[Imprezy] Interpretacje
Wit - Pon Mar 22, 2010 9:41 pm
Koniec Interpretacji. Nie ma godnego do Lauru Konrada
Aleksandra Czapla-Osliso 2010-03-21, ostatnia aktualizacja 2010-03-21 21:59:55.0
Po raz drugi w historii Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej Interpretacje żaden reżyser nie zdobył głównej nagrody, czyli Lauru Konrada. W kuluarach można było usłyszeć, że festiwal musi się zmienić. Padła nawet propozycja, aby znów organizować go co dwa lata.
Takiego finału XII Interpretacji można się było spodziewać. Przed festiwalem Łukasz Drewniak, współpracownik dyrektora Jacka Sieradzkiego, zapewniał wprawdzie, że wybrali do konkursu mocną piątkę reżyserów. Najwyraźniej jednak nie o tę piątkę chodziło publiczności, jurorom i dziennikarzom. Żaden z nich nie był wystarczająco dobry, żeby zdobyć pozycję lidera.
Przekonaliśmy się o tym podczas finału festiwalu, gdy jurorzy wręczają mieszki z pieniędzmi swoim faworytom. Jako pierwsza na scenę Teatru Śląskiego wyszła reżyserka Agnieszka Glińska. Swój woreczek z 10 tys. zł przyznała Barbarze Wysockiej, reżyserce "Pijaków". Po niej swój głos oddał scenograf Jerzy Juk-Kowarski. Wybrał spektakl "ID" Marcina Libera. Dla tego reżysera jest to pierwsza nagroda w życiu. Za chwilę Liber, równie zaskoczony, odebrał drugi woreczek, tym razem z rąk wybitnego dramaturga i pisarza Janusza Głowackiego.
Założyciel Teatru im. Witkacego w Zakopanem Andrzej Dziuk za najlepszy spektakl uznał z kolei "Ostatniego takiego ojca" Łukasza Witt-Michałowskiego na podstawie dramatu Artura Pałygi mieszkającego w Bielsku-Białej. Nikogo tym nie zdziwił - Witt-Michałowski był przez kilka lat aktorem zakopiańskiej sceny.
Szalę mogła przeważyć Krystyna Meissner, pomysłodawczyni m.in. festiwali "Kontakt"i "Dialog". Odebrała jednak nadzieję na zwycięstwo Liberowi wybierając Krzysztofa Rekowskiego i jego inscenizację "Panien z Wilka". Równocześnie przyznała, że chętniej nagrodziłaby spektakl pozakonkursowy, czyli "Samotność pół bawełnianych" w reżyserii Radosława Rychcika.
Laur Konrada może zdobyć reżyser, który zdobędzie co najmniej trzy mieszki. W tym roku tak się nie stało. Brak głównej nagrody nie dziwi Marcina Wasyluka, krytyka teatralnego i dziennikarza Programu Pierwszego Polskiego Radia. - W spektaklach konkursowych zabrakło mi interpretacji. Tego, co reżyserzy chcieli powiedzieć od siebie - mówi.
Podobnego zdania jest Ryszard Klimczak, redaktor naczelny portalu Dziennik Teatralny. - W obliczu całego festiwalu Laur słusznie nie został przyznany. To była najsłabsza edycja, bo wiele spektakli nie spełniało kryterium oryginalnej interpretacji - twierdzi.
- To był salomonowy wybór. Żaden ze spektakli nie powinien otrzymać głównej nagrody. Żaden mnie nie zachwycił. Większość nie wzniosła się ponad poziom publicystyki, a przecież teatr to nie gazeta - mówiła Ewa Dąbek-Derda, teatrolożka z Zakładu Teatru i Dramatu Uniwersytetu Śląskiego.
Co dalej z Interpretacjami? Zdaniem Krystyny Meissner Katowice nie powinny rezygnować z festiwalu, ale czekają go poważne zmiany. - Widać, że wyczerpała się baza nowych reżyserów. Nie przybywa ich z roku na rok aż tylu, by wybrać pięciu. Może warto robić festiwal co dwa lata? Trzeba też poważnie podejść do kryteriów doboru spektakli . Z jednej strony przyjeżdżają tu młodzi reżyserzy, którzy zrobili dwie-trzy sztuki w życiu, a za konkurentów mają ludzi po piętnastu, dwudziestu realizacjach - mówi reżyserka i dyrektorka teatrów (pełny wywiad na s. 12).
O zmianę kryteriów wyboru sztuk do konkursu apeluje też Wasyluk. - W tym roku były dla mnie po prostu niejasne - twierdzi.
Swojego wyboru broni jednak Jacek Sieradzki, dyrektor artystyczny Interpretacji. - Nie widzę niczego zdrożnego w tym rozkładzie głosów jurorów. Chociaż widzowie będą pewnie myśleć, że stało się coś niedobrego, bo nikt nie wygrał. Ale przecież znaczy to tyle, że każdy z pięciu jurorów dostrzegł coś interesującego w dziełach czwórki reżyserów. To komplement dla tego zestawu spektakli - przekonuje.
Jednak nawet werdykt jurorów nie wzbudził takiego zaskoczenia jak decyzja dyrektora Teatru Śląskiego Tadeusza Bradeckiego, który ogłosił, że jego teatr nie zaprosi żadnego ze startujących w konkursie reżyserów do pracy nad spektaklem w Katowicach. Powodem jest brak pieniędzy. Zapytany przez nas w kuluarach przyznał jednak, że zadecydowały także względy artystyczne.
Z wyborem swojego faworyta wahali się też dziennikarze. W końcu nie przyznali własnej nagrody, lecz zaledwie dwa wyróżnienia honorując reżyserów "Pijaków" i "Ostatniego takiego ojca". Jedynie publiczność nie miała wątpliwości, głosując na tę ostatnią sztukę. Okazało się więc, że Nagroda Publiczności była jedyną przyznaną na XII Interpretacjach.
Interpretacje to nie arena dla debiutantów
Aleksandra Czapla-Oslislo 2010-03-21, ostatnia aktualizacja 2010-03-21 22:00:37.0
Z każdym dniem Interpretacji w kuluarach teatru narastało niezadowolenie. Choć nie podzielam w pełni zdania największych krytyków tegorocznej edycji festiwalu, to z festiwalem na pewno nie jest dobrze. Problem nie tyle w marnej kondycji młodego teatru, co w doborze konkursowej piątki spektakli. Interpretacje, choć są konkursem dla reżyserów pracujących krócej niż 15 lat, nie muszą być areną dla debiutantów. Nic się nie stanie, jeżeli na afiszach po raz kolejny zobaczymy nazwiska Mai Kleczewskiej czy Jana Klaty. Duet Jacek Sieradzki - Łukasz Drewniak postanowili jednak w tym roku poeksperymentować. Poeksperymentujmy i my. Może w następnej edycji grono selekcjonerów powinno się powiększyć i na wzór jurorów mieć pięcioosobowy i bardziej różnorodny skład?
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... nrada.html
Interpretacje przygasły, ale wciąż są wyjątkowe
Rozmawiała Aleksandra Czapla-Oslislo 2010-03-21, ostatnia aktualizacja 2010-03-21 22:05:54.0
- Jest kilka powodów, dla których festiwal Interpretacje przygasł. Ale na miejscu Katowic nie wypuszczałabym go z rąk - mówi Krystyna Meissner, jurorka zakończonego wczoraj XII Festiwalu Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje" i pomysłodawczyni największych polskich festiwali teatralnych "Kontakt" i "Dialog"
Rozmowa z Krystyną Meissner
Aleksandra Czapla-Oslislo: Czy katowickie Interpretacje potrzebują zmian?
Krystyna Meissner, jurorka festiwalu Interpretacje: Sam pomysł Interpretacji jest świetny, ale urodził się dosyć dawno i od tego czasu nie podlegał żadnym przekształceniom. A każdy festiwal musi się rozwijać.
Jest kilka powodów, dla których przygasł. Po pierwsze, wyczerpała się baza reżyserów - nie przybywa ich z roku na rok aż tylu, by wybrać zawsze nową piątkę. Dlatego organizatorzy wyraźnie zaczynają szukać ich w teatrze offowym czy alternatywnym. Może warto zwolnić tempo, robić festiwal co dwa lata?
Trzeba też jeszcze raz podejść do kryteriów doboru. Z jednej strony przyjeżdżają tu młodzi reżyserzy, którzy w swoim życiu zrobili dwie, trzy sztuki. Jako konkurentów mają ludzi po piętnastu, dwudziestu realizacjach.
Poza tym festiwal trzeba obowiązkowo wypromować za granicą. Do Katowic powinni przyjeżdżać ludzie związani z innymi ważnymi festiwalami w Europie i świecie. Oni cały czas szukają nowych, świeżych reżyserskich osobowości. A rozglądałam się od tygodnia i w Katowicach nie spotkałam nikogo z zagranicy.
Jest Pani bez wątpienia ekspertem od festiwali teatralnych. Gdyby prezydent Katowic poprosił Panią o ekspertyzę dotyczącą Interpretacji, jaka byłaby Pani opinia?
- Po pierwsze, na miejscu Katowic i ich władz nie wypuszczałabym tego festiwalu z rąk. Nie ma drugiego takiego wydarzenia w Polsce. Zastanowiłabym się, jak nadać mu rangę międzynarodową. Po drugie, trzeba wyraźnie umocnić tę imprezę. Na ogół tego typu festiwale są organizowane przez teatr. Jest wtedy dużo łatwiej - jest ośrodek, administracja, telefony itp... Natomiast Interpretacje powstają w chwili, gdy dyrektorem jest nominowany Jacek Sieradzki i zaczyna swoją pracę. On ma swoich ludzi, ale ci są rozproszeni. Moim zdaniem festiwal powinien być osobną instytucją, pracującą okrągły rok, by stworzyć coś o najlepszej jakości.
Po raz pierwszy jest Pani jurorką Interpretacji. Jest Pani surowym sędzią czy stosuje jednak taryfę ulgową dla reżyserów, którzy są najczęściej na początku swojej drogi?
- Jestem bardzo surowa. Nawet gdybym nie chciała taka być, to po prostu bardzo dużo już widziałam. Jestem jednocześnie otwarta nawet na najmniejszą cząstkę spektaklu, która jest zaskakująca i dobra. Nie całe przedstawienie musi być świetne. Czasem do połowy idzie znakomicie i reżyser zamiast skończyć, ciągnie to dalej i przegrywa. Jednak ja dostrzegam to, co dobre. W Interpretacjach chodzi przecież o to, by zobaczyć osobowość i potencjał na przyszłość. Katowicki festiwal pokazuje ludzi bardzo młodych i trzeba się liczyć z tym, że ich dzieła nie są skończone.
Katowice ubiegają się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Mamy na to szansę?
- Byłam świadkiem wielu dyskusji we Wrocławiu, który także ubiega się o ten tytuł, na temat tego, kto mu zagraża. Z historii wynika, że tytuł stolicy kultury dostawały często miasta uprzemysłowione. Jeśli dobrze pamiętam, tak się stało w Niemczech i w Wielkiej Brytanii. Jeżeli zatem Europa będzie chciała przyznać tytuł miastu, któremu doda on skrzydeł, to Katowice i cała aglomeracja świetnie się do tego nadają. Trzeba tylko mieć strategię, która pokaże, że wasz region chce się przekształcić z przemysłowego na wyraźnie kulturalny.
Pod tym względem sytuacja Wrocławia jest zupełnie inna. Dlatego boi się, że przegra z wami lub z Łodzią. Charakter miasta może zaważyć na werdykcie, a Katowice z dobrą wizją mogą bez kompleksów ubiegać się o ten tytuł.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... tkowe.html
kiwele - Pon Mar 22, 2010 10:24 pm
Taki wazny festiwal, zawierajacy taki wielki potencjal dla kultury Katowic, a tu sie o nim mowi tak skromniutko. Zal.
Wlasnie przy tej okazji chcialem powiedziec, ze Katowicom, miastu z takimi regionalnymi ambicjami, nalezalby sie reprezentacyjny teatr majacy sale na conajmniej tysiac widzow, sluzaca takze do innych prestizowych imprez.
W miescie powinny byc jeszcze ze dwa inne male teatry takie jak obecny, wybudowany ponad sto lat temu dla ambitnego co prawda, ale wtedy jeszcze niespelna 40-tysiecznego miasteczka.
Sto lat nie wystarczylo, by w tej dziedzinie postapic naprzod?
Maciek B - Wto Mar 23, 2010 9:38 am
Jakości teatru nie mierzy się pojemnością widowni. Vide Teatr Rozrywki.
kiwele - Wto Mar 23, 2010 1:24 pm
Jakości teatru nie mierzy się pojemnością widowni. Vide Teatr Rozrywki.
Caly urok Forum: kazdy spiewa swoja piosenke.
Czy ja mowilem cos o jakosci Teatru?
Ja tylko sugeruje, ze dziecku ktore rosnie naleza sie wieksze ubranka.
Maciek B - Wto Mar 23, 2010 5:12 pm
W istocie - błędnie i zbyt pochopnie zinterpretowałem twoje słowa, aczkolwiek nieodparty wydał mi się żal, że taka instytucja (nie miasto) zasługuje na okazalszy gmach.
A reprezentacyjne miejsca do organizacji prestiżowych imprez będą przynajmniej dwa.
Wit - Wto Mar 23, 2010 9:17 pm
Kandydat do stolicy kultury nie ma porządnego teatru
Aleksandra Czapla-Oslislo 2010-03-22, ostatnia aktualizacja 2010-03-23 00:50:42.0
Wszyscy już pewnie usłyszeli, że w niedzielę na XII Ogólnopolskim Festiwalu Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje" nie przyznano Lauru Konrada. By jednak nagroda Interpretacji się nie zmarnowała i zakurzyła, proponuję przyznać ją pracownikom Estrady Śląskiej.
Od 12 lat regularnie podejmują się rzeczy niemal niewykonalnej - tworzą teatr od zera. Poczynając od desek, podestów, świateł, przez wypożyczanie obrotowej sceny, montowanie, zaciemnianie, po stawianie parawanów, kurtyn i ścian. Tę wyjątkową biegłość w majsterkowaniu osiągnęli z prostej przyczyny - Katowice nie mają nowoczesnej sceny.
Teatr Śląski stara się jak może sprostać wyzwaniom stawianym przez dzisiejszych reżyserów i scenografów, ale gmach z 1907 roku ma swoje ograniczenia, których nie sposób przeskoczyć. Opowieści prezydenta Piotra Uszoka o tym, jaka wspaniała i nowoczesna będzie scena w Pałacu Młodzieży, słuchaliśmy przez dobre dwie edycje. Sceny jak nie było, tak nie ma. Festiwalowe doświadczenia pokazują, że współczesny teatr przynajmniej od dekady opuścił mury i często rozgrywa się w przestrzeniach nieteatralnych. A skoro tak, to pytam, dlaczego w ciągu 12 lat nie została zaadaptowana do celów teatralnych któraś z poprzemysłowych przestrzeni, którymi tak się szczycimy? Ileż jeszcze razy organizatorzy ogólnopolskiego festiwalu będą tłumaczyć, że w galerii Szyb Wilson jest pięknie, ale aktorzy nie mają co liczyć na garderoby, a publiczność powinna ubrać się ciepło, bo temperatura może być nie najwyższa.
Sytuacji nie zmienia hybryda sceniczna stworzona w studiu telewizyjnym, bo tam też każdorazowo trzeba teatr montować od podstaw. Ileż razy jeszcze musimy zrezygnować z mistrzowskich przedstawień Krystiana Lupy, by Katowice podjęły decyzję o stworzeniu nowoczesnej sceny? Jego wysłannicy obejrzeli kilka scen i sal, łącznie ze Spodkiem, ale żadna nie spełniała jego wymogów. W końcu ile jeszcze podań i wniosków muszą złożyć artyści, którzy szukają przestrzeni dla swoich projektów? Kiedy skończą się Interpretacje, taka scena mogłaby być miejscem rezydencji stowarzyszenia A Part (kolejni majsterkowicze, którzy rok w rok tworzą międzynarodowy festiwal bez siedziby) albo Teatru Bez Sceny, który przestałby być wreszcie bezdomny.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... eatru.htmlzanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl romanbijak.xlx.pl
Strona 2 z 2 • Wyszukano 96 wypowiedzi • 1, 2
Wit - Pon Mar 22, 2010 9:41 pm
Koniec Interpretacji. Nie ma godnego do Lauru Konrada
Aleksandra Czapla-Osliso 2010-03-21, ostatnia aktualizacja 2010-03-21 21:59:55.0
Po raz drugi w historii Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej Interpretacje żaden reżyser nie zdobył głównej nagrody, czyli Lauru Konrada. W kuluarach można było usłyszeć, że festiwal musi się zmienić. Padła nawet propozycja, aby znów organizować go co dwa lata.
Takiego finału XII Interpretacji można się było spodziewać. Przed festiwalem Łukasz Drewniak, współpracownik dyrektora Jacka Sieradzkiego, zapewniał wprawdzie, że wybrali do konkursu mocną piątkę reżyserów. Najwyraźniej jednak nie o tę piątkę chodziło publiczności, jurorom i dziennikarzom. Żaden z nich nie był wystarczająco dobry, żeby zdobyć pozycję lidera.
Przekonaliśmy się o tym podczas finału festiwalu, gdy jurorzy wręczają mieszki z pieniędzmi swoim faworytom. Jako pierwsza na scenę Teatru Śląskiego wyszła reżyserka Agnieszka Glińska. Swój woreczek z 10 tys. zł przyznała Barbarze Wysockiej, reżyserce "Pijaków". Po niej swój głos oddał scenograf Jerzy Juk-Kowarski. Wybrał spektakl "ID" Marcina Libera. Dla tego reżysera jest to pierwsza nagroda w życiu. Za chwilę Liber, równie zaskoczony, odebrał drugi woreczek, tym razem z rąk wybitnego dramaturga i pisarza Janusza Głowackiego.
Założyciel Teatru im. Witkacego w Zakopanem Andrzej Dziuk za najlepszy spektakl uznał z kolei "Ostatniego takiego ojca" Łukasza Witt-Michałowskiego na podstawie dramatu Artura Pałygi mieszkającego w Bielsku-Białej. Nikogo tym nie zdziwił - Witt-Michałowski był przez kilka lat aktorem zakopiańskiej sceny.
Szalę mogła przeważyć Krystyna Meissner, pomysłodawczyni m.in. festiwali "Kontakt"i "Dialog". Odebrała jednak nadzieję na zwycięstwo Liberowi wybierając Krzysztofa Rekowskiego i jego inscenizację "Panien z Wilka". Równocześnie przyznała, że chętniej nagrodziłaby spektakl pozakonkursowy, czyli "Samotność pół bawełnianych" w reżyserii Radosława Rychcika.
Laur Konrada może zdobyć reżyser, który zdobędzie co najmniej trzy mieszki. W tym roku tak się nie stało. Brak głównej nagrody nie dziwi Marcina Wasyluka, krytyka teatralnego i dziennikarza Programu Pierwszego Polskiego Radia. - W spektaklach konkursowych zabrakło mi interpretacji. Tego, co reżyserzy chcieli powiedzieć od siebie - mówi.
Podobnego zdania jest Ryszard Klimczak, redaktor naczelny portalu Dziennik Teatralny. - W obliczu całego festiwalu Laur słusznie nie został przyznany. To była najsłabsza edycja, bo wiele spektakli nie spełniało kryterium oryginalnej interpretacji - twierdzi.
- To był salomonowy wybór. Żaden ze spektakli nie powinien otrzymać głównej nagrody. Żaden mnie nie zachwycił. Większość nie wzniosła się ponad poziom publicystyki, a przecież teatr to nie gazeta - mówiła Ewa Dąbek-Derda, teatrolożka z Zakładu Teatru i Dramatu Uniwersytetu Śląskiego.
Co dalej z Interpretacjami? Zdaniem Krystyny Meissner Katowice nie powinny rezygnować z festiwalu, ale czekają go poważne zmiany. - Widać, że wyczerpała się baza nowych reżyserów. Nie przybywa ich z roku na rok aż tylu, by wybrać pięciu. Może warto robić festiwal co dwa lata? Trzeba też poważnie podejść do kryteriów doboru spektakli . Z jednej strony przyjeżdżają tu młodzi reżyserzy, którzy zrobili dwie-trzy sztuki w życiu, a za konkurentów mają ludzi po piętnastu, dwudziestu realizacjach - mówi reżyserka i dyrektorka teatrów (pełny wywiad na s. 12).
O zmianę kryteriów wyboru sztuk do konkursu apeluje też Wasyluk. - W tym roku były dla mnie po prostu niejasne - twierdzi.
Swojego wyboru broni jednak Jacek Sieradzki, dyrektor artystyczny Interpretacji. - Nie widzę niczego zdrożnego w tym rozkładzie głosów jurorów. Chociaż widzowie będą pewnie myśleć, że stało się coś niedobrego, bo nikt nie wygrał. Ale przecież znaczy to tyle, że każdy z pięciu jurorów dostrzegł coś interesującego w dziełach czwórki reżyserów. To komplement dla tego zestawu spektakli - przekonuje.
Jednak nawet werdykt jurorów nie wzbudził takiego zaskoczenia jak decyzja dyrektora Teatru Śląskiego Tadeusza Bradeckiego, który ogłosił, że jego teatr nie zaprosi żadnego ze startujących w konkursie reżyserów do pracy nad spektaklem w Katowicach. Powodem jest brak pieniędzy. Zapytany przez nas w kuluarach przyznał jednak, że zadecydowały także względy artystyczne.
Z wyborem swojego faworyta wahali się też dziennikarze. W końcu nie przyznali własnej nagrody, lecz zaledwie dwa wyróżnienia honorując reżyserów "Pijaków" i "Ostatniego takiego ojca". Jedynie publiczność nie miała wątpliwości, głosując na tę ostatnią sztukę. Okazało się więc, że Nagroda Publiczności była jedyną przyznaną na XII Interpretacjach.
Interpretacje to nie arena dla debiutantów
Aleksandra Czapla-Oslislo 2010-03-21, ostatnia aktualizacja 2010-03-21 22:00:37.0
Z każdym dniem Interpretacji w kuluarach teatru narastało niezadowolenie. Choć nie podzielam w pełni zdania największych krytyków tegorocznej edycji festiwalu, to z festiwalem na pewno nie jest dobrze. Problem nie tyle w marnej kondycji młodego teatru, co w doborze konkursowej piątki spektakli. Interpretacje, choć są konkursem dla reżyserów pracujących krócej niż 15 lat, nie muszą być areną dla debiutantów. Nic się nie stanie, jeżeli na afiszach po raz kolejny zobaczymy nazwiska Mai Kleczewskiej czy Jana Klaty. Duet Jacek Sieradzki - Łukasz Drewniak postanowili jednak w tym roku poeksperymentować. Poeksperymentujmy i my. Może w następnej edycji grono selekcjonerów powinno się powiększyć i na wzór jurorów mieć pięcioosobowy i bardziej różnorodny skład?
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... nrada.html
Interpretacje przygasły, ale wciąż są wyjątkowe
Rozmawiała Aleksandra Czapla-Oslislo 2010-03-21, ostatnia aktualizacja 2010-03-21 22:05:54.0
- Jest kilka powodów, dla których festiwal Interpretacje przygasł. Ale na miejscu Katowic nie wypuszczałabym go z rąk - mówi Krystyna Meissner, jurorka zakończonego wczoraj XII Festiwalu Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje" i pomysłodawczyni największych polskich festiwali teatralnych "Kontakt" i "Dialog"
Rozmowa z Krystyną Meissner
Aleksandra Czapla-Oslislo: Czy katowickie Interpretacje potrzebują zmian?
Krystyna Meissner, jurorka festiwalu Interpretacje: Sam pomysł Interpretacji jest świetny, ale urodził się dosyć dawno i od tego czasu nie podlegał żadnym przekształceniom. A każdy festiwal musi się rozwijać.
Jest kilka powodów, dla których przygasł. Po pierwsze, wyczerpała się baza reżyserów - nie przybywa ich z roku na rok aż tylu, by wybrać zawsze nową piątkę. Dlatego organizatorzy wyraźnie zaczynają szukać ich w teatrze offowym czy alternatywnym. Może warto zwolnić tempo, robić festiwal co dwa lata?
Trzeba też jeszcze raz podejść do kryteriów doboru. Z jednej strony przyjeżdżają tu młodzi reżyserzy, którzy w swoim życiu zrobili dwie, trzy sztuki. Jako konkurentów mają ludzi po piętnastu, dwudziestu realizacjach.
Poza tym festiwal trzeba obowiązkowo wypromować za granicą. Do Katowic powinni przyjeżdżać ludzie związani z innymi ważnymi festiwalami w Europie i świecie. Oni cały czas szukają nowych, świeżych reżyserskich osobowości. A rozglądałam się od tygodnia i w Katowicach nie spotkałam nikogo z zagranicy.
Jest Pani bez wątpienia ekspertem od festiwali teatralnych. Gdyby prezydent Katowic poprosił Panią o ekspertyzę dotyczącą Interpretacji, jaka byłaby Pani opinia?
- Po pierwsze, na miejscu Katowic i ich władz nie wypuszczałabym tego festiwalu z rąk. Nie ma drugiego takiego wydarzenia w Polsce. Zastanowiłabym się, jak nadać mu rangę międzynarodową. Po drugie, trzeba wyraźnie umocnić tę imprezę. Na ogół tego typu festiwale są organizowane przez teatr. Jest wtedy dużo łatwiej - jest ośrodek, administracja, telefony itp... Natomiast Interpretacje powstają w chwili, gdy dyrektorem jest nominowany Jacek Sieradzki i zaczyna swoją pracę. On ma swoich ludzi, ale ci są rozproszeni. Moim zdaniem festiwal powinien być osobną instytucją, pracującą okrągły rok, by stworzyć coś o najlepszej jakości.
Po raz pierwszy jest Pani jurorką Interpretacji. Jest Pani surowym sędzią czy stosuje jednak taryfę ulgową dla reżyserów, którzy są najczęściej na początku swojej drogi?
- Jestem bardzo surowa. Nawet gdybym nie chciała taka być, to po prostu bardzo dużo już widziałam. Jestem jednocześnie otwarta nawet na najmniejszą cząstkę spektaklu, która jest zaskakująca i dobra. Nie całe przedstawienie musi być świetne. Czasem do połowy idzie znakomicie i reżyser zamiast skończyć, ciągnie to dalej i przegrywa. Jednak ja dostrzegam to, co dobre. W Interpretacjach chodzi przecież o to, by zobaczyć osobowość i potencjał na przyszłość. Katowicki festiwal pokazuje ludzi bardzo młodych i trzeba się liczyć z tym, że ich dzieła nie są skończone.
Katowice ubiegają się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Mamy na to szansę?
- Byłam świadkiem wielu dyskusji we Wrocławiu, który także ubiega się o ten tytuł, na temat tego, kto mu zagraża. Z historii wynika, że tytuł stolicy kultury dostawały często miasta uprzemysłowione. Jeśli dobrze pamiętam, tak się stało w Niemczech i w Wielkiej Brytanii. Jeżeli zatem Europa będzie chciała przyznać tytuł miastu, któremu doda on skrzydeł, to Katowice i cała aglomeracja świetnie się do tego nadają. Trzeba tylko mieć strategię, która pokaże, że wasz region chce się przekształcić z przemysłowego na wyraźnie kulturalny.
Pod tym względem sytuacja Wrocławia jest zupełnie inna. Dlatego boi się, że przegra z wami lub z Łodzią. Charakter miasta może zaważyć na werdykcie, a Katowice z dobrą wizją mogą bez kompleksów ubiegać się o ten tytuł.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... tkowe.html
kiwele - Pon Mar 22, 2010 10:24 pm
Taki wazny festiwal, zawierajacy taki wielki potencjal dla kultury Katowic, a tu sie o nim mowi tak skromniutko. Zal.
Wlasnie przy tej okazji chcialem powiedziec, ze Katowicom, miastu z takimi regionalnymi ambicjami, nalezalby sie reprezentacyjny teatr majacy sale na conajmniej tysiac widzow, sluzaca takze do innych prestizowych imprez.
W miescie powinny byc jeszcze ze dwa inne male teatry takie jak obecny, wybudowany ponad sto lat temu dla ambitnego co prawda, ale wtedy jeszcze niespelna 40-tysiecznego miasteczka.
Sto lat nie wystarczylo, by w tej dziedzinie postapic naprzod?
Maciek B - Wto Mar 23, 2010 9:38 am
Jakości teatru nie mierzy się pojemnością widowni. Vide Teatr Rozrywki.
kiwele - Wto Mar 23, 2010 1:24 pm
Jakości teatru nie mierzy się pojemnością widowni. Vide Teatr Rozrywki.
Caly urok Forum: kazdy spiewa swoja piosenke.
Czy ja mowilem cos o jakosci Teatru?
Ja tylko sugeruje, ze dziecku ktore rosnie naleza sie wieksze ubranka.
Maciek B - Wto Mar 23, 2010 5:12 pm
W istocie - błędnie i zbyt pochopnie zinterpretowałem twoje słowa, aczkolwiek nieodparty wydał mi się żal, że taka instytucja (nie miasto) zasługuje na okazalszy gmach.
A reprezentacyjne miejsca do organizacji prestiżowych imprez będą przynajmniej dwa.
Wit - Wto Mar 23, 2010 9:17 pm
Kandydat do stolicy kultury nie ma porządnego teatru
Aleksandra Czapla-Oslislo 2010-03-22, ostatnia aktualizacja 2010-03-23 00:50:42.0
Wszyscy już pewnie usłyszeli, że w niedzielę na XII Ogólnopolskim Festiwalu Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje" nie przyznano Lauru Konrada. By jednak nagroda Interpretacji się nie zmarnowała i zakurzyła, proponuję przyznać ją pracownikom Estrady Śląskiej.
Od 12 lat regularnie podejmują się rzeczy niemal niewykonalnej - tworzą teatr od zera. Poczynając od desek, podestów, świateł, przez wypożyczanie obrotowej sceny, montowanie, zaciemnianie, po stawianie parawanów, kurtyn i ścian. Tę wyjątkową biegłość w majsterkowaniu osiągnęli z prostej przyczyny - Katowice nie mają nowoczesnej sceny.
Teatr Śląski stara się jak może sprostać wyzwaniom stawianym przez dzisiejszych reżyserów i scenografów, ale gmach z 1907 roku ma swoje ograniczenia, których nie sposób przeskoczyć. Opowieści prezydenta Piotra Uszoka o tym, jaka wspaniała i nowoczesna będzie scena w Pałacu Młodzieży, słuchaliśmy przez dobre dwie edycje. Sceny jak nie było, tak nie ma. Festiwalowe doświadczenia pokazują, że współczesny teatr przynajmniej od dekady opuścił mury i często rozgrywa się w przestrzeniach nieteatralnych. A skoro tak, to pytam, dlaczego w ciągu 12 lat nie została zaadaptowana do celów teatralnych któraś z poprzemysłowych przestrzeni, którymi tak się szczycimy? Ileż jeszcze razy organizatorzy ogólnopolskiego festiwalu będą tłumaczyć, że w galerii Szyb Wilson jest pięknie, ale aktorzy nie mają co liczyć na garderoby, a publiczność powinna ubrać się ciepło, bo temperatura może być nie najwyższa.
Sytuacji nie zmienia hybryda sceniczna stworzona w studiu telewizyjnym, bo tam też każdorazowo trzeba teatr montować od podstaw. Ileż razy jeszcze musimy zrezygnować z mistrzowskich przedstawień Krystiana Lupy, by Katowice podjęły decyzję o stworzeniu nowoczesnej sceny? Jego wysłannicy obejrzeli kilka scen i sal, łącznie ze Spodkiem, ale żadna nie spełniała jego wymogów. W końcu ile jeszcze podań i wniosków muszą złożyć artyści, którzy szukają przestrzeni dla swoich projektów? Kiedy skończą się Interpretacje, taka scena mogłaby być miejscem rezydencji stowarzyszenia A Part (kolejni majsterkowicze, którzy rok w rok tworzą międzynarodowy festiwal bez siedziby) albo Teatru Bez Sceny, który przestałby być wreszcie bezdomny.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... eatru.html
Strona 2 z 2 • Wyszukano 96 wypowiedzi • 1, 2