[Inwestycje] Finansowanie sportu
Wit - Śro Sty 21, 2009 10:36 pm
Kryzys uderza w piłkarskie kluby
not. tod, ksb, feli, pp2009-01-21, ostatnia aktualizacja 2009-01-21 22:12
Jak piłkarstwo na Śląsku przetrzyma kryzys gospodarczy? Niektóre kluby na razie się nim nie przejmują, inne wręcz przeciwnie - już tną koszty.
O opinie poprosiliśmy przedstawicieli ekstraklasy, pierwszej i drugiej ligi, jednego ze sposnsorów, a także klub z dołu rozgrywek, czyli A-klasy. - Nie będzie łatwo - przyznaje większość działaczy.
Katarzyna Sobstyl, prezeska Ruchu Chorzów: Pierwsze sygnały o tym, że może nas dotknąć kryzys, zaczęły do nas docierać w drugiej połowie ubiegłego roku. W klubie zaczęliśmy sobie wtedy zadawać pytania: Jak się przygotować? Jak zareagować? Na początku zaczęło brakować pieniędzy na rynkach bankowych, potem kryzys dotknął USA i zaczęły się zwolnienia grupowe. Dla nas była to czytelna informacja, że też musimy zacząć ciąć koszty. Na początku zwolnienia dotknęły administrację. Następnie dyrektor sportowy spółki Mirosław Mosór został upoważniony do analizy kontraktów niektórych piłkarzy. Proszę pamiętać, że dopiero co spłaciliśmy długi naszych poprzedników. Powtarzaliśmy sobie, że nie możemy popełnić ich błędów. Sytuacja spółki akcyjnej jest szczególnie trudna. Kluby jeszcze długo nie będą na tyle silne, żeby same generować zyski. Jesteśmy uzależnieni od innych, czyli sponsorów czy reklamodawców, którzy też szukają oszczędności. Firmy będą ciąć koszty głównie na marketingu, także sportowym. Im wcześniej wszyscy zdamy sobie z tego sprawę, tym szybciej dostosujemy się do nowej sytuacji. Moim zdaniem czekają nas dwa trudne lata.
Jędrzej Jędrych, prezes Górnika Zabrze: - Na dziś nie ma żadnego zagrożenia. Mamy plan finansowy, który został stworzony wcześniej i sięga roku 2011. Poruszamy się w ramach budżetu [30 mln zł - przyp. red.], co ma swoje plusy i minusy. Utrzymanie w ekstraklasie jest kluczowe. W razie spadku klub poniesie istotne straty finansowe.
Damian Bartyla, prezes Polonii Bytom: - Klub nie ma jednego wielkiego sponsora, od którego byłby uzależniony, więc nasz budżet nie odczuł jeszcze dotkliwie kryzysu. Inaczej ma się jednak rzecz z tworzoną przez nas spółką akcyjną. Rozmawialiśmy o przejęciu udziałów w niej z firmą z kapitałem zagranicznym. Negocjacje musiały zostać jednak zawieszone, bo nasz partner zapowiedział, że nie może na razie wejść mocno w sport, skoro akurat ma w firmie zwolnienia grupowe.
Jacek Krzyżanowski, prezes Piasta Gliwice: - Nasze finanse w niewielkim stopniu uzależnione są od sponsorów. W zeszłym roku z tego źródła pozyskaliśmy około pół miliona złotych. Nie wiemy, czy w tym roku uda nam się uzbierać nawet taką kwotę. Wiemy, że firmy, które nas wspierały, mają kłopoty. Gdy rozpoczynamy z nimi rozmowy o sponsoringu, to proszą o przełożenie ich przynajmniej na marzec. Ja sam jestem przedsiębiorcą i dostrzegam niepokojące zjawiska. Usługi gorzej się sprzedają, więc firmy będą oszczędzać głównie na marketingu i reklamie. Nie wiadomo jeszcze, kiedy i w jakiej skali Piasta dotknie kryzys, ale przypuszczam, że odbije się on nawet na najbogatszych klubach ekstraklasy.
Ireneusz Serwotka, prezes Odry Wodzisław: - Sytuacja klubu jest stabilna, o niebo lepsza niż w poprzednich latach. Bez drobnych wahnięć pewnie się nie objedzie, ale nie grozi nam załamanie. Oczywiście, część naszych środków pozyskujemy z rynku: czy to od firm sponsorujących czy też ze sprzedaży biletów. Jeśli pogorszą się ogólne warunki ekonomiczne, to nam to wsparcie z pewnością będzie trudniej uzyskać. Nie jesteśmy oparci o jedną bądź dwie firmy i dlatego będziemy w mniejszym stopniu odczuwać skutki kryzysu. Bilety na obóz do Turcji mamy już kupione. Poszerzyliśmy kadrę trenerską, dokupiliśmy sprzęt, aparaturę do badań wytrzymałościowych, którą zażyczył sobie trener. Nie brakuje odżywek. Przez zamieszanie z czeskim inwestorem straciliśmy dwa miesiące. Trudno było zawierać umowy sponsorskie, jeśli nasz potencjalny partner nie wiedział, z kim będzie miał ostatecznie do czynienia.
Jerzy Wolas, prezes Podbeskidzia Bielsko-Biała: - Na razie nikt z naszych sponsorów się od nas nie odwrócił. Nie miałem też żadnych sygnałów w tej sprawie. Rzecz jasna, na przyszłość wszystko musimy brać pod uwagę, ale na razie nie jest źle. Z nowymi piłkarzami zawieramy kontrakty na miarę naszych możliwości, kupujemy piłkarzy z kartami w ręku. Gospodarujemy oszczędnie, ale liczymy, że te umowy przyniosą nam pożytek. Dwa i pół roku temu klub był w rozpadzie. To był najczarniejszy moment. Gorzej niż wtedy to już raczej nie będzie.
Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej SA, głównego sponsora GKS-u Jastrzębie:
- Tegoroczne wydatki z tytułu reklam w przypadku GKS-u Jastrzębie zostaną obniżone o 30 proc. [w 2008 roku klub otrzymał wsparcie ze spółki na poziomie 500 tys. zł - przyp. red.]. Kwota ta została już zaakceptowana przez zarząd spółki. Jesteśmy zmuszeni zmniejszyć te nakłady, ponieważ nasza firma prawdopodobnie zakończy bieżący rok bez żadnego zysku. Zatem wszędzie, gdzie się tylko dało, nastąpiło cięcie kosztów i szukanie oszczędności. JSW przygotowała na rok 2009 tzw. plan kryzysowy, w ramach którego znalazły się także wydatki na reklamę w jastrzębskich klubach.
Ta sytuacja jest wynikiem kryzysu na rynku światowym. Spadło zapotrzebowanie na stal, a w związku z tym również na koks i węgiel koksowy, którego jesteśmy producentem.
Artur Łój, wiceprezes GKS-u Katowice: - Sponsorzy, którzy nas wspierają, łapią zadyszkę. Najlepiej widać to po terminach wpłat należności na klubowe konto. Firmy muszą się ograniczać, tną wydatki na promocję, a sport jest tu zwykle na pierwszym miejscu. Nie mam pewności, czy to jednak na pewno efekt kryzysu, czy bardziej paniki. Nikt z naszych partnerów przecież nie przyzna się wprost do kłopotów.
Łukasz Jachym, prezes GKS-u Tychy: - Myślę, że kryzys aż tak bardzo nas nie dotknie. Nie mamy jednego sponsora, tylko około 70. Gdy jeden się wycofa, to na pewno nie będzie dla nas koniec świata. Na razie nikt nie mówi o nas źle. Działamy jednak spokojnie. Można zauważyć, że ruchy transferowe są bardzo oszczędne - pozyskujemy młodych piłkarzy, najczęściej bez ważnych kontraktów. My jednak mamy swój prywatny kryzys, a jest nim nasz obiekt. Stadion jest w fatalnym stanie, a to przecież wizytówka klubu. Jeżeli chcemy wykonać znaczący krok do przodu, musimy pozyskać sponsorów, którzy traktują sport jak biznes. To nie uda się bez nowego stadionu. Pierwszy klub na Śląsku, który zyska nowy stadion, ma szansę na najszybszy rozwój. A tak każdy sponsor może schować się za słowem "kryzys" i nie da nawet złotówki.
Paweł Hytry, prezes Zagłębia: - Oczywiście, że odczuwamy kryzys. Bardzo liczyliśmy, że naszym sponsorem zostanie włoska firma z branży motoryzacyjnej. Niestety, to właśnie ta branża ponosiła w ostatnich miesiącach największe straty i z naszej współpracy nic nie wyszło. Klub szuka oszczędności, m.in. dlatego rozwiązaliśmy bądź nie przedłużyliśmy kontraktów z kilkoma piłkarzmai. Będziemy mocniej stawiać na naszych wychowanków.
Andrzej Kajzer, prezes A-klasowych Szombierek Bytom: -Ten rok zapowiada nam się wyjątkowo ciężko. Obchodzimy jubileusz 90-lecia klubu i już się zastanawiamy, za co zorganizować uroczystość. Na szczęście żaden z naszych sponsorów się nie wycofał, ale z pozyskiwaniem nowych jest już kłopot. Mieliśmy upatrzonych kilku mniejszych dobroczyńców, ale z rozmów nic nie wyszło, bo każdy zaczyna być ostrożny. Na naszym szczeblu nie jest łatwo o funkcjonowanie. Gdy na niedawnym spotkaniu prezesów klubów okazało się, że sędziowie mają mieć podniesione stawki finansowe, to wszyscy działacze się burzyli i pytali, skąd mają wziąć na to pieniądze.
Kris - Pią Lut 06, 2009 10:29 pm
1,5 mln zł na stadion
Akademia Wychowania Fizycznego w Katowicach modernizuje znajdujący się przy uczelni stadion lekkoatletyczny. Inwestycja ta realizowana jest z pieniędzy akademii, środków unijnych (2,6 mln zł) i Miasta Katowice (2,3 mln zł).
Samorząd Województwa pozytywnie zaopiniował prośbę władz AWF o wsparcie finansowe bieżącej działalności uczelni. Na ten cel zabezpieczono w budżecie Samorządu Województwa na rok 2009 dotację w wysokości 1,5 mln zł. Pozwoli to uczelni na sprawną realizację modernizacji stadionu bez uszczerbku dla pracy dydaktycznej i naukowej. Termin rozliczenia dotacji ustalono na 21 grudnia br. /TVP Katowice/
http://ww6.tvp.pl/6605,20090205875585.strona
Wit - Śro Lut 18, 2009 8:43 pm
Przez kryzys orliki będą tańsze?
Jacek Madeja2009-02-13, ostatnia aktualizacja 2009-02-13 17:57
Samorządy po cichu liczą na to, że w tym roku z powodu kryzysu, budowa orlików będzie tańsza. W regionie ma powstać 55 boisk.
Rządowy program Orlik 2012 w zeszłym roku wywołał w samorządach prawdziwe trzęsienie ziemi. Urzędnicy psioczyli, że wszystko jest przygotowane na kolanie. Narzekali, że trudno zdążyć z budową do końca roku, bo koszt oszacowany przez rządowych ekspertów na milion złotych jest wzięty z sufitu i trudno znaleźć wykonawców. Ale kilkadziesiąt samorządów skuszonych dotacją (razem 666 tys. zł z budżetu państwa i urzędu marszałkowskiego) zacisnęło zęby i wzięło się do roboty. Do programu przystąpiło 35 miast i powiatów, a na 17 placach wciąż trwają prace budowlane.
- Termin został przedłużony do 1 kwietnia, ale większość inwestycji jest na ukończeniu. To była nadzwyczajna sytuacja, bo samorządy rzeczywiście miały bardzo mało czasu. W tym roku wszystko będzie miało ręce i nogi - mówi Janusz Raczek, dyrektor wydziału turystyki i sportu w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Śląskiego.
Do tegorocznego programu gminy i powiaty zgłaszały się już jesienią zeszłego roku. Na placu boju zostały 52. Razem chcą wybudować 55 orlików. Lista jest już zamknięta, w przyszłym tygodniu decyzję mają przypieczętować radni sejmiku.
Boiska mają stanąć m.in. w Bytomiu, Będzinie, Dąbrowie Górniczej, Katowicach, Mysłowicach, Piekarach Śląskich, Rudzie Śląskiej i Zabrzu. Dla niektórych miast, np. Bytomia czy Sosnowca, tegoroczny orlik będzie już drugim boiskiem.
Urzędnicy liczą na to, że z powodu kryzysu ceny orlików będą niższe. Ruda Śląska chciała wybudować boisko już w zeszłym roku. Wtedy orlik miał stanąć w nowobytomskim parku dworskim. Jednak miasto wycofało się, bo koszt budowy urósł do astronomicznej sumy 2,5 mln zł. - Teraz wybraliśmy tańsze miejsce w Bykowinie. Nie będziemy musieli tyle płacić za wyrównanie i uzbrojenie terenu. Liczymy na to, że boisko będzie kosztowało 1,8 mln zł. Może coś się jeszcze uda urwać dzięki kryzysowi. Po przetargach, które organizujemy, widać, że ceny usług budowlanych idą w dół - mówi Janusz Podolski z wydziału inwestycji rudzkiego magistratu.
Katowicki orlik ma powstać na terenie kąpieliska Bugla. Według wstępnych szacunków boisko ma kosztować 1,7 mln zł. - Rzeczywiście, w branży widać wyraźne tendencje do obniżania cen, ale jak to będzie z boiskami, zobaczymy - mówi Adam Kochański, naczelnik wydziału inwestycji z katowickiego urzędu.
Grzegorz Baran z firmy GB, która buduje obiekty sportowe, przyznaje, że konkurencja jest coraz większa: - Do przetargów staje o wiele więcej firm. To pewnie wymusi niższe ceny.
Jednak barierą, która może utrzymać ceny orlików ma wysokim poziomie, jest umacniająca się złotówka. Komponenty potrzebne do produkcji sztucznej trawy i nawierzchni poliuretanowej nasze firmy kupują za granicą. Koszt położenia sztucznej nawierzchni to około 20 proc. ceny orlika. - Wysokie ceny euro mogą sprawić, że cena boiska będzie kształtowała się na podobnym poziomie. Może zmniejszą się koszty prac ogólnobudowlanych, ale w górę pójdą koszty nawierzchni - mówi Zdzisław Postół z dąbrowskiej firmy GretaSport, która wybudowała już kilkanaście orlików.
Wit - Czw Mar 05, 2009 7:38 pm
Orliki kryzysu się nie boją, rusza druga edycja programu
26.02.2009
Rusza druga edycja Orlika 2012. W tym roku do rządowego programu przystąpiły 52 śląskie gminy. W sumie mają zamiar wybudować 55 boisk sportowych. Samorządowcy deklarują, że teraz program będzie przebiegał sprawniej, a inwestycje szybciej. Nieśmiało liczą także, że uda się budować taniej, niż w ubiegłym roku.
Kilka dni temu sejmik województwa przyznał ponad 18 mln zł dofinansowania na budowę orlikowych obiektów sportowych, czyli dwóch boisk (piłkarskiego i wielofunkcyjnego) oraz zaplecza sanitarnego. Drugie tyle dokłada rząd. Każda z gmin dostaje więc na budowę boisk ponad 660 tys. zł dofinansowania, resztę musi wyłożyć z własnej kieszeni. Na podobną kasę już w zeszłym roku chrapkę miało kilkadziesiąt samorządów. Ostatecznie do programu przystąpiło 40 gmin i powiatów. Na polu bitwy pozostało 35. Siedemnaście jeszcze nie zakończyło inwestycji.
- Problemem jest pogoda. Mają czas do końca kwietnia - mówi Janusz Raczek, koordynator programu w naszym regionie
W tej edycji chętnych było więcej niż w poprzedniej - ponad 60 samorządów. Tradycyjnie wygrywają najlepiej przygotowane gminy. Szansę mają zeszłoroczni dezerterzy, między innymi Katowice, Ruda Śląska i Mysłowice. W pierwszej edycji problemów było sporo. Samorządowcy narzekali między innymi na to, że materiały z Ministerstwa Sportu dotarły do nich zbyt późno, co z kolei znacznie opóźniło proces adaptacji projektów budowlanych. Twierdzili także, że projekt jest niedoszacowany i boisk nie da się budować za proponowany 1 mln zł, niejednokrotnie cena była dwukrotnie wyższa.
- Koszt ofertowy wyniósł 2,6 mln zł. W budżecie miasta nie było takich środków, musielibyśmy dołożyć prawie 2 mln zł - tłumaczy Adam Nowak, rzecznik magistratu w Rudzie Śląskiej.
Rudzcy urzędnicy zrezygnowali z edycji 2008. Teraz szacują koszty budowy boisk na 1,6 mln zł. - Boiska powstaną przy ul. Gwareckiej w dzielnicy Bykowina, blisko dużej szkoły - zapowiada Nowak.
W Katowicach problemem była nie kasa, a lokalizacja. Wybór odpowiedniej trwał zbyt długo. Urzędnicy doszli do wniosku, że nie wyrobią się do końca grudnia 2008, terminu, który początkowo obowiązywał jako ostateczny. - Orlik ma powstać przy kąpielisku Bugla. Szacujemy, że będzie kosztować około 1,3 mln zł - ocenia Józef Tajak z wydziału inwestycji katowickiego UM.
Orlikowe boiska są popularne w Bytomiu. W zeszłym roku za 1,2 mln zł oddano obiekt przy SP nr 42 w Rozbarku. Teraz samorządowcy przymierzają się do kolejnej budowy. - Szacunkowa wartość projektu to 1,3 mln zł. Wybraliśmy lokalizację w Stroszku, przy Gimnazjum nr 11 - mówi Katarzyna Krzemińska-Kruczek, rzecznik UM.
Urzędnicy po cichu liczą, że tego roku budować będzie można taniej. - Materiały tanieją, pojawia się więcej oferentów - mówi Tajak. O to, aby nie przepłacać, apelował także minister sportu, Mirosław Drzewecki. W Ministerstwie Sportu obliczono że w 2008 roku średni koszt budowy Orlika wyniósł 1,3 mln zł. Spośród 575 wybudowanych boisk, 49 kosztowało więcej niż 1,5 mln zł. Najtaniej było w Nowych Piekutach na Podlasiu (994 tys. zł), najdrożej w Zabrzu - 2,6 mln zł.
W sumie rząd planuje przeznaczyć na tegoroczne Orliki 250 mln zł. Za te pieniądze dofinansuje budowę 750 boisk. Najwięcej, po 100, będzie w woj. mazowieckim i wielkopolskim, najmniej w świętokrzyskim - 10 i opolskim -15.
Justyna Przybytek - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/966174.html
Wit - Pon Mar 30, 2009 6:51 pm
Szkoda na sport?
Anna Ginał, 2009-03-21 21:08
Takiej burzy na trybunach hali sportowej w Dąbrowie Górniczej nie wywołała jeszcze żadna akcja siatkarek miejskiego klubu. Gorącą dyskusję sprowokowało za to kilku radnych, którzy postanowili przyjrzeć się bliżej finansom MKS-u Dąbrowa Górnicza, do którego, ich zdaniem, płynie zbyt szeroki strumień pieniędzy z kasy miasta. Skandal - mówią kibice, będzie kontrola - zapowiadają radni.
Nawet gdyby następnego dnia gardło miało boleć niemiłosiernie - doping dla siatkarek MKS-u być musi. Takiego poświęcenia zdają się jendak nie dostrzegać niektórzy dąbrowscy radni, którzy postanowili zbadać finanse klubu i zastanowić się czy w Dąbrowie Górniczej nie ma innych, bardziej istotnych wydatków. - Uważamy, że są ważniejsze potrzeby i będziemy przekonywali prezydenta właśnie w tym kierunku wydawania pieniędzy publicznych - stwierdza Grzegorz Jaszczura, radny Dąbrowy Górniczej.
Pieniądze publiczne szerokim strumieniem płyną z miasta do klubu; rocznie jest to kilka milionów złotych. Radni mają jendak swoje pomysły na ich zagospodarowanie. Takie jak na przykład aktywizacja bezrobotnych, pomoc dla dzieci z ubogich rodzin czy rozwój szkolnych klubów sportowych, a dalsze, hojne dotowanie klubu im się nie podoba. - Podejrzenia nie pochodzą od radnych, ale od mieszkańców, którzy płacąc podatki tak naprawdę utrzymują to miasto - wyjaśnia Tomasz Pasek, radny Dąbrowy Górniczej. Miasto, którego wizytówką jest właśnie MKS. Zespół gra w krajowej czołówce, a na meczach trybuny zawsze pękają w szwach. To uderzenie w nas i w to, co kochamy najbardziej - kobiecą siatkówkę - uważają kibice.
To nie skok na kasę, a po prostu nie do końca przemyślana inicjatywa, uważa prezes dąbrowskiego MKS-u. Wydać na pomoc dla dzieci i bezrobotnych czy na klub sportowy to dylematy, na które w mieście nie powinno być miejsca. - To jak wybór czy kupić rękawiczki, czy szalik ciepły na zimę - jedno i drugie jest potrzebne - także sport na najwyższym poziomie - uważa Robert Karlik, prezes klubu.
Grzegorz Grządziel - wieloletni trener i wykładowca katowickiej AWF uważa, że inicjatywa radnych to nierozsądna zagrywka. - Wiele miast ma takie problemy jak Dąbrowa Górnicza, nawet zespołu z Brazylii - to może taki daleki przykład, ale nikt nie ośmiela się atakować sportu, bo to dziedzina kultury - przyznaje Grządziel.
Są jednak kibice, którzy w dąbrowskich radnych, a raczej w ich, głęboko ukrytą sportową pasję - wciąż wierzą. Co nie zmienia faktu, że w klubie szykuje się kontrola wszystkich wydatków. Kto wygra mecz - nie ten o pozycję w tabeli, a o pieniądze - okaże się za kilka tygodni.
http://www.tvs.pl/informacje/9639/
Wit - Czw Kwi 23, 2009 7:59 pm
Nowe Orliki muszą powstać bez opóźnień
dziś
Spośród 52 śląskich gmin, które biorą udział w rządowym programie Orlik 2012, tylko urzędnicy w dwóch zakasali rękawy i wzięli się do roboty.
W Łodygowicach pozytywnie rozstrzygnięto przetarg i wykonawca lada dzień wejdzie na plac budowy, w trakcie procedur jest jeszcze gmina Gorzyce. - Pozostałe są na etapie adaptacji projektów budowlanych - wyjaśnia Janusz Raczek, koordynator Orlika w woj. śląskim. Urzędnicy twierdzą, że to jeszcze nie spóźnienie, bo czas na postawienie obiektów sportowych mają do końca roku. To samo mówili jednak w ubiegłym roku. Wynik? Początkowo w regionie miało powstać 40 kompleksów sportowych. Kilka gmin zrezygnowało i zostało 35 boisk. Do dziś 12 nie otwarto, między innymi w Świętochłowicach, Tychach, Orzeszu i Jaworznie.
W sumie w ramach sztandarowego projektu Ministerstwa Sportu i Turystyki "Moje Boisko - Orlik 2012" w województwie udało się już zbudować 18 kompleksów boisk (piłkarskich i wielofunkcyjnych oraz zaplecze sanitarne). Kolejnych 12 musi być gotowych do końca kwietnia. Do grudnia gminy chcą wybudować następne 55, już w ramach drugiej edycji Orlika. W sumie woj. śląskie ma szansę w 2010 roku dysponować 90 nowoczesnymi zespołami boisk. Finał programu przewidziano w 2012 roku.
Gdzie zobaczymy nowe boiska? Między innymi w Katowicach, Mysłowicach, Rudzie Śląskiej, Ornontowicach, Tarnowskich Górach, ponownie w Bytomiu, w Zabrzu, Piekarach Śląskich, po dwa w Mikołowie i Radzionkowie.
Założenia programu są takie same, jak w ubiegłym roku. Gminy adaptują ministerialne wytyczne co do wyglądu boisk, zaplecza i infrastruktury towarzyszącej. Tegoroczna edycja różni się jednak tym, że teraz ministerstwo ukręciło bicz na niespiesznych samorządowców. - Te samorządy, które uczestniczyły w zeszłorocznej edycji, mogą kończyć budowy w kwietniu. W tej edycji nie ma już możliwości przesunięcia inwestycji na kolejny rok, musi być ukończona i rozliczona do ostatniego dnia grudnia. W innym wypadku gminy będą musiały zwrócić dofinansowania - ostrzega Raczek.
Dotacje, które wpadną do kas gmin, to około 36 mln zł. Połowę - 18 mln zł przyznał na realizację programu sejmik województwa, drugie tyle dokłada rząd. Każda z gmin dostaje na budowę boisk ponad 666 tys. zł, resztę musi wyłożyć z własnej kieszeni.
Ponad milion złotych będą musiały wygospodarować wadze Katowic. Orlik ma powstać przy kąpielisku Bugla. - Projektant ma trzy miesiące na adaptację projektu. Spodziewamy się, że w lipcu ogłosimy przetarg. Zakładane koszty budowy to około 1,7 mln zł - wyjaśnia Adam Kochański, naczelnik Wydziału Inwestycji w katowickim magistracie. Wstępnie koszty szacowali już też urzędnicy w Rudzie Śląskiej i Bytomiu. Tu boiska będą kosztować odpowiednio 1,6 mln zł i 1,3 mln zł. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że cztery gminy do końca miesiąca odpuszczą udział w programie.
1,7 mln złotych ma kosztować budowa boiska w Katowicach. Powstanie przy Bugli
Justyna Przybytek - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/988779.html
potok77 - Pią Sty 08, 2010 12:40 pm
Orlik 2012, czyli rząd daje i odbiera
Główny ciężar budowania słynnych Orlików nieoczekiwanie spadł na lokalny samorząd, który teraz będzie musiał od takiej inwestycji odprowadzić 22 proc.-podatek VAT, choć zapowiadano, że będzie inaczej.
Zgodnie z założeniem programu "Moje Boisko-Orlik 2012" podział kosztów budowy miał być równy i po jednej trzeciej obciążać: rząd, samorząd województwa oraz samorząd gminy. Co więcej, rząd skalkulował, że takie wielofunkcyjne boisko powinno powstać za milion złotych, w związku z tym dokłada do jednej inwestycji tylko 333 tys. zł. Jednak co rząd jedną ręką daje na boiska, to drugą zabiera z powrotem, bowiem VAT w całości zapłacić musi gmina, która jest głównym inwestorem.
Przykładowo, Orlika w Tychach zbudowano za 1,5 mln zł. Rząd dołożył 333 tys. zł, a następnie w formie podatku VAT odebrał sobie z tej inwestycji... 270 tys. zł. Wychodzi więc na to, że znaczny koszt rządowego dofinansowania w Tychach dotyczył pokrycia kosztów VAT-u. Identycznie jest w pozostałych miastach.
Donald Tusk w sejmowym exposĂŠ w 2007 roku zadeklarował, że w każdej polskiej gminie powstanie kompleks boisk. Rząd dołoży się do ich budowy. Poseł PiS Mieczysław Golba wystąpił już z interpelacją do ministra finansów Jacka Rostowskiego pytając, co minister zamierza zrobić, by zwolnić z podatku VAT inwestycje realizowane w ramach rządowego projektu "Moje Boisko-Orlik 2012"?
- Samorządy zwolnione z tych obciążeń mogłyby przeznaczyć pieniądze na finansowanie innych przedsięwzięć w zakresie kultury czy sportu - uzasadnia poseł.
Ministerstwo na razie milczy. Co więcej, rząd skalkulował, że wielofunkcyjne boisko powinno powstać za milion złotych, więc dokłada do jednej inwestycji tylko 333 tys. zł. Urząd Marszałkowski też daje 333 tys. zł. Rząd wymaga jednak, aby budować boiska z zapleczem. Milion na taką inwestycję najczęściej nie wystarcza, więc nadwyżkę w całości pokrywa gmina. W woj. śląskim w ramach rządowego programu zbudowaliśmy dotąd 80 Orlików.
Rząd na Orliki daje i... odbiera
Na 80 boisk Orlik, jakie dotąd powstały w województwie śląskim, Urząd Marszałkowski wydał ponad 26 mln zł. Drugie tyle dołożył rząd, ale gminy o wiele więcej. Zdaniem Michała Czarskiego, przewodniczącego sejmiku, program "Moje boisko - Orlik 2012" przynosi dobre rezultaty. Efekty tego pospolitego ruszenia - wykorzystanie boisk jest bardzo dobre - już widać i to jest najważniejsze.
Problemy jednak są. Przede wszystkim źle zostały skalkulowane przez rząd koszty projektów. Efekt jest taki, że główny ciężar finansowania programu "Orlik 2012" spoczywa właśnie na gminach, choć założenie było inne. Każda ze stron miała zapłacić za boisko po równo. Rząd uznał, że po 333 tys. zł brutto wystarczy, ale tak nie jest. Zapłacić trzeba daninę państwu - podatek VAT w wysokości 22 proc. od całej inwestycji, a on jest rozliczany przez inwestora, którym jest gmina.
- Podatek od towarów i usług VAT nie wraca do samorządów, lecz trafia do budżetu państwa. Pokazuje to, że rząd jedną ręka daje 333 tys. zł, a drugą zabiera, w formie podatku VAT. Im droższa inwestycja, tym większy podatek - wylicza poseł Mieczysław Golba z Prawa i Sprawiedliwości. - Wynika z tego, że samorządy ponoszą koszty finansowania rządowego programu.
Poseł już wystąpił do ministra finansów, by zwolnić samorządy z tego podatku. Krytykuje też koszty kwalifikowane projektu, przygotowanego przez Ministerstwo Sportu i Turystyki. Nie ujęto w nim m.in. przyłączy wodociągowych, kanalizacyjnych, elektrycznych oraz zaniżono powierzchnie chodników co najmniej dwukrotnie. Za wykonanie tych prac płacą wyłącznie gminy. Rząd określił koszt budowy jednego boiska na 1 mln zł i tych pieniędzy nie wystarcza na zbudowanie zaplecza, które jest wymagane przy tej inwestycji. Nigdzie nie udało się zbudować Orlika za milion złotych, jak założył rząd.
- Zasadną byłaby taka zmiana przepisów dotyczących 22 proc. podatku VAT czy realizacji inwestycji w ramach tego programu, aby zwolnić samorządy z ponoszenia tych dodatkowych obciążeń - uzasadnia poseł Golba.
Orlik przy Technicznych Zakładach Naukowych w Częstochowie kosztował ponad 1,5 mln zł. Miasto wyłożyło prawie 900 tys. zł (przy stałej dotacji rządowej 333 tys. zł i marszałkowskiej 333 tys. zł). Orlik przy Szkole Podstawowej nr 52 w Częstochowie był nieco tańszy - kosztował prawie 1,3 mln zł, z tego środki miasta to 627 tys. zł.
Dąbrowa Górnicza zafundowała sobie przy okazji kompleks sportowy przy ul. Morcinka z boiskami do siatkówki, koszykówki, piłki ręcznej i nożnej, w skład którego wchodzi także Orlik. Powstała tam również trybuna dla kibiców, bieżnia lekkoatletyczna, miejsce do skoku w dal i pchnięcia kulą. Inwestycja pochłonęła 5,5 mln zł, przy dotacji rządowej i marszałkowskiej 666 tys. zł. Gmina zapłaciła do budżetu państwa podatek VAT od całej inwestycji w wysokości 654 tys. zł! Na Orlikach ma się wychować przyszła kadra klubów sportowych i reprezentacji narodowej. Jak na razie system działa.
- Gminy otrzymują dofinansowanie do każdego boiska, równo po 666 tys. zł, ale te dodatkowe środki w wielu miastach realnie pomogły w budowie infrastruktury sportowej. Nie można tego bagatelizować i podważać - dodaje Grażyna Piechota, rzeczniczka Urzędu Miasta w Tychach.
http://katowice.naszemiasto.pl/artykul/ ... ,id,t.html
beschu - Pią Sty 08, 2010 10:16 pm
Orlik 2012, czyli rząd daje i odbiera
Aby za pierwszym razem "dać" i tak wpierw musi komuś "wziąć" i odpalić sobie część "za usługę".
Wit - Pon Lut 01, 2010 9:53 pm
Kara za zerwanie umowy na organizację turnieju World Tour
Andrzej Kaim
2010-01-28 22:57:58 , Aktualizacja 2010-01-29 08:43:29
Kara dla Mysłowic za zerwanie umowy na organizację turnieju World Tour w siatkówce plażowej może wynieść 50 tys. USD. To jednak nie wszystko
Jeśli władze Mysłowic nie znajdą w budżecie miasta środków na organizację Swatch FIVB World Tour mężczyzn w siatkówce plażowej w 2010 i kolejnych dwóch latach nie tylko będą musiały zapłacić 50 tys. USD kary. Z pewnością czeka je również kosztowny proces z federacją. Jego wynik jest z góry przesądzony - Mysłowice przegrają. A wówczas straty miasta z tytułu odszkodowań, które będzie musiało zapłacić, liczyć będzie można w setkach tysięcy, jeśli nie w milionach dolarów amerykańskich. To zależeć będzie od wyceny kosztów, które przedstawi światowy związek siatkówki.
Dodatkowo kary płacić będzie również Polski Związek Piłki Siatkowej (150 tys. USD), a FIVB może także zakazać organizowania w Polsce międzynarodowych turniejów na najbliższe dwa lata, a nawet cofnąć zgodę na turniej siatkówki plażowej, który odbywa się w Starych Jabłonkach ( już od sześciu lat).
- Już od dłuższego czasu prezydent Grzegorz Osyra przekonuje radnych, że nie możemy wycofać się z podjętych wcześniej zobowiązań - wyjaśnia Katarzyna Szymańska, rzeczniczka prasowa mysłowickiego magistratu. - Jednak do tej pory żadne argumenty nie trafiały do nich. Może teraz przekonają się, że World Tour musi się u nas odbyć.
Właśnie organizacją tej imprezy i związanymi z nią kosztami zajmowali się radni Komisji Finansów podczas wtorkowego posiedzenia.
- Dobrze, że rada okazała się na tyle zapobiegliwa, że konstrując budżet zostawiliśmy kilkumilionową rezerwę na nieprzewidziane wydatki - mówi Zbigniew Augustyn, przewodniczący KF. - Będziemy wnioskować o przeznaczenie na dofinansowanie World Tour kwotą 65o tys. złotych.
Okazuje się jednak, że rezerwa, o której mówi Augustyn została wcześniej rozdysponowana na inne zadania. A poza tym sama pula nagród w mysłowickimi turnieju siatkówki plażowej wynosi 190 tys. USD więc suma, którą radni chcą przeznaczyć na organizację imprezy ledwie wystarczy na ufundowanie nagród.
Mimo tych kłopotów Olga Syropiatko z Wydziału Siatkówki Plażowej PZPS wierzy, że Mysłowice nie wpędzą związku w kłopoty i nie przyniosą Polsce wstydu.
- Radni doskonale wiedzieli jakie przyjmują na siebie zobowiązania oraz co grozi im za zerwanie umowy - mówi Syropiatko. - Mam nadzieję, że są to odpowiedzialni ludzie, którzy zdają sobie sprawę z konsekwencji, jeśli impreza nie dojdzie do skutku.
Ktoś musi zapłacić
Co wspólnego mają Moskwa, Sznaghaj, Rzym, Praga, Marsylia i Mysłowice? To miasta, w których w tym roku obywać będą się turnieje siatkówki plażowej w ramach Swatch FIBA World Tour. Jednak jest jedno małe ale... nikt nie daje gwarancji, że mysło-wicki turniej dojdzie do skutku.
Krach finansów publicznych w Mysłowicach powoduje nie tylko, że zagrożona jest organizacja turnieju, ale pod znakiem zapytania stoi działalność większości sekcji sportowych MOSiR-u.
Co prawda radni podczas ostatniego posiedzenia Komisji Finansów Rady Miasta zgłosili wniosek, by dofinansować budżet imprezy kwotą 650 tysięcy złotych, a jako źródło finansowania wskazali rezerwę budżetową Mysłowic, jednak ustawa o finansach publicznych jasno precyzuje, że tylko prezydent miasta może rozporządzać tymi środkami. - Trudno w tej chwili powiedzieć, czy Mysłowice nie będą mieć pilniejszych wydatków, na które prezydent będzie musiał przeznaczyć środki z rezerwy budżetowej - podkreśla Katarzyna Szymańska, rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta w Mysłowicach.
Przedstawiciele PZPS odpowiedzialni za siatkówkę plażową w Polsce byli ogromnie zaskoczeni, gdy dowiedzieli się, że organizacja turnieju w Mysłowicach stoi pod znakiem zapytania.
- Nikt oficjalnie nas nie poinformował, że impreza może się nie odbyć. Uważaliśmy, że przedstawiciele Mysłowic to odpowiedzialni ludzie, którzy więdzą na co się zdecydowali zawierając czteroletnią umowę z FIVB - mówi Olga Syropiatko z Wydziału Siatkówki Plażowej PZPS. - Nie chcę nawet myśleć jakie koszty będziemy musieli ponieść jeśli Mysłowice zerwą umowę. I nie mówię tylko o kwestiach finansowych, bowiem grozi nam także wykluczenie z organizowania imprez międzynarodowych w najbliższych latach.
Okazuje się, że radni chyba jednak nie do końca byli zorientowani w tym, że umowa na organizowanie World Tour w Mysłowicach zawarta została na cztery lata.
- Nie chcę przesądzać, że prezydent Osyra złamał prawo zawierając umowę na cztery imprezy, ale w wieloletnim planie wydatków miejskich nie ma żadnego zapisu świadczącego o tym, że Mysłowice przygotowują się do takiego przedsięwzięcia - mówi Augustyn. - Dlatego uważnie przeanalizujemy umowy pomiędzy FIVB a Mysłowicami. Nie może być tak, że prezydent będzie stawiał radnych pod ścianą w sytuacji bez wyjścia.
Jedno jest pewne. Mysłowice i tak poniosą koszty.
http://myslowice.naszemiasto.pl/artykul ... egoria=678zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl romanbijak.xlx.pl
Strona 2 z 2 • Wyszukano 104 wypowiedzi • 1, 2
Wit - Śro Sty 21, 2009 10:36 pm
Kryzys uderza w piłkarskie kluby
not. tod, ksb, feli, pp2009-01-21, ostatnia aktualizacja 2009-01-21 22:12
Jak piłkarstwo na Śląsku przetrzyma kryzys gospodarczy? Niektóre kluby na razie się nim nie przejmują, inne wręcz przeciwnie - już tną koszty.
O opinie poprosiliśmy przedstawicieli ekstraklasy, pierwszej i drugiej ligi, jednego ze sposnsorów, a także klub z dołu rozgrywek, czyli A-klasy. - Nie będzie łatwo - przyznaje większość działaczy.
Katarzyna Sobstyl, prezeska Ruchu Chorzów: Pierwsze sygnały o tym, że może nas dotknąć kryzys, zaczęły do nas docierać w drugiej połowie ubiegłego roku. W klubie zaczęliśmy sobie wtedy zadawać pytania: Jak się przygotować? Jak zareagować? Na początku zaczęło brakować pieniędzy na rynkach bankowych, potem kryzys dotknął USA i zaczęły się zwolnienia grupowe. Dla nas była to czytelna informacja, że też musimy zacząć ciąć koszty. Na początku zwolnienia dotknęły administrację. Następnie dyrektor sportowy spółki Mirosław Mosór został upoważniony do analizy kontraktów niektórych piłkarzy. Proszę pamiętać, że dopiero co spłaciliśmy długi naszych poprzedników. Powtarzaliśmy sobie, że nie możemy popełnić ich błędów. Sytuacja spółki akcyjnej jest szczególnie trudna. Kluby jeszcze długo nie będą na tyle silne, żeby same generować zyski. Jesteśmy uzależnieni od innych, czyli sponsorów czy reklamodawców, którzy też szukają oszczędności. Firmy będą ciąć koszty głównie na marketingu, także sportowym. Im wcześniej wszyscy zdamy sobie z tego sprawę, tym szybciej dostosujemy się do nowej sytuacji. Moim zdaniem czekają nas dwa trudne lata.
Jędrzej Jędrych, prezes Górnika Zabrze: - Na dziś nie ma żadnego zagrożenia. Mamy plan finansowy, który został stworzony wcześniej i sięga roku 2011. Poruszamy się w ramach budżetu [30 mln zł - przyp. red.], co ma swoje plusy i minusy. Utrzymanie w ekstraklasie jest kluczowe. W razie spadku klub poniesie istotne straty finansowe.
Damian Bartyla, prezes Polonii Bytom: - Klub nie ma jednego wielkiego sponsora, od którego byłby uzależniony, więc nasz budżet nie odczuł jeszcze dotkliwie kryzysu. Inaczej ma się jednak rzecz z tworzoną przez nas spółką akcyjną. Rozmawialiśmy o przejęciu udziałów w niej z firmą z kapitałem zagranicznym. Negocjacje musiały zostać jednak zawieszone, bo nasz partner zapowiedział, że nie może na razie wejść mocno w sport, skoro akurat ma w firmie zwolnienia grupowe.
Jacek Krzyżanowski, prezes Piasta Gliwice: - Nasze finanse w niewielkim stopniu uzależnione są od sponsorów. W zeszłym roku z tego źródła pozyskaliśmy około pół miliona złotych. Nie wiemy, czy w tym roku uda nam się uzbierać nawet taką kwotę. Wiemy, że firmy, które nas wspierały, mają kłopoty. Gdy rozpoczynamy z nimi rozmowy o sponsoringu, to proszą o przełożenie ich przynajmniej na marzec. Ja sam jestem przedsiębiorcą i dostrzegam niepokojące zjawiska. Usługi gorzej się sprzedają, więc firmy będą oszczędzać głównie na marketingu i reklamie. Nie wiadomo jeszcze, kiedy i w jakiej skali Piasta dotknie kryzys, ale przypuszczam, że odbije się on nawet na najbogatszych klubach ekstraklasy.
Ireneusz Serwotka, prezes Odry Wodzisław: - Sytuacja klubu jest stabilna, o niebo lepsza niż w poprzednich latach. Bez drobnych wahnięć pewnie się nie objedzie, ale nie grozi nam załamanie. Oczywiście, część naszych środków pozyskujemy z rynku: czy to od firm sponsorujących czy też ze sprzedaży biletów. Jeśli pogorszą się ogólne warunki ekonomiczne, to nam to wsparcie z pewnością będzie trudniej uzyskać. Nie jesteśmy oparci o jedną bądź dwie firmy i dlatego będziemy w mniejszym stopniu odczuwać skutki kryzysu. Bilety na obóz do Turcji mamy już kupione. Poszerzyliśmy kadrę trenerską, dokupiliśmy sprzęt, aparaturę do badań wytrzymałościowych, którą zażyczył sobie trener. Nie brakuje odżywek. Przez zamieszanie z czeskim inwestorem straciliśmy dwa miesiące. Trudno było zawierać umowy sponsorskie, jeśli nasz potencjalny partner nie wiedział, z kim będzie miał ostatecznie do czynienia.
Jerzy Wolas, prezes Podbeskidzia Bielsko-Biała: - Na razie nikt z naszych sponsorów się od nas nie odwrócił. Nie miałem też żadnych sygnałów w tej sprawie. Rzecz jasna, na przyszłość wszystko musimy brać pod uwagę, ale na razie nie jest źle. Z nowymi piłkarzami zawieramy kontrakty na miarę naszych możliwości, kupujemy piłkarzy z kartami w ręku. Gospodarujemy oszczędnie, ale liczymy, że te umowy przyniosą nam pożytek. Dwa i pół roku temu klub był w rozpadzie. To był najczarniejszy moment. Gorzej niż wtedy to już raczej nie będzie.
Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej SA, głównego sponsora GKS-u Jastrzębie:
- Tegoroczne wydatki z tytułu reklam w przypadku GKS-u Jastrzębie zostaną obniżone o 30 proc. [w 2008 roku klub otrzymał wsparcie ze spółki na poziomie 500 tys. zł - przyp. red.]. Kwota ta została już zaakceptowana przez zarząd spółki. Jesteśmy zmuszeni zmniejszyć te nakłady, ponieważ nasza firma prawdopodobnie zakończy bieżący rok bez żadnego zysku. Zatem wszędzie, gdzie się tylko dało, nastąpiło cięcie kosztów i szukanie oszczędności. JSW przygotowała na rok 2009 tzw. plan kryzysowy, w ramach którego znalazły się także wydatki na reklamę w jastrzębskich klubach.
Ta sytuacja jest wynikiem kryzysu na rynku światowym. Spadło zapotrzebowanie na stal, a w związku z tym również na koks i węgiel koksowy, którego jesteśmy producentem.
Artur Łój, wiceprezes GKS-u Katowice: - Sponsorzy, którzy nas wspierają, łapią zadyszkę. Najlepiej widać to po terminach wpłat należności na klubowe konto. Firmy muszą się ograniczać, tną wydatki na promocję, a sport jest tu zwykle na pierwszym miejscu. Nie mam pewności, czy to jednak na pewno efekt kryzysu, czy bardziej paniki. Nikt z naszych partnerów przecież nie przyzna się wprost do kłopotów.
Łukasz Jachym, prezes GKS-u Tychy: - Myślę, że kryzys aż tak bardzo nas nie dotknie. Nie mamy jednego sponsora, tylko około 70. Gdy jeden się wycofa, to na pewno nie będzie dla nas koniec świata. Na razie nikt nie mówi o nas źle. Działamy jednak spokojnie. Można zauważyć, że ruchy transferowe są bardzo oszczędne - pozyskujemy młodych piłkarzy, najczęściej bez ważnych kontraktów. My jednak mamy swój prywatny kryzys, a jest nim nasz obiekt. Stadion jest w fatalnym stanie, a to przecież wizytówka klubu. Jeżeli chcemy wykonać znaczący krok do przodu, musimy pozyskać sponsorów, którzy traktują sport jak biznes. To nie uda się bez nowego stadionu. Pierwszy klub na Śląsku, który zyska nowy stadion, ma szansę na najszybszy rozwój. A tak każdy sponsor może schować się za słowem "kryzys" i nie da nawet złotówki.
Paweł Hytry, prezes Zagłębia: - Oczywiście, że odczuwamy kryzys. Bardzo liczyliśmy, że naszym sponsorem zostanie włoska firma z branży motoryzacyjnej. Niestety, to właśnie ta branża ponosiła w ostatnich miesiącach największe straty i z naszej współpracy nic nie wyszło. Klub szuka oszczędności, m.in. dlatego rozwiązaliśmy bądź nie przedłużyliśmy kontraktów z kilkoma piłkarzmai. Będziemy mocniej stawiać na naszych wychowanków.
Andrzej Kajzer, prezes A-klasowych Szombierek Bytom: -Ten rok zapowiada nam się wyjątkowo ciężko. Obchodzimy jubileusz 90-lecia klubu i już się zastanawiamy, za co zorganizować uroczystość. Na szczęście żaden z naszych sponsorów się nie wycofał, ale z pozyskiwaniem nowych jest już kłopot. Mieliśmy upatrzonych kilku mniejszych dobroczyńców, ale z rozmów nic nie wyszło, bo każdy zaczyna być ostrożny. Na naszym szczeblu nie jest łatwo o funkcjonowanie. Gdy na niedawnym spotkaniu prezesów klubów okazało się, że sędziowie mają mieć podniesione stawki finansowe, to wszyscy działacze się burzyli i pytali, skąd mają wziąć na to pieniądze.
Kris - Pią Lut 06, 2009 10:29 pm
1,5 mln zł na stadion
Akademia Wychowania Fizycznego w Katowicach modernizuje znajdujący się przy uczelni stadion lekkoatletyczny. Inwestycja ta realizowana jest z pieniędzy akademii, środków unijnych (2,6 mln zł) i Miasta Katowice (2,3 mln zł).
Samorząd Województwa pozytywnie zaopiniował prośbę władz AWF o wsparcie finansowe bieżącej działalności uczelni. Na ten cel zabezpieczono w budżecie Samorządu Województwa na rok 2009 dotację w wysokości 1,5 mln zł. Pozwoli to uczelni na sprawną realizację modernizacji stadionu bez uszczerbku dla pracy dydaktycznej i naukowej. Termin rozliczenia dotacji ustalono na 21 grudnia br. /TVP Katowice/
http://ww6.tvp.pl/6605,20090205875585.strona
Wit - Śro Lut 18, 2009 8:43 pm
Przez kryzys orliki będą tańsze?
Jacek Madeja2009-02-13, ostatnia aktualizacja 2009-02-13 17:57
Samorządy po cichu liczą na to, że w tym roku z powodu kryzysu, budowa orlików będzie tańsza. W regionie ma powstać 55 boisk.
Rządowy program Orlik 2012 w zeszłym roku wywołał w samorządach prawdziwe trzęsienie ziemi. Urzędnicy psioczyli, że wszystko jest przygotowane na kolanie. Narzekali, że trudno zdążyć z budową do końca roku, bo koszt oszacowany przez rządowych ekspertów na milion złotych jest wzięty z sufitu i trudno znaleźć wykonawców. Ale kilkadziesiąt samorządów skuszonych dotacją (razem 666 tys. zł z budżetu państwa i urzędu marszałkowskiego) zacisnęło zęby i wzięło się do roboty. Do programu przystąpiło 35 miast i powiatów, a na 17 placach wciąż trwają prace budowlane.
- Termin został przedłużony do 1 kwietnia, ale większość inwestycji jest na ukończeniu. To była nadzwyczajna sytuacja, bo samorządy rzeczywiście miały bardzo mało czasu. W tym roku wszystko będzie miało ręce i nogi - mówi Janusz Raczek, dyrektor wydziału turystyki i sportu w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Śląskiego.
Do tegorocznego programu gminy i powiaty zgłaszały się już jesienią zeszłego roku. Na placu boju zostały 52. Razem chcą wybudować 55 orlików. Lista jest już zamknięta, w przyszłym tygodniu decyzję mają przypieczętować radni sejmiku.
Boiska mają stanąć m.in. w Bytomiu, Będzinie, Dąbrowie Górniczej, Katowicach, Mysłowicach, Piekarach Śląskich, Rudzie Śląskiej i Zabrzu. Dla niektórych miast, np. Bytomia czy Sosnowca, tegoroczny orlik będzie już drugim boiskiem.
Urzędnicy liczą na to, że z powodu kryzysu ceny orlików będą niższe. Ruda Śląska chciała wybudować boisko już w zeszłym roku. Wtedy orlik miał stanąć w nowobytomskim parku dworskim. Jednak miasto wycofało się, bo koszt budowy urósł do astronomicznej sumy 2,5 mln zł. - Teraz wybraliśmy tańsze miejsce w Bykowinie. Nie będziemy musieli tyle płacić za wyrównanie i uzbrojenie terenu. Liczymy na to, że boisko będzie kosztowało 1,8 mln zł. Może coś się jeszcze uda urwać dzięki kryzysowi. Po przetargach, które organizujemy, widać, że ceny usług budowlanych idą w dół - mówi Janusz Podolski z wydziału inwestycji rudzkiego magistratu.
Katowicki orlik ma powstać na terenie kąpieliska Bugla. Według wstępnych szacunków boisko ma kosztować 1,7 mln zł. - Rzeczywiście, w branży widać wyraźne tendencje do obniżania cen, ale jak to będzie z boiskami, zobaczymy - mówi Adam Kochański, naczelnik wydziału inwestycji z katowickiego urzędu.
Grzegorz Baran z firmy GB, która buduje obiekty sportowe, przyznaje, że konkurencja jest coraz większa: - Do przetargów staje o wiele więcej firm. To pewnie wymusi niższe ceny.
Jednak barierą, która może utrzymać ceny orlików ma wysokim poziomie, jest umacniająca się złotówka. Komponenty potrzebne do produkcji sztucznej trawy i nawierzchni poliuretanowej nasze firmy kupują za granicą. Koszt położenia sztucznej nawierzchni to około 20 proc. ceny orlika. - Wysokie ceny euro mogą sprawić, że cena boiska będzie kształtowała się na podobnym poziomie. Może zmniejszą się koszty prac ogólnobudowlanych, ale w górę pójdą koszty nawierzchni - mówi Zdzisław Postół z dąbrowskiej firmy GretaSport, która wybudowała już kilkanaście orlików.
Wit - Czw Mar 05, 2009 7:38 pm
Orliki kryzysu się nie boją, rusza druga edycja programu
26.02.2009
Rusza druga edycja Orlika 2012. W tym roku do rządowego programu przystąpiły 52 śląskie gminy. W sumie mają zamiar wybudować 55 boisk sportowych. Samorządowcy deklarują, że teraz program będzie przebiegał sprawniej, a inwestycje szybciej. Nieśmiało liczą także, że uda się budować taniej, niż w ubiegłym roku.
Kilka dni temu sejmik województwa przyznał ponad 18 mln zł dofinansowania na budowę orlikowych obiektów sportowych, czyli dwóch boisk (piłkarskiego i wielofunkcyjnego) oraz zaplecza sanitarnego. Drugie tyle dokłada rząd. Każda z gmin dostaje więc na budowę boisk ponad 660 tys. zł dofinansowania, resztę musi wyłożyć z własnej kieszeni. Na podobną kasę już w zeszłym roku chrapkę miało kilkadziesiąt samorządów. Ostatecznie do programu przystąpiło 40 gmin i powiatów. Na polu bitwy pozostało 35. Siedemnaście jeszcze nie zakończyło inwestycji.
- Problemem jest pogoda. Mają czas do końca kwietnia - mówi Janusz Raczek, koordynator programu w naszym regionie
W tej edycji chętnych było więcej niż w poprzedniej - ponad 60 samorządów. Tradycyjnie wygrywają najlepiej przygotowane gminy. Szansę mają zeszłoroczni dezerterzy, między innymi Katowice, Ruda Śląska i Mysłowice. W pierwszej edycji problemów było sporo. Samorządowcy narzekali między innymi na to, że materiały z Ministerstwa Sportu dotarły do nich zbyt późno, co z kolei znacznie opóźniło proces adaptacji projektów budowlanych. Twierdzili także, że projekt jest niedoszacowany i boisk nie da się budować za proponowany 1 mln zł, niejednokrotnie cena była dwukrotnie wyższa.
- Koszt ofertowy wyniósł 2,6 mln zł. W budżecie miasta nie było takich środków, musielibyśmy dołożyć prawie 2 mln zł - tłumaczy Adam Nowak, rzecznik magistratu w Rudzie Śląskiej.
Rudzcy urzędnicy zrezygnowali z edycji 2008. Teraz szacują koszty budowy boisk na 1,6 mln zł. - Boiska powstaną przy ul. Gwareckiej w dzielnicy Bykowina, blisko dużej szkoły - zapowiada Nowak.
W Katowicach problemem była nie kasa, a lokalizacja. Wybór odpowiedniej trwał zbyt długo. Urzędnicy doszli do wniosku, że nie wyrobią się do końca grudnia 2008, terminu, który początkowo obowiązywał jako ostateczny. - Orlik ma powstać przy kąpielisku Bugla. Szacujemy, że będzie kosztować około 1,3 mln zł - ocenia Józef Tajak z wydziału inwestycji katowickiego UM.
Orlikowe boiska są popularne w Bytomiu. W zeszłym roku za 1,2 mln zł oddano obiekt przy SP nr 42 w Rozbarku. Teraz samorządowcy przymierzają się do kolejnej budowy. - Szacunkowa wartość projektu to 1,3 mln zł. Wybraliśmy lokalizację w Stroszku, przy Gimnazjum nr 11 - mówi Katarzyna Krzemińska-Kruczek, rzecznik UM.
Urzędnicy po cichu liczą, że tego roku budować będzie można taniej. - Materiały tanieją, pojawia się więcej oferentów - mówi Tajak. O to, aby nie przepłacać, apelował także minister sportu, Mirosław Drzewecki. W Ministerstwie Sportu obliczono że w 2008 roku średni koszt budowy Orlika wyniósł 1,3 mln zł. Spośród 575 wybudowanych boisk, 49 kosztowało więcej niż 1,5 mln zł. Najtaniej było w Nowych Piekutach na Podlasiu (994 tys. zł), najdrożej w Zabrzu - 2,6 mln zł.
W sumie rząd planuje przeznaczyć na tegoroczne Orliki 250 mln zł. Za te pieniądze dofinansuje budowę 750 boisk. Najwięcej, po 100, będzie w woj. mazowieckim i wielkopolskim, najmniej w świętokrzyskim - 10 i opolskim -15.
Justyna Przybytek - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/966174.html
Wit - Pon Mar 30, 2009 6:51 pm
Szkoda na sport?
Anna Ginał, 2009-03-21 21:08
Takiej burzy na trybunach hali sportowej w Dąbrowie Górniczej nie wywołała jeszcze żadna akcja siatkarek miejskiego klubu. Gorącą dyskusję sprowokowało za to kilku radnych, którzy postanowili przyjrzeć się bliżej finansom MKS-u Dąbrowa Górnicza, do którego, ich zdaniem, płynie zbyt szeroki strumień pieniędzy z kasy miasta. Skandal - mówią kibice, będzie kontrola - zapowiadają radni.
Nawet gdyby następnego dnia gardło miało boleć niemiłosiernie - doping dla siatkarek MKS-u być musi. Takiego poświęcenia zdają się jendak nie dostrzegać niektórzy dąbrowscy radni, którzy postanowili zbadać finanse klubu i zastanowić się czy w Dąbrowie Górniczej nie ma innych, bardziej istotnych wydatków. - Uważamy, że są ważniejsze potrzeby i będziemy przekonywali prezydenta właśnie w tym kierunku wydawania pieniędzy publicznych - stwierdza Grzegorz Jaszczura, radny Dąbrowy Górniczej.
Pieniądze publiczne szerokim strumieniem płyną z miasta do klubu; rocznie jest to kilka milionów złotych. Radni mają jendak swoje pomysły na ich zagospodarowanie. Takie jak na przykład aktywizacja bezrobotnych, pomoc dla dzieci z ubogich rodzin czy rozwój szkolnych klubów sportowych, a dalsze, hojne dotowanie klubu im się nie podoba. - Podejrzenia nie pochodzą od radnych, ale od mieszkańców, którzy płacąc podatki tak naprawdę utrzymują to miasto - wyjaśnia Tomasz Pasek, radny Dąbrowy Górniczej. Miasto, którego wizytówką jest właśnie MKS. Zespół gra w krajowej czołówce, a na meczach trybuny zawsze pękają w szwach. To uderzenie w nas i w to, co kochamy najbardziej - kobiecą siatkówkę - uważają kibice.
To nie skok na kasę, a po prostu nie do końca przemyślana inicjatywa, uważa prezes dąbrowskiego MKS-u. Wydać na pomoc dla dzieci i bezrobotnych czy na klub sportowy to dylematy, na które w mieście nie powinno być miejsca. - To jak wybór czy kupić rękawiczki, czy szalik ciepły na zimę - jedno i drugie jest potrzebne - także sport na najwyższym poziomie - uważa Robert Karlik, prezes klubu.
Grzegorz Grządziel - wieloletni trener i wykładowca katowickiej AWF uważa, że inicjatywa radnych to nierozsądna zagrywka. - Wiele miast ma takie problemy jak Dąbrowa Górnicza, nawet zespołu z Brazylii - to może taki daleki przykład, ale nikt nie ośmiela się atakować sportu, bo to dziedzina kultury - przyznaje Grządziel.
Są jednak kibice, którzy w dąbrowskich radnych, a raczej w ich, głęboko ukrytą sportową pasję - wciąż wierzą. Co nie zmienia faktu, że w klubie szykuje się kontrola wszystkich wydatków. Kto wygra mecz - nie ten o pozycję w tabeli, a o pieniądze - okaże się za kilka tygodni.
http://www.tvs.pl/informacje/9639/
Wit - Czw Kwi 23, 2009 7:59 pm
Nowe Orliki muszą powstać bez opóźnień
dziś
Spośród 52 śląskich gmin, które biorą udział w rządowym programie Orlik 2012, tylko urzędnicy w dwóch zakasali rękawy i wzięli się do roboty.
W Łodygowicach pozytywnie rozstrzygnięto przetarg i wykonawca lada dzień wejdzie na plac budowy, w trakcie procedur jest jeszcze gmina Gorzyce. - Pozostałe są na etapie adaptacji projektów budowlanych - wyjaśnia Janusz Raczek, koordynator Orlika w woj. śląskim. Urzędnicy twierdzą, że to jeszcze nie spóźnienie, bo czas na postawienie obiektów sportowych mają do końca roku. To samo mówili jednak w ubiegłym roku. Wynik? Początkowo w regionie miało powstać 40 kompleksów sportowych. Kilka gmin zrezygnowało i zostało 35 boisk. Do dziś 12 nie otwarto, między innymi w Świętochłowicach, Tychach, Orzeszu i Jaworznie.
W sumie w ramach sztandarowego projektu Ministerstwa Sportu i Turystyki "Moje Boisko - Orlik 2012" w województwie udało się już zbudować 18 kompleksów boisk (piłkarskich i wielofunkcyjnych oraz zaplecze sanitarne). Kolejnych 12 musi być gotowych do końca kwietnia. Do grudnia gminy chcą wybudować następne 55, już w ramach drugiej edycji Orlika. W sumie woj. śląskie ma szansę w 2010 roku dysponować 90 nowoczesnymi zespołami boisk. Finał programu przewidziano w 2012 roku.
Gdzie zobaczymy nowe boiska? Między innymi w Katowicach, Mysłowicach, Rudzie Śląskiej, Ornontowicach, Tarnowskich Górach, ponownie w Bytomiu, w Zabrzu, Piekarach Śląskich, po dwa w Mikołowie i Radzionkowie.
Założenia programu są takie same, jak w ubiegłym roku. Gminy adaptują ministerialne wytyczne co do wyglądu boisk, zaplecza i infrastruktury towarzyszącej. Tegoroczna edycja różni się jednak tym, że teraz ministerstwo ukręciło bicz na niespiesznych samorządowców. - Te samorządy, które uczestniczyły w zeszłorocznej edycji, mogą kończyć budowy w kwietniu. W tej edycji nie ma już możliwości przesunięcia inwestycji na kolejny rok, musi być ukończona i rozliczona do ostatniego dnia grudnia. W innym wypadku gminy będą musiały zwrócić dofinansowania - ostrzega Raczek.
Dotacje, które wpadną do kas gmin, to około 36 mln zł. Połowę - 18 mln zł przyznał na realizację programu sejmik województwa, drugie tyle dokłada rząd. Każda z gmin dostaje na budowę boisk ponad 666 tys. zł, resztę musi wyłożyć z własnej kieszeni.
Ponad milion złotych będą musiały wygospodarować wadze Katowic. Orlik ma powstać przy kąpielisku Bugla. - Projektant ma trzy miesiące na adaptację projektu. Spodziewamy się, że w lipcu ogłosimy przetarg. Zakładane koszty budowy to około 1,7 mln zł - wyjaśnia Adam Kochański, naczelnik Wydziału Inwestycji w katowickim magistracie. Wstępnie koszty szacowali już też urzędnicy w Rudzie Śląskiej i Bytomiu. Tu boiska będą kosztować odpowiednio 1,6 mln zł i 1,3 mln zł. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że cztery gminy do końca miesiąca odpuszczą udział w programie.
1,7 mln złotych ma kosztować budowa boiska w Katowicach. Powstanie przy Bugli
Justyna Przybytek - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/988779.html
potok77 - Pią Sty 08, 2010 12:40 pm
Orlik 2012, czyli rząd daje i odbiera
Główny ciężar budowania słynnych Orlików nieoczekiwanie spadł na lokalny samorząd, który teraz będzie musiał od takiej inwestycji odprowadzić 22 proc.-podatek VAT, choć zapowiadano, że będzie inaczej.
Zgodnie z założeniem programu "Moje Boisko-Orlik 2012" podział kosztów budowy miał być równy i po jednej trzeciej obciążać: rząd, samorząd województwa oraz samorząd gminy. Co więcej, rząd skalkulował, że takie wielofunkcyjne boisko powinno powstać za milion złotych, w związku z tym dokłada do jednej inwestycji tylko 333 tys. zł. Jednak co rząd jedną ręką daje na boiska, to drugą zabiera z powrotem, bowiem VAT w całości zapłacić musi gmina, która jest głównym inwestorem.
Przykładowo, Orlika w Tychach zbudowano za 1,5 mln zł. Rząd dołożył 333 tys. zł, a następnie w formie podatku VAT odebrał sobie z tej inwestycji... 270 tys. zł. Wychodzi więc na to, że znaczny koszt rządowego dofinansowania w Tychach dotyczył pokrycia kosztów VAT-u. Identycznie jest w pozostałych miastach.
Donald Tusk w sejmowym exposĂŠ w 2007 roku zadeklarował, że w każdej polskiej gminie powstanie kompleks boisk. Rząd dołoży się do ich budowy. Poseł PiS Mieczysław Golba wystąpił już z interpelacją do ministra finansów Jacka Rostowskiego pytając, co minister zamierza zrobić, by zwolnić z podatku VAT inwestycje realizowane w ramach rządowego projektu "Moje Boisko-Orlik 2012"?
- Samorządy zwolnione z tych obciążeń mogłyby przeznaczyć pieniądze na finansowanie innych przedsięwzięć w zakresie kultury czy sportu - uzasadnia poseł.
Ministerstwo na razie milczy. Co więcej, rząd skalkulował, że wielofunkcyjne boisko powinno powstać za milion złotych, więc dokłada do jednej inwestycji tylko 333 tys. zł. Urząd Marszałkowski też daje 333 tys. zł. Rząd wymaga jednak, aby budować boiska z zapleczem. Milion na taką inwestycję najczęściej nie wystarcza, więc nadwyżkę w całości pokrywa gmina. W woj. śląskim w ramach rządowego programu zbudowaliśmy dotąd 80 Orlików.
Rząd na Orliki daje i... odbiera
Na 80 boisk Orlik, jakie dotąd powstały w województwie śląskim, Urząd Marszałkowski wydał ponad 26 mln zł. Drugie tyle dołożył rząd, ale gminy o wiele więcej. Zdaniem Michała Czarskiego, przewodniczącego sejmiku, program "Moje boisko - Orlik 2012" przynosi dobre rezultaty. Efekty tego pospolitego ruszenia - wykorzystanie boisk jest bardzo dobre - już widać i to jest najważniejsze.
Problemy jednak są. Przede wszystkim źle zostały skalkulowane przez rząd koszty projektów. Efekt jest taki, że główny ciężar finansowania programu "Orlik 2012" spoczywa właśnie na gminach, choć założenie było inne. Każda ze stron miała zapłacić za boisko po równo. Rząd uznał, że po 333 tys. zł brutto wystarczy, ale tak nie jest. Zapłacić trzeba daninę państwu - podatek VAT w wysokości 22 proc. od całej inwestycji, a on jest rozliczany przez inwestora, którym jest gmina.
- Podatek od towarów i usług VAT nie wraca do samorządów, lecz trafia do budżetu państwa. Pokazuje to, że rząd jedną ręka daje 333 tys. zł, a drugą zabiera, w formie podatku VAT. Im droższa inwestycja, tym większy podatek - wylicza poseł Mieczysław Golba z Prawa i Sprawiedliwości. - Wynika z tego, że samorządy ponoszą koszty finansowania rządowego programu.
Poseł już wystąpił do ministra finansów, by zwolnić samorządy z tego podatku. Krytykuje też koszty kwalifikowane projektu, przygotowanego przez Ministerstwo Sportu i Turystyki. Nie ujęto w nim m.in. przyłączy wodociągowych, kanalizacyjnych, elektrycznych oraz zaniżono powierzchnie chodników co najmniej dwukrotnie. Za wykonanie tych prac płacą wyłącznie gminy. Rząd określił koszt budowy jednego boiska na 1 mln zł i tych pieniędzy nie wystarcza na zbudowanie zaplecza, które jest wymagane przy tej inwestycji. Nigdzie nie udało się zbudować Orlika za milion złotych, jak założył rząd.
- Zasadną byłaby taka zmiana przepisów dotyczących 22 proc. podatku VAT czy realizacji inwestycji w ramach tego programu, aby zwolnić samorządy z ponoszenia tych dodatkowych obciążeń - uzasadnia poseł Golba.
Orlik przy Technicznych Zakładach Naukowych w Częstochowie kosztował ponad 1,5 mln zł. Miasto wyłożyło prawie 900 tys. zł (przy stałej dotacji rządowej 333 tys. zł i marszałkowskiej 333 tys. zł). Orlik przy Szkole Podstawowej nr 52 w Częstochowie był nieco tańszy - kosztował prawie 1,3 mln zł, z tego środki miasta to 627 tys. zł.
Dąbrowa Górnicza zafundowała sobie przy okazji kompleks sportowy przy ul. Morcinka z boiskami do siatkówki, koszykówki, piłki ręcznej i nożnej, w skład którego wchodzi także Orlik. Powstała tam również trybuna dla kibiców, bieżnia lekkoatletyczna, miejsce do skoku w dal i pchnięcia kulą. Inwestycja pochłonęła 5,5 mln zł, przy dotacji rządowej i marszałkowskiej 666 tys. zł. Gmina zapłaciła do budżetu państwa podatek VAT od całej inwestycji w wysokości 654 tys. zł! Na Orlikach ma się wychować przyszła kadra klubów sportowych i reprezentacji narodowej. Jak na razie system działa.
- Gminy otrzymują dofinansowanie do każdego boiska, równo po 666 tys. zł, ale te dodatkowe środki w wielu miastach realnie pomogły w budowie infrastruktury sportowej. Nie można tego bagatelizować i podważać - dodaje Grażyna Piechota, rzeczniczka Urzędu Miasta w Tychach.
http://katowice.naszemiasto.pl/artykul/ ... ,id,t.html
beschu - Pią Sty 08, 2010 10:16 pm
Orlik 2012, czyli rząd daje i odbiera
Aby za pierwszym razem "dać" i tak wpierw musi komuś "wziąć" i odpalić sobie część "za usługę".
Wit - Pon Lut 01, 2010 9:53 pm
Kara za zerwanie umowy na organizację turnieju World Tour
Andrzej Kaim
2010-01-28 22:57:58 , Aktualizacja 2010-01-29 08:43:29
Kara dla Mysłowic za zerwanie umowy na organizację turnieju World Tour w siatkówce plażowej może wynieść 50 tys. USD. To jednak nie wszystko
Jeśli władze Mysłowic nie znajdą w budżecie miasta środków na organizację Swatch FIVB World Tour mężczyzn w siatkówce plażowej w 2010 i kolejnych dwóch latach nie tylko będą musiały zapłacić 50 tys. USD kary. Z pewnością czeka je również kosztowny proces z federacją. Jego wynik jest z góry przesądzony - Mysłowice przegrają. A wówczas straty miasta z tytułu odszkodowań, które będzie musiało zapłacić, liczyć będzie można w setkach tysięcy, jeśli nie w milionach dolarów amerykańskich. To zależeć będzie od wyceny kosztów, które przedstawi światowy związek siatkówki.
Dodatkowo kary płacić będzie również Polski Związek Piłki Siatkowej (150 tys. USD), a FIVB może także zakazać organizowania w Polsce międzynarodowych turniejów na najbliższe dwa lata, a nawet cofnąć zgodę na turniej siatkówki plażowej, który odbywa się w Starych Jabłonkach ( już od sześciu lat).
- Już od dłuższego czasu prezydent Grzegorz Osyra przekonuje radnych, że nie możemy wycofać się z podjętych wcześniej zobowiązań - wyjaśnia Katarzyna Szymańska, rzeczniczka prasowa mysłowickiego magistratu. - Jednak do tej pory żadne argumenty nie trafiały do nich. Może teraz przekonają się, że World Tour musi się u nas odbyć.
Właśnie organizacją tej imprezy i związanymi z nią kosztami zajmowali się radni Komisji Finansów podczas wtorkowego posiedzenia.
- Dobrze, że rada okazała się na tyle zapobiegliwa, że konstrując budżet zostawiliśmy kilkumilionową rezerwę na nieprzewidziane wydatki - mówi Zbigniew Augustyn, przewodniczący KF. - Będziemy wnioskować o przeznaczenie na dofinansowanie World Tour kwotą 65o tys. złotych.
Okazuje się jednak, że rezerwa, o której mówi Augustyn została wcześniej rozdysponowana na inne zadania. A poza tym sama pula nagród w mysłowickimi turnieju siatkówki plażowej wynosi 190 tys. USD więc suma, którą radni chcą przeznaczyć na organizację imprezy ledwie wystarczy na ufundowanie nagród.
Mimo tych kłopotów Olga Syropiatko z Wydziału Siatkówki Plażowej PZPS wierzy, że Mysłowice nie wpędzą związku w kłopoty i nie przyniosą Polsce wstydu.
- Radni doskonale wiedzieli jakie przyjmują na siebie zobowiązania oraz co grozi im za zerwanie umowy - mówi Syropiatko. - Mam nadzieję, że są to odpowiedzialni ludzie, którzy zdają sobie sprawę z konsekwencji, jeśli impreza nie dojdzie do skutku.
Ktoś musi zapłacić
Co wspólnego mają Moskwa, Sznaghaj, Rzym, Praga, Marsylia i Mysłowice? To miasta, w których w tym roku obywać będą się turnieje siatkówki plażowej w ramach Swatch FIBA World Tour. Jednak jest jedno małe ale... nikt nie daje gwarancji, że mysło-wicki turniej dojdzie do skutku.
Krach finansów publicznych w Mysłowicach powoduje nie tylko, że zagrożona jest organizacja turnieju, ale pod znakiem zapytania stoi działalność większości sekcji sportowych MOSiR-u.
Co prawda radni podczas ostatniego posiedzenia Komisji Finansów Rady Miasta zgłosili wniosek, by dofinansować budżet imprezy kwotą 650 tysięcy złotych, a jako źródło finansowania wskazali rezerwę budżetową Mysłowic, jednak ustawa o finansach publicznych jasno precyzuje, że tylko prezydent miasta może rozporządzać tymi środkami. - Trudno w tej chwili powiedzieć, czy Mysłowice nie będą mieć pilniejszych wydatków, na które prezydent będzie musiał przeznaczyć środki z rezerwy budżetowej - podkreśla Katarzyna Szymańska, rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta w Mysłowicach.
Przedstawiciele PZPS odpowiedzialni za siatkówkę plażową w Polsce byli ogromnie zaskoczeni, gdy dowiedzieli się, że organizacja turnieju w Mysłowicach stoi pod znakiem zapytania.
- Nikt oficjalnie nas nie poinformował, że impreza może się nie odbyć. Uważaliśmy, że przedstawiciele Mysłowic to odpowiedzialni ludzie, którzy więdzą na co się zdecydowali zawierając czteroletnią umowę z FIVB - mówi Olga Syropiatko z Wydziału Siatkówki Plażowej PZPS. - Nie chcę nawet myśleć jakie koszty będziemy musieli ponieść jeśli Mysłowice zerwą umowę. I nie mówię tylko o kwestiach finansowych, bowiem grozi nam także wykluczenie z organizowania imprez międzynarodowych w najbliższych latach.
Okazuje się, że radni chyba jednak nie do końca byli zorientowani w tym, że umowa na organizowanie World Tour w Mysłowicach zawarta została na cztery lata.
- Nie chcę przesądzać, że prezydent Osyra złamał prawo zawierając umowę na cztery imprezy, ale w wieloletnim planie wydatków miejskich nie ma żadnego zapisu świadczącego o tym, że Mysłowice przygotowują się do takiego przedsięwzięcia - mówi Augustyn. - Dlatego uważnie przeanalizujemy umowy pomiędzy FIVB a Mysłowicami. Nie może być tak, że prezydent będzie stawiał radnych pod ścianą w sytuacji bez wyjścia.
Jedno jest pewne. Mysłowice i tak poniosą koszty.
http://myslowice.naszemiasto.pl/artykul ... egoria=678
Strona 2 z 2 • Wyszukano 104 wypowiedzi • 1, 2