ďťż
[Złota komnata] Uroczysta wieczerza



Daimon Vasalius - Cz paź 07, 2010 5:07 pm
Starał się wyglądać poważnie, ale przez odpowiedz Niliany uśmiech sam cisnął mu się na usta. Widział, że jest wykończona, ale oczywistym było, że picie nadmiernej ilości alkoholu tak się skończy. Tak czy inaczej zaskoczyła go mocna głowa kobiety, liczba kieliszków opróżnionych przez Niliane mogła wzbudzić podziw.
Cieszył się tym, że wsparła się właśnie na nim, że to jego przywołała spojrzeniem i poprosiła o pomoc. Ich ciała były bardzo blisko siebie, Daimon chciał, aby Niliana czuła się pewnie móc się na nim w każdej chwili wesprzeć.
Wejście do sali zagradzało teraz dwóch strażników, którzy natychmiast odsunęli się gdy zobaczyli wychodzącą parę. Krok Daimona był powolny i spokojny, jego wzrok często lądował na zakłopotanej i zaczerwienionej twarzyczce Niliany, bawiła go nieco ta sytuacja, kto by pomyślał, że osoba taka jak ona upije się na uroczystej wieczerzy. Przemierzali korytarze i wspinali się po schodach, aby wreszcie dojść do pokoju Niliany.

Ciąg dalszy:Daimon i Nillana




Aurill - Cz paź 07, 2010 6:22 pm
Spojrzała się z ukosa na mężczyznę idącego w jej stronę. O dziwo przysiadł się do niej i zapytał o pobyt w górach.
Jej myśli od przybycia na sale wciąż krążyły po jej głowie ... znów postanowiła zmyślać.
-Było wspaniale-odpowiedziała po chwili ... jednak jej głos nie był zbyt przekonywujący - Świerze powietrze i te cudowne krajobrazy... tego mi było trzeba ...
Miała nadzieje, że taka krótka odpowiedź wystarczy jegomościowi, jednak po jego wzroku spostrzegła, że ta odpowiedź mu nie wystarcza. Patrzył na nią przenikliwym wzrokiem ... tak jakby się czegoś domyślał i sprawdzał ją ...



Calipso - Cz paź 07, 2010 7:32 pm
Przyjęcie było znakomite, bawiła się wspaniale. Nawet udało się jej porozmawiać z samym królem. Skłoniła się przed nim nisko i zaraz wspomniała, że jej usługi są naprawdę dobre i... tanie. Niestety, tym razem przodków kazał zostawić w spokoju. Ukłoniła się ponownie i odeszła na bok. Reszta gości już nie była tak interesująca. Postanowiła się zerwać i ruszyć w dalszą drogę.
Wypiła jeszcze jeden kieliszek wina i udała się do wyjścia. Ponownie zaszła do łazienki i tam teleportowała się do swojego pokoju w karczmie.



Gart - Pt paź 08, 2010 3:48 pm
Powiódł spojrzeniem wzdłuż stołu. Wszyscy byli zajęci swoimi sprawami, tak jak i sam król. Westchnłą w duchu, że jedynie zmarnował czas na przychodzenie tutaj. Spojrzał na Jenyę, a jego twarz przybrała nieco zmartwiony wyraz. Nie miał pojęcia ile jeszcze potrwa ta cała maskarada, ale nie chciał, żeby lisica się tak męczyła.
Wstał więc z miejsca, wysuwając spod płaszcza dłoń w stronę dziewczyny. Ukłucie pod żebrami zbył jednym głębszym oddechem, po czym odezwał się cicho tak, że jego głos ledwo przebił się przez gwar w sali.
- Chodźmy więc. - podał jej dłoń, zamierzając zaraz zaprowadzić poza to miejsce, aż do jednego z pokoi, w którym przebywali poprzednio.




Jenya - Pt paź 08, 2010 4:43 pm
Dziewczyna popatrzyła na niego zaskoczona, ale zaraz uśmiechnęła się ciepło. Chciał z nią pójść, bardzo ją to ucieszyło, że nie będzie się błąkała po korytarzach sama. Kiedy wstała łapiąc się jego dłoni szepnęła mu skromnie "dziękuję" i ruszyła do wyjścia. Minęła paru ludzi idąc powoli i z gracją jak na księżniczkę przystało, nie chciała uciekać w popłochu uznała, że chyba tak wypada i będzie najlepiej. Nie chciała też robić kłopotów Szaremu, by ludzie szeptali, że z dzikuską przyszedł na tak uroczysty bal.



Gart - Pt paź 08, 2010 5:01 pm
Cóż, cokolwiek by nie mówić o Jenyi, to raczej Gart przynosił jej wstyd, niż odwrotnie. W końcu nie miał nawet odświętnego stroju na sobie, chociaż w pewnym stopniu prezentował się dumnie w tym płaszczu i zbroi pod nim. A może tylko mu się tak wydawało... W każdym razie i tak nic sobie nie robił z szeptów innych. Był jaki był i nie miał zamiaru się zmieniać, żeby przypodobać się innym.
Otworzył drzwi przed Jenyą, a zanim je zamknął powiódł jeszcze wzrokiem po sali. Odchrżąknął i ruszył przed siebie, mając nadzieję że dobrze zapamiętał drogę do pokoju.

Ciąg dalszy: Gart i Jenya



Orpheus - Pt paź 08, 2010 7:41 pm
Lord Sulluvan uśmiechnął się w stronę Aravilii. Rozsiadł się wygodnie i przelotem zabrał młodemu chłopakowi - słudze dwa kielichy wspaniałego miodu. Położył jej przed dziewczyną i zaczął kontynuować wątek.
- A jak zdrowie Margrabii? Jak się czuje? Czy podagra wciąż mu doskwiera w piastowaniu swojego urzędu?
Powiedział mężczyzna powtarzając znane mu wydarzenia. Każdy kto choć raz był w tym regionie i przebywał na dworze Margrabii Eddarda słyszał o jego problemach zdrowotnych i skłonnościach do picia. Oba te wydarzenie sprawiały, że pan feudalny był humorzasty i wiele jego decyzji zależało od dobrego nastroju, a ten najczęściej pojawiał się gdy podagra nie dokuczała mu aż nadto. Oczywiście nie był to człowiek słaby, jednym słowem mógł rujnować ludzkie życia, każdy w obrębie marchii musiał się liczyć z jego zdaniem.

Orpheus popatrzył na chwiejąca się w oddali Nilianę podtrzymywaną przez Daimona. Uśmiechnął się lekko z komizmu sytuacji, ponieważ na pewno o obecnym stanie królewskiej muzykantki długo się będzie słyszeć na dworze Nandan-Ther. Popatrzył na Malaikę, jej oczy były lekko rozbiegane. Jak to bywało na dworze królewskie wina nigdy nie bywały chrzczone i to właśnie odbijało się na wielu osobach, które nie były przyzwyczajone do królewskich balów. Malaika oparłą się o ramie Orpheusa i szepnęła mu cicho.
- Możemy iść na taras?
- Tak.
Przytaknął krótko Orpheus, chwile potem Lord Sullivan zobaczył jak młody Reventlow ostrożnie przemyka na świeże powietrze razem ze swoją partnerką.



Aurill - So paź 09, 2010 5:15 pm
Margrabia? o jakim on człowieku mówi?
Zaczęła się coraz bardziej niepokoić, jednak postanowiła odpowiedzieć na pytanie.
-Margrabia? Podczas mojego pobytu czuł się dość dobrze - odpowiedziała po chwili, jej głos był jednak niezdecydowany. I nie można się było temu dziwić skoro mówiła o człowieku którego kompletnie nie pamiętała ...
Upiła łyk wina, a potem kolejny ... chciała już wracać do domu choć nie wiedziała gdzie on się dokładnie znajduje ...



Orpheus - Śr paź 13, 2010 2:16 pm
- No to wspaniale, że choć przez chwile biedny Eddard zażył odpoczynku od męczącej choroby.
Oznajmił uradowany Lord Sullivan zaczerpując z pucharu trochę wina. Nie dał po sobie poznać, że w tym momencie myśli o czymś zupełnie innym. Długie doświadczenia i treningi jakie przeżywał jako jeden z "ptaszków" Mistrza Szeptów pozwalały maskować swoje zachowania i wcielać się w całkowicie inne role. Mężczyzna odłożył kielich i złożył ręce opierając sobie o nie głowę, która była skierowana na Arrawilę.
- Ciekaw jestem wielu wiadomości z dworu Margrabi, ale głównie jest to polityka. A tą nie chce zadręczać takiej pięknej niewiasty z jaką mam przyjemność rozmawiać. Jednak mam jedno drobne pytanie... Nastroje? Jakie one są? Ludność po drugiej stronie gór jak wiadomo zaczęła się buntować przeciwko swoim władcom. A jak jest po tej stronie gór? Jak tą wygląda okiem szlachetnej arystokratki?



Aurill - Śr paź 13, 2010 7:40 pm
Kolejne trudne pytanie na które nie znała odpowiedzi ... i na które postanowiła zmyślać ...
- Cóż  czasami formują się jakieś nieliczne małe grupki chłopów, które się buntują ... ale zazwyczaj szybko są wyłapywane i poskramiane przez straż ... - powiedziała krótko, coś czuła, że nigdy nie była zbyt dobra na takie tematy.
Wino uderzyło jej do głowy ... znów pomyślała o domu ... tylko gdzie on jest ?
Znów spojrzała na towarzysza, który teraz jeszcze bardziej patrzyła na nią swym podejrzliwym głosem.
- Coś nie tak powiedziałam Panie ?- zapytała się w końcu.



Orpheus - Wt paź 19, 2010 2:12 pm
[W sumie to myślę, myślę i nic nie mogę wymyślić ciekawego z tym wypadkiem, dlatego powierzam go tobie Tylko proszę nie zabijaj kanclerza ]

- Nie, nie powiedziała Pani nic złego.
Obwieścił, przecząco kiwając głową Lord Sullivan. Chciał coś powiedzieć jednak zaprzestał, zwrócił się w stronę sali z której dobiegał jakiś rumor. Słychać było krzyk kobiety. To właśnie przez nią powstał rumor, jednak w tym momencie podopieczny Mistrza szeptów nie mógł nic dojrzeć, gdyż wokół niej pojawiło się duży tłum, między innymi dowódca straży oraz kilku rycerzy z gwardii królewskiej. Sullivan zmrużył oczy, to na pewno nie było nic dobrego.

Gdyby w tej chwili Lord Sullivan był córką jednego z najbogatszych magnatów współczesnego cesarstwa Bernadettą Tullyni co oczywiście w żadnym wypadku nie było teraz możliwe, bo jak to by było gdyby zupełnie obca komuś persona odczuwała w sposób identyczny wydarzenia wokół się dziejące. Jednak wracając do wydarzenia, które było jak na obecne czasy w dwójnasób bezprecedensowe. Bernadetta z Leonii siedziała właśnie tuż przy kanclerzu, który ...



Aurill - Pt paź 29, 2010 1:31 pm
Ona nie zwróciła, aż tak szczególnej uwagi na krzyczącą kobietę ...
Raczej korzystając z okazji wymknęła się człowiekowi, który ją przepytywał ... kiedy znalazła się za salą odetchnęła ze spokojem ...
Nie dane jej jednak było zaznać dłużej tego uczucia ... Po chwili podbiegła do niej jedna z pokojówek ... mówiła coś o powrocie do domu ...
Aurill chciała się tam dostać jednak nie wiedziała jak ... przecież nie wiedziała nawet kim jest ... a jakby miała zapamiętać gdzie mieszka ...
W jej głowie zrodził się podstęp ... udała pijaną przed pokojówką i poprosiła ją by ta pomogła dotrzeć jej do domu ... jak się okazało ...kobieta wiedziała gdzie hrabina mieszka i zaprowadziła ją tam ....

Ciąg Dalszy
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • romanbijak.xlx.pl



  • Strona 2 z 2 • Wyszukano 164 wypowiedzi • 1, 2
    Copyright (c) 2009 | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.