[Karczma]Rozmowa
Therent - So paź 02, 2010 6:41 pm
Nie wygladał na rozgniewanego całym wsześniejszym zajściem. Zdawało się, że każdy fakt przyjmuje ze spokojem i nową nadzięją. Do przypadkowej towarzyszki ponownie się uśmiechnął i odparł.
- Naprawdę nie gryzę. Za to chętnie przegryzłbym gulasz albo steki. Zapraszam na kolację.
Głos mężczyzny był opanowany, niski i głęboki. Przemawiał do niej łagodnie, jakby się obawiał, że głosem o pełnej sile mógłby ją przestraszyć. Gestem wskazał schody i puścił ją przodem. Kiedy go mijała mogła poczuć woń deszczu, błota, konia oraz lekki meski zapach ciała. Nie wyczuwała jednak aury. Zmierzając za nią schodami na dół wysłuchał jej wywodu i odpowiedział tym samym, niewzruszenie spokojnym i obojętnym tonem.
- Nic mi nie mówią nazwy które panienka wymieniła, ale wątpię by miała go skrzywdzić własna żona. - Zajął miejsce na ławie, pod ścianą, przy stole. Swój ekwipunek położył obok.
Death - So paź 02, 2010 7:02 pm
- Nie wiemy, czy jest jego żoną - zauważyła Death, siadając naprzeciwko, w odpowiedniej odległości. Nie przejęła się "brakiem" aury nieznajomego. Nie była w tym dobra, a poza tym jej aury również nie dało się wykryć. Poprostu miał podobną cechę, bądź zdolność, jak ona. Nawet ucieszyła się trochę z tego. Pierwszy raz spotykała kogoś do choć odrobinę niej podobnego w tym akurat kryterium. - Mogłabym poznać pana imię? - spytała. - Swoje wyjawiłam, a przynajmniej coś, co zanie uważam.
Rozglądnęła się dookoła, czekając na odpowiedź. Wciąż wyczuwała magię w tamtej kobiecie w pokoju, niezwykłą, jak na człowieka. Nagle coś sobie uzmysłowiła.
- Ta kobieta nie może być tym, za kogo się podaje - sapnęła zdziwiona. - Wygląda na trzydzieści lat, a to niewystarczająco czasu, by zdobyć mistrzostwo w jakiej kolwiek Dziedzinie Magii! Ludzie nie miewają tak silnych wrodzonych zdolności. A to nie jest jedyna Dziedzina, jaką ona zna!
Therent - So paź 02, 2010 7:41 pm
Przejęcie młodej dziewczyny wciąż mu się nie udzielało. - Moje imię brzmi Therent Elsedor - powiedział i rozejrzał się także po karczmie, ale tym co chodziło mu po głowie nie była magia rzekomej medyczki, tylko soczyste wołowe. W końcu złowił wzrokiem dziewkę karczemną i wezwał ją gestem. Zamówił dwie porcje gulaszu z chlebem nie pytając towarzyszki o zdanie.
Gdy znów zostali sami i dziewczyna zaczęła się z nim dzielić swoim odkryciem skupił na niej stoicki wzrok. Oparł ramiona na stole i zaplótł je, przy czym na chwilę uwypukliły się ich wydatne mięśnie. Jej paplanina była dla niego bez znaczenia, ale stwierdził, że gdy mówi w taki ożywiony sposób, wygląda uroczo.
- Wielu potrafi kryć swój prawdziwy wiek, na przykład czarodzieje. To wciąż nie jest powód, by tą panią uważać za niebezpieczną. Groźniej wyglądał jej wilk. - skwitował, bagatelizując jej obawy.
Death - N paź 03, 2010 9:57 am
Death wzruszyła ramionami. Ostatecznie to nie był jej problem. Nie znała ani tego rannego mężczyzny, ani tamtej magiczki. Zerknęła na gulasz i westchnęła. Nie lubiła mięsa. Nie, żeby była wegetarianką, po prostu jej nie smakowało.
- Miło mi - odparła Therentowi.
Zmusła się, by zjeść kilka kęsów. Na szczęście gulasz był na tyle mocno polany sosem, że właściewie nie czuła jego smaku. Gdy skończyła, zauważyła nagle, że przecież wciąż jest w stroju nocnym!
- Proszę wybaczyć na chwilę - powiedziała przepraszającym tonem, wstając od stołu. - Chyba lepiej zrobię, jeśli pójdę się przebrać.
Ciąg Dalszy: Death
Therent - N paź 03, 2010 11:33 am
Czekał, a jakże. Właściwie nawet niewiele zdążył zjeść. Wyglądało na to, że nie byÄş wcale głodny, a jemu po prostu niezbyt smakowało. Kiedy Death zeszła znów na dół siedział oparty o scianę z zamkniętymi oczami i wyglądał jakby spał. Jego ramiona spoczywały luźno, a dłonie miał oparte na kolanach.
Doskonale wiedział gdzie znajduje się dziewczyna, chociaż jego stan był daleki od czujności. Nigdy nie miał wyczulonych zmysłów. Odbierał jej obecność a nie jej objawy.
Nie miał ochoty podnosić powiek. Porządkował znów swoje wnętrze. Death też znalazła w nim swoje miejsce i umieściła się najbliżej jego obecnego świata. Drugie miejsce zajął ranny na górze. "Poczekamy..." Jego żona była w jego porządku rzeczy na szarym końcu i istotna tyle co uciążliwe komary nocą nad jeziorem.
Death - N paź 03, 2010 3:17 pm
- Wróciłam - oznajmiła zupełnie niepotrzebnie Death, siadając znów naprzeciw Therenta. Tak naprawdę, powiedziała to tylko dlatego, by nie zapomnieć języka w gębie. Była zła za siebie, że się zmieszała i nie wiedziała, co powinna powiedzieć. Mimo wszystko czuła się nieswojo. Pierwszy raz, odkąd uciekła ze swojego "domu" ktoś zwrócił na nią większą uwagę. Była też ciekawa, co takiego robi tu pół elf. A także, kiedy będzie chciał to miejsce opuścić i czy pozwoli jej z nim jechać.
Death bowiem nie lubiła siedzieć zbyt długo w jednym miejscu, w dodatku takim, w którym, nie licząc dzisiejszych wydarzeń, niewiele się działo. Chciała podróżować, odkrywać nowe miejsca, a także... swą przeszłość.
- Tamten rycerz już się obudził - odezwała się po chwili. - Rozmawiają. Pewnie miałeś rację, a ja tylko niepotrzebnie się martwiłam - westchnęła.
Therent - N paź 03, 2010 3:37 pm
Jej głos powiedział mu, że koniec medytacji. Zresztą, to co robił i tak ciężko byłoby nazwać pełną medytacją. Odpoczął i scharmonizował tylko siebie, dostroił do otoczenia. Otworzył oczy leniwie, ale jak tylko ją zobaczył, zaraz otworzył je żywiej i wyprostował się na ławie. Wyglądała teraz jeszcze dostojniej. Poznał po jej stroju, że musi być osóbka uczoną. Czyżby dysponowała mocą zdolną ochronić tak młode dziewcze na takim odludziu? W gowie pojawiła mu sie kolejna myśl. Jeszcze milsza niż wszystkie poprzednie...
- Cieszy mnie to, że ranny czuje se lepiej. Liczę na to, że tu zejdzie niebawem. Moim celem było zaoferowanie mu swego miecza, gdyby szukał zemsty na prześladowcach. Mam nadzieję, że nie ograbili go doszczętnie ze złota, lub że będzie w stanie wypisać uzyteczny weksel. A panienka w jakim celu zapuściła się w te okolice?
"Powiedz mała, że podróżujesz sama... tylko daj mi pretekst. Nie wyglądasz na biedna."
Wyjał zza paska szeroki, grawerowany sztylet i zaczał się nim bawić. Trzymał poziomo za czubek i koncówke rekojeści i obracał jak rożno. Nie patrzył na nia.
Death - N paź 03, 2010 7:44 pm
- Prawdę mówiąc, nie mam zbyt określonego celu - wyznała Death, czująć jak jej puls przyspiesza. A więc jest nadzieja. Miała sporo pieniędzy, zarobionych w drodze, a może, skoro Therent gotów był zaoferować pomoc tamtemu rycerzowi, to może zgodzi się takżę wobec niej? A może uznał, że jest zbyt młoda i niedoświadczona, i jej towarzystwo nie będzie dla niego przyjemne. - Chciałabym zbadać swoją przeszłość. - Zamlkła na chwilę. Bardzo ucieszyłabym się z twojego towarzystwa, dodała w myślach, jednak nie odważyła się powiedzić tego na głos - Niewiele pamiętem. Podróżuję sama, wydaje mi się, że jedno z moich wspomnień wskazuje pobliże Szepczącego Lasu. Chodzi mi o pewną wieżę, ale nie wiem, czy jakikolwiek podobny budynek się tam znajduje. Nigdy tam nie byłam, a przynajmniej tego nie pamiętam - przyznała. Ciekawe czy on zna te tereny? Och, proszę, niech powie, że tak! Spojrzała na Therenta wyczekująco. Jakie były na to szanse?
Therent - N paź 03, 2010 8:18 pm
"Szepczący Las..." Ojczyzna matki. Wędrował tam jako kilkuletni chłopak. Tam umarła... Jak zawsze, Therent wyciągnął z głowy fakty, nie pozwalając sercu spuścić ze smyczy emocji, zbudzonych przez te wspomnienia. Zatrzymał tylko obracajcy się nóż i spojrzał na dziewczynę. Oczy miał brązowe, lekko zmrużone.
- Pamiętam jak się tam podróżuje. Nie znam się na mapach, ale wiem na co możemy się natknąć i co może utrudniać marsz.
Nie wyobrażał sobie jak może dziewcze takie jak ona samotnie błąkać się po matecznikach. Wolał na razie nie mówić o pewnych zagrożeniach, by przypadkiem nie wycofała się z zamiaru wyruszenia w podróż.
- Jestem gotowy cię chronić i prowadzić, dopóki nie znajdziesz odpowiedzi na swoje pytania lub póki sama mnie nie zwolnisz. Zaplacisz mi przy rozstaniu tyle, ile sama uznasz za stosowne. Co ty na to?
Mówił pewnym siebie głosem. Odechciało mu się zwracać się do niej w grzecznościowej formie. Wyglądało na to, że mogłaby być jego córką. Wiedział, że za nią wyruszy dokądkolwiek się uda, niezależnie czy mu za to zapłacia, a nawet jeśli nie będzie chciała.
Death - Pn paź 04, 2010 7:11 pm
Death miała ochotę wstać i pisnąć z radości. Oczywiście, nie zrobiłaby tego w żadnym wypadku, ten etap miała za sobą już od dawna. Za to pozwoliła sobie na uśmiech.
- Z radością przyjmę twoją propozycję - oznajmiła. - Mapy niewiele mnie obchodzą, tak naprawdę trudno na ich podstawie wywnioskować jakiekolwiek niebezpieczeństwo w formie dzikich zwierząt, czy czegoś podobnego. Za to doceniam doświadczenie nabyte osobiście. Oczywiście, zapłacę. Możemy wyruszyć, kiedy ci się spodoba, mi na konkretnej dacie nie zależy - również odrzuciła formułkę grzecznościową; "pan". Wolała zwracać się do innych swobodnie, bez jakiś ceremoniałów, więc od razu poczuła się lepiej. - Mam sporo czasu, więc możemy zabawić tu jak długo zechcesz.
Therent - Wt paź 05, 2010 7:28 am
Zaczynało mu się nużyć w tej karczmie. Poza nimi w sali nie było gości. Ciepło rozleniwiało, a do tego czuł w żołądku gulasz, który miał ochotę jak najszybciej przerobić na ruch mięśni. Najchętniej wyszedłby już w tej chwili, ale domyślał się, że panienka na pewno potrzebuje spakować swoje rzeczy i przygotować się do drogi.
- Mam nadzieję, że posiadasz wierzchowca? Jeśli nie, nie szkodzi. Pojedziesz na moim. Kupimy drugiego w Ekradonie.
Wstał i schował nóż do pochwy przy pasie. Kiedy się podniósł i wyprostował, górował nad nią mimo jej wyjątkowego wzrostu. Założył torbę na ramię, wziął glewię i spokojnie spojrzał na towarzyszkę dodając - Właśnie tam najpierw się udamy. Jeśli nie wiesz, to leży po drugiej stronie przełęczy na granicy Szepczącego Lasu - mówił takim tonem, jakby powtarzał już te kwestię tysiące razy - Nie musisz brać dużo prowiantu, to niedaleko, jakieś trzy dni drogi, ale za to niewygodnej, bo będziemy schodzić w dół wąwozem. I nie zapowiada się piękna pogoda.
Zmierzył ją teraz spojrzeniem od czubka kaptura do bucików na nogach. - Zamierzasz podróżować w tym co masz na sobie? - mimo, że wydawało mu się to kiepskim pomysłem, nie okazał ani rozbawienia, ani pogardy. Pytanie zadał takim samym tonem, jak wszystkie poprzednie kwestie. Całkiem beznamiętnie i spokojnie.
Death - Wt paź 05, 2010 8:05 am
- Mam lepsze buty i kupię sobie płaszcz podróżny. Nie mam wielu rzeczy, spakuję się szybko. - Death skrzywiła się na myśl o tym, co musiała za chwilę powiedzieć - Umiem jeździć konno... Ale nie za dobrze. Prawdę mówiąc, zupełnie niedobrze - skrzywiła się znów - Kupię sobie jednak konia, a pogody się nie boję. Umówmy się przed karczmą za jakieś półtorej godziny - zaproponowała. Wydawało się jej to możliwie najkrótszym czasm na spakowanie jej niewielkiego dobytku, kupieniu wspomnianego płaszcza i konia. Spojrzała na Therenta pytająco.
Therent - Wt paź 05, 2010 8:59 am
Westchnął w duchu, ale uśmiechnął się pobłażliwie.
- Dobrze, za półtorej godziny przed karczmą - zgodził się łagodnym tonem, który dziwnie miękko brzmiał przy jego tubalnym głosie - ale konia nie kupuj. Jeśli nie jeździsz za dobrze, tym bardziej chcę cie prowadzić. Będziemy schodzić strono i między skałami. Poprowadzę mojego konia, a ty go dosiądziesz.
Obszedł stół i dziewczynę i skrzypiąc klepkami podłogi udał się do wyjścia.
- Ah... no i skoro tak.. - obrócił się jeszcze już w drzwiach karczmy, gdy o czymś sobie przypomniał - to zamiast konia postaraj się zdobyć damskie siodło. Będzie ci wygodniej.
Ponownie się uśmiechnął i wyszedł, nie czekając na odpowiedź.
W chwilę później..zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl romanbijak.xlx.pl
Therent - So paź 02, 2010 6:41 pm
Nie wygladał na rozgniewanego całym wsześniejszym zajściem. Zdawało się, że każdy fakt przyjmuje ze spokojem i nową nadzięją. Do przypadkowej towarzyszki ponownie się uśmiechnął i odparł.
- Naprawdę nie gryzę. Za to chętnie przegryzłbym gulasz albo steki. Zapraszam na kolację.
Głos mężczyzny był opanowany, niski i głęboki. Przemawiał do niej łagodnie, jakby się obawiał, że głosem o pełnej sile mógłby ją przestraszyć. Gestem wskazał schody i puścił ją przodem. Kiedy go mijała mogła poczuć woń deszczu, błota, konia oraz lekki meski zapach ciała. Nie wyczuwała jednak aury. Zmierzając za nią schodami na dół wysłuchał jej wywodu i odpowiedział tym samym, niewzruszenie spokojnym i obojętnym tonem.
- Nic mi nie mówią nazwy które panienka wymieniła, ale wątpię by miała go skrzywdzić własna żona. - Zajął miejsce na ławie, pod ścianą, przy stole. Swój ekwipunek położył obok.
Death - So paź 02, 2010 7:02 pm
- Nie wiemy, czy jest jego żoną - zauważyła Death, siadając naprzeciwko, w odpowiedniej odległości. Nie przejęła się "brakiem" aury nieznajomego. Nie była w tym dobra, a poza tym jej aury również nie dało się wykryć. Poprostu miał podobną cechę, bądź zdolność, jak ona. Nawet ucieszyła się trochę z tego. Pierwszy raz spotykała kogoś do choć odrobinę niej podobnego w tym akurat kryterium. - Mogłabym poznać pana imię? - spytała. - Swoje wyjawiłam, a przynajmniej coś, co zanie uważam.
Rozglądnęła się dookoła, czekając na odpowiedź. Wciąż wyczuwała magię w tamtej kobiecie w pokoju, niezwykłą, jak na człowieka. Nagle coś sobie uzmysłowiła.
- Ta kobieta nie może być tym, za kogo się podaje - sapnęła zdziwiona. - Wygląda na trzydzieści lat, a to niewystarczająco czasu, by zdobyć mistrzostwo w jakiej kolwiek Dziedzinie Magii! Ludzie nie miewają tak silnych wrodzonych zdolności. A to nie jest jedyna Dziedzina, jaką ona zna!
Therent - So paź 02, 2010 7:41 pm
Przejęcie młodej dziewczyny wciąż mu się nie udzielało. - Moje imię brzmi Therent Elsedor - powiedział i rozejrzał się także po karczmie, ale tym co chodziło mu po głowie nie była magia rzekomej medyczki, tylko soczyste wołowe. W końcu złowił wzrokiem dziewkę karczemną i wezwał ją gestem. Zamówił dwie porcje gulaszu z chlebem nie pytając towarzyszki o zdanie.
Gdy znów zostali sami i dziewczyna zaczęła się z nim dzielić swoim odkryciem skupił na niej stoicki wzrok. Oparł ramiona na stole i zaplótł je, przy czym na chwilę uwypukliły się ich wydatne mięśnie. Jej paplanina była dla niego bez znaczenia, ale stwierdził, że gdy mówi w taki ożywiony sposób, wygląda uroczo.
- Wielu potrafi kryć swój prawdziwy wiek, na przykład czarodzieje. To wciąż nie jest powód, by tą panią uważać za niebezpieczną. Groźniej wyglądał jej wilk. - skwitował, bagatelizując jej obawy.
Death - N paź 03, 2010 9:57 am
Death wzruszyła ramionami. Ostatecznie to nie był jej problem. Nie znała ani tego rannego mężczyzny, ani tamtej magiczki. Zerknęła na gulasz i westchnęła. Nie lubiła mięsa. Nie, żeby była wegetarianką, po prostu jej nie smakowało.
- Miło mi - odparła Therentowi.
Zmusła się, by zjeść kilka kęsów. Na szczęście gulasz był na tyle mocno polany sosem, że właściewie nie czuła jego smaku. Gdy skończyła, zauważyła nagle, że przecież wciąż jest w stroju nocnym!
- Proszę wybaczyć na chwilę - powiedziała przepraszającym tonem, wstając od stołu. - Chyba lepiej zrobię, jeśli pójdę się przebrać.
Ciąg Dalszy: Death
Therent - N paź 03, 2010 11:33 am
Czekał, a jakże. Właściwie nawet niewiele zdążył zjeść. Wyglądało na to, że nie byÄş wcale głodny, a jemu po prostu niezbyt smakowało. Kiedy Death zeszła znów na dół siedział oparty o scianę z zamkniętymi oczami i wyglądał jakby spał. Jego ramiona spoczywały luźno, a dłonie miał oparte na kolanach.
Doskonale wiedział gdzie znajduje się dziewczyna, chociaż jego stan był daleki od czujności. Nigdy nie miał wyczulonych zmysłów. Odbierał jej obecność a nie jej objawy.
Nie miał ochoty podnosić powiek. Porządkował znów swoje wnętrze. Death też znalazła w nim swoje miejsce i umieściła się najbliżej jego obecnego świata. Drugie miejsce zajął ranny na górze. "Poczekamy..." Jego żona była w jego porządku rzeczy na szarym końcu i istotna tyle co uciążliwe komary nocą nad jeziorem.
Death - N paź 03, 2010 3:17 pm
- Wróciłam - oznajmiła zupełnie niepotrzebnie Death, siadając znów naprzeciw Therenta. Tak naprawdę, powiedziała to tylko dlatego, by nie zapomnieć języka w gębie. Była zła za siebie, że się zmieszała i nie wiedziała, co powinna powiedzieć. Mimo wszystko czuła się nieswojo. Pierwszy raz, odkąd uciekła ze swojego "domu" ktoś zwrócił na nią większą uwagę. Była też ciekawa, co takiego robi tu pół elf. A także, kiedy będzie chciał to miejsce opuścić i czy pozwoli jej z nim jechać.
Death bowiem nie lubiła siedzieć zbyt długo w jednym miejscu, w dodatku takim, w którym, nie licząc dzisiejszych wydarzeń, niewiele się działo. Chciała podróżować, odkrywać nowe miejsca, a także... swą przeszłość.
- Tamten rycerz już się obudził - odezwała się po chwili. - Rozmawiają. Pewnie miałeś rację, a ja tylko niepotrzebnie się martwiłam - westchnęła.
Therent - N paź 03, 2010 3:37 pm
Jej głos powiedział mu, że koniec medytacji. Zresztą, to co robił i tak ciężko byłoby nazwać pełną medytacją. Odpoczął i scharmonizował tylko siebie, dostroił do otoczenia. Otworzył oczy leniwie, ale jak tylko ją zobaczył, zaraz otworzył je żywiej i wyprostował się na ławie. Wyglądała teraz jeszcze dostojniej. Poznał po jej stroju, że musi być osóbka uczoną. Czyżby dysponowała mocą zdolną ochronić tak młode dziewcze na takim odludziu? W gowie pojawiła mu sie kolejna myśl. Jeszcze milsza niż wszystkie poprzednie...
- Cieszy mnie to, że ranny czuje se lepiej. Liczę na to, że tu zejdzie niebawem. Moim celem było zaoferowanie mu swego miecza, gdyby szukał zemsty na prześladowcach. Mam nadzieję, że nie ograbili go doszczętnie ze złota, lub że będzie w stanie wypisać uzyteczny weksel. A panienka w jakim celu zapuściła się w te okolice?
"Powiedz mała, że podróżujesz sama... tylko daj mi pretekst. Nie wyglądasz na biedna."
Wyjał zza paska szeroki, grawerowany sztylet i zaczał się nim bawić. Trzymał poziomo za czubek i koncówke rekojeści i obracał jak rożno. Nie patrzył na nia.
Death - N paź 03, 2010 7:44 pm
- Prawdę mówiąc, nie mam zbyt określonego celu - wyznała Death, czująć jak jej puls przyspiesza. A więc jest nadzieja. Miała sporo pieniędzy, zarobionych w drodze, a może, skoro Therent gotów był zaoferować pomoc tamtemu rycerzowi, to może zgodzi się takżę wobec niej? A może uznał, że jest zbyt młoda i niedoświadczona, i jej towarzystwo nie będzie dla niego przyjemne. - Chciałabym zbadać swoją przeszłość. - Zamlkła na chwilę. Bardzo ucieszyłabym się z twojego towarzystwa, dodała w myślach, jednak nie odważyła się powiedzić tego na głos - Niewiele pamiętem. Podróżuję sama, wydaje mi się, że jedno z moich wspomnień wskazuje pobliże Szepczącego Lasu. Chodzi mi o pewną wieżę, ale nie wiem, czy jakikolwiek podobny budynek się tam znajduje. Nigdy tam nie byłam, a przynajmniej tego nie pamiętam - przyznała. Ciekawe czy on zna te tereny? Och, proszę, niech powie, że tak! Spojrzała na Therenta wyczekująco. Jakie były na to szanse?
Therent - N paź 03, 2010 8:18 pm
"Szepczący Las..." Ojczyzna matki. Wędrował tam jako kilkuletni chłopak. Tam umarła... Jak zawsze, Therent wyciągnął z głowy fakty, nie pozwalając sercu spuścić ze smyczy emocji, zbudzonych przez te wspomnienia. Zatrzymał tylko obracajcy się nóż i spojrzał na dziewczynę. Oczy miał brązowe, lekko zmrużone.
- Pamiętam jak się tam podróżuje. Nie znam się na mapach, ale wiem na co możemy się natknąć i co może utrudniać marsz.
Nie wyobrażał sobie jak może dziewcze takie jak ona samotnie błąkać się po matecznikach. Wolał na razie nie mówić o pewnych zagrożeniach, by przypadkiem nie wycofała się z zamiaru wyruszenia w podróż.
- Jestem gotowy cię chronić i prowadzić, dopóki nie znajdziesz odpowiedzi na swoje pytania lub póki sama mnie nie zwolnisz. Zaplacisz mi przy rozstaniu tyle, ile sama uznasz za stosowne. Co ty na to?
Mówił pewnym siebie głosem. Odechciało mu się zwracać się do niej w grzecznościowej formie. Wyglądało na to, że mogłaby być jego córką. Wiedział, że za nią wyruszy dokądkolwiek się uda, niezależnie czy mu za to zapłacia, a nawet jeśli nie będzie chciała.
Death - Pn paź 04, 2010 7:11 pm
Death miała ochotę wstać i pisnąć z radości. Oczywiście, nie zrobiłaby tego w żadnym wypadku, ten etap miała za sobą już od dawna. Za to pozwoliła sobie na uśmiech.
- Z radością przyjmę twoją propozycję - oznajmiła. - Mapy niewiele mnie obchodzą, tak naprawdę trudno na ich podstawie wywnioskować jakiekolwiek niebezpieczeństwo w formie dzikich zwierząt, czy czegoś podobnego. Za to doceniam doświadczenie nabyte osobiście. Oczywiście, zapłacę. Możemy wyruszyć, kiedy ci się spodoba, mi na konkretnej dacie nie zależy - również odrzuciła formułkę grzecznościową; "pan". Wolała zwracać się do innych swobodnie, bez jakiś ceremoniałów, więc od razu poczuła się lepiej. - Mam sporo czasu, więc możemy zabawić tu jak długo zechcesz.
Therent - Wt paź 05, 2010 7:28 am
Zaczynało mu się nużyć w tej karczmie. Poza nimi w sali nie było gości. Ciepło rozleniwiało, a do tego czuł w żołądku gulasz, który miał ochotę jak najszybciej przerobić na ruch mięśni. Najchętniej wyszedłby już w tej chwili, ale domyślał się, że panienka na pewno potrzebuje spakować swoje rzeczy i przygotować się do drogi.
- Mam nadzieję, że posiadasz wierzchowca? Jeśli nie, nie szkodzi. Pojedziesz na moim. Kupimy drugiego w Ekradonie.
Wstał i schował nóż do pochwy przy pasie. Kiedy się podniósł i wyprostował, górował nad nią mimo jej wyjątkowego wzrostu. Założył torbę na ramię, wziął glewię i spokojnie spojrzał na towarzyszkę dodając - Właśnie tam najpierw się udamy. Jeśli nie wiesz, to leży po drugiej stronie przełęczy na granicy Szepczącego Lasu - mówił takim tonem, jakby powtarzał już te kwestię tysiące razy - Nie musisz brać dużo prowiantu, to niedaleko, jakieś trzy dni drogi, ale za to niewygodnej, bo będziemy schodzić w dół wąwozem. I nie zapowiada się piękna pogoda.
Zmierzył ją teraz spojrzeniem od czubka kaptura do bucików na nogach. - Zamierzasz podróżować w tym co masz na sobie? - mimo, że wydawało mu się to kiepskim pomysłem, nie okazał ani rozbawienia, ani pogardy. Pytanie zadał takim samym tonem, jak wszystkie poprzednie kwestie. Całkiem beznamiętnie i spokojnie.
Death - Wt paź 05, 2010 8:05 am
- Mam lepsze buty i kupię sobie płaszcz podróżny. Nie mam wielu rzeczy, spakuję się szybko. - Death skrzywiła się na myśl o tym, co musiała za chwilę powiedzieć - Umiem jeździć konno... Ale nie za dobrze. Prawdę mówiąc, zupełnie niedobrze - skrzywiła się znów - Kupię sobie jednak konia, a pogody się nie boję. Umówmy się przed karczmą za jakieś półtorej godziny - zaproponowała. Wydawało się jej to możliwie najkrótszym czasm na spakowanie jej niewielkiego dobytku, kupieniu wspomnianego płaszcza i konia. Spojrzała na Therenta pytająco.
Therent - Wt paź 05, 2010 8:59 am
Westchnął w duchu, ale uśmiechnął się pobłażliwie.
- Dobrze, za półtorej godziny przed karczmą - zgodził się łagodnym tonem, który dziwnie miękko brzmiał przy jego tubalnym głosie - ale konia nie kupuj. Jeśli nie jeździsz za dobrze, tym bardziej chcę cie prowadzić. Będziemy schodzić strono i między skałami. Poprowadzę mojego konia, a ty go dosiądziesz.
Obszedł stół i dziewczynę i skrzypiąc klepkami podłogi udał się do wyjścia.
- Ah... no i skoro tak.. - obrócił się jeszcze już w drzwiach karczmy, gdy o czymś sobie przypomniał - to zamiast konia postaraj się zdobyć damskie siodło. Będzie ci wygodniej.
Ponownie się uśmiechnął i wyszedł, nie czekając na odpowiedź.
W chwilę później..