ďťż
[Olimpiada] Letnie Igrzyska Olimpijskie (Pekin 2008)



Wit - Czw Lut 07, 2008 8:11 pm
Chyba czas na wątek olimpijski
Na dobry początek....

Kto z naszych klubów wystąpi za pół roku na igrzyskach w Pekinie?
Maciej Blaut, Piotr Zawadzki2008-02-07, ostatnia aktualizacja 2008-02-07 20:41



Za pół roku rozpoczynają się igrzyska w Pekinie. Z klubów naszego regionu szanse na olimpijski start ma kilkunastu sportowców. Pewniacy to dżudoka i łucznicy.
Faworytami do olimpijskich medali są pochodzący ze Śląska pływaczka Otylia Jędrzejczak, płotkarz Marek Plawgo i gimnastyk Leszek Blanik, ale oni już od kilku lat nie reprezentują naszych klubów.

Śląskim pewniakiem na wyjazd do Pekinu jest dżudoka Robert Krawczyk. Zawodnik Czarnych Bytom uzyskał kwalifikację podczas zeszłorocznych mistrzostw świata. Mistrz Europy będzie miał okazję do rehabilitacji za słynną wpadkę na igrzyskach w Atenach, kiedy stracił szansę na medal, przegrywając decydującą walkę w ostatnich sekundach. - Olimpijską szansę mają także Przemysław Matyjaszek i Janusz Wojnarowicz z Czarnych. Kwalifikację z Europy uzyska dziewięciu najlepszych zawodników z każdej wagi. Obaj zajmują czwarte miejsce w rankingach. To mało realne, aby spadli dużo niżej - tłumaczy Józef Wiśniewski, prezes Śląskiego Związku Dżudo. Co ważne, wszyscy trzej są kandydatami do medalu! - Ostatnio śni mi się taki komplecik - złoty, srebrny i brązowy medal - uśmiecha się Wiśniewski. Do Chin może też pojechać dżudoczka MKS-u Czechowice-Dziedzice Katarzyna Piłocik. Wicemistrzyni Europy będzie musiała jednak stoczyć ciężką walkę o kwalifikację w najbliższych turniejach. - W jej przypadku szanse na wyjazd określamy na 50 proc. - przyznaje Wiśniewski.

Jest nadzieja, że będziemy reprezentowani na szermierczych planszach. - Na 99,9 proc. w turnieju drużynowym wystąpią szpadziści. Blisko miejsca w ekipie jest Adam Wiercioch z Piasta Gliwice. Do udziału w turnieju szablistów kandydują Marcin Koniusz i Adam Skrodzki z AZS-u AWF-u Katowice. Nie przekreślałbym szans Lidii Sołtys i Marty Wątor na występ w turnieju drużynowym szablistek - ocenia Jerzy Kubiczek, prezes Śląskiego Związku Szermierczego. Warto dodać, że trenerem kadry szpadzistów będzie w Pekinie szkoleniowiec Piasta Marek Julczewski.

Raciborski zapaśnik Ryszard Wolny od 1988 roku nieprzerwanie jeździ na igrzyska, z Atlanty w 1996 roku przywiózł złoty medal. Do Pekinu, na swoją szóstą olimpiadę, udaje się już jako trener kadry. A co z zawodnikami? O nominację ubiega się Sylwia Bileńska z Dębu Brzeźnica, młody Kamil Błoński z Unii Racibórz to raczej nadzieja na Londyn 2012.

Naszych nie powinno zabraknąć na lekkoatletycznym stadionie. Największe szanse mają chodziarz Beniamin Kuciński z AZS-u AWF-u Katowice, jego klubowa koleżanka Zuzanna Radecka-Pakaszewska oraz Witold Bańka z Budomarku Mysłowice. Wszyscy muszą oczywiście wypełnić minima, a w przypadku Radeckiej i Bańki wygrać także rywalizację o miejsce w sztafecie 4x400 metrów. Bańka biegał w eliminacjach w naszej brązowej sztafecie na MŚ 2007. Radecka w zeszłym roku po raz pierwszy w długiej karierze została mistrzynią Polski na 400 m.

Marek Ciuk, prezes Śląskiego Związku Lekkiej Atletyki, po cichu marzy, że olimpijczyków może być więcej. I wymienia nazwiska swoich faworytów: - Wojtek Theiner z Pogoni Ruda Śląska w skoku wzwyż, Mateusz Parlicki z AZS-u AWF-u w trójskoku, jego klubowe koleżanki - Agnieszka Olesz w chodzie i Joanna Kuś w biegu na 1500 m. Oni mogą jeszcze w tym sezonie wystrzelić świetnymi wynikami. Najważniejsze będzie zdrowie.

Już dawno olimpijski start wywalczyli łucznicy. Pewniakami w reprezentacji są Piotr Piątek z Łucznika Żywiec oraz Małgorzata Ćwienczek z Czarnej Strzały Bytom, o nominację cały czas walczy Wioleta Myszor z Łucznika.

O igrzyskach marzy pływaczka Katarzyna Dulian z Victorii Racibórz. Wicemistrzyni Europy sprzed trzech lat przerwała studia w USA i na treningach w rodzinnym mieście stara się odzyskać dawną formę.

Silną reprezentację w Pekinie może mieć Bielsko-Biała. Wszystko za sprawą siatkarek BKS-u Aluprof, które są podporą reprezentacji. Kadrowiczki Marco Bonitty dopiero oczekują na turniej, który zadecyduje o awansie olimpijskim. Jeśli przebrną przez eliminacje, to w Chinach mogą zagrać Milena Sadurek, Katarzyna Gajgał i Karolina Ciaszkiewicz. W kadrze grywały już także Natalia Bamber, Joanna Staniucha-Szczurek i Paulina Maj. Siatkarze też muszą jeszcze powalczyć o Pekin. Z Jastrzębskiego Węgla największe względy u trenera Raula Lozano ma rutyniarz Dawid Murek.




Wit - Wto Mar 04, 2008 5:41 pm

Siatkarze jadą walczyć o igrzyska do Portugalii
dziś
Portugalia, Portoryko i Indonezja to rywale siatkarzy Raula Lozano w walce o olimpijski awans. Do Pekinu pojedzie tylko zwycięzca trzydniowego turnieju, który na przełomie maja i czerwca (30.05 - 1.06) odbędzie się w portugalskim Espinho.

Z uczestników imprezy biało-czerwoni są najwyżej sklasyfikowaną drużyną w rankingu Międzynarodowej Federacji Siatkówki (FIVB). Wicemistrzowie świata zajmują piątą lokatę, Portoryko ósmą, a gospodarze i Indonezja - 39.

- Lepszych rywali nie mogliśmy wylosować - komentuje wiceprezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej, były trener kadry Waldemar Wspaniały, który uważa, że w Pekinie zagrają obie nasze drużyny.

- Byłem spokojny przed losowaniem - dodaje trener Raul Lozano. - W zasadzie było mi wszystko jedno, na kogo trafimy. Moja drużyna, jeśli tylko wszyscy będą zdrowi, może wygrać z każdą, która jeszcze walczy o awans do igrzysk. Teraz więc martwię się tylko, by mieć do dyspozycji pełny skład - dodaje szkoleniowiec.

- Nie ma co się asekurować. Jesteśmy faworytem kwalifikacji w Espinho. Pamiętam, że podczas ostatniego turnieju o Puchar Świata Portoryko pokonało Amerykanów, ale najgroźniejsi w walce o awans będą gospodarze - uważa środkowy reprezentacji Daniel Pliński.

Cztery lata temu także walczyliśmy o olimpijskie paszporty w interkontynentalnym turnieju w Portugalii. Biało-czerwoni pod wodzą trenerów Stanisława Gościniaka i Igora Prielożnego wygrali wszystkie mecze, ale z Portugalią w tiebreaku przegrywali już 7:11.

O wyjazd do Pekinu w DĂźsseldorfie (23-25.05) walczyć będą też Niemcy, Kuba, Hiszpania i Tajwan. Jedzie zwycięzca.

W Tokio (31.05 - 8.06) zmierzą się Argentyna, Włochy, Algieria, Australia, Tajlandia, Japonia, Korea Płd. i Iran. Z tego turnieju awans wywalczą dwie ekipy - zwycięzca i najlepsza z Azji.

Mają szansę

SIATKARKI. Miejsce: Tokio. Termin: 17-25.05. Rywale: Japonia, Serbia, Kazachstan, Dominikana, Tajlandia, Portoryko, Korea Południowa.

Awans: trzy czołowe zespoły i jeden azjatycki.

PIŁKARZE RĘCZNI. Miejsce: Wrocław. Termin: 30.05 - 1.06. Rywale: Szwecja, Argentyna, Islandia. Awans: dwa zespoły.

PIŁKARKI RĘCZNE. Miejsce: Rumunia. Termin: 28-30.03. Rywalki: Rumunia, Wybrzeże Kości Słoniowej, Chorwacja. Awans: dwa zespoły.

HOKEIŚCI NA TRAWIE. Miejsce: Kakamigahara (Japonia). Termin: 5-13.04. Rywale: Czechy, Japonia, Malezja, Niemcy, Szwajcaria. Awans: zwycięzca.

Robert Małolepszy - POLSKA Dziennik Zachodni
............................................
Brak awansu na olimpiadę siatkarzy, siatkarek i piłkarzy ręcznych uznam za niespodziankę i rozczarowanie, szczególnie po udanych losowaniach.



babaloo - Sob Mar 08, 2008 2:18 pm
Wow, fantastyczny temat, nie wiem dlaczego wcześniej go przeoczyłem. Moje wpisy będą raczej alternatywne

Na początek logo olimpiady, które kogoś zainspirowało (chyba Japończyków):

[youtube]8zYResAaII8[/youtube]

No i jeszcze Bjork na koncercie w Szanghaju, ostatnia minuta "declare independence". Bjork daje radę:

[youtube]ZEUFCK1qBMI[/youtube]



Wit - Śro Mar 19, 2008 8:39 pm
Bytom ubierze naszych olimpijczyków
Magdalena Warchala2008-03-19, ostatnia aktualizacja 2008-03-19 20:02



Garnitury z Bytomia w sierpniu zobaczy cały świat. Przed 2 miliardami widzów będą w nich paradować w Pekinie polscy olimpijczycy.

O uszyciu strojów, w których kadra olimpijska wystąpi podczas ceremonii otwarcia igrzysk, marzy każda firma odzieżowa. Zakładom Odzieżowym Bytom udało się to po raz trzeci. Po raz pierwszy otrzymały takie zamówienie 32 lata temu przed igrzyskami w Montrealu, zaś na powtórne musiały czekać aż do Aten w 2004 roku. Beżowe garnitury naszych sportowców rzucały się wtedy w oczy. Tym razem przygotowano coś zupełnie innego. Tomasz Ossoliński, autor kolekcji zdradza, że przy projektowaniu strojów defiladowych inspirował się ubiorem przedwojennych olimpijczyków. Stroje mają być wygodne i dobre na każdą pogodę, będą uszyte z lekkiej wełny.

Na razie bytomscy krawcy biorą pierwsze miary, szycie zacznie się w maju.

- Ten etap nie jest wielkim wyzwaniem, bo przyzwyczajeni jesteśmy do szycia tysięcy garniturów. O wiele więcej wysiłku pochłonął etap projektowania - mówi Szymon Fryc z działu marketingu spółki.

Tomasz Sarapata, prezes zakładów podkreśla, że dla kierowanej przez niego firmy szycie dla polskiej kadry to przede wszystkim prestiż:

- Ubieranie reprezentacji olimpijskiej to niesamowite wyróżnienie zwłaszcza, że chętnych jest bardzo wielu. Wybierani są do tego najlepsi, zarówno pod względem jakości produktu i rozpoznawalności marki, jak i pod względem wiarygodności oraz rzetelności firmy - mówi Sarapata.

Bytom nie chce ujawnić, ile zarobi na strojach dla sportowców, ale wszyscy w branży są przekonani, że ważniejsza od zysku jest w tej sprawie okazja do promocji. Pokazało się to np. po igrzyskach w Atenach - sprzedaż produktów Bytomia wzrosła wtedy czterokrotnie.

Prawdziwą gratką dla kibiców będzie możliwość kupienia identycznych garniturów, jakie założą olimpijczycy. Limitowana seria 2008 kompletów, pojawi się w firmowych sklepach w czerwcu.




babaloo - Pią Mar 28, 2008 9:53 am
Nie chciałem zakładać nowego wątku, a planowana deminstracja wiąże się z IO, więc przeklejam tutaj wiadomość z forum ratujtybet.

POLECAM!!!!!:

Hej

To ja się wypowiem w imieniu Amnesty i nie tylko:)

W środę mieliśmy spotkanie zainteresowanych organizacją akcji na rzecz Tybetu i przyszło sporo osób również z innych organizacji oraz "niezrzeszonych". Oto, co ustaliliśmy:
Zorganizujemy dwie akcje uliczne. Pierwszą - marsz milczenia "Solidarni z Tybetem" już w poniedziałek 31 marca. Zaczynamy o 16:00 (na plakatach podajemy 16:30, ale już od 16:00 zaczynamy się zbierać) na Placu Wolności. Następnie wyruszamy: na czele osoba przebrana za sportowca niosącego znicz olimpijski. Za nią osoby z dwiema "przerobionymi" flagami olimpijskimi (wariacje na temat kół olimpijskich), później inni uczestnicy manifestacji z opuszczonymi głowami. Będziemy namawiać uczestników do zaklejania ust taśmą lub przewiązania rąk
sznurkiem. Mile widziane elementy w kolorze pomarańczowym. W pochodzie będzie jeszcze jeden transparent:
"Solidarni z Tybetem". Przejście odbędzie się w ciszy, bez skandowania jakichkolwiek haseł.
W ten sposób dochodzimy do miejsca docelowego - na ul. Stawową (ok. 16:50). Tam rysujemy kredą flagę tybetańską oraz ustawiamy ze zniczy 5 kół - flagę olimpijską.

Chcielibyśmy jeszcze zorganizować drugą manifestację, zorganizowaną bardziej kompleksowo niż spontanicznie;) Aczkolwiek o konkretach będziemy myśleć po akcji poniedziałkowej.

Poza akcjami ulicznymi: prawdopodobnie 15 kwietnia (datę jeszcze potwierdzę) w galerii Czakram na ul. Mariackiej odbędzie się spotkanie poświęcone kulturze i prawom człowieka w Tybecie. Spotkanie będzie połączone z akcją pisania listów w obronie Tybetańczyków. Natomiast na połowę maja planujemy konferencję o prawach człowieka w Chinach na Uniwersytecie Śląskim.

Zapraszam wszystkich zainteresowanych do udziału w akcjach oraz współudziału w organizacji.

pozdrawiam
Darek Stawik
koordynator grupy katowickiej AI



Wit - Śro Kwi 30, 2008 7:16 pm


Olimpijczycy odliczają już ostatnie 100 dni samotności
dziś
Za sto dni przed stadionem olimpijskim w Pekinie zapłonie znicz i rozgorzeje najbardziej zacięta walka o medale igrzysk tak upolitycznionych jak te w Moskwie czy Los Angeles. Polacy jadą tam bez murowanych kandydatów do złotego medalu. Jeszcze nigdy tak nie było.

Jesteśmy światowym kopciuszkiem, jeśli chodzi o nakłady na sport. Nasi sportowcy trenują w koszmarnych warunkach. Otylia Jędrzejczak nie jest już numerem jeden w pływaniu na 200 m stylem motylkowym, tak jak było przed Atenami. Ale też od igrzysk w Grecji nie powstał w Polsce prawdziwy ośrodek pływacki, bo możni politycznego światka w naszym kraju mają w nosie sukcesy Otylii, bo liczy się dla nich tylko taki obiekt, na którym pokażą się przed kolejnymi wyborami. A do tego idealny jest stadion.

W lekkoatletyce królował przez ostatnie trzy igrzyska Robert Korzeniowski. Teraz panuje w TVP, a do Pekinu wysyłamy z nadzieją na medal płotkarzy Marka Plawgo i Annę Jesień, męską sztafetę 4 400 m i dwie zawzięte tyczkarki - Monikę Pyrek i Annę Rogowską. To i tak dużo, biorąc pod uwagę, że już podczas rozmów o Stadionie Narodowym na piłkarskie Euro 2012 na wzmiankę o tym, by obiekt był przystosowany także do imprez lekkoatletycznych, padły głosy: A komu to potrzebne? To się wyjaśni, gdy wrócimy bez medalu z Chin.

Biadolić można bez końca, ale warto na zawody w Pekinie spojrzeć także z innej strony. To będzie największy show XXI w. i batalia wielkich mocarstw gospodarczych. Chiny chcą zmiażdżyć konkurentów, czyli USA, Rosję, Australię, Japonię, Włochy, Niemcy, Francję, Koreę Płd.

Zawody odbędą się w piekielnie trudnych warunkach. Cały sportowy świat ma gęsią skórkę na myśl o przeklętej dacie 2008.08.08. W sierpniu w Pekinie panuje smog, z nieba leje się żar, w ustach chrzęści kurz. Mocarstwo zaplanowało jednak zrobienie widowiska pod taką datą, bo dla Chińczyków symbole mają wielkie znaczenie. Dla porównania igrzyska w tej samej strefie klimatycznej w Seulu przeniesiono na wrzesień właśnie ze względu na uciążliwy klimat.

Polscy sportowcy wykonali wielką pracę, by przygotować się do igrzysk. Ale w 2008 r. decydująca o wyniku może być technologia (stroje odprowadzające ciepło, laboratoria odnowy biologicznej, itp.). W naszym kraju pracuje kilku specjalistów światowej klasy, ale PKOl nie docenia znaczenia medycyny w kontekście ekstremalnego wyzwania stawianego przez azjatycki klimat. Oczywiście wszyscy będą mieli równe szanse, ale tylko w teorii. Najbogatsze ekipy od lat testują sprzęt przygotowywany na upały. Ekipa USA np. przyjedzie do Chin z własną wodą. Holendrzy naświetlani są lampami w godzinach świecenia słońca w Pekinie.

Biało-czerwoni mają jednak odwagę wejść między tryby bezwzględnej rywalizacji sportowych potęg. Jakiekolwiek łupy przywiozą z tej wojny, te będą niezwykle cenne.

PKOl kusi naszych sportowców sporymi premiami. 200 tys. zł za złoty medal plus samochód i emerytura olimpijska to stawka całkiem przyzwoita. Kolejne premie gwarantują sponsorzy indywidualni. My uważamy, że stać nas na 10 medali. W samym pływaniu możemy liczyć na dwa Otylii i jeden Mateusza Sawrymowicza. O trzecie złoto z rzędu walczą wioślarze Robert Sycz i Tomasz Kucharski. Mocnym punktem mogą być żeglarze. Mateusz Kusznierewicz i Dominik Życki to aktualni mistrzowie świata. W windsurfingu na fali są Zofia Klepacka i Przemysław Miarczyński. Dosłownie silnym punktem naszej ekipy będzie Szymon Kołecki, mistrz Europy w podnoszeniu ciężarów.

W kolejce do podium stoją kajakarze, judocy, pięcioboiści nowocześni, siatkarze i siatkarki (jeśli zdobędą nominacje).

Te ostatnie 100 dni to dla większości olimpijczyków 100 dni samotności, z dala od rodzin, z obsesyjną myślą kołaczącą się po głowie - zdobyć medal.

Faworyci "Polski" do podium

pewniacy do medalu:

Mateusz Sawrymowicz (pływanie);

Szymon Kołecki (podnoszenie ciężarów); czwórka podwójna: Konrad Wasielewski, Marek Kolbowicz, Michał Jeliński, Adam Korol (wioślarstwo); Mateusz Kusznierewicz, Dominik Życki - Kl. Star (żeglarstwo);

mają szansę na medal:

Leszek Blanik (gimnastyka); Robert Krawczyk (judo); K2: Adam Seroczyński, Mariusz Kujawski (kajakarstwo);

Anna Jesień, Marek Plawgo, Monika Pyrek, Kamila Skolimowska (lekkoatletyka);

Katarzyna Baranowska, Otylia Jędrzejczak, Paweł Korzeniowski (pływanie);

Aleksandra Klejnowska (podnoszenie ciężarów);

drużyna florecistek;

dwójka podwójna: Robert Sycz, Tomasz Kucharski (wioślarstwo);

Zofia Klepacka, Przemysław Miarczyński (żeglarstwo);

polskie "czarne konie":

Przemysław Wacha (badminton);

Justyna Mospinek (łucznictwo);

Marta Dziadura (pięciobój nowoczesny);

Robert Dołęga (podnoszenie ciężarów);

drużyna piłkarzy ręcznych;

drużyna siatkarek;

drużyna siatkarzy,

Aleksandra Socha (szermierka);

Agnieszka Radwańska (tenis)

Limit pecha wyczerpaliśmy. Medali będzie dużo

Z Kajetanem Broniewskim, dyrektorem generalnym PKOl, rozmawia Oskar Berezowski

Ilu polskich sportowców zobaczymy w Pekinie?

W tej chwili kwalifikacje ma 119 zawodników. Przed nami jeszcze pojedyncze próby w kilku dyscyplinach, zaś silna ekipa lekkoatletów do ostatniej chwili będzie walczyć o minima. Myślę, że będzie to około 180 osób. Ale trzeba pamiętać, że o igrzyska biją się siatkarze, siatkarki i piłkarze ręczni. Może to oznaczać ekipę przekraczającą 200 osób %07[w Atenach było 202 - red.].

Plan optymistyczny zakładający 10 medali jest realny?

Optymistyczny? Jak pan może! Nie pracowałbym w Polskim Komitecie Olimpijskim, gdy-%07bym nie wierzył, że to wcale nie jest szczyt naszych możliwości. Jestem przekonany, że będzie ich więcej.

W Atenach było dokładnie 10 miejsc na podium...

Limit pecha z Grecji już chyba wyczerpaliśmy. Niech pan sobie przypomni, ile mieliśmy szans medalowych, które wymknęły się nam - takich czwartych, piątych miejsc.

200 sportowców to 200 utrapień dla PKOl?

Nie utrapień. Ale kłopotów faktycznie będzie wiele. Choćby z aklimatyzacją. W Pekinie w sierpniu jest duża wilgotność powietrza i wysoka temperatura. Odczują to głównie zawodnicy startujący na otwartym powietrzu. Ci potrzebują 12-14 dni aklimatyzacji. Wiele ekip ma już zarezerwowane miejsca w Japonii, Korei i w Chinach. Wioska jest otwarta od 27 lipca, więc i tam można przyjechać sporo wcześniej. Problemem może być także ogromny dystans dzielący wioskę od niektórych obiektów sportowych. Te utrudnienia będą dotyczyły wszystkich.

Jesteśmy jedną z 205 reprezentacji narodowych zgłoszonych do Pekinu. Dantejskie sceny mogą się dziać już na treningach.

Chińczycy mają dokładny plan zajęć treningowych dla wszystkich ekip i niestety trzeba się do nich dostosować. Myślę, że nie będziemy świadkami dantejskich scen, bo Pekin imponuje nie tylko obiektami olimpijskimi na zawody, ale i ogromną bazą treningową. My, jako misja olimpijska, będziemy pomagali naszym zawodnikom.

Ile mieliście już próśb o pomoc w znalezieniu miejsc treningowych poza obiektami olimpijskimi?

Na razie... żadnych.

Oskar Berezowski - POLSKA Dziennik Zachodni



Wit - Wto Cze 03, 2008 5:43 pm


SIATKÓWKA W Pekinie zagrają turniej życia
dziś
Brazylia, Rosja, Serbia, Niemcy i Egipt będą grupowymi rywalami polskich siatkarzy na igrzyskach olimpijskich w Pekinie.

- To dobrze, bo dzięki temu będzie łatwiej w dalszej fazie - uważa były trener polskiej reprezentacji Ireneusz Mazur.

Chcąc awansować do strefy medalowej, a przecież to zapowiadają siatkarze po sukcesie w Espinho, muszą w grupie zająć co najmniej czwarte miejsce.

- Wystarczy zatem pokonać Niemców i Egipcjan, choć przecież wcale nie stoimy na straconej pozycji w walce z Rosjanami czy Serbami - mówi Mazur.

W drugiej grupie zagrają Chiny, Stany Zjednoczone, Bułgaria, Wenezuela oraz najprawdopodobniej Włochy i Japonia, które walczą w ostatnim turnieju kwalifikacyjnym w Tokio.

Nasi grupowi przeciwnicy to absolutnie światowa czołówka. Brazylia jest aktualnym mistrzem olimpijskim i mistrzem świata, a Rosjanie w Atenach zdobyli brązowy medal. Nawet niedoceniani Niemcy w ostatnim czasie osiągnęli duży postęp, a do Pekinu pojechali kosztem Hiszpanii i Kuby! Jeśli graczom trenera Raula Lozano uda się wyjść w grupy i wygrać następny mecz, będą już w strefie medalowej.

- Cieszymy się z awansu, ale mam nadzieję, że będziemy bardziej szczęśliwi po igrzyskach - optymistycznie mówi Sebastian Świderski, dla którego udział w igrzyskach może być ostatnią dużą światową imprezą.

"Świder" nie ukrywa, że w Espinho, podobnie jak kilku innych jego kolegów, grał na silnych środkach przeciwbólowych. Pewnie Świderski, podobnie jak i Paweł Zagumny, Michał Winiarski, Daniel Pliński oraz Mariusz Wlazły, nie będzie musiał występować w trzech najbliższych dwumeczach w Lidze Światowej.

Lozano planuje do Egiptu, Chin i Japonii zabrać głównie zawodników rezerwowych. Podstawowi siatkarze w tym czasie będą trenować w Spale, a do gry wrócą podczas spotkań Ligi Światowej w Polsce: %074 i 5 lipca Polacy zagrają w Katowicach z Chinami, tydzień później w Łodzi z Japonią, a 18 i 20 lipca z Egiptem w Poznaniu i Bydgoszczy.

O Lidze Światowej zresztą nikt nie myśli. Najważniejsze są igrzyska. - Oczywiście, można palnąć, że jedziemy po złoto - żartuje Łukasz Kadziewicz. - Było już kilku, którzy tak mówili. My przede wszystkim chcemy zagrać w Pekinie dobry turniej, taki turniej naszego życia.

Biało-czerwoni, którzy w Espinho koncentrowali się na swoim awansie, ale również kibicowali walczącym o olimpijskie paszporty polskim piłkarzom ręcznym, nie mogą już doczekać się turnieju w Pekinie. Po niedzielnym meczu z Portugalią nasłuchiwali wieści z Wrocławia, gdzie nasi szczypiorniści pokonali Argentynę, a kapitan reprezentacji Piotr Gruszka zadzwonił nawet do trenera Bogdana Wenty z gratulacjami.

- Trzymaliśmy kciuki za chłopaków, bo im więcej Polaków w Pekinie, tym lepiej - potwierdza Kadziewicz.

Czy forma z Espinho wystarczy na turniej olimpijski?

- Ta dyspozycja wystarczyła na Portugalię, Portoryko i Indonezję - mówi Mazur. - Jednak zespół miał też mankamenty w grze, ale wynikało to z tego, że niektórzy zawodnicy są na innym poziomie przygotowania.

Jego zdaniem Lozano ma bardzo dużo czasu, by w Pekinie wszyscy gracze byli w życiowej formie.

- Pamiętajmy, że przez jakiś czas nie grali Paweł Zagumny czy Łukasz Kadziewicz, a po sezonie w lidze włoskiej później doszedł do reprezentacji Michał Winiarski - zauważa były selekcjoner. - Czas pracuje na naszą korzyść, więc do sierpnia na pewno zdążymy.

Robert Małolepszy - POLSKA Dziennik Zachodni
.....................

czyli olimpiada zapowiada się pod znakiem naszych eksportowych drużyn. Tyle meczy w 2 tygodnie



easyrider - Nie Sie 17, 2008 4:06 pm
No nareszcie się doczekaliśmy. Wspaniały wysyp medali. Od razu chce się oglądać zawody. A na co mamy jeszcze szanse?
Brawo Polacy !!!



marta1313 - Nie Sie 17, 2008 4:07 pm
Siatkarze powinni coś przywieźć. A więcej to nie wiem ;-)



Wit - Pon Sie 18, 2008 8:48 pm
eh...kompletnie nie mam czasu na olimpiadę, oglądanie i komentarze, ale ten news trzeba dać

Leszek Blanik mistrzem olimpijskim

Leszek Blanik, aktualny mistrz świata i Europy z Wodzisławia Śląskiego, zdobył złoty medal w skoku przez konia.

To drugi medal olimpijski dla Śląskiego sportowca. Pierwszy zdobył osiem lat temu na olimpiadzie w Sydney. Był to brąz. Medal w Pekinie to pierwszy złoty medal olimpijski w historii polskiej gimnastyki.

Drugie miejsce w dzisiejszej konkurencji zajął Thomas Bouhail z Francji, a trzecie Rosjanin Anton Gołoczuczkow. Polak uzyskał łączną notę 16,537 pkt. Taką samą jak Francuz, jednak po podliczeniu wszystkich sześciu not sędziowskich sportowiec ze Śląska był wyżej w klasyfikacji.

"Złoto" Blanika to trzeci złoty medal dla polskich olimpijczyków. Oprócz niego najwyższe miejsce na podium zdobyli Tomasz Majewski w pchnięciu kulą i czwórka podwójna wioślarzy.

http://www.mmsilesia.pl/2635/2008/8/18/ ... gory=sport
.................

Synek z Radlina wyskakał olimpijskie złoto
Marcin Fejkiel2008-08-18, ostatnia aktualizacja 2008-08-18 21:05



Ludwik Blanik zadzwonił w poniedziałek o 6.30 rano do Pekinu. Rozmawiał z synem Leszkiem. - Skocz jak prawdziwy radliniok, jak twardy Ślązok - powiedział mu. I syn ojca usłuchał

Kiedy w poniedziałek w południe dojeżdżałem do centrum Radlina, spodziewałem się atmosfery wielkiego napięcia i wyczekiwania. W tym mieście dorastał Leszek Blanik. Za chwilę miał walczyć o olimpijskie złoto.

Liczne puby, wyposażone w nowoczesne telewizory HD, były... puste! Zakotwiczyłem w knajpce Na rogu. Spotkałem tam garstkę górników, którzy akurat skończyli szychtę w pobliskiej kopalni Marcel. Razem oglądaliśmy walkę Blanika o medal.

Transmisja z zawodów gimnastycznych miała się rozpocząć o 13.29, ale opóźniła się o jakieś pół godzinny. Warto było tę chwilę poczekać. Polak okazał się bezbłędny. Skoczył i... zdobył trzecie złoto dla Polski!

A w barze? Tylko lekkie poruszenie, niemrawe oklaski, ktoś przybił "piątkę" i tyle. - Nic tu po mnie - pomyślałem. Nim wsiadłem do samochodu, zaczepiłem obsługę solarium Oliwia. - Słyszała Pani o Blaniku?

- Oczywiście. Właśnie zdobył medal - odparła Małgorzata Surma. - Znam Leszka z dzieciństwa. Moi dziadkowie mieszkają niedaleko jego rodziców. Fajny chłopak. Mocno na niego liczyliśmy, a on nie zawiódł - dodała pani Małgosia i wskazała drogę do domu Blaników.

Dom przypominał wczoraj twierdzę obleganą przez tłum reporterów. Telefony się urywały. - Mamo! Dzwoni proboszcz z życzeniami! - wołała z korytarza Mirela, siostra mistrza olimpijskiego.

W przerwach między rozmowami telefonicznymi zdążyła mi opowiedzieć, że:

ogromnie przeżywała ten występ; rano miała nastrój histeryczny; nie oglądała występu brata, bo to ponad jej siły; reagowała histerycznie; podeszła do telewizora dopiero, kiedy usłyszała: "Mamo, wujek ustał!!!".

Kilka godzin wcześniej poszła z mamą na poranną mszę, żeby pomodlić się o sukces Leszka. - Jak trwoga to do Boga - śmiała się siostra Blanika. - Jesteśmy wierzącą rodziną. Leszek też to podkreśla na każdym kroku. Czasami trzeba tego oddechu anioła.

Dlatego przed eliminacjami Mirela wysłała bratu SMS: "Wiara przenosi góry, przeniesie i Ciebie, tylko pilnuj lądowania".

Dariusz, starszy brat Leszka, na wczorajszy finał zwolnił się z pracy. - Kierownik poszedł mi na rękę. Przyjechałem do rodziców, bo tata chciał, żebyśmy razem oglądali relację z zawodów. Taka nasza tradycja od igrzysk w Sydney - wyjaśnił.

Darek zauważył u brata zmianę. - Kiedyś mocno się spalał, za bardzo chciał. Teraz pokazał żelazną psychikę. Nie wiem, co go tak zahartowało. Może lata wyrzeczeń i ciężkiej pracy w fatalnych warunkach. Dzięki niemu uwierzyłem, że w życiu można osiągnąć to, czego się chce - pękał z dumy starszy brat Leszka.

Mama Halina długo nie potrafiła się uspokoić. Płakała ze szczęścia. - Zobaczyć syna na najwyższym stopniu podium, to jest coś wspaniałego. Chcemy pojechać na lotnisko, żeby go przywitać - powiedziała.

W klanie Blaników start syna najbardziej przeżywał ojciec Ludwik. Kiedy rano zadzwoniłem do niego, żeby umówić się na wspólne oglądanie transmisji, powiedział krótko: "Przepraszam, ale to dla mnie zbyt osobista sprawa".

Potem mi wyjaśnił, dlaczego nie mógł: - Było we mnie zbyt duże napięcie.

Ostatnie dni do startu syna tak bardzo mu ciążyły, że rozpoczął remont, choć planował zacząć dopiero we wrześniu. Musiał oderwać myśli od olimpiady.

O 6.30 rano jeszcze rozmawiał z synem. Powiedział mu: "Skocz jak prawdziwy radliniok, jak twardy Ślązok".

I syn wykonał zadanie.

A ojciec odetchnął: - Jestem najszczęśliwszym ojcem na świecie. Ale nawet pan nie wie, ile mnie to wszystko kosztowało zdrowia.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • romanbijak.xlx.pl
  • Copyright (c) 2009 | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.