ďťż
Góry Druidów. Sesja I.



Valaenor - Śr paź 20, 2010 5:49 pm
Jako MG będę pisał zawsze na początku, i ewentualnie na końcu posta. kolorem czerwonym. piszcie proszę w kolejności w jakiej odpiszecie na tego posta, ewentualne pytania proszę zgłaszać na gg lub na PW. chętnie odpowiem.

P.S. Cała sesja dzieje się w tym temacie żeby nie zrobić bałaganu na forum. Jesli w poście nie pojawia się zielona czcionka, traktować to tak jakby nic sie nie działo. i proszę o pisanie "próbuję" a nie "robię"

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Samotna Karczma po środku lasu, zbudowana przy drodze wiodącej przez sam środek gór. Gór Druidów. Góry które były ich siedliskiem i miejscem kultu Matki Natury. Karczma trochę psuła tu krajobraz, ale Druidzi wspaniałomyślnie pozwolili jej stać tutaj na obrzeżach, bo w końcu podróżnicy mieli święte prawo znaleźć bezpieczne schronienie pośród tych dzikich, nieokiełznanych gór.
Lilu i jej anielski towarzysz siedzieli akurat i oblewali po raz kolejny udaną wyprawę po pierścień, i byli już nieco wstawieni, w każdym razie Avallach... On był już na bani. Rozhulał się niesamowicie ze szczęścia ze uratował świat... Ona po prostu nie piła. Wolała cieszyć się na trzeźwo, piła tylko jak była mocno podminowana. Otworzyły się drzwi. Nikogo to specjalnie nie zdziwiło - był wieczór, więc podróżni wracali do karczmy na noc. Wszedł wysoki elf o srebrnych włosach i złotym kolorze oczu. Usiadł przy barze i zamówił głębszego. Potem jeszcze jednego. Potoczył zmętniałym już nieco wzrokiem po sali i zauważył dziewczynę o nieco kociej urodzie... Nic dziwnego, spomiędzy rudych włosów sterczały jej kocie uszka. Szepnął coś barmanowi i po chwili tamten postawił kufelek grzanego miodu z korzeniami przed kotowatą. Mruknął jej kilka słów na ucho i wskazał uśmiechającego się do niej elfa... Avallach żywił do Lilu jakieś tam uczucia, a że był pod wpływem pewnych substancji wstał odsuwając z trzaskiem ławę i podszedł do elfa, z zamiarem zmalowania mu w gębę, niestety ten drugi był przygotowany... Złożył palce w dziwny znak, ale nie trafił - też miał już w czubie. Zaklął szpetnie w dziwnej mowie po czym wywiązała się między nimi bijatyka... tradycyjnie, rozpieprzyli całą gospodę. Gospodarz wywalił ich obu w błoto przed karczmę. Noc była deszczowa i nie zapowiadało się na zmiany.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Valaenor podniósł się z ziemi. Ciężko mu to szło, bo wciąż odczuwał skutki kilku kieliszków. Spojrzał na malowniczo rozwalonego obok Anioła, i uśmiechnął się
- No i nas wywalili stary, obu. A mogę się chociaż dowiedzieć, za co chciałaś mnie nakopać? Bo nie bardzo się orientuję - usiadł ciężko na ziemi i otrzepał swoje, o dziwo, czyste ubranie. Wstał i spojrzał w niebo. Nie podobała mu się ta pogoda. Coś było nie tak, ale kilku znajomych mu mówiło ze zbliża się jakaś koniunkcja, czy coś, która ma spowodować anomalie,wiec się tym nie przejął specjalnie




Lilu - Śr paź 20, 2010 6:20 pm
Lilu, gdy tylko ich wywalono, odeszła zaraz do karczmarza regulując rachunek za trunki i jedzenie. Następnie zebrała swoje rzeczy i aniołka mając nadzieje, że nie zdążył zrobić sobie krzywdy z elfem. Zwłaszcza, że aniołeczek miał jeszcze rękę złamaną. Jeśli zerwie bandaże albo nadwyręży sobie rękę, użyje tego pierścienia siły, który nosiła na wstążce, na szyi i osobiście mu przywali, ogłuszy a na koniec przywiąże na dwa miesiące do łóżka, aż mu się kości nie zrosną. No i najważniejsze! Nigdy więcej nie da mu pić!
-Skrzydlaty? – Krzyknęła, a gdy zauważyła już dwóch obecnie niewalczących mężczyzn podeszła do nich, wściekle machając ogonem.
–Co wy dwaj wyrabiacie?! Chcesz sobie rękę nadwyrężyć?! Miałeś się z nikim nie bić! – Zwróciła się do Anioła podnosząc głos. Zachciało mu się walczenie o nią przez jedno głupie piwo, którego i tak by nie wypiła. –Nigdy więcej tego nie rób, proszę.
Jej głos złagodniał i dopiero wtedy zerknęła na drugiego mężczyznę. Elfik. Ale jakiś taki dziwny. Chociaż w sumie o elfach tylko słyszała, jeszcze żadnego nie widziała. Dodatkowo pijany. Faceci…



Avallach - Śr paź 20, 2010 7:24 pm
- A.. ale kochanie! On się do ciebie.. przecież do ciebie przymilał się. Psiakrew, niech tą rękę pies chę.. chę.. chędoży! - wybełkotał anioł - a co do ciebie elfiku.. Opatrzność czuwa nad tobą chyba, bo cię jeszcze nie zabiłem... - Avallach poprawił łubki i chwiejnym krokiem zbliżył się do Lilu - Choodź... Spać mi się chce jak cholera. Znajdziemy jakąś fajną gospodkę, bo z tej nas wyrzucili, przez tego... Tego gościa... Walnę sobie jeszcze piwko i do łóżka. Taa.. Ciepłe łóżeczko i ty przy moim boku. Tego mi trzeba



Valaenor - Śr paź 20, 2010 7:32 pm
Valaenor się zaśmiał serdecznie. Szybko trzeźwiał, do tego wypił zdecydowanie mniej niż Anioł, po prostu dlatego że miał mniej czasu w gospodzie. Sam fakt że anioł mówił mu ze ma szczęście ze go nie zabił rozbawił go niepomiernie.
- Ty mnie zabić gołąbku? Nie w tym stanie, skrzydlaty przyjacielu, i nie w tym stuleciu. - Mówił już bez pijackiego akcentu.
- jak wytrzeźwiejesz i wrócisz do zdrowia, to możemy się spróbować. A wywalili nas... w sumie to przez ciebie, ja się na ciebie nie rzuciłem - puścił do anioła zadziorne oczko.
- Nazywam się Valaenor, nikt cię nie nauczył że jak się razem wylatuje z knajpy, a nie jest się na wzajem wrogami, to wypada się przedstawić? Ojj myślałem że aniołowie są lepiej wychowani.




Lilu - Śr paź 20, 2010 7:47 pm
-Chciałabym zobaczyć jak ci pies... Chędoży rękę. - Zaśmiała się i pomyślała o tych wielkich kudłatych szczekaczkach i aż się wzdrygnęła. Tak, stanowczo nie lubiła psów. Były duże, głośne, wyszczekane oraz zawsze reagowały na nią dość agresywnie.
-A ty panie Valaenor mógłbyś trochę spuścić z tonu i nie wszczynać kolejnej bójki, co? Jak mi on uszkodzi sobie mocniej rękę postaram się abyś wylądował w podobnym stanie.
Uśmiechnęła się mimo wszystko, pokazując zaostrzone leciutko ząbki i podeszła do anioła.  W tym stanie nie potrafiłby chyba nawet znaleźć własnych spodni na tyłku. Czy ona kupowała coś kiedyś na kaca? Chyba nie. Ale można by spróbować czegoś innego. Wyjęła z torby wyjątkowo gorzkie zioło i wsadziła je do ust aniołowi. Albo zwymiotuję i mu się polepszy, albo zwymiotuję i będzie miał wielkiego kaca i niestrawność przez kilka dni. Liczyła na to pierwsze.
-Mnie poza tym, zwą Lilith... Lilu.



Avallach - Śr paź 20, 2010 7:54 pm
- Po pierwsze. Nie mów do mnie gołąbku, elfiku. Po drugie, to nie ja przymilałem się do twojej kobiety. Po trzecie, jeśli chcesz, to możemy się zmierzyć tu i teraz. - zioła podane aniołowi przez dziewczynę i nerwy zszargane przez elfa sprawiły, że Avallach czuł się już bardziej trzeźwy. Trzymał się już pewnie na nogach. Sięgnął za plecy. I zaklął. Lilith zabrała mu jego miecze. "Nie będziesz wchodził do karczmy z mieczami! Nie ze mną! Poza tym, mówiłam ci już. Z tą ręką NIE BĘDZIESZ walczył". - I kto powiedział, że nie jesteśmy wrogami?



Valaenor - Śr paź 20, 2010 8:17 pm
- po pierwsze, spytajmy tej pani czy jest Twoją kobietą, bo nie wydaje mi się, żebyś był tak porywczy mając kobietę. Krótko mówiąc nie jest Twoja, a ty jesteś bardzo niepewny o swoje atrybuty wyższości skoro tak ostro reagujesz ptaszyno. Po drugie, mów mi jak chcesz, zwłaszcza na to że raczej nie wpadniesz na to jak mnie nazywać. Po trzecie, nie pamiętam, żebyśmy sobie weszli w drogę, poza tą małą bójką, ale to zdarza się każdemu, a ja nie mam wobec Was wrogich zamiarów. I nie próbuj się ze mną dalej kłócić, bo się tylko pogrążysz. - powiedział elf. Nadal wyglądał niefrasobliwie, poza tym posturą faktycznie nie zachwycał, co mogło zbić Anioła z tropu...
- Przyjmiesz na wiarę że mam dobre chęci, czy będę musiał cię uszko...

W tym momencie usłyszeli przez szum deszczu coś jakby tętent i z leśnej dróżki nieopodal wyskoczył wielki czarny niedźwiedź. pędził jakby ktoś go gonił, widać było że jest oszalały z bólu i strachu. Kiedy ujrzał na swej drodze trójkę nieznajomych ryknął donośnie i rzucił się w ich stronę. pociągnął nosem i niemal natychmiast ze skowytem zmienił kierunek. Nie biegł już na elfa, jakby się go bał, ale rzucił się na na oko najsłabszy cel - drobną kotołaczkę. Wszystko działo się błyskawicznie. Pisk dziewczyny, heroiczny skok anioła by ja osłonić własnym ciałem, szum deszczu, ryk bestii... Błysnęło, zakotłowało się i po chwili niedźwiedź zbierał się niezgrabnie spod ściany karczmy, o którą miotnęła nim fala energii magicznej wywołanej przez elfa, który właśnie rozplatał palce z magicznego gestu. Złote oczy błyszczały, jakby nie należały do istoty ludzkiej, a czegoś przepełnionego prastarą magią. Niedźwiedź po chwili zamarł w bezruchu.

Valaenor nabrał powietrza kilkakrotnie by uspokoić puls.
- Blisko było mruknął zupełnie innym tonem niż wtedy kiedy żartował z elfa.

<kiedy wstawki narracyjne wrzucam w środku posta, piszcie tak jakbyście pisali to co robiliście do wydarzenia, oraz po wydarzeniu, najlepiej z przerwą>



Lilu - Śr paź 20, 2010 8:32 pm
Widziała tylko coś wielkiego pędzącego na nią, anioła, który zasłaniał ją własnym ciałem a następnie błysk i wielka masa, która okazała się niedźwiedziem, leżała pod ścianą karczmy. Nie zdążyła nawet zareagować poza krzykiem. Gdy już otrząsnęła się z szoku spojrzała na anioła.
-Nic ci nie jest? Nie zranił Ciebie? – Zapytała z troską anioła. Miała go chronić a znów to on musiał ją ochronić. Przytuliła się do niego, próbując jednocześnie uspokoić samą siebie.
-Ja… dziękuję za uratowanie życia Valaenorze.- Powiedziała do elfa nie odrywając się od… ukochanego? Chyba mogła tak go nazwać. Jednak bała się tego. Mimo wszystko. Nie była pewna czy to miłość. Wiedziała jednak, że nie mogła go stracić.



Avallach - Śr paź 20, 2010 8:37 pm
- Mnie nic nie jest, martw się raczej o siebie. - Powiedział anioł do kotołaczki i zwrócił się do elfa - Czarodziej co? Brzydzę się magią, używam jej tylko gdy muszę. Ale muszę przyznać, że całkiem nieźle ci poszło. Co prawda zrobiłbym to lepiej, gdyby nie ta ręka... No ale nieważne. Ochroniłeś Lilu. Muszę ci się jakoś odwdzięczyć. Najpierw może, podajmy sobie rękę na zgodę... A potem zamówimy sobie jakieś piwko i pogadamy. Co ty na to? - zapytał Avallach wyciągając do elfa dłoń.



Valaenor - Śr paź 20, 2010 9:26 pm
- Ciesze się że przynajmniej ta odrobina pomocy była w stanie cię do mnie przekonać. I nie musicie mi mówić pełnym imieniem. Mówcie mi, jak wam się podoba. - powiedział ściskając rękę anioła i uśmiechając się.
- Co do tego, kim jestem, to raczej Magiem niż czarodziejem. A swoją drogą potworny narcyz z ciebie, Aniele - powiedział Val z zadziornym uśmiechem.

Tumult i wrzawa przerwały im proces wymieniania grzeczności i z lasu wypadł oddział konnych zaopatrzonych w długie włócznie. Przemknęli obok nich natychmiast zamykając kordon, dopadli niedźwiedzia i przyszpilili go pikami do ziemi. Niedoszły trup zwierzęcia Ryknął, a ryk stopniowo przekształcał się w ludzki jęk kiedy niedźwiedź przyjął postać kudłatego, postawnego mężczyzny w brązowych zgrzebnych szatach.
Jedyny z jeźdźców który miał oznaczenia na pancerzu podjechał do trójki.
- Dobrze że nic Wam nie jest. Mieliśmy nadzieje że zabijemy go na miejscu po torturach ale wymknął się nam - przemówił do Avallacha, ponieważ tamten wyglądał na rycerza Światłości.
- Jestem Gaen, Mam tu w okolicy do wykonania misję. Może zechcielibyście nam pomóc? - spytał z wysokości siodła tocząc wzrokiem po trójce nieznajomych

Valaenor patrzył na tę szopkę ze zdziwieniem. Druidzi zazwyczaj nosili nieco inne szaty, te wyglądały jakby bardziej mrocznie. Albo to nie był druid. ale cholera wie, trzeba by wypytac tego gościa w zbroi...



Lilu - Śr paź 20, 2010 9:55 pm
Spojrzała nieufnie na mężczyzn. Skąd oni się biorą? Jak na zarazę gdzie nie pójdzie tam faceci. A większa część z nich myślała tylko o tym jak ją zaciągnąć do łóżka, albo też samym swoim wzrokiem rozbierała jej drobne acz zaokrąglone tu i ówdzie ciało, z ubrań.  Było już nieco za późno na schowanie swojego rudawego ogonka, ale puściwszy anioła, wyciągnęła z torby pelerynę i narzuciła na siebie.
-Av? – Spojrzała pytająco na anioła. Kolejna zabawa w wykonywanie wielkich misji? Tuż po ostatniej. –Jak myślisz? Przyłączamy się?  - Zapytała cicho towarzysza. Ona i tak pójdzie za nim, więc od niego zależała decyzja. A elf. On zrobi, co chce.
-Można wiedzieć Panie cóż to za misja? I kim było to… coś, co chciało nas zabić? – Zwróciła się w stronę Geana, przyglądając się uważnie pozostałym.



Avallach - Cz paź 21, 2010 12:25 pm
- Ja z chęcią bym poszedł, dawno poza piciem na umór nic nie robiłem... Jednakże, zacni panowie. Musielibyście się chwileczkę wstrzymać... Muszę odnaleźć mój oręż. I przy okazji - anioł machnął im przed oczami złamaną ręką - od razu mówię, że nie będę w stanie walczyć na poważnie.
Av odwrócił się plecami do przybyszów i zwrócił się do Lilu
- No, gadaj. Gdzie schowałaś moje miecze? Sama widzisz że są mi teraz potrzebne.



Valaenor - Cz paź 21, 2010 4:11 pm
- Mnie doświadczenie nauczyło najpierw pytać co jest do zrobienia, później pytać o ewentualne profity, a dopiero potem się deklarować - odpowiedział elf. Jego twarz nie wyrażała niczego, nie zdziwił się też specjalnie, że misiek nie był miśkiem.

- Spokojnie, Panie, już wyjaśniam, posłuchajcie wszyscy. - powiedział zbrojny unosząc ręce w geście typowym dla poddańców.
- Sprawa jest taka, że raz na kilka tysięcy lat planety ustawiają się w koniunkcję szczególnie sprzyjającą zjawiskom mistycznym i trwają tak przez mniej więcej dwa dni. Ten czas jest Zawsze czasem wielkiego zgromadzenia druidów, którzy odprawiają wtedy swój obrzęd ku czci Matki Natury, którą ,jak powszechnie wiadomo, czczą. Poza tym wierzą, że jeśli nie dopełnią tego obrzędu, Będzie można sprowadzić w te dni na nasz świat mrocznego boga Kseretha. Ponoć Matka Natura broni nasz świat przed chorymi zapędami tego bóstwa. Tak czy inaczej, niektórzy Druidzi powoli odchodzili przez ostatnie stulecia od Zgromadzenia i zbierali się we własne sekty. Niedawno doniesiono nam że sekty połączyły się w tak zwane Gniazdo Cierni, ruch wielbiący Kseretha w miejsce Matki Natury. Druidzi poprosili mnie i mój oddział byśmy chronili ich poczynania i umożliwili im spokojne odprawienie obrzędów. To jest właśnie nasza misja. Ten zmiennokształtny druid który tutaj leży należy do Gniazda. Jest ich kilkudziesięciu i mają swoje wypaczone zwierzęta. kryją się małymi grupami po tych lasach, właśnie zniszczyliśmy jeden ich oddział, ale ten nam się wymknął, mamy szczęście że nam pomogliście. - uśmiechnął się do anioła. Najwyraźniej uważał go za przywódcę obcej trójki, z racji anielskiego pochodzenia i lśniącej zbroi. - i, Panie, nie mówcie mi że nie możecie walczyć w pełni, widzieliśmy błysk zanim niedźwiedź runął, przez krzaki. Pięknieście go załatwili magią - Cały czas perorował do anioła, najwyraźniej ignorując skromnie ubranego elfa i kotołaczkę.

Val właściwie się cieszył że nie zwracał na niego uwagi. Mógł w spokoju myśleć. Potwierdziło się to co kiedyś wykładał mu znajomy astrolog o koniunkcjach. Doszedł do wniosku że musi się zainteresować ta astrologia, bo to się kiedyś może przydać... W prawdzie ten zapuszkowany nic nie mówił o wynagrodzeniu, ale wizja mrocznego boga na świecie nie bardzo go podniecała, a ta historia brzmiała bardzo wiarygodnie. W końcu czy to raz się działy takie rzeczy?



Lilu - Cz paź 21, 2010 4:52 pm
Kotołaczka w momencie, gdy mężczyzna opowiadał, co też będą musieli robić poszła po ukryte miecze anioła. Schowała je w lesie tak kilka metrów od jego skraju. Wdrapała się na jedno z drzew i z jego poszycia wyciągnęła dwa lśniące miecze i swój łuk oraz kołczan.
"Strasznie nieporęczne te miecze" - Stwierdziła tylko, gdy zeskoczyła z drzewa na ziemię, lądując na czworaka. Przewiesiła łuk i kołczan przez plecy i ruszyła w stronę zgromadzenia. Nie bardzo jej się podobali sami mężczyźni, ale czego się nie robi by znów uratować ten parszywy świat. Wszystko, co zakuty w, dla niej niewygodny, pancerz oczywiście słyszała.  Zwierzęta w lesie uciekły wystraszone przez tego niedźwiedzia i zbrojnych, toteż było idealnie cicho by go słyszeć.
-Proszę, oto twoje miecze.
Podała Aniołkowi jego broń, spoglądając nieufnie na jego zabandażowaną rękę.



Avallach - Cz paź 21, 2010 6:05 pm
- Nareszcie! Jak dobrze znów czuć w dłoni ich ciężar... - Av kilka razy machnął nimi w powietrzu i schował je do pochew na plecach. - Teraz jestem gotowy. - anioł zamyślił się chwilkę patrząc pod nogi - Panie rycerzu, powiedźcie no mi tylko jedno. Co będziemy z tego mieli? Pewien mój ziomek zwykł mówić, że za darmo, to po pysku można najwyżej dostać. Ja nie zamierzam narażać siebie i mojej partnerki za nic. Szczególnie w obcej sprawie. Mnie, to szczerze powiedziawszy, gówno obchodzi jaki bóg chodzi po tej parszywej ziemi. Moja osoba wierzy tylko w jednego Boga, mojego pana. A on nie przechadza się po Alaranii.



Valaenor - Cz paź 21, 2010 6:29 pm
Valaenor podrapał się po karku.
- Jeśli o mnie chodzi, to sądzę że nazywanie tego czegoś bokiem mrocznym jest nieco przesadzone. Wydaje mi się że to może być coś w stylu większego demona. Poza tym, skoro jesteś sługą Pana, powinieneś chyba się przejmować istnieniem innych "bogów" i ich tępić w imię boże... - powiedział zadziornie, jak to miał w zwyczaju.

- Możesz mieć rację elfie, bogowie raczej nie dają się tak po prostu ściągać, ja tam się nie znam, ja jestem dobry w machaniu mieczem... powiedział samokrytycznie jeździec wzruszając zakutymi ramionami.
- co do wynagrodzenia, to ciężko powiedzieć. trzeba by zapytać druidów, nam tez nie powiedzieli, mówili tylko że nie pożałujemy - powiedział jeździec.




Lilu - Cz paź 21, 2010 6:47 pm
-No to, co? Idziemy czy będziemy się tak na siebie patrzeć?
Zapytała kotka, nie chcąc już tak ciągle stać w miejscu i czekać aż kolejny zwierz wypadnie na nią i tym razem elf oraz anioł nie zdążą zareagować. Przysunęła się bliżej anioła, łapiąc go za zdrową rękę. Grupka najemników? Kto wie, co takim po drodze strzeli do głowy? A ona miała seksu po końcówki uszu. Nawet z aniołem, nigdy nie poszli do łóżka. Z czego się cieszyła. Nie widziała, co też faceci widzą w tym wszystkim.
-Będzie dobrze prawda? - Powiedziała jak najciszej do anioła, ciągle obserwując dowódcę. Cholera. Strasznie nie ufała obcym mężczyzom Szczególnie tym zakutym w zbroję.



Avallach - Cz paź 21, 2010 6:55 pm
- Elfie, co prawda służę Panu. Ale nie ślubowałem zabijać innych bogów. Poza tym, nawet pomniejszy bóg byłby w stanie nas zabić bez problemu. A, właśnie, panie rycerzyku. Co z końmi? Mamy się poruszać tak na piechotę? Ja mam skrzydła, bym nadążył. Ale oni? Skoro prosicie nas o pomoc, to załatwcie nam konie. Nie wiem, kupcie czy co. Nieopodal chyba jest jakaś stajnia, nie?
Anioł przestąpił z nogi na nogę i spojrzał na pierścień spoczywający na piersiach Lilu. Jeśli ma ratować świat przed bogami, potrzebuje tego pierścienia.



Valaenor - Cz paź 21, 2010 8:06 pm

- ależ panowie, my nie mamy zabić żadnego boga, mamy tylko nie dopuścić by źli druidzi zakłócili przebieg rytuałów ku czci Matki Ziemi - powiedział Jeździec spokojnie. - Wtedy żaden zafajdany bóg czy tez demon się nie pojawi. - wytłumaczył spokojnie.
- A co do koni to będziemy się poruszać głównie po lasach, więc konie wam się nie przydadzą. Jeśli będzie trzeba ścigać, my się tym zajmiemy -

- Ja bym poszedł. Nie wiem jak aniołek, którego Pan nie lubi widać innych bogów, skoro dał przykazanie ze nie będzie innych przed nim i jego kotka, która swoją drogą powinna sama decydować za siebie, jest w końcu dorosła - powiedział elf podchodząc do jeźdźców. Za bezdurno czy nie, wszystko mu było jedno, czy to bóg czy demon czy inne gówno, jesli mógł nie pozwolić takiej paskudzie sie pałętać po świecie, chciał skorzystać...



Lilu - Cz paź 21, 2010 8:15 pm
-Elfiku, zajmij się sobą, dobrze?
Spojrzała na niego z niechęcią. Sama przecież zadecydowała, że zrobi tak jak zrobi Avallach. Mogła w końcu zadecydować inaczej i zrobić przeciwnie do jego wyboru.
-Lasem. Macie się zamiar skradać? Czy spacerek? Bo te zbroje są chyba mało praktyczne do cichego poruszania się?
Stwierdziła bardziej niż zapytała kierując się już w stronę lasu.



Avallach - Cz paź 21, 2010 9:00 pm
- Nienawidzę lasów. Ehh... Chodźmy już lepiej, nuży mnie ta rozmowa. Szczegóły omówimy wieczorem, w obozie, przy ognisku i chłodnym piwie. Prowadźcie panowie...
Anioł złapał za rękę Lilu i ruszyli we dwóch w stronę lasu, zaraz za jeźdźcami. Za nimi szedł elf, zamyślony jakby.
Nie wiem czy dobrze robię... Znowu narażam ją na niebezpieczeństwo. Chociaż... W lesie chyba nie muszę się o nią martwić... W końcu tam się wychowała...



Valaenor - Cz paź 21, 2010 9:27 pm
Jeźdźcy prowadzili ich przez las ledwie widocznymi ścieżkami. Droga zawiodła ich do małej polanki w lesie. Po obozowisku chodzili ubrani w bure "habity" ludzie, wyglądający na druidów. Wszyscy mieli ogolone głowy i wykłute na nich tatuaże.
- rozłóżcie się gdzieś w obrębie obozu, i odpocznijcie do rana. Dopiero po świcie wyruszymy na dalsze łowy. Jutro rozpoczyna się koniunkcja, spróbujemy dorwać jakichś Gniazdowców przy centralnym kręgu. To tam ma się odbyć rytuał. - powiedział jeździec po czym pomachał im na dobranoc i odjechał.

Valaenor rozejrzał się. Zwierzęta chodzące po obozie wyraźnie omijały go szerokim łukiem kuląc się i skomląc nawet czasami. Jakby się go bały tak, jak mniejsze zwierzęta czują respekt przed wielkim drapieżnikiem. Elf wymamrotał kilka słów, wykonał kilka gestów i ziemia w pewnym miejscu została do czysta zamieciona z pyłu i kurzu, i na dodatek wysuszona. Miejsca było na 3 osoby spokojnie. Był nieco zaniepokojony. Z jego wiedzy wynikało, że koniunkcja utrzyma się przez ponad dwa tygodnie. ten rycerz coś kręcił, ale narazie nie uznał tego za dość istotne by się tym podzielić... z resztą Aniołek raczej by go nie wysłuchał na serio a przynajmniej tak sądził smok.



Lilu - Pt paź 22, 2010 1:50 pm
Kotołaczka rzuciła na wyczyszczoną ziemię swoje rzeczy i zaczęła przygotowywać posłanie dla siebie i dla Aniołeczka. Gdy posłania były gotowe zaczęła szykować jakiś skromny posiłek dla nich. Dla całej trójki. Postanowiła podzielić się jedzeniem z elfikiem też. W sumie on posprzątał dla nich miejsce do spania. Kilka pasków suszonego mięsa i pół chleba. Skroiła go na kromki i położyła na nią mięso.
-Smacznego panowie. Chyba, że oni będą mieli dla nas posiłek, ale w sumie nie sądzę.
Powiedziała kładąc jedzenie na ziemi i siadając obok.



Avallach - Pt paź 22, 2010 8:04 pm
Av rzucił swoje rzeczy nieopodal posłań przygotowanych przez Lilu. Usadowił się wygodnie na trawie. Gdy Lilith podała mu jedzenie podziękował grzecznie i zaczął pałaszować. Po skończonym posiłku przeciągnął się i przemówił.
- Ładne miejsce... Szkoda że ta polanka należy do druidów. Do tych dziwaków w habitach. Nie lubię druidów. Zawsze są tacy poważni... A chodzą tak wyprostowani, jakby ich królik wychędożył. No ale mniejsza o to. Co sądzicie o tej całej śmiesznej koniunkcji?



Valaenor - Pn paź 25, 2010 2:28 pm
smok w elfiej postaci klapnął blisko Lilu i zaczął pałaszować przygotowane jedzenie, swoją drogą bardzo smaczne. Kiedy Aniołek zadał pytanie zamyślił się na chwilkę.
- Mój znajomy Mag-astrolog mówił mi kiedyś że raz na jakiś długi czas zdarzają się ustawienia planet korzystne dla zjawisk magicznych o wielkiej skali działania i wielkim potencjale. i wydaje mi się że teraz zbliża się jedna taka koniunkcja, czyli ustawienie planet. I chyba to są okresy sprzyjające przywołaniom, ale to tylko teoria...



Lilu - Pn paź 25, 2010 2:44 pm
-Przywołaniu tego wielkiego, złego boga, tak?
Mruknęła, nie bardzo wiedząc, o czym mówią konkretnie, mówiąc o koniunkcji. Planety ułożą się w rządku? Znajomość praw fizyki i magii nie była jej atutem. Wręcz miała o niej znikome pojęcie.
-Ile trwa ta koniunkcja? Godzinę? Dzień? Tydzień? Rok? Lata? Godzinę możemy jeszcze przeszkodzić druidom, ale przez dłuższy czas to już raczej wątpię.
Ugryzła jedną z kanapek i popijając wodą z bukłaku.



Avallach - Pn paź 25, 2010 7:32 pm
- A skąd mamy wiedzieć, ile ona trwa? Czy wyglądamy na astronomów? Idź się spytaj jakiegoś druida, on będzie wiedział. A jak nie będzie chciał powiedzieć, to pokaż mu co nieco. Wtedy na pewno ulegnie. Mnie, to szczerze mówiąc, gówno obchodzi ile ona trwa. Ja wykonuję swoją robotę, biorę należną mi zapłatę i wychodzę. Proste.
Aniołek rozejrzał się po przechadzających się druidach. Coś wisiało w powietrzu. A on z tą ręką, nic nie mógł zdziałać. Niestety.



Valaenor - Pn paź 25, 2010 8:48 pm
Valaenor zasępił się.
- coś mi tu nie pasuje. Ten sam mój znajomy mówił że koniunkcja trwa nawet kilka tygodni, a przynajmniej dwa. A ten tutaj twierdził że dwa dni. coś mi tu nie pasuje. - mruknął zatapiając zęby w kanapce. Jemu tez coś śmierdziało. Wszyscy w obozowisku najwyraźniej kładli się już spać, widocznie dalsza praca czeka ich jutro.



Lilu - Pn paź 25, 2010 8:54 pm
-Aniołeczku kochany, jeśli tak chcesz może ty zakręcisz zgrabnym tyłkiem koło druidów. Być może, jeśli znajdziesz kilku o innej orientacji dostaniesz podwyżkę.
Warknęła kotka na Avallacha. Zdenerwował ją jego ton. To jak wypowiedział się do niej. Dlaczego ona się tak nim przejmuje?!  Może, dlatego że ją zauroczył? Że zaczęło jej na nim zależeć?
-Idźcie spać panowie. Ja pójdę porozmawiam z "druidami".
Zgarnęła z ziemi płaszcz, opatuliła się nim porządnie, zabrała swoją broń i weszła między drzewa. Chciała i musiała pobyć trochę sama. Może nawet zapoluje na coś, aby mieli jedzenie na kilka dni. Musi się jakoś wyładować. Cholerni faceci. Nie dość, że się upijają to jeszcze odzywają się takim tonem!
Szła szybkim krokiem czasem wspinając się na drzewa by chwilę odpocząć i rozejrzeć się po okolicy. Zgubić się nie miała prawa. Las był prawie jej domem.



Avallach - Śr paź 27, 2010 9:17 am
- Jak zwykle. Jak tylko jest w lesie, to idzie sobie zostawiając mnie samego.
Anioł zasępił się i zamilkł, zdenerwowany zachowaniem dziewczyny. Milczał jeszcze chwilę i zwrócił się do elfa, uśmiechając się lekko.
- No, ale skoro jesteśmy sami... To możemy porozmawiać bez tej natrętnej dziewczyny. Powiedz mi, Valaenorze, dlaczego niepokoi mnie twoja aura? Nie jesteś normalnym elfem, prawda?



Valaenor - Śr paź 27, 2010 4:16 pm
Smok uśmiechnął się.
- No proszę, zorientowałeś się że moja aura jest nietypowa zaledwie po kilku godzinach. nie jesteś taka noga jeśli chodzi o magię w takim razie - mruknął.
- Masz rację, nie jestem typowym elfem, o ile można mnie nazwać elfem, zacznijmy od tego - powiedział. Nie zamierzał się odsłaniać ze swoją rasą jeśli Anioł nie będzie pytał, choć to było niemal pewne. No i oczywiście, anioł mógłby mu nie uwierzyć, w końcu nieliczni wiedzą o cechach metamorficznych smoków.

Kotołaczka szła coraz głębiej w las zamyślona. Nie rozglądała się na boki, ale po chwili usłyszała jakieś szepty. Zapachy unoszące się w powietrzu wydały jej się dziwnie znajome, więc poszła ich śladem. Odgłos cichej rozmowy stawał się coraz wyraźniejszy, zaczynała rozróżniać już wyrazy.
- Druidzi...Ich...Matkę...Przeszkodzić...Nasz...Mroczny... - poczuła niepokój, coś było nie tak. Była dość daleko od towarzyszy, oddzielona lasem. Pot wstąpił na jej czoło. W końcu usłyszała pełne zdanie i dojrzała rozmawiających.
Koło jamy maskującej ognisko siedziało trzech druidów... Byli identyczni jak Ci w obozie, nawet zdawało jej się że ich tam widziała.
- Tak, ale żeby odprawić nasz rytuał i przywołać Pana Kseretha, musimy wytłuc tych druidów, a przynajmniej ich przepędzić. Ta trójka może się przydać. Oni zabiją druidów i będzie na nich, a my po prostu wydamy ich władzom lokalnym... - więcej nie potrzebowała. Zaczęła się spiesznie wycofywać, i w tym momencie trzasnęła gałązka. Pod jej stopami. Zakapturzone postacie spojrzały na nią, mimo gęstwiny i usłyszała tylko
- Brać ją - zanim rzuciła się do ucieczki, niestety, obóz był daleko.



Lilu - Śr paź 27, 2010 4:52 pm
-Szlag... szlag! Nie zdążę ich ostrzec!
Myślała gorączkowo skręcając w gęstwiny i wykorzystując cały pokład energii byleby tylko uciec. Wiedziała, że nie zdąży. Nie da rady przekazać im informacji.
Zrzuciła z siebie płaszcz by nie zaczepiał się w gęstwiny i nie spowalniał jej. Nie chciała umierać. Nie teraz! A już zwłaszcza, że jej śmierć na nic się zda. Aniołek i elf nie znajdą jej ciała... Nie nabiorą podejrzeń. Pomyślą, że odeszła. A ona po prostu zniknie. Nie bała się tego, co będzie po śmierci, bała się o tych, którzy tutaj zostaną.
Skręciła szybko odbijając się od drzewa ręką i przeskakując nad zwalonym pniem drzewa. Biec! Kątem oka spojrzała za siebie. Nie dostrzegła nic. Ale nie zwolniła. Nie mogła. Jedną rękę trzymała na łuku, po to by móc szybko po niego sięgnąć i zabić chociaż jednego druida.



Avallach - Śr paź 27, 2010 7:10 pm
- Jak to, nie można nazwać elfem?
Anioł zamyślił się i zaniepokoił. Nie dość, że ten nowy, nie był tym, za którego go uważał, to jeszcze Lilu długo nie wracała. Zdecydowanie za długo. Jednakże, nie zamierzał się tym teraz martwić. Chciał dowiedzieć się tego, kim naprawdę jest Valaenor.
- To znaczy że kim... czym jesteś?



Valaenor - Śr paź 27, 2010 7:20 pm
- Cóż, wierz lub nie ale jestem smokiem. Taką wielką magiczną jaszczurką ze skrzydłami i ostrym pyskiem. - powiedział beztrosko Val uśmiechając się. był ciekaw reakcji anioła, szalenie bawiły go różne zachowania ludzi kiedy oznajmiał im czym jest...

biegła niemal na oślep, nieświadoma że nie zbliżała się do obozu. Biegła raczej równolegle. Dziwiło ją że nie czuje zapachu tych druidów, kiedy poczuła jak plecy rozdziera jej pazurzasta łapa. kiedy obejrzała się przez ramię dostrzegła czarnego wielkiego kota pędzącego w jej ślady. na pazurach miał ślady krwi... gdzieś za nim słyszała powarkiwanie biegnącego wilka. Kolejny atak zawadził o jej łydkę rozcinając mięśnie powierzchownie i powodując piekielny ból...




Lilu - Śr paź 27, 2010 7:34 pm
Krzyknęła i chcąc, nie chcąc, zwolniła. Nie miała szans ścigać się z... Wielkim kotem i wilkiem. Zwłaszcza z, nawet powierzchownie, ale jednak, rozciętą nogą. Po chwili zaczęła kuleć i się zatrzymała uskakując za drzewo.
Nie miała szans.
Jedną ręką wsunęła pierścień aniołka na palec a drugą wyjmowała już strzałę i napinała łuk. Zabić, chociaż jednego. Odskoczyła od drzewa za następne i wycelowała tuż za siebie. Gdy tylko wypuściła strzałę już zakładała następną. Z pierścieniem siły było nawet szybciej i łatwiej naciągnąć łuk, ale miała wrażenie, że nadal robi to za wolno.
-Proszę nie miej amnezji po przebudzeniu! Proszę! Odnajdę ich i powiem, że weszliśmy w pułapkę, że druidzi zmieniają się w cholernie szybkie zwierzęta... że mnie zabili...



Avallach - Cz paź 28, 2010 6:33 pm
- Smokiem powiadasz? No cóż, teraz to wszystko zaczyna pasować. Nieprzeciętna aura, postać elfa... Właśnie, powiedz mi... Dlaczego smoki tak bardzo lubią elfie postacie? Całkiem sporo smoków się w nie zamienia, prawda?
Anioł zapytał i uśmiechnął się. Widział lekkie zdumienie na twarzy smoka, gdy oznajmił mu, że wszystko rozumie. Włącznie z tym że, pomimo tego że jest smokiem, jest w elfiej postaci.
Jednak studia w niebiosach mi się przydały...



Valaenor - Cz paź 28, 2010 7:00 pm
Faktycznie, Val się zdziwił, ale jakoś nie bardzo się tym przejął. Anioł miał prawo być wykształconym, w końcu należał do Niebian.
- Po prostu zazwyczaj nie zmieniamy postaci raz obranej, a dziwne by było gdyby jakiś przyjaciel nasz starzał się przez kilkadziesiąt lat i umierał widząc nas takimi, jakich pamiętał z pierwszego spotkania. Elfia postać bardzo niweluje ten... efekt - powiedział Valaenor. nie widział powodu by to ukrywać.

Kotka nie miała szczęścia. Strzały które wypuściła pomknęły w las, nie trafiając przemienionych druidów. Poczuła jak Pazury pantery wbijają jej się w łydki i obalają ja na ziemię szybkim szarpnięciem... bolało jak diabli. zwierzęta patrzyły na nią przez chwilę groźnie.
- wiesz co, Twoja śmierć da Twoim kumplom niezłą motywację, bo ,oczywiście, będzie na tamtych druidów od Matki. dziękujemy za pomoc - warknął szyderczo wilk. Błyskawicznym ruchem schylił się do jej szyi i zaciskając szczęki złamał Lilu kark z głośnym chrupnięciem. Czując na gardle wilcze zęby zdążyła krzyknąć przeraźliwie, nim jej ciało oklapło zabite, a zwierzęta zaczęły rozszarpywać jej zwłoki. Dokonawszy rozszarpania zdarły jej z palca pierścień i zniknęły w buszu.




Avallach - Pt paź 29, 2010 8:21 pm
- Rozumiem... Idę chyba poszukać kotołaczki. Coś długo nie wraca... A jeśli coś jej się stało, to nie będzie za ciekawie. Idziesz ze mną?
Anioł nie czekając na odpowiedź założył swoje miecze i wyjął płonący kij z ogniska. Chciał go użyć jako pochodni. Bo w lesie, było bardzo, bardzo ciemno.
Mam nadzieję że nic jej nie jest. Ciekaw jestem czy smok pójdzie za mną, czy zostanie w obozie



Valaenor - So paź 30, 2010 10:06 am

W tym momencie usłyszeli wrzask bólu i cierpienia. Wrzask zabijanej Kołaczki.

Valaenor poderwał się z posłania
- cholera - mruknął pod nosem i pobiegł w kierunku, skąd słyszał wrzask. Kiedy dobiegł na miejsce zobaczył makabryczny obrazek kotołaczki rozerwanej na strzępy przez, niewątpliwie, zwierzęta...
Jasna cholera. no to niefajnie. została nas dwójka a ci z obozu mi się nie podobają. coś chyba kombinują... Zaraz zaraz, ona była kotołaczką? to odrodzi się jeszcze przynajmniej z pięć razy, nie zdawała się być już kiedyś martwa... I do tego odrodzi się gdzieś w tych lasach.. szkoda tylko że bez pamięci...



Avallach - So paź 30, 2010 9:49 pm
Anioł wolno podszedł do truchła kotołaczki. Miecz miał już w dłoni. Spojrzał na jej martwe ciało i schował twarz w dłonie. Nie uronił jednak łez.
- Pięknie... Po prostu pięknie. Pomszczę cię dziewczyno, choćbym sam miał przy tym zginąć. Przysięgam na honor.
Dobrze chociaż, że jest kotołaczką i się odrodzi. Strasznie by mi jej brakowało, gdyby odeszła na stałe. Czułbym się zapewne okropnie. To wszystko przecież przeze mnie...



Lilu - Pt lis 12, 2010 11:59 pm
Ból, ciemność, pustka.
Brak absolutnego sensu.
Widziała jakieś obrazy. Migały przez chwilę i znikały. Żadnego nie zapamiętała.
Twarze osób, które poznała. Dotyk. Słowa. Myśli. Uczucia. Czuła to wszystko i zarazem nic.
Anioł. Coś dla niej znaczył. Pamiętała go, ale on oddalał się od niej. Wszystko, co przeżyli razem uciekało jej jak woda przez palce.
Zapominała...
I w pewnym momencie pochłonęła ją ciemność i nicość.
Obudziła się na polanie w lesie.
Rozejrzała się dookoła nieprzytomnie. Dopiero po kilku minutach wróciło jej jasne myślenie. "Co ja tutaj robię?" Zastanowiła się usiłując sobie cokolwiek przypomnieć. Ale nie pamiętała nic. Zupełnie nic. Jakby wszystko, co robiła w ostatnim czasie ktoś wymazał. "Przespałam coś?"
Rozejrzała się wokół siebie. Leżała zupełnie naga, tak jak ją Stwórca stworzył, na miękkiej, mokrej trawie. Było jej zimno, a wokół siebie nie widziała żadnej broni czy odzienia. "Upiłam się i ktoś mnie tu zostawił, uprzednio okradając?" Wstała z ziemi, a w brzuchu jej zaburczało. Zapoluje na coś. Zdobędzie mięso i kogoś kto z chęcią rozstanie się z ubraniem. W końcu gorzej być nie mogło. Żyła przecież i to się liczyło. Zrobiła kilka niepewnych kroków i wkroczyła między drzewa.



Avallach - N lis 14, 2010 7:33 pm
Aniołek schował miecz i zarzucił zwłoki kotołaczki na ramię. Razem ze smokiem ruszyli w stronę polany. Po kilku, niemiłosiernie długo trwających chwilach, dotarli do obozowiska. Avallach delikatnie położył truchło na wilogtną trawę i spojrzał na Valaenora.
- Gdy już jej wyprawimy pogrzeb... Co zrobimy? Czekanie na jej nową "odsłonę" nie ma sensu, prawdopodobieństwo że nas znajdzie jest znikome. Poza tym. Obiecałem że ją pomszczę. Jakieś pomysły?

/zamykam. Sesja nie rusza się od miesiąca, nie ma sensu żeby temat stał otwarty. Jak będziecie chcieli kontynuować (beze mnie, ja już w innej sesji siedzę) piszcie na gg.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • romanbijak.xlx.pl
  • Copyright (c) 2009 | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.