oczywiście można narzekać, że Katowice to nie Kraków czy Warszawa, że u nas nie ma tak silnego środowiska artystycznego. Ale jak to się dzieje, że np. w robotniczej Łodzi jest wiele takich miejsc?

Prof. Marian Oslislo, rektor ASP, uważa, że dużo zależy od włodarzy miasta. Powinni młodych twórców wspierać, a z drugiej strony zapewnić śródmieściu właściwy koloryt, przyciągnąć do niego ludzi.

Szkoda, że mimo kolejnych uchwał i deklaracji nic z tego nie wynika.

http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... ystow.html
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • romanbijak.xlx.pl
  • Copyright (c) 2009 | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.