[Film] Filmy kręcone na Śląsku
Wit - Śro Cze 17, 2009 7:47 pm
Dofinansowanie ośmiu filmów
PAP, 2009-06-12 18:57
Osiem filmów - cztery fabuły, trzy dokumenty i jedna animacja - otrzyma w tym roku dofinansowanie ze Śląskiego Funduszu Filmowego. Instytucja Filmowa "Silesia - Film" w drodze konkursu rozdysponowała na ich produkcję 1,5 mln zł.
Śląski Fundusz Regionalny to jeden z pierwszych regionalnych funduszy filmowych w kraju. O dofinansowanie mogą się ubiegać projekty związane z województwem - poruszające tematy dotyczące regionu, produkowane na jego terenie czy z udziałem śląskich twórców.
Samorząd woj. śląskiego, który jest organem założycielskim "Silesii-Film", przeznaczył w tym roku na wspieranie produkcji filmowej 1,5 mln zł. Przed rokiem, gdy Śląski Fundusz Regionalny rozpoczynał swą działalność, kwotą 1 mln zł dofinansowano łącznie dwa filmy fabularne i dwa dokumentalne.
Jak poinformowała Aleksandra Szatkowska-Mejer z "Silesii-Film", największe dofinansowanie w rozstrzygniętym w środę konkursie otrzymały fabuły. 400 tys. zł przeznaczono na film "Ewa" w reżyserii Adama Sikory oraz Ingmara Villqista - opowieść w śląskiej gwarze o kobiecie, która aby utrzymać rodzinę po zwolnieniu męża z kopalni, decyduje się na prostytucję.
Kwotę 300 tys. zł dostał "Kret" Rafaela Lewandowskiego. Tytuł filmu to rzekomy pseudonim związkowca Solidarności ze Śląska (Wojciech Pszoniak), który w latach 80. ub. wieku miał być agentem SB. Jego syn (Borys Szyc) dowiaduje się o tym z telewizji, ojciec jednak stanowczo zaprzecza.
"Laura" w reżyserii Radosława Dunaszewskiego jest historią inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami z 2006 r., kiedy Zbigniew Nowak, górnik z kopalni "Halemba" po tąpnięciu uwięziony tysiąc metrów pod ziemią spędził prawie pięć dni. Dramat wpływa na jego rodzinę, która dotknięta tragedią staje się jeszcze silniejsza. Film dostał 200 tys. zł.
Ok. 180,3 tys. zł otrzymał projekt "Nowe legendy miejskie" zakładający przy tworzeniu adaptacji lokalnych legend udział dzieci z tzw. trudnych dzielnic. Prócz warszawskich Pragi Północ i Targówka oraz krakowskiej Nowej Huty, odbywa się w katowickim Załężu, rudzkim Chebziu, bytomskim Bobrku, piekarskim Szarleju oraz zabrzańskich Zandce i Biskupicach.
"Silesia Film" będzie też koproducentem filmów dokumentalnych, które dofinansuje kwotą 100 tys. zł każdy. Są to "Serce Śląska" Pawła Woldana o sanktuarium w Piekarach Śląskich, "Niebieskie chachary" Cezarego Grzesiuka o fenomenie Ruchu Chorzów oraz "Dzieci Wehrmachtu" Mariusza Malinowskiego o potomkach Polaków ze Śląska wcielonych podczas II wojny światowej do niemieckiej armii.
Dofinansowanie 100 tys. zł otrzymała również animacja "Zbigniew z trumną" Magdaleny Osińskiej, której akcja rozgrywa się na Śląsku w czasach głębokiego komunizmu, a której bohater postanawia uwolnić się z narzuconego mu wzorca i wyjść z szeregu. Pozostałą część budżetu - 19,7 tys. zł - przeznaczono na wynagrodzenia dla ekspertów.
W tym roku o dofinansowanie walczyło 40 filmów: 26 dokumentalnych, 13 fabularnych i 4 animowane. Na zeszłoroczny konkurs wpłynęły 22 wnioski. Wsparcie otrzymał wtedy m.in. wielokrotnie nagradzany film "Senność" Magdaleny Piekorz. Wpływy z "Senności" pokryły już koszty produkcji, a zyski zaczęły trafiać na konto Śląskiego Funduszu Filmowego.
Kris - Pią Lip 10, 2009 7:26 am
"Bajzel" po śląsku
dziś
Większość scen do nowego filmu Eugeniusza Klucznioka kręcona jest na terenie kopalni Dębieńsko
W rolę robotnika wcielił się Jerzy Cnota, znany z roli rozbójnika w "Janosiku". A kierownika gra Jerzy Janeczek znany z "Samych Swoich"
Ile czasu potrzebuje pięciu pracowników pewnej firmy, by naprawić i zamontować zwykłą lampę? Okazuje się, że zadanie to wcale nie jest takie proste, a jedna dniówka to zdecydowanie na mało, szczególnie kiedy w pracy ciągle przeszkadza nadgorliwy kierownik, a na budowie kręci się jeszcze inspektor z Państwowej Inspekcji Pracy.
Kiedy do takiego scenariusza dodamy jeszcze sporą dawkę śląskiej gwary, żartów i całą plejadę gwiazd polskiego kina... mamy gotowy scenariusz najnowszego filmu w reżyserii Eugeniusza Klucznioka, który powstaje w ramach Klubu Filmu Niezależnego z Rybnika.
"Bajzel po polsku" - bo taki tytuł nosi produkcja, to już piąta część śląskiej serii, którą tworzą amatorzy z Rybnika i okolic.
- Kiedyś pisałem szczegółowy scenariusz, układałem dialogi. Teraz rozpisuję tylko sceny w kilku punktach, a aktorzy improwizują i mówią to, co im przyjdzie na myśl. Cały scenariusz mieści się na kilku kartkach - zdradza szczegóły pracy reżyser.
Zdjęcia do najnowszego filmu rozpoczęły się kilka dni temu. Większość scen amatorzy kręcą na terenie zlikwidowanej przed laty kopalni Dębieńsko w Czerwionce-Leszczynach. Na ekranie obok postaci znanych z wcześniejszych produkcji Klucznioka zobaczymy także aktorów, którzy na stałe wpisali się do historii polskiej kinomatografii.
W rolę jednego z robotników wcielił się Jerzy Cnota. Dla aktora znanego przede wszystkim z roli rozbójnika Gąsiora w "Janosiku" jest to już trzecia przygoda z rybnickim kinem niezależnym.
- Na swoim koncie mam ponad 120 filmów. Teraz gram już tylko dla zabawy i własnej przyjemności. A na planie u Gienka tak właśnie jest zawsze - podkreśla w rozmowie z naszym dziennikarzem 67-letni aktor.
Całkowicie nową postacią na planie jest Jerzy Janeczek, aktor, który wcielił się w rolę Witji w niezapomnianym hicie komediowym "Sami Swoi". W ostatnich latach próżno było szukać jego nazwiska w polskich produkcjach.
- Niedawno, po 19 latach pobytu w Stanach Zjednoczonych, wróciłem do Polski. Rok temu podczas festiwalu filmów komediowych w Lubomierzu poznałem Gienka Klucznioka. W trakcie spotkania dogadaliśmy się, że ja mogę mu pomóc przy następnym filmie. "Bajzel" to pierwszy film, w którym gram po powrocie z zagranicy i doskonała okazja, żeby na nowo " wprawić się" w aktorstwo - mówi nam Jerzy Janeczek.
W najnowszej produkcji Klucznioka aktor wciela się w rolę kierownika. - Gram gorola - mówi nam. - Ale już oswojonego - żartuje przysłuchujący się naszej rozmowie Jerzy Haberstroh.
Na planie filmowym najnowszego dzieła Eugeniusza Klucznioka panuje iście piknikowa atmosfera. Co chwilę słychać żarty, dowcipy i głośne wybuchy śmiechu. - Dobrej atmosferze sprzyja fakt, że nam, aktorom, reżyser pozostawił tak dużo wolnego pola - śmieje się Mariusz Groborz. To także nowa postać w ekipie. Mieszkaniec Orzepowic, który przed 15 laty zdobył tytuł Ślązaka Roku wciela się w rolę robotnika. - Od dawna ciągnęło mnie do filmu, a ponieważ nie mam problemu ani z tremą, ani ze śląską "godką", postanowiłem spróbować - mówi.
Premiera filmu planowana jest na jesień tego roku.
Barbara Kubica - POLSKA Dziennik Zachodni
http://rybnik.naszemiasto.pl/wydarzenia/1021612.html
Wit - Pon Lip 13, 2009 6:39 pm
Witia Pawlak wraca do filmu w Rybniku
Marcin Mońka 2009-07-06, ostatnia aktualizacja 2009-07-06 20:26:00.0
Pamiętacie syna Pawlaków - Witię - z komedii "Sami swoi"? Jerzy Janeczek, odtwórca tej niezapomnianej roli, po niemal 20 latach na emigracji wraca na plan filmowy do... Rybnika. Aktor dał się namówić na udział w filmie niezależnym Eugeniusza Klucznioka
Film nosi tytuł "Bajzel po polsku" i opowiada historię jednego dnia w pewnym feralnym zakładzie. Nawet wykonanie najprostszej czynności - takiej jak uruchomienie nowej lampy - urasta w nim do niemal kosmicznego problemu. Janeczek gra kierownika tego niewydarzonego przedsiębiorstwa.
Jerzy Janeczek pod koniec lat 80. wyemigrował do Stanów Zjednoczonych i słuch o nim zaginął. W Polsce pojawiał się tylko na Festiwalu Filmów Komediowych w Lubomierzu. - Rok temu ze swoimi filmami przyjechał tam też Gienek Kluczniok. Szybko znaleźliśmy wspólny język, jako że zarówno on, jak i ja jesteśmy ze Śląska. Później zaprosił mnie na premierę swojego kolejnego filmu i zaproponował rolę. Przyjąłem ją ochoczo, zwłaszcza że wróciłem po długim pobycie z USA, gdzie z filmem nie miałem do czynienia - opowiada Janeczek, który występ w "Bajzlu " traktuje jako doskonałą wprawkę.
Mało kto wie, że Janeczek dzieciństwo spędził w Pszczynie i choć nie jest rodowitym Ślązakiem, doskonale czuje klimat filmów Klucznioka. - Spotykam się tutaj z tym dobrym Śląskiem, nieokaleczonym przez jarmarczną przaśność. Ta śląskość jest twarda, ale i zabawna. Jednak historia, którą opowiadamy, mogłaby wydarzyć się w każdym zakładzie, nie tylko na Śląsku. Gwara jest tutaj jedynie ornamentem - opowiada aktor znany z filmów o perypetiach Karguli i Pawlaków.
Janeczek w "Samych swoich" wystąpił jako student II roku łódzkiej "Filmówki". Dopiero potem trafił do kilku polskich teatrów od Wrocławia po Warszawę. - Byłem tak rozpoznawalny, że nie mogłem spokojnie przejść ulicą. Dlatego najczęściej siedziałem w domu - śmieje się dzisiaj. Sukces filmu Sylwestra Chęcińskiego go zaskoczył. - W czasie, gdy film powstawał, nikt nie rokował mu sukcesu. Jego temat był mało atrakcyjny, bo zaczynała się wtedy rodzić przecież fascynacja kulturą Zachodu - mówi.
"Bajzel..." będzie piątym filmem o tematyce śląskiej stworzonym przez Eugeniusza Klucznioka, niezależnego filmowca z Rybnika. Ten stuprocentowy amator nigdy nie chciał robić filmów wydumanych, artystycznych. - Wokół mnie jest tyle tematów, że nawet nie muszę wysilać wyobraźni. Wystarczy, że rano wychodzę z domu, obserwuję i mam gotowe scenariusze - mówi.
Do swoich filmów coraz częściej ściąga profesjonalnych aktorów. W zeszłym roku w jego "Byzuchu" wystąpił Jerzy Cnota, znany choćby z serialu "Janosik". - Mam już tyle lat i w tylu filmach zagrałem, że teraz mogę robić to, co chcę. Swoje miejsce znalazłem w filmach Gienka - przyznaje Cnota. Kluczniok lubi pracować z aktorami, którzy grali w jego wcześniejszych filmach, dlatego Cnota pojawia się także w "Bajzlu ".
Udział dwóch tak znanych aktorów trochę peszy amatorów. - Kamera nigdy mnie nie onieśmielała, nie miałem z nią problemów. A tutaj, gdy występuję wspólnie z Jerzym Cnotą i Jerzym Janeczkiem, nogi mi się trochę uginają - przyznaje Mariusz Groborz, który gra największego zakładowego bumelanta.
Zdjęcia do filmu powstają m.in. na terenie byłej kopalni Dębieńsko - tej samej, w której przed rokiem część zdjęć do nagradzanych "Drzazg" realizował Maciej Pieprzyca. Co z tego wyjdzie, dowiemy się jesienią. Premierę "Bajzlu po polsku" zaplanowano podczas Rybnickich Prezentacji Filmu Niezależnego.
grabki - Czw Lip 16, 2009 1:04 pm
A co sądzicie o Pregach?
Michał Gomoła - Czw Lip 16, 2009 3:02 pm
Jako, że właśnie schodzę z kompa, napiszę tylko iż osobiście film bardzo mi się podobał, choć jest też spora grupa osób, która mocno go krytykuje. Książki nie czytałem więc nie jestem w stanie ocenić w jakim stopniu została dobrze przeniesiona na ekran i czy nie uleciało z niej coś wartościowego
Wit - Śro Lip 29, 2009 7:58 pm
Jesienią będą siać publiczne zgorszenie
Łuk 2009-07-29, ostatnia aktualizacja 2009-07-29 16:55:52.0
11 września do kin wchodzi film "Zgorszenie publiczne" Macieja Prykowskiego. Historia małej śląskiej osady, w której spokojne życie zakłóciło pojawienie się ekshibicjonisty, reklamowana jest jako "komedia romantyczna po ślonsku".
Prykowski, dla którego ten film będzie pełnometrażowym debiutem, pochodzi z Łodzi. - Śląsk znałem z relacji i legend telewizyjno-gazetowych i nie był to, niestety, piękny obraz - przyznał reżyser po Warszawskiej Szkole Filmowej. Scenariusz dostał od Macieja Ślesickiego (który jest też producentem filmu). Jego autorem jest bytomianin Adrian Katroshi - cztery lata temu był laureatem Nagrody Hartley-Merrill na Międzynarodowym Konkursie Scenariuszowym.
Bohaterem filmu jest trzydziestoletni Romanek Drzozga (w tej roli Krzysztof Czeczot). Wiedzie zwykłe życie we Fytlu - niewielkim osiedlu wyczarowanym przez filmowców m.in. na terenie dawnej Huty Kościuszko w Chorzowie. Romanek utrzymuje się zresztą z oprowadzania turystów po ruinach huty. W wolnym czasie obija się ze swoim kumplem Hajnelem i nieudolnie podrywa Motylka (Elżbieta Romanowska) - dwudziestoletnią dziewczynę, która spędza wakacje u swojej ciotki Lucy (Dorota Pomykała). Osadą wstrząsa pojawienie się ekshibicjonisty, a Romankiem - powrót do rodzinnego domu jego ojca. Gra go Marian Dziędziel, znany z "Wesela" Smarzowskiego. - Film opowiada o Ślązakach, przytaczając ich charakterystyczne, pozytywne cechy: kult społeczności lokalnej, umiejętność samoorganizacji. W "Zgorszeniu publicznym" Śląsk istnieje jako niezwykle bogate i żywe tło istotnie wpływające na przebieg akcji. Raz po raz pobrzmiewa tu melancholijna nuta opowieści o przemijaniu tradycyjnego śląskiego krajobrazu i obyczajów, tradycyjna ślonska godka miesza się ze współczesną potoczną polszczyzną - opowiada Prykowski.
Zdjęcia do filmu nakręcił Paweł Dyllus, absolwent Wydziału Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego i laureat Złotej Kijanki na festiwalu Camerimage.
Kris - Czw Lip 30, 2009 8:45 pm
Film o powstaniach śląskich
Zarząd Województwa Śląskiego przyznał dotację celową Instytucji Filmowej „Silesia-Film” w Katowicach na współfinansowanie filmu dokumentalnego pt. „… pułki śląskie wyrosły spod ziemi …”. Film przygotowywany jest wspólnie z Marszałkiem Województwa Opolskiego z okazji 90 rocznicy pierwszego powstania śląskiego.
Ten fabularyzowany dokument związany będzie z wydarzeniami trzech powstań śląskich i plebiscytu. Zdjęcia zrealizowane zostaną w Opolu, Katowicach, na Górze św. Anny, w Muzeum Powstań Śląskich oraz w Muzeum Wsi Opolskiej. Dla potrzeb filmu odtwarzane będą fragmenty bitwy o Górę św. Anny. Towarzyszyć im będą wypowiedzi ekspertów z dziedziny historii.
Autorem scenariusza jest redaktor Leszek Myczka, dziennikarz, twórca licznych programów historyczno-dokumentalnych, pracownik redakcji TVP Opole. Premiera filmu planowana jest w rocznicę pierwszego powstania śląskiego tj. w sierpniu br. na Górze św. Anny. Dokument ten przewidziany jest także do emisji w publicznej i komercyjnej telewizji regionalnej.
Koszt produkcji filmu wynosi 80.000 zł. Kwota ta zostanie pokryta po połowie przez urzędy marszałkowskie województw opolskiego i śląskiego. Zaplanowano także tłoczenie 3000 płyt DVD z filmem, które zostaną wykorzystane jako materiał promocyjny związany z historią naszego regionu.
Instytucja Filmowa „Silesia-Film” w Katowicach jest wojewódzką instytucją kultury, która w zakresie działalności statutowej ma m. in. produkcję filmów, zwłaszcza utworów dokumentalnych i oświatowych o tematyce regionalnej oraz wspieranie i inicjowanie twórczości filmowej. Dotacja przekazana „Silesia-Film” pozwoli tej placówce na zwarcie umowy na kooprodukcję filmu.
(TVP Katowice)
http://ww6.tvp.pl/6605,20090730922267.strona
Nakręcono dokument o powstaniach śląskich
Na poligonie w Winowie pod Opolem padły ostatnie klapsy do scen filmu dokumentalnego o powstaniach śląskich i plebiscycie. Podczas realizacji, w której odtworzona została jedna z bitew III Powstania Śląskiego, wzięła udział grupa rekonstrukcyjna z Poznania (wojska pruskie) oraz opolscy aktorzy i statyści (role powstańców).
Dokument pt. "...pułki śląskie wyrosły spod ziemi..." przedstawia historię Śląska w latach 1914-1921. Zawiera także wątki fabularne. Opowiada historię matki oraz jej dwóch synów. Bracia spotkają się po latach podczas powstańczych walk o Górę Św. Anny. Jeden bije się po stronie pruskiej, drugi stoi po stronie powstańców. Autorem scenariusza jest Leszek Myczka, twórca licznych programów historyczno-dokumentalnych, dziennikarz, TVP Opole.
W dokumencie wystąpią także zaproszeni eksperci, m.in: prof. Ryszard Kaczmarek (Uniwersytet Śląski) i prof. Michał Lis (Instytut Śląski w Opolu).
Film powstaje w 90. rocznicę pierwszego powstania dla Opolskiego i Śląskiego Urzędu Marszałkowskiego, które dały 80 tys, zł na relizację projektu. Film będzie trwał około 40 minut - premiera zapowiadana jest na połowę sierpnia br. Zaplanowano także tłoczenie 3000 płyt DVD z filmem, które zostaną wykorzystane jako materiał promocyjny regionu. Kooproducentami są: TVP Opole i katowicka Silesia Film.
Teresa Semik - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/1031668.html
jacek_t83 - Pią Paź 16, 2009 12:31 pm
Za rok na ekrany polskich kin trafi film "Ewa" z Barbarą Lubos-Swięs oraz bielską aktorką Anna Guzik czyli słynną "Helą w opałach". Temat? Śląsk, Ślązacy, Ślązaczki, prostytucja...
On traci prace na kopalni, ona wszelkimi sposobami stara się utrzymać rodzinę. To oś fabularna "Ewy" najnowszej śląskiej produkcji filmowej według scenariusza i w reżyserii Adama Sikory oraz Ingmara Villqista. Zdjęcia rozpoczęły się właśnie w Katowicach i Świętochłowicach.
Film opowiada historię Gizy, żony górnika, która po tym jak mąż traci prace sama musi zacząć zarabiać. Zaczyna od sprzątania domów, a kończy... No właśnie - tego dowiedzą się widzowie, którzy za rok wybiorą się do kina.
"Ewa" to historia rodziny, której w jednej chwili wali się świat. Przykładna matka i żona po tym, jak mąż traci pracę w kopalni, zaczyna pracę jako prostytutka.
- Jest tam wiele trudnych scen, emocjonalnie bardzo silnych, ale ucieszyłam się, kiedy dostałam tę propozycję i oczywiście się nie wahałam, ale był taki moment zawahania, czy poradzę sobie z tą rolą - wspomina Barbara Lubos-Święs, która gra w filmie główną bohaterkę Gizę.
Nie wahali się natomiast Ci, którzy tej produkcji jako jednej z ośmiu przyznali 400 tysięcy złotych ze Śląskiego Funduszu Filmowego.
- Myśmy w tym roku mieli ponad 40 tytułów. To jest bardzo dużo tytułów. Wszystkie produkcje wydają się być bardzo dobre, ale to właśnie oceny ekspertów o tym decydują - tłumaczy Patrycja Młynarczyk, Centrum Sztuki Filmowej.
Jak twierdzi Villquist twócy walczyli o lokalne dofinansowanie ponad 3 lata. Część internautów sceptycznie przyjęła zapowiedzi nowego dzieła śląskich artystów. - "Świetnie! Znów brud smród i ubóstwo". "Jeśli zawsze w filmach będziemy pokazywać albo Bercika, albo patologie w naszym regionie, będziemy uskrajniać rzeczywistość. To nie jest prawdziwy obraz Śląska!" - grzmi Paweł
A jakie jest Wasze zdanie? Czekamy na maile, komentarze, teksty w blogach
wideo: "Ewa" - powstaje kolejny trudny film o Śląsku i Ślązakach. Słusznie? [Wideo]
piotrekb - Śro Gru 02, 2009 3:10 pm
http://www.tvp.pl/polonia/nasz-reportaz-zaklinacz-czasu
Właśnie trafiłem na końcówkę. Reportaż o człowieku, który filmował życie huty Baildon i Katowic w latach 60tych. Wiele materiałów archiwalnych, widać dawne Katowice, WPKIW itp.
Może kiedyś będą powtarzać, to polecam.
Wit - Czw Gru 31, 2009 1:06 am
W Bielsku-Białej nakręcą niezwykłą bajkę. O duchach
Piotr Płatek 2009-12-01, ostatnia aktualizacja 2009-12-02 02:54:32.0
Bielskie Studio ma już gotowy scenariusz kolejnego hitu. W nowym roku ruszą prace nad pełną przygód i niesamowitych scen bajką "Duch".
Studio szykuje się do kolejnego wyzwania. Po "Gwieździe Kopernika", która bardzo dobrze została przyjęta w polskich kinach, studio przygotowuje się do pracy nad filmem, który połączy grę aktorską z animacją 3D. - Scenariusz jest już gotowy, obsada aktorska została zaproponowana, a budżet będzie na średnim poziomie filmu pełnometrażowego - mówi Zdzisław Kudła, szef bielskiego Studia.
Film ma być przygotowywany we współpracy z jeszcze jednym polskim studiem. Reżyserem zostanie Andrzej Orzechowski, który tworzył także "Gwiazdę Kopernika". Scenariusz wspólnie napisali Orzechowski i Eugeniusz Biskup. Ten ostatni 20 lat temu reżyserował film "Rio de Janeiro nie istnieje", w którym zagrali m.in. Jan Frycz i Edward Lubaszenko.
Kierownictwo SFR oraz reżyser nie chcą zdradzać szczegółów. Nam udało się dowiedzieć, że film, który potrwa ponad półtorej godziny, będzie nosił tytuł "Duch". Ma to być pełna przygód i niesamowitych opowieści historia maleńkiego duszka, który postanowił zostać dzieckiem. Na razie "Duch" czeka na zatwierdzenie przez Polski Instytut Sztuki Filmowej oraz zapewnienie budżetu.
Aktualnie w bielskim studio trwają prace nad angielskojęzyczną wersją "Gwiazdy Kopernika". Ma być gotowa na początku 2010 roku. Wtedy bajka ruszy na podbój Zachodu. Jeszcze w tym tygodniu "Gwiazda Kopernika" prezentowana będzie na festiwalu filmów dziecięcych w Atenach.
http://bielskobiala.gazeta.pl/bielskobi ... chach.html
jacek_t83 - Czw Gru 31, 2009 10:12 am
chyba jeszcze tutaj nie było. ale powstał fajny film nakręcony na Nikiszu i nie tylko. w sumie raczej etiuda. premiera była podczas Jarmarku. zajawkę można zobaczyć tutaj:
http://vimeo.com/7915071
Wit - Śro Lut 03, 2010 8:16 pm
WYDZIAŁ SUKCESU FILMOWEGO
Marta Buchla, 2010-02-02 20:24
Dobra passa katowickiej filmówki trwa. Na ogólnopolskim festiwalu filmowym "Prowincjonalia", połowę nagród zgarnęli studenci i absolwenci Wydziału Radia i Telewizji. Twórcy związani z katowicką uczelnią nominowani są do Orłów - polskich nagród filmowych, a film Bartka Konopki "Królik po berlińsku" zawalczy o Oskara.
Reżyser filmu "Brzydkie słowa" Marcin Maziarzewski, student katowickiej filmówki, z ogólnopolskiego festiwalu "Prowincjonalia" wrócił z nagrodą za najlepszy film krótkometrażowy. W tegorocznej edycji tego filmowego konkursu to dzieła studentów i absolwentów Wydziału Radia i Telewizji z Katowic zdobyły połowę nagród. - Mamy ciągle dużo do powiedzenia, nie tylko w świecie studenckim, studenckiego filmu, ale też w zawodowym - podkreśla Maziarzewski.
To kolejne już wyróżnienie dla twórców związanych z katowicką filmówką w ciągu ostatnich kilku tygodni. Zdjęcia do "Brzydkich słów" zauroczyły też jury prestiżowego festiwalu Plus Camerimage. - Złożyło się tak, że w jednym momencie kilku absolwentów dostało swoją szansę, że ich praca zaczęła przynosić efekty. Ten moment stał się dla mnie i dla wielu osób wspólny, stąd określenie dobra passa - przyznaje Weronika Bilska, laureatka Złotej Kijanki na festiwalu Plus Camerimage. Co więcej dobra passa trwa. Złote Kijanki, Jańcio Wodniki, a teraz nawet nominacja do Oskara. O tę najważniejszą w świecie filmu nagrodę zawalczy w tym roku Bartek Konopka - absolwent uczelni. - To jest taka amerykańska historia, czy też po amerykańsku zrobiony film. Trudna, dramatyczna historia muru
berlińskiego, opowiedziana jest w sposób lekki i przystępny. Ten film jest rodzynkiem zupełnym, jest kompletnie inny w formie, w pomyśle, jest też jedynym filmem spoza USA - wyjaśnia Konopka.
Kino rodem z Katowic zajmuje coraz ważniejszą rolę na filmowej mapie świata. A ci, którzy na wydziale stawiali pierwsze kroki, tak jak reżyser i operator Marcin Koszałka z sentymentem wspominają studia, które pomogły
im zaistnieć. - Szkoła w Katowicach była dla mnie kluczowym elementem, dobrze wybrałem, nie było żadnego akademizmu, mogłem robić co chciałem. Teraz jest bardzo dobry okres dla Katowic, myślę, że jesteśmy szkołą numer jeden w Polsce, jeśli chodzi o osiągnięcia - uważa reżyser.
W konkurencji z łódzką filmówką, ta katowicka, choć o wiele młodsza nie ma się już czego wstydzić. - Siłą tej szkoły jest ogromny potencjał profesorów, którzy są mistrzami dla studentów i też to, że jest w tej szkole bardzo duża wolność twórcza, profesorowie nie ograniczają, ważna jest tylko nauka warsztatu
i żeby było jakieś przesłanie - zaznacza prof. Krystyna Doktorowicz, dziekan Wydziału Radia i Telewizji w Katowicach.
Z tym przesłaniem młodzi filmowcy podbijają coraz większa widownię. I marzą, by o ich dziełach było jeszcze głośno.
http://www.tvs.pl/informacje/21077/
Studiował w Katowicach, świeci triumnfy na świecie
Nominacje do Oscarów 2010. Jest "Królik po Berlińsku" Bartka Konopki
"Królik po berlińsku" w reżyserii Bartka Konopki, absolwenta katowickiego Wydziału Radia i Telewizji to jedyny polski kandydat w walce o tegorocznego Oscara.
Czarno-biały "Królik po berlińsku", startuje w kategorii krótkometrażowy film dokumentalny i trwa 51 minut. To metaforyczna opowieść o tysiącach dzikich królików, które przez 28 lat zamieszkiwały obszar zieleni stworzony między dwoma pasami muru berlińskiego. To jednak coś więcej niż film o zwierzakach, parafrazuje obraz życia ludzi z dwóch stron berlińskiego muru.
Warto wspomnieć, że lektorem filmu jest Krystyna Czubówna, znana z czytania licznych filmów przyrodniczych.
Bartek Konopka przyznaje, że liczył na nominację. - Na pomysł metafory wpadli Polacy, a nie Niemcy ponieważ dla nich te króliki były czymś oczywistym, co widzieli codziennie. Pomysł polegał na tym by opisując życie tych królików opowiedzieć o społeczeństwie socjalistycznym i o tym co się wydarzyło w Europie w 1989 roku. - powiedział Bartek Konopka.
Artysta związany jest pośrednio ze Śląskiem i Zagłębiem. Studiował na Wydziale Radia i Telewizji im. Kieślowskiego w Katowicach, mieszkał przez długi czas w Dąbrowie Górniczej. Niedawno odwiedził Katowice, gdzie w centrum Sztuki Filmowej spotkał się z widzami i zaprezentował swoje, miejmy nadzieje, oscarowe dzieło.
http://www.mmsilesia.pl/9233/2010/2/2/n ... anged=true
Nominacja do Oscara dla absolwenta reżyserii Uniwersytetu Śląskiego
Katarzyna Pachelska
2010-02-03 08:42:57
Ostatni etap wyścigu Tour de Oscar rozpoczęto wczoraj w Los Angeles. I my mamy swojego zawodnika - młodego reżysera Bartka Konopkę, absolwenta m.in. reżyserii na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego. Jego obraz otrzymał nominację do Oscara w kategorii najlepszy krótkometrażowy film dokumentalny.
Akademicy docenili "Królika po berlińsku", poruszającą, ale i zabawną historię muru berlińskiego, opowiedzianą z perspektywy tysięcy królików zamieszkujących pas zieleni między dwoma pasami muru.
Bartek Konopka ma 38 lat, pochodzi z Myślenic. Przez kilka lat mieszkał w Dąbrowie Górniczej, gdzie jednym z jego ulubionych miejsc był Pałac Kultury Zagłębia. Tam uczestniczył w warsztatach teatralnych. Reżyser skończył jeszcze filmoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim, pracował m.in. jako reporter w telewizji, a obecnie uczy się w Mistrzowskiej Szkole Reżyserii Andrzeja Wajdy.
Faworyci do żółtej koszulki lidera nie zawiedli. Najwięcej, bo po dziewięć nominacji, otrzymały filmy "Avatar" i "The Hurt Locker. W pułapce wojny" (w Polsce 20 lutego film pokaże Canal +). Pierwszy wyreżyserował James Cameron, drugi jego była żona, Kathryn Bigelow. Oboje są zresztą nominowani również w kategorii najlepsza reżyseria.
O tytuł najlepszego filmu walczą "Avatar", "The Hurt Locker", "Dyskrykt 9", "The Blind Side", "Bękarty wojny", "Była sobie dziewczyna" (w Polsce od 12 marca), "Precious: Based on the Novel Push by Sapphire", "A Serious Man", animowany "Odlot" i "W chmurach" (w Polsce od 26 lutego).
Wśród aktorów szansę na statuetkę za najlepszą rolę pierwszoplanową mają Jeff Bridges, George Clooney, Colin Firth, Morgan Freeman i Jeremy Renner, a aktorek - Sandra Bullock, Helen Mirren, Carey Mulligan, Gabourey Sidibe oraz Meryl Streep. Ta ostatnia aktorka jest nominowana do Oscara już po raz 16.
82. gala rozdania Oscarów odbędzie się 7 marca jak zwykle w Kodak Theatre. Poprowadzą ją Steve Martin i Alec Baldwin.
http://katowice.naszemiasto.pl/artykul/ ... egoria=859
Kris - Wto Mar 09, 2010 8:06 pm
ŚLĄSKIE KUSZENIE FILMOWCÓW
Marta Buchla, 2010-03-07 18:50
Twórcy światowego kina na Śląsku to rzadkość. Aby to zmienić reżyser Magdalena Piekorz rozpoczęła prace nad powołaniem Silesia Film Commision - jednostki, która tworząc bazę obiektów zdjęciowych i specjalistów związanych z kinem ma ściągnąć do regionu filmowców, żeby Śląska na dużym ekranie było jeszcze więcej.
Pociąg do filmu nie omija Śląska. Rzadko jednak zatrzymują się tutaj gwiazdy światowego kina. - Lynch, wiem, że był zachwycony Łodzią, ale nie mniej był zachwycony Śląskiem. Gdyby nasz Śląsk był jeszcze bardziej widoczny i byłaby taka szansa pokazania go wielu twórcom, to na pewno by tutaj kręcili - uważa Magdalena Piekorz, reżyser, z-ca dyrektora Silesia Film. I żeby znanych nazwisk świata filmu przyciągnąć tu coraz więcej, Magdalena Piekorz planuje stworzyć w Katowicach instytucję, której zadaniem będzie kuszenie ludzi kina rozmaitymi atutami. Plenery, nietypowe obiekty i dane specjalistów z branży filmowej - takie informacje
zbierać ma Silesia Film Commision. Taka baza danych ma być wsparciem dla producentów filmowych z całego świata i ma zachęcić ich żeby to właśnie tu, kręcić filmy. - Powinniśmy na Śląsku, w Katowicach szukać projektów międzynarodowych. Projektów, które spowodują, że ten punkt na świecie jakim są Katowice i Śląsk, będzie znany właśnie z kultury - podkreśla prof. Krystyna Doktorowicz, dziekan Wydziału Radia i Telewizji UŚ.
Ale zanim z kultury zasłynie - Silesia Film, która pracuje nad powołaniem tej śląskiej komisji filmowej musi do tego pomysłu przekonać tych, którzy finansują kulturę w regionie. - Zastanowimy się. Silesia Film nie jest ubogą instytucją, finansujemy ją w 50%, finansujemy w całości Śląski Fundusz Filmowy, natomiast Silesia Film posiada własne oszczędności i własne możliwości działania - wyjaśnia Zbyszek Zaborowski, wicemarszałek woj. śląskiego. Działaniami, które przyciągają filmowców mogą już poszczycić się władze stolicy Małopolski. Krakowska Komisja Filmowa działa już drugi rok. Kusi nie tylko urokiem miasta, pomaga też przebrnąć filmowcom, przez najtrudniejsze urzędnicze procedury. Dzięki temu filmowe ekipy goszczą w Krakowie coraz częściej. - Najważniejszą korzyścią jest ogromne zainteresowanie branży. Trzech bardzo dużych graczy przyjechało do Krakowa i wyjechało stąd bardzo zadowolonych. Nie obawiamy się konkurencji. Mamy nadzieję, że uda nam się doprowadzić w Polsce do tego, że będzie się tu kręcić duże produkcje międzynarodowe - deklaruje Rafał Orlicki, Krakowska Komisja Filmowa.
I żeby na tej filmowej mapie Polski- Śląsk zajmował znaczące miejsce, powołaniu Silesia Film Commision kibicuje filmoznawca prof. Andrzej Gwóźdź. - Śląsk zasłużył na taki eksport, nie tylko w kontekście aspiracji do miana Europejskiej Stolicy Kultury, to jest region jeszcze dosyć słabo wyeksportowany. Mimo kariery jaka się dokonała za pośrednictwem filmów Kutza, czy Majewskiego.
Te znane nazwiska, pokazały przed laty atrakcyjność filmową Śląska. Nowe inicjatywy mogą sprawić, że śląskie plenery znów zapełnią się ekipami filmowymi.
http://www.tvs.pl/informacje/22195/
Kris - Czw Mar 18, 2010 11:16 am
LAURA - film o górniku z Halemby cudem ocalonym
"Laura" jest oparta na historii Zbigniewa Nowaka z Halemby (© Fot. Materiały prasowe TVN)
Seniuk, Bohosiewicz, Respondek - obsada jest doborowa (Fot. Materiały prasowe TVN)
Dziennik Zachodni Marcin Zasada
2010-03-17 07:00:10, aktualizacja: 2010-03-17 07:12:47
Tam na górze czekała na mnie córka Laura i żona Marlena. Mówiłem - panie Boże daj mi jeszcze raz je zobaczyć, a potem mogę umierać - mówił Zbigniew Nowak, górnik cudem uratowany po katastrofie w kopalni Halemba.
Jego słowa posłużyły za motto filmu. Życie posłużyło za scenariusz. 23 marca w Centrum Sztuki Filmowej odbędzie się premiera filmu Laura opartego na historii Nowaka, z udziałem takich aktorów, jak Sonia Bohosiewicz, Anna Seniuk czy Marian Dziędziel.
W lutym 2006 roku cała Polska śledziła przebieg akcji ratunkowej w Halembie. Pod ziemią na pomoc czekał odcięty od świata samotny górnik. Wypadek przeżył, bo nie został przygnieciony skałami, a w pobliżu miejsca, w którym przebywał biegła rura z powietrzem. W czasie czwartej doby akcji, gdy wszyscy tracili nadzieję na jego ocalenie, ratownicy usłyszeli po drugiej stronie słabe stukanie w rurociąg. Po 111 godzinach dokopali się do wycieńczonego Nowaka. Poza raną łokcia, potłuczeniami i odwodnieniem, z wypadku wyszedł niemal bez szwanku. Ekipa ratunkowa zgodnie przyznawała, że to cud.
- Historia Zbyszka jest prosta, a z drugiej strony fascynująca. On sam jest przekonany, że dzięki niej, dzięki wartościom z niej płynącym ludzie mogą stawać się lepsi - mówi Radosław Dunaszewski, reżyser Laury. - Nowak najpierw stoczył walkę o życie chorej córki, a później sam znalazł się w sytuacji ekstremalnego zagrożenia. Zbyszek jest pewien, że to dobro, które ofiarował Laurze wróciło do niego tam na dole. Między nimi wytworzyła się niezwykła więź. Córka do końca wierzyła, że jej ojciec zostanie uratowany.
Dunaszewski na Śląsku i Zagłębiu mieszkał ponad 20 lat. Urodził się w Dąbrowie Górniczej, a wychował w Katowicach. Wprawką przed pełnometrażowym filmem o Nowaku była dla niego praca nad fabularyzowanym serialem dokumentalnym zatytułowanym Katastrofy górnicze, w którym przypomniano największe wypadki w kopalniach województwa śląskiego w ostatnim półwieczu. Dunaszewski jest też współautorem Wielkich ucieczek, podobnego dokumentu znanego z ekranów TVN, nakręcił też m.in. Bitwę o Anglię, Jarmark Europa oraz Chicago.Laura otworzy w TVN nowy cykl filmów opartych na autentycznych wydarzeniach, zatytułowany "Prawdziwe historie".
- Mam nadzieję, że w filmie znajdzie się nauka, która pomogła mi wrócić do domu po tym wypadku. Wiedziałem, że mam do kogo wracać, że czeka na mnie rodzina - mówi Zbigniew Nowak.
Obsada filmu jest doborowa. Głównego bohatera zagrał Krzysztof Respondek, jego żonę Sonia Bohosiewicz. W rolę ojca górnika wcielił się Marian Dziędziel, a teściowej - Anna Seniuk.
- Gdy tylko przeczytałem scenariusz, wiedziałem, że zagram w tym filmie. To śląska historia, ale interesująca ponadregionalnie. Dla mnie szczególna, bo Śląsk to przecież moje rodzinne strony - mówi Dziędziel, pochodzący spod Wodzisławia.
Z twórcami filmu, aktorami oraz rodziną Nowaków będzie można porozmawiać podczas premierowego pokazu Laury, który odbędzie się w przyszły wtorek o godz. 19 w Centrum Sztuki Filmowej w Katowicach. Dzień później zawita do kina Bałtyk w Raciborzu (początek o godz. 18), a 25 marca - do kina Janosik w Żywcu (godz. 18). W Katowicach i Żywcu projekcje repertuarowe będą trwać od 26 marca do 8 kwietnia. W Raciborzu zakończą się 1 kwietnia. Jesienią film zostanie pokazany w TVN.
http://www.dziennikzachodni.pl/slask/23 ... ,z,no.html
Wit - Czw Mar 25, 2010 11:26 pm
Film o miłości, która na Śląsku była przed kopalniami
mon 2010-03-23, ostatnia aktualizacja 2010-03-23 22:48:35.0
W Centrum Sztuki Filmowej w Katowicach odbyła się we wtorek premiera "Laury" w reżyserii Radosław Dunaszewskiego, opartej na autentycznych wydarzeniach, do których doszło w lutym 2006 roku w Rudzie Śląskiej.
W kopalni Halemba wybuchł wtedy metan. Skały przysypały 30-letniego metaniarza Zbigniewa Nowaka. Górnik przeżył zawalenie się chodnika, ale został uwięziony daleko od miejsca, z którego ratownicy zaczęli się do niego dokopywać. Akcja trwała aż pięć dni. Nowak przeżył tylko dlatego, że z pękniętej rury dochodziło do niego powietrze.
Właśnie ta dramatyczna historia była osią filmu "Laura" Radosława Dunaszewskiego, który miał we wtorek premierę w Centrum Sztuki Filmowej w Katowicach. Ale nie jest to tylko film o walce o przetrwanie. Równie wiele miejsca Dunaszewski poświęcił rodzinie Nowaka. Tytułowa Laura to córka Nowaka, u której jakiś czas przed wypadkiem ojca wykryto poważną chorobę. Nowak obiecał jej, że będzie je towarzyszył podczas operacji. Kiedy jednak przyszedł jej termin, on sam walczył o życie. Obydwie historie skończyły się dobrze. - Chciałem zrobić pozytywny film. Pokazać, jak tragedia potrafi przekuć się w coś niesłychanie pozytywnego - mówił wczoraj reżyser.
- To film o miłości, bo miłość była na Śląsku wcześniej niż pojawiły się kopalnie - mówił o "Laurze" pochodzący ze Śląska znany aktor Marian Dziędziel, którego oglądaliśmy w filmie w roli ojca Nowaka. Zasypanego górnika zagrał Krzysztof Respondek, w rolę jego żony wcieliła się Sonia Bohosiewicz, a w Laurę Julia Kornacka.
"Laurę" będzie można oglądać od piątku w Centrum Sztuki Filmowej. Film był współfinansowany ze Śląskiego Funduszu Filmowego, wyprodukowała go stacja TVN.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... niami.html
Wit - Śro Cze 09, 2010 9:31 pm
Powstała filmowa ballada o Górnym Śląsku. Ślązacy dziękują rezyserowi
Rozmawiał: Marcin Mońka 2010-06-07, ostatnia aktualizacja 2010-06-07 17:33:05.0
- Na pokazach filmu pojawiali się Ślązacy od pokoleń i dziękowali mi, że pokazuję prawdziwy Górny Śląsk - mówi Robert Gliński, reżyser filmu "Benek", który od piątku można oglądać w kinach. Na razie tylko u nas
Rozmowa z Robertem Glińskim
Marcin Mońka: "Benka" nakręcił Pan ponad trzy lata temu, jednak dopiero teraz film trafił do dystrybucji. Dlaczego?
Robert Gliński, reżyser: Duży dystrybutor, który miał wziąć "Benka", w pewnym momencie się rozmyślił. Gdy znalazł się obecny, musiał przygotować się do wprowadzenia filmu do kin. Niestety, dystrybutorzy nie chcą brać polskich filmów. Wolą amerykańskie, bo mają korzystniejsze warunki finansowe, przychodzą gotowe kopie w dużej liczbie etc. Takie kino ma lepszą sytuację startową. Kiedyś filmy leżały na półkach z powodów cenzuralnych, teraz leżą z powodów finansowych. Wpuszczenie filmu do dystrybucji kosztuje i trzeba było te pieniądze znaleźć. "Benek" czekał na swój moment.
Wykazał się Pan dużą odwagą, decydując się na nakręcenie filmu w realiach Górnego Śląska. I to w czasie, gdy w polskim kinie pojawiła się fala filmów opowiadających o tym regionie, do tego wyjątkowo pesymistycznych
- Dlatego potrzebna była inna optyka. Śląsk jest bardzo interesujący, dlatego nie dziwię się, że pojawiła się taka fala w naszym kinie. Ten region pokazywał pewne schorzenia transformacji z jednego ustroju w drugi, zmiany społeczne, polityczne i gospodarcze. To wszystko było szokiem w całej Polsce, ale na Śląsku ta transformacja i jej skutki były najbardziej widoczne. Dlatego wszyscy na ten Śląsk się rzucali, chcąc robić film współczesny, pokazujący różne problemy dręczące ludzi.
Wiedziałem że muszę spojrzeć na to przez inny pryzmat, nie pójść na łatwiznę, bo najłatwiej byłoby zwracać uwagę na głód, brud czy ubóstwo. Chciałem pokazać, że jest tutaj coś fantastycznego, że jest światło, że są ludzie, którzy mają energię i poczucie humoru. I choć życie przynosi im ciężkie sytuacje, oni potrafią z tego wyjść, zachować swoją godność i człowieczeństwo. Mój film pokazuje z jednej strony polski rodzący się kapitalizm, który bywa śmieszny i absurdalny, a z drugiej strony to, co jest ważne w życiu człowieka: miłość, emocje, tradycję, przywiązanie do pewnych wartości.
Film mimo wielu dramatycznych sekwencji jest trochę baśniowy.
- "Benek" jest trochę taką śląską balladą, mimo że składa się z elementów realistycznych czy nawet naturalistycznych. Są też momenty niemal mistyczne, ale też takie z przymrużeniem oka, gdy bohater rozmawia ze świętą Barbarą. Chciałem oddać pewną poetyckość tego miejsca.
Ma Pan rodzinę na Śląsku. Jak oceniła "Benka"?
- Podobał się wszystkim. Choć rodzina nie jest tutaj od pokoleń, bo przyjechali po wojnie. Brat pracował w kopalni przez 30 lat. Powiedział mi, że "Benek" jest prawdziwy. Zresztą na widowni podczas pokazów pojawiają się Ślązacy od pokoleń i dziękują mi, że pokazuję prawdziwy Śląsk. A mieli zastrzeżenia do innych filmów rozgrywających się tutaj.
Wróci Pan jeszcze z kamerą do naszego regionu?
- Myślę, że tak. Muszę znaleźć jednak temat. Śląsk jest niezwykle bogaty emocjonalnie. Zresztą tegoroczny laureat Złotych Lwów Jan Kidawa-Błoński przygotowuje film o piłce nożnej i mają w nim być mocne śląskie akcenty. A jest taki pogląd, że jeśli jest piłkarz ze Śląska, to on naprawdę potrafi kopać piłkę, jest solidny. A przecież polscy piłkarze są bardzo różni.
W "Benku" zdecydował się Pan na aktorów związanych ze Śląskiem. Czy to dlatego, że aktorzy stąd są solidni podobnie jak piłkarze?
- Na pewno potrafią solidnie pracować. Wie o tym np. Kraków, gdzie większość aktorów pochodzi z tego regionu i wszyscy oni mają poważny i solidny stosunek do wykonywanej pracy. W "Benku" rzeczywiście grają aktorzy wyłącznie stąd, bo pomyślałem, że będzie to znakomity klucz do filmu. Bohaterowie będą prawdziwi, będą np. mówić gwarą z autentycznym akcentem. I wszyscy pracowali dobrze, co widać przecież na ekranie.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... azacy.html
Kris - Wto Lis 09, 2010 10:53 am
Majewski kręci w Katowicach. Zagraj w filmie!
Lech Majewski z Rutgerem Hauerem na planie filmu Młyn i krzyż (Š fot. MIKOŁAJ SUCHAN)
Dziennik Zachodni Henryka Wach-Malicka
2010-08-24 08:00:21, aktualizacja: 2010-08-24 08:00:21
Nie ma co ukrywać; znakomita większość z nas choć raz chciałaby stanąć przed kamerą, albo przynajmniej znaleźć się na planie filmowym. I teraz da się to zrealizować! Szansę zaistnienia na ekranie daje nam światowej sławy reżyser Lech Majewski.
Artysta kończy przygotowania do kolejnego filmu. Tym razem to obraz bardzo specjalny, zrealizowany w technice wideo art, którą uważa się za formę przypisaną zarówno kinematografii, jak i sztukom plastycznym. Bohaterem nowej produkcji będą zaś Katowice, rodzinne miasto artysty.
Fabularyzowany dokument ma pomóc Katowicom w walce o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury i choć jeszcze nie powstał,
już zainteresowały się nim muzea sztuki współczesnej, m.in. w Japonii. Dla Lecha Majewskiego, Katowice to nie tylko miejsce urodzenia, ale po prostu ważny punkt w życiu. Tu wraca ze świata, tu realizuje filmy (Angelus), a czasem przywozi nawet artystów z Hollywood (np. przy realizacji filmu Młyn i krzyż), choć zdjęcia z ich udziałem swobodnie mógłby nakręcić w każdym innym miejscu.
- Film o Katowicach - mówi Lech Majewski - zrealizuję z niekłamaną przyjemnością. Zawsze uważałem siebie za lokalnego patriotę i zawsze twierdziłem, że to fajne miasto, tylko my tego nie dostrzegamy! Chciałbym też, żeby w filmie wystąpili aktorzy i statyści ze Śląska. To już taka moja, mała tradycja; jeśli mogę obsadzić naszych ludzi, to ich obsadzam. Tym razem zapraszam jednak nie tylko zawodowych aktorów, ale także osoby bez przygotowania. To będzie rzecz o mieście, a w mieście mieszkają różni ludzie. Nieśmiałych zachęcam - niczego specjalnego nie będę wymagał. Wszystkich chętnych, w każdym wieku, no - powiedzmy od lat 10, zapraszam na castingi.
Odbędą się one w środę (25 sierpnia), o godzinie 16 i 18 oraz w sobotę (28 sierpnia), o godz. 14, 16 i 18. Czekamy na wszystkich zainteresowanych tą przygodą w katowickim Centrum Sztuki Filmowej, przy ul. Sokolskiej 66.
http://www.dziennikzachodni.pl/slask/ry ... ,id,t.html
Kris - Wto Lis 09, 2010 10:55 am
Willa Chruszczowa i rzeźby na rowerach - to film o Katowicach [WIDEO]
Dziennik Zachodni Justyna Przybytek
2010-10-18 06:30:01, aktualizacja: 2010-10-18 06:30:01
Reżyserka Jadwiga Kocur robi film "Światła Saturna" o XX-wiecznej architekturze Katowic. Ma ambicję pokazać go na wszystkich liczących się festiwalach dotyczących sztuki i architektury. Realizacja stoi jednak pod znakiem zapytania, bo brakuje sponsora, który zapłaciłby za montaż zdjęć. Potrzeba 150 tys. zł.
Dużo? Ale to nie będzie zwykły dokument. Będą animacje 3D - m.in. rzeźby z WPKiW jadące na rowerach po parku, rekonstrukcja Katowic wedle koncepcji z 1938 r., Wenecja w Katowicach z 1948 r., gdy przez centrum przepływała jeszcze odkryta Rawa oraz plany przebudowy Stalinogrodu z lat 50., z centralną aleją Armii Czerwonej zwieńczoną Wielkim Cyrkiem dla talentów prosto z Moskwy
Film to odyseja kosmiczna po Śląsku. Kosmiczny trójkąt tworzą Planetarium, Spodek i przypominająca statek kosmiczny pergola w parku Ligockim.
- Pergola to pozostałość po willi, wybudowanej tu dla Nikity Chruszczowa. W willi miał mieszkać przy okazji wizyty w Katowicach. W końcu nigdy w niej nie mieszkał i została rozebrana - opowiada Kocur. Wewnątrz trójkąta: kosmiczni ludzie. - Którym bliżej było do gwiazd niż siermiężnego życia. Tu się działy rzeczy pierwsze, które nie miały prawa zaistnieć, a wystąpiły nie w Krakowie czy Warszawie, a w regionie, który miał być pozbawiony skrzydlatych myśli - dodaje reżyserka.
Będzie zatem o Planetarium, grupie ST53, której artyści jako pierwsi w kraju malowali nie tak, jak władza chciała oraz artystach skupionych w kręgu grupy Oneiron z ich programowym hasłem "Eskapliści kosmosu łączcie się". Kulminacją kosmicznej energii w Katowicach jest lądowanie Spodka. - To właśnie na Śląsku architekci - "Warszawskie tygrysy" - mogli zrealizować obiekt, który materializował marzenia o wolności i budował ultranowoczesny wizerunek miasta - mówi Kocur. A co ma Saturn do Katowic?
- PRL w Katowicach przypomina właśnie Saturna i jego pierścienie. Pierwszy to oficjalna propaganda: umorusani górnicy i partyjne kongresy. Drugi tworzyli ludzie niezależnie od woli władz, bo Stalinogród był kolebką radykalnego undergrandu artystycznego i architektury wywodzącej się z marzeń - opowiada Kocur.
Film ma trwać 50 minut. Część materiału Kocur kręciła w USA, rozmawiała z amerykańskimi architektami. Dotarła m.in. do prof. Zalewskiego, konstruktora i współautora katowickiego dworca i Spodka, który dziś jest emerytowanym profesorem Massachusetts Institute of Technology. Występują też m.in. malarze Urszula Broll, Andrzej Urbanowicz, Piotr Szmitke, architekci Aleksander Franta, Henryk Buszko, znawcy sztuki Irma Kozina, Jerzy Illg. Obraz będzie dopełniała muzyka Pink Floyd z płyt Saucerful of Secrets i The Wall. Jeśli znajdą się pieniądze na montaż, film mógłby promować nasze starania o ESK 2016. Dlatego w pierwszej kolejności Kocur chce rozmawiać o pieniądzach z prezydentem Piotrem Uszokiem.
Kim jest Jadwiga Kocur?
To ona nakręciła słynnego "Dwugłowego Smoka", opowieść o międzywojennej architekturze Górnego Śląska, o tym, jak region, w ciągu kilku lat z prowincjonalnego pogranicza zaczął się zmieniać w nowoczesną metropolię z architekturą z kręgu Neues Bauen, Le Corbusiera i Szkoły Chicagowskiej. Filmu pozazdrościła nam Warszawa, powstało też "Porwanie Europy", o architekturze stolicy.
http://www.dziennikzachodni.pl/aktualno ... ,z,no.html
Wit - Śro Lis 17, 2010 9:32 am
Cały świat czeka na nocny film z Katowic
Łukasz Kałębasiak 2010-11-11, ostatnia aktualizacja 2010-11-12 22:25:51.0
Jeszcze nie zobaczyliśmy filmu "Młyn i krzyż", a już Lech Majewski pracuje nad kolejnym. Jego "Psie pole" ma być serią wideo-art, których tłem będą nocne Katowice
Zdjęcia trwają już od dwóch miesięcy. Plenerem jest całe miasto: ulice, prywatne mieszkania, pustostany, supermarket i parki. Ale nawet spostrzegawczy mieszkańcy mogli niczego nie zauważyć. Majewski kręci tylko po zmroku. - Noc pozwala na wybiórczość w pokazywaniu obrazów. Poza tym sam jestem "sową" - zdradza związany z Katowicami reżyser.
W środę do Muzeum Śląskiego także przyjechał po zmroku. Galeria Malarstwa Polskiego zaroiła się od ludzi z krótkofalówkami i sprzętem filmowym. W scenie poza aktorami brał udział także... pies przewodnik. - Jak się wabi? Wena? Jak wena twórcza! - uśmiechnął się Majewski.
Po co pies w muzeum? Po to, żeby oprowadzić niewidzącą bohaterkę po galerii. Miesiąc temu Muzeum Śląskie przystosowało galerię do zwiedzania przez ociemniałych. W poznawaniu obrazów pomagają im reliefy i audioprzewodniki. - Na początku myślałem o tym, żeby wprowadzić bohatera do tej galerii. Miał tam spotkać niewidomego, któremu ktoś będzie opowiadał, co jest na obrazie. Potem dowiedziałem się o tym systemie dla niewidomych - mówi Majewski, który w przypadku takich niezwykłych zdarzeń powtarza zdanie Leibniza, że "nie ma zbiegów okoliczności, tylko prawa, których nie znamy".
Reżyser niechętnie zdradza na razie wszystkie tajemnice "Psiego pola". Na pewno będzie to wideo-art, jak "Szklane usta" czy "Krew poety". Zapowiada się więc bardzo wizyjny, metafizyczny obraz, którego tłem będą Katowice. - Stąd pochodzę, tu jest najpłodniej. Najważniejszy w "Psim polu" będzie jednak pejzaż wewnętrzny bohatera - zdradza Majewski.
Bohaterem jest Michał, w którego wcielił się Michał Tatarek. Jego twarz przecina od brwi do policzka wyraźna szrama. - Gram człowieka po traumatycznych przeżyciach. Szrama jest ich zapisem - mówi aktor, który na co dzień obsługuje projektor w Centrum Sztuki Filmowej w Katowicach. Nie pierwszy raz współpracuje z Majewskim. Był już kierownikiem produkcji "Szklanych ust". Dlatego dostał zaproszenie na casting i okazało się, że najlepiej spełnia wymogi reżysera.
"Psie pole" finansują Katowice i Polski Instytut Sztuki Filmowej. Pomoc obiecał też Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego. Pracując nad nowym filmem, Majewski wypełnia czas przed premierą długo oczekiwanego "Młyna i krzyża", w którym występuje m.in. Rutger Hauer. - Premiera światowa odbędzie się 2 lutego w paryskim Luwrze. Równolegle będzie pokazywany na festiwalu filmowym w Rotterdamie. W marcu film powinien trafić do Polski - obiecuje reżyser.
Lech Majewski
Reżyser, pisarz, poeta, malarz, twórca wideo-artu i kompozytor. Urodził się w 1953 roku w Katowicach. Studiował na warszawskiej ASP i w łódzkiej "filmówce". Wkrótce po studiach, dzięki debiutanckiemu filmowi "Rycerz", dostał zaproszenie do Wielkiej Brytanii, gdzie reżyserował sztuki teatralne. W 1990 roku przeniósł się za ocean, żeby w Hollywood rozpocząć współpracę ze studiem Davida Lyncha. Tam w 1992 roku powstała jego "Ewangelia wg Harry'ego". Cztery lata później Majewski był współscenarzystą i współproducentem "Basquiat" z wybitnymi amerykańskimi aktorami: Garym Oldmanem, Davidem Bowie i Dennisem Hopperem.
W Polsce stworzył takie filmy jak "Wojaczek" o mikołowskim poecie przeklętym i "Angelusa" - fantastyczną historię opartą na losach Teofila Ociepki i jego uczniów.
Jego najbardziej znane dzieło z kategorii wideo-art to "Krew poety". Filmowa instalacja była pokazywana m.in. w Museum of Modern Art w Nowym Jorku i jako wystawa towarzysząca na Biennale Sztuki w Wenecji w 2007 roku.
http://cjg.gazeta.pl/CJG_Katowice/1,104 ... ECIA_.htmlzanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl romanbijak.xlx.pl
Strona 4 z 4 • Wyszukano 418 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4
Wit - Śro Cze 17, 2009 7:47 pm
Dofinansowanie ośmiu filmów
PAP, 2009-06-12 18:57
Osiem filmów - cztery fabuły, trzy dokumenty i jedna animacja - otrzyma w tym roku dofinansowanie ze Śląskiego Funduszu Filmowego. Instytucja Filmowa "Silesia - Film" w drodze konkursu rozdysponowała na ich produkcję 1,5 mln zł.
Śląski Fundusz Regionalny to jeden z pierwszych regionalnych funduszy filmowych w kraju. O dofinansowanie mogą się ubiegać projekty związane z województwem - poruszające tematy dotyczące regionu, produkowane na jego terenie czy z udziałem śląskich twórców.
Samorząd woj. śląskiego, który jest organem założycielskim "Silesii-Film", przeznaczył w tym roku na wspieranie produkcji filmowej 1,5 mln zł. Przed rokiem, gdy Śląski Fundusz Regionalny rozpoczynał swą działalność, kwotą 1 mln zł dofinansowano łącznie dwa filmy fabularne i dwa dokumentalne.
Jak poinformowała Aleksandra Szatkowska-Mejer z "Silesii-Film", największe dofinansowanie w rozstrzygniętym w środę konkursie otrzymały fabuły. 400 tys. zł przeznaczono na film "Ewa" w reżyserii Adama Sikory oraz Ingmara Villqista - opowieść w śląskiej gwarze o kobiecie, która aby utrzymać rodzinę po zwolnieniu męża z kopalni, decyduje się na prostytucję.
Kwotę 300 tys. zł dostał "Kret" Rafaela Lewandowskiego. Tytuł filmu to rzekomy pseudonim związkowca Solidarności ze Śląska (Wojciech Pszoniak), który w latach 80. ub. wieku miał być agentem SB. Jego syn (Borys Szyc) dowiaduje się o tym z telewizji, ojciec jednak stanowczo zaprzecza.
"Laura" w reżyserii Radosława Dunaszewskiego jest historią inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami z 2006 r., kiedy Zbigniew Nowak, górnik z kopalni "Halemba" po tąpnięciu uwięziony tysiąc metrów pod ziemią spędził prawie pięć dni. Dramat wpływa na jego rodzinę, która dotknięta tragedią staje się jeszcze silniejsza. Film dostał 200 tys. zł.
Ok. 180,3 tys. zł otrzymał projekt "Nowe legendy miejskie" zakładający przy tworzeniu adaptacji lokalnych legend udział dzieci z tzw. trudnych dzielnic. Prócz warszawskich Pragi Północ i Targówka oraz krakowskiej Nowej Huty, odbywa się w katowickim Załężu, rudzkim Chebziu, bytomskim Bobrku, piekarskim Szarleju oraz zabrzańskich Zandce i Biskupicach.
"Silesia Film" będzie też koproducentem filmów dokumentalnych, które dofinansuje kwotą 100 tys. zł każdy. Są to "Serce Śląska" Pawła Woldana o sanktuarium w Piekarach Śląskich, "Niebieskie chachary" Cezarego Grzesiuka o fenomenie Ruchu Chorzów oraz "Dzieci Wehrmachtu" Mariusza Malinowskiego o potomkach Polaków ze Śląska wcielonych podczas II wojny światowej do niemieckiej armii.
Dofinansowanie 100 tys. zł otrzymała również animacja "Zbigniew z trumną" Magdaleny Osińskiej, której akcja rozgrywa się na Śląsku w czasach głębokiego komunizmu, a której bohater postanawia uwolnić się z narzuconego mu wzorca i wyjść z szeregu. Pozostałą część budżetu - 19,7 tys. zł - przeznaczono na wynagrodzenia dla ekspertów.
W tym roku o dofinansowanie walczyło 40 filmów: 26 dokumentalnych, 13 fabularnych i 4 animowane. Na zeszłoroczny konkurs wpłynęły 22 wnioski. Wsparcie otrzymał wtedy m.in. wielokrotnie nagradzany film "Senność" Magdaleny Piekorz. Wpływy z "Senności" pokryły już koszty produkcji, a zyski zaczęły trafiać na konto Śląskiego Funduszu Filmowego.
Kris - Pią Lip 10, 2009 7:26 am
"Bajzel" po śląsku
dziś
Większość scen do nowego filmu Eugeniusza Klucznioka kręcona jest na terenie kopalni Dębieńsko
W rolę robotnika wcielił się Jerzy Cnota, znany z roli rozbójnika w "Janosiku". A kierownika gra Jerzy Janeczek znany z "Samych Swoich"
Ile czasu potrzebuje pięciu pracowników pewnej firmy, by naprawić i zamontować zwykłą lampę? Okazuje się, że zadanie to wcale nie jest takie proste, a jedna dniówka to zdecydowanie na mało, szczególnie kiedy w pracy ciągle przeszkadza nadgorliwy kierownik, a na budowie kręci się jeszcze inspektor z Państwowej Inspekcji Pracy.
Kiedy do takiego scenariusza dodamy jeszcze sporą dawkę śląskiej gwary, żartów i całą plejadę gwiazd polskiego kina... mamy gotowy scenariusz najnowszego filmu w reżyserii Eugeniusza Klucznioka, który powstaje w ramach Klubu Filmu Niezależnego z Rybnika.
"Bajzel po polsku" - bo taki tytuł nosi produkcja, to już piąta część śląskiej serii, którą tworzą amatorzy z Rybnika i okolic.
- Kiedyś pisałem szczegółowy scenariusz, układałem dialogi. Teraz rozpisuję tylko sceny w kilku punktach, a aktorzy improwizują i mówią to, co im przyjdzie na myśl. Cały scenariusz mieści się na kilku kartkach - zdradza szczegóły pracy reżyser.
Zdjęcia do najnowszego filmu rozpoczęły się kilka dni temu. Większość scen amatorzy kręcą na terenie zlikwidowanej przed laty kopalni Dębieńsko w Czerwionce-Leszczynach. Na ekranie obok postaci znanych z wcześniejszych produkcji Klucznioka zobaczymy także aktorów, którzy na stałe wpisali się do historii polskiej kinomatografii.
W rolę jednego z robotników wcielił się Jerzy Cnota. Dla aktora znanego przede wszystkim z roli rozbójnika Gąsiora w "Janosiku" jest to już trzecia przygoda z rybnickim kinem niezależnym.
- Na swoim koncie mam ponad 120 filmów. Teraz gram już tylko dla zabawy i własnej przyjemności. A na planie u Gienka tak właśnie jest zawsze - podkreśla w rozmowie z naszym dziennikarzem 67-letni aktor.
Całkowicie nową postacią na planie jest Jerzy Janeczek, aktor, który wcielił się w rolę Witji w niezapomnianym hicie komediowym "Sami Swoi". W ostatnich latach próżno było szukać jego nazwiska w polskich produkcjach.
- Niedawno, po 19 latach pobytu w Stanach Zjednoczonych, wróciłem do Polski. Rok temu podczas festiwalu filmów komediowych w Lubomierzu poznałem Gienka Klucznioka. W trakcie spotkania dogadaliśmy się, że ja mogę mu pomóc przy następnym filmie. "Bajzel" to pierwszy film, w którym gram po powrocie z zagranicy i doskonała okazja, żeby na nowo " wprawić się" w aktorstwo - mówi nam Jerzy Janeczek.
W najnowszej produkcji Klucznioka aktor wciela się w rolę kierownika. - Gram gorola - mówi nam. - Ale już oswojonego - żartuje przysłuchujący się naszej rozmowie Jerzy Haberstroh.
Na planie filmowym najnowszego dzieła Eugeniusza Klucznioka panuje iście piknikowa atmosfera. Co chwilę słychać żarty, dowcipy i głośne wybuchy śmiechu. - Dobrej atmosferze sprzyja fakt, że nam, aktorom, reżyser pozostawił tak dużo wolnego pola - śmieje się Mariusz Groborz. To także nowa postać w ekipie. Mieszkaniec Orzepowic, który przed 15 laty zdobył tytuł Ślązaka Roku wciela się w rolę robotnika. - Od dawna ciągnęło mnie do filmu, a ponieważ nie mam problemu ani z tremą, ani ze śląską "godką", postanowiłem spróbować - mówi.
Premiera filmu planowana jest na jesień tego roku.
Barbara Kubica - POLSKA Dziennik Zachodni
http://rybnik.naszemiasto.pl/wydarzenia/1021612.html
Wit - Pon Lip 13, 2009 6:39 pm
Witia Pawlak wraca do filmu w Rybniku
Marcin Mońka 2009-07-06, ostatnia aktualizacja 2009-07-06 20:26:00.0
Pamiętacie syna Pawlaków - Witię - z komedii "Sami swoi"? Jerzy Janeczek, odtwórca tej niezapomnianej roli, po niemal 20 latach na emigracji wraca na plan filmowy do... Rybnika. Aktor dał się namówić na udział w filmie niezależnym Eugeniusza Klucznioka
Film nosi tytuł "Bajzel po polsku" i opowiada historię jednego dnia w pewnym feralnym zakładzie. Nawet wykonanie najprostszej czynności - takiej jak uruchomienie nowej lampy - urasta w nim do niemal kosmicznego problemu. Janeczek gra kierownika tego niewydarzonego przedsiębiorstwa.
Jerzy Janeczek pod koniec lat 80. wyemigrował do Stanów Zjednoczonych i słuch o nim zaginął. W Polsce pojawiał się tylko na Festiwalu Filmów Komediowych w Lubomierzu. - Rok temu ze swoimi filmami przyjechał tam też Gienek Kluczniok. Szybko znaleźliśmy wspólny język, jako że zarówno on, jak i ja jesteśmy ze Śląska. Później zaprosił mnie na premierę swojego kolejnego filmu i zaproponował rolę. Przyjąłem ją ochoczo, zwłaszcza że wróciłem po długim pobycie z USA, gdzie z filmem nie miałem do czynienia - opowiada Janeczek, który występ w "Bajzlu " traktuje jako doskonałą wprawkę.
Mało kto wie, że Janeczek dzieciństwo spędził w Pszczynie i choć nie jest rodowitym Ślązakiem, doskonale czuje klimat filmów Klucznioka. - Spotykam się tutaj z tym dobrym Śląskiem, nieokaleczonym przez jarmarczną przaśność. Ta śląskość jest twarda, ale i zabawna. Jednak historia, którą opowiadamy, mogłaby wydarzyć się w każdym zakładzie, nie tylko na Śląsku. Gwara jest tutaj jedynie ornamentem - opowiada aktor znany z filmów o perypetiach Karguli i Pawlaków.
Janeczek w "Samych swoich" wystąpił jako student II roku łódzkiej "Filmówki". Dopiero potem trafił do kilku polskich teatrów od Wrocławia po Warszawę. - Byłem tak rozpoznawalny, że nie mogłem spokojnie przejść ulicą. Dlatego najczęściej siedziałem w domu - śmieje się dzisiaj. Sukces filmu Sylwestra Chęcińskiego go zaskoczył. - W czasie, gdy film powstawał, nikt nie rokował mu sukcesu. Jego temat był mało atrakcyjny, bo zaczynała się wtedy rodzić przecież fascynacja kulturą Zachodu - mówi.
"Bajzel..." będzie piątym filmem o tematyce śląskiej stworzonym przez Eugeniusza Klucznioka, niezależnego filmowca z Rybnika. Ten stuprocentowy amator nigdy nie chciał robić filmów wydumanych, artystycznych. - Wokół mnie jest tyle tematów, że nawet nie muszę wysilać wyobraźni. Wystarczy, że rano wychodzę z domu, obserwuję i mam gotowe scenariusze - mówi.
Do swoich filmów coraz częściej ściąga profesjonalnych aktorów. W zeszłym roku w jego "Byzuchu" wystąpił Jerzy Cnota, znany choćby z serialu "Janosik". - Mam już tyle lat i w tylu filmach zagrałem, że teraz mogę robić to, co chcę. Swoje miejsce znalazłem w filmach Gienka - przyznaje Cnota. Kluczniok lubi pracować z aktorami, którzy grali w jego wcześniejszych filmach, dlatego Cnota pojawia się także w "Bajzlu ".
Udział dwóch tak znanych aktorów trochę peszy amatorów. - Kamera nigdy mnie nie onieśmielała, nie miałem z nią problemów. A tutaj, gdy występuję wspólnie z Jerzym Cnotą i Jerzym Janeczkiem, nogi mi się trochę uginają - przyznaje Mariusz Groborz, który gra największego zakładowego bumelanta.
Zdjęcia do filmu powstają m.in. na terenie byłej kopalni Dębieńsko - tej samej, w której przed rokiem część zdjęć do nagradzanych "Drzazg" realizował Maciej Pieprzyca. Co z tego wyjdzie, dowiemy się jesienią. Premierę "Bajzlu po polsku" zaplanowano podczas Rybnickich Prezentacji Filmu Niezależnego.
grabki - Czw Lip 16, 2009 1:04 pm
A co sądzicie o Pregach?
Michał Gomoła - Czw Lip 16, 2009 3:02 pm
Jako, że właśnie schodzę z kompa, napiszę tylko iż osobiście film bardzo mi się podobał, choć jest też spora grupa osób, która mocno go krytykuje. Książki nie czytałem więc nie jestem w stanie ocenić w jakim stopniu została dobrze przeniesiona na ekran i czy nie uleciało z niej coś wartościowego
Wit - Śro Lip 29, 2009 7:58 pm
Jesienią będą siać publiczne zgorszenie
Łuk 2009-07-29, ostatnia aktualizacja 2009-07-29 16:55:52.0
11 września do kin wchodzi film "Zgorszenie publiczne" Macieja Prykowskiego. Historia małej śląskiej osady, w której spokojne życie zakłóciło pojawienie się ekshibicjonisty, reklamowana jest jako "komedia romantyczna po ślonsku".
Prykowski, dla którego ten film będzie pełnometrażowym debiutem, pochodzi z Łodzi. - Śląsk znałem z relacji i legend telewizyjno-gazetowych i nie był to, niestety, piękny obraz - przyznał reżyser po Warszawskiej Szkole Filmowej. Scenariusz dostał od Macieja Ślesickiego (który jest też producentem filmu). Jego autorem jest bytomianin Adrian Katroshi - cztery lata temu był laureatem Nagrody Hartley-Merrill na Międzynarodowym Konkursie Scenariuszowym.
Bohaterem filmu jest trzydziestoletni Romanek Drzozga (w tej roli Krzysztof Czeczot). Wiedzie zwykłe życie we Fytlu - niewielkim osiedlu wyczarowanym przez filmowców m.in. na terenie dawnej Huty Kościuszko w Chorzowie. Romanek utrzymuje się zresztą z oprowadzania turystów po ruinach huty. W wolnym czasie obija się ze swoim kumplem Hajnelem i nieudolnie podrywa Motylka (Elżbieta Romanowska) - dwudziestoletnią dziewczynę, która spędza wakacje u swojej ciotki Lucy (Dorota Pomykała). Osadą wstrząsa pojawienie się ekshibicjonisty, a Romankiem - powrót do rodzinnego domu jego ojca. Gra go Marian Dziędziel, znany z "Wesela" Smarzowskiego. - Film opowiada o Ślązakach, przytaczając ich charakterystyczne, pozytywne cechy: kult społeczności lokalnej, umiejętność samoorganizacji. W "Zgorszeniu publicznym" Śląsk istnieje jako niezwykle bogate i żywe tło istotnie wpływające na przebieg akcji. Raz po raz pobrzmiewa tu melancholijna nuta opowieści o przemijaniu tradycyjnego śląskiego krajobrazu i obyczajów, tradycyjna ślonska godka miesza się ze współczesną potoczną polszczyzną - opowiada Prykowski.
Zdjęcia do filmu nakręcił Paweł Dyllus, absolwent Wydziału Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego i laureat Złotej Kijanki na festiwalu Camerimage.
Kris - Czw Lip 30, 2009 8:45 pm
Film o powstaniach śląskich
Zarząd Województwa Śląskiego przyznał dotację celową Instytucji Filmowej „Silesia-Film” w Katowicach na współfinansowanie filmu dokumentalnego pt. „… pułki śląskie wyrosły spod ziemi …”. Film przygotowywany jest wspólnie z Marszałkiem Województwa Opolskiego z okazji 90 rocznicy pierwszego powstania śląskiego.
Ten fabularyzowany dokument związany będzie z wydarzeniami trzech powstań śląskich i plebiscytu. Zdjęcia zrealizowane zostaną w Opolu, Katowicach, na Górze św. Anny, w Muzeum Powstań Śląskich oraz w Muzeum Wsi Opolskiej. Dla potrzeb filmu odtwarzane będą fragmenty bitwy o Górę św. Anny. Towarzyszyć im będą wypowiedzi ekspertów z dziedziny historii.
Autorem scenariusza jest redaktor Leszek Myczka, dziennikarz, twórca licznych programów historyczno-dokumentalnych, pracownik redakcji TVP Opole. Premiera filmu planowana jest w rocznicę pierwszego powstania śląskiego tj. w sierpniu br. na Górze św. Anny. Dokument ten przewidziany jest także do emisji w publicznej i komercyjnej telewizji regionalnej.
Koszt produkcji filmu wynosi 80.000 zł. Kwota ta zostanie pokryta po połowie przez urzędy marszałkowskie województw opolskiego i śląskiego. Zaplanowano także tłoczenie 3000 płyt DVD z filmem, które zostaną wykorzystane jako materiał promocyjny związany z historią naszego regionu.
Instytucja Filmowa „Silesia-Film” w Katowicach jest wojewódzką instytucją kultury, która w zakresie działalności statutowej ma m. in. produkcję filmów, zwłaszcza utworów dokumentalnych i oświatowych o tematyce regionalnej oraz wspieranie i inicjowanie twórczości filmowej. Dotacja przekazana „Silesia-Film” pozwoli tej placówce na zwarcie umowy na kooprodukcję filmu.
(TVP Katowice)
http://ww6.tvp.pl/6605,20090730922267.strona
Nakręcono dokument o powstaniach śląskich
Na poligonie w Winowie pod Opolem padły ostatnie klapsy do scen filmu dokumentalnego o powstaniach śląskich i plebiscycie. Podczas realizacji, w której odtworzona została jedna z bitew III Powstania Śląskiego, wzięła udział grupa rekonstrukcyjna z Poznania (wojska pruskie) oraz opolscy aktorzy i statyści (role powstańców).
Dokument pt. "...pułki śląskie wyrosły spod ziemi..." przedstawia historię Śląska w latach 1914-1921. Zawiera także wątki fabularne. Opowiada historię matki oraz jej dwóch synów. Bracia spotkają się po latach podczas powstańczych walk o Górę Św. Anny. Jeden bije się po stronie pruskiej, drugi stoi po stronie powstańców. Autorem scenariusza jest Leszek Myczka, twórca licznych programów historyczno-dokumentalnych, dziennikarz, TVP Opole.
W dokumencie wystąpią także zaproszeni eksperci, m.in: prof. Ryszard Kaczmarek (Uniwersytet Śląski) i prof. Michał Lis (Instytut Śląski w Opolu).
Film powstaje w 90. rocznicę pierwszego powstania dla Opolskiego i Śląskiego Urzędu Marszałkowskiego, które dały 80 tys, zł na relizację projektu. Film będzie trwał około 40 minut - premiera zapowiadana jest na połowę sierpnia br. Zaplanowano także tłoczenie 3000 płyt DVD z filmem, które zostaną wykorzystane jako materiał promocyjny regionu. Kooproducentami są: TVP Opole i katowicka Silesia Film.
Teresa Semik - POLSKA Dziennik Zachodni
http://katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/1031668.html
jacek_t83 - Pią Paź 16, 2009 12:31 pm
Za rok na ekrany polskich kin trafi film "Ewa" z Barbarą Lubos-Swięs oraz bielską aktorką Anna Guzik czyli słynną "Helą w opałach". Temat? Śląsk, Ślązacy, Ślązaczki, prostytucja...
On traci prace na kopalni, ona wszelkimi sposobami stara się utrzymać rodzinę. To oś fabularna "Ewy" najnowszej śląskiej produkcji filmowej według scenariusza i w reżyserii Adama Sikory oraz Ingmara Villqista. Zdjęcia rozpoczęły się właśnie w Katowicach i Świętochłowicach.
Film opowiada historię Gizy, żony górnika, która po tym jak mąż traci prace sama musi zacząć zarabiać. Zaczyna od sprzątania domów, a kończy... No właśnie - tego dowiedzą się widzowie, którzy za rok wybiorą się do kina.
"Ewa" to historia rodziny, której w jednej chwili wali się świat. Przykładna matka i żona po tym, jak mąż traci pracę w kopalni, zaczyna pracę jako prostytutka.
- Jest tam wiele trudnych scen, emocjonalnie bardzo silnych, ale ucieszyłam się, kiedy dostałam tę propozycję i oczywiście się nie wahałam, ale był taki moment zawahania, czy poradzę sobie z tą rolą - wspomina Barbara Lubos-Święs, która gra w filmie główną bohaterkę Gizę.
Nie wahali się natomiast Ci, którzy tej produkcji jako jednej z ośmiu przyznali 400 tysięcy złotych ze Śląskiego Funduszu Filmowego.
- Myśmy w tym roku mieli ponad 40 tytułów. To jest bardzo dużo tytułów. Wszystkie produkcje wydają się być bardzo dobre, ale to właśnie oceny ekspertów o tym decydują - tłumaczy Patrycja Młynarczyk, Centrum Sztuki Filmowej.
Jak twierdzi Villquist twócy walczyli o lokalne dofinansowanie ponad 3 lata. Część internautów sceptycznie przyjęła zapowiedzi nowego dzieła śląskich artystów. - "Świetnie! Znów brud smród i ubóstwo". "Jeśli zawsze w filmach będziemy pokazywać albo Bercika, albo patologie w naszym regionie, będziemy uskrajniać rzeczywistość. To nie jest prawdziwy obraz Śląska!" - grzmi Paweł
A jakie jest Wasze zdanie? Czekamy na maile, komentarze, teksty w blogach
wideo: "Ewa" - powstaje kolejny trudny film o Śląsku i Ślązakach. Słusznie? [Wideo]
piotrekb - Śro Gru 02, 2009 3:10 pm
http://www.tvp.pl/polonia/nasz-reportaz-zaklinacz-czasu
Właśnie trafiłem na końcówkę. Reportaż o człowieku, który filmował życie huty Baildon i Katowic w latach 60tych. Wiele materiałów archiwalnych, widać dawne Katowice, WPKIW itp.
Może kiedyś będą powtarzać, to polecam.
Wit - Czw Gru 31, 2009 1:06 am
W Bielsku-Białej nakręcą niezwykłą bajkę. O duchach
Piotr Płatek 2009-12-01, ostatnia aktualizacja 2009-12-02 02:54:32.0
Bielskie Studio ma już gotowy scenariusz kolejnego hitu. W nowym roku ruszą prace nad pełną przygód i niesamowitych scen bajką "Duch".
Studio szykuje się do kolejnego wyzwania. Po "Gwieździe Kopernika", która bardzo dobrze została przyjęta w polskich kinach, studio przygotowuje się do pracy nad filmem, który połączy grę aktorską z animacją 3D. - Scenariusz jest już gotowy, obsada aktorska została zaproponowana, a budżet będzie na średnim poziomie filmu pełnometrażowego - mówi Zdzisław Kudła, szef bielskiego Studia.
Film ma być przygotowywany we współpracy z jeszcze jednym polskim studiem. Reżyserem zostanie Andrzej Orzechowski, który tworzył także "Gwiazdę Kopernika". Scenariusz wspólnie napisali Orzechowski i Eugeniusz Biskup. Ten ostatni 20 lat temu reżyserował film "Rio de Janeiro nie istnieje", w którym zagrali m.in. Jan Frycz i Edward Lubaszenko.
Kierownictwo SFR oraz reżyser nie chcą zdradzać szczegółów. Nam udało się dowiedzieć, że film, który potrwa ponad półtorej godziny, będzie nosił tytuł "Duch". Ma to być pełna przygód i niesamowitych opowieści historia maleńkiego duszka, który postanowił zostać dzieckiem. Na razie "Duch" czeka na zatwierdzenie przez Polski Instytut Sztuki Filmowej oraz zapewnienie budżetu.
Aktualnie w bielskim studio trwają prace nad angielskojęzyczną wersją "Gwiazdy Kopernika". Ma być gotowa na początku 2010 roku. Wtedy bajka ruszy na podbój Zachodu. Jeszcze w tym tygodniu "Gwiazda Kopernika" prezentowana będzie na festiwalu filmów dziecięcych w Atenach.
http://bielskobiala.gazeta.pl/bielskobi ... chach.html
jacek_t83 - Czw Gru 31, 2009 10:12 am
chyba jeszcze tutaj nie było. ale powstał fajny film nakręcony na Nikiszu i nie tylko. w sumie raczej etiuda. premiera była podczas Jarmarku. zajawkę można zobaczyć tutaj:
http://vimeo.com/7915071
Wit - Śro Lut 03, 2010 8:16 pm
WYDZIAŁ SUKCESU FILMOWEGO
Marta Buchla, 2010-02-02 20:24
Dobra passa katowickiej filmówki trwa. Na ogólnopolskim festiwalu filmowym "Prowincjonalia", połowę nagród zgarnęli studenci i absolwenci Wydziału Radia i Telewizji. Twórcy związani z katowicką uczelnią nominowani są do Orłów - polskich nagród filmowych, a film Bartka Konopki "Królik po berlińsku" zawalczy o Oskara.
Reżyser filmu "Brzydkie słowa" Marcin Maziarzewski, student katowickiej filmówki, z ogólnopolskiego festiwalu "Prowincjonalia" wrócił z nagrodą za najlepszy film krótkometrażowy. W tegorocznej edycji tego filmowego konkursu to dzieła studentów i absolwentów Wydziału Radia i Telewizji z Katowic zdobyły połowę nagród. - Mamy ciągle dużo do powiedzenia, nie tylko w świecie studenckim, studenckiego filmu, ale też w zawodowym - podkreśla Maziarzewski.
To kolejne już wyróżnienie dla twórców związanych z katowicką filmówką w ciągu ostatnich kilku tygodni. Zdjęcia do "Brzydkich słów" zauroczyły też jury prestiżowego festiwalu Plus Camerimage. - Złożyło się tak, że w jednym momencie kilku absolwentów dostało swoją szansę, że ich praca zaczęła przynosić efekty. Ten moment stał się dla mnie i dla wielu osób wspólny, stąd określenie dobra passa - przyznaje Weronika Bilska, laureatka Złotej Kijanki na festiwalu Plus Camerimage. Co więcej dobra passa trwa. Złote Kijanki, Jańcio Wodniki, a teraz nawet nominacja do Oskara. O tę najważniejszą w świecie filmu nagrodę zawalczy w tym roku Bartek Konopka - absolwent uczelni. - To jest taka amerykańska historia, czy też po amerykańsku zrobiony film. Trudna, dramatyczna historia muru
berlińskiego, opowiedziana jest w sposób lekki i przystępny. Ten film jest rodzynkiem zupełnym, jest kompletnie inny w formie, w pomyśle, jest też jedynym filmem spoza USA - wyjaśnia Konopka.
Kino rodem z Katowic zajmuje coraz ważniejszą rolę na filmowej mapie świata. A ci, którzy na wydziale stawiali pierwsze kroki, tak jak reżyser i operator Marcin Koszałka z sentymentem wspominają studia, które pomogły
im zaistnieć. - Szkoła w Katowicach była dla mnie kluczowym elementem, dobrze wybrałem, nie było żadnego akademizmu, mogłem robić co chciałem. Teraz jest bardzo dobry okres dla Katowic, myślę, że jesteśmy szkołą numer jeden w Polsce, jeśli chodzi o osiągnięcia - uważa reżyser.
W konkurencji z łódzką filmówką, ta katowicka, choć o wiele młodsza nie ma się już czego wstydzić. - Siłą tej szkoły jest ogromny potencjał profesorów, którzy są mistrzami dla studentów i też to, że jest w tej szkole bardzo duża wolność twórcza, profesorowie nie ograniczają, ważna jest tylko nauka warsztatu
i żeby było jakieś przesłanie - zaznacza prof. Krystyna Doktorowicz, dziekan Wydziału Radia i Telewizji w Katowicach.
Z tym przesłaniem młodzi filmowcy podbijają coraz większa widownię. I marzą, by o ich dziełach było jeszcze głośno.
http://www.tvs.pl/informacje/21077/
Studiował w Katowicach, świeci triumnfy na świecie
Nominacje do Oscarów 2010. Jest "Królik po Berlińsku" Bartka Konopki
"Królik po berlińsku" w reżyserii Bartka Konopki, absolwenta katowickiego Wydziału Radia i Telewizji to jedyny polski kandydat w walce o tegorocznego Oscara.
Czarno-biały "Królik po berlińsku", startuje w kategorii krótkometrażowy film dokumentalny i trwa 51 minut. To metaforyczna opowieść o tysiącach dzikich królików, które przez 28 lat zamieszkiwały obszar zieleni stworzony między dwoma pasami muru berlińskiego. To jednak coś więcej niż film o zwierzakach, parafrazuje obraz życia ludzi z dwóch stron berlińskiego muru.
Warto wspomnieć, że lektorem filmu jest Krystyna Czubówna, znana z czytania licznych filmów przyrodniczych.
Bartek Konopka przyznaje, że liczył na nominację. - Na pomysł metafory wpadli Polacy, a nie Niemcy ponieważ dla nich te króliki były czymś oczywistym, co widzieli codziennie. Pomysł polegał na tym by opisując życie tych królików opowiedzieć o społeczeństwie socjalistycznym i o tym co się wydarzyło w Europie w 1989 roku. - powiedział Bartek Konopka.
Artysta związany jest pośrednio ze Śląskiem i Zagłębiem. Studiował na Wydziale Radia i Telewizji im. Kieślowskiego w Katowicach, mieszkał przez długi czas w Dąbrowie Górniczej. Niedawno odwiedził Katowice, gdzie w centrum Sztuki Filmowej spotkał się z widzami i zaprezentował swoje, miejmy nadzieje, oscarowe dzieło.
http://www.mmsilesia.pl/9233/2010/2/2/n ... anged=true
Nominacja do Oscara dla absolwenta reżyserii Uniwersytetu Śląskiego
Katarzyna Pachelska
2010-02-03 08:42:57
Ostatni etap wyścigu Tour de Oscar rozpoczęto wczoraj w Los Angeles. I my mamy swojego zawodnika - młodego reżysera Bartka Konopkę, absolwenta m.in. reżyserii na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego. Jego obraz otrzymał nominację do Oscara w kategorii najlepszy krótkometrażowy film dokumentalny.
Akademicy docenili "Królika po berlińsku", poruszającą, ale i zabawną historię muru berlińskiego, opowiedzianą z perspektywy tysięcy królików zamieszkujących pas zieleni między dwoma pasami muru.
Bartek Konopka ma 38 lat, pochodzi z Myślenic. Przez kilka lat mieszkał w Dąbrowie Górniczej, gdzie jednym z jego ulubionych miejsc był Pałac Kultury Zagłębia. Tam uczestniczył w warsztatach teatralnych. Reżyser skończył jeszcze filmoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim, pracował m.in. jako reporter w telewizji, a obecnie uczy się w Mistrzowskiej Szkole Reżyserii Andrzeja Wajdy.
Faworyci do żółtej koszulki lidera nie zawiedli. Najwięcej, bo po dziewięć nominacji, otrzymały filmy "Avatar" i "The Hurt Locker. W pułapce wojny" (w Polsce 20 lutego film pokaże Canal +). Pierwszy wyreżyserował James Cameron, drugi jego była żona, Kathryn Bigelow. Oboje są zresztą nominowani również w kategorii najlepsza reżyseria.
O tytuł najlepszego filmu walczą "Avatar", "The Hurt Locker", "Dyskrykt 9", "The Blind Side", "Bękarty wojny", "Była sobie dziewczyna" (w Polsce od 12 marca), "Precious: Based on the Novel Push by Sapphire", "A Serious Man", animowany "Odlot" i "W chmurach" (w Polsce od 26 lutego).
Wśród aktorów szansę na statuetkę za najlepszą rolę pierwszoplanową mają Jeff Bridges, George Clooney, Colin Firth, Morgan Freeman i Jeremy Renner, a aktorek - Sandra Bullock, Helen Mirren, Carey Mulligan, Gabourey Sidibe oraz Meryl Streep. Ta ostatnia aktorka jest nominowana do Oscara już po raz 16.
82. gala rozdania Oscarów odbędzie się 7 marca jak zwykle w Kodak Theatre. Poprowadzą ją Steve Martin i Alec Baldwin.
http://katowice.naszemiasto.pl/artykul/ ... egoria=859
Kris - Wto Mar 09, 2010 8:06 pm
ŚLĄSKIE KUSZENIE FILMOWCÓW
Marta Buchla, 2010-03-07 18:50
Twórcy światowego kina na Śląsku to rzadkość. Aby to zmienić reżyser Magdalena Piekorz rozpoczęła prace nad powołaniem Silesia Film Commision - jednostki, która tworząc bazę obiektów zdjęciowych i specjalistów związanych z kinem ma ściągnąć do regionu filmowców, żeby Śląska na dużym ekranie było jeszcze więcej.
Pociąg do filmu nie omija Śląska. Rzadko jednak zatrzymują się tutaj gwiazdy światowego kina. - Lynch, wiem, że był zachwycony Łodzią, ale nie mniej był zachwycony Śląskiem. Gdyby nasz Śląsk był jeszcze bardziej widoczny i byłaby taka szansa pokazania go wielu twórcom, to na pewno by tutaj kręcili - uważa Magdalena Piekorz, reżyser, z-ca dyrektora Silesia Film. I żeby znanych nazwisk świata filmu przyciągnąć tu coraz więcej, Magdalena Piekorz planuje stworzyć w Katowicach instytucję, której zadaniem będzie kuszenie ludzi kina rozmaitymi atutami. Plenery, nietypowe obiekty i dane specjalistów z branży filmowej - takie informacje
zbierać ma Silesia Film Commision. Taka baza danych ma być wsparciem dla producentów filmowych z całego świata i ma zachęcić ich żeby to właśnie tu, kręcić filmy. - Powinniśmy na Śląsku, w Katowicach szukać projektów międzynarodowych. Projektów, które spowodują, że ten punkt na świecie jakim są Katowice i Śląsk, będzie znany właśnie z kultury - podkreśla prof. Krystyna Doktorowicz, dziekan Wydziału Radia i Telewizji UŚ.
Ale zanim z kultury zasłynie - Silesia Film, która pracuje nad powołaniem tej śląskiej komisji filmowej musi do tego pomysłu przekonać tych, którzy finansują kulturę w regionie. - Zastanowimy się. Silesia Film nie jest ubogą instytucją, finansujemy ją w 50%, finansujemy w całości Śląski Fundusz Filmowy, natomiast Silesia Film posiada własne oszczędności i własne możliwości działania - wyjaśnia Zbyszek Zaborowski, wicemarszałek woj. śląskiego. Działaniami, które przyciągają filmowców mogą już poszczycić się władze stolicy Małopolski. Krakowska Komisja Filmowa działa już drugi rok. Kusi nie tylko urokiem miasta, pomaga też przebrnąć filmowcom, przez najtrudniejsze urzędnicze procedury. Dzięki temu filmowe ekipy goszczą w Krakowie coraz częściej. - Najważniejszą korzyścią jest ogromne zainteresowanie branży. Trzech bardzo dużych graczy przyjechało do Krakowa i wyjechało stąd bardzo zadowolonych. Nie obawiamy się konkurencji. Mamy nadzieję, że uda nam się doprowadzić w Polsce do tego, że będzie się tu kręcić duże produkcje międzynarodowe - deklaruje Rafał Orlicki, Krakowska Komisja Filmowa.
I żeby na tej filmowej mapie Polski- Śląsk zajmował znaczące miejsce, powołaniu Silesia Film Commision kibicuje filmoznawca prof. Andrzej Gwóźdź. - Śląsk zasłużył na taki eksport, nie tylko w kontekście aspiracji do miana Europejskiej Stolicy Kultury, to jest region jeszcze dosyć słabo wyeksportowany. Mimo kariery jaka się dokonała za pośrednictwem filmów Kutza, czy Majewskiego.
Te znane nazwiska, pokazały przed laty atrakcyjność filmową Śląska. Nowe inicjatywy mogą sprawić, że śląskie plenery znów zapełnią się ekipami filmowymi.
http://www.tvs.pl/informacje/22195/
Kris - Czw Mar 18, 2010 11:16 am
LAURA - film o górniku z Halemby cudem ocalonym
"Laura" jest oparta na historii Zbigniewa Nowaka z Halemby (© Fot. Materiały prasowe TVN)
Seniuk, Bohosiewicz, Respondek - obsada jest doborowa (Fot. Materiały prasowe TVN)
Dziennik Zachodni Marcin Zasada
2010-03-17 07:00:10, aktualizacja: 2010-03-17 07:12:47
Tam na górze czekała na mnie córka Laura i żona Marlena. Mówiłem - panie Boże daj mi jeszcze raz je zobaczyć, a potem mogę umierać - mówił Zbigniew Nowak, górnik cudem uratowany po katastrofie w kopalni Halemba.
Jego słowa posłużyły za motto filmu. Życie posłużyło za scenariusz. 23 marca w Centrum Sztuki Filmowej odbędzie się premiera filmu Laura opartego na historii Nowaka, z udziałem takich aktorów, jak Sonia Bohosiewicz, Anna Seniuk czy Marian Dziędziel.
W lutym 2006 roku cała Polska śledziła przebieg akcji ratunkowej w Halembie. Pod ziemią na pomoc czekał odcięty od świata samotny górnik. Wypadek przeżył, bo nie został przygnieciony skałami, a w pobliżu miejsca, w którym przebywał biegła rura z powietrzem. W czasie czwartej doby akcji, gdy wszyscy tracili nadzieję na jego ocalenie, ratownicy usłyszeli po drugiej stronie słabe stukanie w rurociąg. Po 111 godzinach dokopali się do wycieńczonego Nowaka. Poza raną łokcia, potłuczeniami i odwodnieniem, z wypadku wyszedł niemal bez szwanku. Ekipa ratunkowa zgodnie przyznawała, że to cud.
- Historia Zbyszka jest prosta, a z drugiej strony fascynująca. On sam jest przekonany, że dzięki niej, dzięki wartościom z niej płynącym ludzie mogą stawać się lepsi - mówi Radosław Dunaszewski, reżyser Laury. - Nowak najpierw stoczył walkę o życie chorej córki, a później sam znalazł się w sytuacji ekstremalnego zagrożenia. Zbyszek jest pewien, że to dobro, które ofiarował Laurze wróciło do niego tam na dole. Między nimi wytworzyła się niezwykła więź. Córka do końca wierzyła, że jej ojciec zostanie uratowany.
Dunaszewski na Śląsku i Zagłębiu mieszkał ponad 20 lat. Urodził się w Dąbrowie Górniczej, a wychował w Katowicach. Wprawką przed pełnometrażowym filmem o Nowaku była dla niego praca nad fabularyzowanym serialem dokumentalnym zatytułowanym Katastrofy górnicze, w którym przypomniano największe wypadki w kopalniach województwa śląskiego w ostatnim półwieczu. Dunaszewski jest też współautorem Wielkich ucieczek, podobnego dokumentu znanego z ekranów TVN, nakręcił też m.in. Bitwę o Anglię, Jarmark Europa oraz Chicago.Laura otworzy w TVN nowy cykl filmów opartych na autentycznych wydarzeniach, zatytułowany "Prawdziwe historie".
- Mam nadzieję, że w filmie znajdzie się nauka, która pomogła mi wrócić do domu po tym wypadku. Wiedziałem, że mam do kogo wracać, że czeka na mnie rodzina - mówi Zbigniew Nowak.
Obsada filmu jest doborowa. Głównego bohatera zagrał Krzysztof Respondek, jego żonę Sonia Bohosiewicz. W rolę ojca górnika wcielił się Marian Dziędziel, a teściowej - Anna Seniuk.
- Gdy tylko przeczytałem scenariusz, wiedziałem, że zagram w tym filmie. To śląska historia, ale interesująca ponadregionalnie. Dla mnie szczególna, bo Śląsk to przecież moje rodzinne strony - mówi Dziędziel, pochodzący spod Wodzisławia.
Z twórcami filmu, aktorami oraz rodziną Nowaków będzie można porozmawiać podczas premierowego pokazu Laury, który odbędzie się w przyszły wtorek o godz. 19 w Centrum Sztuki Filmowej w Katowicach. Dzień później zawita do kina Bałtyk w Raciborzu (początek o godz. 18), a 25 marca - do kina Janosik w Żywcu (godz. 18). W Katowicach i Żywcu projekcje repertuarowe będą trwać od 26 marca do 8 kwietnia. W Raciborzu zakończą się 1 kwietnia. Jesienią film zostanie pokazany w TVN.
http://www.dziennikzachodni.pl/slask/23 ... ,z,no.html
Wit - Czw Mar 25, 2010 11:26 pm
Film o miłości, która na Śląsku była przed kopalniami
mon 2010-03-23, ostatnia aktualizacja 2010-03-23 22:48:35.0
W Centrum Sztuki Filmowej w Katowicach odbyła się we wtorek premiera "Laury" w reżyserii Radosław Dunaszewskiego, opartej na autentycznych wydarzeniach, do których doszło w lutym 2006 roku w Rudzie Śląskiej.
W kopalni Halemba wybuchł wtedy metan. Skały przysypały 30-letniego metaniarza Zbigniewa Nowaka. Górnik przeżył zawalenie się chodnika, ale został uwięziony daleko od miejsca, z którego ratownicy zaczęli się do niego dokopywać. Akcja trwała aż pięć dni. Nowak przeżył tylko dlatego, że z pękniętej rury dochodziło do niego powietrze.
Właśnie ta dramatyczna historia była osią filmu "Laura" Radosława Dunaszewskiego, który miał we wtorek premierę w Centrum Sztuki Filmowej w Katowicach. Ale nie jest to tylko film o walce o przetrwanie. Równie wiele miejsca Dunaszewski poświęcił rodzinie Nowaka. Tytułowa Laura to córka Nowaka, u której jakiś czas przed wypadkiem ojca wykryto poważną chorobę. Nowak obiecał jej, że będzie je towarzyszył podczas operacji. Kiedy jednak przyszedł jej termin, on sam walczył o życie. Obydwie historie skończyły się dobrze. - Chciałem zrobić pozytywny film. Pokazać, jak tragedia potrafi przekuć się w coś niesłychanie pozytywnego - mówił wczoraj reżyser.
- To film o miłości, bo miłość była na Śląsku wcześniej niż pojawiły się kopalnie - mówił o "Laurze" pochodzący ze Śląska znany aktor Marian Dziędziel, którego oglądaliśmy w filmie w roli ojca Nowaka. Zasypanego górnika zagrał Krzysztof Respondek, w rolę jego żony wcieliła się Sonia Bohosiewicz, a w Laurę Julia Kornacka.
"Laurę" będzie można oglądać od piątku w Centrum Sztuki Filmowej. Film był współfinansowany ze Śląskiego Funduszu Filmowego, wyprodukowała go stacja TVN.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... niami.html
Wit - Śro Cze 09, 2010 9:31 pm
Powstała filmowa ballada o Górnym Śląsku. Ślązacy dziękują rezyserowi
Rozmawiał: Marcin Mońka 2010-06-07, ostatnia aktualizacja 2010-06-07 17:33:05.0
- Na pokazach filmu pojawiali się Ślązacy od pokoleń i dziękowali mi, że pokazuję prawdziwy Górny Śląsk - mówi Robert Gliński, reżyser filmu "Benek", który od piątku można oglądać w kinach. Na razie tylko u nas
Rozmowa z Robertem Glińskim
Marcin Mońka: "Benka" nakręcił Pan ponad trzy lata temu, jednak dopiero teraz film trafił do dystrybucji. Dlaczego?
Robert Gliński, reżyser: Duży dystrybutor, który miał wziąć "Benka", w pewnym momencie się rozmyślił. Gdy znalazł się obecny, musiał przygotować się do wprowadzenia filmu do kin. Niestety, dystrybutorzy nie chcą brać polskich filmów. Wolą amerykańskie, bo mają korzystniejsze warunki finansowe, przychodzą gotowe kopie w dużej liczbie etc. Takie kino ma lepszą sytuację startową. Kiedyś filmy leżały na półkach z powodów cenzuralnych, teraz leżą z powodów finansowych. Wpuszczenie filmu do dystrybucji kosztuje i trzeba było te pieniądze znaleźć. "Benek" czekał na swój moment.
Wykazał się Pan dużą odwagą, decydując się na nakręcenie filmu w realiach Górnego Śląska. I to w czasie, gdy w polskim kinie pojawiła się fala filmów opowiadających o tym regionie, do tego wyjątkowo pesymistycznych
- Dlatego potrzebna była inna optyka. Śląsk jest bardzo interesujący, dlatego nie dziwię się, że pojawiła się taka fala w naszym kinie. Ten region pokazywał pewne schorzenia transformacji z jednego ustroju w drugi, zmiany społeczne, polityczne i gospodarcze. To wszystko było szokiem w całej Polsce, ale na Śląsku ta transformacja i jej skutki były najbardziej widoczne. Dlatego wszyscy na ten Śląsk się rzucali, chcąc robić film współczesny, pokazujący różne problemy dręczące ludzi.
Wiedziałem że muszę spojrzeć na to przez inny pryzmat, nie pójść na łatwiznę, bo najłatwiej byłoby zwracać uwagę na głód, brud czy ubóstwo. Chciałem pokazać, że jest tutaj coś fantastycznego, że jest światło, że są ludzie, którzy mają energię i poczucie humoru. I choć życie przynosi im ciężkie sytuacje, oni potrafią z tego wyjść, zachować swoją godność i człowieczeństwo. Mój film pokazuje z jednej strony polski rodzący się kapitalizm, który bywa śmieszny i absurdalny, a z drugiej strony to, co jest ważne w życiu człowieka: miłość, emocje, tradycję, przywiązanie do pewnych wartości.
Film mimo wielu dramatycznych sekwencji jest trochę baśniowy.
- "Benek" jest trochę taką śląską balladą, mimo że składa się z elementów realistycznych czy nawet naturalistycznych. Są też momenty niemal mistyczne, ale też takie z przymrużeniem oka, gdy bohater rozmawia ze świętą Barbarą. Chciałem oddać pewną poetyckość tego miejsca.
Ma Pan rodzinę na Śląsku. Jak oceniła "Benka"?
- Podobał się wszystkim. Choć rodzina nie jest tutaj od pokoleń, bo przyjechali po wojnie. Brat pracował w kopalni przez 30 lat. Powiedział mi, że "Benek" jest prawdziwy. Zresztą na widowni podczas pokazów pojawiają się Ślązacy od pokoleń i dziękują mi, że pokazuję prawdziwy Śląsk. A mieli zastrzeżenia do innych filmów rozgrywających się tutaj.
Wróci Pan jeszcze z kamerą do naszego regionu?
- Myślę, że tak. Muszę znaleźć jednak temat. Śląsk jest niezwykle bogaty emocjonalnie. Zresztą tegoroczny laureat Złotych Lwów Jan Kidawa-Błoński przygotowuje film o piłce nożnej i mają w nim być mocne śląskie akcenty. A jest taki pogląd, że jeśli jest piłkarz ze Śląska, to on naprawdę potrafi kopać piłkę, jest solidny. A przecież polscy piłkarze są bardzo różni.
W "Benku" zdecydował się Pan na aktorów związanych ze Śląskiem. Czy to dlatego, że aktorzy stąd są solidni podobnie jak piłkarze?
- Na pewno potrafią solidnie pracować. Wie o tym np. Kraków, gdzie większość aktorów pochodzi z tego regionu i wszyscy oni mają poważny i solidny stosunek do wykonywanej pracy. W "Benku" rzeczywiście grają aktorzy wyłącznie stąd, bo pomyślałem, że będzie to znakomity klucz do filmu. Bohaterowie będą prawdziwi, będą np. mówić gwarą z autentycznym akcentem. I wszyscy pracowali dobrze, co widać przecież na ekranie.
http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35 ... azacy.html
Kris - Wto Lis 09, 2010 10:53 am
Majewski kręci w Katowicach. Zagraj w filmie!
Lech Majewski z Rutgerem Hauerem na planie filmu Młyn i krzyż (Š fot. MIKOŁAJ SUCHAN)
Dziennik Zachodni Henryka Wach-Malicka
2010-08-24 08:00:21, aktualizacja: 2010-08-24 08:00:21
Nie ma co ukrywać; znakomita większość z nas choć raz chciałaby stanąć przed kamerą, albo przynajmniej znaleźć się na planie filmowym. I teraz da się to zrealizować! Szansę zaistnienia na ekranie daje nam światowej sławy reżyser Lech Majewski.
Artysta kończy przygotowania do kolejnego filmu. Tym razem to obraz bardzo specjalny, zrealizowany w technice wideo art, którą uważa się za formę przypisaną zarówno kinematografii, jak i sztukom plastycznym. Bohaterem nowej produkcji będą zaś Katowice, rodzinne miasto artysty.
Fabularyzowany dokument ma pomóc Katowicom w walce o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury i choć jeszcze nie powstał,
już zainteresowały się nim muzea sztuki współczesnej, m.in. w Japonii. Dla Lecha Majewskiego, Katowice to nie tylko miejsce urodzenia, ale po prostu ważny punkt w życiu. Tu wraca ze świata, tu realizuje filmy (Angelus), a czasem przywozi nawet artystów z Hollywood (np. przy realizacji filmu Młyn i krzyż), choć zdjęcia z ich udziałem swobodnie mógłby nakręcić w każdym innym miejscu.
- Film o Katowicach - mówi Lech Majewski - zrealizuję z niekłamaną przyjemnością. Zawsze uważałem siebie za lokalnego patriotę i zawsze twierdziłem, że to fajne miasto, tylko my tego nie dostrzegamy! Chciałbym też, żeby w filmie wystąpili aktorzy i statyści ze Śląska. To już taka moja, mała tradycja; jeśli mogę obsadzić naszych ludzi, to ich obsadzam. Tym razem zapraszam jednak nie tylko zawodowych aktorów, ale także osoby bez przygotowania. To będzie rzecz o mieście, a w mieście mieszkają różni ludzie. Nieśmiałych zachęcam - niczego specjalnego nie będę wymagał. Wszystkich chętnych, w każdym wieku, no - powiedzmy od lat 10, zapraszam na castingi.
Odbędą się one w środę (25 sierpnia), o godzinie 16 i 18 oraz w sobotę (28 sierpnia), o godz. 14, 16 i 18. Czekamy na wszystkich zainteresowanych tą przygodą w katowickim Centrum Sztuki Filmowej, przy ul. Sokolskiej 66.
http://www.dziennikzachodni.pl/slask/ry ... ,id,t.html
Kris - Wto Lis 09, 2010 10:55 am
Willa Chruszczowa i rzeźby na rowerach - to film o Katowicach [WIDEO]
Dziennik Zachodni Justyna Przybytek
2010-10-18 06:30:01, aktualizacja: 2010-10-18 06:30:01
Reżyserka Jadwiga Kocur robi film "Światła Saturna" o XX-wiecznej architekturze Katowic. Ma ambicję pokazać go na wszystkich liczących się festiwalach dotyczących sztuki i architektury. Realizacja stoi jednak pod znakiem zapytania, bo brakuje sponsora, który zapłaciłby za montaż zdjęć. Potrzeba 150 tys. zł.
Dużo? Ale to nie będzie zwykły dokument. Będą animacje 3D - m.in. rzeźby z WPKiW jadące na rowerach po parku, rekonstrukcja Katowic wedle koncepcji z 1938 r., Wenecja w Katowicach z 1948 r., gdy przez centrum przepływała jeszcze odkryta Rawa oraz plany przebudowy Stalinogrodu z lat 50., z centralną aleją Armii Czerwonej zwieńczoną Wielkim Cyrkiem dla talentów prosto z Moskwy
Film to odyseja kosmiczna po Śląsku. Kosmiczny trójkąt tworzą Planetarium, Spodek i przypominająca statek kosmiczny pergola w parku Ligockim.
- Pergola to pozostałość po willi, wybudowanej tu dla Nikity Chruszczowa. W willi miał mieszkać przy okazji wizyty w Katowicach. W końcu nigdy w niej nie mieszkał i została rozebrana - opowiada Kocur. Wewnątrz trójkąta: kosmiczni ludzie. - Którym bliżej było do gwiazd niż siermiężnego życia. Tu się działy rzeczy pierwsze, które nie miały prawa zaistnieć, a wystąpiły nie w Krakowie czy Warszawie, a w regionie, który miał być pozbawiony skrzydlatych myśli - dodaje reżyserka.
Będzie zatem o Planetarium, grupie ST53, której artyści jako pierwsi w kraju malowali nie tak, jak władza chciała oraz artystach skupionych w kręgu grupy Oneiron z ich programowym hasłem "Eskapliści kosmosu łączcie się". Kulminacją kosmicznej energii w Katowicach jest lądowanie Spodka. - To właśnie na Śląsku architekci - "Warszawskie tygrysy" - mogli zrealizować obiekt, który materializował marzenia o wolności i budował ultranowoczesny wizerunek miasta - mówi Kocur. A co ma Saturn do Katowic?
- PRL w Katowicach przypomina właśnie Saturna i jego pierścienie. Pierwszy to oficjalna propaganda: umorusani górnicy i partyjne kongresy. Drugi tworzyli ludzie niezależnie od woli władz, bo Stalinogród był kolebką radykalnego undergrandu artystycznego i architektury wywodzącej się z marzeń - opowiada Kocur.
Film ma trwać 50 minut. Część materiału Kocur kręciła w USA, rozmawiała z amerykańskimi architektami. Dotarła m.in. do prof. Zalewskiego, konstruktora i współautora katowickiego dworca i Spodka, który dziś jest emerytowanym profesorem Massachusetts Institute of Technology. Występują też m.in. malarze Urszula Broll, Andrzej Urbanowicz, Piotr Szmitke, architekci Aleksander Franta, Henryk Buszko, znawcy sztuki Irma Kozina, Jerzy Illg. Obraz będzie dopełniała muzyka Pink Floyd z płyt Saucerful of Secrets i The Wall. Jeśli znajdą się pieniądze na montaż, film mógłby promować nasze starania o ESK 2016. Dlatego w pierwszej kolejności Kocur chce rozmawiać o pieniądzach z prezydentem Piotrem Uszokiem.
Kim jest Jadwiga Kocur?
To ona nakręciła słynnego "Dwugłowego Smoka", opowieść o międzywojennej architekturze Górnego Śląska, o tym, jak region, w ciągu kilku lat z prowincjonalnego pogranicza zaczął się zmieniać w nowoczesną metropolię z architekturą z kręgu Neues Bauen, Le Corbusiera i Szkoły Chicagowskiej. Filmu pozazdrościła nam Warszawa, powstało też "Porwanie Europy", o architekturze stolicy.
http://www.dziennikzachodni.pl/aktualno ... ,z,no.html
Wit - Śro Lis 17, 2010 9:32 am
Cały świat czeka na nocny film z Katowic
Łukasz Kałębasiak 2010-11-11, ostatnia aktualizacja 2010-11-12 22:25:51.0
Jeszcze nie zobaczyliśmy filmu "Młyn i krzyż", a już Lech Majewski pracuje nad kolejnym. Jego "Psie pole" ma być serią wideo-art, których tłem będą nocne Katowice
Zdjęcia trwają już od dwóch miesięcy. Plenerem jest całe miasto: ulice, prywatne mieszkania, pustostany, supermarket i parki. Ale nawet spostrzegawczy mieszkańcy mogli niczego nie zauważyć. Majewski kręci tylko po zmroku. - Noc pozwala na wybiórczość w pokazywaniu obrazów. Poza tym sam jestem "sową" - zdradza związany z Katowicami reżyser.
W środę do Muzeum Śląskiego także przyjechał po zmroku. Galeria Malarstwa Polskiego zaroiła się od ludzi z krótkofalówkami i sprzętem filmowym. W scenie poza aktorami brał udział także... pies przewodnik. - Jak się wabi? Wena? Jak wena twórcza! - uśmiechnął się Majewski.
Po co pies w muzeum? Po to, żeby oprowadzić niewidzącą bohaterkę po galerii. Miesiąc temu Muzeum Śląskie przystosowało galerię do zwiedzania przez ociemniałych. W poznawaniu obrazów pomagają im reliefy i audioprzewodniki. - Na początku myślałem o tym, żeby wprowadzić bohatera do tej galerii. Miał tam spotkać niewidomego, któremu ktoś będzie opowiadał, co jest na obrazie. Potem dowiedziałem się o tym systemie dla niewidomych - mówi Majewski, który w przypadku takich niezwykłych zdarzeń powtarza zdanie Leibniza, że "nie ma zbiegów okoliczności, tylko prawa, których nie znamy".
Reżyser niechętnie zdradza na razie wszystkie tajemnice "Psiego pola". Na pewno będzie to wideo-art, jak "Szklane usta" czy "Krew poety". Zapowiada się więc bardzo wizyjny, metafizyczny obraz, którego tłem będą Katowice. - Stąd pochodzę, tu jest najpłodniej. Najważniejszy w "Psim polu" będzie jednak pejzaż wewnętrzny bohatera - zdradza Majewski.
Bohaterem jest Michał, w którego wcielił się Michał Tatarek. Jego twarz przecina od brwi do policzka wyraźna szrama. - Gram człowieka po traumatycznych przeżyciach. Szrama jest ich zapisem - mówi aktor, który na co dzień obsługuje projektor w Centrum Sztuki Filmowej w Katowicach. Nie pierwszy raz współpracuje z Majewskim. Był już kierownikiem produkcji "Szklanych ust". Dlatego dostał zaproszenie na casting i okazało się, że najlepiej spełnia wymogi reżysera.
"Psie pole" finansują Katowice i Polski Instytut Sztuki Filmowej. Pomoc obiecał też Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego. Pracując nad nowym filmem, Majewski wypełnia czas przed premierą długo oczekiwanego "Młyna i krzyża", w którym występuje m.in. Rutger Hauer. - Premiera światowa odbędzie się 2 lutego w paryskim Luwrze. Równolegle będzie pokazywany na festiwalu filmowym w Rotterdamie. W marcu film powinien trafić do Polski - obiecuje reżyser.
Lech Majewski
Reżyser, pisarz, poeta, malarz, twórca wideo-artu i kompozytor. Urodził się w 1953 roku w Katowicach. Studiował na warszawskiej ASP i w łódzkiej "filmówce". Wkrótce po studiach, dzięki debiutanckiemu filmowi "Rycerz", dostał zaproszenie do Wielkiej Brytanii, gdzie reżyserował sztuki teatralne. W 1990 roku przeniósł się za ocean, żeby w Hollywood rozpocząć współpracę ze studiem Davida Lyncha. Tam w 1992 roku powstała jego "Ewangelia wg Harry'ego". Cztery lata później Majewski był współscenarzystą i współproducentem "Basquiat" z wybitnymi amerykańskimi aktorami: Garym Oldmanem, Davidem Bowie i Dennisem Hopperem.
W Polsce stworzył takie filmy jak "Wojaczek" o mikołowskim poecie przeklętym i "Angelusa" - fantastyczną historię opartą na losach Teofila Ociepki i jego uczniów.
Jego najbardziej znane dzieło z kategorii wideo-art to "Krew poety". Filmowa instalacja była pokazywana m.in. w Museum of Modern Art w Nowym Jorku i jako wystawa towarzysząca na Biennale Sztuki w Wenecji w 2007 roku.
http://cjg.gazeta.pl/CJG_Katowice/1,104 ... ECIA_.html
Strona 4 z 4 • Wyszukano 418 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4